Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Una historia escrita despues de la muerte....
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:20:14 03-08-07    Temat postu:

Tak, Santiago w tym odcinku urzekł mnie tymi słowami. Taka miłość mimo wszystko jest piękna. Jestem ciekawa, jak to będzie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roberta Pardo
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 3078
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nie z tego świata

PostWysłany: 17:19:07 03-08-07    Temat postu:

aaaaaa aż mnie ciarki przeszły....wspaniały odcinek. szkoda, że taki krótki, ale za to bez wrednej Any Cariny i Emperatriz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:04:21 03-08-07    Temat postu:

odc. 41

Tego dnia obiad jedliśmy w domu Andrei. Zaprosiła Santiago i mnie. Przyszli także Carlotta i Abelardo oraz jego ojciec. Andrea była szczęśliwa, jej zięć okazał się synem Antonio Montero, mężczyzny wpływowego i bardzo bogatego. Andrea i Antonio świetnie się dogadywali. Mieli wielu wspólnych znajomych, a przede wszystkim uwielbiali mieszać się w sprawy swoich dzieci.
- Prosiłem Abelardo, żeby zgodził się na to, bym kupił im jakiś dom, ale jest uparty – skarżył się Antonio.
- Tak. Carlotta jest taka sama – westchnęła kobieta – Tak bardzo bym chciała, żeby zamieszkali tutaj, ze mną, ale się nie zgadzają.
- Nie mówcie tak, jakby nas tutaj nie było – oburzyła się Carlotta.
- Więc nie bądźcie tacy uparci.- protestowała Andrea – Pomyślcie o dziecku. Mój wnuk, nie zasługuje na to, żeby dorastać w jakimś pensjonacie. Powinien dorastać w tym domu, gdzie niczego mu nie będzie brakowało.
- Synu, przemyśl to proszę – nalegał Antonio – Pomyśl o swojej żonie. Ty będziesz robił karierę. Na pewno wkrótce ktoś odkryje twój talent i nagrasz swoją pierwszą płytę. Wyruszysz w trasę…
- Wiedziałem – Abelardo poderwał się z miejsca – Od razu ci mówiłem, że któreś z nich za tym stoi – zwrócił się do Carlotty – Byłem tego pewny.
- O co ci chodzi? – zdziwił się Santi.
- O co? Tak się dziwnie złożyło, że wczoraj podpisałem kontrakt z wytwórnią płytową. Nagle, cudownym zbiegiem okoliczności zostałem odkryty. Teraz jestem już przekonany, że mój ojciec maczał w tym palce – spojrzał na Antonio – Przyznaj się , że to ty za tym stałeś.
- A co w tym takiego dziwnego, ze chciałem trochę dopomóc synowi. Wiesz jak trudno jest się przebić w tej branży, bez kontaktów ani rusz. A ja mogłem szepnąć komuś o tobie słówko i udało się.
- Wiedziałem – dalej wściekał się Abelardo.
- Odniesiesz sukces – zapewniał go Antonio.
- Abelardo – Andrea ruszyła z odsieczą – Nie bądź taki dumny i przyjmij pomoc ojca. Chciał ci pomóc, bo mu na tobie zależy.
- Chyba nie mam innego wyjścia, jak przyjąć tę pomoc. W końcu już podpisałem kontrakt. W przyszłym tygodniu rozpoczynam prace nad nagraniem płyty.
- To cudownie – ucieszyła się Andrea i podeszła aby przytulić zięcia.
- Gratuluję – wszyscy po kolei wyrażaliśmy swoją radość z sukcesu Abelardo - Niedługo mój szwagier będzie gwiazdą. Słynnym piosenkarzem, o którym będziemy pisali w „El dia”. Prawda Marino?
- Oczywiście – byłam szczęśliwa, że tak świetnie się im układa.
- Właściwie Abelardo od razu domyślił się prawdy. Nie wiedzieliśmy tylko, które z was to uknuło – roześmiała się Carlotta.
- Więc o wszystkim wiedzieliście? – zdziwił się Antonio.
- Od początku. Doszedłem do wniosku, że nie mogę zachowywać się jak dzieciak i muszę przyjąć pomoc, którą nam oferujecie – uścisnął ojca.
- Ale mnie wystraszyłeś – odetchnął Antonio – Myślałem, że będziesz na mnie wściekły. Ulżyło mi.
- Jest jeszcze jedna sprawa – teraz Abelardo zwrócił się do Andrei – Będę ciężko pracował, żeby wykorzystać szansę, jaką mi ofiarowano i będę potrzebował pomocy mojej teściowej – uśmiechnął się do niej.
- Mojej pomocy? – zdziwiła się.
- Tak. Chcę, żebyś opiekowała się moją żoną. Wiesz, że to szalona dziewczyna, ktoś musi mieć na nią oko pod moją nieobecność – roześmiał się.
- Oczywiście. Nie musisz mnie o to prosić. Będę codziennie do niej przyjeżdżać i…
- Nie mamo, nie będziesz do nas codziennie przyjeżdżać – zaprotestowała Carlotta.
- Kochanie….
- Nie będziesz musiała, jeśli zgodzisz się przyjąć naszą trójkę do siebie.
- Nie żartujesz – Andrea spojrzała na córkę z niedowierzaniem – Naprawdę, zgodzicie się tu zamieszkać?
- Tak – śmial się Abelardo – Długo rozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że tak będzie najrozsądniej. W końcu jesteśmy rodziną i musimy trzymać się razem. Poza tym Carlotta jest w ciąży i nie powinna być sama. A teraz, kiedy Marina się wyprowadziła z pensjonatu, bałbym się o nią.. Więc jak, przyjmiesz nas?
- Oczywiście – Andrea popłakała się ze szczęścia – Nareszcie będziecie przy mnie – wyciągnęła ręce w stronę Carlotty – Tak się cieszę, moja księżniczko.
Oczywiście w tak cudownej chwili, nie mogło zabraknąć przy nas Jesusa. Uśmiechnęłam się do niego wzruszona. Odpowiedział mi szerokim uśmiechem. Był zadowolony, tak jak my.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roberta Pardo
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 3078
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nie z tego świata

PostWysłany: 20:27:05 03-08-07    Temat postu:

Fajnie, że Carlotcie i Abelardo układa się z rodzicami, i że wszyscy są szczęśliwi, oby taka sielanka trwała jak najdłużej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:54:31 04-08-07    Temat postu:

odc. 42

Tygodnie mijały bardzo szybko. Byłam szczęśliwa, mieszkając w domu, z moją rodziną. Ojciec był wspaniały. Poświęcał mi mnóstwo czasu. Zaszczepił we mnie nawet pasję do ogrodnictwa. W każdą sobotę rano, chodziliśmy do ogrodu i trochę tam pracowaliśmy, co sprawiało mi wielką przyjemność. Mój mały kuzynek, Carlitos nie opuszczał mnie na krok. Uwielbiałam przebywać z nim i Santim. To było, jakby namiastka rodziny, której nigdy razem nie stworzymy. Wujek Octavio był dla mnie wyjątkowo miły. Właściwie nie umiałam tego zrozumieć. Gburowaty i przykry dla większości domowników, wobec mnie zawsze był życzliwy i przyjacielski. Opowiadał o swoich planach dotyczących kariery politycznej. Stwierdził nawet, że byłabym świetnym politykiem i zapytał, czy nie chciałabym spróbować swoich sił w tym zawodzie. Ze śmiechem odpowiedziałam mu, że bardziej fascynuje mnie praca w redakcji. Robię to, co sprawia mi wielką przyjemność i daje wiele satysfakcji.
Z Aną Kariną cały czas byłam na wojennej ścieżce. Wiedziałam, że nigdy się nie zaprzyjaźnimy i wcale mi na tym nie zależało. Cały czas deklarowała, że zależy jej na utrzymaniu małżeństwa z Santim, jednak stale kręcili się koło niej różni mężczyźni i z całą pewnością nie byli to wyłącznie koledzy ze studiów.
Chociaż bardzo się starałam, moje stosunki z matką nie były takie, jakich się spodziewałam. Wiem, że zostawiła mnie, bo była chora. Wiele od tego czasu czytałam na temat depresji poporodowej. Nawet pokusiłam się o napisanie dużego artykułu, który zapoczątkował głośną na cały kraj kampanię, mającą na celu uświadomienie kobietom tego problemu. Mimo to podświadomie ciągle nie potrafiłam wybaczyć matce. Nigdy się do niej źle nie odniosłam, starałam się być miła i okazywać swoje przywiązanie, ale wszystko to, wydawało mi się takie sztuczne. Mama też nie wykazywała większej ochoty, żeby zacieśnić nasze więzi. Czasem miałam wrażenie, że traktuje mnie jak powietrze. Tak mocno różniła się od mojej cioci. Uwielbiałam przebywać z Marianą. Wiele się od niej nauczyłam. Zawsze służyła mi radą i dobrym słowem. Nauczyłam się jednego. Niezależnie od tego, kto mnie urodził, moje serce samo wybrało sobie matkę i nic nie mogło tego zmienić.
- Marino kochanie, przejrzałaś już pocztę? – zapytała mnie Mariana w poniedziałkowy poranek.
- Już kończę. Sporo tego dzisiaj przyszło – nagle moją uwagę przykuł jeden z listów. Zaadresowany do Mariany, zawierał jakieś zdjęcia.
- Co się stało – ciocia zauważyła moje dziwne zachowanie – Zbladłaś. Co się stało?
- Nie nic – chciałam ją okłamać, tylko po to, żeby zaoszczędzić niepotrzebnego bólu.
- Przecież widzę. Powiedz, co się stało. Pokaż mi te zdjęcia – uparła się.
- Nie ciociu, to nic takiego – nie chciałam, by je zobaczyła.
- Pokaż mi je – wiedziałam, że to bez sensu. Musiałam pokazać jej obrzydliwe fotografie, który pokazywały jej męża w łóżku z jakąś dziewczyną, która śmiało mogłaby być jego córką – Tak mi przykro.
- Mogłam się tego domyśleć – ciocia nie wyglądała na zaskoczoną, czy zdenerwowaną. Przyjęła to niesamowicie spokojnie.
- Wiedziałaś? – byłam zdziwiona.
- To nie pierwsze tego typu zdjęcia, które otrzymuje. Jedyna różnica polega na tym, że jego kochanki są coraz młodsze – z obrzydzeniem cisnęła zdjęciami na swoje biurko – Jest obrzydliwy.
- Ciociu, przepraszam, może nie powinnam tego mówić, ale nigdy nie rozumiałam jak możesz żyć z takim mężczyzną. Przecież w ogóle do siebie nie pasujecie – zdobyłam się na szczerość.
- Jestem z nim ze względu na Carlitosa. Nie chciałam, żeby wychowywał się w rozbitej rodzinie. To jeszcze dziecko, które potrzebuje ojca – tłumaczyła.
- tak, ale Octavio, nie jest chyba ojcem, o jakim marzy mój kuzynek. Nie poświęca mu ani trochę czasu. Jest dla niego opryskliwy. Zobacz jak bardzo Carlitos przywiązał się do mojego ojca i Santiago…
- Masz rację – przyznała smutnym głosem.
- Ciociu,…Dlaczego mój ojciec i ty, nie jesteście razem? – zapytałam nagle.
- Słucham? – w jej pytaniu wyczułam zaskoczenie. Jednak nie znaczyło ono:, co ty opowiadasz? Zdawała się pytać: skąd wiesz?
- Już dawno zauważyłam, że nie jesteście sobie obojętni.
- To mąż mojej kuzynki, którą zawsze traktowałam jak siostrę. Jest ojcem mojej ukochanej siostrzenicy – uśmiechnęła się do mnie czule – Jak mogłabym się z nim związać? To nie wchodziło w grę.
- Moi rodzice się nie kochają. Zachowują się jak dwójka obcych sobie ludzi. Niedługo sąd orzeknie ich rozwód. Może i ty powinnaś wziąć z nich przykład.
- Octavio nigdy nie zgodzi się na rozwód. To zniszczyłoby mu karierę polityczną. Uwielbia szczycić się swoim nienagannym wizerunkiem.
- Właśnie widzę – z gniewem spojrzałam na te zdjęcia – Powiedz mi, co jest ważniejsze. Kariera polityczna takiego kłamcy, czy życie i przyszłość tak wspaniałej kobiety, jak ty ciociu…
- Kochanie – wzruszyła się – Wiem, że masz rację. Czas, żebym wzięła się w garść i zaczęła walczyć o swoje szczęście. W jutrzejszym wydaniu „El dia” opublikujemy jedno z tych zdjęć. Wybierz jakieś, takie najmniej obrzydliwe, dobrze. I napisz jakiś stosowny, ale krótki komentarz.
- To chyba kiepski pomysł – zaprotestowałam – Prasa nie da ci spokoju.
- Zrób to, o co cię proszę, zgoda? Ja już podjęłam decyzję – wyglądała na pewną siebie – w końcu zakończę tę dwudziestoletnią farsę, jaką było nasze małżeństwo.
- Ciociu, pamiętaj, że niezależnie, co się będzie działo, zawsze możesz na mnie liczyć. Zawszę będę przy tobie, żeby cię wspierać, bo bardzo cię kocham.
- Ja też bardzo cię kocham – przytuliła mnie do siebie – Co ja bym bez ciebie zrobiła? Dziękuję Bogu, że postawił cię na mojej drodze.
To pytanie – Co ja bym bez ciebie zrobiła? – bardzo mnie przeraziło. Zostało mi już tak mało czasu. Niedługo będę musiała ją opuścić. Kto będzie ją wtedy wspierał? Musiałam coś zrobić, żeby znalazła właściwą drogę życia. Muszę coś zrobić, żeby związała się już na zawsze z moim tatą. Gdy mnie już nie będzie, będą mieli siebie, by nawzajem się wspierać i kochać.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunrose
Idol
Idol


Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 1686
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Wenus :)

PostWysłany: 20:24:48 04-08-07    Temat postu:

Fajny odcinek Mam nadzieję że Mariana będzie w końcu z ojcem Mariny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:50:59 05-08-07    Temat postu:

Ten Octavio jest okropny, zdradzać taką kobietę jak Mariana. Dobrze, że wreszcie zdecydowała się od niego odejść, a publikacja tych zdjęć w gazecie jest moim zdaniem dobrym pomysłem.
Cytat:
Gdy mnie już nie będzie, będą mieli siebie, by nawzajem się wspierać i kochać.

To było śliczne
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:07:51 05-08-07    Temat postu:

odc. 43

W domu rozpętała się prawdziwa burza. Octavio był wściekły, jego krzyki było słychać w całym domu – Zabiję cię. Jak śmiałaś! – szarpał ciocię Marianę.
- Zostaw ją – stanęłam w jej obronie – Nie dotykaj cioci.
- Marino, ty się do tego nie mieszaj. Ta sprawa ciebie nie dotyczy – mówił do mnie, już trochę spokojniejszym głosem.
- Nie pozwolę, żebyś krzyczał na ciocię. Nie po tym, co jej zrobiłeś.
- Jak mogła mnie tak ośmieszyć, opublikować moje zdjęcia. Zrujnowała mi karierę – był czerwony z wściekłości.
- Nareszcie zrobiła to, co powinna zrobić już kilka lat temu – nagle pojawił się mój ojciec – W końcu pozbędzie się ciebie, ty łajdaku.
- A ty, po co się mieszasz? Czekałeś na to, prawda? Myślisz, że nie wiem, że od lat czekasz, żeby zająć moje miejsce? Po moim trupie. Nigdy nie zwiążesz się z moją żoną. Prędzej was pozabijam – Octavio był wściekły. Nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie.
- A teraz wyniesiesz się z tego domu – ciocia była zdeterminowana – Wynoś się stąd!
- Nie masz prawa mnie wyrzucić. To także dom moich dzieci – protestował.
- To dom mój i Mariny – stwierdziła ciocia – My będziemy decydować o tym, kto mieszka pod naszym dachem.
- Marino, nie możesz pozwolić, żeby mnie stąd wyrzuciła – spojrzał na mnie, chyba licząc, że go poprę.
- Ciocia podjęła już decyzję, a ja zamierzam ją uszanować – odparłam – Musisz się stąd wyprowadzić.
- Przemyśl to jeszcze – spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie – Nie możesz stanąć po jej stronie, przeciwko mnie, nie ty.
- Przykro mi, ale nie zmienię zdania.
- Jeszcze tego pożałujesz – odpowiedział zrezygnowany – Zobaczysz, że kiedyś pożałujesz tego, że odwróciłaś się do mnie plecami.
- Skończ już z tymi głupotami i pakuj walizki – zdenerwował się mój ojciec.
W taki właśnie sposób, Octavio Velasquez opuścił nasz dom. Z całą pewnością nie będzie jednak tak łatwo, na dobre wyrzucić go z naszego życia. Byłam przekonana, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy.
***
Tego dnia szłam do pracy w wyjątkowo dobrym nastroju. Nareszcie nadszedł ten dzień. Byłam ciekawa, jakie miny zrobią moi współpracownicy. Byłam pewna, że będą w szoku. Szczególnie nie mogłam się doczekać reakcji Cataliny. Wiedziałam, że trud i zaangażowanie, jakie włożyłam w tę misję, opłaciły się. Kiedy zajrzałam do sali, zajmowanej przez dziennikarzy, zastałam tam wyłącznie Maję, była dziwnie zamyślona.
- O czym tak myślisz? – zapytałam, wyrywając ją ze świata marzeń.
- Marino, wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Chyba tak. Maja, tylko mi nie mów, że się zakochałaś – ucieszyłam się.
- Tak. To jest miłość od pierwszego wejrzenia. On jest boski. Gdybyś go zobaczyła…
- Skąd go znasz? – byłam ciekawa, wszystkich szczegółów. Maja była raczej zrównoważoną dziewczyną, która nie tak łatwo traciła głowę dla mężczyzny.
- Właściwie wcale go nie znam. Minęliśmy się na schodach w redakcji, dziś rano. Gdybyś go zobaczyła…
- Kogo? – podeszły do nas Caty i Natalia.
- Najprzystojniejszego mężczyznę, jakiego w życiu widziałam. Przechadzał się korytarzem naszej redakcji. W pierwszej chwili myślałam, że to ten aktor. Wiecie ten przystojniak…Jak on się nazywa? Grał w Maria la del Barrio, Esmeralda, La usurpadora…
- Colunga. Carlos Manuel w Abrazame muy fuerte – podpowiedziała Naty – Chodzi ci o boskiego Fernando Colungę?
- O właśnie. O niego mi chodziło. Szłam po schodach, kiedy mnie minął – kontynuowała swoją opowieść Maja.
- Fernando Colunga minął cię na schodach naszej redakcji? – Catalina szeroko otworzyła usta z wrażenia.
- Eh to nie był on, tylko mężczyzna bardzo do niego podobny. Takie samo muskularne ciało. Ciemne włosy, ta opalenizna i uśmiech…Spojrzał w moja stronę i uśmiechnął się, a ja poczułam jak miękną mi nogi – znowu mówiła rozmarzona – Muszę się dowiedzieć, kim on był. Muszę go odnaleźć. O Boże – krzyknęła.
- O co chodzi? – zapytałam zdziwiona.
- Patrzcie tam. To on….
- Jest świetny – westchnęła Catalina.
- Boski – przyznała Natalia – Co za ciało….
Spojrzałam na przystojnego, młodego mężczyznę, który szedł w naszą stronę, szeroko się uśmiechając. Spojrzałam na jego szykowne buty, doskonale skrojone, jasne spodnie i błękitną koszulę. Pomyślałam, że rzeczywiście przypomina Colungę, ale doskonale wiedziałam, że to nie on. To było moje najdoskonalsze dzieło. Efekt ciężkiej, naprawdę ciężkiej pracy.
- Cześć – podszedł do nas i uśmiechnął się, ukazując rząd równych, białych zębów – Co słychać?
- Dziewczyny, co tak stoicie? – zganiłam je – Nie przywitacie się z Arturo?
- Aaarturo? – powtórzyły niemal chórem.
- A któżby inny? – uśmiechnął się do nich Arturo Feo, już nie taki Feo (Brzydki).
- O cholera – wyrwało się Catalinie.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:33:21 05-08-07    Temat postu:

Tak, Octavio może chcieć się zemścić, też podobała mi się bardziej ta "weselsza część" z Arturem Super :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolllina
Generał
Generał


Dołączył: 28 Gru 2006
Posty: 7848
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:26:24 06-08-07    Temat postu:

odcinek super no i Marina zrobiła z Artura przystojniaczka hehe
"- Przemyśl to jeszcze – spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie – Nie możesz stanąć po jej stronie, przeciwko mnie, nie ty. "<----ten cytat dał mi trochę do myslenia, ale to są moje domysły i narazie zachowam je dla siebie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:27:52 06-08-07    Temat postu:

Wiesz, że to też mi dało do myślenie? I myślę, że chodzi o to samo, ale zobaczymy w przyszłych odcinkach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:35:54 06-08-07    Temat postu:

odc. 44

Uśmiechnęłam się na wspomnienie minionych tygodni i trudu, jaki włożyłam w to, żeby upodobnić Arturo do człowieka. Teraz, gdy spoglądałam na niego, pewnego siebie, roześmianego, wiedziałam, że było warto. Z początku, niemal na siłę zaciągałam go do siłowni. Codziennie przed pracą zmuszałam do biegów. Gdy kompletowaliśmy jego garderobę, musiałam się z nim wykłócać w sklepach, żeby zrezygnował z jaskrawych koszul, na rzecz tych bardziej stonowanych. Miałam ochotę się roześmiać na wspomnienie wizyt u fryzjera, kosmetyczki czy okulisty. Najgorzej było, przekonać go do wyprowadzki z domu i wynajęcia własnego mieszkania. Arturo stał się młodym, zaradnym mężczyzną, świadomym swojej wartości. To, co na początku wydawało się nierealne, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Dziewczyny w pracy oszalały na jego punkcie. Nie mogły uwierzyć, że niezdarny brzydal, który miesiąc temu wybrał się na urlop, wrócił do pracy, jako przystojny, pewny siebie mężczyzna.
Po pracy wybrałam się do mieszkania, w którym żyłam jako dziecko. Chciałam zobaczyć, co słychać u Angela, który był dla mnie jak brat. To, co tam zobaczyłam, przeraziło mnie. W domu panował okropny bałagan. Było tam brudno, jakby od miesięcy nikt nie sprzątał. Angel leżał na kanapie, wpatrując się w telewizor i popijając piwo. Byłam zrozpaczona. Zapłakana przyszłam do domu Andrei, gdzie jakiś czas temu wprowadził się również Santi.
- Co się stało – przytulił mnie natychmiast, widząc w jakim jestem stanie.
- Byłam w domu u Angela. Ten chłopak niszczy sobie życie. Gdybyś zobaczył, w jakich warunkach tam żyje. Santiago błagam cię…
- O co najdroższa? – przytulił mie jeszcze mocniej i gładził po włosach.
- Gdy już mnie nie będzie, zaopiekujesz się nim. Spróbujesz się z nim zaprzyjaźnić i pomożesz wrócić na dobrą drogę. To świetny chłopak. Zasługuje na coś lepszego, niż takie życie. Czy możesz mi to obiecać?
- Oczywiście. Wiesz, że dla ciebie zrobiłbym wszystko. Jednak nie mów w ten sposób. Posłuchaj – spojrzał mi głęboko w oczy – Razem pomożemy twojemu bratu. Razem, bo ty nie umrzesz. Wybij to sobie z głowy. Naprawdę myślisz, że pozwoliłbym ci odejść? Nie ma takiej możliwości. Zostaniesz tu ze mną na ziemi i razem się zestarzejemy – zapewniał, a ja nie miałam siły się z nim kłócić. Wolałam zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że to, co mówi, jest prawdą.
Nagle pociągnął mnie za rękę – Chodź – roześmiał się – Mam dla ciebie niespodziankę – zaprowadził mnie do ogrodu. Byłam zaskoczona jego wyglądem. Wszystko wyglądało bajecznie. Ktoś ustawił stół, paliło się mnóstwo świec.
- Jak ci się podoba – na twarzy Santiago pojawił się ten charakterystyczny, szelmowski uśmiech.
- Jak tu pięknie – westchnęłam.
- Usiądź – zaprowadził mnie do stołu – Chcę się z tobą podzielić radosna nowiną. Proszę – podał mi kopertę. Którą z zaciekawieniem otworzyłam.
- Santiago – krzyknęłam z radości – Santi! Naprawdę? – niedowierzałam w to, co zobaczyłam.
- Naprawdę – uśmiechnął się – Jestem wolnym mężczyzną. Nic mnie już nie łączy z Aną Kariną. To orzeczenie naszego rozwodu.
- Tak się cieszę – uścisnęłam go i w tej samej sekundzie, ogród wypełniły dźwięki muzyki. To zespól Mariachis grał dla nas wzruszającą balladę Javiera Rodriguez: Llenando de Amor. Do moich oczu napłynęły łzy – Kochanie – wyszeptałam i wsłuchiwałam się w słowa ballady:
“Me estas llenando de amor poco a poquito
Como capullo que se hace flor muy despacito
De noche pensando en ti me quedo dormido
al despertar recuerdo so&ntilde;ar con angelitos ..”
Santiago uklęknął przede mną i wyciągnął z kieszeni marynarki, czerwone, aksamitne pudełko – Marino, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zgodzisz się zostać moją żoną – otworzył pudełko i moim oczom ukazał się przepiękny pierścionek z białego złota z brylantem.
- Wiesz, że nie mogę – wyszeptałam wzruszona – Nie mogę…
- Oczywiście, że możesz – uśmiechnął się do mnie prosząco – Zgódź się zostać moją żoną.
- Santiago, mój czas już się kończy – wyszeptałam i w tym samym czasie dotarły do mnie słowa kolejnej piosenki, śpiewanej przez Mariachis: Nunca te olvidare….
„Może minąć trzy tysiące lat, możesz całować inne usta, ale nigdy cię nie zapomnę” – Santi nucił razem z zespołem – „ale nigdy cię nie zapomnę”.
- Kocham cię – powtarzałam - ale wkrótce się rozstaniemy, na zawsze.
„Mogę umrzeć jutro, może wyschnąć ma dusza, ale nigdy cię nie zapomnę, nigdy cię nie zapomnę” – Santiago zaczął śpiewać głośniej, tak jakby chciał zagłuszyć to, co do niego mówię.
„Jak zapomnieć twój uśmiech, jak zapomnieć twoje spojrzenia, Jak zapomnieć, ze modliłem się, żebyś nie odeszła” – przyłożył swą dłoń do mojej twarzy a w jego oczach dostrzegłam łzy – „Jak zapomnieć twoje szaleństwa, jak zapomnieć, ze nagle zniknęłaś, jak zapomnieć, ze wciąż cię kocham, bardziej niż życie, bardziej niż wszystko”.
Uśmiechnęłam się do niego i nucąc „Mogę umrzeć jutro, może wyschnąć ma dusza, ale nigdy cię nie zapomnę, nigdy cię nie zapomnę” pozwoliłam, aby włożył mi na palec pierścionek.
- Kocham cię i nie pozwolę ci odejść – wyszeptał, tuląc mnie do siebie – Nie pozwolę ci odejść. Zostaniesz tutaj, na ziemi, jako moja żona. Na zawsze moja.
- Na zawsze twoja Santiago, gdziekolwiek będę…
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolllina
Generał
Generał


Dołączył: 28 Gru 2006
Posty: 7848
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:41:49 06-08-07    Temat postu:

odcinek piękny... Anetko ty to umiesz pisać tak żeby wzruszać... w końcówce to miałam łzy w oczach... Piękny odcinek naprawdę cudowny, boski, fantastyczny... Cieszę się, że Marina i Santiagosą szczęśliwi, nawet jeśli ich szczęście bedzie trwać krótko... Cudowny odcinek:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roberta Pardo
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 3078
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nie z tego świata

PostWysłany: 14:04:02 06-08-07    Temat postu:

jak pięknie, jak wzruszająco, jak cudownie, jak...ah brak mi słów by opisać ten odcinek...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:22:01 07-08-07    Temat postu:

odc. 45

W pracy panowało ogromne poruszenie. Błyskawicznie rozeszła się wiadomość o moich zaręczynach z Santim – Jak mogłaś trzymać to w tajemnicy? – oburzyły się dziewczyny.
- Przepraszam, ale same rozumiecie, że musiałam zachować ten sekret dla siebie. Był mężem mojej kuzynki…
- Całe szczęście, że rozwiódł się z tą jędzą i teraz będziecie szczęśliwi – chciały powiedzieć coś więcej, ale podeszła do nas ciocia Mariana – Marino, czy możemy pójść do gabinetu, chciałabym ci coś pokazać – poszłyśmy do siebie – Tu są materiały do następnego numeru. Czy możesz je przejrzeć i nanieść ewentualne poprawki?
- Oczywiście – odpowiedziałam, a następnie odważyłam się zadać pytanie – Ciociu, czy jesteś na mnie bardzo zła?
- Zła? Na ciebie? – wyglądała na zaskoczoną.
- Chodzi mi o mnie i Santiago, wiesz już, że…
- Kochanie, przepraszam, ale ze mnie gapa, zapomniałam ci pogratulować – przytuliła mnie do siebie – Wiem, że będziecie razem bardzo szczęśliwi. Tworzycie piękną parę.
- Więc nie jesteś zła, że się pobieramy – jej reakcja bardzo mnie zaskoczyła.
- Oczywiście, że nie. Już dawno zaakceptowałam wasz związek i życzę wam szczęścia, na które oboje zasługujecie – uśmiechnęła się serdecznie.
- Dziękuję – ze szczęścia łzy spłynęły mi po twarzy – Tak się bałam, że będziesz zła. Bardzo mi zależy na twoim poparciu.
- Kochanie, zawsze będę popierać wszystko, co robisz, bo bardzo cię kocham – znowu mnie objęła.
- A ja ciebie. Chciałabym, żeby mama zareagowała tak samo jak ty.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz. A teraz głowa do góry.
Dzień w pracy minął tak szybko. Gotowa do wyjścia, czekałam już tylko na Santiago. W międzyczasie dostrzegłam, że Catalinę coś trapi.
- Hej Catalina, co się dzieje? – zaniepokoiłam się.
- Spójrz tam – skinieniem głowy, wskazała mi Arturo i Maję – Tylko zobacz, jaka z niej obłudnica. Widzisz, jak klei się do Arturo? Dobrze wie, że jesteśmy parą, a wiesza się na nim… Nie, no dłużej tego nie wytrzymam. Idę tam. Już ja jej pokażę…
- Spokojnie – powstrzymałam ją – Uspokój się. Tylko rozmawiają.
- Tylko rozmawiają? – wściekała się – A widzisz jej dekolt? Cycki ma prawie na wierzchu. Specjalnie ubrała tę sukienkę. Udawała,moją przyjaciółkę, a teraz chce mi odbić mojego faceta. Co za…
- No już, uspokój się. A od kiedy nazywasz Arturo swoim facetem? – zdziwiłam się.
- Odkąd zmienił się w takie ciasteczko – uśmiechnęła się tajemniczo – I odkąd przekonałam się, że nieziemsko całuje.
- Serio? – roześmiałam się.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 7 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin