Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

POR QUE? [capitulo #1.7 | 5 IX]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:13:17 14-02-10    Temat postu:

To, że ktoś powiedział, że się nie znasz na literaturze, nie znaczy, że to prawda, panie Ślimak . A kompy i forum walą się ostatnio wszystkim.

Co do odcinka, to był klimatyczny, tak opisany, że przeniosłam się do mieszkania znanego nam małżeństwa i byłam świadkiem rozmowy, która dobrze, że śkonczyła się tak, jak się skończyła. Szkoda tylko, że mam przeczucie, że to dopiero początek tragedii, a przez moment nawet wrażenie, że ich syn żyje, albo będzie tam straszył ;P.

Tak sobie panowie zaglądacie, a do mnie ani Danił, ani Michał nie zajrzał, to znaczy ten ostatni tak, ale potem mu się zatarło ;P. Grzeczniejsza forma na powiedzienie, że się nie podobało .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:04:51 15-02-10    Temat postu:

Oj zajrzał, zajrzał, tylko mu komp nawala i się boi rozpisywać .

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:15:44 15-02-10    Temat postu:

Akurat do Ciebie pretensji nie mam . Ty komentujesz zawsze . Tylko Renzo raz do mnie zaszedł, a potem mu się zatarło, a Danił , to już w ogóle ;P.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27753
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 15:00:49 15-02-10    Temat postu:

Aguś, ja bym chciał, abyś jakiś horror napisała Coś jak "Ku diabelskiej anielskości" Vala

Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia 15:01:44 15-02-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:02:11 15-02-10    Temat postu:

Heheh, jakby wziąć pod uwagę to, co wyczyniałam z jednym bohaterem i kazałam mu napadać na ludzi z użyciem zębów, to...;D.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 20:11:07 15-02-10    Temat postu:

No wolałbym nie kończyć co było dalej, ale daleko twórczości Agi do tradycyjnej love story .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:43:07 08-03-10    Temat postu:

Where Is The NEW???!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ankad
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 30 Sty 2010
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Columbia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:13:27 14-03-10    Temat postu:

Renzo, co Ty do jasnej cholerki wyprawiasz??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27753
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 13:38:43 14-03-10    Temat postu:

Ankad, po cholerkę zakładasz nowe tematy z odcinkami? Nowe odcinki własnych telenowel piszemy w jednym głównym temacie telenoweli! Jak nie wiesz, co i jak to zapytaj w temacie Rozmowy o naszych telenowelach na forum Nasze telenowele

Jeśli chodzi o newik, będzie w nowym tygodniu


Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia 14:00:03 14-03-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 0:42:07 15-04-10    Temat postu:

No właśnie Renzo, czyżby za mało wsparcia ci ostatnio dalem? Wena uciekła, nieładnie. Może jak skubnę małą recenzję do wiesz czego, to w końcu dasz tu newika?

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27753
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 21:41:40 16-04-10    Temat postu:

Przepraszam za opóźnienie...

Lorena Rojas como Catalina Castro

hoy con:
Lorena Rojas (Catalina), Wiliam Levy (Alejandro), Gabriel Porras (Ignacio), Andrea Montenegro (Gloria), Natalie Correa (Paloma), Angelique Boyer (Valentina) y Silvia Pasquel (Edelmira)

Część V

Minęło kilka dni. Słoneczne promienie były bezlitosne wobec Cataliny, która swoimi dłońmi próbowała zakryć oczy. Na nic zdały się jej wysiłki. Zrezygnowana przerzuciła miękką kołdrę na bok i z niewolniczą miną starała się na oślep wymacać stopami papcie.
- No, gdzie ty jesteś? - mruknęła ospale, odczuwając brak obuwia na lewej stopie. - Mam cię! - odparła zadowolona, gdy kapeć w końcu znalazł się na jej nodze i ospałym krokiem udała się do kuchni, gdzie za stołem siedział Ignacio, który przy filiżance gorącej kawy oddawał się lekturze porannej prasy.
- Dzień dobry... - przywitała się, unikając wzroku męża i lekko speszonym krokiem prześlizgnęła się do ekspresu z kawą.
- Cześć. - mężczyzna odpowiedział poważnym tonem. - Jak ci się spało? - pytanie to całkowicie wytrąciło Catalinę z równowagi.
- Bardzo dobrze, dziękuję. - odpowiedziała z uśmiechem, który często pojawiał się na jej twarzy za życia Joaquina. - Ignacio, ja...
- Proszę, nie wracajmy to naszej wczorajszej rozmowy. - przerwał jej.
- Ignacio, chcę cię przeprosić. Przeprosić za te lata cierpienia.
- Słucham? - zdziwił się wyznaniem żony. - Catalina..
- Od dnia śmierci naszego syna, stałam się parszywą egoistką, która nie dostrzegała niczego innego po za swoim cierpieniem. Nie było takiej osoby, która byłaby w stanie dotrzeć do mojego bólu. Teraz wiem, że przez swoje zachowanie nie mal straciłabym całkowicie moją rodzinę. - oczy obojga zaszkliły się niczym gwiazdy na bezchmurnym niebie, a po ich policzkach równocześnie spływały łzy poruszenia.
- Kochanie... - Castro z ogromnym trudem starał się dobrać odpowiednie słowa, lecz jedyne, co przychodziło mu do głowy wydawało się błahe. Mężczyzna zerwał się zza stołu i mocno przytulił ukochaną. Po policzkach obojga spływały łzy wzruszenia, które zwiastowały lepsze jutro dla ich małżeństwa.
Tekturowe kartony rozmieszone były w różnych częściach mieszkania, które niebawem państwo Castro zamienią na przytulny domek za miastem. Być może w ich życiu znów pojawi się mała pociecha? Wszakże na potomka nie jest jeszcze za późno...
Przemierzając przedpokój z niewielkim pudełkiem w rękach, Catalina przystanęła przed drzwiami dawnego pokoju syna.
- Dziś się rozstajemy... - westchnęła, wspominając chwile słabości, w których zamykała się w pokoju Joaquina. - … nic nie zwróci ci życia, tym bardziej moje rozpaczanie. Wiem, że gdziekolwiek teraz jesteś, twoja dusza odzyskała spokój i spogląda na nas. - chwilę refleksji kobiety przerwało pukanie do drzwi. - Otwarte! - zawołała. Gdy Castro wyszła na schody, ujrzała swoją przyjaciółkę, Glorię.
- Kochana, kwitniesz z każdym dniem! - oznajmiła zachwycona samopoczuciem przyjaciółki kobieta.
- To prawda. - odparła Catalina. - Żałuję, że tak późno zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę.
- Ignacio pokazał mi zdjęcia. Może znajdziecie wolny pokoik dla mnie?
- Dla ciebie zawsze, moja kochana!
- Oglądaliście już dom?
- Jeszcze nie, Ignacio mówi, że to niespodzianka. Glorio, nie mogę się już doczekać!
- Tyle wspomnień zostawicie w tym domu.... - powiedziała Gloria, prędko łapiąc się za usta.
- Nie szkodzi, Glorio. Joaquin to zamknięty rozdział. Nadal boli mnie jego strata i tak prawdopodobnie będzie do końca mojego życia, ale dalsze rozpaczanie i zadawanie pytań bez odpowiedzi nie ma sensu. Nie mam już siły na to. Zrozumiałam, że nie warto przez to marnować dalszego życia. - wyjaśniła Catalina.
- Życzę wam jak najwięcej słońca nad waszym małżeństwem. Ignacio dał mi wasz nowy adres, nie jesteś ciekawa domu?
- Skoro to niespodzianka, zaczekam.
- Powiedz, co mam zabrać? Chętnie wam pomogę w transporcie.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła, kochana? - Castro uśmiechnęła się i uścisnęła przyjaciółkę.
Kilka godzin później niewielka załadowana czarna ciężarówka zajechała przed skromny biały dom, nieopodal małego lasu. Poprzedni właściciele opuścili go niecałe dwa lata temu od tragicznego wypadku, jaki wydarzył się w ich rodzinie. Małżeństwo zabrało jedynie najpotrzebniejsze rzeczy i trochę ubrań, zostawiając nagle umeblowaną willę. Ignacio zatrzymał samochód przed ciężarówką z ich bagaże, zostawiając Catalinę sam na sam z własnymi przemyśleniami. Czy przeprowadzka to aby najodpowiedniejsze wyjście? Kobieta wzięła głęboki wdech, nałożyła na oczy okulary przeciwsłoneczne i wysiadła z pojazdu. Na zdjęciach dom wydawał się być dużo mniejszy i bardziej zadbany, czy można było spodziewać się innego stanu niż obecny w którym znajdował się opuszczony od dwóch lat dom? Po plecach Cataliny przyszedł dreszcz. Przez chwilę wydawało jej się, że ktoś bacznie się jej przygląda...
- Kochanie, rozmawiałem z naszym nowym sąsiadem... - powiedział Ignacio, pojawiając się ni stąd, ni zowąd za plecami żony. - … to młody chłopak, chętnie pomoże nam z bagażem.
- Nie mówiłeś, że tutejsi mieszkańcy są aż chętni do pomocy.
- Sam nie wiedziałem. W takim razie ja i Alex zajmiemy się rzeczami, a ty...
- Alex? - zdziwiła się.
- To nasz sąsiad. Widzę Catalino, że magia tego miasteczka zaczęła na tobie oddziaływać. - stwierdził mężczyzna, na twarzy którego pojawił się radosny uśmiech.
- Być może. - urwała. - Pozwolisz, że odkryję kolejne uroki tego pięknego miejsca?
- Oczywiście, tylko się nie zgub!
- Przecież nie jestem już małą dziewczynką, kochanie. - odparła zalotnie. „Kochanie” - tak długo wyczekiwane przez mężczyznę słowo znów padło z ust najważniejszej osoby w jego życiu. - Ignacio! - powtórzyła kobieta, lecz ten nie spuszczał wzroku od żony.
Catalina zmęczona kilkuminutowym spacerem po okolicy, postanowiła odpocząć chwilę nad rzeką, która przepływała niedaleko jej nowego domu. Śpiew ptaków w połączeniu z szumem wody pozwolił kobiecie wrócić wspomnieniami do najpiękniejszych momentów jej życia...
Nagle Castro poczuła wokół siebie odpychający zapach alkoholu, który zazwyczaj towarzyszy bezdomnym pijakom. Z grymasem na twarzy przesunęła się w bok, jednak lekki powiew wiatru przywiał w jej stronę ohydny fetor.
- Przyjechała... miastowa... - odezwała się po chwili ciszy pijana kobieta, dzielnie utrzymując równowagę w nogach. - Coś ty za jedna?
- Catalina Castro, zgadza się... - przerwała, zasłaniając prędko usta i obracając głowę w bok. - ...pani zapewne tutejsza?
- Wiadomo! Stu procentowa mieszkanka, każdy ci to złociutka potwierdzi! - odparła dumnie pijaczka, obrawszy wyszukaną pozę.
- Słyszy pani?
- Że niby co?
- Znowu!
- Nie dam się nabrać. Chcesz zrobić ze mnie wariatkę, jak reszta matołów z tego zadupia! - wymamrotała pijana kobieta, próbując namierzyć Catalinę swym opitym wzrokiem.
- Proszę się wsłuchać... - poleciła Castro. Wstawiona staruszka z całych sił próbowała namierzyć dźwięk, rzekomo słyszany przez Catalinę, jednak nic to nie dało.
- Ja nic nie słyszę. - skwitowała krótko i stanowczo.
- Muszę wracać do męża. - wyjaśniła lekarka i szybko zniknęła z pola widzenia pijaczki. Rozbawiona spotkaniem Catalina naśmiewała się niej całą drogę powrotną, lecz przypadek zdecydował dać jej małą nauczkę. Stawiając kolejny krok, stopa kobiety osunęła się z niestabilnego kamienia wprost w cierniowe chwasty. Ból przeszył jej ciało na wskroś, a każda próba wyswobodzenia się z pokrzyw sprawiała Catalinie coraz większy ból.
- Nie ruszaj się, zachowaj spokój! - polecił jej nagle męski głos, który wcześniej gdzieś już słyszała. Gdy kobieta odwróciła głowę ku swojemu przyszłemu wybawcy, nie miała już żadnych wątpliwości...


Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia 21:47:16 16-04-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:38:54 19-04-10    Temat postu:

Przeczytałam już jakiś czas temu, ale jakoś niem ogłam zebrać myśli na komentarz. Sorki.

Ogólnie zrobiłeś nam na początku klimat spokoju, miłości i jakby odkupienia, pogodzenia się z losem, ale i szukania nowej drogi w życiu. Wydawałoby się, że wszyskto zmierza ku szczęsliwemu zakończeniu. Ale Renzo przecież musi namieszać . Najpierw przestraszyłam się tej pijaczki (opisana zawodowo , bo myślałam, że coś zrobi Catalinie, potem kobieta odeszła i...właśnie. Przez Ciebie główkuję, skąd znam tego kolesia...i czy na pewno jest wybawcą Cataliny ;P.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27753
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 13:23:56 19-04-10    Temat postu:

Wiesz, że lubię dodawać nowe postaci
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 16:33:21 19-04-10    Temat postu:

No "wybawcą" też bym tego gościa nie nazwał, coś czuje, że ma on do odegrania (bo to Alejandro?? ) w tej historii bardzo wiele, co więcej pewnie tak namiesza, że odkupienie win i budowanie wszystkiego jeszcze raz w małżenstwie Cataliny i Ignacia może nie daj boże pójść na marne.
No i ta pijaczka - hmm... pijaczki tudzież wariatki to wykwintny smaczek dla małych miasteczek - takie to chodza po ulicy i zawsze gzieś zwąchają jakiś przekre, a że wyglądają na nieustabilozowane emocjonalnie, nikt ich nie słucha, a czasem warto .

Pozdrawiam!

P.S. To ja przepraszam za kolejne milczenie na gg, ale kompik ostatnio jak zwykle nieposłuszny, no i miałem do napisania parę sprawunków .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27753
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 11:12:34 16-08-10    Temat postu:

Lorena Rojas jako Catalina Castro

z udziałem:
Wiliam Levy (Alejandro), Gabriel Porras (Ignacio), Andrea Montenegro (Gloria)

ze specjalnym udziałem: Silvia Pasquel (Edelmira)

Część VI

Niebieskooki mężczyzna o jasnych włosach zaszedł Catalinę z drugiej strony i ostrożnie wyswobodził ją z opresji. Czuły i delikatny, a za razem pewny dotyk jego dłoni zadziałał kojąco na jej skaleczoną stopę.
- Pani doktor?! - zdziwił się mężczyzna, gdy po chwili spojrzał na twarz kobiety. - Co za niespodzianka.
- Prawda? - uśmiechnęła się w jego stronę. - Widzę, że szybko wraca pan do zdrowia.
- Tutaj klimat bardzo pomaga w rekonwalescencji. Myślę, że sama pani się o tym przekona, zostając tu, to znaczy w miasteczku, przez jakiś czas - odparł, kierując wzrok na napuchniętą stopę Cataliny. W pewnym momencie jednak dotarło do niego, że nie panuje nad słowami. - Przepraszam, w towarzystwie tak pięknych kobiet zapominam, co mówię.
- Dziękuję za komplement! - odpowiedziała Castro, nie tracąc uśmiechu na twarzy. Były pacjent znów zrobił na niej ogromne wrażenie, niemal takie same jak w szpitalu, gdzie spotkała go po raz pierwszy.
- Trzeba przemyć ranę, nim wda się zakażenie.
- Nie wiem, czy zdołam wrócić do domu. Strasznie boli mnie stopa i czuję, że bez mocnego środka przeciwbólowego dam się panu we znaki.
- Proszę mówić mi po imieniu, nazywam się Alejandro Velasco.
- Miło mi, Catalina Ca...
- Castro, zapamiętałem to nazwisko. - przerwał kobiecie blondyn.
Lekarka patrzyła na niego podejrzliwym wzrokiem. Może ich spotkanie nie było przypadkowe? Może w wypadku, który spowodowała, mężczyzna ucierpiał na zdrowiu psychicznym i teraz chce się mścić?
- Przecież to pani uratowała mi życie. - wyjaśnił.
- To zasługa doktor Mireles, był pa... byłeś pod jej opieką.
- Jednak to pani wezwała karetkę, chciałbym się pani jakoś odwdzięczyć.
- Alejandro, na tym polega moja praca.
- Zapraszam panią oraz męża na kolację do mojego domu. Siostra na pewno się ucieszy. - zaproponował. Catalina uciekała wzrokiem przed spojrzeniem w oczy Alejandro. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Wpraszać się na kolację do domu obcego człowieka? Z drugiej strony nie grzecznie byłoby odmówić.
- Dziękuję za zaproszenie. Mam nadzieję, że mąż nie będzie miał innych planów na dzisiejszy wieczór. Jest zafascynowany nowym domem, otoczeniem...
- Kilka metrów stąd jest mały strumyk, gdzie płynie czyściutka woda. Pomogę pani przejść, proszę oprzeć się o mnie. - Catalina spojrzała kątem oka na spoconą zranioną stopę i przy pomocy Alejandro przeszła nad wodę.
Woda w strumyku była dokładnie taka jak opisał ją mężczyzna, dźwięk przeźroczystej wody w strumyku w połączeniu z symfonią dźwięków ptaków znajdujących się w otoczeniu powodował, że człowiek w ułamku jednej chwili był w stanie przenieść się do beztroskiej krainy spokoju i łagodności. Jednym słowem można było znaleźć się w raju.
Catalina przysiadła na pobliskim pniaków i zanurzyła poranioną stopę w letniej wodzie, Alejandro prędko wyjął z tylnej kieszeni spodni granatową chustkę i po zamoczeniu jej w wodzie, delikatnie przetarł ranki po kolcach na stopie lekarki, na twarzy której wyraz spokoju mieszał się z towarzyszącym bólem, który z każdą chwilą stawał się co raz mniejszy.
- Gotowe! Myślę, że przy wsparciu tabletek przeciwbólowych, jeszcze w tym tygodniu będzie mogła pani wybrać się pieszo na zakupy w stolicy. - zażartował Velasco. - I znów się wygłupiłem, bo to pani jest lekarzem i sama dobrze orientuje się w sytuacji.
- Po pierwsze mieliśmy sobie mówić po imieniu, Alejandro. A po drugie, cieszę się, że orientujesz się w zakresie pierwszej pomocy. Wiele osób mogłoby się od ciebie uczuć. - odparła Castro, chcąc zrobić kilka kroków z udziałem skaleczonej stopy, co było nie lada wyczynem w tym momencie.
- Tak, ale ja gadu gadu, a ty pewnie chcesz wracać. - powiedział Alejandro, wkładając wilgotną chustkę z powrotem do kieszeni. - Odprowadzę cię.
- Nie trzeba, Alejandro, poradzę sobie.
- Jak nie trzeba, jak widzę, że żywa do domu nie dojdziesz. Nie bądź uparta, Catalino.
- Dziękuję ci. - odpowiedziała kobieta i ponownie oparła się na silnym ramieniu Alejandro. Przez całą drogę do nowego domu Castro, obojgu towarzyszyły podobne uczucia. Bardzo szybko nawiązała się między nimi nić sympatii. Oparta na mężczyźnie Catalina czuła intensywny zapach jego potu oraz wyraźnie słyszała każdy jego wdech i wydech powietrza. W jednej chwili zaczęły targać nią szalone myśli z udziałem swojego wybawiciela. Nie inaczej było w jego przypadku. Na nim samym piękna pani doktor wywarła ogromne wrażenie, już przy samym spotkaniu na masce jej samochodu w dniu wypadku. Wciąż pamięta jej przerażony wzrok, jej natychmiastową reakcję... Znów czuł zapach tych samych perfum, słyszał jej ciepły głos... Teraz role się odwróciły i to ona potrzebuje jego pomocy. Dłoń Cataliny delikatnie spoczywała na piersi Alejandro, który czuł jak co chwili ociera się o nią. Również jego zaczęły nękać niespokojne myśli o kobiecie, jednak widok stojącego przy samochodzie Ignacio wrócił mu trzeźwość umysłu.
- Kochanie, co się stało?! - spytał z przejęciem mężczyzna, widząc żonę podpartą o Alejandro.
- Nic takiego, skaleczyłam się lekko w stopę. - wyjaśniała Catalina, chcąc uspokoić męża.
- Lekko? Jak dobrze Alex, że przechodziłeś w pobliżu! Zawiozę cię na pogotowie, wsiadaj do auta.
- Ignacio, dramatyzujesz. To jest lekkie skaleczenie.
- Twoja żona ma rację, Ignacio. Wystarczy, że zażyje środki przeciwbólowe i za kilka dni będzie mogła przetańczyć nie jedną noc.
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuję, Alex. Może wstąpisz na kieliszek tequili? - zaproponował Castro.
- Niestety, muszę wracać.
- Trudno, ale myślę, że nadarzy się jeszcze nie jedna okazja.
- Zapraszam was na kolację, Mireya nie może się was doczekać, bardzo chce poznać nowych sąsiadów. - powiedział Alejandro. Żeńskie imię wzbudził w Catalinie zainteresowanie. Kim jest wspomniana przez mężczyznę Mireya, jego siostrą, narzeczoną, a może żoną?
- Dziękujemy za zaproszenie, przyjdziemy na pewno. - odparł Ignacio i pomógł żonie wejść do domu.
Od przyjazdu Cataliny i Ignacio minęło kilka godzin. Pani Castro siedziała przed dużym lustrem w pięknie wystrojonej sypialni, rozmyślając nad nowo poznanym sąsiadem. W pewnym momencie, złoty kolczyk, który kobieta próbowała przypiąć do ucha upadł na miękki dywan. Sięgając po biżuterię, spojrzała na zranioną stopę, przypominając sobie popołudniowe spotkanie z Alejandro. Głowę Cataliny ponownie zaprzątała myśl o wspomnianej przez mężczyznę Mireyi. Kim mogła być dla niego kobieta o tym imieniu? Zresztą co ją to obchodzi?
- Catalina, co się z tobą dzieje?! - spytała samą siebie. - Masz wspaniałego męża, a ciągle rozmyślasz o innym, na dodatek obcym mężczyźnie!
- Kochanie, jesteś gotowa? - spytał Ignacio, stając nagle przy drzwiach. - Chyba nie chcesz, aby Alejandro i jego bliscy mieli nas za spóźnialskich?
- Jeszcze minutka, skarbie.
- Cieszę się, że znów jesteś tą Cataliną, którą poznałem dwadzieścia lat temu...
- Kiedy?! - spytała Castro, udając zdziwioną.
- No... w sumie było to nie tak dawno... - Ignacio próbował się bronić, gdy poczuł na ustach pocałunek żony.
- Kocham cię, głuptasie.
- I ja ciebie. Idziemy? - odparł Ignacio i wraz z małżonką udał się do samochodu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin