Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Pogarda i miłość" - El desprecio y amor - odc.262
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 155, 156, 157  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:58:15 01-08-08    Temat postu:

mili~*~ napisał:
Bardzo bym chciała odcinki mailem Mogłabym mieć je i czytać nawett bez internetu To by mi ulatwiło nadrobienie
Jak możesz to wyślij na
[link widoczny dla zalogowanych]


Zycze milego czytania maila ).

EDIT: Ankieta dostepna [link widoczny dla zalogowanych] .


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 19:06:55 01-08-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabriella
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 5502
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:58:32 01-08-08    Temat postu:

Cieszę się;*
Ale się zrobiłam ze Zbuntowanymi:/
No więc co do odcinka:
Wzruszam się do łez z każdym odcinkiem coraz bardziej...
Gdy wrócę skomentuje bardziej, bo jestem poruszona na razie...
Przepraszam jedyne co teraz jestem w stanie powiedzieć:
to dziękuje za twoją twórczość, która sprawia, że czuje się dojrzalsza.
Każdy odcinek jest tajemniczą księgą, którą otwieram i przenoszę sie w jej treść;]:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilly_Rose
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 6981
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Czarnej Perły :P:P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:24:55 03-08-08    Temat postu:

przepraszam że dopiero teraz komentuje ale tak wyszło z braku czasu.
Odcinek jak zwykle świetny!
Manolo jest okropny, obrzydliwy, niedobry... Biedna Virginia!
Okazuje że Manolo miał romans z Gracielą... Ciekawie!
Ciekawe czy Gregorio pozwoli spotkać sie Barbarze z synem... No i jak raul by zareagował na spotkanie z prawdziwą matka? hmmm
Końcówka bardzo ciekawa.
Czekam już na nowy odcinek
Pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:00:49 04-08-08    Temat postu:

W ankiecie zagłosowałam na Minerwę, gdyż uważam ją za ciekawą postać. Myślę jednak, że gdyby ankietka była na forum, miałaby więcej głosów.

Coś czuję, że wątek dla Ricardo będzie bardzo, bardzo ciekawy...

Myślałam, że Felipe się zmieni, ale jak widać znowu kombinuje...

Manolo jest okropny i niezbyt inteligentny. Już go nie lubię! Jego to dziwi, że żona jest ledwo żywa po jego torturach... I jeszcze ubolewa nad tym, że nie ma mu kto obiadków gotować.

Moim zdaniem Gregorio powinien pozwolić Barbarze spotkać się z synem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:18:00 04-08-08    Temat postu:

Zero Kiryu napisał:
Cieszę się;*
Ale się zrobiłam ze Zbuntowanymi:/
No więc co do odcinka:
Wzruszam się do łez z każdym odcinkiem coraz bardziej...
Gdy wrócę skomentuje bardziej, bo jestem poruszona na razie...
Przepraszam jedyne co teraz jestem w stanie powiedzieć:
to dziękuje za twoją twórczość, która sprawia, że czuje się dojrzalsza.
Każdy odcinek jest tajemniczą księgą, którą otwieram i przenoszę sie w jej treść;]:*


Jak mowilam - wzruszen teraz bedzie sporo...I dziekuje za piekna ocene mojej teli.

Lilly_Rose napisał:
przepraszam że dopiero teraz komentuje ale tak wyszło z braku czasu.
Odcinek jak zwykle świetny!
Manolo jest okropny, obrzydliwy, niedobry... Biedna Virginia!
Okazuje że Manolo miał romans z Gracielą... Ciekawie!
Ciekawe czy Gregorio pozwoli spotkać sie Barbarze z synem... No i jak raul by zareagował na spotkanie z prawdziwą matka? hmmm
Końcówka bardzo ciekawa.
Czekam już na nowy odcinek
Pozdrawiam :*


Nic sie nie stalo . Manolo...oj, jeszcze zamiesza. W koncu uslyszal cos, co go bardzo zainteresowalo...Romas mial nie tylko z Graciela, ale z nia tez - a ja lacza nici z Juliem, Sonya, a przez to z rodzina Santa Maria...

Spotkania rodzinne...Zobaczycie .

Bloody napisał:
W ankiecie zagłosowałam na Minerwę, gdyż uważam ją za ciekawą postać. Myślę jednak, że gdyby ankietka była na forum, miałaby więcej głosów.

Coś czuję, że wątek dla Ricardo będzie bardzo, bardzo ciekawy...

Myślałam, że Felipe się zmieni, ale jak widać znowu kombinuje...

Manolo jest okropny i niezbyt inteligentny. Już go nie lubię! Jego to dziwi, że żona jest ledwo żywa po jego torturach... I jeszcze ubolewa nad tym, że nie ma mu kto obiadków gotować.

Moim zdaniem Gregorio powinien pozwolić Barbarze spotkać się z synem.


Tak, ale czy tu na forum mozna dac ankiete z iloscia odpowiedzi wieksza niz 10? Bo kiedys probowalam na innym forum, o "PB" i sie nie dalo ;/.

Felipe kombinuje...I najgorsze, ze tym razem moze mu sie udac.

Manolo to postac z gatunku tych wrednych. A jeszcze teraz poczuje kase...Kto wie, co taki - tu pasuje okreslenie "szczur" - jeszcze wymysli...

A czy Barbara spotka Raula...pamietajcie, ze Raul czegos dowiedzial sie przez przypadek w rozmowie z ojcem i z Andrea...Poza tym jest chory, czemu on zaprzecza...tylko jeszcze nikt nie wie, czy to cos powaznego...

-----------------------------------------------------------------------------

Odcinek 56

Raul Monteverde ciężko usiadł na łóżku. Cichym głosem zapytał Andrei, nadal złej i stojącej na samym środku pokoju:

– Kochanie…mój ojciec…odkrył, że trzymasz w schowku zdjęcie Santa Marii. Musimy o tym porozmawiać.

– Ale o czym? Przecież wiesz, jak się sprawy mają – kochałam go kiedyś, ale to był błąd i nie zamierzam…

Raul wstał, chwycił Andreę za ramiona i przerwał jej w pół słowa:

– Nie zamierzasz czego? Powiedzieć mi prawdy? Mówiłaś mu, że już nic nie czujesz do Carlosa – po co ci więc jego zdjęcie? Zdawałem sobie sprawę, że nie czujesz do mnie nic poza…przyjaźnią, ale wziąłem ślub, mając głowę pełną marzeń o twojej miłości. Jednak to zdjęcie, ta fotografia świadczy o tym, że nie tylko nie zaponniałaś, ale i nie zamierasz zapomnieć, pielęgnujesz pamięć o nim w sercu. A to bardzo boli, Andreo. Sądzę, że…nasze małżeństwo to błąd. Jesteśmy kilka dni, ba, w zasadzie jeden dzień po ślubie, ale ja…już myślę o rozstaniu…kochanie.

– Oszalałeś? To, że trzymam jego zdjęcie, niczego nie zmienia. Chcę pamiętać, jak wygląda człowiek, który mnie skrzywdził.

– Nie wierzę ci, Andreo Monteverde. I wiesz, gdybyś teraz powiedziała prawdę, to sądziłbym, że słowa mojego ojca są nieprawdą. Ale skoro kłamiesz teraz, to może on miał rację i naprawdę chciałaś się z nim przespać dla pieniędzy? A kiedy okazało się, że jesteś jego córką…

– To co, Raulu? Powiem to jeszcze raz – po co wyszłabym za ciebie, mając ojca pieniądze, gdybym cię nie kochała? Czemu mi nie wierzysz?

– Z zemsty. Teraz już rozumiem wszystko – Monteverde puścił ją, zrezygnowany. – Chciałaś dopiec Santa Marii, biorąc ze mną ślub, żeby go upokorzyć, żeby pokazać, że potrafisz kochać i być kochana, żeby wiedział, że stracił cię na zawsze…żeby cierpiał…To o to ci chodziło, a ja jak głupi miałem nadzieję, że w twoim sercu kiedyś urośnie miłość do mnie…I zorientowałem się właśnie teraz, kiedy… – urwał. Nie zamierzał nikomu mówić o swojej chorobie, a już na pewno nie komuś, kto go tak bardzo skrzywdził. – Użyłaś mnie jako narzędzia zemsty, nic dla ciebie nie znaczę, nic…Czy kiedy mnie pieściłaś, myślałaś o nim? Czy twe palce dotykały mojej skóry i ciała, ale umysł sądził, że to ciało Santa Marii? Jestem dla ciebie nikim, Andreo Monteverde, Juan miał rację… – Raul mówił cicho, coraz ciszej, aż w końcu zamilkł zupełnie i wyszedł z pokoju. Nie chciał, by widziała jego łzy – pierwszy raz w życiu płakał przez kobietę.

Manolo Fernandez podszedł powoli do matki i spojrzał jej w oczu. Czuć było od niego alkohol, ale miał taką minę, że bała się o cokolwiek zapytać. To on pierwszy zabrał głos, mówiąc cicho, jakby nie poruszyły go słowa matki:

– Raul? Raul Monteverde jest twoim synem? Nic mi nie powiedziałaś, mamusiu.

Barbara westchnęła głęboko. Nie tak to miało wyglądać, ale skoro już się stało…

– Tak. Zaraz ci wszystko opowiem, usiądź, nawet dobrze, że to ułyszałeś, bo…

– Raul Monteverde? Ten bogacz? Wiedziałem, że go adoptowano, ale że ty jesteś jego matką? – nie dał jej skończyć. – W takim razie on jest moim bratem. Ten idiota o krzywej gębie jest moim bratem. Kto jest więc ojcem?

– Otto Fernandez, twój ojciec. Jeśli mnie wysłuchasz, będziesz wiedział, dlaczego go porzuciłam.

Kiedy skończyła opowiadać, wpatrywała się z napięciem w twarz syna. A ta nie wyobrażała kompletnie nic.

– On ma trzydzieści dwa lata, prawda? – odezwał się Manolo.

– Tak – potwierdziła Barbara. Dlaczego tak się bała? Przecież o nic jej nie oskarża, pyta tylko, to chyba naturalne? Więc dlaczego ona aż drży ze strachu…przed własnym synem?

– Urodzony w złym momencie kariery ojca. Urodziłem się rok później, czy to był już właściwy moment?

– Tak, mój mąż uznał, że tak, wtedy jego polityczna kariera…skończyła się przez alkohol. Mógł już sobie pozwolić na syna – zakończyła gorzko. – Ale nigdy nie zapomniałam o Raulu, w końcu od jego urodzin minął dopiero rok, kiedy zjawiłeś się ty.

– Teraz rozumiem. Odpychałaś mnie, bo brakowało ci tego kretyna, Monteverde. Dlatego wciąż byłem na boku!

– Nieprawda! Traktowałam cię tak samo i ty dobrze o tym wiesz! To ty odsunąłeś się ode mnie, zamknąłeś w małżeństwie z Virginią i nawet nie pozwoliłeś się odwiedzać w swoim własnym domu! Ludzie…ludzie mówią, że nie za dobrze wam się układa, czy to prawda?

– Mnie? Z Virginią? O nie, bardzo się kochamy, jesteśmy dla siebie tak czuli, jak jeszcze nigdy do tej pory. Wiesz – podniósł się z fotela – skoro jestem bratem Raula Monteverde i szwagrem Andrei, to zamierzam poznać swoją nową rodzinkę. To może być bardzo ciekawe doświadczenie.

– Ale…jesteś pijany. A on jeszcze nic nie wie o tym, że ma brata.

– To zaraz się dowie. Ile on ma kasy, to koniec wszystkich moich zmartwień – uśmiechnął się pijacko i wyszedł, nie zważając na błaganie matki, by nic nie mówił Raulowi.

Kiedy Manolo Fernandez dzwonił do drzwi rodziny Monteverde, nie wiedział, że Raul wyszedł kilka godzin temu i nadal nie wrócił, a Gregorio zamknął się w swoim pokoju i nie chce nikogo widzieć. To dlatego Barbara Fernandez, próbująca dodzwonić się do Gregorio i ostrzec go przed wizytą Manolo, nie uzyskała niczego. Andrea za to nie miała najmniejszego pojęcia, gdzie znajduje się jej mąż i czy ojciec wie, co stało się z Raulem. Z nią też nie chciał rozmawiać.

Zamieszanie. Tak straszny ból, nadal nie potrafiła nic powiedzieć, ani stracić przytomności, cały czas była świadoma tego, co się wokoło dzieje, ale mogła tylko poddać się temu, co z nią robiono. Czuła, że jakieś męskie, ale delikatne ręce wpierw jej dotykają, potem przykładają coś do ciała, a potem unoszą lekko, podtrzymując opadającą głowę. Ktoś mówił, żeby być ostrożnym, potem coś o przenoszeniu na nosze, o szpitalu. Szpital? Więc ci ludzie to lekarze, to by się zgadzało, mają tak białe fartuchy, tak bardzo jasne, że aż boli patrzenie na nie, z pewnością ma wstrząs mózgu. Zamknęła oczy, ale nadal wiedziała, gdzie się znajduje i gdzie jedzie. Jeden z z mężczyzn, zapewno sanitariusz, powiedział głośno:

– Mój Boże, Victorze, gdyby ta kobieta została znaleziona kilka minut później, na pewno by nie żyła. Kto ją tak pobił?

– Nie mam pojęcia. Sąsiedzi mówią, że nie słyszeli żadnych krzyków, śladów walki też nie ma. To ustali policja, my zajmijmy się ratowaniem jej życia. Pośpiesz się, ona może umrzeć, jeśli zaraz się nią nie zajmiemy.

Za kilka chwil jechali już w karetce, wiedziała, że ten nazwany Victorem trzyma ją za rękę i mówi:

– Nie martw się, Virginio, wszystko będzie dobrze. Znaleźliśmy cię w mieszkaniu, musiałaś mieć jakiś wypadek, ale wszystko nam opowiesz później. Teraz trzymaj się i nie zaśnij, pamiętaj, nie wolno ci spać! Jestem lekarzem, wszystko będzie dobrze, obiecuję ci.

“Obiecuję ci”. Manolo też wiele jej obiecał. Nie będzie teraz o tym jednak myśleć, teraz odda się tym ciepłym rękom, potem pozwoli, by przeniesiono ją na szpitalne łóżko i podano jakieś leki, od których ból nieco zelżał. I będąc w stanie półświadomości usłyszy jeszcze głos Victora mówiący do kogoś stojącego przy nim na korytarzu:

– To niesamowite, Carlosie, mówisz, że Felipe wycofał oskarżenie?

– Tak, właśnie rozmawia z komisarzem. Czym się martwisz, Victorze? Jesteś jakiś…przygnębiony.

– Właśnie przywiozłem ciężką ranną kobietę. Wydaję mi się, że pobił ją własny mąż. Jest na granicy życia i śmierci.

– Własny mąż…– zamyślił się Santa Maria. – Jakie to okrutne, ja, chociaż Viviana chciała mnie zabić, nigdy bym jej nie uderzył. Biedna kobieta…

– Nie uwierzyłbyś, jakie ma rany, leciała mi przez ręce, kiedy przenosiłem ją na nosze. Leży w sali, obok której stoimy, nie mogę na nią patrzeć, bo łzy lecą mi same z oczu. Boję się, że ją stracę.

– Na pewno nie, Victorze, jesteś świetnym lekarzem, uratowałeś chociażby mnie od śmierci. Małżeństwo…niby na całe życie, a jednak potrafi stać się piekłem. Żal mi tej kobiety. Jak się nazywa?

– Virginia Fernandez.

Koniec odcinka 56
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabriella
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 5502
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:23:33 04-08-08    Temat postu:

Widzę, że nie tylko mi się odcinek wkleił dwa razy Kochana:*
Pełne wzruszeń? One są przepiękne.
Tylko dwie historie wywołują u mnie tyle łez i jedną z nich jest twoja.
Pięknie piszesz, umiesz ukazać pozytywne jak i negatywne charaktery.
Każdy jest różnorodny i ciekawy, a przede wszystkim umiesz pisać o różnych rzeczach, o bólu, uśmiechu i łzach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:20:06 05-08-08    Temat postu:

To coś wielu osobom odcinek się wkleił dwa razy, bo w telci Cris też to zauważyłam;] Mi na szczęście nie ;P

Moim zdaniem Raul nie powinien się poddawać. Nawet jeśli Andrea i Carlos się kochają, to patrząc na to, jak walczą o tę miłość, i tak nie mają żadnych szans;] A skoro po Andrei widać, że chce z nim być, to tym bardziej nie powinien jej opuszczać.

Dlaczego Manolo twierdzi, że Raul ma krzywą gębę? Przecież ten jest ładny...

Rozpoczyna się ciekawy wątek dla Virgini. Czuję, że będzie miała romans z Victorem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabriella
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 5502
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:34:47 05-08-08    Temat postu:

Czekam na dalsze odcinki:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:03:36 06-08-08    Temat postu:

Zero Kiryu napisał:
Widzę, że nie tylko mi się odcinek wkleił dwa razy Kochana:*
Pełne wzruszeń? One są przepiękne.
Tylko dwie historie wywołują u mnie tyle łez i jedną z nich jest twoja.
Pięknie piszesz, umiesz ukazać pozytywne jak i negatywne charaktery.
Każdy jest różnorodny i ciekawy, a przede wszystkim umiesz pisać o różnych rzeczach, o bólu, uśmiechu i łzach.


Tak mi sie jakos powlepialy dwa, ale podobno czasami tego dubletu nie widac, wiec moze niech juz zostana oba, bo co bedzie, jak dubel skasuja, a normalny zniknie? ;D.

Dwie historie...Czy druga jest "GETTO"? Dziekuje za to, iz napisalas, ze potrafie pisac o roznych uczuciach - kazde z nich przezylam, kazde pamietam, moze dlatego tak sie w nie zaglebiam...Mam tylko nadzieje, ze moi bohaterowie maja dobre i zle strony, nikt nie jest tylko dobry, lub tylko zly...Ale to juz pytanie do moich Czytelniczek .

Bloody napisał:
To coś wielu osobom odcinek się wkleił dwa razy, bo w telci Cris też to zauważyłam;] Mi na szczęście nie ;P

Moim zdaniem Raul nie powinien się poddawać. Nawet jeśli Andrea i Carlos się kochają, to patrząc na to, jak walczą o tę miłość, i tak nie mają żadnych szans;] A skoro po Andrei widać, że chce z nim być, to tym bardziej nie powinien jej opuszczać.

Dlaczego Manolo twierdzi, że Raul ma krzywą gębę? Przecież ten jest ładny...

Rozpoczyna się ciekawy wątek dla Virgini. Czuję, że będzie miała romans z Victorem


Najazd dubli . Z w/w wyjasnionych powodow chyba nie bede zbytnio krzyczec o usuniecie tego drugiego .

Raul oddal cala dusze Andrei i wierzyl, ze mu sie uda. Poddal sie, to fakt, musi sie zastanowic, co teraz zrobic i czy to wszystko ma sens. Owszem, ona chce z nim byc, ale po co? Przeciez go nie kocha...Skoro ciagle sni o Carlosie, czy ma jakikolwiek sens wiara w to, ze kiedys bedzie inaczej? Nie wiem, czy ogladalas "Marine", ale Federico tez w to wierzyl, trwal w malzenstwie, gdzie zona kochala innego...i cierpial, bardzo cierpial, nie bylo zadnych szans na zmiane, az w koncu skonczylo sie tak, jak sie skonczylo...Co lepsze - trwac w zwiazku bez szans i walczyc, choc cierpiec, czy skrocic cierpienia, ale i odejsc? Nad tym musi zastanowic sie Raul...

Nie wiem, czemu Manolo twierdzi, ze Raul ma krzywa gebe . Dla mnie Rulli (aktor grajacy Raula) jest calkiem, calkiem . Moze wyczuwal, ze los zwiaze go z mlodszym z Monteverde?

Virginia i Victor...Hm...Tutaj musze ugryzc sie w jezyk, zeby nie zdradzic fabuly. Owszem, Victor jest sam i bardzo mu zal Virginii...ale czy jest dla niej przeznaczony? A Manolo, czy tak latwo odpusci? On jest w stanie nawet zabic potencjalnego wroga...

--------------------------------------------------------------------

Odcinek 57

– Virginia Fernandez – powtórzył Carlos Santa Maria. – Ładne nazwisko, chociaż nie za dobrze ich znałem. Dodaj jej odwagi w powrocie do zdrowia, zadbaj, by po tym, jak wyzdrowieje, miała dokąd się udać. Bo chyba nie wróci do męża?

– Nie wiem, mogę jej tylko doradzać, to będzie jej wybór, poza tym nie wiemy, czy zrobił to na pewno jej mąż.

– Wszystko nam opowie, jak się obudzi.

– Jeśli się odważy…Wybacz, ale muszę do niej zajrzeć. Dostała środki przeciwbólowe, mam nadzieję, że wykonano już odpowiednie badania, będę musiał ją operować.

– Trzymaj się, Victorze – poklepał go po ramieniu. – Idę do Felipe, pewnie już wycofał oskarżenie.

Istotnie, brat Santa Marii właśnie skończył rozmowę z komisarzem, który powiedział:

– Dzięki pańskiej prośbie Juan Orta niedługo zostanie wypuszczony. Co prawda dziwię się panu, ale…

– Ten chłopak zasłużył na pomoc. Rozumiem go i wybaczam.

– Ma pan naprawdę wielkie serce, Felipe Santa Maria. Zaraz pójdę do aresztu, niech nie spędzi tam więcej czasu, niż potrzeba.

Istotnie, jak powiedział, tak zrobił i niedługo stał przed zdumionym Juanem.

– Tak, niedoszła ofiara wycofała wszelakie oskarżenia. Pan Santa Maria niezależnie od poglądów własnej rodziny pragnie, by był pan wolny. I tak się stało – może pan wyjść, panie Orta.

Otwarte drzwi. Wolność. Orta przestąpił próg, ale zaraz się zatrzymał i obrócił w kierunku Ricarda.

– Ja…dziękuję za rady. Obiecuję, że cię jeszcze odwiedzę.

– I nici z naszego wspólnego wieczoru – zaśmiał się Ricardo, z jednej strony szczęśliwy z Juanem, ale widać było, że będzie za nim tęsknił i to nie z powodu własnej orientacji.

– Nie zapomnę twoich rad o miłości.

– Idź do Rosy, pogadaj z nią, fakt, że postąpiła trochę…zbyt odważnie, ale skoro już to zrobiła, a potem tak fajnie wam się gadało…

– Dobrze, dobrze, jeśli tylko rodzina Santa Maria mnie wpuści.

– Wpuści, wpuści, a jeśli nie, to znajdziesz inną drogę. Jedno pytanie, zanim stąd pójdziesz – gdzie teraz zamieszkasz?

– Nie wiem…Nie zastanowiłem się nad tym…Chyba pójdę…chyba wrócę do wioski, w której się wychowałem i tak poszukam jakiejś pracy.

– A twoja siostra?

– Nie chcę o niej słyszeć – po czym pożegnał się z Ricardem i wyszedł.

Raul Monteverde nie za dobrze wiedział, co się wokół niego dzieje. Ostatnio coś kojarzył, kiedy wchodził do jakiejś podrzędnej knajpy, bo inaczej nie dało się tego nazwać. Teraz prawie leżał na ladzie, cały zalany łzami, koszulę miał mokrą od wylanego przez przypadek na siebie alkoholu, kręciło mu się w głowie i nie czuł nawet, jak co rusz ktoś go dotyka i zaraz ze wstrętem się odsuwa – ludzie, którzy to robili, chcieli spytać, czy wszystko z nim w porządku. Nie potrafili jednak znieść zapachu ogromnej ilości alkoholu i jakiejś dziwnej atmosfery zagłady otaczającej Raula. Dopiero po kilku godzinach spędzonych w ten sposób uniósł głowę, nie mogąc się nawet zdziwić, że barman go nie wyrzucił – stało się tak dlatego, iż młodszy Monteverde siedział na uboczu i nikomu nie przeszkadzał.

– Telefon…Daj mi telefon…– szeptał w kierunku obsługi.

– A masz czym zapłacić? Wypiłeś już tyle, że pewnie nie masz ani grosza.

– Daj mi telefon…proszę…ja…muszę zadzwonić, ja…właśnie rozstałam się z żoną dzień po ślubie i…

Za moment stał przed nim aparat. Barman miał dobre serce, pozwolił mu nawet zadzwonić za darmo.

– To ja, Raul Monteverde. Czy mogę przyjechać? Proszę…– głos mu się plątał od alkoholu i od łez.

Za moment wyszedł z baru, zataczając się i nie patrząc, dokąd idzie. Jakimś cudem przeszedł przez kilka ulic nie ulegając żadnemu wypadkowi i nie zwracając uwagi na klaksony samochodów. W końcu dotarł do malutkiego domku na uboczu miasta i zapukał. Ktoś lekko uchylił drzwi, a Raul wszedł do środka, jakby już nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie się tam znajdzie.

– Pomóż mi…pomóż…proszę…

Po czym padł na skromne łóżko stojące na środku pokoju, do którego do zaprowadzono i zasnął w mgnieniu oka.

Antonio de La Vega miał dziwne przeczucie, że w jego życiu był jakiś chłopak, ale za nic nie mógł sobie przypomnieć, o kogo właściwie chodziło. Syn? Nie, raczej nie, nie kojarzył kobiety, z którą związałby się bliżej, więc syna mieć nie mógł. Brat? Nie, to też nie to, wydawało mu się, że to nikt z rodziny. Wiele razy, zanim zasnął, w tym okresie, gdy jawa miesza się ze snem, przypominały mu się jakieś kwiaty, ale nie miał pojęcia, dlaczego. Raz, tylko raz zobaczył we wspomnieniach jakąś kobietę, ale okazało się, że po prostu mu się przyśniła.

Tak było wcześniej, teraz, być może również przed atmosferę panującą w domku, wszystko zaczęła otaczać coraz większa mgła, nawet te resztki obrazów, jakie przebijały mu się przez zmęczony umysł. Nadal nie mógł nawiązać kontaktu z osobą, która go uratowała.

Manolo Fernandeza nie wpuszczono do rezydencji. Był pijany i zachowywał się agresywnie, służba łatwo sobie z nim poradziła, nie zwracając w ogóle uwagi na wołania w stylu: “To mój brat, tu mieszka mój brat!”. Wymienił nawet nazwisko Raula, ale język splątał mu się do tego stopnia, że nikt go nie rozumiał i służący słyszeli tylko bełkot. Zawrócił do domu jednej ze swoich kochanek, nie wiedząc, że szuka go policja.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Felipe Santa Maria czuł się już dobrze i powoli wracał do zdrowia. Pod opieką Viviany szło mu to nawet lepiej, niż można się było spodziewać. Oczywiście wiedział, że Juan pojechał do swojej wioski, miał go nadal na oku i zamierzał wykorzystać we właściwej chwili.

Rodzina Perezów zajmowała się Luisem jak potrafiła, Minerwa odwiedzała ich często, razem starali się stworzyć osieroconemu chłopcu prawdziwą rodzinę. I tylko, gdy wspominano Antonia, on zamykał się w sobie i nie chciał kontynuować rozmowy.Sądzili, że to ból, ale Luisem kierowało co innego, coś o wiele bardziej mrocznego – miał nadzieję, że Antonio żyje i ma się dobrze, ale nie z troski o brata…a z pragnienia zemsty za porzucenie.

Raul powiadomił ojca, gdzie obecnie się znajduje i chociaż Gregorio zacisnął zęby, za bardzo kochał syna, żeby mu tego zabronić. Stwierdził tylko, iż warto, by jego syn zastanowił się, czy chce kontynuować tą farsę, jaką było małżeństwo z Andreą. Ona sama została tylko poinformowana przez ojca, że jej mąż wyjechał i nie wiadomo, kiedy wróci, gdyż musi wiele spraw przemyśleć. Stosunki na linii ojciec – córka znacznie się ochłodziły.

Julio od pewnego czasu starał się zebrać pieniądze na spłatę długu dla Mario, ale nie szło mu to zbyt dobrze – dostał trochę do rodziców, ale ci byli nim tak zainteresowani, jak tym, co jedli na obiad, gdy byli dziećmi. A dzień sądu nadchodził…Graciela Gambone właśnie rozmawiała przez telefon z Mario:

– Czyżbyś odpuścił temu idiocie?

– Nie, nie zamierzam, to moje pieniądze i chcę je odzyskać. Niedługo się do niego wybieram, dałem mu trochę czasu, bo chcę, by poczuł się bezpieczny, by myślał, że o nim zapomniałem. Może pójdziemy do niego razem?

– Z przyjemnością. Kiedy go odwiedzimy?

W tej samej chwili, kiedy ta dwójka umawiała się na spotkanie, miało się odbyć inne, być może dużo bardziej dramatyczne, ale na pewno równie przełomowe, mające decydować o przyszłości dwóch dusz, które się kochają, ale nie potrafią połączyć – Carlos Santa Maria, gotów na wyrzucenie przez Gregorio Monteverde lub jego córkę, pukał do drzwi rezydencji swego śmiertelnego wroga.

Andrea przebywała właśnie w swoim pokoju, zastanawiając się nad kolejnym krokiem. Raul najwidoczniej miał dość małżeństwa i wyniósł się Bóg wie gdzie, a ona może utracić wszystko, co dotychczas osiągnęła – bądź co bądź to Gregorio miał rację…i Raul również. Nadal kochała Santa Marię, chociaż wiedziała, że nigdy się nie zobaczą.

– Proszę pani…Ma pani gościa – zapowiedziała pokojówka. – Nie wiem, czy mam go wpuścić…

– Kto to taki? Czy to Raul wrócił? – on zapewne nie przedstawiałby się jako gość, ale nikt inny nie przychodził jej do głowy.

– Nie, proszę pani. To…pan Carlos Santa Maria.

Drgnienie serca. Wahanie, drżenie warg, przyspieszony oddech…Musiała się uspokoić. Nie może przecież przyjąć…tego człowieka w tym domu. Ale…czy ma kazać mu odejść? Jemu? Carlosowi, o którym marzy w każdej chwili swego życia? Byłaby…szalona. A może szaleństwem jest to, co zaraz zrobi?

– Wpuść go. Zaraz zejdę.

Była sama w domu, więc na razie nie groziło im spotkanie z Gregorio. Dlaczego go zaprosiła? Po co? Nie wiedziała, przecież nie zamierzała kończyć małżeństwa z Raulem, ale…

Za kilka minut stała już w salonie, oko w oko z Santa Marią. Stał pewnie, jakby nigdy nie był na nic chory, co prawda w jego oczach odbijał się jakiś ból, smutek, ale wyczuwała też siłę, jakby czerpał ją z jakiegoś tajnego źródła.

– Czego chcesz? – zapytała.

Koniec odcinka 57


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 0:04:54 06-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabriella
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 5502
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:01:44 06-08-08    Temat postu:

Tak drugim jest Getto Kochanie:*
Twoi bohaterowie są ludzcy, czyli mają wady i zalety.
Nie ma ludzi całkiem dobrych i całkiem złych, są tylko różnorodni:*
Odcinek skomentuje popołudniu, bo teraz muszę za chwilę iść:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:46:17 06-08-08    Temat postu:

Dziękuję za przesłanie na pocztę tej cudownej opowieści, wydrukowałam sobie wszystko i przeczytałam od początku jeszcze raz. To chyba mi się nigdy nie znudzi. Nie przepadałam za takimi produkcjami, ale ty piszesz wszystko tak pięknie i realistycznie, że nie dziwią mnie intrygi i zagmatwania, których pojawia się coraz więcej. Uwielbiam to, jak mieszasz do samego końca.
Postawa Manola mnie zszokowała muszę przyznać, naprawdę emocjonujące odcinki za nami. Uroniłam nawet łezkę albo i dwie. A ja nie płaczę prawie nigdy, więc to spory sukces
Liczę, że Andrea i Carlos przezwyciężą trudności i wreszcie będą szczęśliwi
Pozdrowienia dla jednej z najlepszych autorek opowiadań
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:46:43 06-08-08    Temat postu:

O widzę, że jest mowa o mojej telce:D Bardzo mi miło...

No w sumie, to nie jest jakoś bardzo w moim stylu (Nie mogę powiedzieć, że zupełnie nie jest, ale czytałam rzeczy bardziej w moim stylu) , ale Ty opisujesz to w taki sposób, że naprawdę wciągasz mnie w swoją historię... Może przez to, że toczy się kilka ciekawych wątków na raz i poza tym Twoje telki mają w sobie jakąś taką typową nutę "telenowelości"(sorki, jestem po dość mocnym piwie), której mi brakuje wśród pozostałych autorów telenowel ( Ale i tak uważam, że webnowele są lepsze od tych w tv).

Co do postaci, to kiedyś były bardzo białe i czarne, ale widzę, że polepsza się Twój warsztat literacki, tak samo, jaki i psychologia postaci...

A teraz przejdźmy do odcinka. Widzę, że dochodzi do spotkania Andrei i Carlosa... Trzeba przyznać, że przez dość dużą liczbę odcinków nie widzieli się ze sobą. Ciekawe, do jakich wniosków dojdą.

Żal mi Raula. Biedaczek się spił...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:59:32 07-08-08    Temat postu:

Zero Kiryu napisał:
Tak drugim jest Getto Kochanie:*
Twoi bohaterowie są ludzcy, czyli mają wady i zalety.
Nie ma ludzi całkiem dobrych i całkiem złych, są tylko różnorodni:*
Odcinek skomentuje popołudniu, bo teraz muszę za chwilę iść:*


"GETTO" to jest prawdziwe arcydzielo, a nie moja telka .

Ciesze sie, ze udalo mi sie uniknac jednoznacznosci, ze kazdy bohater ma swoje dwie strony - inaczej nie bylby czlowiekiem.

monioula napisał:
Dziękuję za przesłanie na pocztę tej cudownej opowieści, wydrukowałam sobie wszystko i przeczytałam od początku jeszcze raz. To chyba mi się nigdy nie znudzi. Nie przepadałam za takimi produkcjami, ale ty piszesz wszystko tak pięknie i realistycznie, że nie dziwią mnie intrygi i zagmatwania, których pojawia się coraz więcej. Uwielbiam to, jak mieszasz do samego końca.
Postawa Manola mnie zszokowała muszę przyznać, naprawdę emocjonujące odcinki za nami. Uroniłam nawet łezkę albo i dwie. A ja nie płaczę prawie nigdy, więc to spory sukces
Liczę, że Andrea i Carlos przezwyciężą trudności i wreszcie będą szczęśliwi
Pozdrowienia dla jednej z najlepszych autorek opowiadań


Alez nie ma za co, to mnie jest milo, ze chcesz to czytac . A jestes juz na biezaco?

Uwielbiam motac! A zamotam jeszcze bardziej .

Emocjonujace za nami...A ja sie postaram, zeby tych emocji bylo jeszcze wiecej...mam nadzieje, ze nawet juz dzisiaj . A co do wzruszen...szykuje cos...ale nie powiem, co i kiedy, bo inaczej wszystko zepsuje .

Czy protkowie sie pogodza...A kto ich tam wie .

Pozdrawiam rowniez, choc nie uwazam sie za "jedna z najlepszych autorek", tylko taka przecietna .

Bloody napisał:
O widzę, że jest mowa o mojej telce:D Bardzo mi miło...

No w sumie, to nie jest jakoś bardzo w moim stylu (Nie mogę powiedzieć, że zupełnie nie jest, ale czytałam rzeczy bardziej w moim stylu) , ale Ty opisujesz to w taki sposób, że naprawdę wciągasz mnie w swoją historię... Może przez to, że toczy się kilka ciekawych wątków na raz i poza tym Twoje telki mają w sobie jakąś taką typową nutę "telenowelości"(sorki, jestem po dość mocnym piwie), której mi brakuje wśród pozostałych autorów telenowel ( Ale i tak uważam, że webnowele są lepsze od tych w tv).

Co do postaci, to kiedyś były bardzo białe i czarne, ale widzę, że polepsza się Twój warsztat literacki, tak samo, jaki i psychologia postaci...

A teraz przejdźmy do odcinka. Widzę, że dochodzi do spotkania Andrei i Carlosa... Trzeba przyznać, że przez dość dużą liczbę odcinków nie widzieli się ze sobą. Ciekawe, do jakich wniosków dojdą.

Żal mi Raula. Biedaczek się spił...


Naprawde bardzo mi milo, ze mimo odmiennego stylu jednak mnie czytasz i ze Cie to interesuje. Twoj komentarz byl bardzo ciekawy, piwo w niczym nie przeszkodzilo .

Mam nadzieje, ze sie sama w tych watkach nie pogubie, mam rozbudowane sporo wlasnie watkow i musze to jakos ogarnac...a przeciez Manolo jeszcze nie spotkal Raula osobiscie (inna sprawa, czy w ogole do tego dojdzie , a ma pewien plan, poza tym Graciela, Mario...A i sam Gregorio pamieta o swojej nienawisci do Carlosa Santa Maria...

Webnovele lepsze od tych w TV? Moja moze nie, ale fakt, spora czesc tutaj bardziej mi sie podoba, niz w TV - bo my lubimy dobra akcje, piszemy takie historie, jakie chcemy sami zobaczyc na ekranie...i nie rozwlekamy jednej sprawy na 100 odcinkow . A i dobieramy sobie wlasnych aktorow, jesli dla kogos wazna jest obsada.

Dziekuje za pochwale mojego warsztatu . M.in. to dzieki Tobie, bo to Ty zwrocilas mi uwage na jednostajnosc moich bohaterow.

Raul...A nie powiem, tylko tyle, ze w odcinku bedzie. A Andrea i Carlos...zaskoczyli samych siebie .

-----------------------------------------------------------------------

Odcinek 58

– Andreo, czy możemy porozmawiać? – rozpoczął spokojnie, chociaż w głębi jego serca szalała burza. Tak bardzo chciał chwycić ją w ramiona i całować, całować, nigdy nie puścić! Stała przed nim taka pewna siebie, nic nie zostało z delikatności, jaka cechowała Andreę, gdy przybyła do jego domu, ale nadal wyczuwał w niej dobroć, gdzieś w środku. A może tylko miał nadzieję, że tak jest?

– Nie mamy o czym.

– Musiałem…musiałem tu przyjść – rozmawiali na stojąco, nie poprosiła, by usiadł, jakby miała nadzieję, że zaraz się wyniesie. – Jesteś żoną Raula Monteverde, ale nadal nas coś łączy. Moja miłość, Andreo. Nie wiem, czy czujesz do mnie to samo, nie wiem, czy coś jeszcze zostało z tego uczucia w twym sercu, ale pragnąłbym uratować tamto ciepło…o ile to w ogóle możliwe.

– Masz odwagę mówić o tym w domu mojego męża? Powinnam cię teraz wyrzucić! – słowa łatwo płynęły z ust, głusząc głos serca, wołający, by – tym bardziej teraz, kiedy Raul odszedł – rzucić wszystko i oddać się prawdziwej miłości.

– Nie zrobiłaś tego, mogę więc mieć nadzieję, że nie zapomniałaś jeszcze o pocałunkach, o…

– Nie było ich tak wiele – przerwała mu gniewnie.

– Możliwe. Ale każdy odcisnął ślad w duszy. W naszych duszach, Andreo – podszedł bliżej. – Nic na to nie poradzę, ale kocham cię nadal. Każdego dnia, każdej nocy myślę o tobie. O nas. Uciekłaś, porzuciłaś mnie w szpitalu, zamiast walczyć z Felipe i z moją żoną, ale czas o tym zapomnieć, wybaczyć – bo na tym polega istota miłości. Jedno twoje słowo, ukochana, jedno “tak” i wszystko się zmieni, wreszcie będziemy razem – przysunął się i nachylił, chcąc ją pocałować. Obiecywał sobie spokojną rozmowę, był gotów na odmowę, ale kiedy znalazł się tak blisko Andrei, nie mógł się powstrzymać. Ona powinna być jego! A on jej…

– Powiedz, czy tego chcesz, Andreo. Powiedz, czy chcesz – szeptał. A potem ją pocałował. Tak bardzo, z takim uczuciem, jakby wiedział, że to może być ich ostatni pocałunek w życiu.

Jego usta na wargach. Słodki smak, za którym tak tęskniła. Powinna go odepchnąć, nie pozwolić, żeby…Za moment nie wiedziała już, gdzie się znajduje i co robi. Poczuła tylko dłonie Carlosa na ramionach, usta ukochanego mężczyzny przylgnęły jeszcze bardziej do jej warg, żadne nie przerywało pocałunku. Pragnęła oddać mu się cała, sercem i duszą.

Kilka sekund później oderwała swoje usta od jego i błyskawicznie go spoliczkowała.

– Jestem mężatką, Santa Maria! Wynoś się, nigdy więcej tu nie przychodź!

– Jesteś tego pewna? Zastanów się, proszę. To nasza ostatnia szansa.

Łzy? Miał łzy w oczach? Nie, to pewnie światło odbiło się od źrenic.

– Dla nas nie ma już szansy, nigdy nie powinnam się z tobą zadawać.

– Zawsze jest szansa, Andreo. Do dziś wspominam chwile, które spędziłaś w moim domu. Wniosłaś światło, blask twych oczu rozświetlił mi mroczne życie, noc, która zapadła od czasu wypadku. Nie przyszedłem tu prosić, pani Monteverde, nie zamierzam cię o nic błagać.

– Więc czemu jeszcze tu jesteś?! Powiem służbie, żeby…

– Nic nie powiesz, Andreo! Nic a nic! A wiesz, dlaczego? Bo sama tego chcesz! Sama chcesz, żebym cię teraz objął, przytulił, żebym cię kochał aż do śmierci! Widzę to w twoich oczach, droga pani. Wiesz, co teraz zrobię? To, co powinien zrobić już dawno!

– Jesteś bezczelny, powinnam…

Nie zdążyła więcej wykrzyczeć. Santa Maria błyskawicznie znalazł się przy niej i znów ją pocałował, ale tym razem nie przerwał tak szybko. Wciąż trwał w pocałunku, kiedy jednym gwałtownym ruchem podniósł ją i skierował w kierunku drzwi.

Próbowała krzyczeć, biła go pięściami po całym ciele, gdzie tylko mogła dosięgnąć, ale żaden dźwięk nie wydostał się z jej zamkniętych wargami Carlosa ust, a on sam nic sobie nie robił z ciosów. Wyniósł ją z domu, ciałem otwierając drzwi do rezydencji i udał się prosto do samochodu. Szofer nie powiedział ani słowa, otworzył tylko drzwi wozu i z lekkim uśmiechem zrozumienia pomógł Carlosowi ulokować Andreę z tyłu samochodu. Sam Santa Maria wyjątkowo usiadł również obok niej, by pilnować pani Monteverde podczas jazdy.

– Dokąd jedziemy, sir? – odezwał się szofer.

– Na lotnisko, Saul. Prosto na lotnisko – Carlos nie potrafił powstrzymać szerokiego uśmiechu zadowolenia.

– Nigdzie z tobą nie pojadę! Porwałeś mnie, Raul na pewno zgłosi to na policję, mój ojciec cię zabije, jesteś przestępcą i…

– Znowu krzyczysz – westchnął Carlos, udając zniesmaczenie. – Dawniej byłaś cichsza. Zanim którykolwiek coś zrobi, będziemy już daleko, a ty sama wcale nie będziesz mi się tak bardzo opierać. Poza tym – jak widzisz – mam wspólników. A teraz już bądź cicho! – powiedział niby groźnie i znów ją pocałował.

Sama nie wiedziała, kiedy zarzuciła mu ręce na szyję i oddała pocałunek. Droga na lotnisko minęła im błyskawicznie, za kilka chwil Santa Maria kupował już bilety do Rzymu, a ona czekała cierpliwie, jakby to, co się stało, odbyło się za jej pozwoleniem i zgodą. Jeszcze do końca nie zdawała sobie sprawy z tego, co robi, ale wiedziała jedno – znów była z Carlosem. Nic więcej się nie liczyło.

Virginia była nadal obolała, ale jej życiu już nic nie zagrażało. Właśnie odwiedził ją Victor, siedział teraz przy łóżku i mówił uspokajająco:

– Byłaś bardzo dzielna. Teraz odpoczywaj i wracaj do zdrowia, o nic się nie martw, podobna sytuacja już nigdy się nie powtórzy.

– Jak możesz – byli na “ty”, bo Victor o to prosił – mi to obiecywać? Manolo mnie znajdzie i wykona wyrok za to, że powiedziałam ci prawdę. Gotów jeszcze tobie coś zrobić – nadal mówiła z wysiłkiem, a niektóre ślady po razach miały zostać jej na zawsze, ale zdecydowanie czuła się lepiej.

– Twojego męża szuka policja. Na pewno szybko go znajdą, a wtedy na wiele lat zamkną w więzieniu. Wystarczy, że złożysz zeznanie.

Odwróciła głowę.

– Wiesz, że nigdy tego nie zrobię.

– Boisz się go? – Bolivares delikatnie chwycił ją za dłoń.

– I to bardzo. Widziałeś, co ze mną zrobił. On jest zdolny do wszystkiego.

– Nie martw się, pomogę ci. Zrobię wszystko, byś uwolniła się spod jego władzy. On nie jest ciebie wart.

– A jeśli to ja nie jestem warta jego miłości?

– Nigdy tak nie mów! To on okazał się bydlakiem, to on odpokutuje za wszystko, co ci zrobił. Dlaczegóż wszyscy mężowie nie są tacy, jak Carlos Santa Maria…

Drgnęła. Znała to nazwisko. Bolivares wymówił je wtedy, gdy ją przywiózł, rozmawiał z tym człowiekiem na korytarzu przy jej sali.

– Carlos Santa Maria? To ten, którego żona chciała zabić?

Wytłumaczyła Victorowi, skąd o tym wie, a on potwierdził:

– Tak, to o niego chodzi. Nie poddał się, walczył z chorobą, z przeciwieństwami, chociaż własna rodzina próbowała go uśmiercić. Kiedy jednak Viviana prosiła go, by z nią został do czasu, aż Felipe, brat Carlosa, wyzdrowieje, on się na to zgodził. Felipe i Viviana mają romans.

– Co za potworni ludzie…Tylko ten Carlos wydaje się być dobrym człowiekiem.

– Bo jest. I to jednym z najlepszych, jakich znam.

– Szkoda, że Manolo nie jest taki.

– Znajdziesz jeszcze prawdziwą miłość – pocieszył ją Victor i wyszedł do innych pacjentów. Fakt…żeby wszyscy mężowie zachowywali się tak, jak Santa Maria – niekoniecznie akurat w tej sprawie, ale w sile miłości do swoich wybranek…

Raul Monteverde stał właśnie przed lustrem w łazience w domu swojej przyjaciółki, u której obecnie mieszkał. Maribel przyjęła go ze zrozumieniem, dała dach nad głową i pocieszenie – nie erotyczne, ale takie, jakie powinien dać prawdziwy przyjaciel – zajęła się nim z troską i starała, by nie myślał o tym, co złe. Był jej taki wdzięczny, to dzięki niej mógł się uspokoić i przywrócić sobie wygląd człowieka. Mieszkał tu już tydzień, owszem, tęsknił za Andreą, ale musiał wszystko przemyśleć, zastanowić się, a Maribel pomagała mu podjąć decyzję poprzez spokojne rozmowy. Wczoraj spędzili całą noc na dyskusji, aż w końcu Monteverde zdecydował, że wróci do domu i spróbuje uratować swoje małżeństwo. Maribel wyjaśniła mu, że warto walczyć, nawet, jeśli nie widzi się żadnych szans na zwycięstwo. Jest dobrym człowiekiem, ma spore szanse na zdobycie miłości Andrei, chociaż w sercu ukochanej Raula na razie jest miejsce tylko dla Carlosa. Chociaż kierowały nią złe przesłanki, być może wszystko skończy się dobrze i spełnią się marzenia Raula?

– Nie poddawaj się – szepnęła wczoraj Maribel, głaszcząc go po policzku. – Widać, jak bardzo ją kochasz, skoro ona nie chce od ciebie odejść, to i ty tego nie rób, zasługujesz na nią bardziej, niż ona na ciebie. Obiecaj mi, że nie zrezygnujesz, przyjacielu.

– Obiecuję – odparł i dziś wstał w o wiele lepszym humorze. Miała rację, nie powinien tak łatwo odchodzić, jeszcze na wszystko jest nadzieja, po południu porozmawia znów z Andreą.

Pochylił się, by obmyć twarz i poczuł w ustach dziwny smak. Przetarł wargi i złapał się umywalki na widok tego, co zobaczył na dłoni. Krew. Jednak smak nie zniknął. Wypełniał mu usta jakimś płynem, duszącym, dławiącym.

Wypluł wszystko to, co miał w ustach. A potem nie mógł przestać. Kaszlał, krztusił się, pluł nadal, ale płynu było coraz więcej i więcej. Strumień krwi coraz bardziej wypełniał umywalkę. I wcale się nie kończył.

Koniec odcinka 58
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:38:18 07-08-08    Temat postu:

Dlaczego tak nie doceniasz swoich telek? Chyba zauważyłaś, że niewiele webnowel komentuję regularnie (brak czasu, ale próbuję to zmienić). Więc chyba to, że od jakichś dwudziestu odcinków skomentowałam prawie każdy odcinek powinno być chyba znakiem, że Twoja jest jedną z najlepszych webnowel, czyli o wiele, wiele lepsza od tych w TV.

Bardzo podobała mi się rozmowa Andrei i Carlosa. Było w niej... dużo emocji.
Pojawiła się nowa bohaterka - Maribel. Tak, się zastanawiam, czy przypadkiem Andrea nie wróci do Carlosa, a Raul nie będzie z Maribel... Poczekamy, zobaczymy.
Zaintrygowała mnie końcówka. Naprawdę ciekawi mnie, na co może chorować Raul.

Teraz wyjeżdzam i ostrzegam, że będę rzadziej komentować... Ale postaram się zrobić to w każdej chwili, gdy się dorwę do netu;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alex1155
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 17:16:36 08-08-08    Temat postu:

Jak Bloody komentuje to jest dobrze xD No to tak tu mnie jeszcze nie było, więc trzeba swoje 3 grosze gdzieś wsadzić Nadrobienia mam pełno, aż nie wiem czy sie wyrobie. Przeczytałem aktualny odcinek i styl pisania bardzo mi się podoba. Nic tylko komentować. Czekam na new.
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 155, 156, 157  Następny
Strona 15 z 157

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin