Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

polska brzydula
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane / Brzydula
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
livvko
Obserwator


Dołączył: 30 Wrz 2014
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: 12:51:56 30-09-14    Temat postu: polska brzydula

A mi się nawet podobała polska edycja. Jedyne co, to metamorfoza Uli nie była tak spektakularna jak to było w przypadku oryginalnej Brzyduli. Co jak co, ale jak Ula ściągnęła okulary i miała już troszkę dłuższą grzywkę to wyglądała całkiem ładnie, więc jej przemiana nie zrobiła na mnie zbyt wielkiego wrażenia.
A co Wy na ten temat sądzicie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
robertsmiglo
Obserwator


Dołączył: 15 Paź 2014
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:00:05 15-10-14    Temat postu:

Polska edycja była fajna, julka nieżle się wcieliła w rolę brzyduli, chociaż fakt faktem, aż taką pieknościa się nie zrobiła, w sensie nie mówię, że brzydka jest, ale wiadomo tak jak rpzedmówca pwoiedział nie było spektakularnego efektu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
johnnorton
Obserwator


Dołączył: 28 Paź 2014
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:50:24 28-10-14    Temat postu:

Nie podoba mi się polska edycja. Dużo bardziej wolę oryginalną wersję. Zgadzam się że metamorfoza nie była szokująca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aleksandra_24
Obserwator


Dołączył: 31 Paź 2014
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:53:55 31-10-14    Temat postu:

Wg mnie polska edycja jest o wiele lepsza bo jest polska. Gra fajna aktorka (chociaż jest to aktorka jednej roli) no i ogólnie rzecz biorąc nic dodać nic ująć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tumi
Obserwator


Dołączył: 31 Paź 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:37:45 31-10-14    Temat postu:

ja też uważam że nasza polska lepsza była, zdecydowanie fajniej się ją oglądało
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Manastazja
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 19 Lis 2014
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:55:50 08-12-14    Temat postu:

Ja również uważam że przemiana polskiej brzyduli była zbyt mało spektakularna - zwłaszcza że z tego co pamiętam była ona robiona etapami, a nie naraz, a szkoda ... ale serial ogólnie udany, lubiłam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fernandi
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 22 Sty 2015
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:31:47 22-01-15    Temat postu:

EJ, też tak myślę, że przemiana była zbyt mało spektakularna. Ona już jako sama brzydula nie była najgorsza, zbyt wyeskoponowane aparat na zęby, duże okulary i tyle - więęęccc sorrrryyyy ale do mnie to nie przemawia


Ale najbardziej lubiłam Violettke I te jej teksty:
"A jak już będę miała własne mieszkanko, to wtedy będę spała bez makijażu."
"Czasem ludziom się już wydaje, że już wiedzą wszystko, a tymczasem prawda jest zupełnie inna." :DDD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grazynka
Obserwator


Dołączył: 22 Sty 2015
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:10:40 22-01-15    Temat postu:

hahaha tak! Violetta zdecydowanie najlepsza! Mnie rozbroiły te teksty:

"A ty co się tak lampisz? Lampa jedna…"
"Autobus nie zając, nie poczeka."
"Bez metki nie ma podnietki."
"Będę siedziała cichutko jak miś pod miotłą."
"I powstałam jak sfinks z popiołów."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bambiztelenoweli
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 17 Maj 2015
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:02:49 22-05-15    Temat postu:

Polska.. ciekawa i na polskich realiach, ale jako telenowela/serial byla kiepskiej jakosci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jantar
Generał
Generał


Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 7796
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:54:33 30-05-15    Temat postu:

A ja uważam że jest najlepsza z tych co oglądałam (oryginalna kolumbijska, niemiecka, polska, fragmenty czeskeij i rosyjskeij). Przecież głównym motywem nie jest przemiana Brzyduli tylko zakochanie się boagtego, rozpieszczonego i zepsutego playboya w nieatrakcyjnej dziewczynie.

I stopniowa przemiana, tak jak to było w polskiej Brzyduli miała swoje plusy, ponieważ pokazywała że Ula to inteligentna dziewczyna, która widzi swoje niedoskonałości chociażby w kwestii ubioru czy stylu i wyciąga wnioski, zmienia się, a nie jest głupawa i ktoś musi ją to za nią zrobić, bo sama jak się próbowała, to zrobiła z siebie jeszcze większą karykaturę. Ja kiedyś, ponieważ i polską i kolumbijską brzydulę porównywałam zrobiłam sobie takie zestawienie, która ma więcej plusów dla mnie, jak znajdę to wkleję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
januli
Obserwator


Dołączył: 31 Maj 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:23:58 02-06-15    Temat postu:

Myślę, że polska brzydula jak na poziom rodzinnych seriali, wyszła całkiem fajnie.
__
[link widoczny dla zalogowanych]. Znalazłem je na [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez januli dnia 17:28:24 06-06-15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jantar
Generał
Generał


Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 7796
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:10:02 06-06-15    Temat postu:

Pokusiłam się o małe porównanie kolumbijsiej i polskiej Brzyduli.


Według mnie trzeba porównywać obie te wersje nawet jeśli chodzi o główne bohaterki na kilku płaszczyznach, scenariusza, gry, pomysłu na postać itd., dopiero po podsumowaniu jakby nam wyjdzie rachunek.

Scenariusz

Warto też wspomnieć, że już na początku polska wersja miała gorzej z samej tej racji, że była remakiem. Oczywiście nie mam zamiaru z tego robić zarzutu oryginalnej Brzyduli, ale zasadą jest, że remake musi być nie równie dobry, ale lepszy, inaczej przegrywa, takie są prawa. Ponadto oryginał kolumbijski był bardzo ostrą, przejaskrawioną satyrą, często balansującą na granicy dobrego smaku. Świetnie z tym wybrnięto w polskiej wersji- jeśli nie możesz czegoś zrobić lepiej (a tu ostrzejsza satyra byłaby po prostu niesmaczna i nieśmieszna) postawiono na komedię obyczajową. Wielki plus za to dla polskiej wersji (scenariusz i adaptacja), jeden plus dla oryginału w ogóle za pomysł, za scenariusz, to pierwsza tego rodzaju telenowela i to hitowa. Stąd dla mnie za scenariusz remis 1:1

Betty vs. Ula - wygrywa Betty. I część wygrywa Ula, II część wygrywa Betty, aktorsko wygrywa Betty (Ana Maria Orozco). Pierwszą część wygrywa Ula, bo dla mnie jest prawdziwsza, Betty zbyt irytująca. Była dużo brzydszą brzydulą niż Ula, zdecydowanie bardziej naiwną i zaślepioną. Armando ją doceniał za jej pracowitość i lojalność, ale nic poza tym. Nawet nie mógłby powiedzieć, że to jego przyjaciółka. Naprawdę raził go jej wygląd. Z obrzydzeniem myślał o swojej "misji". Naśmiewał się z niej tak jak i inni. Nie miał za grosz poczucia jakiejś przyzwoitości. Ulka też jest irytująca, dziecinna, wielokrotnie zachowuje się jak idiotka i zakochana 12-latka. Ale mnie wzrusza. Wzrusza mnie jej oddanie, podkreślone choćby uratowaniem życia, poświęcenie, zdecydowanie mocnej jest to podkreślone w polskiej wersji. Ona zadłużyła się, wzięła te wszystkie kredyty dla niego, bez zastanowienia, ale z takim pełnym przekonaniem i oddaniem. Miłość Uli dla mnie jest prawdziwsza. Jest tak wielka, że można spokojnie podciągnąć niemalże pod hymn o miłości. Imponuje mi tym. Realizm Uli jest dla mnie poparty także jej historią. Nie kupuję Betty- jedynaczki, która wcale nie pochodzi z tak biednego domu jak Ulka. Ojciec w przeciwieństwie do Józefa jest ekonomistą, przecież to on zostaje dyrektorem finansowym Ecomody, jak Betty wraca. Oboje rodziców są zapatrzeni w córkę, a mimo to wygląda ona jak siódme dziecko stróża (bez obrazy dla siódmego dziecka stróża), a matce nawet raz nie przyjdzie do głowy porozmawianie z jedynaczką o wyglądzie i zachowaniu. Tu dla mnie polska wersja mocno plusuje.
Ula nie jest jedynaczką, ma trójkę rodzeństwa, 18 letniego brata i 7 letnią siostrę (niekonsekwencja, bo dziewczynka gra i zachowuje się jakby miała co najmniej 8 lat, ponadto skoro się urodziła jak jeszcze Ula była w liceum, nawet w ostatniej klasie, to musi mieć minimum 7 lat, a więc nie chodzi do przedszkola, lecz do pierwszej klasy do szkoły- wielki błąd w scenariuszu). Ojciec jest zwykłym pracownikiem fizycznym, który na dodatek przeszedł zawał i jest na rencie, nadal choruje na serce. Fajnie jest wytłumaczone czemu Ula jest taka zahukana, bo szybko po śmierci matki musiała stać się nią dla najmłodszej siostry. Renty rodzinnej, skoro matka miała tak małe dzieci to pewnie i dużo nie pracowała za wielkiej nie mieli, potem doszła jeszcze renta ojca i jego choroba, stąd bieda u Cieplaków. Nic dziwnego że Ulę na nic nie stać, chodzi w ubraniach mamy (podczas pierwszych zapiekanek mówi Markowi, że … wdychała ich zapach, bo nie było jej stać na ich kupno, potem mityguje się jak Marek nie rozumie i tłumaczy mu, że …oszczędzała). Nie miał kto jej doradzić, nie miała czasu na zabawy z koleżankami, gdy malutkie rodzeństwo w domu. Zdecydowanie prawdziwsze i lepsze rozwiązanie. Ponadto dla mnie plusem jest to też, że Ula nie jest jakąś wielką brzydulą tylko taką zaniedbaną dziewczyną. Scenarzyści w jednym z wywiadów powiedzieli, że właśnie o to im chodziło. W Polsce wyśmiewani są ludzie właśnie niezdarni, zaniedbani, nawet określenie pejoratywne jest – wieśniacy, a nie z jakąś wrodzoną ułomnością. Stąd im zależało aby Ula była bardziej taką „wieśniaczką” niż Brzydulą- dla mnie kolejny plus, ponadto wymyślenie czegoś nowego- nie powielanie.
Od razu też nam widzom jest pokazane, czemu ona jest tak nakierowana na drugiego człowieka, że aż nie widzi siebie i swoich potrzeb. Ula w klasycznym rozumieniu tego słowa nie jest brzydulą, tylko zakompleksioną, naiwną, niezgrabną, zaniedbaną „wieśniaczką”, bardzo dojrzałą w sprawach finansowych i zarządzania, a jednocześnie strasznie niedojrzałą, niemal na poziomie wczesnej nastolatki, w kwestiach damsko-męskich (z kim o tym miała rozmawiać, skoro jej matka nie żyła, a nie widać bliższej rodziny). Stąd dla mnie polska wersja Uli do momentu przemiany ewidentnie przeważa. Niestety potem jest już gorzej. Tak jak scenarzyści imponowali mi konsekwencją w tworzeniu portretu Ulki, jej wad (naprawdę widocznych) i zalet, tak nagle gdzieś to wszystko zniknęło. Pogodna, wierząca i walcząca o drugiego człowieka Rysiowianka znika i pojawia się chimeryczna, kłótliwa, zawzięta, niedostępna, udana, nawet mściwa kobieta. W pewnym momencie Ulka mówi o sobie, że wraz z włosami straciła rozum „cóż nic dodać nic ująć”. Wiadomo że po tym co jej Marek zrobił, Ula nie mogłaby mu od razu wybaczyć, zresztą gdyby tak postąpiła, to dopiero byłaby idiotką. Ale brak wybaczenia, a poniżanie to nie to samo. Już jej nie mogłam zdzierżyć jak niemalże wyrzuciła go z własnej firmy (Betty tego nie robi), ale potem już było tylko gorzej. Cokolwiek stało się w firmie było winą Marka, nawet jak nie do końca było wiadomo co się stało, to i tak on oberwał a konto. Jeżeli od biedy można było postarać się o zrozumienie jej zachowania na początku- oszukana, wykorzystana, poniżona, potraktowana jak śmieć, to już potem przychodzi to z coraz większym trudem. Marek każdym słowem, gestem, zachowaniem, dziesiątki razy ją przeprasza, pokazuje że kocha, a zawziętej nowej lodówki nic nie zmienia. Co ja piszę, nawet przeczytany za późno list z jego wyznaniem miłości nic nie zmienia, bo Ula nie wykonuje najmniejszego kroku, nie tylko by odzyskać Marka, ale choćby wyjaśnić co było, lub co najmniej wyprowadzić go z błędu że są parą z Piotrem. Ewentualnie po tym jak się zgodziła, zerwać z nim. Totalnym przegięciem scenarzystów dla mnie było nie pogodzenie głównych bohaterów w szpitalu, po wypadku Marka, dla mnie to był ostatni dzwonek. Wyszło to tak, że nawet choroba i zagrożenie życia, nie potrafią ich połączyć, to w takim razie jak oni chcą stworzyć szczęśliwy związek. Co do samej gry aktorskiej, oczywiście Ana Maria Orozco bije Julię na głowę. Ale ja chciałabym docenić Julię Kamińską. Smarzowski wiedział co robi biorąc ją na główna bohaterkę. Wziąwszy pod uwagę te pozostałe Os(ch)ydy, Muchy nie Muchy i Majki, to zdecydowanie, mimo że amatorka, Julia bije je i talentem i grą i urodą. To, że była taka młoda, dodało jej bohaterce świeżości, naturalności, dziewczęcości- a tych cech, co by nie powiedzieć, Betty nie miała. Tak ad vocem to był plus Uli i zalety pomagające nam zrozumieć, co Marek widział w Uli i dlaczego zaczął się zakochiwać. Ponadto Julia w towarzystwie aktorów była zdecydowanie najmłodsza i jako jedyna nie była zawodowcem, pewnie wzbudzało to jakąś nieśmiałość jej i niepewność, mimo że miała przecież doświadczenie aktorskie. Ale dzięki temu ta nieśmiałość i nieobycie Uli w początkowych odcinkach, było tak wiarygodne i urocze. Ula mimo tego jak wygląda, ubiera się, zachowuje, nierzadko mówi, ma coś w sobie, tego „czegoś” nie ma Betty. Plusa za grę muszę sprawiedliwie dać Anie Marii Orozco, bo to wina scenariusza, a nie jej gry, a więc za postać Uli polski scenariusz plusuje. Chodź Julia zrobiła co mogła i Ula-Brzydula poszła jej świetnie, to Ula-Piękniula już niekoniecznie. Za to Maria Orozco w obu wcieleniach- genialna. Plus dla oryginału.

Punkty wersja polska- kolumbijska 1:2


Armando vs. Marek
- wygrywa bezapelacyjnie Marek, według mnie to on jest główną postacią i siłą napędową serialu, dobrze że chociaż jego jak Ulkę nie popsuto w drugiej części. Muszę dodać, że osobiście nie znoszę Armando i to jest jedna z głównych przyczyn, dla których wolę polską wersję. Odstraszył mnie kilkoma scenami i cieszę się, że nie było ich w polskiej wersji, bo Mareczka też by nie było wśród moich ulubionych postaci, a i samego serialu bym tak nie polubiła. Przede wszystkim to jak się brzydził Betty, jak z niej drwił, jak nią pogardzał, dla mnie nie do zaakceptowania. Żadne przepraszam według mnie nie jest potem w stanie naprawić krzywdy, jaką zrobił Betty i ja byłam przeciwna ich pogodzeniu się. Do tej pory pamiętam niby śmieszne, a jednak niesmaczne scenki, jak szoruje zęby po pocałunku, albo upija się w knajpie przed pierwszą nocą, mega upokarzające dla Betty. Scena czytania pamiętnika też do mnie nie przemawia, nie dość że nie uszanował prywatności, to w tym płaczu był tak groteskowy i przesadzony, że miałam ochotę płakać razem z nim... ale ze śmiechu. Autentycznie brakowało mi tylko, by zaczął dosłownie wyrywać sobie włosy z głowy, albo walić nią w jakiś pierwszy lepszy mur. Niby tak szalał za Betty, Marek takich scen nie urządzał, ale jak Betty go odrzuciła to wrócił do Marceli, szybko się pocieszył. Resztę zarzutów już sobie daruję. Jedna scena mi się tylko podobała, jak przyfasolił Mario (Sebusiowi za Malediwy też się należało), w naszej tego nie było.
Nasz polski Mareczek to postać bardzo złożona. Przede wszystkim podoba mi się, że łączy w sobie bardzo skrajne cechy charakteru. Od początku jest wrażliwy, ale i płytki. Jest niedojrzałym chłopaczkiem, któremu w głowie dziewczyny, szybkie samochody i zabawa, a jednocześnie w przeciwieństwie do innych, widzi więcej, potrafi czytać między wierszami, zna się na ludziach, ich charakterach i psychice. I nie tylko z powodu uratowania życia, choćby na Ulce od razu się poznaje (scenka już w 8 czy 9 odcinku, jak Ula mu mówi że idzie na randkę. Marek nie naśmiewa się jak idiota, jakby zrobił to Armando, ale spogląda na nią niby to żartobliwie, a jednak poważnie i mówi:”mam nadzieję, że jest ciebie wart”). Jest obibokiem i leniem, ale szczególnie w drugiej części serialu widać, że zna się na tym co robi, ma pojęcie o zarządzaniu, nie raz jako „konsultant” uratował Ulce jako prezes tyłek i tak patrząc z perspektywy wszystkich odcinków, to chyba rzeczywiście to on był najlepszym prezesem, Ula świetnie zna się na finansach, ekonomii, ma niesamowitą wiedzę książkową i merytoryczną, ale to Marek potrafi zarządzać „zasobami ludzkimi”, wie jak kierować ludźmi, potrafi z nich wydobyć co najlepsze, ma autorytet, nie boi się wyzwań i ma intuicję, bardzo ważna cech jako prezes. Jest stanowczy, ale i niekonsekwentny. Ryzykant, a z drugiej strony boi się podejmować decyzje. Tak jak Ula dojrzewa w takcie serialu. Ponadto, co mi się podoba i kolejny plus scenariuszowy polskie wersji, Marek dojrzewa i zmienia się pod wpływem Uli, a Ulka dojrzewa i zmienia się pod wpływem Marka. I nie chodzi tu tylko o miłość do niego, która ją zmienia, ale przede wszystkim jego podejście. Marek od razu widzi, że to naiwna, zakompleksiona dziewczyna i robi wszystko by nabrała pewności siebie, nawet ryzykując drwiny. Scenki z organizacją przez Ulę castingu na modelki, czy w późniejszych odcinkach, choćby występ Uli przed kamerami i przedstawienie informacji o Sportivo. Najjaskrawiej to widać w przeboskiej scence spięcia po Carrambie Uli i Violi. Przecież Marek mógł od razu zawołać Violkę i ją ochrzanić, że nie dała umowy z Terleckim do sprawdzenia. Ale chciał by to zrobiła Ula, bo to ona jest jego asystentką, a więc przełożoną Violki i ona musi nauczyć ją „szacunku i posłuchu”. Jak sobie sama nie wyrobi autorytetu, to żadne zebrania nie pomogą, a jeśli już to na chwilę. Co więc Mareczek robi, woła Ulę i mówi wprost, że to ..”jej wina”. Na pierwszy rzut oka to bolesne i niesprawiedliwe, ale przypomina jej, że to ona jest szefową w sekretariacie i to ona za wszystko odpowiada. Viola musi znać swoje miejsce, a on musi mieć pewność, że dokumenty jakie z niego otrzymuje, są sprawdzone i pewne, a to już jej odpowiedzialność. I jako przełożona to Ula musi wyznaczyć jej granicę i pokazać kto rządzi, bo inaczej to Vioka zawsze będzie jej na głowę wchodzić. Ula wychodzi i w końcu usadza Violę na miejscu, jest asertywna i stanowcza, a na dodatek robi to grzecznie i z klasą . Pełno jest przez cały okres takich „smaczków” odnośnie Marka, gdzie widać, że mimo całego zepsucia moralnego, egoizmu, tego jak traktował Paulę, to naprawdę mądry, uczciwy i w porządku facet i nie da się go tak po prostu znielubić za jego świńskie zachowania, jak to jest w przypadku Armanda. Ja już nie piszę o jego przemianie w ideał po odejściu Uli, bo wtedy rehabilituje się ze wszystkiego, ale skupiam się na tym co kontrowersyjne, czyli samej początkowej postaci Marka. Dla mnie bezapelacyjnie przewaga Marka nad Armando.
1:0 dla polskiej

Marcela vs. Paulina
- wygrywa Marcela. Kreacja Mai świetna, według mnie nawet lepsza niż Sochy, ale Marcela ciekawsza postać, bardziej wieloznaczna, nie tylko z powodu pogodzenia protów, ale choćby stosunku do innych ludzi. Do tej pory pamiętam mądre rady jakie dawała Aurze Marii (czy jak jej tam było). Wrażliwa, mądra, choć również z wadami, choćby irracjonalna niechęć do Betty (o ich romansie nie maiła pojęcia) i poniżanie jej. Ale nawet to miało swój plus, Betty też miała sporo wad i bardzo by kontrastowało, jakby Marcela miała same zalety. Zdecydowanie moja ulubiona bohaterka kolumbijskiej wersji.
Punkt dla kolumbijskiej

Nicolas vs. Maciek - wygrywa Maciek. Trochę męski odpowiednik Uli, taki typowy chłopak ze wsi. Ale tak jak ona mądry, uczciwy, jedyny prawdziwy przyjaciel nie tylko Uli, ale spokojnie może robić za wzór przyjaciela w ogóle. Jak w całym serialu, gdzie nie ma jednoznacznych postaci i te nawet pozytywne mają poważne wady, to samo dotyczy Maćka, który tak bezmyślnie wdaje się w romans z Violką i wydaje pieniądze przeznaczone na operację Józefa. Cieszę się z tego motywu i że tak szybko umiera, ponieważ jest on takim początkowym zalążkiem i przyczyną intrygi (zazdrość Seby, totalna nieufność wobec Maćka- jak on go nazwał- Dyzma i Tulipan w jednym ) Z całym szacunkiem, ale Nicolas kolumbijski był pustym, głupim, bezwartościowym błaznem, który dla mnie nic dla mnie nie wniósł do serialu i tak właściwie, to jakby go nawet nie było, to serial niewiele by stracił.
Punkt dla polskiej

Patricia vs. Violetta
- znów bezapelacyjne zwycięstwo i znów polskiej bohaterki. Oczywiście wygrywa Violetta. Wiadomo, świetna kreacja i pomysł niby typowej blondynki, takiej troszkę villany z całą jej przemianą i dojrzewaniem, pokazaniem takiej też zakompleksionej dziewczyny ze wsi, która stara się jak może z niej wyrwać, fizycznie i mentalnie do „lepszego” świata. Zachłyśnięcie się nim i taki snobizm, próba przystosowania się za wszelką cenę. Potem powolne opadanie maski i odkrywanie siebie. W postaci Wioletty taką wisienką na torcie ją jej powiedzonka. Patricia to samo co Nicolas- głupia, tępa, bezmyślna, nie nazwałabym jej nawet typową blondynką- idiotką z dowcipów, bo to byłaby obraza dla niej. Punkt dla polskiej

Mario vs Sebastian
- wygrywa Sebastian. To samo co u Violetty, też troszkę na początku kontrowersyjna postać, ale nie zwykły cham i podlec jak Mario, stopniowo przechodzi za sprawa Marka, Violi a nawet Uli na dobrą stronę, świetny i prawdziwy przyjaciel w przeciwieństwie do Maria. Tak jak dojrzewanie Uli i Marka jest podobne, tak i tu można zauważyć podobieństwa między nim a Violettą. On też pochodzi ze średniozamożnej rodziny i znalazł się „w wyższych sferach” dzięki przyjaźni z Markiem, jego pozycji i temu, że w sumie to on dał mu bardo dobrze płatną pracę, dzięki której mógł ten status zachować. Też jak ona, on się tą pozycją zachłystuje, wciąga go, imponuje mu. Wydaje mu się, że to lekkie życie pełne balang, tenisów, squashów, pięknych dziewczyn, beztroski, łatwości, to spełnienie marzeń każdego faceta. Dostosowuje się do niego, staje się typowym snobem, płytkim, płaskim jak oni. To dlatego początkowo nie wspiera Marka w walce o Ulę. Nie może zrozumieć czemu on- król tych salonów, dobrowolnie chce się związać z kimś „nie z towarzystwa” i spaść z piedestału. W swoim bardzo wąskim pojęciu stara się uratować „status” Marka. Tak samo jak i u Violi, powoli następuje przewartościowanie, odkrycie tego, że jednak bycie sobą i uczciwość są ważniejsze, przejście „na jasna stronę”. Co ważne – Sebastian jest zawsze po stronie Marka i jest jego prawdziwym przyjacielem, nawet jeśli dobro dla niego źle rozumuje i zamiast mu pomagać, pogrąża go. Zawsze to robi w dobrej wierze i by mu pomóc. Czegoś takiego nie ma u Maria- jednowymiarowa postać, która żeruje niczym pasożyt na Armando, a właściwie to razem z Armando. Punkt dla polskiej

Daniel vs. Alex - wygrywa Alex. Książę ciemności, genialna rola pana Mariusza Zaniewskiego, którego nienawiść zniszczyła. Miał do niej powód. Jak zdecydowana większość postaci w polskiej wersji, nie jest do końca czarny, tak jak inne też nie są do końca białe, raczej są dookreślone. Mniej więcej miał 18-20 lat jak stracił rodziców, musiał szybko dojrzeć, zająć się siostrą, utrata najbliższych musiała się mocno na nim odbić. Na dodatek to postać typowo introwertyczna, wszystkie uczucia dusi w sobie, potem przychodzi prawdziwa miłość, taka na śmierć i życie i jej zdrada z najgorszym wrogiem, który według wielu miał być (BYŁ!) przyjacielem, na ironię wspólnikiem, synem przyszywanych rodziców i narzeczonym siostry. Każdego coś takiego zwaliło by z nóg. Niesamowite studium jak nienawiść do Marka i wszystkiego co z nim związane niszczy go, a on zraniony niczym zwierzątko, niszczy wszystko wokół siebie. To postać negatywna, bo zamiast odegrać się na winowajcy- Marku, chciał okraść i skrzywdzić niewinnych ludzi. Świetne intrygi, wątek. Różnica między nim a Danielem diametralna. Punkt dla polskiej

Hugo vs Pshemko - znów wygrywa bezapelacyjnie Pshemko. Jak większość postaci oryginału Hugo to płytki, głupi, z przerośniętym ego lawirant. Właściwie ten opis pasuje co do drugiej postaci kolumbijskiej wersji. Niestety, już pisałam że strasznie jednowymiarowo stworzono tam bohaterów, co jako satyrę zaakceptowałam, ale jednak wolę złożoność polskiej wersji , poza moją ulubioną Marcelą. Pshemko na początku też był płytki, ale jak praktycznie każdy bohater polskiej wersji dojrzewa. Podobnie jak u Marka, już od początku w niektórych scenkach możemy dojrzeć, że pod płaszczykiem egoizmu, zapatrzenia w siebie, chimeryczności, to mądry, wartościowy facet, który ocenia ludzi po tym, kim są. Świetna scenka z Ulą, gdy w 68 odcinku jej się przygląda i mimo, że niczym nie zasłużyła, wyraźnie daje jej do zrozumienia, że się na niej poznał, wie że to mądra, pełna zalet, tylko zakompleksiona dziewczyna i dołącza do osób, które nie chcą oceniać jej po wyglądzie. Potem godzi się z synem, zaczyna doceniać wnętrze, a nie tylko zewnętrzność innych ludzi (u Hugo tego nie ma), pojawia się mądrość życiowa, a jednocześnie nie zanika zabawna chimeryczność i megalomania. Mistrzostwo. Punkt dla polskiej

Michel vs Piotr - wygrywa Michel, też bezapelacyjnie. Michel to taka dobra duża, Piotr manipulant, wredota, socjopata. Przyznam się, że miałam trochę żal do scenarzystów że antagoniści protów (dla Uli - Paula, dla Marka - Piotr) są tak jednoznacznie negatywni. Dużo ciekawsza byłaby historia, jakby było tak jak w oryginale mieli pozytywne cechy, zalety. Nie wiem dlaczego tak postąpiono, czyżby się bali, że tak jak w kolumbijskiej wersji, z tego co pamiętam, jednak spora część ludzi wolała Michela? Nie chcieli do tego w polskiej dopuścić, więc z Piotra zrobili szuję. Niepotrzebnie, skoro tak jak się da wybielili Marka, publika nadal go bardzo lubiła, to nie było szans, by wolała Piotra. Dodatkowo byłaby bardziej strawna sympatia i takie zaślepienie Ulki Piotrem, bo facet byłby tego wart. A tak to widownia odbierała ją dalej jako naiwną idiotkę, która wpadła w łapy pierwszego lepszego który się nawinął. Punkt dla kolumbijskiej

Rodzina Betty vs. Rodzina Uli - wygrywa rodzina Uli. Za historię, realizm, prawdziwość, Józefa, który drażnił swoją dobrocią, nieżyciowością i naiwnością, ale gdy trzeba imponował rozsądkiem i pomógł nam zrozumieć, dlaczego Ula była tak wyjątkowa. Dodać do tego Beatkę, jej rezolutność, mądrości i dowcipne komentarze (uwielbiam jej tekst do Uli z 12 odcinka, po randce z Adamem i kajdankami Marka: ”Ula a u którego pana ty spałaś, u tego co po ciebie przyjechał, czy u tego co cie przywiózł nad ranem”- umarłam ze śmiechu i za każdym razem umieram jak go słyszę). Za zbuntowanego, przystojnego Jaśka i jego kłopoty z dziewczynami i że naprawdę dużo wnieśli do serialu. Punkt dla polskiej

Przyjaciółki Betty vs Przyjaciółki Uli
- niestety żadne i tych i tych nie lubiłam. Ale jakbym na siłę musiała jakieś wybrać to chyba jednak Ulkowe. Ala przynajmniej na początku była świetną przyjaciółką, od razu w przeciwieństwie do kumpelek Betty rozszyfrowała Ulę i dawała jej dobre rady. Niestety potem jej to przeszło. Ponadto jak w kolumbijskiej wersji śmieszne i plusem dla mnie były scenki walki i wojenek z Tlenioną, to same dziewczyny trochę mnie jednak rozczarowały, jak kpiły z Betty gdy dowiedziały się o jej romansie z Armando. W polskiej wersji nawet głupia i nie lubiana Elka taka nie była. Punkt dla polskiej

Gustavo Olarte - Adam. Oczywiście bezapelacyjnie ADAM!!!! Haaa nie mogło tego zabraknąć. Kolejna postać "ciągnąca" serial, rzuciła chyba wszystkich na kolana, (panie Łukaszu chapeau bas za tą rolę). Świetnie rozpisana, brawa dla scenarzystów (przynajmniej za to) i świetnie zagrana. Stłamszony, zastraszony, dwulicowy księgowy o gołębim sercu, strasznie pragnący akceptacji, przyjaźni i tak w głębi duszy miłości. Już sama nie wiem którą scenkę uwielbiam najbardziej, czy Carrambę, czy Vezuvio, czy jak wywalił język Alexowi, czy rozmowę z Wojtkiem - "hej joł", a może jak grał pijanego (umarłam). Punkt dla polskiej

Catalina – Julia
i dla mnie, wbrew temu co wydawałoby się na pierwszy rzut oka, ewidentny remis, a nie zwycięstwo Cataliny. Julia nie tylko wiele do serialu wnosi, wpływa na innych bohaterów, ale sama przechodzi przemianę jak inni, mimo że jest coś około 30 odcinków. Tak jak wspomniałam Maciek był takim męskim odpowiednikiem Uli, zakompleksionym, niezgrabnym, tak dla mnie Julia była taką żeńska wersją Marka z początkowych odcinków. Właściwie cechy charakteru jakie pisałam przy Marku, mogłabym na zasadzie kopiuj- wklej dodać do Juli. Skoro przekonane o swojej wysokości rodzeństwo Febo się z nią zadawało, mało tego Paula uważała ją za najlepszą przyjaciółkę, była spraszana do Dobrzańskich, musiała pochodzić tak jak i oni z wyższych sfer. Zresztą to, że Marek dość dobrze ją znał, była jego dziewczyną na studiach dowodzi, że pochodzili z jednego towarzystwa. I tak porównując Julię do Pauli czy Heleny, to są kobiety z tej sfery to widać między nimi różnicę. Julia jest zdecydowanie wrażliwsza niż one, ale płytka (patrz Marek), sympatyczna, nie zmanierowana, sfera tak jak jego nie zepsuła jej do końca. Ale też pozwala sobą dość łatwo manipulować i słuchać podszeptów przyjaciółki Pauli, daje się chociażby jej nastawić przeciwko Uli, tak jak Marek słuchał Seby. Też dość lekko traktowała swoje związki, miała romans (o jednym wiemy na pewno), ponadto po przyjeździe to ona chciała znów pocałować Marka i nawet nie wiadomo czy nie wdać ponownie się z nim w romans, gdyby jej nie przystopował. Mimo że ma sporo cech negatywnych, choćby przez to co razem z Markiem zrobili Aleksowi, nie potrafimy tak jak jego jej nie lubić. I tak jak on przechodzi kurs dojrzewania, z tym że jest ona dość krótko, stąd jest ten kurs dość gwałtowny. Na początku jak uświadamia sobie jakie świństwo i krzywdę zrobiła Aleksowi czuje wyrzuty sumienia, ale bardziej strach, że się wyda, a co wtedy Paula i Dobrzańscy o niej sobie pomyślą. Stara się by to się nie wydało, ukrywa, tak jak Marek uciekał od prawdy o uczuciu. Dopiero potem następuje pełne uświadomienie sobie, jak Aleks chce wyjechać, by jej nie widzieć i już przestaje martwić się o siebie, stawia jego dobro nad swoim i wyjeżdża, przeprasza, robi co może by jej wybaczył. Jej żal jest autentyczny i tak jak Marek „dała by wszystko by móc cofnąć czas, wtedy wszystko zrobiłaby inaczej”, ale się nie da.
Catalina wiadomo, kobieta dusza, właściwie to ona robi z Betty dorosłą osobę, a nie idiotkę jaką była. I tu nie chodzi tylko o przemianę zewnętrzną, ale i wewnętrzną, z jednej strony poprzez zmuszenie Betty do wybaczenia, z drugiej do stawienia czoła temu co było, ale już nie ze spuszczoną głową. Podniosła jej samoocenę.

Stąd dla mnie remis, a raczej punkt dla jednej i drugiej bohaterki za wkład do serialu.

Reżyseria: nie widzę większych różnic i niedociągnięć, stąd obu wersjom daję po punkcie.


Wynik 13:7 DLA POLSKIEJ WERSJI.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kamelia463
Obserwator


Dołączył: 08 Cze 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:09:06 08-06-15    Temat postu:

Ja też jestem za polską wersję, z małymi wyjątkami - świetna obsada aktorska.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ag01
Obserwator


Dołączył: 29 Cze 2015
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:59:09 29-06-15    Temat postu:

Polska wersja bardzo mi się podobała . Gra aktorów była bardzo dobra . Nie mam nic do zarzucenia .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zargon
Obserwator


Dołączył: 01 Lip 2015
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 9:26:57 01-07-15    Temat postu:

Polska wersja brzyduli dużo bardziej podoba mi się od zagranicznej. Żałuje, że już tego nie puszczają.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane / Brzydula Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin