Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

El destino perfido POŻEGNANIE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:56:15 27-06-16    Temat postu:

Niebawem POJAWI SIĘ kolejny odcinek telenoweli.
Proszę jeszcze o kilka dni cierpliwości.
W związku z EURO i przygotowaniami do obrony musiałam zaprzestać pisania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:12:07 28-06-16    Temat postu:

Odc.24/28.06.16

- Hej panienko! Wspomóż w potrzebie – Isabel stanęła nieruchomo naprzeciw potężnego zgarbionego starszego mężczyzny z brodą sięgającą niemal jego pasa. Poczuła od niego silny odór, coś jak połączenie potu i brudu w jednym. Nim on zdołał wycedzić jeszcze cokolwiek przez nieliczne, żółte zęby, ona już była kilometr od niego. Biegła co sił po piasku oglądając się co i rusz za siebie w obawie że bezdomny za nią podąża.
Przystanęła w końcu przy jednej z palm by złapać trochę oddechu. Zaraz potem się rozpłakała.
I – Chcę do domu. – nie przestawała szlochać.

Tymczasem Sergio stracił już nadzieje na jej odnalezienie. Domyślał się, że dziewczyna nie odnajdzie się w mieście i pewnie teraz gdzieś się pałęta, ale w końcu sama się na to naraziła, a on podjął się jej poszukiwań lecz najwyraźniej los nie chce ich znowu połączyć, a on jest bezradny.
S – Może ta sierotka zmądrzeje i sama wróci? Przecież zna drogę powrotną, a może jednak dałem się nabrać na ten niewinny wizerunek? Może to świetna aktoreczka?
Szukał jej jeszcze do późnej nocy, ale bez skutku.

Tą noc Isabel spędziła na plaży. Prawie wcale nie zmrużyła oka. Najpierw ze strachu że znowu ktoś ją zaczepi, a potem z powodu bólu brzucha, jaki ją dopadł w środku nocy i nad ranem jeszcze się nasilił.
I – Ale boli. Ja chyba umieram – płakała niemal nieprzerwanie.

Sergio podobnie jak ona też nie zaznał dozy snu. Martwił się nie tylko o nią, ale i to jak wytłumaczy się z porażki przed bratem i ojcem. Nie miał śmiałości odbierać jakichkolwiek telefonów z Meksyku, a już na pewno nie od brata, choć doskonale wiedział, że zadzwoni aby poinformować go o przyjeździe Victorii.
W końcu o 6 rano podniósł się z kanapy, którą zajmował w salonie i poszedł się odświeżyć, a potem szybko coś przekąsił i …wyszedł.
Po drodze cały czas zastanawiał się czy dobrze robi: Nie chcę żeby coś jej się stało. Niech jej szukają – zdecydował się zgłosić zaginięcie Isabel na policji.

Isabel ostatkiem sił ruszyła przed siebie. Była już pewna: wrócę tam, wrócę do niego – ale pojawił się nieprzewidziany problem z którego wcześniej nie zdawała sobie sprawy: Boże, jak tam dojść? – nie pamięta drogi powrotnej! Krążyła bez celu, a wszystkie apartamenty wydawały jej się takie podobne, prawie identyczne. Znowu wpadła w rozpacz. Na dodatek ból nie ustawał, żołądek też zaczął się buntować. Była u kresu sił.

Meksyk.
Jeszcze przed śniadaniem Dulce usiadła do swojego laptopa. Bezczynność zaczynała dawać się jej we znaki, a nienawidziła tego i dlatego postanowiła poszukać sobie zajęcia. Jako pasjonatka kulinariów widziała się tylko w roli restauratorki.
Przeglądała katalogi, wypełniała liczne formularze i odwiedzała strony najlepszych restauracji w mieście z jedną tylko intencją: podjęciem tam zatrudnienia.
Rozmarzyła się na samą myśl: Ach! Cudownie byłoby mieć własną restaurację. Sama wymyślałabym nowe przepisy, przygotowywała potrawy. Ach – wzdycha po raz kolejny – to by było życie!

Podczas śniadania nie przestawała marzyć o karierze w kuchni co rzuciło się w oczy pozostałym. Różne były reakcje gdy oznajmiła swoje plany: Roberto od razu zaczął się śmiać, drwił z niej niemal ledwie kontrolując eksplozję rechotu, Carlos był w małym szoku, chyba sądził że to żart w złym stylu, Cordelia była nieco zakłopotana ale i tak najmniej zrozumienia i wsparcia okazała jej osoba z którą Dulce miała wrażenie mieć najbliższy i najlepszy kontakt: ciocia Elena. Kobieta z miejsca oburzyła się po słowach dziewczyny i od razu odrzuciła ten pomysł uznając temat za zakończony, ale Dulce nie zamierzała jej słuchać.
Wstała od stołu obrażona i wróciła do siebie.
D – Co za ludzie! Mój tata nigdy mnie nie ograniczał. Aprobował moje wybory i mnie wspierał a oni to banda hipokrytów dla których liczy się tylko opinia innych. Ale ja i tak będę spełniać moje marzenia.
Przebrała się w czarną sukienkę zakładając do niej białą bluzkę, ułożyła niesforne loki i wyszła na swoją pierwszą rozmowę kwalifikacyjną w Meksyku, nikogo o tym nie informując.

Cordelia wreszcie mogła liczyć na zainteresowanie ze strony matki. Elena nie odstępuje jej teraz na krok. Przygotowania do ślubu ruszają pełną parą.
E – Wybrałam kilka sal na wesele. Urządzimy je w jakiejś dobrze sytuowanej i ekskluzywnej restauracji. Cały Meksyk o tym usłyszy. Masz tutaj kilka katalogów które zdobyłam. Wyszykuj się. Za pół godziny jedziemy.
Na język Cordelii nasuwało się pewne pytanie, ale nie miała śmiałości zapytać matki więc nadal milczała i usłużnie dostosowywała się do jej poleceń.
Mianowicie nurtowało ją to że wesele jej brata zorganizowała w ogrodzie a jej chce wynająć restaurację. Czemu? Ogród byłby bardziej kameralny, co jej osobiście odpowiadałoby o wiele bardziej ale nie miała nic do gadania. Była całkowicie podporządkowana matce.

Elena chciała żeby Dulce towarzyszyła im podczas oglądania sal ale nie zastała jej w pokoju. Udała się więc do kuchni.
E – Widział ktoś Dulce? Nie ma jej nigdzie.
L – Pojechała gdzieś z Brunem – odezwała się Liliana wprawiając pracodawczynię w nie lada zdumienie
E – Z Brunem? A kto mu pozwolił ją wozić?
L – Ja nic nie wiem. Widziałam tylko jak odjeżdżał z panienką.
E – No pięknie. Już ona ode mnie usłyszy jak wróci! – zdenerwowała się pani de la Vega. Potem wparowała do pokoju Cordelii i pospieszała ją.
E – Pojedziemy moim lamborghini. Bądź przed domem za kwadrans i pospiesz się na Boga Cordelio. Ile można się tak gramolić?!

Bruno czekał na Dulce pod restauracją już dłuższą chwilę. W tym czasie zajął się swoim telefonem w którym przeglądał zawarte w nim zdjęcia. Rozmarzył się na chwilę gdy natrafił na fotkę Dulce i Cordelii, którą im pstryknął gdy poprzedniego dnia były na basenie.
B – Tak bardzo mi się podobasz i to od dawna. Chciałbym ci pomóc ale nie wiem jak, nawet nie mogę się do ciebie zbliżyć. Wpatrując się w siedzącą nad basenem ze smutną miną Cordelię nie zauważył iż Dulce już wraca. Dziewczyna zaskoczyła go gdy nagle pociągnęła za drzwi auta i wepchnęła głowę krzycząc głośno: Jestem! Jedziemy dalej!
Bruno tak się zmieszał, że upuścił telefon, ale na szczęście szybko odzyskał kontrolę i już po chwili odpalił silnik i odjechał. Dulce nie przestawała się z niego śmiać.
D – Aż tak cię onieśmielam kolego? Ha ha ha zabawny jesteś!
Bruno nic nie odpowiedział. Skupił się na prowadzeniu i jednocześnie starał wyrzucić z głowy myśli o fascynacji osobą córki swoich państwa.
Dulce zaś uruchomiła radio i zaraz potem zaczęła śpiewać jednocześnie namawiając do tego samego szofera
D – Kocham tą piosenkę! No dalej chłopaku. Trochę spontaniczności. Śpiewaj ze mną! Bruno!
Chłopak nie krył szoku! Dulce bardzo różniła się od bogatych panienek, które do tej pory poznał. Traktowała go jak równego sobie i spoufalała się z nim bez żadnego zażenowania. Zaczynał ją lubić ale oczywiście tego nie okazywał. On owszem, zachowywał dystans.

Roberto z niecierpliwością wyczekiwał telefonu od Evy. To ostatecznie ona miała za zadanie pokrzyżować szyki Vico, która wybierała się dziś do Barcelony.
R – Czemu nie dzwonisz? – dąsał się krążąc po biurze w tę i z powrotem. Trzymał komórkę gorączkowo w dłoni, ale Eva nadal nie miała dla niego dobrych nowin.

Właśnie żegnała się z Vico na lotnisku.
E – Szczęśliwej podróży wariatko!
V – Już się nie mogę doczekać kiedy go zobaczę!
E – Aż tak ci na nim zależy?
V – Wiesz, on ma coś w sobie. Jeśli miałabym z kimś związać się na zawsze to tylko z nim
E – Nie zapomnij zadzwonić. Jestem ciekawa jak zareaguje na twój przylot.
V – Myślisz że Roberto mu powiedział?
E – Wątpię. Ja mu nic nie mówiłam.
V – Pewnie nie byłby zadowolony tak jak ty.
E – Wiesz że chodzi o tych ich zemstę. Musisz być ostrożna. Jeśli Fernanda cię tam zobaczy będzie po wszystkim. Będziesz wtedy skończona u Sergia.
V – Wiem co robię. No, lecę. Trzymaj za mnie kciuki!
E – Jasne! – Eva posłała przyjaciółce ostatni szeroki ale jakże fałszywy uśmiech i oddaliła się, w dłoni zaciskając portfel przyjaciółki, który właśnie przed chwilą wyciągnęła z kieszeni jej skórzanej kurtki.
E – Ciekawe jak teraz polecisz bez pieniędzy i dokumentów? Sorry Vico ale nie zaryzykuję własnych planów dla twoich kaprysów.

Po tym jak Sergio zgłosił zaginięcie Isabel udał się na plażę, żeby trochę pospacerować i uspokoić nerwy. Nie spodziewał się tego, co zastanie. Prawie 40-stopniowy skwar dał się mu mocno we znaki, pot lał się z niego strumieniem ale nie to było najgorsze. Zauważył przed sobą sporą grupkę ludzi skupioną w jednym miejscu. Wszyscy byli rozgorączkowani i czymś przejęci. Gdy podszedł nie wierzył własnym oczom. Na piasku leżała nieprzytomna dziewczynka, prawdopodobnie doznała udaru z powodu słońca. Zajmowała się nią starsza kobieta, a obok niej siedział nie kto inny jak Isabel, która mimo iż sama wyglądała na słabą pomachiwała dłońmi by przynieść dziewczynce nieco ochłody.
Sergio początkowo tylko się temu biernie przyglądał, ale gdy tylko zjawiło się pogotowie i zabrało ofiarę upałów doskoczył do zaskoczonej Isabel i oznajmił jej:
S – No proszę. Samarytanka się znalazła.
Isabel ledwie go słyszała. Była tak wycieńczona i zmizerniała że ledwo utrzymywała się na własnych nogach. W końcu tych sił jej zabrakło i zemdlała wpadając w jego ramiona.
S – Hej! Co ci jest? – Sergio natychmiast wziął ją na ręce i zaniósł w pośpiechu do znajdującego się nieopodal samochodu a potem udał się do ich apartamentu.

Przez całą drogę zastanawiał się czy nie lepiej zawieźć ją od razu na izbę przyjęć ale widząc że dziewczyna jest bliska ocknięcia postanowił na razie jej tam nie zabierać.

D – Bruno. Nie znam tego miasta. Mógłbyś mnie trochę pooprowadzać. – Dulce zaskoczyła chłopaka, gdy po kolejnej jej rozmowie kwalifikacyjnej przysiedli na chwilę by ochłodzić się lodami.
B – Ja?
D – Nie znam tu nikogo a ty wydajesz się być spoko. To co? Pokażesz mi jakieś fajne miejsca?
Bruno nie widział się w tej roli więc szukał pretekstu by się z tego wykaraskać.
B – Aaaaa panienka Cordelia? Może ona..
D – Cory? Nie! Sorry że to powiem ale ona jest strasznie dziwna.
B – Dziwna? – Bruno powiedział to z trudem przełykając kawałek rożka
D – To straszna nudziara, poza tym mam wrażenie że wszystkiego się boi.
B – Może jeszcze jej panienka dobrze nie zna?
D – A ty znasz?
Bruno spiął się po tym pytaniu.
D – Opowiedz mi o niej. Ja przez ostatnie 5 lat miałam z nią prawie zerowy kontakt. Nie wiem co o niej myśleć.
Bruno zamilknął nie wiedząc co odpowiedzieć. Poczuł się dziwnie niepewny.
Obawiał się że jego zakłopotanie może zdradzić jego uczucia względem Cordelii dlatego usilnie odwracał twarz w drugą stronę.
D – No nie bądź taki. Widziałam jak nas obserwowałeś na basenie – w tym momencie chłopak niemal zastygł – nic nie mówię tylko wiesz, głupia też nie jestem. Na pewno czasem ci się nudzi i lubisz poobserwować ludzi – odetchnął po tym stwierdzeniu – jakiś czas pracujesz u mojego wujka więc coś możesz mi powiedzieć. Obiecuję że nic nikomu nie powiem o tej rozmowie. No to jak będzie?
B – Ok. zawiozę panienkę w kilka miejsc, ale plotkować nie zamierzam – skwitował pozostawiając szatynkę z miną zszokowania – Niech będzie! – odrzekła w końcu i podniosła się dając mu do zrozumienia że już pora jechać.

E – Zabrałam jej wszystko. Na bank nigdzie nie pojedzie – Eva chwaliła się Robertowi przez telefon dojeżdżając już windą na swoje piętro. – możesz być spokojny – odrzekła kierując się w stronę swojego mieszkania. Szczęka omal jej nie opadła, gdy przed drzwiami zauważyła … swoją kumpelę, którą dopiero co żegnała na lotnisku.
Roberto przez telefon słyszał ich rozmowę.
E – Vico, a co ty tu robisz? Miałaś lecieć do Hiszpanii
Vico zaśmiała się nerwowo, po czym podeszła do Evy i wyciągnęła w jej kierunku rękę – oddaj mi co moje
Eva udawała zdezorientowaną. – Nie rozumiem
V – Zaginął mój portfel. Jestem pewna, że ty mi go zakosiłaś.
E – Ojej, zgubiłaś portfel? No coś ty? Ale pech! – modelka szła w zaparte, udając ciągłe zdumienie
V – Evy ty chyba nie chcesz się ze mną pokłócić?
Stanęły na wprost siebie, nic nie mówiąc, jedynie wpatrując się w swoje oczy po czym Vico rzuciła się na koleżankę i zaczęły się mocno szamotać.
Roberto zastanawiał się co zrobić. Wiedział, że jeśli Vico odzyska dokumenty nic już jej nie powstrzyma przed lotem.
Tymczasem ona popchnęła Evę na podłogę, a sama dobrała się do jej torebki.
Eva z trudem kryła rozgoryczenie, patrzyła w stronę swojej torebki jakby liczyła na jakiś cud, który spowoduje że Vico niczego tam nie znajdzie i faktycznie, nie znalazła.
V – Sorry, to przez to wszystko. Sama już nie wiem co robię – Victoria spojrzała w jej stronę z wyrzutem sumienia wymalowanym na twarzy. – Pójdę już.
E – Musiał ci gdzieś wypaść. Powinnaś to zgłosić. – Eva rzuciła jeszcze za nią, gdy ta wychodziła, a potem sama rzuciła się do torebki i zaczęła ją porządnie przeszukiwać.
E – Niemożliwe! Nie ma! Jak to się stało? – nie przestawała nad tym myśleć, potem odezwał się głos Roberta wydobywający się z jej komórki, która wylądowała na podłodze gdy walczyła z Vico.
E – Robby, słyszałeś wszystko?
R – Vico jest szurnięta. Nic ci nie zrobiła.
E – Nie! Jest ok.
R – Jesteś sprytna. Gdzie masz jej portfel.
E – Chyba los nam sprzyja. Nie mam pojęcia gdzie on jest. Musiałam sama go zgubić.
R – Serio? W takim razie masz rację. Los jest po naszej stronie.

Sergio z delikatnością położył Isabel na sofie znajdującej się w salonie. Potem od razu poszedł do łazienki i przygotował jej zimny okład, który położył na jej czole by ochłodzić temperaturę ciała.
S – Powinienem chyba przygotować jej zimną kąpiel. Poparzyła się na tym cholernym słońcu. Wariatka! Omal się nie wykończyła. – mówił stojąc nad nią – Cała jest w piasku. Poczekam aż się otrząśnie i wtedy się tym zajmę. Kolejne pół godziny wykorzystał na przygotowanie lekkiego ale pożywnego posiłku. Gdy zaczęła dochodzić do siebie podał jej wodę do picia, ale była tak słaba że sama nie dawała rady utrzymać szklanki więc usiadł obok niej i podnosząc ją do pozycji siedzącej oparł o swoją klatkę piersiową, a potem powoli napoił.
S – Lepiej się czujesz szatyneczko? – zapytał nie uzyskując odpowiedzi. – nie jestem mistrzem w gotowaniu ale ten rosół chyba mi się udał. Pomoże ci odzyskać siły.
Sergio tego nie okazywał ale na widok tak bezbronnej Isabel serce niemal mu się krajało. Nie wie co by z nią było, gdyby przypadkiem jej nie spotkał. – teraz porządnie cię przypilnuję. Nie spuszczę cię z oka. Bardziej jesteś dla siebie niebezpieczna gdy jesteś sama niż gdy jesteś ze mną.
Przez całe popołudnie doglądał swojej chorej bardzo uważnie i protekcjonalnie. Dopiero wieczorem tak naprawdę dziewczyna doszła do siebie.

muzyka

Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi / Gdy Sergio szuka Isabel / Gdy Isabel męczy się na plaży / Gdy Sergio nie może spać i rano postanawia udać się na policję

Bajo el mismo sol - Alvaro Soler / ukochana piosenka Dulce do której śpiewa w samochodzie

Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena / Gdy Sergio znajduje Isabel i się nią zajmuje

Otras vidas karaoke - Carlos Rivera / Gdy Sergio opiekował się Isabel

Duele el amor - Tony Dize / z salidy


Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 21:16:33 19-07-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:36:30 30-06-16    Temat postu:

Wczoraj czytałam,teraz szczele komentarz bo wieczorem mecz.Ta rodzina naprawdę jest okropna Elena pobija chyba rekordy wszystkich, nic jej sie nie podoba i najlepiej żeby wszystko było tak jak ona chce.Najpierw nie podoba jej się pomysł Dulce choć uważam że dziewczyna ma prawo zrobić co zechce ale Cordelia ta to dopiero tak dać się podporządkować matce by nie mieć nic do powiedzenia z pezygotowaniami do własnego ślubu, masakra.No i nasi bohaterzy.Wreszcie Sergio znalazł Isabel, może jak się trochę nią zajmie to bardziej się do siebie zbilżą tylko co wymyśli ta piekielna Vico aż się boję pomyśleć.Super i pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:44:33 30-06-16    Temat postu:

Dziękuję za komentarz. Ja dziś też czekam na mecz.
Mam nadzieję że wygramy choć mam mieszane uczucia ze względu na Portugalię bo i jej kibicuję. Szkoda że nie spotkaliśmy się później.
Będą emocje.
A kolejny odcinek dopiero się pisze. Może dodam jutro.
Pozdrawiam i życzę udanego wieczoru Tobie, sobie i wszystkim kibicom!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:52:48 15-07-16    Temat postu:

Kiedy rozdział
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:17:21 17-07-16    Temat postu:

dulce245 napisał:
Kiedy rozdział


Kochana! Nowy odcinek będzie dzisiaj!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:29:19 18-07-16    Temat postu:

Z opóźnieniem, ale jest.
Dodaję kolejny odcinek

Odc.25.18.07.16

Dopiero wieczorem do rezydencji wrócili też Dulce z Brunem. Oboje bardzo miło spędzili razem czas. Niestety powrót do domu szybko przykrył ten piękny dzień cieniem. Już od progu rozpościerały się pojękiwania niezadowolenia, zwłaszcza Eleny. Carlos też nie pozostawał dłużny.
Gdy tylko Dulce weszła do środka ciotka chwyciła ją za ramię i pociągnęła w stronę salonu, gdzie zrobiła dziewczynie mocny wykład. Brunowi oczywiście też się oberwało. Najgorsze jednak dla niego było to, że świadkiem całego zajścia była przebywająca obok Cordelia.
C – Co za nieodpowiedzialność! – zaczął swą reprymendę Carlos – za kogo ty się uważasz? Myślisz, że wolno ci na taką samowolkę?!
B – Przepraszam pana, ale myślałem
C – Ty nie jesteś tu od myślenia tylko wykonywania rozkazów! Jesteś zwykłym szoferzyną! Jak śmiesz ?! Tak to jest jak się jest za dobrym
Mężczyzna nie pozwalał brunetowi nawet dojść do słowa.
C – Jeszcze jeden taki numer i cię zwolnię!
Wstyd nie schodził z twarzy Bruna, który dodatkowo potęgowała obecność Cordelii. Bardzo zależało mu na jej dobrej opinii, mimo iż wie że ta dziewczyna jest i zawsze będzie dla niego nieosiągalna.
C – Zejdź mi z oczu zanim stracę panowanie nad sobą i ci coś zrobię Quintana! – zastrzegł podniesionym głosem senior rodu de la Vega i odesłał chłopaka jednym ruchem ręki wskazującym drzwi wyjściowe.
Tymczasem Dulce była w szoku po wywodzie jaki zaprezentowała jej ciotka. Kobieta zdecydowanie skrytykowała jej podejście do życia.
E – Kolega? Dulce czy ty siebie słyszysz? Jaki kolega?! To zwykły sługus! On nigdy nie będzie twoim kolegą, nie dorasta ci do pięt.
D – Ale czemu? – dziewczyna nie przestawała się dziwić snobistycznej postawie ciotki – to taki sam człowiek jak my, z tej samej gliny ulepiony, czyż nie?
E – Co ty wygadujesz? To biedak bez ambicji, zwykły szarak który w życiu do niczego nie dojdzie! Zabraniam ci takich wypadów! To był pierwszy i ostatni raz
D – O nie! – Dulce zdenerwowała się nie na żarty – Niczego mi nie zabronisz. Kim ty jesteś żeby rządzić moimi sprawami? Nie będziesz wybierała mi znajomych, w dodatku kierując się jakimiś swoimi chorymi zasadami! – te słowa mocno zabolały ciotkę dziewczyny, która nie pozostała jej dłużna i zagroziła – Dopóki jesteś pod moim dachem masz mnie słuchać! Nie będziesz z nim nawet rozmawiała! Koniec!
D – To taka jesteś? Będziesz mnie szantażować? I to jeszcze w taki sposób? Nie poznaję cię ciociu
E – Zmuszasz mnie do tego Dulce. Sama jesteś sobie winna
D – Czyli jeśli się nie dostosuję to mam wracać tam skąd przyszłam tak?
E – Skarbie ja tylko troszczę się o twoje dobro
D – moje czy swoje? Wyobraź sobie że dla mnie spotykanie się z osobami nie zamożnymi nie stanowi problemu. To ty masz coś przeciw temu, a ja nadal nie rozumiem co ci w tym przeszkadza.
E – Nie możesz zadawać się z hołotą. Pochodzisz z dobrego domu, jesteś kimś. Musisz dbać o reputację.
D – Wybacz, ale to chore – kwituje na koniec brunetka i wychodzi pozostawiając ciotkę na w pół słowa. Elena nie kryje oburzenia i podąża za nią, ale spotkany po drodze Carlos odradza jej dalszą dyskusję z bratanicą.
C – Znając cię, nie przebierałaś w słowach. Pozwól jej to przetrawić. Do jutra zrozumie
E – Nie byłabym tego taka pewna. Nie słyszałeś jej. Ona niczym się nie przejmuje. Dla niej to bez różnicy czy pokaże się z tym czy innym. Ma gdzieś nasz status i dobrą opinię.
C – Widać Alberto nie wpoił jej podstawowych reguł. Musimy więc zrobić to my.
E – Już ja ją nauczę. Nie zamieni już ani jednego słowa z tym typem.
Całej rozmowie przysłuchuje się siedząca w salonie Cordelia, która żyjąc tyle lat pod kloszem rodziców wcale nie jest zaskoczona ich zachowaniem i w głębi serca współczuje kuzynce bo wie, że czeka ją ciężka przeprawa z wujostwem.

Dulce od razu po wejściu do swojego pokoju zamyka drzwi na klucz, a potem upada wściekła na łóżko i zaczyna z nerwów … gryźć poduszkę. Potem dewastuje ją doszczętnie, rozszarpując ją aż do uwolnienia całej zawartości puchu.
D – Jak ja tu wytrzymam?! Ciotka dewotka, wuj cynik i kuzynka sierota. Na dodatek dwóch kuzynów którym się w główkach totalnie poprzestawiało. Ta rodzina to nie rodzina tylko jeden wielki zakalec! – nie przestawała się na nich dąsać.

W Barcelonie.
Sergio cały czas czuwał nad osłabioną Isabel. W końcu i on poczuł tak silne spadek siły że też zasnął. Nie usłyszał dźwięku komórki który rozbrzmiewał aż trzykrotnie. Po drugiej stronie była Victoria, która chciała się z nim połączyć. Ku swej złości nie udało jej się to.
V – Odbierz! Odbierz! Odbierz! – tupała z poirytowania lecz telefon nadal milczał.
V – Muszę cię usłyszeć. Tak bardzo za tobą tęsknie. Odbierz proszę. – prośby na nic się zdały. Mocno zaspany Sergio nic nie słyszał, za to Isabel, owszem, obudziła się po donośnym sygnale, który już czwarty raz nie dawał za wygraną.
Otwierała oczy bardzo opieszale. Gdy w końcu się już rozbudziła nie mogła wyjść z oszołomienia na widok leżącego tuż przy sofie Sergia. Na początku pomyślała, że to jej się śni, ale kiedy rozejrzała się wokoło dotarło do niej gdzie się znajduje. Poznała to miejsce od razu. Podniosła się powoli tak by nie zbudzić chłopaka, a potem lekkim ruchem ręki pogładziła jego włosy. Chciała sprawdzić czy on faktycznie jest teraz z nią, czy jednak to nie sen na jawie. Gdy wstała zalała się wstydem bo zauważyła w jakim jest stanie. Na jej skórze nadal zalegał piasek z plaży, a włosy kleiły się od potu. Poczuła jak nieprzyjemnie pachnie. W mig ruszyła w kierunku łazienki, ale zatrzymała się na chwilę i wsparła o ścianę gdy zrobiło jej się nagle ciemno przed oczyma. Nadal była pozbawiona sił. Odczekała kilka minut, a potem żółwim krokiem udała się w zamierzone miejsce.
Zamknęła się od środka, weszła do kabiny prysznicowej, a potem odkręciła kurek z wodą i poczuła ogromną ulgę, gdy pierwsze krople spłynęły na jej zaniedbane ciało. Cały czas miała w głowie myśli na temat tego co się stało i w tej chwili tylko jednego była pewna: chcę żeby to już się skończyło. Chcę wracać do domu.

Roberto przyjechał do Evy zaraz po skończonej pracy. Kobieta przywitała go silnym uściskiem padając mu całkowicie w ramiona.
E – Jak dobrze że jesteś – oznajmiła z radością na twarzy
R – Martwiłem się. Nic ci nie zrobiła? – zapytał nie kryjąc wzburzenia
Eva pociągnęła go za krawat do środka, a potem ponownie zawieszając ręce na jego szyi odparła: bałam się że cię zawiodę. Nie przewidziałam zachowania Vico, a powinnam. Ona nie jest głupia. Wszystkiego się domyśliła.
R – Słyszałem przez telefon jak się szamotałyście.
E – Była pewna że to ja jej zwinęłam portfel. To szczęście że sama go zgubiłam. Inaczej pewnie nie tylko byłaby już w samolocie do Hiszpanii ale jeszcze obraziłaby się na mnie na amen.
R – Musimy być bardziej ostrożni. Miej ją na oku, stale. Evy od tego wiele zależy.
E –Wiem, zwłaszcza nasza przyszłość.
R – Chodź – mężczyzna chwyta ją za dłoń i prowadzi na kanapę – Jesteśmy już bardzo blisko – oznajmia – niebawem obejmę stery w firmie. Ojciec niczego nie podejrzewa. Skończą się jego rządy. Od tej pory to ja będę władcą wszystkich i wszystkiego.
E – Już się nie mogę doczekać. – modelka nachyla się i składa przeciągły pocałunek na ustach ukochanego
R – Udowodniłaś mi swoją lojalność. Za to tak cię kocham. Jesteś ideałem. – odpowiada wpatrując się w jej oczy.
E – Robby a co zrobisz jak już to wszystko będzie nasze?
R – Jak to co? przecież doskonale wiesz. Wyrzucę starego na bruk! Zapłaci mi za wszystkie upokorzenia!
E – To wiem ale co z resztą?
R – Zobaczymy, na razie koncentruję się na tym co tu i teraz. Nie ma co dywagować. Powtarzam, musimy być bardzo ostrożni. Jeden mały błąd i nasze plany legną w gruzach.
E – Myślisz, że twój ojciec niczego się nie domyśla?
R – Evy, on przepisał na mnie wszystkie akcje Sergia. To najlepszy dowód na jego zaślepienie. Ufa mi bezgranicznie.
E – Nadal nie przestaje mnie to zastanawiać. To pierwszy raz kiedy okazuje ci takie zaufanie. Jak to możliwe? Przecież Sergio zawsze był jego pupilkiem.
R – Sprawy miłosne. Zawsze mi powtarzał że kobietom nie można wierzyć. Potrafią manipulować. Pewnie boi się że Sergio zmięknie i da się wykiwać Fernandzie i dlatego wybrał mniejsze zło.
E – Ona jest naprawdę wytrawnym graczem. To co zrobiła nie mieści się w głowie. Z tylu facetów zadrwiła. Myślę że twój ojciec słusznie się tym martwi. Są tam oboje, sami i wszystko może się wydarzyć. Ona jest bardzo chytra
R – Nie tak jak my. Zobaczysz że odejdzie z podwiniętym ogonem. – odrzeka a potem składa całusa na policzku Evy, która pyta: zostaniesz dziś na noc?
R – A chcesz?
E – co za pytanie. Chodź – chwyta jego dłoń i podnosi go z kanapy – weźmiemy razem kąpiel.
Mężczyzna odwzajemnia się szerokim uśmiechem i podąża za nią z usłużnie.

Isabel kończy właśnie brać prysznic, kiedy zauważa lejący się po kabinie strumień krwi.
I – O nie! – wpada w popłoch. Otwiera kabinę i rozgląda się po łazience, ale z powodu roztargnienia nie zabrała ze sobą żadnego ręcznika ani przebrania. – co ja teraz zrobię?
Wychodzi z łazienki zupełnie naga, tamując krwawienie jedynie papierem toaletowym. W pośpiechu wyciąga z szuflady ręcznik i piżamę, a także ostatnią podpaskę, a potem na nowo chowa się w łazience. Zaraz potem w sypialni zjawia się Sergio! Który właśnie się przebudził i przecierając oczy ze zdumienia zauważył, że zniknęła.
Gdy krzyknął jej imię Isabel aż podskoczyła i szybko na nowo zamknęła drzwi pomieszczenia.
On usłyszał zatrzaskujący się zamek i podszedł do drzwi – Isabel, jesteś tam?
I – Tak – odpowiedziała gorączkowo i dodała – zaraz wyjdę.
Jej odpowiedź go uspokoiła. Ze spokojem usiadł teraz na skraju łóżka i czekał aż szatynka wyjdzie. Chciał wiedzieć jak się czuje i wyjaśnić kilka spraw.
Jednak nim to nastąpiło, nie potrafił opanować zmęczenia i zasnął na nowo na jej łóżku.

Gdy dziewczyna wyszła w końcu z łazienki odetchnęła gdy zauważyła iż konfrontacja z nim nie nastąpi właśnie teraz i z zadowoleniem udała się do kuchni, gdzie zjadła niewielki posiłek
I – Strasznie boli mnie brzuch. Dobrze, że on śpi. Będę mogła w spokoju to przeczekać – odparła otwierając buteleczkę z proszkami przeciwbólowymi.

Meksyk.
Dulce podniosła się już o 6 rano. Ciotka tak jej napsuła krwi ostatniego wieczoru, że spokojny, beztroski sen nie był możliwy. Dziewczyna przyrządziła sobie omleta na śniadanie, a potem zatonęła w Internecie poszukując ofert pracy.
D – Jeśli ciotka myśli że będzie mi rządziła to się grubo myli. Znajdę pracę i wyniosę się stąd jak najdalej. – odrzekła z pełną determinacją w głosie.
Gdy wyszła na chwilę na balkon, żeby rozruszać nieco kości zauważyła Bruna, który właśnie mył samochód i …postanowiła do niego pójść.
D – Hej!
Chłopak od razu odwrócił się do niej, nie kryjąc zaskoczenia. Zaraz potem począł rozglądać się we wszystkie strony jakby obawiał się że ktoś ich zobaczy.
D – Co jest? Nie mów że się przejmujesz moją ciotką?
Bruno posyła brunetce krytyczne spojrzenie – Niech panienka lepiej już sobie idzie
D – Nie ma mowy. Jesteśmy przecież kumplami. Mam gdzieś zdanie mojej ciotki i reszty rodziny
B – Łatwo powiedzieć. Panience wszystko jedno ale ja owszem potrzebuję tej pracy i chcę ją zachować.
D – Nie ma w tym nic złego.
B – Panienka udaje czy naprawdę jest taka naiwna?
D – Dla mnie nie ma znaczenia to kim jesteś ty a kim ja
B – Dla panienki nie ale już jej bliskich owszem. Proszę sobie iść.
D – Ale Bruno! Wczoraj jeszcze byliśmy na ty i fajnie się bawiliśmy. Lubię cię.
B – Panienko po co utrudniać? Znajdzie sobie panienka innego kumpla a teraz panienka wybaczy ale mam co robić.
D – Ale Bruno…
B – Naprawdę proszę, niech panienka szuka sobie innych znajomych.
Dulce nie dowierza własnym uszom. Bruno całkowicie uległ żądaniom jej ciotki i wuja i zerwał z nią wszelkie kontakty nieformalne. Brunetka jest w szoku. Nigdy nie spotkała się z taką sytuacją. Powoli dociera do niej że nie wszędzie panuje równouprawnienie i tolerancja a już na pewno nie w tej rodzinie. Odchodzi z łezką w oku.
Tymczasem Bruno jest na siebie zły, że dał się podejść jej namowom i w głupi sposób podpadł pracodawcom.
B – To rozpieszczona bogata panienka, która nie ma pojęcia o prawdziwym życiu. Oby się ode mnie odczepiła. – prosił w myślach.

Sergio przeciągnął się mocno kilka razy nim podniósł się z łóżka. Jak tylko przypomniał sobie, co się stało poprzedniej nocy skoczył z łóżka jak poparzony. – Gdzie ona jest?! – pierwsze co zrobił to pognał do łazienki, ale tam jej nie zastał. Dopiero gdy zszedł do salonu mógł uspokoić nerwy bo dziewczyna smacznie spała na sofie.
Jego intensywny i obserwatorski wzrok jednak szybko ją zbudził. Szatynka podniosła się do pozycji siedzącej i zakryła bardziej kocem, jakby czuła się zawstydzona że widzi ją w piżamie.
Sergio odezwał się pierwszy – lepiej się już czujesz?
Isabel odpowiedziała uciekając od niego wzrokiem – tak, ale nie wiem… - nie pozwolił jej dokończyć mówiąc – jesteś strasznie nieodpowiedzialna. Gdybym cię przypadkiem nie znalazł nie wiem co by z tobą było. Następnym razem ci nie pomogę.
I – Nie będzie następnego razu – wyrwała się z tą odpowiedzią tak szybko, że aż się zakłopotała – to znaczy, wiem że to nie było w porządku i… - zająknęła się, nie wiedząc co dalej powiedzieć. Zapadła niezręczność, z której nie potrafiła wybrnąć.
S – Mam nadzieję że to cię czegoś nauczy. Zrobię coś do jedzenia – postawiła oczy ze zdziwienia gdy to zakomunikował – on? śniadanie? Dla mnie to znaczy dla nas obojga? – nie dowierzała w myślach.
Gdy zniknął w kuchni wstała i nieco pościeliwszy po sobie, poszła do sypialni żeby się przebrać.

E – Nie żal ci brata? – zapytała Eva gdy jeszcze leniwie przeciągała się po łóżku. Roberto spojrzał w jej stronę i zatrzymał na niej dłuższą chwilę wzrok, po czym dodał zapinając ostatni guzik koszuli: Jesteśmy z Sergiem bardzo zżyci. Zależy mi na nim, ale to nie znaczy że mam swoje szczęście poświęcać dla niego. Zrozumie moje powody.
E – No nie wiem. W końcu zabierzesz mu wszystko.
R – W życiu nikomu nie można ufać, tylko sobie. Jeśli będę myślał o innych to co z tego będę miał. Muszę troszczyć się o siebie. A ty co tak się nim przejmujesz co?
E – Zostanie na totalnym lodzie. Ciekawe co na to Vico gdy pozna prawdę – zastanawia się modelka.
R – Jeśli interesuje ją Sergio a nie jego pieniądze to zostanie z nim. Proste.
E – Sama zbankrutowała. Ma obsesję na punkcie kasy. Wątpię że to zaakceptuje.
R – Evy mówiłem ci że Sergiowi nic nie będzie. To mój brat i nie zostawię go bez niczego. Cordelii z resztą też. Ale planów nie zmienię. Znasz mnie i wiesz że doprowadzam wszystko do końca.
Eva tylko potakuje a potem odwzajemnia pożegnalnego całusa jakim raczy ją jej ukochany.
R – Muszę już iść. Spotkamy się wieczorem?
E – Oczywiście. Zdzwonimy się co i jak. Udanego dnia skarbie! – odprowadza go z uśmiechem na twarzy, ale gdy tylko mężczyzna niknie za drzwiami dopowiada swoje – No tak, jeszcze czego! Mam utrzymywać tych dwoje! Nigdy! Jak już wszystko będzie nasze i cię poślubię, zrobimy ale po mojemu, tak jak ja zechcę!
Kobieta chwyta za swój telefon komórkowy i wykręca numer do…Victorii
E – Vico? Masz dziś czas?

Lodówka jak na złość świeciła pustkami, ale Sergiowi udało się przygotować jajecznicę z ostatnich jajek. Był bardzo głodny więc nie czekał ze śniadaniem na Isabel, która skradała się do kuchni i krążyła w pobliżu, nie wiedząc jak się zachować. Nie dostrzegł jej więc gdy wstał i zdecydował się po nią pójść zaskoczony przyłapał niczego nie spodziewającą się dziewczynę przy ścianie.
S – Co tak tu stoisz? Wystygło ci. Siadaj – wskazał ręką miejsce przy stole
Dziewczyna weszła do kuchni ze zbolałą miną. Nie potrafiła przezwyciężyć uczucia zawstydzenia i zakłopotania. Znała go i spędziła z nim już dwa tygodnie a mimo to nadal nie czuła się przy nim swobodnie i komfortowo.
Siedzieli przy stole i nic nie mówili pogłębiając tą niezręczność.
S – No wyduś to z siebie wreszcie. Co chcesz powiedzieć? – Sergio zauważył że coś gnębi szatynkę i postanowił jej to ułatwić.
Isabel wzięła głęboki oddech i zapytała nieśmiało – mogłabym wyjść do sklepu?
Sergio podniósł na nią wzrok i odparł – żartujesz sobie ze mnie? Po tym co zrobiłaś mam cię wypuścić? – nie krył irytacji po jej pytaniu, ale potem widząc jej zmartwienie spytał – czego potrzebujesz? Ja ci to kupię
Spojrzała na niego speszona jakby powiedział coś bardzo nie na miejscu a potem schyliła jeszcze niżej głowę i ponowiła prośbę – Ja sama muszę to kupić. Proszę, obiecuję że nigdzie nie ucieknę.
S – Nie ma mowy! – odrzekł stanowczo – Po tym co zrobiłaś nie ufam ci za grosz. Będziesz tu siedziała aż mi się znudzi rozumiesz?! Nie kombinuj tylko napisz mi co potrzebujesz i to załatwię.
I – Nie znasz się na tym. Lepiej by było gdybym
S – Mówiłem ci już – przerwał jej – że nigdzie nie wyjdziesz sama. Co potrzebujesz?
I – Pare rzeczy dla siebie.
S – Z Tego co się zorientowałem Fernanda hojnie cię obdarzyła. Masz całą je garderobę więc nie wymyślaj
I – Ale to nie o ubrania chodzi.
S – A o co? Kosmetyki ci się skończyły? Przeżyjesz bez nich. Masz piękną twarz, nie potrzebujesz jej upiększać. – stwierdził powodując u niej rumieńce.
S – no to co? powiesz mi czy nie? O wyjściu zapomnij
Isabel czuła się strasznie. Nigdy w życiu nie była zmuszona uczestniczyć w tak zawstydzającej sytuacji.
I - To typowo kobiece sprawy – powiedziała prawie szeptem
S – No to czego potrzebujesz? – zapytał po raz kolejny wyczekując z zainteresowaniem jej odpowiedzi, które wzrosło jeszcze bardziej gdy zauważył jak czerwona robi się jej twarz.
Uśmiechnął się pod nosem na chwilę, a potem odrzekł – Tampon czy podpaski?
Postawiła oczy z wrażenia, gdy to powiedział. Jego bezpośredniość ją zaszokowała. Miała ochotę wtedy zapaść się pod ziemię. Kiedy ona przeżywała katusze, on z ledwością hamował swoje chęci do roześmiania. Uwielbiał ją zawstydzać, sprawiało mu to przyjemność a właściwie to nie sama sytuacja tylko to jak ona wtedy reagowała. Zauważył że jej wrodzona nieśmiałość i wstydliwość kręcą go choć w życiu by siebie o to nie podejrzewał. Dawniej takie dziewczyny go denerwowały, a teraz miał dzięki temu niezły ubaw.

Muzyka:

Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi / Gdy Isabel się budzi a potem udaje do łazienki

Otras vidas karaoke - Carlos Rivera / Gdy Sergio się budzi i znajduje Isabel na sofie

Duele el amor - Tony Dize / z salidy[/b]


Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 21:22:26 19-07-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:17:16 18-07-16    Temat postu:

Faktycznie ta nieśmiałość Isabel musi być zabawna.Sergio jej się podoba i przez to też onieśmielaa ale czy będzie taka spokojna gdy wtrąci się Victoria.Dulce postawiła się ciotce, brawo niech Elena nie myśli że wszyscy będą cicho siedzieć, co za strasna baba.Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:54:46 19-07-16    Temat postu:

Odcinek 26/19.07.16

Przybrał poważną minę i zakomunikował całej w rumieńcach szatynce: za 5 minut wychodzę. W kredensie w saloniku powinnaś znaleźć długopis i jakiś notatnik. Napisz czego potrzebujesz, a ja w tym czasie nieco się odświeżę.
Wstał od stołu i udając obojętność wyszedł z kuchni pozwalając już sobie na niekryty uśmiech. Tymczasem Isabel nie była w stanie przełknąć ani kęsa jajecznicy mimo iż umierała z głodu. Słowa Sergia stanęły jej w gardle i tylko o tym myślała w tej chwili. Musiała poprosić o przysługę mężczyznę i to zupełnie obcego mężczyznę i to o taką przysługę. To było dla niej straszne doświadczenie. Świadomość że on wie iż ona teraz ma ten czas trapi ją niezmiernie.

Niemiła atmosfera panuje podczas śniadania w rezydencji. Po tym jak wujostwo potraktowało zeszłego wieczoru Dulce, ta zupełnie nie ma ochoty z nimi rozmawiać. Przyszła na posiłek bo właściwie została zmuszona przez ciotkę, która znowu groziła jej wyrzuceniem. Posłuszność Dulce uśpiła nieco czujność kobiety, która jest przekonana o tym iż i jej życiem będzie sterowała z taką łatwością jak Cordelii. Tymczasem Dulce obmyśla plan jak wydostać się z domu i spełniać swoje marzenia.
E – Wybrałyśmy wczoraj z Cordelią kilka fajnych miejsc na zabawę weselną. Ciężko będzie się zdecydować bo wszystkie są przeurocze - zaczęła Elena, która nie omieszkała pochwalić się swoim udziałem w przygotowaniach córki. Jednak wszyscy obecni zdawali się mieć głowy gdzieś zupełnie indziej i jakiekolwiek rozmowy podczas tego śniadania można by sobie darować.
E – Cordelio chcę z tobą porozmawiać. Chodź ze mną – zaraz po posiłku Elena zabrała córkę do gabinetu, gdzie miała dla niej specjalne zadanie.
E – Dulce schodzi na złą drogę. Widziałaś na własne oczy co się wczoraj wydarzyło. Musimy temu zapobiec.
C – Temu?
E – Wiesz jacy są biedacy. Polują na takie jak ona żeby się wybić. Ja na to nie pozwolę. Trzeba przemówić jej do rozumu.
C – Jak to?
E – Idź do niej. Zaproponuj spacer, cokolwiek i najważniejsze, przekonaj ją że ten szoferzyna to zwykły karierowicz. Ma się z nim nie zadawać! – zażądała nie pozostawiając córce wyboru. Rzuciła na nią swój diabelnie krytyczny wzrok, co wystarczyło by sprawić, aby pod kobietą ugięły się kolana.

V – Nie wiem co robić – zaczęła Victoria, gdy Eva dosiadła się do jej stolika w centrum handlowym – bez dokumentów jestem tu uziemiona
Eva udawała zatroskaną lecz w głębi cieszyła się niesłuchanie z takiego obrotu spraw
V – Jak mogłam być tak nieostrożna – dalej ciągnęła modelka. Zły humor jej nie opuszczał nawet kiedy Evy zaproponowała lody na osłodę
V – Nie mam na nic ochoty. Cały czas mam go przed oczyma. Gdyby chociaż nie był tam z nią… - Victoria nadal koncentruje swoje myśli na byłym chłopaku i jego obecnej żonie
E – Wiesz co ci powiem Vico. Kompletnie straciłaś przez niego rozum. Dlaczego sobie go nie odpuścisz? Takich jak on jest na pęczki i w dodatku nie są tacy skomplikowani
V – A ty? Odpuściłabyś sobie Roberta?
Eva odwraca wzrok i wpada w chwilę zadumy, a potem odpowiada – Ja przede wszystkim nie dopuściłabym do takiej sytuacji. – stwierdza wywołując na twarzy koleżanki gest niezadowolenia
V – Jesteś cwana bo masz go w garści, ale gdyby ci się wywinął inaczej byś mówiła
E – Ja po prostu widzę co się z tobą dzieje i nie podoba mi się to. Sergio zawsze ci się podobał, ale nawet jak zerwaliście nie miałaś tego tępego wzroku. To się staje obsesją Vico.
V – Jak tylko znajdą się moje dokumenty wylatuję. Świadomość że on jest z nią tam zupełnie sam dobija mnie. Muszę, Evy muszę tam być! Sergio jest mężczyzną mojego życia. Ja to wiem!
Eva widząc że jej słowa nic nie wnoszą zamawia grzane wino by rozgrzać nieco napiętą atmosferę. Sama też chce nabrać dystansu do ostatnich spraw.
E – w takim razie za nasze powodzenie Vico – wznosi symboliczny toast.

Cordelia zjawia się w pokoju kuzynki. Nie czuje się z tym dobrze, ale matka nie pozostawiła jej innej możliwości. Choć dziewczyna ma inne zdanie od Eleny, wykonuje usłużnie jej polecenie.
Po tym jak Dulce pozwoliła jej wejść, z roztargnieniem siada na fotelu znajdującym się nieopodal łóżka.
D – Cory jaka miła niespodzianka! Super, że wpadłaś! Opowiadaj, jak przygotowania do ślubu?
Cordelia lekko się uśmiecha i odpowiada – w porządku. Trochę męczące, ale cieszę się.
D – Na pewno już się nie możesz doczekać, kiedy się stąd wyrwiesz. Wreszcie zaznasz swobody.
Cordelia przytakuje niechętnie. W rzeczywistości bardziej się tego obawia aniżeli wyczekuje, ale nie chce się do tego przyznać.
D – Zapowiada się dziś kiepska pogoda – stwierdza Dulce, po tym jak odsłania zasłony.
C – To prawda. A co? planowałaś gdzieś wyjść? – dopytuje domyślając się, że to prawda
Dulce zerka na nią i po chwili zastanowienia odpowiada – duszę się w tym domu. Może byśmy się gdzieś wybrały, np. do kina?
Na twarzy Cory od razu pojawia się uśmiech, ale i tak samo szybko znika, gdy dziewczyna przypomina sobie o swoich obowiązkach – nie mogę. Dziś jedziemy z mamą do pewnego projektanta. Ma mi on zaprojektować buty na ślub.
D – Serio? – Dulce nie kryje zdumienia – to trzeba projektować? Nie można po prostu kupić?
C – Tak postanowiła mama.
D – A ty? – zwraca przytomnie uwagę kuzynce – czemu ty nie masz własnego zdania? To twój ślub czy jej?
C – yyyy – szatynka nie wie co odpowiedzieć, więc postanawia zmienić temat – Dulce czy ty i Bruno… - Dulce spokojnie wyczekuje aż kuzynka dokończy, jednak Cory nie radzi sobie z tym za bardzo – no wiesz?
D – Nie, nie wiem.
C – Czy jest coś między wami?
Dulce zaśmiewa się nieoczekiwanie na cały głos wpędzając kuzynkę w nie lada zakłopotanie
Cordelia podnosi się oburzona i gdy zmierza do drzwi słowa Dulce ją ostatecznie powstrzymują przed wyjściem – Ludzie, Cory czy ty nie masz za grosz poczucia humoru? Wracaj tu i siadaj. Opowiem ci wszystko skoro jesteś taka zazdrosna o Bruna
C – Co?! – dziewczyna odwraca się w mig zaprzeczając tym słowom – ja zazdrosna i to o niego?! Błagam cię, nie wygaduj bzdur.
D – No to po co się mnie o to pytasz?
Cordelia chwilę się waha – tak, z czystej ciekawości.
D – Ok., powiem ci. Muszę się komuś wygadać bo inaczej zwariuję. Ale najpierw muszę się napić czegoś ciepłego. Jest dziś tak chłodno. Chyba się przeziębię.
C – W porządku. Pójdę do kuchni. Zaraz wracam.
Po wyjściu kuzynki Dulce wzdycha głośno spoglądając po raz kolejny przez okno. Zapowiada się mocna ulewa.

Tymczasem w kuchni Lili komentuje ostatnie wpadki swojego kolegi z pracy
L – Oj Bruno Bruno, nagrabiłeś sobie ostatnio. Kto by powiedział, że masz takie aspiracje – te insynuacje niemal z miejsca wyprowadzają go z równowagi
B – Aspiracje? O czym ty gadasz idiotko?
M – Hej trochę szacunku młody człowieku – wtrąca się Matilde, której ewidentnie nie spodobało się obraźliwe określenie rzucone w stronę Liliany
B – Pani wybaczy, ale to przez nią! Cały czas gada bzdury, jedna po drugiej
L – Bzdury? A może prawda boli co? Chcesz się zakręcić koło bogatej panienki, żeby się wybić
Brunowi znowu podnosi się ciśnienie, nie wiele brakuje by rzucił się w kierunku Lili ale w ostatnim momencie powstrzymuje go… wejście Cordelii, które studzi jego zapał.
C – Dzień dobry – odrzeka cichym głosikiem wchodząc – Matilde proszę o dwie herbaty z cytryną do pokoju mojej kuzynki
M – Już panienko. Zaraz przyniosę.
C – Dziękuję
Ta minuta, a może i nie, zatrzymała myśli i wzrok Bruna całkowicie na osobie Cordelii. Na szczęście nikt tego nie zauważył, a zwłaszcza Liliana, która znowu zaczęła drążyć temat
L – No to jak to jest w końcu z tobą? Szukasz bogatej panienki czy nie?
B – A ty szukasz drugiego takiego paszteta jak ty czy nie? – odszczekuje chłopak osiągając tym samym swój cel czyli ugodzenie Liliany.
M – Bruno jak możesz? – Matilde strofuje go, ale on puszcza te słowa wolno i wychodzi z kuchni nadal mocno podminowany.

C – Dulce – Cordelia nieśmiało przymierza się do zadania pewnego pytania
D – Tak?
C – Ty i Bruno, nasz szofer, czy on …czy on ci się podoba?
Dulce zaśmiewa się pod nosem, a potem upija kolejny łyk herbaty
D – Jest fajny. Lubię go to znaczy lubiłam bo teraz on nie zamierza wcale się do mnie odzywać
C – Czemu?
D – Cory jeszcze pytasz? Po tym jaką jatkę zrobili mu wuj z ciotką? Zejdź na ziemię dziewczyno, błagam
Widząc smutną minę kuzynki Dulce zmienia ton głosu – przepraszam, zapomniałam już jaka jesteś wrażliwa. Cory, lubię Bruna jak kumpla i tyle. Nie mam tu żadnych znajomych, a on wydał mi się spoko. Pomyślałam, że fajnie byłoby móc z kimś gdzieś wyskoczyć. Nawet z kierowcą.
C – To dobrze – Cory odczuwa ulgę na myśl co by to było gdyby Dulce zainteresowała się takim chłopakiem
D – Co dobrze?
C – Że on ci się nie podoba. Mama nigdy nie pozwoliła by na taki związek.
D – Zauważyłam że jest niezbyt tolerancyjna i szczerze? Nie rozumiem takiego myślenia w obecnych czasach.
Cordelia spuszcza głowę zachowując milczenie, co Dulce odbiera jako odmienne od niej poglądy i nie podoba jej się to.
D – Cory mogę cię o coś zapytać?
C – Jasne, słucham
D – Dlaczego tak jest?
C – Tak?
D – Czemu dajesz ciotce sobą rządzić? Sorry za to co powiem ale robisz co ona ci każe, jakbyś nie miała nic do powiedzenia. Odpowiada ci to?
Cordelia nie wie co powiedzieć. Nie przyzna się przecież że jest zależna od rodziców i boi się że jeśli im się postawi to wyląduje na bruku.
Dulce zerka na nią z dezaprobatą a potem dodaje – Boisz się własnej rodziny?
Nie dowierza gdy Cordelia nie reaguje na jej docinkę, a gdy jeszcze wybiega z jej pokoju zapłakana jest wręcz w szoku.
D – Matko! Wyleciała stąd jakbym nie wiadomo co jej zrobiła. Co za beksa! Zachowuje się jak dziecko! Ten dom zaczyna coraz mniej mi się podobać. Nie jest tu tak jak myślałam. – stwierdza z zaniepokojeniem – Mam nadzieję że przestanie padać. Muszę jakoś dostać się do miasta na własną rękę ale nie pokaże się tam jak zmokła kura. – zastrzega i z nadzieją obserwuje pogodę za oknem. W tym samym czasie Cordelia wpada do swojego pokoju i rzuca się na łóżko wyklinając na głos imię kuzynki!
C – Co za zołza! Jak ona może tak mówić!? Wredna małpa! Nie cierpię jej! Niech się stąd wynosi.

Barcelona
Gdy tylko Sergio udaje się na zakupy Isabel w mig odzyskuje apetyt i dopada przyrządzone przez niego śniadanie. Zjada je w oka mgnieniu, a potem sięga jeszcze do lodówki i poprawia je dodatkowym kubkiem jogurtu.
I – Fuj! – wypluwa zaraz po spożyciu pierwszego łyka i zerka od razu na termin ważności – chyba się skwasił. Okropność! – zagląda ponownie do lodówki, ale jest już całkowicie pusta – Umieram z głodu – stwierdza ubolewając. Miała nadzieję, że przekąsi coś porządnego pod nieobecność Sergia jednak teraz wie, że to nie możliwe i nie uniknie wstydu gdy będzie sięgać przy nim po jego produkty, kupione przez niego i w dodatku w sytuacji gdy od niego uciekła. Wie, że chłopak nie ufa jej za grosz i będzie teraz miała u niego przechlapane.
I – Dziwne, że jeszcze mnie nie wydał. Teraz na pewno zaprowadzi mnie na policję.

W tym samym czasie chłopak, który właśnie wyszedł ze sklepu przysiada na chwilę na napotkanej po drodze ławce i duma nad tym czy zadzwonić do Dulce czy może jeszcze się wstrzymać. Nadal ma w pamięci słowa brata o niedyskretnym zachowaniu młodszej kuzynki.
S – Lepiej do niej zadzwonię. To rozsądna dziewczyna. Zrozumie.
Dulce z zadziwieniem rozpoznaje numer kuzyna i od razu odbiera, nie szczędząc mu gorzkich słów na powitanie – ty utrapieńcu! Coś ty nawyrabiał? Rozum ci odjęło czy co? Bawisz się w żigolaka czy jak? – mija trochę czasu nim Dulce pozwala mu dojść do słowa.
S – Już młoda, ulżyłaś sobie?
D – To nie jest śmieszne Sergi. Gadaj co jest grane? Po co się w tym paprzesz?
S – A może witaj kuzynie tak na początek?
D – Sergi spieszę się więc konkretnie ok.?
S – Co cię gryzie?
D – Wszystko. Gadaj, po co to robisz? Co ci z tego przyjdzie? Po co skumałeś się z tą prostytutką?!
To nie będzie łatwa rozmowa, ale chyba lepszego momentu de la Vega już nie znajdzie.

Wykorzystując chwilę wolnego Liliana udaje się na przerwę na papierosa. Pali jednego za drugim co zdradza jej zdenerwowanie. Obserwująca ją z okna Matilde dołącza do niej niedługo potem.
M – Co tam moja ruda pannico?
L – A nic. Tak sobie dumam.
M – Zauważyłam. Ciebie ciężko wyprowadzić z równowagi ale za to ty masz łatwy dar do wyprowadzenia z równowagi innych. Po co te docinki w stronę Bruna?
L – A co mam udawać że nic nie widzę?! Ja tak nie potrafię. On wcale nie jest od nas lepszy.
M – Co ty mówisz Lili?
L – Prawdę. Nie zauważyłaś że od nas stroni, za to z tą rozpieszczoną małolatą chętnie spędza czas. Bo co? bo my jesteśmy tylko służącymi a ona bogaczką? Nie zamierzam tolerować czegoś takiego. To hipokryta!
M – Przesadzasz
L – Wcale nie! No powiedz ile razy z tobą rozmawiał jak nie musiał?
M – Lili a może przemawia przez ciebie np. zazdrość?
L – Zwariowałaś? Niby o kogo? Mam go gdzieś! Po prostu nie znoszę takich ludzi, którzy uważają się za lepszych! Wielki pan się znalazł, co mu słoma z butów wystaje!
M – Wydaje mi się, że za bardzo się tym przejmujesz. Nawet jeśli masz rację to lepiej przymknąć na to oko. I tak nic nie poradzisz.
L – O nie! Takich trzeba demaskować! Żeby nie zapomnieli kim tak naprawdę są! - zapewnia z pełnym przekonaniem.

Rozmowa z kuzynem wcale nie uspokoiła Dulce, wręcz jeszcze bardziej podrażniła. W dodatku ciągle barowa pogoda dodaje jej złości. Dziewczyna udaje się do gabinetu wuja licząc że uda jej się podebrać jakiegoś drinka z baru. Wchodzi niezauważona i od razu wyciąga butelkę szkockiej.
D – Nie ma nic lepszego na poprawę nastroju jak małe procenty. Tak mawiał mój były i miał rację. – stwierdza delektując się spożywanym alkoholem. Siada wygodnie na fotelu wuja i dolewa sobie jeszcze jedną szklaneczkę.

Sergio wraca do mieszkania. Tak jak się spodziewał Isabel nie czeka na niego w progu. Chłopak rozpakowuje zakupy, ona zaś wiedząc że już wrócił siedzi skulona na łóżku w swojej sypialni. Wstydzi się wyjść do niego pierwsza.
Po 5 minutach słyszy pukanie do drzwi. Podnosi się i staje niczym na baczność
I – Proszę – po chwili zza drzwi wyłania się sylwetka Sergia.
S – Przyniosłem ci twoje zakupy – oznajmia de la Vega z łobuzerskim uśmiechem na twarzy i wyciąga opakowanie w jej stronę zmuszając ją by po nie podeszła. – resztę poukładałem już w lodówce. Jak już będziesz gotowa przyjdź do kuchni. Musisz odpokutować za to co ostatnio wyczyniałaś.
Isabel jednym zwinnym ruchem odbiera paczkę od chłopaka, a potem z niekrytym zaniepokojeniem pyta – co masz na myśli?
S – Zobaczysz – odrzeka celowo pozostawiając ją w niepewności i znika za drzwiami.
Udaje mu się wywołać u szatynki nową falę stresu. Isabel non stop roztrząsa jego słowa. Jaką pokutę miał na myśli?

muzyka


Timidez - Emanuel Ortega / Gdy Isabel jest zmuszona poprosić Sergia o przysługę... / Gdy Sergio wraca z zakupów i udaje się do Isabel

Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi / Gdy Cordelia płacze w swoim pokoju

Duele el amor - Tony Dize / z salidy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:41:16 21-07-16    Temat postu:

Odcinek 27/21.07.16

Z powodu ulewy Elena obawiała się sama prowadzić, dlatego tym razem skorzystała z usług Bruna. Nadal jest jednak dla niego bardzo nieprzyjemna i szorstka. Nie może zapomnieć że on, zwykły szoferzyna, prowadzał się po mieście z córką jej brata. W trakcie jazdy wypytuje Cordelię o jej rozmowę z Dulce. W ogóle nie przejmuje się jej zakłopotaniem, które jest spowodowane tym, że słyszy je Bruno.
E – Powiedziałaś jej jak ma postępować? Uczuliłaś ją na takich jak ten tu za kierownicą? – kobieta kompletnie ignorowała osobę Bruna, o którym przecież mówiła...
C – Mamo, potem ci powiem
E – Nie, teraz masz mi powiedzieć. Zrobiłaś jak ci kazałam?
C – Ale mamo
E – Nie jęcz mi tu teraz tylko gadaj! Do diaska! Kogo ja urodziłam! Zwykłą niedorajdę. Najprostszej rzeczy nie możesz wykonać! Co za porażka!
C – Powiedziałam jej!
E – Co? pytam się, co jej powiedziałaś?
C – No że… że nie powinna, no wiesz
E – Ludzie, trzymajcie mnie! Nie ma z ciebie żadnego pożytku! Widzę że wszystko muszę załatwiać sama sieroto ty jedna!
Siedzącemu z przodu Brunowi aż krew zalewała się ze złości, ale nic nie mógł zrobić i nie chodziło tu bynajmniej o niego samego, ale o to jak i ile razy własna matka ubliżyła Cordelii. Bardzo go to bolało, podobnie jak ją. Dziewczyna z trudem powstrzymywała się od łez, ale jej serce krwawiło w tamtym momencie.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
D – Drań przystojny był! – nagle rzuciła, gdy dokańczała już drinka. – e tam – machnęła ręką – tylu ich jest, że spokojnie znajdę wychowanego i kulturalnego, nie jak ten pajac! – drinki przypomniały Dulce scysję z nieznajomym, którą miała podczas zabawy w dyskotece. Nie wiedzieć czemu ten typ zakodował się w jej pamięci. Wróciła wspomnieniami do tamtego momentu – ciekawe czy go jeszcze spotkam? – zastanawiała się z rozżaleniem.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
S – No nareszcie – odrzekł Sergio, gdy usłyszał ciche, skradające się kroki Isabel. Odwrócił się do niej i rzucił wyczekujące spojrzenie
I – Co mam zrobić? – zapytała lękliwie szatynka odwzajemniając się z kolei błagalnym wzrokiem
S – Na początek to co potrafisz świetnie robić.
Nie rozumiała co miał na myśli. Przerażała ją jego impertynencja w pewnych siebie oczach.
S – Schyl się
I – Słucham? – dopytała wyobrażając sobie najgorsze rzeczy
S – Schyl się, uklęknij. Jak ci wygodniej
Isabel dosłownie zamurowało.
S – Chcę żebyś dziś zaspokoiła moje zmysły.
I – Co takiego? O Boże! – krzyczała w myślach, a on nie przestawał patrzeć na nią tępym wzrokiem. To było straszne.
SaraLuna - Melendi
Cacahoatan. Chiapas.
10 tysięcy, które Barbara i Pedro wyciągnęli od jak sądzili Fernandy, roztrwonili w niemal tydzień. Teraz brak gotówki na nowo zaczyna im zaglądać w oczy. Oboje siedzą leniwie przed telewizorem z leżącym na podłodze brukowcem zawierającym informacje o ślubie Fernandy i Sergia..
B – Ładnie nas załatwiła ta twoja święta córeczka. Miała nam po tygodniu coś przesłać, a tym czasem już prawie dwa tygodnie jak jej nie ma!
P – Mnie też to wkurza! One obie powinny nas utrzymywać. Co za niewdzięcznice! Tyle lat wychowywania, zajmowania się i co ma człowiek na starość? I tamta jeszcze pływa w forsie.
B – Że też jest w podróży. Mam swoje potrzeby, muszę iść do kosmetyczki, odnowić garderobę, a ta idiotka sobie podróżuje! Pedro, jak Fernanda tylko wróci powinieneś wyegzekwować od niej swoje prawa. To niesprawiedliwe, że ona tarza się w kasie, a ty jej ojciec ledwo przędziesz.
P – Co masz na myśli?
B – Że te 10 patyków to jest zwykła jałmużna. Powinna się wstydzić że tak traktuje własnego ojca. Musisz zażądać od niej alimentów.
P – Myślisz że mi przyznają?
B – Oczywiście! Należą ci się. W końcu męczyłeś się z nią tyle lat. To nasza szansa by wreszcie żyć na takim poziomie na jakim powinniśmy. By żyć jak królowie! – oznajmia z całą pewnością w głosie Barbara. Pedro oczywiście jej przytakuje.
P – Masz rację, ale przeprowadzimy to trochę inaczej. Po co od razu iść na wojnę. Dajmy szansę Fernandzie, by sama się tym zajęła.
B – Co konkretnie masz na myśli?
P – Barby, widziałaś jak mieszka? Powinniśmy się tam przeprowadzić. Czas wreszcie zamienić tą ruderę w której mieszkamy na dom marzeń. Ta willa jest stworzona dla nas. Jak tylko Fernanda i jej bogaty mężulek wrócą do kraju odwiedzimy ją.
B – Myślisz, że się zgodzi?
P – Nie ma wyjścia. Wie, że będzie skończona jeśli źle się z nami obejdzie.
B – To dobry pomysł. Po co mamy wiecznie wyciągać od niej kasę i kupować nowy dom. Zamieszkamy z nią i nic nie będziemy musieli opłacać.
P – Dokładnie i jeszcze będziemy opływać w samych luksusach. A potem zabiorę cię w rejs i zaszalejemy jak nigdy przedtem.
B – Ach Pedro jestem taka szczęśliwa! Los nam sprzyja. Zawsze marzyłam o podróży do Europy. – kobieta zatraca się w marzeniach
P – Ja też. Za kilka tygodni wreszcie zaczniemy żyć tak jak należy.
B – A co zrobimy z tą sierotką Isabel? A jeśli wróci ze Stanów?
P – Barby ona mnie nic nie obchodzi. Już nie potrzebujemy służby. Tam każdy będzie na nasze rozkazy.
B – Zostawimy jej dom?
P – Jaki dom? Sprzedamy go zaraz po przeprowadzce. Te pieniądze też nam nie zaszkodzą.
B – Nie obchodzi cię co się stanie z Isabel? To twoja córka.
P – A od kiedy ty się nią tak przejmujesz? Była ci tylko potrzebna do sprzątania i nic poza tym. Mnie też ona nie obchodzi. Teraz po czasie przyznaję, że Isabel jest do niczego. W ogóle mi się nie udała. To chodząca porażka i jak dla mnie lepiej że się wyniosła. Mam ten bagaż z głowy.
Babara na chwilę wpada w zadumę, a potem odpowiada – powiem ci że ten cały jej wyjazd był dość dziwny. To że się odważyła odejść i to w takich okolicznościach zszokowało mnie. Odważyła się na coś takiego że aż dziw. Zawsze się ciebie słuchała a wtedy…
P – Ja bym sobie tym głowy nie zawracał. Teraz liczy się tylko Fernanda, a nie przepraszam – pieniądze jej mężulka – zaśmiewa się zarażając tym samym swoją żonę, a potem wyciąga z szafki na której stoi telewizor butelkę czerwonego wina i napełnia nim 2 szklanki – to co? czas na mały pre toaścik! Barbara od razu się dołącza i wnet wypija całą zawartość trunku.

S – No schyl się – Sergio nie odpuszczał stawiając Isabel w bardzo niekomfortowej sytuacji.
S – Otwórz tą szafkę. Masz tam całą zawartość potrzebnych płynów i ściereczek.
Isabel odetchnęła z ulgą i od razu nachyliła się by otworzyć wspomnianą szafkę.
S – Chcę żebyś zrobiła gruntowne porządki w kuchni, a jak już skończysz to przyrządzisz nam coś pysznego. A i chcę jeszcze żebyś wyprasowała mi koszulę. Mam na dziś wieczór plany – zastrzegł, a potem zostawił ją samą z jej myślami.
I – Boże Isabel, za dużo filmów się naoglądałaś – strofowała samą siebie, a potem zabrała się za pracę. Taka pokuta była dla niej niczym. Całe życie sprzątała, prasowała, gotowała, prała więc to żadna nowość i trud. Wręcz przeciwnie, praca pomagała jej znieść upokorzenia i wytrącała smutki oraz złe myśli z głowy.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Dzień minął bardzo szybko. Barowa pogoda za oknem nie sprzyjała aurze. Dulce udało się wymknąć z domu, ale tylko na kilka chwil. Wróciła nim jej ciotka i Cordelia przyjechały z miasta, ale niestety przemokła do suchej nitki.
L – Panienko! – zawołała Liliana gdy przyłapała ją w tym stanie w kuchni. – jest cała panienka mokra! Co się stało?
Dulce odwróciła się do niej z miną niezadowolenia – A co ci do tego? Lepiej przynieś mi czyste ręczniki do pokoju i ani słowa o tym nikomu jasne?! – ta prośba zabrzmiała jak groźba, co Lili od razu poprawnie odczytała
L – Spokojnie, ja nie z tych. Zaraz przyniosę i jeszcze gorącej herbaty z cytryną zaparzę, żeby się panienka nie przeziębiła.
Dulce zrobiło się na moment głupio – dobrze, więc czekam u siebie.
Gdy już mijała próg dopytała jeszcze – a moja ciocia i Cordelia już wróciły?
L – Nie, może być panienka spokojna.
Dulce uśmiechnęła się pogodnie i zniknęła za drzwiami. Zaraz po niej do kuchni weszła Matilde
M – Będą same problemy z tą dziewczyną – stwierdziła kucharka
L – Może tak, może nie, ale przynajmniej będzie ciekawie.
M – Lili nawet tak nie mów. Ostatnie czego potrzeba w tym domu to konfliktu.
L –A czemu nie? Od lat wszystko kręci się wokół pani Eleny. Terroryzuje cały dom. Może panienka Dulce oczyści trochę atmosferę i wprowadzi więcej swobody.
M – A na co ci to potrzebne? Ty masz swobodę, możesz robić co chcesz poza domem.
L – Ja tak, ale co ona robi z własnymi dziećmi to się w głowie nie mieści, zwłaszcza z Cordelią. Przydało by się żeby trochę jej utrzeć nosa.
M – Po pierwsze panienką Cordelią, a po drugie z tym utarciem nosa to byłabym ostrożna. Nie znam nikogo kto by się jej kiedykolwiek przeciwstawił i jeszcze zwycięsko z tego wyszedł. To twarda kobieta.
L – To widać, ale zastanawia mnie jej fenomen. Jak to możliwe że wszyscy w tym domu się jej podporządkowują, nawet panicz Roberto? Ma nad nimi ogromną władzę. Nie rozumiem czemu aż tak jej ulegają? Kryje się w tym coś głębszego, na pewno
M – E tam. Po prostu od dziecka źle traktowała całą trójkę, i odbiło się to na ich dalszym życiu, zwłaszcza panienka Cordelia jest bardzo krucha i wrażliwa. Zepsuła im psychikę.
L – Ale czemu? To jej własne dzieci przecież.
M – Hmmm bo może po prostu jest złą kobietą – zakończyła Matilde

Nastał wieczór.
Po skończonej pracy Isabel niemal padła na twarz. Wyczekała aż Sergio wyjdzie, a potem nałożyła sobie na talerz kolejną porcję obiadu i zjadła ją niemal jednym haustem. Potem szybko się wykąpała i zasnęła jak niemowlę. Z tego wszystkiego nawet nie pomyślała ani razu o tym co i gdzie robi jej współmieszkaniec. Nie miała pojęcia o tym jak świetnie się bawi podczas gdy ona nadal czuje się zaszczuta, żyjąc jak w więzieniu.
Wbrew pozorom dla Sergia ta sytuacja też nie jest łatwa i by odreagować postanowił zabawić się w dyskotece, a gotowych by mu umilić czas przyjaciółek nie brakowało.

Meksyk.
E – Mógłbyś zgasić już lampkę? Nie mogę przez ciebie zasnąć – zażądała Elena nakrywając się po uszy kołdrą. Carlos spojrzał na nią z niechęcią i odburknął
C – Muszę to przeczytać.
E – Światło mnie razi
C – I co z tego? Nie musisz nigdzie rano wstawać.
E – Jadę jutro z Cordelią wybrać zaproszenia i kwiaty. Muszę być wypoczęta.
C – Jedziecie dopiero koło południa. Zdążysz się wyspać
E – Zgaś to do cholery! – kobieta zauważając drwiący ton i prześmiewczy wzrok męża zdenerwowała się w mig
Carlos spojrzał na nią jakby miał ochotę przestawić jej szczękę, na chwilę zacisnął mocno zęby gotów wybuchnąć ze złości, a potem ostatecznie odłożył gazetę i zgodnie z życzeniem małżonki zgasił swoją nocną lampkę.
C – Zadowolona jesteś ty furiatko?
Kobieta nic już nie odpowiedziała. Ułożyła się plecami do męża i przymknęła oczy.

Zaczęło świtać. Cordelia wybiegła z domu w samej koszuli nocnej.
Zachowywała się jakby była w amoku. Biegła przed siebie niczego ani nikogo nie zauważając. Była kompletnie bosa. Bruno, który akurat był przed domem zauważył ją i postanowił za nią pobiec. Przeraził go ten widok i jednocześnie bardzo poruszył.
SaraLuna - Melendi
B – Co jej jest? Jeszcze zrobi sobie krzywdę. Muszę jej pomóc. – pognał w jej kierunku. Zatrzymał się dopiero za domem przy starych oponach, miejscu gdzie często udawala się gdy było jej źle.
B - Panienko – podszedł do niej i gdy nie reagowała potarł delikatnie jej włosy, a ona wtedy odskoczyła jak poparzona
C – Bruno? Co ty tu robisz? Idź sobie! Zostaw mnie!
B – Nie mogę patrzeć jak panienka cierpi. Cierpię razem z panienką. Proszę, błagam. Niech panienka pozwoli sobie pomóc.
C – Mnie nikt nie może pomóc. – odrzekła załamując głos
B – Ja mogę, tylko musi mi panienka pozwolić – podszedł i stanął naprzeciwko niej, a potem gładząc jej mokry od łez policzek dodał – istnieje jedno jedyne lekarstwo, niezawodne na wszelkie smutki – oznajmił a ona zapytała – jakie?
Bruno uśmiechnął się do niej przyjaźnie, a potem odpowiedział – miłość, miłość jest lekarstwem na wszystko.
Po tych słowach Cordelia otworzyła szerzej oczy i wtedy spostrzegła jak jego usta rozwierają się by spotkać się z jej ustami. Poczuła że pragnie tego spotkania, że nie ma żadnych oporów przed pocałunkiem Bruna i po chwili poczuła jego wargi na swoich.
Cómo mirarte - Sebastian Yatra
M – Brunito! Brunito! Zaspaliśmy! – wrzaskliwy głos zbudził chłopaka w najmniej odpowiednim momencie. Sen był tak realny, że chłopak nie od razu uświadomił sobie iż to właśnie był tylko sen. Poczuł złość, którą wyładował na Bogu ducha winnej Matilde.
B – Czego!? Co pani ode mnie chce?!
M – Jak ty się odzywasz chłopcze?! Spójrz która godzina. Już dawno powinieneś umyć samochód. Panie Elena i Cordelia za pół godziny jadą do miasta. Pospiesz się lepiej jeśli nie chcesz kolejnych kłopotów z szefową! – Matilde odwdzięczyła się tym samym niemiłym tonem
B – jak to? – dopiero teraz Bruno doszedł do siebie i rzucił szybko wzrokiem na budzik!
B – O nie! nie zadzwonił!
M – To jakiś pechowy dzień. Mi też się przysnęło. Na szczęście Liliana zajęła się śniadaniem. Podnoś się i przyjdź szybko do kuchni coś przegryźć. Potem nie będziesz miał kiedy.

Zastany nad ranem widok w saloniku nie spodobał się Isabel. Dziewczyna nawet nie wie o której wrócił Sergio, ale domyśla się co robił sadząc po roznoszącym się po całym apartamencie zapachu. Sergio leży jak kłoda na sofie we wczorajszym ubraniu, w dodatku cały cuchnie alkoholem
I – Super. Tego mi brakowało – pijaka – na jej twarzy wyrósł wielki gest niezadowolenia.
I – Po co kazał mi wczoraj wszystko odświeżać skoro dziś wypełnił całe wnętrze tym odorem?
Przez chwilę przeszła jej przez głowę pewna myśl, która wpędziła ją wcześniej w nie lada kłopoty, ale równie szybko jak przyszła tak minęła – nie, nie mogę uciec. Nie mam dokąd. Poza tym nie mogę mu tego zrobić. Mimo wszystko jest dla mnie dobry i nie wydał mnie policji. Jak tylko Fernanda wróci będę wolna! Tak, muszę tylko jeszcze trochę poczekać – jej twarz wypogodniała – a wtedy wrócę do domu, do tatka i cioci i wszystko będzie jak dawniej. – wypuściła powietrze z ust jakby chciała dodać sobie samej otuchy, a potem poszła do kuchni coś zjeść.
Ya no karaoke - Manuel Carrasco
Minęły kolejne dwa tygodnie. Podczas ich trwania niewiele się zmieniło. Dulce nadal wysyłała ogłoszenia w sprawie pracy i nawet udało jej się na kilka sprytnie wymknąć jednak albo stanowiska nie spełniały jej oczekiwań albo ona nie spełniała oczekiwań potencjalnych pracodawców. Mimo to nie poddała się i nadal szuka po kryjomu zatrudnienia. Elena jest w 100% zaangażowana w przygotowania do ślubu Cordelii, bardziej od samej zainteresowanej, która zmuszona przez matkę spędziła z Eliasem weekend w jego domku na plaży, który oczywiście nie był jego i został opłacony przez jej ojca. Całe dwa dni para spędziła w środku i niemiłosiernie się wynudziła. W dodatku narzeczony bardzo osaczał Cordelię, która nie uniknęła z nim zbliżeń.
Wróciła do domu zdruzgotana, ale nadal wmawia sobie że Elias to miłość jej życia i nikt inny jej nie zechce.
Sergio z kolei skupił się na unikaniu Isabel i w dzień zwykle wychodził sam na miasto, a wieczory przeznaczał na zabawy w klubach. Właściwie prawie wcale się nie widywali i choć sami przed sobą zaprzeczają, zaczynają mocno odczuwać niezrozumiałą tęsknotę…
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Zaraz po kolacji Isabel zamknęła się w swojej sypialni jak zwykle to miało miejsce, natomiast Sergio szykował się do wyjścia, lecz dzisiejszy wieczór okazał się inny niż wszystkie pozostałe. Odkrył pewną tajemnicę, która zmroziła wręcz młodego de la Vegę.
Telefon Fernandy odezwał się wreszcie po prawie 3 tygodniach, ale to nie ją usłyszał po drugiej stronie….
SaraLuna - Melendi

Piosenka z salidy DUELE EL AMOR - TONY DIZE
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:29:17 25-07-16    Temat postu:

Odcinek 28/25.07.16

Isabel aż się przelękła, gdy usłyszała mocno zatrzaskujące się drzwi po wyjściu Sergia. Szybko podbiegła do okna skąd mogła zobaczyć go gnającego przed siebie. Choć było ciemno jego postura zdradzała wielką złość.
I – Co mu się stało? – dociekała przez chwilę w milczeniu, a potem udała się do drzwi frontowych, gdzie ze zdumieniem zauważyła iż pozostały otwarte.
I – Co go tak zdenerwowało, że zapomniał zamknąć drzwi?

Tymczasem w Meksyku. Mieszkanie Evy.
Kobieta akurat wkłada seksowną czerwoną bieliznę oczekując na swojego ukochanego. Umówili się, że dziś zjedzą kolację u niej, a potem Roberto zostanie na noc. Evy trochę się denerwuje bo przez cały dzień mężczyzna się do niej nie odezwał i w dodatku nie odbierał od niej telefonów. Nie wie że wraz z Eliasem wkradł się do sytemu komputerowego firmy i szykuje transakcję przelania części środków na zagraniczne konta.
E – Gdzie on u diabła jest? Już tak późno, kolacja dawno wystygła. – żali się w samotności – daję mu pół godziny. Jak nie przyjedzie to zjem sama.
Ya no karaoke - Manuel Carrasco
Akurat w tym czasie Roberto wyjeżdża swoim mercedesem z parkingu firmy. Uśmiech nie schodzi z jego ust.
R – Stary jeszcze będzie mnie błagał na klęczkach! Pożałuje tych wszystkich lat upokorzeń, będzie mnie błagał o wybaczenie a ja… a ja będę się tylko śmiał!
Dalsze rozmyślania przerywa mu rozbrzmiewający sygnał komórki.
R – Pewnie znowu Evy. Już się nie może mnie doczekać – zaśmiewa się, ale zmienia wyraz twarzy na poważniejszy gdy zauważa że to nie połączenie od niej, a od jego brata.
R – Sergio? Dzwoni o tej porze? Coś się musiało stać. – odbiera zaintrygowany i od razu orientuje się, że z Sergiem nie jest najlepiej.
R – Sergio, uspokój się bo nic nie rozumiem. Że co się dowiedziałeś?! Sergio! Opanuj się! Co tam się dzieje?
Młody de la Vega idzie przed siebie prawie biegnąc, jest oszołomiony a jego wzrok rozbiega się w kilku kierunkach. Stara się wyjaśnić bratu co doprowadziło go do takiego stanu ale nie jest w stanie. Roberto wpada w zaniepokojenie. Domyśla się że jego brat jest w nie lada tarapatach i nie wie jak mu teraz pomóc.
R – Sergio posłuchaj mnie, słyszysz!? Gdzie teraz jesteś? Strasznie szumi! Sergio!
S – Robby wszystko się poplątało. Nie wiem co robić! Zaraz oszaleję! Jestem w pułapce!
R – Uspokój się słyszysz? – ponownie stara się go uciszyć – gdziekolwiek jesteś zatrzymaj się słyszysz?! Sergio?! Jesteś tam!
Sergio przystaje na plaży i daje w końcu upust swoim emocjom pozwalając sobie na łzy, w tym samym czasie Roberto zatrzymuje na uboczu auto nie przestając nawoływać brata.
R – Sergio jesteś tam? Odezwij się młody!
S – Nie wiem co robić Robby? Tkwię w tym bagnie po uszy – odzywa się w końcu do brata łkając co chwilę.
R – Opowiedz mi wszystko, z detalami. Co się tam wydarzyło? Ta wariatka ci coś zrobiła? Zdemaskowała cię?
S – Nie, gorzej. Robby nasz plan wziął w łeb. To jedna wielka porażka. Nie chcę już tego robić. Żałuję że na niego wpadłem, że się go podjąłem. Nawet nie wiesz jak cholernie żałuję. Tak mi teraz z tym źle. Nie mieliśmy prawa tego robić. To najgorsze co zrobiłem w życiu.
R – Co ty pieprzysz! Ogarnij się! Jesteś de la Vega! Nas nic nie złamie! – Słowa brata rozsierdziły Roberta niemal do czerwoności.
S – Wiesz jak się teraz czuję? Jak śmieć bo jestem śmieciem! Nic nie wartym śmieciem!
R – Sergio! Zaczynasz mnie wkurzać. Gadaj co się stało?
S – Robby zaraz wybuchnę! Nic nam nie wyszło, absolutnie nic!
R – Młody wiem że to nie jest łatwe ale pamiętaj o naszym wuju, o tym co ta łajdaczka zrobiła jemu i wielu innym. Nie zapomniałeś też chyba o Virginii? była taka sama jak ta prostytutka! Kobietom nie można ufać, są złe. Chodzi im tylko o pieniądze. To zwykłe ladacznice! Takie jak Virginia czy Fernanda trzeba niszczyć, odpłacić im pięknym za nadobne, inaczej zniszczą ciebie a potem innych. To nasza zasada. Zapomniałeś kiedy składaliśmy pakt gdy byliśmy nastolatkami? Przysięgliśmy wtedy że żadnej nie weźmiemy na poważnie, że będziemy się nimi bawić, że nigdy ale to nigdy się nie zakochamy. Zapomniałeś już o tym?!
Sergio milknie po drugiej stronie a Roberto kontynuuje dalej – Zaszliśmy już bardzo daleko Sergio i nie ważne co się stanie, musimy iść za ciosem. Szykowaliśmy to prawie dwa lata i już prawie końcówka. Nie możesz akurat teraz pozwolić sobie na skrupuły. Teraz jest ten moment, ten kluczowy moment kiedy Fernanda Rubio dowie się jak smakuje gorycz porażki, dostanie lekcję życia, taką że już nigdy, przenigdy nie okradnie żadnego faceta z pieniędzy i nie zabawi się już nigdy uczuciami jakiegokolwiek mężczyzny.
S – Ty nic nie rozumiesz. To już nie ma sensu.
R – Fakt, nic nie rozumiem. Wiem tylko że dopadło cię jakieś załamanie, ale przejdzie ci. Już ja o to zadbam. Jeśli chcesz przyjadę jutro do Barcelony.
S – Nie Robby, powiedz mi tylko co mam robić bo naprawdę nie wiem. Mam obcą kobietę pod dachem i nie wiem co mam z nią zrobić.
R – Jak to co? Masz jej nadal uprzykrzać życie! Tak jak do tej pory. Bawić się jej uczuciami, igrać z nią tak żeby zwariowała ze złości, niepewności, strachu i zazdrości. Masz ją doprowadzić do szaleństwa, ją! Nie siebie! Fernanda Rubio ma ci oddać wszystkie swoje pieniądze a jak już to zrobi wyrzucisz ją na bruk. Wytrzymaj jeszcze kilka dni. Jak już będziecie w Meksyku podwoimy działa. Pomogę ci i to przyspieszymy.
Sergio bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje wyżalić się przed kimś, ale coś podświadomie powstrzymuje go przed powiedzeniem całej prawdy. Jest mu wstyd, że zataił przed Robertem fakt zamiany i teraz nie wie jak mu to obwieścić. Obawia się jego reakcji. Poza tym nie ma serca skrzywdzić Isabel, nie tylko dlatego iż sumienie mu na to nie pozwala ale też z powodu własnych uczuć, które do niej żywi. Jest mu jej żal, niewinna szatynka nie jest mu obojętna i on doskonale o tym wie, dlatego stara się jak może oddalić od niej jak najbardziej. Nie może jednak wyznać tego bratu. To byłoby złamanie ich przyrzeczenia. Ta niemoc go dobija.
R – Sergio wiem że coś cię gryzie. Jak mi nie powiesz wcale nie będzie lepiej. Nie zdusisz tego w sobie rozumiesz?! Mów! Jestem twoim bratem, nie ufasz mi?
S – Wiesz że tak. Jesteś jedyną osobą której ufam na tym świecie, ale nie jest mi łatwo. To co mam ci do powiedzenia wkurzy cię.
R – Wal śmiało. Najwyżej cię opieprzę. Co się tam stało?
SaraLuna karaoke - Melendi
E – No nie! Gdzie on się podziewa?! Już prawie 22 – Eva nie przestaje się denerwować przedłużającą się nieobecnością narzeczonego. Po raz kolejny sięga po telefon i próbuje się z nim połączyć, ale to na marne – w dodatku zajęty. Super! Ciekawe z kim nawija o tej porze. Kolejny wieczór do bani! Jak on mnie czasami wkurza! Muszę z kimś pogadać bo zaraz pęknę ze złości – wykręca numer do Victorii, ale jak na złość i ona nie odbiera.
Modelka akurat w tym momencie świetnie bawi się w hotelowym pokoju z nowo poznanym mężczyzną i nie ma czasu na rozmowy telefoniczne. Skupia się na łóżkowych igraszkach.
Pierdeme el respeto - Playa Limbo
E – Nie no extra! Nie ma to jak najlepsza przyjaciółka. Zawsze można na ciebie liczyć Vico! – Eva rzuca telefon na łóżko i w gniewie udaje się na balkon, skąd wygląda auta Roberta. Nawet chłód na zewnątrz nie robi jej różnicy.

Sergio podejmuje próby wyznania bratu największych sekretów, ale przychodzi mu to z ogromnym trudem. Mimo iż Roberto traci ostatnie resztki cierpliwości stara się zachować spokój, ale to co w końcu słyszy niemal strąca go z powierzchni ziemi.
R – Jak to? Żarty sobie ze mnie stroisz?
S – Przysięgam ci że nigdy nie byłem bardziej poważny. To najświętsza prawda.
R – Niemożliwe. Przecież ją widziałem. Nie, to jest po prostu niemożliwe. To Fernanda.
S – Nie Robby, to nie ona. Kobieta a raczej dziewczyna z którą jestem to nie Fernanda.
R – Dlaczego mówisz dziewczyna? Podkreśliłeś to jakby nie wiem co, ma to jakieś znaczenie? Sergio ty chyba nie wariujesz co?
S – Bo ona jest taka inna od niej, taka totalnie inna. Wygląda tak samo a mam wrażenie jakbym był z kimś zupełnie innym, obcym, nieznanym
R – Przestań pierniczyć i mów o co w tym wszystkim chodzi? Skąd masz pewność że to nie ona? Do cholery to sobowtór jakiś czy co?
S – Opowiem ci wszystko od początku.
R – Zdało by się. Ale czemu do cholery dopiero teraz mi to mówisz?! Tyle razy się pytałem jak idzie a ty co? Robiłeś mnie w balona!
S – Robby to nie tak. Nie chciałem cię zawieźć, ciebie ani ojca. Myślałem, że to samo się jakoś rozwiąże ale dziś odkryłem że nie i muszę ci to wyznać.
R – Najwyższa pora. No to słucham.
S – Kiedy ona wróciła z Paryża od razu zauważyłem, że coś jest nie tak. Była pełna oporów, nieprzystępna ale nie to najbardziej mnie zdziwiło. Zauważyłem że się mnie boi, poczułem to niemal od razu i ten wzrok, taki mętny i nieobecny duchem.
R – Sergio daruj sobie te frazesy. Jeśli to ma być dowodem tego że Fernanda nie jest Fernandą to chyba jesteś niepoważny. Też zauważyłem że zrobiła się dziwna, prawie się nie malowała, stroniła od nas jak tylko mogła no i nawet włosy zmieniły odcień ale to Fernanda, mnie nic u niej nie zdumiewa. Nie raz potrafiła nic ci nie mówiąc zmienić uczesanie czy pojechać na zakupy na drugi koniec miasta albo nie wychodzić z sypialni przez kilka dni. Każdy ma jakieś swoje schizy i ona też.
S – Sorry Robby ale nikt nie poznał jej tak jak ja. Fernanda nie miała zahamowań, była wyzywająca i pozbawiona wstydu. A już na pewno nie bała się ani mnie ani nikogo. Miałem wątpliwości, to prawda ale zniknęły gdy zobaczyłem Isabel w samej bieliźnie.
R – Isabel? A kto to jest Isabel?
S – To z nią tu jestem. Isabel jest siostrą bliźniaczką Fernandy.
R – Sergio błagam cię, powiedz ze mnie wkręcasz.
S – Isabel ma inną figurę od Fernandy. Jest naturalną dziewczyną i w dodatku nie ma charakterystycznej blizny jaką miała Fernanda pod biustem.
R – Co ty pieprzysz?
S – Mogłem ją sobie dokładnie obejrzeć. To niemożliwe żeby po trzech dniach Fernanda wróciła z mniejszym biustem i brakiem blizny. Dotarło wtedy do mnie że to nie z Fernandą mam do czynienia.
R – Ja cię kręcę. Ale zaraz zaraz kiedy to było? – Roberto analizuje fakty – Sergio odkryłeś to przed czy po ślubie?
S – Nie ważne
R – Nie! ważne! Gadaj! Chajtnąłeś się z nią wiedząc że to nie Fernanda?! – Sergio milczy dając bratu kolejne powody do zdenerwowania – do cholery de la Vega! Po co się z nią chajtnąłeś skoro wiedziałeś że to nie ona?! Jaki był tego sens?
Sergio nie potrafi odpowiedzieć. Tak naprawdę on sam wielokrotnie o tym myślał, ale do dziś nie znajduje na to klarownego wyjaśnienia. Wie tylko że podświadomie tego chciał ale czemu? Boi się nawet szukać na to odpowiedzi. Boi się co to byłaby za odpowiedź.
R – Fuck! Coś ty narobił?! Ojciec padnie na zawał jak się dowie.
S – Nie! – wyrywa się do telefonu Sergio – lepiej mu nie mówić. On mi tego nie daruje. Zawiedzie się na mnie. Lepiej poczekajmy.
R – Dobra, milczę jak grób ale skąd wiesz że to bliźniaczki? Sprawdziłeś to?
S – Zaraz po moich domysłach wynająłem detektywa. Bez trudu już po kilku dniach zdobył dla mnie informacje.
Roberto wzdycha ciężko – Sergio powiedz mi tylko, że nie wpadłeś, że ta Isamar czy jak jej tam
S – Isabel – wtrąca Sergio
R – Nie ważne, powiedz że cię nie ruszyło? Że ona nic w tobie nie obudziła? Szlag by to! Jak na złość są podobne do Virginii! Tamta też była długowłosą szatynką
S – Ale nie miała takich pięknych oczu – Sergio na chwilę się zapomina wspominając spojrzenie Isabel, co od razu budzi czujność u jego brata
R – Zdemaskowałeś ją? Czy udajesz że nic nie wiesz?
S – Zna prawdę.
R – Cholera Sergio!
S – Sorry ale nie mogłem wytrzymać. Musiałem jej to powiedzieć. Musiałem poznać powody, zobaczyć jej reakcję.
R – I Co? zobaczyłeś?
S – yhy
R – I?
S – Robby ona jest zupełnym przeciwieństwem Fernandy. Nie skrzywdziła by muchy. Jest taka niewinna i bezbronna.
R – Zamknij się głupku! Czy ty słyszysz co ty gadasz? Niewinna? Bezbronna? Mam ci przypomnieć jakie niewinne i bezbronne są kobiety? To kłamczucha taka sama jak jej siostra!
S – Nie, ona jest inna. Ona
R – Ona podszyła się pod Fernandę i cię przez cały czas oszukiwała. Chcesz więcej faktów?!
S – Musiała. Fernanda ją zmusiła
R – Taa, jasne. Sergio znowu zidiociałeś! Wystarczyło zostawić cię na chwilę a ty znowu wpadłeś jak śliwa w kompot.
S – To nie tak!
R – Posłuchaj co teraz zrobimy. Nie ważne czy to Fernanda, Isamar czy sama królowa Bona. Dopełnimy naszego planu. Krew z tej samej krwi, zło skażone złem. Ta siostrunia wcale nie jest lepsza. Skoro pasowała jej zamiana to i konsekwencje będą dla niej. Czy ta czy tamta to bez znaczenia. Ważne żeby starzy byli zadowoleni. My dalej będziemy w to grać, ale tylko ty i ja. Nikt więcej się o tym nie dowie. Zmuś tą Isamar żeby nadal udawała. Przyjedziecie do rezydencji i potem zobaczymy jak to rozegramy. Mam nadzieję że nic jej nie mówiłeś o zemście.
Sergio jest w szoku po słowach brata
S – Nie ale Robby zostawmy to. Nie krzywdźmy jej. Ona nie jest niczemu winna.
R – Weszła w tą grę i już z niej nie wyjdzie rozumiesz? Postaram się żeby to było dla niej jak najmniej bolesne ale uprzedzam cię że nie przerwiemy tego. Musimy stwarzać pozory i najważniejsze przejąć majątek Fernandy.
S – I tu jest kolejny problemy Robby
R – No właśnie. A gdzie ta idiotka? Chyba nie zamieniła się na zawsze? I w ogóle to po co ta cała maskarada z zamianą? Tyyyy, Sergio, a może one od zawsze działają razem, tylko my nic nie wiedzieliśmy?
S – Nie! Nie wymyślaj. Znam ją, ona nie byłaby do tego zdolna – Sergio zaprzecza stanowczo
R – Znasz ją? Do cholery Sergio! Jak możesz ją znać?! Jest z tobą zaledwie od miesiąca. To taka sama kłamczucha jak Fernanda a może nawet lepsza. Człowieku obudź się! Ona się tobą bawi, tak samo jak Virginia kiedyś – to stwierdzenie rozsierdziło mocno młodego de la Vegę, który nie omieszkał odpowiedzieć
S – Zamknij się już Roberto! A ty niby taki znawca jesteś? Ciekawe skąd to wszystko wiesz?
R – Dobra już dobra, spokój. Nie chciałem cię urazić. Chodzi o to żebyś znowu nie dał się urobić. Martwię się o ciebie młody. Najlepiej będzie jak przyspieszysz powrót.
S – Po co? Został nam raptem tydzień.
R – Bo słyszę przez telefon jak teraz wariujesz! To niebezpieczne! Sergio nie możesz dać się nabrać rozumiesz. Niedługo to zakończymy. Wytrzymaj! Gdzie teraz jesteś? Co robisz?
S – Spokojnie. Jestem na plaży. Nie ma jej tu.
R – Staraj się jej unikać, nie pozwól żeby tobą manipulowała. Po przyjeździe pomogę ci to zakończyć tak jak należy.
S – A myślisz że co robię? Prawie wcale się nie widujemy. Nie mogę już znieść tej chorej sytuacji.
R – Musisz ochłonąć. Idź gdzieś, pobaw się. Ale pod żadnym pozorem nie idź do niej. Jesteś teraz łatwym celem. Nie idź do niej słyszysz?!
S – Tak. Nie mam takiego zamiaru.
R – Jutro pogadamy i dopowiesz mi resztę. Przede wszystkim gdzie podziała się ta wariatka i czemu to wymyśliła. Sergio? Fernanda chyba się nie domyśliła co?
S – Nie, przygotowaliśmy to perfekcyjnie.
R – Trzymaj się i pamiętaj! Wszystkie baby są takie same. Nie można im ufać, a już na pewno nie siostrom Rubio!
Sergio odkłada telefon i zrezygnowany kładzie się na piasek. Zaciska mocno podkrążone oczy nadal nie dowierzając w to co się dzieje.
S – Jak ja mu o niej powiem? Nie wiem co zrobi Robby kiedy dowie się gdzie jest Fernanda.
Jueves karaoke - La oreja de Van Gogh
Roberto przejeżdża kolejne pół kilometra, ale zatrzymuje się ponownie. Jego złość sięga granic. Wyczuł brata i wie, że wszystkie sprawy mogą się skomplikować.
R – A wydawał się taki pewny siebie. Wystarczyło że na horyzoncie znowu pojawiło się niewiniątko, a on już mięknie. Wybawca się znalazł!
Rozdrażniony uderza o maskę samochodu nie zważając na to, że ją niszczy.
Dia cero karaoke - La oreja de Van Gogh wstęp
Eva czeka na niego do późnej nocy, ale on się nie pojawia, nie może dojść do siebie po telefonie od brata. By nieco odwrócić swoją uwagę od problemów udaje się do klubu go go.
Dia cero karaoke - La oreja de Van gogh

Duele el amor - Tony Dize / Napisy końcowe


Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 11:31:05 25-07-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:31:50 25-07-16    Temat postu:

Aż szkoda mi Sergio i Isabel bo on jest rozdarty między rodziną a żoną a ona uwięziona w intrygach siostry.Roberto chce by Sergio robił to co on mówi ale nie pomyśli co zrobi Sergio gdy dowie się że jego brat omamił ojca a on sam został z niczym.Nie wiem czy są błędy jestem po wczorajszej imprezie i głowa jeszcze mnie boli więc nie zwracaj uwagi jak będą jwkieś byki.Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:52:23 26-07-16    Temat postu:

Dziękuję Dulce za komentarz. Miałam wczoraj wenę więc wrzucam już kolejny odcinek. Jestem ciekawa twojej reakcji.

Pojawia się nowa postać

Carlota Baró jako Inma Camara

Odcinek 29/26.07.16

Isabel położyła się do łóżka niemal zaraz po wyjściu Sergia, ale mimo usilnych prób nie mogła zasnąć. Cały czas miała przed oczyma złość z jaką wybiegł. Nie wiedziała czy się bać czy smucić. Intrygowało ją bardzo to co się z nim dzieje. Przewracała się z jednego boku na drugi ciągle roztrząsając jego zachowanie.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
On tymczasem przeżywał istne męki ciągle siedząc na plaży. Niemoc z jaką przyszło mu się zmierzyć zniszczyła go, spowodowała, że rozpadł się w jednej chwili na drobne kawałeczki. Nie widział wyjścia z sytuacji. Po raz pierwszy w życiu czuł się jak w pułapce, jak w potrzasku. Telefon do Roberta wcale mu nie pomógł. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej dobił.
S – Że też mnie zawsze musi to spotykać. A było tak dobrze, panowałem nad wszystkim. I co teraz? Tego nie przewidziałem. Najgorsze, że ona tu jest! Co ja zrobię z Isabel? Nie, nie chcę jej skrzywdzić, jej nie. Nie zasługuje na karę, która należy się jej siostrze. Nie wiem jak to zrobię, ale muszę ją uchronić. Ani Roberto ani ojciec jej nie tkną. Nie pozwolę na to. Może jestem naiwny, ale wolę w tym się pomylić aniżeli zranić niewinną osobę.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Wszyscy w rezydencji zasiedli już do śniadania. Brakowało jedynie Roberta, co od razu zauważyła jego matka.
E – A Roberto? Nie raczy zejść na śniadanie?
C – Nie patrz tak na mnie – odpowiada sucho Carlos – nie jestem jego niańką. Pewnie został u Evy.
Twarz Eleny pokryła się miną niezadowolenia – Nie rozumiem obecnej młodzieży. Sypiają ze sobą, ale ślubu to już brać nie chcą.
D – Na szczęście twoja córka do tego typu osób nie należy – dodaje zgryźliwie najmłodsza domowniczka, jednocześnie spoglądając na ciotkę wymownie
Cordelia zaś siedzi cicho, mimo iż wie, że ta aluzja bezpośrednio się jej tyczy.
Elena odpowiada sztucznym uśmiechem i gdy tylko Liliana przechodzi tuż obok by dolać soku do dzbanka, ponawia swoje pytanie
E – Roberto już wyszedł?
L – Wydaje mi się, że nie nocował w rezydencji. Nie widziałam go od wczoraj
C – Czyli wszystko wiemy. Jaśnie pani zadowolona?
E – Kiedy tylko Cordelia wyjdzie za Eliasa pomyślimy o kolejnym święcie w rodzinie. Najwyższy czas na Roberta.
Dulce podśmiewa się pod nosem, co irytuje ciotkę, a potem dodaje swoje trzy grosze – Wow ciociu, jak wszystko dobrze pójdzie to w jeden rok wydasz wszystkie swoje dzieci.
E – Dokładnie, tak jak powiedziałaś. Oby to się spełniło.
Ironiczny uśmiech nie schodzi z twarzy ich obu.

Po śniadaniu Dulce już nie jest tak do śmiechu. Znowu ucieka do swojego pokoju, jedynego miejsca w którym ma święty spokój. Jednak życie jakie wiedzie w rezydencji bynajmniej jej nie odpowiada. Czuje się tu zaszczuta i nikomu nie potrzebna.
Ciotka zwiększyła kontrolę nad nią, a ponieważ nie ma jeszcze dostępu do własnych pieniędzy musi być posłuszna. Tuż przed wyjściem do pracy zagląda do niej wuj.
C – Dulce słoneczko. Właśnie jadę do firmy. Może chcesz się ze mną zabrać?
D – Wujku już ci mówiłam co o tym myślę. Nie będę u was pracować. Chcę coś własnego.
C – Wolisz gnić w tym pokoju? Nigdzie nie wychodzisz.
D – Bo mi zabroniliście.
C – Nie, moja droga. Zakazaliśmy ci zadawania się ze złym towarzystwem, a nie wychodzenia i zabaw. Posłuchaj. Został już tylko tydzień do ślubu Cory. Pewnie zauważyłaś, że ona się strasznie denerwuje. Może razem byście się gdzieś wybrały i odreagowały nieco co?
D – Wujku jeśli o mnie chodzi to chętnie bym poszła, ale już ci mówiłam że Cory ciągle mi odmawia. Nie wiem co jej się stało? Nic jej się nie chce.
C – Ostatnio często wychodzi z Eleną załatwiać sprawy ze ślubem. Pewnie jest zmęczona.
D – Byłyśmy na dyskotece tylko raz. Wydawało mi się że jej się podobało. A teraz kiedy ją zapraszam odmawia, a sama nie będę chodzić.
C – Mimo to spróbuj jeszcze raz. Może ci się uda.
D – Sorry wujku, ale nie będę się jej prosić. Jak chce to niech sama przyjdzie.
Carlos dosiada się do Dulce i kładąc dłoń na jej dłoni odrzeka – Cory jest trochę nieśmiała. Ciężko przychodzi jej poproszenie o coś. Bądź dla niej wyrozumiała.
D – O nie wujku, nie ma mowy. To żadne wytłumaczenie. Ona po prostu nie chce ze mną wychodzić, w ogóle nie chce ze mną gadać. Nieraz u niej byłam, ale jakbym mówiła do słupa soli. To nudziara i tyle! – brunetka zapomina się na chwilę złoszcząc tym komentarzem wuja.
D – Przepraszam. Nie to chciałam powiedzieć.
C – Spokojnie. Nie to nie. Nie będę cię zmuszał. Pójdę już.
Wychodząc odwrócił się jeszcze na chwilę i oznajmił
C – Zająłem się twoją sprawą. Jutro będziesz już mogła korzystać ze swojego konta.
D – Serio!? Wow! – Dulce z miejsca wpada w euforię i wycałowuje wujka w policzki – Dziękuję!
C – Trzymaj się – mężczyzna wychodzi, a ona z radości skacze po łóżku – Yes yes yes! Wreszcie będę miała swoją kasę! Będę mogła robić co tylko zechce!

Przechodząc przez salon Isabel spostrzegła siedzącego na kanapie Sergia i odetchnęła z ulgą. Jak zawsze wrócił. Minęła go szybko i udała się bez słowa do kuchni. On tymczasem odprowadził ją wzrokiem, a gdy tylko zniknęła z horyzontu ruszył w stronę łazienki. Nie chciał by zorientowała się, że spędził noc na plaży.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Wszedł pod prysznic i zmył z siebie cały piasek jaki na nim zalegał. Spływający po nim leniwie strumień wody nagle obudził w nim pragnienia, który tak bardzo się obawiał. Przypomniał mu się moment, kiedy wszedł do sypialni Isabel w dniu ich ślubu i zastał ją w samym ręczniku. Pamięta jak szybko uruchomiła mu się jego wyobraźnia. Teraz czuje się podobnie. Nachalne chęci by znowu ją pocałować powracają ze zdwojoną siłą.
Po tym czego się wczoraj dowiedział uczucia, które zdawały mu się w ostatnim czasie zaniknąć, powróciły niczym bumerang i to jeszcze silniejsze.
S – Co się ze mną dzieje? A może ją uwiodę, zabawię się. Potem mi przejdzie. Tak, na pewno. Czemu nie? Bez trudu ją zdobędę. Ma coś w sobie. Nie wiem co, ale to tak mnie do niej przyciąga. Co takiego masz w sobie Isabel, że działa na mnie jak magnes?
Nie! – strofuje siebie samego – Nie mogę tego zrobić. Ona jest taka delikatna, taka…czysta. Zniszczę jej życie.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Po prysznicu przegląda się w lustrze i sam siebie policzkuje – Zimny ze mnie drań! Muszę to opanować, muszę. Dam radę. Isabel na to nie zasługuje. Musze przestać o tym myśleć. Ona dla ciebie nie istnieje Sergio! Nie istnieje – wmawiał to sobie kilkakrotnie, aż w końcu wyszedł i poszedł się ubrać.

Isabel była zdziwiona, gdy zjawił się w kuchni. Aż zadrżała jej ręka podczas krojenia chleba.
S – Uważaj bo się skaleczysz – powiedział, potem sięgnął do lodówki z której wyjął jogurta i pospiesznie wyszedł. Isabel myślała, że jak to miał w zwyczaju, pośpi do południa, ale dziś jest inaczej. Dziś nie uniknie jego towarzystwa, a przynajmniej tak jej się zdawało.

Do ślubu Cordelii i Eliasa zostało już tylko 8 dni. Dziewczyna jednak nie sprawia wrażenia szczęśliwej z tego powodu, co zauważają właściwie wszyscy, ale nikt specjalnie się tym nie przejmuje. Nikt poza Brunem, który stoi teraz za wysokim bukszpanem i z krwawiącym sercem przygląda się strapionej Cordelii, która buja się powoli na starej huśtawce i tonie w przemyśleniach. Ma ogromną ochotę do płaczu, ale tyle łez już wylała że czuje ich brak.
C – Nie chcę wychodzić za mąż. Nie jestem na to gotowa. Nie chcę! – krzyczy przeraźliwie od środka jej dusza, a całe jej ciało swoją postawą potwierdza to cierpienie. – Kiedyś wszystko było takie piękne, łatwe. Było inaczej. Dlaczego muszę brać ślub? Nie tak to sobie wyobrażałam, myślałam, że miłość jest inna, że jest cudowna i nie rani. Źle się czuję, nie chcę brać ślubu! Czemu mnie zmuszają? Czemu mama mnie zmusza? – Ciągle żali się w swoich myślach.
Bruno także ma rozdarte serce. Zawsze wiedział, że związek z Cordelią jest niemożliwy, ale jakaś złudna nadzieja pozostawała. Ślub jednak na zawsze przekreśli jego szanse i ta świadomość rodzi w nim wielki ból.
B – Nie wiem po co się łudzę. Ona nigdy nie była w moim zasięgu. Nawet wstydzę się do niej podejść, a co dopiero powiedzieć jej co czuję. W sumie to i tak bez sensu. Za tydzień stracę ją bezpowrotnie. – łza spływa po jego lewym policzku, gdy dodaje – Oby była szczęśliwa. Tylko wtedy to zniosę – i odchodzi w swoją stronę.
Cómo mirarte - Sebastian Yatra
D – Aua! – niespodziewanie wpada na Dulce, która od razu dostrzega jego łzy – Bruno ty płaczesz? – początkowo jest zaskoczona, ale potem obraca to w żart – no nie! Beczysz jak baba! Wstydź się!
Bruno przybiera rozgniewaną minę strącając ją nieco z tropu
D – No nie burz się tak! Żartuję. Co jest?
B – Nie panienki sprawa! – właściwie odkrzykuje i mija ją mocno zdenerwowany.
Wystarczy jednak, że Dulce mija bukszpan i już domyśla się, co gnębi jej podwładnego – A więc to tak. Wzdychasz do Cory. No proszę – stwierdza zaintrygowana. Odchodzi jednak z powrotem widząc kuzynkę siedzącą z posępną miną na huśtawce.

C – Można wiedzieć gdzie byłeś? – pyta Carlos syna, gdy zastaje go w gabinecie – nie żeby mnie to specjalnie interesowało, ale matka się zdenerwowała
R – Tutaj. Miałem sporo papierkowej roboty i postanowiłem tutaj zanocować.
C – Od kiedy to taki gorliwy się zrobiłeś? – pyta ironicznie.
R – Czasem trzeba więcej popracować żeby więcej osiągnąć – odrzeka mając na myśli swoje własne zamierzenia, które jednocześnie sabotują jego własnego ojca.
C – Albo żeby w ogóle coś osiągnąć jak to jest w twoim przypadku. Sukces przychodzi ci ciężko – zaśmiewa się klepiąc go po ramieniu, a potem zmierza do wyjścia dodając – spotkamy się na lunchu! Tylko się nie przeforsuj mój ty pracowniku miesiąca – ojciec nie przestaje kpić. W drzwiach natyka się na Evę, która wita się z nim tylko przelotnie, a potem wparowuje do środka z żądaniem wyjaśnień
E – Możesz mi do diabła powiedzieć dlaczego mnie wczoraj wystawiłeś!? – pyta wściekła niemal do czerwoności.
R – Ciiii – uspokaja ją Roberto zatykając jej usta dłonią. – Wynikły małe komplikacje. Opowiem ci wszystko, ale nie tutaj.
E – Jakie komplikacje? – Evy od razu zmienia nastawienie na łagodniejsze.
R – Mówię, że nie tutaj. Spotkamy się w twoim samochodzie za kwadrans. Czekaj tam na mnie.
E – Ok. ale nic mi nie zdradzisz?
R – Tylko tyle, że Sergio wymięka, a wiesz co to znaczy – mruga do niej porozumiewawczo.
Eva wie już, że to poważna sprawa.

S – Przygotuj coś pysznego na obiad – Isabel wpada w popłoch, gdy nagle zza jej pleców odzywa się głos Sergia.
I – Dobrze – odpowiada nawet się do niego nie odwracając.
S – Będę za kilka godzin – Ta informacja ją cieszy. Jego obecność jak nikogo innego paraliżuje ją, więc każde jego wyjście jest na wagę złota. Gdy szatynka słyszy zatrzaskujące się drzwi od razu odzyskuje swobodę i komfort. Sięga po kolejną kanapkę już bez stresu i pochłania ją z apetytem.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Eva nie wierzy własnym uszom, gdy Roberto wyznaje jej co ujawnił przed nim Sergio. Stawia oczy z wrażenia.
E – Czyli nasz wróg nadal na wolności – bardziej stwierdza aniżeli pyta
R – Niestety. Nie wiem jak mogliśmy to przeoczyć.
E – Szlag by to! Ale to pewne!
R – Sergio wynajął nawet detektywa, który to potwierdził.
E – Idiota! No to skoro wiedział, po co się żenił?! Można było przecież przełożyć ślub. Na pewno coś byśmy wykombinowali.
R – I tu właśnie jest pies pogrzebany.
E – Co masz na myśli?
R – Może przesadzam, fantazjuję, ale Evy…wyobraź sobie co będzie jeśli ten głupek dał się uwieść.
E – Nie chrzań! On? Sergio nie należy do tego typu facetów. Vico od lat stara się go usidlić i nic.
R – Vico to Vico, a tej małej na dobrą sprawę nie znamy.
E – Sorry Robby, ale widziałam ją na ślubie. Próbowała udawać, grać pewną siebie, ale prawie co chwilę potykała się o własne nogi. Byłam w szoku, ale zwaliłam to na tremę ślubną. Teraz wszystko mi się zgadza. Jakbym widziała inną osobę w tej samej skórze.
R – To czemu do cholery nic nie powiedziałaś?
E – Mówię przecież. W życiu nie przyszło by mi do głowy, że ta wariatka mogłaby się zamienić i właściwie to po co? Po co się podmieniły?
R – Też chciałbym to wiedzieć.
E – Co teraz z naszym planem?
R – Bez zmian.
E – Jak to?
R – Dla nas i tak najważniejsza jest kasa. Ten plan najbardziej obchodzi Sergia i starego. Mi na tym nie ucierpimy.
E – Więc co? Niech sobie radzi sam
R – Absolutnie. Nie zostawię brata w potrzebie.
E – Nie rozumiem. A co cię on obchodzi? Wróci stamtąd z podmienioną siksą i na dodatek bez grosza przy duszy. Przypominam ci że to ty, nikt inny tylko ty tak go załatwiłeś więc …
R – Evy firma i kasa od dawna mi się należały. Jestem najstarszy i odzyskałem tylko to co moje, ale brata nie zostawię. Trzymamy się razem od zawsze i nie pozwolę żeby coś mu się stało. A już na pewno żeby jakaś pinda wywinęła mu numer. Przypilnuję go, tak żeby nie sparzył się własnym płomieniem.

Nastaje wczesne popołudnie. Tak jak zapowiedział, Sergio zjawia się w mieszkaniu. Isabel właśnie kończy nakrywać do stołu.
S – Już jestem – chłopak wychyla głowę zza drzwi kuchni – obiad gotowy?
I – Tak. Już podaję.
S – Świetnie. Mmmm co za zapachy. Postarałaś się, jak zawsze. Będzie z ciebie dobry materiał na żonę – podchodzi do niej uśmiechając się uroczo, czym sprawia że niemal w mig topnieją jej kolana
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
S – Nie będę jadł sam. Dołóż jeszcze nakrycie.
Isabel na moment zastyga, a potem odrzeka jąkając się – ja dziękuję. Nie jestem głodna.
S – W porządku, ale i tak dołóż – odwraca się w kierunku wejścia i woła – Inma chodź! Zapraszam na obiad!
Isabel staje jak wryta na widok ponętnej brunetki, która po chwili przestępuje próg kuchni i z uśmiechem od ucha do ucha odwdzięcza się mu za zaproszenie całusem w policzek.
I – A więc to twoje królestwo królu. Hmmm całkiem przyjemne – zachwyca się kompletnie ignorując osobę Isabel.
S – Tak jest. Podoba się?
I – Jasne Sergi! Jak tu przestronnie i przytulnie.
S – Jak zjemy pokażę ci resztę apartamentu
I – Wow! Super! – na nowo jej ręce zawisają na jego szyi, a usta wędrują na jego policzek.
Isabel przygląda się temu ze złością w oczach. Pierwszy szok minął, a teraz dopada ją wielki dyskomfort. Oboje zajmują się sobą jakby tam jej w ogóle nie było.
SaraLuna karaoke - Melendi

Duele el amor - Tony Dize / Napisy końcowe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 1:22:23 28-07-16    Temat postu:

Marzenka cieszę się że jesteś ciekawa mojej reakcji i mam nadzieję że będziesz mnie dalej zaskakiwała nowymi rozdziałami.A co do rozdziału po przeczytaniu byłam w szoku.Sergio chyba zakochuje się w Isabel i to mi się podoba ale to co wymyślił i kim jest to cała Inma.Wydaje mi się ale czyżby Sergio próbował wzbudzić zazdrość u żony, bo jeśli tak to z pewnością mu się udało.Mina Isabel musiała być bezcenna aż mam tą scenę przed oczami.Ciekawe jak długo to wytrzyma, jak długo będzie siedzieć cicho.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 17 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:03:16 28-07-16    Temat postu:

Odc.30/28.07.16


I – A to kto? – Inma zauważa w końcu stojącą obok nich Isabel
S – To…to jest właśnie Isabel, o której ci opowiadałem.
I – Ach tak?
Na dźwięk swojego imienia Isabel zamiera. Dziwi ją fakt, że Sergio opowiadał o niej swojej znajomej. Obawia się, że wyznał jej prawdę i to ją przeraża.
I – Wybacz, że się nie przywitałam, ale Sergio potrafi być bardzo absorbujący – wyciąga dłoń do zaskoczonej szatynki jednocześnie puszczając do niej porozumiewawczo oczko.
Isabel odwzajemnia uścisk dłoni, a potem szybko chowa obie za plecami.
S – To co? siadamy? – Sergio stara się odwrócić uwagę Inmy od Isabel i odsuwa dla niej krzesło, by skłonić ją do zajęcia miejsca przy stole.
I – Dziękuję. Prawdziwy z ciebie gentleman – Hiszpanka po raz kolejny odsłania swoje śnieżnobiałe zęby.
S – Dziękujemy Isabel – odrzeka Sergio dając jej tym samym do zrozumienia, że już pora, aby sobie poszła.
I – Jak to? Twoja siostra nie zje z nami? – dopytuje Inma, a Isabel dopada odrętwienie – siostra? Że niby co? – szatynka jest w szoku - Powiedział że są rodzeństwem? – powtarza to w myślach kilkakrotnie.
S – Nie ma apetytu, a poza tym to kameralny obiad. Rozumiesz Isabel prawda?
Isabel potakuje, a potem grzecznie odchodzi nadal jeszcze otumaniona po tym co usłyszała.

Udaje się bezpośrednio do swojej sypialni gdzie już nie może udawać i wykrzykuje swoje żale.
I – Co za bezwstydnik! Nie wytrzyma bez kobiety ani dnia! On i Fernanda są siebie warci! A ja …a ja się łudziłam. Myślałam, że jest inny, a to zwykły babiarz! Niby czemu się dziwię? Od samego początku taki był. Lubi takie wyzywające flądry. No nie! Już sobie znalazł inną! Nie traci czasu! Łajdak! Zimny drań!
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Podczas obiadu Sergio jest milczący, co od razu dostrzega Inma i komentuje
I – Coś nie tak? Hej Sergio gdzie jesteś?
Chłopak przez moment się zamyślił – Wybacz. Co mówiłaś?
I – Że bujasz w obłokach. Może wrócisz tu do mnie?
S – Jasne. Jak ci smakuje?
I – Twoja siostra ma talent kulinarny. Wszystko było przepyszne. Jeśli codziennie ci tak gotuje to zazdroszczę.
Sergio odruchowo uśmiecha się.
I – Czemu nigdy nie zabierasz jej na imprezy?
To pytanie go zaskakuje.
I – Wiem. Pewnie jesteś z tych braciszków co to są zazdrośni jak jakiś facet zbliży się do ich siostrzyczki co?
S – Powiedzmy.
I – Zwykle jesteś rozmowniejszy. Coś nie tak? Mam wrażenie, że nie czujesz się swobodnie?
S – Nie, po prostu myślami już jestem z tobą na mieście. Napijmy się czegoś i chodźmy stąd już.
I – ok. ale co powiesz żebyśmy wzięli ze sobą Isabel? Rzadko wychodzi, słabo zna miasto. Sam mówiłeś.
Sergio nie ukrywa, że nie jest zachwycony tym pomysłem.
S – Mówiłem też że jest typem domatora. Nie lubi wychodzić, zwłaszcza na miasto.
I – No to pójdziemy na plażę. Jest piękny dzień. Szkoda żeby go marnowała na siedzenie w czterech ścianach.
S – A co ty tak ją wyciągasz co? Jaki masz w tym cel? Myślałem że chcesz być ze mną sam na sam.
I – Nie potrzebuję być z tobą sam na sam, kiedy czegoś konkretnego chcę. Inni mi nie przeszkadzają. Mogę cię pocałować gdzie tylko zechcesz i przy kim zechcesz – przybliża się do niego posyłając mu zalotne spojrzenie.
S – Zapytam ją. Poczekaj chwilkę.

Chłopak bierze głęboki wdech i już po chwili staje pod drzwiami Isabel.
Gdy dziewczyna słyszy pukanie do drzwi podnosi się natychmiast z łóżka i ociera łzy z twarzy.
Sergio uchyla powoli drzwi i wprawia ją w nie lada zdumienie, gdy proponuje wspólne wyjście. Isabel stoi jak zamurowana.
S – To co? Wybierzesz się z nami?
I – yyyy dziękuję, ale nie. Nie najlepiej się czuję.
S – Przydałoby ci się trochę świeżego powietrza. Całe dni jesteś w domu. Za kilka dni wracamy, a ty nawet nie widziałaś miasta. Chodź z nami. Wieczorem cię odprowadzimy.
Isabel nie chce czuć się jak kula u nogi, a tym bardziej przyglądać się im, kiedy będą się obściskiwać i przy niej całować. Czuje że tego nie zniesie dlatego po raz kolejny woli odmówić.
I – Naprawdę dziękuję, ale wolę zostać.
S – Jak chcesz. Twoja strata. – Chłopak nie wie czy cieszyć się czy złościć. Z jednej strony obawia się jak wypadnie spotkanie Isabel z jego znajomą i czy coś głupiego nie przyjdzie jej do głowy, ale z drugiej strony jest ciekaw jak będzie zachowywać się Isabel na mieście w ich towarzystwie i może uda mu się ją trochę lepiej poznać. Stronił od jej towarzystwa, ale głównie dlatego, że tak bardzo go pragnął.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Wraca do kuchni i przekazuje niepocieszonej Inmie odmowę szatynki.

E – Wreszcie się raczysz pokazać Vico. Gdzie byłaś jak cię nie było? – Eva wita przyjaciółkę z radością, ale i lekką zgryźliwością gdy ta pojawia się w drzwiach jej mieszkania.
V – Och kochana gdybyś ty wiedziała…Otwórz dłonie. Mam coś dla ciebie!
Wykrzykuje z radością Victoria i podaje przyjaciółce pudełeczko z zapakowaną w środku złotą bransoletką.
E – Wow! Widzę, że komuś się powodzi.
V – Dostałam ich kilka. Tą wybrałam specjalnie dla ciebie.
E – Siadaj. Czego się napijesz?
V – Jak to czego? To co zawsze kochana. Dobre, czerwone wytrawne wino.
Eva nalewa im obu lampeczkę, a potem dopytuje dalej.
E – No to opowiesz mi czemu zawdzięczamy twój dobry humorek? Wygrałaś na loterii czy co?
V – Prawie – kobieta zaśmiewa się tajemniczo.
Po pierwsze poznałam mega gościa. Ma forsy jak lodu. Spędziłam z nim cały tydzień na jego łodzi. Było jak w bajce. Serio Evy, traktował mnie jak księżniczkę. Ach co to był za czas.
E – Super! Wreszcie wróciła prawdziwa Vico! A to drugie?
V – Odzyskałam dokumenty. Na szczęście ktoś je znalazł i mi je odesłał.
E – Extra. – Teraz uśmiech modelki nieco zbladł. – Skoro masz tego swojego nowego wielbiciela to chyba…
Vico od razu domyśla się o co chodzi Evy i wtrąca – spoko, niech twój Robby się nie martwi. Nie zamierzam jechać do Barcelony. Nie dlatego że nie chcę, ale już mi się nie opłaca.
Za tydzień Sergio wraca. Wytrzymam, tym bardziej że teraz muszę skupić się na przygotowaniach do pokazu.
E – Dokładnie. Odbędzie się w Montevideo więc to wielka sprawa. Rozumiem, że odpuszczasz sobie Sergia?
V – Nie dosłyszałaś? Nie jadę nie dlatego że nie chce, ale dlatego że skupiam się teraz na pokazie no i chce trochę jeszcze wyciągnąć od mojego naiwniaka. Sergiem zajmę się jak tylko przyjedzie.
E – Vico ale po co ci on? Jest żonaty. To nie jest już dobra partia.
V – Zapomniałaś że znam kulisy tego małżeństwa? Nie spieszno mi do ślubu. Poczekam aż zakończy tą farsę, a potem będziemy razem już na zawsze. Poza tym zobaczysz co się będzie działo jak tylko wróci. Będzie mi jadł z ręki, a ta jędza nic nie będzie mogła zrobić. Teraz to ja będę górą i pokaże jej gdzie raki zimują!
E – Nie szkoda ni na to czasu i energii? Jest tylu dzianych facetów…
Vico nie daje jej dokończyć i oznajmia – Evy czy ty stoisz po mojej stronie czy jej? Dlaczego starasz się mnie za wszelką cenę zniechęcić do Sergia? Wiesz że go kocham! Czemu to robisz?
E – Vico nie chcę żebyś marnowała przez niego swój czas. Latasz za nim od lat i myślę że on nie jest tego wart. Po prostu martwię się, że się zawiedziesz.
V – Ha! Nie rozbawiaj mnie. Wiem co cię trapi. Boisz się że zagarnę majątek de la Vegów, a ty zostaniesz z niczym jako żona Roberta. O to ci chodzi.
E – Jasne że nie. Uwielbiam cię i życzę ci jak najlepiej.
V – Skoro tak to przestań zrażać mnie do Sergia i wesprzyj mnie kiedy wróci z tą zołzą.
E – Co masz na myśli?
V – To że kiedy wrócą, uprzykrzę jej życie, a ty mi w tym pomożesz. Idziesz w to?
Eva chwilę się zastanawia, ale ostatecznie odrzeka – od dawna tu nudno. Możesz na mnie liczyć. Damy jej popalić!
V – No! To jest moja kumpela Evy! No to toaścik!
Obie przypieczętowują tą umowę stuknięciem lampek wina.
Pierdeme el respeto - Playa limbo
Sergio czeka na Imnę pod domem. Kobieta uparła się, że przekona Isabel do wyjścia. Nie ma jej już 10 minut co utwierdza chłopaka w tym, że nie uda jej się jednak namówić Isabel. De la Vega z trudem kryje wielkie zdumienie gdy Hiszpanka wychodzi w końcu na zewnątrz i to nie sama!
I – Wuala! Jesteśmy gotowe! To co przystojniaku o pięknych zielonych oczach? Prowadź!
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
U Evy.
Po przechwałkach przyszedł standardowo czas na wypytywanie o Sergia. Vico zasypuje kumpelę pytaniami o niego.
V – Wiesz co u niego? Na pewno wiesz. Jesteś dobrze poinformowana.
E – No nie Vico. Znowu to samo?
V – Umieram z ciekawości. Powiedz mi.
E – Ale co?
V – Dobrze wiesz. Sypia z nią?
E – Jeju! A skąd ja to mogę wiedzieć?
V – Roberto ci nie powiedział?
E – Vico o takich sprawach nie rozmawiamy. Z resztą nawet jeśli z nią sypia to w czym problem. Robi to samo co ty.
V – O nie! To zdrada! Nie daruję mu jeśli się z nią zabawia!
E – Nie rozumiem cię. A ty niby co robiłaś przez ostatnie tygodnie? Wierna przecież mu nie byłaś.
V – Ja to co innego.
E – Ach tak. No popatrz.
V – Mam cię już dość. Ciągle się mnie tylko czepiasz.
E – Bo widzę że się w niego zapatrzyłaś i to do niczego dobrego nie doprowadzi. Nie chciałam ci tego mówić ze względu na twoje dobro, ale muszę. Roberto potrafi być bardzo niebezpieczny. Jeśli popsujesz mu szyki zapomnij o Sergiu raz na zawsze.
V – Czemu mi to mówisz? Znam Roberta tyle samo czasu co Sergia i wiem do czego jest zdolny.
E – O nie moja droga, nie masz o tym bladego pojęcia – zaśmiewa się rudowłosa modelka
V – Co chcesz mi przez to powiedzieć?
E – To że Roberto nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel.
V – Zabrzmiało jakby co najmniej miał mnie pobić
E – Interpretuj to sobie jak chcesz. Ja cię ostrzegłam. Co dalej z tym zrobisz to twoja sprawa.
V – Czasami wnerwiasz mnie na maksa! Czemu nie powiesz mi tego wprost?!
E – Vico możemy razem zagrać jej na nosie, trochę ją pognębić, ale tak żeby nie popsuć planów chłopaków rozumiesz? Jeśli im zaszkodzimy to obie stamtąd wylecimy i to z hukiem!
V – Ok., spoko. Będę się pilnowała, ale mojej małej zemsty nie odpuszczę. Już się nie mogę doczekać jak ta małpa tu wróci. Pozna mnie od najgorszej strony!

Na widok zbliżającej się Dulce, Bruno natychmiast stara się oddalić. Nie chce mieć problemów z pracodawcami. Brunetka jednak ani myśli odpuścić i powstrzymuje go wykrzykując: Wiem w kim się kochasz szoferku! Poczekaj. Dam ci poradę sercową.
Te słowa zmroziły krew w jego żyłach. Dosłownie stanął dęba.
Usłyszał za swoimi plecami: Jak mi pomożesz to nic nie powiem. Milczę jak grób.
Chłopak odwraca się do Dulce z rozgniewaniem wymalowanym na twarzy i od razu zarzecza jej insynuacjom.
B – W nikim się nie kocham
D – Daj spokój Bruno. Skończ z tą dziecinadą. Naprawdę ci nie przystoi.
B – Czego panienka chce?
D – Nic wielkiego. To mała przysługa, która nie zrobi ci różnicy, a dla mnie jest na wagę złota.
Jeśli pomożesz mi jutro dostać się do miasta obiecuję że nikt się nie dowie o twojej wielkiej platonicznej miłości.
B – Powtarzam, że nikim nie jestem zainteresowany – chłopak złości się coraz bardziej, jednak Dulce wie swoje.
D – Może i jestem podlotkiem, ale mam wyjątkowy talent obserwatorski i potrafię odczytywać sygnały. Szkoda, że inni tego nie umieją. Ciekawe co by na to powiedziała Cordelia no bo reakcje ciotki łatwo przewidzieć.
Na imię Cordelii Bruno aż zbladł.
D – Nic nie mam do mojej kuzynki, ale strasznie ciekawi mnie to co w niej widzisz. To nudziara, która boi się własnego cienia. Co ci się w niej podoba? Nie rozumiem
Opinia na temat kuzynki dotyka Bruna, który ma ochotę na ripostę jednak ze względu na swoją niewygodną sytuację woli to przemilczeć.
D – Jutro z samego rana zawieziesz mnie do centrum. Potem będziesz mnie krył.
B – Ja? Niby jak mam to zrobić?
D – Gdyby ktoś się ciebie o mnie pytał powiesz że widziałeś mnie spacerującą po ogrodzie. W resztę wtajemniczyłam już Lili.
B – Widzę, że ma panienka wszystko rozplanowane.
D –Wbrew pozorom to nie było trudne. Dzięki! – odkrzykuje i oddala się niemal skacząc z radości. Bruno natomiast zamiera na myśl o tym że jego uczucia mogłyby wyjść na światło dzienne.
B – Co za cwaniara! Taka młoda, a jaka sprytna! Łatwo mnie podeszła. Bezczelna!

Zaraz po lunchu Roberto wraca wraz z ojcem do firmy. Już w recepcji sekretarka przekazuje Carlosowi wiadomość od małżonki.
C – Moja żona dzwoniła? – Carlos jest zaskoczony – dawno?
Ofelia – Nie, z jakieś 5 minut temu. Prosiła żeby się pan z nią skontaktował.
C – Dziękuję. Zaraz to zrobię. Nie łącz mnie z nikim.
Od razu po wejściu do gabinetu mężczyzna oddzwania do Eleny. Ta akurat wypoczywa nad basenem czytając czasopisma. Liliana przynosi jej słuchawkę.
E – Kto?
L – Pan Carlos
E – Przynieś mi jeszcze soku pomarańczowego
Liliana skina głową i odchodzi. Elena odczekuje chwilę i odbiera.
E – Szanowny mężu, wreszcie się odzywasz.
C – Nie mam czasu. Mów o co chodzi. Nie zwykłaś do mnie telefonować.
E – Tak szybko dziś wyszedłeś że nie zdążyłam z tobą czegoś ważnego omówić.
C – Słucham zatem
E – Słyszałam twoją rozmowę z Dulce.
C – No proszę. Musiałaś przykleić się do ściany skoro to było słychać.
E – Bardzo śmieszne. Nie domknęliście drzwi, a ja akurat przechodziłam.
C – Jasne. Nie ważne. Do rzeczy.
E – Czy ja dobrze słyszałam? Jutro jej konto zostanie odmrożone?
C – Brawo! Słuch cię jeszcze nie zawodzi.
E – Dlaczego ja nic o tym nie wiem.
C – Jak to nie? Przecież słyszę że wiesz.
E – Nie drażnij mnie. Carlos masz mi przekazywać takie informacje.
C – I tak miałem ci powiedzieć wieczorem
E – Wiesz chyba co masz robić, a raczej czego nie masz robić?
C – Oświeć mnie żoneczko
E – Pod żadnym pozorem Dulce nie może dostać dostępu do konta. Masz jej to uniemożliwić.
C – Hola hola co ty wymyślasz?
E – Pieniądze oznaczają brak kontroli nad nią, a ona nie może wyjść spoza kontroli.
C – Uparłaś się na nią – mężczyzna zaśmiewa się z kpiną w głosie
E – Sam mówiłeś że to niedoświadczona małolata która w mig roztrwoni to co zostało z majątku Alberta. Dopóki nie przejmiemy schedy od tej łajdaczki Rubio Dulce nie może tknąć ani pesa.
C – Pogadamy o tym jeszcze w domu.
E – O nie, nie zbędziesz mnie. To postanowione!
C – O tym ja zdecyduję – mężczyzna rozłącza się doprowadzając tym żonę niemal do białej gorączki.
E – Nie! nie rób tego słyszysz! Przeklęty! Przeklęty drań! – za kobietą stoi Lili z sokiem, którą niemal szturmuje wzrokiem, gdy ją zauważa – a ty co się gapisz?! Szpiegujesz mnie pasztecie!?
L – Przepraszam. Ja tylko przyniosłam sok.
E – Dobrze że nie wypiłaś go po drodze. Dawaj i wynocha!

Lili wraca do kuchni we łzach. Określenie szefowej głęboko ją zabolało. Matilde od razu dostrzega jej stan.
M – Co się stało Lili?
L – Nienawidzę jej! Nienawidzę! Niech ją piekło pochłonie! – wykrzykuje i wychodzi zalewając się łzami.
M – A ty dokąd?! Lili!

Na początek Sergio zabiera dziewczyny na rynek miasta zwany La Rambla. Oboje z Inmą doskonale go znają, w przeciwieństwie do Isabel, która nie przestaje podziwiać widoków w których niemal się zatraca. Jest tak zaaferowana że nawet nie czuje już na sobie wzroku Sergia, który co i rusz skupia na niej swoje spojrzenie.
Potem udają się do przytulnego baru usytuowanego w samym sercu rynku, by coś przekąsić.
Seras - Carlos Rivera
Menu jest po katalońsku więc Isabel nie ma pojęcia co zamówić. Nawet gdyby wiedziała to brak swobody wywołany obecnością Sergia i tak odebrałby jej apetyt tak jak ma to miejsce teraz.
I – To co Sergi? Co nam proponujesz? – pyta kokieteryjnie Inma wywołując u chłopaka szeroki uśmiech
S – To raczej ty powinnaś nam doradzić. W końcu jesteś tutejsza.
I – Mogłabym zaproponować tradycyjnie paellę ale myślę, że każdy już zna ten słynny specjał.
Jadłeś już pewnie nie raz?
S – Masz rację. Tym mnie nie zaskoczysz.
I – Ja mam ochotę na krem kataloński
S – Nieźle, od razu deser?
I – Lubię zaczynać od deseru – Inma posyła Sergiowi uwodzicielskie spojrzenie, a on zdaje się je odwzajemniać.
S – Domyślam się.
Atmosfera robi się tak gorąca i gęsta, że nawet Isabel mimo iż jest jawnie pomijana w tej konwersacji, a może to i lepiej biorąc pod uwagę jej nieznajomość kuchni katalońskiej odczuwa napięcie i marzy o ucieczce, oczywiście w przeciwieństwie do Inmy.
Kobieta zachowuje się coraz zuchwalej i niemal wylewa swój obfity biust na talerz chłopaka.
Chwilę potem jednak się uspokaja.
I – Zrobiło się nadzwyczaj gorąco. Idę do łazienki. Zaraz wracam.
Ya no karaoke - Melendi
Isabel żegna ją poirytowanym spojrzeniem co nie uchodzi uwadze samego Sergia.
Chłopak zajmuje miejsce obok niej które należy do Inmy i niespodziewanie chwyta ją mocno za ramię przysuwając do siebie, a potem ostrzega silnym szeptem – Nawet o tym nie myśl. Niczego nie próbuj, nie kombinuj, bo tym razem przysięgam, że pożałujesz. Jeden zły ruch i po tobie. Dopadnę cię gdziekolwiek będziesz!
Dia cero karaoke - La oreja de Van gogh[/i]

Duele el amor - Tony Dize - napisy końcowe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 5 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin