Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

El destino perfido POŻEGNANIE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:03:39 28-07-16    Temat postu:

Przesyłam kolejny odcinek

Odc.30/28.07.16


I – A to kto? – Inma zauważa w końcu stojącą obok nich Isabel
S – To…to jest właśnie Isabel, o której ci opowiadałem.
I – Ach tak?
Na dźwięk swojego imienia Isabel zamiera. Dziwi ją fakt, że Sergio opowiadał o niej swojej znajomej. Obawia się, że wyznał jej prawdę i to ją przeraża.
I – Wybacz, że się nie przywitałam, ale Sergio potrafi być bardzo absorbujący – wyciąga dłoń do zaskoczonej szatynki jednocześnie puszczając do niej porozumiewawczo oczko.
Isabel odwzajemnia uścisk dłoni, a potem szybko chowa obie za plecami.
S – To co? siadamy? – Sergio stara się odwrócić uwagę Inmy od Isabel i odsuwa dla niej krzesło, by skłonić ją do zajęcia miejsca przy stole.
I – Dziękuję. Prawdziwy z ciebie gentleman – Hiszpanka po raz kolejny odsłania swoje śnieżnobiałe zęby.
S – Dziękujemy Isabel – odrzeka Sergio dając jej tym samym do zrozumienia, że już pora, aby sobie poszła.
I – Jak to? Twoja siostra nie zje z nami? – dopytuje Inma, a Isabel dopada odrętwienie – siostra? Że niby co? – szatynka jest w szoku - Powiedział że są rodzeństwem? – powtarza to w myślach kilkakrotnie.
S – Nie ma apetytu, a poza tym to kameralny obiad. Rozumiesz Isabel prawda?
Isabel potakuje, a potem grzecznie odchodzi nadal jeszcze otumaniona po tym co usłyszała.

Udaje się bezpośrednio do swojej sypialni gdzie już nie może udawać i wykrzykuje swoje żale.
I – Co za bezwstydnik! Nie wytrzyma bez kobiety ani dnia! On i Fernanda są siebie warci! A ja …a ja się łudziłam. Myślałam, że jest inny, a to zwykły babiarz! Niby czemu się dziwię? Od samego początku taki był. Lubi takie wyzywające flądry. No nie! Już sobie znalazł inną! Nie traci czasu! Łajdak! Zimny drań!
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Podczas obiadu Sergio jest milczący, co od razu dostrzega Inma i komentuje
I – Coś nie tak? Hej Sergio gdzie jesteś?
Chłopak przez moment się zamyślił – Wybacz. Co mówiłaś?
I – Że bujasz w obłokach. Może wrócisz tu do mnie?
S – Jasne. Jak ci smakuje?
I – Twoja siostra ma talent kulinarny. Wszystko było przepyszne. Jeśli codziennie ci tak gotuje to zazdroszczę.
Sergio odruchowo uśmiecha się.
I – Czemu nigdy nie zabierasz jej na imprezy?
To pytanie go zaskakuje.
I – Wiem. Pewnie jesteś z tych braciszków co to są zazdrośni jak jakiś facet zbliży się do ich siostrzyczki co?
S – Powiedzmy.
I – Zwykle jesteś rozmowniejszy. Coś nie tak? Mam wrażenie, że nie czujesz się swobodnie?
S – Nie, po prostu myślami już jestem z tobą na mieście. Napijmy się czegoś i chodźmy stąd już.
I – ok. ale co powiesz żebyśmy wzięli ze sobą Isabel? Rzadko wychodzi, słabo zna miasto. Sam mówiłeś.
Sergio nie ukrywa, że nie jest zachwycony tym pomysłem.
S – Mówiłem też że jest typem domatora. Nie lubi wychodzić, zwłaszcza na miasto.
I – No to pójdziemy na plażę. Jest piękny dzień. Szkoda żeby go marnowała na siedzenie w czterech ścianach.
S – A co ty tak ją wyciągasz co? Jaki masz w tym cel? Myślałem że chcesz być ze mną sam na sam.
I – Nie potrzebuję być z tobą sam na sam, kiedy czegoś konkretnego chcę. Inni mi nie przeszkadzają. Mogę cię pocałować gdzie tylko zechcesz i przy kim zechcesz – przybliża się do niego posyłając mu zalotne spojrzenie.
S – Zapytam ją. Poczekaj chwilkę.

Chłopak bierze głęboki wdech i już po chwili staje pod drzwiami Isabel.
Gdy dziewczyna słyszy pukanie do drzwi podnosi się natychmiast z łóżka i ociera łzy z twarzy.
Sergio uchyla powoli drzwi i wprawia ją w nie lada zdumienie, gdy proponuje wspólne wyjście. Isabel stoi jak zamurowana.
S – To co? Wybierzesz się z nami?
I – yyyy dziękuję, ale nie. Nie najlepiej się czuję.
S – Przydałoby ci się trochę świeżego powietrza. Całe dni jesteś w domu. Za kilka dni wracamy, a ty nawet nie widziałaś miasta. Chodź z nami. Wieczorem cię odprowadzimy.
Isabel nie chce czuć się jak kula u nogi, a tym bardziej przyglądać się im, kiedy będą się obściskiwać i przy niej całować. Czuje że tego nie zniesie dlatego po raz kolejny woli odmówić.
I – Naprawdę dziękuję, ale wolę zostać.
S – Jak chcesz. Twoja strata. – Chłopak nie wie czy cieszyć się czy złościć. Z jednej strony obawia się jak wypadnie spotkanie Isabel z jego znajomą i czy coś głupiego nie przyjdzie jej do głowy, ale z drugiej strony jest ciekaw jak będzie zachowywać się Isabel na mieście w ich towarzystwie i może uda mu się ją trochę lepiej poznać. Stronił od jej towarzystwa, ale głównie dlatego, że tak bardzo go pragnął.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Wraca do kuchni i przekazuje niepocieszonej Inmie odmowę szatynki.

E – Wreszcie się raczysz pokazać Vico. Gdzie byłaś jak cię nie było? – Eva wita przyjaciółkę z radością, ale i lekką zgryźliwością gdy ta pojawia się w drzwiach jej mieszkania.
V – Och kochana gdybyś ty wiedziała…Otwórz dłonie. Mam coś dla ciebie!
Wykrzykuje z radością Victoria i podaje przyjaciółce pudełeczko z zapakowaną w środku złotą bransoletką.
E – Wow! Widzę, że komuś się powodzi.
V – Dostałam ich kilka. Tą wybrałam specjalnie dla ciebie.
E – Siadaj. Czego się napijesz?
V – Jak to czego? To co zawsze kochana. Dobre, czerwone wytrawne wino.
Eva nalewa im obu lampeczkę, a potem dopytuje dalej.
E – No to opowiesz mi czemu zawdzięczamy twój dobry humorek? Wygrałaś na loterii czy co?
V – Prawie – kobieta zaśmiewa się tajemniczo.
Po pierwsze poznałam mega gościa. Ma forsy jak lodu. Spędziłam z nim cały tydzień na jego łodzi. Było jak w bajce. Serio Evy, traktował mnie jak księżniczkę. Ach co to był za czas.
E – Super! Wreszcie wróciła prawdziwa Vico! A to drugie?
V – Odzyskałam dokumenty. Na szczęście ktoś je znalazł i mi je odesłał.
E – Extra. – Teraz uśmiech modelki nieco zbladł. – Skoro masz tego swojego nowego wielbiciela to chyba…
Vico od razu domyśla się o co chodzi Evy i wtrąca – spoko, niech twój Robby się nie martwi. Nie zamierzam jechać do Barcelony. Nie dlatego że nie chcę, ale już mi się nie opłaca.
Za tydzień Sergio wraca. Wytrzymam, tym bardziej że teraz muszę skupić się na przygotowaniach do pokazu.
E – Dokładnie. Odbędzie się w Montevideo więc to wielka sprawa. Rozumiem, że odpuszczasz sobie Sergia?
V – Nie dosłyszałaś? Nie jadę nie dlatego że nie chce, ale dlatego że skupiam się teraz na pokazie no i chce trochę jeszcze wyciągnąć od mojego naiwniaka. Sergiem zajmę się jak tylko przyjedzie.
E – Vico ale po co ci on? Jest żonaty. To nie jest już dobra partia.
V – Zapomniałaś że znam kulisy tego małżeństwa? Nie spieszno mi do ślubu. Poczekam aż zakończy tą farsę, a potem będziemy razem już na zawsze. Poza tym zobaczysz co się będzie działo jak tylko wróci. Będzie mi jadł z ręki, a ta jędza nic nie będzie mogła zrobić. Teraz to ja będę górą i pokaże jej gdzie raki zimują!
E – Nie szkoda ni na to czasu i energii? Jest tylu dzianych facetów…
Vico nie daje jej dokończyć i oznajmia – Evy czy ty stoisz po mojej stronie czy jej? Dlaczego starasz się mnie za wszelką cenę zniechęcić do Sergia? Wiesz że go kocham! Czemu to robisz?
E – Vico nie chcę żebyś marnowała przez niego swój czas. Latasz za nim od lat i myślę że on nie jest tego wart. Po prostu martwię się, że się zawiedziesz.
V – Ha! Nie rozbawiaj mnie. Wiem co cię trapi. Boisz się że zagarnę majątek de la Vegów, a ty zostaniesz z niczym jako żona Roberta. O to ci chodzi.
E – Jasne że nie. Uwielbiam cię i życzę ci jak najlepiej.
V – Skoro tak to przestań zrażać mnie do Sergia i wesprzyj mnie kiedy wróci z tą zołzą.
E – Co masz na myśli?
V – To że kiedy wrócą, uprzykrzę jej życie, a ty mi w tym pomożesz. Idziesz w to?
Eva chwilę się zastanawia, ale ostatecznie odrzeka – od dawna tu nudno. Możesz na mnie liczyć. Damy jej popalić!
V – No! To jest moja kumpela Evy! No to toaścik!
Obie przypieczętowują tą umowę stuknięciem lampek wina.
Pierdeme el respeto - Playa limbo
Sergio czeka na Imnę pod domem. Kobieta uparła się, że przekona Isabel do wyjścia. Nie ma jej już 10 minut co utwierdza chłopaka w tym, że nie uda jej się jednak namówić Isabel. De la Vega z trudem kryje wielkie zdumienie gdy Hiszpanka wychodzi w końcu na zewnątrz i to nie sama!
I – Wuala! Jesteśmy gotowe! To co przystojniaku o pięknych zielonych oczach? Prowadź!
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
U Evy.
Po przechwałkach przyszedł standardowo czas na wypytywanie o Sergia. Vico zasypuje kumpelę pytaniami o niego.
V – Wiesz co u niego? Na pewno wiesz. Jesteś dobrze poinformowana.
E – No nie Vico. Znowu to samo?
V – Umieram z ciekawości. Powiedz mi.
E – Ale co?
V – Dobrze wiesz. Sypia z nią?
E – Jeju! A skąd ja to mogę wiedzieć?
V – Roberto ci nie powiedział?
E – Vico o takich sprawach nie rozmawiamy. Z resztą nawet jeśli z nią sypia to w czym problem. Robi to samo co ty.
V – O nie! To zdrada! Nie daruję mu jeśli się z nią zabawia!
E – Nie rozumiem cię. A ty niby co robiłaś przez ostatnie tygodnie? Wierna przecież mu nie byłaś.
V – Ja to co innego.
E – Ach tak. No popatrz.
V – Mam cię już dość. Ciągle się mnie tylko czepiasz.
E – Bo widzę że się w niego zapatrzyłaś i to do niczego dobrego nie doprowadzi. Nie chciałam ci tego mówić ze względu na twoje dobro, ale muszę. Roberto potrafi być bardzo niebezpieczny. Jeśli popsujesz mu szyki zapomnij o Sergiu raz na zawsze.
V – Czemu mi to mówisz? Znam Roberta tyle samo czasu co Sergia i wiem do czego jest zdolny.
E – O nie moja droga, nie masz o tym bladego pojęcia – zaśmiewa się rudowłosa modelka
V – Co chcesz mi przez to powiedzieć?
E – To że Roberto nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel.
V – Zabrzmiało jakby co najmniej miał mnie pobić
E – Interpretuj to sobie jak chcesz. Ja cię ostrzegłam. Co dalej z tym zrobisz to twoja sprawa.
V – Czasami wnerwiasz mnie na maksa! Czemu nie powiesz mi tego wprost?!
E – Vico możemy razem zagrać jej na nosie, trochę ją pognębić, ale tak żeby nie popsuć planów chłopaków rozumiesz? Jeśli im zaszkodzimy to obie stamtąd wylecimy i to z hukiem!
V – Ok., spoko. Będę się pilnowała, ale mojej małej zemsty nie odpuszczę. Już się nie mogę doczekać jak ta małpa tu wróci. Pozna mnie od najgorszej strony!

Na widok zbliżającej się Dulce, Bruno natychmiast stara się oddalić. Nie chce mieć problemów z pracodawcami. Brunetka jednak ani myśli odpuścić i powstrzymuje go wykrzykując: Wiem w kim się kochasz szoferku! Poczekaj. Dam ci poradę sercową.
Te słowa zmroziły krew w jego żyłach. Dosłownie stanął dęba.
Usłyszał za swoimi plecami: Jak mi pomożesz to nic nie powiem. Milczę jak grób.
Chłopak odwraca się do Dulce z rozgniewaniem wymalowanym na twarzy i od razu zarzecza jej insynuacjom.
B – W nikim się nie kocham
D – Daj spokój Bruno. Skończ z tą dziecinadą. Naprawdę ci nie przystoi.
B – Czego panienka chce?
D – Nic wielkiego. To mała przysługa, która nie zrobi ci różnicy, a dla mnie jest na wagę złota.
Jeśli pomożesz mi jutro dostać się do miasta obiecuję że nikt się nie dowie o twojej wielkiej platonicznej miłości.
B – Powtarzam, że nikim nie jestem zainteresowany – chłopak złości się coraz bardziej, jednak Dulce wie swoje.
D – Może i jestem podlotkiem, ale mam wyjątkowy talent obserwatorski i potrafię odczytywać sygnały. Szkoda, że inni tego nie umieją. Ciekawe co by na to powiedziała Cordelia no bo reakcje ciotki łatwo przewidzieć.
Na imię Cordelii Bruno aż zbladł.
D – Nic nie mam do mojej kuzynki, ale strasznie ciekawi mnie to co w niej widzisz. To nudziara, która boi się własnego cienia. Co ci się w niej podoba? Nie rozumiem
Opinia na temat kuzynki dotyka Bruna, który ma ochotę na ripostę jednak ze względu na swoją niewygodną sytuację woli to przemilczeć.
D – Jutro z samego rana zawieziesz mnie do centrum. Potem będziesz mnie krył.
B – Ja? Niby jak mam to zrobić?
D – Gdyby ktoś się ciebie o mnie pytał powiesz że widziałeś mnie spacerującą po ogrodzie. W resztę wtajemniczyłam już Lili.
B – Widzę, że ma panienka wszystko rozplanowane.
D –Wbrew pozorom to nie było trudne. Dzięki! – odkrzykuje i oddala się niemal skacząc z radości. Bruno natomiast zamiera na myśl o tym że jego uczucia mogłyby wyjść na światło dzienne.
B – Co za cwaniara! Taka młoda, a jaka sprytna! Łatwo mnie podeszła. Bezczelna!

Zaraz po lunchu Roberto wraca wraz z ojcem do firmy. Już w recepcji sekretarka przekazuje Carlosowi wiadomość od małżonki.
C – Moja żona dzwoniła? – Carlos jest zaskoczony – dawno?
Ofelia – Nie, z jakieś 5 minut temu. Prosiła żeby się pan z nią skontaktował.
C – Dziękuję. Zaraz to zrobię. Nie łącz mnie z nikim.
Od razu po wejściu do gabinetu mężczyzna oddzwania do Eleny. Ta akurat wypoczywa nad basenem czytając czasopisma. Liliana przynosi jej słuchawkę.
E – Kto?
L – Pan Carlos
E – Przynieś mi jeszcze soku pomarańczowego
Liliana skina głową i odchodzi. Elena odczekuje chwilę i odbiera.
E – Szanowny mężu, wreszcie się odzywasz.
C – Nie mam czasu. Mów o co chodzi. Nie zwykłaś do mnie telefonować.
E – Tak szybko dziś wyszedłeś że nie zdążyłam z tobą czegoś ważnego omówić.
C – Słucham zatem
E – Słyszałam twoją rozmowę z Dulce.
C – No proszę. Musiałaś przykleić się do ściany skoro to było słychać.
E – Bardzo śmieszne. Nie domknęliście drzwi, a ja akurat przechodziłam.
C – Jasne. Nie ważne. Do rzeczy.
E – Czy ja dobrze słyszałam? Jutro jej konto zostanie odmrożone?
C – Brawo! Słuch cię jeszcze nie zawodzi.
E – Dlaczego ja nic o tym nie wiem.
C – Jak to nie? Przecież słyszę że wiesz.
E – Nie drażnij mnie. Carlos masz mi przekazywać takie informacje.
C – I tak miałem ci powiedzieć wieczorem
E – Wiesz chyba co masz robić, a raczej czego nie masz robić?
C – Oświeć mnie żoneczko
E – Pod żadnym pozorem Dulce nie może dostać dostępu do konta. Masz jej to uniemożliwić.
C – Hola hola co ty wymyślasz?
E – Pieniądze oznaczają brak kontroli nad nią, a ona nie może wyjść spoza kontroli.
C – Uparłaś się na nią – mężczyzna zaśmiewa się z kpiną w głosie
E – Sam mówiłeś że to niedoświadczona małolata która w mig roztrwoni to co zostało z majątku Alberta. Dopóki nie przejmiemy schedy od tej łajdaczki Rubio Dulce nie może tknąć ani pesa.
C – Pogadamy o tym jeszcze w domu.
E – O nie, nie zbędziesz mnie. To postanowione!
C – O tym ja zdecyduję – mężczyzna rozłącza się doprowadzając tym żonę niemal do białej gorączki.
E – Nie! nie rób tego słyszysz! Przeklęty! Przeklęty drań! – za kobietą stoi Lili z sokiem, którą niemal szturmuje wzrokiem, gdy ją zauważa – a ty co się gapisz?! Szpiegujesz mnie pasztecie!?
L – Przepraszam. Ja tylko przyniosłam sok.
E – Dobrze że nie wypiłaś go po drodze. Dawaj i wynocha!

Lili wraca do kuchni we łzach. Określenie szefowej głęboko ją zabolało. Matilde od razu dostrzega jej stan.
M – Co się stało Lili?
L – Nienawidzę jej! Nienawidzę! Niech ją piekło pochłonie! – wykrzykuje i wychodzi zalewając się łzami.
M – A ty dokąd?! Lili!

Na początek Sergio zabiera dziewczyny na rynek miasta zwany La Rambla. Oboje z Inmą doskonale go znają, w przeciwieństwie do Isabel, która nie przestaje podziwiać widoków w których niemal się zatraca. Jest tak zaaferowana że nawet nie czuje już na sobie wzroku Sergia, który co i rusz skupia na niej swoje spojrzenie.
Potem udają się do przytulnego baru usytuowanego w samym sercu rynku, by coś przekąsić.
Seras - Carlos Rivera
Menu jest po katalońsku więc Isabel nie ma pojęcia co zamówić. Nawet gdyby wiedziała to brak swobody wywołany obecnością Sergia i tak odebrałby jej apetyt tak jak ma to miejsce teraz.
I – To co Sergi? Co nam proponujesz? – pyta kokieteryjnie Inma wywołując u chłopaka szeroki uśmiech
S – To raczej ty powinnaś nam doradzić. W końcu jesteś tutejsza.
I – Mogłabym zaproponować tradycyjnie paellę ale myślę, że każdy już zna ten słynny specjał.
Jadłeś już pewnie nie raz?
S – Masz rację. Tym mnie nie zaskoczysz.
I – Ja mam ochotę na krem kataloński
S – Nieźle, od razu deser?
I – Lubię zaczynać od deseru – Inma posyła Sergiowi uwodzicielskie spojrzenie, a on zdaje się je odwzajemniać.
S – Domyślam się.
Atmosfera robi się tak gorąca i gęsta, że nawet Isabel mimo iż jest jawnie pomijana w tej konwersacji, a może to i lepiej biorąc pod uwagę jej nieznajomość kuchni katalońskiej odczuwa napięcie i marzy o ucieczce, oczywiście w przeciwieństwie do Inmy.
Kobieta zachowuje się coraz zuchwalej i niemal wylewa swój obfity biust na talerz chłopaka.
Chwilę potem jednak się uspokaja.
I – Zrobiło się nadzwyczaj gorąco. Idę do łazienki. Zaraz wracam.
Ya no karaoke - Melendi
Isabel żegna ją poirytowanym spojrzeniem co nie uchodzi uwadze samego Sergia.
Chłopak zajmuje miejsce obok niej które należy do Inmy i niespodziewanie chwyta ją mocno za ramię przysuwając do siebie, a potem ostrzega silnym szeptem – Nawet o tym nie myśl. Niczego nie próbuj, nie kombinuj, bo tym razem przysięgam, że pożałujesz. Jeden zły ruch i po tobie. Dopadnę cię gdziekolwiek będziesz!
Dia cero karaoke - La oreja de Van gogh[/i]

Duele el amor - Tony Dize - napisy końcowe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:10:53 30-07-16    Temat postu:

Nowe postaci:

Tiare Scanda jako Ofelia Achaga
sekretarka Carlosa

Salvador Zerboni jako mężczyzna z nocnego klubu

Odc.31/30.07.16

S – Po co tu przyszłaś? – kontynuuje nie puszczając jej łokcia – Kiedy ja cię prosiłem – poprawia się – pytałem, odmówiłaś. Dlaczego więc tu przyszłaś? Co ty kombinujesz?
I – Nic. Przepraszam. – odpowiada spłoszona dziewczyna, która jest teraz bliska płaczu.
Sergio uwalnia ją ze swojego uścisku zauważając, że sprawił jej ból i wraca z powrotem na swoje miejsce, a potem oznajmia – pójdziemy jeszcze do parku Gaudiego, a potem ja i Inma odprowadzimy cię do apartamentu.
I – Dobrze – Isabel odpowiada ściszonym głosem. Znowu spuszcza głowę, jakby zachowanie Sergia odebrało jej prawo do patrzenia w górę, przed siebie. Cały czar chwili ulotnił się w tym jednym momencie. Szatynka liczy już tylko minuty do powrotu. Boi się, że się przed nim rozklei, przed nim i jego znajomą, a tego najbardziej w życiu pragnie uniknąć. Nie chce dać mu satysfakcji.
Po powrocie do stolika Inma zauważa chłód jaki zapanował między obojgiem, ale nie komentuje tego i wraca do menu.
I – Isabel, a ty co zamawiasz?
Is – ja? Ja dziękuję. Nie jestem głodna.
I – Bez jaj. Trochę się nałaziliśmy. Musisz coś zjeść bo inaczej opadniesz z sił.
S – Mówi że nie chce więc jej nie zmuszaj – wtrąca się Sergio – ja zjem Pa amb Tomaquèt.
I – Ok.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Zgodnie z obietnicą zaraz po zwiedzeniu parku Gaudiego Inma i Sergio odprowadzają Isabel do apartamentu. Podążają plażą, na której jest masa turystów. Isabel czuje się zniesmaczona widząc przemieszczające się nad brzegiem morza kobiety pozbawione górnej części bikini. Na leżakach niektóre z nich są zupełnie nagie, co też dostrzega kątem oka i jest w szoku.
Jej reakcje bawią idących tuż za nią Sergia i Inmę.
Timidez - Emanuel Ortega
I – Czekajcie! – nagle wyrywa się Inma i biegnie w stronę wody
S – Co jest?
I – Muszę się zanurzyć! – po chwili kobieta znika w morzu. Po kilka minutach nawołuje stojących wciąż na piasku Sergia z Isabel – chodźcie! Woda jest boska! Taka cieplutka! No dawajcie! – oni zerkają po sobie i nadal stoją przyglądając się jej z daleka. Raczej nie mają ochoty wejść do morza.
Dia zero karaoke - La oreja de Van Gogh refren

Meksyk.
M – Szefowa musiała jej dopiec. Wypaliła już z 10 papierosów – Matilde obserwuje Lilianę przez okienko w kuchni – Ty też jakiś dzisiaj jesteś nie w sosie Bruno.
B – Mam dość panienki Dulce. Myślałem, że jest w porządku, ale jak widać tutaj nikt nie jest w porządku – żali się szofer
M – Trzeba przywyknąć. Nie ma wyboru. Życie nie jest kolorowe. Myślisz, że mi było tu łatwo? Jak się nie ma co do gara włożyć to wszystko się zniesie. Człowiek przeboleje każdą zniewagę byle przetrwać.
B – Nie wiem czy ja tutaj wytrzymam. Nie mogę już na to wszystko patrzeć.
M – Widzę że tobie też przytrafiło się coś mocnego. Chcesz mi opowiedzieć?
B – Niech się pani nie obraża, ale nie należę do tych co się zwierzają.
M – Zauważyłam.
B – Pójdę już. Niedługo jadę z panią Eleną i panienką Cordelią do miasta.
M – O tej porze?
B – Nauki ślubne.
M – Zaraz zaraz, a to nie dla młodych?
B – Widocznie nawet w Kościele musi być pani Elena…

Inma wybiega z wody i nie zważając na Isabel wskakuje prosto w ramiona Sergia przewracając go przy tym.
Wybucha niespożytym śmiechem, a potem przy powstaniu odrzeka – czemu nie weszliście?! Woda jest boska!
S – Następnym razem. Obiecuję.
I – Z tobą się już kąpałam – Isabel stawia oczy ze zdumienia na te słowa – ale Isabel jeszcze chyba nie miała przyjemności się popluskać?
Spogląda na Isabel, która jedynie odwzajemnia się lekkim uśmiechem. Niespodziewanie Hiszpanka chwyta Isabel za rękę i ciągnie do wody – Nie! Nie chcę! Proszę nie!
Wyrywa się z jej uścisku tuż przy brzegu jednocześnie powodując jej upadek.
I – Przepraszam – odrzeka Isabel gdy Inma podnosi się z niezadowoloną miną.
In – Jejku czemu nie chcesz popływać? Nie umiesz czy co? – wymowna cisza Isabel daje odpowiedź – no nie! Nie gadaj!? Jak można nie umieć pływać?! Tym bardziej tutaj?! – Inma wpada w atak śmiechu, a Sergio tylko się temu przygląda – dziewczyno, tutaj to jest tak jakbyś nie umiała chodzić. Ile ty w ogóle masz lat co? W Meksyku też nie wchodzisz do wody?
S – Inma – do dziewczyn dobiega Sergio i ratuje sytuację – Isabel ma przykre doświadczenia z wodą. Chodźmy już stąd.
In – Dobrze mój ty królu złoty. Dla ciebie wszystko.
Brunetka zawiesza na nim swoje ręce i rusza w kierunku apartamentu. Isabel tym razem pozostaje za nimi w tyle. Nie potrafi pozbyć się wstydu jakiemu została poddana. Czuje że strasznie skompromitowała się nie tylko przed Inmą, ale przede wszystkim Sergiem i bardzo ją to boli.
Dia cero karaoke - La Oreja de Van Gogh
Meksyk. Mieszkanie Evy.
Dziewczyna stara się przekonać partnera do pozostania u niej, ale Roberto tym razem odmawia.
E – Ok., jak chcesz – modelka odpowiada obrażonym tonem
R – Evy nie bądź taka. Wiesz że matka źle na to reaguje.
E – Jest zbyt konserwatywna. To zaściankowe myślenie
R – Ja o tym wiem ale zrozum, ona już taka jest. Nie chcę mieć z nią problemów.
E – No dobrze, skoro musisz to jedź.
R – dziękuję za przepyszną kolację. Jutro zabieram cię do restauracji. Pasuje?
E – Serio? Super! Dawno nigdzie nie wychodziliśmy.
R – To przez to wszystko, mam nawał pracy, ale już wkrótce. Niebawem odetchniemy, oboje.
E – Oby. Martwi mnie jeszcze Vico. Jest zafiksowana na punkcie twojego brata.
R – Nie ona pierwsza i nie ostatnia.
E – ty żartujesz, a ja mówię poważnie. Niepokoi mnie to.
R – Zostaw ją mnie.
E – Robby, ale ty nic jej nie zrobisz prawda?
R – Ja? Nie, skądże.
E – Mimo wszystko to moja kumpela. Znamy się od lat
R – Evy wiesz że ja nie lubię brudzić sobie rączek. Od tego są inni.
Evę przechodzi lekki dreszcz po tych słowach.
SaraLuna - Melendi
R – Nie martw się. Nic jej nie będzie. Myśl o sobie, o nas, o tym jaka świetlana przyszłość nas czeka i przede wszystkim jaką jesteś szczęściarą że to właśnie ciebie wybrałem – to ostatnie zdanie de la Vega przypieczętowuje łapczywym pocałunkiem.
Tu y yo refren - Thalia
Wyjście z Inmą i Sergiem okazało się niewypałem. Isabel czuje się jeszcze gorzej niż przed wyjściem, dodatkowo dobija ją fakt że para znowu jest razem i świadomość że będąc tylko we dwoje będą się bawić bez jakichkolwiek zahamowań.
I – Zrobią to, na pewno! Głupia ty! Na pewno już nie raz się z nią zabawiał! Co za drań! Pies na baby jakich mało! – dziewczyna nie może ścierpieć zachowania Sergia. Jej domysły dodatkowo potęgują jej złość i rozdrażnienie – Co on w niej widzi?! Napompowana naburmuszona panienka lekkich obyczajów! Oto co podoba się facetom pokroju Sergia de la Vegi! Sztuczne, nasączone silikonem albo wulgarne panienki! Wszyscy faceci są tacy sami. Tylko jedno im w głowie. Wystarczy żeby była chętna!
Nie! nie! nie!

Isabel wyciąga z szafy wszystkie sukienki Fernandy i rozkłada je na łóżko sortując je od najkrótszej do najdłuższej. Potem rozbiera się do samej bielizny i dokładnie przegląda w dużym lustrze zawieszonym na ścianie.
I – Wcale nie jesteś taka najgorsza Isabel. Masz zgrabne nogi! No właśnie, facetom podobają się zgrabne nogi no i figurę całkiem całkiem. Ta Inma nie dorasta ci do pięt! – stwierdza, a potem wkłada jedną z najbardziej wydekoltowanych sukienek siostry – no tak, tylko biustu ci brak. Mogłybyście być trochę większe – cały jej entuzjazm opada – daj spokój. Nie ważne co zrobisz to i tak ktoś taki jak Sergio de la Vega w życiu na ciebie nie spojrzy. Jesteś mdła, nudna i do tego brzydka Isabel Correa Rubio. Taki jest fakt i trzeba się z tym pogodzić. Jesteś brzydka, bardzo brzydka. Odstraszasz jak Betty brzydula – dokłada sobie coraz bardziej aż w końcu wybucha płaczem.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Tymczasem w drodze do klubu Inma wspomina Isabel i zauważa, że ten temat nie za bardzo odpowiada Sergiowi.
I – Ładna ta twoja siostrzyczka, ale nieco dziwna. Mogłeś zaproponować jej wspólne wyjście do klubu.
S – Po co? Mówiłem ci że ona jest samolubna, nie lubi dużych skupisk. Sama widziałaś jak się zachowała na plaży.
I – Wszystko z jej główką w porządku?
Sergio rzuca jej surowe spojrzenie
I – To znaczy czy jest ok. bo ona mało mówi, prawie wcale. Aż tak jest nieśmiała?
S – Nie, akurat dziś miała gorszy dzień. Zwykle nawija ile wlezie.
I – Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
S – Serio? – zapewnia de la Vega
I – Mało nie padła ze strachu kiedy wróciłam z łazienki do baru. Co jej zrobiłeś?
S – Co? nie wiem o czym mówisz?
I – Pytam cię wprost bo zdążyłam cię poznać i wiem że jesteś w porządku ale coś mi tu nie gra.
S – Przesadzasz. Nic jej nie jest. Ona po prostu jest cicha i trochę zamknięta w sobie ale to tylko na początku. Jak cię pozna przejdzie jej.
I – Nie Sergio, ona nie jest cicha tylko sterroryzowana i to przez ciebie. Chyba jej tu nie więzisz?
S – No co ty? Miałbym więzić siostrę?
I – Jeśli ona jest twoją siostrą to w takim razie ja jestem księżną Kate. – Sergio blednie z przejęcia – w ogóle nie jesteście do siebie podobni, ani wyglądem ani charakterem. Ty jesteś otwarty, a ona milczy jak zaklęta. Może wyglądam na głupią, ale zapewniam że głupia nie jestem. Powiesz mi co jest grane?
S – Nie mam ci nic do powiedzenia.
I – Okej, jak chcesz. Nie nalegam. Mam tylko nadzieję ze nie wpakowałeś się w większą kabałę.
S – Bądź spokojna.
Hasta tel fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Kolacja w rezydencji przebiega jak zwykle w dość napiętej atmosferze. Dulce z trudem kryje swoje niezadowolenie po tym jak odkryła dwulicowość i despotyzm ciotki. Nie może się jej przeciwstawić bo jest od niej zależna i to bardzo źle na nią działa. Cory przypomina wrak człowieka. Snuje się po domu jak duch, bez życia i radości. Nie przypomina szczęśliwej narzeczonej wyczekującej swego ślubu. Roberto skupia swoje myśli wokół osoby brata i żyje teraz jedynie jego problemami a Carlos zastanawia się jak odmówić Dulce przekazania pieniędzy. Elena z kolei już widzi jak rozmawia z mężem w sypialni i przekonuje go do zmiany zdania.
Pod koniec posiłku Carlos pyta najstarszego syna o Sergia, co o dziwo sprawia że wszyscy nagle wracają na ziemię ze swoich obłoków.
C – Kontaktowałeś się ostatnio z Sergiem? Ja dzwoniłem dwa dni temu ale nie odebrał.
R – Rozmawialiśmy wczoraj.
C – I co u niego?
R – Wszystko w najlepszym porządku tato.
E – Nadal nie dociera do mnie jak on mógł poślubić tą kobietę?
C – Już ci to tłumaczyliśmy – zaznacza Carlos, starając się jednocześnie powstrzymać Elenę przed bardziej szczegółowym komentarzem. Pamięta iż Cordelia nadal nie zna prawdy i nie chce jej w to wtajemniczać by bardziej nie komplikować sytuacji. Wie że jego córka po poznaniu prawdy nie potrafiła by udawać że o niczym nie ma pojęcia.
E – Mimo to jestem nadal wielce zdumiona, ale cieszę się że wszystko wyszło na jaw. Pierwszy raz nie mogę się czegoś doczekać.
R – Czego takiego mamo?
Elena posyła obu mężczyznom, a zwłaszcza mężowi burszowski uśmieszek i odpowiada
E – Jej powrotu. Chcę jej dopiec jak nigdy nikomu w życiu. Ty zapewne też Dulce? – zwraca się do siostrzenicy mimo iż ta od dawna jest na nią cięta, ale ona zdaje się to ignorować.
D – Nie kochana cioteczko. Ja się w takie rzeczy nie bawię. Jak mi ktoś nie odpowiada to mówię to wprost i unikam tej osoby. Nie zorientowałaś się jeszcze? – to ewidentna aluzja do relacji obu kobiet, które znacznie się ochłodziły od kilku tygodni.
E – Jesteś jeszcze młoda i niedoświadczona, ale z czasem wszystko zrozumiesz. Robactwo trzeba tępić.
Cordelia nagle wstaje od stołu, zaś Elena od razu zwraca jej uwagę
E – A ty dokąd? Jeszcze nie zjadłaś?
C – Przepraszam, ale mogę już iść – kobieta niemal zalewa się łzami.
E – Oczywiście że nie! – odpowiada stanowczo matka, jednak tym razem Carlos też interweniuje
Ca – Idź córeczko. Widzę, że źle się czujesz. Odpocznij a potem do ciebie przyjdę.
Cordelia spogląda niepewnie w kierunku zdegustowanej matki. Mimo iż ojciec pozwolił jej wyjść nadal czeka na aprobatę matki.
E – Idź ale nie waż mi się wracać jak zgłodniejesz.- odrzekła Elena i ze złości rzuciła serwetkę obok swego talerza
Dulce zaś z trudem dowierzała w to co widziała. Zachowanie Cordelii było dla niej żałosne.
D – Co za sierota. W życiu nie widziałam czegoś takiego. – trawiła tą scenę jeszcze długo w myślach.

Tymczasem Cordelia która od dawna czuje się pominięta w tej rodzinie po raz kolejny oddała się swojemu cierpieniu i zatonęła w morzu łez.
C – Ja już dłużej nie mogę. Nie daję rady. Życie mnie przerasta. Dlaczego to wszystko przychodzi mi z takim trudem. Innym się udaje a ja nadal sobie nie radzę. – łka do swojej poduszki.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
W sypialni Eleny i Carlosa.
Kobieta zaraz po wejściu zbeształa męża za zachowanie w jadalni
E – Nigdy nie kwestionuj moich rozkazów w obecności innych – zastrzegła z furią w oczach.
Carlos odwrócił się do niej twarzą, spojrzał a po chwili wybuchnął śmiechem co jeszcze bardziej ją rozsierdziło.
E – Zaraz zdejmę ci ten uśmieszek z tej buźki – ruszyła w jego kierunku z zaciśniętymi rękoma, lecz gdy się zamachnęła wylądowała jedynie na podłodze. Mężczyzna zaraz potem pochwycił ją za nadgarstki i ściskając mocno zaczął wymuszać przeprosiny
C – Chyba zapomniałaś kto tu rządzi. Proś o wybaczenie.
E – Nigdy! Puść mnie, to boli! Aua!
C – Przepraszaj! – mówił coraz głośniej jednocześnie silniej zaciskając dłonie
C – Ja tu jestem panem i władcą zrozumiałaś?! Nawet nie próbuj się ze mną porównywać. Gdyby nie ja byłabyś nikim – oznajmił a potem uwolnił jej nadgarstki i dodał ostrzegawczo – żeby mi to było ostatni raz Eleno Colina!
Elena podniosła się z podłogi ocierając szybko łzy z oczu, a potem rzuciła mężowi wściekłe spojrzenie, po czym zniknęła w łazience. Nie mogła znieść jego triumfalnego wzroku, którym ją obejmował.
Wróciła do pomieszczenia z powrotem dopiero gdy usłyszała jego wyjście.

C – Cory to ja tatuś. Otwórz córeczko – poprosił, gdy pociągając za klamkę zauważył iż pokój jest zamknięty od wewnątrz.
Cordelia szybko przemyła twarz by ukryć przed ojcem swój smutek, ale gdy tylko otworzyła on od razu spostrzegł jej czerwone od łez oczy i powziął ją w ramiona
C – Córeczko co się dzieje? Moja mała.
Po tych słowach Cordelia się rozkleiła i wybuchła niepohamowanym płaczem. Już nie miała siły kryć się ze swoim cierpieniem. Carlos usiał z nią na skraju łózka i mocno przytulił gładząc w między czasie czubek jej głowy.
C – Moja maleńka. Co się stało kruszynko? No już, nie płacz córciu. Jestem z tobą. Będzie dobrze. – nieprzerwanie ją uspokajał.
Gdy w końcu doszła do siebie opowiedziała mu o swoich obawach.
C – Tato ja jeszcze się nie czuję na to gotowa. Nie chcę wychodzić za mąż.
Ca – Dziecko ale co ty mówisz? Czyż Elias nie jest miłością twojego życia?
C – Jest! To znaczy sama nie wiem tato.
Ca – myślę, że się boisz, ale to normalne. Każdy z nas się bał. Ja też.
C – Ty?
Carlos się zaśmiewa, a potem kontynuuje – rozumiem cię jak mało kto. Trząsłem się przed ślubem jak galareta i też miałem masę wątpliwości ale w dniu ślubu mi przeszło.
C – I nie żałujesz?
Ca – a czego miałabym żałować? Podjąłem najlepszą decyzję w moim życiu i dzięki niej mam troje wspaniałych dzieci. Też się bałem, szczególnie odpowiedzialności ale potem wszystko okazało się zupełnie inne, a już na pewno nie straszne. Z tobą też tak będzie.
Cordelia nabiera nieco spokoju – tato ale ja … - nie wie jak wyrazić swoje uczucia przed ojcem. Najbardziej chciałaby mu się zwierzyć z tego jak wygląda jej życiu intymne, które jest największym problemem jednak przed nim się wstydzi. Zaskakuje ją to co po chwili słyszy z jego ust.
Ca – Kobiety są po to by zaspokajać nasze potrzeby. Kiedy to do ciebie dotrze nic nie zakłóci twojego szczęście.
C – Nasz potrzeby? – pyta jakby nie dosłyszała
Ca – Tak, potrzeby mężczyzn. Wy kobiety jesteście po to żeby dbać o nas, rodzić nam dzieci a my w zamian zapewniamy wam dostatnie życie. Na tym polega życie.
C – A miłość?
Ca – Miłość nie istnieje. Jest tylko pożądanie, które z czasem mija. To frazesy, które ktoś wymyślił ale są nieistotne, nie istnieją. To tylko czyjś wymysł.
Cordelia z trudem trawi słowa jakie właśnie wypowiedział jej ojciec. Jest w szoku, a on dokłada jej jeszcze
C – My mężczyźni was utrzymujemy i jedyne czego chcemy to żebyście się odwdzięczyły. To zwykły układ. Wam on odpowiada i nam też. Nie ma miejsca na żadne stwory typu miłość. Tego po prostu nie ma – zapewnia oszołomioną córkę na dodatek posyłając jej przy tym uśmiech, co utwierdza ją w przekonaniu, że jej ojciec nie żartuje i naprawdę ma takie poglądy…
Mi peor error karaoke - Alejandra Guzman

Duele el amor - Tony Dize - napisy końcowe

W następnym odcinku poznamy trochę bliżej historię Cordelii....


Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 14:13:09 30-07-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:07:25 02-08-16    Temat postu:

Odcinek32/02.08.16

L – Nic z tego nie rozumiem – stwierdza Liliana, siedząc przy stole ze skwaszoną miną.
M – Czego nie rozumiesz? – pyta Matlde, która kończy zmywać naczynia po kolacji.
L – Ta baba ma wszystko: rodzinę, pieniądze, luksusy, wszystko co można mieć, a mimo to jest zgorzkniała i podle wszystkich traktuje. Czy nie powinno być na odwrót?
M – Widocznie nie ma wszystkiego.
Liliana spogląda na kucharkę jakby liczyła że powie jej coś więcej, że Matilde ma jakąś ciekawą do przekazania wiedzę.
M – Nie patrz tak na mnie. Tak tylko rzuciłam.
L – Szkoda. Już myślałam, że dowiem się czegoś interesującego.
M – Niby czego?
L – No nie wiem. Że może miała trudne dzieciństwo albo poroniła…
M – Lili na Boga. Nawet tak nie mów.
L – Jesteś tu od wielu lat. Opowiedz mi coś o tej rodzinie.
M – Teraz nagle cię to zainteresowało?
L – Sama nie wiem. Po prostu nie rozumiem jak można być nieszczęśliwym jak ma się wszystko.
M – Wiesz Lili, pracuję tu właściwie od zawsze ale szczerze mówiąc, z tą rodziną nigdy nie miałam bliskiej więzi i do dziś tak pozostało. Zero spoufalania, z żadnym z nich.
L – Pani Clotilde pracuje u Marquezów tak samo długo jak ty, a słyszałam że zapraszają ją jako gościa na ważne wydarzenia rodzinne.
M – Sama widzisz że wszystko zależy od ludzi i ich poglądów.
L – De la Vegowie są strasznie zapatrzeni w siebie, a nas pracowników traktują jak podkategorię, jak gorszych.
M – Nie całkiem się z tym zgodzę, nie wszyscy. Pan Carlos na przykład zawsze odnosi się z szacunkiem.
L – To zwykły pantoflarz. Boi się własnej żony
M – Skąd ten pomysł?
L – Nie raz widziałam i słyszałam jak jej się podporządkowywał. Ona robi co jej się żywnie podoba nie licząc się z nikim.
M – Lili wydaje mi się że za bardzo przejmujesz się tym jak cię nazwała. Miała po prostu bardzo zły humor i akurat ty jej się nawinęłaś. Na twoim miejscu nie brałabym sobie jej słów aż tak do serca.
L – Łatwo pani powiedzieć. Ja łatwo nie zapominam. Jeśli kiedyś będę miała okazję się odegrać to to zrobię z wielką satysfakcją.
Matilde nie pochwala intencji Liliany, ale tłumaczy to jej zdenerwowaniem.
L – Niech mi pani coś więcej opowie o nich. Zawsze tu mieszkali?
M – Nie. Wprowadzili się tutaj po ślubie pana Carlosa, tylko we dwoje, a potem na świat przyszły dzieci. Ja zostałam zatrudniona kiedy urodził się panicz Roberto i tak im gotuję po dziś dzień.
L – I co się działo przez te wszystkie lata? Ta baba robiła co chciała? Była taka sama jak teraz? Tak samo wredna?
M – Nie. Była jeszcze gorsza niż teraz – zaśmiewa się kucharka
L – Żartuje pani! – Lili doznaje oszołomienia
M – Zawsze taka była dlatego ja przywykłam. Potrzebujesz jeszcze trochę czasu, a wraz z jego upływem nauczysz się radzić sobie z tym.
L – Pamiętam mój pierwszy dzień tutaj. Aż dziw że minęły już 3 lata. Weszłam do salonu bo drzwi były otwarte i zaraz potem panicz Roberto zszedł ze schodów i mnie zobaczył, a ja jego – Lili aż wzdycha na samo wspomnienie. Matilde zaś przygląda jej się z uśmiechem
M – Zafascynował cię?
L – I to jak. Nigdy przedtem nie widziałam tak eleganckiego i pięknego mężczyzny. Jak bym zobaczyła Adonisa.
M – Ale szybko poszedł w odstawkę co?
L – Wydawał się miły, ale tylko udawał. Nabijał się ze mnie, a ja głupia patrzyłam na niego maślanymi oczkami. Kretyn!
M – Pamiętam to. Pierwsze kilka miesięcy ciągle sobie z ciebie żartował. Myślałam nawet, że zrezygnujesz.
L – Nie mogłam odejść bo… wiesz sama.
M – Wiem wiem. Znowu cię dopadło. Panicz Sergio wrócił do rezydencji i na nowo cię wzięło.
L – Oni wszyscy robią takie dobre pierwsze wrażenie, a potem kiedy bliżej ich poznajesz wszystko się rozmywa i odkrywa prawdziwą brzydką twarz. Choć przyznam że on jedyny był dla mnie szczerze miły i traktował mnie z szacunkiem. Wszystko się popsuło kiedy zadał się z tą arogantką i sprowadził ją do domu. Jakby oślepł. Jakby świata poza nią nie widział.
Najbardziej zaszokowało mnie to że on taki kulturalny, dobrze wychowany, pracowity i z zasadami związał się z pustakiem. Do dziś tego nie pojmuję.
M – Tacy są bogacze. Związki ze służącymi są tylko w telenowelach. W prawdziwym życiu bogaty i przystojny mężczyzna nie spojrzy na biedną dziewczynę.
L – To niesprawiedliwe!
M – Ale tak jest. Nic tego nie zmieni. – Matilde podchodzi do siedzącej Lili i by dodać jej otuchy gładzi ją po ramieniu – Nie zamartwiaj się tym. Naprawdę szkoda na to czasu. Wiem co mówię. Już późno. Wracaj do domu.
L – Tylko o tym marzę. Nie cierpię tej rodziny i tego domu. Życie tutaj jest koszmarem. A ta rezydencja jest chyba przeklęta. Rzadko kiedy ktoś się tutaj uśmiecha. Czujesz się jakbyś przebywała w zamkniętej klatce z dzikimi zwierzętami.
M – Świetne porównanie, bo tu trochę tak jest, jak w dżungli co najmniej.
Chodź, odprowadzę cię do bramy.

C – Tato – Cordelia nadal szuka ukojenia w ramionach ojca – naprawdę tak uważasz? Naprawdę sądzisz że miłość nie istnieje?
Ca – Ludzie nie są kryształowi. Każdy czegoś oczekuje od życia. Kiedy już poślubisz Eliasa to wszystko będzie klarowne i zrozumiesz co miałem na myśli.
C – Czyli chcesz przez to powiedzieć że ty i mama… że nie kochaliście się?
Ca – ależ oczywiście że tak. Podobaliśmy się sobie, ale gdybym ja nie był bogaty, a ona nie była mnie godna nigdy bym jej nie poślubił.
C – Godna ciebie? W jakim sensie?
Ca – Podobała mi się bo była piękna i uwodzicielska. Gdyby była szarą myszką z marginesu nigdy bym na nią nie spojrzał. Takie kobiety mają inne przeznaczenie. Są skazane na nic nie wartych biedaków, takich samych jak one. Dlatego usiłuję ci uzmysłowić jakie masz szczęście córeczko. Ty jesteś tą na górze, pochodzisz z ważnej rodziny, jesteś kimś i dlatego poślubisz kogoś kto jest na twoim poziomie i zapewni ci szczęście. Powinnaś to docenić, a nie się smucić. Sama przyznaj. Gdyby Elias ci się nie podobał na pewno nie zaszlibyście tak daleko.
Cordelia wraca wspomnieniami do chwili kiedy po raz pierwszy zobaczyła Eliasa. To było 2 lata temu podczas pokazu w firmie. Jako nowy pracownik został zaproszony na zabawę w formie integracyjnej. Zorientowała się, że przez cały wieczór nie spuszczał z niej oka. Robił dość wymowne gesty w jej kierunku, ale to zamiast stopić lody spłoszyło ją i w efekcie nawet ze sobą nie porozmawiali.
La tierra del olvido karaoke - Carlos Vives
Nie wiedziała wtedy, że rozpoczął pracę w domu mody i kiedy po weekendzie wpadła na niego w punkcie xero aż zbladła z onieśmielenia.
La tierra del olvido karaoke - Carlos Vives
Za każdym razem szukał pretekstów by ją spotkać, a ona za każdym razem umierała ze strachu bo bała się jego prób zbliżenia. Szybko jednak stali się parą bo nie potrafiła mu odmówić gdy już po miesiącu poprosił ją by dali sobie szansę. Nie czuła przy nim niczego wyjątkowego, ale była w tak desperackiej sytuacji, że zgodziła się byle rodzina dała jej spokój i przestała nazywać starą panną.
La tierra del olvido karaoke - Carlos Vives
Elias na początku związku był dość zuchwały i nie krył się ze swoimi uczuciami. Pierwszy raz pocałował ją w restauracji na oczach wszystkich, w dodatku w sposób ostentacyjny. Cordelia nie czuła się z tym dobrze, ale nie potrafiła nad nim zapanować. To był jej pierwszy w życiu pocałunek i był naprawdę okropny, obleśny. Niemal wepchnął jej język do gardła. Potem nieco się uspokoił, ale gdy minął rok stał się bardziej natarczywy niż na początku ich znajomości. Nie rozumiał jej oporów i gdy wyznała mu w końcu że nie chce współżyć bo się boi, gdyż nigdy wcześniej tego nie robiła, wyśmiał ją okrutnie.
Od tamtej pory uporczywie naciskał na zbliżenie, lecz ona zawsze odmawiała.
Mala hierba karaoke - Alejandra Guzman
Najgorsze stało się kiedy w życiu de la Vegów pojawiła się Fernanda!
Ca – Pójdę już. Widzę, że jesteś senna. Odpoczywaj – Carlos wstał powoli, ucałował ją w czoło i wyszedł posyłając jej jeszcze uśmiech na dobranoc.
Gdy wyszedł Cordelia na nowo wspomniała osobę Fernandy i rzekła – Nienawidzę jej! Nienawidzę najbardziej na świecie! Ile bym dała, żeby nigdy nie pojawiła się w tym domu! To najgorsza osoba pod słońcem!
SaraLuna - Melendi
C – Uspokoiłaś się już? – Zapytał Carlos, gdy wszedł do sypialni. Elena leżała już w łóżku, lecz miała nietęgą minę.
E – Co zrobisz z Dulce?
C – Jeśli pytasz o dostęp do konta to bądź spokojna. Jeszcze ją jakoś przetrzymam, ale uprzedzam cię że to nie będzie trwało wiecznie. Ta dziewczyna jest bardzo inteligentna. Wystarczy mi już utrapień żeby jeszcze z nią się męczyć.
E – Jakiś problem?
C – Owszem. Twoja córka.
E – Cordelia? Co z nią?
C – To że zrobiłaś z niej życiową niedorajdę. To się z nią dzieje.
E – A ty co? Gdzie byłeś jak trzeba było wychowywać?
C – Ona jest psychicznie niedorozwinięta. – oznajmił rozwiązując krawat – musisz coś z nią zrobić. Nie chce skandalu przed ślubem.
E – Ona nic nie zrobi. Nie stać ją na to. Za kilka dni wyjdzie za mąż i problem sam zniknie nam z głowy. Od tej pory mąż się nią zajmie i zrobi z niej kobietę.
C – To moja córka. Nie chcę żeby cierpiała.
E – A co? wolisz żebyśmy to my wstydzili się za nią i znosili kpiny ludzi bo mamy taką niewydarzoną córkę? Niech Elias ją bierze i robi z nią co chce!
Carlos, ty chyba nie myślisz o niczym głupim? – pyta gdy zauważa jego zafrasowaną minę. – Ostatnie czego nam potrzeba to skandalu – zastrzega.
Carlos nic już nie odpowiada i zamyślony udaje się do łazienki by się wykąpać przed snem. Pozostawia żonę z wątpliwościami.
E – Nie nie nie. To już postanowione. Cordelia wychodzi z tego domu. Już ja o to zadbam.

Tej nocy Dulce nie mogła spać. Cały czas myślała o nadchodzącym dniu. Rano jest umówiona na rozmowę w sprawie pracy w jednej z najlepszych i najbardziej ekskluzywnych restauracji w kraju. Pragnie tej posady jak niczego innego w życiu i ma wielkie nadzieje co do jej otrzymania. Przeczucie podpowiada jej, że to będzie to.
Mi heroe karaoke - Antonio Orozco
Tymczasem w zupełnie innym nastroju jest Cordelia, która z zawiścią i pogardą wspomina Fernandę!
Rok wcześniej.
Przed klubem Paradiso w stolicy Meksyku.
F – No chodź, przedstawie cię moim psiapsiółom. – Fernanda prawie ciągnęła Cordelię siłą, gdy w końcu dotarły przed dyskotekę. – O są dziewczyny! Hej laski chodźcie!
Cordelia snuła się za nią jak cień. Czuła się fatalnie gdy wszystkie zawiesiły na niej wzrok Miała wrażenie że ją oceniają i nabijają się z niej.
Nagle Fernanda wyskoczyła z tekstem:
F – To jest właśnie Cordelia – żelazna dziewica!
B – No co ty gadasz? – odezwała się Blanca, jedna z jej kumpeli.
F – To znaczy do niedawna bo chłopak ostatnio jej pomógł – zaśmiała się – i to tylko dzięki mnie bo ją namówiłam! – nie przestawała się śmiać, a koleżanki jej wtórowały. – dziś czas na więcej spontaniczności. Cory ma ochotę zaszaleć!
Wszystkie dziewczyny zakrzyczały entuzjastycznie, a Cordelia z przerażeniem w oczach odciągnęła Fernandę na bok.
C – Fer co ty wyprawiasz? Ja nic nie chcę. Wracajmy.
F – Nie ma mowy! Przygotowałam dla ciebie niespodziankę, której w życiu nie zapomnisz. Jeśli twój chłopak nie wie jak zabrać się do rzeczy to następnym razem ty go poinstruujesz. Dziś nabierzesz doświadczenia!
C – Ale ja nie chcę!
F – Cordelio nie bądź dzieckiem. Spodoba ci się.
C – Fer proszę. Nie zmuszaj mnie.
F – Potem będziesz mi dziękować. Idziemy!
Cordelia nie miała wyjścia i podążyła za całą grupą do środka klubu, ale ku swemu zdumieniu zauważyła że grupa zmierza w inne miejsce niż sala taneczna.
Po 10 minutach znalazła się w czerwonym pomieszczeniu, w którym znajdowało się jedynie wielkie łoże z czerwoną pościelą i baldachimem w tym samym kolorze.
C – Fer co to ma być?
F – To jest raj. Poznasz tu tajniki miłości.
C – Słucham? – po pierwszej chwili otępienia ujawniła się silna panika i chęć ucieczki
F – O nie nie nie! Cordelio zostajesz tutaj. Chyba nie chcesz żeby tatuś poznał prawdę o swojej ukochanej córusi, która wcale taka święta nie jest. Mam mu opowiedzieć że to ty ukradłaś pieniądze z jego sejfu, kiedy zapomniał go zamknąć, a na dodatek puściłaś się z chłopakiem w jego własnej sypialni?
C – Fer błagam cię. Nie rób tego. Opowiedziałam ci to w zaufaniu.
F – Przecież nic nie zdradziłam? Chcę tylko żebyś posmakowała rozrywki, zabawiła się. Będziesz zachwycona, a potem będziesz mi za to dziękować.
Cordelia była mocno zastraszona. Nic nie mogła zrobić, kiedy do pokoju wszedł masywny mężczyzna i zmusił ją do stosunku. Był bardzo szorstki i egoistyczny. Po zdarzeniu pozostawił ją samą krwawiącą w pokoju. Długo nie mogła się po tym pozbierać i ostatecznie wylądowała na pogotowiu, gdzie spędziła resztę nocy. Fernanda pozostawiła ją na pastwę losu. W ogóle się nią nie przejęła. Od tamtej pory relacje między kobietami przestały istnieć, ale nikt nigdy nie poznał przyczyny ich konfliktu.
SaraLuna - Melendi
Do dziś jednak Cordelia pamięta potworny ból jaki odczuwała, a potem wstyd i upokorzenie po tym co się stało. Na dodatek Fernanda wygrażała się jej niejednokrotnie że Elias może poznać prawdę o jej zdradzie. To było ponad siły Cordelii, która jeszcze bardziej zamknęła się w sobie. Była naiwna i z łatwością wpadła w intrygi sprytnej modelki.
Dziś wyrzuca to sobie, jednocześnie nie może znieść że ta kobieta została jej szwagierką, a jej brat nie zna i nie może poznać prawdy bo kobieta ma związane ręce.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Barcelona.

Isabel nie może przestać wyobrażać sobie co akurat w danym momencie robi Sergio, a właściwie z kim i co robi. Jest przekonana, że świetnie bawi się z Inmą i to ją niesamowicie wkurza.
Chodzi po pokoju zataczając kółka.
I – Co za babiarz! Drugiego takiego ze świecą szukać! Najchętniej bym mu włosy z głowy powyrywała! Co za kretyn! Gdzie on teraz jest? Co robi? Co z nią robi? Och! – wścieka się na samą myśl o tym, że pozwala się dotykać innej i tą inną całuje!
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena

W przeciwieństwie do niej on bawi się przednio. Po mocno zakrapianej imprezie w klubie z grupką znajomych i Inmą oczywiście, Sergio przenosi się do mieszkania jednego ze znajomych, gdzie impreza trwa dalej w najlepsze.
I – Chodź. – Inma w pewnym momencie odciąga go na bok, a potem daje soczystego buziaka.
I – Podobam ci się?
S – Co? – chłopak jest mocno zalany, więc nie kontaktuje na pełnych obrotach
I – Nie co tylko kto? No ja, podobam ci się?
S – Jasne, a komu byś się nie podobała.
I – No to chodź.
S – Gdzie?
I – Tam – Inma wskazuje krzaki kilka metrów od działki. – Zabawimy się.
Sergio usłużnie udaje się za nią trzymając jej dłoń w swojej…
Ya no karaoke - Manuel Carrasco


Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 12:12:56 02-08-16, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:00:54 04-08-16    Temat postu:

Soundtrack do telenoweli jest już aktualizowany i dodany na moim chomiku. Zawiera 2 płyty CD. Niebawem dorzucę jeszcze płytę karaoke

Trochę brakuje mi komentarzy. Są one motywujące, kiedy się pisze a ich brak ... wiadomo Nie wiem czy zmierzam w dobrym kierunku...

Załączam nowy odcinek
Nowe postaci:

Karla Cossio jako Elisa Monteverde
kelnerka w restauracji La Mexicana


Gerardo Murguia jako Rodrigo Barrajas
Właściciel restauracji


Odc.33/04.08.16

Nastaje ranek.
W Meksyku pogoda zapowiada się bardzo słonecznie. Dulce jest już gotowa na wyjście. Elegancko i gustownie ubrana z włosami zebranymi w szykowny kok i lekkim makijażem pojawia się równo o 7 w kuchni. Tak jak ustaliła z Brunem.
W środku razem z nim czeka też Liliana.
D – Jestem już – brunetka wbiega do kuchni na boso, trzymając szpilki w rękach. Wszystko po to by zapobiec temu, że ktoś ją usłyszy.
Bruno jest pod wrażeniem jej wytwornej stylizacji i bezwiednie na jego twarzy gości uśmiech.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
L – No panienko. Wygląda panienka jak milion dolarów.
D – Dziękuję, ale jedźmy już. Nie chcę żeby ta wiedźma – moja ciotka – się zorientowała. To spotkanie jest dla mnie bardzo ważne.
B – Zaparkowałem z tyłu domu. Nikt nas nie zobaczy gdy będziemy wyjeżdżać. – oznajmia Bruno. Liliana zaś dodaje – Matilde powie że panienka zażyczyła sobie śniadania u siebie. Jako że pan Carlos i Roberto będą się spieszyć na pewno nie zajrzą do panienki. Ewentualnie pani Elena i to mnie martwi bo jeśli przyłapie Matilde na kłamstwie…
D – Tym się nie przejmuj. Zwalę na siebie całą winę. Powiem że ją oszukałam. Nic jej nie grozi. Poza tym to tylko 2 godziny. To krótko. Uda nam się.
L – No dobrze, no to jedźmy.
B – Lili Lili! – Bruno wraca jeszcze służącą – tak pędzisz do piekarni że zapomniałaś o liście zakupów.
Ta aluzja nie spodobała się Lilianie, która posłała szoferowi wrogie spojrzenie, a potem odchrząknęła – Odezwał się łowca posagów.
D – Hej! Idziecie czy nie?! – ponaglała ich Dulce powstrzymując jednocześnie nadciągające przekomarzanki.

Zaraz po przebudzeniu Roberto zadzwonił do Sergia, ale ten nie był w stanie odebrać. Nadal śpi na posesji jednego z poznanych Hiszpanów, a jego telefon leży kilka metrów dalej.
Brak kontaktu z bratem irytuje Roberta, który nie wie w jakim punkcie znajduje się ich plan.
R – A niech to! Chyba mnie nie unika? – zastanawia się i na nowo burzy – wczoraj też dzwoniłem pare razy i nic. A może on miło spędza czas z tą nową siksą i nie ma ochoty na słuchanie dobrych rad. Lepiej żeby nic nie kombinował bo inaczej będę musiał wtajemniczyć starego. – dodaje w myślach, a potem wykręca inny numer…
Eva przeciąga się leniwie na łóżku, kiedy rozbrzmiewa telefon.
E – Cześć kochanie
R – Ktoś jeszcze ziewa? Jak ci się spało? – pyta z miną cielęcia
E – Bez ciebie fatalnie.
R – Obiecuję ci że dzisiejszą noc rezerwuję tylko dla ciebie
E – Nic z tego. Wieczorem wylatuję.
R – Co? – ta informacja jest dla niego jak kubeł zimnej wody.
E – Nie pamiętasz o promocji w Urugwaju. Za 2 dni pokaz. Biorę w nim udział.
R – Szlag! To już? Jak ten czas szybko leci.
E – Jeśli chcesz spędzić ze mną trochę czasu to przyjedź na obiad. Poświntuszymy trochę a potem mnie odwieziesz na lotnisko.
R – Postaram się moja ty piękności.
E – Przygotuję coś wyjątkowego. Buziaki!
R – Poczekaj. Kto z tobą leci?
E – Jeśli pytasz o Vico to tak, ona też leci więc będę ją miała na oku.
R – Jak ty mnie znasz. Całuję. Do zobaczenia!
Roberto odkłada słuchawkę nieco niezadowolony. Nie lubi gdy Eva wyjeżdża na pokaz, w dodatku bez niego, ale świadomość że będzie z Vico uspokaja go mimo wszystko.

Barcelona
I – Nie zniosę tego dłużej! – wścieka się Isabel przemywając twarz po obudzeniu i kontynuuje – trzyma mnie tutaj jak w więzieniu, nigdzie nie mogę zadzwonić, a obiecałam tacie że się odezwę. Pewnie umiera z niepokoju. Na dodatek strasznie się nudzę. Sprzątam w kółko, ale w sumie co tu sprzątać skoro ciągle to robię i jest czysto. Telewizji nie lubię oglądać, a muzyki nie mogę słuchać bo on w dzień śpi. No i zero Internetu żebym przypadkiem nie skontaktowała się z Fernandą jakbym wiedziała gdzie ona jest i miała jakikolwiek do niej kontakt. To chore! On jest chory1 Po co mnie tu więzi skoro zna prawdę! Po co brał ślub skoro wiedział?! Inny zrobił by wszystko byle tego uniknąć! No i na domiar złego ma kochankę ladacznicę którą jeszcze tu sprowadził! Nie do wiary! – dziewczyna wyciera twarz ręcznikiem, a potem przekonana że chłopak śpi na kanapie schodzi do kuchni na paluszkach.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
O mało nie dostaje białej gorączki, gdy przechodząc korytarzem akurat natrafia na wracającego chłopaka! Ale tym razem nie wraca sam tylko w towarzystwie nikogo innego jak Inmy! Oboje są jeszcze skacowani i przedostają się do salonu hałasując przy tym niesłychanie.
Isabel bynajmniej nie ma zamiaru ich podprowadzać i z satysfakcją przygląda się jak zawadzają o napotkane przeszkody typu wystające półki czy poustawiane w progu buty.
Potem oboje padają na kanapę, a ona przygląda im się z dezaprobatą.
I – Para bezwstydników – stwierdza
Dia cero karaoke - La Oreja de Van Gogh
Dulce bierze ostatni głęboki wdech powietrza i wchodzi do restauracji. Wnętrze mimo iż widziała je w Internecie zaskakuje ją swoim ogromem i klasą wyposażenia.
D – Prawdziwe kulinarne królestwo. – ma wrażenie, że zaraz zachłyśnie się tym miejscem i jego pięknem.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Spostrzega ją jedna z kelnerek i zaprasza za ladę baru.
Elisa – Dzień dobry. Szef zaraz przyjdzie. Pani Colina na rozmowę o pracę tak?
D – Tak jest, dzień dobry – odpowiada podając dłoń do uścisku.
Zaraz potem za kelnerką wyłania się męska postać.
Rodrigo – Dzień dobry. Pani Colina zapewne tak?
D – Tak. Dzień dobry panu.
R – Zapraszam do mojego biura. Proszę za mną.

Podczas gdy Dulce przedstawia swoje curriculum Bruno nie przestaje się denerwować czekając w aucie. Boi się reakcji szefowej jeśli nieobecność Dulce wyjdzie na jaw. Nawet rozmowa z Lilianą która właśnie wraca z zakupami nie uspokaja go.
L – Chcesz bułkę?
B – Jak możesz jeść w takim momencie! Mi nawet ślina nie chce przejść przez gardło.
L – To ze stresu. Wzmaga mój apetyt.
B – A to ciekawe bo ja mam na odwrót.
L – To znaczy że jesteś jakiś dziwny.
B – A może ty
Liliana zajada się jagodzianką starając się nie zważać na zaczepki Bruna. W końcu on odzywa się pierwszy.
B – Strasznie długo tam siedzi.
L – Nie przesadzaj. Dopiero co weszła. Jeśli ją przyjmą to będą niezłe jaja.
B – Nie chcę nawet o tym myśleć. Szefowa da jej popalić. Ona jej jeszcze nie zna.
L – A mi coś się wydaje że to ta cała Dulce wyskoczy z niespodzianką. Ona jest inna od de la Vegów. Nie lubi żeby nią rządzić, za to sama chętnie by to robiła.
B – Powiedziałaś właśnie największą głupotę jaką można powiedzieć. Dokładnie potwierdziłaś że to De la Vega z krwi i kości.
Mina Liliany rzednie w jednym momencie, a Bruno potwierdza – oni tacy są. Lubią rządzić ale samymi sobą nie pozwalają. Dowód na ich pokrewieństwo.
L – Ojej może i tak ale ona jest inna. Jest w niej coś takiego co ją odróżnia i to coś może nauczy czegoś tą okropną babę.
B – Nie chcę zło wróżyć ale pani Elena to stara wyjadaczka i przy niej panienka Dulce jest niczym.
L - Patrz patrz! To ona! Biegnie tu!
B – Ciekawe czy jej się udało?
L – Sądząc po minie…
Oboje wysiadają z auta a po chwili dołącza do nich już Dulce i z szerokim uśmiechem na ustach potwierdza swój mały sukcesik
D – Przyjęli mnie kochani! Słyszycie! Mam pracę! Będę managerem! Wow!
Dziewczyna skacze z radości nadal nie dowierzając, a potem ku miłemu zdumieniu Lili ściska ją mocno, następnie padając w ramiona Brunowi. Oboje dają się z łatwością ponieść tej radości i szczerze cieszą się razem z nią.
D – Musimy to uczcić!
B – O nie panienko. Nie ma mowy.
L – Bruno, nie psuj zabawy. Jasne że musimy to uczcić!
B – Ale czas nas goni.
D – Nic się nie stanie Bruno. To tylko jeden toast. Tu w pobliżu jest przytulna restauracja. Napijemy się i wracamy.
B – Prowadzę. Nie mogę pić.
D – Spokojnie. Zafundujemy ci soczek bez procentów. Jedziemy!
Z oporami, ale Bruno w końcu zgadza się na małe świętowanie i rusza w kierunku wskazanym przez rozemocjonowaną brunetkę.
Dia cero karaoke refren - La Oreja de Van Gogh

Isabel z satysfakcją przygląda się cierpiącym z powodu bólu głowy Inmie i Sergiowi. Na ich prośbę przygotowuje im mocną czarną kawę, ale najchętniej pozostawiłaby ich samym sobie.
Jueves karaoke - La oreja de Van Gogh
Gdy podaje filiżankę Inmie ta akurat ociera swoją twarz o Sergia i to spowodowało, że Isabel z przejęcia zadrżała ręka. Po chwili rozlega się przeraźliwy krzyk, który nawet umarłego by zbudził.
I – Aaaaaaaaaaaaaa!!!
S – Co się stało? – Sergiowi w mig otwierają się oczy, a Inma natychmiast zeskakuje z łóżka i biegnie pod kran skąd puszcza zimną wodę. Isabel staje jak sparaliżowana.
I – Przepraszam.
In – I co mi po twoim przepraszam! Poparzyłaś mnie! Aua!
S – Co tu się dzieje? – nie od razu Sergio orientuje się, gdzie jest, ale gdy już zaczyna kojarzyć fakty Inma z całym impetem wykrzykuje mu że Isabel celowo oblała ją gorącą kawą.
Chłopak spogląda na przelęknioną szatynkę, a potem odpowiada – daj spokój. To był wypadek. Pokaż mi tą rękę. Nic ci nie będzie. Nie przesadzaj.
SaraLuna początek - Melendi
I – Boli – Hiszpanka nadal się żali.
S – Przejdzie ci za chwilę – odrzeka Sergio, a potem zwraca się do stojącej nieopodal Isabel – Isabel bądź tak dobra i przygotuj nam lekkie śniadanie. Potem prześpimy się na kanapie. Przynieś świeżą pościel. Będziesz tak miła? – oczywiście dziewczyna nie ma najmniejszej ochoty zrobić tego o co ją poprosił, ale nie potrafi odmówić i choć jest na siebie zła zaraz potem oboje zajadają się przygotowanymi przez nią kanapkami, a potem zasypiają razem w salonie…

Czarny scenariusz jakiego obawiał się szczególnie Bruno niestety spełnia się. Nieobecność Dulce podczas śniadania od razu budzi czujność Eleny, która osobiście udaje się po nią do jej pokoju. Nawet rozłożone pod pościelą poduszki nie pomagają i oszustwo natychmiast wychodzi na jaw.
Elena wpada w furię, którą wyładowuje na kucharce.
E – Matilde! Matilde! – kobieta przybiega na górę jak najszybciej – Masz minutę żeby mi powiedzieć, gdzie jest ta smarkula!
Kucharka jak na spowiedzi wszystko wyznaje, jednocześnie umiera ze strachu, że straci pracę.
Po jej słowach złość Eleny jeszcze narasta.
E – Pięknie. Służba knuje za moimi plecami! Chyba zapomnieliście kim tu jesteście i pora wam przypomnieć regulamin tego domu. Nie otrzymasz pensji za ten miesiąc.
SaraLuna początek - Melendi
M – Nie, błagam panią. Niech pani się zlituje.
E – Poproś o pomoc moją bratanicę z którą masz takie dobre relacje.
C – Co ty wyprawiasz? – nagle wbiega rozdrażniony Carlos – słychać cię w całym domu.
E – Zaprowadzam porządek, coś czego ty w tym domu nie potrafisz utrzymać – podchodzi do niego i informuje go o poczynaniach ich gościa – ta małolata chciała nas przechytrzyć. Nie ma jej w domu.
C – Podobno jest chora? – zaskoczony zwraca się w kierunku Matilde, która to tak przedstawiała sprawy.
E – Po tylu latach służby tutaj nie wstyd ci tak kłamać? – Elena także spogląda w kierunku kucharki, która jest mocno zażenowana i pełna winy.
C – Dokąd pojechała? – pyta, a Matilde nie jest w stanie ukryć prawdy i odrzeka – panienka Dulce udała się na spotkanie w sprawie pracy.
E – O matko!!! Trzymaj mnie – Elena niemal nie upada po tej rewelacji – co ona wyprawia?
C – Myślałem, że wybiłaś jej ten pomysł z głowy?
E – Ja też tak myślałam, ale ona jest taka uparta.
C – Jak jej ojciec.
Na wspomnienie Alberta Elena aż drży od środka.
E – Źle się czuję. Przynieś mi śniadanie do łóżka – rzuca służącej ostatnie wrogie spojrzenie, a potem powoli rusza do swojej sypialni. Carlos odczekuje chwilę by następnie samemu skarcić Matilde, jakby mało jej było po reprymendzie od Eleny
C – Rozczarowałaś mnie Matilde. Żeby spiskować z moją bratanicą…Naprawdę warto poświęcać posadę dla jej głupich pomysłów? – Matilde nic nie odpowiada. Wyczekuje jedynie ze spuszczoną głową aż szef wyjdzie. Potem oddycha z ulgą, gdyż zachowała mimo wszystko pracę, jednak zapewnia samą siebie, że nigdy więcej nie weźmie udziału w jakimkolwiek występku najmłodszej domowniczki.

Tymczasem rozbawiona trójka jest właśnie w drodze do rezydencji. Niczego się nie spodziewają i świetnie bawią śpiewając piosenki słyszane w radiu. Nawet Brunowi udziela się ten radosny nastrój.
Danza Kuduro - Don Omar
L – Panienka to jest the best! Naprawdę! Szkoda że inni są tacy przymuleni!
Dulce zaśmiewa się po tych słowach
L – Panienka na pewno należy do tej rodziny?
D – Niestety tak!
L – Jest panienka taka inna od nich, totalnie inna!
D – Inna to znaczy jaka?! Co masz na myśli?
L – No taka…taka fajna!
D – Ach ty Lili! – Dulce na nowo się zaśmiewa, Bruno zaś scisza muzykę wywołując u obu dziewczyn protest
D – Włącz to Bruno!
B – Już prawie jesteśmy. Lepiej nie zwracać na siebie uwagi
L – Jaka szkoda – odrzeka z rozżaleniem Liliana, podobną minę przybiera też Dulce.
Ponownie podjeżdżają pod rezydencję od tylnej strony nie podejrzewając wcale że ich wypad został zdemaskowany.

Gdy wchodzą wreszcie do środka przez kuchnię Matilde tam nie ma. W salonie na brunetkę czeka z miejsca niemiła niespodzianka. Oczekują tam na nią oboje Elena i Carlos.
Dziewczyna reaguje na ich widok zaskoczeniem, ale szybko się reflektuje i udaje że właśnie zjadła coś w kuchni choć trudno w to brnąć patrząc na jej elegancki wygląd.
E – Wybierasz się gdzieś?
D – Nie, przecież mówię że właśnie przekąsiłam coś w kuchni.
Elena i Carlos spoglądają na siebie wymownie a potem ciotka dziewczyny dodaje – w tym stroju?
Dulce postanawia iść w zaparte mimo iż jej wygląd wszystko zdradza, co doprowadza Elenę do szewskiej pasji i powoduje że kobieta niemal eksploduje gniewem
E – Uważasz mnie za idiotkę!? Taka smarkula a jaka chce być cwana! Nie chciałaś po dobroci to będzie po złości!
D – O co ci chodzi?
C – Dulce my wszystko wiemy. Wymknęłaś się z domu na rozmowę o pracę mimo iż ci zakazaliśmy.
D – Ale wujku…
C – Dość! Idź teraz do siebie. Potem porozmawiamy jak ciocia ochłonie. – oznajmia przytrzymując żonę, która ma ochotę rzucić się na arogancką bratanicę. Dulce nie rozumie zachowania obojga, ale dla dobra swojego i przede wszystkim Bruna oraz Liliany posłusznie idzie do siebie.
SaraLuna początek - Melendi
Elena natomiast wzywa na dywanik całą trójkę…
E – Nie zastosowaliście się do zasad panujących w tym domu – rozpoczyna swój wykład – Wiecie jak to się nazywa? Sabotaż.
Pracownicy spoglądają po sobie jakby chcieli powiedzieć, że ta kobieta zdecydowanie przesadza, że jej myślenie nie ma sensu, Elena zaś kontynuuje swój wywód – Takie zachowanie jest karygodne. Rozumiem że liczyliście się z konsekwencjami biorąc udział w tej maskaradzie? Matilde i Bruno – zostajecie zawieszeni. Zapomnijcie o pensji za ubiegły miesiąc.
B – Ale proszę pani…
E – Zamilcz. Nie podoba się to możesz odejść w każdej chwili! Ty zaś od samego początku mnie irytujesz – kobieta bezpośrednio kieruje się w stronę Liliany – psujesz wizerunek tego domu swoim tłustym cielskiem!
Liliana jest w szoku. Tego się nie spodziewała, tak wielkiej ujmy i okrutnej obrazy. Jest zła, ale po chwili dopadają ją ogromne chęci do płaczu bo to co za chwilę usłyszała było jeszcze gorsze.
E – Jesteś zwolniona. Wynocha!
SaraLuna końcówka - Melendi


Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 20:04:57 04-08-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:17:35 05-08-16    Temat postu:

Już nadrabiam bie było mnie kilka dni i nie miałam dostępu do internetu.Troszkę się tu działo ta rodzina cała jest jakaś potrzepana wszyscy pozwalają Elenie by nimi pomiatała dobrze że chociaż od męża jej się dostało.Oby Cordelia coś wywinęła i uciekła od tego całego ślubu.A Isabel nie rozumiem czemu pozwala sobie na takie coś,jak może się zgadzać im usługiwać niech się wreszcie postawi albo coś z sobą zrobi.Czy potrzebuje kubła zimnej wody na głowie żeby się wreszcie otrząsnąć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 4:09:17 06-08-16    Temat postu:

dulce245 napisał:
Już nadrabiam bie było mnie kilka dni i nie miałam dostępu do internetu.Troszkę się tu działo ta rodzina cała jest jakaś potrzepana wszyscy pozwalają Elenie by nimi pomiatała dobrze że chociaż od męża jej się dostało.Oby Cordelia coś wywinęła i uciekła od tego całego ślubu.A Isabel nie rozumiem czemu pozwala sobie na takie coś,jak może się zgadzać im usługiwać niech się wreszcie postawi albo coś z sobą zrobi.Czy potrzebuje kubła zimnej wody na głowie żeby się wreszcie otrząsnąć


Dziękuję że komentujesz. Fajnie jest poczytać jak historię odbiera osoba po drugiej stronie
Co do Isabel to ciężko jej się przeciwstawić. Pamiętaj, że jest w dramatycznej sytuacji, kompletnie zależna od Sergia. On w każdej chwili może posłać ją do więzienia bo podszywając się pod bliźniaczkę popełniła przestępstwo, no i dziewczyna nie ma pojęcia że tak naprawdę on ma do niej pewną słabość...
Niebawem kolejny odcinek. Mogę tylko zdradzić, że zacznie się dziać w wątkach miłosnych
Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:56:24 06-08-16    Temat postu:

Odcinek 34/06.08.16

Cała trójka jest w szoku. Liliana stara się jeszcze ubłagać szefową, ale ona jest bezlitosna.
E – To postanowione. Będzie przykładem dla innych, w razie gdyby znowu komuś zachciało się konspirować. Matilde – zwraca się do kucharki całkowicie ignorując łzy Liliany oraz złowieszczy wzrok Bruna – jeszcze dziś rozpocznij poszukiwania nowej służącej. Tym razem mam jednak zastrzeżenie. Niech będzie stara żeby nie brała udziału w dziecinadach tego pokroju co dzisiaj. – kolejne słowa kieruje na nowo do Liliany – a ty nie pokazuj mi się na oczy. Za godzinę ma cię tu nie być! – zastrzega i wychodzi odwracając się na pięcie i z głową uniesioną wysoko w górze. Mina satysfakcji nie schodzi z jej twarzy, z Liliany zaś mina załamania.
M – Moja biedna. Tak mi przykro. – Matilde tuli ją mocno. Bruno zaś niemal kipi ze złości. Ma ochotę przygadać szefowej, wie jednak, że nie może bo to oznaczałoby i dla niego koniec, a on potrzebuje pracy najbardziej na świecie.
B – Co za wiedźma!
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
C – Jadę do firmy – informuje Carlos tuż przed wyjściem, gdy akurat w salonie pojawia się jego małżonka.
E – Jedź. Wszystko już załatwione. Nie musisz się niczym przejmować. Dostali porządną lekcję. Już nigdy więcej nie będą nieposłuszni.
C – Świetnie. Przy okazji mam dobry pretekst by odmówić Dulce pieniędzy.
E – O nie mój drogi – Elena pociąga męża za ramię bliżej drzwi wyjściowych – powiedz jej po prostu, że są kłopoty z kontem. Inaczej narobi nam bałaganu a teraz, przed ślubem Cordelii, to najmniej potrzebne.
C – Wątpię, że mi uwierzy
E – Czy uwierzy czy nie, teraz to najmniej istotne. Udawaj mimo wszystko, a ja postaram się ją w ciągu dnia troszeczkę uspokoić. Alberto źle ją wychował, właściwie w ogóle. To rozkapryszona i niewdzięczna dziewucha.
C – W porządku. Zostawiam to w twoich rękach.
Elena reaguje na tą wypowiedź szerokim uśmiechem, a potem gestem zwycięstwa udaje się na górę.

Liliana pakuje swoje rzeczy, które przechowywała w pokoju Matilde. Czasem zostawała na noc, gdy było więcej pracy, na przykład po przyjęciu, ale nie miała stałego pokoju w rezydencji. Mimo to wspomnienia pobytu tutaj zakorzeniły się w niej mocno. Nie może nadal uwierzyć, że właśnie została wyrzucona i to przez taką błahostkę. Jeszcze przed chwilą była taka zadowolona, a teraz przychodzi jej się żegnać z tym miejscem raz na zawsze. Nie może się z tym pogodzić.
Siada na łóżku Matilde ze zrezygnowaną miną zalewając się łzami.
L – To niesprawiedliwe. Nie chcę odchodzić.
SaraLuna środek - Melendi
Bruno z kolei zajął się myciem jednego ze starych, już właściwie nieużywanych przez Roberta aut. Wszystko byle nie myśleć o podłości szefowej i wyrywającej się w związku z tym chęci nagadania jej tego co o niej myśli, a to oczywiście nic pochlebnego.
B – Biedna Lili. Tak mi jej szkoda. Co ona teraz zrobi?
Matilde natomiast z ciężkim sercem umawia już nowe kandydatki na służącą. Z trudem powstrzymuje smutek jaki w niej tkwi.

Dulce, nieświadoma konsekwencji jakie ponieśli jej wspólnicy, siedzi w swoim pokoju i rozmyśla nad tym jak wyrwie się z domu następnego dnia. Już jutro zaczyna pracę i zamierza do niej pójść za wszelką cenę.
Elena po chwili usiłuje się do niej dostać, ale dziewczyna ani myśli jej otworzyć. Zamknięta od wewnątrz przez cały dzień nie opuszcza swoich czterech ścian.
D – Mam już dość. Jak wuj wróci wezmę od niego moje karty i książeczkę czekową i wyprowadzam się. Nie wytrzymam dłużej tej kontroli. – stwierdza.

Barcelona.
Sergio i Inma nadal mocno śpią. Leżą razem wtuleni w siebie, co od dłuższej chwili zajmuje wzrok i myśli Isabel. Szatynka nie potrafi powstrzymać wyobrażeń na temat tego jak spędzili poprzednią noc. Im bardziej się nad tym zastanawia tym gorzej się czuje.
I – Lepiej zrobię coś do jedzenia. Będą bardzo głodni jak się obudzą – przy okazji dziewczyna chce zająć umysł czymś innym niż roztrząsaniem wydarzeń jakie mogły mieć miejsce między tym obojgiem.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Wraca po pół godzinie, by sprawdzić czy para może się już obudziła. Rzeczywiście Inma i Sergio już nie śpią, ale ich widok jeszcze bardziej jej dopieka. Gdy Isabel wchodzi oni akurat namiętnie się całują! To niemal wbija ją w ziemię. Ma ochotę się pod nią zapaść. Łzy od razu szklą się w jej oczach.
Przygląda im się mimo iż to dla niej tortura, a oni nawet nie odczuwają tego intensywnego wzroku i nie odrywają się od siebie ani na moment!
Otras vidas refren karaoke - Carlos Rivera
Meksyk
Do kolacji zasiada jedynie Elena, która o mało nie wychodzi z siebie. Jak to możliwe, że siedzi sama podczas gdy w domu są jeszcze dwie osoby tj Dulce i Cordelia. O ile obecność córki jest dla niej bez znaczenia o tyle irytuje ją ignorancja ze strony Dulce, której przecież okazała tyle dobra przyjmując ją pod swój dach!
E – Matilde! Matilde!
Kucharka dociera do jadalni jeszcze sapiąc, biegła jak najszybciej była w stanie.
M – Słucham panią
E – Zamknij lodówki na cztery spusty. Nic dzisiaj nie serwuj. Cordelia i Dulce nie są głodne teraz to i potem nie będą. Zrozumiałaś co masz, a właściwie czego nie masz robić?
M – Tak jest proszę pani.
E – Jutro rano na pewno apetyt im wróci.

Nastaje wieczór.
Dulce przeciera oczy ze zdumienia gdy wuj informuje ją iż nie może jej jeszcze przekazać pieniędzy. Jego tłumaczenia jak słusznie podejrzewał są dla Dulce nie szczere, ale idzie w zaparte i odmawia jej stanowczo.
D – Robisz to celowo, ona ci kazała tak? To podłe!
C – Jeśli masz na myśli ciotkę to nie, mi nikt nie rozkazuje. Musisz jeszcze trochę poczekać.
D – Wujku błagam cię. Nie zniosę dłużej tej kontroli. Mam 20 lat! Chcę żyć!
C – Przecież masz wszystkiego pod dostatkiem. Nikt ci w tym nie przeszkadza!
D – Ale ja potrzebuję niezależności. Chcę sama o sobie decydować. Proszę cię, daj mi tą kasę.
C – Przykro mi, ale nic nie mogę zrobić
D – Szlag by to! – krzyczy za nim, gdy ten wychodzi. – Co za ludzie! Przyjazd tutaj to najgorsze co mogłam zrobić! Tak strasznie tego żałuję!

Cordelia przez cały wieczór koresponduje z nieznajomym z Internetu. On nadal nie ma pojęcia o tym że dziewczyna ma narzeczonego i wychodzi za mąż. Jego ostatnia wiadomość niemal mrozi krew w jej żyłach
M – Będę w weekend w Meksyku. Spotkajmy się, ale tak naprawdę, na żywo
C – O nie – Cordelia wpada w panikę. Nie wie co odpisać.
SaraLuna początek - Melendi
W końcu nic nie odpowiada i zlękniona kręci się bez celu po swoim pokoju, aż w końcu burczenie w brzuchu staje się tak uciążliwe, że schodzi do kuchni.
Zauważa zamkniętą lodówkę – Matilde. Przyrządzisz mi coś. Umieram z głodu.
M – Przykro mi panienko, ale nie mogę. Dopiero jutro na śniadaniu będzie posiłek.
C – Jak to?
M – Pani mama zabroniła mi wydawania pożywienia.
C – Ale mnie już nawet brzuch boli z głodu.
M – Rozumiem, ale przepraszam. Nie chcę żeby mnie zwolniła. Musze wypełniać polecenia.
Cordelia wraca do pokoju bardzo osłabiona. Z bolącym brzuchem i ciemnością przed oczyma zasypia w końcu modląc się by nowy dzień już nastał.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Na apetyt nie narzeka natomiast Dulce, która postanawia na własną rękę wymknąć się z domu już w środku nocy.
Me rio de ti karaoke - Gloria Trevi
D – Nie to nie! Mam jeszcze trochę oszczędności. Jakoś sobie poradzę!
Elena nawet nie podejrzewa, że jej bratanica coś planuje. Jest pewna, że nauczyła ją posłuszeństwa.
Nie w smak jej słowa męża, gdy leżą już w sypialni.
C – A może powinnaś jej odpuścić? Niech trochę popracuje. Po czasie się znudzi i przyzna nam rację.
E – Nie ma mowy! To Colina! Nie może pracować jak zwykły szary człowieczek. W końcu to do niej dotrze.
C – Jesteś pewna? Bo ja jakoś tego nie widzę. Uparła się na to i prędko nie zrezygnuje.
E – Poczekamy zobaczymy. Jeśli ta strategia nie zadziała użyję innej.

R – Wybacz, że zapomniałem o pokazie. Nici z naszej kolacji. Jak wrócisz obiecuję, że zabiorę cię do najlepszej restauracji w mieście. – Roberto wysyła smsa do Evy, która jest na niego mocno cięta. Wczoraj obiecał jej kolację zapominając, że wylatuje. Potem zmienili plany i umówili się przed wylotem że zjedzą coś u niej i pobaraszkują w między czasie. Tym czasem on w ogóle nie przyjechał tłumacząc się pracą. Kobieta nic mu nie odpisuje. Musi strawić złość jaką do niego czuje.
V – Wszystko ok. między wami? – dopytuje Vico, gdy zmierzają na pokład samolotu.
E – Niech trochę pocierpi. Dobrze mu to zrobi.
V – Zapomnij o nim. Teraz najważniejszy jest pokaz. Czuję że to będzie wielka sprawa.
E – Pierwszy raz lecę do Urugwaju. Jestem ciekawa jak tam będzie.
V – Ja też. Myślałam jednak że Roberto albo ktoś z firmy poleci z nami. Dziwi mnie że jest akurat Elias.
Obie odwracają się i spoglądają za idącym nieco za nimi Eliasem
E – Tak jakby chciał uciec nie? Lada chwila się żeni i zamiast zająć się przygotowaniami wysyłają go na pokaz.
V – Ja słyszałam, że on sam chciał. W sumie trochę go rozumiem. Jakim cudem taki gość zwrócił uwagę na Cordelię? W ogóle do siebie nie pasują. Często mam wrażenie, że on się z nią męczy.
E – Vico przecież to jasne. Jedyne co go w niej kręci to pieniądze.
V – Też tak sądzę.
E – Nieraz widziałam go jak flirtował z modelkami. Gdyby naprawdę był zakochany w Cordelii to nie szukałby byle pretekstu żeby tylko pobyć z modelkami.
V – Masz rację. Jedyne co może przyciągać do Cordelii to pieniądze jej rodziny.

Inma przeciąga się na łóżku obok Sergia, który czuje się nieswojo i rozgląda gorączkowo dookoła sprawdzając czy aby Isabel nie kręci się gdzieś w pobliżu.
I – Było miło, ale się skończyło – zaśmiewa się Hiszpanka, a potem dodaje – ale jestem głodna. Zjadłabym konia z kopytami.
S – Też zgłodniałem. Chodźmy do kuchni.
Oboje stają zdumieni gdy już tam docierają. Kuchnia niemal lśni, a na stole znajduje się talerz pełen finezyjnych kanapek
I – Żyć nie umierać. Tylko pozazdrościć takiej siostry – to ostatnie określenie brzmi kpiarsko. Inma puszcza do Sergia oczko, a potem otwiera lodówkę i wyjmuje z niej 2 owocowe koktajle.
I – Zaraz pójdę ją ucałować. Jest taka urocza. Nawet nie śniłam o takich pysznościach. Słodka ta Isabel. – Inma szczerze się cieszy. Sergio natomiast lekko uśmiecha się pod nosem zastanawiając się czy Isabel już śpi, a jeśli nie to co sobie teraz myśli, co myśli o nim i Inmie, o jego zachowaniu. Ma straszną ochotę żeby do niej pójść, ale powstrzymuje się wiedząc że nie opanuje sytuacji jeśli teraz się do niej uda. Ogarnęła go bowiem wielka ochota na to by się do niej zbliżyć, choćby poprzez przytulenie jej. Zgadzał się z Inmą, Isabel była słodka. Ciągle miał ją przed oczyma, nawet podczas spożywania posiłku.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Ona tymczasem płacze rzewnie w swoim pokoju. Myślała, że odkrywa Sergia na nowo, że pierwsze wrażenie kobieciarza, który nic sobie nie robi z uczuć kobiet było mylne. Sądziła że jego gwałtowność, powierzchowność są tylko przykrywką, która kryje jego wrażliwość i czułość. Dziś dotarło do niej, że to właśnie pierwsze wrażenie nie myliło, a jego ewentualna troska to tylko udawanie, które na pewno miało jakiś bliżej nieokreślony cel.
I – Muszę przestać o tym myśleć. Wymyślam coś czego w ogóle nie ma. On ma mnie gdzieś, od samego początku mnie nie polubił. Ta cała zamiana, jego to bawi. Dla niego to gra. Dlatego w to wszedł, bo chciał się zabawić moim kosztem.
Muszę zapanować nad sobą, nad tym jak na mnie wpływa i wytrzymać do czasu powrotu Fernandy. Wtedy wrócę do mojego normalnego życia, w którym co prawda nic się nie dzieje, ale przynajmniej nikt mnie nie rani.
W końcu zasnęła z książką w dłoniach.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
O 4 nad ranem Dulce była już gotowa. Spakowała kilka najpotrzebniejszych rzeczy, zabrała oszczędności i w skórzanej kurtce oraz dżinsowych spodniach wydostała się z domu w dość nietypowy sposób. Zawiązała kilka prześcieradeł i koców i przerzucając je przez balkon postanowiła po nich zejść na dół.
D – Nie to nie! Wypchajcie się! I tak sobie poradzę! – powiedziała na głos, a potem powoli wydostała się na zewnątrz. Potem szybko przebiegła ogródek aż dostała się do garażu, gdzie stał motor Sergia. – Pożyczam na jakiś czas kuzynie – powiedziała i odjechała zadowolona.
Me rio de ti karaoke - Gloria Trevi
Tymczasem on przebudził się i nie mógł oprzeć się pokusie, by udać się na górę, do sypialni Isabel. Ciągnęła go tam jakaś niepohamowana siła, która z każdym kolejnym krokiem wzrastała. Gdy już dostał się pod jej drzwi przez dziurkę od klucza spostrzegł tlące się w środku światło, które narzuciło mu wątpliwości.
S – Nie śpi? Nie mogę tam wejść. Jak jej to wytłumaczę?
Opiera się plecami o drzwi i oczyma wyobraźni widzi ją mocno śpiącą z jej uroczą i niewinną twarzyczką po której mimochodem żeglują kosmyki jej grubych pukli włosów. Leży na boku co jakiś czas zginając, a potem prostując zgrabne nogi. Potem on nachyla się bliżej i dotyka leniwie jej policzka, a potem zakłada jej kosmyk włosów za ucho powodując bezwiednie uśmiech na jej twarzy. Lecz to jedynie jego pragnienie, którego nie może spełnić.
Sam łapie się na tym, że nigdy wcześniej nie miał takich fantazji i mocno go to zaskakuje.
Woli odejść by nie kusić losu.
S – Nie mogę o niej myśleć, nie w ten sposób. To niemożliwe. – stwierdza w myślach i w końcu odchodzi.
Seras - Carlos Rivera
Nastaje ranek.
Do śniadania zasiadają wszyscy, wszyscy oprócz Dulce. Elena znowu czuje się w obowiązku zainterweniować i gotowa na wszystko wpada do pokoju bratanicy z awanturą. Przeszukuje cały pokój, potem udaje się do łazienki lecz nigdzie nie zastaje dziewczyny. Gdy już ma wychodzić kątem oka dostrzega uchylone drzwi balkonowe. Gdy przez nie zagląda wszystko staje się dla niej jasne.
E – Carlos! Carlos! – zbiega po schodach
C – Co się stało?
E – Nie ma jej! Ta smarkula uciekła!
C – A nie mówiłem. Sprowokowałaś ją i masz!
E – Musimy ją odnaleźć i to jak najszybciej.- kobieta aż trzęsie się ze złości.
Carlos chwyta ją za ręce i przytrzymuje – uspokój się! Znajdzie się. Nie ma 5 lat.
E – Uciekła przez balkon rozumiesz?! Ona stąd uciekła!
Cordelia i Roberto podobnie jak ich rodzice też mają nietęgie miny po tej wiadomości. Obawiają się skandalu, jaki może wyniknąć z tej przyczyny.
SaraLuna początek - Melendi
I – No no zaskakujesz mnie Sergi! – Hiszpankę obudziły zapachy dobiegające z kuchni. Były tak, nęcące że nawet nie przemyła twarzy tylko od razu ruszyła do kuchni, gdzie spodziewała się raczej zastać Isabel aniżeli…Sergia. – Nie wiedziałam że i ty masz zdolności kulinarne. Gdzie się tego nauczyłeś?
S – Wiele razy byłem zdany sam na siebie. Studiowałem za granicą, a wcześniej byłem w szkołach z internatem więc siłą rzeczy się nauczyłem, ale to nic nadzwyczajnego.
I – Pachnie cudownie! – brunetka nie przestaje się zachwycać. – Co to takiego? – pyta, gdy podchodzi bliżej.
S – Roladki z bakłażana grillowanego z masą serową
I – Hmmm i nawet nazwa jest urzekająca. Jesteś przeuroczy Sergi!
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Najchętniej ciebie bym zjadła na śniadanie – dodaje zagryzając płatek jego ucha. Akurat w tym momencie wchodzi Isabel i zauważa to. Od razu wpada w niezręczność, co oni zauważają. Sergio też źle się czuje z tym co widziała, zaś Inmie bynajmniej to nie przeszkadza.
Dia cero początek karaoke - La oreja de Van Gogh[/i]

Duele el amor - Tony Dize / Napisy końcowe


Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 11:41:06 06-08-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:25:18 08-08-16    Temat postu:

Dziś pojawia się
OSVALDO BONAVIDES jako MIGUEL ZENDEJAS

Odcinek 35/08.08.16

I – O Isabel wstałaś już – bardziej stwierdza niż pyta – Sergio przyrządził extra śniadanie – teraz na twarzy Isabel pojawia się zdumienie – może byś nakryła do stołu?
S- Nie! – Sergio od razu oponuje – Isabel niech usiądzie, a dziś ty podasz.
I – Ja? – mina Inmy wskazuje na to że ewidentnie ten pomysł nie przypadł jej do gustu, ale mimo to postanawia zmierzyć się z tym zadaniem. Isabel czuje się nieswojo, ale choć marzy by stamtąd jak najszybciej wyjść nie ma śmiałości.
I – Ładnie dziś się ubrałaś – wyskakuje nagle Inma, gdy podaje jej sztućce – sukienka w kwiaty w sam raz na wieś – chichocze przez moment, a potem dodaje – szkoda, że nie sięga do kostek. U zakonnic to modne.
Sergio słyszy te docinki, ale puszcza je mimo uszu. Nie chce sobie psuć nastroju. W myślach już planuje rozmowę z Inmą w której utemperuje jej niemiłe zapędy.

Elena krąży po domu z furią w oczach. Upiera się by zawiadomić policję, ale Carlos przytomnie jej to odradza.
C – Ośmieszysz siebie i nas. Dulce jest dorosła. Odpowiada sama za siebie. Nic nie możemy zrobić.
E – Co za niewdzięcznica. Okazałam jej tyle względów, a ona jak mi odpłaca?! Niech się tylko pokaże!
Po chwili do salonu wchodzi też Roberto, nie przestaje trzymać telefonu przy uchu
R – Nie odbiera. Dzwonię bez przerwy.
E – Widzisz Carlos? Za kogo ona się uważa?! Postawiła cały dom na nogi.
R – Niepotrzebnie się do niej wtrącaliście. Dulce nie lubi być kontrolowana. – stwierdza Roberto, rezygnując z podjęcia kolejnej próby kontaktu z kuzynką.
E – Przyjechała tu w gości więc jej obowiązkiem było się dostosować. Jest bezczelna!
C – Gdzie ona może być? – cała trójka nie przestaje nad tym dumać.
Wątpliwości rozwiewa nieoczekiwanie Matilde.
M – Dzwonili ze szpitala. Chodzi o panienkę Dulce.
E – Nie! – niespodziewanie Elena wpada w wielkie przerażenie, podbiega do kucharki – Powiedz że to nic poważnego!
M – Panienka miała wypadek na motorze. Trafiła na pogotowie.
Cała trójka: Elena, Carlos i Roberto spogląda na siebie z paniką w oczach.
C – Co za nieszczęście. Jedziemy do szpitala – odrzeka Carlos i rusza z impetem po kluczyki i dokumenty od auta. Elena i Roberto mu wtórują.
SaraLuna początek - Melendi
Niczego nieświadoma Cordelia obserwuje ich z zaciekawieniem z okna. Gdy odjeżdżają, zasiada przed laptop i po raz kolejny odczytuje ostatnią wiadomość, a właściwie propozycję jaką otrzymała od znajomego z Internetu. Nadal mu nie odpisała i wciąż nie potrafi się zdecydować.
C – Tak fajnie mi się z nim pisze, jakbyśmy byli bratnimi duszami. Co robić? Przecież nigdy nie mieliśmy się spotkać. Dlaczego mi to zaoferował? Co mam odpowiedzieć?
Kobieta tak naprawdę nie widzi się w obliczu takiej sytuacji. To ją przerasta i zamiast cokolwiek mu odpisać nadal to przekłada na potem. Jednak myśli nie przestają piętrzyć się w jej głowie i torturują ją nieustannie. Mimo to ona i tak woli to przeciągać.

W tym samym czasie przed swoim laptopem siedzi właśnie Miguel, który odlicza na zegarku czas czekając na wiadomość zwrotną od niej. Zaczyna się mocno niecierpliwić.
M – Odpisz, odpisz! Za godzinę mam lot. Muszę teraz wiedzieć.
Mężczyzna robi sobie małą przerwę by przekąsić jeszcze kanapkę przed odlotem i dopakować resztę rzeczy. Przy okazji przechwytuję gazetę w której wyczytuje nowinę o rychłym ślubie jedynej córki de la Vegów. Nie ma pojęcia, że to właśnie z nią koresponduje.
M – Hmmm ładna nawet. Ma tak samo na imię jak moja muza. Co za zbieg okoliczności. Mam nadzieję, że nie wystraszyłem Cory i odpisze mi niebawem.
Inesperado - Anahi
Złość po wczorajszym zwolnieniu Lili nadal nie przeszła Brunowi. Chłopak wścieka się krojąc niedbale, ale zażarcie chleb w kuchni. Oczywiście cały jest w okruchach. Jednak jeszcze bardziej niż na pracodawczynię jest zły na Dulce, którą obwinia o konsekwencje, jakie ponieśli właściwie wszyscy.
B – Co za rozkapryszona dziewucha! Myśli, że jest pępkiem świata. Rozpuszczona małolata! Przydałby się ktoś kto dałby jej nauczkę!
M – Bruno! Bruno! Co za tragedia! – do środka wbiega zaniepokojona kucharka
B – Spokojnie. Co się stało?
M – Dzwonili ze szpitala. Panienka Dulce miała wypadek.
B – Co ty mówisz? – w tej chwili mężczyzna pożałował słów, które przed chwilą wypowiedział i to bardzo.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
De la Vegowie byli w szoku, gdy dotarli w końcu na izbę przyjęć. Natknęli się bowiem na samą Dulce, które o własnych nogach i nawet bez jednego zadrapania właśnie opuszczała to miejsce. Poczuła się mocno zawstydzona, gdy stanęła z nimi twarzą w twarz.
R – Dulce nic ci nie jest! Co za ulga! – Roberto uspokoił atmosferę i wziął kuzynkę w ramiona. Faktycznie poczuła, że wywołała zmartwienie u bliskich. Carlos także do niej podszedł i uściskał.
D – No już! Dajcie spokój. Nic mi nie jest. Muszę iść. Spieszę się.
Na drodze dziewczynie stanęła Elena i zapytała – dokąd?
D – Do pracy – Dulce odpowiedziała ze stanowczością w głosie, dając jednocześnie ciotce znać, że się nie ugnie przed jej ewentualnym zakazem.
Za nić w świecie nie spodziewała się tego, co za chwilę nastąpiło.
Elena przytuliła ją mocno. Odetchnęła. Dulce poczuła jak jej ciotce drżą dłonie i dotarło do niej w tej chwili, że Elenę rzeczywiście martwi jej los.
E – Kochanie. Zgoda. Możesz pracować, gdzie tylko zechcesz ale…
D – Ale? Wiedziałam że będzie jakieś ale
E – Proszę cię jedynie o powrót do domu. Bardzo cię kochamy – wskazuje wzrokiem na męża i syna – i nie chcemy żeby ci się stała krzywda. Sama zawiozę cię do tej pracy, a potem odbiorę.
D – O nie nie nie! Żebyś potem mogła mnie sprawdzać? Nie ma mowy.
E – W takim razie niech cię zawiezie Carlos albo Roberto, ale ja muszę wiedzieć, że jesteś bezpieczna. Naprawdę bardzo się o ciebie bałam. Jesteś jedyną pamiątką po moim kochanym bracie. Nie przeżyję jeśli cię stracę. – z oczu kobiety spływają słone łzy, które rozmywają makijaż. Dulce czuje się dziwnie, ale i przyjemnie. Po raz pierwszy od dawna odczuwa chęć na przebywanie w rezydencji de la Vega.
Despiertame karaoke - Gloria Trevi

Śniadanie pomiędzy Isabel, Sergiem a Inmą przebiegło w dość milczącej atmosferze. Isabel nie potrafiła jeść swobodnie. Czuła, że Inma patrzy jej na ręce, z kolei Sergio obserwuje jej wymalowane na twarzy emocje, które zwykły ją demaskować, dlatego też często spuszczała głowę i pozwalała opadać swobodnie gęstym włosom, by się w nich ukryć. Nie wiedziała, że tak naprawdę żadne z nich się nią nie interesuje tylko tonie we własnych domysłach.
Sergio zastanawiał się co Isabel sobie o nim myśli po ostatnich wydarzeniach i przede wszystkim czemu tak go to nurtuje. Z kolei Inma kreowała pomysły na ostatnie dni pobytu przystojnego Meksykanina w jej kraju.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Kończąc posiłek rzuciła nagle – Popłyńmy dziś statkiem. Co wy na to? – to oznaczało że Isabel też jest brana pod uwagę przy tym wypadzie co zdziwiło ją, ale i Sergia i ewidentnie mu się nie spodobało.
Od razu postanowił wykluczyć szatynkę z tej „imprezy”.
S – Isabel nie pójdzie, ale ja chętnie się z tobą wybiorę. – dał jej jasno do zrozumienia, że nie jest mile widziana, ale Inma nie chciała odpuścić.
I – Czemu? Może niech sama zdecyduje. Po co mówisz za nią? – potem zwraca się do niej bezpośrednio, a Isabel pod obstrzałem potępiającego wzroku Sergia nie ma innego wyjścia jak odmówić.
I – Jak chcesz, ale nie wiesz co tracisz. To co? – teraz odwraca się do Sergia – Idę do siebie po parę rzeczy, a ty po mnie wstąpisz co?
S – Jasne. Będę za godzinę. – chłopak posyła jej zniewalający uśmiech, a potem ją odprowadza.
Gdy wreszcie ma chwilę spokoju, przegląda telefon i oddzwania do brata…

Isabel jest zawiedziona jego postawą. Ma chęci do płaczu, ale zażarcie się przed tym powstrzymuje.
I – Już dość łez. Nie maż się więcej Isabel. Przebolejesz to jak wiele innych rzeczy w twoim życiu. Dziewczyna wraca wspomnieniami do najgorszego, najdramatyczniejszego momentu z jej życia.
Miała wtedy niespełna 14 lat. Wszystko dookoła niej wydawało się białe, ale nie gładkie i piękne tylko jakby wypłowiałe. Pamięta jak otworzyła powoli oczy. Powoli ponieważ bała się tej pobudki, bała się tego co przyniesie nowy dzień. Zwlekła się z łóżka bardzo ospale. Ruszyła przed siebie na bosaka. Po prawej stronie znajdowały się drzwi do jej pokoju, do sypialni Fernandy. Zajrzała tam z nadzieją, że ją zobaczy i przytuli. Bardzo tego potrzebowała, ale w łóżku nikogo już nie było. Poszła więc dalej i otworzyła na oścież uchylone lekko drzwi.

Przy jej łóżku siedział tylko tata. Ciocia Barbara stała nad nim z założonymi rękoma. Fernandy nie było wtedy w środku. A ona…a jej mama leżała w tym łóżku nieruchoma, jakby uszło z niej życie. Oczy miała przymknięte. Wtedy Isabel zrozumiała, wtedy dotarła do niej prawda. Jej mama, jej mama odeszła tego poranka!
Jueves karaoke - La oreja de Van Gogh
Przywołane zdarzenie przyspiesza bicie serca szatynki. To był najczarniejszy poranek w jej całym cierpiętniczym życiu. Odeszła osoba, która była jedyną do której miała bezgraniczne zaufanie i z którą czuła się bezpiecznie oraz szczęśliwie. Nigdy więcej nie doświadczyła takiej miłości, nikt nie dał jej tego odczuć, ani ojciec, ani siostra, ani ciotka, ani żaden mężczyzna. Żadnemu nie dała szansy się do siebie zbliżyć bo sama nie dała sobie szansy na to by tą szansę komuś podarować. Strach przed porzuceniem i odrzuceniem okazał się silniejszy.
I – Nie wiem gdzie jest moje miejsce na ziemi, ale wiem, że tutaj i przy nim na pewno go nie ma. – stwierdza z zaczerwienionymi oczyma, które nadal bronią się przed uronieniem kropli łzy.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Dzięki zręczności Roberta, Dulce udaje się zdążyć do pracy na czas. Chłopak uśmiecha się gdy podwozi ją na miejsce, co nie uchodzi jej uwadze.
D – Co? śmiejesz się że tu pracuję – bardziej stwierdza niż pyta
R – Twoja sprawa kuzyneczko, bylebyś już nie rozrabiała. Naprawdę nas przestraszyłaś.
D – Siebie też. Nawet sobie nie wyobrażasz co przeżyłam. To były prawdziwe chwile grozy.
R – Masz jednak jakiegoś anioła stróża, bo nic ci się nie stało. Zupełnie nic.
D – No tak – Dulce uśmiecha się radośnie, a Roberto dodaje
R – Uśmiecham się bo doskonale znam to miejsce.
D – Domyślam się. To najlepsza restauracja w kraju.
R – Nie tylko dlatego. Tak się składa, że najlepszy kumpel Sergia jest synem właściciela tej restauracji
D – No patrz. Jaki ten świat mały.
R – Będę już leciał. Dobrze, że nie nazywasz się de la Vega bo od razu by cię z nami połączono, a tego matka raczej by nie zniosła.
D – Wy i te wasze chore poglądy.- Dulce prycha na samą myśl.
Roberto całuje ją w policzek na pożegnanie, po czym dodaje – Pilnuj się mała. Zależy nam na tobie.
D – Dzięki za wszystko Rob.
Brunetka odprowadza jeszcze kuzyna wzrokiem, a potem staje przed okazałym budynkiem i po jednym pełnym wydechu wchodzi do środka.

Jak na złość Roberto tym razem nie odbiera. Ma wyłączony telefon. Sergio poddaje się w końcu i udaje z powrotem do apartamentu. Po drodze dużo rozmyślał nad ewentualnym zabraniem ze sobą Isabel i gnębiony wyrzutami sumienia, spowodowanymi tym że przez cały prawie pobyt tkwiła w mieszkaniu, postanowił zaprosić ją jednak na statek.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Wszedł do jej pokoju po tym jak zapukał i gdy zobaczył w jej oczach błysk radości poczuł się wspaniale i wiedział, że podjął słuszną decyzję.
S – Bądź gotowa za pół godziny. Czekam w saloniku. – posłał jej lekki uśmiech, jakby zapraszający, i wyszedł. Na korytarzu nie musiał już kryć się z zadowoleniem na myśl, że spędzi z nią kolejny dzień i powiększył ten uśmiech znacznie, a wokół jego ust pojawiły się urocze dołeczki.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Gdy Elena tylko wróciła do rezydencji Matilde poinformowała ją o przybyciu pierwszych kandydatek na miejsce Liliany. Kwalifikacja rozpoczęła się z miejsca. Na stanowisku chętnych było wiele kobiet, jednak żadna z obecnych nie spełniała oczekiwań Eleny. Zmarnowała pół dnia nie znajdując godnej następczyni.
Mirala, miralo karaoke - Gloria Trevi
Isabel z każdą kolejną godziną stawała się mniej spięta. Wrażenia jakich dostarczyli jej Sergio z Inmą sprawiły że udało jej się na chwilę zapomnieć o codziennych troskach i chwycić odrobinę szczęścia. Podróż statkiem choć początkowo stresująca okazała się atrakcją dnia i gdy ten dobiegał już końca naprawdę zaczęła żałować, że tyle czasu zmarnowała nie korzystając z dobrodziejstw natury.
Czasem Sergio proponował jej nieśmiało jakiś wypad, ale ona zawsze odmawiała wiedziona albo złymi przeczuciami albo po prostu nieśmiałością. Dziś tego żałuje i nawet dopada ją myśl, że chciałaby na dłużej pozostać w Barcelonie.
Nawet to że Inma ciągle wieszała dłonie na szyi Sergia i szukała go w pocałunkach nie popsuło jej humoru. Przecież i tak nie miała prawa ani szansy na jakiekolwiek zainteresowania z jego strony. Docierało to do niej coraz klarowniej.
Timidez - Emanuel Ortega
Wieczorem.
Carlos i Elena skupili całą swoją uwagę na Dulce i jej szczęściu w nieszczęściu. Omawiali ten temat zaciekle w gabinecie dopóki nie wróciła. Czekało na nią nie małe zaskoczenie.
D – Nie do wiary. Co powiedzieliście?
Elena z trudem przybrała minę zadowolenia, ale nie zakwestionowała słów męża. Sama je potwierdziła po chwili
E – Zgadzamy się, ale pod jednym warunkiem
D – Jakim? Zrobię co tylko zechcecie – odpowiedziała rozentuzjazmowana brunetka
C – Nie łącz naszego nazwiska z twoim. Nie chcemy by ktokolwiek dowiedział się, że jesteśmy spokrewnieni.
D – Ach tak. Mogłam się tego domyślić. Spokojnie. Nawet mi to na myśl nie przyszło. Mogę zapytać skąd ta zmiana?
E – Skarbie, czy to nie oczywiste? – Elena podchodzi do Dulce i ujmując jej twarz w dłonie odrzeka – kochamy cię. Jesteś nasza. Należysz do rodziny i zawsze będziemy dbać o twoje szczęście.
D – A to ciekawe. Należę do rodziny, ale waszego nazwiska pod żadnym pozorem wypowiedzieć nie mogę.
E – Gdyby to była godna praca, taka którą można się szczycić nie byłoby problemu. Ale posada kucharki…
D – Nie kucharki, managera sali i promotora ciociu
E – Jak zwał tak zwał, tak czy inaczej chodzi mi o to że to nie jest godne pochwały i …sama rozumiesz.
D – W porządku. Dla mnie liczy się moja pasja. Jeśli mogę ją wykonywać to jestem najszczęśliwsza na świecie. I tak wam dziękuję. – ucałowuje oboje, po czym się oddala – idę spać. Padam ze zmęczenia.
Manana karaoke - Gloria Trevi
C – Dobrze zrobiliśmy?
E – To było jedyne mądre rozwiązanie. Miejmy nadzieję że szybko się znudzi i zrezygnuje.

S – Podobało ci się? – Sergio niespodziewanie zachodzi wieczorem do sypialni Isabel i siadając na skraju jej łóżka z rozbawieniem przygląda się temu, jak dziewczyna nakrywa na siebie w popłochu kołdrę.
S – Nie zobaczę nic czego bym do tej pory nie widział. – odrzeka jeszcze bardziej zuchwale.
I – Jestem zmęczona. Chcę już spać. – Isabel nie czuje się pewnie. Unika wzroku Sergia jak ognia.
S – W porządku. Chciałem tylko wiedzieć jak się bawiłaś.
I – Dobrze, dziękuję – szatynka tylko tyle jest w stanie z siebie wykrzesać.
S – Inma cię polubiła, zwłaszcza po twoich zdolnościach kulinarnych. Zaprasza jutro na plażę.
Isabel zdaje się być ożywiona po tej nowinie
S – Chcesz pójść?
Dziewczyna nie wie co odpowiedzieć. Jedna jej część aż się wyrywa na to wyjście, z kolei druga ją przed tym powstrzymuje chroniąc ją od niepotrzebnych iluzji, które się nie ziszczą.
Każde takie spotkanie to możliwość na poznanie bliżej mężczyzny, który i tak już wystarczająco zdominował jej myśli i pragnienia.
S – Rozumiem, że musisz to przemyśleć – dziewczyna wraca z powrotem na ziemię, gdy chłopak ponownie do niej przemawia.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Drugie zderzenie z powierzchnią następuje po jego słowach na pożegnanie – Ja i Inma się spotykamy. Ona mi się podoba, a ja jej. Doceniam jej starania żeby ci umilić pobyt. Mam nadzieję że ty też.
Wychodzi, a ona wścieka się na niego i wypowiada w myślach te słowa:
Po co on m to mówi?! A co? może mam im jeszcze pogratulować?! A gdzie tu miejsce dla Fernandy?! Taki zakochany, a znalazł sobie kochankę i bawi się jak gdyby nigdy nic. Co za człowiek!
SaraLuna końcówka - Melendi

Duele el amor - Tony Dize / napisy końcowe[/i]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:47:02 09-08-16    Temat postu:

Dobrze że choć trochę Isabel dobrze się bawiła ale Sergio musi zawsze coś powiedzieć.Po co on mówił że Inma mu się podoba to nie było fajne.Wreszcie Dulce nie dała się ciotce tak trzymać dalej ale Cordelia mam nadzieję że wywinie im jakiś numer najlepiej by było gdyby uciekła ale czy ona odważyła by się na taki krok.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:03:47 10-08-16    Temat postu:

Zapraszam na kolejny odcineczek

Odcinek 36/10.08.16

I – No nie! Znowu wyszedł! – Isabel wścieka się po tym jak zauważa z okna sylwetkę Sergia udającego się w kierunku plaży. Jest przekonana, że znowu spotka się z Inmą i to wręcz doprowadza ją do szewskiej pasji – Już do niej biegnie! Nie minęły 2 godziny, a on już leci do tej …do tej – brak jej słów na jej określenie, a może woli ich nie wypowiadać gdyż cisną jej się same przekleństwa w stosunku do jej osoby. Sama ma problem z rozeznaniem tego co czuje, czemu jest zła i dlaczego się aż tak tym wszystkim przejmuje. Sama przed sobą nie chce przyznać się do własnych emocji.
Rozgniewana do głębi opuszcza swoją sypialnię. Wie że i tak nie zaśnie. Strasznie ją nosi i nie może sobie znaleźć miejsca.
W końcu zasiada na jego kanapie i włącza telewizor.
I – Dość tego! Niech się z nią łajdaczy jeśli chce! Ja też mam prawo do zabawy. Rozkręcę własną imprezę.
Szatynka przeszukuje barek, który znajduje się pod telewizorem i wyciąga z niego całą buteleczkę brandy, którym się potem raczy.
Me rio de ti karaoke - Gloria Trevi
Włącza potem kanał muzyczny i …topi smutki. Znowu popada w przygnębienie. Mimo iż próbowała wyzbyć się domysłów na temat tego co robi Sergio nie udało jej się. Zamyka buteleczkę brandy, odstawia ją i sprzątając po sobie, by nie zostawić żadnego śladu ponownie udaje się do swojej sypialni. Pół nocy spędza na roztrząsaniu tego co robi Sergio w danym momencie.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
On oczywiście fantastycznie się bawi w klubie z nowo poznanymi osobami. Nie ma z nim Inmy, ale są za to nowe koleżanki. Liczne drinki z łatwością wypierają jego zmartwienia.
Duele el corazón - Enrique Iglesias (piosenka z klubu)
Zaraz po pobudce bezgranicznie szczęśliwa Dulce instaluje się w kuchni. Chce podziękować cioci za to że ustąpiła i w tym celu zamierza przygotować jej ulubiony deser czyli tiramisu.
W trakcie podśpiewuje sobie niczym skowronek. Poprawa stosunków z wujostwem uskrzydliła ją i teraz czuje że nic już nie powstrzyma jej w realizowaniu się w swojej wielkiej pasji.
D – Mmmm, ale wspaniale mi wyszło – delektuje się gdy już kończy.
D – Jeszcze coś fajnego do picia i Wuala! – brunetka przygotowuje koktajle jagodowe dla całej rodziny.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Gdy wkłada je do lodówki, do środka wchodzi zaskoczona Matilde.
M – Ojej panienka tutaj?
D – Dzień dobry Matilde. Mam coś dla ciebie. To na dobry początek dnia – dziewczyna stawia przed kucharką koktajl. – Przyprawiłam go po swojemu. Mam nadzieję, że ci posmakuje.
M – Dziękuję. – nietęga mina kobiety od razu daje do myślenia dziewczynie
D – Coś się stało? – pyta zaniepokojona, lecz nim Matilde zdąży cokolwiek powiedzieć sama wyciąga wnioski – Wiem! To przez to, że ciocia zabrała wam pensje. Mati nie martw się. – Dulce ujmuje dłonie kobiety – Szef mi powiedział, że jak się sprawdzę to za 2 tygodnie dostanę zaliczkę. Oddam wam te pieniądze. Teraz niestety ich nie mam bo nie mam jeszcze dostępu do konta, ale obiecuję że z czasem...
M – Nie trzeba panienko – wtrąca Matilde i odchodzi zapominając o koktajlu. Dulce zaś nie zapomina i główkuje nad powodem smutku kucharki.
D – Zaraz się wszystkiego dowiem!
Wybiega z kuchni jakby ktoś ją gonił.

Po 5 minutach zjawia się tuż przy bramie wejściowej. Bruno na jej widok przybiera skrzywioną minę
B – Czego ona znowu chce? – pyta siebie w myślach z poirytowaniem. Wie że powinien zachowywać pozory, ale nie znosi brunetki i z trudem przychodzi mi udawanie, że jest inaczej.
D – Bruno! Bruno! Jak fajnie, że już jesteś.
B – Ach tak? Na co jestem znowu potrzebny? – dziewczyna wyczuwa w jego głosie rozdrażnienie
D – Wiem, że ciocia potrąciła wam z pensji, ale już rozmawiałam z Matilde i tobie też to powiem. Jak tylko trochę uzbieram oddam wam należne pieniądze.
B – Cóż za dobroć – stwierdza z przekąsem i mija zdezorientowaną dziewczynę.
D – Coś nie tak? Przecież mówię, że wam oddam
Bruno najchętniej wygarnąłby wszystkie swoje żale jakie ma w stosunku do Dulce, ale nieświadomość jej reakcji i ewentualna możliwość stałego zwolnienia hamują go.
B – Muszę zająć się pracą. Panienka wybaczy
D – Czekaj! – ponawia rozkaz, gdy chłopak nie reaguje – powiedziałam że masz się zatrzymać. Stój! – niemal wykrzykuje, a szofer nie ma wyjścia i zawraca w jej kierunku. W końcu nie udaje mu się powstrzymać negatywnych emocji i wybucha gniewem niczym lawa wydobywająca się w pospiesznym pędzie z krateru.
B – Czego chcesz!? Znowu masz jakiś głupi pomysł?! Tym razem nie! Nic nie zrobię, nie zmusisz mnie ty rozpuszczona smarkulo!
Dulce jest w szoku. Nie rozumie ataku złości szofera i stara się go uspokoić.
D – Nie, ja nic nie chcę. Tylko zauważyłam, że coś jest nie tak i chciałam się dowiedzieć, to wszystko. Wiem że was naraziłam i bardzo za to przepraszam. Co jeszcze mam zrobić? Oddam wam kasę jak tylko będę mogła.
B – Lilianę do pracy też przywrócisz?
D – Słucham?
B – Nie udawaj głupiej. Przez ciebie ją zwolnili!
D- Niemożliwe.
B – Nie, to idź sobie jej poszukaj. Ciekawe czy ją znajdziesz.
D – Ale jak to się stało?
B – Normalnie. Wyleciała przez twoje kretyńskie pomysły! – wykrzykuje na pożegnanie i nie słuchając ani słowa, jakie wydobywa się z ust Dulce szybko się oddala.
Dziewczyna zaś stoi przez moment bez ruchu, jakby ją sparaliżowało
D – Nie miałam o niczym pojęcia. Biedna Lili – na samą myśl ogarnia ją smutek. Postanawia działać.

Barcelona.
Isabel wstała wcześniej niż zwykle i od razu zaczęła krzątać się po kuchni. Najpierw w poszukiwaniu butelkowanej wody, bo mimo iż wypiła niewiele ubiegłego wieczoru, nieprzyzwyczajona do alkoholu odczuła to. Miała wysuszone usta i była mocno spragniona.
Potem gdy już nieco uspokoiła organizm przeszukała lodówkę zastanawiając się, co może przygotować na śniadanie. Nie zdawała sobie sprawy, że nie jest sama. Od 5 minut Sergio stał w drzwiach i przyglądał jej się wnikliwie jakby studiował jej ruchy i gesty. Sam nie wiedział, nie rozumiał czemu to robił, czemu przez tyle czasu się nie odezwał, ale jakkolwiek to zabrzmi, czuł taką potrzebę, a właściwie pragnienie. Isabel w porównaniu do Fernandy była drobna, mniej krągła, a jej postawa była zamknięta, niemal wycofana zaś gesty subtelne i ciche. Ten kontrast bardzo go uderzał. Nim się spostrzegła wyszedł i udał się do salonu, ale nie poszedł spać…
Un secreto entre los dos - Nicolas Mayorca y Nicole Natalino
Elena i Carlos ledwie zdążyli podnieść się z łóżka, gdy do ich sypialni wparowała z impetem Dulce.
E – Co to za maniery! Nie wchodzi się tak do czyjejś sypialni – Elena odkrzyknęła ze złością początkowo osłupiała zachowaniem bratanicy
Carlos nie powiedział nic. Był zszokowany bezczelnością Dulce.
Ona zaś nie przejęła się zbytnio ich niezadowoleniem i od razu zaatakowała ich słowami
D – Lili ma wrócić! Nic nie zrobiła! To ja ją zmusiłam. Jest niewinna!
Gdy skończyła Elena podeszła do niej i podnosząc na nią głos odparła – To decyzja nieodwracalna. Została zwolniona.
D – Nie zgadzam się!
E – Wiesz co? Mam cię już dość! Nie zmuszaj mnie do ostateczności – udało jej się nieco nastraszyć dziewczynę gdy zawiesiła na niej swój rzucający błyskawicami wzrok.
C – Już już! Uspokójcie się obie – Carlos stanął pomiędzy niema próbując załagodzić sytuację.
Tymczasem Elena nie zamierzała odpuścić i dodała – Chcesz odejść? Dobrze, puszczę cię, ale licz się z tym, że odeślę cię z pustymi rękoma i to za granicę. W Meksyku nie zostaniesz. Nie pozwolę żebyś swoją nieodpowiedzialnością i grubiaństwem zniszczyła dobre imię tej rodziny!
C – Eleno nie! – Carlos nadal starał się ją powstrzymać przed ciągnięciem tej dyskusji, ale ona bynajmniej nie zamierzała jej zaprzestać.
E – Wszystko robimy dla twojego dobra, ale skoro ci to nie odpowiada to droga wolna! Ale o pieniądzach tatusia zapomnij. Część którą odzyskamy od Fernandy zostanie w naszym władaniu.
D – Wiedziałam! Tylko o to wam chodzi. Jesteście tacy sami jak ona!
C – Nie. To nie tak – zaprzeczył Carlos, ale Dulce całkowicie go zignorowała
D – Nie uda wam się! Nie oddam dorobku życia taty takim pazerom!
E – A to ciekawe. Twoje postępowanie wskazuje na coś zupełnie innego.
D – O czym ty mówisz?! – dziewczyna jest zdezorientowana, dopiero po chwili dociera do niej prawda
E – Twój ojciec przewidział twoją naiwność i zrobił zapis w testamencie. Dopóki nie wyjdziesz za mąż i nie stworzysz rodziny możesz zapomnieć o zarządzaniu jego majątkiem! To że cię tu zaprosiliśmy to między innymi jego wola. Oddał nam cię w opiekę. Wiedział że sama możesz wpakować się w tarapaty.
D – To nie prawda. Założył mi konto pieniężne, z którego mogę pobierać ile chcę i kiedy chcę tylko że wy się w to nielegalnie mieszacie. Jeszcze dziś pójdę do banku!
C – Dulce twoja ciotka nie kłamie. To była tylko taka przykrywka, pretekst żeby cię nie martwić. Nie chcieliśmy ci mówić żebyś nie poczuła się źle, ale sama nie możesz wziąć tych pieniędzy. Tylko my możemy ci je wypłacić
D – Co? – dziewczyna jest w szoku
E – Jeśli ci nie odpowiadają warunki jakie panują w tym domu, droga wolna, ale na ulicę! Bo nigdzie indziej nie pójdziesz. Nie dostaniesz ode mnie złamanego grosza.
Dulce nie dowierza. Wybiega z ich sypialni z płaczem krzycząc – Nienawidzę was! Nienawidzę!
E – Co za bezczelna dziewucha! Chętnie bym jej przyłożyła.
C – Tęsknisz za tym co?
W myślach Eleny przesuwają się migające przebłyski z przeszłości, kiedy karała nieposłuszne dzieci, zwłaszcza Cordelię. Ją biła najczęściej i najdotkliwiej. Dziewczyna nieraz miała siniaki na ramionach albo plecach. Często też była policzkowana.
C – Myślisz że się nabrała?
E – Oczywiście. Wcale nie jest taka inteligentna.
C – Kiedy to wymyśliłaś? To genialne! Teraz na pewno się uspokoi.
E – Samo jakoś przyszło mi do głowy. Ważne że mamy ją pod kontrolą.
C – Co zrobimy z jej pracą? Kiedy zarobi może się zbuntować.
Elenę dopada rubaszny śmiech – błagam cię Carlos. Co ona tam zarobi? jakieś ochłapy. Na nic jej nie starczy, nawet jeśli będzie odkładać. Prędzej jej się to znudzi niż zarobi na wynajem czegoś. Poza tym dałam jej jasno do zrozumienia że w razie czego w Meksyku nie ma czego szukać.
Carlos podchodzi do Eleny i staje naprzeciwko niej twarzą w twarz. Chwilę trwają tak w milczeniu walcząc ze sobą spojrzeniem, aż w końcu mężczyzna dopada ją ściskając ręką za kark i wbija w nią swoje wargi!
Całuje ją jednym napastliwym haustem, a potem równie szybko odciąga od siebie i znika w drzwiach łazienki. Elena wie, że to rodzaj uznania i podziękowania. Element ich gry małżeńskiej od wielu wielu lat.
Enemigos - Thalia
Dulce czuje niemoc. Pada na swoje łóżko płacząc ze złości. Nadal wypowiada swoją wielką nienawiść do wujostwa.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Tymczasem w Barcelonie.
Isabel o mało nie upuszcza talerza z kanapkami, kiedy mijając salon zauważa siedzącego w nim Sergia. Chłopak właśnie wziął prysznic i przebiera się teraz. Gdyby weszła pół minuty wcześniej pewnie widziała by go takim jakim stworzył go Pan Bóg. Na jego widok, aż się wzdryga co śmieszy go, gdy to zauważa.
I – Przepraszam – odrzeka i pospiesznym ruchem stara się wyminąć pomieszczenie
S – Czekaj! – chłopak ją zatrzymuje i nie przejmując się jej skrępowaniem podchodzi do niej ukazując w pełnej krasie swój nagi tors, a potem bierze z jej talerza jedną z kanapek. – Umieram z głodu. Postaw talerz na stoliku.
Isabel spogląda na niego nieco niezadowolona. Sama też ma ogromny apetyt, ale wie że nie ma wyboru więc usłużnie robi to o co poprosił. Gdy zbiera się do wyjścia on zatrzymuje ją chwytając ją za łokieć – Usiądź tu ze mną. Pójdę po coś do picia i zaraz wracam. Zjemy razem. – wstał i ruszył do kuchni rzucając jeszcze na koniec – tylko nie uciekaj.
Isabel stanęła jak wryta. Czego on od niej chce? - pomyślała. Na dodatek zauważyła na podłodze jego porozrzucane ubrania … - co za niechluj – osądziła.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Roberto usłyszał na korytarzu szloch Dulce i nie od razu, ale w końcu postanowił do niej zajrzeć. Było mu szkoda kuzynki.
R – Dulce wszystko w porządku? – wychylił głowę zza drzwi!
D – Nie! nie jest w porządku i nigdy nie będzie! Nienawidzę ich!
R – Młoda nie łam się. – ostatecznie wszedł i usiadł obok niej – ej młoda nie poznaję cię. Przestań beczeć.
Dulce podniosła się do pozycji siedzącej i uśmiechnęła po ostentacyjnym komentarzu kuzyna – Oh shit! Prawie mnie wystraszyłaś na śmierć. Wyglądasz jak wampir! – nawiązał do jej czarnych od rozmazanego tuszu oczu, a także szminki, która dawno już przekroczyła kontur ust.
Czy ty przypadkiem nie spieszysz się do pracy? – uważnie zauważył wprawiając ją w popłoch
D – O kurcze! Która to? Nie wyrobię się
R – Dulce odwiozę cię pod warunkiem, że po drodze mi wszystko opowiesz ok.?
D – Serio? Daj mi 10 minut! – pognała cała w roztargnieniu do łazienki, on tymczasem zgodnie z obietnicą wyczekiwał na nią przed domem.

S – Włóż bikini – zalecił jej gdy akurat przetrawiała ostatni kęs kanapki. Prawie się zachłysnęła po jego słowach, a on spojrzał wtedy na nią ze zdziwieniem, ale i troską.
SaraLuna początek - Melendi
S – Coś nie tak? – zauważył przytomnie – Nie mów, że chcesz się wycofać? Inma jest pewna, że przyjdziesz ze mną na plażę – dodał jakby chciał wymusić na niej obietnicę przyjścia.
I – Nie chcę przeszkadzać – odrzekła gdy w końcu uspokoiła przełyk
S – Przecież ci mówię, że Inma liczy na twoje przyjście. Poza tym nie będziemy tam tylko we troje. Zaprosiła jeszcze kilka osób
I – Co? wyrwało jej się nagle, gdy widmo takiego skupiska stanęło jej przed oczyma.
S – Będzie nas kilkoro. Poznasz nowych ludzi. Coś nie tak?
Teraz na pewno nie pójdzie. Od razu uruchomiła jej się czerwona lampka przypominająca o zagrożeniach jakie na nią czyhają i na pewno ją dopadną to jest kompromitacji i ośmieszeniu i nie widziała już możliwości uczestniczenia w tym wypadzie.
S – Spędzimy na plaży cały dzień. Popływamy, a potem się poopalamy, może w coś pogramy. Będzie spontanicznie. Nie martw się o bikini. Fernanda miała ich mnóstwo.
Isabel odetchnęła przypominając sobie, że żadnego nie zabrała, ale tylko na moment bo Sergio dopowiedział – Jeśli ich nie masz to nie martw się. Przed ślubem kupiłem jej kilka w prezencie. Mam je przy sobie. Zaraz ci je przyniosę.
Niemal nie padła trupem gdy rozłożył je przed nią. Mocno wydekoltowane, bardzo wyzywające i w dodatku w mocnych kolorach.
I – Co on sobie wyobraża? – pomyślała gniewnie gdy odwróciła na niego wzrok, a on posłał jej szyderczy uśmieszek. – O co mu chodzi?
Ya no karaoke - Manuel Carrasco[/i]

Duele el amor - Tony Dize


PS: Dziękuję za czytanie i zapraszam do komentowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:35:27 11-08-16    Temat postu:

Zapraszam na kolejny odcinek "Przewrotnego losu"

Odcinek 37/11.08.16

Doskonale wiedział, że jest bardzo wstydliwa. Wiedział jeszcze przed ślubem, że żeni się z zupełnie obcą kobietą. Pytanie czy kupił to zanim się spostrzegł? To wszystko wydawało się bez sensu. Miała wrażenie, że chce jej zagrać na nosie, ale z drugiej strony dawał jej jasne sygnały, że chce aby poszła z nim na plażę. Jego zachowanie było pełne sprzeczności. Był świadkiem sytuacji podczas której wyszło na jaw, że Isabel nie umie pływać, a mimo to wspomniał, że to między innymi jest zaplanowane.
I – A może chce mnie utopić? – pomyślała przez chwilę, ale szybko odrzuciła ten absurd – gdyby chciał mi coś zrobić już dawno by się mnie pozbył. To żaden problem w obcym kraju, z dala od znajomych ludzi. Poza tym nie! On nie jest zły. Mimo wszystko pięknie się jej względem zachował i chyba nawet uwierzył w jej tłumaczenia.
S – Co jest? – wytrącił ją z dalszych rozmyślań – zawiesiłaś się?
Nie wiedziała co odpowiedzieć.
S – Za godzinę ruszamy. Bądź gotowa i ubierz się lekko. Dziś ma być około 40 stopni. Posmaruj się czymś i weź ze sobą kapelusz. Na pewno się przyda. – poradził troskliwie co jeszcze bardziej zbiło ją z tropu, a potem sięgnął po portfel z kieszeni koszuli i wyszedł mówiąc – idę na zakupy. Kupię coś do picia. A ty w tym czasie przygotuj wszystko. Nie zapomnij o kocykach.
Zostawił ją w totalnym nieładzie emocjonalnym wymuszając niejako konieczność jej uczestnictwa w wyjściu. Za nic w świecie nie chciała iść, tym bardziej, że wspomniał iż będzie tam wiele innych osób, na pewno inni mężczyźni. Lęk przed nimi był największą przeszkodą. Był barierą nie do przejścia. Strasznie się ich wstydziła. Podświadomie obawiała się reakcji na jej osobę, a jeszcze bardziej ich zawstydzających ją gestów.
Miała tylko godzinę. Postanowiła się wywinąć ale i tak migiem pobiegła do łazienki żeby się wydepilować, w razie czego…
Un secreto entre los dos - Nicolas Mayorca ft Nicole Natalino
D – Dzięki Rob! – Dulce ucałowała kuzyna w policzek w podzięce, a potem szybko pobiegła do restauracji. Wtem odezwał się dzwonek jego komórki.
R – Król raczył się odezwać. – zadzwonił Sergio
S – Sorry, ale nie wyrabiam ostatnio. Mam mętlik w głowie.
R – Powiedz, że ci przeszło, że się uspokoiłeś?
S – Sam nie wiem Rob. Niby się staram, robię wszystko żeby przestawić myślenie, ale i tak zawsze wracam do tego samego.
R – Mógłbyś jaśniej. Nic nie kumam.
S – Chodzi o nią. Coś mi się stało? Ona coś ze mną zrobiła?
R – Już mi o tym mówiłeś i wiesz co? Wiem co na to zaradzić.
S – Tak? To podziel się tą magiczną receptą bo inaczej zwariuję.
R – Odpowiedz mi tylko szczerze na jedno pytanie
S – Wal
R – Spałeś z nią? – nie takiego pytania spodziewał się Sergio, więc przez chwilę milczy w osłupieniu – Nie gadaj, że już ci wlazła do wyrka? Więc wcale się tak nie różni od Fernandy
S – Zgłupiałeś do reszty?! – wkrada się lekkie zdenerwowanie – Jasne, że nie. Jak mógłbym z nią..
R – No co takie dziwne? Kobieta jak kobieta. Muszę szczerze przyznać, że trochę się jej przyglądałem w rezydencji i jest całkiem niezła.
S – Zamknij się – lekkie zdenerwowanie szybko narasta – To obca kobieta. Nie znam jej.
R – Daj spokój. Jesteś tam z nią już prawie miesiąc. Nie wciskaj mi kitu. Na pewno już ją przeleciałeś. Dla ciebie to nic.
S – Rob pohamuj się. Za kogo mnie uważasz? Poza tym ona jest inna.
R – Wszystkie baby są takie same. Chciałeś mojej rady? To ci ją daję. Jeśli faktycznie jeszcze jej nie miałeś to weź ją do łóżka. Jestem pewien, że wtedy cała ta fascynacja bezpowrotnie ci minie.
S – Oszalałeś!
R – Sergio nie ma się czym złościć. Pewnie nurtuje cię to, że są bliźniaczkami i przez to masz na nią ochotę. Zobaczysz, że jak już odkryjesz ten ląd przejdzie ci. Korzystaj póki jesteście tam sami i macie czas. Przypominam ci, że masz tylko parę dni.
S – Jesteś niepoważny. Potem pogadamy – Sergio odkłada słuchawkę. Jest rozdrażniony po słowach brata i po prostu na niego zły. Ale potem przypomina sobie, że sam miał w głowie ten pomysł i zaczyna to rozważać.
S – Nie. Nie mogę jej tego zrobić. Widać, że jest mało doświadczona. Pewnie leżałbym w łóżku z kłodą. Nie! Nie ważne czy z kłodą czy nie, ale nie zrobię tego. Ona mnie nie oszukuje. Ona naprawdę jest ofiarą tej sytuacji. To mi minie, minie kiedy ona odejdzie z mojego życia bo musi odejść. Chociaż z drugiej strony… - drąży ten temat przez całą drogę do sklepu. Nie uchodzi uwadze, że porada brata mocno wryła się w jego umysł. Czy pójdzie za nią?
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Po szybkim prysznicu Isabel przymierza również w pośpiechu bikini od Sergia. Z przerażeniem zauważa, że w biuście jest znacznie za szerokie i właściwie materiał jest odchylony ukazując pewne partie jej piersi.
I – W tym na pewno nie pójdę. Nie! W ogóle tam nie idę. – postanawia bezsprzecznie.
Zakłada letnią luźną sukienkę przed kolano i siada na fotelu myśląc jak wykaraskać się z tej niezręcznej sytuacji…
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
E – Carlos czekaj! Carlos! – Elenie udaje się dogonić męża, nim ten odjeżdża. Kobieta zajmuje miejsce obok niego. On przybiera minę zaskoczenia.
E – No jedź! Podwieziesz mnie.
C – Spieszę się teraz na lotnisko.
E – To akurat dobrze się składa bo mam po drodze. Też się spieszę
C – Można wiedzieć dokąd się wybierasz?
E – Do naszego dobrego wspólnego znajomego. – odpowiada tajemniczo
C – Mam się bać? Co ty znowu wymyśliłaś? – uruchamia w końcu silnik i rusza przed siebie
E – Rodrigo Barrajas to przecież ojciec Adana, naszego pracownika i najlepszego przyjaciela Sergia. Na pewno nie odmówi mi pomocy.
C – No faktycznie! Chyba wiem już co kombinujesz…
E – A ty po co jedziesz na lotnisko?
C – Pamiętasz Miguela Zendejasa?
E – Nie. Kto to taki?
C – Pracował w firmie. Był jednym z naszych najlepszych projektantów, ale niestety pół roku temu zachorował na jakąś egzotyczną chorobę i zmarł.
E – Co to ma wspólnego z lotniskiem?
C – Jego syn, Miguel jr. otrzymał po nim udziały. Przylatuje. Chce się rozeznać w terenie. Możliwe, że zostanie w firmie.
E – Na co ci on? Nie mów, że przejął po ojcu talent?
C – Nie, on jest dyrektorem sprzedaży detalicznej. Chce się rozejrzeć. Pomyślałem, że przydałby się w naszych szeregach. Studiował za granicą i ma niebywałe doświadczenie mimo młodego wieku.
E – Teraz rozumiem. Chcesz go zatrudnić.
C – Zatrudnić i zaprzyjaźnić z firmą. Obcy inwestor nie jest nam na rękę, a on planuje odsprzedać udziały. Chcę go przeciągnąć na naszą stronę.
E – W takim razie powodzenia! Skoro tak ci na tym zależy to musi być bardzo bogaty
C – Owszem. Jest obrzydliwie bogaty. Nawet sobie nie wyobrażasz jak.
Para zaśmiewa się z radości na samą myśl.

S – Isabel nie wygłupiaj się – Sergio stoi pod drzwiami szatynki nie przestając pociągać za klamkę. – wszyscy już na nas czekają.
Gdy dziewczyna nadal nie reaguje, chłopak ze złości mówi do siebie – O nie! Pójdziesz tam ze mną czy tego chcesz czy nie! To nasze ostatnie dni i chcę cię mieć blisko – nagle się opamiętuje – co ja gadam? Jakie blisko? Muszę się od niej oddalić.
S – Dobra! Jak nie chcesz to nie idź. Twoja strata. – Odchodzi w końcu od drzwi, a niebawem te frontowe się za nim zamykają.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena

Isabel wyjrzała za nim dyskretnie przez okno i odetchnęła z ulgą. Dał jej spokój. Poszedł sobie. Szybko jednak z tego stanu przeszła w stan złości, złości na siebie, za to że jest tchórzem i po raz kolejny w swoim życiu odebrała sobie szansę na poznanie nowych osób, zdobycie przyjaźni, a potem ogarnia ją stan przygnębienia. Wszyscy łącznie z Sergiem będą się świetnie bawić podczas gdy ona jak zwykle będzie gniła w czterech ścianach apartamentu i to na własne życzenie.
Przypomina sobie dwa ostatnie wypady z chłopakiem i jego znajomą, podczas których czuła się niemal jakby dotknęła nieba. Było cudownie. Mimo wszystko, było wspaniale. A teraz znowu dopadł ją lęk i odebrała sobie szansę na spędzenie fantastycznych chwil z rówieśnikami.
I – Właściwie to powinnam być ci wdzięczna Fer. Gdyby nie twój szantaż nigdy nie wyszłabym z domu, nie przeżyłabym mojego pierwszego pocałunku, i to z nim – na samo wspomnienie robi jej się gorąco od środka – nie wyjechałabym za granicę i nie zobaczyła tylu wspaniałych miejsc. Co będzie kiedy wrócę do domu? Moje życie znowu będzie takie jak przedtem? Czyli bezbarwne, nic nie warte? – zakrywa oczy w dłoniach usiłując powstrzymać napływające łzy.
Otras vidas - Carlos Rivera
Tymczasem Sergio dociera już na plażę i musi tłumaczyć się z nieobecności Isabel. Inma zdążyła wszystkich poinformować o jej przyjściu więc pytania o nią nadchodzą z każdej strony.
S – Źle się poczuła. Babskie sprawy – poinformował rozluźniając atmosferę, a potem zajął się już tylko wodnymi szaleństwami! Grupa składająca się z 12 osób najpierw pograła trochę w siatkówkę, potem uruchomiono wodne motorówki, niektórzy serfowali na desce albo po prostu pływali w oceanie. Jeszcze inni jak Inma skupili się na opalaniu i prowokowaniu przechodzących mężczyzn roznegliżowanymi plecami.
Timidez - Emanuel Ortega
Oni się bawili, szaleli na plaży niczym się nie przejmując, nawet Sergio który skupił się całkowicie na wodnych nartach, zaś Isabel spędziła ten dzień w zupełnie innej atmosferze.
Najpierw zrobiła porządne pranie, głównie ubrań Sergia, a potem włączyła po prostu telewizor i włączyła jakąś komedię romantyczną. Nie mogła się powstrzymać i by rozładować nieco napięcie po raz kolejny sięgnęła do barku Sergia.
Sprawdziła zawartość. Nie chciała by się zorientował. Tym razem wybrała whisky zamiast brandy. Potem odstawiła butelkę z tyłu, za innymi trunkami, by ukryć, że ilość płynu zmalała. Zrobiła tak samo poprzednio, z butelką brandy.
Popijając powoli w między czasie oglądała „Zanim się pojawiłeś” – wzruszający film o miłości niepełnosprawnego chłopaka i jego opiekunki…
Bailar contigo karaoke - Carlos Vives
Elena podczas jazdy samochodem zadzwoniła do Rodriga Barrajasa, właściciela restauracji w której pracuje Dulce i uprzedziła go o swoim przyjeździe. Weszła tylnym wejściem dla pracowników, by przypadkiem nie natknąć się na Dulce, która przebywała głównie na salach.
Mężczyzna przywitał ją szczerym uściskiem i zaprosił do swojego gabinetu.
Nie krył zdziwienia, gdy Elena wyznała mu kim jest zatrudniona przez niego dziewczyna…

W tym samym czasie Carlos odbierał z lotniska Miguela Zendejasa.
C – Witaj!
M – Pan de la Vega za pewne. Przyjechał pan osobiście. Jak miło – stwierdza
C – Bardzo ceniłem twojego ojca. Mieliśmy świetne relacje. Liczę na takie same z tobą. Masz gdzie się zatrzymać?
M – Tak. Wynająłem hotel w pobliżu domu mody. Zostanę tam na dwie noce.
Carlos nie kryje zasmucenia.
C – Myślałem, że zostaniesz na dłużej. Firma stoi dla ciebie otworem.
M – Prawdę mówiąc to nie planuję tu zostać.
C – Ale dom mody chyba obejrzeć zechcesz co?
M – Jak najbardziej. Ojciec zawsze chwalił to miejsce. Z przyjemnością je poznam.
C – W takim razie pomogę ci dostać się do hotelu, a potem jedziemy do firmy. Zobaczysz, że cię oczaruje.
M – W porządku.
Mężczyźni udają się w stronę wyjścia. Carlos cały czas liczy jednak na to, że uda mu się zmienić zdanie młodego Zendejasa i zainstalować go w firmie.

Poszukując Eliasa Roberto trafia do gabinetu Adana, najlepszego kolegi Sergia.
R – Cześć Adan. Jak tam?
Mężczyźni witają się uściskiem dłoni
A – W porzo
R – Na pewno? Nie widziałem cię ostatnio w firmie
A – Problemy jak to wszędzie.
R – Marcia coś narozrabiała co?
Adan nie jest zbyt chętny na zwierzenia, ale w końcu wyznaje – musiałem wziąć kilka dni wolnego bo się rozkleiła. I tak pewnie cała firma huczy od plotek więc sam ci powiem.
Roberto przysiada na fotelu zaciekawiony
R – Co się stało?
A – Marcia zaciążyła.
R – O fuck! Nie gadaj! No to teraz cię rozumiem. Wyrazy współczucia.
A – Daj spokój – Roberto wyczuwa u chłopaka poirytowanie
R – Hej gościu czy ty nie jesteś za młody na tatusia? Ja jestem już po 30, ale nadal nie czuję się gotowy. Jestem w szoku. Co z jej karierą? Zawsze mówiła, że to priorytet. Wpadliście?
A – To już nie ma znaczenia. Kilka dni temu poroniła.
R – O kurde. No patrz! No chłopie. U ciebie to się tyle dzieje ostatnio. Jak się trzymasz?
A – Nie wiem. Jestem rozkojarzony. Nie wiem sam co czuję. Na początku byłem zły i przerażony, ale teraz jest mi po prostu smutno. Przyzwyczaiłem się do tej myśli, że będę ojcem, a tym czasem wszystko się rozmyło.
R – Ja na twoim miejscu bym się cieszył. Masz dopiero 25 lat i jeszcze czas na bawienie się w tatusia. A następnym razem bądźcie po prostu ostrożniejsi.
Adan spogląda na Roberta z miną zbitego psa. Wzdycha ciężko.
R – Szukam Eliasa? Nie wiesz gdzie może być?
A – To ty nic nie wiesz? Elias poleciał z dziewczynami na pokaz.
R – Co?
A – No, i z tego co wiem świetnie się tam bawi.
R – Co masz na myśli mówiąc to?
A – Że lubi otaczać się pięknymi kobietami. Dziwi mnie, że Cordelia puściła go tuż przed ślubem.
Roberto zaśmiewa się lekko – mówisz jakbyś nie znał Cordelii
A – Fakt, twoja siostra jest dość specyficzna.
R – Poczekaj jak poznasz moją kuzynkę. Ta jest jej zupełnym przeciwieństwem. To istna diablica.
A – W tym życiu nic mnie już nie zdziwi… - stwierdza młody dyrektor kadr i po rychłym wyjściu Roberta, powraca do swoich obowiązków.

Tymczasem Elena delektuje się filiżanką cappuccino jakim poczęstował ją Rodrigo.
E – Mmmm pyszności. Ostatnio kiedy tu byłam na cappuccino smakowało inaczej.
R – Bo to nowa receptura, wzbogacona. Dulce ją przygotowała.
E – Słucham? – kobieta niemal upuszcza filiżankę z przejęcia
R – Ona ma talent. Naprawdę ma talent.
E – czy ona przypadkiem nie zajmuje się organizacją i obsługą sal?
R – Owszem, ale też pomaga czasami kucharzom i dzieli się swoimi pomysłami. Dopiero co tu zaczęła, a już przynosi nam zyski.
E – Niesamowite.
R – To złota dziewczyna, dlatego też proszę cię o wyrozumiałość i cierpliwość. Będę miał na nią oko, tak jak ci obiecałem, ale nie będę jej też przy tym podcinał skrzydeł.
E – Nie o to mi chodzi. Po prostu uważam, że to kaprys, który w końcu wyjdzie jej z głowy, ale póki co nie chcę żeby ktokolwiek się dowiedział, że jest z naszej rodziny. Wybacz, że to powiem – kobieta przysuwa twarz bliżej do Rodriga – ale praca tutaj dla kogoś na jej poziomie nie przynosi dumy, a wstyd. Rozumiesz mnie prawda?
R – Ach Eleno, ty i te twoje poglądy – mężczyzna wzdycha z rezygnacją – nikt się o tym nie dowie. Masz to jak w banku.
E – Dziękuję ci. W takim razie będę się zbierać. Nie chcę, żeby mnie tu zobaczyła.
R – Zaczekaj – mężczyzna zerka na monitoring ustawiony w jego laptopie na którym widać, gdzie jest Dulce i informuje po chwili Elenę, że droga jest wolna.
Ponownie żegnają się uściskiem i każde udaje się już do swoich spraw.
Duele el amor - Tony Dize / Napisy końcowe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:12:54 13-08-16    Temat postu:

Gościnnie Fran Perea jako Juan, znajomy Inmy i Sergia

Odcinek 38/13.08.16

By porządnie oczyścić pokój ze śladów po Inmie, która ostatnio często tu przebywała, Isabel zaciekle odkurzyła zwłaszcza sofę. Chciała pozbyć się jej zapachu, a w rzeczywistości wspomnień, które drzemały w jej głowie i wywoływały wizerunek Hiszpanki z Sergiem u boku. Ich wspólny obrazek strasznie denerwował Isabel. Potem dziewczyna pomyła dokładnie naczynia, zwłaszcza kieliszek z którego piła whisky i słysząc przed północą wracających z plaży Sergia z Inmą, pobiegła szybko do swojej sypialni. Za nic w świecie nie chciała się z nimi spotkać. To było dla niej za wiele. Nie mogła już znieść ich widoku razem, a jeszcze bardziej nie chciała, by się w tym zorientowali.
Cuando nos volvamos a encontrar karaoke - Carlos Vives
Para weszła do mieszkaniu chwilę potem, o dziwo na trzeźwo.
Inma nie przestawała wiązać rąk na szyi przystojnego de la Vegi, nawet gdy wstawiał wodę na herbatę, a gdy tylko się do niej odwrócił, cmoknęła go w usta i powiedziała – kochaj się ze mną. Pragnę tego odkąd cię tylko ujrzałam, tam w klubie, kiedy zetknęliśmy się w tańcu.
Sergio początkowo nie wziął jej słów na poważnie, ale kiedy przycisnęła go do drzwi i zawisła oplatając go nogami, zrozumiał że Hiszpanka rzeczywiście ma ochotę na stosunek z nim. Trochę oniemiał, ale odwzajemnił jej ciche pocałunki. Przerwał, gdy woda się zagotowała i uruchomił się dźwięk gwizdka. Zsunął Inmę ze swoich bioder i zalał herbatę do szklanek.
Ya no karaoke - Manuel Carrasco
I – Nie masz ochoty? – zapytała widząc jego brak chęci. On z kolei gotował się od środka. Wkurzył się na nią bo doskonale wiedziała, że nie są sami w środku, a mimo to wyskoczyła z tym, jakby miała gdzieś osobę Isabel. Nie podobało mu się to, ale jednocześnie nie chciał dać pokazać po sobie, że ma to dla niego znaczenie. Potem zaczęły by się niewygodne pytania, toteż odparł.
S – Nie w tym rzecz
I – A w czym?
Podszedł do niej i ujmując jej dłoń odparł – Nie traktujesz chyba tego poważnie? Pamiętasz co ci mówiłem na początku? Przystałaś na to bez żadnych ogródek
I – Pamiętam, luźna relacja, zabawa, ale myślisz, że same pocałunki mi wystarczą?
S – Nie jesteśmy sami w domu. Tutaj nie.
I – W czym problem? Chodźmy do mnie. Chata jest wolna
W oczach dziewczyny tańczyły wesołe ogniki, które szybko przeistoczyły się w żar. Zobaczył to, ale nie zareagował tak jak na to liczyła.
S – Innym razem. Jestem zmęczony.
Inma przybrała minę zrozumienia, ale wcale tak się nie czuła. Mimo to dalej udawała
I – Ok. Nic na siłę. Mam tylko nadzieję – stanęła za nim i przylgnęła ustami do jego barków – że doczekam się nim wyjedziesz. Próbuję już chyba z trzeci raz, a ty nadal mi odmawiasz. Powinnam się martwić? – pyta zaczepnie, a on odwraca się i z uśmiechem odpowiada
S – Chyba żartujesz. Wiesz ilu facetów ślini się na twój widok? Mówię bo widziałem.
I – A ty? Ty czemu się nie ślinisz na mój widok? – nie wiedział co odpowiedzieć. Zauważyła, że popełniła gafę stawiając go w niezręcznej sytuacji więc szybko to pominęła – odprowadzisz mnie?
S – Jak to? Nie zostaniesz?
I – Dam ci trochę od siebie odpocząć żebyś mógł zatęsknić i sam mnie odwiedzić.

Minęły kolejne dwa dni.
Przez ten czas kontakt Isabel z Sergiem był znikomy. Chłopak był na nią cięty po tym jak zamknęła się przed nim w pokoju i odzywał się tylko sporadycznie, kiedy czegoś potrzebował np. posiłku czy uprasowania koszuli.
Isabel nie czuła się z tym dobrze, ale przynajmniej komfortowo bo wszystko znowu wróciło do stanu sprzed i nie musiała martwić się, że się przed nim ośmieszy albo skompromituje, bądź że jej ciało zdradzi jakie wywołuje w niej emocje, gdy jest w pobliżu.
I gdy już właściwie przywykła, zdarzyło się to! Coś nieoczekiwanego jak manna z nieba.
Do jej pokoju weszła Inma!

Meksyk.
Dulce kończyła już pracę. Obsłużyła jedną z ostatnich par, które gościły w restauracji.
Podeszła do niej Elisa – Zaraz wybije północ. Idź już. Ja się zajmę ostatnimi gośćmi.
D – dzięki. Zajrzę jeszcze do szefa i idę – opuściła salę ze zmęczeniem na twarzy, tym czasem Elisa otworzyła usta ze zdumienia na widok jeszcze jednej wchodzącej pary.
Todo lo que siente wstęp - Sebastian Yatra
E - Co oni sobie wyobrażają? Że do której będziemy tu siedzieć? – ugryzła się w język, gdy zauważyła kto siada właśnie przy stoliku – O! to syn szefa z narzeczoną. Dawno go tu nie było.
Elisa podeszła do nich po zamówienie. Uśmiechnęła się do Adana, co nie spodobało się jego partnerce, Marcii.
M – Masz już zamówienie. Możesz odejść – odparła wyniośle.
Adan dodał jeszcze – wpadliśmy tylko na moment. Akurat wracamy z klubu i pomyślałem, że zajrzę do ojca się przywitać. Jest jeszcze?
E – Tak. Jak zawsze pracuje, a właściwie się przepracowuje w swoim gabinecie. Zawołać go?
A – Nie, sam się do niego przejdę. Idziesz ze mną? – zapytał Marcię, ale ta zaprzeczyła potrząsając głową.
A – Zaraz wracam.

D – Tutaj ma pan ostatnie sprawozdanie. Wydobyłam je z tej głębokiej, zapełnionej po brzegi szafki – Dulce wskazała ręką na stojący z tyłu stos papierów, które gniotły się w szufladzie.
R – Dziękuję ci dziecko. Szukałem tego od wczoraj. Co ja bym bez ciebie zrobił?
D – Niech pan nie przesadza. Od tego tu jestem, od pomagania
R – Jesteś już wolna. Wracaj ostrożnie do domu.
D – Na pewno dacie sobie radę?
R – Tak jest. Ty już swoje zrobiłaś. Do jutra!
Dulce odwzajemnia sympatyczny uśmiech szefa i wychodzi w końcu posłusznie z jego biura.

Rozkojarzona rozmyślaniami na temat tego z kim pójdzie na ślub kuzynki nie zauważa wyłaniającego się zza rogu korytarza Adana, który też idzie mocno rozproszony, i wpada na niego odbijając się niczym piłka od ściany.
Upada na ziemię uderzając się w łokcie i tłukąc lekko kolana, plecami do niego. W czasie stłuczki aż ją odwróciło. Adan szedł mocno podenerwowany i to w zawrotnym tempie. Gdy zauważa co zrobił, reaguje z miejsca i pomaga się podnieść klęczącej dziewczynie chwytając ją za talię od tyłu. – pomogę ci – zręcznie odwraca ją do siebie i zastyga nie dopowiadając słowa przepraszam.
Przytrzymuje ją nie zdając sobie sprawy, że już dawno powinien ją wypuścić z uścisku. Oboje patrzą sobie głęboko w oczy. Są tak blisko, że doskonale widzą swoje twarze.
A – To ona? Pamiętam. To ona. Miała wtedy rozpuszczone włosy, ale to na pewno ona. – myśli kłębią mu się w głowie, a serce przyspiesza znacznie bicie na jej widok.
Todo lo que siente wstęp - Sebastian Yatra
Ona dopiero po chwili, po otrząśnięciu się po bolesnym upadku spogląda na niego i zamiera!
D – O nie! Czy to możliwe? To on?
Nagle on pierwszy się odzywa
A – No proszę. Kogo my tu mamy! – prawie wykrzykuje, a ona w tym czasie zdecydowanym ruchem wydostaje się z jego ramion i ku jego totalnemu zdumieniu idzie dalej lekceważąc go całkowicie. W rzeczywistości Dulce umiera z przerażenia.
Że też musiała go spotkać akurat w miejscu pracy! Pamięta jak zachowała się ostatnio i obawia się, że on może się teraz na niej odegrać. W ogóle nie dopuszcza do siebie swojej pierwszej myśli, którą przywiodła gdy trzymał ją przy sobie – To on. Boże jakie on ma oczy! Jakie silne dłonie! – była pod wrażeniem.
A – Hej ty! Myślisz że cię puszczę?! Stój! – Adan nie zamierzał odpuścić i nadal jeszcze wątpiąc, czy aby na pewno się nie pomylił, i tak rusza w pościg za nią i to dosłownie bo Dulce ściąga pantofle na szpilkach, które obowiązują w pracy i zaczyna biec.
SaraLuna początek - Melendi
Całe zdarzenie zauważa Elisa. Po pierwszym szoku postanawia pomóc koleżance w potrzebie i staje Adanowi na drodze.
A – Spieszę się. Przesuń się mała!
E – Przepraszam, ale panienka Marcia się niecierpliwi. – dopiero teraz Adan uzmysławia sobie, że prawie znalazł się na sali i że miał dużo szczęścia iż Marcia nie spostrzegła całej tej jego gonitwy za dziewczyną której tożsamości nie był pewien.
A – Już idę. Nie mów mojemu ojcu, że tu byłem
E – Ale jak to? Nie poszedł pan do niego?
A – Po prostu nic nie mów dobrze?
E – Aha
Adan grzecznie podziękował, a potem udał się do stolika, gdzie czekała na niego Marcia.
M – No nareszcie. Możemy już iść?
A – Tak. Chodźmy – wziął ją pod rękę i wyszli, choć nie takiej końcówki tego wieczoru się spodziewał, ale i tak był zadowolony.
A – Ona tu pracuje. Jeszcze się spotkamy. Dziś ci się udało, ale następnym razem już mi nie umkniesz.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Dulce tymczasem zarzuciła swoje obolałe nogi na motor i odpaliła silnik ciągle jeszcze się rozglądając czy w pobliżu aby na pewno nie ma szaleńca, który ją gonił. Włożyła kask i wreszcie mogła bezpiecznie odjechać. Wiele kosztowało ją zachowanie koncentracji na drodze, bo przez cały czas miała przed oczyma przystojnego prześladowcę z restauracji.
Nie inaczej było z Adanem. Prowadził auto ciągle mając jej twarz przed sobą, nie przeszkadzała mu w tym nawet obecność Marci, która rozpamiętywała nadal stratę ich dziecka. Ale to go w tej chwili nie interesowało. Gotowało się w nim na samą myśl, że niebawem na nowo sprowokuje spotkanie ze śliczną brunetkę z La Mexicana!
Todo lo que siento - Sebastian Yatra

S – Inma! Musimy już wychodzić – zawołał Sergio stając u dołu schodów. Jego wyraz twarzy wskazywał na poirytowanie. Ledwo utrzymał się na nogach, gdy po chwili zeszła Inma, ale nie sama. Olśnił go widok Isabel i nie tylko dlatego, iż nie spodziewał się iż będzie im towarzyszyć w klubie, ale przede wszystkim dlatego że tak pięknie wyglądała.
S – Inma się postarała – pomyślał – tylko dlaczego? – dodał jednocześnie
I – Jesteśmy gotowe. Dziś Isabel wreszcie pójdzie z nami! – wypowiedziała te słowa dumna, jakby dokonała nie wiadomo jak wielkiego czynu.
Isabel spostrzegła wzrok Sergia i poczuła się wspaniale, pomyślała że zachwyciła go swoim wyglądem, ale bardzo szybko wkradło się do niej inne myślenie
I – Pewnie spojrzał na Inmę, a nie na mnie. Wygląda bombowo, i ta dopasowana krótka kiecka. Faceci tacy jak on uwielbiają taki styl. Im bardziej obcisła, im krótsza tym lepsza.
Isabel ubrała się o wiele bardziej zachowawczo, ale mimo to i tak to ona o wiele bardziej rozbudziła wyobraźnię Sergia, mimo iż oczywiście o tym nie wiedziała.
Czerwona sukienka od pasa była rozkloszowana aż po kolana. Miała średniej grubości ramiączka. Niby prosta, ale urokliwa. Kroku dotrzymywały jej czerwone szpilki o identycznie jaskrawym i intensywnym kolorze. Nie miała pojęcia jak bardzo czerwień rozpala mężczyzn, Inma zaś wiedziała, dlatego ten kolor jej doradziła. Podziałało od razu na Sergia.
Rozpuszczonym włosom zaś akompaniamentu dotrzymywały swobodnie opadające fale, niczym zapraszające do flirtu.
Czerwonej szminki jednak nie było! Isabel nie czuła się w niej dobrze i pozostała przy swoim różanym, trochę cielistym błyszczyku.
I – No to idziemy! – zapowiedziała Inma, a po chwili Sergio już zamykał drzwi wejściowe i oczywiście nie mógł sobie odmówić kontynuacji podziwiana tego piękna więc szedł za dziewczynami kontemplując urodę, ale tylko jednej tego wieczoru, tej na której mu naprawdę zależało i tylko na tej.
Wodził oczami za Isabel przez całą drogę, nie przejmując się już zupełnie niczym.
Granica jego wytrzymałości została dziś przekroczona. Wiedział, że jeśli los rzuci go ku Isabel, to on minie zakazany teren jaki przed samym sobą ustawił!
Seras - Carlos Rivera
Dulce zaraz po wejściu do swojej sypialni padła wprost na łóżko i znowu zatonęła w myślach, które całkowicie skupiały się na przystojnym chłopaku z restauracji. Nie zauważyła nawet, że przez to całe zamieszanie nie przebrała się z eleganckiego roboczego stroju w swoje ubrania i przyjechała na motorze w szpilkach na nogach!. Nawet jej obolałe ciało pod wpływem ekscytacji jaką przeżywała, znieczuliło się. Powróciła w myślach do momentu, kiedy przystojny nieznajomy wziął ją w ramiona i aż się zarumieniła. Jednocześnie skarciła się za swoje beznadziejne zachowanie.
D – Co mi się stało? Normalnie bym mu przywaliła, ale zatkało mnie, dosłownie mnie zatkało. Zrobiłam z siebie ostatnią idiotkę. Czemu? – nie przestawało jej to zastanawiać. Leżała tak jeszcze długo w nocy, aż w końcu udało jej się zasnąć.
Adan też nie mógł wybić sobie jej z głowy. Leżąc w łóżku roztrząsał każdy jej gest, jej spojrzenie, skrępowanie. Był zaskoczony bo w momencie ich ponownego spotkania była zupełnie bezbronna i krucha. Nie przypominała w żadnym wypadku hałaśliwej i zarozumiałej dziewczyny z dyskoteki. To go uderzyło. Zastanawiał się czemu tak na niego zareagowała i zwłaszcza czemu przed nim uciekała.
A – Podoba mi się ta zabawa w kotka i myszkę. Jutro cię dopadnę – zasnął z uśmiechem na ustach, z głową Marcii na swoim nagim torsie.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Tuż przed wyjściem Inma obiecała Isabel, że będą się trzymać razem i w razie potrzeby zaopiekuje się nią jednak jak tcze to były słowa szatynka przekonuje się już po przekroczeniu bramki klubu. Hiszpanka natychmiast porywa Sergia do tańca pozostawiając Isabel samą sobie. Dziewczyna fatalnie się z tym czuje, wszyscy stoją albo tańczą w kupie, a ona ma wrażenie być tam jedyną samotną osobą, jak jakaś trędowata.
Sergio mimo iż ma na karku Inmę, nie przestaje zerkać w stronę Isabel. Nie chce by mu się przypadkiem zagubiła i to nie tylko dlatego, że jest na jego łasce, ale przede wszystkim martwi się o jej bezpieczeństwo. Żadne zabiegi Inmy nie są w stanie odwrócić jego uwagi od niej.
Por fin te encontre - Cali y El Dandee ft Juan Magan y Sebastian Yatra - piosenka w klubie
W końcu Inma protestuje.
I – Co ty robisz? Przestań się na nią gapić!
S – O co ci chodzi?
I – O to że jesteś tu ze mną i to na mnie masz patrzeć. – brunetka próbuje zaraz potem go pocałować, ale on wypuszcza ją w tej chwili z ramion i udaje się w kierunku Isabel.
Nie może znieść widoku jej samej podpierającej ścianę.
Gdy już dochodzi nagle ktoś klepie go po plecach.
Okazuje się, że jego niedawno poznani znajomi akurat się zjawili i podeszli by się przywitać. Inma od razu wyczuła grunt i po pobieżnych całusach na przywitanie pobiegła do Isabel, którą wręcz przyciągnęła siłą do towarzystwa.
I – To jest Isabel. Przyszła się zabawić.
Wszyscy uśmiechnęli się do niej przyjaźnie. Poczuła się przyjemnie, cieszyła się, że w klubie było tak ciemno i głośno, bo dzięki temu mogła ukryć w pełni swoje zdenerwowanie i zawstydzenie.
J – Zatańczysz? – nagle usłyszała pytanie od jednego z obecnych w kręgu kolegów Inmy i Sergia. Obejrzała się w stronę Sergia i dostrzegła dziwny wyraz na jego twarzy, którego nie potrafiła rozszyfrować.
Inma bezczelnie pomogła jej w podjęciu decyzji i wręcz wepchnęła ją w ramiona Juana. Sergio o mało nie zagotował się z zazdrości, a Inma od razu to wyczaiła i ze złości aż zacisnęła pięści.
Duele el amor - Tony Dize
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:47:04 15-08-16    Temat postu:

No i pokazał Sergio swoją zazdrość ciekawe co z tym zrobi czy pozwoli Isabel tańczyć z innym w każdym razie teraz naprawdę jest wściekły.Dulce i Adan ciekawe czy coś z tego będzie, co wymyśli chłopak gdy się zobaczą.Świetny rozdział.Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:47:03 18-08-16    Temat postu:

W dzisiejszym odcinku:
Fran Perea jako Juan Sanchez - znajomy Inmy i Sergia
Julio Mannino jako Tomas Camargo - adorator Isabel

Odcinek 39/18.08.16

Odkąd Juan poprosił Isabel do tańca, ustawiła się potem do niej spora kolejka następców. Sergio bacznie przypatrywał się całej sytuacji i nie zdejmował z niej ani na minutę wzroku. Inma, która stała obok niego, była bliska wybuchu gniewu. Totalnie ją lekceważył. Oczy i całą uwagę miał zwrócone tylko ku osobie Isabel.
S – Dość tego! – nie wytrzymał, gdy kolejny facet ujął Isabel za rękę i poprowadził w tańcu. Ruszył w ich stronę z zamiarem rozdzielenia ich, ale gdy już był o krok, Inma skutecznie zaszła mu drogę i sama porwała go do tańca. Znajdowali się tuż obok Isabel i jej partnera. Teraz mógł dać jej odczuć swój spoczywający na niej wzrok, co od razu wytrąciło Isabel z równowagi. Niechcący przydeptała stopę swojemu partnerowi, ale na tym się nie skończyło. Pod koniec tak się zamotała, że niechcący uderzyła go w nos ręką.
Bailando spanish version - Enrique Iglesias ( piosenka w klubie )
Mimo to, kolejnych chętnych nie brakowało. Od pół godziny tańczyła nieprzerwanie, aż do tego momentu, który wszystko popsuł…

Miguel nadal pracował na laptopie, kiedy wreszcie otrzymał upragnioną wiadomość od Cordelii. Szybko uruchomił pocztę i ..zbladł, kiedy odczytał jej odpowiedź.
„Nie możemy już dłużej pisać. Dziękuję za wszystko. Życzę ci z całego serca powodzenia.” – Cordelia
Czytał ten tekst jeszcze wielokrotnie jakby nie był w stanie go przyswoić. Jej odpowiedź ścięła go z nóg. Nie spodziewał się czegoś takiego i najzwyczajniej w świecie się rozczarował.
Przybrał minę zrezygnowania, po czym zamknął laptopa.
M – Koniec na dziś. – Ta informacja tak nieprzyjemnie go poruszyła, że nie był w stanie dalej skupić się na pracy i odpuścił.
M – Naprawdę cię polubiłem. Świetnie mi się z tobą pisało. Naprawdę myślałem, że coś z tego będzie. Wydawałaś się inna, inna od tych wszystkich pozerek. Wielka szkoda, wielka.
Czuł się jak po zderzeniu z ziemią. Mimo iż starał się pogodzić z decyzją Cordelii, ciągle nasuwały mu się myśli, by do niej ponownie napisać, by spróbować ją od tego odwieść, ale wiedział, że to byłoby nachalne, a on nikogo nie będzie na siłę zmuszał, więc bił się ciągle z tymi myślami walcząc jak lew.
Cambiar de opinión - Carlos Rivera
Mimo iż tuż przed dotarciem do klubu Isabel była przerażona i roztrząsała w myślach każdy możliwy czarny scenariusz jej wyjścia, już na miejscu poczuła się lepiej, zwłaszcza gdy doczekała się pierwszego tańca. Było ciemno i nie widziała reakcji Sergia, nie miała pojęcia, że jest na jego celowniku. Poza tym była tak zaaferowana tym co się dzieje ostatnio w jej życiu, że nawet nie miała czasu na refleksje nad tym co akurat teraz robi Sergio i z kim. Teraz przestało to mieć dla niej znaczenie. Juan, który poprosił ją jako pierwszy do tańca, był bardzo ostrożny i sprawił iż poczuła się w tańcu pewnie i przyjemnie. Był zupełnie obcy, a ona była zmuszona do bliskości z nim, ale mimo to nie poczuła się tak jak zawsze czyli mocno spięta i zmieszana. Bardzo pomogła jej w tym panująca w klubie atmosfera i zaciemniona sala. Muzyka też unosiła ją wysoko w przestworza. Bardzo lubiła takie żywiołowe kawałki.
Potem przyszli inni chętni i aż zaszumiało jej w głowie od emocji. Po raz pierwszy w życiu poczuła się adorowana i atrakcyjna. To mile połechtało jej ego. Mogłaby tak bawić się całą noc, bez opamiętania, ograniczeń, spontanicznie. Wreszcie poczuła się sobą. Niczego się nie obawiała i niczym ani nikim nie przejmowała, aż do tej chwili. Reflektor światła padł akurat na nich, wtedy zorientowała się, że obok tańczą właśnie Inma z Segiem. Coś ją w tym momencie ukuło. I nie była to wcale zazdrość czy żal, że on tańczy z inną a nie z nią, właściwie to przerażała ją taka możliwość, że przyjdzie jej z nim tańczyć. Do tego właśnie się to sprowadzało. Bała się go. Bała się go, ale nie w sensie że może ją skrzywdzić, tylko że zdemaskuje przed nim swoje uczucia, które pojawiają się za każdym razem gdy się do niej zbliża. Bała się, że się przed nim otworzy, a on to wykorzysta, że się przed nim ośmieszy, a on z niej zakpi. Mimo iż mieszkali razem od miesiąca, wcale się nie znali.
Po kilku minutach odzyskała swobodę, jednak wieczór który dalej miał sprawiać jej radość przywiódł wydarzenie, które często zdarza się w takich miejscach. Wszystko, co dobre, szybko się kończy.
DJ puścił wolniejszą piosenkę.
El amor es un arte - Melendi ( Piosenka z klubu )
Partner, który nie wypuścił jej z uścisku już po 3 piosenkach nadal trzymał ją przy sobie, ale teraz dosłownie. Bez uprzedzenia przysunął ją bliżej i posłał szelmowski uśmiech. Chciał zatańczyć z nią bardzo intymnie, co od razu wywołało jej sprzeciw, ale ponieważ ją zaskoczył i był silniejszy, szybkim ruchem zarzucił jej dłonie na swoją szyję, po czym ją objął zachłannie w talii. Isabel odwróciła głowę w bok chcąc za wszelką cenę uniknąć jego natarczywego spojrzenia, czuła się bardzo niekomfortowo. W miarę upływu piosenki on czuł się coraz bardziej zuchwale, pewnie, i poczuła jak jego dłonie powoli schodzą niżej, na jej pośladki! Obruszyła się mocno i szarpnęła, ale on ponownie przyciągnął ją do siebie, a potem oznajmił przystawiając buzię do jej ucha – Co powiesz na mały numerek w łazience – bardziej oznajmił niż zapytał. Isabel doznała największego szoku w swoim życiu. Desperackim wzrokiem szukała Sergia, ale jak na złość nigdzie go nie było. Musiał zejść z parkietu.
I – Nie! Boże co ja mam robić?! – stawiała opór, gdy chwycił ją za łokieć i zaczął ciągnąć w stronę łazienek!...
SaraLuna początek - Melendi
S – Przestań Inma! – Sergio od dobrych pięciu minut nie może opędzić się od zapędów gotowej na wszystko Inmy. Kobieta nie zważając na inne osoby przebywające w tym samym pomieszczeniu, rzuca się z pocałunkami na przystojnego De La Vegę mimo iż on oponuje.
W końcu jednym zręcznym ruchem dłoni odsuwa ją od siebie – Powiedziałem nie! Nie rozumiesz po hiszpańsku? - Teraz oboje się zbulwersowali.
S – Lubię cię i to bardzo. Świetna z ciebie kumpela – powiedział – ale nic z tego nie będzie. Po jutrze wyjeżdżam.
I – No właśnie. Dlatego powinniśmy działać, zanim wrócisz do siebie. Przecież ci się podobam, przyznaj – znowu podeszła i zarzuciła mu na kark swoje dłonie
S – Jesteś bardzo atrakcyjna, ale..
I – Żadnego ale. Więcej takich okazji nie będzie. Jestem do twojej całkowitej dyspozycji mój ty królu.
Znowu zaczęła go całować, a on opornie, ale w końcu zaczął odwzajemniać pocałunki.
Me rio de ti karaoke - Gloria Trevi
Nagle znowu ją odepchnął – Nie mogę – odparł i skierował się ku wyjściu męskiej łazienki, gdzie wpadł na przerażoną Isabel popchniętą energicznie przez typa, który wszedł tuż za nią.
Isabel spojrzała na Sergia błagalnym wzrokiem, strach był widoczny w jej oczach, przeraźliwy strach, a jego od razu dopadło potworne poczucie winy.
Despiertame karaoke - Gloria Trevi początek
S – Co tu się dzieje?! – krzyknął, gdy brunet minął go ciągnąc Isabel ku kabinie. Tamten był tak skoncentrowany na tym by dopaść Isabel, że nawet się nie zorientował, że do niego skierowane były słowa Sergia. Padł na ziemię całkowicie zaskoczony po silnym ciosie od Sergia, ale szybko się podniósł.
T – O ty złamasie jeden! Ja ci pokażę!
Sergio odepchnął Isabel na koniec łazienki, by zapobiec jej ewentualnemu wtłoczeniu się między dwóch bijących się, a potem zręcznym unikiem zgubił cios rewanżu. Rozpoczęła się zajadła bójka między oboma. Sergio miał przewagę bo choć typ który napastował Isabel był od niego większy i silniejszy, był też mocno wstawiony, dzięki czemu jego koncentracja była mocno zachwiana.
S – Żeby ci nie przyszło na myśl nigdy więcej atakować żadnej kobiety! – ostrzegł Sergio tuż przed ciosem decydującym, który ostatecznie powalił dręczyciela Bogu ducha winnej Isabel.
SaraLuna początek - Melendi
Ona stała podparta o ścianę, ciągle trzęsąc się potwornie.
Wie, że gdyby nie to że Sergio akurat znalazł się w tym miejscu i o tej porze, nie uchroniłaby się przed gwałtem. Gwałt. Samo to słowo wywoływało zawsze u niej okropne dreszcze, ale teraz nabrało jeszcze większego znaczenia. Mogło ją to spotkać. Boże! Jedno wyjście do klubu i omal nie została wykorzystana! – Nigdy więcej! – zażegnywała się w myślach
Sergio podszedł do niej, by ją przytulić – dobrze się czujesz? Zrobił ci coś?
Potrząsnęła przecząco głową nie przestając zalewać się łzami. Gdy był już blisko poczuła ogromną potrzebę schronienia się w jego ramionach.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Marzyła o tym, ale zamiast tego spotkała się z plecami Inmy, która stanęła im na drodze i swoim tekstem rozgniewała niemal do czerwoności Sergia!
I – Sergio coś ty nawyprawiał? Przeszkodziłeś im tylko
Isabel znowu doznała szoku. – co ona bredzi? – pomyślała. Z trudem docierały do niej kolejno wypowiadane słowa Hiszpanki.
I – Przeszkodziłeś im w zabawie. Jak mogłeś?
S – Inma czy ty siebie słyszysz?! Jakiej zabawie?!
I – A po co myślisz, że Isabel się tak wystroiła? Żeby poderwać faceta, to oczywiste!
Isabel nadal nie dowierzała w to co słyszy.
S – Lepiej się zamknij bo nie ręczę za siebie. Przesuń się! – rozkazał, po czym chwycił Isabel za rękę i wyprowadził na zewnątrz. Inma nie zamierzała jednak odpuścić i ruszyła za obojgiem w pościg.
Dia cero początek karaoke - La Oreja de Van Gogh
Dulce obudziła się nagle ze snu. Śnił się jej koszmar, który całkowicie wytrącił ją z równowagi.
D – Boże jakie to było prawdziwe! – aż zadygotała na samo wspomnienie. Przywiodła oczyma ostatni moment snu, w którym ogarniający przeraźliwy śmiech Fernandy wciskał ją niemal w ziemię. Stała tuż nad nią z wbitym w nią złowrogim wzrokiem zapewniając ją, że to jej ostatnia szansa na pożegnanie z tatą. Nagle obok zobaczyła leżącego w kałuży krwi ojca, który miał nadal otwarte oczy, a w sercu wbity nóż. Kolejne dźgnięcie było przeznaczone dla niej i gdy już Fernanda nakierowała na nią ostrze noża, obudziła się zlana potem.
Schowała na chwilę twarz w dłoniach, trawiąc dalej ten senny koszmar, jakby chciała sprawdzić czy to na pewno nie była jawa. Gdy w końcu doszła do siebie, wygramoliła się spod kołdry i wyszła z pokoju.
Jueves karaoke - La oreja de Van Gogh
Szła na bosaka, więc nie było słychać jej kroków. Zdumiała się, kiedy na schodach spotkała siedzącą i popijającą leniwie kakao Cordelię…
D – Ty też nie możesz spać? – zapytała zaskoczoną kuzynkę, która od razu się podniosła i spojrzała w jej stronę.

Gdy oddalili się na kilka metrów od klubu i dotarli już na plażę, Sergio przystanął i ujął dłonie Isabel w swoje pytając jeszcze raz – nic ci się nie stało?
Ona nadal nie mogła się odezwać. Szok był tak wielki, a strach paraliżujący, że wciąż była pod ich zupełnym władaniem. Jej ręce nie przestawały się trząść tak jak i całe jej ciało, którego wzmożone drżenia poczuł, gdy w końcu ją przytulił.
S – Przepraszam. Myślałem, że to bezpieczne miejsce. Inma je wynalazła. Niepotrzebnie jej zaufałem.
Isabel słyszała go jakby przez mgłę, jakby dźwięk jego głosu odbijał się w kilku miejscach niczym echo. Zatonęła w jego ramionach tuląc się do niego rozpaczliwie, jakby przytrzymywała się ostatniej deski ratunku. Stali tak dość długo. Ona z wielkim bólem i rozczarowaniem, ale i uczuciem bezpieczeństwa i troski jakim on ją obdarzył, on z poczuciem winy i złością na siebie, ale i ulgą oraz radością. Czuł bowiem, że zdobył bezwarunkowe zaufanie Isabel i że skruszył wszystkie jej bariery. Ścisnęła go wtedy jeszcze mocniej, jakby bała się, że zaraz ktoś ich rozdzieli. Stali tak nadal na tle pełnego księżyca i gdy w końcu oderwała się od niego jakby zdając sobie sprawę, że przesadziła z taką wylewnością, on podszedł o krok bliżej i objął dłońmi jej twarz
S – Przy mnie nic ci nie grozi. Nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził. Nigdy. – zapewnił, a potem spojrzał jej głęboko w oczy, następnie zniżył wzrok na jej lekko wilgotne usta i schylił się, by złożyć na nich delikatnego całusa.
Jueves karaoke - La oreja de Van Gogh
Nie udało się, bo wtem do akcji wkroczyła Inma!
I – Tu jesteście! Jak mogliście mnie tak zostawić? – zapytała oburzona, szybko obracając to w żart. Mina złego Sergia szybko nakazała jej zmianę taktyki.
I – Sergi wybacz. Źle oceniłam sytuację. Macie rację. Ten typ to był jakiś zboczeniec
S – Wreszcie gadasz mądrze
I – Isabel ciebie też przepraszam. Nie wiem co mi odbiło.
Isabel nie wierzyła w szczerość intencji Inmy toteż nic nie odpowiedziała. Odwróciła wzrok nie mogąc na nią patrzeć.
I – Gdzie idziecie?
S – Jak to gdzie? Wracamy do domu. Po tym co zaszło Isabel potrzebuje spokoju.
I – Jasne, masz rację. Spokoju i wsparcia. – potem dodała szepcząc mu na ucho – powinna z kimś porozmawiać o tym wypadku, rozumiesz? Kobieta z kobietą. To pomoże.
Sergiowi nie podobał się ten pomysł. Jedyne czego pragnął akurat w tej chwili to zostać z Isabel sam na sam i pocieszyć ją, ale liczył się z tym, że przy nim Isabel może czuć się skrępowana i faktycznie przydałaby się jakaś kobieta przy jej boku. Z kolei Inma za wszelką cenę nie chciała zostawić pary samej przewidując, że to może doprowadzić do ich zejścia się.
I – O nie! Nie będziecie sami. Nie zrobicie mnie w balona. Nie po to się tyle starałam, żeby zostać z niczym. Dziś uwiodę Sergia. Ja! Nie ty świętoszko bez polotu! – zaklinała w myślach
Dia cero początek karaoke refren - La Oreja de Van Gogh
Dulce dosiadła się obok Cordelii mimo jej miny niezadowolenia jaką udało jej się od razu dostrzec. Zaraz potem jej kuzynka podniosła się by się oddalić. To był kolejny wystarczający sygnał dla brunetki, który świadczył o tym, że Cordelia ma do niej jakąś urazę.
D – Czemu jesteś na mnie cięta? – zapytała nim Cordelia zdążyła odejść na taką odległość by jej nie słyszeć. Ponowiła pytanie, ale tym razem i ona się podniosła, a potem skierowała na nią wzrok zmuszając tym samym Cordelię do reakcji.
C – Wcale nie – wydukała wreszcie.
Dulce uśmiechnęła się pod nosem na tą odpowiedź. – No dalej. Nie wykręcaj się. Nie jesteś przecież dzieckiem. Powiesz mi o co chodzi, a ja cię przeproszę i po sprawie.
Cordelia stanęła jak wryta. Nie przywykła do takiej bezpośredniości. W dodatku miała wrażenie, że cała ta mijanka słowna spływa po jej kuzynce jak po kaczce i mimo iż celem Dulce było pogodzenie się, nieświadomie spowodowała kolejny niemiły zgrzyt między nimi. Mimo niechęci Cordelii nadal nie dawała za wygraną. Podeszła do niej i stając na wprost wyciągnęła ku niej rękę.
D – Zgoda? – zapytała, a Cory drugi już raz nie wiedziała jak się zachować. Stała wpatrzona w nią jak w ducha.
W rzeczywistości Dulce to bardziej bawiło aniżeli martwiło, ale oczywiście nie chciała dać tego po sobie znać. Zależało jej na tym by naprawić relacje z jedyną kuzynką jaką miała. No i miała też w pamięci nadciągający ślub Cory. Chciała, żeby czuła się wtedy całkowicie beztrosko, nie zawracając sobie głowy niesnaskami rodzinnymi.
W końcu ku uciesze Dulce, Cordelia podała jej swoją dłoń i odwzajemniła uścisk. Na twarzach obu pojawił się niegasnący uśmiech.
D – To co? Ja nie mogę spać, ty nie możesz spać. Co robimy? – zapytała Dulce z chytrym błyskiem w oku.
Cuando noc volvamos a encontrar karaoke - Carlos Vives
Sergio źle czuł się z tym, że pozostawił Isabel samą w jej sypialni. Czuł, że najgorsze co może teraz zrobić to właśnie pozwolić jej na samotność, a więc tym samym rozpamiętywanie tego co miało miejsce. Żadne jego argumenty nie trafiały do Inmy, która w pewnym momencie zaczęła niemal bronić napastliwego mężczyzny z klubu.
S – Dość tego! – uciszył Inmę, a potem nie słuchając już jej chorych rad poszedł w końcu do Isabel.

Nim wszedł grzecznie zapukał.
Przywitała go zimnym spojrzeniem, co go zaskoczyło gdyż nadal miał w pamięci jak mocno się do niego tuliła jeszcze 2 godziny temu. Co tak zmieniło jej zachowanie? Teraz przypominała suczkę, która chętnie wypróbowała by na nim swoje rosnące powoli, ale efektywnie przednie kły.
W końcu odwiesiła z niego wzrok, kierując go wszędzie tylko nie na niego.
Podszedł do łóżka ze zbolałą miną. Nie podobało mu się to co zastał, ale z drugiej strony pomyślał, że to lepsze. Ledwie zniósł jej łzy po całym zajściu w klubie.
S – Lepiej się czujesz? – zapytał z troską w głosie.
I – Chcę być sama. Proszę, wyjdź.
S – Dobrze, aleeee – liczył po cichu, że jednak zmieni zdanie i poprosi by został. Nie wiedział czemu, ale sam czuł ogromną potrzebę by przy niej czuwać. Chociaż nie, wiedział. Dziś wieczorem to do niego dotarło. Uciekał od tych myśli odkąd tylko potwierdził jej prawdziwą tożsamość, ale teraz nie mógł już przed samym sobą zaprzeczać. Zależało mu na niej i to bardzo.
Isabel ponowiła prośbę nie pozostawiając mu żadnych złudzeń.
Wyszedł nie przestawiając dumać nad tym, dlaczego była na niego zła. Poczuł to zaraz po wejściu do jej sypialni, poczuł zwłaszcza po jej wrogim spojrzeniu.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Dulce zabrała z lodówki całe duże pudełko lodów waniliowych, a potem zaciągnęła Cordelię w sam głąb ogrodu.
D – Pamiętasz? – wskazała dłonią na znajdujący się na drzewie Domek.
C – Nie… ty chyba nie myślisz, że jaaaa
D – Owszem – przytaknęła z łobuzerskim wyrazem twarzy. – Ile to lat minęło, a on nadal tam jest. Myślałam, że już go nie będzie.
C – W dzieciństwie bawiliśmy się tam razem
D – Ty, ja, Robby i Sergio, wszyscy! – Dulce aż wrzasnęła z emocji. Cordelia natychmiast zatkała jej usta dłonią
C – Ciszej bo usłyszą
D – Daj spokój! Tu nikt nas nie usłyszy. Jesteśmy daleko od domu. Włazimy! – oznajmiła
C – Nie, nie ma mowy. – Cordelia długo się opierała, ale w końcu uległa.
Siedziały tam obie przez długi czas i jak nigdy przedtem zaczęły się sobie zwierzać…choć Dulce czasem musiała podstępem wyciągać z kuzynki informacje…
La tierra del olvido karaoke - Carlos Vives
Gdy tylko Sergio ponownie wrócił do salonu, Inma na nowo zaczęła mamić go swoimi spostrzeżeniami. Gdy tak plotła raz po raz Sergio przyłapał się na tym, że jej słowa zaczynają budzić w nim wątpliwości.
I – Sergio nie wiesz co się tam wydarzyło. Nie było nas wtedy. Ona tańczyła z kim popadnie. Widziałeś jak się ubrała? Sama wybrała tą czerwoną kieckę. Wybrała się tam na podryw. Przyszła z nim do łazienki. Chyba niepotrzebnie zareagowałeś. Nie wiedziała że akurat tam jesteśmy. Zagrała przed tobą. Ona ma twarz oszustki, karierowiczki, pozerki.
Pół nocy karmiła go swoimi właściwie zapewnieniami, tak że odbiło się to na postrzeganiu przez niego Isabel. Inma nie miała przecież pojęcia o tym co między nimi zaszło i jaka tajemnica ich wiąże. Nie miała o tym bladego pojęcia, a mimo to podejrzewała ją o oszustwa.
Może miała rację? Może on był zaślepiony przez swoją naiwność i ciepłe uczucia jakie mimo wszystko ta szatynka w nim wzbudziła?
Dia cero karaoke - La oreja de Van Gogh początek
Inma polewała mu co i rusz, ale ku jej złości nie dał się upić i zasnął w końcu wręcz wykończony po wieczorze pełnym wrażeń.
Jueves karaoke - La oreja de Van Gogh

Duele el amor - Tony Dize / Napisy końcowe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:00:23 22-08-16    Temat postu:

Odcinek 40/22.08.16

Cordelia miała ogromną ochotę, by otworzyć się przed Dulce, ale nieufność jej to utrudniała. Bała się, że jeśli okaże jej swoje uczucia, Dulce z czasem może okazać się niegodna jej szczerości i zdradzić jej tajemnice przed innymi, toteż z dużymi oporami uchylała rąbka swoich przeżyć.
D – Spodobał ci się od razu czy nie? - brunetka dociekała mimo wymijających ucieczek słownych Cory. Nie pozwalała jej na zmianę tematu mimo jej usilnych prób.
Cordelia powróciła do momentu, kiedy zobaczyła po raz pierwszy Eliasa i odrzekła – Nie wiem.
D – Jak to nie wiesz? – Dulce się zaśmiała, a Cory kontynuowała
C – To był moment. Zerknęłam na niego mimochodem i nawet nie zatrzymałam wzroku. Dopiero później jak zobaczyłam, że mnie obserwuje poczułam się…poczułam się – szukała odpowiedniego słowa
D – No jak? Szczęśliwa? Podekscytowana? Zdenerwowana?
Cordelia wsłuchiwała się w te przymiotniki jednak nie takie przychodziły jej na myśl. Raczej: przestraszona, niepewna, zażenowana
Nie przyznała się jednak i odparła – tak, właśnie tak. Byłam…yyyy podekscytowana.
Dulce promiennie się do niej uśmiechnęła.
D – Czyli nie od razu cię wzięło?
C – Wzięło – nie bardzo rozumiała.
D – No to, no…uczucie, miłość.
C – Nie wiem. To wszystko tak szybko się potoczyło. Nie panowałam nad tym.
D – A długo się spotykaliście nim … wiesz co?
Cordelia niemal się zachłysnęła własną śliną po tym tak intymnym jej zdaniem pytaniu.
D – No dalej, opowiedz mi – Dulce prosiła z wielką determinacją, co bardzo zastanawiało Cordelię.
C – A czemu ty mnie o to w ogóle pytasz?
Dulce namyśliła się chwilę nim odpowiedziała.
D – Kiedy byłam we Włoszech, miałam chłopaka. To był mój pierwszy w życiu chłopak. Tuż przed moim powrotem rozstaliśmy się.
C – Ojej – to ojej bardziej tyczyło się posiadania chłopaka aniżeli rozstania z nim. W rzeczywistości Cordelii głupio było słuchać opowiastki kuzynki, która choć była sporo młodsza, miała więcej wiedzy i doświadczenia od niej. Dulce ciągnęła dalej.
D – Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych. Byłam z nim prawie dwa miesiące.
C – Super, ale czemu się rozstaliście? Z powodu twojego wyjazdu?
D – Nie Cory i to jest najbardziej przykre. Chciałabym się ciebie poradzić.
C – Mnie?
D – Kiedy jest ten odpowiedni moment na … no wiesz? Ja się chyba pomyliłam.
Postawiła kuzynkę w niezręcznej sytuacji nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy.
Cordelia nie była w stanie zdobyć się z nią na szczerość i kłamała w sprawie swojego związku z Eliasem.
C – Trudno powiedzieć. Każdy ma swój czas. Kiedy się tego pragnie, kiedy obie strony są na to gotowe. To wyjątkowa chwila.
Me rio de ti karaoke refren - Gloria Trevi
Dulce nawet nie podejrzewała, że u Cordelii było zupełnie odwrotnie. Zmusiła się do współżycia z Eliasem, choć jej ciało się przed tym wzbraniało.
W domu nie było wtedy prawie nikogo. To była niedziela. Rodzice wybrali się do klubu sportowego, a Roberto i Sergio spędzali weekend z dziewczynami czyli Evą i Fernandą w Acapulco. Została w domu bo była lekko chora. Niby nic, ale organizm był osłabiony. Elias przyjechał bez żadnej zapowiedzi. Wyciągnął ją z łóżka obiecując niespodziankę czekającą w sypialni jej rodziców. Tam zaczął jej opowiadać o tym jak jej pragnie, jaka jest piękna i że pora aby skonsumowali swoją znajomość. Na nic zdały się jej wykręty i umizgi. Zachowywał się jakby jej w ogóle nie słyszał, a potem bez jej zgody swoim nękaniem psychicznym zmusił do uległości. Zaczął mówić że go rani, że czuje się przez nią odtrącony, potem że marzy o niej i że będzie jej z nim cudownie. W końcu sama zaczynała wierzyć, że tego chce, ale jej ciało udowodniło, że to nie był ten moment. Była drętwa i spięta, ta chwila z nim zamiast pozostawić cudowne wspomnienie na lata, nakreśliła bliznę nie do usunięcia. Od tamtej pory ma uraz do stosunków miłosnych i na samą myśl czuje wstręt, obrzydzenie i cierpienie, ale tego oczywiście nie mówi.
Mi peor error karaoke - Alejandra Guzman
C – Ty już jesteś po?
D – Jakie już? W moim wieku to późno. W Europie już 14-latki mają to za sobą.
C – Mówisz jakby to było coś gorszącego, powód do wstydu
D – Nie, wcale nie. Ja tak nie uważam. Gorszący to jest widok 14latki z brzuchem. Dzięki Cory za szczerość – de la Vedze zrobiło się w tym momencie głupio. Przecież wcale nie mówiła prawdy.
Dulce zsunęła się powoli z domku na drzewie, lekceważąc drewniane stopnie ustawione po drugiej stronie konstrukcji i na odchodne rzuciła – Dużo szczęścia z twoją miłością kochana!
Cordelia wtedy się rozpłakała. – czy aby na pewno Elias jest jej miłością ? – pomyślała. – czy to ten jedyny?
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi

Elementy zeszło nocnej historyjki Inmy zaczęły składać się Sergiowi w całość.
S – Ale ze mnie idiota! Prawie dałem się złapać – ze złości uderzył pięścią o stół. – przecież to jasne. Inma ma sporo racji. Zauważa dwulicowość Isabel chociaż tak naprawdę jej nie zna. Nie wie o jej oszustwie. – na nowo wałkuje temat zamiany bliźniaczek – nie było żadnego szantażu. Pewnie się zmówiły, a teraz próbuje mnie złagodzić bo plan nie powiódł się, kiedy ja się połapałem. I to wczoraj. Prawie odleciałem kiedy się tak wystroiła. Była pewniejsza siebie i odważniejsza. A ja idiota zafiksowałem się na jej widok. Kretyn i tyle! Gdyby nie Inma wpadłbym w jej sidła. Na pewno!
Dia cero karaoke wstęp - La oreja de Van Gogh
Isabel mimo iż nadal nie poradziła sobie z atakiem jakiego była uprzednio ofiarą, zabierała się właśnie za ścielenie łóżka. Była wdzięczna Sergiowi za opiekę jaką ją otoczył zaraz po, ale szybko wezbrała w niej złość, gdy zamiast do niej się udać i pocieszać tak jak na plaży, on wolał spędzać czas z Inmą na Bóg wie jakich czynnościach. Przez pół nocy słyszała gwar i śmiech Inmy dobiegający z saloniku na dole. Nic nie robili sobie z jej tragedii. Oboje mieli to gdzieś! On miał to gdzieś! Dotarło do niej po raz kolejny, że Sergio uwielbia Inmę, a jej w ogóle nie zauważa. I mimo iż tego nie obejmowała rozumem, nie pozostało jej nic innego jak to jakoś strawić.
Despiertame instrumental - Gloria Trevi
Dulce dotarła do restauracji mocno niewyspana. Na wejściu pytaniami o ubiegły wieczór zasypała ją Elisa. Początkowo zszokowana tym, że ktoś jednak widział ją i jej przystojnego poganiacza w dość osobliwej sytuacji chwyciła Elisę i pognała z nią w kierunku przebieralni dla pracowników.
E – Co to było Dulce? Mogłaś sobie narobić wczoraj bałaganu? Gdyby szef się dowiedział…nawet nie chcę myśleć.
D – Eli a myślisz, że ja wiem? Jakiś świr mnie gonił
E – Ale dlaczego?
D – No bo to świr. Mówię ci przecież.
E – O nie Dulce, nikt tak bez powodu nie goni ludzi, a tym bardziej pan Adan
D – Pan Adan? A co to za jeden?
E – To ty nie wiesz? Przecież wczoraj przed nim uciekałaś
D – Adan? Tak ma na imię?
E – Tak. Adan. Nazywa się Adan Barrajas.
D – No i ?
Dulce nie od razu zorientowała się, że ma identyczne nazwisko jak jej szef.
D – Mam nadzieję, że ten czubek rzadko tu przychodzi. Zaraz zaraz… jak się nazywa?
E – Barrajas. Tak Dulce, to syn szefa. Jeśli zaraz nie powiesz mi o co poszło, nie będę mogła ci pomóc.
D – Pomóc?
E – Chcesz chyba tu pracować?
Dulce niemal wgniotło w krzesło na którym siedziała. Ręce opadły jej bezwładnie.
D – Powiedz mi jeszcze, że on tu pracuje…- odrzekła zrezygnowana
Me rio de ti początek karaoke - Gloria Trevi
Podczas śniadania Sergio i Inma zajmowali się jedynie sobą. Kompletnie zignorowali osobę Isabel, która gorzej niż kiedykolwiek znosiła ich mizdrzenie. Wzięła kubek z gorącą herbatą, kilka kanapek, które sobie przyrządziła, a potem znowu zniknęła w swojej sypialni.
Nie miała już siły walczyć z wiatrakami. Docierało do niej ze zdwojoną siłą, że Sergio nie tylko nie interesuje się nią jako kobietą, ale też zupełnie nie obchodzi go jej los. Gdyby było inaczej zapytałby ją przynajmniej o samopoczucie, a on po prostu nadal zabawiał się z Inmą i to jeszcze pod ich wspólnym dachem.
I – Niech ten koszmar już się zakończy. Błagam – odrzekła chowając się na nowo pod ciepłą kołdrą.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Sergio odciągnął na chwilę od siebie Inmę, która od dłuższej chwili zalewała go soczystymi pocałunkami tłumacząc się tym, że nie mają już co pić.
S – Zrobię jakiś kompot. Co ty na to?
I – O nie mój ty królu. Najlepiej smakuje mi sok z twoich ust – na nowo oplotła go w talii.
Sergio zaś na nowo oswobodził się z jej objęć i odparł – chyba masz rację. My faceci czasami jesteśmy naiwni.
I – Z czym?
S -Z Isabel. Nie znam jej za dobrze, tak naprawdę krótko i pewnie dlatego tak łatwo mnie zwieść.
I – Sergi, ja jestem szczera i niczego nie udaję. Mówię co czuję i okazuję to – nie mógł się z tym nie zgodzić – a ona? Odpowiedz sobie na to pytanie.
S – Wczoraj kiedy poszedłem do niej była jakaś dziwna, jakby zła.
I – No widzisz. Pewnie dlatego, że nakryłeś ją na gorącym uczynku jednocześnie psując jej zabawę.
S – Tak myślisz?
I – Aha
S – Ale ona jest taka cicha, skromna, niewinna
I – I takie są najgorsze. To są właśnie te manipulantki, które knują. Przebiegłe modliszki.
Choć to co słyszał wydawało mu się niemal surrealistyczne, coś skłaniało go ku temu. Układanka się scalała, co go rozszarpywało na kilka maleńkich kawałeczków. Czuł się fatalnie. Znowu dał się złapać wewnętrznemu rozdarciu.
S – Czy jestem aż tak głupi, że dałem się nabrać jak nowicjusz? Znowu?

Dulce po kolei zrelacjonowała Elisie historię poznania z Adanem. Dziewczyna postawiła oczy z wrażenia, ale nie z powodu samej historii tylko problemu w jaki wpakowała się przez to jej nowa kumpela.
E – Dulce, jesteś pewna że to on?
D – Nie wiem, raczej tak bo on mnie poznał więc to musi być on. Nie kojarzę żadnego innego faceta w tym mieście.
E – Jeśli to był on to masz przerąbane. Panicz Adan lubi być złośliwy.
D – Dzięki, właśnie mnie uspokoiłaś wiesz?
E – Nie dąsaj się na mnie tylko módl żeby ci odpuścił. Wczorajsza scenka wyglądała dość komicznie
D – No nie, a ta się jeszcze nabija – zwraca jej uwagę Dulce
E – Ale tak było. Wyglądałaś jakby cię jakiś potwór gonił. Nigdy cię takiej nie widziałam
D – Czyli jakiej?
E – Spłoszonej, zmieszanej – namyśliła się chwilę – bezbronnej
D – O nie! co to to nie! Ja się umiem bronić.
E – Wczoraj na to nie wyglądało. Czemu właściwie uciekałaś? Nie uwierzę, że się na ciebie rzucił
Dulce nie wiedziała co odpowiedzieć. Sama nie ogarniała swojej reakcji. Pierwszy raz w życiu uciekała przed facetem. Zrzuciła tą reakcję na karb konfliktu w klubie. Nigdy wcześniej przecież nie pokłóciła się z obcym facetem w dyskotece. Tak, dlatego uciekała bo miała do czynienia z szaleńcem.
E – Szaleńcem? Dulce znam go nie od dziś. Ręczę za niego.
D – On często tu bywa?
Elisa zauważyła zdenerwowanie wymalowane na twarzy Dulce, pierwszy raz odkąd dziewczyna tu pracuje.
E – Ciesz się, że nie pasjonuje się w tym co jego ojciec. Inaczej miałabyś na pewno przerąbane.
D – To znaczy że nie?
E – Ostatnio w ogóle go tu nie widziałam. Ojciec się trochę na niego boczył, kiedy odmówił zajęcia się interesem, ale potem się uspokoił.
Dulce spojrzała z przejęciem na Elisę – Eli ja nie chcę stąd odchodzić. Kocham to, co robię.
E – No to będziesz go musiała zatem przeprosić. Inaczej cię przegoni
D – O nie! Nigdy! Nie mam za co! Nigdy nie przeproszę tego gbura! – oznajmiła z całą stanowczością.
On tymczasem akurat wchodził do środka restauracji. Usiadł rozglądając się we wszystkie strony. Tropił spojrzeniem nikogo innego jak Dulce, ale w pobliżu jej nie było. Złożył zamówienie u jednej z kelnerek…
Dia cero karaoke refren - La oreja de van gogh

Cordelia stojąc z boku przyglądała się matce, która pokazywała jej jak usadzi gości na weselu. Sala jest już niemal gotowa. Zespół orkiestry dętej od dawna ćwiczy repertuar, a suknie druhen są gotowe do odbioru już od wczoraj.
E – Victoria i Eva przylatują za niecałą godzinę. Odbiorą je same. Dulce pewnie nie zdąży więc w razie czego Eva weźmie też jej suknię. Twoja czeka już zapewne w domu. Krawcowa zrobi ostatnie przymiarki o 14. Jutro z rana przyjedzie makijażystka, fryzjerka i manikiurzystka. Zajmą się tobą kolejno. Co jeszcze? Co jeszcze? – główkowała Elena – Aaaaa byłabym zapomniała. Dulce uparła się, że chce przygotować dla was tort ślubny. Zgodziłam się, żeby mi dała w końcu święty spokój. To będzie prezent od niej.
C – Naprawdę? – Cordelia nie kryła zdziwienia, ale to było miłe zdziwienie
E – Podjedźmy jeszcze do sali. Nie chcę jutro żadnych nieprzewidzianych niespodzianek.
Lot macie rano po 8. Zarezerwowałam wam już hotel, w którym spędzicie miesiąc miodowy.
C – Miesiąc miodowy? – Cordelia powtórzyła w myślach przełykając z trudem ślinę – może wcale nie będzie tak źle. Może wreszcie poczuje się zadowolona i nie będzie cierpiała. – Miała taką cichą, ale ogromną nadzieję.
SaraLuna początek - Melendi
Z zamysłu wybudził ją dźwięk komórki. Elena spojrzała na ekranik telefonu i od razu odebrała
E – O co chodzi Carlosie?
Mężczyzna usadowiony wygodnie na swoim fotelu odrzekł – dopisz jeszcze jednego gościa na naszej liście
E – Masz na myśli…
C – Tak. Miguel Zendejas zostaje. Udało mi się go nakłonić na trzy miesiące. Jeśli mu się spodoba zostanie na stałe.
E – Wspaniale – Elena aż zawyła z radości, ale oczywiście nie raczyła poinformować córki o powodzie jej eksplozji. Kontynuowała dalej – Jeszcze biżuteria. Apart będzie najlepszy…

Elisa zatrzymała Dulce, gdy ta już miała wychodzić na pierwszą salę.
E – Czekaj!
D – Co jest?
E - Masz świetną okazję, żeby go przeprosić.
D – Co? Nie gadaj, że on znowu tu przylazł?!
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Elisa przytaknęła – to dobra okazja …
D – O nie nie nie. W życiu! Eli musisz mi pomóc.
E – Dulce nie wygłupiaj się. Przecież ty niczego i nikogo się nie boisz.
D – Oprócz świrów takich jak on. Plis Eli
E – Dobra, jak chcesz. Co mam robić?
D – Obserwuj go. Kiedy wyjdzie dasz mi znać. Tymczasem ja pójdę na inne sale.
E – Zamierzasz się ukrywać? Dulce, naprawdę cię nie poznaję.
D – Odpuść już dobrze? Zrobisz to dla mnie?
E – Jasne. – nagle Elisa spostrzega, że Adan pstryka na nią palcem
D – Co jest? – pyta zdenerwowana brunetka. Elisa odrzeka – woła mnie.
D – Ojej. Zaraz mnie zauważy. Zmywam się stąd. Na razie!
Elisa podchodzi posłusznie do Adana z zapytaniem – czy zje pan coś jeszcze?
A – Nie, na razie dziękuję. Chciałbym rozmawiać z nową pracownicą
E – Nową pracownicą?
A – Tak, nie dosłyszałaś?
E – Ale którą?
A – A wiele ich tu ostatnio macie?
E – Aaaaa już wiem. Pan wybaczy, ale zapomniało mi się.
A – Jasne. Więc, poprosisz ją?
E – yyyy
A – Jakiś problem?
E – No… jej dziś nie ma. Ma wolne
A – Ach tak? Trudno
E – Przynieść panu rachunek?
A – A kto powiedział, że wychodzę? Przynieś mi jeszcze kawy – poprosił, a potem na nowo zatopił się w lekturze swojej gazety…
Duele el amor - Tony Dize / Napisy końcowe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 6 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin