Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Testament
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:03:48 12-06-09    Temat postu:

Kiedy można liczyć na newik?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria Angel
Komandos
Komandos


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:20:14 12-06-09    Temat postu:

Joj aż w niedzielę... Wcześniej się nie da niestety:/ Postaram się jednak o fajny odcinek:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria Angel
Komandos
Komandos


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:26:26 13-06-09    Temat postu:

A jednak zmiana planów... Odcinek dziś

Odcinek 25


Dom Smith

Ricardo dziarskim krokiem wmaszerował do domu Matilde. Kobieta wraz ze służącą i młodym wieśniakiem opatrywała rannego mężczyznę.
-,,Co tu się stało? Szpital otwierasz droga Matilde?"-zapytał nieco kpiącym tonem. Kobieta spiorunowała go wzrokiem. Jego podejście do ludzi niższego stanu drażniło ją. Był arogancki i lekceważący.
-,,Nie po prostu pomagam potrzebującemu. Adrian nasłał znowu swoich ludzi na wioskę. Tak to się kończy gdy ambicja przerasta człowieka"-odparowała patrząc na niego znacząco.
-,,Co ten Adrian wyprawia? Masz rację on zdecydowanie przesadza"-odparł ugodowo. Nie przyszedł się kłócić. Miał z niej wyciągnąć informacje, ale musiał ją ugłaskać.
-,,Obawiam się, że przesada to nie to słowo. On jest okrutny, głupi i nieodpowiedzialny"-wtrącił Kantor. Ricardo zmierzył go wzrokiem z góry na dół.
-,,Obawiam się, że nie mieliśmy przyjemności się poznać". Matilde przedstawiła ich sobie i wróciła do swojego pacjenta. Obiata oniemiał gdy usłyszał, że ten chłystek to jej narzeczony, ale nie skomentował tego na głos.
-,, A gdzie się podziewa Emma?"-zapytał moszcząc się w fotelu. Żadnej okazji nie wolno mu przepuścić.
-,,Pojechała z bratem Adriana-Jorge do majątku Wainwright"-odparła spokojnie.
-..Jorge wrócił? Kiedy?"-zapytał zdziwiony. Przeoczyli to z Anną.
-,, Nie wiem dokładnie. Czemu ty się nim tak interesujesz?"-podejrzliwie spojrzała na mężczyznę.
-,,Bez powodu. Długo go nie było, a teraz tak nagle się pojawia.."
-,,Widocznie miał powód"-uciął Kantor. Nie podobał mu się Ricardo. Podejrzany typ.

Dom Wainwright

-,,Joan! Pamiętasz?"-Jorge kręcił się trzymając siostrę w ramionach. Oszalał z radości. Jego mała dziewczynka się znalazła akurat teraz i pamiętała. Pamiętała go.
-,,Wszystko"-zapewniła go i ucałowała w policzek. Opadł na fotel, sadzając ją sobie na kolanach. Dziewczyna badawczo przyglądała się mu. Wyciągnęła dłoń i delikatnie pogładziła jego twarz badając palcami rysy brat. Lilly powoli ruszyła ku drzwiom. Jeśli Joan wszystko pamiętała to za chwilę opowie wszystkim o swoim wypadku.
-,,Dokąd to droga Lilly się wybierasz?-zapytał Cantor kątem oka przyuważywszy jej ucieczkę.
-,,Musze wyjść i tyle"-odpowiedziała z dumą.
-,, Nie nigdzie się nie ruszysz puki Joan mi nie opowie co tu się działo gdy byłem nieobecny."-rzucił Jorge. Posadził siostrę w fotelu obok nie puszczając jej dłoni. Emma i Cantor dyskretnie wymienili spojrzenia i skierowali się ku wyjściu. To była rodzinna sprawa , a osoby trzecie nie powinny się mieszać.
-,, Zostańcie"-poprosiła Joan.-,,Emmo ty zawsze byłaś dla mnie dobra. Ty i Matilde. A ty Cantorze uratowałeś mi życie i dzięki tobie tu jestem. Mogą zostać prawda?"-zwróciła się do Jorge
-,, Jak najbardziej."-powiedział i skinął na brata i macochę aby usiedli. Joan rozpoczęła swoją opowieść. Z każdym jej słowem twarz Jorge szarzała i stawała się coraz bardziej pochmurna. Gdy skończyła był blady jak ściana. Patrzył nieruchomo w jakiś punkt znajdujący się za Lilly i Adrianem.
-,,Nidy"-jego głos przeszył dom niczym stal. Zimny i twardy.-,,Nigdy więcej nie chcę was widzieć na oczy". Gdy Lilly otwierała usta uniósł dłoń.-,,Nie pogrążaj się Lilly. Myślę, że dość już zrobiłaś i powinnaś się cieszyć, ze na ciebie nie doniosę. Nie zrobię tego jednak ze względu na ciebie. Jesteś dla mnie nikim. Zerem. Zrobię to bo nie chcę drugi raz zmuszać Joan do wypowiedzenia takich słów..."-głos mu się załamał. Wstał i przywołał Hermana.
-,,Przypilnuj aby Lilly i Adrian się wynieśli. Natychmiast i bezpowrotnie"-powiedział na tyle głośno aby wszyscy go usłyszeli. Potem wyszedł. Emma spojrzała za nim. Jego twarz wyrażała ogromne cierpienie. Bezwiednie wstała i ruszyła jego śladem.





Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 20:03:12 13-06-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:00:33 13-06-09    Temat postu:

Wow! Jednak dzisiaj, co cieszy oczy. Co my tu mamy? Kantor wyczuwa wyraźną niechęć do Ricarda, nie ma sie co mu dziwić, przynajmniej ktoś od razu zwęszył woń podstępu.

Adrian i Liliy wyrzuceni w końcu na zity pysk, oby już definitywnie. Niech się wynoszą. Joan w pełni świadomości, sama dała im do zrozumienia, że nie są godni nawet z nią rozmawiać.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria Angel
Komandos
Komandos


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:38:20 14-06-09    Temat postu:

Odcinek 26 ( już dziś bo nie wiem kiedy znowu znajdę chwilkę żeby napisac kolejny )

Dom Wainwright

Jorge wypadł do ogrodu. Jego twarz i postawa wyrażały cierpienie i złość. Zawsze jako dziecko lubił tu przychodzić z matką i spacerować alejkami.Teraz ogarnął to miejscem wzrokiem i serce ścisnął mu ból większy niż przed chwilą. Z oazy spokoju i miłości lat dziecinnych zostały zarośnięte klomby i chwasty. Róże, które kiedyś matka tak pielęgnowała uschły, powoje oplatające niegdyś drzewa już dawno straciły swój urok. Odszedł jeszcze kilka kroków i padł na kolana. Trawa niemal zakrywała jego postać. Zakrył twarz dłońmi. Nigdy sobie nie wybaczy tego co musiała wycierpieć Joan podczas gdy on wiódł wygodne życie księcia. Nigdy nie zapomni że nie wypełnił prośby matki, aby opiekował się siostrą. Pozwolił, aby Lilly i Adrian zniszczyli jej życie tak jak zniszczyli ten ogród i dom. Adrian bezwolny i ufny dał się zmanipulować Lilly, a ona nie wahała się tego wykorzystać. To też jego wina. Nie powinien zostawiać Adriana, małego chłopca na pożarcie tej żmii. Teraz widział skutki swojej nieodpowiedzialności. Emma wkroczyła do ogrodu i zamarła. Nie była tu wiele lat. Od chwili wyjazdu Jorge minęło tyle czasu. Tyle samo co od jej ostatniej wizyty w tym domu. Z trudem dostrzegła jego sylwetkę pomiędzy trawami. Podeszła do niego kładąc mu dłoń na ramieniu.
-,,Zostaw mnie Emmo. Odejdź"-powiedział podnosząc na nią oczy. Zbolały wzrok mówił jej jednak co innego. Uklękła obok niego obejmując go. Potrzebował tego. Otoczył ją ramionami kryjąc twarz w zagłębieniu ramienia. Silny i wytrzymały mężczyzna ledwo powstrzymywał łzy. -,,Popatrz się co zrobiłem. Popatrz dziewczyno co zostało z tego domu, z ogrodu. Z życia Adriana i Joan. Popatrz i odejdź"-powiedział po chwili.
-,,To nie twoja wina. Ty nie decydowałeś. Nie było cię tutaj"
-,,Tak nie było i dla tego tak to wygląda. Ruina."-powiedział wstając z klęczek. Podał jej dłoń pomagając się podnieść
-,,Teraz jesteś. Zapomnij i pogrzeb przeszłość. Teraz musisz odbudować to co oni zniszczyli."-powiedziała patrząc mu w oczy-,,Nie wolno ci się poddać. Nie możesz uciec z podwiniętym ogonem gdy już pozbyłeś się szkodników.". Mężczyzna słuchał jej słów nadal trzymając jej dłoń w swoich rekach. Przyciągnął ją do siebie.
-,,Dziękuje"-rzekł i pocałował ją delikatnie. Nie opierała się. Nigdy nie był jej przykry. Zawsze go lubiła i podziwiała, a z biegiem lat to uczucie z siostrzanej miłości przerodziło się w coś głębszego.
-,,Jorge? Emmo?"-pocałunek przerwał im Cantor. Zauważył ich gdy już odsunęli się od siebie.-,, Trzeba jechać do twojej posiadłości Emmo"
-,,Masz rację Matilde pewnie się zamartwia o nas"-powiedziała zawstydzona. zapomniała o siostrze. Pierwszy raz zdarzyło się jej myśleć o sobie.
-,,Nie o to chodzi. Matilde może być w niebezpieczeństwie. Ricardo i Anna są współpracownikami. Jeśli Obiata tam poszedł..."
-,,Jedźmy"-przerwał mu Jorge.

Dom Smith

-,, Matilde możemy porozmawiać na chwilę na osobności?"-zapytał Ricardo gdy Kantor wyszedł na chwilę do kuchni.
-,,Możesz mówić tu."-odparła zdecydowanie.-,,Nie mam tajemnic przed Kantorem"
-,,Na pewno? W takim razie on wie o naszym pocałunku i schadzkach pod nieobecność Emmy?". Kobieta spiorunowała go wzrokiem. Podeszła do niego. Zatrzymał jej dłoń gdy chciała mu wymierzyć policzek.
-,,Jednak nie wie"-rzucił szyderczo-,, W takim razie chodź"
Wstał i wyszedł za drzwi. Zrezygnowana Matilde ruszyła za nim. Głupia była, ze pozwoliła mu na awanse, a teraz ponosiła tego konsekwencje. Obiata zadowolony z siebie minął drzwi. Miał na nią haka. Świeżo zaręczona na pewno nie chciała stracić swego ukochanego, a on przy nim nie mógł jej swobodnie wypytywać. Tamten coś podejrzewał. Był czujny. Należało go unikać. Obejrzał się za siebie. Matilde szła posłusznie. Gdy tylko znaleźli się na zewnątrz przystanął.
-,,Teraz mi powiesz co wiesz o Wainwrighcie"
-,,Po co ci to wiedzieć. Nie znasz go"-rzekła zdziwiona. Miał swoje plany.
-,, Gdzie jest Wainwright? Mów co wiesz."
,, Obejrzyj się a się dowiesz"-powiedziała spokojnie. Mężczyzna obrócił się i spojrzał w lufę pistoletu.


Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 11:23:25 14-06-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 12:19:59 14-06-09    Temat postu:

No to rozumiem Odcinki niemal jak za wyciągnięciem magicznej różdżki. Genilana scena w ogrodzie, będąca jednocześnie podsumowaniem lat panowania Adriana i Lillian. Wszystko zniszczone. Kompletna ruina. Ale nadzieja nigdy nie umiera i zawsze wszystko można jeszcze odbudować.
Ricardo pokazał twarz. Wiedział w którym momencie. Choć teraz przyjdziem u zmierzyć się z Jorge. Ciekaw jestem ogromnei co z tego spotkania wyniknie

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adusia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 2815
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:45:05 15-06-09    Temat postu:

U Ricardo atakujei to ciężką bronią, ale chyba przegrał? Jorge zrozpaczony widokiem domu i wszystkiego. Mnie trochę dziwi Adrian, który wierzył bardziej Lilly niż swojej matce, przecież uważał, że ona było ladacznicą
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria Angel
Komandos
Komandos


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:00:11 19-06-09    Temat postu:

kolejny odcinek w niedzielę

Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 17:06:12 19-06-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 17:25:04 19-06-09    Temat postu:

No to czekamy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adusia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 2815
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:49:13 19-06-09    Temat postu:

Ja też czekać na odcinek. Pamiętaj, ze czekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria Angel
Komandos
Komandos


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:52:14 20-06-09    Temat postu:

Hehe i znowu jak to ze mną bywa plany zmieniają mi się z dnia na dzień Odcinek poniżej...

Odcinek 27

Podróż biegła powoli. Powóz tłukł niemiłosiernie na nierównej wiejskiej drodze. Piękna czarnowłosa kobieta spoglądała chmurnie przez okno powozu. Nie była zbyt zainteresowana zmieniającym się krajobrazem. Pogrążona we własnych myślach zdołała tylko zauważyć, że zdecydowanie woli miejski splendor niż wiejski spokój. Jej myśli krążyły wokół Bellmonta. Tak długo okręcała go sobie wokół palca. Tyle czasu strwoniła zabiegając o jego względy, a gdy wreszcie dopięła swego on wyjechał do rodziny. Nie wiedziała, ze ma on rodzinę. Jego wyjazd pokrzyżował jej plany. W tej chwili byłaby pewnie już księżną Bellmont i żyła szczęśliwie u boku bogatego i przystojnego męża,a w tej sytuacji jechała w nieznane w ciasnym powoziku. Sandra niecierpliwie przeciągnęła się. Miała dość tej dłużącej się jazdy. Nawet nie wiedziała gdzie dokładnie szukać narzeczonego. Przygotowania do ślubu zostały zatrzymane, a goście odwołani. Wszystko przez ten jego wyjazd. Musiała go znaleźć czym prędzej. Drugi raz nie mogła sobie pozwolić na taką kompromitacje. -,,Znajdę cię i zaciągnę przed ołtarz choćby siłą"-powiedziała zanurzając się głębiej w oparcie powozu.

Dom Smith


Kantor wypadł przed dom roztrzęsiony. Wyszedł tylko na chwilę a gdy wrócił, po Matilde i Obiacie nie został ani ślad. Ujrzał Jorge trzymającego pistolet na wysokości czoła Ricarda, Emmę stojącą obok Matilde i sędziego Delajera. Podszedł do Matilde i ją objął. Kobieta oparła się o niego.
-,,No Obiata szukałeś mnie i oto jestem. Co za interes miałeś do mnie?"-zapytał Jorge nie spuszczając oczu z mężczyzny.
-,,To pomyłka. Nie wiem o czym mowa"-Ricardo zełgał. Musiał ratować skórę bez względu na sposoby.
-,,Wątpię. Moja siostra doskonale cię pamięta. Ciebie i Annę.Nie wydaje mi się to pomyłką"
-,,Anna już wszystko wyśpiewała. Ponoć to ty wymyśliłeś żeby porwać Joan i pozbyć się Jorge"-wtrąciła Emma. Jorge spojrzał na nią z uznaniem. Najpierw sprawiła, że odzyskał wiarę w siebie a teraz go wspiera i broni niczym lwica. Bardzo sprytna lwica.
-,,Takk...to znaczy nieee"-Ricardo zaczął się plątać. Nie wierzył, że Anna go wydała. Nie ona.
Jorge opuścił broń niżej.
-,,Porozmawiajmy spokojnie. Powiesz mi co wiesz a ja pozwolę ci odejść nie zabijając cię. Co ty na to?"-zapytał spokojnym tonem Jorge. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni, ale nikt nie zaprotestował.
-,,Nic nie wiem. To Anna wszystko wymyśliła. Ona chciała pieniędzy, a mną kierowała. Szantażowała mnie". Mężczyzna spojrzał po zebranych. Z ich twarzy wyczytał, że mu nie wierzą. Strach przerodził się w panikę.-,,Ma na mnie haka i ..."
-,,Dość tych bajek"-przerwał mu Delajer.-,,Jorge to bez sensu oddaj go mi. Ja z nim zrobię porządek"-zwrócił się do Wainwrighta.
Niezauważony przez nikogo mały powozik zajechał z tyłu domu. Młoda piękna kobieta wyskoczyła z niego i podeszła do zgromadzonych ludzi.
-,,Richmond kochanie"-wykrzyknęła i rzuciła się na szyję Jorge. Wszyscy spojrzeli na ową piękność. Gdy odwrócili wzrok Ricarda już nie było.

Dom Wainwright


Lilly pakowała wszystko co wpadło w jej ręce. Suknie, biżuterie, klejnoty. Nawet te należące do matki Jorge, Adriana i Joan. To, ze wyrzucono ją z domu nie oznaczało, że miała żyć w nędzy. Nie ona. Adrian wszedł do jej pokoju .
-,,Ty się nie pakujesz? Przecież musimy stąd odejść"-powiedziała do niego
-,,Nie Lilly. Nie ma już nas. Byłem głupi i naiwny. Dałem ci sobą sterować, ale wszystko ma swoje granicę"-powiedział zdecydowanym tonem
-,,O czym ty mówisz?"
-,, O tym co zrobiłaś z Joan. Nigdy ci tego nie wybaczę."-rzucił wściekle.
-,,Przecież ci na niej nie zależało nigdy. Nigdy jej nie traktowałeś jak siostry, a ja zrobiłam to dla ciebie. Nie mogłam pozwolić ,żebyś wszystko stracił"
-,,Straciłem więcej ufając tobie"-powiedział -,, Teraz muszę to odzyskać.". Wychodząc zamknął za sobą drzwi. Lilly opadła z płaczem na łóżko. Nikt nigdy jej tak nie zranił tak jak on. Zapłaci jej za to.


Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 17:30:54 20-06-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:23:08 20-06-09    Temat postu:

Jorge/Bellmiont - kłopoty chodzą za tym człowiekiem. Teraz do gry wplątuje isę jeszcze jakaś dama z przeszłości o imieniu Sandry. Właściwie chyba tylko, po to, aby namieszać, tyak jak mówiłem, ma chłopak pecha, zwłaszcza że Ricardo wyczuł w odpowiedniej w chwili kiedy mógł zbiec. Nie tylko on. Pakują się w pośpiechu Lilly i Adria który ma ochotę kogoś zadusić. Lilly pokrzywdzona? Dobre sobie, to za mało jak dla niej.

Pozdrawiam no i newik mam nadzieję, że jak zwykle nie w planach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria Angel
Komandos
Komandos


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:30:29 21-06-09    Temat postu:

Oj Lilly jeszcze dostanie za swoje. Na razie odcięła się jej pępowina i kobietka cierpi. Teraz sama będzie musiała się pakować bo Adrian okaże się niezłym cwaniakiem, ale nie uprzedzam faktów bo zepsuje odcinki.

Odcinek 28

Dom Smithów

-,,Sandra? Co ty tu robisz?"-Jorge spojrzał na kobietę. Nie widział jej od wyjazdu. Nic się nie zmieniła. Nadal była piękna i olśniewająca. Teraz jednak w jego oczach straciła swój urok. Widział przed oczyma inna kobietę przy której uroda i powab Sandry bladły.
-,,Richmondzie to tak witasz narzeczoną."-upomniała go jednocześnie całując w policzek-,, Nie ładnie z twojej strony"-powiedziała obrażając się na żarty.
-,, Sandro nie spodziewałem się ciebie tutaj i stąd moje powitanie. Wybacz "-powiedział całując ją w dłoń-,,Nie dąsaj się na mnie". Tymczasem Emma patrzyła na niego zafascynowana. W jednej chwili bezwzględny i twardy mężczyzna mierzący do kogoś z broni zmienił się w czarującego i szarmanckiego gentlemana. Nie znała go z tej strony.
-,,Pozwól, że ci przedstawię moich przyjaciół."-rzekł i po kolei zapoznał ją z Emmą , Matilde, Cantorem i Kantorem-,,Przyjaciele to moja narzeczona panna Sandra Monteverdi"-oznajmił kończąc prezentację.-,, Niestety ja i panowie mamy pewne porachunki do wyrównania. Zostawię cię tutaj, chyba, ze wolisz jechać do mojego domu, ale tam trwają....porządki"-rzekł po chwili namysłu.
-,,Porządki. Jakie porządki?"-zapytała zdziwiona. Nie chciała zostawać tu sama. Dopiero co poznała te dwie kobiety, a już była na nie skazana.
-,,Jorge pozbywa się szkodników"-powiedziała Emma ratując go z opresji.-,,Proszę z nami panno Monteverdi"-dodała i ruszyła do domu.
-,, Jorge? Richmondzie o co chodzi?Czemu ta kobieta nazwała cię Jorge?"-Sandra stała osłupiała i spoglądała na przemian na narzeczonego i na odchodzącą Emmę. Nie wiedziała czemu, ale czuła, że tych dwoje coś łączy.
-,,Potem ci wytłumaczę. Teraz idź z Matilde i Emmą. zajmą się tobą do mojego powrotu i wtedy porozmawiamy"-uciął dyskusje. Wszyscy trzej wskoczyli na konie. Musieli znaleźć Ricarda przed zmierzchem.
Sandra posłusznie podążyła za Matilde. Młodsza z sióstr zdecydowanie bardziej przypadła jej do gustu i miała narzeczonego.

Dom Wainwrightów

-,,Joan wybacz mi"-Adrian ukląkł obok siostry siedzącej na wózku.
-,, Uwierzyłem Lilly, zaufałem jej a ona mnie wykorzystała". Joan patrzyła zdziwiona na brata. Nigdy nie prosił i nie przepraszał. Zawsze dostawał to czego chce, a teraz kajał się przed nią. Pamiętała wszystkie krzywdy jakie jej wyrządził, ale nadal był jej bratem.
-,,Już dobrze Adrianie. Nie musisz mnie przepraszać. Wybaczam ci"-powiedziała głaskając jego kędzierzawe włosy.
-,,Joan dziękuje. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy"-rzekł unosząc na nią swoje błękitne oczy.-,, Pozwól mi zostać. Nie wyganiaj mnie teraz gdy przejrzałem na oczy."
-,,Nie Adrianie. O to mnie nie proś. Ten dom należy do Jorge i tylko on może zdecydować czy zostaniesz czy nie. To z nim musisz rozmawiać"-odrzekła odjeżdżając wózkiem w głąb pokoju
-,,Tak wiem, ale gdybyś się za mną ujęła.."
-,,Nie!"-powiedziała gwałtownie zawracając jednocześnie wózek.-,,Sam sobie nabrudziłeś, teraz sam to sprzątaj. Skończyły się czasy gdy wystarczyło, żebyś spojrzał na ojca a już miałeś wszystko. Minął czas twoich krwiożerczych rządów i przyszedł czas aby się ukorzyć."-powiedziała podniesionym głosem-,,jeśli Jorge ci wybaczy i pozwoli zostać...Zostań. Jeżeli zaś nie zapomni ci twoich występków nie licz na mnie."
-,,Przecież mi wybaczyłaś. Jesteś moją siostrą. Pomóż mi"
-,, Ja ci wybaczyłam za siebie. Nie mogę ci wybaczyć za Jorge."
-,,Nigdy o nic cię nie prosiłem. Teraz gdy to robię odrzucasz mnie"-rzekł chodząc tu i z powrotem. Żebranie o łaskę było dla niego kompromitujące i poniżające.
-,,Tylko dla tego że jest to twoja pierwsza prośba wybaczam ci. Jednak z resztą musisz sam się uporać"-powiedziała i odjechała. Miała ważniejsze rzeczy do zrobienia. teraz gdy odzyskała pamięć musi odnaleźć dowód pochodzenia Jorge. Bezwiednie zacisnęła dłoń na złotym kluczyku wiszącym na szyi.

Dom Anny Bosil

Obiata zbiegł po schodach do piwnicy. Drżącymi dłońmi przekręcił kluczyk w drzwiach.
-,,Anno musimy uciekać..."-krzyknął wchodząc do pomieszczenia w piwnicy. Był niemal pewien, że Delajer właśnie tu zamknął Annę. Piwnica była pusta.
-,,Anno jesteś tu?"-zapytał wchodząc dalej. Spostrzegł że małe okienko jest uchylone, a komoda przysunięta pod nie. Papiery i sprzęty zalegające w niej porozrzucane po izbie.
-,,Uciekła"-powiedział zdziwiony sam do siebie-,,Teraz moja kolej"-dodał i szybko wbiegł na górę po schodach...


Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 14:03:46 21-06-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adusia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 2815
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:36:03 22-06-09    Temat postu:

Anna i ricardo w opaach i dobrze. Och ADrianek taki dobry i miły. Podły sukinsyn. Na szczęście Joan nie jest głupia. Sandra hmmm ciekawa postać jestem ciekawa jej losów
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 0:20:55 23-06-09    Temat postu:

Hehe. Przez chwilę nawet się uśmiałem. Kiedy wspomniano o porządkach i wykurzaniu szkodników z miejsca posesji. To tak zabrzmiało dwuznacznie. Zwłaszcza że Sandra była bardzo zielona w tym towarzystwie.

Adrian to prawdziwy cwaniak, trzeba mu to przyznać. W obliczu walącego się pod nogami gruntu chwyta się ostatniej deski, jaka jeszcze została na horyzoncie - taki topielec to ma szansę przetrwać, jeśli tylko odobrze rozegra partyjkę. Być może stanie się on jednym z moich ulubionych bohaterów. Bo przyznam się szczerze, lubuię czytać, pisać i oglądać różnego rodzaju historię o takowych cwaniakach, zazwyczaj fascynuje mnie ich wyobraźnia i kreatywność by zdobyć to, czego chcą. Osobiście gardzę taki ludźmi w rzeczywistości, ale jako bohaterowie fikcyjni - raczej potrafią mnie ująć.

Anna tymczasem zwiała z gniazdka, ale to nie koniec problemów. Hieny jeszcze na dobre nie ruszyły na łowy.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 6 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin