Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miejsce na ziemi - Place on earth
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
roszpunka92
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 3724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:21:36 01-03-09    Temat postu:

Taka pogoda a Travisa nadal w domu nie ma.
Mary bardzo martwi się o męża.Mam nadzieję,ze
nic mu nie będzie.Pozdrawiam i czekam na news
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:29:28 01-03-09    Temat postu:

Odcinek 23
Zimne strużki deszczu spływały Travisowi po plecach. Przemókł do nitki, zanim wprowadził do stajni Wściekłego Maksa. Elektryczność wysiadła. Włączył więc generator, zastanawiając się, czemu Mary nie zrobiła tego wcześniej? Sypnął Maksowi hojną ręką owsa, upewnił się, że koń ma pod dostatkiem świeżej, czystej wody i pobiegł w ulewnym deszczu do domu.
Mary stała pośrodku kuchni, a gdy go ujrzała, rzuciła mu się w objęcia.
- Travis! - mówiła ze łzami w oczach, ściskając go ze zdumiewającą siłą. - Dzięki Bogu, że jesteś już w domu! Tak się niepokoiłam! Myślałam... Sama już nie wiedziałam, co myśleć.
Travis mimo grubej kurtki czuł bijące od niej ciepło. Mocno objął żonę ramionami, uniósł ją ponad podłogę i tulił do siebie, napawając się ciepłem i wonią kobiecego ciała.
Nie bardzo wiedział, kto kogo zaczął całować, ale nie miało to dla Travisa żadnego znaczenia. Mary była równie uszczęśliwiona jego powrotem, jak on tym, że jest znowu razem z nią. Dotąd ten wieczór był jednym z najbardziej pechowych w jego życiu: Travis był przemoczony, zziębnięty i wygłodzony.
- Powinnam być na ciebie wściekła! - pochlipywała Mary, obejmując dłońmi twarz męża.
Travis jedną ręką rozgarniał jej włosy, drugą tulił do siebie miękkie ciało żony. Całował ją zachłannie: zanurzył język głęboko w jej ustach i oderwał się od niej dopiero wtedy, gdy całkiem zabrakło im tchu.
- Myślałam...
- Wiem, nie martw się, nic mi nie jest - przerwał jej Travis i jego wargi natychmiast odnalazły znów jej usta; nie mógł się nimi nasycić. Do tej pory były to tylko delikatne igraszki, kilka całusów od czasu do czasu. Teraz dla Travisa skończył się czas igraszek. Zdał sobie sprawę, że jeśli zaraz się nie opanuje, gotów zrobić coś głupiego i przestraszyć Mary.
Oderwał więc usta od jej ust, odwrócił głowę i odetchnął głęboko kilka razy.
- Mogę się przyzwyczaić do takich powitań!
Mary zaśmiała się cichutko.
- Tak się bałam! - Wydawała się zażenowana, ale szybko się opanowała. - Wyobrażam sobie, jaki jesteś wygłodzony!
Owszem, był, ale chodziło mu nie tylko o jedzenie. Cholera, czuł się znowu jakby miał szesnaście lat!
- Już ci szykuję kolację - powiedziała Mary. Policzki jej były mocno różowe, gdy odsunęła się od męża.
- Najpierw wezmę gorący prysznic.
Omal nie zamarzł na śmierć, i to najwidoczniej zamroczyło mu rozum. Dziwne, że zmysły wyraźnie się wyostrzyły! Jeszcze nigdy żadna kobieta nie wydawała mu się tak rozkoszna w dotyku. Żadna nie wyglądała tak uroczo. Travis nie zastanawiał się nad swoimi spostrzeżeniami. Było mu zimno i czuł się podle.
Stojąc pod tnącymi biczami gorącej wody Travis czuł, że wraca do życia. Z dwoma kowbojami i z Robem Bradleyem, właścicielem pobliskiego rancza, tropili wilka przez większość dnia. Specowi z Urzędu Ochrony Zwierząt nie udało się go odnaleźć. Travis podejrzewał, że zwierzę jest chore na wściekliznę, więc powinni znaleźć je jak najszybciej. Zapuścili się za wilkiem dalej, niż Travis zazwyczaj jeździł przy takiej pogodzie. Gdy rozszalała się burza, a ulewny deszcz siekł bezlitośnie, postanowili zrezygnować z dalszych poszukiwań i wrócić do domu. Jazda po nocy, w dodatku podczas burzy, była ryzykowna. Travis wciąż myślał o Mary i dzieciach. Żałował, że w żaden sposób nie może się z nimi skontaktować. Kiedy było mu wyjątkowo zimno, myślał o Mary, o tym, jak stała rano w kuchni podniecona i zmieszana, gdy Scotty oznajmił, że Travis powinien ją pocałować. Przypomniał sobie, jak spojrzała na niego podczas nabożeństwa i jak słodko się uśmiechnęła. Wydawała mu się wówczas niemal piękna!
Wszystkie jego myśli krążyły wokół Mary siedzącej z dziećmi w domu. Przypomniał sobie ich rozmowy z ubiegłej nocy i obietnice, które wzajemnie sobie poczynili.
Rob zaproponował mu, by przenocował na jego ranczo, ale Travis odmówił, chcąc jak najszybciej wrócić do „Trzech T”.
Kiedy zobaczył, że dom tonie w ciemności, doszedł do wniosku, że wszyscy poszli spać, i poczuł wielkie rozczarowanie. Nic dotąd nie zaskoczyło go ani nie uradowało tak bardzo jak to, że Mary rzuciła mu się w ramiona, gdy tylko stanął na progu. Wcale nie żartował mówiąc, że mógłby łatwo przyzwyczaić się do takich powitań. Dotąd nikt się nim specjalnie nie przejmował, więc troska Mary sprawiła mu wielką radość.
Travis wyszedł spod prysznica, ubrał się i ruszył w stronę kuchni, kierując się węchem. Od rana nic nie miał w ustach i był głodny jak wilk.
Mary postawiła przed nim kopiasty talerz tłuczonych ziemniaków i parę grubych plastrów wołowiny; wszystko pływało w sosie. Do tego podała gorące kukurydziane placuszki, a potem wielki kawał ciasta z orzechami. Travis rzucił się na posiłek, jakby nie jadł od tygodnia; tak się też zresztą czuł.
Placuszki udały się Mary jeszcze lepiej niż wczoraj; mógłby też przysiąc, że nigdy nie jadł lepszego ciasta orzechowego. Travis był przekonany, że Mary pobiłaby Martę na głowę, gdyby zechciała otworzyć konkurencyjną restaurację.
- To było pyszne! - powiedział, gdy zjadł już wszystko. Odsunął krzesło od stołu i gładząc się po brzuchu wydał westchnienie najwyższego zadowolenia. Nie tylko Larry’ego Martina stać na komplementy w dodatku tak zasłużone!
Mary zarumieniła się z radości, stopniała jej zwykła rezerwa. Travis domyślił się, że w kuchni żona czuje się pewniej; jest tu w swoim żywiole. Wydała mu się miększa, bardziej kobieca niż dawniej. Złapał się na tym, że gapi się na nią, gdy niosła jego talerz do zlewu albo nalewała mu świeżej kawy. Stanął tuż obok niej, opierając się biodrem o półkę, kiedy zmywała naczynia.
W oczach Mary tańczyły błękitne ogniki, gdy z nim gawędziła, opowiadając o dzieciach i o tym, że radzi sobie z nimi już lepiej niż w sobotę. Dobrze, że nie kazała Travisowi powtórzyć, o czym mówiła, gdyż poświęcał znacznie więcej uwagi jej samej niż jej słowom. Miękki brązowy loczek wymknął się z koka na karku Mary i kusił Travisa, aż wreszcie wyciągnął rękę i okręcił kosmyk wokół uszka żony.
Mary znieruchomiała, a Travis odsunął się zdziwiony, że czuje się z nią tak swobodnie i ośmiela się jej dotykać.
- Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć.
- Wcale mnie nie przestraszyłeś - zapewniła cichutko.
Travis nadal przyglądał się żonie, zastanawiając się, co też się w niej zmieniło? Gdy wysiadła z samolotu, wydawała mu się taką niepozorną myszką! A teraz jest nią oczarowany. Nawet jej sweter uległ metamorfozie; poprzednio był taki pruderyjny, szczelnie ją okrywający. Travis dostrzegł teraz, że sweter uwypukla jej piersi; tkanina opinała się na nich przy każdym ruchu.
Nie tylko sweter zrobił na nim wrażenie. Travis widział teraz w Mary kobietę, a nie pomoc domową. Do licha, widział w niej swoją żonę! To spostrzeżenie tak go zaskoczyło, że na chwilę zaniemówił. Mary wydawała mu się naprawdę śliczna. Nie miała może klasycznej urody, ale była taka czuła, martwiła się o niego, czekała na niego.
Travis pragnął siedzieć tu z nią bez końca, ale chyba rozsądniej byłoby nie przeciągać tego sam na sam. Nie chciał narzucać zbyt ostrego tempa w ich fizycznych kontaktach. Odkrył jednak z niepokojem, że już nie może doczekać się finału.
- Chciałbym cię przytulić. - Wyrzekł to na głos całkiem odruchowo. Tym razem Scotty nie musiał go namawiać.
Mary nieśmiało odsunęła się od zlewu i podeszła do męża. On także zbliżył się do niej i wziął ją w ramiona. Jak doskonale do nich pasowała! Przytulił policzek do jej policzka i przymknął oczy. Żadne z nich się nie odezwało. Tulił ją tak długo, że ciepło jej ciała i jego woń (cynamon i coś jeszcze, chyba jakieś kwiaty) pokonały do reszty opory Travisa. Odwrócił powolutku głowę, bojąc się, że nastrój pryśnie, i zaczął ocierać się nosem o ucho, a potem karczek żony. Mary westchnęła cichutko, jakby znalazła w ich wspólnym uścisku tyle samo radości co on.
Travis bardzo chciał się z nią kochać - po co okłamywać samego siebie? - ale uznał, że nie jest to jeszcze odpowiednia pora, choć wiele by dał, żeby była. Posuwał się więc krok za krokiem: pocałował Mary najpierw w policzek, w ucho i we włosy, zanim poszukał jej ust. Doświadczał przejmującego, prawie bolesnego uczucia - oczekiwania i pragnienia. Mary drżała; Travis wiedział, że i na nią jego pocałunki silnie działają.
- Pozwolisz się dotknąć? - spytał po chwili.
- Jeśli chcesz...
Travis wstrzymał oddech i ostrożnie wsunął rękę pod jej sweter. Mary przygryzła dolną wargę, kiedy mąż przytknął dłoń do gładkiej jak jedwab skóry na brzuchu, ale nie zaprotestowała. Powolutku, stopniowo, palce Travisa sunęły w górę, aż dotarł do piersi i nakrył ją ręką.
- Mary! - jęknął Travis i przytulił czoło do czoła żony. - Jak cudownie trzymać cię w ramionach.
- Jestem brzydka i niepozorna, i...
- Nie! - zaprzeczył szorstko i wydobył rękę spod jej swetra. - Nie wolno ci tak o sobie mówić! - Podniósł jej głowę i przytulił dłoń do policzka Mary, patrząc jej w oczy.
Ich spojrzenia spotkały się i zatonęły w sobie. Travis zbliżył usta do jej ust, całując ją zachłannie. Wsparty na rozstawionych nieco stopach sunął dłońmi w górę i w dół jej pleców, przygarniając coraz bliżej jej delikatne ciało.
Pragnął Mary tak bardzo, że całe jego ciało pulsowało pożądaniem; przez jedną szaloną chwilę pokusa była tak gwałtowna, że zdołał ją przezwyciężyć tylko całą siłą woli.
- Dzięki za pyszną kolację - powiedział, wypuszczając ją z objęć, gdy na tyle już nad sobą panował, że był w stanie to uczynić.
- Chcesz iść już do łóżka? - spytała Mary, spoglądając na niego nieśmiało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Airam.
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1497
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła xd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:39:32 01-03-09    Temat postu:

No, no akcja sie rozkręca...
Travis zakokouje sie szybciej niż myslał
czekam na dalczą część akcji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roszpunka92
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 3724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:52:00 01-03-09    Temat postu:

Boski odcinek
Powitanie Mary i Travisa boskie.
Mężczyzna nie widzi już w żonie pomocy domowej
a przede wszystkim kobietę.
Czekam na news
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Airam.
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1497
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła xd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:55:16 01-03-09    Temat postu:

wiesz, nie mialabym nic przeciwko 24
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WhiteAngel
Idol
Idol


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:05:29 01-03-09    Temat postu:

O wow. Zamurowało mnie! Robi się coraz ciekawiej. Maite takie emocje to tylko u Ciebie. Masz wielki talent. Cudowne opisy. Świetnie przekazujesz odczucia bohaterów. To się po prostu fenomenalnie czyta!
Pozdrawiam i czekam na dalsze przygody M&T.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bronislawa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:06:04 01-03-09    Temat postu:

kocham kocham kocham ......kazdy odcinek czytam pare razy Mary i Travis coraz blizej ...wkoncu travis odkryl ze jednak cos czuje do niej ....Ja rowniez nie mialabym nic przeciwko aby pokazal sie kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:08:09 01-03-09    Temat postu:

Odcinek 24
Do łóżka - powtórzył Travis.
- Jesteś na pewno wykończony - wyjaśniła Mary, zgoła nie rozumiejąc, czemu tak był zaskoczony jej pytaniem. Skończyła kuchenne obrządki i chciała wyjść na korytarz; zatrzymała się w progu i obejrzała na męża.
Travis stał z ramionami dyndającymi bezwładnie po bokach. Wydawało się, że nagle zabrakło mu słów.
- Chyba jeszcze zostanę tu przez chwilę.
Mary zamrugała oczami, zdumiona i rozczarowana. Bardzo jej się podobały pocałunki, a nawet to, że Travis dotykał jej piersi. Teraz jednak wyglądał tak, jakby go coś bolało.
- Sądziłam, że jesteś bardzo zmęczony.
- Bo jestem. - Travis urwał i zwrócił swe ciemne oczy na żonę; wpatrywał się w nią natarczywie. - Czy ty naprawdę chcesz, żebym poszedł teraz do łóżka? - spytał.
Mary zawahała się, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
- Chyba nie rozumiesz, co się stało przed chwilą - powiedział, unikając jej wzroku. - Strasznie się podnieciłem.
- Dlatego, że mnie dotykałeś? - Mary poczuła dumę i większą wiarę w siebie. Jej bynajmniej niedoskonałe ciało wzbudziło męskie pożądanie! Miała wrażenie, że osiągnęła zawrotne wyżyny. - Nie przypuszczałam, że nogę kogoś podniecić - szepnęła.
- Więc chcesz czy nie chcesz, żebym poszedł z tobą do łóżka? - spytał ponownie Travis, z większą niecierpliwością.
Mary zawahała się.
- O co ci właściwie chodzi, Travis?
Podszedł do niej i uniósł rękę, jakby chciał dotknąć twarzy żony; zmielił jednak widocznie zamiar, gdyż ręka opadła.
- Jeżeli teraz pójdę z tobą do łóżka - wyjaśnił - może skończyć się na tym, że będziemy się ze sobą kochali.
Mary nie wiedziała, co mu odpowiedzieć.
- Wiem, że to zbyt wcześnie, ale chciałbym, żeby się sprawy posunęły naprzód. Lubię cię dotykać i dzięki temu oswajamy się ze sobą. To właśnie oznacza dla mnie pójście z tobą do łóżka Więc mam ci towarzyszyć czy nie? Decyduj sama. - Mówił szorstko i obojętnie, jakby jej decyzja wcale go nie dotyczyła.
- Podobało mi się... kiedy mnie dotykałeś. Chodźmy do łóżka, Travis. Wszystko się jakoś ułoży.
Jakby za milczącą zgodą nie zapalili światła. Woleli rozebrać się po ciemku. Travis pierwszy znalazł się pod kołdrą, a gdy Mary wśliznęła się po łóżka, przysunął się do niej, objął ją ramieniem i przygarnął do siebie.
Poczuła się pewniej, gdy stwierdziła, że mąż jest równie zdenerwowany jak ona.
- Mam ochotę znowu cię pocałować - powiedział gardłowym szeptem - ale jeśli zrobię coś, co cię przestraszy, powiedz od razu, jasne?
Mary skinęła głową.
Travis zanurzył palce w jej włosach i przyciągnął ją tak, że ich wargi się spotkały. Mary rozchyliła usta, gotowa na przyjęcie jego języka i na cudowne uczucie, którego już doświadczyła. Poczuła żar we krwi i westchnęła, spragniona czegoś więcej, o co nie potrafiła się upomnieć.
Travis gładził jej piersi; Mary była spragniona i pełna pożądania. Potem dłoń Travisa zsunęła się niżej, pod gumę majteczek na jej płaskim brzuchu. Przez chwilę gładził go łagodnie, okrężnymi ruchami. W końcu dłoń powędrowała jeszcze niżej, skłaniając Mary do rozchylenia ud, by mogła zagłębić się między nimi.
Nie wiedząc, co może się teraz stać, Mary zesztywniała. Travis nie zważał na jej wahanie i zapoznawał się w dalszym ciągu z jej ciałem, aż stało się to dla niej zdecydowanie krępujące.
- Przestań! - poprosiła.
- W porządku - szepnął Travis i odsunął się od niej. Położył się na wznak, ciężko oddychając. - Zabolało cię? - spytał po chwili.
Mary zastanowiła się nad odpowiedzią. - Nie, ale to było jakieś dziwne... jakieś... do niczego nie podobne. Niezbyt mądrze ci to tłumaczę, prawda?
- Chyba wiem, o co chodzi. Naczytałaś się romansów i to ci się poplątało z seksem.
- Naprawdę?
- Myślisz, że seks to coś jak róże w blasku księżyca, ale się mylisz. To coś bardzo gwałtownego. Człowiek aż się poci. I o ile wiem, za pierwszym razem dla kobiety to niełatwa sprawa. Jeśli się spodziewasz, że wszystko będzie urocze i eleganckie, nigdy nic z tego nie wyjdzie.
Policzki ją piekły; były ogniście czerwone.
- Jesteś na mnie zły?
- Nie.
- Ale odsunąłeś się tak daleko. Lubię, kiedy mnie obejmujesz.
- I na tym polega problem. Ja też to lubię, aż za bardzo! Mam na ciebie straszną chętkę, Mary, ale nie chcę zrobić niczego, co by cię przestraszyło.
- Masz na mnie chętkę? - powtórzyła cichutko i sennie. - Och, Travis, to najwspanialsze ze wszystkiego, co mi powiedziałeś!

- Czyżbyśmy zaspali? - Niezbyt przytomna Mary siadła na łóżku i przecierała senne oczy. Była ciepła i różowiutka. Travis odruchowo przytulił ją i pocałował. Jej żywiołowa reakcja sprawiła, że krew się w nim rozszalała. Palce Mary zagłębiły się w jego włosach; trzymała go tuż przy sobie i westchnęła ciężko, gdy mąż z wysiłkiem oderwał się od niej.
- Muszę już iść.
- Wiem - szepnęła. - Dzieci spóźnią się do szkoły!
Mimo to Travis nie potrafił się z nią rozstać.
- Sprawiłaś mi wielką radość tym, że mogłem cię przytulić i całować dziś w nocy.
Mary spuściła oczy i zarumieniła się.
- Mnie też sprawiło to radość.
Travis ucałował ją raz jeszcze. Mary objęła go za szyję i rozchyliła wargi.
Rozległo się stukanie do drzwi. Scotty przerwał ich pieszczoty, wchodząc do pokoju. Travis czuł się głupio, przyłapany na tym, że nieubrany całuje Mary.
- Ale ci się udało, wujku! - powiedział chłopak z szerokim uśmiechem. - Naprawdę fantastycznie!
- Ubieraj się, i to szybko! - zakomenderowała Mary. - Zapomnieliśmy nastawić budzik!
- Jasne! - Scotty zamknął drzwi i oddalił się galopem.
- Muszę już iść - stwierdził Travis z wyraźną niechęcią. Miał ogromną ochotę wyprawić dzieciaki jak najprędzej do szkoły i spędzić cały dzień z żoną. Niestety, nie było o tym mowy.
- Niech ci się dziś wszystko udaje! - powiedziała Mary, gdy wreszcie oderwał się od niej.
- Tobie też!
Travis sięgnął po skarpetki i buty. Wiedział, że będzie to koszmarny dzień, zwłaszcza że już w tej chwili nie mógł się doczekać nocy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Airam.
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1497
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła xd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:14:38 01-03-09    Temat postu:

Super odcinek...
Travis mimo wszystko czeka az sie zgodzi
mam nadzieje, ze Mary szybko przełamie strach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bronislawa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:22:43 01-03-09    Temat postu:

ajj juz prawie....ale przestraszyla sie ..no nie dziwie sie jej jak naczytala sie roznego rodzaju romansow to tak jest .Wkoncu wyglada to jak prawdziwe malzenstwo fajnie czekam na kolejnego newsa wiem ze strasznie wymagam ale ta telenowela jest poprostu swietna jak inne twoje Pozdrawiam cieplutko:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julcia
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 7059
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:40:48 01-03-09    Temat postu:

Nareszcie powoli wszystko zaczyna sie układać A Scooty jeest tego dobrym strózem, oby tylko tak dalej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milka24
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kontowni xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:41:18 01-03-09    Temat postu:

Ty kobieto chcesz nas dobić...nie tylko Travis nie może się doczekać nocy ale ja też! Więc co łaska błagam o odcinek!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Airam.
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1497
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła xd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:41:41 01-03-09    Temat postu:

Beda dzis jeszcze jakies odcink?i???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andzia2
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 3501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubomierz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:43:22 01-03-09    Temat postu:

przeczytałam odcinki cudowne !!
Travis i Mary po prostu bossko
noi czekam na new daj odcineczek albo nawet 2 albo 3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:48:54 01-03-09    Temat postu:

Odcinek 25
Przez cały ranek panował rozgardiasz. Chłopcy wyszli z domu w ostatniej chwili i omal nie spóźnili się na szkolny autobus. Pozostał po nich w kuchni straszliwy bałagan. Scotty rozsypał całe pudło płatków; większość spadła na podłogę. Starając się pomóc Mary, Beth Ann rozgoniła je na wszystkie strony. Gdziekolwiek Mary stąpnęła, chrupało jej pod nogami. W ciągu kilku minut czyściutkie linoleum pokryły lepkie okruszyny.
Jim, szukając swej pracy domowej, niemal kompletnie zdemolował salonik, rozrzucając poduszki i atakując meble jak buldożer.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za chłopcami, Mary opadła na kuchenne krzesło. W głowie jej się kręciło. Nie miała nawet czasu napić się kawy.
Beth Ann wdrapała się na krzesło naprzeciw Mary. Oparła bródkę na rękach i wymownie westchnęła.
- Jak chłopcy rozrabiają, to zawsze obaj naraz!
Mary roześmiała się. Trudno było zwalać winę na chłopców. Gdyby Travis nie zapomniał nastawić budzika... Mary powróciła myślami do wydarzeń ubiegłej nocy; zrobiło jej się ciepło i przyjemnie.
Wypiła duszkiem kubek kawy. Gdy posprzątała w kuchni i włączyła pralkę, czuła się jak po ośmiogodzinnym dniu pracy.
O dziesiątej Klara Morgan wpadła z wizytą. Miała na sobie ciepłe wełniane palto, na głowie toczek, a w ręku czarną torbę i niewielki wiklinowy koszyk, wyłożony serwetą w czerwono-białą kratkę.
- Mam nadzieję, że nie weźmie mi pani za złe, że wpadłam tak bez uprzedzenia - powiedziała dość sztywno starsza pani, stawiając na stole koszyk pełen słoików z dżemem domowej roboty. - Ale wydawało mi się, że lepiej od razu omówić sprawy związane z przyjęciem na waszą cześć. Członkinie naszego koła chcą jak najprędzej spotkać się z panią. Przede wszystkim jednak musi mi pani zdradzić, jakim cudem udało się pani skłonić Travisa, by zjawił się z panią na nabożeństwie?
Mary uśmiechnęła się w duchu, nalewając starszej pani filiżankę kawy i stawiając ją na stole.
- Nie miałam z tym żadnych trudności - powiedziała. - To był pomysł Travisa.
- Słowo daję, chłopak znalazł sobie idealną żonę! - Klara wsypała do kawy łyżeczkę cukru i energicznie zamieszała.
Beth Ann weszła do kuchni i uśmiechnęła się do gościa.
- Dzień dobry! Wie pani co? Nie trzeba już przynosić nam obiadów. Mary gotuje lepiej niż wujek Travis.
- Miło mi to słyszeć. - Kąciki ust starszej pani zadrżały od śmiechu. Wymieniła z Mary przelotne spojrzenie.
Mary uważnie przyglądała się przybyłej. Miała siwe włosy porządnie upięte w duży kok, skromną sukienkę i pantofle na niskim obcasie. Ona sama wyglądałaby zupełnie tak samo za trzydzieści lat - gdyby nie Travis i dzieci.
- Travis to mój dawny uczeń - mówiła dalej Klara. - Był strasznym zabijaką, ale umiałam zawsze właściwie odczytać jego intencje, tak samo jak teraz. Innych ciągle do siebie zrażał.
- Wujek był niegrzeczny dla pań z kościoła - wyjaśniła scenicznym szeptem Beth Ann.
Pani Morgan popijała bez pośpiechu kawę.
- Wobec mnie też był niegrzeczny, ale na mnie żadne jego wybryki nie robią wrażenia; Travis dobrze o tym wie.
Tym razem uśmiechnęła się Mary. Polubiła Klarę, może dlatego, że dostrzegła w starszej pani wiele podobnych cech. Travis doceniał pomoc pani Morgan, ale nie umiał okazać wdzięczności.
- Nie będę dłużej odrywać pani od domowych obowiązków - oświadczyła Klara. Brzęknęła odstawiana na spodek filiżanka. - Wyobrażani sobie, ile ma pani roboty! Czy następny wtorek pani odpowiada? Któraś z członkiń naszego koła wkrótce się do pani zgłosi. Będzie pani miała doskonały wpływ na Travisa. Już to dostrzegam. Chłopak okazał rozum przy wyborze towarzyszki życia. Troszkę się niepokoiłam, kiedy mi dzieci powiedziały, że szukał żony korespondencyjnie.
- Nasze małżeństwo jest istotnie dość nietypowe - odpowiedziała Mary, dodając w duchu: Bardzo oględnie mówiąc!
- Scotty chciał nawet pokazać mi pani listy, ale uznałam, że byłby to szczyt niedyskrecji. - Klara Morgan sięgnęła po białe bawełniane rękawiczki. - Beth Ann zapewniła mnie, że pani umie śpiewać; Scotty’ego bardziej obchodziły pani talenty kulinarne, a Jim... - Starsza pani zawahała się. - Cóż, Jim nie zabierał głosu.
- To całkiem w stylu mojego najstarszego chłopca - pomyślała Mary. Jim nie był jej synem, a jednak czuła, że łączy ją z nim coś równie silnego jak więzy krwi. Przywiązała się ogromnie do wszystkich dzieci, ale najbardziej do Jima. Może dlatego, że chłopiec tak bardzo cierpiał.
- Bardzo bym chciała, żebyśmy zostały przyjaciółkami - powiedziała Mary impulsywnie, gdy Klara Morgan podniosła się, sięgnęła po torebkę i wetknęła ją pod pachę.
Starsza pani była zaskoczona, ale uradowana.
- Ja też bardzo bym tego chciała!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 10 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin