Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Junto a Ti (Eillen&Kenaya) - [26.]
Idź do strony 1, 2, 3 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:34:49 02-08-15    Temat postu: Junto a Ti (Eillen&Kenaya) - [26.]





      "Czasem świat musi wywrócić się do góry nogami, abyśmy zrozumieli, że zmiana w naszym życiu to najlepsze, co mogło nas spotkać."


      Dziewczyna z planem na przyszłość, który nagle rozpada się w pył, zmuszając ją do porzucenia marzeń i znalezienia innego celu w życiu i chłopak z bogatą przeszłością, który z całego serca pragnie zacząć od nowa, zostawiając za sobą błędy młodości.
      Dzieli ich niemal wszystko, a połączy… jedna ulotna chwila, przypadkowe sytuacje, dzięki którym popatrzą na swoje życie z zupełnie innej perspektywy i podejmą decyzje, które zmienią ich na zawsze.



    ________________________________
    _____________________________[link widoczny dla zalogowanych]














Drodzy Czytelnicy, uprzejmie informujemy, że w opowiadaniu mogą pojawić się wulgaryzmy oraz sceny +18. W związku z powyższym zastrzegamy sobie prawo do umieszczania ich bez wcześniejszego ostrzeżenia.

_____
Agula, z tego miejsca chciałabym Ci podziękować za ostatnie tygodnie pracy nad tym naszym „tworkiem”, za najlepsze pod słońcem burze mózgów, za wszystkie genialne pomysły, kreatywność, za fantastyczną atmosferę pełną śmiechu i zadziwiającej jednomyślności. A przede wszystkim za możliwość stworzenia czegoś razem. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszej Wspólniczki w tworzeniu, więc życzę nam mnóstwa weny i dalszej owocnej pracy, a Czytelnikom takiej samej frajdy z czytania, jaką my miałyśmy przy pisaniu :*


Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 22:33:13 09-05-17, w całości zmieniany 16 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:50:43 02-08-15    Temat postu:



    "Istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń.
    Najczęściej po prostu uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają. Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli." [P. Coehlo]


    Toluca zdecydowanie nie była miejscem, w którym chciał się zatrzymać na dłużej, dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, nie zastanawiał się ani chwili i ruszył w podróż do stolicy, która miała dać mu zdecydowanie więcej możliwości i pozwolić w końcu zacząć wszystko od nowa, zostawiając za sobą błędy przeszłości. Zresztą już kilka miesięcy wcześniej, gdy opuszczał rodzinne miasteczko wiedział, że miejscem docelowym jego wędrówki będzie właśnie Ciudad de Mexico. Od tamtej pory tułał się po Meksyku, a między poszczególnymi przystankami na drodze do stolicy i nowego życia do tej pory przemieszczał się głównie stopem, ale tym razem bardziej niż kiedykolwiek wcześniej żałował, że kiedy jeszcze miał okazję nie kupił jakiegoś grata na czterech kółkach.
    Deszcz lał niemiłosiernie, nocne niebo, które spowiły ciężkie, granatowe chmury, co i raz przecinały jaskrawe pioruny, a drzewa wzdłuż drogi szumiały złowieszczo, jakby nie chciały poddać się podmuchom przenikliwego wiatru. Postawił kołnierz skórzanej kurtki i poprawił przewieszoną przez ramię torbę, w której mieścił się cały dobytek jego życia, choć dobytek w jego przypadku to było zbyt wiele powiedziane. Opuszczając rodzinne strony nie tracił nic, bo tak naprawdę nie miał niczego, co mógłby stracić i nikogo, komu by na nim choć trochę zależało, oprócz matki, z którą i tak łączyły go relacje dalekie od idealnych. Nie potrafił ich naprawić, choć była to chyba w tej chwili jedyna rzecz na jakiej mu zależało. Oboje jednak byli uparci, zawzięci i najwyraźniej ciągle chowali do siebie zbyt wiele urazy, która przez ostatnie pięć lat zdawała się narastać z dnia na dzień, więc uznał, że najlepiej będzie, jeśli na jakiś czas znikną sobie z oczu. A kiedy w końcu uda mu się stanąć na nogi i ułożyć sobie życie, wtedy wróci do matki, choćby tylko po to by usłyszeć, że jest z niego dumna.
    Przyspieszył kroku. Nie miał już na sobie ani jednej suchej nitki, ale nie uśmiechało mu się spędzić całej nocy pod gołym niebem. Gdy usłyszał za sobą silnik nadjeżdżającego samochodu, odwrócił się i wystawił kciuk, licząc, że może kierowca okaże się na tyle uprzejmy, że podrzuci go przynajmniej na obrzeża miasta. Ten jednak nie tylko nie zatrzymał się, ale jeszcze przyspieszył, ochlapując go przy tym błotem z kałuży.
    Zaklął szpetnie pod nosem i odprowadził mrożącym krew w żyłach wzrokiem pojazd, który na pełnej prędkości wszedł w zakręt. Kilka sekund później jego uszu dobiegł pisk opon, a potem głuchy huk miażdżonej blachy i brzęk tłuczonych szyb.
    – Cholerny pirat drogowy – mruknął pod nosem, biegnąc przed siebie, by jak najszybciej dotrzeć do miejsca wypadku i udzielić pomocy, jeśli będzie jeszcze kogo ratować. Huk był głośny, a seria odgłosów jaka nastąpiła po nim wskazywała na to, że auto dachowało. I faktycznie tak było. Auto, które go mijało, niemal doszczętnie zmiażdżone, leżało kołami do góry. Podszedł szybko do niego, rzucił swoją torbę na mokry asfalt, przykucnął i przez stłuczoną szybę wsunę rękę do wnętrza, by sprawdzić puls na szyi nieprzytomnego kierowcy. Westchnął ciężko i przesunął dłonią po twarzy, gdy zamiast tętna wyczuł jedynie odór alkoholu. Zacisnął nerwowo szczęki i podniósł leżący nieopodal telefon, należący zapewne do ów nieszczęśnika. Szybkim krokiem ruszył w kierunku drugiego auta, które w wyniku zderzenia wylądowało w rowie po drugiej stronie ulicy, by zorientować się w sytuacji, nim wybierze numer alarmowy. – Chryste panie – jęknął, gdy dostrzegł za kierownicą filigranową postać. Włożył telefon do kieszeni kurtki i szarpnął za drzwi. Raz, drugi, trzeci… Kiedy w końcu ustąpiły, wcisnął się do środka. Wsunął palce pod długie, ciemne włosy dziewczyny i odetchnął z ulgą, gdy wyczuł puls. Ostrożnie chwycił ją za ramiona i oparł jej wątłe ciało o oparcie, a potem odpiął pas bezpieczeństwa. – Hej… – zwrócił się do niej, zgarniając z zakrwawionej twarzy, kosmyki włosów. – Boli cię coś? – spytał.
    – Nie wiem… – wymamrotała na wpół przytomnie, przykładając drżącą dłoń do mostka. Oddychała płytko i nierówno. Uniósł jej powieki i zajrzał w źrenice, świecąc w nie telefonem. Wyglądało na to, że reagują prawidłowo. Teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej był wdzięczny losowi za to, że jego matka była pielęgniarką i od małego wpajała mu zasady udzielania pierwszej pomocy.
    – Spróbuję cię wyciągnąć – zakomunikował, przekładając sobie jej ramię przez szyję. – Wiesz jaki dzisiaj dzień? – spytał.
    – Środa – mruknęła. – Niedobrze mi…
    – Wiem – odparł cicho, ostrożnie wyciągając ją z auta. Ułożył ją w pozycji bocznej ustalonej i poszedł do bagażnika po apteczkę, z której od razu wyjął koc termiczny. Przyklęknął przy dziewczynie i omiótł wzrokiem całą jej sylwetkę. Prawa noga, spuchła i wyglądała na paskudnie złamaną. Zaklął pod nosem i ostrożnie przesunął dłońmi po jej żebrach, by sprawdzić czy są całe, a wtedy jego wzrok spoczął na wisiorku jaki miała na szyi. Był to mosiężny [link widoczny dla zalogowanych], a jemu wydawało się, że już kiedyś widział taką zawieszkę. Nie potrafił jednak w tym momencie stwierdzić kiedy i gdzie, zresztą nie to było teraz najważniejsze. Okrył ją kocem termicznym, a potem usiadł za nią tak, że jej drobne ciało znalazło się w pozycji półleżącej między jego udami, oparte plecami o jego tors. Spojrzał na ranę na jej czole, która zdawała się dość głęboka. Wyciągnął z apteczki jałowy opatrunek i przyłożył go do rany, starając się jej nie uciskać, a drugą dłonią sięgnął do kieszeni kurtki po telefon.
    – Pogotowie?... Był wypadek. Zderzyły się dwa samochody, kierowca jednego z nich, mężczyzna, chyba nie żyje, drugi, kobieta około 25 lat, przytomna, odczuwa nudności, ma głęboką ranę na czole i prawdopodobnie złamaną nogę…

    * * *

    – Przykro mi, Max – powiedziała do telefonu łamiącym się głosem i przymknęła powieki, starając się za wszelką cenę zdusić w sobie szloch.
    – Przykro ci? To nie jest rozlane mleko, Corrine! Chryste! – jęknął wściekle i zrobił głęboki wdech. – Po cholerę wsiadałaś do samochodu w taką pogodę i to jeszcze o tej godzinie, przecież z samego rana mieliśmy lecieć do Paryża – dodał, ale choć zapewne starał się panować nad buzującą w nim wściekłością, to i tak w jego głosie dało się słyszeć oskarżycielskie nuty, które wcale nie pomagały jej poczuć się lepiej. – Dlaczego milczysz? – zapytał w końcu nieco już poirytowany.
    – Bo ty mówisz za nas dwoje – odparła tak cicho, że sama ledwie siebie słyszała, a potem odwróciła głowę do okna i spojrzała na szybę, o którą raz po raz bębnił deszcz, uparcie nie chcąc przestać padać.
    – Naprawdę myślałem, że jesteś rozsądniejsza – odezwał się po chwili pełnym nagany głosem. – Pomyślałaś, choć przez chwilę o mnie, kiedy postanowiłaś zgrywać mistrza kierownicy? – wypluł z siebie jadowitym tonem, a Corrie miała ochotę się roześmiać na dźwięk tych słów i nie wiedziała właściwie czy to efekt środków przeciwbólowych, szoku, czy jeszcze czegoś innego.
    – Pomyślałam o tobie w tej chwili, dlatego dzwonię i cię uprzedzam, że nie polecę z tobą. Powodzenia w Paryżu, Max – rzuciła do aparatu zmęczonym głosem i nie chcąc słuchać dalszego wywodu na temat tego, jaka jest głupia i nieodpowiedzialna, rozłączyła się, odkładając telefon na pościel. Przymknęła powieki i przełknęła ogromną gulę, która stanęła jej w gardle utrudniając oddychanie. Środki przeciwbólowe, które podała jej pielęgniarka dawno przestały działać, bo znów bolało ją całe ciało. Straciła już nawet rachubę, które miejsce boli bardziej, stłuczona klatka piersiowa, głowa, którą uderzyła o kierownicę, czy usztywniona noga, na którą nie chciała nawet patrzeć. Czuła się okropnie, ale jeszcze bardziej bała się tego, co może usłyszeć od lekarzy, a co może przesądzić o całym jej dotychczasowym życiu, niwecząc jej plany i zaprzepaszczając wszystkie dotychczasowe wysiłki czy lata ciężkiej pracy.
    Zrobiła głęboki wdech i palcem wskazującym wytarła samotną łzę, która spłynęła jej po skroni, a kiedy do jej uszu dobiegło ciche pukanie do drzwi, wysiliła się na blady uśmiech i odwróciła się w stronę wejścia, spoglądając wprost w ciemne tęczówki, opartego o framugę kuzyna.
    – Mogę? – zapytał, a gdy skinęła mu głową na zgodę, powoli ruszył w jej kierunku. – Rozmawiałaś z Max’em? – zapytał, stając przy łóżku i czułym gestem odgarniając jej za ucho kosmyk ciemnych włosów. Corrie skinęła głową bez słowa i cicho siorpnęła nosem, przesuwając palcem po leżącym na pościeli telefonie. – Zapytał przynajmniej jak się czujesz i czy nic ci nie jest? – dopytał, a kiedy kuzynka nadal uparcie milczała, zerkając na niego tylko niepewnie, prychnął pod nosem i pokręcił głową z niedowierzaniem.
    – Nie winię go. Ten wyjazd to jego szansa na spełnienie marzeń. Każdy na jego miejscu by się wściekł – powiedziała cicho i zwilżyła spierzchnięte wargi językiem.
    – Nie każdy Corrie. Ty na jego miejscu już dawno byś tu była i przynajmniej zapytała, czy może chodzić – stwierdził z gniewem w głębokim głosie. – Poświęciłaś lata by z nim tańczyć, a co on zrobił po tym wszystkim dla ciebie? Wylał do telefonu swoje żale i nawrzeszczał? – zapytał, choć właściwie nie musiała nic mówić. Znał odpowiedź i bez tego, bo czytał w niej jak w otwartej księdze, wystarczyło, że spojrzał jej w oczy.
    – Gdzie reszta? – zapytała w końcu, kiwając w stronę korytarza i zgrabnie zmieniając temat rozmowy.
    – Lily poszła do barku po jakąś kawę, bo automat na piętrze jest popsuty. A rodzice próbują przez telefon uspokoić twoją mamę, która z ojcem jedzie właśnie do szpitala … – powiedział, ale zanim zdążył dokończyć zdanie, do sali wszedł przystojny lekarz w niebieskim uniformie, ze stetoskopem przewieszonym przez szyję i spojrzeniem utkwionym w trzymanej w dłoniach karcie. Przekartkował strony, a po chwili uniósł wzrok znad dokumentów i uśmiechnął się lekko, podchodząc do łóżka swojej pacjentki.
    – To mój kuzyn, Raul Rivera – odezwała się Corrine, dostrzegając pytające spojrzenie swojego lekarza.
    – Doktor Luis Galvan, ortopeda Corrine – przedstawił się i uśmiechnął przyjaźnie, a potem przeniósł wzrok na brunetkę, która na tle białej szpitalnej pościeli wyglądała na jeszcze bardziej kruchą niż zapewne była w rzeczywistości. – Jak się czujesz? – zapytał, sięgając po zawieszoną w nogach łóżka kartę i szybkim wzrokiem omiótł zapisane na niej informacje.
    – Jakby przejechał po mnie walec – odparła i zaśmiała się cicho, kiedy lekarz spojrzał na nią rozbawiony spod uniesionej brwi. Szybko jednak jej uśmiech zamienił się w grymas, gdy ciało przeszyła fala bólu promieniującego z obitych żeber. – Albo dwa …
    – Ma pan już wyniki rezonansu? – zapytał Raul, wpatrując się wyczekująco w medyka. Mężczyzna zerknął w kartę, a później przeniósł przyjazne spojrzenie na Corrie i unosząc jedną brew, zrobił głęboki wdech jakby przygotowywał się do przekazania najgorszej wiadomości z możliwych.
    – Nie będę was oszukiwał, nie jest dobrze. Nie chcę tutaj rzucać medycznymi terminami, ani obrazowo opisywać co się właściwie stało z twoją nogą, bo nie jest to nic przyjemnego. Najprościej rzecz ujmując doszło do złamania nasady kości piszczelowej, która podczas wypadku niefortunnie uderzyła o kość udową, powodując dość paskudne uszkodzenie stawu kolanowego. Stąd opuchlizna i ból przy najmniejszym nawet ruchu – wytłumaczył, patrząc wprost na Corrine.
    – Co mnie czeka, doktorze? – zapytała drżącym z emocji głosem i przełknęła z trudem wielką gulę, ściskającą jej gardło. Kiedy poczuła jak Raul splata palce z jej palcami, uniosła wzrok i spojrzała prosto w jego ciemne tęczówki kuzyna. Uśmiechnął się do niej jednym kącikiem ust, jakby chciał jej powiedzieć, że cokolwiek ją czeka nie jest z tym sama, a ona odetchnęła z ulgą i wyczekująco spojrzała ponownie na ortopedę.
    – Konieczny będzie zabieg przywracający prawidłowy stan anatomiczny stawu, w przeciwnym razie źle się to skończy. To jedyna szansa na normalne poruszanie się, więc potrzebna będzie twoja zgoda na operację – powiedział poważnie, spokojnym, wyważonym tonem, nie odrywając ciepłego spojrzenia od jej napiętej twarzy.
    – Czy …. – urwała nagle, czując, że w płucach brakuje jej tlenu i przymknęła na moment powieki, usiłując uspokoić szalejące w piersi serce. Kiedy Raul kciukiem pogładził wierzch jej dłoni, zrobiła głęboki wdech i powstrzymując cisnące się do oczu łzy, zwilżyła spierzchnięte wargi językiem i znów spojrzała na lekarza. – Czy będę mogła tańczyć?
    – Nie będę cię oszukiwał Corrine. Do czasu zrostu kostnego, nie będziesz mogła obciążać nogi przez sześć tygodni. Dopiero po trzech miesiącach, przy dobrych wynikach, będzie możliwe pełne obciążanie kolana, ale i tak czeka cię rehabilitacja – powiedział, uważnie wpatrując się w jej przepełnione bólem i nadzieją ciemne tęczówki. – Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyś mogła normalnie funkcjonować, ale zawodowy taniec niestety musisz wykluczyć, dla swojego dobra – powiedział surowym tonem, jasno sugerującym, że nie zastosowanie się do jego zaleceń, skończy się dla niej tragicznie.
    – Gdzie ma pan tą zgodę, doktorze? – zapytała zdławionym głosem, powoli poprawiając się na poduszkach, a kiedy podał jej dokumenty i długopis, szybkim ruchem podpisała w wyznaczonym do tego miejscu i oddała mu papiery.
    – Dziękuję, zlecę przygotowanie sali do zabiegu – poinformował, zerkając przelotnie na Raula, po czym pospiesznie wyszedł z pomieszczenia.
    – Chcę zostać sama – odezwała się Corrie tonem wyprutym z jakichkolwiek emocji i spojrzała błagalnie na kuzyna, który bez słowa skinął głową ze zrozumieniem, a potem pochylił się i pocałował ją w czoło.
    – Będzie dobrze, mała – szepnął, a Corrie nie zaszczycając go już ani jednym spojrzeniem, odwróciła głowę i przymknęła powieki. Dopiero, kiedy została sama, poczuła jak w jednym momencie opuszczają ją siły i wewnętrzne opanowanie, którego mimo wszystko w sobie nie miała. Zasłoniła oczy dłonią i mocniej wtuliła się poduszkę, rozklejając się jak małe dziecko i modląc z całego serca, by ten dzień, w którym w ciągu kilku sekund pijany człowiek zniszczył wszystkie jej marzenia, okazał się jedynie potwornie koszmarnym snem. Snem, z którego szybko się obudzi…


_________
Madziula, to ja Tobie dziękuję z całego serca, bo przecież bez Ciebie to opowiadanie nigdy by nie powstało - to w Twojej głowie zrodził się zalążek na tą historię. Ja tylko podłapałam temat, a decyzja o współpracy z Tobą z całą pewnością jest najlepszą ze wszystkich jakie podjęłam w ostatnim czasie :* Mam nadzieję, że nic się nie zmieni w kwestii naszych i burz mózgów, i jednomyślności i wspólnej pracy nie tylko nad tym "tworkiem", a przede wszystkim, że pozostanie to dla świetną zabawą ;)
Jeszcze raz dzięki za wszystko, Kochana - za czas, energię i cudowne pomysły :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:10:31 02-08-15    Temat postu:

Bardzo ciekawy pomysł i już nie mogę się doczekać, aż dodacie coś więcej niż było w przedpremierach! Entrada śliczna i plakat zresztą też!

To straszne, że jeden szalony człowiek w ułamku sekundy może zniszczyć marzenia drugiej osoby. No bo przecież tylko wariaci wsiadają w auto po pijanemu i jeszcze prowadzą je w taki sposób. Dobrze, że chłopak wezwał pomoc i dziewczyna żyje.

Domyślam się, że Max jest zdenerwowany, bo jako partner taneczny Corrine również ucierpiał, być może ten wypadek pokrzyżował mu jakieś plany, ale na Boga! Skąd ona mogła wiedzieć, że zdarzy się wypadek? Jakby człowiek wiedział, że się przewróci to by się położył Mógłby być odrobinę wyrozumiały.
Strasznie mnie ciekawi jak to wszystko będzie dalej wyglądało

Czekam na więcej!


Ostatnio zmieniony przez Aberracja dnia 23:19:12 02-08-15, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:17:48 02-08-15    Temat postu:

Ładne rzeczy, widziałaś w przedpremierach i nic nie powiedziałaś? Oż Ty... To jest niewybaczalne, wiesz? Ale cieszę się ogromnie, że zajrzałaś :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:20:46 02-08-15    Temat postu:

Trollolo, ja widzę wszystko, Aga! i jestem mistrzem pisania tandetnych komentarzy, dlatego darowałam sobie pisanie w przedpremierach. Tego tam wyżej pisałam na trzy razy O.o
Jak to niewybaczalne? Przecież jestem tu i czytam, więc nic się nie dzieje.


Ostatnio zmieniony przez Aberracja dnia 23:22:27 02-08-15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:24:01 02-08-15    Temat postu:

Tandetnych komentarzy? Ja Cię proszę Mogłaś chociaż napisać "jestem na tak" albo "jestem na nie"... "trzy razy nie, paniom dziękujemy"

Właśnie zauważyłam, że na raty pisałaś i już chciałam edytować swojego posta, żeby odpowiedzieć na Twoje spostrzeżenia No więc... a właściwie to nic Ci nie zdradzę, żebyś miała motywację, by tu zajrzeć znowu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:26:12 02-08-15    Temat postu:

Nie bądź taka okropna. Mój komentarz zajął ponad trzy linijki, więc jakaś wskazówka się należy!
Następnym razem się poprawię!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:32:04 02-08-15    Temat postu:

Nie było mnie zaledwie parę minut, a tu taka dyskusja się wywiązała, no proszę
Nie ma tandetnych komentarzy, więc bez takich nam tu proszę Fajnie, że zajrzałaś i mam nadzieję, że odwiedzisz nas znowu, tym bardziej, że Aga milczy jak zaklęta w kwestii Twoich spostrzeżeń, więc może zaostrzy w ten sposób Twój apetyt


Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 23:33:16 02-08-15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:34:29 02-08-15    Temat postu:

Ja okropna? Przecież ja nie powiedziałam, że Twój komentarz jest zły - jest taki jaki może być po tak niewiele w sumie zdradzającym prologu

Wskazówka? Hmmm... a odnośnie czego chcesz tą wskazówkę, co?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:47:27 02-08-15    Temat postu:

No troszkę jednak jesteś, Aga - bo napisałaś, że nic mi nie zdradzisz!
Kenaya - z moich błyskotliwych spostrzeżeń wynika, że mamy to samo - cudowne - imię, więc pozwoliłabym sobie go używać, jeśli nie masz nic przeciwko!
Na pewno zajrzę i mam nadzieję, że pretekst do tego pojawi się bardzo szybko, bo przyznam szczerze, że coś bym jeszcze przeczytała.
Także, hmm... nie chcę poganiać, czy coś. Ale do roboty, dziewczęta


Ostatnio zmieniony przez Aberracja dnia 23:48:15 02-08-15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:53:28 02-08-15    Temat postu:

No dobra, tylko teraz jak ja mam Was odróżniać, Magdaleny moje drogie, hm?

Madziu Wspólniczko - bo ja bez Twojej wiedzy i zgody nie śmiem tu niczego zdradzać Jeszcze Ci podpadnę i po co mi to?

Madziu Czytelniczko - haha... no wiesz? To dla Twojego dobra wszystko, żeby Ci nie psuć zabawy z poznawania naszych bohaterów i rozplątywania ich poplątanych losów
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:56:32 02-08-15    Temat postu:

Nie mam absolutnie nic przeciwko, Madziu Nawet mi w to graj
Nas nie trzeba zaganiać do roboty, bo to dla nas sama frajda A czy pretekst pojawi się szybko, czy nie to już kwestia sporna, zobaczymy co da się z tym zrobić

Agula, jakoś nas odróżnisz, przecież zdolna jesteś, a my też raczej ogarnięte to się same zorientujemy jak trzeba będzie Ty mi podpaść? Chyba sobie żartujesz, nie ma nawet takiej opcji, moja droga przy Twoim wyczuciu i naszej telepatycznej zdolności
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:56:43 02-08-15    Temat postu:

Może być też Madziu cudowna/oddana Czytelniczko - brzmi ładniej! Magdaleną też nie pogardzę! No i skoro uważasz, że to dla mojego dobra, to jakoś to zniosę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:01:19 03-08-15    Temat postu:

No dobra, więc Madziu, Cudowna, Kochana, Najwspanialsza Czytelniczko naprawdę chciałabyś spoilerów? To Ci powiem, że się stworzy niebawem trailer naszpikowany spoilerami

Madziula nigdy nic nie wiadomo, lepiej trzymać rękę na pulsie, nawet przy naszych nadzwyczajnych zdolnościach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:06:53 03-08-15    Temat postu:

Z jednej strony masz rację, a z drugiej ja wiem kogo brałam na Wspólniczkę, więc mam do Ciebie pełne zaufanie i tyle w temacie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 1 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin