Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miejsce na ziemi - Place on earth
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bronislawa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:06:30 02-03-09    Temat postu:

Tilly nie wierzy Loganowi
Slicznie Logan wyznal co czuje do Tilly...
szkoda ze tak malo zostalo do konca ale bede ja czytac chyba kilka razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:14:14 02-03-09    Temat postu:

Odcinek 48
- Nie mogę tego pojąć, Jim powtarzała raz po raz Mary, spoglądając na męża, gdy wracali do „Trzech T”. - Miałeś przecież swoją tygodniówkę. Na co ci były tamte pieniądze?
Travis bez trudu odgadł wątpliwości, które dręczyły jego żonę. Przypisywała sobie winę za ostatni wyskok Jima. Dobrze, że przynajmniej on sam nie dał się nabrać na te bzdury o szukaniu winowajców, które wtykał im dyrektor szkoły! Zanim opuścili jego gabinet, wyglądało na to, że wszyscy w Grandview - ze śmieciarzem włącznie są sprawcami problemów Jima.
Zdaniem Travisa było to zwykłe bicie piany. Chłopaka przyłapano na gorącym uczynku: kradł forsę z torby nauczycielki. Trudno o coś wyraźniejszego. Nikt go nie zmuszał siłą do tego czynu. Z własnej woli Jim zabrał cudze pieniądze. On, Travis, tak właśnie zamierzał potraktować całą sprawę. A co do tych bzdur na temat wizyty u psychologa dziecięcego, to nie miał zamiaru przykładać do tego ręki. I tak okazał wyjątkową cierpliwość. Kilka miesięcy temu wygarnąłby temu Moonowi wszystko bez ogródek. Hamował się teraz tylko ze względu na Mary: wiedział, że podobna awantura sprawiłaby jej przykrość.
Cała ta gadanina o źle funkcjonującej rodzinie! Do stu diabłów, myślał Travis, chciałbym zobaczyć taką rodzinę, w której wszystko idealnie funkcjonuje! Każdy ma w domu kłopoty, jedni mniejsze, inni większe.
Jim cierpiał z powodu - jak to Moon określił?! - powstrzymywanej agresji. Travis podejrzewał, że chodziło o zwykłą zadziorność. Psiakrew, każdy miał z tym kłopoty od czasu do czasu. Dorosły mężczyzna wyładowywał „agresję” w pracy fizycznej. Gdyby Jim przykładał się do roboty, do nauki i zajął jakimś sportem, nie miałby czasu na takie numery.
- Nie mogę tego pojąć - powtórzyła Mary prawie szeptem, jakby do siebie.
Travis obawiał się, że żona święcie uwierzyła w te wszystkie brednie, które Moon jej wciskał. Gdy opuszczali szkołę, Mary kuliła się i była bliska płaczu. Właśnie dlatego Travis musiał położyć temu kres. Nie pozwoli, żeby ktokolwiek tak Mary niepokoił! Jeśli Moon upierał się, żeby mącić, mogli załatwić to po męsku, w cztery oczy. Tak właśnie jak on zamierzał teraz rozprawić się z chłopakiem. Jeśli Jim cierpiał na powstrzymywaną agresję, Travis był pewien, że go z niej całkowicie wyleczy.
Jakby odgadując myśli wuja, Jim zaczął się wiercić. Tkwił na przednim siedzeniu, wciśnięty między Travisa i Mary. Jakimś szóstym zmysłem poczuł pewnie, co go czeka.
Chłopiec prawie się nie odzywał od chwili, gdy go zabrali ze szkoły. Travis zauważył, że nie było to milczenie pełne żalu i skruchy, ale posępne dąsy, na które chłopak często sobie pozwalał. Mary zawsze starała się go usprawiedliwić. Kryła też Jima, jeśli nie wywiązał się z obowiązków domowych. Travis nie miał zamiaru dłużej tego tolerować. Rozmówi się z chłopakiem raz na zawsze!
Travis z przykrością zdał sobie sprawę z tego, że może mu to zaszkodzić w oczach Mary. Już raz się posprzeczali na temat wychowania Jima. Jeśli nawet doprowadzi to do kolejnego starcia, mówi się trudno! Nie pozwoli, żeby miękkie serce żony uniemożliwiało mu wykonanie czegoś, co koniecznie trzeba zrobić.
Travis skręcił z szosy w długą piaszczystą drogę wiodącą do „Trzech T”. Gdy wreszcie się zatrzymał, samochód pokryty był grubą warstwą pyłu.
- Chcę pomówić z Jimem - oświadczył Travis, spoglądając znacząco na Mary.
Zacisnął dłonie na kierownicy, spodziewając się sprzeciwu żony.
- Ja też sądzę, że powinniśmy z nim porozmawiać - zgodziła się Mary i wysiadła z wozu.
- Chcę pogadać z nim sam na sam. - Travis rzucił żonie spojrzenie nad maską samochodu. - Jak mężczyzna z mężczyzną.
Jim zakręcił się jak fryga. Jego wzrok pobiegł od Travisa do Mary, wzywając jej pomocy.
Travis czekał, zastanawiając się, czy żona wystąpi w obronie chłopca. Wyczuwał jej wewnętrzną walkę, jej niezdecydowanie. Przygryzła mocno zębami dolną wargę. W końcu skinęła głową i skierowała się w stronę domu. Zatrzymała się na najwyższym stopniu, wyraźnie nie mogąc odejść.
- Nie mam ci nic do powiedzenia! - wrzasnął Jim do Travisa z jawną wrogością. - Mary! - błagał - nie pozwolisz, by on mnie zaciągnął do stajni, prawda?
Travis czekał prawie pewien, że żona zakwestionuje jego decyzję i zażąda, by rozmowa odbyła się w jej obecności. Tym razem nie mógł na to pozwolić. To, co miał Jimowi do powiedzenia, musiał mu powiedzieć bez świadków. Te sprawy nie dotyczyły Mary.
- A więc chcesz się schować za babską spódnicą? - Travis umyślnie wypowiedział te słowa z sarkazmem. - Tego właśnie można się spodziewać po złodziejaszku, który wykrada nauczycielce forsę z torby!
Jim odwrócił się raptownie, chcąc uderzyć wuja. Ramię chłopca przecięło powietrze z taką siłą, że on sam o mało nie upadł. Travis schwycił go za kurtkę na plecach.
- Długo to nie potrwa - zapewnił żonę, wlokąc Jima do stajni.
Kątem oka dostrzegł, że Mary chce do nich podbiec; potem zatrzymała się w połowie schodów. Poczuł wdzięczność do żony, że pozwoliła mu załatwić tę sprawę samemu.
- Wszedł do mrocznej stajni i zamknął drzwi. Najbliżej znajdował się skład uprzęży - równie dobre miejsce jak każde inne. Travis popchnął chłopca w tamtym kierunku.
- Nienawidzę cię! - Jim rzucił mu spojrzenie pełne jadu. - Nigdy nie mogłem cię znieść!
- W porządku - odparł Travis spokojnie. - Wreszcie doszliśmy do czegoś. Nienawidzisz mnie. Z jakiego powodu?
- To ty powinieneś był umrzeć! Nie mój tata, tylko ty!
- Ale stało się tak, jak się stało, i zginął twój tata. Ja tego też nie chciałem. Teraz jesteśmy ze sobą związani na amen. Więc albo poradzimy sobie z tym, co cię gryzie, albo przez następne dziesięć lat będziemy jak para idiotów robić sobie ciągle na złość. Osobiście wolałbym załatwić sprawę od razu.
- Chcesz mnie zbić? - Jim powiedział to tak, jak gdyby brutalność wuja była po jego myśli.
Travis pocierał szczękę, jakby coś głęboko rozważał.
- Wydaje mi się, że jesteś już za duży, bym ci złoił skórę, choć mam na to ochotę.
Ostatnie słowa doprowadziły Jima do furii. Zacisnął pięści i stanął w postawie bój owej.
- Zobaczymy kto kogo!
Travis wiedział, że gdyby się w tej chwili roześmiał, popełniłby wielki błąd, więc się powstrzymał.
- Bójka niczego nie rozstrzygnie.
- Myślisz, że nie mogę cię pokonać, co? - prowokował go Jim.
- Cóż, jeśli już o to pytasz, powiem ci, że nie masz najmniejszych szans.
- Wszystko mi jedno!
Chłopiec z głośnym krzykiem rzucił się na wuja, wymachując pięściami. Travis był zaskoczony. Jim oczywiście nie mógł wyrządzić mu żadnej krzywdy, choć starał się jak mógł. Kilka razy pięść chłopca trafiła go, ale za każdym razem zgoła nieszkodliwie.
Schwyciwszy Jima za pasek, Travis uniósł go. Chłopiec wymachiwał szaleńczo rękami i nogami. Wuj poczekał, aż się chłopak zmęczy i będzie podatniejszy na głos rozsądku.
- Możemy teraz pogadać? - spytał.
- Nienawidzę cię!
- Już to przerabialiśmy.
- Obiecałeś... obiecałeś mnie i Scotty’emu, i Beth Ann, że znajdziesz tego, kto zabił mamę i tatę. Uwierzyłem ci, a teraz... teraz ci już na tym nie zależy!
Travis opadł na wiązkę siana, zdjął kapelusz i otarł czoło ręką.
- Nie skończyłem z tą sprawą i wcale nie zamierzam.
Jim splunął.
- Pozwalasz, żeby mordercom uszło na sucho!
Travis zerwał się, schwycił chłopca za ramiona i potrząsnął nim silniej, niż zamierzał. Słowa z trudem przechodziły mu przez zaciśnięte gardło.
- To nieprawda! Nikt nie pragnie sprawiedliwości bardziej niż ja. I nikomu nie jest ona bardziej potrzebna niż wam, dzieciaki. Dobrze o tym wiem.
- Więc zrób coś!
- Niby co? - wrzasnął Travis. - Biuro szeryfa zamknęło śledztwo. Skontaktowałem się z trzema detektywami prywatnymi. Żaden z nich nie ma zamiaru wlec się tu, do Grandview, chyba że za bardzo dużą forsę. Brakuje mi teraz gotówki, więc próbuję robić sam, co tylko mogę.
- Na przykład co?
- Słuchaj, Jim! Nie mam zamiaru stać tu i tłumaczyć się przed tobą! Dzień nie ma tak znowu dużo godzin, więc nie mogę poświęcić tyle czasu, ile bym chciał, na ściganie winnego. Mam teraz na głowie ranczo i rodzinę, i na to idą wszystkie moje siły. Ale w końcu zabójca musi popełnić jakiś błąd. Jakąś głupią omyłkę. Na przykład z czymś się wygada. Nikt nie zwróci na to uwagi, tylko ja. Przysiągłem sobie, że będę cierpliwie czekał. To bardzo trudne, bo niczego tak nie pragnę, jak zobaczyć tego bydlaka za kratkami!
Jim spuścił głowę; Travis widział, że chłopiec jest bliski płaczu. Przypomniał sobie własną walkę z bólem i wysiłek, z jakim tłumił uczucia. Kiedy wreszcie wydobyły się na jaw, zerwały wszelkie tamy. Gdyby nie Mary, kto wie, co by się z nim stało.
Teraz przyszła kolej na Jima.
- Twój tata był dobrym człowiekiem
- Lepszym niż ty! - wypluł z siebie Jim.
Travis uśmiechnął się szeroko.
- Nie mam zamiaru przeczyć.
- Nigdy nie rozrabiał w szkole.
- Masz rację - odparł Travis - to była moja specjalność. Jeśli chcesz mi w tym dorównać, czeka cię jeszcze długa droga. Ale radzę ci iść na skróty.
- Niby jak? - Jim wpatrywał się w swoje buty; wytarł nos rękawem.
- Oszczędź sobie przykrości i masy kłopotów. Nie staraj się zburzyć ustalonego porządku. Będziesz się uczył w szkole jeszcze sześć lat, więc chyba lepiej nie zadzierać z belframi.
- Ale ty z nimi zadzierałeś!
- A jakże. I zdrowo za to zapłaciłem. Nie powtarzaj moich błędów, synu.
Ostatnie słowo wymknęło mu się bezwiednie, zanim zdołał ocenić, jaki wywrze skutek.
Jim raptownie odwrócił głowę i zmierzył wuja wzrokiem.
- Nie musisz mi tego mówić - mruknął Travis.
- Czego?
- Nie musisz mi przypominać, że nie jesteś moim synem. O tym właśnie myślisz, może nie?
Jim lekceważąco wzruszył ramionami.
- Jesteś moim bratankiem, ale łączy nas coś więcej. Szkoda, że nie umiem ci tego lepiej wyjaśnić. Jak miałeś się urodzić, dreptaliśmy razem z twoim tatą przez całą noc po szpitalnym korytarzu. Kiedy już pozwolili nam zobaczyć twoją mamę i upewnić się, że wraca do siebie, twój tata i ja poszliśmy uczcić to wydarzenie. Chyba byłem jeszcze bardziej przejęty, niż mi się zdawało, bo zgubiłem but w krzakach koło knajpy „Pod drwalem”. Od najlepszej pary, cholera! I nigdy już tego buta nie znalazłem.
Jima troszkę to rozbawiło. Na jego wargach pojawił się uśmiech.
- Zgubiłeś but?
- A jakże. Zanim się urodziłeś, było nas tylko dwóch: twój tata i ja. Ty byłeś pierwszym dodatkiem do rodziny Thompsonów od dwudziestu lat. Cholernie się ucieszyłem, że Janice urodziła chłopaka, który będzie nosił nasze nazwisko. Nigdy nie przypuszczałem, że sam się ożenię, więc utrzymanie rodu to była sprawa mego brata.
Oczy Jima podejrzanie zwilgotniały.
- Twoja mama uparła się, żebym cię wziął na ręce. Od razu w szpitalu, gdzie wszyscy się gapili! Nie obraź się, ale byłeś paskudny. Wszyscy szczebiotali: „Jaki śliczniutki!” Ja wcale tego nie widziałem.
Jim równocześnie śmiał się i popłakiwał.
- Ale już wtedy zastanawiałem się, na jakiego mężczyznę wyrośniesz. Myślałem, że będzie nas trzech. Oczywiście nie miałem pojęcia, że zjawi się Scotty, ani że twój tata zginie. To były niespodzianki - jedna miła, druga straszna - które życie miało dla nas w zanadrzu.
- O czym jeszcze myślałeś?
- O tym, że kiedyś zrozumiesz, że nas ze sobą coś ważnego łączy - wyznał z powagą Travis. Wcale nie miał zamiaru mówić chłopcu o tym ani się przed nim wywnętrzać. Zamierzał się z nim rozprawić, palnąć mu kazanie. Żeby zrozumiał, i to dobrze, że jeśli jeszcze kiedyś odstawi taki numer, drogo za to zapłaci! Przecież lekcje, które daje nam życie, są bardzo kosztowne. A Travis nie zamierzał chować chłopca pod kloszem.
- Nie dziwię ci się, że wcale nas nie chciałeś - szepnął Jim.
- Nie chciałem was?! - zdumiał się Travis. - Kto ci powiedział coś równie głupiego?
Chłopiec wzruszył ramionami.
- Wiem tylko, że gotów byłem poruszyć niebo i ziemię, byleby nasza czwórka została razem. To prawda, że nie marzyłem nigdy o wychowywaniu dzieci, ale ani mi w głowie było pozbywać się was! Jesteście moją najbliższą rodziną.
- Nie lubisz mnie... Wcale ci się nie dziwię. Ja sam nieraz nie mogę ze sobą wytrzymać.
Travis roześmiał się.
- Zgrywasz się, dzieciaku! Ale to nic nie szkodzi, każdemu z nas to się zdarza. Przeważnie człowiek z tego wyrasta, tak jak z podsłuchiwania, co starsi mówią.
- Ty się też na wszystkich boczyłeś... póki nie przyjechała Mary.
Travis zastanowił się nad tą uwagą i uznał jej słuszność. Jim miał chyba rację. Co też mogą z człowieka zrobić domowe obiady, regularne współżycie i kobieca czułość!
- To żaden wstyd opłakiwać rodziców, Jim. Nie ma dnia, żebym nie myślał o Lee. Tak mi bez niego pusto... i tej pustki nic nie może zapełnić. Nie zniknie, póki nie dowiemy się, kto spowodował wypadek.
- Mężczyźni nie płaczą.
Travis powoli wypuścił powietrze z płuc i szukał odpowiednich słów.
- Czasem lepiej dać upust rozpaczy. To żadna przyjemność. Będziesz miał wrażenie, że ktoś zatkał ci gardło krowimi plackami... ale potem poczujesz się lepiej. Mnie przynajmniej ulżyło.
Jim zwiesił głowę, a Travis czekał na jego odpowiedź. Chłopiec nie wyraził jej słowami. Zamiast tego na podłogę kapnęła łza. Travis objął go mocno i przytulił do siebie. Młodziutkie ciało trzęsło się od płaczu, ramiona chłopca drżały. Travis poczuł, że coś go ściska w gardle, gdy Jim objął go w pasie.
- Już dobrze, synu. Wszystko będzie dobrze.
I sam po raz pierwszy miał istotnie taką nadzieję.
Dziesięć minut później wyszli ze stajni. Travis obejmował Jima ramieniem. Wyjaśnili sobie wiele spraw i powstała między nimi trwała więź.
Travis podniósł wzrok i ujrzał Mary.
Swoją Mary. Stała na stopniach ganku. Może w ogóle się stamtąd nie ruszała? Nie miał pojęcia. Słońce zachodziło; znalazło się właśnie za jej plecami. Travis znieruchomiał na chwilę, gdy jego oczy napotkały spojrzenie żony. Była taka cholernie piękna, kiedy stała, przyciskając dłoń do serca. Nikt w świecie nie miał takich łagodnych, takich niebieściutkich oczu!
Życie było piękne. Travis nie pamiętał, czy kiedykolwiek przedtem myślał o czymś takim, czy w ogóle wierzył, by to było możliwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roszpunka92
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 3724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:29:00 02-03-09    Temat postu:

Jak dobrze,że Travis w końcu dogadał się z Jimim.
Bardzo wzruszająca scena pomiędzy nimi.
Czekam na news
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bronislawa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:30:49 02-03-09    Temat postu:

Swietnieeee..................Lzy krecily mi sie w oczkach kiedy Travis i Jim przytulili sie do siebie:)
Fajnie by bylo gdybys dodala dzisiaj do konca odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andzia2
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 3501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubomierz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:51:42 02-03-09    Temat postu:

normalnie boskie doc ;D
dobrze ze Jim i Travis pogodzili się xD
szkoda ze już za parę odc skończysz tele ;(
ale czekam z niecierpliwością na new xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justyna14.93-93
Cool
Cool


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:20:38 03-03-09    Temat postu:

cudne w końcu Jimi i Tavis się dogadali czekam na następny:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milka24
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kontowni xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:24:24 03-03-09    Temat postu:

jak sie ciesze, ze sie pogodzili...ni myslałam ze ten JIM to sie nigdy nie opamięta...biedak robił głupoty zeby zwrócic na siebie uwage...taki krzyk przez zacisniete zęby...szkoda mi go było bo ja tez sie tak przez pewien czas zachowywałam...teraz widze jak to wygląda z drugiej strony...
odcinki cudowne jak zwykle...ty chyba nie umiesz napisac słabego odcinka...to jest nierealne
i tak sobie jeszcze pomyslałam ze mogłaby ta Mary w końcu zajść w ciąże...


Ostatnio zmieniony przez Milka24 dnia 0:26:21 03-03-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Weronika^^
Komandos
Komandos


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kontowni xD ;p
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:45:37 03-03-09    Temat postu:

nadrobilam... czytalam po 15 dziennie ale w koncu jestem na biezaco i moge komentowac. Niestety obilo mi sie o uszy ze to koniec? Oby nie, mam nadzieje ze jak najdluzej bedziesz pisac ta swietna telke
To jest material na ksiazke.. i na film!! ale bardziej na ksiazke. Jeszcze nie spotkalam sie z podobnym opowiadaniem, opisujesz uczucia bochaterow jak nikt inny... Masz ogromny talent,a my szczescie, ze mozemy czytac owoce Twojej weny i jak juz mowilam talentu!!
Te czasu, te prblemy.... ta histroia!! Zwalaj mnie z nog...
Dobrze, ze Jim i Travis sie pogodzili, ale nikt chyba nie mogl sie tak dlugo obrazac i buntowac. Tracis chccial dla niego jak najlepiej, ale Jim chyba dopiero teraz sie o tym przekonal. No ale jak to mowia lepiej pozno niz wcale.
Malzenstwo przez ogloszenie? ciekawy pomysl Ale jak widac malzenstwo jak najbardziej udane ale to dobrze, chociaz w ogole sie nie znali, teraz sie kochaja... niesamowite
a te wszystkie rozterki, jak je czytalam to chcialam tylko wiecej i wiecej. Nie moglam odejsc od monitora...
jeszcze poworot po polowaniu na wilka... ach
no i odc 31... z pizamka!! myslalam ze spadne ze stolka!!

to by bylo na tyle. co prawda moglabym wymieniac zalety i momenty, ktore zapadly mi w pamiec, ale powiem jedno
czekam na ciag dalszy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Airam.
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1497
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła xd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:19:48 03-03-09    Temat postu:

Nareszczie Travis wyjaśnił wszystkoz Jimem
prawdziwa męska rozmowam
Czekam na news
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marz
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:31:39 03-03-09    Temat postu:

Travis nareszcie wyjaśnił sobie wszystko z Jimmem
Czekam na kolejne odcinki których już tk nie wiele zostało !!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Airam.
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1497
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła xd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:34:07 03-03-09    Temat postu:

Włąśnie, co ja zrobie, jak zkonczysz tą telenowele????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:41:31 03-03-09    Temat postu:

Odcinek 49
Tilly zastukała od frontu i czekała. Nikt się nie odezwał. Po chwili zdała sobie sprawę, że należało zadzwonić. Duma podszeptywała jej, że jeśli posunęła się już tak daleko, byłoby głupotą zawrócić w tej chwili tylko dlatego, że boi się nacisnąć głupi guziczek. Przytknęła więc kciuk do dzwonka i nie odrywała go przez kilka sekund, powodując przeraźliwy hałas.
- Zaraz, zaraz! - burknął niecierpliwie Logan, otwierając drzwi.
Na widok Tilly skamieniał. Widocznie wyszedł spod prysznica: był owinięty w płaszcz kąpielowy.
- Cześć, Logan.
Spojrzał na nią jakby była zjawą i mogła mu się zaraz rozpłynąć przed oczami.
- Przyszłaś...
Z uśmiechem skinęła głową.
- Przemyślałam sobie to, co mi powiedziałeś... i doszłam do wniosku, że miałeś rację. Nigdy nie przypuszczałam, że chcesz się ze mną ożenić. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Moje życie nie było grzecznym spacerkiem po ogródku, jeśli wiesz, co chcę przez to powiedzieć.
- To nie ma dla mnie znaczenia, Tilly. Nigdy nie miało. - Ujął ją za ręce i wciągnął do wnętrza domu.
Gdy zauważył brylantowy pierścionek na jej palcu, przymknął oczy, jakby wznosił w milczeniu dziękczynne modły.
- Są pewne sprawy, o których powinieneś wiedzieć, zanim zdecydujesz się ze mną ożenić. Powinnam była dawno ci o tym powiedzieć. Nie jestem dobrym materiałem na żonę.
- Nigdy do tego nie wracaj! - zapowiedział ostro. - To nie ma najmniejszego znaczenia, słyszysz? Jesteś po prostu kobietą, którą kocham.
Chwycił Tilly w ramiona i całował tak zachłannie, że oboje osłabli z pożądania.
- Nie miałem nadziei, że przyjdziesz - szepnął Logan z ustami na jej ustach.
- Próbowałam trzymać się od ciebie z daleka. Tłumaczyłam sobie, że się mylę, że z pewnością nie mówiłeś tego poważnie... ale nie potrafiłam zapomnieć. Nie musisz się wcale ze mną żenić, nawet teraz nie musisz!
- Ale naszym dzieciom wyjdzie to raczej na dobre, nie sądzisz?
- Naprawdę chcesz, żebyśmy mieli dzieci?
- Pragnę tego z całego serca. O ile i ty chcesz tego! - Oczy Logana pełne były miłości i nadziei.
Tilly skinęła głową z zapałem.
- Może ci się to nie spodoba, ale pomyślałem sobie, że byłoby lepiej, gdybyśmy przez jakiś czas nie chodzili ze sobą do łóżka.
- A to czemu?! - spytała Tilly. Logan miał słuszność: wcale jej się to nie podobało! Trochę już za późno udawać dziewicę. Pożegnała się z wianuszkiem piętnaście lat temu na tylnym siedzeniu dodge’a.
- Ponieważ chcę, żeby wszystko między nami było jak trzeba, bez żadnych zastrzeżeń czy wątpliwości.
- Mam nadzieję, że będzie to krótkie narzeczeństwo!
Uśmiech Logana był szeroki i pełen miłości.
- Cholernie krótkie! Tyle tylko, żebyśmy zdążyli wszystko przygotować jak należy. Przyjęcie urządzimy „U Marty”.
- Chcesz urządzić przyjęcie?
- Oczywiście.
- Powiedziałeś swojemu tacie?
Logan znów się uśmiechnął.
- Kilka dni temu.
- I co on na to?
Logan wybuchnął śmiechem. Tilly pomyślała, że nigdy jeszcze nie słyszała piękniejszego dźwięku.
- Powiedział, że jestem wystarczająco dorosły, by się żenić, z kim mi się tylko podoba... a ty mi się naprawdę podobasz, Tilly Lawrence!
- Wiesz? Nie najgorsza ze mnie kucharka: powinnam sobie dać radę w kuchni. Poproszę Mary Thompson, żeby nauczyła mnie szycia. Wiem, że się zgodzi! Niebawem... o Boże! - Tilly urwała i przycisnęła dłonie do ust. - Zanim się obejrzę, będę miała dom, dzieci i męża!
- A więc umiesz gotować? - Logan ucałował ją w zadarty nosek. - To doskonale! Może upitrasisz dla nas jakiś obiad? Ja się przez ten czas ubiorę.
Nastąpiła gorąca wymiana pocałunków i Tilly omal nie wylądowała w sypialni, ale przypomniała ze śmiechem narzeczonemu o ich postanowieniu. Logan wyraźnie pożałował swojej decyzji, jednak nie protestował. Stał się przez to Tilly jeszcze droższy.
Przechwalanie się kulinarnymi talentami było chyba błędem. Tilly zbadała zawartość szafek w kuchni Logana i przekonała się, że są równie źle zaopatrzone jak jej własne. Znalazła płatki zbożowe z rodzynkami, dwie puszki tuńczyka, worek ziemniaków. Zrobienie z tego obiadu wymagało nadzwyczaj twórczej wyobraźni!
W zamrażarce nad lodówką odkryła pół gal ona lodów. Wyglądały na pozostałość po święcie Czwartego Lipca.
Tilly pomyślała, że zapewne w garażu znajduje się druga, pojemniejsza zamrażarka; otworzyła więc drzwi prowadzące tam. Jej domysł był trafny. Zapaliła światło, przecisnęła się koło niebieskiego samochodu i dotarła do zamrażarki stojącej pod ścianą. Znalazła w niej dwa kotlety z kostką i całą paczkę siekanych. Niosła swą zdobycz do kuchni, gdy nagle zobaczyła...
Jeśli kiedykolwiek Tilly marzyła o śmierci, to właśnie w tej chwili. Pragnęła umrzeć, by nie czuć tego strasznego bólu.
Najbardziej zabolała ją obłuda Logana. Wszystko, co jej powiedział, było kłamstwem. Wcale jej nie kochał. Pomysł z małżeństwem dawał mu prawne zabezpieczenie. Żona nie mogła składać zeznań na szkodę męża, tak przynajmniej się Tilly obiło o uszy.
Dowód kłamstwa Logana stał przed nią: jego samochód. Wklęśnięcie z przodu i smuga farby z boku - tego samego koloru, co wóz Lee Thompsona.
Tutaj znajdowało się auto, które Logan miał rzekomo wymienić na nowe, wkrótce po swym przybyciu do Grandview. Pojazd, którego Travis Thompson poszukiwał na parkingu podczas festynu dożynkowego.
Samochód, który spowodował śmierć Lee i Janice Thompsonów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:44:31 03-03-09    Temat postu:

Odcinek świetny jak zawsze.
Mary walczyła sama ze sobą by pozwolić Travisowi pójść z Jimim do stodoły, no ale na szczęście nie zatrzymała ich.
Travis wyjaśnił wszystkie nieporozumienia z bratankiem i teraz mam nadzieję, ze będzie lepiej między nimi.
Ciągle dręczy mnie jedno pytanie z poprzednich odcinków, których nie zdążyłam skomentować. Przepraszam. Czy Tlili miała racje pytając się Mary czy jest w ciąży? Niestety nie otrzymała odpowiedzi, a ja ciągle się nad tym zastanawiam.
Czekam na następny odcinek może on rozwieje moje wątpliwości.

Edit: Czyli to jednak Logan zepchnął THomsonów z drogi!!!! Co za kłamca!!!!! Chce sie ożenić z Tili by ta nie mogła zeznawać przeciwko niemu. Łajdak!!!! Ciekawe co ona teraz zrobi.


Ostatnio zmieniony przez Bebe dnia 16:52:44 03-03-09, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roszpunka92
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 3724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:50:31 03-03-09    Temat postu:

Tilly w garaży Logana zobaczyła samochód,który spowodował
śmierć Lee i Janice.Ciekaw co kobieta teraz zrobi?
Czekam na news
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marz
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:52:52 03-03-09    Temat postu:

A jednak Logan...
Kurde niech to się szybko rozwiąże... Bo w końcu zawsze jest jakieś ale...
Czekam na kolejny :*:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 19 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin