Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W labiryncie kłamstw
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 48, 49, 50  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Który z villanów powinien odegrać znaczącą rolę w finale serialu?
Manuel Rodriguez
12%
 12%  [ 1 ]
Esperanza Guzman
12%
 12%  [ 1 ]
Lucrecia De La Fuente
12%
 12%  [ 1 ]
Rodrigo Santanez
0%
 0%  [ 0 ]
Carmen Gordillo
0%
 0%  [ 0 ]
Oskar Gutierrez
0%
 0%  [ 0 ]
Tobias Castillo
0%
 0%  [ 0 ]
Manuel, Esperanza i Santanez
12%
 12%  [ 1 ]
Manuel i Esperanza
37%
 37%  [ 3 ]
Ostatni odcinek powinien być bez villanów
12%
 12%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 8

Autor Wiadomość
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 22:43:43 24-07-08    Temat postu:

Sandoval powiedział Gusatavovi o Clauddi, teraz Gustavo jest już pewny ze to morderca jego siostry !
Arturo bez ogródek powiedził Brunowi że go kupili, tem musiał się wyprzeć...
wow co za plan ma Martin y Arturo względem Alejandra, chca mu pomóc uciec z więzienia i sfingować jego śmierć, niezły plan, moze się uda
Lucre chce odnaleźć braci Munos, bo oboje jej sie bardzo spodobali..ech..
ech Tobias i jego ludzie są już blisko domu Caro y Adriana, a wtym czasie Carolina chce nauczyć sie samoobrony..
hmm co to za tajemniczy mężczyzna do którego przyszedł Manuel...
wow ale scena z Isabelą y Ricardem, Is zamordował jakiegoś swojego dłużnika...
i znowu spotkanie Sole y Gustava, oboje będą rozmyślać ) fajne
pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:06:17 25-07-08    Temat postu:

Ricardo powiedział imię tej dziewczyny..Dobrze,ze Gustavo się nie zdradził..
Arturo od razu powiedział Bruno,że wie,ze go kupili..Bruno się nie przyznał..
Lucrecia juz chce znaleźć braci bo spodobali się jej...Ona to nikomu nie przepuści..

Ooo jaki plan ma Arturo i Martin..Mają pomóc mu uciec z więzienia..I jeszcze sfingować smierć..Oby im się udało,przecież Alejandro jest niewinny..
Carolina chce się nauczyć strzelac..Widocznie wie,że będzie jej to potrzebne..A ci ludzie są już blisko...

Ciekawe z kim się spotkał Manuel? Dziwne..Ktoś jest ich szefem
Ricardo i Isabela już załatwili ich dłużnika...

Spotkanie Gustavo i Soledad Pięknie

Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:20:20 25-07-08    Temat postu:

Fajny odcinek
Ricardo powiedzial imię tej dziewczyny z ktorą mial romans, dobrze, że Gustawo się nie zdradził. Poprzysiągł zemstę na nim.
Bruno okłamał Artura i powiedział, że jest uczciwy i nie klamal w sądzie. Arturo chyba nie bardzo mu uwierzył.
Alejnadro był zaskoczony że Martin chce mu pomóc. Gdy się dowiedział, jaki ma plan nie bardzo mu się podobał. Nie chce, żeby jego dzieci cierpiały. Martin go przekonał, ze to jedyne wyjście. Że tylko w taki sposób mogą odkryć kto naprawdę zamordował ME.
Marina coraz bardziej zaczyna myśleć o Sergiu. Denerwuję ją Lucresia, ktorej wpadli w oko bracia Munios. Ciekawe, który bardziej.
Ludzie Tobiasa nadal poszukują Caroliny i Adriana. Są coraz bliżej. Chcą zabić ojca a ją pozostawić żywą. Robi się groźnie.
Manuel spotkal się z pewnym tajemniczym mężczyzną. To pewnie mafia. Manuel jest tylko narzędziem w zdobyciu ziem Alejandra a także Ricarda, którego chcą w odpowiednim czasie wyeliminować. Esperanza i Isabela także zginą. Mężczyzna chce pozostawić Lucresię, bo uważa, że może mu się przydać. Oby tego nie żałował.
Ricardo i Isabela są bezwzględni. Zabijają bez mrugnięcia okiem. Isabela zabiła czlowieka, ktory był im winny pieniądze.
Gustawo poszedł pomyśleć, na pewno o zemście na Ricardzie. Spotkał Soledad, która rozmyślała o swoim ojcu. Jej obecność spowodowała, że Gustawo się uśmiechnął. Oj coś iskrzy między nimi.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 3476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:56:31 25-07-08    Temat postu:

Wow Nie było mnie kilka dni na forum a tu już tyle nowych odcinków ! Tyle się dzieje że nie wiem co pisać... Fajnie że masz wenę twórczą !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:30:13 26-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak, Kris oraz *~Lidka*

17 ODCINEK

Gustavo i Soledad czuli się wspaniale w swoim towarzystwie. Każde ich przypadkowe spotkanie poprawiało nastrój u obojga z nich. Już za pierwszym razem Gustavo czuł, że może się dziewczynie zwierzyć. Również i Soledad zauważyła w chłopaku bratnią duszę. Przeszli w końcu na „ty” mimo oporów ze strony Munosa. Zatrzymali się na jakimś pagórku i długo rozmawiali...

- Potwierdziło się to co mówiłem ci kiedyś na temat mojej siostry. Jestem już prawie w stu procentach przekonany, że sprawcą tej tragedii jest mój pracodawca Ricardo Sandoval. Wciąż nie mogę się z tym pogodzić i tylko ta sprawa zaprząta moje myśli – powiedział Gustavo...
- Rozumiem co możesz czuć. Ja także nie mogę zrozumieć, że mój ojciec siedzi w więzieniu i został skazany za zabójstwo matki. Nie możemy jednak z rodzeństwem siedzieć z założonymi rękami. Musimy spróbować na nowo zbadać tę sprawę. Jestem pewna, że da się to jakoś odkręcić. Mój ojciec jest niewinny – odparła Soledad.
- Wierzę ci. Straciłyście matkę i nie możecie dopuścić również
do utraty ojca. Musicie za wszelką cenę udowodnić jego niewinność i znaleźć prawdziwych sprawców. Możecie liczyć na pomoc moją i mojego brata...
- Ja i Marina wiemy o tym. Jesteście naprawdę wspaniałymi przyjaciółmi. Dziękuję ci...
- Nie masz za co. To prędzej ja powinienem podziękować tobie. Twoja obecność spowodowała, że złe myśli choć na chwilę ode mnie odeszły...
- Miło to słyszeć. Muszę już jechać do hacjendy. Na pewno się martwią.
- Pojadę z domu. Na tych ziemiach ktoś mógłby cię skrzywdzić. Trzeba być bardzo ostrożnym...
- Nie musisz tego robić...
- Nie muszę, ja po prostu chcę... Nie daj się prosić...
- No dobrze. Jedźmy...

Po chwili oboje zadowoleni pojechali w kierunku hacjendy De La Fuente. Soledad z każdą chwilą czuła, że swojego wymarzonego księcia z bajki ma na wyciągnięcie ręki...

Stolica.

Tobias i jego trzech kompanów znajdowało się przed domem swoich przyszłych ofiar.

- To ma być szybka robota. Jeden trup! Ta mała jest dla mnie! Dostarczymy ją do szefa całą i zdrową – powiedział Tobias.
- Już mówi to pan nam po raz trzeci! Nie jesteśmy idiotami...
- Mam nadzieję. Czasami trzeba jednak pewne rzeczy powtarzać w nieskończoność. Do dzieła!

Mieszkanie Caroliny.

- Będziesz już szedł spać? Ja jeszcze wyskoczę na pięć minut – powiedziała do ojca Carolina.
- Dobrze – odparł Adrian.

Po chwili jednak dobiegł go dziwny szmer. Wyczulony na takie odgłosy mężczyzna od razu wstał i sięgnął po leżący w szufladzie pistolet. Przez okno zauważył samochód i tajemniczo ubranych mężczyzn.

- Nigdzie nie pójdziesz! – krzyknął. Schowaj się w łazience!
- Co takiego? – nie rozumiała zdenerwowania ojca dziewczyna.
- Mów co karzę! Ktoś chce nas napaść! Wiem co mówię! Schowaj się! Ja się wszystkim zajmę!
- W porządku...

Carolina była już nieźle zdenerwowana. Ukryła się jednak w kuchni gdzie mogła sięgnąć po nóż i inny sprzęt mogący służyć jako obrona przed napastnikami...

- To pewnie ludzie od Sandovala. Nie dostaną nas tak łatwo – pomyślał Adrian trzymając pistolet w ręku i gotowy do obrony. Tymczasem mężczyźni zaczęli mocno pukać do drzwi, ale zorientowawszy się, że nikt im nie otworzy rozpoczęli wyważanie ich. Adrian zdołał zabarykadować drzwi, ale wiedział, że to zdoła powstrzyma łotrów tylko na chwilę. Sam również ukrył się próbując zaatakować z zaskoczenia...
- Zabarykadowali się o tej porze? Coś jest nie tak... Chyba wiedzieli o naszej wizycie. Bądźcie ostrożni. Rozdzielcie się. Rene i Santiago pójdziecie jedną stroną, a ja z Eduardo drugą – kierował ludźmi Tobias...

Po wyważeniu drzwi cała czwórka znalazła się w niemałym mieszkaniu. Nie znali terenu, więc nie było im łatwo. Rene i Santiago weszli do pierwszego pokoju po prawej. Adrian który czaił się za drzwiami zaatakował napastników znienacka. Szybkim ruchem ręki powalił jednego z nich. Zanim drugi zdążył zareagować, Adrian wyciągnął pistolet i strzelił celnie. Santiego nie żył. Oszołomiony Rene zdołał się pozbierać, ale wyszkolony Adrian szybko sobie z nim poradził i bez wahania skręcił mu kark.

- Jeszcze dwóch – pomyślał Adrian. Muszę ratować córkę. Po drodze do kuchni napotkał Tobiasa...
- Tu jesteś draniu. Zabiłeś moich dwóch ludzi, ale ze mną ci się nie
uda! – krzyczał Tobias.

Tobias strzelał do Adriana, ale ten zdołał się uchylić. Po krótkiej wymianie ognia sam zranił go w rękę. Nie miał jednak czasu na dobicie napastnika i pobiegł na ratunek córce...

- Przeklęty drań! Skąd u niego tyle sprawności – powiedział zdumiony Tobias. Ranny w rękę i mocno krwawiący postanowił ratować swoje życie i uciekł z mieszkania...

Czwarty z bandytów Eduardo po sprawdzeniu pokoju i łazienki znalazł się
w kuchni. Nagle ogłuszyła go Carolina uderzając w głowę jednym z garnków. Uderzenie choć mocne nie mogło go jednak zabić. Tylko uśmiechnął się wstając z podłogi...

- Odważna z ciebie dziewczyna, ale lepiej się poddaj. Szef chce mieć cię żywą...
- Nigdy draniu! – groziła mu nożem Carolina...
- Zostaw ten nóż, bo jeszcze się nim skaleczysz! Nie żartuję!
- Nic z tego!

Eduardo rzucił się na Carolinę i po chwili szamotania się odebrał jej nóż...

- I co teraz? – spytał spoglądając na przestraszoną dziewczynę.
- Teraz zginiesz! – odpowiedział Adrian mierząc do bandyty.

Ten szybko się odwrócił i próbował skoczyć do mężczyzny z nożem, ale nie miał szans. Adrian strzelił do niego poważnie raniąc. Upadł na podłogę i widać było, że jego koniec jest bliski...

- Powiedz kto cię nasłał!
- Chciałbyś to wiedzieć. Nic się już ode mnie nie dowiesz!
- To na pewno Sandoval, prawda?
- Dobrze... Powiem ci... Oczywiście, że Sandoval... Nigdy nie będziesz mógł żyć w spokoju. On cię dopadnie – powiedział na koniec Eduardo po czym skonał...
- Trzech nie żyje, a jeden uciekł... Nic ci nie jest córciu? – zapytał Adrian.
- Nie, ale nieźle się bałam – odparła Carolina. Musiałeś ich pozabijać? To straszny widok...
- Nie miałem innego wyjścia. Gdybym tego nie zrobił oboje bylibyśmy trupami.
- A kto to jest Sandoval?
- Nieważne... Lepiej żebyś nie wiedziała... Dobrze, że już po wszystkim... Niech tymi bandytami zajmie się policja – powiedział Adrian po chwili przytulając córkę...

Na drugi dzień.

Mieszkanie Arturo.

- To nie będzie proste Martinie. Ja władam policją w Coralos, a twój brat siedzi w stolicy. Nie mam aż takich dojść akurat w tym więzieniu – wyznał Arturo.
- Musimy go wydostać. Nie narzekaj. Znam twoje możliwości i ambicję. Uratujemy go wspólnie – odparł Martin.
- Możemy upozorować jego samobójstwo. Zatrudnisz się w więzieniu przy pomocy przy trupach. Wywieziemy twojego brata, a wszyscy uwierzą, że zginął. Musimy jednak dopracować ten plan, bo inaczej sami wpadniemy i podzielimy jego los...
- Ty tu rządzisz. Dostosuję się do każdego twojego planu komendancie...
- To mój obowiązek uratować Alejandra... Kiedy zjawisz się w hacjendzie De La Fuente? – spytał Arturo.
- Jeszcze nie teraz. Niedługo jednak złożę wizytę Esperanzie. Nieźle się zdziwi na mój widok – powiedział Martin uśmiechając się złośliwie...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Przyszedłeś do Soledad kotku? – spytała Lucrecia widząc na swojej drodze Manuela...
- Nie. Ani do niej ani do ciebie. Dostałem zaproszenie od Esperanzy na śniadanie – odparła Manuel.
- A to ciekawe... Już cię prosi na śniadanie... Niedługo zaprosi na noc. On jest starą dziwką, więc uważaj. Będzie chciała cię pozyskać dla potrzeb interesu...
- Dobre sobie... Ona jest starą dziwką, ale ty młodą. Wcale się nie różnicie. Robiłaś dokładnie to samo...
- Nie zagłębiajmy się kochanie w tę sprawę...
- Witaj Manuel. Cieszę się, że jesteś. Musimy porozmawiać przy rodzinnym śniadaniu. Wejdź do jadalni – zaproponowała Esperanza...

Po chwili Soledad, Marina i Javier również się pojawili i zdziwił ich widok Manuela.

- Co tu robisz? Nie wstyd ci tu przychodzić po tym jak nie obroniłeś w sądzie mojego ojca?! – oburzył się Javier.
- Uspokój się. Wiem, że jesteś zdenerwowany, ale to była beznadziejna sprawa. Robiłem co mogłem...
- Jasne...
- Nie przejmuj się Manuel. Mój brat jest taki od kilki dni – próbowała uspokoić atmosferę Soledad...
- Chodźmy na to śniadanie. Mam dość rodzinnych kłótni – dodała Marina.
- To dopiero początek. Nie wiecie jakie piekło was czeka – pomyślała Lucrecia....

Wszyscy w naburmuszonych humorach zasiedli do stołu i perspektywa dyskusji o interesach napełniała ich niepokojem i nerwowością...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

- To jakaś kpina! Jak jeden człowiek mógł zabić dwóch lub nawet trzech najlepszych ponoć twoich ludzi i ranić na dodatek ciebie! – wściekał się Ricardo.
- Nie chciałem ryzykować... Przynajmniej wiemy gdzie mieszkają – odparł zdenerwowany Tobias...
- Zamknij się lepiej! Zawiodłeś mnie! Powinienem cię zabić Tobias! Dałeś plamę! Oni wciąż żyją! Nie mogę w to uwierzyć!
- Spróbujemy raz jeszcze!
- Spróbujemy, ale nie tak szybko. Trzeba tam wysłać 100 ludzi skoro ten jeden bohater robi z moimi ludźmi co chce! A poza tym na pewno nie zastaniemy już ich pod tym adresem. Mają swój rozum i na pewno się stamtąd wyprowadzą! Niech to szlag!
- Zrobię co w mojej mocy aby naprawić błąd szefie...
- Wyjdź stąd i zostaw mnie samego! Przeklęty Adrian! Zgrywa herosa... Będę musiał zagrać z nim zupełnie inaczej – pomyślał Ricardo...

Mieszkanie braci Munos.

- Wreszcie jesteś w dobrym humorze braciszku – powiedział Sergio na widok zadowolonego Gustavo.
- Wydaje ci się – odparł Gustavo...
- Czyżby to za sprawą tych nocnych spacerów? Kto zabrał ci tyle cennego czasu? Teraz masz urlop w pracy i możesz zająć się kobietami, a właściwie jedną kobietą... Nie mylę się?
- Daj spokój Sergio...
- Nie martw się... Mamy dobry gust... Zapewne podkochujesz się w Soledad De La Fuente, co?
- Ile razy mam mówić, że nie! – burknął Gustavo chociaż trudno mu było zaprzeczyć...
- Nie martw się. Ja mam tak samo... Zupełnie głupieję gdy widzę Marinę. Taki już nasz los... Bracia Munos wpadli jak śliwka w kompot... Jednemu spodobała się jedna siostra De La Fuente, drugiemu druga... I jak to nazwać? Przeznaczenie? – spytał śmiejąc się Sergio...

Gustavo tylko się uśmiechnął. Nie potrafił nie zgodzić się ze słowami brata...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:09:10 27-07-08    Temat postu:

Ekstra odcinek
Gustawo i Soledad zaczynają coś do siebie czuć i to nie jest tylko przyjaźń, czyli coś więcej. Nie mogę się doczekać rozwoj sytuacji między nimi.
Ludzie Tobiasa chcieli zabić Adriana i porwać Carolinę, ale na szczęście nie udało im się to. Adrian szybko się z nimi rozprawił zabijając wszystkich oprócz Tobiasa, który powiedzial o wszystkim ricardowi. A on był wściekły. Nadal będzie próbował ich skrzywdzić, ale musi coś innego wymyśleć.
Arturo i Martin mają pomysł jak wydostać Alejandra, ale muszą dopracować swój plan. Chcą upozorować samobójstwo Alejandra. Jak plan wypali to na pewno dzieci będą cierpieć.
Manuel przyszedł do hacjendy na zaproszenie Esperanzy. Javier miał do niego pretensje że nie obronił ich ojca, na co on że robił co w jego mocy. A Soledad jeszcze broniła tę gnidę Manuela. Jaka ona naiwna. Ciekawe jak się potoczy spotkanie
Sergio zauważył, że jego brat jest w dobrym humorze. Domyślil się kto wywołał uśmiech na twarzy Gustawa. Przyznał, ze Marina też zawróciła mu w głowie.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:08:39 27-07-08    Temat postu:

Fajny odcinek

Soledad i Gustavo świetnie czują się w swoim towarzystwie To już mi na przyjaźń nie wygląda Soledad wreszcie znalazła swego księcia z bajki Oby im się udało
Dobrze,że nic się nie stało Carolinie i Adrianowi.Wszystkich pozabijał oprócz Tobiasa..
Martin i Arturo już wiedzą w jaki sposób wyciągnąć Alejandra z więzienia..Mógłby im się udać ten plan Przecież Alejandro jest niewinny i nie zasłużył na spędzenie tylu lat w więzieniu...
Esperanza zaprosiła Manuela,Javier miał do niego pretensje,że nie bronił jego ojca jak należy i miał racje ale ten go przekonywał,że zrobił wszystko co w jego mocy-oszust A Soledad jeszcze go broniła.. Ale ona jest dobra i nie podejrzewa jakim człowiekiem jest Manuel
Gustavo był bardzo zadowolony po spotkaniu z Soledad Sergio wiedział,co jest powodem zadowolenia brata i wreszcie przyznal,że jemu też podoba się Marina
Swietnie Pozdrawiam i czekam na kolejne odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:03:16 27-07-08    Temat postu:

śliczna scenka z Sole y Gutavo, oboje się sobie zwierzają, a Sole juzczuje ze ma tak bliso swojego wymarzonego księcia z bajki Gustavo powiedział Sole że jest pewny że to Sandoval jest sprawcą tragedii jego siostry..
wow ale jatka była w domu Adriana y caroliny, dobrez że Adrian był dak dobrze wyszkolony i zabił trezch łotrów, tylko Tobias uszedł z życiem i uciekł, a na koniec dowiedział się że tamci zostali nasłani przez Sandovala..
hehe śmieszna musiałą być ta scenka z Caro y garnkiem
dobrze że Caro y Adrianowi nic poważnego sie nie stało..
Martin chce odwiedzić Esperanzę w hacjendzie, ciekawe co z tego wyniknie..
Manuel wogule jak śiał przychodzić na śniadanie do de la Fuentów.. Lucre już planuje piekło ...
na koniec fajna scenka z braćmi Munos, oboje zakochali się wsoistrach de la Fuente
czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:10:35 27-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak oraz *~Lidka*

18 ODCINEK

Mieszkanie Caroliny.

Adrian nie był od wczoraj w dobrym nastroju. Przesłuchanie na komisariacie wyraźnie go zdenerwowało. Musiał dowieść, że działał w obronie własnej. Nie codziennie bowiem zdarzało się aby kogoś ranił czy zabił, a tymczasem miał na koncie trzy osoby. Wydawało się jednak, że policja uwierzyła w jego oraz jego córki zeznania iż było to działanie w samoobronie.

- To skandal, że musiałeś się jeszcze z tego tłumaczyć – westchnęła Carolina...
- To normalna procedura, ale musiałem dowieść swojej niewinności. Przecież to nie ja ich napadłem, lecz oni mnie – odparł zdeprymowany Adrian...
- Dokładnie... Mogłeś pójść do więzienia tylko dlatego, że zabiłeś napastników którzy próbowali nas skrzywdzić...
- Całe szczęście, że wszystko jest już za nami. Wyjaśniłem sytuację, a my jesteśmy cali i zdrowi, ale...
- Ale co? – zdziwiła się dziewczyna...
- Niestety będę musieli się stąd jak najszybciej ewakuować. Nie możemy mieszkać już pod tym adresem. Chyba wiesz dlaczego...
- Myślisz, że ci ludzie mogliby wrócić?
- Oczywiście, że tak. Przecież jeden z nich, najprawdopodobniej ich szef został ranny, ale zdołał uciekł. Na pewno spróbuje ponownie nas zaatakować...
- W związku z tym musisz powiedzieć mi prawdę. Dlaczego jakiemuś Sandovalovi tak bardzo zależy na naszej śmierci? Nie mogę tego pojąć...
- Dowiesz się tego w swoim czasie. Wiedz jednak, że ten człowiek nam nie popuści. Będziemy musieli znaleźć inne lokum. W odpowiednim czasie stawię czoło temu bandycie. Póki co boję się o ciebie i nie mogę ryzykować dłużej tu przebywając – powiedział stanowczo Adrian...
- Jak chcesz. Po wczorajszej akcji już wszystkiego co złe można się niestety spodziewać – odparła Carolina...
- Na przyszłość jednak nie korzystaj z garnków. Tym narzędziem niezbyt skrzywdzisz przeciwnika – śmiał się Adrian powodując również uśmiech na twarzy swojej córki...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Marina, Soledad i Javier zasiadając do śniadania nie mieli nawet pojęcia, że po drugiej stronie stołu siedzą ich najwięksi wrogowie, bo takimi byli przecież dla nich Esperanza, Lucrecia i Manuel. Atmosfera była ciężka, a mogła ją pogorszyć każda rozmowa na temat rodzinnych interesów...

- Wiem, że jesteście na mnie źli z powodu tego, że nie wybroniłem Alejandra... Uwierzcie mi jednak, że dla mnie jest to tak samo bolesne jaki dla was. Robiłem co mogłem, ale sędzia, prokurator, świadkowie i dowody były niepodważalne. Trudno było je zbić. Zresztą wasz ojciec powiedział mi, że nie było szans wybronić się wobec tak zmasowanego ataku podczas tej rozprawy sądowej – wyznał na spokojnie Manuel...
- Nie musisz się tłumaczyć. Ufamy i wierzymy ci. Nie zawsze się udaje. Nie przekreślamy cię tylko dlatego, że nie udało ci się uratować naszego ojca – stwierdziła Marina.
- Ja jestem innego zdania – burknął Javier...
- Nie moja wina, że jesteś zazdrosny o to, że to ja zajmuję ważniejsze stanowisko od ciebie w firmie...
- Nie kłóćmy się, bo nie ma o co. Zjedzmy śniadanie w spokoju – zaapelowała Soledad.
- Niestety nie uciekniemy od rozmowy na temat interesów – wtrąciła Esperanza. Ja tam wierzę Manuelowi. On wciąż jest solidnym filarem w naszej firmie...
- Zgadzam się z ciocią – dodała uśmiechając się ironicznie Lucrecia...
- Wobec tego, że Alejandro jest w więzieniu kto przejmie władzę w firmie? – spytała Esperanza spoglądając najpierw na Javiera, a potem na Lucrecię i Manuela.
- Może nie wszystkim się to spodoba, ale takie jest rozporządzenie waszego ojca. Powiedział i podpisał dokument w którym ja staję na czele firmy na czas jego pobytu w więzieniu – stwierdził Manuel. Mam nadzieję, że wierzycie w moje dobre intencje. To była decyzja Alejandra. Sam mnie o to poprosił...
- Nie mamy nic przeciwko – odparła Esperanza.
- To jedyna słuszna decyzja – wtrąciła Lucrecia.
- Mamy do ciebie pełne zaufanie. Zresztą już wcześniej udowodniłeś wszystkim, że jesteś wspaniałym pracownikiem i dobrze sterujesz firmą – powiedziała Marina...
- Moja siostra ma rację. Będzie tak jak dawniej tyle, że Manuel przejmie obowiązki taty, a Javier Manuela – dodała Soledad...
- A ja myślałem, że to rodzinna firma – machnął ręką Javier odchodząc od stołu...
- Wiem, że on czuje się pokrzywdzony, ale to nie moja wina – fałszywie tłumaczył się Manuel...
- Przejdzie mu. Przecież też zajmuje ważne stanowisko. Nie powinien zachowywać się jak dziecko – zauważyła Lucrecia...
- Przerwijmy tę debatę i nie rozmawiajmy na ten temat. Chociaż przez chwilę – zaapelowała Marina.
- Dokładnie... To jest trochę niesmaczne debatować o tym w tej chwili – dodała na spokojnie Soledad...
- Masz rację. Dobrze, że udało się ustalić tę najważniejszą kwestię. Manuel musi zapewnić mi miejsce w radzie nadzorczej – pomyślała Esperanza. Jeszcze z nim o tym porozmawiam...
- Teraz wiele się w firmie zmieni. Już nie będzie tak dobrze jak przedtem – pomyślała Lucrecia...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

- Jak idą interesy? – spytał bez entuzjazmu Ricardo...
- Tak jak zawsze... Znakomicie – odparł Simon...
- Mam nadzieję, bo problemy to ostatnio moja specjalność. Cały czas zachowaj czujność. Nie chcę kolejnych wpadek...
- Nie będzie ich...
- I trzymaj się blisko Mariny. Musisz sprawić żeby tańczyła ci jak jej zagrasz. Najlepiej abyś namówił ją na wyjazd...
- Zrobię co w mojej mocy aby tak właśnie było...
- Przynajmniej z ciebie mam pożytek. Już niedługo rozpoczniemy decydującą walkę o hacjendą. Musimy jednak najpierw przygotować grunt pod finałową akcję...
- Mam wyjechać z Mariną? I co mi z tego przyjdzie. Jako jej mąż dostanę hacjendę która przyniesie mi zdecydowanie większe dochody niż interesy z tobą. Mam zupełnie inny plan niż ty Ricardo – pomyślał sprytnie Simon...

Mieszkanie braci Munos.

Gustavo cały czas rozmyślał o swoich rozmowach z Soledad. Czuł, że ta kobieta nie jest mu obojętna. Nawet nie zauważył jak Sergio wyszedł gdzieś z rana. Była sobota, więc kolejny dzień urlopu od pracy, ale jego brat również nie musiał jechać na uczelnię...

- Pewnie pojechał do swojej wybranki. Zrobiłbym to samo, ale ja potrafię się jeszcze powstrzymać... Ciekawe co takiego mają w sobie Marina i Soledad, że straciliśmy dla nich głowę... Chciałbym normalnie żyć i zapomnieć o przeszłości... Mieć u boku wspaniała kobietę... I mogę ją mieć, ale najpierw muszę pomścić siostrę i wtedy dopiero odczuję spokój który pozwoli mi walczyć o względy Soledad. Ricardo pożałuje, że kazał zabić moją siostrę. Już niedługo – pomyślał Gustavo patrząc na zdjęcie nieżyjącej Claudii...

Mieszkanie Bruno.

- Jak długo to jeszcze potrwa... Ile jeszcze będę musiał kłamać i służyć tym gnidom – zastanawiał się Bruno...

Nie było mu łatwo. Daniela uparła się, że pozostanie z mężem na dobre i na złe. Nie chciała wyjechać i tym samym wciąż narażała się na niebezpieczeństwo. Bruno musiał więc działać ostrożnie. Nie mógł pozwolić aby komendant dowiedział się prawdy, ale nie mógł się także zdradzić. Praca dla Sandovala była jego przekleństwem, ale i ratunkiem przed niechybną śmiercią...

- Myślisz o naszej sytuacji... Rozumiem cię, ale ja naprawdę nigdzie nie wyjadę. Strach i ucieczka nie pomoże nam w odniesieniu zwycięstwa – przekonywała go Daniela...
- Będę musiał podjąć bardziej radykalne kroki. Działam na dwa fronty
i może się to dla mnie skończyć fatalnie... Jednak muszę to zrobić. Narzucę zdecydowanie swoją pomoc Sandovalovi. Wejdę w pakt z diabłem, ale dzięki temu kiedyś będziemy wolni i nikt nas już nie skrzywdzi...
- Będę z tobą... Zrozumiem każdą decyzję którą podejmiesz – oznajmiła Daniela...
- Czas rozpocząć zatem tę niewygodną dla nas grę – westchnął Bruno...

Jakiś czas później...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Sergio zdecydował się pod jakimkolwiek pretekstem odwiedzić Marinę. Nie mógł znieść weekendowego rozstania, więc pojechał do hacjendy De La Fuente. Otworzyła mu zaskoczona Lucrecia...

- Dzień dobry. Jest Marina? Nazywam się Sergio Munos. Jestem jej kolegą ze studiów. Miałem ją dziś odwiedzić. Chodzi o pewną sprawę z uczelni – stwierdził Sergio...
- Kojarzę cię z pogrzebu mojej ciotki... Miło mi. Jestem Lucrecia, kuzynka Mariny. Wejdź proszę – odparła oszołomiona widokiem przystojnego mężczyzny...
- Dziękuję...

Lucrecia od razu wiedziała, że Sergio to dla niej łakomy kąsek. Przyglądała mu się z zaciekawieniem. Po chwili jednak nadeszła Marinę i oboje wyszli przed hacjendę.

- Mam nadzieję, że oni ze sobą nie kręcą, bo ten facet jest dla mnie...
A nawet jeżeli kuzyneczka spróbuje zostawić dla niego Simona to zobaczy do czego jestem zdolna. Może to mój kaprys, ale ten cały Sergio będzie tylko mój – pomyślała bujając w obłokach Lucrecia...

Po chwili nadjechał Simon... Rozminął się akurat ze swoją dziewczyną. Nie był w najlepszym humorze i nie miał ochoty na dyskusję z Lucrecią. Nie miał jednak wyjścia.

- Co tak na mnie patrzysz? Nie ma tu Mariny – powiedziała Lucrecia...
- Widzę... Gdzie jest? Widziałaś ją? – spytał Simon.
- Wyszła z jakimś przystojniakiem. To kolega z uczelni...
- Co takiego? Żartujesz sobie?
- Nie... Są przed hacjendą. Nie widziałeś ich? Lepiej zobacz czy nie Marina przyprawia ci rogów...
- Dobre sobie... Nauczyłem ją wierności. Ona nie spojrzałaby na innego faceta.
- Ciekawa teoria...

Tymczasem...

Marina i Sergio spacerowali wokół hacjendy. Zatrzymali się przy jednym z drzew...

- Piękne tereny. Zadbane i jakże rozległe. Hacjenda przynosi wam na pewno spore dochody – przyznał Sergio...
- To prawda. Teres jednak obawiam się o dalsze losy tych ziem. Przeżywamy trudny okres w naszej rodzinie i może to odbić się także na interesy oraz na rozwój tych wszystkich ziem – odparła ze smutkiem Marina...
- Na pewno tak nie będzie. Jestem przekonany, że dacie sobie radę...
- Oby było jak mówisz. W jakim celu przyjechałeś? Jeszcze mi tego nie powiedziałeś...
- Przyjechałem bez konkretnego powodu. Chciałem cię tylko zobaczyć...
- Słucham?
- Nie denerwuj się. Od naszego ostatniego spotkania w kawiarni sporo rozmyślałem. Musiałem znów cię ujrzeć. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe...
- Skądże... to bardzo miłe, ale...
- Nic nie mów...
- Chciałeś zrobić coś jeszcze?
- Owszem...

Sergio zdecydował się na ten krok. Szybko i zdecydowanie zbliżył się do dziewczyny i delikatnie ją pocałował. Zaskoczona dziewczyna nie opierała się, ale nawet nie chciała tego robić. Świadkiem ich pocałunku był oddalony o kilkadziesiąt metrów Simon. Był w szoku...

- Co to ma do cholery znaczyć! Już ja nauczę tego chłopaczka postępowania! Jak śmie całować Marinę! Nie wiem z kim zadarł – pomyślał wściekły Simon Toredo...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:23:03 27-07-08    Temat postu:

Super odcinek jak zwykle :*

Carolina i Adrian mają zmiar zmienić miejsce zamieszkania,żeby ci ludzie więcej ich nie znaleźli.Adrian składał wyjaśnienia..Musiał udowodnić,że działał w obronie własnej..
Marina,Soledad i Javier nawet nie podejrzewają z jakimi ludźmi siedzą przy stole..
Manuel jak udawał jak bardzo boli go to,ze nie wybronił Alejandra-obłudnik jeden
A oni jeszcze,że mu ufają i wierzą ;/ Żeanada nie mają pojęcia z jakim człowiekiem siedzą przy stole...
Javier nie ufa Manuelowi i dobrze,ma chłopak rację..Jeszcze Manuel ma przejąć obowiązki Alejandra co za los...
Simon już kombinuje...Kurcze niech ta Marina wreszcie z nim zerwie i nie oszukuje samej siebie przecież ona kocha Sergia!
Gustavo myśli o Soledad.Pięknie Bracia stracili głowę dla piękny sióstr De La Fuente Super
Daniela i Bruno też mają ciężko Bruno już nie ma siły..Daniela nie chce wyjechać...No i Sergio odwiedza Marinę Pod byle jakim pretekstem
Spotyka Lucrecie Łakomy kąsek eh..Niech lepiej zostawi go w spokoju wredna baba
Simon jak zwykle wszystko chce zepsuć idiota jeden..Musiał przyjechać
Pocałunek Sergia i Mariny... Mmm...Piękny
Swietny odcinek Greg
I Simon widzący ich pocałunek...Wściekł się nieźle..

Czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:23:27 28-07-08    Temat postu:

odcinek rewelacja
dobrze ze wszystko się wyjaśniło, jeszzce tego by brakowało żeby Adrian poszedł siedzieć za tych bandytów..
teraz zmieniają adres zamieszkania, ciekawe gdzie teraz będa mieszkać...
no i dobrez powiedział Adrian, Caro z tym garnkiem
ech fałszywy Manuel przejął obowiązki w firmie, szkoda że nie Javier, który czuje się i tak pokrzywdzony...
hmm Ricardo kazał wyjechać Simonowi z Mariną, a ten ma inne plany, ciekawe jakie
Gustavo zdaje sobie sprawę ze czuje coś do Sole, ale nie chce zabiegać o jej względy dopóki nie pomści śmierci Claudii...
Bruno będzie działał na dwa fronty, no ciekawe..
o Sergio poszedł odwiedzić Marinę na hacjendzie Lucrecia na jego widok już ostrzy sobie żabki, bardzo jej się spodobał..
końcówka najlepsza, pierwsze delikatne beso Mari y Sergia
szkoda że widział ich Simon, ciekawe co zrobi...
czekam na newik, pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:59:16 28-07-08    Temat postu:

Super odcinek zresztą jak zwykle
Dobrze, że Adrian wyjaśnił na policji ten napad i zabójstwo napastników. Działał w obronie swojej i Caroliny. Jeszcze tego by brakowało, żeby poszedł do więzienia. Teraz będą musieli się przeprowadzić. carolina chce poznać prawdę. Adrian powiedział, że kiedyś się wszystkiego dowie, ale jeszcze nie w tej chwili.
Ale była przyjemna kolacyjka. Javier nie był zadowolony, jak się dewiedział, że to Manuel wszystkim kieruje. Esperanza liczy na stanowisko w radzie nadzorczej, ale tak dobrze to nie będzie.
Ricardo przygotowuje się do przejęcia hacjendy. Każe Simonowi wyjechać z Mariną, ale on ma inne plany. Chce zostać mężem Mariny, bo wtedy hacjenda byłaby także jego.
Gustawo rozmyśla o Soledad, która powoli zaczyna wkradać się do jego serca. Ale najpierw chce pomścić śmierć siostry a potem walczyć o swoje szczęście. Zemsta jest teraz ważniejsza.
Bruno nie przekonał Danieli do wyjazdu. I tym samym naraziła się ona na niebezpieczeństwo. Jej mąż musi służyć Ricardowi, aby nie stało się im nic złego i jednocześnie postanawia prowadzić grę na dwa fronty. Ciekawe jak to się dalej rozwinie
Sergio postanowił odwiedzić Marinę. Drzwi otworzyła Lucresia, której Segio wpadł w oko i zechce go dla siebie. Nie będzie zważać na kuzynkę. Powiedziała Simonowi, że być może Marina przyprawia mu rogi. A on że jego Marina nie spojrzała by na innego mężczyznę. Jakże się myli. Sergio na spacerze nieoczekiwanie pocałował Marinę, która nie opierała się zbytnio. Całą tą scenę obserwował Simon. Był wściekły, ale oczywiście nie zazdrosny. Po prostu nie chce żeby ktoś mu ją odbił, bo Marina jest jego przepustką do zagarnięcia hacjendy.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:59:30 28-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak oraz *~Lidka*

19 ODCINEK

Marina szybko wyrwała się z objęć Sergia. Musiała zareagować aby nie stracić nad sobą kontroli.

- Nie mogę Sergio... Wybacz, ale nic z tego – powiedziała po chwili Marina.
- Ale dlaczego? Sądzę, że czujesz do mnie to samo co ja do ciebie. Nie można przed tym uciekać – odparł Sergio wpatrując się w ukochaną.
- Ja mam chłopaka. To co zrobiłeś było niestosowne...
- Nie udawaj. Nie kochasz go. Wiem, że jest to dla ciebie trudne, ale...
- Moja dziewczyna ma rację! To było niestosowne cwaniaczku. Nie wiesz z kim zadarłeś – wtrącił Simon który podszedł do Sergia i wiele nie czekając uderzył go prosto w twarz.
- Co ty robisz Simon? Wszystko ci wyjaśnię! Nie musisz tego robić – próbowała się tłumaczyć dziewczyna...
- Masz szczęście, że cię nie zabiję bydlaku! A powinienem to zrobić! Wynoś się stąd i to już!

Sergio wstał i próbował się bronić. Chciał odpowiedzieć Simonowi, ale rozdzieliła ich Marina.

- Idź już Sergio. Ja wyjaśnię to nieporozumienie... Nie znoszę przemocy, więc lepiej się nie bijcie. Wróć do siebie. Tak będzie najlepiej...
- Jak chcesz, ale wiedz, że to co zrobiłem było szczere... Jeszcze się spotkamy – zwrócił się w kierunku Simona Sergio...
- Nie wątpię – odparł zdenerwowany Simon...

Sergio odszedł upokorzony przez Simona, ale także przez Marinę. Jej reakcja spowodowała, że zrozumiał jak wielki wpływ ma na nią jej chłopak. Czuł, że Marina odwzajemnia jego uczucia, ale to wszystko wydarzyło się zbyt szybko i w bardzo nieprzyjaznych okolicznościach...

- Ten człowiek to psychol. Nie wiem czy dobrze zrobiłem zostawiając ją z nim samą – pomyślał Sergio czując tylko gniew i zażenowanie...

Tymczasem Simon stanowczo domagał się wyjaśnień. Postawił Marinę w bardzo niezręcznej sytuacji...
- Co to miało znaczyć? Całujesz się na moich oczach z jakimś innym kolesiem? Co to za frajer? Kolega z uczelni, tak? Na zbyt wiele sobie pozwolił... zresztą ty również! Jesteśmy tak długo razem, planujemy ślub, a ty...
- Co ja? Dokończ!
- Jak mogłaś mi to zrobić? Wiesz jak bardzo cię kocham...
- To on mnie pocałował, nie ja jego... Nie miałam czasu na reakcję...
- Doprawdy? Sądzę, że miałaś czas, bo wasz pocałunek trwał dość długo, a poza tym tobie także się podobał! To niewybaczalne co przed chwilą zrobiłaś!
- Uspokój się! Nie muszę się przed tobą tłumaczyć! Zapomnijmy o tym – starała się bagatelizować sprawę Marina.
- Jak mam o tym zapomnieć i przejść do porządku dziennego? Przyznaj się, że to było podłe! Chyba nie na co dzień całujesz się z innym mając narzeczonego...
- Nie jesteś moim narzeczonym! Nie myśleliśmy nigdy o ślubie! A poza tym nie muszę się tobie tłumaczyć, bo cię po prostu nie kocham! Nic nas nie łączy! Im wcześniej to zrozumiesz tym lepiej! – krzyczała zdenerwowana Marina. Po chwili uciekła od dalszej rozmowy i wybiegła w stronę hacjendy...
- Jeszcze zobaczymy... Tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz... Większą karę poniesie ten twój chłoptaś który ośmielił się ośmieszyć mnie w oczach Mariny. Dowiem się od Lucrecii co to za jeden. Jak będę trzeba zabiję tego kretyna. Przysięgam, że więcej nie zbliży się do mojej dziewczyny – złorzeczył Simon...

Stolica.

Więzienie.

Alejandro znów doczekał się wizyty gościa. Po raz kolejny jednak rozczarował się. Zamiast dzieci ujrzał Esperanzę. Był nieźle zaskoczony na widok kobiety, która była jego kochanką, ale ostatnio wyraźnie go unikała i uważała za winnego śmierci Marii Emilii...

- Co tu robisz? Przyszłaś cieszyć się z mojego nieszczęścia – powiedział Alejandro...
- Mylisz się. Mam dobre intencje, choć zapewne nie wierzysz w nie – odparła zasmucona Esperanza.
- To, że byłaś moją kochanką jeszcze nie świadczy o tym, że zabiłem swoją żonę! Nie zabiłem jej, bo odkryła prawdę! Ten sąd nade mną to była istna farsa!
- Spokojnie Alejandro. Jestem po twojej stronie. Sporo słyszałam... Być może to konkurencja chce cię wrobić. Nie skreślaj mnie tak łatwo. Znajdę prawdziwych winnych, ale daj mi czas...
- Jak mam ci wierzyć?
- Chyba nie masz innego wyjścia. Mam jednak prośbę... Jeżeli chcesz aby twoje dzieci były również z tobą, to nie mów im nic o naszym romansie. To byłby gwóźdź do twojej trumny...
- Do twojej również...
- Owszem, więc dla obojga z nas będzie lepiej jeżeli ta nasza tajemnica nie ujrzy światła dziennego. Mimo wszystko nie wierzę, że zabiłeś moją siostrę. Pomogę odszukać prawdziwych winnych. Nie miej mnie za wroga, bo nim nie jestem...
- Rób co chcesz. Gorzej i tak być już nie może – stwierdził Alejandro...
- Musiałam na nowo odzyskać jego zaufanie. Muszę mieć pewność, że nie zdradzi naszej tajemnicy, a przy okazji udając wsparcie nie będę wymieniana wśród zdrajców i wrogów, niech Sandoval wie, że nie będzie miał nade mną takiej władzy jaką by zechciał mieć – pomyślała Esperanza...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Ricardo i Isabela przyjęli odwiedziny Bruna. Zdziwiło ich nieco to, że policjant sam zechciał do nich przyjść, ale jednocześnie cieszyli się, że bez trudu udało im się go kupić...

- Posłużyliśmy się żoną tego idioty i dało to efekty – cieszyła się Isabela.
- Masz rację. Teraz będzie tańczył tak jak mu zagramy – odparł Ricardo.
- Witam. Miło, że przyjęliście moje zaproszenie – powiedział Bruno spoglądając z ukrywaną niechęcią na swoich nowych „przyjaciół”.
- Cała przyjemność po naszej stronie. Jesteś z nami, więc dla przyjaciół czas znajdzie się zawsze...
- Mój mąż ma rację. Potrzebujemy tak oddanych ludzi jak ty. Nie zawiedziesz się... Zyskasz na współpracy z nami i być może niedługo zastąpisz Arturo Peraltę na stanowisku komendanta policji...
- O niczym innym nie marzę. Zawsze chciałem być szefem policji...
- I będziesz nim. Trochę cierpliwości i pracy a osiągniesz swój cel. My ci w tym pomożemy.
- Mam nadzieję, że sprawdziłem się podczas ostatniego zadania?
- Naturalnie. Nie zawiodłeś nas, więc dajemy ci kredyt zaufania. Miej teraz oko na poczynania komendanta. Nie chciałbym aby przyczepił się do moich interesów. Są oczywiście legalne, ale wiesz jakim służbistą jest twój szef...
- Nie ma problemu panie Sandoval. Będziecie mieli informacje z pierwszej ręki. Nikt i nic was nie zaskoczy – powiedział uśmiechając się Bruno.
- Tak trzymaj. Poprawiasz mi humor swoimi słowami. Osiągniesz więcej niż Peralta i szybciej niż sądzisz...
- Połknąłeś haczyk draniu. Niedługo przestaniesz mną rządzić i robić ze mną co chcesz – pomyślał Bruno.

Po chwili dalszej rozmowy Bruno pożegnał się ze swoim szefem i jego żoną...

- Ufasz mu? – zapytała Isabela. Ja byłabym ostrożna...
- Na razie próbuje się mi przypodobać, ale może nie kłamie. Jeżeli spróbuje grać ze mną na dwa fronty odnajdę jego żonę raz jeszcze i tym razem gwarantuję, że ona nie przeżyje – odparł zadowolony Ricardo...

Kilka godzin później.

Stolica.

Bank Central.

Manuel zwołał naradę pracowników na której miały zapaść decyzje dotyczące nowego podziału władzy w banku.

- Dziękuje za przybycie. Wbrew pozorom niewiele się zmieni, ale chciałem was poinformować o kilku podstawowych zmianach. Jak wiecie sytuacja waszego dotychczasowego szefa Alejandra De La Fuente jest nie do pozazdroszczenia. Alejandro nie mogąc kierować firmą dał mi wszelkie pełnomocnictwa dzięki którym to ja, oficjalnie od dziś będę nią zarządzał. Będę kontynuował jego politykę. Znacie mnie dobrze i wiecie, że staram się rozsądnie wykonywać swoje obowiązki. Ale do rzeczy. Moje obowiązki jak do tej pory przejmie Javier. To gest w twoją stronę za ciężką pracę jaką tu wykonujesz – powiedział Manuel...

W rzeczywistości było to skompromitowanie pozycji Javiera. Syn Alejandra został jedynie pomocnikiem Manuela i w rzeczywistości jego władza była znikoma.

- Cóż za wspaniałomyślność – powiedział po cichu zdeprymowany Javier...

Manuel kontynuował tymczasem swoją przemowę. Kolejne jego rozporządzenia spowodowały delikatne zamieszanie...

- W radzie nadzorczej obok mnie głos będą mieli jeszcze: oczywiście Javier, a także Esperanza i Lucrecia. Były to osoby pomijane przez Alejandra, ale nie rozumiem dlaczego. Skoro to rodzinna firma, to rodzina powinna podejmować decyzje. Zastanawiałem się nad Mariną i Soledad, ale Marina dopiero studiuje i nie pracowała nigdy w firmie ojca, a Soledad bardziej pracuje w hacjendzie niż w firmie. Dlatego uważam, że taki skład rady nadzorczej jest jak najbardziej sprawiedliwy...
- Co on kombinuje? Będzie mógł mnie przegłosować w dowolny sposób. Dobrze wie, że Lucrecia się obija, a ciotka działa tak jak wiatr zawieje – pomyślał wściekły Javier...
- Dziękuję Manuelu. Cieszę się, że w końcu ktoś uznał mój wysiłek który wkładałam pracując przez lata w tej firmie...
- Ktoś musiał zastąpić miejsce Marii Emilii i tylko ty jako jej siostra nadajesz się do tego...
- Ja również dziękuję. A jednak nie jest ze mną tak źle jak myślałam – cieszyła się Lucrecia...
- Zasłużyłaś sobie jak wszyscy którzy są w tym gronie – odparł Manuel...
- I gdzie te czasy gdzie w radzie nadzorczej był ojciec, mama, wujek Martin i ja... Przybycie Manuela wszystko pogorszyło – westchnął Javier...

Mieszkanie braci Munos.

- Co cię ugryzło? – spytał brata Gustavo widząc jego zdenerwowanie i dziwny nastrój.
- Wolę o tym nie mówić, bo szkoda słów – odparł przygnębiony Sergio.
- Czyżby chodziło o Marinę De La Fuente? Mnie możesz powiedzieć. Co jest grane?
- Daj mi spokój. Muszę zostań sam i pomyśleć... Nikt mi nie pomoże, nawet ty...
- Jak chcesz. Ale z pewnością mam rację...
- Tak, chodzi o nią. A mogło być tak pięknie. Wszystkie przez jej chłopaka. Czuję, że to niezłe ziółko. Nie poddam się tak łatwo. Będę o nią walczył – pomyślał Sergio...
- Co te kobiety robią z ludźmi – zastanawiał się Gustavo patrząc jak jego brat nie może usiąść spokojnie na miejscu...

Mieszkanie Arturo.

- Kiedy realizujemy nasz plan? – spytał Martin.
- Jeszcze nie wiem – odparł zamyślony Arturo.
- Jak to nie wiesz?
- Chyba nastąpi zmiana planu.
- Co masz konkretnego na myśli?
- Musimy pomóc twojemu bratu w ucieczce. Najpierw jednak musimy mieć ku temu powód.
- To znaczy? Mów jaśniej!
- Znajdziemy sposób aby przetransportowano go do innego więzienia. Jeżeli tak zrobią, wtedy wkroczymy do akcji i uwolnimy go. Możemy go także odbić gdy targnie się na swoje życie i będzie w szpitalu. To będzie łatwiejsze aniżeli wyciąganie go z celi i z więzienia...
- Masz rację...
- Musimy obmyślić plan. Już niedługo twój brat wróci na wolność, ale jest jeszcze jedna sprawa. Wspominałeś o tym i nie sposób się z tobą nie zgodzić. Zostanie on uznany za zmarłego aby powrócić jako żywy ze zdwojoną siłą...
- Dokładnie tak...
- Mam plan. Musi nam się udać. To sprawa honoru i ta misja zakończy się pomyślnie – powiedział Arturo...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:00:31 28-07-08    Temat postu:

Dwa razy się wysłało, więc musiałem skasować jeden

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:19:11 28-07-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:36:44 28-07-08    Temat postu:

Ekstra odcinek Tak się zakonczył piękny pocałunek Mariny i Sergia..
Ech przecież Marina czuje to samo do Sergia co on do niej więc po co się przed tym broni..?Jeszcze chce się tłumaczyć przed Simonem.Sergio miał rację on ma na Marinę strasznie duzy wpływ..
Simon już uznal Marinę za swoją narzeczoną choc ja zaręczyn nie pamiętam Marina też nie Traktuje Marinę jak swoją własność...
I po co Esperanza przyszla do Alejandra??Jak zwyke udaje dobrą i daje mu dobre rady..
Isabela i Ricardo spotkali się z Brunem..Isabela coś tam podejrzewa..
Manuel już będzie kierował całą firmą..W radzie mają zasiadać Esperanza i Lucrecia nieźle Obsadza stołki swoimi..W sumie to mu się nie dziwię Ale pominął Soledad i Marinę.. Spodziewałam się tego
Javierowi się to wszystko nie podoba...
Sergio zwierza się bratu.. Dobrze,ze Sergio nie rezygnuje i będzie walczył o Marinę
Martin i Arturo zmieniają trochę plany..Muszą mieć sprzyjające warunki do pomocy Alejandro w ucieczce.Na pewno sprzyjającym warunkiem będzie przewóz Alejandra do innego więzienia..Oby im się udało...

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 48, 49, 50  Następny
Strona 7 z 50

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin