Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROXANA [odcinek #71 || 7 X]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 53, 54, 55 ... 75, 76, 77  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mrs.Pattinson
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 5200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:07:57 08-02-08    Temat postu:

specjalnie czekałam do piątku, żeby mieć czas przeczytać na spokojnie i skomentować:

najwidoczniej Roxana znalazła sobie nowego kochanka, którym okazał się Saul... znaczy się Duvan ; D co tu dużo mówić, oboje dobrali się do siebie idealnie 'piękni i niebezpieczni'... i kto by powiedział, że na samym początku byli przedmiotami drwin i zabaw paczki Pilar... teraz oboje mogą się zemścić, a Saul może spotykać się z Veronicą, za którą szalał... chociaż teraz sytuacja się odwróciła, i to ona nie może zapomnieć o chłopaku... Ver nawet nie wiesz jak źle trafiłaś z ulokowaniem swoich uczuć!

Fabiola żyje! to bardzo mnie zaskoczyło... teraz Rox, Duvan i Chuy są w dużym niebezpieczeństwie... w końcu ich sekret może wyjść na jaw. Wydaje mi się jednak, że wystraszona dziewczyna wyjedzie, wiedząc, że nawet policja nie zdoła jej uratować, przed zemstą Rox... tymczasem nasza zabójczyni mogłaby zacząć koncentrować się na tym, co było jej początkowym planem, czyli zabójstwo jej morderców... bo jak na razie wszystkie planowane zbrodnie Roxany nie wychodzą, mimo, że jest ona tego nieświadoma, za to próbując realizować swój plan zabija wszystkich naokoło... hmmm. to akurat jej się udaje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27759
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 16:09:55 09-02-08    Temat postu:

Odcinek 47 - "Uznana za wariatkę"

Oddech Fabioli z każdą chwilą stawał się coraz cięższy... Chyba udało jej się w końcu zgubić Chuy`a? Próbując złapać trochę tchu w płucach, oparła się pobliski murek. Serce dziewczyny biło niczym u małej antylopy uciekającej przed wygłodniałym drapieżnikiem.
- Mariana pewnie już wie o mojej ucieczce! Mój Boże, gdzie tu uciec?! - pytała się w myślach, co chwila zerkając, czy Chuy nie trafił na jej trop. - Już wiem, kto mi pomoże! - pomyślała i pospiesznie ruszyła dalej.

Nowiutki samochód panny Rios zajechał pod dom Nory. W całej okolicy panowała cisza i mrok, a ulice oświetlały jedynie rzędy latarń.
- Mam nadzieję, że na następną imprezę wybierzemy się we czwórkę.
- We czwórkę? - zdziwiła się Nora.
- No ja, Duvan, ty i Boxer. - wyjaśniła Veronica.
- Zobaczymy co zgotuje mi los... - westchnęła brunetka, poczym pożegnała się z przyjaciółką i patrzyła na jej znikające auto.
- Gdyby to było takie proste, Ver... - pomyślała otwierając drzwi, a następnie zniknęła za nimi.
Po kilku minutach, zdyszaną Fabiolę dzieliło kilka domu od domu Nory. Uribe, prócz Veroniki, była jej najlepszą przyjaciółką i napewno uwierzyłaby jej w to, co ją spotkało. Mając biec dalej, dziewczyna upadła na ziemię. Ciekając przed Chuy`em straciła już sporo krwi. Nie chciała jednak umrzeć, nie powiadamiając przyjaciół o prawdziwej tożsamości Roxany. Gdy Fabiola zebrała w sobie trochę sił, podniosła się i skierowała się w stronę domu Nory. Niestety, drogę dziewczynie zajechał czarny sportowy samochód. Czarna szyba zsunęła się w doł i oczom Fabioli ukazała się rozwścieczona twarz Roxany Valdez.
- Bardzo źle postąpiłaś, Fabiolo! - zaczęła pewnie. - Chuy, zabierz ją do tyłu i tym razem przypilnuj jej dobrze!
Zawstydzony uwagą Roxany chłopak, wysiadł z tyłu auta i wepchnął Blanco na tylnie siedzenie, by móc samemu wgramolić się obok.
- Zapewne domyślasz się, że tą ucieczką skazałaś się na śmierć... - dodała Roxana, spoglądając na Blanco przez lusterko.
- Mariano, dogadajmy się... - odpowiedziała Fabiola, próbując zapanować nad bólem, który przeszywał każdy najmniejszy kawałek jej pogryzionego ciała.
- Chyba nie mówisz tego poważnie?
- Możemy zostać wspólniczkami... Będę informowała cię o posunięciach Pilar i reszty...
- Nie kombinuj, bo to i tak cię nie uratuje...
- Mariano, błagam! - Fabiola wyjąkała przez łzy, zapominając przez chwilę o potwornym bólu.
- Czy ja też nie błagałam, żebyście dali mi spokój?! - wtąciła się Rox. - Dzień w dzień, ale wy przecież mieliście ogromną radochę z męczenia naiwnej brzyduli!
- Bylismy głupi...
- I nadal jesteście! Odrodziłam się, by zemścić się za wszystkie krzywdy i zabiję was wszystkich, choćbym miała zabić przy tym niewinne osoby!
- Roxano, czyż to nie nasi przyjaciele, Pilar i Gustavo? - przerwał Duvan.
- Masz rację, mój drogi... Pora uwolnić się od ciebie, Fabiolo Blanco... - zaśmiała sie głośno Roxana, spoglądając morderczym wzrokiem na wracającą uliczką parę przyjaciół. Fabiola milczała; nie chciała narażać życia przyjaciół przez zły ruch.

W domu państwa Santos unosiła się woń palonego drewna. Felipe siedział przed kominkiem z albumem, w którym znajdowały się zdjęcia ze ślubu jego i Mariny oraz z kubkiem gorącej czekolady, która zawsze pomagała mu w trudnych chwilach. Czy jednak pomoże w tej cieżkiej chwili, gdy poznał straszną prawdę o chorobie swojej ukochanej?

Duvan zajechał samochodem pod kościół, obok którego prawdopodobnie przejść mają Pilar i Gustavo. Chuy wypchnął ranną Fabiolę na żwir. Dziewczyna jęknęła z bólu.
- Chuy, pobiegnij w tam - Valdez wskazała chłopakowi ulicę z której dopiero co przyjechali - i śledź, czy ta dwójka idzie w tym kierunku. Jeśli zboczą z "trasy", powiadom ich co miało tu miejsce... Ty Duvan, wracaj do domu i czekaj na moje polecenia...
- A co ze mną? Jakie wobec mnie masz plany? - spytała obojętnie Fabiola, patrząc z rozpaczą w oczach w żwirowy asfalt.
- Przed śmiercią dam ci okazję do zemsty.... - odpowiedziała Roxana, poczym podarła swoja markową bluzkę.
- Co takiego?!
- Dobrze słyszysz, uderz mnie!
- Jakto uderz? Przecież ty mnie za to zabijesz! - przeraziła się Blanco.
- UDERZ! - krzyknęła Valdez, poczym zaliczyła silny cios od osłabionej Fabioli. - Jeszcze, podrap mnie po twarzy!
Fabiola stopniowo zaczęła okładać Roxanę pięściami po twarzy, później przeniosła swe spontaniczne ciosy na całe ciało dziewczyny, która z wielką ochotą miała ochotę oddać jej i to z nawiązką. Musiała się jednak powstrzymywać, by cały plan nie spalił na panewce. Blanco z każdym ciosem uczuła ulgę. Po cichu liczyła, że uda się znów zabić Marianę. Roxana słysząc pomiędzy dyszeniem Fabioli stłumiony głos Chuy`a, który nerwowo zawiadomił przechodzących "przypadkiem" Pilar i Gustavo, zaczęła krzyczeć w niebo głosy i bronić się przed atakiem Blanco, która niczym w trasie nie reagowała na słowa Roxany, by przestać.
- Pomóżcie, proszę! Jakaś wariatka! - powiedział zdenerwowany Chuy, zaczepiając parkę.
- Spokojnie, co się stało? - spytał, przejęty Gustavo, zasłaniając sobą Pilar na wszelki wypadek, gdyby był to napad rabunkowy.
- Tam przy kosciele, jakaś obłąkana wariatka napadła na dziewczynę! Proszę, pomóżcie mi!
- Chodźmy! - powiedziała Pilar i wspólnie z Gustavo pobiegła za Chuy`em.

Na twarzy Roxany pojawiły się pierwsze siniaki. Dziewczyna z niecierpliwością oczekiwała przybycia swoich ofiar. I oto są! Biegną z Chuy`em na czele.
- Fabiola! - zawołała zaskoczona zachowaniem przyjaciółki Pilar.
- Roxana? - zdzwił się Gustavo, widząc przygniecioną pokrwawionym ciałem Fabioli Roxanę. Chuy korzystając z zamieszania, szybko zmył się sprzed kościoła.
- Fabiola, zostaw ją! - zawołała Pilar, próbując z Gustavo odciągnąć przyjaciółkę od pobitej Roxany.
- To jest Mariana! - oznajmiła Fabiola, próbując przekonać przyjaciół. - Musimy ją dobić, żeby nikomu nic nie wypaplała!
- Fabiola!
- Naprawdę! - wskazywała na Roxanę, która z chytrym uśmieszkiem na twarzy znów odgrywała przed Pilar rolę ofiary.
- Dzwonię po pogotowię! - powiedział Fuentes, wybierając numer na klawiaturze swojej komórki.
Po kilkunastu minutach pod kościół zajechała karetka, zabierając czwórkę na pogotowie. Fabioli podano silny lek uspokajający i opatrzono rany od pogryzień przez szczury, a Roxanie podano środek przeciwbólowy i wykonano kilka prostych badań. Mimo nalegań lekarzy, Roxana nie zdecydowała się zostać na obserwacji.
- Doktorze, nazywam się Pilar Lopez. Jestem przyjaciółką Fabioli, proszę mi powiedzieć jak ona się czuje?! - spytała Pilar, zaczepiając lekarza, który właśnie opuścił salę w której leżała Fabiola.
- Pani Blanco jest bardzo osłabiona i odwodniona, miała wiele szczęścia, że do ran nie dostało się zakażenie. - wyjaśnił medyk.
- Proszę powiedzieć, kiedy będzie mogła opuścić szpital? - spytał Gustavo.
- Obawiam się, że nie prędko... Stan psychiczny pani Blanco jest bardzo fatalny. Wciąż majaczy, że zabiła jakąś dziewczynę, która teraz chce się mścić...
- Czy ona z tego wyjdzie? - wtrąciła się Roxana.
- Niestety, nie wiem. Gdy tylko rany trochę się podgoją, zostanie ona przewieziona do innego szpitala, gdzie zostanie poddana odpowiedniemu leczeniu.
- Gustavo, ona zwariowała! - przeraziła się Pilar, poczym wtuliła się w Gustavo.
- Bingo! - pomyślała zadowolona Valdez, udając ubolewanie nad tym losem Fabioli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Pattinson
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 5200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:55:27 09-02-08    Temat postu:

ciekawi mnie co takiego Roxana planuje, jeżeli chodzi o Fabiolę... oddając ją w ręce lekarzy będzie jej trudno pozbyć się Blanco... chyba, że chce pozbyć się jakichkolwiek dowodów na to, że Fabiola mówi prawdę, jeśli uznają ją za wariatkę nikt nie weźmie jej słów na poważnie, a wtedy już nic nie powstrzyma Roxany w pozbyciu się dziewczyny... mam nadzieję, że szybko to nastąpi, Roxana naprawdę mogłaby zacząć atakować kolejnych członków paczki, Fabiola i tak już za dużo wycierpiała... prawie jak za całą paczkę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
o Janeiro
Komandos
Komandos


Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Słupsk

PostWysłany: 17:37:28 09-02-08    Temat postu:

Nie wiedziałem, że to takie fajne jest. Przyznam, że kilka pierwszych odcinków mi się nie podobało, ale tak od 5-6 jakoś łatwiej, przyjemniej mi się czytało. Mam nadzieję, że Fabioli nie uda się uratować, jakoś nie przypadła mi do gustu.

Nowy odcinek w Chorei czeka na ciebie ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pippa
Detonator
Detonator


Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:54:57 09-02-08    Temat postu:

Roxana jest nieprzywidywalna i to jest najlepsze:) Fabiola jest jakas dziwna.Inni tez poniosa karę i dobrze bo to co oni robili było wstretne:/
wciągająca telcia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 20:42:37 09-02-08    Temat postu:

Hmmm... sądzę, że Roxana zbyt wielką uwagę zwraca na Fabiolę, powinna bardziej skupić się na tych, co najbardziej ją skrzywdzili, czyli Pilar i Verónica, która była pomosłodawczynią... Roxana nie da się ukryć, ma głowę nie od parady! Myślałem, że chce przed śmiercią dać Fabioli szansę na odwet, a jednak nieźle wymyśliła, chce z niej zrobić wariatkę, ale mogła ją już zabić i był by spokój, już nie potrzebnie cierpi...

Hector, mam ogromną prośbę, a żeby w nastepnym odcinku pojawili się moi ulubieńcy, czyli Melissa i Carlos, tak dawno ich nie było


Ostatnio zmieniony przez Kyrtap1993 dnia 20:43:28 09-02-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27759
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 21:39:01 09-02-08    Temat postu:

Dobra wiadomość Kyrtap, zakończyłem dzień Co to oznacza? Więcej bohaterów w następnym odcinku
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:06:10 09-02-08    Temat postu:

Czyli z niecierpliwością czekam na newik, mam nadzieję, że szybko mogę go się spodziewać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27759
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:16:02 09-02-08    Temat postu:

Więcej nie znaczy cała lista Odcinek postaram się dać do południa, ew. troche później. A jesli odcinka nie będzie do 15 to spodziewajcie się go wieczorem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 2:09:39 10-02-08    Temat postu:

Miał być nowy odcinek, ale co tam musiałem zadowolić się jednym. Nie da sie ukryć że zgarywka z Fabiolą, była wyjątkowo udana? Kto jej teraz uwierzy? Chyba tylko czubek?

Już teraz wiem, że następną ofiarą, będzie Pilar - jest jedną z głównych bohaterek czarnej listy Roxany, a za nią zapewne jest Veronica i męska część paczki. Teraz rozumiem, czemu ma do pomocy chłopaków, choć w przypadku facetów z paczki, zapewne wykorzysta swój seksapil, który zgubi tych naiwniaków.

Myślę, że historia z Fabiolą dobiegła końca, umrze, czy nie, można powiedziec, że dostatecznie została już zniszczona. Skończy w zakładzie psychiatrtycznym.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosik
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 11672
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:21:29 24-02-08    Temat postu:

Hej kiedy można się spodziewać newsa?? Już nie moge się doczekać.................
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27759
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 23:54:06 25-02-08    Temat postu:

Odcinek 48 - "Fotografia"

Nastał nowy dzień. Do ponurej sypialni Paty Flores niemiłosiernie wdarły się słoneczne promienie. Twarz dziewczyny była blada i ubrudzona przez rozmazany makijaż, a oczy napuchnięte od płaczu. Budząc się, Paty poczuła, że w łóżku prócz niej znajduje się ktoś jeszcze...
- Boxer! - zerwała się gwałtownie, rozgladając się po sypialni, gdzie panował okropny bałagan.
- Spokojnie Paty, to tylko ja! - Boxer starał się uspokoić poddenerwowaną dziewczynę, próbując się jak najszybciej przebudzić.
- No właśnie! Co ty tu robisz?!
- Wieczorem miałaś kryzys... - wyjaśnił. Patricia spojrzała na fotografię siostry, leżącą na podłodze - ból związany z jej utratą powrócił o czym świadczyły spływające po jej policzku łzy.
Widząc bezsilność dziewczyny, Boxer przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił, by mogła się przy nim spokojnie wypłakać.

Wnętrze starego opuszczonego magazynu, gdzie ostatnio rezydentowała panna Blanco. Dziewczyna znów siedzi skrępowana na starym krześle, po środku hali. Gdzieć w oddali słychać hałasy z pobliskiej budowy. Wyczerpana psychicznie i fizycznie dziewczynę budzą wyraźne kroki w jej stronę.
- Błagam cię Mariano! Wypuść mnie, a obiecuję, że zniknę z twojego życia!
- Ja nie mogę cię uwolnić... - odpowiedziała Mariana. - ... musisz zrobić to sama!
- Ale jak?! - spytała zrozpaczona Fabiola.
- Musisz mnie zabić... - odpowiedziała Suarez, gdy po chwili z dawnej brzyduli zmieniła się w przerażającego zombie.

- Nie!!!! - Fabiola przebudziła się z głośnym krzykiem, co spowodowało natychmiastową reakcję pielęgniarki.
- Spokojnie Fabiolo! To był tylko zły sen! - kobieta zaczęła uspokajać swoją pacjentkę.
- Mariana! Ona nas wszystkich zabije! Mnie już próbowała, zobacz! - zaczęła panikować, pokazując pielęgniarce swoje rany od pogryzień przez szczury.
- Fabiolo, uspokój się! W przeciwnym razie będę zmuszona podać ci zastrzyk!
- Kiedy ja mówię prawdę! - Fabiola za wszelką cenę starała się przekonać pielęgniarkę do swojej racji. - Zabierz mnie stąd!
- Wybacz, ale sama się o to prosiłaś! - odpowiedziała stanowczo kobieta przyodziana w biały kitel, poczym przetarła ramię Fabioli spirytusem i przebiła igłą od strzykawki jej poranioną skórę.
- Musimy uciekać! Pomo.. żesz.. - po chwili Fabiola swobodnie osunęła się na łóżko i zasnęła.

Leki przepisane przez lekarza zdawałoby się, pomagały Marinie zapomnieć tymczasowo o chorobie, aczkolwiek nie można było tego powiedzieć o częstych omdleniach kobiety. Mimo nalegań Felipe, Marina zdecydowała się wrócić do pracy. Tego dnia wypadał dyżur na uczelni studentów. Jak zwykle na korytarzu w pobliżu gabinetu Santos panował studencki gwar. Marina przemierzywszy z uśmiechem na twarzy tłok studentów, dotarła do swojego gabinetu, gdzie jak zwykle królowały cisza i spokój. Torebkę i płaszcz powiesiła na wieszaku, poczym zasiadła przy biurku, gdzie czekał na nią stosik dokumentów. W lekturze pierwszego z nich przerwało jej charakterystyczne pukanie do drzwi.
- Pro... - nieskończywszy, spostrzegła stojącą przy drzwiach Roxanę.
- Można? - spytała nieśmiało Valdez. - Dzięki! - odpowiedziała wyprzedzając Santos, poczym zasiadła wygodnie na przeciw kobiety.
- Ty jesteś Roxana, zgadza się?
- Tak. Pani nazwisko też jest mi skąd znajome... pani jest siostrą Fel... profesora Santosa?
- Profesor Santos jest moim mężem... ale chyba nie przyszłaś rozmawiać o moim mężu?
- Oczywiście! - uśmiechnęła się sztucznie. - Przyszłam, gdyż wczoraj spotkałam się z przykrym incydentem ze strony Fabioli Blanco...
- Co się stało?
- Napadła na mnie! Krzyczała, że... - nagle, rozmowę przerwało pojawienie się jednego z wykładowców.
- Słyszałaś co zrobiła Consuelo? - spytała donia Blanca, biorąc Marinę na stronę. - Podobno zabrała papiery z uczelni!
- Jak to?! Consuelo?!
- Słyszałam, że znaleźli już kogoś na jej miejsce...
- Tak szybko? Blanca, przepraszam cię, ale mam dziewczynę...
- Rozumiem, nie przeszkadzam!
- Masz bardzo przystojnego męża... - zaczęła Roxana, odkładając na biurko fotografię męża Mariny.
- Zgadza się... - odpowiedziała nieco speszona.
- Zapewne wiele dziewczyn musi ci zazdrościć... - kontynuowała.
- Z pewnością, ale Roxano...
- Przepraszam, że zwracam się do ciebie na "ty", ale lepiej się wtedy czuję...
- Nie mam nic przeciwko, ale prosiłabym, abyśmy nie rozmawiały teraz o moim mężu, tylko o incydencie z Fabiolą. To dziwne, Fabiola zawsze była spokojna i choć zadaje się z paczką Pilar to nigdy nie była agresywna...
- Jakiś czas temu też tak myślałam, ale wczoraj przekonałam się, że to wszystko było udawane. Przecież ja jej nic nie zrobiłam!
- Spokojnie Roxano, czasami już tak jest.... Może akurat wczoraj miała jakiś kryzys...
- Napewno, ale to nie dawało jej prawa, aby mnie zaatakować. Czy ty wiesz, że ona groziła mi śmiercią?!
Marina otwarzyła szeroko oczy, słysząc rewelację o Fabioli. Nigdy nie przypuszała, że Blanco może być aż tak niebezpieczna dla innych.
- Na szczęście nie doszło do tragedii, a skoro o Fabioli mowa, czy widziałaś ją teraz na uczelni?
- Fabiola trafiła wczoraj do szpitala... psychiatrycznego. - odpowiedziała Rox, udając przejętą losem dziewczyny. - Bardzo cię przepraszam, ale muszę już iść na zajęcia.
- Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zajrzysz?
- Oczywiście... Pilnuj go!
- Słucham? - Santos zdziwiła się, słysząc przestrogę Roxany.
- Pilnuj męża, bo jakaś lalunia może ci go odbić. Wiem, bo sama zostałam zdradzona... - wyjaśniła na pożegnanie, poczym opuściła gabinet Mariny.

Choć od rozpoczęcia zajęć dzieliło kilkadziesiąt sekund, Carlos niecierpliwie czekał na Melisę przed wejściem do budynku, trzymając w ręku świeżo zerwany kwiatek. Spoglądając ostatni raz na zegarek, odłożył roślinkę na murek i ruszył po schodach, gdy...
- Carlos! - zawołała zdyszana Reyes, przemierzając ostatnie metry. - Zaczekaj!
Chłopak z uśmiechem na twarzy wziął z powrotem do ręki kwiatek i wręczył zmachanej dziewczynie.
- Do dla ciebie!
- Ay, jak miło! - ucieszyła, poczym wplotła roślinkę w falowane włosy i wraz z Carlosem udała się na zajęcia.

- Veronica! - zawołała do przyjaciółki Nora. - Pospiesz się!
- Spróbuję ostatni raz! - odpowiedziała, poczym poraz kolejny wybrała numer Duvana, który za każdym razem odrzucał połączenia od Veroniki.

Sportowy samochód Boxera Castro zjechał do ubogiej dzielnicy, gdzie do niedawna mieszkała Marcia. Paty z litością przyglądała się, w jakich warunkach żyła jej siostra. Straszenie przeżywała, że przez swoją wyniosłość skazała Marcię na życie w tym brudnym środowisku, gdzie nie widać było szans na lepsze jutro.
- To ten... budynek. - z rozmyślań, Paty wyrwał ciepły głos Boxera.
- Dzień dobry. - zwróciła się do pary sąsiadka Marcii, Melinda.
- Dzień dobry, to tam? - spytał dla pewności Castro.
- Zgadza się. Właśnie tam odeszła... Zapraszam...
Paty i Boxer wysiedli z samochodu i uważnie przyjrzeli się okolicy, która wyglądała bardzo podejrzanie. Boxer dojrzawszy w miarę porządnego młodziana, zaczepił go.
- Hej, ty! - zawołał.
- Do mnie pan mówi? Ale wózek! - zachwycił się chłopak.
- Możesz trochę zarobić, jeśli sie postarasz...
- O co chodzi?
- Przypilnuj tego auta przez jakiś czas, jeśli znajdę na nim choćby najmniejszą rysę, gorzko za to zapłacisz! - wyjaśnił Castro.
- Spoko luzik! - odpowiedział smarek, nie mogąc oderwać oczu od nowego modelu samochodu, który najbliżej widział z wystawy salonu samochodowego., Boxer natomiast szybko wrócił do Paty, która teraz bardzo potrzebowała jego wsparcia.
Ślady krwi nie chciały dobrze zejść, więc Melinda nie chcąc bardziej załamać Paty, zakryła je poszarpanym dywanikiem.
- A więc tak żyła moja siostra... - westchnęła Flores.
- Może nie są to luksusy, ale zawsze starała się, aby w domu było czysto...
- A gdzie jest...
- Nicolas został zatrzymany za napad na sklep spożywczy. Łącznie za zabójstwo i napad grozi mu kilka ładnych lat więzienia. - odpowiedziała Melinda.
- Oby zgnił jak najprędzej! - dodała z pogardą Paty, gdy nagle jej uwagę zwróciła pewna fotografia, która stała na komodzie, przy wejściu do kuchni. - To Marcia. - szepnęła, pokazując zdjęcie Boxerowi.
- Kim jest ta dziewczynka? - mężczyzna spytał Melindę.
- To Romina... córka Marcii... - wyjaśniła sąsiadka Flores, przecierając łzę wspominając małą dziewczynkę, która była oczkiem w głowie jej przyjaciółki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:00:01 26-02-08    Temat postu:

myślałem, że tu newik, a ten odcinek już czytałem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27759
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 1:13:04 28-02-08    Temat postu:

Nowy odcinek jutro (dziś) popołudniu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27759
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 12:52:03 01-03-08    Temat postu:

Odcinek 49 - "Co knuje Roxana Valdez?"

Na twarzy Patricii pojawił się niewinny uśmiech. Mała Rominita tak bardzo przypominała zmarłą matkę...
- Gdzie ona teraz jest?! - spytała, pragnąc bardzo poznać siostrzenicę.
- Niestety, Romina zginęła w wypadku krótko przed śmiercią Marcii... - wyznała zrozpaczona Melinda.
- Boże! Tylko nie to...
- Spokojnie, Paty... - powiedział Boxer, prytulając do siebie dziewczynę, lecz ta gwałtownie wyrwała się z jego uścisku.
- Jak mogę być spokojna, Boxer?! W tak krótkim czasie straciłam całą moją rodzinę!
- Tak widocznie zdecydował Bóg...
- gów*o prawda! Bóg nie istnieje! - wykrzyczała na głos Patricia.
- Paty...
- Gdyby Bóg istniał, nie krzywdziłby tak ludzi!
- Musisz jednak o czymś wiedzieć... - wtrąciła Melinda.
- Co takiego?
- Podczas porodu Marcia urodziła bliźniaczki...
- Gdzie zatem jest druga dziewczynka?! - Flores zarządała odpowiedzi.
- Prawdopodobnie znajduje się w którymś z domów dziecka, o ile już jakaś rodzina jej nie zaadoptowała.
- Moja siostra oddała swoje własne dziecko?!
- Sama widzisz w jakich warunkach żyła Marcia, chciała oszczędzić biedy chociaż jednej z dziewczynek! - Melinda starała się wytłumaczyć.
- Fakt.. Po pogrzebie siostry zacznę szukać mojej siostrzenicy! - postanowiła Paty.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć! - wtrącił Boxer.
- Zaprowadzę was do sypialni Marcii...

Wszyscy studenci zgromadzeni w auli czekali na przybycie nowego profesora, który do czasu nieobecności profesor Navarro miał poprowadzić za nią zajęcia z historii sztuki. Nagle drzwi otwarły się, a zza nich wyszedł młody mężczyzna przed trzydziestką, ubrany w jasny garnitur, który zakrywał białą koszulę.
- Witam wszystkich państwa! Nazywam się... - zaczął, gdy przedstawienie własnej osoby przerwało pojawienie się Roxany.
- A więc to pan jest tym nowym wykładowcą na miejsce starej Navarro? - zdziwiła się Rox. - Roxana Valdez! - przedstawiła się, poczym zajęła miejsce obok Carlos i Melisy.
- Dziwna jest... - szepnął na ucho Pilar Gustavo. -... zawsze musi się spóźniać!
- Widać taką ma naturę... - westchnęła panna Lopez, uważnie przyglądając się nowemu wykładowcy, który natomiast bacznie przyglądał się Roxanie.
- A więc nazywam się Antonio Leal i mam przyjemność zastępować profesor Consuelo Navarro! - ogłosił mężczyzna. - Z tego co zdążyłem zauważyć, profesor Navarro nieskończyła omawiać malarstwa portugalskiego w XIX wieku?
- Rox, dlaczego ty zawsze musisz spóźnić się na wykład? - spytała zmieszana Melisa.
- Miałam pilną sprawę do załatwienia... - wyjaśniła szybko Valdez.
- Przez twój niespodziewany wyjazd masz sporo zaległości... - wtrącił Carlos.
- Nie mam się co bać! Szybko wszystko nadrobię, ale co ja widzę... - uśmiechnęła się widząc spleczone dłonie Carlosa i Melisy.
- Od jakiegoś czasu jesteśmy parą... - odpowiedziała Reyes.
- Jak miło! Życzę dużo szczęścia!

Do umówionego spotkania Duvana i Marisę dzieliło już kilkanaście minut. Pachnący i schludnie ubrany chłopak zajechał na umówione wcześniej miejsce, gdzie czekała już na niego Marisa.
- Witaj, jak się miewasz? - spytał Duvan, witając się z dziewczyną.
- Cześć, nadal nie mogę przeboleć śmierci mojego pysiaczka... - odpowiedziała ze smutkiem, powodując u Montenegro mieszane uczucia.
- Taa... Masz dziś zajęcia?
- Naszczęście nie. - odpowiedziała zadowolona Marisa, ciągle wpatrzona w Duvana.
- Super, może więc wyskoczysz na dzisiejszą imprezkę?
- Bardzo chętnie...
- Przyprowadzę mojego kumpla, na pewno wpadniecie sobie w oko..

Tymczasem stan rannej Navarro ulagł nagłemu pogorszeniu. Opiekująca się nią tajemnicza dziewczyna na wszystkie możliwe sposoby próbowała pokonac stan gorączkowy, w jakim znalazła się Consuelo, lecz na marne. Zrezygnowana ostatnią szansę na ratunek znalazła w magii stosowanej przez miejscową znachorkę - Elviry. Nie tracąc czasu sprowadziła kobietę do swojej kryjówki i zaprowadziła do nieprzytomnej Consuelo.
- Wyczuwam tu napotęgowaną nienawiść... - oznajmiła wiedźma, co chwila kręcąc nosem.
- Guzik mnie to obchodzi! - warknęła chłodno dziewczyna, zbliżywszy się do Consuelo. - Ratuj ją!
- Jest z nią bardzo źle...
- Widzę! Inaczej nie fatygowałabym się do ciebie, wiedźmo! Ona nie może umrzeć!
- Potrzebuję kilku rzeczy... - powiedziała tajemnicza, poczym wyjęła ze swojej szmacianej torebki miałą skrzyneczkę z różnymi ziołami.

Podczas pierwszego wykładu profesora Leala, Veronica z niecierpliwością oczekiwała zwrotnych sms`ów od Duvana. Nora nie mogąc już patrzeć na ukryty w dłoniach przyjaciółki telefon, wyrwała go i schowała do torebki Ver.
- Odpocznij sobie choć na godzinę od tego Duavan!
- Ale on ma mi właśnie odpowiedzieć o której zaczyna się dziś impreza... - odpowiedziała z wyrzutem Rios.
- Znów impreza? Ver, wykończysz się!
- O nic się nie martw... ale Norita...
- Taa?
- Mi się wydaje, czy ty przypadkiem nie zapatrzyłaś się na naszego nowego wykładowcę? - spytała z lekkim uśmiechem Veronica.
- Jest taki słodziutki... - westchnęła.
- Uważaj... Pamiętasz co spotkało Maritzę, gdy dobierała się do Santosa?
- Maritza zawsze stawiała sobie poprzeczkę za wysoko... Ja będę bardziej ostrożniejsza...
- A co z Boxerem?
- Powoli... posłużę się profesorkiem, aby wzbudzić jego zazdrość...
- Słyszałam, że zaczął spotykać się z Paty Flores...
- Brednie... - burknęła zazdrosna Nora, poczym wróciła do wsłuchiwania się w wykład profesora Leala.

Szpitalny korytarz. Kompletnie wykończona i wpółprzytomna Andrea czekała na przybycie chirurga transplantologa, który miał przeprowadzić operację na Angelice. Mimo nalegań Francisco i Vilmy, dziewczyna została w szpitalu na całą noc, chcąc być na bieżąco informowaną o stanie matki.
W końcu jednak drzwi głównego wejścia otwarły się gwałtownie, a przyodziany w biały kitel mężczyzna szybkim krokiem zbliżał się do doktora Paqucho.
- Genaro Colima, chirurg transplantolog z Caracas.
- Isidro Paqucho, sala operacyjna już czeka! - odpowiedział Paqucho, poczym zaprowadził Colimę do pokoju lekarzy.
- Zobaczysz, że twoja mama z tego wyjdzie... - szepnął dziewczynie na ucho Santo.

Stara Elvira dokładnie mieszała każdy składnik z resztą ziół w starej drewnianej miseczce, co doprowadzało dziewczynę opiekującą się ranną Navarro, do białej gorączki. Wkońcu nie wytrzymała i przerwała znachorce w przygotowywaniu leku.
- Jak długo to jeszcze potrwa?! Nie widzisz, że ona cierpi? - spytała, wskazując na spoconą Consuelo.
- Przykro mi, ale muszę dokładnie wszystko ze sobą połączyć, inaczej cała robota pójdzie na marne. - wyjaśniła, nie przerywając starsza kobieta.
- Pospiesz się!
- Spokojnie, nie pozwolę jej umrzeć...
- Przeklęta widźma! - syknęła wściekła dziewczyna, poczym odwróciwszy się na pięcie opuściła pomieszczenie.

- Czy ktoś ma jakieś pytania? - spytał na zakończenie swojego wykładu profesor Leal.
- Ja! - zawołała Nora. - Czy prowadzi pan konsultacje z ostatnich wykładów?
- Oczywiście! Codziennie po zajęciach, zostawać będę na godzinę, więc jeśli ktoś miałby jakiekolwiek pytania odnośnie ostatniego wykładu, serdecznie zapraszam.
- Widzę, że nowy wykładowca zdążył wpaść w oko naszej Noricie? - powiedziała Roxana, przyglądając się pannie Uribe.
- Masz rację! Wyraźnie widać, że na niego leci! - potwierdziła Melisa.
- Z pewnością coś knuje... Macie jakiś plany na dziś?
- Hmm.. w sumie, myśleliśmy o jakiejś kolacji... - odpowiedział Carlos.
- Rozumiem... szkoda, myślałam, że wspólnie w trójkę spędzimy ten wieczór...
- Może innym razem... - wtrąciła Melisa.
- Muszę więc wprowadzić kilka poprawek w moim planie.. - szepnęła pod nosem Valdez.
- Mówiłaś coś Roxano?
- Nie, nie..

Paty i Boxer zabrali z domu Marcii najcenniejsze rzeczy i kilka ważnych dla Marcii pamiątek rodzinnych. Całą drogę powrotną do domu Patricii przejechali w milczeniu.
- Boxer, jestem wdzięczna za wszystko co dla mnie robisz, ale nie możesz zaniedbywać pracy...
- To nieistotne! - odpowiedział pewnie. - Masz problemy i nie zostawię cię z nimi samej!
- Dziękuję! - odpowiedziała, wtulając się w pierś mężczyzny, gdy po chwili gwałtownie odepchnęła go.
- Co się stało? - spytał zdziwiony.
- Powinieneś już wracać....
- Pozwól, że pomogę ci wnieść te kartony...
- Nie musisz! Poproszę o to don Raimundo.
- Paty... - zawołał, a ona zatrzymała się. Boxer zbliżył się do dziewczyny i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Tym razem Paty poddała się chwili słabości i nieprzerwała pocałunku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 53, 54, 55 ... 75, 76, 77  Następny
Strona 54 z 77

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin