Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W labiryncie kłamstw
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 48, 49, 50  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Który z villanów powinien odegrać znaczącą rolę w finale serialu?
Manuel Rodriguez
12%
 12%  [ 1 ]
Esperanza Guzman
12%
 12%  [ 1 ]
Lucrecia De La Fuente
12%
 12%  [ 1 ]
Rodrigo Santanez
0%
 0%  [ 0 ]
Carmen Gordillo
0%
 0%  [ 0 ]
Oskar Gutierrez
0%
 0%  [ 0 ]
Tobias Castillo
0%
 0%  [ 0 ]
Manuel, Esperanza i Santanez
12%
 12%  [ 1 ]
Manuel i Esperanza
37%
 37%  [ 3 ]
Ostatni odcinek powinien być bez villanów
12%
 12%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 8

Autor Wiadomość
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:40:13 29-07-08    Temat postu:

Fajny odcinek
Pocałunek Mariny i Sergia nie zakończył się szczęśliwie. Sergio dostał od Simona, który był wściekły. Dobrze, że Marina mu powiedziała, że go nie kocha. A on nie odpuści. Poprzysiągł w myślach, że jeżeli będzie mu wchodził w paradę to go zabije.
Do Alejandra przyszła Esperanza przekonać go, żeby nikomu nie mówił o ich romansie. Chce odzyskać jago zaufanie do własnych celów.
Bruno odwiedził Ricarda i Isabelę, żeby powiedzieć że będzie im służył. Isabela mu nie wierz za bardzo. Ricardo także coś podejrzewa. Jeżeli się dowie, że Bruno gra na dwa fronty to wtedy Daniela zginie. Bruno igra z ogniem.
Manuel obsadził w radzie Lucresie, Esperanzę i Javiera. Ale dla tego ostatniego to nie jest takie szczęśliwe, bo wszystkie jego decyzje będą przegłosowane. Czuje, że w firmie już nie będzie tak jak dawniej.
Sergio przyszedł do swojego domu. Gustawo zaczął się go wypytywać co się stało, ale nic konkretnego się nie dowiedział. sergio mu tylko powiedział, ze chodzi o Marinę. Postanawia walczyć o jej uczucie i miłość.
Martin i Arturo opracowują plan. Najpierw chcą przenieść Alejandra do innego więzienia a potem upozorować samobójstwo, aby potem Alejandro wrócił do świata żywych, żeby walczyć.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:17:12 29-07-08    Temat postu:

wiedziałam ze tak się to skończy, Simon uderzył Sergia, Marina ich rozdzieliła...
dobrze ze Marina powiedziała Simonowi ze go nie kocha, po pocałunku z Sergiem wie że do tego chłopaka żywi uczucia
Simon jest zdolny do wszystkiego, pewnie wejdzie w pakt z Lucre
Esperanza odwiedziła Alejandra w więzieniu, jeszzce gada mu że ierzy w jego niewinność, a tak naprawdę boi si zeby nie wyszła prawda o jej romansie z nim...
Bruno zaczął działąć na dwa fronty, udaje przyjaciół Isabeli y Ricarda... ale tamci też nie są ufni w 100%..
ech manule już zrobił swoje rządy w firmie, Javier będzie jego pomocnikiem.. oprócz tego jeszcze lucrecia y Esperanza..
Arturo y Martin planują jak wydostać Alejandra z ięzienia, no bardzo jestem ciekawa
super odcinek
czekam na nowy, pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 14:35:11 30-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak oraz *~Lidka*

20 ODCINEK

Kilka dni później.

Arturo i Martin zaczęli powoli wtajemniczać Alejandra w swój ryzykowny, ale jedyny plan dzięki któremu ten ostatni odzyskałby w końcu wolność. Z początku niechętnie, ale ostatecznie De La Fuente zgodził się na strategię brata i komendanta policji. Niedługo cała trójka podjąć miała pierwszy krok w tym kierunku. Marina nie była ostatnio sobą. Wyraźnie źle się czuła i nawet Soledad nie mogła jej pomóc. Spotykała się oczywiście na uczelni z Sergiem, ale pomimo wyraźnego przyciągania do tego chłopaka, starała się kumulować emocje. Był przecież jeszcze Simon i choć Marina powiedziała mu co o ich „związku” myśli, to jednak on nie dawał za wygraną. Nie odstępował dziewczyny na krok. Sergio nie zamierzał się jednak poddawać. Soledad coraz częściej myślała o Gustavo, a i jemu nie była ona obca. Nadszedł jednak dla Munosa czas powrotu do pracy w hacjendzie Sandovalów. Chłopak wciąż pragnął zemsty na mordercy swojej siostry. Javier i Ofelia nie mogli się ostatnio porozumieć. Oddalali się od siebie mimo tego, że Javier szczerze kochał dziewczynę, ale czasami jakby zapominał o jej istnieniu. Ofelia znosiła to jak mogła, bo wiedziała, że jej ukochany ma problemy w pracy... problemy spowodowane przez Manuela. Doskonale się maskował. Cała rodzina oprócz Javiera ufała mu i wierzyła w mądrość podejmowanych przez niego decyzji. Tymczasem on razem z Esperanzą i Lucrecią poprzez interesy Simona i wstawiennictwo Ricarda rozciągali swoje władanie. Bezradny Bruno widział to wszystko na własne oczy, ale musiał być posłuszny. Rodzeństwo De La Fuente nie miało pojęcia co dzieje się za ich plecami. Skoro Manuel miał praktycznie władzę nad firmami i interesami Alejandra kwestią czasu było pozbycie się Javiera, a wtedy zostałby tylko jeden drobny krok do przejęcia hacjendy. Tobias ze swoimi ludźmi ponownie zaatakowali mieszkanie Caroliny i Adriana, ale nie zastali tam nikogo. Schronienia udzielił im Carlos, adorator Caroliny. Adrian był pod ścianą i wiedział, że niedługo przyjdzie czas na wyznanie córce bolesnej prawdy. Wieczne ukrywanie się niczego nie zmieni. Perspektywa odwiedzenia jaskini lwa nawet dla niego wydawała się prawdopodobna...

Stolica.

Więzienie.

- Witaj Arturo. To co robicie dla mnie jest wspaniałe, ale jeżeli się nie uda, to wy również dołączycie do mnie i będziecie siedzieć w więzieniu – powiedział Alejandro...
- Bierzemy to na własną odpowiedzialność. Tylko na nas możesz liczyć. Wierzymy w twoją niewinność i za wszelką cenę postaramy ci się pomóc – odparł Arturo.
- Byłem sceptyczny, ale teraz wiem, że muszę stąd wyjść...
- Musisz się jednak zgodzić na to aby uznano cię za martwego... Wtedy zobaczysz kto jest naprawdę twoim wrogiem. Będziemy działali z ukrycia.
- Ale...
- Wiem, że twoje dzieci będą cierpieć. To będzie kolejna trudna próba dla nich, ale wyjdą z niej jeszcze silniejsze niż przedtem. Spowodujemy, że będziesz martwy za życia. Poznamy wszystkich obłudników którzy będą chcieli zagarnąć to co twoje. Zemścisz się na nich z naszą pomocą. Zachowaj na razie spokój, a lepsze dni nadejdą...
- Kiedy zaczynamy nasz plan?
- Prędzej niż myślisz. Weź to... Arturo dyskretnie podał coś do ręki swojemu przyjacielowi.
- Co to? – zdziwił się Alejandro.
- To spowoduje, że poczujesz się nieco gorzej i nie będą wiedzieli co ci jest. Konieczna będzie wizyta w szpitalu...
- Co? Chcesz mnie naprawdę zabić?
- To nic takiego. Spowoduje co prawda silne bóle i wymioty, ale musisz przez to przejść jeżeli chcesz stąd wyjść. Skorzystaj z tej tabletki wieczorem w swojej celi. Resztą zajmę się ja i twój brat... Nie zawal sprawy. Dość tej wizyty. Musiałem się ubrać po cywilnemu, ale i tak pewnie poznali kim jestem. Do zobaczenia na wolności Alejandro...
- Oby tak było Arturo. Cokolwiek się stanie, to wiedz, że dziękuję ci za wszystko co robisz. Tobie i mojemu bratu.
- Podziękujesz w odpowiednim momencie. Trzymaj się!
- Zażyję to świństwo, które pomoże mi się stąd wydostać. Wiem, że nie mam innego wyboru – pomyślał Alejandro chowając tabletkę do kieszeni...

Mieszkanie Carlosa.

- Nie martw się Carlos. Nie będziemy wiecznie siedzieć u ciebie na garnuszku – powiedział do chłopaka Adrian.
- Tata ma rację. Znajdziemy sobie nowe lokum – dodała Carolina.
- Co ty mówisz? Tak miło mnie i moim rodzicom gościć was w swoich skromnych progach. Zostańcie tu ile chcecie – stwierdził przekonująco chłopak uradowany, że ma tak blisko siebie ukochaną dziewczynę.
- Dziękuję. To miłe co mówisz – uśmiechnęła się Carolina.
- Zostawię was samych. Muszę wyjść w sprawie naszego nowego mieszkania – powiedział wychodząc Adrian.

Po chwili...

- Nigdy nie sądziłem, że u mnie zamieszkasz – wyznał Carlos.
- Ja również o tym nie myślałam, ale takie jest życie – odparła Carolina.
- To przeznaczenie kochanie...
- Oj przestań już gadać takie rzeczy. Wiesz jak cię lubię...
- Wiem...
- Musisz mi więc pomóc...
- Wiedziałem, że nic nie robisz bezinteresownie...
- Pomożesz mi czy nie?
- Tobie pomogę zawsze...
- Pojedziesz ze mną do Coralos. Tam będę musiała rozwikłać pewną zagadkę...
- Nie rozumiem...
- Nie pytaj o nic. Zrobisz to dla mnie czy nie?
- Jak chcesz. Pomogę ci, bo i tak zawsze to robię.
- Wreszcie mówisz do rzeczy – pocałowała chłopaka w policzek Carolina. Pójdę pozmywać. Nie mogę tak się obijać w twoim domu...
- Jestem jej chłopcem na posyłki. Nigdy mnie nie pokocha – zasmucił się Carlos...

Mieszkanie Manuela.

Lucrecia nie zaprzestała starań aby jeszcze bardziej zbliżyć się do nowego szefa firmy...

- Czego znowu chcesz? – zapytał nie odrywając wzroku od papierów Manuel.
- Przeniosłeś pracę z banku do domu? – zdziwiła się Lucrecia.
- Tak, a co w tym dziwnego?
- Pracuś z ciebie kotku... Podoba mi się, że tak dobrze mnie traktujesz. Nie spodziewałam się, że będę w radzie nadzorczej...
- Nie miałem innego wyjścia. Jesteś moim sojusznikiem w walce z Javierem i resztą, więc wybrałem mniejsze zło...
- Nie mów tak skarbie... Robisz to także z powodu tego, że dużo o tobie wiem... Nikt oprócz mnie nie wie, że praktycznie masz też władzę nad hacjendą, prawda?
- Nie będziemy drążyć tego tematu. Jak będziesz grzeczna to w końcu dowiesz się jak wysoko mierzymy i kto tym wszystkim steruje. Może poznasz tych wpływowych ludzi...
- O niczym innym nie marzę... Chociaż w tej chwili myślę też o czymś innym...

Lucrecia po raz kolejny zaczęła rozbierać się i uwodzić Manuela... Przecież jej nikt nie powinien się oprzeć.

- Może do trzech razy sztuka kotku? – spytała Lucrecia rozpinając mężczyźnie koszulę i całując go...
- Wiesz co... Podoba mi się twój upór. Niewiele różnisz się od kobiet które znam, ale masz w sobie to coś co mi się nawet podoba... Właściwie mógłbym zrobić sobie przerwę od pracy i trochę się rozluźnić – odparł Manuel zgadzając się w końcu na „propozycję” dziewczyny.

Lucrecia i Manuel szybko przeszli do sypialni mężczyzny. Było to przypieczętowanie ich interesu...

- Już jest mój... Mam go w garści. To nie on, a ja będę wszystkim
sterować – pomyślała Lucrecia całując Manuela.
- Odrobina przyjemności z tą dziwką mi nie zaszkodzi. Zgubi ją jej pewność siebie. Wypadnie z gry szybciej niż sądzi – zastanawiał się Manuel...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

- Potrzebuję porządnego płatnego zabójcę, a nie tych durniów którzy nie potrafią wykonać żadnego zadania – oburzał się Ricardo rozmawiając przez telefon...
- Nie tym tonem Ricardo... Nie zapominaj z kim rozmawiasz... W każdej chwili mogę zastąpić cię kimś innym. To po pierwsze... A po drugie, nie obchodzi mnie los twojej córeczki którą miałeś ze służącą. To są twoje sprawy, a nie nasze. Nie będę wysyłał ludzi którzy będą twoimi sługusami. Masz swoich, to z nich korzystaj...
- Będę potrzebował specjalnego człowieka także do innych celów! Szykuje się finał akcji z rodziną De La Fuente...
- Wszystko w swoim czasie... Dostaniesz jednego z moich najlepszych ludzi, ale tylko wtedy go do ciebie przyślę gdy będzie to mnie pasowało, a nie tobie. Rozumiemy się?
- Tak – odpowiedział po chwili wściekły Ricardo...
- I nie dzwoń do mnie więcej w takich błahostkach. Nie potrzebujesz wielu ludzi aby pokonać rodzeństwo De La Fuente. Masz wszystko w ręku aby przejąć ich ziemie, więc to zrób!

Mężczyzna się rozłączył... Kiwnął palcem w kierunku jednego ze swoich ludzi...

- Podejdź tu Oskar...
- Słucham panie Santanez...
- Niedługo zmienisz terytorium swojej działalności.
- Kiedy?
- Wtedy kiedy dam ci znać. Teraz będziesz zabijał w Coralos. Ale to wciąż mnie będziesz służył, a nie tamtym ludziom którym wydaje się, że pozjadali wszystkie rozumy.
- Tak jest, szefie...
- Będę cię informował co dalej. Na razie zostajesz w moim otoczeniu w stolicy. Możesz odejść...

Tymczasem Ricardo był zdenerwowany tą nieprzyjemną rozmową...

- Nie mam ubezpieczenia na życie. Muszę uważać, bo inaczej sprzątną mnie zanim się obejrzę. To wszystko musi być moje, bo wtedy pokażę im, że można na mnie liczyć. Wtedy nie będę mogli mnie
ruszyć – pomyślał Ricardo...

Tymczasem...

Esperanza w świetnym nastroju wychodziła właśnie z hotelu w towarzystwie sędziego Barriosa.

- Jesteś wspaniałą kochanką. Nie mam słów – powiedział do niej sędzia.
- Ty również jesteś świetny – odparła Esperanza.
- Miło mi to słyszeć...
- Interesy to interesy. Brzydzę się tym starym kretynem, ale nie mam innego wyjścia. Każdy ze wspólników jest zagrożony i musi mieć jakieś wsparcie – pomyślała Esperanza z obrzydzeniem patrząc na swojego kochanka.

Oboje nie spodziewali się, że obserwuje ich Martin...

- A to niespodzianka. Ona zawsze była szmatą, ale ja znam jej towarzysza... To przecież ten sprzedajny sędzia! Sędzia Barrios! Pamiętam go... Esperanza groziła mi, że jeżeli nie opuszczę kraju to załatwi mi szybki proces i pobyt w więzieniu... I pomyśleć, że to samo spotkało teraz mojego brata. Tym razem jednak nie wygrają. Nie uda m się to – pomyślał Martin wsiadając do samochodu i odjeżdżając...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

- Nie ma mojego męża, ale zgadzam się. Twój brat może z tobą pracować w naszej hacjendzie. Jest na pewno tak samo pracowity jak ty. Ricardo chwali sobie twoją pracę. A drugi Munos gwarantuje nam jeszcze lepszą i wydajną pracę. Nie ma najmniejszego problemu abyś pomagał bratu – powiedziała Isabela.
- Bardzo dziękuję pani Sandoval – odparł Sergio.
- Nie ma za co. Bierz się lepiej do roboty...
- To żmija, która tylko udaje miłą. Uważaj na nią i na Ricardo – poklepał po plecach brata Gustavo.
- Pokażesz mi wszystkie zakątki tej hacjendy? Będę pracował w wolne dni od studiów i ewentualnie po zajęciach...
- Zaraz ci wszystko pokażę. Pracujesz nie dlatego żeby mi pomóc, ale dlatego, że to ziemi są położone blisko ziem De La Fuente... Wciąż myślisz o Marinie – zasugerował Gustavo...
- Nie mylisz się – odpowiedział mu szczerze Sergio. Ciekawe co teraz robi...

Kilka godzin później.

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Na rodzinnej kolacji obok Mariny, Soledad i Javiera z Ofelią jak zwykle pojawili się Esperanza, Lucrecia, Manuel, a także Simon, który wydawał się być dość zdenerwowany.

- Dzisiaj nie będzie rozmów o interesach – zapewnił Manuel i zgodziły się z nim Esperanza i Lucrecia. Także Javier i reszta odetchnęli z ulgą, bo mieli dość banku i rozmów na jego temat...
- Jednak ja chciałbym coś powiedzieć. I nie ma to również nic wspólnego z waszą firmą. Bez obaw – powiedział Simon wstając z krzesła.
- O co mu chodzi? – zdziwiła się Esperanza.
- Chyba wiem o co – nie mogła powstrzymać śmiechu Lucrecia.
- Jak wiecie jesteśmy z Mariną parą już od dłuższego czasu. Następuje więc pewny moment kiedy trzeba podjąć radykalniejsze kroki...
- Co on bredzi? – zastanawiała się Marina.
- Szykuje się niezła przemowa – westchnął Javier...
- A ja jako mężczyzna który wie czego chce w życiu i kogo najbardziej kocha zrobię to co powinienem zrobić już dawno temu...
- Tylko tego brakowało – pomyślała Soledad spoglądając na całą bladą siostrę...
- Jako, że wasza mama nie żyje, a ojciec również jest nieobecny zwracam się do ciebie Javier i ciebie Soledad jako rodzeństwo mojej Mariny. Ale przede wszystkim zwracam się do ciebie kochanie...

Simon podszedł do Mariny i teatralnie uklęknął wyciągając drogocenny pierścionek...

- Wyjdziesz za mnie Marino De La Fuente? – zapytał Simon dziewczynę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:21:05 30-07-08    Temat postu:

Super odcinek
Arturo i Martin realizują plan wydostania Alejandra na wolność. Arturo dał przyjacielowi jakąs tajemniczą tabletkę a Alejandro jest gotów ją zarzyć.
Carolina i Adrian zamieszkali u Carlosa. Carolina poprosiła go, żeby pojechał z nią do Caracos a on się zgodził, jednocześnie się zaśmucił, bo zdał sobie sprawę, że jest tylko jej chłopcem na posyłki i że ona go nie pokocha. Szkoda mi go
Manuel dał się uwieść Lucresii, która myśli, że ma go w garści. Jakże się myli. Manuel jest sprytny i nie jest głupi.
Ricardo dzwonił do swojego szefa, który tym wszystkim kieruje i poprosił o płatnego zabójcę, ale dostanie go dopiero jak szef o tym zadecyduje. I dobrze. Za to człowiek tego mężczyzny pojedzie do Caracos. Robi się coraz ciekawiej i groźniej.
Wychodzącą Esperanzę i sędziego zauważył Martin. Teraz już wie skąd Alejandro dostał tak szybko wyrok, ale postanowił, że teraz nie pójdzie tak łatwo.
Sergio postanowił zatrudnić się u Sandovalów, żeby być blisko Mariny. Ciekawe co z tego wyniknie
Simon poprosił Marinę o rękę. Mam nadzieje, że mu odmówi. Przeciż go nie kocha. Coraz częściej myśli o Sergiu.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:29:04 30-07-08    Temat postu:

fajny początek xD
Arturo z martinem niedługo zaczną swój plan dotyczący uwolnieniea Alejandra, Gusatavo planuje zemstę, bracia Munos ciągle myślą o siostrach de la Fuente, i nawzajem Javiera jako jedyny nie ufa Manuelowi, przez te kłopoty w pracy oddala się od Ofelii, Tobias z bandą znowu chcieli zaatakować w domu Adriana y Caro, ale ich już tam nie zastali, ale schronienia udzielił im adorator Caroliny - Carlos...
wow ale plan, Alejnadro ma wziaść jakieś tabletki, po to żeby wyjść z celi..hehe fajnie
oo Caro zaproponowała Carlosowi żeby pojechał z nią do Coralos...
hehe Lucre dopięła swego i wkońcu uwiodła Manuela...oboje myślą o sobie jak o przeciwnikach, hehe
Ricardo chce wynająć płatnego mordercę..
Esperanzę ze sprzedajnym sędzią zobaczył Martin...
ooo Sergo też będzie pracował w hacjendzie Sandovalów, tylko dlatego zeby być bliżej Mariny
o kurczę ale koncówka Simon oświadczył się Marinie, mam nadzieję ze ona powie mu NIE!, hehe
czekam na newik )


Ostatnio zmieniony przez a_moniak dnia 16:29:52 30-07-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:23:23 30-07-08    Temat postu:

Fajny odcinek
Alejandro zgodził się na plan Pewnie już wkrótce zostanie zrealizowany..
Marina myśli o Sergiu ale stara się powstrzymywać Soledad o Gustavo..
Carolina i Adrian zamieszkali u Carlosa.. Szkoda,że Carlos zdał sobie sprawę z tego,ze Carolina go nie kocha
Manuel wylądował w łóżku z Lucrecią Ona myśli,ze ma go w garści ale on nie jest głupi
Ricardo potrzebuje płatnego zabójcy ale wszystko w swoim czasie..
Martin obserwowała Esperanzą i sędziego..Teraz wie skąd taki wyrok.. Poznał sędziego.. Zapowiedział,że tym razem nie da im tak łatwo wygrać
Sergio tez będzie pracował u Sandovalów Nie odpuszcza..Chce jeszcze bardziej zbliżyć się do Mariny,byc cały czas blisko niej
No i ta koncówka.Simon zdecydował się poprosić Marinę o rękę.Mam nadzieję,że mu odmówi przeciez kocha Sergia nie może się dalej oszukiwac..

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:40:22 01-08-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak oraz *~Lidka*

21 ODCINEK

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Wyznanie Simona spowodowało spore zamieszanie wśród innych obecnych w hacjendzie, ale przede wszystkim ścięło z nóg Marinę. Poruszenie i radość w oczach Simona, a także jego tajemniczy krok właśnie teraz jeszcze bardziej zamieszały w głowie dziewczyny.

- Wyjdziesz za mnie kochanie? – powtórzył z nadzieją w głosie Simon.

Nie był pewny odpowiedzi, ale starał się sprawiać wrażenie dumnego i zakochanego szczęśliwca...

- Nic nie odpowiesz kuzynko? Spójrz jak bardzo zdenerwowany jest twój ukochany – powiedziała ledwo powstrzymując śmiech Lucrecia.
- Ma czekać w nieskończoność? Co z tobą Marina? Daj mu odpowiedź! – dodała Esperanza.
- To chyba jej decyzja, a nie wasza! – wtrącił również zdenerwowany całą sytuacją Javier.
- Ja... nie wiem co mam powiedzieć... Nie spodziewałam się tego – powiedziała w końcu Marina...
- A powinnaś. Przecież wiesz jak bardzo cię kocham... To jak będzie? Zgodzisz się?

Stolica.

Więzienie.

Alejandro był zdenerwowany jak nigdy. Ciągle chodził i myślał czy plan się powiedzie... W razie niewypału byłby to już definitywny jego koniec. Towarzysz z celi głośno chrapał co nie pozwalało skupić myśli. Mężczyzna sięgnął w końcu po tabletkę, którą otrzymał od Arturo. Ten okrutny lek miał go ściąć z nóg, ale był przepustką do wolności której tak bardzo przecież pragnął. Miał jeszcze dużo do zrobienia poza murami tego okrutnego więzienia...

- Zrobię to dla swoich dzieci. Wyjdę i wrócę do nich aby udowodnić im swoją niewinność i ukarać prawdziwych winnych – pomyślał Alejandro... Teraz albo nigdy. Już najwyższy czas aby rozpocząć ten plan...

Mieszkanie Arturo.

Martin i Arturo zastanawiali się czy Alejandro odważy się na ten ryzykowny krok. Nie było wiele czasu do namysłów, im szybciej spróbuje, tym lepiej dla niego...

- Denerwujesz się? – spytał Martin.
- A ty nie? Nie wiem czy on się odważy na ten szalony krok – odparł Arturo.
- Nie znasz mojego brata. Zrobi wszystko aby wrócić do rodziny i odzyskać wolność. Bądźmy w gotowości. Być może nawet najbliższe godziny zadecydują co będzie z nim dalej...
- Wszystko jest pod kontrolą. Dowiem się co jest grane. A liczę na twoją pomoc...
- Jadę dziś pod fałszywym nazwiskiem do więzienia. Tam mam pracować przy grzebaniu zmarłych. A jest tam trochę roboty, bo panuje totalne bezprawie. To cud, że nie zabili jeszcze mojego brata.
- Bądź czujny. Musimy wiedzieć co się z nim stanie i gdzie go będą chcieli przetransportować – stwierdził Arturo.
- Wszystkiego się dowiem. Już moja w tym głowa – przyznał Martin...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Gustavo doradzał bratu jak ma pracować aby jego pracodawcy byli zadowoleni. Z drugiej jednak strony rozwijanie się hacjendy tych przeklętych drani zupełnie nie było mu na ręki. Musiał jednak stwarzać pozory. Był tam chwalony, więc jego brat także powinien mieć u Ricardo i Isabeli dobrą opinię...

- Czemu tu pracujesz skoro na kilometr widać, że nie lubisz tych ludzi? – spytał go Sergio.
- Wydaje ci się... Może rzeczywiście za nimi nie przepadam, ale lubię to co robię i chcę to robić dobrze – lakonicznie odpowiedział Gustavo...
- Moim zdaniem masz w tym jakiś ukryty cel. Możesz mi przecież powiedzieć jaki...
- Daj spokój. Lepiej idź z tymi ludźmi do stajni. Jest tam jeszcze mnóstwo roboty do wykonania. Wolałbyś tam pewnie spotkać Marinę, ale na razie musisz o niej zapomnieć...
- Nie bądź taki do przodu, bo wiem, że szalejesz za Soledad...
- Za nikim nie szaleję. Idź i już mnie nie denerwuj... On ma rację. Ciągle o niej myślę... Ale czy to ma w ogóle jakieś szanse zaistnienia? – pomyślał Gustavo...

Mieszkanie Carlosa.

- Już niedługo zmienimy z Caroliną mieszkanie, więc w końcu się nas pozbędziesz – powiedział żartobliwie Adrian...
- Niech pan tak nawet nie mówi. Możecie tu mieszkać ile chcecie. Już to wielokrotnie wam sugerowałem – odparł Carlos.
- Tak, wiem o tym. Nie możemy jednak nadużywać twojej i twoich rodziców gościnności.
- Ale to nie tak...
- Wiem, że pomagasz nam także z innego powodu. Nie jestem głupi i wiem co czujesz do mojej córki. Sądzę, że ona jednak nie do końca traktuje cię poważnie. To zwariowana dziewczyna i miała już wielu chłopaków, ale to ciebie zawsze najbardziej lubiłem i ceniłem. Miałeś na nią zawsze dobry wpływ. Może z czasem ona...
- Nie wiem czy ona zdoła mnie pokochać panie Gomez. Ja jednak zawsze jestem gotów jej pomóc. Zawsze...
- Obyś tylko nie zrobił żadnego głupstwa przez moją córkę. Ona i jej pomysły... dobrze wiesz co potrafi wykombinować...
- Będę miał się na baczności...
- Czyżbyście rozmawiali o mnie? – wtrąciła Carolina wchodząc do kuchni.
- Skądże znowu – powiedział Adrian...
- Rozmawialiśmy o życiu. Po prostu – dodał Carlos.
- Jakoś wam nie wierzę. Pewnie znowu mnie obgadywaliście. Ale w końcu nie dziwię się. Obaj mnie kochacie, prawda? – uśmiechnęła się dziewczyna...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Nie wiem. Nie odpowiem ci dzisiaj – przerwała chwilę milczenia Marina...
- Ale jak to? Przecież tak dobrze nam razem... Jesteśmy już ze sobą kilka miesięcy i najwyższy czas przynajmniej dla mnie aby się ustatkować – argumentował zdenerwowany Simon...
- Ciesz się, że ci nie odpowiem przecząco. Pomyślę o twojej propozycji. A teraz wybaczcie. Idę do siebie...
- Zaczekaj!
- Zostaw ją Simon. Musi to przemyśleć. Nie jest pewna swojej decyzji. To decyzja na całe życie. Zrozum jej wahania i niepewność – wtrąciła Soledad...
- Nie rozumiem! Nie potrafię zrozumieć!
- Uspokój się! Daj jej czas do namysłu – dodał Javier...
- Niech będzie jak chcecie, ale mam nadzieję, że gdy przyjdę tu jutro, dostanę w końcu odpowiedź – powiedział Simon wychodząc z rezydencji...
- Ale się porobiła – kiwała głową Ofelia...
- Biedny Simon. Chyba wiem dlaczego moja kuzynka się waha. Chodzi o innego mężczyznę. Domyślam się nawet kogo – pomyślała Lucrecia...
- Dokończmy tę kolację w spokoju – zaproponowała po chwili Esperanza.
- Dobry pomysł. Niech Marina zastanowi się i w spokoju podejmie decyzję w sprawie Simona – powiedział Manuel.
- To moja siostra i muszę z nią porozmawiać, więc wybaczcie – stwierdziła Soledad...
- Kolejna kolacja odbyta we wspaniałej atmosferze – westchnęła Lucrecia...

Stolica.

Więzienie.

- Co się dzieje? Nie będziemy na każde twoje zawołanie kretynie! – krzyczał strażnik do Pedra.
- To nie o mnie chodzi! Spójrzcie co się stało z moim kumplem z celi! On chyba nie żyje...
- Zabiłeś go? Znamy cię od tej strony. Nie od dziś tu siedzisz!
- Nawet go nie dotknąłem! Może jeszcze żyje! Sprawdźcie!

Po chwili dwóch strażników weszło do celi i podeszło do nieprzytomnego Alejandra. Miał słaby puls, ale żył, a wokół niego aż roiło się od wymiotów i krwi...

- Jeszcze żyje. Trzeba go zabrać do szpitalnego lekarza. Natychmiast! To może być coś poważnego...
- Ten cały Alejandro nie jest taki głupi na jakiego wygląda. Fachowa robota aby wydostać się na jakiś czas z celi i pobyć w izbie chorych. Ciekawe jak długo będą się tam z nim cackać. To była chyba poważniejsza próba samobójcza. Ja nie mam z tym nic wspólnego – zastanawiał się Pedro...

Tymczasem...

- Jesteś tu pierwszy dzień? – zapytał pewien mężczyzna.
- Tak, dzisiaj zaczynam, ale widzę, że będę miał sporo roboty – odparł Martin...
- Masz rację. Przed chwilą wieźli jakiegoś więźnia... Ledwo żywy, ale chyba jeszcze jego ciało nie wpadnie w nasze ręce...
- O kim mowa? – zainteresował się Martin...
- Nie wiem, a czemu pytasz?
- Z ciekawości...
- Pewnie nie wytrzymał w ciemnej celi lub jego współwięzień chciał go zgwałcić. Próba samobójcza to najlepsza próba ucieczki. Codziennie będziemy tu mieli niedoszłych samobójców lub po prostu trupów...
- Nie boję się takiej pracy... ale rzeczywiście to co mówisz brzmi wręcz okropnie... Oby Alejandro nie przedawkował. Teraz potrzebny jest nam żywy, a nie martwy – pomyślał Martin...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Co z tobą Marina? Nie udawaj, że słowa Simona cię zaskoczyły – powiedziała Soledad... Wiadomo było, że kiedyś zaproponuje ci małżeństwo...
- Wiem, ale ja... – próbowała coś odpowiedzieć Marina, ale łzy jej na to nie pozwalały...
- Ale co takiego? Nie jesteś pewna swoich uczuć co do niego? Możesz się wstrzymać z wyborem...
- Ja go nie kocham, ale nie wiem co mam robić!
- Chyba nie chcesz zniszczyć sobie życia i wyjść za tego człowieka! Niewiele wiem o Simonie, ale nie przepadam za nim...
- Nie jest taki zły, ale nasz związek to farsa. Zawsze był farsą... Nie było w nim życia...
- A może chodzi o kogoś innego, co? Swojej siostrze możesz powiedzieć prawdę...
- Być może masz rację. Sama nie wiem co czuję. Jestem taka rozdarta... Małżeństwo z Simonem to ostatnie czego teraz chcę!
- Wierzę ci, ale musisz podjąć jakąś decyzję! Prędzej czy później staniesz przed nim i dasz mu odpowiedź...
- Nie mogę się zgodzić i zmarnować sobie życia! Rozumiesz? Nie mogę!
- Powiedz mi jak to jest naprawdę... Co jest prawdziwym powodem tego niezdecydowania?
- Nie będę oszukiwać... Czuję coś do innego mężczyzny... Jest mi bardzo bliski i chyba się zakochałam...
- Kto to taki? Znam go...
- Znasz, ale nie chcę o tym mówić... Jedyne czego chcę to zapomnieć
o dzisiejszej kolacji, o propozycji Simona i o wszystkim! Jedno jest pewne. Czeka mnie niezwykle trudna decyzja – wyznała pełne niepokoju Marina...

Tymczasem...

Simon wściekły wrócił do swojego mieszkania. Wiedział, że niepewność Mariny oznacza praktycznie odpowiedź na „nie”. Zdawał sobie sprawę, że aby mieć część hacjendy musi być mężem dziewczyny. Inaczej wypadnie z gry i zostanie pionkiem dla Ricardo Sandovala...

- Dość tego! Zmuszę ją do ślubu! Zdobędę poparcie i tak zrobię! Ona nie chce za mnie wyjść z powodu tego kolegi ze studiów! Ten frajer pożałuje tego! Nie będzie mi stawał na drodze! Nie rozdzieli mnie z Mariną! Koniec proszenia! Teraz sięgnę po to co moje! – pomyślał zdenerwowany Simon sięgając po whisky...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:42:18 01-08-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak oraz *~Lidka*

21 ODCINEK

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Wyznanie Simona spowodowało spore zamieszanie wśród innych obecnych w hacjendzie, ale przede wszystkim ścięło z nóg Marinę. Poruszenie i radość w oczach Simona, a także jego tajemniczy krok właśnie teraz jeszcze bardziej zamieszały w głowie dziewczyny.

- Wyjdziesz za mnie kochanie? – powtórzył z nadzieją w głosie Simon.

Nie był pewny odpowiedzi, ale starał się sprawiać wrażenie dumnego i zakochanego szczęśliwca...

- Nic nie odpowiesz kuzynko? Spójrz jak bardzo zdenerwowany jest twój ukochany – powiedziała ledwo powstrzymując śmiech Lucrecia.
- Ma czekać w nieskończoność? Co z tobą Marina? Daj mu odpowiedź! – dodała Esperanza.
- To chyba jej decyzja, a nie wasza! – wtrącił również zdenerwowany całą sytuacją Javier.
- Ja... nie wiem co mam powiedzieć... Nie spodziewałam się tego – powiedziała w końcu Marina...
- A powinnaś. Przecież wiesz jak bardzo cię kocham... To jak będzie? Zgodzisz się?

Stolica.

Więzienie.

Alejandro był zdenerwowany jak nigdy. Ciągle chodził i myślał czy plan się powiedzie... W razie niewypału byłby to już definitywny jego koniec. Towarzysz z celi głośno chrapał co nie pozwalało skupić myśli. Mężczyzna sięgnął w końcu po tabletkę, którą otrzymał od Arturo. Ten okrutny lek miał go ściąć z nóg, ale był przepustką do wolności której tak bardzo przecież pragnął. Miał jeszcze dużo do zrobienia poza murami tego okrutnego więzienia...

- Zrobię to dla swoich dzieci. Wyjdę i wrócę do nich aby udowodnić im swoją niewinność i ukarać prawdziwych winnych – pomyślał Alejandro... Teraz albo nigdy. Już najwyższy czas aby rozpocząć ten plan...

Mieszkanie Arturo.

Martin i Arturo zastanawiali się czy Alejandro odważy się na ten ryzykowny krok. Nie było wiele czasu do namysłów, im szybciej spróbuje, tym lepiej dla niego...

- Denerwujesz się? – spytał Martin.
- A ty nie? Nie wiem czy on się odważy na ten szalony krok – odparł Arturo.
- Nie znasz mojego brata. Zrobi wszystko aby wrócić do rodziny i odzyskać wolność. Bądźmy w gotowości. Być może nawet najbliższe godziny zadecydują co będzie z nim dalej...
- Wszystko jest pod kontrolą. Dowiem się co jest grane. A liczę na twoją pomoc...
- Jadę dziś pod fałszywym nazwiskiem do więzienia. Tam mam pracować przy grzebaniu zmarłych. A jest tam trochę roboty, bo panuje totalne bezprawie. To cud, że nie zabili jeszcze mojego brata.
- Bądź czujny. Musimy wiedzieć co się z nim stanie i gdzie go będą chcieli przetransportować – stwierdził Arturo.
- Wszystkiego się dowiem. Już moja w tym głowa – przyznał Martin...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Gustavo doradzał bratu jak ma pracować aby jego pracodawcy byli zadowoleni. Z drugiej jednak strony rozwijanie się hacjendy tych przeklętych drani zupełnie nie było mu na ręki. Musiał jednak stwarzać pozory. Był tam chwalony, więc jego brat także powinien mieć u Ricardo i Isabeli dobrą opinię...

- Czemu tu pracujesz skoro na kilometr widać, że nie lubisz tych ludzi? – spytał go Sergio.
- Wydaje ci się... Może rzeczywiście za nimi nie przepadam, ale lubię to co robię i chcę to robić dobrze – lakonicznie odpowiedział Gustavo...
- Moim zdaniem masz w tym jakiś ukryty cel. Możesz mi przecież powiedzieć jaki...
- Daj spokój. Lepiej idź z tymi ludźmi do stajni. Jest tam jeszcze mnóstwo roboty do wykonania. Wolałbyś tam pewnie spotkać Marinę, ale na razie musisz o niej zapomnieć...
- Nie bądź taki do przodu, bo wiem, że szalejesz za Soledad...
- Za nikim nie szaleję. Idź i już mnie nie denerwuj... On ma rację. Ciągle o niej myślę... Ale czy to ma w ogóle jakieś szanse zaistnienia? – pomyślał Gustavo...

Mieszkanie Carlosa.

- Już niedługo zmienimy z Caroliną mieszkanie, więc w końcu się nas pozbędziesz – powiedział żartobliwie Adrian...
- Niech pan tak nawet nie mówi. Możecie tu mieszkać ile chcecie. Już to wielokrotnie wam sugerowałem – odparł Carlos.
- Tak, wiem o tym. Nie możemy jednak nadużywać twojej i twoich rodziców gościnności.
- Ale to nie tak...
- Wiem, że pomagasz nam także z innego powodu. Nie jestem głupi i wiem co czujesz do mojej córki. Sądzę, że ona jednak nie do końca traktuje cię poważnie. To zwariowana dziewczyna i miała już wielu chłopaków, ale to ciebie zawsze najbardziej lubiłem i ceniłem. Miałeś na nią zawsze dobry wpływ. Może z czasem ona...
- Nie wiem czy ona zdoła mnie pokochać panie Gomez. Ja jednak zawsze jestem gotów jej pomóc. Zawsze...
- Obyś tylko nie zrobił żadnego głupstwa przez moją córkę. Ona i jej pomysły... dobrze wiesz co potrafi wykombinować...
- Będę miał się na baczności...
- Czyżbyście rozmawiali o mnie? – wtrąciła Carolina wchodząc do kuchni.
- Skądże znowu – powiedział Adrian...
- Rozmawialiśmy o życiu. Po prostu – dodał Carlos.
- Jakoś wam nie wierzę. Pewnie znowu mnie obgadywaliście. Ale w końcu nie dziwię się. Obaj mnie kochacie, prawda? – uśmiechnęła się dziewczyna...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Nie wiem. Nie odpowiem ci dzisiaj – przerwała chwilę milczenia Marina...
- Ale jak to? Przecież tak dobrze nam razem... Jesteśmy już ze sobą kilka miesięcy i najwyższy czas przynajmniej dla mnie aby się ustatkować – argumentował zdenerwowany Simon...
- Ciesz się, że ci nie odpowiem przecząco. Pomyślę o twojej propozycji. A teraz wybaczcie. Idę do siebie...
- Zaczekaj!
- Zostaw ją Simon. Musi to przemyśleć. Nie jest pewna swojej decyzji. To decyzja na całe życie. Zrozum jej wahania i niepewność – wtrąciła Soledad...
- Nie rozumiem! Nie potrafię zrozumieć!
- Uspokój się! Daj jej czas do namysłu – dodał Javier...
- Niech będzie jak chcecie, ale mam nadzieję, że gdy przyjdę tu jutro, dostanę w końcu odpowiedź – powiedział Simon wychodząc z rezydencji...
- Ale się porobiła – kiwała głową Ofelia...
- Biedny Simon. Chyba wiem dlaczego moja kuzynka się waha. Chodzi o innego mężczyznę. Domyślam się nawet kogo – pomyślała Lucrecia...
- Dokończmy tę kolację w spokoju – zaproponowała po chwili Esperanza.
- Dobry pomysł. Niech Marina zastanowi się i w spokoju podejmie decyzję w sprawie Simona – powiedział Manuel.
- To moja siostra i muszę z nią porozmawiać, więc wybaczcie – stwierdziła Soledad...
- Kolejna kolacja odbyta we wspaniałej atmosferze – westchnęła Lucrecia...

Stolica.

Więzienie.

- Co się dzieje? Nie będziemy na każde twoje zawołanie kretynie! – krzyczał strażnik do Pedra.
- To nie o mnie chodzi! Spójrzcie co się stało z moim kumplem z celi! On chyba nie żyje...
- Zabiłeś go? Znamy cię od tej strony. Nie od dziś tu siedzisz!
- Nawet go nie dotknąłem! Może jeszcze żyje! Sprawdźcie!

Po chwili dwóch strażników weszło do celi i podeszło do nieprzytomnego Alejandra. Miał słaby puls, ale żył, a wokół niego aż roiło się od wymiotów i krwi...

- Jeszcze żyje. Trzeba go zabrać do szpitalnego lekarza. Natychmiast! To może być coś poważnego...
- Ten cały Alejandro nie jest taki głupi na jakiego wygląda. Fachowa robota aby wydostać się na jakiś czas z celi i pobyć w izbie chorych. Ciekawe jak długo będą się tam z nim cackać. To była chyba poważniejsza próba samobójcza. Ja nie mam z tym nic wspólnego – zastanawiał się Pedro...

Tymczasem...

- Jesteś tu pierwszy dzień? – zapytał pewien mężczyzna.
- Tak, dzisiaj zaczynam, ale widzę, że będę miał sporo roboty – odparł Martin...
- Masz rację. Przed chwilą wieźli jakiegoś więźnia... Ledwo żywy, ale chyba jeszcze jego ciało nie wpadnie w nasze ręce...
- O kim mowa? – zainteresował się Martin...
- Nie wiem, a czemu pytasz?
- Z ciekawości...
- Pewnie nie wytrzymał w ciemnej celi lub jego współwięzień chciał go zgwałcić. Próba samobójcza to najlepsza próba ucieczki. Codziennie będziemy tu mieli niedoszłych samobójców lub po prostu trupów...
- Nie boję się takiej pracy... ale rzeczywiście to co mówisz brzmi wręcz okropnie... Oby Alejandro nie przedawkował. Teraz potrzebny jest nam żywy, a nie martwy – pomyślał Martin...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Co z tobą Marina? Nie udawaj, że słowa Simona cię zaskoczyły – powiedziała Soledad... Wiadomo było, że kiedyś zaproponuje ci małżeństwo...
- Wiem, ale ja... – próbowała coś odpowiedzieć Marina, ale łzy jej na to nie pozwalały...
- Ale co takiego? Nie jesteś pewna swoich uczuć co do niego? Możesz się wstrzymać z wyborem...
- Ja go nie kocham, ale nie wiem co mam robić!
- Chyba nie chcesz zniszczyć sobie życia i wyjść za tego człowieka! Niewiele wiem o Simonie, ale nie przepadam za nim...
- Nie jest taki zły, ale nasz związek to farsa. Zawsze był farsą... Nie było w nim życia...
- A może chodzi o kogoś innego, co? Swojej siostrze możesz powiedzieć prawdę...
- Być może masz rację. Sama nie wiem co czuję. Jestem taka rozdarta... Małżeństwo z Simonem to ostatnie czego teraz chcę!
- Wierzę ci, ale musisz podjąć jakąś decyzję! Prędzej czy później staniesz przed nim i dasz mu odpowiedź...
- Nie mogę się zgodzić i zmarnować sobie życia! Rozumiesz? Nie mogę!
- Powiedz mi jak to jest naprawdę... Co jest prawdziwym powodem tego niezdecydowania?
- Nie będę oszukiwać... Czuję coś do innego mężczyzny... Jest mi bardzo bliski i chyba się zakochałam...
- Kto to taki? Znam go...
- Znasz, ale nie chcę o tym mówić... Jedyne czego chcę to zapomnieć
o dzisiejszej kolacji, o propozycji Simona i o wszystkim! Jedno jest pewne. Czeka mnie niezwykle trudna decyzja – wyznała pełne niepokoju Marina...

Tymczasem...

Simon wściekły wrócił do swojego mieszkania. Wiedział, że niepewność Mariny oznacza praktycznie odpowiedź na „nie”. Zdawał sobie sprawę, że aby mieć część hacjendy musi być mężem dziewczyny. Inaczej wypadnie z gry i zostanie pionkiem dla Ricardo Sandovala...

- Dość tego! Zmuszę ją do ślubu! Zdobędę poparcie i tak zrobię! Ona nie chce za mnie wyjść z powodu tego kolegi ze studiów! Ten frajer pożałuje tego! Nie będzie mi stawał na drodze! Nie rozdzieli mnie z Mariną! Koniec proszenia! Teraz sięgnę po to co moje! – pomyślał zdenerwowany Simon sięgając po whisky...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:57:09 01-08-08    Temat postu:

Swietny odcinek
Wiesz co?? Dlaczego nie napisałeś na początku czy się zgodziła?Trzymasz mnie dalej w niepewności
O jej jak Lucrecia i Esperanza nalegały,żeby Marina odpowiedziala..Javier dobrze powiedział,że to w koncu decyzja Mariny
Alejandro definitywnie zdecydował się na ralizację planu..Dla swoich dzieci..
Martin i Arturo też się trochę denerwowali czy Alejandro się odważy...Ale Martin wierzy w brata
Gustavo cały czas myśli o Soledad
Adrian i Carolina znowu zmieniają miejsce zamieszkania..Carlos mówił,że moga zostać u niego ile zechcą..
Marina nie ma zamiaru odpowiadać..No ile czasu ona ma zamiar to ciągnąc..Przecież go nie kocha.Powinna od razu powiedzieć,że nie i koniec.Ale ona woli to przedłużać..Simon tak łatwo nie odpuści,widac to gołym okiem..
Ten ,,lek,, zadziałał..Alejandro już wygląda jak nieżywy..Martin udał,że nie wie o jakiego więźnia chodzi ale martwi się,żeby Alejandro nic się nie stało..
Marina porozmawiała od serca z Soledad.Powiedziała jej,że nie kocha Simona..Marina wszystko jej powiedziała..Jednak nie przyznała się,że ten inny mężczyzna to po prostu Sergio
Simon już się rzuca bo wie,że jeśli Marina za niego nie wyjdzie to on zostanie z niczym

Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:06:05 01-08-08    Temat postu:

no ciekawe co odpowie Marina na oświadczyny Simona...
Alejandro teraz weźmie tą tabletkę, ciekawe jak to dalej przebiegnie...ale robi to przedewszystkim dla swoich dzieci
ciekawe kiedy Gustavo wyzna swojemu batu dlaczeho pracuej u Sandovalów, bo Sergio już zauważył że nie lubi swoich pracodawców... a Gustavo myśli o Sole, szkoda ze ważniejsza jest dla niego teraz zemsta...
ciekawe czy Carlos zrobi dla caro wszystko z nią pojedzie do Coralos..Adrian bardzo lubi adoratora swojego córki...
uff Marina nie odpowiedziała twierdząco na oświadczyny Simona, jak dobrze że nie powiedziału mu Tak..
wow trochę niefajnie z Alejandrem, żeby nic poważnego mu się nie stało..
Marina powiedziała siostrze zę jej zwizem z Simonem zawsze był farsą, tym bardziej teraz kiedy zakochałą się w Sergiu
ciekawe co teraz zrobi Simon, nie wróżę Marinie nic dobrego...
czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 3476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:23:42 01-08-08    Temat postu:

Wow ale się zaczyna dziać !!!
Esperanza jest sprytna w tym co robi (przypomna mi Edel z LT).
Ta kobieta wie czego chce i nie zawacha się przed niczym w osiągnięciu swojego wcześniej zamierzonego celu
Oświadczyny były wielkim zaskoczeniem dla Mariny.
Ciekawe jaką odpowiedź otrzyma Simon ....
Już nie mogę się doczekać co się stanie z Alejandrem i czy mu się uda.
No i czekam na dalsze losy Esperanzy
Buziaczki ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:29:18 02-08-08    Temat postu:

Super odcinek
Marina się waha, nie dała odpowiedzi Simonowi. I dobrze. W rozmowie z Soledad przyznała, że go nie kocha tylko darzy uczuciem kogoś innego. Nie chce sobie zmarnować życia.
Alejandro wziął tabletkę. Plan powoli zaczyna wchodzić w życie.
Sergio pyta sie brata dlaczego pracuje u Sandovalów. Widzi w tym ukryty cel. Gustawo nic mu nie powiedział. Coraz częściej zaczyna myśleć o Soledad. Miłość wisi w powietrzu.
Simon jest wściekły. Domyśle się jaka będzie odpowiedź Mariny. Zechce pozbyć się Sergia. Mam nadzieje, że jego plany się nie powiodą.
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 15:32:34 03-08-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, Kris, a_moniak oraz *~Lidka*

22 ODCINEK

Na drugi dzień.

Stolica.

Więzienie.

Alejandro był wciąż nieprzytomny, ale jednak żył. Jego stan nie był najlepszy i jego życie wisiało teraz na włosku. W dodatku warunki więzienne niezbyt sprzyjały dalszemu leczeniu...

- Co z tym więźniem? – zapytał lekarki naczelnik więzienia.
- Z którym? – spytała lekarka.
- Proszę nie kpić. Widzę przed sobą tylko jednego z nich. To wpływowy więzień. Jego rodzina niezbyt ucieszy się słysząc, że zginął w tym miejscu. Jakie są rokowania? Co z nim?
- Ponoć tutaj każdy skazany jest równy...
- Proszę odpowiadać na pytania!
- Nie jest z nim najlepiej... Połknął jakąś truciznę... Chciał się zabić... Widocznie tutejsza atmosfera niezbyt mu sprzyjała...
- Podejrzewam, że nie wytrzymał ze swoim współtowarzyszem z celi. Pedro to jeden z najgorszych bydlaków jakich tu mamy...
- Najbliższe godziny zadecydują o jego życiu. Sądzę, że jednak powinien zostać jak najszybciej przetransportowany do jakiegoś szpital. Nie mamy tu sprzętu aby go skutecznie podleczyć. Wciąż jego los jest niewiadomy. Zobaczymy jak zareaguje organizm. Myślę, że to silny mężczyzna i da radę...
- Jeżeli przez kilka godzin mu się nie polepszy, to wtedy daj mi znać. Dostarczymy go pod eskortą do szpitala...
- Nawet nie będzie tu potrzebna eskorta. On jest nieprzytomny i raczej by wam nie uciekł...
- Proszę zostawić te żarty dla siebie. A zresztą... umrze czy nie... guzik mnie to obchodzi. W tym miejscu codziennie dochodzi do samobójstw i morderstw... Jedno więcej czy mniej... Cóż to za różnica?
- Być może Alejandro De La Fuente jeszcze tak szybko nie umrze. Tak łatwo nie uda mu się odejść z tego świata... Poinformuje pan rodzinę o zdarzeniu?
- Na razie nie. Im mniej wiedzą tym lepiej – zakończył naczelnik...

Mieszkanie Arturo.

Ciemne chmury gromadzące się nad oknami mieszkania Arturo nie oznaczały nic dobrego. Komendant i jego współlokator byli bardzo zdenerwowali wyczekiwaniem i niepewnością nadchodzących zdarzeń. Atmosfera była dość napięta, a losy Alejandra wciąż wydawały się być niepewne...

- Co tu jeszcze robisz? Musisz pojechać i być pod więzieniem na bieżąco czekając na wieści – powiedział zdenerwowany Arturo.
- Nie pracuję od rana do nocy! Mam później zmianę! Jak to wyjaśnię? – dopytywał się Martin.
- Musisz tam pojechać! Zresztą nie kłóćmy się... Życie Alejandra wisi na włosku. Chyba go zabiliśmy tą tabletkę. Mam nadzieję, że on za bardzo się nie postarał, bo wtedy rzeczywiście umrze...
- Daj spokój... To silny człowiek i da radę. Najważniejsze abyśmy byli gotowi do akcji. Jadę do stolicy i dowiem się wszystkiego na temat jego zdrowia. Dam ci znać jeżeli będą go gdzieś przewozić...
- To będzie nasza jedyna szansa. Nie możemy jej zmarnować – przyznał Arturo...
- Nie możecie! Nie możecie! – odezwała się też papuga czym doprowadziła obu panów po raz pierwszy w tych pochmurnym dniu do śmiechu...

Stolica.

Bank "Central".

Korzystając z nieobecności Javiera wspólnicy w postaci Manuela, Esperanzy i Lucrecii mogli korzystać ze swojej władzy. Wciąż jednak bardziej interesował ich wczorajszy temat jakim były oświadczyny Simona skierowane do Mariny.

- Co o tym sądzicie? Biedny Simon... Chyba dostanie kosza – śmiała się Lucrecia...
- A co mnie to obchodzi? Czuję, że on ma w tym swój ukryty cel, a tak nie będzie nam przeszkadzał. Niech służy Sandovalom i prowadzi z nimi ciemne interesy, ale hacjenda jest nasza! – powiedziała stanowczo Esperanza.
- Hacjenda jest moja – pomyślał sobie Manuel... Jednak masz rację co do Simona... Jako mąż Mariny będzie sobie rościł prawa do majątku. Mój wspólnik zapomniał, że to nie on tutaj rządzi...
- Co o tym wszystkim sądzisz Manuelu?
- Masz rację co do Simona. Dla nas lepiej byłoby aby nie został mężem Mariny. Zresztą i tak jest już za dużo wspólników w tym interesie.
- A co za dużo to niezdrowo, prawda? – dowcipkowała Lucrecia przymilając się do Manuela.
- Na razie wszystko zostaje po staremu. Najgorsze, że muszę jeszcze znosić tego przeklętego Javiera. Trzeba się go jakoś pozbyć. Umieściłem go w radzie nadzorczej aby nie budzić podejrzeń i uspokoić jego siostry. Jednak bez Javiera z łatwością odbierzemy hacjendę Marinie i Soledad. Ricardo i Isabela są podobnego zdania. Trzeba jakoś przestraszyć tego kretyna i sprawić aby stąd uciekł...
- Najlepiej zabić jego Ofelię. To go zaboli najbardziej i będzie miał wyrzuty sumienia. Nie zagrzeje już dłużej miejsca w tym miejscu bezprawia jakim jest Coralos. Sama mogę się tym zająć – zaproponowała Esperanza.
- Bardzo dobra myśl. Będziemy jednak działać roztropnie. Najpierw wyślemy mu ostrzeżenie. Niech wie, że to nie są przelewki – stwierdził Manuel...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Marina nie mogła spać poprzedniej nocy. Ciągle myślała o propozycji Simona, a także o swoich uczuciach do Sergia. Czuła, że jej uczucia do tego chłopaka przeradzają się w prawdziwą miłość. Zrozumiała też, że z Simonem nigdy nie będzie szczęśliwa. Jednak do końca nie wiedziała jak podłego człowieka ma za narzeczonego. Było go jej żal. Musiała jednak podjąć decyzję i odmówić mu... Tylko jak to wytłumaczyć? Przecież tak długo byli ze sobą i jak wyjaśnić motywy odmowy i rozstania? To cały czas siedziało w głowie dziewczyny. Musiała sama podjąć decyzję, ani Soledad ani nikt inny za nią by tego nie zrobił. Dzisiaj nastał dzień prawdy...

- Muszę w końcu zakończyć swój związek z Simonem... Wiem, że z nim nie będę szczęśliwa. Znajdę prawdziwą miłość, a ona jest właściwie już tak blisko – pomyślała uśmiechając się do siebie Marina...
- Widzę, że jesteś dziś w lepszym humorze – dostrzegła to momentalnie Soledad...
- Powiedzmy, że czuję się ciut lepiej. W dalszym ciągu ciąży na mnie wielka odpowiedzialność...
- Doskonale cię rozumiem. Wierzę jednak, że podejmiesz właściwą decyzję... Chodźmy na śniadanie. Tylko my zostałyśmy, bo ciocia i Lucrecia pojechały już do firmy...
- Dobrze... Zanim podejmę decyzję co do Simona, muszę odwiedzić ojca. Może pojedziesz ze mną... Tak dawno nie odwiedziłyśmy go w więzieniu. Pewnie on pomyśli sobie, że o nim zapomniałyśmy, a to przecież nie jest prawda – sugerowała Marina...
- Tak zrobimy. Musimy do niego pojechać i z nim poważnie porozmawiać – odparła Soledad...

Mieszkanie braci Munos.

- Zaraz jedziemy do pracy Sergio. Poniedziałek czy niedziela – tutaj trzeba pracować zawsze. Jedziemy! – oznajmił nie patyczkując się zbytnio Gustavo...
- Już idę – odparł Sergio szybko się ubierając.

Jego myśli krążyły jednak cały czas wokół Mariny. Od jakiegoś czasu jej nie widział i to napawało go niepokojem. Wiedział, że ten Simon ma na nią bardzo zły wpływ. Obawiał się najgorszego, że Marina zrezygnuje z takiego biedaka jak on i będzie wolała żyć z bogatym narzeczonym.

- Ona nie wygląda mi na taką materialistkę. Na pewno też do mnie coś czuje. Nie będę się przejmował pogróżkami tego typka. Jak najszybciej spotkam się z Mariną. Jak nie dziś to jutro na uczelni. Tak zrobię – pomyślał Sergio...
- Czekam na ciebie! – grzmiał coraz bardziej zniecierpliwiony głos jego brata.
- Mówię, że idę! Przecież się nie spóźnimy...
- Lepiej być na czas, nie sądzisz?
- Tak sądzę... Jestem gotowy. Możemy tam jechać... Ciekawe co ona sobie o mnie myśli? Czy coś dla niej znaczę? – zastanawiał się wciąż Sergio...

Stolica.

Więzienie.

Stan Alejandra nieco się polepszył. Na tyle tylko aby mógł w końcu odzyskać przytomność. Jego życiu wciąż jednak zagrażało niebezpieczeństwo...

- Mamy zgodę na przetransportowanie więźnia do jednego ze szpitali,
a później do innego więzienia – powiedział naczelnik więzienia.
- To dobrze, bo mimo wszystko wciąż jest z nim nie najlepiej. Zrobiłam co w mojej mocy, ale nie można ryzykować jego życia. To też człowiek – odparła lekarka.
- W porządku. Pojedziecie samochodem więziennym razem z kilkoma moimi ludźmi. W szpitalu postawimy straże. Zdrowy czy chory może być groźny. A raczej na pewno jest groźny. De La Fuente siedzi tutaj za zabicie żony z zimną krwią...
- A wygląda dość niewinnie. Zaraz się wszystkim zajmę...
- Mam już dość tych wszystkich niedoszłych samobójców...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

- Mamy gościa – powiedziała do męża Isabela.
- Kogo? – zdziwił się Ricardo.

W tej chwili do jego gabinetu wszedł brunet, silny mężczyzna z charakterystycznym kucykiem z tyłu głowy. Miał bardzo poważną minę. Ricardo zorientował się momentalnie kto to może być...

- Jestem Oscar Gutierrez. Przysłał mnie mój szef ze stolicy. Ponoć potrzebował pan kogoś od mokrej roboty, prawda?
- Owszem. Miło, że w końcu spełniono moją prośbę. Proszę się rozgościć...
- Od razu pragnę powiedzieć, że jestem do pana dyspozycji, ale żadna decyzja nie może zostać podjęta bez zgody mojego szefa. Jestem od zabijania pana wrogów, ale tylko tych którzy leżą również w interesie stolicy...
- Niech tak będzie. Liczę, że jest pan kompetentny, bo niektórzy moi ludzie bardzo mnie ostatnio zawiedli...
- Co to za typek? Czyżby szef chce go zatrudnić na stałe? Tylko ja jestem jego prawą rękę – zastanawiał się Tobias widząc rozmowę Sandovala ze swoim gościem...

Nowe mieszkanie Caroliny i Adriana.

Carolina przeprowadziła się z ojcem do nowego domu. Podziękowała za pomoc i dach nad głową Carlosowi, z którym cały czas była w kontakcie i który miał jej pomóc w wyprawie do Coralos. Czuła się jakoś nieswojo
w niezbyt potulnym nowym lokum. Nie wiedziała, że Adrian wiedział co zamierza jego córki, ponieważ słyszał jedną z jej rozmów z Carlosem. Nadszedł decydujący moment, w którym Gomez zrozumiał, że córka musi poznać prawdę...

- Chcesz wiedzieć jaką tajemnicę przed tobą ukrywam? Pragniesz wiedzieć kto chciał nas zabić? Nie wiesz kim jest Ricardo Sandoval? Nie wiesz nic o swoim dzieciństwie? Nadszedł czas abyś poznała prawdę – powiedział Adrian...
- O czym ty mówisz? – te słowa ojca zupełnie wbiły dziewczynę w ziemię.
- Chcesz jechać do Coralos? Pojedziemy tam jeżeli zechcesz, ale najpierw wysłuchasz mojej historii. Wtedy dowiesz się wszystkiego czego jeszcze nie wiedziałaś. Stanie się jasna każda zagadka którą próbujesz rozwiązać. Najwyższy czas aby zdjąć to z siebie. Posłuchaj mnie uważnie...
- Dobrze... Wiesz jak bardzo czekałam na tę rozmowę. Słucham cię uważnie...
- Zacznę od tego, że ja nie jestem... – przerwał na chwilę Adrian bojąc się co nastąpi dalej...
- Kim nie jesteś? Mów jaśniej!
- Nie jestem twoim prawdziwym ojcem! A twoja zmarła matka też nie była twoją biologiczną matką!

Carolina nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:14:56 03-08-08    Temat postu:

Ekstra odcinek
Alejandro zarzył tabletkę i teraz jest nieprzytomny. Mam nadzieje, że wyjdzie z tego i plan się powiedze. Arturo i Martin martwią się, że mógl zginąć. Ale Alejandro jest silny i dobrze będzie.
Esperanza, Manuel i Lucresia chcą się pozbyć Javiera z firmy i przejąć hacjendę. Esperanza zaproponowała aby zabić Ofelię. Jaka ona jest podła i żmija. Nienawidzę jej Manuel zaproponował aby najpierw wysłali mu ostrzeżenie.
Marina nie wyjdzie za Simona i da mu odpowiedż odmowną. Zrozumiała, że coraz częściej myśli o Sergiu i być może go kocha. Martwi się o Simona, nie chce go skrzywdzić. Żeby wiedziała jaki jest naprawdę.
Sergio także o niej myśli. Zastanawia się, czy ona coś do niego czuje.
Do hacjendy Sandovalów przyjechał Oscar. Tobias jak go zobaczył, zamartwil się o swoją pozycję i pracę.
Carolina i Adrian przeprowadzili się do nowego mieszkania. Adran postanowił powiedzieć jej prawdę. Wyznal że nie jest jej prawdziwym ojcem a jej zmarła matka nie jest jej prawdziwą matką. Carolina musiała przeżyć szok. Będzie miała do ojca pretensje, że przez tyle lat ukrywał przed nią prawdę. Ciekawi mnie jak dalej potoczy się rozmowa.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:12:21 03-08-08    Temat postu:

Odcinek jak zwykle super
Alejandro jest nieprzytomny ale na pewno w koncu się obudzi..
Wszyscy są pewni,że Alejandro nic się nie stanie,że nie potrzebna jest nawet eskorta
Martin i Arturo nadal martwią się o Alejandra.Myslą,że może zrobili mu krzywdę tą tabletką i że z tego nie wyjdzie..
Manuel,Lucrecia i Esperanza mają zamiar pozbyć się Javiera z firmy.Nie jest im na rękę,że on tam pracuje..Chcą zabić Ofelię..Esperanza zaproponowała,że się tym zajmie...Ale najpierw chcą dać mu ostrzeżenie..
A Marinie nadal żal jest Simona.Dałaby sobie spokój..Przecież kocha Sergia Powinna od razu odmówić Simonowi i zakończyć ten pożal się związek..I wreszcie próbuje podjąć tą najlepszą decyzję.Odmówić Simonowi i otworzyć się na tą prawdziwą miłość
Marina chce odwiedzić ojca w więzieniu...Oj..Soledad idzie z Mariną..
A Sergio myśli o Marinie Ale boi się,że Marina będzie chciała mieć bogatego męża.. Ale w koncu sam powiedział,że Marina nie wygląda na materialistkę Chce się z nią jak najszybciej zobaczyć
Dobrze,że stan Alejandra troszkę się poprawił Będa go przewozić do szpitala a potem innego więzienia..
O nie pojawił się ten człowiek,ten płatny zabójca-Oscar..
Carolina i ojciec już przeprowadzili się do nowego domu...Powiedział jej w koncu co ukrywa.Nie jest jej ojcem i razem z żoną nie byli jej prawdziwymi rodzicami..

Czekam na new Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 48, 49, 50  Następny
Strona 8 z 50

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin