Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zniszczone szczęście- Odcinek 67
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Ulubiony bohater/bohaterka:
Jazmina
20%
 20%  [ 1 ]
Pedro
20%
 20%  [ 1 ]
Florencia
0%
 0%  [ 0 ]
Simon
0%
 0%  [ 0 ]
Claudia
20%
 20%  [ 1 ]
Diego
40%
 40%  [ 2 ]
Carolina
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:18:09 02-05-10    Temat postu:

Odcinek 42

Stała jak zahipnotyzowana wpatrując się w swojego gościa. Nie wiedziała jak ma zareagować, co powiedzieć. Była kompletnie zaskoczona.
– Nie wpuścisz mnie? – zapytał Diego.
– Ależ oczywiście. Przepraszam. – Odsunęła się i wpuściła chłopaka do środka.
– Jak mnie tu znalazłeś?
– Cóż... – zaczął Diego siadając wygodnie na kanapie w salonie. – Troszkę musiałem się napocić. Zerknąłem w twoje dane, ale pod tym adresem nikt nie mieszka. Więc wsiadłem w taksówkę i kazałem cię śledzić.
Jazmina osłupiała. Nigdy się to jej nie zdarzyło. Straciła czujność. Jak to możliwe, że nie zauważyła jak ktoś ją śledzi? A co by było gdyby to był Pedro? Nawet nie chciała o tym myśleć.
– Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że cię odwiedziłem? Postanowiłem zaryzykować. Najwyżej pocałowałbym klamkę.
– Nie, tylko... zaskoczyłeś mnie.
Diego rozejrzał się po mieszkaniu.
– Mieszkasz tu sama? Nie chowasz gdzieś męża albo dzieci? – spytał żartobliwie.
Nawet się nie spodziewał jakie głupstwo popełnił. Jaz myślała, że jest silna, odporna. Ale w tej krótkiej chwili wszystko do niej powróciło, wszystkie wspomnienia. Przed oczami stanęła jej uśmiechnięta twarz Lucasa. Przypomniała sobie wszystko: marzenia, plany na przyszłość. Była taka szczęśliwa, ale to zostało zniszczone. Mimowolnie dotknęła ręką brzucha. Jej dziecka też już nie było. Nawet się nie spostrzegła kiedy z jej oczu popłynęły łzy. Szybko się odwróciła.
– Co się stało? – Zaniepokojony jej stanem Diego podszedł do niej i obtarł jej łzy. – Powiedziałam coś nie tak?
– Nie... to nie twoja wina. – Chciała to komuś powiedzieć. O bólu jaki dotąd nosiła w swoim sercu, o stracie jaką poniosła. Ale przecież Diego nie wiedział kim ona naprawdę jest. Nie mogła mu wszystkiego powiedzieć, nie zrozumiałby jej. Mogła powiedzieć chociaż część prawdy. Uspokoiła się i podniosła oczy. Napotkała zatroskany wzrok mężczyzny. – Nie mam męża ani dzieci... tylko... miałam kiedyś narzeczonego i dziecko. Ich już nie ma... nie żyją.
Chciała odejść, ale Diego przytulił ją do siebie i próbował uspokoić. Jaki ja jestem głupi, powinienem ugryźć się w język zanim powiem coś głupiego. Już teraz rozumiał dlaczego dziewczyna trzymała go na dystans i nie chciała się z nim umówić na kolację.
– Przepraszam, głupi jestem. Sprawiłem ci przykrość.
– Skąd mogłeś wiedzieć. – Jazmina wyswobodziła się z jego uścisku, ale nie puszczała jego dłoni. Czuła ciepło rozchodzące się po jej ciele. Co się ze mną dzieje? – Nie mówmy już o tym. Nie chciałabym także, żeby ktoś się o tym dowiedział.
– Jasne. Nikomu nie powiem. Masz to jak w banku. Napijemy się wina? – zapytał zmieniając temat.
– Z miłą chęcią. – Jaz uśmiechnęła się do mężczyzny.

***

Na starym, opustoszałym parkingu zatrzymał się czerwony samochód. Kierowca przez chwilę mocował się z drzwiczkami chcąc wysiąść. W końcu zrezygnowany postanowił wyjść od strony pasażera. Było cicho, za cicho. W końcu dostrzegł zarysy pewnej postaci wychodzącej zza drzew. Nie była sama. Z boku stał ktoś jeszcze, ale nie widział kto.
– Witaj Enrique!
Od razu rozpoznał głos starego przyjaciela. Podszedł do niego i przywitał się z nim. Drugi z mężczyzn stał z tyłu, w cieniu, dlatego nie widział dokładnie twarzy.
– Masz przesyłkę?
– Jasne. – Enrique wyjął z kieszeni małą paczuszkę i podał koledze.
– Były jakieś problemy na granicy?
– Może trochę. Spociłem się jak mysz, kiedy oglądali wnętrze mojego auta. Na szczęście nie znaleźli kryjówki. Dobrze to ukryłem.
– Spisałeś się. – Simon był wyraźnie zadowolony.
W tej chwili z cienia wyszedł drugi mężczyzna. Dopiero teraz, w bladym świetle jednej latarni Enrique mógł mu się dobrze przyjrzeć. Od razu go rozpoznał. To był mężczyzna z fotografii, którą przeglądał Simon. Wziął paczuszkę i delikatnie go rozwinął. W środku była paczka cygar.
– To po to jechałem za granicę? Po jakieś cygara?
– Tak – odparł nieznany mu mężczyzna. – To nie są jakieś tam cygara, tylko kubańskie. To była proba twoich możliwości, której podołałeś. Jestem Pedro. – Wyciągnął swoją dłoń.
– Enrique.
– Witaj w zespole Enrique. – Uśmiechnął się Pedro zapalając cygaro.

***

Federico Rizzo spojrzał na swojego znajomego, który był wyraźnie zadowolony z postęp w śledztwie prowadzonym przeciwko Jorge. To już była tylko kwestia czasu. Już niedługo wszystko się wyjaśni.
– Chłopaki dobrze się spisali. Mieli na niego oka dwadzieścia cztery godziny na dobę. I opłaciło się. Mamy zdjęcie, nagrania rozmów, zeznania świadków. Mamy niezbite dowody na to, że współpracuje z Pedrem.
– Wspaniale. To już tylko kwestia czasu.
– Tak. – Zgodził się Federico. Włożył ręce do kieszeni i oparł się na biurko. – Nadal jednak nie możemy nic udowodnić Pedrowi. Jest sprytny, nawet bardzo sprytny. Zawsze wysługuje się swoimi oprychami.
– Nadejdzie i na niego czas. A na razie musimy załatwić sprawę z naszym zdrajcę. Już się nie wywinie.
– To prawda. – Federico nie wiedząc czemu wcale nie był z tego zadowolony. Może dlatego, że przez tyle lat Jorge tutaj pracował i wciąż ciężko było mu w to uwierzyć. Ale dowody mówiły same za siebie, nie było żadnych wątpliwości: to zdrajca.

***

Jazmina i Diego miło spędzili ten czas. Lepiej się poznali. Oboje wspaniale i swobodnie czuli się w swoim towarzystwie, tak jakby znali się od bardzo dawna. Jaz dawno nie spędziła takiego miłego wieczoru, żałowała, że już się skończył. Diego zbierał się już do wyjścia, a dziewczyna odprowadziła go do drzwi.
– Dziękuje za taki miły wieczór! – powiedziała.
– Ja również. – Diego spojrzał jej w oczy i podszedł bliżej, a następnie nachylił się i delikatnie pocałował ją w usta. – Teraz nie uciekniesz ode mnie. Nie pozwolę ci na to. – Z tymi słowami wyszedł z mieszkania.
Jaz oszołomiona stała bez ruchu. Coś się zmieniło w jej życiu. Już nie było w nim tylko chęci zemsty, ale nadzieja, że jeszcze może być szczęśliwa. Tylko czy długo będzie jej się tym cieszyć? W końcu Diego nie znał jej naprawdę. Znał Marisol Vargas, osobę którą wymyśliła. Osobę, która zniknie gdy tylko zemsta się dokona.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:54:56 02-05-10    Temat postu:

Super odcinek

Diego i Jazmina mile spędzili ze sobą czas przy pogaduchach i lampce wina. Zaczęło się niezręcznie, bo chłopak nieświadomie przypomniał dziewczynie bolesne chwile z przeszłości, ale skąd miał wiedzieć Skończyło się pocałunkiem. Teraz Jaz czuje, że jej życie zaczyna się zmieniać. Już nie zależy jej tylko na zemście. Niestety wie, że okłamuje Diega. Dla niego jest Marisol Vargas, a przecież nazywa się zupełnie inaczej. Kieruje się poza tym motywem zemsty, o którym mężczyzna nie ma zielonego pojęcia

Enrique poznał Pedra i spełnił zadanie. Sporo się napocił i ryzykował dla paczki cygar Świetna scenka Fajnie, że Simon się pojawił, bo też dawno go nie było

Federico ma już niezbite dowody aby aresztować zdrajcę, którym jest Jorge. Nie jest z tego faktu zadowolony. Przecież go lubił i wiele lat razem pracowali. Nie ma jednak wyjścia. Trzeba będzie rozprawić się z kapusiem od Pedra

Czekam na newik i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:43:24 05-05-10    Temat postu:

Jaz i Diego tworzą fajną parę. Szkoda, że nad ich związkiem wisi kłamstwo dotyczące prawdziwej tożsamości i przeszłości kobiety. To przyniesie pewnie wiele komplikacji.
Czekam na następny odcinek. Pozdrawiam:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ediita
Idol
Idol


Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:14:24 06-05-10    Temat postu:

Diego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:19:13 09-05-10    Temat postu:

Odcinek 43

Enrique siedząc za kółkiem swego auta uważnie spoglądał za okno. Starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, żeby potem wszystko przekazać tajemniczej nieznajomej, która się z nim kontaktowała. Jechał za czarnym audi do kryjówki Pedra Ferrery. Poznał go. Musiał przyznać, że wywarł na nim bardzo pozytywne wrażenie. Gdyby nie wiedział, co to za typek, powiedziałby, że to jakiś biznesmen. Zastanawiał się dlaczego nieznajoma tak się nim interesowała. To nie moja sprawa. Muszę robić co ona mi każe. Te zdjęcia mogą mnie skompromitować na zawsze.
Zauważył, że samochód przed nim jadący skręcił w jakiś podejrzane, opuszczone miejsce. Tu pewnie ich kryjówka, pomyślał. Wysiadł z samochodu i podążył za mężczyznami. Rozpoznał budynek. To była jakaś stara szkoła. Wszedł za nimi. Szli w milczeniu ciemnym korytarzem drogę rozjaśniając latarkami. W końcu znaleźli się w małym, obskurnym pokoiku. Pedro zasiadł za starym biurkiem, otworzył kluczem szufladę i wyjął plik banknotów.
– Oto twoja działka – rzekł.
Enrique przyglądał się kupce z szeroko otwartymi oczami.
– To więcej niż wynosi moja miesięczna pensja.
– Z nami nie zginiesz. – Roześmiał się Simon siadając na wolnym krześle. – Niedługo będziesz mógł sobie sprawić nową bryczkę, a nie jeździć tym gruchotem. Przyda ci się do pracy.
– Lepiej nie – wtrącił się Pedro. – Najlepiej by było, żebyś nie pozbywał się swojego kochanego autka. Nikomu nie przyjdzie do głowy, że może ono służyć do przemytu. Popełniłem błąd, że pozwoliłem moim ludziom używać droższych samochodów. Celnicy mają na nich oko. Są spaleni na zawsze. Nim możesz bez problemu przekraczać granicę, nikt nie będzie cię o nic podejrzewał.
– Tylko muszę je najpierw oddać do naprawy, żeby się nie rozkraczyło gdzieś w drodze. Wtedy miałbym większy problem.
– Moi ludzie się tym zajmą, nie musisz tym sobie zaprzątać głowy. Odpowiednio je wyposażą.
W tej chwili do pokoju weszło dwóch łysych oprychów. Enrique popatrzył na nich i czuł jak ciarki przechodzą mu wzdłuż kręgosłupa. Wyglądali bardzo groźnie i niebezpiecznie. Wiedział, że musi być bardzo ostrożny, bo skończy z kulką w głowie, jak się przypadkiem dowiedzą o jego misji. Jeden z nich miał na policzku paskudną bliznę, która jeszcze bardziej dodawała mu srogiego wyglądu.
– Dobrze, że jesteście – powiedział do swoich ludzi. – To jest Enrique. Od dzisiaj to on będzie jeździł za granicę w interesach. Wy już jesteście spaleni, jak dobrze wiecie. Dlatego potrzebny nam ktoś „czysty”. – Spojrzał na jednego z goryli. – Manuel, wprowadź go w szczegóły.
– Jasne, szefie.

***

Następny dzień w firmie „La Rosa” płynął spokojnie. Jazmina siedziała przy komputerze i bezmyślnie gapiła się w monitor. Jej myśli błądziły gdzie indziej. Wspominała wczorajszy wieczór z Diegiem, nie wiedziała co on miał takiego w sobie, że ciągnęło ją do niego. Był uroczy, przystojny, z poczuciem humoru. Mogła wyliczyć jeszcze wiele innych cech, które ją w nim urzekły. Codziennie rano stał u niej na biurku świeży bukiet kwiatów, niekoniecznie róż. To było bardzo miłe. Nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek będzie myśleć o innym mężczyźnie. Po tragedii jaka ją spotkała w jej życiu nie było miejsca na inne uczucia, oprócz zemsty. Tylko ona trzymała ją przy życiu. Czuła się bardzo samotna, z dala od rodziców. Miała Flor, ale to nie było to samo. Brakowała jej kogoś bliskiego, silnego ramienia mężczyzny do którego mogłaby się przytulić, kiedy jej było smutno i źle. Czyżby Diego miałby nim być? Nie mogła sobie pozwolić na miłość, nie teraz. Może kiedyś w przyszłości, ale nie w tej chwili. To nieodpowiednia pora i czas na wyższe uczucia. Ale serca nie można oszukać, zakochała się w nim. Broniła się ze wszystkich sił, ale nie udało jej się to. Wszystko można zaplanować, ale nie miłość. Przychodzi niespodziewanie.
– Podobają ci się kwiaty?
Podniosła głowę. Diego patrzył na nią z uśmiechem wskazując na mały bukiecik czerwonych goździków. Odwzajemniła uśmiech.
– Tak, dziękuje. Nie musisz codziennie kupować mi kwiatów. Po co się tak wykosztowywać.
– Jesteś tego warta. Co powiesz na kolację dziś wieczorem? – Nachylił się nad jej biurkiem. Czuła delikatny zapach jego wody kolońskiej.
– Dzisiaj nie mogę.
– A jutro?
– Zobaczymy. – Uśmiechnęła się figlarnie.
– O nie, ja tak łatwo nie dam się spławić. Dzisiaj ci odpuszczę skoro masz inne plany, ale jutro... Przyjadę o dwudziestej, nie przyjmuję odmowy.
Z tymi słowami i lekkim uśmieszkiem na ustach oddalił się do swojego gabinetu.

***

Carolina nie mogła znieść widoku Marisol i Diega. Ich uśmiechy doprowadzały ją do szału. Ze wściekłości aż opuściła jakieś papiery. Gdy je pozbierała i położyła z powrotem na biurku, zobaczyła Pedra stojącego obok.
– Coś nie masz dziś humoru?
– Wkurza mnie ta ruda, farbowana małpa. – Wskazała na Jazminę. – Ona i Diego coraz bardziej się do siebie zbliżają. Miałeś coś z tym zrobić.
– I zrobiłem. Zaręczyłem się z Claudią, ona znów mi wierzy. Nie przyjdzie jej do głowy, że mógłbym ją zdradzić. Teraz będę mógł przystąpić do ataku. Nawet się nie obejrzysz, a Marisol będzie moja. A ty się za mało starasz. Czyżbyś wyszła z wprawy? – Roześmiał się. – Diego ma cię gdzieś.
– Nie denerwuj mnie!
– Wyglądasz tak pięknie jak się złościsz. – Nachylił się lekko nad jej biurkiem i zniżył głos do szeptu: – Mam na ciebie ochotę. Wpadnę dziś do ciebie wieczorkiem.
– Obawiam się, że to nie jest najlepszy pomysł. Siostra zwaliła mi się na głowę. – rzekła Caro.
– Siostra? Hmm... Ładna?
– Nie w twoim typie – odparła szybko. – Widzisz to mnie natura obdarzyła urodą, a ona... to prawdziwy kaszalot.

***

Tuż po północy umundurowany strażnik przechadzał się po jednym z pięter dokonując obchodu pomieszczeń. Sprawdzał dwa razy czy każde drzwi są zamknięte. Kiedy upewnił się, że wszystkie światła są wyłączone, poszedł sprawdzić kolejne piętro. Parę minut później przez drzwi prowadzące do schodów przeszła szczupła postać cała ubrana na czarno. Otworzyła jedne z drzwi i wsunęła się do środka, a potem zdjęła kominiarkę. Długie, rude włosy rozsypały się na ramionach. Włączyła stojący na biurku laptop. Na ekranie pojawiła się prośba o podanie hasło, więc wyjęła z kieszeni kombinezonu małe urządzenie z długim przewodem. Włożyła wtyczkę do jednego z gniazd, a następnie uruchomiła przyrząd. Na małym ekraniku pojawiło się odpowiednie hasło. Zalogowała się do systemu. Wyjęła pendrive i także włożyła do odpowiedniego gniazda. Podczas przeglądania interesujących ją plików, używała tego samego przyrządu do rozszyfrowywania, a dane od razu zgrywała na przenośny dysk. Po paru minutach było już po wszystkim. Odłączyła wszystkie urządzenia i wyłączyła komputer. Założyła kominiarkę i już miała wychodzić, gdy nagle usłyszała na korytarzu jakieś głosy. Lekko uchyliła drzwi.
– Niech to diabli!
Korytarzem szedł Pedro w towarzystwie jednego ze strażników. Co on tu robi o tej porze? Szybko zamknęła drzwi na klucz, który miała w kieszeni. Gdyby były otwarte, mogłoby to wzbudzić podejrzenia, bo wcześniej wszystko zostało sprawdzone. Szybko rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejś kryjówki. Słyszała zbliżające się kroki. Musi coś szybko wymyślić, nikt nie może jej tu znaleźć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 17:24:33 12-05-10    Temat postu:

Świetny odcinek

Enrique pomaga Jazminie, ale sporo ryzykuje Tymczasem Pedro wprowadza go w arkana swojego interesu. Jego ludzie naprawią mu auto, ale teraz przed nim wielkie cele Już dostał podwyżkę, a ma być tylko lepiej. Enrique musi uważać, bo inaczej skończy z dziurą w czole

Jaz i Diego spędzają miłe chwile w firmie ku wściekłości Caroliny. Widać, że dziewczyna odnajduje nową miłość. Natomiast jej rywalki nie ma ochoty na igraszki z Pedrem, bo ma na głowie siostrę. Ferrara podchwycił temat. Z miłą chęcią bzyknąłby na pewno Barbarę Cały on

Jaz szuka haków na Pedra, ale niech lepiej uważa, bo mogą ją zobaczyć. Mam nadzieję, że schowa się w odpowiednim miejscu, a niebezpieczeństwo minie

Czekam na newik i pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 17:26:36 12-05-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:41:40 26-05-10    Temat postu:

Odcinek 44

Pedro wyjął z kieszeni marynarki klucz do swojego gabinetu, włączył światło i usiadł przy swoim biurku. Uruchomił komputer i czekał chwilę, aż system się załaduje. Noc była odpowiednią porą do tego czego musiał za chwilę dokonać. W ciągu dnia nie chciał podejmować tego ryzyka. Ciągle przychodziła do niego Claudia, albo inni pracownicy nie licząc Marisol. Bardzo dobrze wczuł się w swoją rolę. Nikt nawet nie podejrzewał kim tak naprawdę jest. Miał sporą wiedzę i umiejętności. Zawsze do każdej pracy, jaką miał wykonywać należycie się przygotowywał, aby nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Wszyscy myśleli, że był doskonale wykształconym człowiekiem, a on nawet nie skończył szkoły średniej. Zamiast na naukę postanowił wykorzystać ten czas inaczej. Już od młodego wieku poruszał się w podejrzanym towarzystwie. Miał głowę na karku, zawsze umiał zarobić mnóstwo kasy.
Na ekranie monitora pojawiły się kolorowe ikonki, więc szybko wszedł do Internetu. Z małej karteczki, którą wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki zaczął wpisywać na klawiaturze kombinacje liter. Po kolei wchodził na swoje konta, które posiadał na Kaimanach. Szybko podliczył sumę wszystkich pieniędzy i uśmiechnął się szeroko.
Jeszcze parę miesięcy i będę bogaty, bardzo bogaty. Może wyjadę na wakacje, zastanawiał się. Tylko gdzie by tu się udać? Może Europa? Francja? Włochy? Hiszpania? Nie, tam już był kilka razy. A może... Tak... Tam jeszcze nie był. Słyszał, że Polska to piękny kraj, a kobiety są jeszcze piękniejsze niż tutaj i bardzo bezpośrednie.
Wyszedł z sieci i wszedł do programu, którego często się używało przy przelewach i przepływach kapitału. Gdyby mógł zrobił by to wszystko w zaciszu domowym, ale to był służbowy laptop i nie można go było zabierać. Nie wzbudził podejrzenia strażnika, który go wpuścił. Skłamał, że zostawił coś ważnego. Przez chwilę przeglądał historią operacji, które w ciągu tego czasu, kiedy tu pracował przeprowadził. Usunął z pamięci komputera, te które mogłyby wzbudzić czyjeś podejrzenia. W ich miejsce wpisał nowe, odpowiednio spreparowane. Gdy uznał, że wszystko jest w należytym porządku wyłączył komputer, zgasił wszystkie światła i wyszedł.
Jazmina odczekała jakiś kwadrans i gdy się upewniła, że on już nie wróci szybko wyszła ze swojej kryjówki. Ukryła się w szybie wentylacyjnym. Myślała, że się tam udusi.
– Jeszcze chwila i upiekłabym się jak kaczka.
Spojrzała na zegarek. Teraz na korytarzu powinno być czysto. Zanim zdecydowała się na włamanie zdobyła wszystkie informacje, żeby nie wpaść. Była perfekcjonistką w każdym calu. Zerknęła na komputer, przy którym chwilę wcześniej siedział Pedro. Miała szczęście, że skopiowała wszystko. Jutro mogłoby być na to za późno. Wyszła na korytarz, zamknęła drzwi i wyszła tą samą drogą, którą przyszła.

***

Mimo później godziny w siedzibie jednostki specjalnej „Cobra” w jednym z okien paliło się światło. Był to gabinet Federica Rizza. Florencia weszła do środka. Szef zadzwonił i powiadomił ją, że powinna jak najprędzej przyjechać. To było bardzo ważne. Nie wahała się ani chwili.
Nie zdarzyła jeszcze zapukać do drzwi, gdy Rizzo wyszedł jej naprzeciw.
– Wejdź proszę. – Otworzył przed nią drzwi.
W gabinecie siedział już Jorge. Zdziwił się na widok ukochanej, ale nic nie powiedział.
– Chciałem, żeby Flor była przy tym obecna – rzekł do niego.
– Ale o co chodzi? – spytała Florencia, siadając obok swojego partnera.
– Zaraz wszystkiego się dowiecie – odparł tajemniczo Federico siadając na swoim fotelu.
Wyjął z kieszeni mały magnetofon i położył na biurku, a następnie włączył przycisk Play.
– Nie mogę już tego robić, przykro mi. Wycofuje się.
– Przyjacielu, chyba się zapominasz. To ja decyduje o tym, kiedy możesz się wycofać. Czy to jasne? Zapomniałeś o jednej bardzo ważnej rzeczy. Pozwól, że odświeżę ci pamięć: byłeś ćpunem, spędziłeś parę miesięcy na odwyku.
– To przeszłość!
– Być może, ale wielu kolegów ci nie wybaczy że zataiłeś tak ważną informację. Wycofasz się, kiedy ja ci na to pozwolę. A na razie niecierpliwe oczekuje na dalsze informacje.

Federico wyłączył magnetofon i spojrzał podwładnemu prosto w oczy. Była to taśma z jedną z rozmów Jorge z Pedrem. Florencia rozpoznała te głosy. Siedziała jak na szpilkach, wpatrując się tępo w jeden punkt. Nie poruszyła się.
– Masz mi może coś do powiedzenia? – zapytał Federico.
– Skąd to masz? – spytał drżącym głosem.
– Podrzuciliśmy ci pluskwę. Kiedyś jak wyszedłeś na lunch, zostawiłeś telefon. Nie myliłem się, że popełnisz błąd.
– To znaczy, że od początku podejrzewałeś...
– Tak, dzięki mojemu dobremu znajomemu – odpowiedział Federico. – To była prowokacja, o której wiedzieli tylko nieliczni. Nawet Flor nie wiedziała, że to ty jesteś zdrajcą – powiedział te zdanie z pogardą w głosie.
Florencia nie mogła już dłużej tego wytrzymać. To był dla niej cios. Jej ukochany był kapusiem Pedra. Oszukiwał ją tyle czasu. Z impetem wstała i krzyknęła do niego, niemal rzucając się na niego.
– Jak mogłeś!
– Kochanie, pozwól że ci wytłumaczę... – Jorge wstał próbując ją uspokoić. – Nie miałem wyjścia, on...
– Nie chcę tego słuchać. Cały czas kłamałeś. Myślałam, że mogę ci ufać. Myślałam... – umilkła na chwilę a z jej oczu zaczęły kapać łzy – ...nieważne.
– Daj mi się wytłumaczyć...
– Co tu jest do tłumaczenia? Zdradziłeś... zdradziłeś nas wszystkich!
– Zrobiłem to dla ciebie. Oni grozili...
Florencia zasłoniła uszy rękoma: – Już nic nie mów, bo nie warto.
– Zrobiłem to z miłości do ciebie...
– Mam w d***e taką miłość! – krzyknęła nie dając mu dokończyć. – Dla mnie już nie istniejesz, rozumiesz? Już nie ma miejsca dla ciebie w moim życiu.
Podczas kłótni, Federico wyszedł na zewnątrz, ale tylko na moment. Po chwili wrócił w towarzystwie dwóch umundurowanych policjantów.
– Zabierzcie go!
Kiedy wykonali polecenie i wyszli, Rizzo podszedł do załamanej Florencii.
– Przykro mi, że musiałaś się w dowiedzieć w taki sposób. – Położył jej rękę na ramieniu chcąc ją uspokoić.
– Niepotrzebnie. Kiedyś i tak bym się o tym dowiedziała. Dobrze, że teraz...
– Odznaka i broń leżą na biurko, ale jeśli potrzebujesz jeszcze trochę wolnego to...
– Nie – gwałtownie zaprzeczyła. – Zwariuje, jeśli będę siedzieć bezczynnie. A teraz, jeśli możesz, zostaw mnie samą!
– Oczywiście! – Wychodząc cicho zamknął za sobą drzwi.

***

Diego przebywał tego wieczora u siebie w mieszkaniu. Czasami spędzał tu noce kiedy zabawiał się na mieście, albo wypijał kilka drinków. Nie chciał wtedy wracać do domu. Kiedyś często zapraszał tu także dziewczyny na noc, ale ostatnio z żadnymi się nie umawiał. Nie martwił się tym zbytnio. Żadna z nich nie miała szans przy Marisol. Sam nie wiedział kiedy się w niej zakochał. To uczucie było dla niego takie nowe i dziwne. Myślał o niej bez przerwy. Jeszcze żadna kobieta tak nie zaprzątała jego myśli. Już nie mógł się doczekać jutrzejszego wieczoru w jej towarzystwie. Na pewno będzie on cudowny. Odliczał minuty do czasu aż ją znowu ujrzy następnego dnia w firmie. Kiedy tak siedział zamyślony, usłyszał dzwonek do drzwi. Zdziwił się, bo nie spodziewał się nikogo. Zwlókł się z kanapy i podszedł do drzwi.
– Co ty tu robisz? – zapytał swego niespodziewanego gościa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 17:14:59 28-05-10    Temat postu:

Super odcinek

Pedro zrobił swoje, czyli nielegalny transfer pieniędzy na swoje konto Nikt nie podejrzewa co on wyprawia, bo mają go za porządnego pracownika. Dobre sobie Pedro chce do Polski Tutaj dałaś czadu Nie wiedział jednak, że Marisol/Jaz jest tuż obok. Biedna o mały włos się nie udusiła, ale wytrzymała i teraz ona ma Pedra w garści

Federico w obecności Flor wyjawił prawdę. Ujawnił nagranie obciążające Jorge. Wydało się, że był on kapusiem Pedra. Na nic zdały się jego tłumaczenia. Został aresztowany Jak gangster się o tym dowie, to aż strach pomyśleć co się z policjantem stanie. Natomiast Florencja cierpi. Podziękowało Federico za otworzenie jej oczu, ale na razie musi być sama i jakoś to wszystko przetrawić

Ktoś odwiedził Diega. Nawet się domyślam kto

Czekam na newik i pozdrawiam serdecznie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:55:19 02-06-10    Temat postu:

Odcinek 45

Carolina uśmiechnęła się uwodzicielsko, jak tylko ona potrafiła, kiedy tylko pragnęła zdobyć upatrzonego mężczyznę.
– Nie wpuścisz mnie do środka? – Dotknęła jego policzka i omijając go weszła do środka. Omiotła wzrokiem wnętrze. – Nic się nie zmieniło odkąd ostatni raz tutaj byłam.
Diego zamknął drzwi i powoli patrzył na panoszącą się Caro. Sam nie wiedział, co mu kiedyś przyszło do tego durnego łba, żeby się z nią przespać. Ale nie był wtedy całkiem świadomy tego co robi. Było to po jakimś przyjęciu. Wypili wtedy i po kilku godzinach znaleźli się w jego mieszkaniu. Carolina spostrzegła na sobie jego wzrok więc powoli, kocimi ruchami zaczęła się do niego zbliżać. Błędnie odczytała jego intencje. Myślała, że wreszcie jej zabiegi na coś się zdadzą i tej nocy będą razem. Jakże się myliła.
– Pytam ponownie: co tu robisz? – zapytał ponownie Diego mierząc ją wzrokiem.
– Postanowiłam cię odwiedzić, na pewno nudzisz się tutaj. Może dotrzymać ci towarzystwa?
– Skąd wiedziałaś, że tu będę?
– Postanowiłam zaryzykować.
Dotknęła jego umięśnionego torsu i powoli zaczęła go gładzić swoimi szczupłymi palcami. Gdy chciała rozpiąć guziki jego koszuli, Diego ostudził jej zapędy. Odepchnął ją od siebie gwałtownym ruchem mocno chwytając za nadgarstki.
– Mówiłem ci już kiedyś, że masz mnie zostawić w spokoju. Czy nie rozumiesz po ludzku?
– Przecież było nam dobrze, nie pamiętasz?
Diego puścił ją i oddalił się na bezpieczną odległość. Musi jej w końcu wytłumaczyć, że nic z tego nie będzie. Jej upór był już dla niego męczący. Nie miał najmniejszej ochoty na powtórkę.
– To był tylko jeden raz, o jeden raz za dużo.
– Ja tak nie uważam. – Caro nie dawała za wygraną. – Dlaczego mnie odtrącasz? Wiesz co do ciebie czuje: kocham cię!
Diego tylko prychnął pogardliwie.
– Daruj sobie te teksty wyjęte żywcem z jakiejś łzawej i kiepskiej telenoweli. Myślisz, że ci uwierzę. Kochasz owszem, ale luksus i pieniądze. Poznałem się na tobie już dawno temu. Wbij sobie jedno do głowy: nigdy nie będziemy razem. Czy wyraziłem się wystarczająco jasno?
Carolina tylko się uśmiechnęła. Miała w ręku jeszcze jednego asa: jej ciało. Na pewno jej się nie oprze. Przyszła tu z jednym celem i miała zamiar go zrealizować. Odsłoniła swój jasny, kremowy płaszcz i zbliżyła się do mężczyzny. Pod spodem była całkiem naga. Była pewna że jej ciało zrobi na nim wrażenie, na innych mężczyzn to działało. Jakie było jej zdziwienie, gdy Diego otworzył drzwi mieszkania i powiedział ze złością:
– Wynoś się i to już!
– Wyrzucasz mnie?
– Tak! I tak na przyszłość: nie życzę sobie więcej takich wizyt. Wypróbuj swoje sztuczki na innych, na mnie one nie działają.
Widząc, że nic więcej nie wskóra ze złością opuściła mieszkanie.

***

Barbara wyszła z łazienki owinięta tylko w ręcznik. Z jej mokrych włosów ściekała woda. Chcąc przejść do swojego pokoju usłyszała sygnał dzwoniącego telefonu. Podeszła do komody, gdzie leżała komórka Caroliny.
– Zapomniała zabrać – powiedziała do siebie.
Pod wpływem nagłego impulsu odebrała. Usłyszała czyjś męski głos:
– Rozbieraj się! Zaraz u ciebie będę!
Rozmówca rozłączył się. Przez chwilę zdumiona wpatrywała się w aparat. W końcu uśmiechnęła się do siebie w myślach. To pewnie chłopak albo kochanek Caro, pomyślała po chwili. Zastanowiła się chwilę, po czym weszła do pokoju gościnnego, który teraz był jej sypialnią. Wygrzebała ze swojej walizki krótki, jedwabny szlafroczek i zarzuciła go na siebie. Lekko zawiązała pasek i zadowolona z siebie weszła do salonu. Usiadła na kanapie i odliczała minuty do przybycia chłopaka Caro. Mam szczęście, pomyślała. Już dziś poznam jej gacha. Ciekawe jaki jest? Miała nadzieję, że przystojny. Nigdy nie chodziła do łóżka z facetami, którzy jej się nie podobali.
Nie minął kwadrans, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Wolnym krokiem poszła otworzyć. Była mile zaskoczona. Mężczyzna stojący w progu był niezwykle przystojny i pociągający.
– Tak? – spytała słodkim tonem.
– Ja... jestem przyjacielem Caroliny. – Pedro nie mógł oderwać wzroku od pięknej blondynki. To na pewno jej siostra, pomyślał.
– Caro nie ma, ale może pan poczekać – rzekła przepuszczając go w drzwiach.
Pedro bez wahania skorzystał z zaproszenia. Nie omieszkał przy okazji wodzić po jej ciele, od pięknej twarzy, a kończąc na długich, smukłych nogach. Spoczął na kanapie nie przestając spoglądać na Barbarę. Caroliny nie ma, pomyślał, więc ten głos należał do niej. Okłamała mnie, mówiła, że jej siostra jest brzydka jak noc. Pewnie jest zazdrosna, bo ma o co. Kobieta usiadła obok niego i uwodzicielsko się uśmiechnęła.
– Jest pan chłopakiem czy narzeczonym Caro?
– Mam już narzeczoną, ale nie jest nią Carolina.
– Rozumiem. Ale się spotykacie?
– Tak – odparł. – A pani jest...
– Siostrą Caroliny. Barbara Linares. – Wyciągnęła swoją dłoń.
– Eduardo Montilla. Miło mi panią poznać.
– Mi jeszcze milej – mówiąc to wzięła do palców jeden ze swoich kosmyków i zaczęła się nim bawić. – Może ma pan ochotę się czegoś napić?
– Z przyjemnością.
– Może być whisky? – spytała podchodząc do barku i nalewając trunku do szklanek.
– Jak najbardziej.
Ogarnęło go podniecenie. Barbara podchodząc do niego poruszała z niezwykłą gracją i wdziękiem. Trzeba było mieć nerwy ze stali, aby nie ulec jej czarowi. Usiadła bliżej niego.
– Caro wspominała ci, że ma siostrę? Wybacz, mogę ci mówić po imieniu? – Delikatnie dotknęła jego ramienia. Ten gest przyprawił go drżenie. Czuł rosnące napięcie.
– Będzie mi bardzo miło. Tak, ale nie mówiła, że jesteś taka piękna.
Barbara uśmiechnęła się. Przysunęła się jeszcze bliżej. Lekko odchyliła głowę i spojrzała mu w oczy.
– A co mówiła?
– Że jesteś prawdziwym kaszalotem – powiedział szczerze. Usłyszał jej śmiech.
– Cóż, ona ma specyficzne poczucie humoru. – Dopiła whisky i postawiła na podłodze. – Ja jestem całkiem inna. Nie pozwoliłabym takiemu mężczyźnie jak ty, długo na siebie czekać. To by było niewybaczalne.
Lekko zmierzwiła mu włosy i jeszcze bliżej przysunęła się do niego. Ich ciała dzieliły centymetry.
– Wydaje mi się, że probujesz mnie uwieść – stwierdził.
– Cholernie dobrze ci się wydaje – przyznała szczerze. – Masz coś przeciwko temu?
– Nie.
Łapczywie wpił się w jej usta i przyciągnął do siebie. Przez cienką tkaninę pieścił jej ciało, podczas gdy ona rozpinała mu koszulę i całowała po nagim torsie. Pedro sięgnął do paska jej szlafroczka.
– Nic nie masz pod spodem?
Potrząsnęła głową. Bez pośpiechu rozebrał ją. Nie przestawał błądzić rękami po jej nagim, pachnącym ciele. Wiedział jak dać rozkosz kobiecie, w zamian oczekując tego samego. Sięgając do paska jego spodni nachyliła się i szepnęła do mu do ucha:
– Chodźmy do mojego pokoju, tam będzie nam wygodniej.
Pedro przystał na jej propozycję. Weszli do wielkiego pokoju i opadli na wielkie łoże, wcześniej pozbywając się jego pozostałych ubrań. Całkiem nadzy coraz bardziej pogrążali się w szale namiętności i pożądania. Ich pieszczoty stawały się coraz bardziej wyuzdane.
– Niezła jesteś – rzekł Pedro między pocałunkami. – Zawsze uwodzić facetów swojej siostry?
– Nie wiesz, że rodzina powinna dzielić się wszystkim? A teraz, jeśli łaska, przymknij się. – To powiedziawszy chwyciła go za pośladki i przyciągnęła mocno do siebie.

***

Carolina wchodząc do swojego mieszkania, już od progu usłyszała okrzyki i jęki dochodzące z pokoju siostry. Zamknęła drzwi i zapaliła światło. Zobaczyła na podłodze porozrzucane ubrania.
– Tego już za wiele! – powiedziała wściekła. – Nie to, że mieszka u mnie to jeszcze sprowadza sobie jakichś gachów.
Szybko weszła do jej pokoju. Pedro i Barbara nie zauważyli jej, gdyż byli zbyt zajęci sobą. Kiedy niemal jednocześnie osiągnęli szczyt i spoceni oraz wyczerpani położyli się obok siebie, dopiero teraz zauważyli wściekłą Carolinę.
– Czy mogę wiedzieć, co to wszystko ma znaczyć? – zawyła ze wściekłości.
Barbara uśmiechnęła się widząc minę siostry: – Skoro już wróciłaś, może się do nas przyłączysz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:57:37 04-06-10    Temat postu:

Powiem tak: seksowny odcinek

Diego odrzucił umizgi Caroliny i dobrze zrobił Dziewczyna i jej ciało nie robią już na nim wrażenia. Tamta jedna noc była przypadkiem, a on teraz kocha Marisol i nikt inny się dla niego nie liczy Sztuczki Caro tym razem poszły na marne.

Co innego sztuczki jej siostry Barbary. Rozebrała się przed Pedrem w imieniu Caroliny, a potem krótka pogawędka i seks na całego Pasują do siebie. Całkowicie zepsuci ludzie Ależ Carolina musiała mieć minę jak zobaczyła ich łóżkowe igraszki Czyżby doszło do orgii w trójkę teraz?

Widzę, że zmieniasz nieco styl i wprowadzisz ostrzejsze sceny erotyczne Wcale mi to nie przeszkadzało Do ludzi takiego pokroju jak Pedro i Barbara należało tak napisać. To była po prostu ostra jazda bez trzymanki

Fajnie się czytało ten sexy odcinek. Czekam na newik z niecierpliwością (jak chcesz możesz zmienić tematykę) Pozdrawiam serdecznie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:48:05 27-06-10    Temat postu:

Odcinek 46

Barbara zawsze wiedziała jak wyprowadzić z równowagi swoją siostrę. Teraz udało jej się to znakomicie. Widząc jej minę i czerwoną twarz ze złości nie kryła zadowolenia. A to dopiero początek. Caro zapłaci za to co jej zrobiła. Pożałuje tego, że odebrała jej ukochanego.
– Czemu milczysz siostrzyczko? – zapytała Barbara z uśmiechem, który rozjaśnił jej twarz. – Nie skorzystasz z mojej propozycji?
– Chyba śnisz! – wykrzyknęła Carolina. – Nie mam ochoty na żadne orgie. A teraz wynocha! – Pokazała jej drzwi.
– Chcę ci przypomnieć, że to jest mój pokój...
– Jest twój dopóki ja na to pozwolę! Won, ale już! Muszę porozmawiać z Eduardem na osobności – powiedziała otwierając szeroko drzwi.
Barbara leniwie wstała. Nie wstydziła się swojej nagości, nawet się nie zakryła. Przy drzwiach jeszcze odwróciła się do Eduarda.
– Było wspaniale. Może jeszcze kiedyś to powtórzymy?
– Jak sobie życzysz – odpowiedział Pedro siadając na łóżku.
– Ale nie w moim mieszkaniu – wtrąciła Carolina.
Kiedy Barbara wyszła Pedro wstał i owinął się prześcieradłem wokół bioder. Podszedł do Caroliny i położył jej ręce na ramionach.
– Czyżbyś była zazdrosna? – zapytał z nutką ironii w głosie.
– Chyba na głowę upadłeś – oburzyła się, odsuwając się i stając przy oknie. Spojrzała w ciemność. – Nie znoszę kiedy ktoś się panoszy w moim domu, a ona już się czuje jak u siebie. Możecie się gzić gdzie chcecie i kiedy chcecie. Zwisa mi to. Ale nie tu, czy to jasne? – Gdy skinął głową dodała. – Niezły jesteś, dopiero co poznałeś moją siostrę, a już wylądowaliście w łóżku. Żadnej nie przepuścisz co?
– Tak dla uściślenia, to ona mnie uwiodła.
– Ale nie miałeś nic przeciwko temu.
– Cóż...
– Nie musisz odpowiadać. Kiedy zaczniesz działać w sprawie Marisol? – zapytała zmieniając temat. – Działasz w żółwim tempie, nie to co ja.
– Pośpiech jest niewskazany – odparł krótko. – Może działam wolno, ale skutecznie. Niedługo się o tym przekonasz, kochanie.
Spojrzał na nią pożądliwym wzrokiem. Mimo że Barbara zaspokoiła jego żądze, znowu miał ochotę na seks. Zauważył, że Carolina odkąd przyszła nie zdjęła płaszcza.
– Nie jest ci gorąco w tym wdzianku? – zapytał odwracając ją do siebie. Odsłonił jej płaszcz. – Gdzie ty byłaś? – zapytał patrząc na jej nagie ciało. Nie uzyskał odpowiedzi. – U Diega? Nie mylę się, prawda?
– Nie – odparła rozwścieczonym głosem.
– Sądząc po twojej minie, odrzucił twoje zaloty. Idiota, nie wie co traci. Ale nie martw się, ja z chęcią skorzystam z twoich usług. – Przyciągnął ją do siebie i zaczął ją gładzić po aksamitnym ciele. Carolina westchnęła z rozkoszy, gdy położył ręce na jej piersiach.
– Chodźmy do mojej sypialni – szepnęła namiętnym głosem.

***

Florencia choć bardzo się starała nie mogła zapomnieć o zdradzie Jorge. Bardzo ją to bolało. Dlaczego mi nie zaufał? Dlaczego? Wciąż zadawała sobie pytania bez odpowiedzi. Starannie ukrywała swoje uczucia, ale nie przed wszystkimi zdołała udawać twardą. Jaz wiedziała, jak jej przyjaciółka się czuje i starała się jej pomagać i wspierać. Na tym przecież polega prawdziwa przyjaźń. Aby nie myśleć o tym wszystkim poświęciła się pracy, ale czasami miała już dość oglądania twarzy koleżanek i kolegów z pracy. Te ich słowa pełne współczucia. Nie tego potrzebowała. Chciała, żeby wszyscy dali jej wreszcie święty spokój i zaczęli traktować normalnie, tak jak kiedyś.
Kiedy Jazmina przyszła do niej w odwiedziny zastała mieszkanie w okropnym stanie. W progu mało co nie potknęła się o wielkie, papierowe pudło wypełnione po brzegi męskimi ubraniami. Ominęła jej i przeszła do sypialni, gdzie na podłodze siedziała Florencia w otoczeniu zdjęć, a raczej resztek, bo wszystkie zostały pocięte na drobne kawałki.
– Co się dzieje? – zapytała.
Florencia podniosła głowę.
– Porządkuję mieszkanie – odparła krótko i wróciła do przerwanych czynności. – Już nie chcę widzieć żadnych jego śladów. Za to co zrobił dla mnie nie istnieje.
Jazmina usiadła obok przyjaciółki i położyła jej rękę na ramieniu, nic nie mówiąc. Wiedziała jak Florencia się czuje. Żadne słowa nie były jej teraz potrzebne, tylko spokój. Potrzeba czasu, aby wróciła do dawnej formy.
– Pomóc ci?
– Nie, sama muszę to zrobić. Tego mi trzeba, ale dziękuję. – Spojrzała w twarz przyjaciółki. Zobaczyła coś, czego od bardzo dawna u niej nie widziała. Te tajemnicze iskierki w oczach. To mogło oznaczać tylko jedno. – Znam ten blask w twoich oczach. Gadaj jak na spowiedzi, zmieniło się coś w twoim życiu, prawda?
– Przed tobą nic się nie ukryje – stwierdziła Jaz.
– Znamy się już tyle lat. Więc?
– Pamiętasz, jak opowiadałam ci o Diegu? – Gdy przyjaciółka skinęła dodała: Zakochałam się w nim.
Przez chwilę Flor siedziała w milczeniu. Po chwili uśmiechnęła się szeroko: – Wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie. Zasługujesz na szczęście jak mało kto.
– Mam wyrzuty sumienia, że podczas gdy...
– Niepotrzebnie – szybko przerwała jej Florencia. – Takie jest życie. Nie zamierzam do końca życia nosić żałoby po Jorge. – Posmutniała na chwilę. – Bardzo cieszę się twoim szczęściem. Powinnaś być teraz z nim.
– Mam dzisiaj randkę.
– Więc co ty tu jeszcze robisz? – Wstała tak szybko, jakby się paliło. – Idziemy do ciebie, musimy cię zrobić na bóstwo. Diego nie będzie mógł wzroku od ciebie oderwać. Oczarujesz go, zobaczysz.

***

Federico Rizzo już miał wychodzić ze swojego biura, gdy nagle w drzwiach stanął jego znajomy, Daniel Santabinez. Panowie uścisnęli sobie ręce na przywitanie. Gdy usiedli, Federico bez zbędnych wstępów zapytał.
– Co cię do mnie sprowadza?
– Powiedzmy, że wpadłem z kurtuazyjną wizytą. – Uśmiechnął się szeroko. – Oczywiście żartowałem. A teraz do rzeczy. Wpadłem cię poinformować, że postawiona już zarzuty Jorge i lada chwila zostanie przewieziony do więzienia.
– Mogłeś zadzwonić.
– Byłem w okolicy, więc postanowiłem wpaść – odrzekł.
– Wiadomo, gdzie będzie osadzony.
– Jeszcze nie została podjęta decyzja, ale bądź pewien, że będziesz pierwszym, który się o tym dowie. Trzeba jeszcze przekonać Jorge do współpracy. Pedro musi znaleźć się za kratkami.
– Tylko czy Jorge będzie bezpieczny? Wiesz przecież, że ten bydlak pozbędzie się każdego – stwierdził Federico.
Daniel pochylił się lekko w stronę Rizza: – Zrobimy wszystko, aby go ochronić. Dowiedziałem się jeszcze czegoś. Podobno do Flor będzie przydzielony jakiś człowiek od nas.
– Nowy partner?
– Tak. Nie wiem niestety kto nim będzie. Chyba nawet biorą mnie pod uwagę.
Rizzo lekko zmarszczył brwi.
– A chciałbyś u nas pracować?
– Nie miałbym nic przeciwko temu. Decyzja ma być podjęta w ciągu paru dni. To tyle miałem ci do przekazania. – Podał mu dłoń i pożegnał się.
Federico wstał i podszedł do okna. Spoglądał w oświetlone przez latarnie ulice. W głowie kłębiły mu się różne myśli i pytania. A zwłaszcza jedno: kiedy w końcu ten drań Pedro Ferrera trafi za kratki?

***

Diego po wspólnie spędzonym wieczorze odprowadził Jazminę pod same drzwi. Spędzili ze sobą bardzo przyjemny i cudowny wieczór. Najpierw zjedli kolację przy świecach w eleganckiej restauracji, potem poszli na tańce. Spacerowali jeszcze długo po prawie pustych ulicach miasta. Nie czuli upływu czasu. Jaz nie chciała się jeszcze z nim żegnać. Będzie za nim tęsknić. Teraz miała już pewność, że go kocha. To było szaleństwo w jej sytuacji.
– Jesteś cudowna! – usłyszała nad uchem i poczuła na swojej szyi jego ciepłe wargi. Poczuła przeszywający ją dreszcz.
– Może wejdziesz na chwilę? – zapytała. Sama nie wierzyła w to co przed chwilą powiedziała.
To szaleństwo, pomyślała. Nie było jednak już odwrotu. Gdy tylko przestąpili próg mieszkania, Diego zaczął ją całować do utraty tchu. Jaz ochłonęła na chwilę i lekko go odepchnęła.
– Przepraszam, nie powinienem od razu rzucać się na ciebie, ale tak na mnie działasz. Wyglądasz zjawiskowo, jak prawdziwa bogini. Jak mogę ci się oprzeć? Powiedz tylko słowo, a wyjdę i zostawię cię w spokoju, chociaż będzie mi ciężko to zrobić. – Pocałował ją. – Powiedz, żebym wyszedł. Powiedz, żebym przestał. – Szeptał między jednym pocałunkiem a drugim. – Wystarczy tylko twoje jedno słowo.
Jazmina nie wiedziała co ma uczynić. Pieszczoty Diega sprawiały jej niewysłowioną przyjemność. Rozum kazał jej powiedzieć: nie, ale serce mówiło coś całkiem przeciwnego.
– Zostań ze mną – szepnęła w końcu.
Objęła go za szyję i mocno przylgnęła do niego. Kiedy tylko znaleźli się w sypialni Diego powolnym ruchem zsunął z jej ciała błękitną sukienkę, którą założyła tego dnia na siebie. Materiał opadł u jej stóp. Gdy zobaczył ją nagą, wstrzymał na chwilę oddech. Była piękniejsza niż w jego wyobrażeniach.
– Jesteś piękna! – powiedział.
Jazmina się uśmiechnęła i lekko dotknęła palcami jego warg.
– Nic już nie mów – szepnęła. – Cieszmy się tą chwilą.
Pragnęli się nawzajem. Jazmina rozebrała mężczyznę. Miał wspaniale zbudowane ciało, był niczym grecki bóg. Opadli na atłasową pościel. Pieścili nawzajem swoje nagie, rozpalone ciała. Nie przestawali ani na chwilę. Kochali się wolno, leniwie. Nie chcieli, aby ta noc się skończyła. Ich ciała idealnie do siebie pasowały, tak jakby byli dla siebie stworzeni. Jaz nie wiedziała, co będzie jutro, nie chciała wiedzieć. Teraz cieszyła się bliskością z ukochanym mężczyzną i nic więcej się teraz dla niej nie liczyło.


Daniel Santabinez (Facundo Arana) – dobry znajomy Federica, często pomaga mu w prowadzonych śledztwach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:55:20 27-06-10    Temat postu:

Super odcinek

Pedro uprawiał seks z Barbarą gdy pojawiła się Carolina Wyprosiła siostrę, ale nie była specjalnie zazdrosna o Pedra. Potem pogadali chwilę o Jazminie i sami zaczęli się bzykać Ach ten Pedro i Caro Bez żadnych skrupułów Mój ulubiony villan tego serialu to tylko o jednym myśli

Florencia cierpi po tym jak Jorge ją oszukał Podarła jego zdjęcia gdy pojawiła się Jazmina. Przyjaciółce wiedzie się znacznie lepiej, bo jest zakochana w Diegu. Ma randkę, więc Flor zapomniała o swoim cierpieniu i pomogła zrobić z niej bóstwo

Federico spotkał się ze swoim przyjacielem z policji Danielem Postarają się wspólnie złapać Pedra i ochronić Jorge w więzieniu, ale obawiam się, że mogą go tam szybko zlikwidować

Piękna scenka Jazminy i Diega. Ich miłość wybuchnęła i wylądowali w łóżku. Był to spokojny seks, nie tak wulgarny jak w przypadku Caro czy Pedra. To dojrzała miłość, która połączyła ich w jakże niespodziewanym momencie Jaz powoli odnalazła to owe zniszczone przez innych szczęście

Czekam na newik i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:53:06 12-07-10    Temat postu:

Odcinek 47

Kiedy się obudziła miejsce obok na łóżku było puste. Rozejrzała się, ale nigdzie go nie było. Wtedy do jej uszu dotarły jakieś dźwięki i przyjemne zapachy dochodzące z kuchni. Uśmiechnęła się i położyła się wygodnie okrywając swe nagie ciało kołdrą. Czuła się naprawdę szczęśliwa. Nie czuła się tak od... Tak, musiała to przyznać. Diego zapełnił pustkę w jej sercu po śmierci Lucasa. A myślała, że już nigdy się nie zakocha. Życie potrafi sprawiać niespodzianki. Gdy wydawało się, że nie ma w jej życiu miejsca na nic więcej oprócz zemsty, wtedy do jej serca, do jej myśli bez żadnego pozwolenia wtargnął on. W pewnej chwili zdała sobie sprawę jaka do tej pory była samotna. Całe życie podporządkowała jednemu celowi: zemście. Choć się do tego nie przyznawała brakowało jej kogoś bliskiego, a dokładniej mężczyzny. I to takiego z którym czułaby się wspaniale, cudownie. Takiego przed którym nie musiałaby udawać kogoś kim nie jest, takiego przy którym byłaby po prostu sobą. Diego spełniał wszystkie te warunki. Jakoś źle jej było z myślą, że go oszukuje. Nie chciała przed nim ukrywać prawdy o sobie, ale czy miała jakieś inne wyjście. Jak by zareagował gdyby się dowiedział. Nie wiedziała. Wolała tego nie sprawdzać. A poza tym nie mogła sprowadzać na niego niebezpieczeństwa. Lepiej dla niego, żeby nie wiedział. Jej rozmyślania przerwało wejście Diega, który niósł tacę z jedzeniem.
– Śniadanie do łóżka, moja pani – rzekł podchodząc do Jaz.
– Pięknie pachnie. Nie wiedziałam, że kucharzysz. – Roześmiała się patrząc na specjały przygotowane przez chłopaka. Czego tam nie było: naleśniki z czekoladą, świeże bułeczki posmarowane dżemem, gorąca kawa. Całości dopełniała czerwona róża leżąca obok.
– Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – odparł siadając obok niej.
Jazmina wzięła z tacy naleśnika z czekoladą i spróbowała. Smakował wybornie. Musiała przyznać, że sama nie umiałaby lepiej tego zrobić.
– Pycha. Czy wszystkie swoje dziewczyny częstujesz takimi specjałami? To twój sposób na kobiety? Muszę przyznać, że całkiem niezły. – Żartowała Jazmina zajadając z apetytem.
– Nie – odrzekł. – Ten zaszczyt spotyka tylko nieliczne.
– Więc ja się zaliczam do tego grona? Chyba muszę być wyjątkowa.
– To prawda. – Diego spojrzał jej prosto w oczy. – Jesteś absolutnie wyjątkowa i za to cię kocham.
Jazmina zamilkła.
– Słucham?
– Kocham cię. Nie myśl, że mówię to wszystkim kobietom z którymi poszedłem do łóżka, bo tak nie jest. Wiem, że może mam opinię kobieciarza i bawidamka, ale moje uczucia wobec ciebie są jak najbardziej szczere – zapewniał Diego z niezwykłą żarliwością. Odstawił jedzenie na podłogę i przysunął się bliżej do ukochanej kobiety. – Mogę to powtórzyć jeszcze raz, jeżeli to utwierdzi cię w przekonaniu, że mówię poważnie. Kocham cię.
Czekał na reakcję Jazminy, która nadal milczała. Zastanawiała się co ma zrobić. O ile prościej by było, gdyby powiedziała, że ona nie odwzajemnia jego uczuć. Że ta noc była tylko jednorazowym incydentem. Ale nie mogła. Chyba całkowicie oszalałam, pomyślała kładąc mu rękę na policzku.
– Ja ciebie też kocham – wyznała.
Diego przypieczętował jej wyznanie namiętnym pocałunkiem.

***

Nigdy nie był po tej stronie. Role się odwróciły. Ale sam był sobie winien. Powinien być bardziej ostrożny, albo powiedzieć o wszystkim Federicowi. Ale nie, on wolał brnąć w ten chory układ z bandziorem. Był tchórzem. Był cholernym, pieprzonym tchórzem. Gdyby powiedział o wszystkim Flor, może by jakoś wybrnął. Ona na pewno wiedziała by co robić. Ale bał się o nią i o siebie. Wiedział jak Pedro traktuje zdrajców. Znał go nie od dziś i wiedział, czego się po nim spodziewać. Wszystkiego co najgorsze. Teraz Flor go nienawidziła. Nie dziwił się jej wcale. Przez swoją głupotę i tchórzostwo stracił nie tylko wolność ale szansę na miłość, prawdziwą miłość. Wierzył, że ona nigdy mu tego nie wybaczy.
Z zamyślenia wyrwały go odgłosy więźniów wyglądających ze swoich cel. Strażnicy prowadzili go do jego nowego lokum. Miał tu pozostać do procesu. Na razie nie mogli mu załatwić nic innego, więc musiał przebywać tutaj z innymi różnego pokroju osobnikami. Ale to tylko chwilowe, miał taką nadzieję. Gdy strażnik wprowadził go do osobnej, jednoosobowej celi i odszedł zamykając go w środku odetchnął z ulgą. Rozejrzał się wokoło. Blok więzienny był tak zbudowany, że widać było kolejne piętra z celami. Nie chciał patrzeć na bandziorów tu osadzonych. Usiadł na twardej pryczy i zakrył uszy rękoma, aby zagłuszyć hałasy. Myślał, że od nich zwariuje. Marzył tylko o jednym: śnie.

***

Tymczasem po drugiej stronie korytarza trzech oprychów siedziało na jednej z prycz i grało w karty. To była ich jedyna rozrywka. Nie mieli ani prochów, ani fajek. Strażnicy kilka razy dziennie przetrząsali cele. Zostawili im karty i poszli sobie. Jeden z mężczyzn nie uczestniczył w tej rozrywce. Stał przy kracie i patrzył na korytarz, a jego wzrok błądził po górnym piętrze. Patrzył na celę, do której chwilę przedtem został wprowadzony nowy więzień.
– Na co się tak gapisz? – odezwał się jeden z jego kompanów, który odpadł z gry. Podszedł do niego i spojrzał w tym samym kierunku co on. – Świeże mięcho, co? Ładniutki.
– Owszem – odezwał się mężczyzna obgryzając paznokcie, ale nie przerywając obserwacji.
– Ty zboczeńcu, pewnie masz na niego ochotę.
– Nie twoja sprawa – odburknął groźnie marszcząc brwi. Tamten tylko machnął ręką i wrócił do kumpli.
Mężczyzna zamyślił się a potem uśmiechnął się w duchu. Ktoś dużo zapłaci za informacje o tobie, Jorge, pomyślał.

***

W porze lunchu Pedro zawsze wychodził z Claudią coś zjeść Tak też było tym razem. Mężczyzna bardzo dobrze wczuł się w swoją rolę. Czasami nie mógł się nadziwić naiwności dziewczyny. To prawda, że miłość jest ślepa, pomyślał. Dziewczyna w pewnym momencie odłożyła widelec i spojrzała na ukochanego.
– O co chodzi? – zapytał uprzedzając jej pytanie.
– Wiesz, pomyślałam sobie, że już czas abym poznała twoją rodzinę. Nie uważasz?
Pedro zdębiał. Jaką rodzinę, u cholery?, pomyślał.
– Mówiłeś mi kiedyś, że masz brata,. Chciałabym go poznać.
Jakiego brata? Co ja jej, k***a, naopowiadałem? To się wpakowałem, myślał coraz bardziej zaskoczony Pedro. Nie pamiętał tych wszystkich kłamstw, którymi ją raczył. Ale dziewczyna miała dobrą pamięć. Skąd ja wytrzasnę jakiegoś brata? Chyba nie z ogłoszenia.
– To jest w tej chwili niemożliwe – odpowiedział szybko. – Przebywa za granicą.
– A co to za problem w dzisiejszych czasach? Mamy telefony, internet. Mówiłeś, że macie bardzo dobry kontakt. Jestem pewna, że go polubię.
– Na pewno.
Claudia uważnie spojrzała na narzeczonego. Miał dziwny wyraz twarzy.
– Co się dzieje? Masz jakąś dziwną minę?
– Chyba zaszkodziło mi jedzenie. Dostałem jakiejś niestrawności. Lepiej stąd chodźmy.
Piorunem wstał, zapłacił rachunek i wyszedł na zewnątrz prowadząc za sobą Claudię. Myślał, że te małe kłamstewko z niestrawnością odciągnie ją od tego niedorzecznego pomysłu poznania jego rodziny. Jakże się mylił.
– Więc kiedy poznam twego brata? Kochanie to bardzo ważne, abym poznała twoją najbliższą rodzinę. Przecież bierzemy ślub.
Chyba w twoich snach, pomyślał Pedro patrząc na dziewczynę z uśmiechem na twarzy.
– Zadzwonię do niego jeszcze dziś, obiecuję.
Claudia uśmiechnęła się szeroko: – Już nie mogę się doczekać kiedy go poznam.

***

Jazmina chociaż miała chwile wątpliwości jednak nie zrezygnowała z zemsty. Obiecała to Lucasowi i zamierzała dotrzymać słowa. Ale chodziło nie tylko o nią. Obiecała to także Sofii. Jej siostra bardzo dużo wycierpiała przez tego drania. On musi zapłacić za krzywdy jakie wyrządził. Na szczęście Ines coraz szybciej dochodziła do siebie. Nikt by teraz nie pomyślał, że jeszcze niecały miesiąc temu ta drobna i ładna dziewczyna leżała w całkowitym bezruchu w szpitalu psychiatrycznym.
Jaz siedziała teraz z Sofią w jej mieszkaniu i omawiały kolejny krok.
– To jest ryzykowne – rzekła Sofia – i niebezpieczne.
– Owszem. Jeżeli się boisz rozumiem. Sama to zrobię. Chociaż przy twojej pomocy wszystko byłoby łatwiejsze i prostsze.
– Nie powiedziałam: nie. Pomogę ci. Już widzę jego minę. To będzie prawdziwa przyjemność. Kiedy to zrobimy?
– Za parę dni – odparła Jazmina. – Nie możemy zaliczyć żadnej wpadki.
– Pomogę wam! – nagle usłyszały za plecami. Szybko się odwróciły. Za ich plecami stała Ines, która słyszała całą rozmowę. Wie co planowały.
– Nie, nie możesz! – Gwałtownie zaprzeczyła Sofia. Domyśliła się, że jej siostra wszystko słyszała. – To nie jest dla ciebie. Zostaw to nam.
– Nie ma mowy. – Ines nie dawała za wygraną. – Mam dość traktowania mnie jak jakiejś niepełnosprawnej. Najgorsze mam już za sobą. Przez cały czas myślałam, co mi zrobił ten bydlak. Musi zapłacić za moją krzywdę. Przez niego straciłam kilka lat swojego życia. Też chcę mieć udział w pogrążeniu jego. Nie odwiedziecie mnie od tego! – rzekła stanowczo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 14:25:50 13-07-10    Temat postu:

Świetny odcinek

Jazmina jest szczęśliwa u boku Diega Nie spodziewała się, że jeszcze będzie kiedyś z jakimś mężczyzną. Spędzili wspaniałą noc, a teraz Diego zapewnił jej śniadanie. Powiedział też, że ją kocha. Jaz zrobiła to samo, bo wie, że znów odnalazła sens swojego życia

Jorge trafił do więzienia. Marzy o spokoju i śnie, ale nie będzie mu to dane, bo inni więźniowie już na niego polują. Zapewne Pedro rozkaże go zlikwidować gdy dowie się w którym więzieniu on siedzi

Zabawna rozmowa Pedra z Claudią. On ją okłamuje na każdym kroku, ale nie pamięta co jej wmówił. Okazało się, że ma niby rodzinę. Claudia chce poznać jego brata. Na to mamy problem. Kto będzie tym bratem? Może Simon? Mężczyzna musi jakoś z tego wybrnąć

Ines dołącza się do zemsty Jazminy i Sofii. Ona też wiele ucierpiała i chce pomóc w wymierzeniu sprawiedliwości. Będzie ciekawie

Czekam na newik i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:53:14 22-07-10    Temat postu:

Odcinek 48

Sofia i Jazmina patrzyły ze zdumieniem na Ines. Nie wiedziały co mają odpowiedzieć. Obie zdawały sobie sprawę, że nie będzie łatwo wybić z głowy ten jakże absurdalny pomysł. Jednak warto spróbować.
– To nie jest najlepszy pomysł – powiedziała Sofia, a Jaz kiwnęła tylko głową na znak, że się zgadza ze swoją wspólniczką.
– Dlaczego? – zapytała Ines siadając obok nich.
– To nie dla ciebie, mówiłam ci już.
– Przestań powtarzać to samo. – Ines wpadła w złość. – Nadajesz jak stara, zdarta płyta. Ja chcę coś robić. Mam do tego prawo, nie zabronisz mi tego!
– Ale...
– Nie ma żadnego ale... – Ines nie dawała za wygraną,chciała postawić na swoim. – Albo będę działać z wami, albo sama. Wybieraj!
– Co takiego? Sama? Nigdy w życiu się na to nie zgodzę!
Sofia wstała i zaczęła krążyć po pokoju, niczym tygrys w klatce. Zaczęła intensywnie myśleć. Jeśli Ines zaczęła by na własną rękę szukać sprawiedliwości, mogłoby się to źle dla niej skończyć. Bardzo źle. Wiedziała na co stać tego drania Pedra. A ona nie zniosłaby, gdyby drugi raz straciła siostrę.
– Myślę, że mogłabyś nam pomóc. – Z zamyślenia wyrwał ją głos Jazminy. Co ona, u diabła wyprawia?
– Naprawdę? – Ines z wdzięcznością spojrzała w kierunku, siedzącej kobiety.
Sofia tylko patrzyła, ale nic się nie odezwała. Czekała na dalszy rozwój wypadków.
– Tak – ciągnęła dalej Jazmina. – Dostaniesz specjalne zadanie. Jeszcze nie wiem dok ładnie jakie, ale coś wymyślę. Możesz być tego pewna.
– Dziękuję, to dla mnie jest takie ważne. – Dziewczyna rzuciła jej się na szyję.
– Nie musisz dziękować.
Ines oderwała się od niej i lekko się uśmiechnęła. Jej twarz zajaśniała. Sofia od bardzo dawna nie widziała takiego uśmiechu.
– Pójdę do siebie – odrzekła Ines i zniknęła w swoim pokoju.
– Mówiłaś mi, że to co planujemy jest niebezpieczne i niesie ze sobą pewne ryzyko. Dlaczego więc pozwoliłaś mojej siostrze w tym uczestniczyć? – zapytała z wyrzutem Jazminy.
– A kto powiedział, że będzie w tym uczestniczyć?
– Mówiłaś o jakimś specjalnym zadaniu.
– Owszem, ale to nie będzie to zadanie. Coś znacznie prostszego.
– Co takiego?
– Ines zajmie się anonimami. To dla niej odpowiednia praca.

***

Kiedy Simon zjawił się w kryjówce Pedro razem z kilkoma swoimi gorylami już tam był. Z daleka było słychać jak nimi dyrygował i wydawał polecenia. Niedługo miała nastąpić dostawa towaru i trzeba było wszystko zapiąć na ostatni guzik. Nie można było zaliczyć żadnej wpadki. Candelos z uwielbieniem wpatrywał się przez krótką chwilę na swojego szefa. Podziwiał go, szanował i coś więcej. Tak, czuł do niego coś więcej niż tylko zwykła przyjaźń. Pedro zauważył go i skinął ręką.
– Nie byliśmy dziś umówieni – powiedział.
– Mam dla ciebie ważną informację, która na pewno zwali cię z nóg – odparł Simon.
Pedro uniósł lewą brew. Był wyraźnie zainteresowany jego słowami.
– Chodźmy do mego gabinetu – rzekł.
Gdy po chwili swobodnie siedzieli w pomieszczeniu służącym za gabinet, Simon rzekł:
– Wiesz jaki dziś dzień?
– Wtorek dziesiąty października. A jakie ma to znaczenie?
– Chyba nie zapomniałeś, że dziesiątego każdego miesiąca odwiedzam naszego dawnego znajomego w pierdlu.
– Davida Navarro.
– Tak – potwierdził Candelos. David Navarro był kiedyś najlepszym z ludzi. Wiedział o wszystkim. Ale popełnił jeden błąd. Dał się złapać. Pedro nie chciał się go pozbywać, musiał mieć jakieś wtyki w pierdlu. David informował go na bieżąco jeśli ktoś znajomy pojawiał się w jego „królestwie”, oczywiście za odpowiednią cenę. Pedro nigdy nie żałował podjętej decyzji. – Nie wiesz, czego się dowiedziałem. – Umilkł na chwilę. – Jorge został aresztowany.
Pedro nic się nie odezwał. Zamyślił się. Niech to szlag! Gliny nie są takie głupie jak przypuszczał. Jorge został zdemaskowany, był tego absolutnie pewien. Wyjął z kieszeni papierosa i zaciągnął się głęboko patrząc w sufit.
– I co z tym zrobimy?
Pedro dopiero po chwili odpowiedział: – Zrobił się bałagan. Trzeba posprzątać!

***

Claudia i Diego czekali w jadalni na ojca, który lada chwila miał przyjść na kolację. Nigdy nie zaczynali posiłku, jeśli wszyscy członkowie rodziny nie byli obecni. Była to ich tradycja rodzinna. Dziewczyna zauważyła, że jej brat uśmiecha się sam do siebie. Myślał, że tego nie zauważę.
– Co się dzieje? – zapytała, a Diego podniósł na nią wzrok. – Wyglądasz jakbyś się zakochał.
– Bo tak jest – odparł Diego.
– Naprawdę. Tak się cieszę. Znam ją?
– Owszem. To Marisol – wyznał.
Claudia w jednej chwili zmieniła wyraz twarzy. Tylko nie to, pomyślała ze złością.
– Powiedz, że żartujesz.
– Nie, w życiu nie byłem bardziej poważny. Kocham ją, a ona mnie.
W tej chwili do jadalni wszedł Esteban. Uśmiechnął się słysząc ostatnie słowa syna.
– Gratuluje! – Poklepał go po plecach i usiadł obok niego. – To kto jest twoją wybranką, bo nie zdążyłem usłyszeć.
– Marisol.
– Wspaniale, lepiej nie mogłeś trafić.
– Albo gorzej – wtrąciła Claudia.
Esteban i Diego spojrzeli na dziewczynę, która wciąż miała posępną minę.
– O co ci chodzi? – Zaatakował ją Diego. – Co masz przeciwko niej?
– Ona nie jest dla ciebie odpowiednia. Stać cię na kogoś lepszego. Jeszcze się przekonasz, jaka jest naprawdę. Ale wtedy będzie już za późno.
– Masz na jej punkcie jakąś niezdrową obsesję. Chyba wiem czyj to wpływ.
Dyskusja ustała gdy służba przyniosła gorące posiłki. Claudia sprobowała tylko małe kęsy, po czym szybko wstała od stołu.
– Straciłam apetyt! – rzekła wychodząc z jadalni.
Diego spojrzał na ojca.
– Powinna się cieszyć, że kogoś mam. Zupełnie nie rozumiem jej reakcji.
– Nie martw się synu. W końcu ją zaakceptuje. Zobaczysz, że tak będzie.
– Obyś miał rację, tato.

***

Federico Rizzo czekał w swoim gabinecie na nowego pracownika. Dzwonili do niego z komendy głównej. Już została podjęta decyzja, jeszcze dzisiaj przyślą kogoś nowego. Zastanawiał się kto będzie nowym partnerem Flor. Miał nadzieje, że to będzie ktoś równie kompetentny i dobry jak ona. W tej chwili usłyszał pukanie do drzwi.
– Proszę – powiedział i aż wstał ze zdumienia. – Więc to jednak ty.
– Tak – odparł z uśmiechem na ustach Daniel Santabinez, przegarniając swoje włosy do tyłu. – Po długich naradach wybrali właśnie mnie. Uznali, że będę odpowiedni.
– Bardzo się z tego cieszę. – Rizzo wstał i podszedł do niego, aby uścisnąć mu
dłoń. – Witaj w zespole. Chodź przedstawię cię reszcie.
Poszli do obszernego pomieszczenia, podzielonego na boksy. W każdym z nich każdy miał swoje stanowisko pracy.
– Uwaga! Mam coś wam bardzo ważnego do zakomunikowania. – Wszyscy policjanci wstali i spojrzeli na swojego szefa. – Od dzisiaj mamy nowego pracownika przydzielonego z Komendy Głównej. Wielu z was może go zna, to Daniel Santabinez.
– Oczywiście – odezwał się jeden z jego ludzi i podszedł bliżej. – To ty brałeś udział w schwytaniu Alberta Montany, tego mafioza.
– Owszem – odrzekł Daniel.
– Super, że wstąpiłeś w nasze szeregi. – Uścisnął mu dłoń. Reszta policjantów poszła za jego przykładem i serdecznie go powitała.
Po chwili wszyscy wrócili do swojej pracy. Daniel zauważył, że nie przyszła tylko jedna osoba: Flor. Przez cały ten czas siedziała przy swoim biurku i pisała coś na komputerze. Podszedł bliżej i zajął sąsiednie miejsce.
– Cześć. Będziemy razem pracować.
Florencia uniosła wzrok i spojrzała na dość przystojnego mężczyznę.
– Super – powiedziała. Nie wyczuł w niej jednak radości czy choćby cienia sympatii. Entuzjazmu było w niej tyle ile ciepła w gasnącej świecy. Rozumiał jej reakcję. Ciągle cierpiała po zdradzie swojego ostatniego partnera, który był jednocześnie jej chłopakiem. Nie chciała się pakować znowu w to samo. Była nieufna. Miał jednak nadzieje, że kiedyś się to zmieni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 11 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin