Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zniszczone szczęście- Odcinek 67
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Ulubiony bohater/bohaterka:
Jazmina
20%
 20%  [ 1 ]
Pedro
20%
 20%  [ 1 ]
Florencia
0%
 0%  [ 0 ]
Simon
0%
 0%  [ 0 ]
Claudia
20%
 20%  [ 1 ]
Diego
40%
 40%  [ 2 ]
Carolina
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:25:45 01-03-10    Temat postu:

Odcinek 36

Carolina jak każdego roboczego dnia była pierwsza w pracy. W gabinecie Estebana ogarnęła biurko, gdyż szef poprzedniego dnia zostawił straszny bałagan. Gdy zrobiła porządek postanowiła wyjść do łazienki, żeby poprawić makijaż i fryzurę. Jako sekretarka prezesa musiała perfekcyjnie wyglądać. Idąc korytarzem, z dala zauważyła na biurku Marisol wielki kosz czerwonych róż. Eduardo się postarał, pomyślała. Przechodząc obok zobaczyła w kwiatach bilecik. Zżerała ją ciekawość. Zastanawiała się, co tam kochanek nabazgrał. Rozejrzała się dookoła. Było wcześnie i dlatego w firmie nie było jeszcze wiele osób. Gdy nabrała pewności, że nikt niczego nie zauważy, postanowiła skorzystać z okazji i szybko wyjęła bilecik. „ Dasz się zaprosić na kolację, piękna? Diego” – przeczytała. Chciała zacisnąć pięści, ale w ten sposób zniszczyłaby bilecik. Odłożyła go więc na miejsce i czym prędzej udała się w kierunku toalety. Spojrzała na swoje odbicie.
– Nigdy, przenigdy nie dopuszczę abyście byli razem – powiedziała do kobiety po drugiej stronie lustra.
Wyjęła z torebki telefon komórkowy i zadzwoniła do Estebana. Powiedziała, że źle się czuje i nie będzie w stanie dziś pracować. Tak jak się domyślała, szef uwierzył w jej kłamstwo i polecił jak najprędzej wracać do domu. Wyszła z firmy i wskoczyła za kierownicę swojego auta. Zarzuciła silnik i opuściła parking, wyjeżdżając na ulicę. Muszę działać, póki nie jest jeszcze za późno. Pozbędę się tej wiewióry raz na zawsze i wiem, kto mi w tym pomoże, pomyślała z zadowoleniem.

***

Federico Rizzo czekał właśnie na Florencię i Jorge, gdy rozdzwoniła się jego komórka. Spojrzał na wyświetlacz i od razu odebrał.
– I co? Udało się coś ustalić? – zapytał bez ogródek.
– Auta zostały skradzione trzy dni temu. Ślad się urywa. Przykro mi, szefie.
– Rozumiem – odparł Federico i rozłączył się.
W tej chwili do gabinetu weszły osoby, na które z niecierpliwością czekał.
– Wzywałeś nas? – zapytała długowłosa szatynka.
– Tak. Usiądźcie proszę. – Wskazał im krzesła, a sam zajął miejsce w swoim fotelu. – Czy rozmawialiście z Juanem Luną? – spytał na wstępnie rozmowy patrząc na nich oboje.
– Przed wyjazdem nie zdążyłam – szybko wyjaśniła Florencia.
– A ja miałem to zrobić dziś po południu – wtrącił Jorge patrząc gdzieś w bok.
– Z trupem raczej nie porozmawiasz – rzekł Federico.
– Trupem?! – Prawie wykrzyknęła Flor.
– Tak. – Rizzo spojrzał jej prosto w oczy. – Dziś rano znaleźliśmy go martwego na jednym ze starych torów wyścigowych. Nie będę się wdawał w szczegóły. Tu jest wszystko. – Podał Jorge teczkę leżącą pod ręką, a potem rzekł do niego: – Zostaw nas samych. Chcę porozmawiać z Flor w cztery oczy.
Jorge powoli wstał, położył rękę na ramieniu ukochanej, a potem wyszedł. Federico przez chwilę bawił się wiecznym piórem obracając je w swoich palcach. To go zawsze uspokajało. Jak miał jej to powiedzieć? Polubił tą dziewczynę, i to bardzo. Ale nie miał innego wyjścia. Musiał to zrobić. Podczas tej wymownej ciszy Florencia słyszała przejeżdżające ulicą samochody. Dziewczyna nie mogła już dłużej wytrzymać milczenia, dlatego spytała:
– Jak mogło to tego dojść? Jestem pewna, że Pedro za tym stoi. Jak tak szybko do niego dotarł?
– Też się nad tym zastanawiałem – odparł Federico odkładając pióro – i doszedłem do jednego prostego wniosku: ktoś zdradził. – Spojrzał na nią wymownie.
– Ale kto? Kto mógł... – Urwała czując na sobie wzrok szefa. Domyśliła się, dlaczego chciał aby zostali sami. Podejrzewał ją. Wyczytała to z jego oczu. – Chyba nie myślisz, że ja...
– A co mam myśleć? – Federico poderwał się z fotela i stanął za nim. – Nigdy wcześniej nie zdarzały się takie sytuacje. Jesteś tu nowa...
– Co nie znaczy, że to ja za tym stoję. Rozumiem, że jestem zawieszona?
Rizzo przytaknął: – Nie mam wyjścia. Zrozum mnie.
Florencia wstała. Wyjęła odznakę i broń służbową, a potem rzuciła je na biurko. Wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.

***

Zatrzymała samochód w okolicy, gdzie często kręciły się podejrzane osobniki. Miała nadzieje, że go tu spotka. Powoli wysiadła z auta uważnie się rozglądając. Był! Załatwiał jakieś interesy ze swoimi koleżkami. Gdy ją zobaczył opuścił swoich towarzyszy i podszedł do niej.
– Część piękna! – Błysnął zębami. – Co cię sprowadza w me skromne progi?
– Interesy, a cóż by innego. Mam dla ciebie robotę.
– Lubię cię Caro. Nigdy nie owijasz w bawełnę, tylko walisz prosto z mostu. – Znowu się uśmiechnął bawiąc się swoim tandetnym złotym łańcuchem zawieszonym na szyi. – Co to za robota?
Carolina wyjęła z torebki małe zdjęcie i podała je mężczyźnie.
– To Marisol Vargas. Osoba, która wyjątkowo działa mi na nerwach. Pracujemy w tej samej firmie. – Pogrzebała w torebce i wyjęła gruby plik banknotów i dyskretnie dala je oprychowi.
– Czego ode mnie oczekujesz?
– Na pewno nie tego, żebyś się z nią omówił na zwiedzanie Muzeum Lotnictwa – rzekła z ironią. – Dzisiaj Marisol Vargas ma być trupem!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:42:41 01-03-10    Temat postu:

Super odcinek Wszystkie sceny były świetne

Najpierw Carolina myślała, że to kochanek zafundował Marisol bukiet czerwonych róż. Sprawdziła z czystej ciekawości, a tu takie rozczarowanie To Diego wysłał te kwiaty. To już było dla niej zbyt wiele. Wściekła na Marisol pod byle pretekstem urwała się z pracy. A na koniec odcinka mamy scenę jak załatwia interesy z jakimś typem spod ciemnej gwiazdy. Marisol ma zniknąć Ciekawy pomysł, ale zobaczymy jak będzie z wykonaniem Poczucie humoru Caroliny w ostatnim zdaniu przednie

Federico poinformował Flor i Jorge o śmierci Juana Luny. Ma zbyt wielkie zaufanie do Jorge, a nie ma go niestety w stosunku do Florencji. Dziwne mają tam metody, że zawiesza się policjantkę tylko dlatego, że jest młoda i nowa Nie ma żadnych dowodów, że to ona zdradziła. Nie dziwię się zachowaniu Flor. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że zdrajca jest tuż obok niej

Czekam na newik i pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 18:45:47 01-03-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:03:30 01-03-10    Temat postu:

Flor została wyjątkowo niesprawiedliwie potraktowana. Pewnie teraz zacznie działać na własną rękę. Carolina to kolejna po Pedro psychopatka:/

Odcinek jak zawsze super. Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:16:58 09-03-10    Temat postu:

Odcinek 37

Jazmina zerkając na kosz czerwonych róż stojących na biurku rytmicznie wystukiwała na klawiaturze komputera tekst: „ Kwiaty są pięknie. Dziękuję. „. Wysłała wiadomość. Po chwili przyszła odpowiedź: „Nie tak piękne jak ty. To co z tą kolacją?”. Przez chwilę zastanawiała się co ma odpisać. Nie chciała go urazić odmową. Ostatnio zdała sobie sprawę, że coraz częściej o nim myśli. Próbowała wyrzucić go z głowy, ale to na nic. Nie umiała tak po prostu zapomnieć o jego uroczym uśmiechu, którym ją obdarzał kiedy spotykali się przypadkiem. Jednak tych „przypadków” ostatnio było coraz więcej. Razem z Diegiem przychodziła do pracy, wychodziła. Jaz podejrzewała, że to nie żaden przypadek, tylko celowe działanie mężczyzny. Szukał każdej sposobności, aby móc z nią spędzić każdą wolną chwilę. Początkowo ją to irytowało, ale teraz... już nie. To było nawet miłe. Dawniej nikt tak się nią nie interesował. Na pewno wpłynął na to jej nowy image: z szarej myszki stała się piękną kobietą, mogącą zawrócić w głowie niejednemu mężczyźnie. To nie czas na flirty albo romanse, powtarzała sobie. Ma misję do spełnienia i tylko ona powinna wypełniać cały jej czas. Już była blisko, coraz bliżej. Nie może zmarnować tej szansy. Nikt ani nic nie może jej w tym przeszkodzić. Nic nie może być ważniejsze.
Jej rozmyślania przerwał znajomy głos:
– Jak długo mam czekać na twoją odpowiedź?
Jazmina podniosła głowę i lekko uśmiechnęła się do Diega:
– Nigdy się nie poddajesz?
– Nie – odparł nachylając się nad nią. Wziął do palców kosmyk jej włosów i przez chwilę się nim bawił. – Więc wybierzesz się ze mną na kolację?
– Może... kiedyś.
– Nie masz serca! – rzekł z rozbawieniem.
Jaz próbowała odsunąć jego dłoń od swojej twarzy, ale mężczyzna jej na to nie pozwolił. Splótł palce z jej palcami, a potem spojrzał jej prosto w oczy. W tym momencie z gabinetu wyszedł Pedro. Diego momentalnie odsunął się od dziewczyny i stanął wyprostowany. Panowie przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Byle chłystek nie będzie jej miał, pomyślał Pedro kierując się w stronę pracowni Claudii. Musiał grać swoją rolę i dbać o narzeczoną. Ona już niedługo będzie moja! Musiał tylko być ostrożny, bo jego dziewczyna miała na nich oko. Nie była taką głupią gąską za jaką ją miał. Może i była głupia, ale nie do tego stopnia, żeby nie zauważyć jakie wrażenie wywarła na nim Marisol. Trzeba mieć się na baczności. Claudia była zazdrosna, doskonale o tym wiedział. Musi teraz ją przekonać, że nie ma powodu. Należy uśpić jej czujność. Kiedy dziewczyna będzie znowu ślepo we wszystko mu wierzyć przystąpi do ataku. Marisol ani się obejrzy, jak znajdzie się w jego ramionach. Na pewno jest niezła w łóżku, pomyślał.

***

Enrique Aguirra siedział za kierownicą swojego forda stojącego na parkingu w pobliżu jednego z centrów handlowych. Spojrzał na zegarek. Dochodziła dziesiąta. W tej chwili drzwi od strony pasażera lekko skrzypnęły i do środka władował się Simon. Panowie przywitali się.
– Rozmawiałem z szefem – rzekł Simon. – Ma dla ciebie robotę.
– Jaką?
Candelos wyjął z kieszeni małą karteczkę i dał ją koledze.
– To są namiary na pewnego człowieka. Wkuj je na pamięć, a potem wyrzuć. Pojedziesz do niego i odbierzesz pewną przesyłkę.
– Ale ja mam pracę! – zaprotestował Enrique.
– To zrobisz sobie wolne! – rzekł Simon ostrym głosem. – Przez parę dni gazeta nie upadnie.
– Co to za przesyłka?
– Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie. Ty masz ją tylko dostarczyć. Jeżeli uda ci się ją ukryć przed celnikami i wwieźć do kraju, dostaniesz tyle szmalu, że będziesz mógł zamienić tego gruchota na nowe cacko.
– A jeśli mi się nie uda?
Simon uśmiechnął się pod nosem: – Będziesz musiał radzić sobie sam. Nie kiwnę palcem, aby się wyciągnąć z tarapatów. Nie znoszę nieudaczników. – Chciał wysiąść z wozu, ale blondyn przytrzymał go za rękę.
– Już się nie zobaczymy przed moim wyjazdem. Będziesz tęsknił?
– Jak zawsze – odrzekł Simon z ironią w głosie a potem wysiadł.
Kiedy auto opuściło parking, Candelos poczuł sygnał wibracyjny telefonu komórkowego. Sięgnął do kieszeni. Spojrzał na wyświetlacz i odebrał.
– Załatwione – powiedział.
– Doskonale. Oby tylko się powiodło – rzekł głos w słuchawce. – Mam tylko nadzieje, że się sprawdzi. Zobaczymy ile jest wart.
– Postraszyłem go. W razie wpadki nikt mu nie pomoże. To dało mu do myślenia. Będzie miał się na baczności.
– To dobrze. Nie lubię nieprzewidzianych komplikacji.
– Ja też nie. Już moja w tym głowa, aby wszystko poszło jak po maśle.

***

Nie spuszczał wzroku z auta jadącego przed nim. Od ponad pół godziny siedział mu na ogonie. Nie mógł go zgubić jak także nie mógł pozwolić na to, żeby osoba w tamtym wozie zorientowała się, że jest śledzona i dlatego trzymał się w bezpiecznej odległości. Kiedy do jego uszu doszło chrapanie, spojrzał w bok na siedzenie obok. W fotelu drzemał jego kumpel z głową odchyloną do tyłu. Gdyby to było krzesło już dawno by z niego spadł rozwalając sobie łeb. Mocno szturchnął go za ramię.
– Zbudź się łajzo! – krzyknął.
Tamten zaczął mamrotać pod nosem nawet nie otwierając oczu. : – Tak mamusiu... jeszcze pięć minut,
– Nie jestem twoją mamusią. Zbudź się, robota nas czeka.
Zaspany mężczyzna otworzył oczy i przetarł je.
– To ty Marco? Co się dzieje?
– Mamy coś do załatwienia! Nie pamiętasz, pętaku?
– Pamiętam. Nie musisz drzeć mordy!
W tej chwili samochód przed nimi skręcił w lewo, w jakąś uliczkę oświetloną przez jedną latarnię. To były jakieś rynsztoki. Marco zaparkował za jakąś furgonetką, skąd mógł obserwować. Minął kwadrans zanim z auta wyszła rudowłosa kobieta. Stanęła przed drzwiami trzymając w rękach torebkę. Szukała czegoś. Mężczyźni wyleźli z wozu. Zaczaili się za furgonetką. Marco dał koledze znak, żeby zaczekał a sam ruszył na przód. Wyjął pistolet. Powoli zbliżał się w kierunku rudowłosej.
– Cześć maleńka? Masz ochotę na chwilę przyjemności?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:51:33 09-03-10    Temat postu:

Super odcinek

Diego usilnie próbuje zdobyć Jasminę. Chce zaprosić ją na kolację, ale ona ciągle odmawia pomimo że chłopak bardzo jej się podoba Może już niedługo ten wątek się nieco bardziej rozkręci Póki co widać, że Eduardo/Pedro jest zazdrosny. Ta kobieta jest dla niego, a nie dla żadnego innego mężczyzny Pedro musi jednak stwarzać pozory i udawać dobrego chłopaka dla naiwnej do kwadratu Claudii

Pedro i Simon wystawiają Enrique na próbę. Musi odebrać pewną przesyłkę i być ostrożnym. W razie wpadki to on poniesie wszelakie konsekwencje Simon nie lubi nieudaczników, ale pedałów jak najbardziej

Dwóch mężczyzn postanowiło wypełnić polecenie Caroliny i zaatakować Jasminę Obawiam się, że nie wiedzą co czynią

Tekst z mamuśką boski

Czekam na newik i pozdrawiam serdecznie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:25:05 14-03-10    Temat postu:

Odcinek 38

Co za kretyni!, pomyślała Jazmina patrząc w boczną szybę, gdzie widziała odbicie zbliżającego się do niej uzbrojonego mężczyzny. Myśleli, że nie zauważy jak ją śledzą. Mylili się. Będąc policjantką nauczyła się mieć oczy dookoła głowy. Od razu spostrzegła, wyjeżdżając z parkingu firmy, jakiś obcy wóz. Postanowiła pojechać do rynsztoków, gdzie nikt by ich nie zauważył i gdzie mogłaby się dowiedzieć co oni od niej chcą. Może nawet dojść do starcia. Ale ona nie bała się tych oprychów. Nie z takimi sobie radziła podczas pracy w policji. Ci wyglądali na kompletnych bałwanów. Znała się na ludziach. Na szczęście ubrała się dzisiaj w luźne spodnie. Nie będą krępować jej ruchów. Zastanawiała się kto nasłał na nią tych idiotów. Pedro? Czyżby poznał jej tożsamość. Nie, odrzuciła tą możliwość. Nie wysyłałby jakiś półgłówków tylko sam by ją załatwił. Ewentualnie Simon wykonałby za niego brudną robotę. Więc od kogo oni są?, szukała odpowiedzi.
– No maleńka, odwróć się. – Usłyszała głos za swoimi plecami.
Postanowiła grać rolę przerażonej i zlęknionej dziewczyny. Lekko się uśmiechnęła i odwróciła się. Stanęła twarzą w twarz z mężczyzną o krótkich, ciemnych włosach lśniących od żelu. Jego strój wskazywał na to, że był kompletnie pozbawiony gustu: czarna skórzana kurtka, pod spodem hawajska koszula w wielkie kwiaty, niebieskie jeansy i białe adidasy, a na szyi tandetne złote łańcuchy. Jaz powstrzymywała się od śmiechu.
– Śliczna jesteś. – Chciał dotknąć jej twarzy.
Dziewczyna wykorzystała sytuację. Mocno wykręciła mu rękę do tyłu i wyrwała pistolet. Następnie wzięła krótki zamach i uderzyła przeciwnika w splot słoneczny. Napastnik krzyknął w bólu, zgiął się wpół i upadł na kolana. Wszystko działo się w tak błyskawicznym tempie, że drugi z mężczyzn nie zdążył zareagować aby pomóc koledze. Gdy pierwszy szok minął pobiegł w kierunku Jazminy. Po drodze chciał wyciągnąć spluwę, ale nie zdążył, bo dziewczyna przestrzeliła mu kolano i upadł bez ruchu na ziemię. Ból był tak potworny, że z oczu trysnęły mu łzy. Jęknął rozpaczliwie.
– Nie mazgaj się! – krzyknęła Jaz. – Chłopaki nie płaczą. A teraz rzuć w moją stronę swoją pukawkę. Tylko bez żadnych numerów.
Napastnik wyrzucił broń. Jazmina podniosła ją, a kiedy się odwróciła, zauważyła że pierwszy z mężczyzn próbuje wstać i uciec. Strzeliła. Kula o kilka centymetrów minęła jego lewe ucho.
– A ty dokąd? Imprezka się jeszcze nie rozkręciła. Pod ścianę, ale już. – Podeszła do zszokowanego osobnika i przyłożyła mu pistolet do skroni. – Kto was nasłał? – Facet milczał jak zaklęty. – Taki byłeś rozmowny, a teraz co? Zapomniałeś języka w gębie? – Skierowała lufę pistoletu do jego krocza.
– Co ty wyprawiasz?
– To co muszę. Mów, albo odstrzelę ci jaja!
– Nie zrobisz tego!
– Chcesz się przekonać? – Odbezpieczyła broń.
Mężczyzna poczuł mocniejszy ucisk na swoim przyrodzeniu. Przestraszył się nie na żarty.
– Dobrze, już dobrze. Tylko błagam, odłóż broń.
– Chyba żartujesz? Nie ma mowy. Gadaj, albo za kilka sekund z twoich klejnotów zostanie krwawa miazga. Liczę do trzech. Raz...
– Nie znam nazwiska.
– Dwa...
– Blondynka, kręcone włosy. Ma na imię Carolina. Więcej nie wiem
– Trzy... – Jaz odsunęła broń. Poklepała mężczyznę po policzku. – Grzeczny chłopiec. Nie można tak od razu?
Wymierzyła cios kolanem w brzuch napastnika, a następnie wsiadła do samochodu.
– Dziękuję chłopcy za ekstra zabawę. Wasze pukawki zostawię sobie na pamiątkę. Chyba nie macie nic przeciwko temu.
Zarzuciła silnik. Wycofała auto i wyjechała zostawiając ich samych.

***

Leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Różne myśli kłębiły jej się w głowie. Nie mogła zrozumieć, dlaczego została tak niesprawiedliwie potraktowana. Owszem, mógł ją podejrzewać o zdradę. Ona na jego miejscu pewnie też miałaby jakiś podejrzenia. Ale nie miał powodu, żeby zawieszać ją w obowiązkach służbowych. Powiedział, że nie miał wyjścia. Koleżanki i koledzy z pracy także nie mogli zrozumieć decyzji Federica. Solidaryzowali się z nią. Wiedzieli, że prędzej czy później ta sprawa się wyjaśni i Flor będzie mogła wrócić do pracy. Ale ona nie miała pewności, czy będzie tego chciała. Ten brak zaufania i podejrzenia bardzo ją zabolały. Zawsze była uczciwa. Nigdy nie wzięła żadnej łapówki, co niestety zdarzało się w dzisiejszym świecie.
Drzwi lekko skrzypnęły.
– Kochanie, zjedz coś. – Jorge postawił na stoliku tacę z gorącą herbatą i kanapkami.
– Nie jestem głodna – odrzekła Florencia i przekręciła się na drugi bok. Patrzyła nieobecnym wzrokiem w ścianę.
Chłopak delikatnie dotknął jej ramienia. Flor poderwała się raptownie.
– Co się stało? – spytał. – Zrobiłem coś nie tak?
– Nie. Przepraszam, ale chcę być teraz sama. – Wstała i weszła do przedpokoju, gdzie zarzuciła kurtkę i wzuła buty.
– Dokąd idziesz? – Jorge wyszedł za nią.
– Przejść się – odparła. – Świeże powietrze dobrze mi zrobi.
Kiedy wyszła Jorge oparł się o drzwi i ukrył twarz w dłoniach.
Boże, tak bardzo chciałbym aby nie cierpiała. To wszystko przeze mnie. To ja jestem zdrajcą, a nie Flor. Jestem draniem!
Wiedział, że znalazł się w beznadziejnej sytuacji. Jakąkolwiek decyzję podejmie poniesie porażkę: jeżeli przyzna się to straci ukochaną kobietę i wolność, a jeżeli ukryje prawdę to nie będzie się różnił od zwykłego przestępcy. Nie ma dobrego rozwiązania!

***

– Może whisky?
– Chętnie – odparł blond-włosy mężczyzna siedzący na fotelu w głębi pokoju – najlepiej z lodem.
Federico Rizzo podszedł do barku. Wyjął butelkę trunku i nalał do dwóch grubych szklanek. Jedną z nich podał swemu gościowi.
– Niestety nie ma już lodu.
– Szkoda. – Mężczyzna był zawiedziony ale mimo to skosztował alkoholu.
Rizzo swoją szklankę wypił jednym haustem. Nie przeszkadzało mu ostre pieczenie w gardle. Chciał w ten sposób ukoić nerwy.
– Mam wyrzuty sumienia – powiedział, siadając w drugim fotelu. – Nie powinienem...
– Przecież wiesz, że nie było innego wyjścia. Dzięki temu prawdziwy zdrajca będzie mniej ostrożny i popełni błąd. A na to czekamy.
– Może jednak Florencia powinna wiedzieć. Ufam jej...
– Wykluczone! – zaprotestował mężczyzna. – Za blisko jest z nim związana. Mogłaby go ostrzec. Miłość ogłupia.
– Może i masz rację, ale uważam, że ona nie zrobiłaby tego. Nie chcę jej stracić. Jest naprawdę dobra. Po tym wszystkim może nie zechce dla mnie pracować. Wcale bym się nie zdziwił. – Podszedł do barku i napełnił szklankę. – Ciągle nie mogę uwierzyć, że Jorge brata się z przestępcami. Tak mu ufałem.
– Tak jak Ulissesowi? – zapytał mężczyzna opróżniając swoją szklankę.
Rizzo odwrócił się: – A co on ma z tym wspólnego?
– Odkryłem coś. Zajrzyj do teczki, którą ci przyniosłem. Powinno cię zainteresować.
Federico wziął białą teczkę. Przeglądał i przekładał różne dokumenty, marszcząc przy tym brwi.
– Nawet on! – Nie ukrywał wściekłości. – Co się dzieje z tym światem?
– Schodzi na psy i nic na to nie poradzimy.

***

Mogła mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie za swój długi język. Co ją podkusiło do tego, żeby zdradzać Eduardowi o nasłaniu zbirów na Marisol. Bardzo się zdenerwował. Wręcz się wściekł i ukarał ją. Dotknęła swej lewej nagiej piersi. Spojrzała na zaczerwienie. Jutro będzie tu siniak. Niech go szlag trafi! Następnym razem ugryzie się z język zanim coś palnie. Z łazienki wyszedł jej kochanek, już ubrany i gotowy do wyjścia.
– Do wesela się zagoi – powiedział. Nachylił się nad nią i władczo ją pocałował. – Następnym razem nic nie planuj za moimi plecami – wycedził przez zaciśnięte zęby i wyszedł.
Carolina wzięła szybki prysznic, a potem wróciła do sypialni aby poprawić skotłowaną pościel. Rozległ się dzwonek. Poszła otworzyć. W progu stała młoda kobieta o długich, lśniących blond włosach ubrana w kremowy płaszcz sięgający kolan. Jej twarz zasłaniały okulary przeciwsłoneczne.
– Witaj Caro – powiedziała kobieta odsłaniając twarz.
Carolina wybałuszyła oczy. Mało nie wyszły z orbit.
– Co ty tu robisz?
– Kopę lat, nie? – Uśmiechnęła się kobieta. – Nie przywitasz się ze mną, siostrzyczko?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:25:40 14-03-10    Temat postu:

Świetny odcinek

Jaz to rutynowa policjantka, a więc zorientowała się co jest grane Zastanawiała się najpierw kto ich nasłał, ale Pedro i Simon zostali wykluczeni. Ma rację, że oni osobiście by się nią zajęli gdyby odkryli jej prawdziwą tożsamość. Zwabiła tych nieudaczników do jakiegoś ślepego zaułka i tam miała nastąpić "zabawa" Jaz nie bała się napastników i faktycznie nie miała się kogo bać. Udawała zlęknioną dziewczynę, a później dała im niezły wycisk. Jednego uderzyła, drugiego zraniła I ta akcja, że strzeli im w jaja. Mocne to było. Jeden z nich wyznał prawdę, że nasłała ich Carolina Oj to teraz będzie groźnie

Florencia cierpi, a Jorge nie bardzo może jej pomóc. To on jest zdrajcą. Targają nim wyrzuty sumienia, ale co z tego. Sytuacja jest patowa, ale przecież milczeniem również krzywdzi swoją ukochaną

Federico i jego tajemniczy towarzysz wiedzą już, że Florencia jest dobrą dziewczyną i nie mogłaby zdradzić. Wiedzą też, że to Jorge jest zdrajcą! Federico dowiedział się również o zdradzie Ulisesa. W swoich szeregach ma wielu zdrajców. Kto by pomyślał

Błędem Caroliny było powiedzenie Pedrowi o swoich kryminalnych planach względem Marisol Dostała twarzowe, a może nie tylko? Gdy kochanek wyszedł, pojawiła się z nieoczekiwaną wizytą siostra Caroliny. A to ciekawe Czeka ich interesująca rozmowa.

A ja czekam z niecierpliwością na newik i pozdrawiam serdecznie


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:32:52 14-03-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 22:34:56 14-03-10    Temat postu:

Oj dwa odcinki dla mnie:) Nie zorientowałam, sie, że jeden opuściłam:( Oba świetne. Jak zwykle mnóstwo akcji. Caro sie przeliczyła, licząc że szybko się pozbędzie rywalki. Teraz pewnie czekają ją problemy bo Jaz jej tego nie puści płazem. Teraz już wie, że Caro to niebespieczna wariatka. Ciekaawe jaka okaże się jej siostra?

Pozdrawiam i czekam na nowy odcinek:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:46:51 28-03-10    Temat postu:

Odcinek 39

Nigdy nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek ujrzy Barbarę, swoją rodzoną siostrę. Carolina wiele lat temu wyjechała z rodzinnego miasta. Nie utrzymywała kontaktów z nikim z rodziny ani z dawnych znajomych. Zaczęła nowe życie, tu w stolicy. Teraz żyła lepiej i wygodniej, nie to co na prowincji. Ale to nie był jedyny powód opuszczenia rodzinnych stron. Przeszłość Caroliny wiązała się z pewną tajemnicą, której nikt nie miał prawa poznać.
– Nie wpuścisz mnie do środka? – zapytała Barbara. – Chyba nie będę tak stać w progu?
Caro odsunęła się wpuszczając siostrę. Barbara weszła do środka targając za sobą walizkę na kółkach, która była schowana za ścianą. Dokonała rekonesansu mieszkania, a potem zrzuciła płaszcz.
– Przytulnie tu u ciebie – powiedziała sadowiąc się na kanapie w salonie.
Carolina zajęła miejsce w fotelu, siadając naprzeciw swego niespodziewanego gościa.
– Nie odpowiedziałaś na moje pytanie: co tu robisz?
– Powiedzmy, że stęskniłam się za ukochaną siostrą – odparła Barbara nie kryjąc ironii w glosie.
– Jak mnie znalazłaś?
– To nie było trudne. Zostałaś przy nazwisku swojego świętej pamięci męża i to ułatwiło mi zadanie – odrzekła z uśmiechem na twarzy. – Dobrze się ukryłaś przed rodzinką, ale nie przede mną. Trochę czasu mi to zajęło.
– Czego chcesz? – spytała coraz mocniej zdenerwowana Carolina. Nie cierpiała niespodziewanych wizyt, takich jak ta.
– Zatrzymam się u ciebie. Chyba nie odmówisz gościny swojej jedynej siostrze?
– To nie jest najlepszy pomysł.
Potrzebna mi tu ona jak umarłemu kadzidło, pomyślała.
– Nie będę sprawiać kłopotów. Mogę nawet przespać się na kanapie, jest bardzo wygodna. – Barbara wstała i zaczęła chodzić po mieszkaniu. Zajrzała do sypialni. Widząc pomarszczoną pościel na łóżku rzekła: – Czuć jeszcze zapach gorącego seksu. Nie powinnam się dziwić. Zawsze lubiłaś ten sport. Jeszcze ciało twojego męża nie ostygło, a ty już się gziłaś z następnymi.
– Uważam, że powinnaś już sobie iść. Nie zapraszałam cię. – Carolina zamknęła drzwi od sypialni.
– Wyrzucasz mnie? Jaka szkoda! Będę musiała wrócić do domu. Może po drodze odwiedzę rodzinkę twego kochanego mężusia – zastanowiła się. – Na pewno zechcą poznać prawdę o śmierci...
– Carlo popełnił samobójstwo.
– To ty tak twierdzisz. – Barbara usiadła z powrotem na kanapie. – On nigdy nie zamierzał się zabijać. Udało ci się wszystkich nabrać, oprócz mnie. Ja znam prawdę i mogę ją ujawnić.
Carolina zbladła. Myślała, że zabierze tę tajemnicę do grobu. Skąd, u licha ona wie?Spojrzała zszokowana na siostrę, która widząc jej minę czuła satysfakcję. Wyjęła z torebki paczkę papierosów.
– Skoro przez pewien czas mam być twoim gościem – rzekła zapalając papierosa – to może zrobisz mi drinka, kochana siostrzyczko?

***

Jeszcze długo po wyjściu znajomego zastanawiał się co ma uczynić. Wiedział, że jest to jedyny sposób aby zdemaskować Jorge, ale nie popierał go. Flor na tym ucierpi. Te niewinne oskarżenia. Ona mu tego nie wybaczy. Nalał sobie jeszcze jedną whisky. Nie pamiętał, która to z kolei. Na pewno wypił sporo, bo zaczynało lekko kręcić mu się w głowie. Mimo to nie stracił trzeźwości umysłu. Nigdy by nie przypuszczał, że Jorge, syn jego dobrego przyjaciela może być zdrajcą. Każdy, tylko nie on! Pamiętał jak Alejandro Montes kilka lat temu spytał o jakieś wolne etaty w policji albo innych służbach. Federico zatrudnił Jorge. Do głowy mu nie przyszło, aby sprawdzić dokładnie przeszłość tego chłopaka. Przecież to syn jego najlepszego przyjaciela. Teraz wiedział, że popełnił błąd. Jorge w młodości miał problemy z narkotykami i był na odwyku. Jego ojciec utaił ten fakt przed nim, jak i przed całym światem. Osoba mająca w przeszłości kontakty z dragami, nie mogła pracować w policji. Takie były przepisy. Ponadto Alejandro był przecież prokuratorem okręgowym i ten fakt poważnie zaszkodziłby jego karierze. Media nie dałyby mu spokoju, krążyłyby jak sępy nad padliną. Federico do dziś by nic nie wiedział, gdyby nie jego znajomy z Komendy Głównej Policji, który go dziś odwiedził. Jakiś czas temu przypadkiem zauważył Jorge w pobliżu Pedra Ferrery. Zaczął węszyć. Odkrył wszystko. Ten chłopak miał ogromny potencjał i był pewien, że będzie dobrym gliną. To był jego pomysł, aby rzucić podejrzenie na Flor. Dzięki temu Jorge nie byłby taki ostrożny i zaprowadziłby ich do Pedra. Federicowi od początku nie podobał się ten pomysł, ale nie miał wyjścia. Musiał się zgodzić. Odkąd „ Cobra” nie była oddzielną instytucją, tylko tajną jednostką policji, która podlegała pod Komendę Główną musiał wykonywać polecenia, chociaż nie zawsze się z nimi zgadzał. Jeszcze raz przemyślał wszystko i podjął szybko decyzję: powie Flor o prowokacji. Nie ujawni, że to Jorge za wszystkim stoi. Nie może. Miał nadzieję, że dziewczyna wszystko zrozumie.

***

Uśmiechnął się do siebie poprawiając krawat. Omiótł wzrokiem lokal zatrzymując wzrok na tarczy zegara. Już niedługo, pomyślał. W środku nie było nikogo. Zarezerwował cały lokal na uroczystą kolację. To co zamierzał z pewnością sprawi, że Claudia znowu będzie jeść mu z ręki. Nie będzie podejrzewała go o żadne romanse. O to mu chodziło. Na jego znak kelner przyniósł smakowite jedzenie i zapalił świeczki. Pedro spojrzał w drzwi wejściowe. Dziewczyna już była. Szła w jego stronę z szerokim uśmiechem na twarzy. Jej długa oliwkowa sukienka lekko szeleściła pod wpływem jej kroków.
– Witaj kochanie. – Pedro pocałował ją w policzek. – Wyglądasz jak bogini.
– Dziękuje. – Claudia uśmiechnęła się słysząc komplement z ust swojego chłopaka.
Usiedli. Pedro tak dobrał dania, aby były smakowite i wykwintne. Chciał zrobić jak najlepsze wrażenie. Kiedy nadszedł czas deseru, pochylił się w stronę dziewczyny i ujął ją za dłoń.
– Wiesz, że bardzo cię kocham? – Gdy Claudia skinęła z uśmiechem ciągnął dalej: – Nikt nie zawrócił mi w głowie tak jak ty. Czuję, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Jesteś dla mnie drugą połówką jabłka. Bez ciebie moje życie jest puste i bez sensu. Jestem prawdziwym szczęściarzem, że cię spotkałem. – Umilkł na chwilę, po czym wyjął z kieszeni małe puzdereczko i położył przed nią. Claudia wstrzymała oddech, gdy je otworzyła. W środku był piękny złoty pierścionek z małym brylantem. – Wyjdziesz za mnie? – spytał Pedro.
– Tak. – Claudia nie zastanawiała się ani chwili. Kiedy na jej palcu znalazł się ten przepiękny klejnot czuła się najszczęśliwszą kobietą na ziemi.


Barbara Linares (Marjorie de Sousa) - siostra Caroliny. Czy naprawdę zna okoliczności śmierci męża Caro? Może tylko blefuje, aby szantażować siostrę? Dlaczego tak nienawidzi Caroliny?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 17:14:56 28-03-10    Temat postu:

Super odcinek

Cóż za spotkanie dwóch "ukochanych" siostrzyczek Obie są siebie warte. Carolina uciekła od dawnego życia aby teraz pławić się w luksusach. Zabiła swojego męża. Jej siostrzyczka o tym wie i ją szantażuje. Trochę u niej pomieszka Świetne teksty Barbary i ten strach w oczach Caroliny Świetnie Ci to wyszło

"Potrzebna mi tu ona jak umarłemu kadzidło" Boskie to było Tak samo jak ta uwaga Barbary o pościeli tuż po ostrym seksie i na końcu prośba o drinka

Federico musi powiedzieć Flor o prowokacji. Ach te procedury policyjne Dowiadujemy się też, że Jorge był synem wpływowego człowieka, który ukrył wiele faktów dotyczących przeszłości syna aby nie skompromitować zarówno jego jak i siebie przede wszystkich. Jorge ćpał, a teraz współpracuje z Pedrem. Trzeba z tym jak najszybciej skończyć jednocześnie nie raniąc Florencji. Będzie to trudne

Pedro oświadczył się Claudii w ekskluzywnej restauracji przy dobrym jedzeniu i klimacie Zaraz się wzruszę. Dżentelmen pierwszej wody z Pedra Jeśli ktoś zacząłby czytać ten serial od tej sceny pomyślałby, że Pedro to bohater pozytywny, może nawet prot, a Claudia to protka Super aktor z niego. Uwielbiam go! Mam jednak nadzieję, że jego plany w końcu wezmą w łeb

Czekam na newik i pozdrawiam serdecznie


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 17:16:16 28-03-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:42:34 28-03-10    Temat postu:

Pojawienie się Barbary może spowodować tutaj spore zamieszanie. Zapowiadają sie super akcje z siostrzyczkami w roli głównej. Obie wydają sie do siebie bardzo podobne. A może to tylko pozory? Póki co obstawiam, że nie.

Flor faktycznie powinna jak najszybciej dowiedzieć się prawdy o prowokacji.

Cieawe co wyjdzie z tych zaręczyn naszego ulubieńca i Claudii?

Pozdrawiam i czekam na dalsze losy bohaterów!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:01:14 07-04-10    Temat postu:

Odcinek 40

To już szczyt wszystkiego! Co ona sobie wyobraża u cholery? Carolina jeszcze nie ochłonęła po porannej kłótni z siostrą. Poszło, jak za dawnych czasów, o łazienkę. Barbara pluskała się w wannie ponad godzinie i Caro musiała wziąć tylko szybki prysznic, bo w przeciwnym razie spóźniłaby się do pracy. A musiała wcześniej wyjechać, żeby uniknąć korków. Nawet nie zdążyła zrobić makijażu. Postanowiła zrobić to w firmie. Stojąc naprzeciw lustra i robiąc się na bóstwo usłyszała jakieś kroki. Za jej plecami stanął Pedro.
– Witaj piękna! – Uśmiechnął się szelmowsko. – Co to za mało czasu miałaś w domu?
– Jeszcze ty mnie denerwuj!
– A cóż to? Wstałaś lewą nogą? Zaraz poprawię ci humor. – To powiedziawszy chwycił ją za ramiona i odwrócił twarzą do siebie. Pocałował ją władczo. Jego ręce powędrowały do jej kształtnych pośladków.
– Zwariowałeś! To damska toaleta. Jeszcze ktoś mógłby tu wejść! – Odepchnęła go gwałtownie od siebie.
– Boisz się? Myślałem, że lubisz ryzyko. To jest takie podniecające.
– Nie dla mnie – odparła. – Lepiej będzie jak najszybciej stąd wyjdziesz. Po tym co wczoraj zrobiłeś powinnam trzasnąć cię w twarz. Pokazać ci ślad jaki zostawiłeś?
– Nie histeryzuj! – skwitował Pedro i odsunął się od kochanki. – Ciesz się, że tylko na tym się skończyło. Twoja twarzyczka jest w nienaruszonym stanie. Co ci w ogóle przyszło do głowy, żeby nasyłać jakiś zbirów na Marisol nie konsultując tego ze mną? Musiałem cię ukarać! – Ścisnął ją mocniej za ramię. Syknęła z bólu. – Nigdy więcej nie działaj za moimi plecami. Czy wyraziłem się jasno? – Puścił ją i szybko wyszedł z toalety.
– Idiota! – Caro ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Kiedy przekonała się, że jej wygląd nie budził żadnych zastrzeżeń wyszła.
Oboje nie wiedzieli, że w toalecie jest ktoś jeszcze i że słyszał całą rozmowę. Z kabiny wyszła Jazmina. Uśmiechnęła się do siebie. Podejrzewała, że Carolina jest dziwką. Ale że aż taką? Zrobiło jej się żal Claudii. Ta dziewczyna nawet nie podejrzewała, że jej ukochany i przyjaciółka sypiają ze sobą. Co powinna zrobić z tą wiadomością? Powiedzieć? I tak nikt jej nie uwierzy. Postanowiła wykorzystać ten news w inny sposób. Pedro się wścieknie.

***

Flor nie wiedziała dlaczego zgodziła się na spotkanie z Federiciem. Po tym co jej zrobił. Ale postanowiła wysłuchać to co miał do powiedzenia. Siedziała w ciemnym kącie sali pijąc filiżankę kawy. Rozglądała się wokół gdy do stolika podszedł jej szef i usiadł naprzeciw niej. Spojrzał nieśmiało w jej twarz.
– Dziękuję, że zechciałaś się ze mną spotkać – powiedział.
– Sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam – odparła chłodno.
– Rozumiem twój żal. Masz prawo być na mnie zła. Ale chcę, żebyś wiedziała jedno: nie wierzę, że odpowiadasz za śmierć Juana Luny.
Florencia spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami: – Więc po jakiego licha zawieszałeś mnie w obowiązkach? Nic z tego nie rozumiem.
– Nie miałem wyjścia – odrzekł bezradnie rozkładając ręce. – To nie był mój pomysł. Rozkaz wyszedł z góry. To prowokacja. Musieliśmy to zrobić, aby prawdziwy zdrajca był mniej ostrożny.
– Wiesz kto nim jest?
– Tak – odrzekł Federico. – Nie patrz tak na mnie. Nie mogę ci powiedzieć kto nim jest, zrozum mnie. Nawet nie powinienem z tobą o tym rozmawiać. Gdyby ktoś się dowiedział, że złamałem przepisy mógłbym mieć poważne kłopoty.
– Więc dlaczego mi to mówisz? – zapytała Florencia.
– Bo cię lubię i wiem ile dla ciebie znaczy ta praca. Na pewno te oskarżenia mocno cię zabolały. Jeszcze raz cię przepraszam. Ale jak już mówiłem nie miałem wyjścia. Od początku nie podobał mi się ten pomysł.
Florencia przez chwilę siedziała w milczeniu. Odetchnęła z ulgą. Federico okazał się w porządku facetem. Mógł nadal milczeć i nic jej nie mówić o prowokacji. Ale postąpił inaczej narażając swoją karierę. Była mu bardzo wdzięczna za szczerość. Nie każdego stać by było na taki gest. Kamień spadł jej z serca. Już wiedziała, że nie jest już podejrzewana, ale nadal nie mogła wrócić do pracy. Trzeba całą sprawę doprowadzić do końca.
– Dziękuję ci, że mi o tym powiedziałeś. To dla mnie bardzo ważne.
– Domyślałem się jak się możesz czuć i dlatego zdecydowałem się wszystko ci wyznać. Mam tylko do ciebie prośbę: zachowaj to dla siebie. Nikt nie może o tym wiedzieć. Nawet Jorge. To dla dobra śledztwa.
– Rozumiem. Nie obawiaj się. To zostanie między nami.

***

Carolina omal nie padła trupem, kiedy zobaczyła Marisol przed swoim biurkiem, kiedy przechodziła obok. Przystanęła na chwilę. To jakiś żart, myślała. Przecież miała zniknąć na zawsze. Jazmina widząc jej bladą twarz uśmiechnęła się lekko do siebie. Podeszła do niej i z troską w głosie zapytała:
– Co się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
Carolina ciągle milczała. Starała się powstrzymać wściekłość. Co za idiotka ze mnie! Straciłam mnóstwo kasy. Trzeba było samej ją załatwić, a nie wynajmować jakiegoś półgłówka.
– Dobrze się czujesz? – Usłyszała pytanie swojej rywalki.
– To nie twoja sprawa!
– Nie spodziewałaś się, że ujrzysz mnie żywą. Zrobiłam ci niespodziankę!
– Nie mam pojęcia o czym mówisz.
– Lepiej nie udawaj – odparła Jaz świdrując ją wzrokiem. – Dobrze wiem, że wynajęłaś zbirów żeby mnie sprzątnęli. Wszystko mi wyśpiewali. Zastanawiasz się, jak to możliwe, że nie wącham kwiatków od spodu. Oświecę cię, żebyś nie musiała wytężać swego tępego umysłu. Znam kilka niezłych chwytów. Tyle teraz zbirów na świecie czyhających na bezbronne kobiety. – Umilkła na chwilę. – Nie rozumiem tylko jednego. Co ja ci przeszkadzam? Co ci zrobiłam?
Carolina już dłużej nie kryła się ze swoimi zamiarami. Nie było sensu. Marisol i tak ją przejrzała.
– Domyśl się skoro jesteś taka bystra. Nic ci nie świta?
– Diego.
– Tak. Masz się od niego odczepić raz na zawsze! Widzę jak na ciebie patrzy i jak ty się do niego mizdrzysz. Masz go zostawić w spokoju! On jest mój!
– Diego nie jest niczyją własnością – odparowała Jazmina. – Ma prawo spotykać się z kim chce.
– To ja będę o tym decydować. Uważaj lepiej, bo...
– Bo co? – Jaz drwiąca się uśmiechnęła. – Naślesz kolejnych zbirów? Nie dam się zastraszyć. – Odeszła. Usiadła przy swoim biurku i zaczęła pisać coś na komputerze.
Carolina zacisnęła pięści. Musiała jakoś pozbyć się tej wiewióry. Ale jak? To nie będzie takie łatwe jak mi się na początku wydawało, przyznała w duchu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 14:14:52 16-04-10    Temat postu:

Świetny odcinek

Carolina ma spore problemy z siostrą, która również ma charakter z piekła rodem. Musiała dokończyć makijaż w pracy i w łazience zaskoczył ją Pedro. Schadzkę kochanków widziała Jazmina. Sporo się dowiedziała Wie, że pracują razem i że Carolina nie ma skrupułów. Krzywdzi niczego nieświadomą Claudię. Ciekawe co Jaz planuje wobec Pedra. Na pewno coś ciekawego

Dobrze, że Federico przeprosił Flor i powiedział jej całą prawdę. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Wciąż jest zawieszona, ale tak jakby na niby. Teraz wszystko stanie się bardziej klarowne. Jednak dziewczyna nie ma pojęcia, że prawdziwym zdrajcą jest jej ukochany Jorge

Jaz i Carolina posprzeczały się. Biedaczka Caro o mało co nie zeszła z tego świata gdy ją zobaczyła Dziewczyny wyłożyły karty na stół. Chodzi o Diega. Carolina ma silną konkurentkę i nie będzie jej łatwo. Robi się coraz bardziej intrygująco

Czekam na newik i pozdrawiam serdecznie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:01:21 25-04-10    Temat postu:

Odcinek 41

Wiadomość o zaręczynach Claudii i Eduarda obiegła już całą firmę. Wszystkie kobiety jej zazdrościły takiego przystojnego i czarującego narzeczonego. Niejedna chciała by się znaleźć na jej miejscu. Po kątach plotkowały o całej sytuacji. Każdy się zastanawiał kiedy będzie ślub. Claudia i Eduardo nie ustalali jeszcze daty, chcieli na razie trwać w tym pięknym stanie, jakim jest narzeczeństwo. Dziewczyna była w siódmym niebie. Spełniło jej się największe marzenie. Mężczyzna jej życia poprosił ją o rękę. Teraz była pewna, że nikt ani nic już nie zakłóci jej szczęścia. Wierzyła w każde jego słowo, wierzyła, że nie mógłby zainteresować się żadną inną. Jakże się myliła. Pedro był jak najbardziej zadowolony. Claudia znowu była w nim ślepo zakochana, tak jak na początku ich znajomości. To było mu jak najbardziej na rękę. Uśpił jej czujność, o to mu chodziło. Teraz mógł bez problemu zająć się innymi sprawami. A jedną z nich była Marisol. Z każdym dniem coraz bardziej mu się podobała. Często wyobrażał ją sobie w jego ramionach, jak oddaje jego pocałunki i daje mu prawdziwą rozkosz. Był pewien, że już niedługo jego marzenia się ziszczą. Przecież jak dotąd jeszcze żadna kobieta mu się nie oparła. Ona musi być moja, myślał często. Nie będzie się przejmował Diegiem. Uważał, że taki ktoś nie jest dla niego żadną konkurencją.
Ten dzień był wyjątkowo ciepły jak na tą porę roku. Za oknem świeciło słońce, a jego promienie wpadały do gabinetu. Pedro już jakiś czas siedział pochylony nad laptopem. Jego twarz rozświetlał uśmiech. Już nadszedł czas, aby wdrożyć plan. Palcem wskazującym nacisnął klawisz i wygodnie rozsiadł się w fotelu. Ręce oparł z tyłu na głowę. Był wyraźnie zadowolony. Właśnie dokonał jednej z pierwszej transakcji. Na pewno nikt niczego nie odkryje. Niedługo dokona następnej, ale musi troszkę poczekać. To mogłoby wzbudzić jakieś podejrzenia. Musi być ostrożny, bardzo ostrożny.

***

Nie zamierzała wcale opuszczać mieszkania siostry. Tu było tak wygodnie i luksusowo. Przeniosła się z kanapy do pokoju gościnnego i rozpakowała się. Powinna się dzielić ze swoją jedyną siostrą, pomyślała uśmiechając się do siebie. Przeszła do kuchni i zajrzała do lodówki. Znalazła tam parę smakołyków i zabrała się do jedzenia. Caro nieźle się urządziła, pomyślała. Cieszyła się, że w końcu ją znalazła. Nie było to łatwe. Postanowiła, że siostra zapłaci jej za wszystko. A najbardziej za niego. Zabrała go jej! Mieli przed sobą plany, ale Caro je zniszczyła. Postanowiła wszystko dokładnie przemyśleć. Nie miała jeszcze dokładnego planu jak uprzykrzyć siostrze życie. Na początek wystarczy wspólne mieszkanie. Już sam jej widok wywoływał w Carolinie wściekłość i psuł humor. Barbara zastanawiała się, czy Caro się z kimś spotyka. Jeżeli tak, może zakręci się koło jej faceta, żeby jeszcze bardziej ją zdenerwować? Odbierze jej chłopaka. To będzie odwet za przeszłość.

***

Sofia powoli otworzyła drzwi mieszkania i weszła do środku. Zerknęła przez ramię na stojącą za nią przestraszoną dziewczynę. Uśmiechnęła się i ujęła ją za dłoń.
– Ines, chodź – rzekła spokojnym głosem. – To teraz nasz nowy dom.
Dziewczyna wolno przeszła przez próg i rozejrzała się uważnie. Mieszkanie było skromne, ale bardzo przytulne i miłe. Zaczęła sprawdzać poszczególne pomieszczenia. Było to dwupokojowe mieszkanie z kuchnią i niewielką łazienką. W sam raz dla nich dwóch. Sofia jakiś czas temu jej wynajęła, bardzo pomogła jej Jazmina. Nie musiała się tłoczyć w niewielkiej klitce w klubie. Zresztą była nieodpowiednia dla jej małej siostrzyczki, jak zwykle ją nazywała.
– Zjesz coś – spytała zaglądając do lodówki. Wyjęła wędlinę i położyła na talerzyku.
– Nie, dziękuję – odparła Ines. Ziewnęła . – Jestem zmęczona, chyba położę się spać.
Siostra podeszła do niej i delikatnie objęła ją za wątłe i szczupłe ramiona. Tak się cieszyła, że miała ją wreszcie przy sobie. Teraz mogło być już tylko lepiej. Oby jak najszybciej doszła do siebie. Zaprowadziła Ines do małego, przytulnego pokoiku.
– Tu jest pięknie – odparła dziewczyna zachwycając się.
– Starałam się. – Sofia zasłoniła zasłony w oknach. – Chciałam, żebyś dobrze się czuła.
– Na pewno tak będzie.
–Teraz połóż się i wyśpij. Miałaś ciężki dzień. Zaraz przyniosę ci szklankę wody. Nie zapomnij zażyć lekarstw.
– Czy muszę je brać? – Ines skrzywiła się. – Czuję się całkiem dobrze.
– Musisz. One ci pomogą całkiem dojść do siebie. A teraz połóż się.
Złapała za klamkę. Już miała odchodzić, gdy zatrzymał ją głos.
– Mario...
– Tak? – Jeszcze się odwróciła.
– Dziękuję ci, za to, że jesteś przy mnie.
– Siostrzyczko zawsze będę i nigdy cię nie opuszczę. Obiecuję!

***

Jazmina już parę godzin siedziała na kanapie trzymając na kolanach laptopa. Przegryzała przy tym krakersy. Musiała uporządkować sprawy. Wpisała to, co już zdołała osiągnąć. Przy paru punktach wstawiła mały zielony zygzak. Zastanowiła się jeszcze chwilę co ma dalej pisać. W końcu czerwoną czcionką na końcu napisała „Pedro i Carolina”. Na razie jeszcze nie wykorzystała tej informacji. Postanowiła poczekać. Niech na razie Pedro się cieszy z zaręczyn. Musiała przyznać, że jego kolejny krok omotania niczego nieświadomej Claudii jak najbardziej był udany. Słyszała przypadkową rozmowę dziewczyn. Claudia chwaliła się jaki to jej ukochany jest czuły i romantyczny.
Taki z niego romantyk jak ze mnie baletnica – mrugnęła pod nosem.
Żal jej było tej dziewczyny. Jak można do tego stopnia być naiwną? Wierzy w każde słowo tego bydlaka. Gdyby tylko wiedziała! Ale nie mogła nic zrobić. Zamknęła zaszyfrowany plik i wyłączyła komputer. Wstała i miała przejść do kuchni, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiła się, bo nie spodziewała się nikogo. Ten adres znała tylko Florencia. Podeszła i otworzyła.
– Część piękna. – Uśmiechnął się Diego. Widząc mocne zaskoczenie na twarzy dziewczyny wyjął wino z wewnętrznej kieszeni płaszcza. – Mogę wejść?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 13:07:22 26-04-10    Temat postu:

Świetny odcinek

A więc Pedro dopiął swego. Znów omamił Claudię i uśpił jej czujność. Ta dziewczyna jest naiwna do kwadratu i może jednak kiedyś zdarzy się cud, dzięki któremu przejrzałaby na oczu. Wierzę w to, bo nic innego mi już nie pozostaje Tymczasem Pedro dokonał pierwszej nielegalnej transakcji. Jest ostrożny Oby kiedyś w końcu się na czymś potknął

Tymczasem Barbara już na dobre wprowadziła się do "ukochanej" siostrzyczki. Nienawidzi jej za to, że Carolina kiedyś odebrała jej chłopaka A najlepszą zemstą będzie zrobienie tego samego. Biedna Barbara. Nie wie, że chłopakiem jej siostry jest Pedro. Nie ma pojęcia co ją czeka. Może wskoczyć do ognia i już się z niego nie wydostać

Jazmina pomogło Sofii i Ines w znalezieniu przytulnego mieszkania. Teraz Ines jest bezpieczna i może w pełni liczyć na pomoc siostry. Powoli dojdzie do siebie zażywając lekarstwa i przebywając w miłej i sympatycznej atmosferze. To z pewnością pomoże jej stanąć w końcu na nogi

Jazmina zastanawia się nad kolejnym krokiem przeciwko Pedrowi i Carolinie. Nagle ktoś ją odwiedził. To Diego Widzę, że wreszcie rozkręcasz nam miłosny wątek. Mam nadzieję, że w końcu szczęście uśmiechnie się do dziewczyny. Nie tylko zemstą żyje człowiek

Pozdrawiam serdecznie z kawiarenki i czekam oczywiście na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 10 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin