Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pasion 2 - kontynuacja czyli Sidła namiętności dla dorosłych
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32 ... 161, 162, 163  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:49:15 28-11-10    Temat postu:

maxime napisał:
Arabello, nie nadążam za twoim tempem Jak uda mi się doczytać, coś dopiszę,


liczę na Ciebie bo już pomysłów zaczyna mi brakować na ciąg dalszy



rankiem Camila opowiadała Ricardowi o wszystkim co zdarzyło sie podczas jego nieobecności na La Marianie i o wieściach z San Fernando a on z kolei opowiedział jej o przebiegu całej jego wyprawy mającej na celu uwolnienie porwanych kobiet i dzieci....
Ricardo wspólczuł żonie z powodu smierci jej ojca Justa i żalował tez Pauliny,żony Santiaga bo ją bardzo lubił....
postanowił też więcej czasu poświęcać swoim dzieciom a zwłaszcza najstarszym synom,którzy sprawili matce tyle kłopotów ....
niestety w pierwszej kolejności musiał zająć się przekazaniem pojmanych handlarzy żywym towarem do miejscowego aresztu i złożeniem stosownych doniesień o przestępstwach,których się dopuścili by mogli zostać osądzeni i przykładnie ukarani....

Jose Maria i Mario po powrocie byli zaskoczeni, że ich najstarszy brat Alvaro jest sparaliżowany i uniknie odpowiedzialności za swój udział w porwaniach i sprzedaży kobiet i dzieci Bermejowi, żalowali też ,że Baltazar Devreaux uciekł i na razie jego poszukiwania były bezowocne...

Jose Maria ucieszył sie ,że Leonor jest już w ciąży i znowu zostanie dziadkiem, a widząc jaka szczęśliwa jest jego córka z Maxem de Silvą był już spokojny o jej przyszłość bo zięć jej synków Thomasa i Erica traktował jak własne dzieci...

W San Fernando gdy Santiago któregoś wieczora wrócił niepodziewanie z podróży biznesowej do domu i nie zastal swojego synka Jorge bo powiedziano mu,że chłopiec poszedł nocować do domu Adeli Gonzales siostry Ascania to samotny wdowiec postanowił skorzystać z okazji i zabawić się z aktoreczką o której myślał,że jest łatwą kobietą bo tym jak zadawała się z Baltazarem Devreaux to wszyscy w San Fernando wiedzieli ,że była jego kochanką....

gdy Santiago przyszedł do Adeli mały Jorge już spał a siostra Ascania tłumaczyła ojcu chłopca,że to sam Jorge szuka jej towarzystwa bo czuje się samotny i opuszczony po śmierci matki....
-muszę powiedzieć ,że ostatnio zaniedbałem syna bo interesy mnie pochłonęly i dobrze ,że w tobie znalazł oparcie, jesteś taka dobra i troskliwa dla wszystkich, więc mnie też nie odmówisz czułości mówił Santiago obejmując Adelę i usiłując ją pocałować....
-co robisz, odepchnęła go zaskoczona jego śmiałością Adela....
-no nie udawaj,że nie wiesz o co mi chodzi powiedział Santiago,
-nie jesteś przecież niewinną dziewicą i wiesz czego mężczyzna chce od kobiety a ja zapewniam cię nie jestem gorszy od tego twojego kochanka Baltazara i zadowolić kobietę dobrze potrafię chełpił sie bezwstydnie wdowiec....
-za kogo ty mnie masz krzyknęła Adela,
-nie jestem jakąś ladacznicą co pójdzie z każdym a Baltazara kochałam i choć święta nie jestem to nigdy nie chodziłam do łóżka z kimś kto nic dla mnie nie znaczył a że nie mam szczęścia w miłości i do porządnych mężczyzn to nadal jestem samotna więc ktoś taki jak ty bezkarnie mnie może obrażać rozpłakała sie Adela...
Santiago zmieszał sie i nie wiedział co powiedzieć...
-chyba co do niej się pomyliłem pomyślał ...
-wybacz zagalopowałem się bo sądziłem ,ze będziesz chętna na niezobowiązującą przygodę powiedział wprost Adeli Santiago....
-bardzo mi się podobasz i nie dziw się ,że mnie trochę poniosło,zrozum od dawna nie miałem kobiety bo Paullina źle się w ciąży czuła i nie sypialiśny ze soba usiłował wytłumaczyć swoje postępowanie nieszczęsny wdowiec...
-idź sobie do lupanaru jak cię tak przypiliło bo ze mną się nie zabawisz wycedziła przez zęby obrażona siostra Ascania...

Santiago jak niepyszny opuścił dom Adeli żałując swojej niemoralnej propozycji...
Adela nie mogła zasnąć z oburzenia,że mężczyzna,który już coraz bardziej jej się podobał ma ją za zwyczajną nierządnicę na którą wystarczy kiwnąć palcem by ją mieć w łózu....
rankiem chciała powiedzieć małemu Jorge by do niej już nie przychodził bo nie chciała spotykać też jego ojca ale chłopczyk przytulił się do niej mówiąc
-jesteś taka dobra i piękna jak moja mamusia i bardzo cieszę sie ,że codziennie cię widuję ...
-może tatuś nie będzie zadowolony z tego ,że tak często u mnie bywasz zaczęła mówić Adela ...
Jorge przerwał jej i powiedział
-wolałbym zamieszkać z tobą bo ty ze mną rozmawiasz,przytulasz mnie jak moja mama a w moim domu jest pusto i smutno a ja ciągle jestem sam bo tatko ma swoje interesy i często wyjeżdża...
-och Jorge westchnęła Adela,
- nie masz pojęcia jaka byłabym szczęśliwa gdybyś był moim prawdziwym synkiem ale ty masz swoją rodzinę- ojca,który choć nie ma dla ciebie czasu przez swój biznes ale jednak cię kocha i nie oddałby ciebie nikomu a ja przecież jestem dla was obcą osobą tłumaczyła Adela synkowi Santiaga...
-to zamieszkajmy razem zaproponował rezolutny chłopiec,
-wiesz przecież ,że dom mojego ojca jest ogromny i wszyscy się tam pomieścimy...
-to nie jest dobry pomysł odrzekła Adela,
-widzisz, ja jako samotna panna z twoim ojcem wdowcem w jednym domu nie moglibyśmy zamieszkać bo wszyscy uznali by to za skandal że mieszkamy ze sobą bez ślubu...
-to przecież możecie ten ślub wziąść i wtedy to już nie będzie skandalu i będziemy wszyscy szczęśliwi powiedział Jorge...
Adela już nie wiedziala co odpowiadać namolnemu dziecku i pomyślała sobie
-do ślubu jeszcze daleko bo do tego trzeba dwojga a ten Santiago to nie ma wobec mnie poważnych zamiarów i widzi mnie chyba tylko w roli swojej kochanki ale nie prawowitej małżonki ....

Santiago czekając rankiem na synka też rozmyślal o Adeli...
-podoba mi sie cholernie ta kobieta i pragnę jej jak niegdyś Camili, ale jak zwykle mam pecha bo gdy ja chcę kobiety ona nie chce mnie westchnął...
-przecież się z nią nie ożenię żachnął się mężczyzna...
- ona jest kobietą z przeszłością i nie wiem ilu kochanków już miała ale z drugiej strony jak sama powiedziała nie jest łatwą kobietą i nie oddaje się byle komu, to tak jak moja przyrodnia siostra Ursula zaśmiał sią sam do siebie Santiago wspominając burzliwą przeszłość Ursuli Foreman...
-co zrobić gryzł się Santiago , mój syn za Adelą przepada i ona chyba byłaby dobrą matką a Manuela mi już przygadywała,że siostra Ascania chciałaby mieć liczną rodzinę ,to tak jak ja ,więc może z nią doczekałbym się gromadki dzieci zastanawiał się niezdecydowany wdowiec .....
-ciagle myślę o tej aktoreczce,ale cóż w tym dziwnego przecież wiem,że ona podoba się wielu mężczyznom przyznał sam przed sobą Santiago i na samo wspomnienie jej ponętnych kształtów,biustu i ślicznej twarzyczki Adeli robiło mu się gorąco....
- może się znowu zakochałem i to w niewłaściwej kobiecie zmartwił sie syn Ofelii....

Manuela rozmawiając z Olivią postanowiły zeswatać owdowiałego Santiaga z siostą Ascania Adelą Gonzales...
-oboje nawet nie wiedzą jak do siebie pasują i co najważniejsze dla tego samotnego Jorge stworzyliby wreszcie rodzinę jakiej to dziecko potrzebuje mówiły żony Ascania i Claudia...
-musimy działać szybko zanim żałoba się skończy bo wtedy wszystkie wolne panny i wdowy z okolicy zagną parol na Santiaga i Adela może zostać na lodzie , bo szybciej mężczyzna po przejściach znajdzie żonę niż kobieta męża....
-myślę,że Santiago nie jest obojętny Adeli ale jej źle pojęta duma nie pozwala jej się do tego przyznać mówiła Manuela do Olivii ....

żona Ascania poszła do szwagierki i zachwalała jej zalety Santiaga,
-nie rozumiem dlaczego mi to wszystko mówisz denerwowała sie Adela, po tym jak mnie wieczorem potraktował to już mnie nie obchodzi, żal mi tylko jego synka westchnęła siostra Ascania i w końcu namawiana przez ciekawską Manuelę opowiedziała jej co jej proponował Santiago...
-no niby to nieprzyzwoite zasępiła sie Manuela ale z drugiej strony jak mężczyzna nie spróbuje to się nie ożeni bo nie wie co może stracić zachichotała bratowa Adeli...
-no coś ty, chyba mnie nie zrozumiałaś żachnęła się Adela,
-on nawet nie udawał,że chce mnie uwieść,nie kłamał ,że się we mnie zakochał tylko tak po prostu chciał ze mną pójść do łózka bo kobiety mu się zachciało i nic więcej to co według ciebie miałam tak zaraz na wszystko mu pozwolić zdenerwowała się na dobre Adela....
-nie gniewaj się uspokajała szwagierke Manuela, ale wiesz ,że kobiety są mądrzejsze i powinnaś roztoczyć przed nim swój urok i go uwieść a będzie ci jadł z ręki i błagał byś została jego żoną i matką jego dzieci...
-nie wiem czy tego chcę po wczorajszym zastanawiała sie głośno Adela...
-ależ chcesz,kochana ,chcesz bo on ci się też spodobał ale głupio się zabrał do uwodzenia proponując ci najpierw łózko ale od czegoś trzeba zacząć i ty teraz przejmij inicjatywę a nie pożałujesz szepnęła Manuela ...
-niby co mam zrobić zastanawiała sie Adela ,jeśli mu ulegnę to uzna ,że miał rację myśląc o mnie jak o ladacznicy ...
-cnoty już nie musisz poświęcać bo już dawno jej nie masz szepnęła Manuela a w łóżku kobieta może dużo uzyskać od mężczyzny i ty jako doświadczona kobieta to już dawno powinnaś wiedzieć ...
-no widzę,że myślisz ,podobnie jak Santiago ,że dla mnie bez różnicy z kim sypiam krzyknęła na bratową Adela...
-wprost cię nie poznaję Manuelo bo w twoim mniemaniu powinnam sobie powiedziać "a co mi zależy?" i wskoczyć do łóżka Santiaga by się ze mną zabawił drwiła Adela z rad Manueli....
-to nie tak ,zaczęła się usprawiedliwiać Manuela,
- chciałam ci tylko przypomnieć ,że oboje nie jesteście już nastolatkami i Santiagowi nie wystarczą tylko przytulanki i pocałunki bo jest dojrzałym mężczyzną i wie czego chce od kobiety i gdy tego nie dostanie od ciebie może inna mu da pokosztować a ty nadal będziesz samotną panienką do wzięcia a masz już 30 lat tyle samo co ja z tym,że ja mam już męża i 8-letniego syna tłumaczyła Adeli jej bratowa Manuela.....


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 18:26:31 29-11-10, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:10:48 01-12-10    Temat postu:

Ricardo i Mario de Valencia zabrali swoich najstarszych synów na nurkowanie do zatoczki, gdzie 12-letni Pedro i 10-letni Mario de Salamancowie podczas nieobecności ojca szukali mitycznych pirackich skarbów, 9-letni syn Maria Pablo de Valencia jako najmłodszy z trójki chłopców obawiał się ,że nie dorówna przyjaciołom bo nie miał okazji wcześniej potrenować nurkowania ale wbrew swoim obawom radził sobie najlepiej z całej trójki dzieci i udało mu się znaleźć w wodzie szczątki jakiegoś kufra i gdy potem zanurkowali Ricardo z Mariem wydobyli niewielką skrzyneczkę ze złotymi monetami....
synowie Ricarda zaraz zaczęli tańczyć z radości na plaży krzycząc do ojca:
-widzisz tato, mama niesłusznie się na nas pogniewała gdy uciekliśmy z pałacu na poszukiwanie skarbów bo choć na razie skrzyni z klejnotami nie znaleźliśmy ale ta skrzyneczka złota jest też sporo warta i jak się podzielimy będziemy bogaci...
Ricardo roześmiał się mówiąc ,
-bogactwo to to nie jest i dostaniecie swoją część ale dopiero jak dorośniecie i zapamiętajcie sobie, że matki zawsze powinniście słuchać i nie ma żadnego wytłumaczenia dla waszego nieodpowiedzialnego zachowania a zwłaszcza ucieczki z domu....
chłopcy byli niepocieszeni i uznali to za karę ,że zaraz nie dostaną części łupów jak mówili do siebie o złocie znalezionym w miejscu ,w którym oni kiedyś zaczęli szukać skarbów....

El Chino ,który zatrzymał się na La Marianie w drodze z Veracruz do Nowego Orleanu dawał lekcje wschodnich walk synom Ricarda i Maria i choć nie był już najmłodszy to radził sobie świetnie nie tylko z dziećmi ale i sporo młodszymi od niego młodzieńcami i budził podziw swoją sprawnością fizyczną...

wieczorem siedząc w salonie El Chino Salamanków wspominał piękna aktoreczkę Adelę Gonzales,
-szkoda ,że ta piękna kobieta tak szybko wyjechała do San Fernando mówił El Chino
- nie zdążyliśmy się bliżej poznać a jej uroda i charakter ujęły mnie bardzo westchnął...
Ricardo i Mario popatrzyli na siebie i roześmieli się mrugając do siebie porozumiewawczo a Ricardo zażartował,
-czyżbyś myślał o ponownym ożenku ? zapytał starego przyjaciela...
-a co żachnął się El Chino uważacie mnie już za takiego wiekowego ,że do żeniaczki już się nie nadaję ?
-w żadnym razie tak nie myślimy zapewnił przyjaciela Ricardo poklepując go po ramieniu ale ta Adela to jest ze 25 lat młodsza od ciebie, chyba nawet twoja córka jest od niej starsza ale ma kobieta niezłą głowę do interesów przyznał Ricardo de Salamanca bo ma teatrzyki już i w San Fernando, Salvatierze i na La Marianie i sama nimi zarządza podróżując to tu to tam ...
-no właśnie zasępił się El Chino taka kobieta pewnie nigdy się nie ustatkuje skoro lubi takie życie w drodze a ja już chętnie gdzieś osiadłbym na stałe....
--w takim razie proponuję ci na stare lata życie na La Marianie powiedział Ricardo, tu sporo statków zawija i składy różne można z towarami handlowymi prowadzić zachęcał dawnego towarzysza gubernator wyspy...
--zastanowię się powiedział El Chino licząc ,że tu znowu spotka piękną aktoreczkę Adelę....
Camila rozmawiała z guwernantka Norą Klauss, która jakoś po ciężkich przeżyciach z handlarzami żywym towarem ledwo dochodziła do siebie i była wdzięczna Salamankom,że dalej ją zatrudniają do opieki nad swoimi dziećmi....
-nie wiem jak pani dziękować mówiła Nora do Donii de Salamanca, praca u was jest dla mnie bardzo ważna bo po tym co przeszłam tylko pracując i nie rozmyślając o tym wszystkim za dużo mogę starać się zapomnieć o tamtym koszmarze i zacząć żyć normalnie....
-ja też bardzo ci dziękuję i jestem wdzięczna za opiekę nad dziewczynkami tam na statku Bermeja mówiła Camila do Nory zapewniając ją , że jest bardzo zadowolona iż Nora wróciła do pałacu Salamanców...

nocą w sypialni Ricardo opowiadał Camili jakie poważne rozmowy przeprowadził z ich synami i co stara się ich nauczyć by nie popełniali błędów jakich on się nie ustrzegł za młodu...
-ja wcześnie straciłem ojca i nie miał mi kto dobrych rad udzielać ale chcę by nasze dzieci miały w nas oparcie i zawsze będę starał się je chronić i pomagać im w miarę potrzeby mówił tuląc swoją ukochaną żonę Ricardo...
-wiem kochanie, szepnęła Camila i odkąd wróciłeś wszystko wydaje mi się takie proste i łatwe do osiągnięcia nawet wychowywanie naszych łobuziaków zaśmiała się Donia de Salamanca ....
-no może nie od razu ich utemperujemy bo charakterki to te nasze dzieciaki niełatwe mają ale z czasem zrozumieją, że rodzice chcą tylko ich dobra westchnął Ricardo, ale teraz mam ochotę na coś znacznie przyjemniejszego niż rozmowa zamruczał żonie do ucha, całując ją i pieszcząc i już wkrótce oboje doznawali rozkoszy

w San Fernando Santiago postanowił zrehabilitować się w oczach Adeli za niestosowną propozycję jej złożoną i przyszedł powiedzieć właścicielce teatrzyków że zaopatrzy jej wszystkie sceny w swoje nowoczesne lampy naftowe ...
-w ramach pokuty za swoje zachowanie chcę ci podarować te lampy powiedział Santiago do zaskoczonej tym Adeli ...
-co to ma być podejrzliwie zapytała siostra Ascania
-ciekawe czego chcesz w zamian zadrwiła aktoreczka, bo myślała, że to kolejny podstęp wdowca by ją zdobyć...
-proszę ,nie odmawiaj ,powiedzmy ,że to jest mój dowód wdzięczności za to ,że tyle czasu poświęcasz mojemu synkowi mówił Santiago i zapomnij o tym co ci wtedy mówiłem bo teraz sam się tego wstydzę cicho powiedział skruszony wdowiec...
Adela nie chciała przyjąć podarunku i miała zamiar zapłacić za te lampy ale wszedł mały Jorge i słysząc rozmowę dorosłych wtrącił się wstawiając się za swoim ojcem i w końcu Adela udobruchana przyjęła lampy Santiaga w podarunku....
-strasznie się cieszę powiedział Jorge trzymając jedną ręką ojca a drugą Adelę, że się pogodziliście i chciałbym tatku byś częściej był taki miły i byście oboje się polubili westchnął mały synek Santiaga ....
Adela choć trochę się wahała nie odmówiła zaproszenia na niedzielny obiad w domu Santiaga i potem po posiłku długo ze sobą rozmawiali aż zastał ich wieczór i odprowadzając Adelę do jej domu Santiago ośmielił się ją pocałować a ona nie broniła się i oddawała mu pocałunki ale nie wpuściła go do domu bo uznała, że za wcześnie na wspólną noc...
później nie mogąc zasnąć żałowała, że była taka niedostępna bo zrozumiała ,że zakochała się w atrakcyjnym wdowcu...

od tego niedzielnego obiadu spotykali się codziennie i czuli się już jak rodzina bo mały Jorge jak mógł tak starał się połączyć tę parę a jego przyszywana ciocia Manuela pomagała mu w tym urabiając to jedno to drugie z nich uzmysławiając i Adeli i Santiagowi jaką dobraną parę stanowią...

-Boże, czy to nie za szybko się wszystko toczy myślała Adela w bezsenną noc..
-jestem za bardzo kochliwa uznała w końcu bo przecież nie powinnam była mu tak łatwo przebaczyć ale jak on mnie całuje to nogi mam jak z waty i wydaje mi się że zemdleję z wrażenia jak jakaś niewinna panienka uśmiechnęła się przypominając sobie ich pocałunki ,których ostatnio sobie nie szczędzili
-pragnę go tak jak on mnie ale jak to mi poradziła moja szwagierka Manuela muszę to dobrze rozegrać by tym razem nie ulec za wcześnie a jednocześnie nie zniechęcić go ciągłym odtrącaniem chcę by on uznał, że jestem godna być jego żoną a nie tylko kochanką westchnęła aktoreczka,
--dotychczas jak się zakochiwałam od razu pozwalałam na wszystko i mężczyźni wykorzystywali mnie bezlitośnie a potem porzucali żeniąc się z innymi niekoniecznie cnotliwszymi ale na pewno sprytniejszymi ode mnie pomyślała siostra Ascania...
-nie mogąc spać, wstała ,narzuciła szlafroczek i wyszła na taras swojego domu ...
patrzyła na migające na niebie gwiazdy i nagle zobaczyła w świetle księżyca , że zza ogrodzenia przygląda jej się Santiago...
-najpierw miała ochotę uciec do domu ale sama nie wiedząc kiedy zaczęła iść w kierunku bramy i gdy ją otworzyła wpuszczając mężczyznę on natychmiast złapał ją na ręce i zaniósł do domu a potem rzucili się na siebie spragnieni czułości szeptając sobie czułe słówka
po wszystkim wyczerpana Adela zaczęła płakać mówiąc:
--teraz jak już mnie zdobyłeś to pewnie przestaniesz mnie szanować i uznasz ,że miałeś rację składając mi kiedyś propozycję niezobowiązującej przygody ...
Santiago przytulił Adelę i wyszeptał jej:
-może to nie najodpowiedniejsza pora i miejsce na oświadczyny ale chcę byś została moją żoną i była matką dla Jorge i innych dzieci ,które chciałbym jeszcze z tobą mieć...
-Adela zaskoczona dwa razy pytała Santiaga czy on nie żartuję a gdy powtórzył jeszcze raz ,że chce się z nią ożenić jak tylko minie żałoba to rzuciła się mu na szyję i omal go nie zadusiła z radości...
-rozumiem, że się zgadzasz zaśmiał się Santiago przyciągając ją do siebie i znowu zaczęli się całować i pieścić, zakochany Santiago gładził jej aksamitną skórę,całował szyję i piersi zachwycony pięknem swojej narzeczonej a jak jej szeptał do uszka te słowa "moja narzeczona" Adela uśmiechała się prosząc by jeszcze tak ją nazywał a on zamruczał ,że nie może doczekać się aż nazwie ją swoją żoną by móc już codziennie zażywać z nią przyjemności i nie mogąc już powstrzymać swojego pożadania przylgnął do niej a ich ciała po raz kolejny zespoliły się w miłosnym uścisku

rankiem po przebudzeniu ciała kochanków znowu się połączyły, Santiago leżąc na boku przytulony do pleców Adeli powolnymi ruchami doprowadził oboje do rozkoszy oops:
-ach jak ja uwielbiam tak przyjemnie zaczynać dzień westchnęła po zbliżeniu rozanielona kobieta...
-ja też szepnął jej do ucha narzeczony, jesteśmy pod tym względem wyjątkowo dobrani zaśmiał się ...
-o tak pomyślała Adela, jest mi z Santim cudownie, lepiej nawet niż z Baltazarem i jestem szczęśliwa, że to on będzie moim mężem i ojcem moich dzieci ....

zanim Santiago wyszedł narzeczona zaprosiła go razem z synkiem do siebie na obiad , potem czesząc się i ubierając podśpiewywała sobie wesoło i wzdychała wspominając upojną noc...
-zachowuję się jak jakaś zakochana nastolatka zachichotała Adela ale choć przecież miałam już wielu mężczyzn to teraz czuję ,że to coś wyjątkowego, coś na całe życie powiedziała sama do siebie przeglądając się w lustrze...
-zamiast do teatrzyku skierowała się do domu brata i obojgu Ascaniowi i Manueli oznajmiła szczęśliwą nowinę, że Santiago jej się oświadczył i zaraz po żałobie wezmą ślub...
Manuela rzuciła się na szyję szwagierce mówiąc
-to naprawdę wspaniała wiadomość, oboje zasługujecie na szczęście i pasujecie do siebie..
Ascanio też pogratulował siostrze i śmiejąc się powiedział
-wiesz ,muszę przyznać ,że nie wierzyłem w to ,iż Santiago zechce się ożenić akurat z tobą ale na szczęście się myliłem i mam nadzieję, że będziesz z nim szczęśliwa i wspólnie doczekacie się wnuków....
gdy Ascanio poszedł do pracy w urzędzie ciekawska Manuela rzuciła się do szwagierki wypytując ją jak doszło do oświadczyn ...
-zażenowana Adela przyznała się w końcu bratowej , że oddała się Santiagowi ...
-widzisz moje rady poskutkowały cieszyła się Manuela bo dobrze zrobiłaś ,że dłużej go nie trzymałaś na dystans bo trzeba wiedzieć kiedy ulec by ostatecznie zdobyć mężczyznę i tobie się to udało skoro się oświadczył po tym jak już cię zdobył...

późnym popołudniem po obiedzie, który Adela kazała przygotować swojej kucharce, Santiago w obecności jego synka Jorge jeszcze raz już oficjalnie poprosił Adelę o rękę dając jej piękny pierścień zaręczynowy....
Adela aż popłakała się ze wzruszenia i oboje Santi i Jorge tulili ją uspokajając, ale ona chlipiąc szeptała, że płacze ze szczęścia i radości ....
Jorge synek Santiaga powiedział, że chce iść pobawić się z kolegami do pobliskiego domu Manueli i Ascania więc narzeczeni korzystając z nieobecności dziecka postanowili ten czas spędzić przyjemnie i udali się do sypialni Adeli, tam rozebrawszy się pospiesznie rzucili się na łóżko i kochali namiętnie
potem gdy wyczerpani leżeli obok siebie Santiago powiedział Adeli,że po ślubie chce by zajmowała się tylko ich domem i dziećmi a teatrzyk powinna sprzedać...
-będzie jak zechcesz szeptała Adela przyszłemu mężowi,
-skoro będę miała małżonka, który utrzyma mnie i nasze dzieciaki to już nie muszę pracować i z ochotą będę niańczyć nasze kolejne maleństwa szeptała gładząc owłosiony tors ukochanego....
-a ile dzieci chciałbyś mieć pytała chichocząc Adela
-jeśli ci tylko zdrowie pozwoli to postaramy się o jakąś piątkę maluchów i to rok po roku odpowiedział przyszły mąż Adeli...
-no ładna perspektywa mnie czeka przez następne pięć lat na okrągło z brzuchem będę chodzić zaśmiała się udając zaskoczoną szczęśliwa Adela....
-pomyśl o tym ,że każde poczęcie naszego potomka nie obejdzie się bez przyjemności z tym związanych zażartował Santiago rozchylając jej uda i po chwili zaznawała już przyjemności o której wspomniał jej narzeczony


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 12:15:53 03-12-10, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:36:37 03-12-10    Temat postu:

na La Marianie osądzono już handlarzy żywym towarem i wszyscy dostali kary długoletniego więzienia a Bermejo za dwukrotną ucieczkę z więzień , gwałty i sprzedawanie kobiet i dzieci aż w Afryce dostał karę śmierci i wyrok na nim miano wkrótce wykonać....

Alvaro de Valencia ze względu na swoje kalectwo uniknął więzienia ale w ramach kary skonfiskowano mu majątek, jego żona Angela jak się o tym dowiedziała zapowiedziała mu ,że ona ze swoich pieniędzy nie zamierza utrzymywać kaleki, który jest dla niej tylko ciężarem bo żadnego pożytku z niego teraz nie ma więc wkrótce zamierzała wyjechać z La Mariany na występy by znowu zacząć zarabiać skoro jej mąż nie jest w stanie zapewniać jej życia na odpowiednim poziomie...
na utrzymanie Alvara chcąc nie chcąc musieli złożyć się jego bracia bo uznali,że niepełnosprawnego krewniaka nie mogą zostawić na pastwę losu...

Angela de Valencia wracając z portu gdzie dowiadywała się kiedy i gdzie wypływają statki do Europy nagle została wciągnięta do przejeżdżającego powozu i ze zdumieniem zobaczyła w nim Baltazara Devreaux ....
-witaj ślicznotko zarechotał Baltazar całując ją w rękę, mam do ciebie interes na którym dobrze oboje zarobimy powiedział do zaciekawionej tym Angeli....
Baltazar ,który już dowiedział się ,że mózgiem handlu żywym towarem w Meksyku i na okolicznych wyspach był Bermejo postanowił z grupką ex piratów i handlarzy żywym towarem nie schwytanych na statku Bermeja uwolnić z więzienia Bermeja by dalej z nim prowadzić proceder porywania i sprzedawania kobiet i dzieci bo stary grubas miał najlepsze kontakty z właścicielami arabskich lupanarów i poprzez niego wszyscy chcieli na tym interesie dalej zarabiać....

-jeśli nam pomożesz w uwolnieniu Bermeja to dostaniesz okrągłą sumkę bo ten spaślak ma sporą fortunę u bankierów z Veracruz i za swe życie słono nam zapłaci w złocie i srebrze
Angeli łasej na pieniądze zaraz oczka się zaświeciły gdy usłyszała o złocie i srebrze...
-jak mogłabym wam pomóc zapytała rudowłosa śpiewaczka...
-musisz zwabić Camilę de Salamanca do domu swojego męża a my zajmiemy się resztą i zmusimy gubernatora La Mariany by uwolnił Bermeja jeśli nie chce zostać wdowcem z gromadką dzieci....

Angela wróciła do domu Alvara i udając ciężko chorą napisała liścik do Jimeny by odwiedziły ją razem z Camilą i małą Angelicą bo może już nie pożyć długo a chce z Camilą wychowującą jej córeczkę porozmawiać przed odejściem z tego świata.....

Jimena zdziwiła się ,że Angela jest umierająca i przed śmiercią chce jednak poznać swoją córeczkę Angelicę więc namówiła Camilę by razem z dziewczynką pojechały do jej szwagierki....
Camila nie mówiąc o niczym mężowi zabrała małą Angelikę i razem z Jimeną pojechały do domu Alvara, tam na nich czekali ludzie Baltazara i porwali Camilę z Jimeną jako zakładniczki by wymienić je na uwięzionego Bermeja...
Angela uciekła razem z nimi a służący Alvara odprowadzając małą Angelikę do pałacu zanieśli też list z żądaniem uwolnienia Bermeja w zamian za życie żon Ricarda i Maria...
Ricardo był wściekły, że Camila nie poradziwszy się go dała się wciągnąć w pułapkę i teraz jest zakładniczką a on by ją odzyskać musi uwolnić znienawidzonego Bermeja...
-do diabła klął zdenerwowany Mario bo niepokoił się o swoja żonę Jimenę, przecież nawet jak uwolnimy tego bandytę oni mogą nie oddać nam naszych żon i nie chcę nawet myśleć co tacy ludzie bez skrupułów mogą z naszymi kobietami zrobić powiedział zaciskając dłoń na swojej szpadzie...
-nawet mi nie mów bo jeśli je tkną to osobiście posiekam ich na kawałki gorączkował się Ricardo ....
w umówionym miejscu zostawiono liścik, że Bermejo zostanie uwolniony w małej zatoczce gdzie cumował swoim statkiem a jednocześnie bandyci w tym samym miejscu mają oddać całe i zdrowe obie porwane zakładniczki ...

Camila z Jimeną zamknięte w jakimś lochu w opuszczonym domu zastanawiały się co zrobią z nimi bandyci...
-oby nas tylko nie wywieźli na drugi koniec świata bo umarłabym z tęsknoty za mężem i dziećmi rozpłakała się Camila a Jimena pocieszała ja,że na pewno ich nie sprzedadzą bo wiedzą,że Ricardo i Mario znowu popłynęliby za nimi by odzyskać porwane żony ...
- może tylko chcą za nas okupu zastanawiała się głośno Jimena....
-nie zamartwiaj się na zapas mówiła żona Maria do przyjaciółki
- twój Ricardo skoczyłby za tobą w ogień i jestem pewna,że nasi mężowie nie pozwolą by stało sie nam coś złego ...
-straszne jest to ,że znowu możemy zostać wykorzystane przez bandytów powiedziała Jimena do przyjaciółki...
-Boże tylko nie to, bo nie wyobrażam sobie by Ricardo przeżył takie upokorzenie by jego żonę pod jego bokiem uprowadzono i zgwałcono powiedziala Camila ...
-to nas mogą upokorzyć gdy nas zniewolą bo ucierpimy i duszą i ciałem westchnęła żona Maria spodziewając się że bandyci mogą zechcieć je w ten sposób upodlić...
-dla nich nie różnimy się od innych kobiet,które traktują jak towar i zabawki w łożu dla mężczyzn bo ten Baltazar sam mi powiedział,że dla niego kobieta jest stworzona tylko po to by zaspokajać zachcianki mężczyzn...
-nie wiem co Adela siostra Ascania w tym łajdaku widziała westchnęła Camila ...
- to nieodrodny koleżka Vincenta van Hoorna ,może nie tylko porywa i gwałci ale i zabija swoje niewinne ofiary ...
siedząc w lochu Camila opowiadała Jimenie o tym co robił Baltazar z jej guwernantką Norą Klauss po jej porwaniu,
-takiego to powinno się wykastrować by dalej nie krzywdził kobiet wysyczała żona Maria zbulwersowana tym co usłyszała .....

Baltazar gdy przyszedł do lochu patrząc na kobiety uznał, że przed zwróceniem ich mężulkom może się z nimi nieźle zabawić ....
-one ze wstydu po powrocie do swoich zacnych rodzin zapewne nie przyznają się swoim mężczyznom co z nimi robiłem pomyślał lubieżnik, a może im się to nawet spodobać zarechotał myśląc o ponętnych mężatkach....

Angela de Valencia podsłyszała rozmowę Baltazara, który mówił do swojego kompana, że bynajmniej nie zamierza dawać tej rudej głupiej babie żadnej kasy za to że zwabiła w pułapkę Camilę i Jimenę ...
wściekła postanowiła pokrzyżować plany Baltazara i spółki zwłaszcza po tym jak podpici porywacze bełkotali jak to zabawią się z żonkami Ricarda i Maria zanim je oddadzą stęsknionym mężom ...
do wina im podanego Angela wrzuciła zioła na sen i poszła do lochu uwolnić zakładniczki...
-szantażując zabiciem mojej córeczki zmusili mnie do napisania listu do ciebie a potem porwali mnie razem z wami płakała rzewnie robiąc z siebie ofiarę zdolna aktoreczka...
-teraz przysnęli na chwilę i tylko paru strażników nas pilnuje to zdołamy się wymknąć pod osłoną nocy ale to jest odludzie i musimy iść lasem bo do najbliższej drogi spory kawał mówiła do zdziwionych jej postępowaniem szwagierki Jimeny i jej przyjaciólki Camili...
-w takim razie nie mamy ani chwili do stracenia szybko powiedziała Jimena i wszystkie trzy wyszły ukradkiem bocznym wyjściem, które otworzyła Angela i biegiem rzuciły się do ucieczki, zdyszane zatrzymały się dopiero w głębi lasu zastanawiając się w którą stronę się kierować a drogę oświetlał im tylko księżyc w pełni i migotające na niebie gwiazdy ...
rankiem zdały sobie sprawę ,że pobłądziły w gęstym lesie bo szły już wiele godzin a na żadną drogę nie trafiły...


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 15:06:26 03-12-10, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
manieq
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://transgame.pl/grant.php?u=7269&c=31ninr
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:30:44 03-12-10    Temat postu:

Bardzo dobra obsada.Bardzo rozbudowana fabuła.Zapowiada sie długie oglądanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:45:57 04-12-10    Temat postu:

wyczerpane kobiety były już głodne i spragnione a na dodatek kluczyły w miejscu nie mogąc znaleźć wyjścia z lasu...
-jeśli szybko nie znajdziemy tej drogi to Baltazar i jego kompani mogą nas odnaleźć i znowu będziemy ich więźniami mówiła Jimena do Camili i Angeli...
nagle usłyszały ,że ktoś przedziera się w ich kierunku przez gęstwinę krzaków, ukryły się natychmiast za dużym pniakiem i wystraszone z ukrycia obserwowały kto to chodzi po lesie...
zobaczyły przygarbionego starszego zarośniętego jak zwierz mężczyznę w łachmanach podpierającego się dużą laską ...
-to jakiś biedaczek szepnęła Camila do Jimeny
-pewnie bezdomny włóczęga ale może znać drogę wyjścia z tego lasu na jakiś uczęszczany przez ludzi szlak i wrócimy do naszych rodzin powiedziała półgłosem Jimena i wyszła z ukrycia mówiąc do mężczyzny...
-dobry człowieku pomóż nam znaleźć drogę z tej gęstwiny bo pobłądziłyśmy a chcemy dotrzeć do najbliższej osady ludzkiej....
staruszek przestraszył się trzech kobiet, które niespodziewane stanęły przed nim ciekawie mu się przyglądając, szybko przeżegnał się i wyszeptał
-wszelki duch Pana Boga chwali a wy tu skąd się wzięłyście
Camila nie chciała opowiadać mu szczegółów więc chwyciwszy go za rękę powiedziała:
-po prostu wskaż nam drogę a wynagrodzimy cię sowicie za pomoc ...
chłopina zmrużył oczy i powiedział
-pewnie głodne są co?
-a tak ,wtrąciła się Angela
-jakbyście nam człowieku dali coś zjeść to byłybyśmy bardzo wdzięczne i kokieteryjnie uśmiechnęła się do staruszka...
-chodźcie ze mną tu niedaleko jest moja pustelnia bo ja Boży człowieczek jestem, niegdyś nazywano mnie ojcem Augustinem powiedział kiwnąwszy ręką by szły za nim ...
szły jakiś czas i już zniechęcone miały zapytać jak daleko jeszcze do tej pustelni ojczulka Augustina gdy wchodząc w gęste krzaki staruszek kazał im się pochylić i zgięci w pół weszli do rozwalających się ruin po jakimś domostwie zarośniętych krzakami tak, że prawie murów nie było widać a tylko gałęzie je oplatające niczym w dżungli amazońskiej...
usiadły już mocno wyczerpane i gdy ojczulek Augustin przyniósł im w glinianym garnku jakiś napój i nalał do glinianych kubeczków zaraz napiły się do syta i zapytały o pożywienie by posilić się przed wyruszeniem w dalszą drogę....
czekając aż staruszek da im cos do zjedzenia poczuły ogromną senność..

gdy się ocknęły leżały wszystkie trzy w wydrążonej w ziemi ziemiance od strony wejścia do pustelni zastawionej starą masywną kratą i zobaczyły Augustina siedzącego z drugiej strony kraty mamroczącego pacierze ...
-Boże gdzie my jesteśmy zawołała Jimena wstając i rozglądając się wokoło...
-dlaczego nas tu zamknąłeś ojczulku Augustinie najspokojniej jak mogła powiedziała do staruszka zdenerwowana Camila....
-kobiety to grzesznice i Bóg was tu do mnie przysłał byście odpokutowały za wszystkie swoje grzechy mówił nawiedzony zakonnik....
-od kobiet całe zło się zaczęło, już w raju jak Ewa skusiła Adama i trzeba byście teraz modlitwą i umartwianiem się przebłagały Boga za grzech pierworodny ,wy nieczyste istoty zawołał Augustin...
-rany Boskie wykrzyknęła Jimena uciekłyśmy od bandytów a trafiłyśmy na szaleńca...
-w imię Boże zlituj się nad nami zaczęła prosić Camila, przecież to nie po chrześcijańsku krzywdzić bezbronne kobiety usiłowała wzruszyć staruszka..
Augustin z kamienną twarzą odpowiedział,
- to szatan niewiasto przez ciebie przemawia a ja nie taki głupi by się nabrać, miałem ostatnio sen ,ze Bóg mi przydzieli misje nawrócenia grzesznic i teraz wiem, że to was mi przyjdzie nawracać i pogódźcie się z tym że resztę życia spędzicie na modlitwach o zbawienie siebie i całego grzesznego świata krzyknął Augustin podsuwając swoją długą laską pod ich kratę miskę z jedzeniem...
-jedzcie powiedział a jakby wam się zachciało wrzeszczeć to wiedzcie,że nikt was nie usłyszy bo od lat nikt tu nie zagląda a najbliższa osada jest o parę dni stąd, pogroził im kijem i poszedł sobie...
-nie mogę uwierzyć, że ten nawiedzony starzec chce nas tu trzymać do końca życia zawołała Angela,
-już wolałabym być u bandytów niż tu w tej pustelni by codzienne klepać pacierze gorączkowała się rudowłosa śpiewaczka...
-musimy jakoś tego fanatyka religijnego przekonać ,że nie jesteśmy żadnymi grzesznicami powiedziała Jimena bo tutaj nikt nie będzie nas szukał i możemy z wariatem spędzić resztę życia a nie uśmiecha mi się tak dokonać żywota westchnęła żona Maria ...

-co to jest powiedziała Angela patrząc na jedzenie w misce, które dał im pustelnik,takiego świństwa nie zamierzam wziąść do ust, niech staruch sam jada ta mamałygę, ja się tego nie chwycę ..
-to chyba fasola odrzekła Jimena
-nie chcesz to nie jedz,ja jestem taka głodna ,że zjem wszystko i nie ma co wybrzydzać bo nawiedzonemu może przyjść do głowy by nas morzyć głodem byśmy pościły w ramach pokuty za domniemane grzechy ..
Camila patrząc na jedzącą przyjaciółkę szepnęła ja też będę jadła bo musimy być silne żeby przetrwać i wydostać się stąd....
Angela widząc że one zjadły też w końcu skusiła się by zjeść resztkę fasolowej papki ,krzywiąc się zrzędziła
-po fasoli zawsze mam wzdęcia i mam nadzieje ,że coś innego też nam da później do zjedzenia bo to nawet bez smaku jest prychała niezadowolona szwagierka Jimeny...
-możesz mu złożyć zamówienie na delicje zaśmiała się złośliwie żona Maria i na pewno dla ciebie przygotuje pyszności byś była zadowolona kpiła dalej...
-dajcie spokój powiedziała Camila
-lepiej zastanówmy się co robić by ojczulka Augustina przekonać żeby nas uwolnił...
-no niech ja tego starucha dorwę to własnymi rękami zaduszę pomyleńca wściekała się Angela...

kobiety zastanawiały co powiedzieć staremu pustelnikowi by zrozumiał, że one nie wymagają nawracania bo żyją po chrześcijańsku ze swoimi rodzinami ...
-może opowieści o naszych niewinnych dzieciakach czekających na matki go wzruszą mówiła Camila...
-no nie wiem ale spróbować trzeba wszystkiego bo zdaje mi się ,że temu biedakowi od lat mieszkającemu samotnie na odludziu całkiem pomieszało się w głowie skoro chce nas nawracać a przecież nic o nas nie wie ,ale najwidoczniej kobiet nie lubi bo obarcza je za całe zło na świecie..

pustelnik przyszedł po paru godzinach i rzucił im za kratę różańce zrobione z pestek jakiegoś owocu...
-na kolana grzesznice wrzasnął, modlić mi się tu zaraz o zbawienie a nie czas na plotach spędzać....
-ojcze Augustinie błagalnie zaczęła Camila,jesteśmy matkami małych dzieciątek,które za nami tęsknią zlituj się choć nad nimi skoro nad nami nie chcesz prosiła ....
pustelnik udając ,że nie słyszy odmawiał głośno modlitwę i laską wsunął pod kratę starą postrzępioną biblię mówiąc...
-to święta księga,czytajcie bo widać słowa Bożego wam trzeba skoro buntujecie się przeciwko woli Boga....
-nie jesteś żadnym bożym czlowieczkiem jak nam mówiłeś gdy spotkałyśmy cię w lesie, jesteś złym,bezbożnym łajdakiem,który zwabił nas tu podstępem obiecując pomoc a tymczasem więzisz nas zasłaniając sie wolą bożą krzyczała Angela
-Bóg cię za to wszystko ukarze i będziesz smażył się w piekle...
Augustin wstał popatrzył na kobiety i westchnął
-niech się dzieje wola nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba i przeżegnawszy się wyszedł.....

-no to wpadłyśmy z deszczu pod rynnę bo od bandziorów trafiłyśmy do nieprzejednanego wroga kobiet i na dodatek nawiedzonego religijnie psedo misjonarza,który ubzdurał sobie że Bóg karze mu nawracać grzesznice czyli nas westchnęła Jimena...
-nie wiem jak wy ale ja paciorków całymi dniami klepać nie zamierzam wysyczała wściekła Angela...
-a to ciekawe, bo ty akurat miałabyś za co Boga błagać o wybaczenie bo twoje życie bogobojne nie było docięła Jimena swojej szwagierce....
-znalazłyśmy sie tu pośrednio z twojej winy bo zwabiłaś nas w pułapkę oddając w ręce Baltazara i jego ludzi i choć później widać sumienie cię ruszyło i pomogłaś nam uciec to nic nie zmieni faktu, że zdradziłaś mnie i Camilę a my nigdy nic złego ci nie zrobiłyśmy wypominała Angeli jej szwagierka...
-przecież mówiłam wam,że mnie zmusili szantażując zabiciem Angeliki ..
-nie kłam krzyknęła Jimena do Angeli
-córka nigdy cię nie obchodziła i pewnie tylko o pieniądze ci chodziło ,ty chciwa kobieto powiedziała żona Maria do żony Alvara....
-na miłość boską,nie kłóćcie sie , to już nie ważne co było ale myślmy co będzie z nami teraz bo coś mi sie zdaje,że ojczulek Augustin to litości dla nas żadnej nie będzie miał westchnęła Donia Camila de Salamanca...


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 12:11:55 04-12-10, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:44:23 04-12-10    Temat postu:

wieczorem pustelnik znowu przyniósł kobietom do jedzenia miskę gotowanej fasoli,
Angela gdy to zobaczyła zawołała do niego
-ojczulku czy ty tylko to masz do zjedzenia bo chciałybyśmy czegoś innego pokosztować
-jak nie głodne nie muszą jeść powiedział spokojnie Augustin i zaczął znowu odmawiać pacierze a potem ni stąd ni zowąd opowiedział im o swoich wizjach .
-zostałem pustelnikiem bo ukazała mi się najświętsza panienka i kazała mi tu właśnie pokutować i modlić się o zbawienie grzeszników a najgorzej grzeszą niewiasty bo popatrzcie chociażby na siebie, jak chodzicie ubrane ,
-takie dekolty macie w sukniach ,że mężczyzn na pokuszenie wodzicie bezwstydne...
-Angela spojrzała na swoją suknię i ubrania towarzyszek i odrzekła
-ojczulku ,na modzie się nie znacie a my nie zakonnice żeby chodzić zapięte po szyję i nikogo nie gorszymy zaśmiała się usiłując udobruchać zagniewanego pustelnika...
-milcz grzesznico pogroził jej laską Augustin, za grosz wstydu nie macie odsłaniając tak szyję i to co poniżej i jeszcze mi taka przygadywać będzie mamrotał ...
-razem teraz zmówimy litanię rozkazał i kobiety by go więcej nie rozsierdzić powtarzały za nim słowa modlitwy, gdy wyszedł zjadły fasolę i położyły się na starych materacach, które miały służyć im za posłanie w tej ziemiance...
Jimena nie mogąc zasnąć wierciła się i jej szwagierka Angela zwróciła jej uwagę, że przez nią też nie może spać,Jimena odezwała się półgłosem do Angeli
-ty przecież jesteś aktoreczką powiedziała ,więc musisz zagrać przed tym szalonym zakonnikiem jego bratnią duszę by zdobyć jego zaufanie to może w końcu nas wypuści,
-musimy przechytrzyć gada tak samo jak on nas przechytrzył zwabiając tu i zamykając w swojej pustelni...
-jak tylko usłyszymy rano że ojczulek nadchodzi padamy na kolana i modlimy się żarliwie by zrobić na nim wrażenie, że my grzesznice nawracamy się pod jego okiem ...
-a ty Angelo zaczniesz udawać ,że też masz wizję i widzisz matkę boską ,która będzie ci mówiła o pobożnym pustelniku Augustinie i w końcu nakaże mu dobre traktowanie kobiet bo przecież przeczysta Maryja była niewiastą i matką tak jak my wszystkie...
-gdy nawiedzony zakonnik uwierzy to spróbujemy wymóc na nim by uznał nas za oczyszczone z grzechów i wypuścił z tej ziemianki ...

tymczasem Baltazar po całodniowym poszukiwaniu zbiegłych kobiet, zły ,że jego plany nie wypaliły i nie zdołał uwolnić Bermeja wymieniając go na żony Ricarda i Maria postanowił nie ryzykować więcej i wypłynąć z La Mariany do Veracruz a potem zastanowić się jak samemu organizować porwania i prowadzić handel żywym towarem już na własny rachunek jako nowy szef...

Ricardo z Mariem i Jose Marią rankiem byli już gotowi na wymianę bandyty Bermeja na porwane kobiety ale daremnie czekali w umówionym miejscu bo Baltazar i jego ludzie z zakładniczkami nie przybyli.....
-może dowiedzieli się, że na drogach i przy ujściu z portu zastawiliśmy na nich pułapki by po wymianie nie zdołali uciec gryzł się Ricardo...
-nie daruję sobie gdy coś stanie się naszym żonom mówił do przyjaciół zrozpaczony mąż Camili....

po przebudzeniu kobiety zrobiły tak jak wieczorem sobie ustaliły i zakonnik Augustin naprawdę dał się nabrać na ich błyskawiczne nawrócenie gdy nawet nie chcąc jeść modliły się i czytały biblię na głos,
a jak Angela z zamglonymi oczami gestykulując na kolanach odegrała scenę objawienia się jej matki Bożej pustelnik od razu uznał to za prawdziwy cud i wpatrzony w Angelę jak w jakieś bóstwo przytakiwał jej we wszystkim....

Augustin poszedł przygotować im coś do zjedzenia a Jimena i Camila same były pod wrażeniem gry Angeli
-muszę przyznać powiedziala Jimena do szwagierki,że jakbym nie wiedziała,że udajesz to też dałabym ci się nabrać ,że przeżywasz objawienie , tak sugestywnie mówiłaś ...
-no cóż chełpiła sie Angela ,ja naprawdę mam talent i nie tylko śpiewać ale i grać świetnie potrafię ...
-udawaj tak dalej szepnęła Camila bo już mam wrażenie,że nasz pustelnik nie traktuje nas jak te najgorsze grzesznice a co najwyżej za zbłąkane owieczki,które on sprowadził na dobrą drogę ...

Camila miała w tym rację bo Augustin specjalnie dla nich ugotował resztki kaszy,którą posiadał w swoich zapasach i po długich wspólnych modlitwach zapowiedział im ,że nazajutrz je uwolni skoro Bogurodzica ustami Angeli tak mu przykazała...

po drugiej nocy spedzonej w ziemiance rankiem kobiety zostały uwolnione przez pustelnika ,który sam ich zaprowadził do drogi, gdzie przejeżdżający tamtędy wędrowni kupcy zabrali je do stolicy wyspy...
jadąc na wozie Camila mówiła do Jimeny i Angeli,że nie oskarży tego nawiedzonego zakonnika Augustina o ich uwięzienie by go ukarano bo w końcu po dobroci ich wypuścił a z jego umysłem jest nie najlepiej...

Ricardo, Mario i Jose Maria strapieni siedzieli w salonie pałacu martwiąc się co sie dzieje z ich kobietami gdy nagle zobaczyli wchodzące tam Camilę i Jimenę bo Angela poszła wcześniej do swojego domu nie chcąc na razie pokazywać się w pałacu Salamanków....


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 0:09:20 05-12-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:31:13 05-12-10    Temat postu:

przewspaniałe , gratuluje weny twórczej, watek znakomity , możeby tego Augustina sprowadzic do stolicy albo odremontować pustelnie , jego samego wyleczyc ze złego odniesienia do kobiet

Baltazar w koncu niech dzieki Angeli zostanie jednak pojmany i odpowie za swe czyny, niech go zwabi w półapke , a tak w ogóle to niech zacznie byc dobra kobieta jak pozostale szwagierki i niech pokocha swoja córeczke .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:45:52 05-12-10    Temat postu:

ela0909 napisał:
możeby tego Augustina sprowadzic do stolicy albo odremontować pustelnie , jego samego wyleczyc ze złego odniesienia do kobiet
Baltazar w koncu niech dzieki Angeli zostanie jednak pojmany i odpowie za swe czyny, niech go zwabi w pułapke , a tak w ogóle to niech zacznie byc dobra kobieta jak pozostale szwagierki i niech pokocha swoja córeczke .


dzięki ela0909 za pomysły co do dalszego ciągu kontynuacji,jak tylko coś jeszcze ci się nasunie to pisz zaraz bardzo proszę

Ricardo i Mario zaraz rzucili się witać swoje żony a one umęczone drogą i brudne bo od paru dni nie miały okazji się umyć poprosiły zaraz o kąpiel i w pałacowej łaźni leżąc w dużych baliach relaksowały się w ciepłej wodzie z wonnymi olejkami...
-jak cudownie być znowu u siebie w domu westchnęła Camila, a po takiej kąpieli człowiek czuje się jak nowonarodzony mówiła śmiejąc sie do leżącej w sąsiedniej bali Jimeny ...

potem poszły do swoich sypialni by odpocząć trochę, ale gdy Camila leżala już w łóżu wszedł jej mąż bo chciał zobaczyć jak jego ukochana się czuje ,gdy przytulił ją i zaczął całować już wiedziała ,że teraz sobie nie poodpoczywa i poddając się nastrojowi rozbierana przez ukochanego też pomogła mu ściągnąć ubranie i spragnieni siebie małżonkowie kochali się namiętnie prawie do wieczora
nawet nie zeszli na kolację a potem wyczerpani zasnęli i obudzili sie dopiero następnego dnia rankiem zaczynając kolejny dzień znowu od przyjemności

Mario i Jose Maria de Valencia z rodzinami już postanowili wracać do swoich domów bo na La Marianie zabawili znacznie dłużej niż planowali przyjeżdżając tylko na uroczystość przejęcia władzy przez Ricarda de Salamancę.....

przed wyjazdem poszli odwiedzić swojego najstarszego brata sparaliżowanego Alvara,
Jose Maria żegnając się z bratem podziękował mu ,że Alvaro po porwaniu nie sprzedał jego córki Leonor podrzucając ją pod mury posiadłości Maxa De Silvy...
-nie masz mi za co dziękować odparł Alvaro, rodzina była i jest dla mnie święta i możesz mi wierzyć lub nie ale Baltazar porwał Leonor nie powiadamiając mnie o swoich planach ale gdy ją ujrzałem zaraz rozkazałem ją uwolnić bo w żadnym razie swojej własnej bratanicy nie pozwoliłbym skrzywdzić ...
-ale dla pieniędzy skrzywdziłeś inne kobiety i dzieci karząc ich porwać i sprzedając Bermejowi wypomniał Jose Maria bratu...
-wiem odparł cicho Alvaro i jak widzisz los mnie za to ukarał i już za życia pokutuję za to co zrobiłem bo będąc sparaliżowany przeżywam katusze leżąc jak kłoda nic nie mogąc zrobić a wszystkie moje plany legły w gruzach, mam żonę ,która mnie nie kocha bo Angela przy każdej okazji daje mi odczuć ,że jestem już do niczego a największą karą dla mnie jest to,że nie będę już miał rodziny jak wy bo ani dzieci ani wnuków jak ty bracie się nie doczekam westchnął smutno Alvaro...
-no cóż odparł Jose Maria nie wszystko w życiu można mieć a za zło trzeba zapłacić a ty jak widać dopiero teraz to zrozumiałeś mówił do Alvara...
Alvaro chcąc zmienić temat zapytał o Leonor
-Jose Maria rozpromienił się opowiadając o swojej najstarszej córce, jaka jest teraz szczęśliwa z mężem i swoimi synkami, których jego zięć Max uwielbiał
-ta moja Leonor znowu wkrótce zrobi ze mnie dziadka zaśmiał się Jose Maria chwaląc się ,że Leonor z Maxem oczekują już swojego pierwszego dziecka,
-cieszę się jako ojciec ,że właśnie tutaj moja córeczka znalazła szczęście po tylu tragicznych wydarzeniach w jej młodym życiu...
-to dobrze, że jej się ułożyło w życiu powiedział Alvaro bo Leonor naprawdę na to zasługuje bo to przemiła i dobra kobieta...

Mario był gorzej niż Jose Maria nastawiony do Alvara
-przysporzyłeś nam wstydu i problemów jak mało kto wypominał najstarszemu bratu ,skaptowałeś do swojej szajki tego Baltazara Devreaux , który teraz porwał nasze żony by wymienić je na Bermeja, ale na szczęście nasze sprytne kobiety zdołały same się uwolnić
i wróciły całe i zdrowe, niestety dalej nie schwytano tego Baltazara i wciąż stanowi zagrożenie denerwował się Mario...
-nic na to nie poradzę bronił się Alvaro, Baltazara poznałem przez was dopiero tu na La Marianie i on jako ex pirat szybko zgodził się przystąpić do procederu handlu żywym towarem a teraz zapewne sam będzie tym kierował skoro na Bermeju wykonają wyrok śmierci ,trafnie przewidywał Alvaro de Valencia...

Jimena i Margarita tymczasem rozmawiały z Angelą namawiając ją by nie opuszczała męża w biedzie i nie wyjeżdżała zostawiając go samego...

-słuchaj Angelo razem z Camilą postanowiłyśmy nikomu nie zdradzić, że to ty współpracowałaś z Baltazarem i jego bandą by mogli nas tak łatwo porwać i wszyscy myślą, że podobnie jak mnie i Camilę ciebie też porwali wbrew twej woli mówiła Jimena do żony Alvara gdy na chwilę zostały same...
-te wszystkie ostatnie doświadczenia życiowe powinny ci wreszcie uzmysłowić ,że najważniejsza w życiu jest rodzina,
-pomyśl sama ,nie masz już innych krewnych oprócz męża, nas i przede wszystkim swojej małej córeczki Angeliki...
-czy chcesz na starość zostać sama jak palec, bo twoja uroda i czar z każdym rokiem będą malały i po latach żaden mężczyzna nawet już na ciebie nie spojrzy jak na obiekt pożądania i będziesz budziła najwyżej litość lub pogardę tłumaczyła Angeli jej szwagierka Jimena..
Angela w głębi duszy to rozumiała ale wciąż buntowała się, że ona jeszcze taka ładna i młoda ma żyć z kalekim mężem nie zaznając już przyjemności z małżeńskiego pożycia...
-nie wiem jak długo wytrzymam w celibacie bo jestem namiętną kobietą westchnęła Angela jakby skarżąc się Jimenie na swój los ...
-jeśli chodzi o te sprawy to zawsze możesz mieć kochanków ,tylko zachowując się dyskretnie by nie szargać dobrego imienia rodziny do której weszłaś wychodząc za Alvara poradziła jej zaradna i praktyczna Jimena...
Angela zaś pomyślała,że ma już na oku potencjalnego kochanka młodego marynarza Raula, który pracował na "Salamandrze" statku Ricarda de Salamanki,
-ten młodzieniec jest ode mnie z 15 lat młodszy ale przecież chodzi mi tyko o uciechy cielesne a nie trwały związek uśmiechnęła się sama do siebie rudowłosa żona Alvara de Valencii...
-masz rację odpowiedziała Jimenie, postaram się jakoś przyzwyczaić się do życia z tym paralitykiem moim mężem westchnęła Angela
- a wiesz ostatnio sam mnie prosił bym zabrała do naszego domu Angelikę bo wie ,że swoich dzieci już nie będzie miał to chce by w naszym domu wychowywała się moja córka ale ja jakoś do tego przekonana nie jestem bo dziewczynka lepiej się ma u Salamanków, tam ma się z kim bawić ,troszczą się o nią i dbają jak o własne dziecko a ja ani cierpliwości ani serca do dzieciaków nie mam i mogłabym unieszczęśliwić własne dziecko odbierając ją z pałacu mówiła Angela....
-zrobisz jak sumienie ci nakarze odrzekła Jimena szwagierce,ale Angelika to twoje jedyne dziecko i zapewne już więcej dzieci nie urodzisz więc się dobrze zastanów byś potem nie żałowała....

przed wyjazdem Jose Maria z Margaritą odwiedzili Leonor w jej nowym domu...
-widać córeczko ,ze jesteś szczęśliwa mówił Jose Maria do żony Maxa de Silvy, jesteś taka promienna i spokojna więc zostawiając cię tutaj nie będę już martwił sie o ciebie...
- och tatku westchnęła Leonor, pamiętasz,że nie chciałam z wami przyjechać tu na La Mariane ale teraz jestem ci wdzięczna,że mnie namówiłes bo nie spotkałabym miłości mojego życia Maxa,który uczynił mnie szczęśliwą kobietę i promienieję ze szczęścia bo mam przy sobie ukochanego mężczyznę ,moich synków i to maleństwo w moim łonie wskazała kładąc ręce na swój zaokrąglony brzuszek ...
-no a jak tam mój wnusio lub wnusia zaśmiał się Jose Maria
-oboje czujemy się wspaniale zachichotała Leonor ale najważniejsze by dzieciątko urodziło żywe i zdrowe westchnęła..
Jose Maria de Valencia żegnając się ze swoim zięciem Maxem de Silvą prosił go by był dobrym mężem dla Leonor i ojcem dla wszystkich jej dzieci...
-nie musisz mi tego mówic odpowiedział Max,
- bardzo kocham Leonor i przyrzekam jej synków traktować tak jak nasze wspólne dzieci,które będziemy mieć już razem...

Jose Maria i Mario z rodzinami pożegnawszy się z rodziną i przyjaciółmi wypłynęli z la Mariany i wrócili do swoich domów....

w San Fernando Jimena odwiedzała swoje dawno nie widziane przyjaciółki i razem z Manuelą i Ascaniem cieszyli sie ,że owdowiały Santiago zamierza ożenić się z Adelą siostrą Ascania ....

Manuela spotkała swoją szwagierkę Adelę w szpitalu Ofelii
-co tu robisz ,jesteś chora zapytała ją żona Ascania...
Adela zmieszała się mówiąc ,
-nie ,to nie choroba i ściszając głos szepnęła do bratowej
-jestem w ciąży ale proszę na razie nic nikomu nie mów bo nie chcę plotek przed ślubem z Santiagiem...
-a to ci heca zachichotała Manuela, ja też dzisiaj się upewniłam,że spodziewam się dziecka, wreszcie po tylu staraniach udało się nam z Ascaniem westchnęła zadowolona...
-to rodzina nam się powiększy bo rodzić będziemy w tym samym czasie mówiła szczęśliwa Manuela do siostry męża...
-Santiago jeszcze nic wie szeptała Adela i powiem mu dopiero jak wrócę z Veracruz bo tam mam się spotkać z kupcem na mój teatrzyk a Santi po doświadczeniach z Pauliną jest taki przewrażliwiony na punkcie zdrowia ciężarnych kobiet i mógłby mi zabronić tej podróży a ja nie mogę stracić takiej okazji bo świetną cenę mi zaproponowano ....
-martwię sie tylko ,że do ślubu pójdę już w ciąży choć zawsze przyrzekałam sobie,że o dziecko postaram się dopiero w uświęconym związku mówiła Adela
-no cóż, jak to mówią gdzie drwa rąbią tam wióry lecą, a wy przez ostatnie miesiące to odkleić się od siebie nie mogliście zaśmiała sie Manuela i owoc tych przyjemności nosisz już w swoim łonie, a zresztą ślub macie za niecały miesiąc to nikt nawet nie zauważy,że przy ołtarzu będziece już we troje szepnęła Adeli jej bratowa, a że urodzisz wcześniej niż 9 miesięcy po nocy ślubnej to przecież nie ty pierwsza i nie ostatnia ...

Manuela oznajmiając mężowi,że spodziewa się ich drugiego dziecka nie mogła się powstrzymać i zdradziła też ,że jego siostra Adela i Santiago też w tym samym czasie zostana rodzicami...
Ascanio był więc podwójnie zadowolony bo obie kobiety,które kochał najbardziej na świecie miały zostać szczęśliwymi matkami bo wiedział,że Adela też już od dawna marzyła o założeniu rodziny i dzieciach...

Santiago dowiedziawszy się o ciąży Manueli przyszedł do domu Ascania gratulując przyjacielowi i jego żonie i podczas rozmowy o planach na przyszłość żona Ascania wygadała się, że nie tylko ona ale i Adela oczekuje potomka..
Santiago był zaskoczony i zły,że to nie od swojej ukochanej dowiaduje się nowiny o swoim przyszłym ojcostwie...
z jednej strony był szczęśliwy,że ich pierwsze dziecko jest już w drodze a z drugiej miał żal ,że Adela przed wyjazdem sama mu o tym nie oznajmiła i pojechała w podróż sama ,zaczał się też niepokoić o brzemienną narzeczoną i postanowił pojechać za nią do Veracruz by się nią tam i podczas podróży powrotnej zaopiekować ...

gdy Santiago wrócił do domu i przygotowywał się do podróży jeden z jego pracowników rozwożących lampy nafowe powiedział mu,że będąc wczoraj w Veracruz widział senioritę Adelę Gonzales w towarzystwie Baltazara Devreaux....
w Santiaga jakby piorun strzelił, ta niespodziewana wiadomość spowodowała,że zaczał być zazdrosny i podejrzliwy i ubzdurał sobie,że dziecko,które nosi Adela nie jest jego a jej byłego kochanka Baltazara, poszedł zaraz do domu Ascania i Manueli i wrzeszczał
-ta twoja siostra Adela to bezwstydna kobieta, pewnie za moimi plecami gziła się dalej z tym ex piratem Baltazarem i dlatego nie powiedziała mi przed wyjazdem o ciąży bo to jego dziecko a nie moje,
- teraz paradują sobie razem po Veracruz i śmieją się ze mnie głupca,który chciał się z nią ożenić pieklił się wściekły narzeczony Adeli

Ascanio i Manuela próbowali uspokajać szalejącego z zazdrości przyjaciela ale po jego wyjściu sami zaczęli mieć wątpliwości co do uczciwości Adeli
-nic mi nie wspominała,że widuje lub ma zamiar spotykać się jeszcze z tym Baltazarem martwiła sie Manuela
Ascanio westchnął i powiedział
-nie wiem już co tym myśleć ale pamiętasz jaka Adela była zakochana w Baltazarze i żadnych rad i przestróg nie przyjmowała gdy ją przed nim ostrzegaliśmy, oby to nie była prawda,że znowu wróciła do tego bandziora zasępił sie Ascanio...

tymczasem wcześniej w Veracruz gdy Adela szła na spotkanie z chętnym na jej teatrzyk za zajazdem w którym się zatrzymała zaczepił ją Baltazar i chwyciwszy mocno za ramię chciał zaprowadzić ją do stojącego nieopodal powozu....
-czego chcesz bandyto wysyczała wściekła Adela
-co to gołąbeczko ,tak swojego ukochanego Baltazara witasz zapytał bezczelnie jej dawny kochanek..
- puść mnie łajdaku bo zacznę wrzeszczeć, nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego ,zakochałam się w innym i wychodzę za niego za mąż powiedziała zdecydowanie siostra Ascania...
-może choć spokojnie o tym w ustronnym miejscu porozmawiamy wyszeptał jej do ucha Baltazar, przypomnisz sobie jak nam razem było przyjemnie mówił gładząc ją ręką po policzku....
-nie zamierzam nigdzie z tobą chodzić , jestem w ciąży i nie mogę się denerwować a samo wspomnienie o tobie jest już dla mnie wstrętne powiedziała półgłosem...
-he,he, to na bachora jakiegoś głupiego złapalaś bo inaczej pewnie z tobą by się nie chciał żenić zarechotał Baltazar i chciał siłą wciągnąć kobietę do powozu...
Adela odepchnęła go z całych sił i zaczęła wzywać pomocy i stojący nieopodal ludzie rzucili się jej bronić więc Baltazar sam wskoczył do powozu i odjechał...
siostra Ascania nie wiedziała jednak,że wcześniej ją rozmawiającą z Baltzarem zobaczył pracownik Santiaga i po powrocie do San Fernando doniósł o tym jej narzeczonemu...

po zyskownej sprzedaży teatrzyku Adela wynajęła powóz z ochroną i wróciła zadowolona do San Fernando,
do jej domu przyszli ją odwiedzić Ascanio i Manuela i dowiedziała sie od Manueli,że Santiago niespodziewanie wyjechał w podróż w interesach ale przed wyjazdem był w ich domu i zrobił awanturę poddając w wątpliwość czy to on jest ojcem dziecka Adeli bo widziano ją z Baltazarem w Veracruz...
Adela zaraz szczegółowo opowiedziała bratu i bratowej o wszystkim co się zdarzyło w Veracruz i przysięgała na wszystko,że Santiago niesłusznie wątpi w swoje ojcostwo bo był jedynym mężczyzną z jakim sypiała po powrocie do San Fernando...
-mój Boże to nie może być prawdą co mi tu opowiadacie, bo jeśli Santi mi nie wierzy, że to jego dziecko noszę to zostanę samotną matką i umrę z rozpaczy rozpłakała Adela...
-powiedz jak mam mu udowodnić ,że to on jest ojcem mojego dziecka ,jeżeli nie ma do mnie zaufania i nie uwierzy moim słowom chlipała roztrzęsiona narzeczona Santiaga patrząc na bratową....
-źle się czuję powiedziała Adela do Manueli i Ascania gdy wstając od stołu przy którym siedzieli rozmawiając we trójkę zatoczyła się i omal nie upadła bo w ostatniej chwili Manuela chwyciła ją i oboje z Ascaniem pomogli się jej położyć...
posłano szybko po medyka ,
Armando Porras przyszedł razem ze swoją żoną Ofelią i oni po zbadaniu kazali Adeli leżeć i nie przemęczać się...
Manuela naprędce opowiedziała Ofelii o zmartwieniach swojej szwagierki i podejrzeniach Santiaga ...
Adela też poprosiła o rozmowę na osobności z matką Santiaga i z płaczem klnąc się na wszystkie świętości zapewniała ją że nosi dziecko jej syna
-nie przeżyję gdy on po powrocie odtrąci mnie i swoje nienarodzone jeszcze dziecko zaniosła się płaczem siostra Ascania błagając by Ofelia pomogła przekonać jej Santiaga by wyzbył się absurdalnych wątpliwości co do swojego ojcostwa ...
-nie jestem święta ale nigdy nie sypiałam w tym samym czasie z dwoma mężczyznami a gdy pokochałam Santiaga i zaczęłam z nim współżyć to wszyscy inni przestali dla mnie istnieć i może głupio zrobiłam ,nie mówiąc mu od razu o ciąży bo to zrodziło w jego głowie podejrzenia ale na Boga to nie powinno mieć żadnego znaczenia bo ja go kocham i jestem pewna, że on pokochał mnie ale jego męska próżność może wziąć górę nad zdrowym rozsądkiem i on nie będzie chciał się ze mną ożenić i takie głupstwo unieszczęśliwi mnie ,jego i nasze dziecko mówiła zrozpaczona ciężarna Adela do matki swojego ukochanego
Ofelia uspokajała przyszłą synową zapewniając ją ,że zamartwia się na zapas i jak Santiago ochłonie i przemyśli swoje niemądre słowa, które pewnie w chwili wzburzenia powiedział Ascaniowi i Manueli to jeszcze będzie ją przepraszał i nosił na rękach bo kolejne dziecko było jego marzeniem od dawna a ty w swoim brzuszku już nosisz braciszka lub siostrę małego Jorge mówiła Ofelia tuląc leżącą Adelę i podała jej napój na uspokojenie i sen
wychodząc Ofelia powiedziała do zasypiającej Adeli
-pamiętaj, że teraz najważniejsze powinno być dla ciebie to maleństwo, które nosisz pod sercem, a wszystko inne z czasem się jakoś ułoży i masz dbać o moje wnuczątko pogroziła jej palcem przyszła babcia uśmiechając się ...

Santiago był zdruzgotany, że kobieta którą pokochał oszukuje go spotykając się ze swoim byłym kochankiem i jest w ciąży a nie chciała by on o tym wiedział więc był przekonany, że to nie jego dziecka spodziewa się Adela
-przecież powiedziałaby mi o tym sama bo każda kobieta w pierwszej kolejności powiadamia ojca swojego dziecka o takiej szczęśliwej nowinie, a moja Adela jakby nigdy nic przed wyjazdem do Veracruz cmoknęła mnie i wyjechała nawet się nie zająknąwszy o ciąży...
-pewnie nie mogła już doczekać się spotkania z tym kochasiem by go ucieszyć wieścią o ich dziecku ,a ja głupiec mówiłem jej po chwilach miłosnych uniesień ,że pragnę z nią mieć gromadkę dzieciaków i doskonale wiedziała,że nie mogę już doczekać się chwili jak mi oznajmi,że poczęlismy upragnionego potomka ...
-nie rozumiem dlaczego tak ze mnie zadrwiła...
-ale przecież przez ostatnie miesiące kochaliśmy się codziennie, więc nawet jak potem zdradzała mnie z Baltazarem to dziecko może być również moje dedukował zamyślony narzeczony Adeli..
-może tak być ,że ta rozpustna kobieta sama nie wie z kim zaszła w ciążę i zastanawia się którego z nas wybrać na ojca swojego dziecka gryzł się siedząc w przydrożnej gospodzie bo wszystkie sprawy biznesowe już załatwił a po tym wszystkim nawet nie było mu spieszno wracać do domu w San Fernando....


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 19:50:13 05-12-10, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:55:11 06-12-10    Temat postu:

Alez ten Santi głupol skończony , taki narwany, ma ciezki charakter jak jego tatuś,fajnie to wymysliłaś , gratuluje ,powinien na kolana padac przed Adela ze chce takiego pryka, niech prosi o wybaczenie ze w nia watpil.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:09:55 06-12-10    Temat postu:

ela0909 napisał:
Alez ten Santi głupol skończony , taki narwany, ma ciezki charakter jak jego tatuś,fajnie to wymysliłaś , gratuluje ,powinien na kolana padac przed Adela ze chce takiego pryka, niech prosi o wybaczenie ze w nia watpil.


dzięki ela0909" za komentarz

smutny Santiago siedząc w kącie gospody sączył powoli wino użalając się nad sobą jaki to on jest nieszczęśliwy ,
-kobiet nigdy nie zrozumiem westchnął,
- nie mogę pojąć dlaczego i Camila i Adela wolały ex piratów niż mnie porządnego i bogbojnego człowieka myślał nieszczęśliwy wdowiec
nagle do gospody weszło trzech podróżnych, mężczyźni zajęli stolik niedaleko Santiaga i słyszał ich rozmowę, odwrócił się i dostrzegł w półmroku że jednym z nich jest jego znienawidzony rywal Baltazar Devreaux ...
mężczyźni usiedli zamówili dzban wina i zaczęli docinać Baltazarowi
-ty chłopie to z kobietami nie umiesz postępować mówił jeden z nich, miałeś teraz zabawiać się z tą ponętną aktoreczką Adelą, którą widzieliśmy z tobą w Veracruz i przechwalałeś się ,że kobitka będzie chętna bo była już twoją kochanką a tu panienka rabanu narobiła i musiałeś uciekać z niczym i by się zadowolić musisz zapłacić panience z lupanaru
widać nie za dobrze tej ślicznotce dogadzałeś skoro ona zamiast skakać z radości na twój widok darła się wniebogłosy jak opętana wzywając pomocy rechotali kompani Baltazara...
-ona mnie już nie obchodzi usiłował bagatelizować swoją porażkę z Adelą Baltazar
-ta dzi**a zakochała się w innym,wychodzi za niego za mąż i już dała mu się zbrzuchacić wycedził przez zęby wściekły Baltazar
-a to ci dopiero zarechotali znowu kompani Baltazara
-i tu cię boli Baltazarze ,że to nie ty jej bachora zmajstrowałeś szydzili
Baltazar westchnął
-żebyście wiedzieli ,że mnie to ubodło bo choć żenić się z nią nie chciałem to jakbym miał z nią dzieciaka to związałoby to nas na zawsze i mógłbym liczyć na jej względy, kiedy tylko by mi się zachciało bo Adelita jest świetna w łóżku, no lepsza od niej jest tylko może ta druga aktoreczka rudowłosa Angela
-ale ta już też jest mężatką przypomnieli Baltazarowi jego towarzysze,
ty chłopie szczęścia do tych aktoreczek nie masz i Angela i Adela cię w trąbę puściły wyśmiewali się z Baltazara ..
Santiaga słuchającego tej rozmowy oblała fala gorąca
-Boże to Adela nie zdradzała mnie z tym bandziorem i dziecko którego się spodziewa jest moje ucieszył się
-och jak dobrze, że nie zdążyłem się z nią spotkać przed tym co przed chwilą podsłuchałem bo byłbym ją niewinnie oskarżał o niewierność i wyrzekłbym się własnego upragnionego potomka
-mam nadzieję, że Ascanio i Manuela nie powtórzyli jej tych głupot co w złości z zazdrości im mówiłem bo jeszcze moja ukochana zdenerwowałaby się a to mogłoby naszemu maleństwu zaszkodzić myślał z tkliwością o swojej ciężarnej narzeczonej Santiago...

tego bandytę i jego kompanów powinni aresztować bo są poszukiwani za swoje przestępstwa pomyślał Santiago i postanowił niezwłocznie zawiadomić gwardzistów gdzie są złoczyńcy...
wyszedł szybko ukradkiem i gdy spotkał patrol na drodze powiadomił ich że w gospodzie są trzej podejrzani mężczyźni, niestety zanim tam dotarli po Baltazarze i jego towarzyszach nie było śladu....

Adela gdy obudziła się zobaczyła, że przy jej łóżku siedzi mały Jorge
-co tu robisz dziecko zapytała zdziwiona
-siedzę tu sobie i modlę się o twoje zdrowie bo słyszałem ,że kazali ci leżeć to pewnie chora jesteś mówił zmartwiony synek Santiaga ,
-babcia mi powiedziała, że będziesz miała dzidziusia to będę miał rodzeństwo cieszył się chłopiec
-no tak wyszeptała Adela i przywołała go by usiadł bliżej na kraju jej łóżka i przytuliła go myśląc oby tylko twój tatuś szybko wrócił i zrozumiał, że jego zazdrość i podejrzliwość są bezzasadne to wszyscy razem będziemy bardzo szczęśliwi ...
-ale ty nie umrzesz jak moja mamusia zaniepokoiło się dziecko, bo ona też miała mi urodzić brata lub siostrę a umarła rozpłakał się chłopczyk...
-nie martw się o mnie postaram się przeżyć nawet najcięższy poród i mam nadzieję, że oboje ja i maleństwo, które urodzę będziemy zdrowi i będziemy jeszcze długo żyli zaśmiała się wesoło Adela
-a ten poród to chyba jest niebezpieczny dla kobiet powiedział Jorge bo od moich kuzynek Juli i Elizy córek wujka Vasca dowiedziałem się, że ich mama Ines siostra mojego taty umarła właśnie przy porodzie ...
-czasem tak bywa, że zdarzy się nieszczęście ale nas to nie spotka mówiła z przekonaniem do małego Jorge ciężarna Adela....
z niepokojem jednak myślała o spotkaniu z Santiagiem
-co ja mam mu powiedzieć i jak udowadniać swoją prawdomówność jeśli będzie kwestionował ojcostwo mojego dziecka gryzła się przyszła matka...

Santiago zaraz po przyjeździe do San Fernando skierował się do domu Adeli
od służby dowiedział się, że panienka zasłabła i medyk nakazał jej by poleżała parę dni w łóżku,zaniepokojony wbiegł szybko do sypialni narzeczonej i zastał ją razem ze swoim synkiem Jorge...
Adela aż zbladła gdy go zobaczyła w drzwiach bo nie wiedziała czego może się po nim spodziewać...
Santiago poprosił synka by poszedł pobawić się do salonu a sam podszedł do łóżka Adeli,usiadł obok niej delikatnie ją obejmując i całując ją szeptał do zaskoczonej jego postępowaniem narzeczoneji
-ukochana moja ,wiem już ,że nosisz nasze dzieciątko
-nie wiesz jaki jestem szczęśliwy i nie mogę się doczekać jego narodzin mówił ściskając ją mocno....
Adela była skołowana bo spodziewała się wymówek i zarzutów o niewierność a tymczasem rozradowany Santiago zapewniał ją o swojej miłości i radości z powodu swojego przyszłego ojcostwa...
-to dobrze, że już ci przeszło bo po tym co mówiłeś mojemu bratu i bratowej myślałam ,że zwątpiłeś w moją miłość i uczciwość..
Santiago zrozumiał, że Adeli już doniesiono o tym co wygadywał przed swoim wyjazdem w podróż biznesową więc padł na kolana błagając ją o wybaczenie za swoje nierozważne podejrzenia
-wybacz mi ukochana sam nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło, byłem zazdrosny o twoją przeszłość i wieść ,że cię widziano z Baltazarem zaćmiła mi umysł
-nie mogłem pojąć dlaczego to nie mnie pierwszemu powiedziałaś o ciąży a dowiedziałem się przypadkowo od twojej bratowej i to chyba najbardziej wydało mi się podejrzane usprawiedliwiał się Santiago...
-najważniejsze ,że po przemyśleniach już mi wierzysz ucieszyła się Adela kładąc jego rękę na swój brzuszek
-tu jest nasze maleństwo wyszeptała uszczęśliwiona ,pierwsze z pięciu, potomków których ci obiecałam zachichotała...
Santiago postanowił nie przyznawać się narzeczonej że jego wątpliwości rozwiała dopiero podsłuchana rozmowa Baltazara z jego kompanami...

na La Marianie Marcela Suarez bliźniacza siostra Manueli dostała list od siostry z wiadomością, że Manuela i Ascanio zostaną po raz drugi rodzicami...
-moja siostra spodziewa się dziecka, Leonor żona Maxa de Silvy też a ja pomimo ,że tak się z Rodolfem staramy nadal nie zaszłam w ciążę gryzła się zazdroszcząc innym kobietom...
nosiła na rękach małą Paolę swoją córeczkę z Ascaniem i mówiła jej, że będzie miała przyrodniego brata lub siostrzyczkę...
-twój tatuś postarał się byś miała nie tylko braciszka Eduarda a mnie i twojemu ojczymowi jakoś starania o twoje rodzeństwo nie wychodzą żaliła się córeczce bo po wyjeździe Adeli nie miała tu bliższej przyjaciółki choć polubiła Leonor ,ale widywały się rzadko bo Max mąż Leonor był nadopiekuńczy wobec swojej ciężarnej małżonki i prawie z domu jej nie wypuszczał karząc ciągle odpoczywać i nie przemęczać się bo tak po utracie swojej pierwszej żony bał się o tą drugą i ich potomka...
któregoś dnia gdy Marcela wybrała się do składu z tkaninami na zakupy i ze sprawunkami ze służącą już wracały zaczepiła je starucha mówiac, że jest wróżką i przepowie Marceli przyszłość, pani Suarez obruszyła się chcąc odejść ale jej służąca szepnęła
-proszę jaśniepani ,ludzie tu mówią,że przepowiednie i wróżby tej starej zawsze się sprawdzają ...
-nie wierzę w takie głupoty prychnęła Marcela
-ale może kobieto powiesz mi kiedy wreszcie zajdę w ciążę z moim mężem zażartowała śmiejąc sie Marcela i dała dłoń wróżce...
kobieta popatrzyła na rękę a później w oczy Marceli i powiedziała
-twój mąż jest bezpłodny i jego dziecka nigdy nie urodzisz, odwróciła się i odeszła....
Marcela stała zaskoczona słowami wróżki ale w końcu machnęła ręką
-też coś ,stara głupoty opowiada, skąd jej to w ogóle przyszło do głowy zdenerwowała się żona Rodolfa, ale w domu ta wróżba nie dawała jej spokoju
-to nie może być prawda, ale z drugiej strony Rodolfo był z pierwszą żoną aż pięć lat i dzieci nie mieli...
-ale nie ,żachnęła się czemu wciąż o tym myśle, niepotrzebnie zaprzątam sobie tym głowę bo jeszcze w gusła zacznę wierzyć zaśmiała sie nerwowo Marcela ....

po wykonaniu wyroku na bandycie Bermeju mieszkańcy La Mariany odetchnęli z ulgą i ich życie toczyło się już spokojnie...

Camila uprosiła Ricarda by pojechali na parę dni do San Fernando odwiedzić jej rodzinę i przy okazji pomodlić się na grobie jej ojca Justa...
-Jimena pisała mi też, że Santiago się żeni z siostrą Ascania mówiła Camila do męża
-a to ci dopiero Santiago już trzecią żonę będzie miał zaśmiał się Ricardo
-a cóż w tym dziwnego odparła Camila ,
-Santi jest jeszcze młody i skoro owdowiał to ma prawo sobie życie ułożyć z inną tłumaczyła byłego narzeczonego Donia de Salamanca, a zresztą mój brat Vasco też ma już trzecią żonę i są z Mariną bardzo szczęśliwi zachichotała siadając Ricardowi na kolanach
-a gdyby mnie bandyci zabili to pewnie też byś się ożenił by jakaś inna kobieta pomogła ci wychować naszą gromadkę dzieciaków powiedziała cicho Camila...
Ricardo popatrzył poważnie na żonę i powiedział
-nigdy tak nie mów, nie wyobrażam sobie bym mógł cię stracić, jesteś dla mnie niezastąpiona i gdyby coś ci się stało nie przeżyłbym tego i nasze dzieciaki zostałyby zupełnymi sierotami wyszeptał...
przesunął Camilę ze swoich kolan na sofę na której siedzieli i położył ją wzdłuż podciągając spódnicę jej sukni
-och, na amory się mojemu mężusiowi zebrało szepnęła śmiejąc się i pomagając mu odsłonić swoje ponętne uda a potem objęła rękami jego ramiona i wzdychała raz po raz


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 19:15:32 06-12-10, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:08:21 07-12-10    Temat postu:

Baltazar Devreaux w przebraniu żebraka postanowił popłynąć na La Marianę bo dowiedział się, że dużą część swego majątku Bermejo ukrył w starym opuszczonym domu, w którym po porwaniu przetrzymywał Camilę i Jimenę chcąc je wymienić na tego bandytę przed jego egzekucją....

ex pirat przypłynął na wyspę sam jeden bo z chciwości nie ujawnił swoim kompanom gdzie i po co jedzie z obawy, że musiałby podzielić się z nimi znalezionym spadkiem po Bermeju...
Dotarł już w pobliże domu tego domu i skradając się wszedł do okalającego dom ogrodu i zaczął kopać ,umęczył się bardzo ale zadowolony z siebie wytargał wreszcie sporą skrzynię ze złotymi monetami...
-och westchnął teraz to jestem bogaczem bo to spokojnie wystarczy mi na dostanie i wygodne życie zaśmiał się sam do siebie, nagle poczuł uderzenie w głowę i stracił przytomność
gdy się ocknął leżał w ziemiance odgrodzonej od reszty pustelni starą masywną kratą i zobaczył po drugiej stronie rudowłosą Angelę de Valencie i starego zarośniętego pustelnika

-tak jak ci mówiłam ojczulku Augustinie, ten mężczyzna to bandyta i straszny grzesznik i wymaga nawrócenia , przeczysta panienka nakazała by tu w tej pustelni w zamknięciu odpokutował za swoje wszystkie grzechy a ty masz misję pilnować go tu i nie wypuścić choćby nie wiadomo co gadał i ci obiecywał bo szatan tego Baltazara opętał i do końca swoich dni musi tu już pozostać tłumaczyła Angela przytakującemu jej zakonnikowi...

będzie jak najświętsza panienka rozkazała powiedział pustelnik i ten grzesznik dokona już tu żywota by mógł przed bramami niebios stanąć już oczyszczony z grzechów....

Baltazar nie mógł zrozumieć jak się tu znalazł i o czym do diaska ta Angela mówi temu obdartusowi...
- no dobra koniec zabawy ,otwierać mi tu zaraz tę kratę wrzasnął
bo jak stracę cierpliwość to łby wam poukręcam., a widząc, że oni nie kwapią się wykonać jego rozkazu zaczął kląć puszczając wiązankę najgorszych przekleństw
-widzisz jaki agresywny, ani chybi diabeł przez niego przemawia sugestywnie mówiła do pustelnika Angela i nie daj się mu zastraszyć ojczulku bo Bóg jest z tobą i gdy pustelnik poszedł przygotować miskę jedzenia dla uwięzionego grzesznika Angela zwracając się do
Baltazara powiedziała
-a teraz bandyto zaczyna się twoja pokuta za całe zło ,które innym czyniłeś,
- z więzienia może byś uciekł lub twoi kompani by cię próbowali wyciągnąć a tu posiedzisz sobie w spokoju do końca swoich dni bo nikt nawet nie dowie się gdzie jesteś a złotem, które wykopałeś tam w ogrodzie opuszczonego domu ja się dobrze zaopiekuję zaśmiała się szyderczo,
-miałam dziś farta gdy podczas konnej przejażdżki zauważyłam cię tam pod tymi murami a potem spokojnie podglądając co tam robisz widziałam co wykopałeś z ziemi i byłeś tak zaaferowany tą skrzynią złota, że bez trudu cię podeszłam i ogłuszyłam a potem z pomocą mojego zakonnego przyjaciela pustelnika Augustina tu cię przywlekłam i jako jednoosobowy sędzia skazuję cię na dożywotni pobyt w pustelni ojczulka Augustina mówiła starając się naśladować głos statecznego sędziego urzędującego na La Marianie a w końcu wybuchła śmiechem i powiedziała jeszcze
-będę cię tu odwiedzać bo lubię przejażdżki konne a niedawno przeprowadziłam się w te okolice i ponieważ za dużo to tu nie ma dla mnie rozrywek to na ciebie będę mogła popatrzeć bo twój widok pokonanego bandziora sprawia mi przyjemność zaśmiała się triumfalnie i wyszła...

Baltazar gdy tylko został sam na sam z pustelnikiem zaczął go najpierw straszyć i wyzywać a potem obiecywać mu góry złota za uwolnienie
Augustin westchnął i pokiwał głową
-opętany jesteś grzeszniku i myślisz że złotem się od piekła wykupisz a modlić się i umartwiać ci trzeba krzyknął zakonnik
i zapamiętaj zuchwalcze , że mnie żadne złoto do życia nie jest potrzebne, jeść mam co żywię się tym co sam sobie zasieję i zbiorę a las też jest dla mnie łaskawy i pożywić się da
więc żyję sobie tu od lat po bożemu a teraz Bóg przyprowadził ciebie do mnie byś się nawrócił z drogi zła i grzechu, pogódź się więc z wolą boga i nie bluźnij powiedział flegmatycznie Augustin rzucając Baltazarowi różaniec i podsuwając laską biblię...
Baltazar wściekły rozerwał różaniec i kopnął w leżącą na ziemi biblię....

zszokowany Augustin widząc to przeżegnał się i zaczął odmawiać pacierze a potem pogroził laską Baltazarowi mówiąc
-niełatwo będzie cię od złego uwolnić bo widać, że diabeł cię w swej mocy trzyma skoro świętą księgę śmiałeś zbeszcześcić kopiąc ją ale jak posiedzisz sobie parę dni poszcząc to może zrozumiesz co uczyniłaś rogata duszo powiedział Augustin do Baltazara czyniąc w powietrzu znak krzyża...

w San Fernando Santiago leżąc z Adelą w łożu opowiadał jej, że cieszy się już ich zbliżąjacym się ślubem
-wiesz dwa moje poprzednie śluby były skromne, z pierwszą żoną Ritą nie było nastroju do zabawy bo rozpaczałem po utracie mojej pierwszej wielkiej miłości Camili i żeniłem się z jej siostrą z rozsądku bez miłości a mój drugi ślub w Amazoni z Pauliną też był cichy i skromny bo wtedy oboje wystąpiliśmy z zakonu by się pobrać bo nasz synek Jorge był już w drodze a gdy wróciliśmy do San Fernando ona była już w zaawansowanej ciąży i wesela z prawdziwego zdarzenia też nie mieliśmy ale jak to mówią do trzech razy sztuka i teraz nasz ślub i wesele będą huczne i wystawne...
-ja też jestem w ciąży przed ślubem podobnie jak Paulina westchnęła Adela
-no tak zaśmiał się Santiago ale Manuela nikomu o tym nie rozpowiedziała i ludzie jeszcze o tym nie wiedzą a ty nadal jesteś szczupła i choć to już prawie trzeci miesiąc nie widać po tobie, że spodziewasz się dziecka mówił Santi gładząc brzuszek Adeli....
-to nawet dobrze szepnęła Adela bo nie chciałabym by moja ciąża była tematem nr 1 na naszym weselu a potem jak już będziemy mężem i żoną to niech sobie ludziska gadają co chcą zachichotała ...
-na nasz ślub i wesele przyjedzie z Nowego Orleanu moja siostra Ursula Foreman z mężem i zaprosiłem też Salamanków choć nie wiem czy przyjadą powiedział Santiago do narzeczonej...
patrzył na nagą Adele leżącą obok i szeptał
-nie mogę się na ciebie napatrzeć ,taka jesteś śliczna ,z każdym dniem coraz piękniejsza mruczał jej do ucha
-hi,hi zaśmiała się Adela, mówią ,ze kobiety w ciąży pięknieją to pewnie i mnie to dotyczy
ale choć brzuszek mam jeszcze płaski to piersi mi się widocznie powiększyły powiedziała patrząc na swój biust...
-no nie da się ukryć zaśmiał się Santiago ale spodobałaś mi się od razu gdy cię poznałem u twego brata choć wtedy na myśl mi nie przyszło, że kiedyś będziesz moją żoną, podobasz mi się teraz i będziesz podobać się jeszcze bardziej gdy twój brzuszek będzie ogromny bo w nim nosisz moje dzieciątko szeptał szczęśliwy przyszły tatuś ...
-dobrze się czujesz zapytał zatroskany narzeczony całując Adelę
-już dwa razy dziś mnie o to pytałeś zachichotała i odpowiedź jest wciąż ta sama
-czuje się świetnie i jeśli myślisz o tym samym co ja i chcesz jeszcze pofiglować to nie mam nic przeciwko zachichotała
-nie chciałbym tobie a raczej wam zaszkodzić szepnął Santiago
-zapewniam cię że mnie nawet bardziej niż tobie zależy by wszystko poszło dobrze i by nasze maleństwo urodziło się zdrowe i silne mówiła Adela
- od lat marzyłam o dziecku ,tylko odpowiedniego ojca dla mojego dzidziusia nie mogłam znaleźć i choć na początku nieźle mnie wkurzyłeś chcąc mnie zaciągnąć do łóżka bez żadnych zobowiązań to potem sama nawet nie wiem kiedy zakochałam się w tobie bez pamięci i wiem, że stworzymy szczęśliwą rodzinę dla Jorge ,tego maleństwa i następnych o które później się jeszcze postaramy..
-dla kobiety dziecko jest chyba ważniejsze niż dla mężczyzny, skończyłam właśnie 30 lat i wszystkie znajome ,moja przyjaciółka Marcela ,bratowa Manuela są już mamusiami a ja dopiero swoje pierwsze będę rodzić więc taką najmłodszą mamusią nie będę westchnęła przyszła żona Santiaga...
-gdybym źle się czuła to sama zamknęłabym przed tobą drzwi sypialni ale naprawdę świetnie znoszę ciążę i oprócz lekkich mdłości czy zwrotów głowy rankiem to nie mam żadnych innych dolegliwości a kochać się z tobą uwielbiam więc no na co czekasz chodź już wreszcie szepnęła niecierpliwa kobieta i chichocząc sama przyciągnęła go do siebie



Salamankowie w swojej sypialni rozmawiali o zaproszeniu na ślub Santiaga
-nie wiem czy to dobry pomysł byśmy podczas naszej krótkiej wizyty w San Fernando poszli na ślub i wesele tego ex kowala
-no nie, żachnęła się Camila, wiem ,że nie za bardzo go lubisz ale teraz po tylu latach nie powinieneś być już o niego zazdrosny
-skoro Santi żeni się z tą aktoreczką Adelą to pewnie jest w niej zakochany i już narzucać mi się nie będzie jak ostatnio, a zresztą wówczas pił za dużo bo z Pauliną przechodzili kryzys małżeński tłumaczyła swojego byłego Donia de Salamanca
-co ty powiesz, nie powinienem być zazdrosny droczył się z żoną Ricardo, ale gdy on rozbiera cię wzrokiem to we mnie krew się zaczyna gotować zamruczał
-ty bezwstydniku zachichotała Camila, przecież wiesz, że jedynym mężczyzną, który może podziwiać mnie w pełnej krasie jesteś ty
-wiem i widok twojego nagiego ciała doprowadza mnie do szaleństwa
tak jak teraz szeptał podniecony małżonek Camili całujac ją namiętnie

Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:42:09 08-12-10    Temat postu:

A gdyby Angela i Chino zakochali sie w sobie ,moze bylaby wreszcie ustatkowana kobieta i prawdziwie kochajaca zona , Cino ma dobry charakter ,mozeby po wielu spotkaniach rozeszlla sie z mezem , zapewnilamu opieke w jakims hospicjum i zyla spokojnie i uczciwie z Chinem

A Salamankowie niech nie ustaja w swej miłości , swietne fotki do powyższego tekstu ,

Super kontynuacja , gratuluje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:07:38 08-12-10    Temat postu:

ela0909 napisał:
A gdyby Angela i Chino zakochali sie w sobie ,moze bylaby wreszcie ustatkowana kobieta i prawdziwie kochajaca zona , Cino ma dobry charakter ,mozeby po wielu spotkaniach rozeszlla sie z mezem , zapewnilamu opieke w jakims hospicjum i zyla spokojnie i uczciwie z Chinem


świetny pomysł , proszę o dalsze sugestie

Angela nudziła się i postanowiła odwiedzić swoją szwagierkę Carmen de Valencia, choć wiedziała ,że nie jest tam mile widziana bo żona Juana miała żal do Alvara za porwanie jej córeczki Joanny to nic sobie z tego nie robiąca Angela starała się nie zauważać złego humoru Carmen podczas jej wizyt ...
ku swemu zaskoczeniu Angela u szwagra i szwagierki zastała cudzoziemskiego kupca El Chino,znała go już trochę z Nowego Orleanu ale dopiero tutaj przy rozmowie poznali się bliżej okazało się, że El Chino pasjonuje się kuchnią wschodnią, sam jest wytrawnym kucharzem i smakoszem więc zaprosił Angelę razem z jej krewnymi do swojego nowego domu na wyszukaną kolację , poskarżył się też ,że ma trudności z urządzaniem swojej obszernej rezydencjo na La Marianie
-wiecie, przecież ,że jestem wdowcem a do urządzenia domu to kobieca ręka by się przydała westchnął...
Angela uśmiechając się przymilnie do niego zaraz zaproponowała mu pomoc zwłaszcza po tym jak powiedział ,że nie musi liczyć się z kosztami bo jest na tyle zamożny ,że nie musi na niczym oszczędzać a chce mieć luksusowo urządzoną rezydencję...

mam już dorosłe dzieci , które już pozakładały swoje rodziny a ja czuję się samotny, muszę się rozejrzeć za odpowiednią kobietą bo nie chciałbym na starość żyć sam w tym ogromnym domu mówił do Angeli de Valencia El Chino gdy przyszła obejrzeć jego rezydencję i zorientować się co ma kupować skoro pan domu dał jej w tym wolną rękę
-czuje się jakbym to ja była panią tego domu zachichotała Angela bo na wszystko co proponuję pan się zgadza wiec gusta mamy podobne kokietując El Chino mówiła żona Alavara de Valencii...
-och może nie powinienem tak mówić mężatce powiedział El Chino ale byłbym najszczęśliwszym czlowiekiem,gdyby taka piękna i światowa dama była panią mojego domu...
-szkoda,że mam juz męża bo ten Chińczyk to jeszcze mężczyzna w sile wieku i może być najwyżej parę latek starszy od mojego połamanego mężulka Alvara westchnęła rudowłosa piękność...

mam służbę ale dla takich wyjątkowych gości jak pani gotuję sam powiedział El Chino i dziś specjalnie przygotowałem lekką przekąskę bo skoro pani pofatygowała się tu do mnie przyjść i pomagać mi urządzać ten dom to muszę choć czymś ugościć taką śliczną pomocnicę prawił komplementy Angeli ...
-niebo w gębie,że tak się wyrażę zaśmiała się Angela po degustacji potraw....
-jak to mówią przez żołądek do serca szepnął sam do siebie El Chino patrząc z zachwytem na piękną kobietę ,którą gościł u siebie....
-lubię gotować ale niestety nie mam dla kogo a sam jeść nie lubię poskarżył sie El Chino..
-takie pyszności jakie pan przyrządza to zadowoliłyby doprawdy królewskie podniebienia mówiła Angela a ja przy panu to jadłabym i jadła aż zrobiłaby sie ze mnie taaaka grubaska pokazała rękami śmiejąc się pani de Valencia
-dla pani gotowałbym same nietuczące potrawy, bo musi pani wiedzieć,że jedzenie wcale nie musi być tuczące a odpowiednio przygotowując składniki posiłki są smaczne i pożywne tłumaczył zadowolony pan domu swojemu pięknemu gościowi ....

-co sie ze mną dzieje myślał El Chino po wyjściu Angeli,
-adorowałem ją a ona ma męża ale przecież ten Alvaro jest sparaliżowany więc biedna kobieta nic z tego małżeństwa nie ma ,a przecież jest jeszcze młodą i namiętna niewiastą i czuję,że ona się w tym związku męczy westchnął Chińczyk.....

Angela też była pod urokiem El Chino,
-dawno żaden mężczyzna mnie tak nie zainteresowal myślała
-jak on ciekawie o wszystkim opowiada, mogłabym słuchać i słuchać wspominała miłą rozmowę z Chińczykiem ,
- a kucharzem to jest wyśmienitym i ile przypraw używa ,ich nazw nawet nie zapamietałam ale cudownego smaku i aromatu tych potraw nie sposób zapomnieć uśmiechnęla sie sama do siebie wracając do domu,gdzie czekał na nią zrzędliwy małżonek Alvaro de Valencia....

w San Fernando Adela przymierzała swoja suknię ślubną, pomagała jej w tym bratowa
-dobrze się złożyło ,że twój ślub już jutro mówiła do szwagierki bo niedługo zaczniesz grubnąć jak ja powiedziała Manuela gładząc swój już widocznie zaokrąglony brzuszek..
-no tak przyznała jej Adela, ale jak na trzeci miesiąc to jesteś znacznie grubsza niż ja bo po mnie jeszcze nie widać ciąży a też jestem w trzecim miesiącu, może ty będziesz mieć bliźniaki zaśmiała się Adela
-he,he ,he przedrzeźniła ją żona Ascania
-ja już tak mam,że brzuch w ciąży mam ogromny a rodzę jedno dziecko, tak było jak urodziłam Eduarda i później moją córeczkę,która wkrótce
po porodzie zmarła westchnęła Manuela ...
-pewnie teraz też chcesz dziewczynkę cicho zapytała Adela bratową
-bardzo bym chciała szepnęła Manuela, bo Ascanio wciąż mówi o swojej córce Paoli, którą urodziła moja bliźniacza siostra Marcela i chciałabym by ze mną też miał upragnioną córkę,
-a ty i Santi też pewnie chcecie dziewczynkę bo on już ma synka zapytała Manuela szwagierkę...
-wiesz ,w zasadzie to nam obojętne bo chcemy mieć aż piątkę wspólnych potomków, ale teraz ja tak po cichu wolałabym syna a on córkę ale najważniejsze by maleństwo było zdrowe ...
-o tak przytaknęła jej Manuela, nie chciałabym już przeżyć czegoś podobnego jak przy ostatnim porodzie, narodziny chorego dziecka i jego śmierć to najgorsze co może spotkać matkę, nie po to przecież męczymy się przez 9 miesięcy nosząc w sobie dzieciątko by potem przeżywać koszmar tracąc nowonarodzonego dzieciaka powiedziała smutna żona Ascania
-nie mówmy o takich smutnych rzeczach, przecież teraz obie jesteśmy szczęśliwe, mamy kochających mężczyzn obok siebie i nosimy pod sercem ich dzieci , a ja na dodatek już jutro o tej porze będę prawowitą żona Santiaga zaśmiała się Adela...
Foremanowie i Salamankowie już przybyli do San Fernando powiedziała Manuela...
-wiem.bo ta wścibska Ulcia siostra Santiaga już mnie odwiedziła i starała się mnie naciągnąć na zwierzenia , dobrze ,że Santi jej nie zdradził , że już jestem w ciąży bo wydaje mi się ,ze to plotkara i zaraz całe miasteczko by o tym wiedziało westchnęła Adela a i tak plotkują ,że byłam kochanką Santiaga przed ślubem bo przez te miesiące nie dało się tego już ukryć gdy przychodził do mnie wieczorem a wychodził rankiem zachichotała przyszła panna młoda...

Camila serdecznie witała się z Ursulą a Ricardo z Johnem i Claudiem zamknęli się w gabinecie by rozmawiać o sprawach biznesowych swojej spółki wydobywającej ropę naftową...
-nic się nie zmieniasz powiedziała Ursula do Camili,
-jak ty to robisz kobieto,że wciąż wyglądasz tak młodo z zazdrością patrząc na Donię de Salamanca zapytała żona Johna Foremana...
-to chyba miłość mnie tak konserwuje, bo jak ostatnio na La Marianie mówił mi przyjaciel Ricarda El Chino, że na wschodzie od dawna uważa się ,że miłość a zwłaszcza cielesne obcowanie kobiety i mężczyzny służą obojgu i pozwalają na długo zachować sprawność i młody wygląd zaśmiała się Camila ...


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 20:15:17 08-12-10, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:44:17 09-12-10    Temat postu:

w dzień ślubu Adeli i Santiaga do San Fernando dotarli tez Suarezowie,
Marcela najlepsza przyjaciółka panny młodej długo musiała przekonywać męża do tej podróży bo Rodolfo zrobił się ostatnio wyjątkowo zazdrosny i nie za bardzo chciał by jego żona spotkała się znowu ze swoim szwagrem Ascaniem ,ojcem jej córeczki Paoli...
-no nareszcie jesteś przywitała ją nerwowa przed najważniejszą uroczystością w jej życiu panna młoda ...
-czy ta suknia na mnie dobrze leży gorączkowała się Adela, a fryzura czy mi pasuje pytała asystujące jej przy ubieraniu ślubnej kreacji Manuele i Marcelę...
-wyglądasz świetnie zapewniały ją obie bliźniaczki...
-no nie wiem sceptycznie przyglądała się sobie narzeczona Santiaga, chyba w biuście za bardzo upięta ta suknia zastanawiała się głośno...
-no cóż chcesz ,suknia była szyta parę tygodni temu a piersi ci się powiększyły ale przecież to normalne w twoim stanie westchnęła Manuela...
-jesteś w ciąży ??? niemal krzyknęła Marcela do przyjaciółki...
-no tak , zachichotała panna młoda, ale wolałabym byś przynajmniej dzisiaj zachowała to dla siebie bo już dość o mnie plotkują w tej mieścinie...
-zawsze się zarzekałaś ,że poczniesz dziecko dopiero po ślubie niemal z wyrzutem powiedziała Marcela, którą wieść o ciąży przyjaciółki przyprawiła o uczucie zazdrości..
-to ona też już spodziewa się dziecka myślała a ja wciąż bezskutecznie pragnę zajść w ciążę i nic....
-masz racje, zawsze myślałam, że urodzę najwcześniej 9 miesięcy po ślubie ale stało się i nie żałuję i nie myśl ,że na dziecko Santiaga złapałam bo oświadczył mi się na długo wcześniej zanim już jako narzeczeni poczęliśmy to maleństwo,a ślub mogliśmy zawrzeć dopiero po zakończeniu żaloby po jego zmarłej żonie szeptała Adela gładząc się po brzuszku....

stojąc przed ołtarzem podczas mszy weselnej Adela patrząc na Santiaga dziękowała Bogu, że spotkała właściwego mężczyznę, który będzie jej mężem i ojcem jej dzieci....
Santiago też modląc się był wdzięczny Bogu, że złączył jego los z Adelą..
-Adela to nareszcie taka kobieta jakiej zawsze pragnąłem, poświeciła swoją karierę by zostać moją żoną i matką moich dzieci i zajmie się tylko naszym domem, bo choć Paulinę też kochałem to ona nie chciała być tylko gospodynią domową i matką dzieciom a przecież miejsce kobiety jest w domu przy mężu i dzieciach mówił sam do siebie w myślach pan młody...

na weselu już szczęśliwi młodzi małżonkowie tulili się i całowali ciesząc się z udanej imprezy na której bawiło się prawie całe San Fernando....
Ricardo i Camila pogratulowali nowożeńcom i Donia de Salamanca szeptała mężowi
-popatrz ,nie masz co być już zazdrosny o Santiaga bo on świata nie widzi poza swoją żoną Adelą...
-no widzę ,widzę powiedział półgłosem Ricardo, naprawdę jest wpatrzony w śliczną Adelę jak w obraz ...

Ursula Foreman prosiła Jimenę by przygotowała dla niej większy zapas napoju miłosnego wyrabianego według receptury medyka Erica Porrasa
-wiesz,mój John od jakiegoś czasu ma kłopoty ze sprostaniem mi w sypialni szeptała zażenowana ,bez tego napoju ani rusz westchnęła ,
-muszę przed wyjazdem zaopatrzyć się w większą ilość tego cudownego napoju bo nie uśmiecha mi się już żyć jak zakonnica bez uciech cielesnych a zdradzać męża już nie chcę tłumaczyła Jimenie przyrodnia siostra pana młodego
-może robiłabyś ten napój na skalę przemysłową a ja w Nowym Orleanie razem z lampami Santiaga bym go sprzedawała zapytała Jimeny Ursula
-tam nie sposób nieczego podobnego dostać a ten napój miłosny mamy już przecież wypróbowany i zawsze działa niezawodnie zaśmiała sie rubasznie Ulcia
-dobry pomysł przyznała Jimena i dochodowy interes dodała Ursula....

był już wieczór a Marcela przez cały dzień nie mogła nawet słowa zamienić z Ascaniem i odniosła wrażenie,że szwagier jej unika a jej mąż Rodolfo na krok jej nie odstępował...
korzystając z tego, że Rodolfa zagadywali John Foreman i Claudio w sprawach biznesowych wymknęła się z sali weselnej na niewielki taras gdzie rozmawiała z siostrą Manuelą ,która wyszła tam zaczerpnąć świeżego powietrza, Manuela wróciła po chwili na salę a Marcela
nadal stojąc w kącie tarasu w półmroku myślała o ojcu swojej córeczki, nagle poczuła, że ktoś zaszedł ją od tyłu i kładąc ręce na jej ramiona przytulił się do niej szepcząc
-Manuelo kochanie co tu robisz, czy dobrze się czujesz usłyszała głos Ascania, który szeptał jej miłosne wyznania skierowane do Manueli...
-pomylił mnie w ciemności z moją siostrą pomyślała Marcela, i gdy poczuła jego rękę na swoim pośladku sama podciągnęła spódnicę swojej sukni, pochyliła się wypinając swój ponętny tyłeczek i trzymając się rękami balustrady tarasu pozwoliła by zachęcony przez nią Ascanio chwycił ją mocno za biodra i wszedł w nią od tyłu , kochali się pośpiesznie
po wszystkim gdy zapinał spodnie a ona odprężona odwróciła się poprawiając swoją suknię i wyszła z cienia zaskoczony Ascanio spojrzał na kobietę ,z którą przed chwilą miał przyjemność i niemal krzyknał
-Marcela!!!!, bo po sukni i szczuplutkiej talii kobiety zorientował się ,że to bliźniacza siostra jego żony....
-ciiiicho powiedziała półgłosem żona Rodolfa
-mój Boże zdenerwował się Ascanio ,dlaczego pozwoliłaś bym cię wykorzystał przecież słyszałaś jak nazywałem cię imieniem Manueli, myślałem ,że kocham się z żoną usprawiedliwiał się Ascanio...
-nikt się nigdy nie dowie o tym co przed chwilą między nami zaszło powiedziała pewnie bliźniacza siostra Manueli
-dopuściliśmy się zdrady czy ty tego nie pojmujesz kobieto gorączkował się mąż Manueli
-mówię ci wyraźnie ,że nikt o tym nie będzie wiedział , ty kochasz żonę a ja swojego męża i nie chcemy rozbijać naszych szczęśliwych związków więc potraktujmy to co przed chwilą się stało jako nie nic nie znaczące zajście,
-ja już zapomniałam i tobie radzę to samo bo nie chcesz chyba przyznając się do tego swojej ciężarnej żonie unieszczęśliwić ją, siebie a zarazem mnie i Rodolfa, więc zapomnijmy o wszystkim i bawmy się dalej na weselu twojej siostry jakby nigdy nic wysyczała Marcela Suarez i poszła na salę...

Rodofo już szukał żony i natychmiast ją zapytał
--gdzie byłaś bo nie mogłem cię nigdzie znaleźć
--za potrzebą zaśmiała się Marcela tuląc się do męża
Rodolfo zobaczywszy w oddali Ascania, który im się przyglądał objął Marcelę i namiętnie pocałował ....
-niech jej były widzi jak się kochamy myślał małżonek Marceli nie szczędząc żonie czułości....
Marcela przytulona do męża myślała
-a więc stało się , przepowiednia tej starej wróżki z La Mariany się spełni zaśmiała się sama do siebie wspominając jak tuż przed przyjazdem do San Fernando odwiedziła jasnowidzkę, która powiedziała jej kiedyś, że Rodolfo jest bezpłodny i jego dziecka nigdy nie urodzi, dręczona tą wróżbą sama znalazła staruchę, która powiedziała jej
-wkrótce urodzisz syna mężczyzny, z którym masz już córkę, to będzie wspaniały chłopiec i uszczęśliwi ciebie i twojego męża i będziecie oboje z niego dumni...

Marcela patrząc na Rodolfa myślała
-no kochanie będziesz miał swojego upragnionego dziedzica nazwiska i majątku, i to nie ważne ,że dziecko nie będzie z twojej krwi ale ty wychowasz go jak rodzonego syna nie wiedząc ,ze spłodził go mój szwagier a Paola będzie miała nie przyrodniego a prawdziwego braciszka cieszyła się Marcela i już nie zazdrościła ani Adeli ani Manueli ,że są brzemienne bo dyskretnie dotykając się w pasie była pewna, że w jej łonie poczęło się nowe życie, syn ,z którego będzie dumna,
- tylko ja, wróżka no i ten w niebie będzie wiedział, że ojcem mojego synka jest Ascanio a nie Rodolfo postanowiła sobie Marcela Suarez...
-nie ,nie mam żadnych wyrzutów sumienia ,że jak to powiedział Ascanio oboje dopuścilismy się zdrady, bo to co się stało było zapisane w gwiazdach jak mówiła mi wróżka z La Mariany bo przecież ani ja ani mąż mojej siostry nie sprowokowaliśmy tej sytuacji tam na tarasie, co prawda gdybym się wówczas odwróciła lub odezwała to do niczego by nie doszło i nadal zazdrościłabym innym kobietom,że zachodzą w ciąże a ja nie więc to nie żadna zdrada, Ascanio nieświadomie po prostu pomógł mi uszczęśliwić dzieckiem mojego ukochanego męża Rodolfa usprawiedliwiała się sama przed sobą Marcela Suarez....

po weselu już w sypialni Rodolfo dowiedziawszy sie od żony,że jej przyjaciółka Adela też spodziewa się dziecka, patrząc na Marcelę podejrzliwie zapytał
-kochanie, czy ty na pewno niczego nie stosujesz by zapobiec poczęciu dziecka bo wszystkie pary ostatnio skojarzone będą już miały potomków a my chociaż pobraliśmy się najwcześniej i kochamy się niemal co noc nadal jesteśmy bezdzietni....
-och najdroższy ,przysięgam ci ,że staram się jak mogę byś wreszcie mógł cieszyć się ojcostwem i mam nadzieję, że już niedługo oznajmię ci, że noszę w łonie maleństwo zaśmiała się wesoło namiętnie całując Rodolfa ....

Ascanio całkiem stracił humor po zajściu z Marcelą,
-widziałem przecież ,że moja żona wyszła na ten taras a nie zauważyłem ,że była też tam jej siostra i musiałem przeoczyć chwilę gdy Manuela wróciła na weselną salę....
-byłem przekonany ,że na tarasie jest tylko moja żona i dobrałem się do Marceli, ale nie mogę zrozumieć dlaczego moja szwagierka taka niby zakochana w mężu oddała mi się na weselu mojej siostry myślał nocą Ascanio nie mogąc zasnąć leżąc przy boku swojej już śpiącej żony Manueli ...
- Marcela nic się nie zmieniła od czasu gdy udawała moją żonę i teraz też praktycznie się pod nią podszyła i wykorzystała mnie mówił w myślach sam do siebie Ascanio...
-ta kobieta nie ma za grosz moralności , bez skrupłów zdradziła męża niejako pod jego bokiem bulwersował się mąż Manueli,
- pewnie nie tylko ze mną przyprawiła rogi temu poczciwemu Rodolfowi Suarezowi westchnął Ascanio...
-taka bezwstydna kobieta wychowuje moją córkę, niczego dobrego jej nie nauczy bo sama żadnych zasad nie ma wściekał sie Ascanio myśląc o małej Paoli, gdyby Manuela nie była już w ciąży to zabrałbym moją córeczkę tej jej siostrze ale teraz moja żona urodzi mi drugą dziewczynkę uśmiechnął sie uszczęśliwiony wizją ojcostwa kolejnej córeczki Ascanio,
-oby to była dziewczynka pomyślał gładząc i całując brzuszek swojej żony rozbudzając ją tym ze snu, Manuela przeciągnęła się i uśmiechając się uległa pożądaniu męża

Adela z Santiagiem w swojej małżeńskiej sypialni cieszyli się z udanego wesela
-wszyscy goście byli zadowoleni i dobrze się bawili zaśmiała się żona Santiaga
-to fakt przytaknął jej mąż, długo będą wspominać nasze wesele w San Fernando a mężczyźni to pożerali się wzrokiem moja śliczna szeptał podniecony pan młody rozbierając żonkę
-popatrzyć to oni sobie mogli a dotykać to już tylko ty masz prawo zachichotała szczęśliwa Adela poddając się pieszczotom męża i raz po raz kochali się już jako pobłogosławieni przed ołtarzem małżonkowie


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 12:31:42 11-12-10, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:04:59 11-12-10    Temat postu:

Camila z Ricardem i swoimi dziećmi nazajutrz po weselu Adeli i Santiaga poszli ponownie pomodlić się na grobie ojca Camili Justa Darien’a a potem Ricardo postanowił, że zanim wrócą na La Marianę razem z Mariem,Jimeną i ich dziećmi pojadą na La Iguanę by pokazać młodemu pokoleniu Salamanków i Valenciów gdzie ich rodzice się poznali...
najmłodszego synka Salamanków Adresa i najmłodszą córkę Valenciów Marianellę zostawiono pod opieką nianiek w San Fernando i z ósemką dzieci Ricarda i Camili (Pedrem,Mariem.Karinką,Susaną, Fernandem,Justiną ,Camilitą i Ricardem) z przysposobioną Angeliką i dwójką potomków Jimeny i Maria (Pablem i Sandrą) państwo de Salamanca i państwo de Valencia pojechali na La Iguanę...

dzieci z opowiadań znały już historie rodzinne ale teraz nie mogły się już doczekać by zobaczyć miejsce które przez lata było kryjówką piratów i skąd „Salamandrą” ich ojcowie zabrali ich matki by je sprzedać jako niewolnice ....
Karinka chodziła za rodzicami i mówiła
-mnie ,Susanę i Joannę Foreman też przecież porwali piraci i chcieli sprzedać w Afryce i byłybyśmy niewolnicami jak mamusia i ciocia Jimena gdybyś tatusiu nas nie uratował ....
-no tak westchnęła Camila, choć teraz piractwo nie jest tak rozpowszechnione jak wtedy ale teraz też zdarzają się tacy ex piraci jak Baltazar Devreaux,
a propos co z tym bandziorem ,czy natrafiono już na jakiś jego ślad? zwróciła się do męża ...
-przepadł jak kamień w wodę odparł Ricardo ale jak tylko się pojawi znowu na La Marianie to zostanie aresztowany i dożywocie w więzieniu go nie minie ....
-oby jak najszybciej ten handlarz żywym towarem znalazł się za kratkami bo obawiam się o bezpieczeństwo nie tylko nas ale i innych niewinnych ludzi, których ten łajdak mógłby znowu skrzywdzić...
-tatku, jak na tej La Iguanie tyle lat rządzili piraci to może tam skarby jakieś zakopali i my je wydobędziemy chodzili za ojcem marząc o skarbach Pedro i Mario Salamankowie...
-co wy macie z tymi skarbami żachnął się Ricardo a o nurkowaniu tam zapomnijcie bo są silne prądy zatokowe a ja nie chcę stracić obu moich najstarszych synów i tu Ricardo pogroził palcem małym poszukiwaczom skarbów...
Pedro z bratem i Pablem de Valencia synem Jimeny i Maria postanowili ukradkiem jednak rozejrzeć się na tej pirackiej plaży...
-a nuż coś znajdziemy to ojcowie będą z nas dumni mówili cicho do siebie synowie Ricarda i jego najlepszego druha Maria....

Camila i Jimena gdy po latach znowu znalazły się w miejscu gdzie po raz pierwszy ujrzały piratów El Antillana i Maria zaczęły wspominać stare dzieje
-no jak wtedy zobaczyłam cię w tym czarnym ubraniu to pomyślałam że jesteś bardzo złym człowiekiem mówiła Camila do męża
-a ja zaraz zwróciłem na ciebie uwagę choć wtedy nie mogłem tego okazać mówił Ricardo
-mój Boże wyglądałam wtedy jak strzyga, włosy potargane tak jak suknia, brudna i nieszczęśliwa po porwaniu i wykorzystaniu przez piratów prezentowałam się jak obraz nędzy i rozpaczy westchnęła Donia de Salamanca ...
-twoja uroda i hart ducha od razu mnie ujęły i już na statku oczu od ciebie oderwać nie mogłem, pamiętasz pytał Ricardo żonę...
-faktycznie ale wtedy chodziło ci tylko o to by się zabawić z kobietą a dopiero później się we mnie zakochałeś gdy spotkaliśmy się ponownie już w San Fernando a ja byłam wdową po twoim stryju wypomniała mężowi Camila...
-ale było minęło wtrąciła się Jimena, tak widać było nam pisane , najważniejsze, że teraz ci nasi piraci są szczęśliwymi mężami i ojcami rodzin zaśmiała się wesoło żona Maria de Valencii ...

dzieciaki Salamanków i Valenciów biegałyi po plaży i wokół szczątków po siedzibach Juancha i Paisany....
-tam był lupanar Paisany zaśmiał się Mario
Jimena trąciła go w bok i z wyrzutem powiedziała,
-to akurat najbardziej ci utkwiło w pamięci, pewnie byłeś tam częstym gościem...
-a tak ,byłem młody ,samotny to co miałem sobie żałować, a panienki były śliczne i chętne zamruczał Mario wspominając dawne czasy
-a co to jest lupanar zapytały córeczki Camili Susana i córka Jimeny Sandra
-lepiej żebyście na razie nie wiedziały odrzekła naburmuszona na męża Jimena
Mario objął żonę i szeptał jej
-no nie dąsaj się już syrenko, jesteś najważniejsza w moim życiu i bez ciebie stoczyłbym się pijąc i szlajając się po lupanarach...
-święta prawda rekinku zaśmiała się w końcu udobruchana Jimena
Ricardo z Camilą chodzili przytuleni po plaży wspominając chwile gdy się w sobie zakochiwali i później gdy musieli walczyć o swoją miłość
-naprawdę było warto przeżyć te ciężkie chwile by teraz móc przyjechać tu z naszymi potomkami i cieszyć się tak liczną rodzinką mówił Ricardo do ukochanej żony...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32 ... 161, 162, 163  Następny
Strona 31 z 163

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin