Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uprowadzona do raju [Levyrroni, Los A, Vondy] - Rozdział 9
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
barbnowa
Obserwator


Dołączył: 15 Wrz 2016
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:59:20 15-09-16    Temat postu:

Uwielbiam tę telenowelę! W ogóle jestem zagorzałą fanką telenowel, ku niezadowoleniu mojego męża, który uważa, że to zupełna strata czasu:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:33:32 21-09-16    Temat postu:

Rozdział 7


Siedziała na kanapie w salonie i rozmawiała z przyjaciółmi, których nie widziała od dobrych kilkunastu tygodni. Max obserwował całą sytuację z drugiego końca pokoju, a swój wzrok najbardziej skupiał na drobnej czarnowłosej dziewczynie. Uśmiechał się za każdym razem, gdy widział, jak Dolores śmiesznie wymachuje rękami, opowiadając jakąś historię. Musiała mieć naprawdę dobry humor, bo cały czas się śmiała, co Maxa bardzo cieszyło. Zerkała też czasem w jego stronę, posyłając mu pełne wdzięczności spojrzenia.
Marisa początkowo uważnie słuchała opowieści przyjaciółki, ale jej cierpliwość powoli zaczynała się kończyć. Nie obchodziły jej jakieś mało istotne rzeczy, którymi Doli właśnie ich karmiła, bardziej chciała wiedzieć, co działo się z nią przez cały ten czas, gdy ona umierała z niepokoju. Christopher zaś był innego zdania. Cieszył się, że przyjaciółka odnalazła się cała i zdrowa, no może oprócz tej zwichniętej ręki na temblaku, ale ważne, że to nic groźnego. Mężczyzna jednak nie naciskał na nią tak bardzo jak jego narzeczona. Uważał, że jeśli będzie chciała i będzie na to gotowa, to sama im wszystko powie.
- Kobieto, czy Ty chcesz mnie zdenerwować? – odezwała się w końcu Marisa, nie mogąc dłużej wytrzymać. – Pytałam, co się z Tobą działo przez te dwa miesiące, a Ty mi tutaj opowiadasz coś, co w ogóle mnie nie interesuje. Ty mnie obchodzisz, więc gadaj, co się stało, że tak nagle zniknęłaś i to bez pożegnania?! – niecierpliwiła się kobieta.
- Nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać, wybacz. – odparła Dolores i spuściła głowę. Widać było, że posmutniała.
- Ale dlaczego, o co chodzi? Przecież nigdy nie miałyśmy przed sobą tajemnic. – Marisa nadal ciągnęła swoją dyskusję.
- Kochanie, daj już spokój. – Chris objął narzeczoną, przerywając tym samym rozmowę. – Jeśli Dolores nie chce o tym mówić, uszanuj jej decyzję, a być może kiedyś sama wszystko ci opowie. – dodał po chwili.
- Christopher, to poważna sprawa, a Ty zachowujesz się jakby nie było jej jeden dzień. – blondynka twardo trzymała się swojego zdania i nie odpuszczała. – Masz mi natychmiast powiedzieć, gdzie się podziewałaś, do jasnej cholery?! – tym razem zwróciła głowę ku Dolores, podnosząc nieco ton.
- Mari, nie mam ochoty się z Tobą kłócić, więc lepiej posłuchaj dobrej rady swojego narzeczonego i daj mi spokój.
Brunetka starała się panować nad emocjami, ale nie wychodziło jej to zbyt dobrze. Mimo że za wszelką cenę chciała ukryć swój ból i smutek, po tym co ostatnio przeszła, nie umiała zahamować napływających do jej oczu łez bezsilności. To wciąż bardzo głęboko siedziało w jej psychice i mocno odciskało na niej piętno. Nie mogła odnaleźć spokoju duszy, którego tak usilnie pragnęła. Szczególnie teraz, gdy przyjaciółka zażądała wyjaśnień i okrutne wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą. Nie była gotowa na takie rozmowy. Jeszcze nie teraz. Jedynym miejscem, w którym czuła się bezpieczna i w miarę spokojna, był to dom blondyna, a także… Jego jakże opiekuńcze ramiona!
- Dobrze. – ustąpiła w końcu Marisa, zauważając, że Doli zaraz się rozpłacze. Ostatnie czego w tej chwili chciała, to zranić najbliższą sobie osobę, którą zawsze traktowała jak rodzoną siostrę. – W takim razie obiecuję, że nie będę zadawać więcej pytać i cierpliwie poczekam… – nagle przerwała swoją wypowiedź i cicho zaśmiała się pod nosem. – Yyy… To znaczy, postaram się być cierpliwa, bo wiesz, że to nie jest moja najlepsza strona i w moim przypadku to raczej oksymoron, ale dla Ciebie jestem na to gotowa. – przyznała całkiem szczerze.
- Dziękuję. – odparła krótko czarnowłosa, lekko się uśmiechając.
- No to teraz idź się spakuj i wracamy do domu! – krzyknęła blondynka, klaskając radośnie w dłonie. – Bo rozumiem, że masz zamiar z nami jechać, prawda? – dodała, widząc, że dziewczyna milczy.
Brunetka spojrzała w stronę Maxa. Nie musiała nawet pytać, jego mina mówiła wszystko. Nie była też pewna, czy zgodziłby się na jej odejście. Ale tak po prawdzie… Ona sama nie chciała od niego odchodzić. Nie potrafiła tak po prostu wyrzucić go ze swojego życia i zatrzasnąć za nim drzwi. Był dla niej taki dobry, że chcąc, nie chcąc, zakochała się w nim, choć do końca jeszcze nie przyjmowała tego do wiadomości. Jednocześnie czuła jednak, że oboje za daleko się posunęli w swojej relacji. Strach sparaliżował ją od środka i nagle zapragnęła uciec. Uciec od prawdziwej miłości, którą los podarował jej po raz pierwszy w życiu.
- Tak, wracam. – odpowiedziała, choć tak naprawdę miała zamiar powiedzieć coś zupełnie innego.
Spojrzała na twarz mężczyzny, którego kochała, a nie chciała się do tego przyznać. Blondyn spuścił tylko głowę i załamany odwrócił się na pięcie, wychodząc z salonu. Dolores odprowadziła go wzrokiem, po czym przeprosiła gości i pobiegła do swojego pokoju pod pretekstem spakowania walizki. Powód jednak był inny. Nie chciała, by ktoś zobaczył, jak płacze...

*****

Skradała się na palcach, mijając kolejne nieoświetlone korytarze. Gdzieś głęboko w duszy skrywała strach, ale nie pozwoliła mu się wydostać na zewnątrz. Jeden błąd i mogła stracić wszystko wraz z odzyskaną przed sekundą upragnioną wolnością. A właściwie to jeszcze nie była w pełni wolna, bo musiała najpierw przejść niezauważona obok ludzi Jorge, co w gruncie rzeczy było bardzo trudnym zadaniem. Być może będzie zmuszona stoczyć nierówną walkę z czterema dryblasami, więc musiała być gotowa na najgorsze, ale mimo to nie zamierzała się poddać. Dzielnie przemierzyła cały labirynt, którym niewątpliwie można było nazwać piwnicę, w której została uwięziona. Następnie przez niewielką wnękę w ścianie, dostrzegła pomieszczenie, a w nim krzesło elektryczne. Ten widok zmroził ją od środka. Przez chwilę stała nieruchomo, ślepo wpatrując się w owy wynalazek i w ułamku sekundy przeszło jej przez myśl, że źle zrobiła, pozostawiając tego łotra żywego. Mogła najzwyczajniej w świecie go zastrzelić i mieć go z głowy, a także tym sposobem uchronić przed nim swoją starszą o kilka minut siostrę bliźniaczkę, Dolores, która nie miała o niej zielonego pojęcia. Boże! Do czego ten mężczyzna był zdolny, skoro dysponował takimi przedmiotami w domu? Aida była w szoku. Nagle usłyszała jakby czyjeś kroki z oddali, ale nie była pewna, czy nie są to tylko jej wyobrażenia. Po chwili namysłu zrozumiała, że z jej słuchem wszystko w porządku. Nie wpadła w panikę, tylko wyciągnęła pistolet zza paska spodni i ukryła się w głębi korytarza, czekając na kolejnego słabeusza, którego zamierzała pokonać jednym sprawnym ciosem. W tym właśnie momencie kroki stały się wyraźniejsze i brunetka zamarła. Osoba, która zmierzała w jej kierunku była kobietą, nie miała co do tego żadnych wątpliwości, bo teraz już słychać było stukot obcasów. Wcześniej ich nie słyszała z powodu zbyt dużej odległości. Cholera jasna! Przeklęła w myślach. Nie miała pojęcia, że Jorge miał jeszcze jakąś inną kobietę, oprócz tej na której punkcie miał obsesję, czyli Dolores. Może to jego wspólniczka! Teraz z pewnością nie uda jej się uciec z tego piekła. Zaczęła gorączkowo myśleć. Co robić?!

*****

Zamknęła się w pokoju na klucz, osuwając się powoli pod drzwiami do momentu, aż napotkała opór w postaci podłogi. Nie wiedziała, dlaczego po jej policzkach spływały łzy. Ciągle, nawet mimo przełamania lodów w jej relacji z Maxem, nie chciała się przyznać, że go kochała. Bała się. Nie zdążyła nawet porządnie się nad wszystkim zastanowić, gdy nagle, zupełnie nieoczekiwanie usłyszała ciche pukanie.
- Kto tam? – zawołała słabym głosem, stłumionym przez płacz, chociaż czuła jego zapach i doskonale wiedziała, że to ON.
- To ja, Max. – odpowiedział. – Możemy chwilę porozmawiać?
- Myślę, że to nie najlepszy pomysł. – odparła przez zamknięte drzwi.
- Proszę, Doli…
Jego głos się łamał, co sprawiło, że serce brunetki podskoczyło do piersi. Choć nie była pewna, czy powinna, ustąpiła. Chusteczką wytarła mokre policzki, po czym sięgnęła do kieszeni po klucz i wpuściła blondyna do środka.
- Płakałaś?
Od razu zauważył jej zaczerwienione oczy, w których zbierały się kolejne słone kropelki. Nie czekając na odpowiedź, złapał jej twarz w dłonie i kciukiem otarł jej łzy. Potem delikatnie pocałował jej drżące usta, a gdy oderwali się od siebie, wyszeptał:
- Wcale nie chcesz odchodzić, zostań ze mną, błagam.
- Przepraszam, ale już podjęłam decyzję. – odparła, gdy doszła do siebie po pocałunku. – Wybacz, ale muszę się spakować. – wyminęła go, ale gdy chciała sięgnąć po walizkę, przeszkodził jej.
- Kocham cię! – krzyknął, przyciągając ją do siebie. Nie potrafił już dłużej ukrywać swoich uczuć względem niej.
Stała zszokowana bardzo blisko niego i patrzyła mu w oczy. Prawie stanowili jedność, gdyby nie ta cholerna bariera, którą ona za wszelką cenę starała się między nimi zbudować. Jego słowa dochodziły do niej umysłu w zwolnionym tempie, była kompletnie oszołomiona tym wyznaniem.
- Muszę iść. – tylko tyle zdołała powiedzieć, bo za bardzo drżał jej głos.
Wyszła z pokoju, nie zabierając ze sobą żadnego bagażu. Nie miała na to siły, po tym co usłyszała z ust mężczyzny. Miała ochotę odpowiedzieć mu to samo, ale nie mogła. Czuła się tak, jakby potrzebne słowa zasiały nasionko w jej gardle i nie chciały wykiełkować. Poszła więc do łazienki, żeby pomyśleć i przesiedziała tam kilka godzin, zanim podjęła właściwą decyzję, która miała odmienić jej życie na zawsze.

*****

Weszła do pokoju hotelowego, w którym tymczasowo mieszkał jej kochanek. Słysząc szum wody, dobiegający z łazienki, wiedziała, że Lukas brał właśnie prysznic. Stwierdziła, że miło będzie, jeśli pójdzie mu potowarzyszyć. Zrzuciła więc z siebie wszystkie ciuchy wraz z bielizną i otworzyła pobliskie drzwi, po czym wlazła do kabiny prysznicowej, witając szatyna namiętnym pocałunkiem.
- Veronic, czekałem na Ciebie. – odparł mężczyzna, gdy ich wargi nieco oddaliły się od siebie.
- To świetnie, bo przyszłam dać ci niezapomnianą noc, którą zapamiętasz do końca swoich dni. – powiedziała, ocierając się o jego kolegę.
Strumienie wody spływały po ich nagich ciałach, rozpalonych do czerwoności z pożądania. Kobieta zachłannie wsunęła swój język do ust kochanka i zaczęła pieścić jego podniebienie. Szatyn nie był jej wcale dłużny, podczas gdy ona penetrowała wnętrze jego gardła, on badał dłońmi jej kształtne, nabrzmiałe piersi. Całowali się z dziką pasją, długo i mocno. Po chwili mężczyzna zszedł z pocałunkami trochę niżej i teraz zataczał językiem kółka wokół jej sterczących z podniecenia sutków, lizał je, ssał i przygryzał. Kobieta jęknęła, odchylając głowę do tyłu. Było jej dobrze, a on zaczął schodzić coraz niżej i gdy poczuła usta Lukasa na swojej pochwie, aż krzyknęła jego imię. Uśmiechnął się cwaniacko, zanurzając język w jej wnętrzu. Po chwili dołączył do tego dwa palce. Czerwonowłosa dociskała lekko jego głowę, a gdy skończył ją pieścić, ona przejęła nad nim władzę. Wzięła w dłoń jego twardego członka i zaczęła się nim bawić na każdy możliwy sposób. Oboje byli już na skraju nadchodzącego orgazmu, więc wskoczyła mu na biodra, oplatając go nogami i skierowała jego penisa do swojej muszelki. Przyparł ją całym ciężarem swojego ciała do drzwi kabiny prysznicowej i zaczął ostro posuwać. Kobieta wygięła się w łuk, czując go w sobie. Poruszał się w niej bardzo szybko, bo oboje lubili to robić na dziko. Wkrótce zaczęli szczytować, najpierw on, potem ona. Po skończonej zabawie wyszli spod prysznica i przenieśli się do sypialni, gdzie odbył się kolejny dziki seks.

*****

Wróciła do salonu, gdzie czekali na nią przyjaciele. Spojrzała na wszystkich po kolei, łącznie z Maxem, który siedział smutny w fotelu, pijąc piwo. Ten widok nie ucieszył jej ani trochę, bo wiedziała, że to przez nią mężczyzna był w takim kiepskim stanie. Podjęła już decyzję i zamierzała właśnie ją oznajmić. Nie była tylko pewna, czy to słuszna decyzja i czy nie będzie jej kiedyś żałować. Być może komuś nie spodoba się to, co miała do powiedzenia, ale nie dbała o to. Chciała mieć już to za sobą.
- Jesteś gotowa, Doli? – zapytała Marisa i nagle zauważyła, że brunetka nie wzięła ze sobą żadnego bagażu. – Nie potrzebujesz niczego zabrać? – zadała kolejne pytanie trochę zaskoczona.
- Myślę, że moje miejsce jest tutaj. – odpowiedziała, spoglądając na Maxa, którego twarz momentalnie rozświetlił uśmiech. – Przy mężczyźnie, który mnie uratował. – dodała, a w jej oczach błysnęły iskierki radości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Corazon.
Idol
Idol


Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:18:03 30-09-17    Temat postu:

Dawno mnie tu nie było. Nie wiem czy będziesz dodawać jeszcze rozdziały, ale chętnie bym dowiedziała co będzie dalej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:54:46 12-10-17    Temat postu:

Hej, nie dodawałam, bo nikt nie czytał. Jeśli będziesz czytać, to mogę kontynuować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bahanto
Obserwator


Dołączył: 17 Cze 2018
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:01:54 17-06-18    Temat postu: Powitanie

piekna
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Corazon.
Idol
Idol


Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:08:04 04-08-18    Temat postu:

Ostatnio nie było mnie na tym forum. Będziesz wstawiać kolejne rozdziały? bo ja bym z chęcią poczytała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:14:12 04-08-18    Temat postu:

*Hej, mogę wstawić to co jeszcze mam i zobaczę, czy będę kontynuować, bo ostatnio mam dużo na głowie.

Rozdział 8


Ostrożnym ruchem dłoni przebiła pistolet. Niestety, zbyt głośno… Bowiem odgłos ten usłyszała kobieta zmierzająca w jej kierunku i niemal natychmiast przyspieszyła kroku.
- Kto tu jest? – do uszu Aidy dobiegł donośny, ale kobiecy głos i w tym właśnie momencie zabrakło jej tchu. Zwyczajnie zamarła, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku ani tym bardziej słowa. Milczała, a przez jej głowę przewijało się miliony myśli, w jaki sposób mogła uciec stąd niezauważona. Nagle poczuła czyjąś dłoń, mocno zaciskającą się na jej ramieniu. Zadrżała ze strachu, chciała nawet krzyknąć, ale nie zdążyła, bo ręka oprawcy spoczywała już na jej ustach, skutecznie uniemożliwiając mowę.
- Puść dziewczynę, Leandro!
Dało się usłyszeć z oddali, a nie minęła sekunda, gdy Aida widziała już wyraźnie postać kobiety, której sylwetka wyłoniła się z mroku. W jej spojrzeniu dostrzegła siłę i wrogość. Nie wiedziała, co było lepsze. Przetrzymywanie jej w piwnicy przez Jorge czy przyłapanie jej przez szatynkę, której wzrok zdradzał, że siedzi w niej diabeł, nie człowiek.
- Ale... – mężczyzna próbował protestować.
- Żadnego ale! – przerwała mu twardo Romina. – Tą sprawą zajmę się osobiście i ani słowa Jorge, jasne?!
- Jak sobie Pani życzy, szefowo. – odpowiedział bezradnie brunet. Bez wątpienia się jej bał.
- No, to teraz spływaj do swoich obowiązków, młody. – rozkazała i czekała, aż podwładny odejdzie, by mogła porozmawiać w cztery oczy z dziewczyną, którą przyłapała na gorącym uczynku. – Jak masz na imię? – zapytała, zwracając się do niej spokojnym tonem, gdy Leandro zniknął jej z pola widzenia.
Momentalnie też zmienił się jej wyraz twarzy na bardziej przyjazny. Zrzuciła maskę, która dodawała jej uroku złej czarownicy. W rzeczywistości była dobra, tylko po prostu musiała udawać bezwzględną sukę przed ludźmi Jorge, by ci nie zjarzyli się, że ona ich zdradza.
- Aida. – odpowiedziała krótko brunetka, mocno zdziwiona nagłą zmianą zachowania swojej towarzyszki.
- Nie obawiaj się mnie. – odparła Romina, zauważywszy niepokój w oczach dziewczyny. – Jestem tu po to, żeby ci pomóc.
Aida spojrzała na nią pytająco, nic z tego nie rozumiejąc.
- Od razu odpowiem ci na pytanie, kim jestem, bo zgaduję, że o to właśnie chcesz zapytać. – powiedziała. – Jestem kobietą, a właściwie żoną człowieka, który cię porwał i więził w piwnicy. I od razu odpowiem też na kolejne pytanie. Tak, mimo że jest moim mężem, nienawidzę go ze wszystkich sił i pragnę, żeby umarł. Dlatego pomogę ci się stąd wydostać.
Zszokowana wyznaniem kobiety, Aida, nie wiedziała co powiedzieć, ale w końcu odezwała się.
- Jak to się stało, że zgodziłaś się wyjść za tego starego capa? – zapytała prosto z mostu bez ogródek.
- Jorge mnie zmusił do tego małżeństwa, ale nie chcę o tym rozmawiać. – wyjaśniła, przerywając jednocześnie owy, niezbyt przyjemny temat. – Ale zaraz, zaraz… Niech ci się lepiej przyjrzę. – zmierzyła ją wzrokiem z góry do dołu i pstryknęła palcami na znak odświeżenia pamięci. – Już wiem! Ty nazywasz się Dolores Altamirano, zgadza się? Dlaczego podałaś inne imię? Boisz się mnie?
Zarzuciła ją tyloma pytaniami na raz, że dziewczyna zdążyła się pogubić. Z wypowiedzi Rominy wyłapała tylko pierwsze zdanie, w którym zostało użyte imię jej siostry.
- Dlaczego każdy myli mnie z moją siostrą bliźniaczką?! Aż tak jestem do niej podobna?! – krzyknęła brunetka wyprowadzona z równowagi.
- Ciii... – zatkała jej usta dłonią, by się uspokoiła. – Chcesz, żeby usłyszał cię Jorge?
W odpowiedzi pokiwała przecząco głową i wtedy Romina uwolniła ją z uścisku.
- A więc słynna Dolores, którą mój lubieżny mąż obrał sobie jako swój główny cel, ma siostrę, w dodatku identyczną niczym dwie krople wody. – podsumowała, zaśmiewając się cicho. – W takim razie Jorge zaliczył niezłą wpadkę. – po krótkiej pauzie, dodała. – Chodźmy stąd, porozmawiamy na spokojnie w bardziej ustronnym miejscu.
Ruszyła przodem, a za nią podążyła Aida, tak właściwie nie wiedząc do końca, czego może się spodziewać.

*****

Pożegnanie z przyjaciółmi okazało się bardzo bolesne dla Doli. W pewnym momencie nawet się rozpłakała, ale gdy Marisa zapytała ją, czy jednak chce z nimi wrócić do domu, kobieta odmówiła. Ciągle podtrzymywała decyzję, którą podjęła wcześniej, co nie zmieniało faktu, że będzie jej brakować Marisy i Christophera. Tym bardziej teraz, kiedy Max postanowił ukryć ją w bardziej odległym miejscu. Przyjaciele jednak obiecali często ją odwiedzać, oczywiście w miarę możliwości. Gdy odjechali, brunetka poszła do swojego pokoju i zamknęła się w nim na klucz, wiedząc, że Maximo z pewnością przyjdzie z nią pogadać. Nie myliła się. Już po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi, które wolała zignorować. Miała bowiem nadzieję, że blondyn odpuści i sobie pójdzie, ale on był uparty jak osioł.
- Otwórz, proszę. – powiedział błagalnym tonem. – Przecież wiem, że nie śpisz, a ta rozmowa nas nie ominie.
Zdała sobie sprawę, że Max miał rację. Podniosła się więc z łóżka i podążyła w kierunku drzwi, które otworzyła jednym sprawnym ruchem. Mężczyzna słysząc zwolnienie blokady, nacisnął na klamkę i wszedł do środka pomieszczenia. Nie musiał nawet podchodzić bliżej, bo gdy tylko przekroczył próg, ich ciała niemal przylgnęły do siebie tak ciasno, że nie było między nimi żadnego odstępu. Ich oddechy momentalnie przyspieszyły, a usta były coraz bliżej głównego celu. Dolores jednak opamiętała się, na co Max zapytał:
- Dlaczego zostałaś?
- Są trzy powody. – odparła tajemniczo, nie zdradzając żadnego z nich.
- Jakie? – drążył temat.
- Po pierwsze nie chcę znowu trafić w szpony tego podłego człowieka, a w Meksyku znalazłby mnie bez trudu. Po drugie ufam, że tutaj jestem bezpieczna, bo obiecałeś, że zapewnisz mi ochronę. – wyznała, patrząc mu w oczy.
- Doliczyłem do dwóch, a jaki jest trzeci powód? – zapytał, oddając spojrzenie.
- Niech to zostanie moją słodką tajemnicą. – powiedziała i cofnęła się o kilka kroków.
- Dlaczego nie chcesz mi jej zdradzić? Przecież wiesz, że możesz mi zaufać.
Zbliżył się do niej, mimo iż wiedział, że ona za wszelką cenę chciała tego uniknąć. Odgarnął z jej twarzy pojedyncze kosmyki włosów i pogładził z czułością jej ciepły policzek. Ich spojrzenia spotkały się.
- I właśnie dlatego nie mogę ci tego powiedzieć. – wyszeptała, z trudem łapiąc powietrze. Nie wiedziała, dlaczego ten facet tak na nią działał, ale bardzo chciała się dowiedzieć.
- Nie możesz czy nie chcesz? – odpowiedział, a właściwie to zapytał również szeptem.
Zatraciła się bez reszty w jego seksownym głosie. Po prostu nie wytrzymała. Wpiła się zachłannie w jego rozpalone usta. Pocałunek po chwili przerodził się w zmysłowy taniec dwóch spragnionych miłości serc. Całowali się jeszcze długo, ale zdrowy rozsądek blondyna nie pozwalał mu posunąć się dalej. Musiał to zakończyć, zanim oboje się zapomną.
- Już wiem, dlaczego ze mną zostałaś. – powiedział.
- Dlaczego? – zapytała drżącym głosem.
Nachylił się nad nią tak, by myślała, że znowu nastąpi pocałunek, a gdy już ich usta były o milimetry od siebie, wyszeptał:
- Bo się we mnie zakochałaś.
Wyprostował się i już chciał wyjść, gdy go zatrzymała.
- Nic o mnie nie wiesz.
- Wiem, że cię kocham i tylko to się liczy.

*****

Obserwował z zachwytem jej zgrabną sylwetkę, gdy dość nieudolnie próbowała wciągnąć na siebie sukienkę, którą poprzedniej nocy sam z niej zerwał. Pozostałe części garderoby leżały w totalnym nieładzie na podłodze w pobliżu łóżka. Lukas nagle wstał, ukazując swój niemały interes i zupełnie nieskrępowany przechadzał się po pokoju, szukając swoich bokserek. Szatynka przyglądała mu się z głębokim zainteresowaniem, dopóki nie zniknęła za drzwiami łazienki. Gdy poszukiwania męskiej bielizny zakończyły się klapą, Luck postanowił ubrać stringi Veronic, na które natknął się przypadkiem. Kilka minut później do pokoju wróciła Vera i widząc kochanka w damskiej bieliźnie, wybuchła śmiechem.
- Coś Ty na siebie włożył, do cholery? – zapytała, ciągle nie mogąc przestać się śmiać.
- A nie do twarzy mi? – odpowiedział pytaniem na pytanie, uśmiechając się cwaniacko. – Oj, nie śmiej się, nie mogłem po prostu znaleźć swoich majtek. – dodał po chwili.
- Aha, i dlatego postanowiłeś założyć moje. Brawo, gratuluję inteligencji.
Kobieta przykucnęła przy łóżku i wyciągnęła spod niego bokserki Lukasa. Rzuciła mu je ze słowami na ustach:
- Masz, przebierz się, bo wyglądasz idiotycznie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Corazon.
Idol
Idol


Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:51:43 05-08-18    Temat postu:

Dolores jednak została z Maximem. Myślę, że zaczyna coś do niego czuć i dlatego chciała z nim zostać, do tego przy nim czuje sie bezpiecznie.
Noi doszło do pocałunku Coraz lepiej, z każdym odcinkiem pewnie będą się do siebie coraz bardziej zbliżać . Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:05:12 05-08-18    Temat postu:

Rozdział 9


Spojrzała na wysoki budynek opustoszałej kamienicy i na chwilę zabrakło jej tchu. Znała to miejsce. Niegdyś było tam tak pięknie, że człowiek nie mógł oderwać wzroku od kwiatów rosnących wokół oraz bawiących się nieopodal dzieci, a sam dom przypominał istny pałac, który zapewne był spełnieniem marzeń każdej osoby, która tam nie mieszkała, a zawsze tylko obserwowała z daleka. Przepiękne czerwone róże teraz zostały zastąpione samymi suchymi badylami bez płatków i kolców, a zamiast starannie skoszonej trawy, można było podziwiać stertę siana i mnóstwo chwastów, które najprawdopodobniej rosły już tam od ponad sześciu lat, sądząc po ich wysokości. Najbardziej zastanawiało jednak Aidę, skąd żona Jorge’a znała to miejsce. Niewątpliwie należało ono do jej długiej listy ściśle tajnych samotni na obrzeżach miasta. Spędzała tam zawsze czas, gdy coś nie szło po jej myśli lub po prostu zapragnęła być sama. Kiedyś nawet zastanawiała się nad kupnem owej kamienicy, ale wtedy nie było ją na nią stać, a teraz – gdy cena znacznie spadła – musiałaby więcej zainwestować w tą transakcję, niż zyskać, by przywrócić jej dawną świetność. I właśnie dlatego nie miałoby to sensu, skoro zaraz straciłaby wszystkie swoje oszczędności, a hotel który planowała tam otworzyć, od razu zarabiać by nie zaczął. W związku z tym zrezygnowała z tego pomysłu i zaczęła tam przyjeżdżać w celach wypoczynkowych, oczywiście w tajemnicy, by nie dowiedział się o tym właściciel, bo z pewnością zapłaciłaby wtedy sporą kwotę kary za nielegalne przebywanie na prywatnej posesji. Z rozmyślań wytrącił Aidę komar, który ugryzł ją w nos. Gwałtownie odwróciła się w kierunku Rominy i zapytała:
- Skąd znasz to miejsce?
- Od pewnego czasu jestem szczęśliwą posiadaczką aktu własności tej ruiny. – odpowiedziała Romina, z lekka kpiąc.
- Serio??? – zdziwiła się brunetka. – I co zamierzasz z tym zrobić?
- Zburzyć i wybudować burdel. – wypaliła szybko jak błyskawica.
- Że co?! – oburzyła się Aida.
- Wyluzuj, żartowałam. – kobieta wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu, ukazując swoje białe jak mleko zęby. – Chcę jak najszybciej pozbyć się tego przekleństwa.
- Co tak naprawdę się tutaj wydarzyło? – zapytała, chcąc dowiedzieć się, jaki był powód jej nienawiści do tegoż miejsca.
- Mieszkałam tutaj. – odparła krótko Romina.
- I tylko tyle?
- To mało? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Miałam k***a przesrane dzieciństwo przez tego gnoja.
- O kim mówisz?
- Rodzice lali mnie na każdym kroku, bo ten staruch Jorge wrobił mnie w zabójstwo mojego brata. Nikt nie przyszedł mi wtedy na ratunek. Rozumiesz? Nikt.
- To straszne. On go zabił? – dopytywała się dziewczyna.
- Tak, to ten skurwiel.
- Przykro mi. – Aida spuściła głowę. – Jak dawno temu to się stało?
- Od tego wydarzenia minęło już jakieś 10 lat, a ja wciąż nie mogę o tym zapomnieć.
Romina oparła się o mur i przez ułamek sekundy wydawało jej się, że zaraz się rozpłacze. Wciągnęła jednak powietrze do płuc i nie pozwoliła sobie na tę chwilę słabości. Nie mogła. Zbyt wiele czasu zajęło jej odzyskanie równowagi i jako takiej stabilizacji. Nie po to wychodziła za mąż za tego fiuta, żeby teraz to wszystko spieprzyć. Chciała się na nim zemścić za śmierć swojego małego braciszka, który nie dożył swoich piątych urodzin, a także za to, że to ona została uznana za winną.
- Przepraszam, że zapytam, ale skoro zostałaś wrobiona w morderstwo, to policja cię nie szukała? – przerwała milczenie Aida.
- Jasne, że mnie szukali. Między innymi dlatego Jorge ma mnie teraz w garści i może mnie szantażować.
- To znaczy?
- Widzisz, on wyciągnął mnie z więzienia. – wyznała. – Oczywiście nie bezinteresownie.
- Domyślam się, że zażądał ślubu.
- Owszem, ale nie tylko. – rzuciła szybko. – Skończmy już tę dyskusję i skupmy się na twojej wolności. – dodała po chwili.

*****

W momencie, gdy miał ją ponownie pocałować, usłyszeli hałas zatrzaskujących się drzwi wyjściowych. Oderwali się od siebie w popłochu i Max wyszedł z jej pokoju, by sprawdzić, co się stało. Równie dobrze mógł to zrobić wiatr, ale okazało się to Veronic wróciła właśnie ze swojej schadzki z kochankiem. Wyminęła brata bez słowa, totalnie go ignorując i powędrowała prosto do kuchni. Zaparzyła sobie mocnej, czarnej kawy z ekspresu i zaszyła się na tarasie. Rozłożyła się wygodnie na leżaku, kładąc nogi na stolik, na którym zauważyła aktualną gazetę. Sięgnęła więc po nią, by przeczytać o tym dupku z telewizji, o którym ostatnio trąbili na całym świecie. Nieciężko się domyślić, że swego czasu czerwonowłosa miała romans z owym celebrytą. Niedziwne więc, że tak bardzo interesowała się jego karierą. Dlaczego dupek? Bo to on ją rzucił, a nie ona jego! Upiła łyk świeżo zaparzonej kofeiny, gdy nagle poczuła jak ktoś złapał ją za obie kostki, a po chwili jej nogi wylądowały bezpiecznie na ziemi.
- Ej, tak mi wygodnie! – krzyknęła ruda, srogo spoglądając na brata spod okularów przeciwsłonecznych.
- Nie jesteś u siebie, a ja mam pewne zasady. – wyjaśnił Max, siadając naprzeciwko siostry. – Jak już wynajmiesz własne mieszkanie, będziesz mogła robić w nim, co ci się żywnie podoba, ale tutaj jesteś na moim terenie, a ja nie toleruję takiego zachowania.
- Dobra, wyluzuj.
- A tak swoją drogą to kiedy wreszcie się usamodzielnisz? – zapytał nagle. – Odkąd pamiętam cały czas prosisz mnie o pomoc, tak jakbyś nie wierzyła, że sama też możesz wiele osiągnąć.
Wykorzystywanie go dawało jej satysfakcję, to prawda. Czuła, że miała nad nim ogromną przewagę, bo chłopak ciągle nie mógł przeboleć faktu, że przez niego trafiła do bidula. Rzeczywistość oczywiście rysowała się nieco inaczej, ale Vera nie chciała przyjąć tego do wiadomości.
- Przecież gdy byłam mężatką nie wydzwaniałam do Ciebie z każdą duperelą. – odpyskowała. – A jeśli ci tu przeszkadzam, to od razu mnie wyrzuć, zamiast bawić się w jakieś głupie podchody! – poderwała się z miejsca na równe nogi.
- Ej, młoda! – blondyn również wstał i chwycił młodszą siostrę za rękę. – Nie krzycz, bo to nas donikąd nie zaprowadzi.
- Puść mnie. – poprosiła już spokojniej.
- Już się uspokoiłaś? – zapytał, puszczając ją.
- Uwiłeś sobie tutaj miłosne gniazdko ze swoją dziwką i nagle zjawiam się ja, psując ci tą idealną zabawę w dom, więc nie udawaj, że coś cię obchodzę. Doskonale wiem, że najchętniej wykopałbyś mnie do rynsztoka, byś mógł bez przeszkód rżnąć tą sukę!
Nie wytrzymał i wymierzył siostrze policzek. Nie mógł i nie chciał dłużej słuchać obelg skierowanych pod adresem Dolores. Nie był damskim bokserem, ale tego było już za wiele. Opiekował się Veronic po śmierci rodziców najlepiej jak potrafił, harował jak wół, by niczego jej nie zabrakło. Los jednak postanowił ich rozdzielić, ale Max nigdy o niej nie zapomniał. Odwiedzał ją bardzo często, a gdy skończyła 18 lat, pomógł jej znaleźć pracę za granicą oraz mieszkanie. Nie spodziewał się, że za to wszystko takie dostanie podziękowanie. Nic już nie mówiąc, odszedł, zostawiając ją samą. Postanowił pojechać do firmy, żeby trochę ochłonąć po tym, co właśnie usłyszał z ust własnej, rodzonej siostry.

*****

Byli właśnie w drodze do domu. Chris prowadził samochód, a Marisa siedziała obok niego, trzymając rękę na jego kolanie. Rozmawiali i śmiali się, bo w końcu mieli powody do radości. I chociaż Dolores nie zgodziła się wrócić razem z nimi, to jednak odnalazła się cała i zdrowa, a to najważniejsze. Nagle zaczęła się potężna ulewa oraz zaczął wiać tak silny wiatr, że graniczyło z cudem dojechanie na miejsce w jednym kawałku z taką prędkością. Kilka metrów przed ich samochodem runęło na jezdnię drzewo złamane przez wichurę. Marisa i Chris nie zdołali zatrzymać się na czas i rozbili się o przeszkodę…

*****

Niepewnie zapukała do drzwi pokoju siostry blondasa. Po chwili stanęła przed nią czerwonowłosa i o dziwo bez zbędnych ceregieli, zaprosiła ją do środka. Dolores spojrzała na kobietę i zapytała:
- Wszystko w porządku?
- Tak, dlaczego pytasz? – zdziwiła się Veronic.
- Usłyszałam krzyki i pomyślałam, że... – nie dokończyła, bo tamta jej przerwała.
- Za dużo myślisz, kochana. – zgasiła ją jednym zdaniem. – Dam Ci dobrą radę, złotko.
- Jaką?
- Zostaw mojego brata, zanim on to zrobi. – odparła, waląc od razu kawę na ławę.
- Jak? – zaśmiała się brunetka. – Przecież najpierw musielibyśmy być ze sobą, a o ile mi wiadomo nic takiego nas nie łączy.
- Owszem, ale Max wyraźnie ma na Ciebie ochotę.
- Nie zauważyłam. – odpowiedziała krótko.
- Czyżby?
- Słuchaj, o co Ci chodzi? – Doli straciła cierpliwość.
- O nic. Chciałam cię tylko ostrzec, że mój brat to zawodowy podrywacz. Praktykuje zasadę „Kobieta na jedną noc.” Zmienia laski jak rękawiczki, a więc jak już cię przeleci, rzuci cię. Zastanów się czy warto dać sobie odebrać godność w tak okrutny sposób? – podle kłamała jak z nut.
- Dziękuję za informację. – rzekła beznamiętnym głosem. – Jeśli to wszystko, pójdę już. – dodała, po czym opuściła pomieszczenie. Po jej policzku nie wiadomo skąd, spłynęła jedna samotna łza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Corazon.
Idol
Idol


Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:47:13 05-08-18    Temat postu:

Veronic przerwała Doli i Maxowi. Akurat musiała przyjść w takim momencie Ależ ona ma charakterek. Chociaż po tym co przeszła się nie dziwię. Widać,że Max wie jak utrzymać ją w ryzach.
Przesadziła jak się uczepiła Doli. Maxa trochę poniosło i ją uderzył.
Ciekawe co będzie z Marisą i Chrsiem
Veronic na koniec dała czadu. Doli chciała być miła, a ta do niej od razu wrogo nastawiona. Do tego nagadała jej kłamstw o Maxie co bardzo ją zabolało
Czekam na następny rozdział :*


Ostatnio zmieniony przez Corazon. dnia 20:49:07 05-08-18, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin