Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

En nombre de la sangre - Odcinek 40
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:21:11 01-03-14    Temat postu:

Bannerki (mam nadzieję, że się spodobają )



Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:40:48 01-03-14    Temat postu:

Genialne sygnaturki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:42:17 01-03-14    Temat postu:

Sunshine napisał:
Bannerki (mam nadzieję, że się spodobają )





Wiesz co lubię

Banerki są cudowne
Chyba najbardziej podoba mi się pierwsza zarówno przez Aarona i Melisse
Cudnie ich połączyłaś, wszystkich


Ostatnio zmieniony przez Stokrotka* dnia 15:43:00 01-03-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:01:17 01-03-14    Temat postu:

    Odcinek 4


- To niemożliwe! - Krzyknęła Helena sięgając po szklankę wody stojącą na jej stoliku nocnym , po czym łyknęła pastylkę podaną jej przez córkę.
- Andres chyba nie sądzi, że zaakceptujemy ten testament. Musimy znaleźć jakieś wyjście, mamo... - Laura zdecydowanie nie miała zamiaru pozwolić trzem przybłędom szwendać się po jej domu i zarządzać jej pieniędzmi, które tak ciężko zdobyły wraz z matką. A przynajmniej miały zdobyć. - Nie wyobrażam sobie życia na rachunek tych biedaczek, musimy podważyć testament! - Laura zaczęła miotać się po pokoju starając się znaleźć sposób na wyjście z tej dziwnej sytuacji. To nie tak wszystko miało wyglądać! Miały być bogate i opływać w luksusy. Ona miała wyjść za Andresa i po dwóch latach znów stać się wolna. Może nawet mogłaby wtedy bawić się dalej z Roberto. A tak? Będzie musiała żyć na garnuszku u męża do końca swoich dni.
- Nie... - Laura przystanęła w miejscu i wlepiła swoje wielkie czarne oczy w matkę w wyrazie zdumienia.
- Ale mamo... To wszystko co robiłyśmy...
- Poczekaj. Nie możemy podważyć tego testamentu, bo się nie da. Myślisz, że Lorenzo był na tyle głupi? Poza tym Andres poświadczy, że wszystko jest zgodne z prawem, więc nie możemy ryzykować. Ale mam pomysł - Helana uniosła się na poduszkach robiąc miejsce dla córki, by usiadła obok niej. - Musisz się z nimi zaprzyjaźnić - Laura otworzyła usta, by wyrazić swój sprzeciw. Nie miała zamiaru bratać się z pospólstwem. - Żadnych sprzeciwów. Musisz pokazać im jak wspaniałe jest życie w luksusie, zabrać do sklepów i do klubów, które odwiedzasz. Muszą zapomnieć o tym absurdalnym warunku ukończenia edukacji, by przejąć majątek. Do czasu, gdy sobie o tym przypomną, dam radę wyciągnąć z firmy tyle, by starczyło nam na życie w luksusie do końca naszych dni - Laura rozważała w myślach ten plan patrząc uważnie na matkę. Pozostawała kluczowa kwestia.
- Co z Andresem? Wątpię, żeby się nie zorientował, kto zdefraudował środki firmy, gdy zacznie bawić się w detektywa - Helena wyciągnęła dłoń i pogłaskała córkę po policzku.
- Wtedy, kochanie, będziesz musiała znaleźć sobie nowego narzeczonego. Daleko stąd - Laura roześmiała się perliście na pokrętną logikę jej matki i zaczęła myśleć, że być może i tak wyjdą na swoje.
***
- Myślicie, że dogadamy się jakoś z tą kobietą? - Zapytała siostry Rubi przytulając poduszkę do piersi. Wcześniej, gdy gospodyni zaproponowała im wybór pokojów, po krótkiej naradzie zdecydowały, że najlepszym sposobem, by lepiej się poznać, będzie zajęcie wspólnego pokoju. I takim oto sposobem wylądowały w pokoju z trzema łózkami, które na szybko dostawił syn gospodyni, Roberto. Pokój to było mało powiedziane, ich nowa sypialnia zajmowała powierzchnię, w której zmieściłyby się zdecydowanie trzy chatki Rubi i ze dwa mieszkania Jade. Żadna z dziewczyn nie czuła się zbyt komfortowo z tą świadomością.
- Nie ma szans - mruknęła pogodzona ze światem Jade. - Obie mają nas za... Perla, jakie jest to mądre słowo, które określa człowieka, który zajmuje coś co mu się nie należy?
- Uzurpator. Mają nas za uzurpatorki i w sumie im się nie dziwię. Nagle znikąd pojawiają się trzy dziewczyny, które okazują się zaginionymi córkami właściciela wszystkiego. Brzmi jak z filmu, a nie z prawdziwego życia - stwierdziła Perla przykrywając nogi kocem. Wszystkie trzy siedziały zwinięte na podłodze pomiędzy łóżkiem Jade a oknem. - Powinnam zadzwonić do rodziców, albo przynajmniej do Bruna - mruknęła Perla z szerokim ziewnięciem, zwracając uwagę zamyślonych sióstr.
- To twój chłopak? - Zapytała Jade z konspiracyjnym uśmiechem, na co Perla wybuchnęła śmiechem.
- A gdzie tam, nie mam chłopaka. Bruno to mój brat, to znaczy, przyrodni brat, jak się okazuje. Czasami nienawidzę mojej matki za te wszystkie kłamstwa.
- Nie możesz... - zaczęła Rubi, ale zamilkła pod wpływem spojrzenia Jade, które mówiło, że nie czas na wydawanie osądów.
- Wcale się nie dziwię, że Roxana zawsze była tą ładniejszą i cudowną, zbierała wszystkie ochy i achy, skoro jestem owocem romansu - kontynuowała Perla, jakby nie słysząc wtrętu Rubi. - Roxana to moja siostra - dodała dziewczyna widząc niezrozumienie na ich twarzach.
- Och... Moja babcia zawsze mnie chroniła, choć nie zawsze się dało. Wciąż chodząc ulicami słyszałam, że jestem bękartem i że moja matka była ladacznicą, bo miała nieślubne dziecko. Większość dziewczyn z miasteczka powychodziło za mąż w wieku szesnastu lat, a mnie wszyscy dobrzy chłopcy omijali szerokim łukiem. Co nie przeszkadzało tym, którzy głośno oskarżali moją matkę o bycie ladacznicą, by się do mnie dobierać - Perla wyciągnęła rękę w kierunku Rubi dodając jej otuchy. - W końcu mój przyjaciel, jedyny jakiego miałam w życiu. poprosił mnie o rękę, ale nie zrobiłabym mu tego. Wytykaliby go palcami do końca życia - Jade przysunęła się bliżej Rubi i ujęła jej drugą dłoń.
- Hej, teraz jesteśmy razem. I skoro już pora na wyznania, to wierz mi, nie jesteś sama. Niewielkie miasteczko czy przedmieścia dużego to mała różnica. Moja matka to święta kobieta, ale te wszystkie przekupy, które wystają na targach w dzień, a po nocach dają się obijać swoim mężom, tylko po to, by mieć opinie dobrze prowadzących się, też często oplotkowują moją mamę. A ich dzieci? - Jade skrzywiła się z pogardą. - Na zewnątrz tak święci jak rodzice, a gdyby tylko mogli zdybać cię gdzieś w ciemniej uliczce. to nie byłoby za wesoło. Musiałam nauczyć się bronić, gdy miałam trzynaście lat i zaatakował mnie pijany mąż sąsiadki. Od tamtej pory noszę ze sobą nóż. Naprawdę chciałabym dożyć starości - mimo smutnego tematu, dziewczyny parsknęły śmiechem słysząc ostatnie stwierdzenie Jade. - Chociaż teraz? - Jade rozejrzała się po ich sypialni znacząco. - Wygląda na to, że wszystko się zmieni...
Andres bezdźwięcznie zamknął uchylone drzwi od sypialni jego narzuconych podopiecznych i oparł się o framugę ukrywając twarz w dłoniach. Nie miał zamiaru podsłuchiwać, chciał im tylko przekazać plany na jutrzejszy dzień, ale cieszył się, że dane mu było to usłyszeć. Lorenzo Ramos powinien odpokutować w piekle to, że zostawił swoje córki na pastwę losu przez tyle lat i Andres osobiście miał nadzieje, że właśnie to się dzieje z jego klientem. Mężczyzna powoli ruszył w kierunku wyjścia, rano zdąży zawiadomić jego nowe podopieczne o najbliższych planach, na razie powinien dać im odpocząć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:37:06 01-03-14    Temat postu:

Uwielbiam
Fajnie, że siostry już się tak zgrały i uznały, że najlepiej będzie trzymać się razem, żeby nie dać się tym żmijom.

No to sobie Helena plan uknuła Chociaż to będzie zabawne jak jej cudowna córeczka będzie musiała zaprzyjaźnić się z dziewczynami chociaż ich nienawidzi

Andres to dopiero ma ciężkie życie. Musi nie tylko poradzić sobie z Heleną i jej córeczką, ale też jakoś z siostrami, które miały ciężkie życie.
Smutno mi się zrobiło na wspomnienia zarówno Jade, Rubi jak i Perli. Bo każda z nich miała ciężkie życie.

Dzisiaj jakoś dziwnie wcześnie, ale ja się cieszę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:03:27 02-03-14    Temat postu:

Dziwnie wcześnie, bo musiałam wychodzić

Nie wiem, czy nie za dużo upchałam w jeden odcinek, ale chyba ujdzie. Może nawet Andres z Jade się dogadają, jak on zna już jej historię... Wątpię, ona wredne stworzenie jest

Andres to w ogóle ma ciężkie życie, nie dość, że ta żmija na podorędziu to jeszcze opieka nad małoletnimi Ale przynajmniej zostawić Laury nie będzie szkoda, gdy już przyjdzie czas


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 1:05:37 02-03-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:45:29 02-03-14    Temat postu:

Odcinek genialny.

Helena i Laura już knują jakby tu wyciągnąć z firmy jak najwięcej. Mam nadzieję, że dziewczyny nie dadzą się nabrać Laurze i Helenie.

Każda z sióstr jak widać przeżywała piekło. Andres usłyszał ich historie i to na pewno mu też w jakimś stopniu pomoże.

Czekam na kolejny odcinek i zapraszam do mnie. O ile będzie Ci się chciało czytać moje wariactwa, że tak to nazwę. Cual es la verdad? i Potęga prawdziwej miłości
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:10:45 24-05-14    Temat postu:

Tak mnie naszło, to nic szczególnego, a nawet powiedziałabym, że słabe, ale ta scena jakoś do mnie przyszła i brzęczała nad uchem jak natrętna mucha, więc... Ta dam!

    Odcinek 5

Rubi wymknęła się wczesnym rankiem z rezydencji i ruszyła w kierunku drzew okalających teren posiadłości. Wciąż nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Jako dziewczyna głęboko wierząca, nie mogła poukładać sobie w głowie tego, że jej ojciec nie tylko uwiódł i porzucił jej matkę, ale miał również dzieci z dwiema innymi kobietami, a co za tym idzie romanse, w niemal tym samym czasie. Kłóciło się to z jej poglądem na świat i choć uważała, że jej siostry to chyba najlepsze, oprócz babci, co ją w życiu spotkało, to czuła ukłucie sumienia, za każdym razem, gdy myślała o sytuacji, w której się znalazła.
- Och tato, mam nadzieję, że odpokutowałeś wszystko i znajdujesz się na górze razem z mamą, choć ciężko mi uwierzyć, że to możliwe - wyszeptała Rubi kierując wzrok w bezchmurne niebo i zaciskając dłoń na krzyżyku, który miała na szyi. Po kilku krokach wszystkie ponure myśli wywietrzały jej z głowy, gdy dotarła na skraj strumienia. Z radości, że jednak jest w tym miejscu coś, co kojarzy jej się z domem z Taxco, aż podskoczyła. Zanim zdążyła to naprawdę dobrze przemyśleć już stała naga zanurzona po szyję w chłodnej wodzie. Po kilku chwilach okazało się, że to nie była najmądrzejsza decyzja w jej życiu.
- Wielu rzeczy mogłem się spodziewać po dzisiejszym dniu, ale to zdecydowanie nie należy do jednej z nich - Rubi zaalarmowana głosem dochodzącym zza jej pleców zakryła się rękoma, zanim obróciła się w stronę przybysza. Mężczyzna zakłócający jej przestrzeń osobistym bynajmniej nie okazał się złośliwym gnomem, jak zdążyła go już ochrzcić w myślach Rubi, lecz uśmiechającym się bezczelnie brunetem. W sekundzie, która przeważyła na jej wyborze "zostać czy uciekać", Rubi otaksowała mężczyznę wzrokiem i nawet nie drgnęła, gdy on zdążył zsiąść z konia i z tym samym wyrazem twarzy sięgnąć po jej porzucone na brzegu ciuchy. Zdecydowanie wyglądał na kogoś takiego przed kim czuło się nieświadomie respekt.
- Czy nikt Cię nie uprzedził, że włamywanie się na czyjś teren tylko po to, żeby wykąpać się w strumieniu, jest surowo karane? W każdych innych okolicznościach też, ale Ty jesteś w nie lada opałach - Pablo miał niezły ubaw widząc jak twarz dziewczyny zaczyna przypominać dojrzałego pomidora.
- A kto powiedział, że się włamałam? - Odkrzyknęła hardo Rubi, gorączkowo starając się znaleźć wyjście z sytuacji, z której wyjścia nie było. Bo co mogła zrobić? Stała nago w wodzie, podczas gdy on trzymał w ręku jej ciuchy... Naprawdę cie była w stanie wymyślić żadnego logicznego wyjścia z tego bałaganu. Że też ona zawsze mus się wpakować w jakieś bagno!
- Ja, księżniczko! Bo to moja ziemia - Pablo nawet z tej odległości mógł stwierdzić, że była ładna, a to dopingowało go dalszego dręczenia dziewczyny.
- W takim razie to nieporozumienie - krzyknęła Rubi coraz bardziej się trzęsąc, nie do końca pewna czy to z zimna czy ze złości na tego kretyna, który trzymał ją w garści. - Sądziłam, że nadal znajduję się na ziemi posiadłości Ramos, przepraszam, czy mógłbyś oddać mi ciuchy, bo zamarzam? - Zapytała szczękając zębami, ale uwadzę Pabla nie uszła nuta złośliwości ukryta w jej słowach. I na tej nucie właśnie oparł swe dalsze poczynania. Bez namysłu zrzucił buty i ruszył w kierunku dziewczyny brnąc przez wodę w jeansach i czerwonym podkoszulku nad głową trzymając jej ciuchy.
- Proszę, teraz zamarzamy razem, ale przynajmniej stąd mam lepszy widok - stwierdził, gdy podszedł na tyle blisko, by bez skrępowania obrzucić spojrzeniem jej ciało, które było widać jak na dłoni poprzez taflę wody. Rubi aż się zapowietrzyła i przez jej głowę przeszła myśl, czy można umrzeć na zawał ze wstydu. - Jeśli chcesz swoje ciuchy z powrotem musisz sama je sięgnąć - Pablo naprawdę nie miał pojęcia co go napadło. Nie powinno go nawet być w pobliżu tego strumienia, a co dopiero w nim. Nie powinien tez straszyć i dręczyć biednej nagiej dziewczyny, której oczy w tym momencie wyglądały jak oczy zwierzęcia na drodze złapanego przez reflektory nadjeżdżającego pojazdu. Ale, do diabła, była gorąca jak błyskawice, które ciskały jej oczy. Mógłby sobie wyobrazić w tym momencie jak jej piersi przylegają do jego klatki piersiowej, gdyby jednak zdecydował się zrobić to, na co miał ochotę i przyciągnął ją za kark do pocałunku. Musiała być nową służąca u Ramosów, taką, którą chciałby podkraść i tym samym sprawić, by kręciła się po jego domu, a najlepiej po sypialni. Czuł się jak dzieciak trzymający pudełko z nową zabawką, którą nie wie jak uruchomić. I wtedy właśnie tok jego myśli przerwała sama zainteresowana rzucając się do przodu i wyrywając jedną część garderoby z jego ręki i jednocześnie wpychając ich oboje do wody. Gdy udało mu się wynurzyć, dziewczyna zdążyła już odpłynąć na tyle daleko, by pozostało mu jedynie echo jej dotyku. Rubi dała rada jakoś założyć swoją różową spódnicę tak, by udawała sukienkę, będąc nadal w wodzie. Nie miała też złudzeń, że gdy z niej wyjdzie to ten skrawek materiału będzie się lepił do niej jak druga skóra i z jej godnością, mimo wszystko, nie będzie za dobrze, ale jednak ocali jej jakieś skromne resztki.
- Nie sądziłam, że faceci w mieście są jednak tacy sami jak u mnie w pueblo - powiedziała, gdy już stanęła na brzegu i gdy poczuła zew odwagi, mimo, że wzrok jej prześladowcy zdecydowanie nie skupiał się na jej twarzy i nie była pewna, czy ją rozumie. - Okazuje się, że wszyscy faceci to świnie - stwierdziła i obróciła się na pięcie, by ruszyć biegiem w kierunku rezydencji. Pablo miał w sobie na tyle godności, żeby poczuć wyrzuty sumienia, gdy spojrzał na trzymaną w dłoni bluzkę.
- Caro - czarny koń wiernie podniósł głowę, gdy jego pan ociekając wodą staną wreszcie na brzegu i złapał uzdę. - Wygląda na to, że ta mała miała rację... - Mruknął zerkając w kierunku, w którym zniknęła dziewczyna. - Wszyscy faceci to świnie, nie wyłączając mnie... Ale to nie zmienia faktu, że z chęcią zaliczyłbym powtórkę z rozrywki z tą małą złośnicą - zaśmiał się pod nosem wspominając widok jej roziskrzonych oczu i ciała, które, psiakrew, będzie prześladować go w snach.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 21:41:50 25-06-14, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:33:39 24-05-14    Temat postu:

Nie sprawdzone błędy, ale lecę na obiad, więc później ogarnę.

Odcinek 6

Jade wpięła we włosy kolejne kolorowe pasemko uśmiechając się do lustra, gdy złapała pełne grozy spojrzenie Perli.
- Jestem stuprocentowo pewna, że "szef wszystkich szefów" nie pozwoli Ci tak wyjść na miasto - stwierdziła Perla wskazując na bałagan na głowie siostry, która by jeszcze wzmocnić efekt spięła część włosów do góry sprawiając, że wyglądała niemal jak rasowy punk. Czarna spódniczka, glany, top z czaszką i metalowa biżuteria, której waga mogłaby zabić. dopełniały jej wygląd. "Szef wszystkich szefów", czyli Andres, do którego od wczoraj należało do przezwisko, na pewno nie byłby zachwycony wizerunkiem jednej z jego podopiecznych, o czym Jade doskonale wiedziała i co oczywiście napawało ją jeszcze większym entuzjazmem, by zobaczyć jego minę.
- Wiem, co nie zmienia faktu, że dostanie zawału, gdy mnie zobaczy i nie będziemy musieli już nigdzie wychodzić - Jade uśmiechnęła się złośliwie i podciągnęła spódniczkę, sprawiając, że ledwie zakrywała jej tyłek. Ich opiekun na pewno dostanie szału, oj już ona się o to postara.
- Ubierasz się tak na co dzień? - Zapytała Perla, której ciekawość, jak ona sama wyglądałaby w takim stroju, aż wyzierała z jej postaci. Oczywiście w życiu nie odważyłaby się na taki ubiór, ale w duchu musiała przyznać, że Jade wyglądała fantastycznie, mimo że trochę niepoprawnie.
- Oczywiście, że nie - powiedziała z zgrozą Jade poprawiają top tak, by kawałek koronki z jej stanika był na wierzchu. - Jestem bardziej sportową bestią na co dzień, jeansy i koszulki z nadrukami to mój świat - Jade obróciła się w stronę siostry, która usiadła na łóżku i poprawiła wczorajszą sukienkę na sobie. - W mojej dzielnicy była świetlica środowiskowa, do której chodziłam od jedenastego roku życia. To - wskazała na siebie - jest jednym z moich kostiumów na jakiś występ dla młodszych dzieciaków. Grałam złośliwą punkową czarownicę - Jade roześmiała się na to wspomnienie. - W ogóle było tam mnóstwo innych akcji, by dzieciaki się nie nudziły. Dwa lata temu przyjęli wychowawczynię zakochaną w muzyce arabskiej i tańcu brzucha. Wszystkie kobiety z sąsiedztwa, w tym moja mama, zapisały się na zajęcia. A mam oczywiście zaciągnęła mnie ze sobą, by nie czuć się samotnie - mruknęła z irytacją Jade. Po tylu latach życia w izolacji wciąż wkurzało ją to, że sąsiadki nigdy nie zaakceptowały jej matki w swojej społeczności. - W każdym bądź razie, po kilku zajęciach dostałam podobnego kręćka, co wychowawczyni - Jade rzuciła się w stronę szafki, z której wyciągnęła swój nie najnowszej generacji telefon, jednak na tyle nowy by miał w swoim asortymencie odtwarzacz mp3. - Posłuchaj - Jade z rozświetloną przez uśmiech twarzą włączyła pierwszą piosenkę na liście i poderwała się na równe nogi zawiązując rąbek koszulki pod biustem. Po chwili zaczęła wykonywać ruchy, na które Perla gapiła się z otwartymi ustami. Perla do tej pory taniec brzucha widywała jedynie w internecie, jednak na żywo był to jednak zupełnie inny wymiar.
- Proszę, proszę, proszę, powiedz, że mnie nauczysz - dziewczyna skoczyła na równe nogi i zaczęła przyglądać się siostrze z tej pozycji, gdy zaczął się refren.
Andresowi wydawało się, że ma jakieś zaćmienie mózgu, bo przecież niemożliwym było, że widział to co właśnie widział, prawda? Ubrana jak członek młodzieżowego gangu Jade, najbardziej irytująca z jego nowych podopiecznych, tańczyła taniec brzucha na oczach swojej zachwyconej siostry - Perli. Mężczyzna przetarł oczy ze zdumienia i powstrzymał odruch uderzenia głową o futrynę drzwi, gdy uświadomił sobie, że wyobraża sobie jak tam mała złośnica tańczy dokładnie to samo ubrana jedynie w czarną bieliznę, której skrawek wystawał jej z dekoltu bluzki. Opanuj się człowieku, powiedział do siebie w myślach, masz narzeczoną, a to niemal dziecko. Na dodatek dziecko pod twoją kuratelą. Mimo wszystko obraz z jego wyobraźni wrył mu się w pamięć i omal nie jęknął, gdy z zamyślenia wyrwała go przebiegająca obok niego i miotająca przekleństwa Rubi. W życiu nie sądził, że ta mała "pueblerina" może mieć tak bogaty zasób słownictwa w tej sferze.
- Wszyscy faceci to świnie - oświadczyła Rubi zszokowanym jej strojem i słownictwem siostrom, które zamarły, gdy wpadła do pokoju. Po czym zniknęła w łazience, a minutę później Andres, który zdążył już opanować swoją galopującą wyobraźnię, zajął jej miejsce na środku pokoju.
- Dzień dobry, jak rozumiem nie jesteście jeszcze gotowe na pójście do firmy? - Wymownym spojrzeniem obrzucił strój Jade, która uśmiechnęła się słodko i już miała powiedzieć "jesteśmy", gdy z łazienki wyłoniła się Rubi owinięta w sama ręcznik i nawet nie zwracając uwagi na adwokata ruszyła do swojej szafki i wyciągnęła sukienkę, którą miała wczoraj na pogrzebie i marszowym krokiem zawróciła zatrzaskując za sobą drzwi. Perla i Jade popatrzyły na siebie i wzruszyły ramionami, zastanawiając się co też mogło napaść ich siostrę. Andres pierwszy wrócił do wyuczonej przez lata pracy prawnika kamiennej twarzy i spojrzał upominająco a na Jade.
- Wyglądasz jak młodociany członek gangu i dziewczyna gangstera w jednym, wybacz, ale w życiu Cię nie wpuszczą do firmy w tym stroju - Jade jedynie powtórzyła swoją sztuczkę z uśmiechem i zastanowiła się czy powinna ciągnąć dalej swoją zabawę, czy też zająć się czymś ważniejszym, czyli nastrojem Rubi. Zdecydowała, że w tej chwili Rubi jest ważniejsza niż dręczenie ich opiekuna od siedmiu boleści i wzruszyła ramionami.
- Niech Ci będzie - wskazała gestem ręki drzwi, na co Andres zmarszczył brwi. - Chyba nie sądzisz, że będę się przebierać przy Tobie? - Brunet zawahał się na ułamek sekundy, co Jade wykorzystała na uniesienie brwi i zaczęła rozplątywać węzeł na bluzce z wyraźnym zamiarem zdjęcia jej czy też Andres będzie czy nie skłonny do opuszczenia pokoju. Zanim zdążyła się obejrzeć mężczyzna zamykał już drzwi od zewnątrz, w myślach klnąc sam na siebie, że miał wielką chęć by zostać i obejrzeć pokaz, który sugerowała dziewczyna.
- Jestem strasznie popieprzony - zganił sam siebie ukrywając twarz w dłoniach.
Zaraz po wyjściu Andresa dziewczyny stłoczyły się pod drzwiami łazienki pukając i wzywając Rubi do otworzenia. Jade jednocześnie starała się odpiąć wszystkie sztuczne pasemka włosów, by nie przynieść wstydu siostrom, gdy już pojawią się w firmie ich ojca. Gdy drzwi w końcu się otworzyły i pojawiła się w nich z Rubi z zaciętą miną, Jade właśnie starała się ściągnąć glany, siedząc na łóżku jedynie w czarnej bieliźnie. Wzrok Rubi zatrzymał się na wojującej z butami siostrze i sprawił, że zaniosła się chichotem. Perla zerknęła najpierw na Jede, która zamarła z jednym butem w dłoni, a potem na śmiejącą się nadal Rubi i to sprawiło, że sama się uśmiechnęła.
- Można wiedzieć co Cię tak wkurzyło, albo na początek dlaczego wróciłaś mokra ze spódnicą podciągniętą na cycki? - Zapytała jak zawsze bezpośrednia Jade. Rubi opanowała się na tyle by jej mina znów zmieniła się na wściekła i powtórzyła frazę, z którą weszła do pokoju.
- Wszyscy faceci to świnie - mruknęła pod nosem i opadła na miejsce obok Jade, której udało się w końcu ściągnąć drugi but i gapiła się na Rubi z zachęcającym do dalszej wypowiedzi wyrazem twarzy.
- A ja uważam, że niektórzy to naprawdę inteligentne istoty, na przykład mój brat, ale pewnie musisz mieć powód, by tak sądzić? - Perla zawiesiła głos starając się zmusić Rubi do powiedzenia o co w tym wszystkim chodzi.
- Kąpałam się w strumieniu - obie dziewczyny uniosły wzrok na tę niespodziewaną informacje. - Chyba przekroczyłam terna posiadłości, przynajmniej ten idiota tak twierdził. Ukradł mi ciuchy, burak jeden, a potem stwierdził, że sama muszę je odzyskać, kiedy wgramolił się do mnie do wody i gapił się na mnie jak na towar na półce sklepowej - Rubi wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu, sprawiając, że dziewczyny zrozumiały jedynie to, że stała nago w strumieniu, gdy ktoś ukradł jej ciuchy.
- Rubi, zwolnij... Kto ukradł Ci ciuchy, możesz? - Zapytała Perla sugerując, by Rubi wysławiała się jaśniej. Rubi zgrzytnęła zębami i westchnęła.
- Wybacz, ale się nie przedstawił, w każdym razie utrzymywał, że jest właścicielem ziemi, przez którą płynął strumień. Obmacywał mnie wzrokiem jak jakąś... - Rubi zacięła się nie chcąc nazwać tego, jak się czuła w tamtym momencie.
- Powinnyśmy się tam przejść, albo wysłać Andresa, żeby z nim pogadał, nie można tak... - zaczęła ze świętym oburzeniem Perla, ale Jade weszła jej w słowo.
- Młody? Przystojny? - I Rubi i Perla spojrzały na nią ze podniesionymi brwiami. - No co? - zaczęła bronić się Jade. - Gdy facet obmacuje Cię wzrokiem, to chyba ważne, czy Ty możesz zrobić to samo w odwecie - mruknęła dziewczyna wzruszając ramionami.
- I młody i przystojny - warknęła Rubi z mordem w oczach, widać musiała przypominać sobie twarz tego gnoma, jak już zdążyła go ochrzcić wcześniej. - Do tego bezczelny arogancki kretyn, który myśli, że mu wszystko wolno. Palant! A żeby go poskręcało! Niech się nabawi zapalenia płuc od tego włażenia do wody w ciuchach! - Skończyła swój wywód Rubi, sprawiając, że dziewczyny wybuchnęły śmiechem, który urwał się wraz z pukaniem do drzwi.
- Gotowe na podbój świata? - Zapytała Jade z uśmiechem chochlika, gdy zapięła ostatni guzik przy sukience i ruszyła do drzwi. Perla i Rubi wymieniły się uśmiechami i podążyły za nią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:38:34 24-05-14    Temat postu:

Nawet nie zauważyłam jak ominął mnie jeden odcinek
No, ale przechodząc do rzeczy.

OMG Pablo
Ja wiem, że to co zrobił, było okropne i paskudne, ale w jakim stylu on to zrobił wyrasta moja ulubiona para a wszystko przez Aarona i Meli
Stanowczo więcej takich scen poproszę
A i z Rubi wyszedł mały potworek

Jade to jak widać niezła krejzolka i buntowniczka
Ale już iskrzy między nią a Andresem a może raczej iskry lecą przy ich spotkaniach bo o ile Andes jak to facet ma już brudne myśli o tyle Jade nastawiona jest na razie na dokładanie do pieca Ale widać, że siostry są dla niej ważne, chociaż dopiero co je poznała
Chociaż widać, że one wszystkie się bardzo do siebie zbliżyły

A zobaczyłam, że dodałaś Esme do obsady
Cudownie mam nadzieję, że i dla nie jest przeznaczony jakiś przystojniak

Czekam na znacznie więcej, bo mam niedosyt
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:46:53 24-05-14    Temat postu:

To ze dodałam Esme to obsady to zauważyłaś, ale że dodałam Alberto to już nie?

Może i to co zrobił Pablo było okropne, ale odbije mu się to czkawką słowo Ci na to daje

Heh, Andres ma brudne myśli jako jeden z dwóch protów w tym opowiadaniu, heh, teraz wejdź w jego umysł i wyobraź sobie to co on już ja się nad nimi poznęcam Dżentelmeni od siedmiu boleści

W następnym będzie Camilo Ale ten niestety jest cudownie grzeczny


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 15:48:18 24-05-14, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:02:51 24-05-14    Temat postu:

Musiałaś dodać go niedawno bo wcześniej go nie widziałam
Ale czytając opis jestem lekko wniebowzięta

Camilo? Znaczy Erick
To też cudownie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:48:57 24-05-14    Temat postu:

Heh, nie wiem ile błędów zostało, bo to co wyłapałam to poprawiłam, w razie czego krzyczcie!

Odcinek 7

- Jade, możesz nie "obmacywać wzrokiem" wszystkich mijanych mężczyzn na korytarzu? - Zapytała złośliwym szeptem Perla, gdy Jade obróciła głowę po raz kolejny. Perla zerknęła na Andresa, który zacisnął szczękę i wiedziała, ze doskonale słyszał to, co powiedziała siostrze. Nie to, żeby nie było to jej zamierzeniem. Zaczęła grać w grę Jade, której sprawiało dziwną przyjemność robienie na złość ich opiekunowi. Nawet Rubi zdusiła śmiech, gdy zauważyła kolejne przeciągłe spojrzenie Jade na wysokim blondynie, który mijał ich małą grupkę. Andres nawet nie wiedział co się z nim działo, jednak miał ochotę przełożyć smarkulę przez kolano i zmusić do zachowywania się po ludzku, a nie... Jak wszystkie nastolatki w jej wieku. Powstrzymał chęć zgrzytnięcia zębami, gdy sobie to uświadomił.
- To te drzwi, zapraszam - powiedział Andres przez zaciśnięte zęby, wywołując uśmiech u swoich podopiecznych, na co zareagował zmarszczeniem brwi. Gdy wszystkie trzy dziewczyny przekroczyły drzwi sali konferencyjnej w pokoju zapanowała cisza. Wszystkie oczy skierowały się na nowo przybyłych. Jade niemal słyszała dezaprobatę promieniującą z mężczyzn znajdujących się w pomieszczeniu. Jeden tylko, młody brunet, którego widziały wcześniej na pogrzebie ojca, wstał z miejsca u szczytu stołu i podszedł do nich z wyciągniętą na przywitanie ręką.
- Witam, nazywam się Camilo Blanco. Spotkaliśmy się wczoraj, jednak z racji okoliczności nie było czasu się... - Perla chwyciła wyciągniętą dłoń jak pierwsza i uśmiechnęła się sztywno na potrzeby patrzących na nich ludzi. Od razu poczuła sympatię dla tego mężczyzny, widać było po nim, że przeszedł ciężką batalię, zanim pojawiły się w tej sali.
- Perla Rodriguez i moje siostry Rubi Cortez - wskazała na Rubi, która ujęła dłoń wyciągniętą przez Camila - i Jade Castillo - Jade oprócz uścisku dłoni usiadła na krześle podsuniętym jej przez Camila. Gdy pozostałe dziewczyny skorzystały z kurtuazji prezesa, Andres usiadł obok Jade, a Camilo wrócił na swoje miejsce w sali na nowo zaległa cisza.
- Domyślam się, że rozumiecie, że sytuacja nie jest łatwa - zaczął Camilo, a Jade przewróciła w duchu oczami. Oczywiście, że sytuacja nie była łatwa, nawet ona to rozumiała. Ci faceci, kimkolwiek byli, zastanawiali się, jaki skutki przyniosą im rządy trzech nastolatek i jak najprościej dałoby się je ukrócić, zanim w ogóle się zaczęły
- Domyślam się, że chcę pan wiedzieć, co zamierzamy zrobić w sprawie prowadzenia firmy - Perla nie zamierzała grać narzuconej jej biernej roli w tej rozmowie, w końcu to one były u władzy w tym momencie. Rubi i Jade odprężyły się na swoich miejscach z ulgą przyjmując przywództwo Perli w tej sferze. Za to Andres spiął się i gorączkowo zaczął zastanawiać się, co też dziewczyna ma zamiar powiedzieć. - Odpowiedź brzmi: nic. Dopóki nie spełnimy warunków zawartych w testamencie odnośnie naszej edukacji, to pan mecenas jest naszym opiekunem prawnym - wskazał Andresa, który robił coraz większe oczy z każdym słowem, które uciekało z ust Perli. - I to z nim powinniście się dogadywać - obrzuciła wyniosłym spojrzeniem całą radę nadzorczą, sprawiając, że Jade musiała przygryźć policzek od wewnątrz, by powstrzymać uśmiech, a Rubi musiała spojrzeć w okno, by go ukryć. Andres oparł łokcie na stole i spojrzał na dziewczynę, która wpakowała go teraz w największe bagno jego życia. I zrobiła to z uśmiechem na ustach. Andres spojrzał na nowego prezesa z zainteresowaniem zastanawiając się jaka będzie jego reakcja. Camilo patrzył na Perlę z czymś w rodzaju adoracji.
- Rozumiem, że w tej sytuacji powinniśmy zamienić się miejscami - Camilo zwrócił się do Andresa, który otworzył usta z zamiarem powiedzenia... Właściwie sam nie wiedział co planował powiedzieć, ale i tak ubiegła go Perla.
- Nie, to nie wchodzi w grę. Ojciec wyraźnie zaznaczył w swojej ostatniej woli, że to pan ma objąć jego stanowisko, a my co najwyżej możemy mieć nadzieję, że miał większy dryg do biznesu niż do bycia ojcem - Parla uśmiechnęła ze smutkiem.
- Wygląda więc na to, że to jak na razie wszystko - stwierdził Camilo unosząc się z fotela, jakby uznając spotkanie za zakończone. Gdy reszta mężczyzn z wyłączeniem Andresa, który, gdy zauważył, że jego podopieczne pozostały na swoich miejscach, zrobił to samo. Po chwili na sali zostali już tylko Perla, Rubi, Jade, Andres i Camilo, który zamknął drzwi za ostatnim członkiem zarządu. - Rozumiem, że to nie wszystko - powiedział Camilo zajmując miejsce obok Andresa po drugiej naprzeciw Perli, która w tym momencie była osobą trzymającą wszystkie karty. Perla uśmiechnęła się a wraz z nią jej siostry.
- Musi mi pan wybaczyć...
- Camilo, mam na imię Camilo i proszę mówić mi po imieniu - uśmiechy dziewczyn poszerzyły się, a Andresa przeszły ciarki. Co też te diablęta kombinują, nie dość, że wpakowały go do zarządu, bez wcześniejszej konsultacji to jeszcze teraz wyglądają, jakby miały coś w zanadrzu i coś mu mówiło, że nie będzie to dla niego przyjemne.
- Jak już mówiłam, proszę wybaczyć, że mówię sama, ale decyzję podjęłyśmy wspólnie. Może to wydawać się dziwne ze względu na to, że wiemy o swoim istnieniu zaledwie od wczoraj, ale jednak rodzina jest najważniejsza. Dlatego też uznałyśmy, że trzeba podjąć kroki odnośnie naszej edukacji. Ja nie mam jako takich problemów, niedługo powinnam przystąpić do matury, i to tutaj w Tomali, o ile uda się ściągnąć moje papiery ze starej szkoły. Prawdopodobnie powinnyśmy to ustalić najpierw z mecenasem Montenegro, jednak jako, że jesteś prezesem firmy naszego ojca i zarządzasz większą częścią naszego majątku uznałam - Jade trąciła ją stopą pod stołem. - Uznałyśmy - poprawiła się Perla starając się nie wypaść z roli, przez coś tak dziecinnego, jak chęć wytknięcia języka własnej siostrze. - Uznałyśmy, że powinieneś brać udział w tych ustaleniach.
- Boże, Perla, te stare graty już wyszły, możesz mówić po ludzku, nie są aż tak starzy, by nie załapać o co chodzi, gdy będziesz mówiła jak człowiek - żachnęła się Jade, na co Rubi parsknęła śmiechem, a Andres i Camilo popatrzyli po sobie.
- Zastanawiam się czy podziękować czy się obrazić - mruknął Camilo z szerokim uśmiechem skierowanym do Jade.
- Starałam się nie wypaść z roli, już cicho - westchnęła Perla z uśmiechem. - Obie, cisza, natychmiast! - Powiedziała Perla, sama ledwo powstrzymując śmiech, aż w końcu nie wytrzymała i parsknęła śmiechem dołączając do ogólnej wesołości. Nawet Camilo dołączył do śmiechu, a Andresowi drgnęły usta w kierunku uśmiechu.
- Już, ciii! - Zaczęła uciszać siostry Perla. - Wracając do tematu, chodzi nam o to, że Jade musi wyrobić się w miarę z programem, by na drugi rok zdawać ten nieszczęsny egzamin - Jade pokiwała entuzjastycznie głową. - Rubi uważa, że jeśli będzie harować dzień i noc to wyrobi się z Jade, ale jeśli nie to trudno i podejdzie za dwa lata. Jest kilka kwestii, które trzeba rozwiązać.
- Pierwszy - wtrąciła się Jade. - Indywidualny tok zajęć dla nas dwóch, bo Perla jest och jak mądra...
- Jędza - skwitowała Perla, za co została obdarowana najsłodszym z fałszywych uśmiechów w arsenale Jade.
- Więc tego nie potrzebuje. W każdym bądź razie wniosek jest taki, że rządzicie, przez następny rok w porywach do dwóch, sami, a potem zaczniemy się wtrącać.
- Po tej nocy, stwierdzam, że bardzo - odezwała się pierwszy raz Rubi, na co Jade wytknęła jej język. - Jak posłuchać je obie w najgorszej fazie marudzenia, to człowiek dostaje szału.
- Wybacz, ale należysz do rodziny i sama tez jesteś nie do zniesienia - skwitowała Perla.
- Cisza! - Nie wytrzymał w końcu Andres. - Jestem na was wściekły, na poziomie na którym nie sądziłem, że mogę być wściekły na osoby, które dla mnie nie pracują. Jak mogłyście wpakować mnie w taką sytuacje, bez konsultacji ze mną? - Dziewczyny jak na zawołanie zrobiły miny niewinnych skrzywdzonych jagniątek.
- Naprawdę nie rozumiem o co Ci chodzi - Jade rozłożyła bezradnie dłonie, choć doskonale wiedziała co jest na rzeczy.
- A Ty doprowadzasz mnie do szewskiej pasji już od wczoraj, więc proszę, zamilcz - Camilo spojrzał z rozbawieniem na scenę rozgrywającą się na jego oczach i pokręcił głową.
- Jakkolwiek obserwowanie was zapewnia mi rozrywkę, to jednak nie mam za dużo czasu. Dzieci mi w domu płaczą, więc do brzegu - Camilo machnął dłonią, jakby chciał zmusić kogokolwiek do wytłumaczenia mu na jakim konkretnie etapie się znajdują.
- To chyba koniec, mecenas Montenegro będzie Cię informował - Rubi przedarła się przez rzucających na siebie wściekłe spojrzenia Andresa i Jade i wyciągnęła dłoń w stronę Camila. - Naprawdę miło było Cię poznać.
- Och, cała przyjemność po mojej stronie - wyciągnął dłoń w stronę Perli, która uśmiechnęła się od ucha do ucha i opuścił linię frontu, zanim Andres i Jade mogli zacząć swoją kłótnię naprawdę.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 20:01:28 24-05-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:25:12 24-05-14    Temat postu:

Jejjj trzy odcinki na dzień tak cudownie

Uwielbiam wszystkie no po prostu wszystkie i jak Perla zabrała głos przynajmniej nie pozwalają od razu wchodzić sobie na głowę, obiecywać gruszek na wierzbie i wciskać kitu! I bardzo dobrze Niech dadzą im jasno do zrozumienia, że taaak łatwo im nie pójdzie

Ale i tak rozwaliła mnie Jade tekstem, że Perla może już mówić po ludzku mistrz odcinka
A Camilo omonomonom
Ja nie wiem jak wytrzymam takie 3 pary w jednym opowiadaniu

Bo tak dokuczliwa Jade, doprowadzająca Andresa do szewskiej pasji i te jego myśli zacieram rączki na więcej ich scen, żeby iskry leciały, chociaż jestem pewna, że bedą i już sobie wyobrażam ich pocałunki

Potem Rubi i Pablo czyli moi ulubieńcy z odcinka numer 5 i to zachowanie Pabla które już zresztą komentowałam to więcej nie będę liczę tylko na więcej takich zacięć i spięć między tą dwójka

No i na sam koniec prawie jak wiśnie na torcie Camilo i Perla
A może na razie przede wszystkim Camilo uwielbiam Ale bardzo duży wpływ ma na to Erick
Czekam na coś więcej u tej parki, bo już chcę wiedzieć jak to między nimi będzie

A skoro Camilo jest żonaty, to jestem ciekawa jak się sprawy mają z jego żoną i jak on będzie się zachowywał przy Perli czy może zdaję już sobie sprawę, że jego małżeństwo już jest skończone, czy może nadal ślepo ufa żonie jestem ciekawa więc pisz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:27:19 24-05-14    Temat postu:

dubel

Ostatnio zmieniony przez Stokrotka* dnia 20:28:15 24-05-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 4 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin