Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

El destino perfido POŻEGNANIE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:27:29 20-03-17    Temat postu:

Coś tam nowego ostatnio nabazgrałam. Wiosna idzie więc może i większa ochota na pisanie przyjdzie. Jutro powinnam coś wstawić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:41:39 21-03-17    Temat postu:

Odcinek 89/21.03.17

S – Czemu nie poszłaś na studia? – pyta Sergio, ewidentnie psując Isabel tym pytaniem nastrój
I – Nie mogłam.
S – Czemu? Założę się, że byłaś zdolniachą i spokojnie dostaałabyś się na studia bezpłatne
I – To nie było dla mnie. Nie widziałam się tam
S – Wiesz, że odebrałaś sobie wielką szansę?
I – Widocznie los tak chciał
S – Nie, Isabel. Los nie ma z tym nic wspólnego. Czasem naszym życiem rządzą przypadki, ale to my sami torujemy sobie drogę.
I – I mówisz mi to akurar ty? Przecież dopiero co wyznałeś mi, że ty o niczym nie mogłeś zadecydować. Inni decydowali za ciebie.
S – Bo na to pozwoliłem i teraz bardzo tego żałuję. Zawsze marzyłem żeby grać zawodowo w piłkę. To była moja wielka pasja. Nawet byłem w juniorach i chcieli mnie zabrać do Madrytu.
I – Twojemu tacie to nie odpowiadało?
S – Ani jemu ani mamie. Jeszcze nawet nie zacząłem na poważnie, a oni już podcięli mi całkowicie skrzydła.
I – To smutne.
S – Ty możesz jeszcze spełnić swoje marzenie, pójść na studia i założyć własną szkółkę.
I – Nie, no co ty? Już na to za późno. Mam 25 lat. Zmarnowałam wszystkie lata i nie naprawię już tego.
S – Widzisz? Mówisz, ze zmarnowałaś, więc jednak chciałaś dalej się uczyć prawda?
I – Chyba tak, ale nie mogłam.
S – Czemu?
I – Ty tego nie zrozumiesz Sergio. Jesteś moim przeciwieństwem i dlatego mnie nie zrozumiesz.
S – Daj mi chociaż szansę… - prosi

Elena podchodzi do Adana żeby się przywitać. Dulce zaś wykorzystuje ten moment na to by zniknąć całej trójce z oczu. Napięcie spowodowane pocałunkiem Adana zdradza jej emocje. Wie, że ich nie uspokoi więc woli się ewakuować.
E – Dawno do nas nie zaglądałeś.
A – Mam nadzieję, że nie sprawiam kłopotu?
E – Ależ skąd. Cordelio, córko, jesteś chyba wychowana? Przywitaj się – Elena upomina Cordelię, która od razu podchodzi i przyjmuje od Adana całusa w policzek
E – Pewnie czekasz na Sergia. Niestety on..
A – Tak, wiem. Wpadłem bez zapowiedzi to mam.
E – Cordelio idź do męża. Nie zaniedbuj go. – Elena znowu strofuje córkę przez Adanem.
A – Będę się zatem zbierał.
E – Zaczekaj kochany. Zaraz będzie obiad. Może zostaniesz?
A – yyy nie chcę nadużywać państwa gościnności
E – To żadne nadużycie. Będzie nam bardzo miło. Zapraszam do salonu.
Kobieta bierze szatyna pod ramię, a potem dopytuje... gdy kierują się w stronę kanapy – A jak tam zdrowie rodziców? Co u taty?

W tym samym czasie rozmowa pomiędzy Isabel, a Sergiem schodzi na bardzo osobiste tematy. Ciekawość chłopaka stawia nieśmiałą szatynkę niemal pod ścianą i przypomina doświadczenia z przeszłości, niekoniecznie przyjemne dla niej doświadczenia, z którymi mężczyzna w pewien sposób każe jej się teraz zmierzyć.
S – Więc nie poszłaś na studia bo ojciec ci na to nie pozwolił?
I – Nie Sergio, to nie tak. To ja nie czułam takiej potrzeby.
S – Powiedziałaś właśnie, że musiałaś zajmować się domem, nim, ciotką i że gdybyś tego nie zrobiła to miałabyś wyrzuty sumienia.
I – Wcale nie – dziewczyna zaczyna się irytować.
S – Właśnie, że tak, tylko ty nawet tego nie dostrzegasz. Z góry założyłaś, że powinnaś niańczyć wszystkich dookoła i to kosztem własnego szczęścia.
I – Tata wiele przeszedł. Nie tylko stracił mamę, ale jeszcze Fernandę. Nie mogłam go zostawić.
S – Aha, czyli to był twój obowiązek tak? Zostałaś niewolnicą we własnym domu tylko po to żeby on czuł się dobrze. A ja się pytam: Co on zrobił dla ciebie żebyś ty też poczuła się dobrze?
I – Wiesz co? – Isabel nagle zrywa się na równe nogi i oznajmia – chcę już wracać - Jej niezadowolona minka przyprawia Sergia o łobuzerski uśmieszek
S – No proszę, a jednak umiesz się złościć. Przypominasz teraz małą rozkapryszoną dziewczynkę.
Isabel posyła mu wrogie spojrzenie, a potem odwraca się do niego na pięcie. Jej naburmuszony wyraz twarzy wskazuje, że faktycznie ma już dość, ale Sergio ani myśli pozwolić jej na podobne dąsania.
S – Nie musimy o tym rozmawiać jeśli nie chcesz, ale wspólnego dnia ci nie odpuszczę. Zbyt długo na to czekałem. – bez uprzedzenia zaciska swoje ręce na jej talii licząc, że z łatwością ją ujarzmi. Gdy Isabel wyrywa się spod jego uścisku, a potem odpycha własnymi rękoma, na chwilę staje zszokowany.
S – Spokojnie. Nie będę cię już o nic wypytywał. Nie musisz tak reagować.
Dziewczyna wpada w zmieszanie i znowu odwraca się uciekając przed jego wzrokiem.
S – Wybacz. Znowu naciskam. Powinienem być bardziej cierpliwy. To że ja mogę mówić o moich trudych sprawach nie znaczy że ty też jesteś już na to gotowa. Głupek ze mnie.
Jej milczenie zdaje się potwierdzać jego słowa.
S – Naprawdę chcesz już wracać? – dopytuje z nadzieją, że szatynka być może zaprzeczy…

Nadchodzi pora obiadowa. De la Vegowie gromadzą się licznie w jadalni. Dulce stawia oczy z wrażenia gdy zauważa siedzącego przy stole Adana. Wchodzi do środka niepewnym krokiem i siada prawie naprzeciwko chłopaka. Oboje rzucają sobie dyskretne spojrzenia tak by nikt inny się nie zorientował. Pocałunek jakiemu się oddali kilkanaście minut temu nadal w nich żyje i teraz powraca ze zdwojoną siłą. Oboje czują się niezręcznie w swojej obecności, choć gdyby mogli chętnie powtórzyliby zajście z salonu.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
E – Jesteśmy już wszyscy. Sofio, możesz podawać. – oznajmia Elena, a wtedy Carlos dopytuje:
C – A Sergio? Zawsze w niedzielę siada z nami
E – Z samego rana wyszedł
C – Dziwne. A Fernanda?
E – A na co ci ona? Pewnie ten obibok nadal śpi mimo, że już 13:00
R – Jeśli chcecie mogę po nią pójść? – nagle wyrywa się Roberto.
E – Nie ma takiej potrzeby. Ta baba nie jest mile widziana przy naszym stole.
W całą tą dyskusję wsłuchuje się Adan, który wnioskuje, że domownicy nie za bardzo przepadają za żoną jego kumpla i to go trochę zaskakuje.
Sofia, która także z zainteresowaniem słucha wymiany słownej na temat Fernandy, nagle ni z gruszki ni z pietruszki przez nikogo nie proszona wypala:
S – Państwo są razem. Rano gdzieś się wspólnie udali.
- Co?! – Elena, Carlos i Roberto niemal słowo w słowo powtarzają to samo.
E – O czym ty do cholery mówisz? Jak to są razem? Czemu do cholery mi tego nie powiedziałaś od razu kiedy pytałam? – burzy się seniorka rodu, z kolei Adan nie może się nadziwić jakie zgorszenie wzbudziła ta wiadomość w mieszkańcach rezydencji.
S – Pani pytała tylko o panicza
C – Jesteś pewna, że pojechali razem?
S – Tak proszę pana – zapewnia ponownie, a potem dodaje – panicz kazał to przekazać gdybyście państwo pytali
C – A dokąd się udali?
S – Tego nie wiem. Powiedział tylko, że będą razem
C – A niech to!
E – Roberto ty nieudaczniku! Widzę że jesteś tak samo zaskoczony jak my! Do cholery czemu go nie pilnujesz?!
R – Ja? Mamo ja nie…- Roberto w przeciwieństwie do rodziców nadal pamięta, że mają gościa i że trzeba się przy nim opanować więc stara się też uświadomić to matce dając jej różne znaki np. puszczając oczko. W końcu Elena zerka na Adana i posyłając mu pogodny uśmiech zmienia zręcznie temat.
E – Wybacz Adanie, po prostu lubię wiedzieć co się dzieje z moimi dziećmi. Twoi rodzice też pewnie się tobą interesują.
A – Owszem, aż za bardzo. Są jak wrzód na… Yyy – chłopak nie kończy zauważając że był blisko gafy. Jego zakłopotanie przywołuje bezwiednie lekki uśmiech na twarz Dulce.
Elena chwilę odczekuje, by przełknąć jego nierozsądną odpowiedź, a potem dopytuje o … jego związek.
Gdy Dulce słyszy imię Marcia doznaje niemiłego wstrząsu, na jego twarzy zaś pojawia się zawód i zrezygnowanie. Elena właśnie go zdradziła!
E – Jak wam się układa z Marcią? Pewnie niebawem wybiją dzwony weselne. Jesteście już ze sobą tyle lat…
Słysząc o latach Dulce czuje jeszcze większe rozczarowanie, a w miarę poznawania kolejnych szczegółów jeszcze większą złość. W końcu wyczekuje zaprzeczenia z jego strony, ale co oczywiste, to nie następuje!
Wpatruje się w niego z miną zwiastującą kłopoty. Gdyby mogła udusiła by go teraz! Jest na niego wściekła, a gdy przypomina sobie jak bezczelnie z nią postępował, jak jej zdaniem bawił się jej kosztem i że pocałował ją namiętnie jakby była jego własnością, czuje od środka jeszcze większe rozsierdzenie
D – Co za drań! Kolejny buc do kolekcji, któremu zależy tylko na jednym. Przeklęty! Jak ja cię nienawidzę! Łajdak! – wypowiada w myślach ze wzrokiem skierowanym w niego. Uderzają w niego pioruny. Ach jaka szkoda, że nie mogą go porazić naprawdę!
Adan wpadł, wie o tym i na myśl o stracie na jakiekolwiek podchody czy zaloty ku Dulce odczuwa żal i smutek, ale też irytację na niczego nieświadomą Elenę…Z trudem odwzajemnia jadowite spojrzenia Dulce.
Sytuację ratują słowa Eliasa, które w normalnych okolicznościach by cieszyły, ale nie cieszą tylko przynoszą zdumienie i oszołomienie, zwłaszcza Cordelii. Kobieta nie wie co sądzić na temat rewelacji jaką bez konsultacji z nią obwieścił. Spojrzenia pozostałych sypią się na nią w jednej chwili gdy Elias oznajmia:
E – Postanowiliśmy z moją żoną postarać się o dziecko! Zamierzamy stworzyć małego Eliasa.
Ta nowina ewidentnie nie jest w smak Carlosowi, który spogląda z pretensją na Roberta, ten z kolei ze złością na Eliasa. W jego oczach widać groźbę. Na pewno starszy de la Vega nie pozostawi tej sugestii bez komentarza…
Przewidywany jako spokojny, niezobowiązujący obiad okazuje się ciągiem szokujących nowin, dla wszystkich jego uczestników.

Ku uldze i uciesze Sergia tym razem to Isabel przeprasza i odwołuje swoją prośbę o powrocie do domu. Staje się na nowo dość uległa i pozwala mu nawet na czuły pocałunek.
Potem de la Vega radośnie wykrzykuje: Kocham cię Isabel! Kocham właśnie ciebie! Moja szatyneczka! – znowu składa całusa na jej ustach, a potem już szeptem dodaje – tutaj mogę krzyczeć twoje imię, mogę krzyczeć co chcę. Czuję się tu taki wolny. Tak bardzo cię kocham Isabel! – przytulają się do siebie bardzo mocno niemal się stapiając, a potem znowu spontanicznie Sergio porywa ze sobą Isabel…
Seras - Carlos Rivera

Obiad dobiega wreszcie końca. Adan grzecznie dziękuje choć nigdy nie zapomni wpadki jakiej doświadczył. Kompletnie nie wie jak wytłumaczyć się z tego przed Dulce, która wyraźnie gromi go spojrzeniami. Nie ma w niej już nic ze skrępowania jakie w niej jeszcze przed godziną potrafił sprowokować. Kłania się pokornie, a potem kieruje w stronę wyjścia.
R – Zaczekaj, odprowadzę cię. – oferuje się Roberto, ale co ciekawe taka sama propozycja pada też z ust kogoś innego komu zależy na tym o wiele bardziej.
D – Ja to zrobię. I tak już się zbieram. Nie przerywaj sobie kuzynie.
Wszyscy spoglądają na Dulce z miną zszokowania.
D – No co? Nic mnie to nie kosztuje, a i tak idę. – dziewczyna stara się unormować sytuację, jednak w rzeczywistości coś sobie zaplanowała i nie pozwoli by to coś spaliło na panewce. Adan odbiera jej propozycję jako szansę dla siebie na usprawiedliwienie i zgadza się bez dwóch zdań.
Oferuje brunetce swoje ramię gdy ta z trudem porusza się z nadal obolałą kostką. Ku jego zdumieniu Dulce go nie odtrąca. Udają się razem aż za drzwi wyjściowe. Dopiero tam dziewczyna wysuwa się spod jego ramienia.
A – Dulce to nie tak jak wyg… - Barrajas nie ma szansy skończyć. Dulce wymierza mu siarczysty policzek! A potem posyła wiązankę nieprzyjemnych epitetów. Na koniec dorzuca: - I nie chcę cię tu nigdy więcej widzieć! Jeśli jeszcze raz się na ciebie natknę przysięgam! Powiem Sergiowi! Ty palancie, zjeżdżaj stąd i to już! Przeklęta fałszywa gnida!
Brunetka odwraca się na pięcie i w mig znika za drzwiami nie dając Adanowi szansy na jedno chociaż słowo. Dla niej to koniec!
Ślady jej palców naznaczają zapamiętale jego policzek. Barrajas wie, że nie ma już czego szukać u de la Vegów.
SaraLuna wstęp - Melendi

Po godzinie jazdy autobusem Sergio i Isabel dostają się wreszcie do Parku Chapultepec. Gdy przekraczają bramę główną szatynka nie może zapanować nad fascynacją, jaka się w niej z miejsca rodzi. Jest oczarowana zastanym miejscem
S – Byłaś tu już kiedyś?
Rozemocjonowana, rozglądając się na wszystkie strony potrząsa głową zaprzeczając.
S – Nie uda nam się wszystkiego zobaczyć w jeden dzień, ale obiecuję że wszystko przed nami. Chodź.
Szatyn wplata palce w jej rękę, a potem oprowadza ją po tym specyficznym miejscu pokazując mijane w drodze przepiękne fontanny czy obeliski. Na początek para udaje się do ogrodu zoologicznego. Isabel tonie w zachwycie gdy jej oczom ukazują się czarowne zwierzęta: rozczulają ją pandy, cieszą wysokie żyrafy, z kolei jaguary przerażają. Największe wrażenie wywołuje dumnie chwalący się swoim ogonem paw, a potem dosłownie ginie w oczarowaniu ogrodem motyli. Na koniec para zostawia sobie herpetarium, gdzie Sergio ma okazję się wykazać i otulić opiekuńczym ramieniem ukochaną nieco zlęknioną widokiem podziwianych gadów.
Po wyjściu stamtąd Isabel bierze głęboki wdech i wydech. Nigdy nie widziała czegoś podobnego.
Następnie mężczyzna zabiera ją do zamku Chapultepec, po drodze pokazując ołtarz ojczyźniany El Altar a la Patria, znajdujący się właściwie u stóp budowli. Zakochani przechadzają się w jej wnętrzach zgłębiając tajemnice miejsca. Ani na chwilę nie rozłączają rąk. Poprzez dotyk Sergio wyczuwa ekscytację i radość Isabel, która nie może znaleźć równowagi i uspokoić emocji jakie powodują w niej odkrywane miejsca. Zamek ma piękny ogród. Prawie z każdej jego strony widok roztacza się na miasto, ponieważ Chapultepec jest na wzgórzu. Ogród wprowadza ją w krainę marzeń. Pragnienie pracowania wśród kwiatów i roślin wydaje się teraz takie oczywiste i możliwe.
Un secreto entre los dos - Nicolas Mayorca ft Nicole Natalino
Gdy para staje w oknie wieży zapatrując się na widok rozpościerający się pod nimi Isabel znienacka daje Sergiowi słodkiego całusa.
S – A to co?
I – Podziękowanie? To najpiękniejszy dzień w moim życiu. Dziękuję.
S – Poczekaj bo to jeszcze nie koniec.
Mężczyzna znowu złączył się z nią dłonią, a potem udał… na La Feria czyli wielki targ z milionem atrakcji i w tym z wesołym miasteczkiem.
Przedtem zmierzając tam mijali stawy, alejki, stare drzewa, pomniki i fantastyczne wiewiórki, które wcale się ich nie bały. W okolicy natrafili na mnóstwo klimatycznych restauracji, kawiarni i barów i w jednym ze wspomnianych barów postanowili coś zjeść. Wbrew pozorom byli wykończeni, zwłaszcza pieszą wędrówką ku zamkowi.
Posileni i żądni nowych wrażeń dotarli na Jarmark na krótko przed 18.
Sergio przez cały czas zaczepiał kokieteryjnie Isabel np. trącał ją niby przypadkowo własnym ciałem, przekomarzał się z nią, a czasem po prostu składał całusy na jej policzkach.
Zakochani nie odstępowali się ani na krok. Udali się m.in. na strzelnicę, gdzie Isabel obnażyła swój kompletny brak talentu. Sergio zaś zniwelował tą klęskę i wygrał dla niej dużego kudłatego misia przypominającego wyglądem rysia!
Volvi a nacer - Carlos Vives
Potem zabrał ją do skupiska ludzi, gdzie w środku odbywały się rozmaite występy przypadkowych grajków. Dziewczynie szczególnie spodobał się starszy pan przygrywający na harfie. Zabawa rozkręciła się jeszcze bardziej gdy do mężczyzny dołączyła młoda kobieta z fletem. Isabel odpłynęła wtedy totalnie. Zatonęła w objęciu ukochanego, który przylgnął twarzą do jej rozwianych lekkim powiewem wiatru bujnych włosów, a jej twarz promieniała szczęściem jak nigdy dotąd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:32:08 22-03-17    Temat postu:

Aż miło się robi gdy Isabel jest szczęśliwa i choć Sergio ma trochę racji że próbowała uszczęśliwić wszystkich w około zapominając o sobie to cieszę się że wreszcie spędzają razem czas.Teraz mają okazję lepiej się poznać i zbliżyć się do siebie No to wypad Adana do domu Sergia nie zakończył się tak jakby chłopak oczekiwał a napewno nie spodziewał się że wszystko się wyda przy Dulce Jej reakcja za drzwiami należało mu się ale swoją drogą musi mu bardzo zależeć na Dulce w końcu chciał się wytłumaczyć nie zrobił by tego gdyby było inaczej.Teraz z pewnością nie będzie mu łatwo się wytłumaczyć i przekonać dziewczynę do siebie, będzie się musiał sporo natrudzić.Ciekawe co wymyśli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:41:53 22-03-17    Temat postu:

dulce245 dziękuję za tak wylewny komentarz. Aż chce się pisać
Dorzucam kolejny odcinek

Odcinek 90/22.03.17

- Nienawidzę go! Nienawidzę nienawidzę nienawidzę! – Dulce niemal ryczy z wściekłości. Czuje się mocno oszukana ze strony Adana, ale jeszcze bardziej jest zła na siebie bo dała się mu podejść.
D – Gdyby nie ciotka powiedziałabym mu jak na mnie działa! cholera! Tak bym się ośmieszyła! Co za łajdak! Jak ja go nienawidzę!
Myślała, że jej wrzaski skutecznie zagłusza ściana, ale myliła się. Cordelia sumiennie nastawiła uszu lokując się pod jej drzwiami i niemal słyszała słowo za słowem.
C – O kim ona mówi? – zastanawiała się kiedy nagle aż podskoczyła gdy ktoś szepnął jej do ucha – wstydź się! To tak się zachowuje jedna z de la Vegów?! – w głosie ciotki pretensja i rozczarowanie były aż nadto wyczuwalne.
E – Podsłuchujesz własną kuzynkę, no wiesz co!
C – Nie mamo, ja tylkooo
E – Żeby mi to było ostatni raz
C – Ale mam..
E – Nie dyskutuj! Zamiast zająć się mężem i jego bzdurnymi dalekosiężnymi planami, ty podglądasz Dulce. Co za klęska. Ty jesteś jedną wielką klęską.
Elena chwyta córkę za ramię, a potem zaciąga siłą do swojej sypialni.
E – Siadaj! Mamy do pogadania.
C – O co chodzi mamo?
E – Nie mam zamiaru być jeszcze babką rozumiesz!? Jestem na to za młoda. Masz wyperswadować temu głupkowi ten pomysł z głowy jasne?!
C – Ale mamo ja z nim niczegooo
E – Milcz jak do ciebie mówię idiotko! Nawet się nie waż zaciążyć. Inaczej przysięgam, że osobiście cię wychłoszczę!
C – Mamo ty nie mówisz poważnie…
E – Lepiej żebyś nie chciała się o tym przekonać. Uprzedzam cię Cordelio. Sama wyciągnę tego bachora z ciebie jeśli mnie nie posłuchasz!
Cordelia truchleje na całym ciele. Groźba matki wydaje się taka realistyczna.
E – Zrozumiałaś? Pytam czy zrozumiałaś?!
C – Tak mamo.
E – Więc co zrobi grzeczna, posłuszna Cordelia?
C – Nieeee…
E – Nie zajdzie w ciążę. Powtórz za mną: Cordelia nie zajdzie w ciążę.
Młoda mężatka powtarza słowo w słowo. Własna matka wzbudza w niej lęk.
E – A teraz druga sprawa. Ostatnio, co zaskakujące, pokazałaś, że jednak do czegoś się nadajesz. Ale teraz musisz mi udowodnić, że naprawdę zależy ci na moim uznaniu.
C – Zależy mamuś, oczywiście, że zależy.
E – Więc zrobisz co ci powiem.
C – Tak, oczywiście. Zrobię co zechcesz.
E – Mam dla ciebie kolejne zadanie. Tym razem sama się go podejmiesz. To ty będziesz w pełni odpowiedzialna za to co się stanie. – oznajmia ze stanowczością w głosie seniorka rodu.

Roberto dopada Eliasa, gdy ten akurat przechadza się po rodzinnej bibliotece i z miejsca zaczyna mu grozić.
R – Masz się przestać tu szarogęsić inaczej spełnię dane ci słowo! – ostrzega
E – Szwagier, daj spokój. Przecież to tylko biblioteka. Nie można się przespacerować? A może masz tu jakieś ukryte skarby?
R – Nie udawaj greka idioto! Co to za pomysł z bachorem!? Chcesz mnie wkurzyć?
E – Aaaa o to chodzi
R – Posłuchaj uważnie bo nie będę się powtarzał. Zapomnij o tym absurdzie jasne?
E – A jeśli nie? – niespodziewanie Elias stawia opór wprawiając Roberta w niemałe osłupienie.
R – Dobrze wiesz co cię czeka jeśli nie posłuchasz. Bachor nie był w planie. Doskonale wiesz, że twoje dni w tym domu są policzone.
E – Jesteś pewien, że akurat o moich dniach mówimy?
R – Posłuchaj głupku – ze złości Roberto chwyta Eliasa za kołnierz koszuli i zaciska mocno – umawialiśmy się na ślub. Dostałeś za to kupę szmalu. Po pewnym czasie masz się zmyć! Taki był plan.
E – Dobrze powiedziane. Był, ale już nie jest
R – Co ty do cholery paplesz!?
E – Podoba mi się tu i nie chcę zmieniać już lokalizacji. Przyzwyczajaj się szwagierku bo nigdzie się nie wybieram.
Roberto zaśmiewa się w rozkojarzeniu. Nie pojmuje bezczelnego zachowania Noriegi.
R – Wiesz, że tu nie zostaniesz. Wybij sobie ten pomysł z głowy.
E – Nigdzie się nie wybieram. W dodatku oswajaj się z tą myślą Robby, że niebawem zostaniesz wujkiem
R – Odbiło ci?! Przecież to był tylko interes. Nie zależy ci na mojej siostrze
E – Na niej nie, ale wygodnym życiu wśród was i pieniądzach owszem. Po co mam znowu kombinować i szukać skoro mam już tu gotowe?
R – Ty idioto! – Roberto znowu dopada Eliasa – Zapomniałeś ile o tobie wiem?! Chcesz iść za kratki?!
E – Dla mnie to chleb powszedni. Jak będzie trzeba to pójdę, ale ty masz więcej do stracenia. To ty chyba zapomniałeś co i ile ja wiem o tobie.
R – Jesteś naprawdę taki głupi, żeby mi się stawiać?!
E – Nic nie powiem jeśli nie będziesz się mieszał do moich spraw. Inaczej owszem, może i pożegnam się z tym domem, ale ty też!
R – Nikt ci nie uwierzy na slowo
E – A może mam dowody? Chcesz zaryzykować?
R – Czego ty chcesz śmieciu!?
R – Po pierwsze zwracaj się do mnie z należytym szacunkiem – na te słowa Roberto prycha układając usta w szyderczy uśmieszek – a po drugie zaakceptuj, że jesteśmy i zawsze już będziemy rodziną kochany szwagierku
R – Myślisz, że wyjdzie na twoje? Że ci się udało? To się jeszcze zdziwisz
E – Uważaj na to co robisz. Nie jestem głupi. Jeśli coś mi się stanie już po tobie. Zabezpieczyłem się i w życiu nie domyślisz się kto mi pomaga.
Roberto niemal blednie z wrażenia. Nic już nie dopowiada. Pozwala się wyminąć, a potem zostaje w bibliotece już sam. Wciąż nie może wyjść z szoku po konfrontacji z Eliasem, która w ogóle nie przebiegła po jego myśli. Jest mocno zdezorientowany.

W mieszkaniu Marcii i Adana.
Kobieta wykorzystując nieobecność chłopaka telefonuje do zaprzyjaźnionej osoby.
M – Musisz mi pomóc. Czuję, że on mi się wymyka.
Okazuje się, że po drugiej stronie słuchawki jest …Vico!
V – Przecież wrobiłaś go dopiero co w zaręczyny. Wpadł jak śliwka w kompot.
M – Nie znasz Adana. Nie łatwo jest nim sterować. Nawet rodzicom rzadko ulega.
V – Jesteś pewna, że nie ma innej baby?
M – Na pewno Vico. Od pewnego czasu oddaliliśmy się od siebie. W sumie nie wiem co się stało.
V – Jesteś pewna, że on jest wart zachodu? Tyle się nastarałaś, a on i tak cię olewa. Nawet w ciążę zaszłaś celowo żeby cię nie zostawił.
M – Mam nowy plan i musisz mi koniecznie pomóc. Bez ciebie nie dam rady.
V – Znowu?
M – Wynagrodzę ci to, tak jak ostatnim razem, obiecuję, ale musisz mi pomóc.
V – Dobra. Co mam robić?
Kobiety omawiają plan, który ma skutecznie zapobiec zerwaniu Marcii z Adanem. Tymczasem on zjawia się w końcu w mieszkaniu i przerywa dalsze spiskowanie.
A – Marcia!
Kobieta czym prędzej odkłada słuchawkę i dobiega do szatyna od razu wieszając mu się na szyję.
M – Gdzieś ty był?! Chyba nie u innej baby?!
A – To ja się pytam gdzie się zmyłaś rano? Możesz mi to wyjaśnić?
Brunetka odwraca się w lekkim zmieszaniu. Po chwili odrzeka:
M – Byłam w …kościele.
A – Co?
M – Poszłam się pomodlić.
A – Jaja sobie ze mnie robisz? Przecież nie chodzisz do kościoła. Zawsze twierdziłaś, że to nie dla ciebie.
M – No tak, ale ostatnio trochę mi się zmieniło. Niebawem się pobieramy i …
W tym momencie Adan jej przerywa
A – O tym chcę z tobą porozmawiać.
M – O ślubie? Super. Nareszcie wykazujesz zainteresowanie. Może zastanowimy się teraz nad odpowiednią datą co?
A – Wrobiłaś mnie w zaręczyny. To nie było fajne.
M – O czym ty mówisz? Przecież chciałeś tego. Widziałam pierścionek. Znalazłam go w kieszeni twojej marynarki.
A – Marcia ja nie wiem czy ty zmyślasz czy ktoś go podrzucił, ale zapewniam cię, że ja żadnych zaręczyn nie planowałem.
M – Przestań się wygłupiać.
A – Masz rację. Koniec z tym. Do tej pory się wygłupiałem, ale teraz pora wziąć sprawy w swoje ręce i wszystko uporządkować.
M – To znaczy?
A – czas żebyśmy szczerze porozmawiali.
Marcia wyczuwając co za chwilę nastąpi, postanawia za wszelką cenę temu zapobiec.
A – Dokąd idziesz?
M – Zaraz wracam. Nic nie jadłam od rana. Czuję, że zaraz zemdleję.
A – To żart?
M – Tylko coś przekąszę i wracam.
Adan uśmiecha się sam do siebie, a potem rusza za brunetką do kuchni…
Nie zamierza jej odpuścić.
Zatrzymuje się w drzwiach i gdy Marcia wyciąga jedzenie z lodówki rozpoczyna swój monolog nie zważając na jakiekolwiek jej wymijanki.
A – Już dawno chciałem z tobą pomówić, ale zawsze coś stawało mi na drodze. Nie wiem czemu.
M – Może los nie chce żebyś zawracał mi głowę jakimiś głupstwami? – brunetka włącza się jednak do rozmowy.
A – Skąd wiesz, że to bzdury skoro jeszcze nic konkretnego nie powiedziałem? Możesz mnie po prostu wysłuchać?
M – Adan ty zawsze masz jakiś problem. Doszukujesz się ich na siłę.
A – To co chcę ci powiedzieć to poważna sprawa. Od dawna noszę się z tym zamiarem. Nie wiem jak wytrwałem aż tyle czasu.
Szatyn zaczyna się denerwować kiedy Marcia znowu ucieka od rozmowy wymigując się przygotowywaniem kanapek. Staje po przeciwnej stronie stołu i stanowczo obwieszcza jej
A – To się nie sprawdziło. Nie ma sensu dłużej tego ciągnąć
Teraz to ona wpada w zdenerwowanie.
M – To?!
A – Wybacz, ale od samego początku źle się dobraliśmy.
Brunetka prycha ze złością – Nasz związek nazywasz czymś? No wiesz co?! Po tylu latach bycia razem wyskakujesz mi z czymś takim? Udam, że w ogóle tego nie słyszałam.
A – O nie! – szatyn nie wytrzymuje w końcu uników kobiety. Siłą przyciąga ją do siebie, a potem zmuszając do bezpośredniego kontaktu wzrokowego oznajmia:
To koniec Marcio. Nie mogę dłużej z tobą być.
M – Nie możesz czy nie chcesz? Wiem! Znudziłam ci się tak? Przez lata miałeś mnie na wyciągnięcie ręki, robiłeś co chciałeś, a teraz już nie jestem ci potrzebna. Już skorzystałeś i teraz co? Poszukasz sobie nowej rozrywki?
A – Nie bądź niesprawiedliwa. Dobrze wiesz, że tak nie było.
M – Pamiętam jak to wszystko się zaczęło. Przede mną nie miałeś żadnej dziewczyny na poważnie. Nawet były plotki, że się ich boisz. Niby był z ciebie taki żartowniś, ale jak co do czego przyszło to trzęsły ci się spodnie.
A – Nieprawda!
M – Kiedy zwróciłam na ciebie uwagę od razu poszliśmy do łóżka. Już po pierwszej randce. I było ci dobrze, przez cały ten czas robiłam co chciałeś. Żadnych zobowiązań, czysta zabawa i relaks. I co? teraz nagle chcesz mnie rzucić? Bo co? bo chcę ślubu? A co ty u diabła myślałeś?! Że do końca będę wyłącznie twoją kochanką?!
A – Ty oszalałaś! Jesteś chora! Wszystko przedstawiasz w zupełnie innym świetle! Wiem dlaczego to robisz? Chcesz mnie wpędzić w poczucie winy!
M – Chcę ci uświadomić, że nie jestem przedmiotem którego możesz się pozbyć ot tak, bo już ci jest niepotrzebny, bo ci zawadza.
A – Naprawdę chcesz to dalej ciągnąć? Nie widzisz, że to nie ma sensu?
M – Dopiero co się zaręczyliśmy
A – Nie! To ty uknułaś te niby oświadczyny. Ja nigdy bym tego nie zrobił.
M – Brawo! Brawo Adan! Nawet nie zamierzasz się kryć, a tymbardziej zaoszczędzić mi bólu.
A – Nie chciałem żeby to tak zabrzmiało, ale ty nie słuchasz jak do ciebie mówię! Nie pozostawiasz mi wyboru.
M – Nie pozbędziesz się mnie słyszysz! Nigdy! – brunetka wykrzykuje w desperacji i zaczyna szarpać się z chłopakiem
A – Opanuj się! Marcia! Daj mi wytłumaczyć! Marcia!
Kobieta zanosi się na płacz. Rzuca się z rękoma na szatyna, który nie porafi jej uspokoić.

W tym samym czasie Dulce płacze rzewnie w swoim pokoju. Wspomina upokorzenie jakiego zaznała z winy Adana i na wspomnienie jego pocałunku przeciera ze wstrętem swoje usta.
D – Nigdy więcej! Nigdy nie dam się już podejść. Nikt mnie już nie skrzywdzi – zarzeka się.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi

By nieco się rozluźnić po obiedzie, który oszołomił i ją, Cordelia postanowiła oddać się relaksującej kąpieli. Słysząc zatrzaskujące się drzwi, w popłochu wychodzi z wanny i owija się ręcznikiem. Zaraz potem do środka wchodzi jej mąż.
E – Tutaj jesteś? I dobrze. Przygotuj się na wieczór.
C – Na wieczór? A co będzie wieczorem?
E – Jak to co? Rozpoczynamy operację: mały Elias. Dziś popracujemy nad moją miniaturową kopią żoneczko. – mężczyzna zaśmiewa się przeraźliwie, a potem znika za drzwiami pozostawiając Cordelię w rozgorączkowaniu.
C – Nie chcę jeszcze mieć dzieci. Nie mam na to ochoty. – oznajmia ze smutkiem na twarzy, gdyż wie, że to i tak nie obchodzi Eliasa. Nie ma innego wyjścia jak podporządkować się mu.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi

Isabel bardzo się opierała, ale Sergiowi udało się w końcu zaciągnąć ją na diabelski młyn. Przytulił ją mocno kiedy kolejka się uruchomiła, a potem czuł jak mocno ściska jego dłoń nie odrywając się od niego ani na chwilę. Podczas gdy ona przeżywała chwile grozy, on mało nie pękł ze śmiechu.
I – Zabiję cię. To było straszne. Mało nie umarłam ze strachu!
Szatynka szturcha go z przejęciem po ramieniu.
S – Ale jednak żyjesz! Chodź tu moja ty osiko – chłopak przyciąga ją do siebie jednym zamaszystym ruchem, a potem serwuje całusa by rozładować napięcie jakie jeszcze w niej siedzi.
I – Myślisz, że pocałunek wszystko załatwi? Otóż nie! Jestem na ciebie zła!
S –Ach tak? – Sergio znowu przyciąga Isabel do siebie, a ona zaciekle i nieustannie stara się mu wyrwać. To na nic bo mężczyzna i tak co chwila od nowa ją sobie zagarnia.
S – No już szatyneczko bo się zmęczysz. – w końcu Isabel poddaje się i kończy zlepiona z jego silnym torsem. A wtedy on szepcze jej kokieteryjnie do ucha : Myślałem, że jesteś grzeczną dziewczynką, a nie kapryśnicą misiu. – osiąga swój cel. Isabel w mig łagodnieje.
Timidez - Emanuel Ortega

Bez żadnych już oporów udaje się z nim w kolejne miejsce, które też nie jest jej wymarzonym.
I – Sergio, ja nie chcę. A jak łódka się wywróci?
S – Zapomniałaś, że jestem tu z tobą? W razie czego wyłowię cię z wody.
I – Nie żartuj tak nawet.
S – Chodź. Będzie super zabawa. To tunel strachu.
I – Serio? A myślałam, że gorzej już być nie może…
Sergio zaśmiewa się głośno, a potem realizuje kolejny punkt programu jaki sobie ustalił. Isabel trzyma się jego koszuli jak ostatniej deski ratunkowej. To wywołuje w nim niepohamowany śmiech, który cudem udaje mu się w sobie tłumić.
Un secreto entre los dos - Nicolas Mayorca ft Nicole Natalino

Marcia nie chciała wysłuchać Adana. Zamknęła się w ich wspólnej sypialni jakby ucieczka od rozmowy rozwiązywała problem. Strasznie zirytowało to mężczyznę, który nie wytrzymał napięcia i udał się na przejażdżkę samochodem. Tego co zastał po powrocie się nie spodziewał!
Dia cero karaoke - La oreja de Van Gogh
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:28:09 24-03-17    Temat postu:

Teraz to się dzieje i u każdego coś.No to wpakowali Cordelię w małżeństwo i to z takim typem, teraz nie pozbędą się go tak szybko a jeszcze jak uda mu się plan z dzieckiem zaś ona jest taka naiwna z jednej strony mąż z drugiej matka.No to się Adan wpakował aż mi go szkoda bo Marcia nie odpuści ciekawe co teraz wymyśliła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:43:07 25-03-17    Temat postu:

Dorzucam kolejny odcineczek

Odcinek 91/25.03.17

A – Marcia! Marcia! otwórz te drzwi! – po tym jak spakowała jego walizki, Marcia znowu zabarykadowała się w ich sypialni. Adan decyduje się więc na ostateczność i …je wyważa!
M – Pogięło cię!? Patrz co narobiłeś?!
A – Trzeba było się nie zamykać!
M – Kto za to zapłaci? Ja na pewno nie!
A – To akurat najmniej ważne.
M – Wynoś się stąd. Nie chcę cię widzieć!
A – Pójdę, ale najpierw wysłuchasz tego, co mam do powiedzenia! Nie zrobisz z siebie kozła ofiarnego. Nie pozwolę na to!
Oboje prychają na siebie jak dwa byki przed starciem. Oczy niemal wychodzą im na wierzch!

Dochodzi 21:00
Do rezydencji wraca Roberto. Carlos, który przesiaduje jeszcze w salonie, widzi niezadowoloną minę syna i woła go do siebie, gdy ten zmierza do schodów.
C – Myślałem, że zanocujesz u Evy?
R – Też tak myślałem, ale jest taka sama jak wszystkie baby!
C – Macie jakieś kłopoty?
R – Jakie kłopoty ojcze?! To kolejna kapryśna baba, która nic nie rozumie. Nie będę jej błagał. Jak zmięknie to sama do mnie przyjdzie. Głupia baba!
C – Poczekaj. Musimy coś omówić. Wcześniej nie zdążyliśmy, a to nie byle błahostka.
Roberto domyśla się o co chodzi i ze stresu z trudem przełyka ślinę.
C – Co to za pomysł z ojcostwem Eliasa? Wiesz, że nie tak się umawialiśmy.
R – To ich wspólna decyzja.
C – Chwileczkę – Carlos aż się podnosi z kanapy po tej deklaracji – chcesz mi powiedzieć, że nie wyperswadowałeś temu typowi tego pomysłu z głowy
Roberto czuje narastającą złość u ojca i jeszcze bardziej się denerwuje
R – Jest uparty. Oni chyba naprawdę się w sobie zakochali.
C – Nie rozśmieszaj mnie. Jakie zakochali? Nie ma czegoś takiego! Miłość nie istnieje. Doskonale o tym wiesz. Daję ci dwa dni na uregulowanie tej sprawy. Masz zapanować nad zapędami tego typa. Inaczej ja zadziałam, a wtedy nie będzie miło.
R – Nie martw się tato. Zajmę się tym. Przysięgam ci, że Cordelia nie zajdzie w ciążę z Eliasem.
C – Nie wnikam jak to zrobisz, ale masz załatwić. Nie chcemy z matką niemiłej niespodzianki.
Roberto posłusznie przytakuje, a potem udaje się na górę, do siebie. Tam napięcie nadal z niego nie schodzi. Ze złości mężczyzna rozrywa swoją poduszkę.
R – Przeklęta Eva! Przeklęci starzy! Wciąż tylko wymagają, czegoś chcą, a jak nie, to jestem zły, słaby, nie taki jak trzeba! Mam już tego dość! Mam dość! Wy wszyscy jeszcze mnie popamiętacie!
SaraLuna wstęp - Melendi

Nastrój Isabel znacznie poprawił się po ostatniej atrakcji jaką zafundował jej ukochany. Tańce na jarmarku na specjalnie wyłożonym drewnianym parkiecie skutecznie wymazały z jej pamięci dramatyczne chwile, które przeżywała za każdym razem gdy wzbijała się w górę kolejką albo mijała ciemne ulice tunelu strachu. Teraz jedyne co ją absorbuje to pilnowanie rąk Sergia! Które co jakiś czas chcą się zsunąć niżej. Każdej takiej zażegnanej próbie towarzyszy głośny śmiech z jego strony Para tańczy do piosenki Carlosa Vives’a „Volvi a nacer” i niespodziewanie Isabel doznaje oszołomienia bo Sergio wypuszcza ją ze swego uścisku i podczas słów „Quiero casarme Contiego – chcę się z tobą ożenić” klęka przed nią! Dziewczyna spogląda na niego z zadziwieniem, potem pali buraka bo orientuje się iż wszyscy się na nich patrzą, a na koniec wrzucona w jego ramiona zaśmiewa się razem z nim.
I – Wariat!
S – Z tego wszystkiego zapomniałem, że my przecież jesteśmy już małżeństwem! Szkoda, że tylko na papierze – znowu usiłuje ją zawstydzić. Isabel jednak nie zwraca już na to uwagi. Tuli się do niego z rozmarzeniem na twarzy i wygląda na to, że rzeczywiście gdzieś odpłynęła, że o czymś fantazjuje. Szybko budzi się z tych ułańskich fantazji kiedy Sergio znienacka unosi ją do góry, a potem zanosi w swoich ramionach na główną scenę.
Wszyscy na nich patrzą. Isabel odczuwa silną tremę widząc przed sobą liczny tłum, który nie spuszcza z obojga wzroku. Zamiera kiedy prowadzący zabawę pyta o tytuł piosenki jaką chce zaśpiewać z ukochanym!
Sergio nie pozostawia jej wyboru i zaraz rozbrzmiewają pierwsze dźwięki piosenki „Sekret między obojgiem – Un secreto entre los dos”! Na początku oboje zaczynają nieśmiało, ale z każdą kolejną zwrotką się rozkręcają. Przy refrenie śpiewa już z nimi prawie cała publiczność.
Po skończonej piosence wszyscy biją gromkie brawa. Zabawa ożywiła się na całego. Isabel uśmiecha się szeroko jak nigdy dotąd, a z jej oczu bije porywający blask, który zlewa się z radością uderzającą ze spojrzenia Sergia. Oboje hipnotyzują się wzajemnymi spojrzeniami przepełnionymi niespowitym szczęściem, zachwytem, podziwem i fascynacją, a potem wyznają sobie w tym samym momencie miłość:
- Kocham Cię - i schodzą ze sceny. Oddalają się w kierunku jednej z alejek, a potem wreszcie zaspokajają silne pragnienie jakie na nowo ich dopadło z jeszcze większym natężeniem i toną w niecierpliwych pocałunkach.
Calido y frio - Carlos Rivera

Marcia wysłuchuje słów Adana, choć ostentacyjnie pokazuje jak niewiele obchodzi ją jego gadanie. Niejednokrotnie ziewa na głos jakby chciała go wzburzyć. On jednak nie daje się wyprowadzić z równowagi i na koniec odrzeka:
A – oboje zdecydowaliśmy się na związek bez zobowiązań. Nigdy niczego sobie nie obiecywaliśmy. Nie ukrywałem przed tobą, że traktuję to luźno. Byłem ci wierny przez cały ten czas. Nigdy nie byłem z żadną inną.
M – Bo ty może jesteś homo albo bi i mnie tylko wykorzystałeś żeby zatrzeć ślady – kobieta zdobywa się na jadowite komentarze bez mrugnięcia okiem.
A – Wiem, że jesteś zła i dlatego to robisz, ale na wzgląd tego co nas łączyło, postarajmy się zachować szacunek i rozstać po ludzku ok.?
M – Czyli podjąłeś już decyzję? Wyrzucasz mnie ze swojego życia?
A – Nie mów tak Marcia. To że nie będziemy razem nie znaczy że nic nie znaczyłaś dla mnie. Możemy się przyjaźnić.
M – No nie! Błagam. Ty chyba jesteś niepoważny! Jak możesz mi to w ogóle proponować?! Nie widzisz co mi zrobiłeś?! Dla ciebie to takie proste.
A – Wcale nie. Od dawna nosiłem się z tym zamiarem. Chciałem ci to powiedzieć już rok temu, ale zawsze coś stawało mi na drodze, coś się działo i ta rozmowa się odwlekała.
M – Chcesz mi powiedzieć, że od roku to planowałeś? Tyle czasu mnie zwodziłeś?! Ty draniu! Przecież pól roku temu zaszłam z tobą w ciążę!? Jak mnie nie chciałeś to po co brałeś mnie do łóżka!?
A – To ty nalegałaś. Nie pamiętasz?
M – Super! Czyli co? To wszystko moja wina tak? To że tylko ja się starałam, że cię kocham i chcę być z tobą na zawsze? A ty co? Wykorzystałeś mnie, a jak ci się znudziłam to mówisz do widzenia tak? Ty niczemu nie jesteś winny?
A – Tego nie powiedziałem. Nie sądziłem, że sprawy tak daleko zajdą. Powinienem być bardziej stanowczy.
M – Przede wszystkim nie powinieneś był bawić się moimi uczuciami
A – Powtarzam ci. Układ między nami był jasny. Nie wiem kiedy dla ciebie przestał obowiązywać ale ja nigdy niczego ci nie obiecywałem. Mieliśmy spróbować i to zrobiliśmy.
M – Jak możesz?! Ty draniu!
Brunetka daje się ponieść furii jaka nią zawładnęła i znowu rzuca się z pięściami na Adana. Ten broni się przed jej atakami zajadle, dopóki Marcia nie traci sił i zrezygnowana siada po drugiej stronie łóżka.
M – Wynoś się! Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się.
A – Uspokójmy się. Musimy wszystko omówić. Mieszkaliśmy tu razem przez długi czas. Każde z nas ma swoje rzeczy, trzeba omówić kwestię najmu i rachunków.
M – Ekstra! Tak to będzie teraz wyglądało? Będziemy wszystko dzielić, rozgraniczać?
A – To było moje mieszkanie zanim się wprowadziłaś. Opłacam je tylko ja.
M – Aha. Czyli to ja mam się wynieść tak?
A – Nie. Nie mógłbym ci tego zrobić.Sprzedałaś swoje żeby zamieszkać ze mną. To ja odejdę tylko proszę cię o kilka dni aż znajdę coś dla siebie.
M – Dobra, ale tu nie chcę cię widzieć. Idź na kanapę albo gdziekolwiek, ale tu nie zostaniesz. To moja sypialnia! Zejdź mi z oczu ty draniu! – brunetka na nowo ma ochotę zanurzyć pazury w ramieniu chłopaka gdy ten z irytującą uległością opuszcza pomieszczenie.
Gdy zostaje sama nie przestaje się odgrażać.
M – Jeszcze zobaczymy czy się ode mnie uwolnisz Adanie Barrajas. Jeszcze zobaczymy ty draniu.

Adan siada na kanapie ze zbolałą miną. Nie sądził, że Marcia okaże się aż taką furiatką i że rozmowa z nią będzie tak męcząca. Mimo tego czuje ulgę.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Wreszcie czuje się wolny i choć ma wyrzuty sumienia względem byłej dziewczyny, jedyne co teraz uruchamia jego wyobraźnia to spotkanie z Dulce. Szatyn marzy tylko o tym by znaleźć się blisko brunetki, która wyzwoliła w nim coś czego nigdy nie odczuł przy Marcii ani żadnej innej kobiecie. Na samą myśl o Dulce krew się w nim burzy.
A – Już dłużej bez niej nie wytrzymam. Gdybym mógł od razu bym do niej pobiegł. Ona tak strasznie mnie pociąga. Doprowadza mnie do obłędu – zauważa w myślach.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra

M – Pospieszcie się! Już późno – Matilde ponagla Bruna i Sofię, którzy dopiero późnym wieczorem znaleźli chwile by coś przekąsić. Uwadze obojga nie uchodzi wielkie zdenerwowanie kucharki.
B – Wszystko w porządku?
M – Tak, tylko szybciej. Nie chcę żeby pani Elena was tu przyłapała o tej porze.
S – Od rana chodzisz znerwicowana. Co się dzieje?
Matilde w końcu siada obok nich przy stole i odrzeka: - ten piesek, którym miałyśmy się opiekować, nie pojawił się od rana. Przeszukałam pół posesji. Nigdzie go nie ma. Martwię się bo nie wiem co powiem państwu jak wrócą.
S – Jeszcze się nie znalazł?!
M – No przecież mówię
B – Co to za piesek?
M – Biały pudel. Pani dostała go w prezencie od męża.
S – Uspokój się. Jutro go poszukamy.
M –Ale co ja powiem panu jak po niego przyjdzie?
S – Nic. Dziś już nie przyjdzie. Dochodzi prawie północ, a ich jeszcze nie ma. Może nawet tu nie zanocują? Wstaniemy rano i razem go poszukamy.
B – Pewnie zaszył się w ogrodzie albo na tyłach domu. Teraz jest już ciemno, ale jak chcecie to wstanę rano i pomogę wam szukać.
M – Jeśli możesz synu to oczywiście. Ty na pewno go znajdziesz. Jesteś bystry.
S – Cały ten dzień był okropny. Niech już się skończy.
B – Jutro piesek się znajdzie i nikt nie będzie się przejmował dzisiaj.
S – Ten dom jest zwariowany. Pracuję to od niedawna, ale już mam dość. I jeszcze jak pomyślę o niańczeniu dzieci w przyszłości tych wariatów to aż mi się niedobrze robi. Biedne będzie to dziecko.
B – Jakie dziecko? O czym ty mówisz?
S – Dziś podczas obiadu pan Elias, mąż pani Cordelii, obwieścił że planują dziecko. Wyobrażasz sobie? Jak to biedactwo wychowa się w tym stadzie żmii i padalców?
Na wiadomość o planach powiększenia rodziny przez Cordelię, Bruno reaguje z wielkim zawodem. Odczuwa desperację, która rozbija go od środka na małe kawałeczki.
- Nie – krzyczy jego serce. Niespodziewanie wstaje i wychodzi z kuchni bez słowa. Matilde i Sofia są jednak tak przejęte zniknięciem pudelka, że nawet nie zwracają uwagi na jego dziwne zachowanie…
Tymczasem Bruno udaje się do siebie i ściska z rozpaczy poduszkę, a potem …zaczyna płakać.
Cómo mirarte - Sebastian Yatra

W tym samym czasie Elias mimo niechęci Cordelii wprowadza swoje plany w życie i stara się ją zapłodnić. Nie licząc się kompletnie z jej uczuciami, podchodzi do ich intymnych spraw jak do zadania, stosunek przypomina mechaniczną czynność nastawioną na konkretny cel.
Po kilku minutach jest już po, a Cordelia czuje się gorzej niż zazwyczaj.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi

Tym czasem Roberto, który leży w swoim pokoju, obmyśla z zapałem jak uniemożliwić zamiary Eliasa. Dochodzi do wniosku, że tylko Eva może mu w tym pomóc.
R – Muszę ją uspokoić. Jutro coś wymyślę. Eva jest mi potrzebna. – stwierdza po krótkich przemyśleniach.

W sypialni Eleny i Carlosa.
C – Możesz wreszcie odejść od tego okna i zgasić światło? W przeciwieństwie do ciebie ja się muszę wyspać – stwierdza z przekąsem senior rodu, który przewraca się z jednego boku na drugi. Elena wydaje się być głucha na jego prośby. Jest bliska wybuchu złości. Spogląda na zegarek, a jej oczy niemal zioną ogniem.
E – Już minęła północ, a ich nadal nie ma. Co on wyprawia? – zastanawia się mocno rozdrażniona.
C – Słyszysz co do ciebie mówię?
E – Zamknij się wreszcie! Nie rozumiesz powagi sytuacji?!
C – To ty nic nie rozumiesz. Już po północy, a ja jutro rano wstaję.
Kobieta odchodzi wreszcie od okna i przybliża się do łóżka
E – Nic cię nie obchodzi prawda? Jak zawsze ja muszę o wszystkim myśleć.
C – A co tu jest do myślenia? Kładź się i przestań zrzędzić. Na stare lata zrobiłaś się nie do zniesienia.
E – Odezwał się! Patrzcie go! Jaki spokojny. Wiadomo, skoro to ja trzymam nad wszystkim kontrolę.
C – Chyba jednak nie, skoro sterczysz pod oknem z dobrą godzinę.
E – Bo ja dbam o nasze sprawy tutaj, na miejscu, a ty powinieneś działać w firmie. Nie pilnujesz Sergia i oto jakie mamy teraz skutki. Niedługo miną trzy miesiące od ślubu, a on nadal nic nie zrobił!
C – Fernanda nie jest pierwszą naiwną. Gdyby było inaczej nie zagarnęłaby majątku Alberta. Może powinniśmy uzbroić się w cierpliwość. W końcu Sergio ma swój urok i potrafi zaczarować każdą kobietę. Myślę, że to jego nowa strategia. Chce ją na nowo uwieść, żeby sama powiedziała mu gdzie ma kasę.
E – Jak dla mnie to naciągane to wszystko.
C – Chyba wolę nie wiedzieć, co myślisz.
E – I tak ci powiem. Widzisz, to nie ona wpada w pułapkę. Jest na odwrót. To on w nią wpada. Ta wywłoka naprawdę go uwiodła, a teraz on je z jej ręki. Coś mi mówi, że Sergio dał się złapać w jej sieć. Ta małpa go usidliła!
C – Brednie! Mówisz o naszym synu, o de la Vedze! Sergio jest moją dumą. Ani Roberto ani Cordelia się do niego nie umywają. Jeśli ktoś ma mnie zawieść, to na pewno nie on! Koniec tematu. Idziemy spać.
E – Nie! Nie zasnę dopóki on nie wróci! – zastrzega kobieta...

Zapowiedź kolejnego odcinka ( Prawdopodobnie dodam w pon. )

[...]Isabel i Sergio wykończeni po całym, wspólnie spędzonym dniu, śpią mocno, zupełnie tracąc czujność. Skradające się po cichu po ich pokoju kroki są dla nich zupełnie niesłyszalne. Wtuleni w siebie nie mają pojęcia, że są właśnie wnikliwie obserwowani[... ]

[...]Bruno nie pozwala Cordelii się wyminąć i zatrzymuje ją stając jej na drodze i chwytając za łokcie. Oboje są oszołomieni taką bliskością mimo iż z powodu ciemności mają utrudniony kontakt wzrokowy.
Szofer spogląda na kobietę z troską i miłością, a potem znienacka wbija się w jej usta! O dziwo Cordelia nie stawia oporu i pozwala całować mu się z pełną swobodą![...]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 8:31:02 31-03-17    Temat postu:

Jeśli Adan myśli że tak łatwo pozbędzis się Marcii to się grubo myli bo onaz pewnościá mu tego nie popuści,ciekawe jak chłopak ma zamiar teraz spotkać się z Dulce. Elias to Elias wiadomo było że zrobi swije i po wszystkim ciekaweczy plany Roberto coś pomogą, a może jest już za pózno.A teraz czekam na odcinek jestem ciekawa co też przydaży się Isabel i Sergio.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:55:45 31-03-17    Temat postu:

Kolejny odcinek najwcześniej w niedzielę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:16:06 03-04-17    Temat postu:

Odcinek 92/03.04.17

Dochodziła już druga, kiedy Isabel i Sergio dotarli wreszcie przed dom i to na pieszo!
Ich wybuchom radości nie było końca. Gdyby ktoś ich widział, pomyślałby, że są mocno wstawieni.
I – Au! Buty strasznie mnie obtarły. Dłużej nie wytrzymam. Dobrze, że jesteśmy już w domu.
Sergio przytrzymuje ukochaną nim miną bramę główną.
S – Wyobraź sobie, gdzie byśmy byli gdyby nie ten ostatni autobus, który złapaliśmy. Kiedy ten czas tak zleciał?
I – To twoja wina bo nie pilnowałeś godziny – szatynka uśmiecha się przekornie
S – Ach tak? A kto skradł moją uwagę? No, no co się tak patrzysz słodka złodziejko?
Mężczyzna przypieczętowuje przekomarzanki całusem.
I – Było cudownie. Nigdy nie byłam w tak cudownym miejscu i nigdy nie wracałam o tej porze. Dziwnie się teraz czuję.
S – Dziwnie bo grzeczna Isabel zawsze o tej godzinie już śpi. Ziewałaś w autobusie przez cały czas.
I – Jestem padnięta. Marzę już tylko o łóżku. Chodźmy.
S – Zaczekaj – jego dłoń przytrzymuje jej ramię – chcę ci coś powiedzieć, zanim ten czas pryśnie i znowu znajdziemy się w rezydencji.
I – Zrobiłeś się jakiś poważny. Mam się bać?
S – Nie, skądże. Chcę tylko żebyś wiedziała, że bez względu na to co się stanie, ja nigdy cię nie zapomnę. Nigdy nie przestanę kochać. Boże! Nawet nie wiesz z jaką łatwością przychodzi mi teraz mówienie o miłości. Nigdy żadnej kobiecie nie powiedziałem: kocham cię. Ty jesteś pierwszą i jedyną.
I - Ja też cię kocham i … też jestem w szoku bo… nigdy czegoś podobnego nie przeżyłam. Z resztą wiesz o mnie wszystko. Wciąż nie dowierzam, że mogę podobać się komuś takiemu jak ty.
S – Ty nie tylko mi się podobasz. Ty mnie fascynujesz, zachwycasz. Szaleję na twoim punkcie moja ty szatyneczko.
I – Sergio, i co teraz będzie?
S – Z czym?
I – No, z nami?
S – A co ma być?
I – Boję się, że to tylko sen, że lada chwila będę musiała odejść z twojego życia. Bardzo się tego boję.
S – Niepotrzebnie, bo nawet jeśli będziesz sama tego chciała, to ja ci na to nie pozwolę. Nie uwolnisz się już ode mnie misiu.
I –Ale ja pytam poważnie?
S – A ja odpowiadam.
I – Wariat z ciebie!
S – A z ciebie wariatka!
De la Vega znowu torpeduje Isabel pewnym siebie, zaczepnym spojrzeniem wprawiając ją w stan konsternacji.
I – Nie gap się tak. Nie cierpię cię za to! – szatynka rusza szybkim krokiem przed siebie. Chwieje się czując jego wzrok zawieszony na niej gdy podąża tuż za nią. Domyśla się, że szatyn pożera wzrokiem jej sylwetkę, ale o dziwo, już się tym tak jak zwykle nie przejmuje. Ma do niego pełne zaufanie i wie, że Sergio lubi ją w ten sposób prowokować. Lubi kiedy Isabel lekko się złości, a jeszcze bardziej kiedy się peszy. Poznała się już na nim trochę. W końcu to już kilkanaście tygodni odkąd się znają.
Wchodzą do domu po cichu, by nikt nie zorientował się w ich powrocie. Udają się po schodach, a potem korytarzem do sypialni. Po jej przekroczeniu Sergio zamyka drzwi, a potem dopada Isabel i gromiąc ją w pocałunku upada z nią na łóżko.
Oboje przewracają się na nim, tarzają w swoich objęciach, chichrają i podśmiewają nie mając pojęcia, że za drzwiami wiernie stoi… Elena i nasłuchuje z uwagą tego co się dzieje w środku!
Sergio przytula się namiętnie do Isabel z zamiarem zaśnięcia. Przymyka oczy zamykając ją w swoich ramionach, a potem nakrywa satynową pościelą.
I – Musimy się przebrać i …
S – Ciii – ucisza ją – Padam z nóg. Jutrooo…śpijmy…
W mig oboje odpływają w objęcia morfeusza.
Calido y frio - Carlos Rivera

Po rewelacjach jakich dowiedział się od Matilde, Bruno nie mógł zasnąć prawie przez całą noc. Ten koszmar na jawie co i rusz objawiał się w jego myślach. W końcu zmęczony przewracaniem się z jednego boku na drugi podniósł się z łóżka około 4 nad ranem i już do niego nie wrócił.
B – Powoli zaczyna świtać. Może poszukam tego pieska. Pewnie włóczy się gdzieś po ogrodzie.
Chłopak przebrał się w swój uniform kierowcy i zaraz potem udał na poszukiwania.
Cómo mirarte - Sebastian Yatra

Podobnie niespokojną noc ma za sobą Adan. Nerwy nie dają mu spokoju. Marcia wycisnęła z niego całą równowagę jaką zachował przed rozmową z nią po wpadce z Dulce. Chłopak cieszy się, że wreszcie ma za sobą temat rozstania, ale mimo to intuicyjnie coś nie daje mu spokoju, jakby jakieś przeczucie, że kłopoty wcale nie odeszły w zapomnienie.
Marcia czuje się tak samo fatalnie. Przepłakała pół nocy. Modelka nie przestaje myśleć nad tym jak zapobiec ostatecznemu rozstaniu z Barrajasem. Nie przyjmuje do wiadomości, że właśnie ją zostawił.
M – To się tak nie skończy. Zostanę twoją żoną czy ci się to podoba czy nie. Nie odpuszczę Adan’ie. Nigdy!
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi

Słońce bardzo leniwie wychyla się zza chmur. W ogrodzie, który z uwagą przemierza Bruno, nadal jest mrocznie i ponuro. Cienie mijanych krzewów pod lekkim podmuchem wiatru zdają się poruszać. Na Bruno nie robi to jednak wrażenia. Stara się zająć umysł poszukiwaniami pudelka. Wszystko byle nie widzieć już w głowie obrazów Cordelii oddającej się mężowi. Ten obraz prześladuje go intensywnie odkąd usłyszał o planach powiększenia rodziny przez oboje.
Bruno przegrywa jednak z własnymi myślami. Siada na kamieniu, który akurat stanął mu na drodze i znowu koncentruje się na relacji tych obojga.
B – Jak ona mogła wyjść za kogoś takiego? I jeszcze chce dać mu dziecko? Czy ona nie widzi co to za typ? Jak tylko pomyślę o tym to aż mnie krew zalewa! Dlaczego nie mogę wybić sobie jej po prostu z głowy? Nigdy nie interesowały mnie takie kobiety. Podobały mi się zwykłe proste dziewczyny, z zasadami i uczynne, moralne a ona? Ona jest zupełnie inna, dlaczego więc mi się spodobała? Dość! Koniec z tym! – postanawia ze stanowczością w głosie i znowu wraca do poszukiwań psa.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Jakież jest jego zdziwienie gdy na swej drodze spotyka…właśnie Cordelię!
Oboje początkowo krzyczą gdyż nie spodziewali się na kogoś natrafić. Poza tym nadal jest ciemno i ich sylwetki przypominały bardziej zjawy niż ludzkie ciała.
B – Panienka?
C – Bruno?

Isabel i Sergio wykończeni po całym, wspólnie spędzonym dniu śpią mocno, zupełnie tracąc czujność. Skradające się po cichu po ich pokoju kroki są dla nich zupełnie niesłyszalne. Wtuleni w siebie nie mają pojęcia, że są właśnie wnikliwie obserwowani.
Roberto zatrzymuje nad nimi wzrok z miną pełną niezadowolenia i frustracji.
R – Oszukałeś mnie braciszku. Tak się nie będziemy bawić – zastrzega w myślach z pretensją. – Nie pozostawiasz mi wyboru Sergio. Już nie będę cię asekurował. Skoro tak się na nią uparłeś to licz się teraz z konsekwencjami. – starszy de la Vega spogląda na misia leżącego na fotelu przy oknie i wychodząc spluwa w jego stronę. Odczuwa wielkie zniesmaczenie na myśl iż ci dwoje są razem!
Wpada w zdenerwowanie gdy zmierzając do swojego pokoju nagle słyszy za plecami:
E – Co tam robiłeś?
Elena torpeduje go żądającym wyjaśnień spojrzeniem. Nie wygląda na zachwyconą zastanym widokiem.
R – Nic. Chciałem tylko sprawdzić czy Sergio wrócił na noc.
Kobieta podchodzi do syna i go upomina.
E – Miałeś go pilnować! – szepcze uniesionym głosem. – Nie podoba mi się twoja postawa. Tym sposobem niczego nie osiągniemy.
R – Zapewniam cię, ze nie ma się czym martwić. Sergio nie jest głupi. Wie co robi.
E – Oby bo coraz trudniej znieść mi tego babsztyla w domu. Marzę o dniu, kiedy wreszcie się stąd wyniesie. Pospiesz go Roberto, bo inaczej nie wiem czy nie zabraknie mi cierpliwości.
R – To delikatna sprawa. W grę wchodzą duże pieniądze, cały majątek wuja Alberta. Jeden zły ruch i wszystko przepadnie. Cierpliwości mamo.
E – Uważasz, że jej nie mam? Ta baba mieszka tu już ponad pół roku. Znoszę ją przez cały ten czas, ale nie wiem ile jeszcze wytrwam. Najchętniej bym ją udusiła!

Tym czasem w ogrodzie. Bruno nie może nadziwić się obecności Cordelii w ogrodzie. W dodatku jej głos wskazuje na smutek, wręcz rozpacz i mężczyźnie robi się z miejsca bardzo przykro.
B – Dobrze się panienka czuje?
C – Tak.
B – Nie wygląda na to. Co panienka tu robi i to o tej porze?
C – Nic, Chciałam się przejść. To wszystko. Pójdę już.
B – Chwileczkę – ku zdumieniu Cordelii ale i samego siebie Bruno nie pozwala Cordelii się wyminąć i zatrzymuje ją stając jej na drodze i chwytając za łokcie. Oboje są oszołomieni taką bliskością mimo iż z powodu ciemności mają utrudniony kontakt wzrokowy.
Szofer spogląda na kobietę z troską i miłością, a potem znienacka wbija się w jej usta!
O dziwo Cordelia nie stawia oporu i pozwala całować mu się z pełną swobodą!
Callado - Carlos Rivera
C – Bruno! Bruno!
B – Taak?
C – Bruno!
Nawoływania Cordelii są stłumione. Bruno z maślanym wzrokiem i rozmarzonym wyrazem twarzy wydaje się być w innym wymiarze. Dopiero po chwili przytomnieje i doznaje wielkiego zawodu bo pocałunek był tylko fantazją, cudownym wyobrażeniem, które nie miało miejsca. Cordelia zdążyła już wyrwać się z jego objęć. Teraz stoi przed nim i patrzy jak na wariata,
C – Pytałam co ty tu robisz? Śnisz na jawie czy co?
B – O Tak – mężczyzna nadal wydaje się być myślami gdzie indziej. Wreszcie przytomnieje, gdy Cordelia znużona jego zachowaniem wymija go.
B – Chwileczkę panienko. Odprowadzę panienkę! – woła za nią i w jednej chwili ją dogania.
Zaraz potem kobieta znowu dopytuje się o powód jego spaceru w ogrodzie wcześnie nad ranem. Nieoczekiwanie smutek napływa na jej twarz kiedy go poznaje.
B – Szukam pieska brata panienki i jego żony. Zgubił się dziś rano…
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi

W końcu nastaje poniedziałkowy ranek.
Przy śniadaniu zasiada cała rodzina oprócz młodych nowożeńców, co nie uchodzi uwadze najbardziej zainteresowanych czyli Eleny i Roberta. Carlos zaś bardziej zainteresowany jest odbiorem nowej kolekcji przez media i zaczytany w porannym dzienniku właściwie nie zwraca na nikogo ani na nic uwagi. Ponury nastrój nie opuszcza nikogo kto siedzi przy stole. Cordelia z trudem opanowuje ziewanie, a Dulce łzy spowodowane rozczarowaniem jakie zafundował jej zeszłego dnia Adan. Jedynie Elias wydaje się być zadowolony.

W sypialni.
Sergio obudził się przed Isabel. Zdążył już wziąć prysznic i się przebrać. Teraz patrzy na zmożoną snem ukochaną i uśmiecha się z zadowoleniem.
S – Biedna. Musi być padnięta. Nic dziwnego, po takim dniu jak wczorajszy. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Kto by pomyślał. Jednak Fernanda zrobiła coś dobrego w swoim życiu. Dała mi ciebie w prezencie i nawet nie wie ile tym samym szczęścia mi podarowała. Mężczyzna schyla się nad Isabel, całuje ją czule w czoło, a potem na poduszkę obok kładzie karteczkę i szepcze: śnij słodko moja śpiąca królewno. Rzuca jej ostatnie błogie spojrzenie i wychodzi.
Otras vidas - Carlos Rivera

Przy stole w jadalni nie ma już nikogo więc Sergio udaje się bezpośrednio do kuchni. Na jego widok służące dygoczą ze strachu. Nadal nie znalazł się piesek, ale na ich szczęście Sergio…całkowicie o nim zapomniał.
S – Zjem na tarasie. Sofio przynieś mi coś.
So – Już się robi proszę pana.
M – Uff – kobiety oddychają z ulgą.
S – Chyba zapomniał.
M – I dobrze. Mamy więcej czasu na szukanie. Obawiam się, że ten pudel wyszedł za posesję.
S – Jak tylko zaniosę panu śniadanie, sama też pójdę go poszukać.
Gdy tylko Bruno wchodzi do środka obie niemal się na niego rzucają zasypując go pytaniami.
M – Masz go?
S – Znalazł się!
Jego odpowiedź nie przynosi im jednak ulgi. Psa nadal nie ma i nic nie wskazuje na to żeby miał się znaleźć.

W drodze do firmy Roberto kilkakrotnie telefonuje do Evy, ale okazuje się, że wcale nie będzie tak łatwo ją podejść. Kobieta ignoruje mężczyznę i nie ma zamiaru się pogodzić. Jest pewna, że de la Vega ją zdradził podczas feralnego wieczoru, a właściwie nocy z Włochami.
E – Niech mnie błaga – stwierdza siedząc samotnie w swoim salonie z lampką wina jeszcze z rana.
Gdy uruchamia się dzwonek w drzwiach jest pewna, że to Roberto i ani myśli go wpuszczać. Sygnał jednak nie milknie i w końcu podchodzi do wizjera przez który widzi coś co owszem robi na niej wrażenie! Natychmiast otwiera.
K – pani Eva Carmona? – pyta kurier
E – Tak
K – To dla pani. W bukiecie jest bilecik.
Oczom modelki ukazuje się ogromny bukiet czerwonych róż. Jednak to co naprawdę zwala ją z nóg to zapis na karteczce.
W ramach przeprosin Roberto zaprasza ją do salonu samochodowego żeby wybrała sobie … nowe auto!
Na twarzy modelki od razu maluje się wszechogarniający uśmiech.
Dziękuje kurierowi, odstawia koszyk z kwiatami na stół, zerka na zegarek, a potem chwyta torebkę i wręcz biegiem opuszcza swoje mieszkanie. Nie potrafi opanować radości. Zły humor i złość nikną w oka mgnieniu.

Plany, które obwieszcza mężowi Elena niemal wbijają go w fotel
C – podróż? Jaka znowu podróż?!
E – Nie wytrzymam dłużej z tym pasożytem pod jednym dachem. Tym bardziej że Sergio jej teraz nadskakuje. Nie zniosę tego widoku! Chcę wyjechać na kilka tygodni. Potrzebuję się zrelaksować, odpocząć od tego całego zgiełku.
C – Od czego ty chcesz odpoczywać. Przecieć nic nie robisz.
E – Może nie widzisz, ale owszem, robię i to dużo. Kiedy ciebie nie ma muszę zarzadzać całym tym domem, zmagać się z tą nieudolną chołotą. To ja trzymam nad wszystkim ryzy.
C – No tak, i to takie męczące – stwierdza mężczyzna z sarkazmem.
E – To tylko kilka tygodni. Po powrocie dopełnię planu. Mam świetny pomysł, który wcielę w życie jak tylko moja podroż dobiegnie końca. Podejrzewam, że w tym tempie jakie przybrał Sergio do tego czasu ta wywłoka jeszcze tu będzie. Z resztą mogę wrócić w każdej chwili. Nie może mnie tu zabraknąć kiedy wreszcie ją stąd przepędzimy.
C – Dobrze, zgodzę się, ale chcę wiedzieć jaką pułapkę dla niej przygotowałaś na finisz.
E – W porządku, ale to zostaje między nami.
C – Jak zawsze kochana żonko.
E – W ogrodzie, daleko jeszcze za altaną, najmę ludzi którzy zrobią tam pułapkę.
C – Intrygujesz Eleno…aż się boję.
E – I słusznie. Wykopią tam dół…zgadnij dla kogo.
Para rzuca sobie wymowne spojrzenia zwieńczone szyderczymi uśmieszkami!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaka21
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 04 Kwi 2017
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:51:29 04-04-17    Temat postu:

Ciesze się że naszym nowożeńcom się układa natomiast coraz bardziej przeraża mnie Elena aż strach pomyśleć co ona kombinuje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:36:45 04-04-17    Temat postu:

kaka21 napisał:
Ciesze się że naszym nowożeńcom się układa natomiast coraz bardziej przeraża mnie Elena aż strach pomyśleć co ona kombinuje


Elena będzie tu wielką villaną Pokaże pazur!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:43:26 04-04-17    Temat postu:

Odcinek 93/04.04.17

Roberto z przejęciem szuka modelek w pracowni projektanta. Okazuje się, że w środku nie ma jeszcze nikogo.
R – Do diabła! Gdzie oni wszyscy są?! Myślą, że mają wakacje!?
W drzwiach wyjściowych trafia na Bogu Ducha winną Hildę, asystentkę, i to na nią wylewa swoje frustracje.
H – Niech się pan tak nie złości panie dyrektorze. Dziś wszyscy przychodzą później. Mamy pozwolenie pana prezesa.
R – Niech Victoria Restrepo się u mnie stawi jak tylko wróci! Albo nie! Kiedy przyjdzie masz mnie powiadomić jasne?!
H – Tak panie dyrektorze.

Mocno rozdrażniony Roberto udaje się potem do swojego biura. Tam nadal nie może dojść do siebie. Wciąż nastręczają go myśli związane z bratem i jego „nową zdobyczą”
R – Do cholery! Czym ja się tak przejmuję? Przecież oni się nie liczą. Za kilka miesięcy to ja będę tu panem i władcą. Wszyscy zapłacą mi za lata wyrzeczeń i upokorzeń!

Po pobudce Isabel ze smutkiem orientuje się, że Sergia nie ma już przy niej. Humor poprawia jej się trochę gdy odczytuje liścik od ukochanego.
„Misiu musiałem jechać do pracy. Jeszcze nie wyszedłem, a już za tobą tęsknię. Marzę żeby znowu się do ciebie przytulić. Jesteś taka słodka gdy śpisz. Mam nadzieję, że śniłaś o mnie bo ja o tobie przez całą noc. Postaram się wrócić jak najwcześniej. Kocham nieprzytomnie.
Twój Sergio.”

I – Ahhh – dziewczyna aż wzdycha z emocji. – mój, mój Sergio. Aż dziwne kiedy się tego słucha. Mam chłopaka, pierwszy raz w życiu i to jeszcze takiego. Ten ideał kocha tylko mnie. Boże, jaka ja jestem szczęśliwa. Nigdy nie było mi tak dobrze jak teraz. Co za szczęście!
Dziewczyna z ochotą zrywa się na równe nogi i udaje do łazienki podskakując radośnie. Podśpiewuje sobie przy tym piosenkę „Un secreto entre los dos” z ich wspólnego karaoke z poprzedniego dnia: „Gdy jesteśmy razem, nasz świat jest lepszy, gdy jesteśmy razem, jesteśmy tylko ty i ja”
Un secreto entre los dos - Nicolas Mayorca ft Nicole Natalino

Cordelia nieśmiało puka do pokoju matki, a potem jeszcze ostrożniej uchyla drzwi.
C – Mamo, można?
E – Wchodź. Przecież posłałam po ciebie.
Kobieta wchodzi do środka, a potem siada na fotelu naprzeciwko matki i wyczekuje na to co ma jej do powiedzenia.
E – Zrobiłaś to co ci zleciłam?
C – Tak mamo.
E – Zadbałaś o szczegóły?
C – Yhyyy
E – Nikt cię nie widział?
C – Nie mamo. To było późno w nocy.
E – Na pewno wszystko poszło zgodnie z planem?
C – Tak. Zrobiłam to.
E – Gratuluję. Byłam pewna, że nie poradzisz sobie z tym. Widziałam jak miękniesz. Bardzo mi tym zaimponowałaś córko.
Po usłyszeniu zwrotu „córko” oczy Cordelii nabierają blasku, a na jej duszy robi się o wiele cieplej. Kobieta bardziej jest przyzwyczajona do obelg aniżeli takiej formy.

Matilde! Matilde! – Sofia wbiega do kuchni z przerażeniem w oczach. Kucharka od razu domyśla się, że stało się coś bardzo niedobrego.
M – czemu tak krzyczysz? Widziałaś ducha czy co?!
S – Prawie! Nie wiem co robić? Pana Sergia już nie ma, a pani …pani nie powinna tego widzieć.
M – O co chodzi?
S – Boże Matilde. To takie straszne. Prawie zemdlałam.
M – Boże Sofia, mów że wreszcie!
S – Bruno znalazł pudelka!
M – No nareszcie! Gdzie on jest? Niech go przyniesie!
S – To niemożliwe
M – Dlaczego?
S – Och Matilde. Nie wiem jak ci to powiedzieć. Nie wiem jak ja to powiem pani Fernandzie…

Elena z satysfakcją przegląda się w swoim lustrze. Nie przestaje przy tym komplementować córki.
E – Spisałaś się na medal. Widzisz córeczko że lepiej ze mną trzymać niż mi się stawiać. Spójrz na swoją kuzynkę. Ta dziewczyna daleko nie zajdzie. Jest zbyt nieposłuszna i niewychowana, ale i ją nauczę szacunku i kultury.
C – Mamo, zrobię co tylko zapragniesz. Możesz na mnie liczyć.
E – Powiedz mi tylko czy zrobiłaś wszystko tak jak ci poleciłam? Wyprułaś z niego flaki niczym Kuba rozpruwacz?
C – Tak mamo, tak jak mi rozkazałaś.
E – Wspaniale. Możesz już iść. W nagrodę wybierzemy się na zakupy. Przygotuj się. Za godzinę jedziemy. Uprzedź szofera.
C – Dobrze.
Po wyjściu Cordelii, Elena nie może się nadziwić iż jej jedyna córka odważyła się jednak na podobny czyn. Tym samym wiele zyskała w oczach matki.
E – Może jednak jej nie doceniłam? Własnoręcznie, siekierą, rozwaliła tego kundla! To coś!

M – Matko przenajświętsza. Jak my powiemy o tym państwu?
B – Biedny piesek. Nic z niego nie zostało.
M – Bruno, jesteś pewien że to ten sam pudelek?
B – Nie ma wątpliwości. W około leżało dużo białej skóry. To była istna rzeź.
S – Biedaczek. Musiał trafić na rozszalałe zwierzę. Cały był rozerwany,
M – Biedny
B – Nie, to nie było zwierzę. Zwierzę czegoś podobnego by nie zrobiło. To było zwierzę, bestia ale w ludzkiej skórze.
M – Co?!
B – Ktoś celowo zabił tego psa i w dodatku w bestialski sposób.
Gdy Bruno tylko zdąży wypowiedzieć te słowa do kuchni wchodzi właśnie … Isabel
I – Dzień dobry.
Cała trójka spogląda na nią w oszołomieniu.
I – Mogłabym dostać coś na śniadanie?
Mija kilka chwili nim służące przytomnieją.
M – Już pani coś szykuję. Mogą być naleśniki?
I – Cokolwiek. Jestem bardzo głodna.
S – Niech pani siada. Co do picia?
Bruno tym czasem wstaje od stołu
B – To ja już pójdę. Mam dużo roboty.
W drzwiach szofer niemal zderza się z Cordelią. Ta jedynie posyła Isabel nienawistne spojrzenie, a potem informuje Bruna o wyjeździe za godzinę.
C – Podstaw samochód. Za godzinę jedziemy.

Isabel wyczuwa nerwową atmosferę, ale o nic nie pyta. W spokoju zjada śniadanie. Kuchnia to jedyne miejsce gdzie czuje się bezpiecznie. Oddycha z jeszcze większą ulgą gdy dowiaduje się iż Bruno wyjechał na zakupy z Cordelią i przede wszystkim mamą Sergia. Czuje jakby odzyskała swobodę i …postanawia wybrać się na spacer po ogrodzie!
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera

Podczas przerwy na drugie śniadanie Roberto korzysta z okazji i by wybadać grunt wpada bez zapowiedzi do gabinetu młodszego brata.
R – Siema! Można?
S – Hej Robby! Jasne, wchodź.
R – Żyjesz ty człowieku? Od soboty cię nie widziałem. Nieźle zabalowałeś co?
S – Bez przesady bro
R – No pochwal się. Zdobyłeś wczoraj ten szczyt czy nie?
S – Nie rozumiem
R – No już, nie zgrywaj się młody. Spędziłeś z nią cały dzień. Na pewno nie na rozmowie
S – Wiesz co Rob? Wyobraźnia cię ponosi.
R – Mi nie powiesz? Bratu, jedynemu, rodzonemu bratu się nie przyznasz. No wiesz co?
S – Nie ma o czym mówić
Roberto zmienia postawę z luzackiej na bardziej zaciętą i by bardziej wpłynąć na brata zbliża do niego twarz.
R – Młody, zawsze wszystko sobie mówiliśmy. Jeśli jest coś na rzeczy to komu zamierzasz powiedzieć jak nie mnie. Wiesz, że mimo wszystko zawsze stanę po twojej stronie.
S – Jakoś ostatnio nie wydaje mi się. Ciągle mnie strofujesz i ostrzegasz jakbym sam nie wiedział w co się pakuję.
R – Masz rację – Roberto łagodnieje na twarzy – po prostu martwię się o ciebie i sam już przez to wszystko głupieję. Sytuacja zrobiła się naprawdę napięta. Boję się, że nagrabisz sobie u starych i to z powodu kaprysu, kaprysu starego jak świat. Myślisz, że warto tak się narażać z powodu zachcianki?
S – Widzisz Rob, sęk w tym że to nie kaprys czy zachcianka. Teraz mam już pewność.
Roberto lekko blednieje domyślając się, co za chwilę usłyszy
R – Co się dzieje Sergio?
S – Jaaa…ja chyba ją kocham.
Na te słowa starszy z braci odruchowo uderza pięścią o pulpit biurka.
R – Jak to ją kochasz? Przecież to słowo nie istnieje w twoim słowniku?! Co ty gadasz?
S – Najszczerszą prawdę. Ufam ci Rob dlatego ci to mówię choć dla mnie samego to jest niewiarygodne.
R – Taka szara myszka a jaka cwana. Nie mogę. Dałeś się tak łatwo podejść.
S – Nie mów tak Rob. To nie tak. Isabel niczemu nie jest winna i nikogo nie udaje. To najszczersza i najskromniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek znałem. To mnie w niej urzekło. Jej autentyczność i uczciwość.
R – Fakt, bardzo jest uczciwa skoro podaje się za swoją siostrę.
S – Nie drwij. Dobrze wiesz, że Fernanda ją do tego zmusiła.
R – A niby skąd mam to wiedzieć? Przecież mnie tam nie było.
S – Wiedziałem! Znowu będziesz mnie krytykował. Nawet nie silisz się żeby choć trochę mnie zrozumieć. Dzięki Rob.
R – Poczekaj, nie obrażaj się. Coś ty taki drażliwy? Owszem, to co mówisz nie dociera do mnie, ale to nie znaczy że cię wkopie. Przecież zawsze trzymaliśmy się razem.
S – Kiedyś tak, ale dziś już niczego nie jestem pewien. Ciągle ją atakujesz. Zachowujesz się jakby nie w smak ci była nasza relacja, jakby ci przeszkadzało że z nią jestem
R – Tak daleko to zaszło? Jesteście ze sobą na poważnie?
Sergio nieśmiało przytakuje, a potem wyczekuje reakcji brata skupiając na nim wzrok. Oddycha z ulgą gdy Roberto odrzeka:
R – Ok., w takim razie możesz na mnie liczyć bracie. Będę was krył, ale jednocześnie uprzedzam cię, że to się dobrze skończyć nie może. Wasz związek nie ma przyszłości. Starzy nigdy się z tym nie pogodzą. Nigdy.
S – Dzięki Rob. Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz. Jesteś najlepszym bratem na świecie. Lepszego nie można sobie wymarzyć.
W podzięce Sergio podnosi się od biurka, podchodzi do brata, a potem mocno go ściska.
Tymczasem Robertem miotają sprzeczne uczucia. W ogóle nie pochwala związku brata z Isabel, ale z drugiej strony poruszyły go jego słowa o najlepszym bracie i nawet lekkie wyrzuty sumienia dają teraz o sobie znać.

To pierwszy raz od czasu gdy Isabel wprowadziła się do rezydencji, kiedy czuje się wreszcie bezpiecznie i swobodnie. Szatynka z altanki obserwuje starszego pana, który trzymając w jednej ręce konewkę udaje się do oddalonej kilka metrów dalej oranżerii. Zastanawia ją to iż nigdy wcześniej go tu nie widziała, ale także nie dostrzegła oranżerii mieszczącej się nieopodal. Do kobiety powracają marzenia o zbudowaniu szkółki roślin. Sama ta myśl przywołuje beztroski uśmiech na jej twarz.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera

Tymczasem w kuchni Matilde i Sofia zastanawiają się jak poinformować ją o stracie pieska.
S – Może lepiej to przed nią zataić?
M – Ale jak? Przecież o nim nie zapomni tak po prostu. Na pewno lada chwila przyjdzie o niego zapytać.
S – To może po prostu powiedzmy, że uciekł?
M – Tak, jasne. Bo taki malec sam by uciekł.
S – To może ty coś zaproponuj – burzy się w końcu Sofia
M – Moim zdaniem trzeba powiedzieć prawdę. Nawet jeśli ją to zaboli. A właśnie, gdzie ona w ogóle jest?
S – Widziałam jak zmierzała w kierunku ogrodu, a co?
M – A jak go znajdzie?!
S – Nie, spokojnie. Bruno już po nim posprzątał. Nie ma po nim ani śladu.
M – Jesteś pewna?
S – Sama widziałam jak to robił.
M – To dobrze. Pani Fernanda zrobiła się bardzo delikatna. Mogłaby nawet zemdleć gdyby go takim znalazła.
S – Matilde. To prawda, że ona po ślubie aż tak się zmieniła, że zachowuje się jakby była zupełnie inną osobą?
M – Coś w tym jest. Znałam ją wcześniej i gdyby nie to, to pomyślałabym nawet że ją podmienili.
S – Dziwne. Nikt nie zmienia się tak z dnia na dzień. Bardzo się różni od tej Fernandy sprzed.
M – Bardzo ale to bardzo. Powiadają, że małżeństwo zmienia, ale żeby do tego stopnia. Ta Fernanda po ślubie to totalne przeciwieństwo tej sprzed ślubu. I wiesz co? Sto razy wolę tą nową Fernandę od tej starej. Mam nadzieję, że pozostanie już taka na zawsze. – dodaje na koniec kucharka.

Po rozmowie z bratem Roberto jeszcze bardziej nie może skupić się na pracy. Analizuje słowa Sergia i teraz sam tkwi w zagubieniu. Z jednej strony chce mu dać nauczkę bo nie był z nim do końca szczery, ale z drugiej to wciąż jego brat i nie chce mu zaszkodzić, a już na pewno nie aż w takim stopniu.
Z dalszych rozważań wytrąca go telefon po którym wybiega z biura z prędkością wystrzelonej rakiety.
Po 5 minutach jest już na parkingu, gdzie czeka na niego… Victoria.
V – Podobno tylko my kobiety mamy miesiączkę? – zaśmiewa się ironicznie modelka, gdy widzi czerwoną ze złości twarz de la Vegi.
R – Co jest Vico? Zapomniałaś już o moim bracie? Przeszła ci na niego ochota?
V – Wiesz, że to nigdy nie nastąpi. Sergio będzie mój. To tylko kwestia czasu kiedy do mnie wróci.
R – Tak? To czemu do cholery nie działasz?! Kiedy ty się ociągasz, inne owszem, działają! Tak chcesz go odzyskać, dając wolne pole innej!?
V – Przestań się na mnie wydzierać! Jeśli masz na myśli jego żonkę to wyluzuj. Ona nie stanowi dla mnie żadnego zagrożenia. Wystarczy że pstryknę palcem, a Sergio do mnie przybiegnie jak na zawołanie.
R – Udowodnij!
V – Co?
R – Udowodnij, że tak jest. Jeszcze w tym tygodniu masz zaciągnąć go do łóżka i najlepiej tak, żeby cały świat się o tym dowiedział a jego żonka to już na pewno! Podołasz temu Victorio Restrepo!? Sprawisz, że będzie ci jadł z ręki?
Victoria łobuzersko się uśmiecha, a potem odpowiada: masz to jak w banku – zapewnia tym samym uspokajając Roberta i wywołując na jego twarzy zadowolenie…
SaraLuna - Melendi

W roli ogrodnika Manuel Ojeda
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaka21
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 04 Kwi 2017
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:19:36 06-04-17    Temat postu:

Biedny piesek czekam co będzie dalej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 7:42:44 07-04-17    Temat postu:

Roberto to prawdziwa szuja, tu niby zaczyna mieć jakieś wyrzuty a za chwile knuje z Victorią A swoją drogą ciekawa jestem czy to był piesek Isabel i czy to Cordelia to zrobiła, czy byłaby zdolna do czegoś takiego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:58:06 08-04-17    Temat postu:

Dodaję kolejny odcinek i dziękuję za komenty. W najbliższym czasie akcja przyspieszy i jestem ciekawa waszych reakcji


Odcinek 94/08.04.2017

Dzień minął dość szybko. Piękna pogoda za oknem sprawiła, że Isabel pierwszy raz od wielu tygodni spędziła go na zewnątrz. Przedtem przesiadywała głównie w swoim pokoju, a właściwie ukrywała się w nim przed domownikami. Teraz, kiedy ma wsparcie w Sergiu, czuje się silniejsza i gotowa do konfrontacji z pozostałymi domownikami, gdyby to było konieczne.
Zatraciła się w marzeniach, które wydają jej się teraz na wyciągnięcie ręki.
Bailar contigo karaoke - Carlos Vives

Elena i Cordelia także spędziły bardzo udany dzień. Wykupiły prawie całą galerię handlową. Elena postanowiła nagrodzić córkę i jak nigdy kupiła jej masę nowych ubrań i to najbardziej markowych jakie się dało. Bruno patrzył na to z zadowoleniem, ale i zdumieniem. Wydało mu się to podejrzane, mimo wszystko cieszył się, że matka wreszcie okazuje córce czułe gesty.
Bailar contigo karaoke - Carlos Vives

Po powrocie do domu Cordelia niemal natychmiast otworzyła laptopa i…odpisała na wiadomość.
C – Cześć. Też myślałam, że kontakt już się nie odbuduje, ale tak brakowało mi naszych mailowych rozmów. Jesteś dla mnie jak przyjaciel, którego nigdy nie miałam i nie chcę przerywać naszej znajomości nawet jeśli ma tylko takie podłoże. Opowiedz co u ciebie?
Po drugiej stronie maila prawie natychmiast odczytuje Miguel i zaraz potem odpisuje:
M – Fajnie, że odpisujesz bo już się bałem, że to koniec. U mnie nic nowego. Pracuję, a jak nie pracuję to albo piszę z tobą albo rozmyślam o tej dziewczynie o której ci ostatnio pisałem. Też ma na imię Cordelia i jest urocza choć nieco dziwna.
Cordelia dopytuje:
C – czemu dziwna?
M – Bo taka płochliwa, nerwowa chociaż jest mężatką. Zaproponowałem jej tylko taniec, a ona zachowała się jakbym co najmniej proponował jej zdradę męża.
C – A więc to mężatka? Zabawne, bo ja niedawno miałam podobną sytuację. Zaczepił mnie pewien mężczyzna i zaproponował właśnie taniec…
Inesperado - Anahi
Para pisze ze sobą przez długi czas nie mając pojęcia że piszą o sobie, aż do czasu kiedy wraca Elias i… każe żonie się przygotować.
E - Wykąpię się, a ty wszystko przygotuj. Dziś znowu spróbujemy – oznajmia niepocieszonej Cordelii.

Victoria i Eva nie dowierzają gdy Marcia opowiada im o rozstaniu z Adanem. Obie są w szoku. Nie spodziewały się, że Barrajas ostatecznie jednak z nią zerwie.
E – Tak ci powiedział? Naprawdę?
M – Ta świnia nie miała za grosz współczucia. Wytknął mi, że umawialiśmy się na brak zobowiązań i w ogóle. Nikt nigdy mnie tak nie upokorzył jak on.
E – Po czymś takim powinnaś raz na zawsze dać sobie z nim spokój. To stracony przypadek.
V – Spokój?! O nie! Absolutnie Evy. Ona musi mu teraz porządnie dokopać. Tak żeby się z tego już nie podniósł!
M – Nawet sobie nie wyobrażacie jak go teraz nienawidzę! Dałabym wszystko żeby go zniszczyć. Jeśli ja nie będę szczęśliwa to on też! Nie uwolni się ode mnie! Nigdy!
E – Marcia, ty chyba nie zamierzasz do niego wrócić?! Po tym co ci zrobił?? Nie zależy mu na tobie. To oczywiste.
M – I właśnie dlatego uprzykrzę mu życie bez reszty. To będzie jego największa kara. Zmuszę go żeby był ze mną. Nawet jeśli mnie nie chce to i tak będę miała satysfakcję. Albo ja albo żadna inna!
SaraLuna wstęp - Melendi

Adan wraca do mieszkania. Jest zaskoczony, że Marcii jeszcze w nim nie ma, ale jednocześnie odczuwa ulgę bo dzięki temu może się spokojnie spakować.
A – Na razie przeniosę się na mój jacht. Jakoś wytrzymam dopóki czegoś nie wynajmę. Dam Marcii kilka dni na złapanie oddechu, a potem pójdę do Dulce. Nie chcę żeby Marcia posądziła ją o cokolwiek. Dulce nie ma nic wspólnego z naszym rozstaniem. Przyspieszyła tylko to co było nieuniknione. – stwierdza myśląc na głos.
Po godzinie jest już gotowy do wyjścia. Ostatni raz spogląda na mieszkanie, które przez ostatnie 5 lat dzielił z modelką, a potem zamyka za sobą drzwi.
Mi peor error karaoke - Alejandra Guzman

Isabel po kolacji, którą zjadła w kuchni, udaje się do swojej sypialni. Po drodze natrafia na Dulce, ale ta całkowicie ją lekceważy. Jest tak zamyślona, że niczego wokół siebie nie dostrzega, Isabel dostrzega jej poczerwieniałe oczy i domyśla się, że brunetka płakała ale nie śmie się do niej odezwać.

Wykorzystuje, że ma wolną przestrzeń i bierze rześką kąpiel w wannie. Odczuwa podekscytowanie na myśl, że już niebawem wróci jej ukochany i znowu weźmie ją w swoje ramiona. Tęsknota za jego pocałunkami rozlewa przyjemne ciepło po całym jej ciele, gdy wnet przypomina jej się…pudelek.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
I – Właśnie. Pudelek? Z tego wszystkiego kompletnie o nim zapomniałam. Gdzie on jest?

W tym samym czasie Bruno …pokazuje szefowi pozostałości psa. Carlos spogląda z niesmakiem w stronę martwego zwierzęcia.
C – Fuj! Czemu tego jeszcze nie zakopałeś? Co za ohyda!
B – Pan wybaczy, ale nie chciałem mieć problemów.
C – Mówisz, że to ktoś zrobił?
B – Na to wygląda. Poza tym w pobliżu znalazłem siekierę.
C – Cholera! Skąd w ogóle wziął się ten pies?!
B – Należał do pani Fernandy
C – Co???
B – Dostała go od męża.
C – Aha. No to wszystko jasne.
B – Co mam z nim zrobić?
C – Jak to co?! Zakop to! Tylko daleko za ogrodem.
B – Ale…a pani Fernanda? – krzyczy Bruno gdy szef migiem udaje się do domu. Już mu nie odpowiada. – Przecież ktoś jej musi powiedzieć. – stwierdza niepocieszony.

Sergio cieszy się jak głupi gdy wyjeżdża swoim porsche z firmowego parkingu. Co prawda nie udało mu się wcześniej wyrwać z pracy, ale teraz wreszcie może wracać do domu, do swojej ukochanej za którą bardzo się stęsknił. Z refleksem zatrzymuje samochód gdy tuż przed bramką wyjazdową przed maską pojawia się…Victoria i krzyczy: Czekaj!
Modelka nie daje mu dojść do słowa, wsiada na fotel pasażera jak do siebie i każe mu odjechać. Sergio nie ma innego wyjścia jak z nią odjechać.

E – O nie! – Eva wpada w popłoch gdy po dotarciu do swojego mieszkania zauważa uchylone drzwi.
E – Ktoś się włamał. Boże, a jeśli nadal tam jest. Muszę wezwać policję.
Odwraca się by się oddalić, ale ku jej przerażeniu ktoś chwyta ją w ostatniej chwili od tyłu i wciąga do środka!
SaraLuna wstęp - Melendi

C – Elena! Elena! – Carlos krzyczy tak głośno, że słychać go w całym domu.
E – Co się tak wydzierasz? – pyta Elena, gdy w pośpiechu opuszcza łazienkę. – stało się coś?
C – Zaraz mi to wyjaśnisz! O co do diabła chodzi z tym psem?! To ty za tym stoisz prawda?! Ty go zatłukłaś?!
E – Jakim psem? O czym ty do mnie mówisz?
C – Nie udawaj! Tylko ty byłabyś zdolna do takiej potworności.
E – Możesz się uciszyć i powiedzieć dokładnie o co mnie oskarżasz?

Bruno opowiada Sofii i Matilde o reakcji szefa. Cała trójka upewnia się w przekonaniu, że lada chwila i Fernanda pozna prawdę.
M – Nie ma siły. Trzeba jej powiedzieć.
S – Tylko jak?
B – Po prostu, powiedzcie że zdechł, bez szczegółów.
M – Tyle zachodu z powodu psa. Wierzyć się nie chce.
S – Wiecie co? Najlepiej będzie jak najpierw powiemy panu Sergiowi, a on potem powie żonie.
M – Tylko ciekawe kiedy on wróci. Mam wrażenie, że do tego czasu wszystko się już wyda.
B – Wolałbym zaoszczędzić pani Fernandzie stresu. Tego psa ktoś zabił celowo i to po to żeby ją wystraszyć.
M – Znowu chcą jej zaszkodzić?
B – Strasznie dużo się tu działo od jej przyjazdu, zwłaszcza dużo złego. Spadła ze schodów, wylądowała w szpitalu, a teraz to. Za dużo tu zbiegów okoliczności.
M – Mimo wszystko nie chce mi się wierzyć, żeby pani Elena była zdolna do takiej masakry.
S – A mnie nic już nie zdziwi. Kto jak nie ona?

Obecność Victorii wymusza na Sergiu zmianę kierunku jazdy. Mężczyzna nie zamierza pokazywać się z nią w swoim domu więc postanawia odwieźć ją do jej apartamentu. Nie pomaga jej nachalne zachowanie. Kobieta składa pocałunki na jego szyi, i próbuje też wedrzeć się na jego kolana!
S – Co ty robisz? Tak nie wolno. Policja może nas zgarnąć!
V – Wybacz, ale tak na mnie działasz. Dziś już ci nie odpuszczę. Dziś daję ci przyzwolenie na wszystko czego tylko sobie zażyczysz. Jestem do twojej dyspozycji.
Sergio spogląda na moment w jej stronę. Zdążyła się już rozebrać do półnaga. Jej wygląd robi na nim wrażenie…
Me rio de ti karaoke - Gloria Trevi

Z opaską na oczach Eva siedzi skulona w przerażeniu na podłodze. Panika odbiera jej mowę. Czuje wszech obezwładniającą bezradność.
SaraLuna wstęp - Melendi
Czekanie i czekanie jest dla niej torturą, dlatego gdy tylko napastnik zdejmuje jej opaskę w mig podnosi się i rzuca na niego z pięściami!
E – Ty draniu! Jak mogłeś mi to zrobić?! O mało nie umarłam ze strachu!
Mężczyzną który się do niej zakradł okazuje się sam Roberto!
R – Spokojnie. To miał być tylko żart.
E – Żart?! Zdurniałeś bez reszty! Wsadź sobie gdzieś takie żarty!
R – No już spokojnie, już po wszystkim Evy! Wyluzuj.
By uspokoić dziewczynę Roberto ucisza ją pocałunkiem, potem kolejnym i gdy wydaje się, ze uzyskał efekt ku jego wściekłości Eva nagle policzkuje go z całej siły. Na reakcję nie trzeba długo czekać. Roberto dopada ją szarpiąc mocno, a potem rzuca na łóżko by ostudzić emocje.
Godzą się bardzo szybko w alkowie.
Mala hierba karaoke - Alejandra Guzman

Victoria cieszy się ze swojego triumfu. Sergio po długim czasie wreszcie zawitał do jej mieszkania. Na początek kobieta ściąga z siebie płaszcz pod którym ma tylko samą bieliznę, reszty ubrania pozbyła się w samochodzie, a potem wręcza mu lampkę wina i zarzuca ręce na szyję.
V – Tak się za tobą stęskniłam, za twoimi pieszczotami i pocałunkami. Nikt nie może się z tobą równać. Jesteś najlepszy.
Pierdeme el respeto - Playa limbo
Sergio przygląda jej się wnikliwie, a gdy kobieta posyła mu uśmiech i przybliża by go pocałować on ku jej zdumieniu odsuwa ją od siebie, a potem w ironiczny sposób pyta: Tak wielu ich było?
Victoria nie wie co odpowiedzieć zaskoczona tym jadowitym pytaniem
V – Skąd to pytanie?
S – Skoro nikt nie może się ze mną równać, skoro jestem najlepszy to musiałaś to jakoś potwierdzić czyż nie?
V – Och Sergio, dziwaczejesz przez tą babę. Dziwi mnie, ze mi to wytykasz skoro wcale lepszy nie jesteś, na dodatek z żoną którą miało pół miasta to nieco nie na miejscu nie sądzisz?
S – Niczego ci nie wytykam. Po prostu pytam.
V – Skąd ci się nagle wzięło na takie pytania skarbie? Lepiej od razu przejdźmy do rzeczy. Znasz mnie i wiesz, że nie lubię tracić czasu na bzdety.
S – Znam i to aż za bardzo. Ale ty chyba mnie jednak nie znasz.
V – Co się z tobą dzieje? – pyta poirytowana gdy Sergio po raz kolejny odsuwa ją od siebie.
S – Muszę już iść. Czekają na mnie w domu.
Modelka ani myśli na to pozwolić. Staje w drzwiach gdy Sergio się do nich zbliża.
V – Od kiedy to stałeś się taki porządny co? Mamusia czeka czy może jednak mizdrzysz się z tą siksą Fernandą?
S – To nie twoja sprawa Vico.
V – Powiedz mi tylko jedno. To przez nią? Przez nią mnie nie chcesz?
S – Dobrze wiesz jak sprawy wyglądają.
V – Wrócisz do mnie? Wrócisz jak tylko skończy się ta twoja cholerna obsesja zemsty?
S – Niczego nie mogę ci obiecać. Nie wiem co się wydarzy. Pójdę już.
V – Poczekaj – modelka nadal nie odpuszcza – pocałuj mnie. Tylko o to proszę. Na pożegnanie. Pocałuj mnie Sergio.
Kobieta zbliża usta do warg de la Vegi, ale … musi obejść się smakiem bo nawet na to nie może liczyć z jego strony. Sergio wychodzi nawet się na nią nie oglądając, a ona ma już pewność.
V – Myśli o innej. Każda kobieta to wyczuje. On myśli o innej, tylko czy o niej?
Me rio de ti karaoke - Gloria Trevi

Carlos nie dowierza gdy żona wyznaje mu kto tak naprawdę stoi za zabiciem psa. Jest w szoku i nie wie co myśleć…o córce.
E – Widzisz? Cordelia może nam się jednak na coś przydać. Właśnie to udowodniła.
C – Nie mogę uwierzyć że byłaby zdolna do czegoś takiego. Ty nie widziałaś tego psa, a raczej tego co z niego zostało. Tylko potwór mógłby coś podobnego z nim zrobić.
E – Zatem Cordelia jest potworem bo to jej dzieło.
Carlos otwiera oczy w przerażeniu. Prawda wciąż do niego nie dociera.

Tymczasem Cordelia płacze w łazience. Elias nie był dziś w stanie i to ją oskarżył o niepowodzenie. Kobieta obserwuje w lustrze wielkiego siniaka jakiego jej zaserwował gdy uderzył ją w bark. Gdy wychodzi zauważa że on już smacznie śpi. W ogóle nie przejął się tym jak ją potraktował. Łzy znowu napływają do jej oczu.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi

Jej starszy brat po upojnym stosunku z Evą nie zapomniał o tym po co głównie do niej przyszedł. Gdy modelka wraca z przekąską i piwem rozpoczyna temat
R – Skarbie masz jeszcze te tabletki, które stosujesz?
E – O które konkretnie ci chodzi?
R- No te, na ciążę
E – Chyba żeby nie zajść w ciążę – prostuje
R – No właśnie
E – A po co ci one? Tobie raczej się nie przydadzą
R – To dla Cordelii. Ten glupek Elias postanowił zrobić jej dzieciaka!
E – A to cwaniak! Tak sądziłam, że będzie kombinował. Obawiam się, że te tabletki już jej nie pomogą.
R – Dlaczego?
E – Podejrzewam, że on już pracowicie zajął się tym celem
R – Myślisz, że już mu się udało?
E – Na pewno zabronił jej się zabezpieczać, a bez tego mogła już zajść.
R – Więc nic nie da się zrobić?
E – Tego nie powiedziałam. Dam ci coś innego.
Po chwili Eva wraca z pudełkiem tabletek i oznajmia:
E – To tabletki na po, poronne. Niech Cordelia bierze je po każdym razie, nie później niż kilka godzin po. Dzięki temu nawet jeśli coś się wydarzy, to zaraz potem przestanie istnieć…
Movidita - Thalia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 14 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin