Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Santa Diabla -Telemundo - 2013-2014 / TV PULS
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 345, 346, 347 ... 362, 363, 364  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:01:50 01-09-16    Temat postu:

Lineczka napisał:
Santa jest przytłoczona natłokiem myśli. Nie spodziewała się, że pokocha Humberto, nie planowała tego. Cały czas może być onieśmielona tym co między nimi zaszło. Kocha go, ale słowa Francisci też gdzieś jej się po głowię tłuką. W sumie sama kiedyś podobnie myślała o związku z Humbe. Uważała, że to niemożliwe pokochać mężczyznę, który w przeszłości ją skrzywdził, przyczynił się do jej nieszczęść. A jednak stało się. Warto też wziąć pod uwagę, że Santa tym razem chce być ostrożna. Dwa razy się pomyliła - z Willym i Santiago, obaj ją skrzywdzili, nie chce popełnić tego błędu trzeci raz.
A Humberto jak to on -zawsze prześwietlał wszystkich wzrokiem. Rentgen w oczach. Może sam momentami nie dowierza, że spełniły się jego marzenia i Santa odwzajemniła jego miłość? Kiedyś to wydawało się abstrakcją.
Związek SyH jest specyficzny, wyjątkowy tak jak oni sami.

I wszystko jasne To było pierwsze spotkanie SyH i rozmowa o uczuciach po tym jak poszli na całość. I co mamy: Humberto który wpatruje sie w nią jak w obrazek oraz speszoną Sante która ucieka wzrokiem. Biorac pod uwage fakty które wypisałaś to wszystko do siebie pasuje. A tak wg to, to ujecie było bardzo urocze - słabość jaka okazała Santa.
Co do Humberto mysle podobnie, że tez nie może uwierzyc, ze to się dzieje naprawdę. Spełniły sie jego sny.
Jedna z niewielu scen których nikt nie przerwał Gdyby i tym razem np: salonu wparowal Junior to było by przegiecie ze str twórców.

Lineczka napisał:
Begonia może mieć wyrzuty sumienia wobec córki - romans z zięciem, nie wspieranie Santy po wyjściu z więzienia i stąd też nie sprzeciwia się jej wyborom. Jakby chciała się zrehabilitować za swoje czyny.

Taa Begonia staje po stronie Santy aby zagłuszyć wyrzuty sumienia. Zabraklo mi tutaj pewnej rozmowy matki z córką na temat jej relacji z Ludojadem. Begonia uwazała Humberto za morderce i niebezpecznego typa. Kazala Sancie zrezygnowac z planu (dzien pogrzebu Ulisessa) tymczasem ona wrociła z nim do rezydencji. Kiedy wyszlo na jaw, że Humbe jest powaznie zamieszany w śmierć Vincente, Begonia odrazu poszła na policje a Sancie powiedziala, że żle wybrała sojusznika. Pózniej rozmawiala z nim w areszcie, być może wtedy choć troche zmieniła o nim zdania kiedy dostrzegła, że bardziej niż własną wolnośc ceni on bezpieczenstwo Santy. Co do faktu, że Humbe kocha Sante to Begonia nie miała watpliwosci ale, że ona zaczyna sie lamać... Co prawda Begonia sugerowala coś corce jeszcze przed 'misją" oraz kiedy "zdawala relacje" wydocznym bylo, że Santa patrzy na Humbe inaczej. Jednak chęc wspólnego wyjazdu to ogromny krok milowy ( który jest konsekwencja odwzajemnionej milosci) i dziwi mnie, że nie pokazano ich rozmowy na ten temat. Z checia zobaczylabym jak Begonia mowi do Santy cos w stylu: Ty z nim... ... oszalałaś?!... przeciez to morderca...! Jak mogłas po pokochać ...

Lineczka napisał:
Willy nie jest w temacie. Większość ludzi z otoczenia Santy i Humberto nie zorientowała się, że naprawdę są w sobie zakochani. Chyba na starcie założyli, że po tym co wydarzyło się w przeszłości, po krzywdach jakie nawzajem sobie wyrządzili po prostu nie mogą być razem. A tu taka niespodzianka. Jak widać miłość nie wybiera i przychodzi niespodziewanie.

Hmm nikt z ich otoczenia nie zakładał, że to mozliwe. Tylko Humbe nigdy sie nie poddał... pomimo, ze zrujnowal zycie Santy i, że ona pokochała jego brata. Fenomen.. Wczesniej wiele os sugerowało, ze cos jest na rzeczy ze str Santy (Santiago, Begonia, Willy, nawet Pancho ) bo, że Humbe za nią szaleje to wiedzieli wszyscy. Po tym jak Santa zamieszkała w rezydencji jej przychylnosć wygladala jak wdziecznosc wobec Humberto. Tylko Santiago nie potrzebował dowodów haha


Ostatnia scena. Santa wciąz nie może uwierzyc w czyny Santiago. Jest wstrząśnieta jednak ciagle szuka potwierdzenia czy to naprawde on. Jakby nie patrzeć to juz wczesnej nazwała go szaleńcem gdy dowiedziała sie ze on stoi za wrobieniem jej w zabojstwo i po rewelacjach od Patricia. W tamtym momencie musiała myslec tez jak bardzo sie pomyliła w swoich uczuciach, i chociaz zdawała sobie sprawe z tego juz wcześnej to teraz widzi na własne oczy skutki działań niegdys jej ukochanego. Dopiero po widoku "sciany" do Santy dociera szokująca prawda... nie ma to jak terapia wstrząsowa.
Humberto tez martwi sie o Sante, widzi jej stan i nie spuszcza jej z oka. Wczesniej myslałam, że Ines poprostu odciągneła go od Santy ale teraz dokladnie widac, że on pozwala aby Santa rozejrzała sie dokladnie po pomieszczeniu. Widzi jej stan psychiczny i załamanie ale wie, że ten widok jest potrzebny aby Santa pozbyla sie resztek watpliwości.

Myśle że brak scen SyH wynika równiez z tego jaka skomplikowaną mieli historie. Tu nie bede sie już powtarzać... wiadomo. To nie była milosc od pierwszego wejrzenia. Oboje potrzebowali do niej dojrzec i ją zrozumieć. Santa ze swoimi watpliwościami, po przejsciach potrzebowała spokoju i stabilizacji. Jej uczucie nie bylo niewiadomo jak wielkie i szalone, (myśle tez, ze jest inne niż do Willego czy Santiago) swoją miłosc okazywała czułymi gestami i wsparciem. Dlatego tez twórcy nie podejmowali sie jakichś spontanicznych porywow namietnosci, bo to zupelnie nie było by w stylu SyH oraz zwyczajnie nie pasowało by do koncepcji i pomyslu na te pare. Wyszedł by z tego taki misz masz jak z "Domem..." A co za dużo to niezdrowo.
Choć uwazam, że po wydarzeniach z odc 133 nalezało by sie cos więcej widzom ale jakieś bardziej skromne, czułe gesty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:11:53 01-09-16    Temat postu:

Ciekawi mnie czy Humberto i Santa spędzili poprzednią noc razem. Pewnie nie, bo chcieli zachować jakieś pozory (ale po co skoro już wszyscy o nich wiedzieli? ). Szkoda, że nie mieli żadnej sceny wieczorem, Humberto chyba nie kimał w gabinecie.

Paulina27 napisał:

I wszystko jasne To było pierwsze spotkanie SyH i rozmowa o uczuciach po tym jak poszli na całość. I co mamy: Humberto który wpatruje sie w nią jak w obrazek oraz speszoną Sante która ucieka wzrokiem. Biorac pod uwage fakty które wypisałaś to wszystko do siebie pasuje. A tak wg to, to ujecie było bardzo urocze - słabość jaka okazała Santa.
Co do Humberto mysle podobnie, że tez nie może uwierzyc, ze to się dzieje naprawdę. Spełniły sie jego sny.
Jedna z niewielu scen których nikt nie przerwał Gdyby i tym razem np: salonu wparowal Junior to było by przegiecie ze str twórców.


Wyczekiwane spotkanie i jakże urocza scena. Humberto był do schrupania, jego spojrzenie wyrażało więcej niż tysiąc słów.
Dobrze, że nikt im nie przeszkadzał. Jak napisałaś, to już byłoby grubą przesadą!

Paulina27 napisał:

Taa Begonia staje po stronie Santy aby zagłuszyć wyrzuty sumienia. Zabraklo mi tutaj pewnej rozmowy matki z córką na temat jej relacji z Ludojadem.


Może scenarzyści chcieli podkreślić, że matka z córką w pewnym stopniu oddaliły się od siebie. Begonia wychodzi z założenia, że nie ma prawa pouczać córki, bawić się w dobre rady po tym jak uległa zięciowi, a Santa nie czuje potrzeby by zwierzać się jej ze spraw sercowych. Niby się pogodziły, wspierały, ale czy po tym co się stało można odbudować relację by była taka jak wcześniej? Wątpię. Rysa pozostanie na zawsze.

Paulina27 napisał:

Hmm nikt z ich otoczenia nie zakładał, że to mozliwe. Tylko Humbe nigdy sie nie poddał... pomimo, ze zrujnowal zycie Santy i, że ona pokochała jego brata. Fenomen.. Wczesniej wiele os sugerowało, ze cos jest na rzeczy ze str Santy (Santiago, Begonia, Willy, nawet Pancho ) bo, że Humbe za nią szaleje to wiedzieli wszyscy. Po tym jak Santa zamieszkała w rezydencji jej przychylnosć wygladala jak wdziecznosc wobec Humberto. Tylko Santiago nie potrzebował dowodów haha


Rozbawiło mnie to, trafne spostrzeżenia.

Paulina27 napisał:

Ostatnia scena. Santa wciąz nie może uwierzyc w czyny Santiago. Jest wstrząśnieta jednak ciagle szuka potwierdzenia czy to naprawde on. Jakby nie patrzeć to juz wczesnej nazwała go szaleńcem gdy dowiedziała sie ze on stoi za wrobieniem jej w zabojstwo i po rewelacjach od Patricia. W tamtym momencie musiała myslec tez jak bardzo sie pomyliła w swoich uczuciach, i chociaz zdawała sobie sprawe z tego juz wcześnej to teraz widzi na własne oczy skutki działań niegdys jej ukochanego. Dopiero po widoku "sciany" do Santy dociera szokująca prawda... nie ma to jak terapia wstrząsowa.
Humberto tez martwi sie o Sante, widzi jej stan i nie spuszcza jej z oka. Wczesniej myslałam, że Ines poprostu odciągneła go od Santy ale teraz dokladnie widac, że on pozwala aby Santa rozejrzała sie dokladnie po pomieszczeniu. Widzi jej stan psychiczny i załamanie ale wie, że ten widok jest potrzebny aby Santa pozbyla sie resztek watpliwości.


Dokładnie tak było, świetnie to ujęłaś. Mam takie samo zdanie w tej kwestii.

Paulina27 napisał:

Myśle że brak scen SyH wynika równiez z tego jaka skomplikowaną mieli historie. Tu nie bede sie już powtarzać... wiadomo. To nie była milosc od pierwszego wejrzenia. Oboje potrzebowali do niej dojrzec i ją zrozumieć. Santa ze swoimi watpliwościami, po przejsciach potrzebowała spokoju i stabilizacji. Jej uczucie nie bylo niewiadomo jak wielkie i szalone, (myśle tez, ze jest inne niż do Willego czy Santiago) swoją miłosc okazywała czułymi gestami i wsparciem. Dlatego tez twórcy nie podejmowali sie jakichś spontanicznych porywow namietnosci, bo to zupelnie nie było by w stylu SyH oraz zwyczajnie nie pasowało by do koncepcji i pomyslu na te pare. Wyszedł by z tego taki misz masz jak z "Domem..." A co za dużo to niezdrowo.
Choć uwazam, że po wydarzeniach z odc 133 nalezało by sie cos więcej widzom ale jakieś bardziej skromne, czułe gesty.


Mnie się miłosna historia Santy i Humberto ogromnie podoba. Świetnie napisany wątek, aktorzy wykonali kawał dobrej roboty, tylko momentami zabrakło mi dopieszczenia szczegółów, zwłaszcza pod koniec telki. Miałam wtedy niedosyt scen HyS, a już ich brak w 134 i 135 odcinku był dla mnie absurdalny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:50:54 01-09-16    Temat postu:

Brak scen w odc 134 i 135 wygladał na celowy zabieg aby nie przyzwyczajac widzów Jeżeli nie chcieli pokazywac namietnych scen nie pasujacych do koncepcji mogli przynajmniej zasugerować, że tamta noc spedzili razem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:18:23 02-09-16    Temat postu:

Mogli dać taką scenę jak w 136 odcinku, ich rozmowę, ale opóźnili to aż o dwa odcinki. Razi w oczy, widać że to był celowy zabieg, by do tej pary się nie przyzwyczajać.

Rano/w południe postaram się wrzucić opis kolejnego odcinka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:17:15 02-09-16    Temat postu:

Paulina27 napisał:

Lineczka napisał:
Taa Begonia staje po stronie Santy aby zagłuszyć wyrzuty sumienia. Zabraklo mi tutaj pewnej rozmowy matki z córką na temat jej relacji z Ludojadem.

Może scenarzyści chcieli podkreślić, że matka z córką w pewnym stopniu oddaliły się od siebie. Begonia wychodzi z założenia, że nie ma prawa pouczać córki, bawić się w dobre rady po tym jak uległa zięciowi, a Santa nie czuje potrzeby by zwierzać się jej ze spraw sercowych. Niby się pogodziły, wspierały, ale czy po tym co się stało można odbudować relację by była taka jak wcześniej? Wątpię. Rysa pozostanie na zawsze.

Masz racje. Jednak bardziej chodziło mi o taką scene, ze względow logicznych. Z punktu widzenia Begoni pomysł wyjazdu Santy z Humbe jest kontrowersyjny. Myśle że tego watku nie dopracowali na 100%
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:17:28 02-09-16    Temat postu:

Odcinek 137

Alicia oblewająca kwasem twarz Barbary to jedna z najdrastyczniejszych scen, jakie widziałam w jakiejkolwiek produkcji. Aż mnie ciarki przeszły po plecach z przerażenia. Coś strasznego. Ujęcie rodem z horroru - krew, dym, krzyki Barbary przypominające odgłos zarzynanego zwierza. Gra aktorki świetna tak samo jak i charakteryzacja. Działały na wyobraźnie. Podczas oglądania tej sceny po raz pierwszy byłam w szoku, że zaserwowali nam coś tak drastycznego. Przerażenie i obrzydzenie Francisci na widok córki - cóż za wymowny obrazek...
Barbara sporo miała na sumieniu i często irytowała swoją próżnością, ale było mi jej po prostu żal. Alicia przekroczyła wszelkie granice! Nie ma słów na to, co zrobiła siostrze. Barbara została oszpecona na całe życie, nigdy już nie będzie taka sama jak kiedyś. Dla osoby tak bardzo ceniącej i dbającej o urodę to największa tragedia. Alicia pogrzebała siostrę za życia... Najgorsze, że nie miała z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia, po prostu stała i patrzyła na jej tragedię niewzruszona. Jakby to co zrobiła było usprawiedliwione i słuszne. Żenujący był jej tekst: "to przez Ciebie ściga mnie policja". Raczej przez przestępstwa, których dokonała z zimną krwią. Zasłużyła na to by skończyć we więzieniu. Dostała od życia drugą szansę, mogła rozpocząć nowy rozdział i zostawić przeszłość za sobą, ale nie znała umiaru w zemście, która trawiła ją od środka. Alicia to postać tragiczna, a zarazem jedna z najciekawszych w telce.

Santiago całkowicie stracił nad sobą kontrolę. Jego wizyta u księdza tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziła. Zachowywał się jak obłąkany - złowrogi wzrok, diabelski uśmieszek, słowa które nie miały za wiele wspólnego z rzeczywistością, groźby. Na dodatek dzwonek, który dzierżył w dłoni wyglądał jakby miał posłużyć za narzędzie zbrodni. Cel wizyty Santiago mnie rozbawił - przyszedł ustalić szczegóły ślubu z Santą. Mina księdza Miltona bezcenna. Szkoda, że przyszła panna młoda nie jest w temacie. Mamy kolejny problem poruszany w telce - bigamię. Żonaty facet chce wziąć kolejny ślub, tylko kościelny i z inną kobietą. Brzmi to irracjonalnie. Świetny był moment, gdy Santiago w reakcji na pouczenia ze strony księdza zgrywał głupa i pytał kim jest Ines. A już przeszedł samego siebie, gdy zaczął grozić ojcu Miltonowi (nawet do rękoczynów doszło) a później przytulił go jak najlepszego przyjaciela. Zachowywał się jak psychopata. Ksiądz Milton nie ogarniał tego, co się stało:"co to miało znaczyć?". Nie dziwię mu się.

Idealne miejsce znalazł Santiago na ślub z Santą. Co za rudera!!! Na pewno o czymś takim marzy każda przyszła panna młoda. Porozrzucane manekiny, syf, miejsce opuszczone, owiane klimatem grozy. Jak z horroru!
Jak przystało na wariata Santiago miał halucynacje z Santą, która była w sukni ślubnej. Stwierdził, że: "tylko Ty możesz mnie uratować, Tylko Ty". Obsesja na jej punkcie nim zawładnęła. Rozbawił mnie, gdy przenosił stolik. Cóż za siła, gracja i wdzięk. Prezentował się jak heros. Aaron bez koszulki wygląda świetnie, ale to żadna nowość.

Podobała mi się scena z Humberto wspierającym przerażoną Santę. Ich przytulas był uroczy, oczu nie mogłam oderwać od ekranu. Humberto udzieliły się emocje ukochanej i dlatego padło z jego strony pytanie o Santiago: "czego on chce, Ciebie?" Strzał w dziesiątkę.
Wielka bohaterka Ines zaoferowała pomoc w schwytaniu swojego zwariowanego męża. Zgodziła się robić za przynętę, bo jak stwierdziła zawarła układ z Santą. Tia, jasne. Podejrzanym było dla mnie to, że nagle odezwał się w niej instynkt macierzyńskim, który niby wyparł obsesję na punkcie Santiago. Na Ines nie można liczyć, bo jest niestabilna emocjonalnie. Wzrok Humberto wyrażał więcej niż tysiąc słów. Był sceptycznie nastawiony do planu siostrzyczki. Santa i Pancho nie powinni ufać Ines, tym bardziej wiedząc o jej intrygach i wyskokach z przeszłości.
Tak na marginesie dodam, że Humberto wyglądał hot, gdy siedział na kanapie w domu Robledów.

Myślałam, że Santiago porwie Williego Juniora, by zmusić Santę do ślubu. Zakradł się do ich domu nocą, złowroga muzyka w tle ewidentnie wskazywała na jego niecne zamiary. Chciał posłużyć się dzieckiem by osiągnąć swój cel. Do tej pory Santiago miał z Młodym dobry kontakt, dbał o niego, więc jego zachowanie świadczy o utracie hamulców i kontroli.
Z innej beczki. Trochę to dziwne, że Begonia przebiera w piżamę kilkuletniego chłopca (Junior ma z 9/10 lat). Dwie opcje wchodzą w grę - albo babcia jest nadopiekuńcza albo Młody życiowo nieporadny (może i to i to). Za bardzo wszyscy się cackają z Juniorem, a to przecież normalny, zdrowy chłopak, który z pomocą terapeutki uporał się z problemami.

Myślałam, że Patricio znowu będzie chciał skrzywdzić Victorię. Tak pewnie by się stało, ale w samą porę zjawił się Ivan i ten psychol wolał się ukrywać. Najlepsza była mina i spojrzenie Victorii w reakcji na głos Vidala. Na samą myśl o nim przepełnia ją nienawiść.
Transito jest dobrą przyjaciółką, pomaga, wspiera i można na nią liczyć. Dobrze że poinformowała Ivana o miejscu pobytu Victorii. Dzięki temu się pogodzili i doszli do porozumienia. Aczkolwiek teksty mieli z lekka kiczowate, ale jak najbardziej w ich stylu.

Lubię sceny z Barbarą i Franciscą, zwłaszcza gdy się kłócą. Jak to się mówi: jaka mać taka nać. Barbara tylko o urodzie myśli: "nie ma nic ważniejszego". Monotematyczna jest, świt nie kręci się wokół niej. Za to do Francisci ostatnimi czasy chyba w końcu coś dotarło. Świadczą o tym jej słowa: "świat się wali, rodzina się rozpada, Twoja córka jest w ciąży, wszyscy pogrążamy się w bagnie a Ty...". Poza tym włączył się jej chyba szósty zmysł: "nie wiem co będzie, ale jedno jest pewne, to się źle skończy". Za późno. Mogła pomyśleć o konsekwencjach swoich czynów wcześniej...
Sporym zaskoczeniem był dla mnie telefon Francisci do Williego. Szok i niedowierzanie! To ona zgotowała mu piekło kilka lat temu, zniszczyła życie i wydała na niego wyrok śmierci a teraz chce by zainterweniował w sprawie Santy i Humberto i ich rozdzielił? Cóż za bezczelność i hipokryzja. W swojej ofierze szuka sprzymierzeńca.
Mina Williego na wieść o uczuciu Santy i Humberto bezcenna. Rychło wczas się domyślił.
Największy plus spotkania Francisci z Willym jest taki, że doprowadził on do aresztowania Alici.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:07:29 02-09-16    Temat postu:

Lineczka napisał:
Lubię sceny z Barbarą i Franciscą, zwłaszcza gdy się kłócą. Jak to się mówi: jaka mać taka nać. Barbara tylko o urodzie myśli: "nie ma nic ważniejszego". Monotematyczna jest, świt nie kręci się wokół niej.

Barbara gada jakby byla uposledzona, ciagle to samo jakby byla pępkiem świata. Az sie cisnie na usta zmień plyte. Normalnie az żal jej sluchac, ale coś w tym jest, że oskarza matke, bo to ona wmówila jej że uroda jest najwazniejsza. A Francisca jakby chciala sie odkuc za drugą wybrakowaną, córke.

Lineczka napisał:
Za to do Francisci ostatnimi czasy chyba w końcu coś dotarło. Świadczą o tym jej słowa: "świat się wali, rodzina się rozpada, Twoja córka jest w ciąży, wszyscy pogrążamy się w bagnie a Ty...". Poza tym włączył się jej chyba szósty zmysł: "nie wiem co będzie, ale jedno jest pewne, to się źle skończy"

Wlaśnie te słowa Franki zapadły mi w pamiec, no coż wykrakała...
Co do zemsty Alici to gruba przesada.. juz samo uczulenie było dla Baśki terapia wstrzasową, do tego Willy który z niej zakpił więc w zupelności wystarczy. Zemsta jak najbardziej w stylu telemundo, robi wrażenie cała oprawa muzyczna i szczegóły. Najlepszy był widok Francisci dokładnie przerażenie i obrzydzenie rewelacyjnie zagrane. Te samą mine miala gdy znaleziono glowe na talerzu ale teraz te emocje byly wielokrotnie wieksze.

Lineczka napisał:
Dla osoby tak bardzo ceniącej i dbającej o urodę to największa tragedia. Alicia pogrzebała siostrę za życia...

Myśle, że dla większosci było by to tragedią. Z drugim zdaniem trafilaś w 10.

Lineczka napisał:
Sporym zaskoczeniem był dla mnie telefon Francisci do Williego. Szok i niedowierzanie! To ona zgotowała mu piekło kilka lat temu, zniszczyła życie i wydała na niego wyrok śmierci a teraz chce by zainterweniował w sprawie Santy i Humberto i ich rozdzielił? Cóż za bezczelność i hipokryzja. W swojej ofierze szuka sprzymierzeńca.
Mina Williego na wieść o uczuciu Santy i Humberto bezcenna. Rychło wczas się domyślił.
Największy plus spotkania Francisci z Willym jest taki, że doprowadził on do aresztowania Alici.


No właśnie do kogo dzwoniła Franka..? Patrzac na te scene względem 1 odc to jakas abstrakcja i jeszcze cel... haha
A Willy kolejny naiwny z klapkami na oczach. Wyglądał na zaskoczonego jednak odniosłam wrażenie, ze nie był zbyt chętny aby poróznić SyH.
Scena gdy Willy i Alicia spadali ze schodów wygladala złowrogo, do tego te dzwony, gdybym nie widziala wczesniej ostatniej finalowej sceny to pomyślalabym ze zginą. Te dzwony... te same zabiły dla Humberto


Santiago z dzwonem w reku wyglądał jakby chcial przydzwonić ksiedzu. Usmiechal sie jak psychopata, wyraz twarzy genialny i te zmienne nastroje, widac, że całkiem oszalał. Zaatakował duchownego i zrobiło sie bardzo niebezpiecznie.., niewiele brakowało aby go udusił. Ksiadz swoj rozum ma i wie, ze z glupim się nie dyskutuje. Kiedy sie zgodzł się udzielić slubu Santi znowu sie przerażająco usmiechał, nawet popłakał ze szczęcia on naprawde w to uwierzył . On już nad soba nie pasuje, ciemna strona zwycięzyła i realizuje swój chory plan. Aaron pokazał klase w tej scenie.

Lineczka napisał:
Idealne miejsce znalazł Santiago na ślub z Santą. Co za rudera!!! Na pewno o czymś takim marzy każda przyszła panna młoda. Porozrzucane manekiny, syf, miejsce opuszczone, owiane klimatem grozy. Jak z horroru!
Jak przystało na wariata Santiago miał halucynacje z Santą, która była w sukni ślubnej. Stwierdził, że: "tylko Ty możesz mnie uratować, Tylko Ty". Obsesja na jej punkcie nim zawładnęła. Rozbawił mnie, gdy przenosił stolik. Cóż za siła, gracja i wdzięk. Prezentował się jak heros. Aaron bez koszulki wygląda świetnie, ale to żadna nowość.

Haha rozwaliłaś mnie, szczególnie tym tekstem. Dopiero teraz zobaczyłam te krzesła (dla państwa mlodych) z przodu - wszystko się zgadza Aaron podobał mi sie z buzki w ujeciu gdy widzial Sante.

Lineczka napisał:
Myślałam, że Santiago porwie Williego Juniora, by zmusić Santę do ślubu. Zakradł się do ich domu nocą, złowroga muzyka w tle ewidentnie wskazywała na jego niecne zamiary. Chciał posłużyć się dzieckiem by osiągnąć swój cel. Do tej pory Santiago miał z Młodym dobry kontakt, dbał o niego, więc jego zachowanie świadczy o utracie hamulców i kontroli.

On chcial go porwac tylko mu przeszkodzili, niezły klimat zrobili

Lineczka napisał:
Z innej beczki. Trochę to dziwne, że Begonia przebiera w piżamę kilkuletniego chłopca (Junior ma z 9/10 lat). Dwie opcje wchodzą w grę - albo babcia jest nadopiekuńcza albo Młody życiowo nieporadny (może i to i to). Za bardzo wszyscy się cackają z Juniorem, a to przecież normalny, zdrowy chłopak, który z pomocą terapeutki uporał się z problemami.

Haha racja, myśle, ze oba powody tu pasuja. Osobiście nie lubie czegoś takiego, póżniej wyrastaja takie ciepłe kluchy ale co sie dziwić w koncu jedynak. W scenie z poprzedniego odc jak Santa i humbe weszli do pokoju Begonia tez wygladała jak nadopiekuńcza babcia

Lineczka napisał:
Podobała mi się scena z Humberto wspierającym przerażoną Santę. Ich przytulas był uroczy, oczu nie mogłam oderwać od ekranu. Humberto udzieliły się emocje ukochanej i dlatego padło z jego strony pytanie o Santiago: "czego on chce, Ciebie?" Strzał w dziesiątkę.

Świetna scena perełka odcinka
Na marginesie dodam, że scen wspomnień Santy i Santiago nie ma w oryginale - widomo o czym rozmyslała. Cudowne ujęcie gdy Santa wtula sie w ramiona Humberto wyraża wszystko



Sama niewiem co myslec o plane złapania Santiago. Głupie po pierwsze dlatego, że Ines nie można ufac i ma slabośc do Santiago a po drugie jemu zalezy na Sancie, wiec co mu po Ines. Pancho mial racje, trafnie ocenił sytuacje - Santiago jest niebezpieczny i nie ma co igrac z ogniem. Jezeli już mialaby robic za przynęte to chroniona/sledzona przez policje (przynajmniej o GPS) a nie, że ona sama wyruszył na jego poszukiwania.

Lineczka napisał:
Tak na marginesie dodam, że Humberto wyglądał hot, gdy siedział na kanapie w domu Robledów.

Dla mnie on w wiekszosci scen wygląda hot
A tak wg to SyH mieli w nocy wyjechac a oni sie podejmują schwytania Santiago... . No coż na czymś musi opierac sie fabuła.

Lineczka napisał:
Myślałam, że Patricio znowu będzie chciał skrzywdzić Victorię. Tak pewnie by się stało, ale w samą porę zjawił się Ivan i ten psychol wolał się ukrywać. Najlepsza była mina i spojrzenie Victorii w reakcji na głos Vidala. Na samą myśl o nim przepełnia ją nienawiść.

Zachwycił mnie moment gdy Patricio z ukrycia wołał do Victori Rewelacja Witaj Victoria, nie przywitasz meza...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:38:44 03-09-16    Temat postu:

Paulina27 napisał:

Barbara gada jakby byla uposledzona, ciagle to samo jakby byla pępkiem świata. Az sie cisnie na usta zmień plyte. Normalnie az żal jej sluchac, ale coś w tym jest, że oskarza matke, bo to ona wmówila jej że uroda jest najwazniejsza.


Za to jak płytkim człowiekiem jest Barbara w dużej mierze odpowiada Francisca. To ona wychowała ją na narcyza, kobietę próżną i egoistkę. Wpoiła córce, że uroda jest wartością samą w sobie, na dodatek nadrzędną. Sama Barbara wspominała, że ma tylko urodę i bez niej jest nikim.

Paulina27 napisał:

Co do zemsty Alici to gruba przesada.. juz samo uczulenie było dla Baśki terapia wstrzasową, do tego Willy który z niej zakpił więc w zupelności wystarczy. Zemsta jak najbardziej w stylu telemundo, robi wrażenie cała oprawa muzyczna i szczegóły.


W Telemundo potrafią zaskoczyć widza, po tej scenie zbierałam szczenę z podłogi.
Dokładnie, Barbara już i bez tego dostała nauczkę, inna sprawa, że jej płytki umysł nie wyciągnął żadnych wniosków. Cóż poradzić, kiepski to przypadek, nie rokujący na przyszłość.
Alicia za krzywdy, które doznała ze strony matki zemściła się na siostrze, ukochanej córeczce Francisci...

Paulina27 napisał:

No właśnie do kogo dzwoniła Franka..? Patrzac na te scene względem 1 odc to jakas abstrakcja i jeszcze cel... haha
A Willy kolejny naiwny z klapkami na oczach. Wyglądał na zaskoczonego jednak odniosłam wrażenie, ze nie był zbyt chętny aby poróznić SyH.


Kiedy pierwszy raz oglądałam te sceny to nie spodziewałam się, że Francisca dzwoni do Williego i to w takiej sprawie. Obstawiałam, że chodzi o powstrzymanie Santiaga.
Odniosłam takie samo wrażenie co do Williego - był zaskoczony, ale nie miał zamiaru zaszkodzić Sancie i Humberto i próbować ich rozdzielić. Dobrze wiedział, że jego małżeństwo to przeszłość. Po co miałby to robić? Z czystej złośliwości? Nie jest taki jak Francisca. Gdyby nie wizyta księdza Miltona to pewnie powiedziałby jej do słuchu.

Paulina27 napisał:

Scena gdy Willy i Alicia spadali ze schodów wygladala złowrogo, do tego te dzwony, gdybym nie widziala wczesniej ostatniej finalowej sceny to pomyślalabym ze zginą. Te dzwony... te same zabiły dla Humberto


Moja pierwsza myśl była taka, że zginął Willy. Alicia wylądowała na nim, a on mógł np. mocno uderzyć się w głowę. W sumie ucieszyłam się, że nic mu się nie stało. Zmienił się i stał statecznym ojcem. Dzieci go potrzebują, zwłaszcza córka.
A tak na marginesie to coś te schody u Canów są pechowe.

Paulina27 napisał:

Santiago z dzwonem w reku wyglądał jakby chcial przydzwonić ksiedzu. Usmiechal sie jak psychopata, wyraz twarzy genialny i te zmienne nastroje, widac, że całkiem oszalał. Zaatakował duchownego i zrobiło sie bardzo niebezpiecznie.., niewiele brakowało aby go udusił. Ksiadz swoj rozum ma i wie, ze z glupim się nie dyskutuje. Kiedy sie zgodzł się udzielić slubu Santi znowu sie przerażająco usmiechał, nawet popłakał ze szczęcia on naprawde w to uwierzył . On już nad soba nie pasuje, ciemna strona zwycięzyła i realizuje swój chory plan. Aaron pokazał klase w tej scenie.



Świetna była ta scena! Zachowanie Santiaga świadczyło o postępie choroby i o tym, że przestał się kontrolować. Aaron w końcówce telki nareszcie mógł się wykazać i zrobił to. Zasłużył na pochwałę. Widać, że leży mu granie czarnych charakterów, nadaje się do tego.

Paulina27 napisał:

Haha rozwaliłaś mnie, szczególnie tym tekstem. Dopiero teraz zobaczyłam te krzesła (dla państwa mlodych) z przodu - wszystko się zgadza Aaron podobał mi sie z buzki w ujeciu gdy widzial Sante.


Santiago zadbał o każdy szczegół żeby było jak należy.

Paulina27 napisał:

Lineczka napisał:
Myślałam, że Santiago porwie Williego Juniora, by zmusić Santę do ślubu. Zakradł się do ich domu nocą, złowroga muzyka w tle ewidentnie wskazywała na jego niecne zamiary. Chciał posłużyć się dzieckiem by osiągnąć swój cel. Do tej pory Santiago miał z Młodym dobry kontakt, dbał o niego, więc jego zachowanie świadczy o utracie hamulców i kontroli.

On chcial go porwac tylko mu przeszkodzili, niezły klimat zrobili


Tak, wiem że Santiago chciał go porwać, ale Młody pokrzyżował mu plany, gdy obudził się z krzykiem i zaalarmował domowników. Po prostu, gdy po raz pierwszy oglądałam te sceny wydawało mi się, że Santiago zabierze Juniora i będzie szantażował Santę.


cdn.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:52:18 03-09-16    Temat postu:

Ani Barbara ani Alicia nie wyciagneły żadnych wniosków, Francisca na koniec troche sie ogarnela, ale i tak chciala rozdzielić SyH i do końca pobłażala Santiago. To w jej stylu
Jak to w telkach kazdy ma do każdego nr

Zauwazylam, że w scenie protów w kanciapie Santa jest niższa od Humbe i ładnie to wygląda gdy wtula sie w jego ramiona a w nastepnej scenie sa juz równego wzrostu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:18:12 04-09-16    Temat postu:

Odniosę się do drugiej części Twojej wypowiedzi.

Paulina27 napisał:

Lineczka napisał:
Z innej beczki. Trochę to dziwne, że Begonia przebiera w piżamę kilkuletniego chłopca (Junior ma z 9/10 lat). Dwie opcje wchodzą w grę - albo babcia jest nadopiekuńcza albo Młody życiowo nieporadny (może i to i to). Za bardzo wszyscy się cackają z Juniorem, a to przecież normalny, zdrowy chłopak, który z pomocą terapeutki uporał się z problemami.

Haha racja, myśle, ze oba powody tu pasuja. Osobiście nie lubie czegoś takiego, póżniej wyrastaja takie ciepłe kluchy ale co sie dziwić w koncu jedynak. W scenie z poprzedniego odc jak Santa i humbe weszli do pokoju Begonia tez wygladała jak nadopiekuńcza babcia


Moim zdaniem zarówno Begonia jak i Santa za bardzo cackają się w Willym Juniorem i robią z niego nieporadnego życiowo chłopca wyręczając go niemalże na każdym kroku. Do tego dochodzi rozpieszczanie, bezstresowe wychowanie i brak wyraźnego wyznaczenia granic. Młody sporo przeszedł, ale wyszedł na prostą. Znowu mówi, terapia mu pomogła i jest ok. Bliscy nie powinni na niego chuchać i dmuchać tylko pozwolić mu być samodzielnym (oczywiście jak na swój wiek).


Paulina27 napisał:
Cudowne ujęcie gdy Santa wtula sie w ramiona Humberto wyraża wszystko



Świetne animki, Twoje? Piękna scena, przytulas wyrażał więcej niż tysiąc słów.

Paulina27 napisał:
Sama niewiem co myslec o plane złapania Santiago. Głupie po pierwsze dlatego, że Ines nie można ufac i ma slabośc do Santiago a po drugie jemu zalezy na Sancie, wiec co mu po Ines. Pancho mial racje, trafnie ocenił sytuacje - Santiago jest niebezpieczny i nie ma co igrac z ogniem. Jezeli już mialaby robic za przynęte to chroniona/sledzona przez policje (przynajmniej o GPS) a nie, że ona sama wyruszył na jego poszukiwania.


Jak najbardziej się zgadzam. Skoro Ines chciała być przynętą by przechytrzyć Santiaga to powinna współpracować z policją. Wszyscy już wiedzą, że facet zwariował a tym samym jest niebezpieczny, więc należy postępować ostrożnie.

Paulina27 napisał:
Lineczka napisał:
Tak na marginesie dodam, że Humberto wyglądał hot, gdy siedział na kanapie w domu Robledów.

Dla mnie on w wiekszosci scen wygląda hot


Wiadomo, ale w niektórych ujęciach widać to nader wyraźnie.

Paulina27 napisał:
A tak wg to SyH mieli w nocy wyjechac a oni sie podejmują schwytania Santiago... . No coż na czymś musi opierac sie fabuła.


W natłoku wydarzeń zapomniałam o tym, że SyH już tej nocy mieli wyjechać. W sumie nie dziwię się, że zostali, zwłaszcza po tym co spotkało Barbarę. To w końcu jego siostra.

Paulina27 napisał:
Zachwycił mnie moment gdy Patricio z ukrycia wołał do Victori Rewelacja Witaj Victoria, nie przywitasz meza...


Dobre. Plus ten pełen nienawiści wzrok Victorii. Do dzisiaj nie ogarniam jak mogła za niego wyjść i zwątpić w Ivana.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:48:25 04-09-16    Temat postu:

Tak moje animacje, dawno je zrobiłam, wrzucam przy okazji że jestesmy w tym temacie. Cudowna scena a widzialam ja tylko w jednym filmiku, tym dynamicznym.

Lineczka napisał:
W natłoku wydarzeń zapomniałam o tym, że SyH już tej nocy mieli wyjechać. W sumie nie dziwię się, że zostali, zwłaszcza po tym co spotkało Barbarę. To w końcu jego siostra.

Tak ale wyjechac mieli w nocy, a tym bardziej po tym co zob w kanciapie. "Wypadek" Barbary był po rozmowie w domu Robledów. Wtedy chcieli sie zaangazowac w ujecie Santiago. Santa moze chciala być w porządku wobec Ines bo zaproponowała jej współprace. Pancho jak to policjant - to niebezpieczne. Ale dziwie sie Humberto, że zachecał do zlapania Santiago i nie sprzeciwil sie amatorskim planom

Wiedzialam, że nie mam przywidzeń ani problemów ze słuchem, tu nawet nie ma retrospekcji
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Paulina27 dnia 1:16:03 04-09-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:36:25 04-09-16    Temat postu:

Mnie się wydaje, że Santa po tym co zobaczyła w kanciapie Santiago chciała by został ukarany i dlatego zaangażowała się w sprawę. Po tym jak z Humberto dowiedzieli się, że postrzelił Lucy i agentkę nieruchomości zrozumieli, że całkowicie stracił nad sobą kontrolę i stwarza niebezpieczeństwo dla otoczenia. Mogli uciekać, ale mogli też zrobić coś by zapobiec kolejnym tragediom.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 14 Sie 2016
Posty: 25908
Przeczytał: 63 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 12:38:40 04-09-16    Temat postu:

Santiago jest nieobliczalny,wszedł w niego diabeł!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:41:38 04-09-16    Temat postu:

Odcinek 138

Najciekawsze w tym odcinku były sceny ze wspomnieniami Santiago z psychiatryka. Aż ciarki przechodziły po plecach. Pierwsze ujęcie mocne w odbiorze - przerażony Santiago, związany pasami, agresywny, chyba znajdował się w jakiejś psychozie. W ogóle się nie kontrolował, opluł doktora Murraya, który chciał mu pomóc, uspokoić go. Swoją drogą wyglądało to obrzydliwie. W kolejnym wspomnieniu zobaczyliśmy Santiago nafaszerowanego lekami, tępo wpatrującego się w sufit, nadzwyczaj spokojnego. Odwiedzająca go Francisca miała nietęgą minę i w sumie nie ma co się jej dziwić. Jednak odniosłam wrażenie jakby wstydziła się syna. Byłoby to jak najbardziej w jej stylu, w końcu u Canów liczą się głównie pozory.
Podobał mi się myk scenarzystów, czyli zmiana ujęć. Najpierw wspomnienie, później przeskok do teraźniejszości i zamyślony Santiago pod prysznicem. Fajnie to wyszło.

Sielanka u Ivana i Victorii za długo nie potrwała. Patricio znowu zakłócił jej spokój i plótł coś o wyrównaniu rachunków. Mało mu? Wiele krzywd jej wyrządził, ale widocznie nie zna umiaru. Kobieta umiera na raka a on nadal ją nęka. Reakcja Victorii na jego widok bezcenna. W jej oczach malowała się nienawiść, pogarda i chęć zemsty. Patricio znowu chciał ją szantażować ale ona mu się postawiła, za co uderzył ją z całej siły w twarz. Damski bokser, cwaniak który znęca się nad słabszymi. Czemu taki odważny nie był przy Franco czy Humberto? Nie dość, że zastosował wobec Victorii przemoc fizyczną to jeszcze postanowił podręczyć ja psychicznie i wspomniał o tym jak torturował Ulisesa. Na dokładkę i dla lepszego/mocniejszego efektu dodał: "wykończyłem całą Twoją rodzinkę, zostałaś Tylko Ty". Tutaj się przeliczył i popełnił błąd. Victoria zrozumiała, że on nigdy nie zostawi jej bliskich w spokoju, że zawsze będzie im zagrażał. Poniosły ją emocje, w przypływie adrenaliny zebrała się na odwagę i doszło do szamotaniny w wyniku której zastrzeliła Patricio. On chyba był zaskoczony jej reakcją i dlatego stracił kontrolę nad bronią. Kto by wcześniej przewidział taki obrót spraw? Victoria - gospodyni domowa w różowym sweterku, z pistoletem w ręku, mająca na koncie zabójstwo. Widok z lekka psychodeliczny. Szok i niedowierzanie!
Transito zrobiła show kopiąc martwego Patricio i dramatycznym głosem wołając: "ty łajdaku, nawet po śmierci rujnujesz mi życie".
Tak jak rozumiem szamotaninę i jej konsekwencje tak nie mieści mi się w głowie to co Victoria i Transito postanowiły zrobić ze zwłokami Patricio. Zabiły go w obronie własnej, więc powinny powiadomić policję. Nie zostałyby ukarane! Patricio - zbiegły więzień, mający na koncie kilka morderstw (w tym trzech policjantów) wtargnął na teren prywatny z bronią w ręku i groził dwóm nieuzbrojonym kobietom. Po czyjej stronie byłoby prawo? Pytanie retoryczne. Victoria z Transito mogły spanikować, ale żeby wymyślić zabawę w kanibalów? Same zachowały się jak psychopatki! Jaki normalny i zdrowy człowiek wpadłby na coś takiego? Ok, Patricio dręczył je przez długi czas, były ofiarami, ale to co zrobiły jest obrzydliwe i nieludzkie a wręcz bestialskie! Totalne przegięcie! W momencie, gdy Victorii zrodził się ten pomysł w głowie jakby przestała myśleć i robiła wszystko automatycznie. Wyglądała jak opętana. Jej mina i wzrok przerażające. A Transito błysnęła z tekstem: "musimy im dać zasłużony posiłek, zaczynamy gotować". Scena rodem z horroru! Obie panie przypominały psychopatki a nie stateczne mieszkanki Marrero.
To co zrobiły jest od strony czysto technicznej wręcz niemożliwe. Miały mało czasu na pozbycie się ciała a cały proces zmierzający do ugotowania Patricia (WTF? jak to w ogóle brzmi) potrwałby długo. Victoria z powodu choroby ledwo trzymała się na nogach, jak niby miała pomóc Transito z tym wszystkim? Na dodatek brakowało im odpowiednich narzędzi. Mamy uwierzyć, że poradziły sobie z facetem solidnej postury dwoma nożykami? Totalna abstrakcja. Już nie wspominając o zatarciu wszystkich dowodów, pozbyciu się szczątek, uprzątnięciu lokalu. Kiedy to niby zrobiły skoro hołota składająca się z pijanych mężczyzn dobijała się do drzwi żądając posiłku, a Victoria i Transito z trudem ich uspokoiły i poprosiły o chwilę cierpliwości.
Na marginesie dodam, że lokal nadal wygląda jak nocny klub a nie restauracja. Wystrój za bardzo się nie zmienił.

Humberto i Santa postanowili wyjechać z miasteczka. To już chyba ich trzecia próba? Szkoda, że znane przysłowie ("do trzech razy sztuka") się w ich przypadku nie sprawdziło. Humberto chciał chronić ukochaną: "Musimy wyjechać, uratuje Cię przed tym szaleńcem". Jakby coś przeczuwał mówiąc: "Jeśli nie wyjedziemy teraz, nigdy się stąd nie ruszamy". Widać było, że jest na skraju wyczerpania, że nie ma już sił mierzyć się z kolejnymi problemami. Humberto pragnął spokoju: "Nie mogę wciąż troszczyć się o cały świat", "A ja? Mam tylko Ciebie, nie przeżyłbym gdyby coś Ci się stało, nie potrafię sobie tego wyobrazić". Santa w tamtym momencie chyba zrozumiała, że czas zatroszczyć się o siebie i syna. Kiedy zgodziła się na wyjazd to na jej twarzy malował się wyraz ulgi, u Humberto też. Co ciekawe Santa, gdy jeszcze miała wątpliwości co do opuszczenia miasteczka, bardziej martwiła się o Canów niż o swoją rodzinę, a zwłaszcza Williego. Powinna z nim wszystko wcześniej uzgodnić a nie zabierać Młodego bez wiedzy jego ojca. Nie dziwi mnie reakcja Pauli, uważam że jest rozsądna. Tak się nie robi. Santa powinna się wczuć w sytuację Williego i to co chce mu zafundować. A gdyby tak on jej zabrał syna bez jej wiedzy i zgody? Nie podoba mi się jej beztroskie podejście. Dla Młodego to też nie jest komfortowa sytuacja. Kocha ojca, niedawno go odzyskał a matka ich rozdziela... Może Junior nie protestuje za bardzo, bo wciąż jest mu głupio za to ja traktował Santę. Ładną mieli scenę w tym odcinku.

Elisa podczas odwiedzin w areszcie u Alicii miała sporo racji w tym co jej mówiła: "Jakaś Ty była głupia, życie dało Ci drugą szansę", "Nie zasługujesz na wolność tylko na więzienie", "Niszczyłaś wszystko co stanęło Ci na drodze". Taka prawda. Alicia twierdziła, że pragnęła mieć rodzinę, ale jej czyny temu przeczyły. Francisca była i jest okropną matką, ale to nie usprawiedliwia jej postępków. Ileż to dzieci na świecie zostaje porzuconych/krzywdzonych przez rodziców a jednak potrafią wyjść na prostą. Alicia nie wykorzystała swojej szansy, wybrała zemstę... Do czego to ją doprowadziło? Było warto aż tak się zatracać? Mogła poprzestać na poniżaniu głównej winowajczyni swoich nieszczęść (Franciscę) a nie atakować wszystkich wokoło.

Miny Ines a zwłaszcza Santy na wieść o planowanym przez Santiago z nią ślubie bezcenne Niezłe zaskoczenie malowało się na ich twarzach.
Ines znalazła Santiago u księdza. Dziwne że duchowny nie poinformował policji o tym, że ten psychol zapowiedział wieczorną wizytę u niego. Mogli zastawić na niego pułapkę, ale wtedy nie byłoby akcji z finałowych odcinków. Santiago zgrywał przed Ines głupa:
S:"Wierzysz temu staruchowi? Nigdy nie zamierzałem poślubić Santy".
I: "Jest duchownym, a duchowni nie kłamią"
S: "Ten kłamie, nie rozumiem dlaczego".
To było dobre. Santiago odwrócił kota ogonem, zrobił z siebie ofiarę, która potrzebuje pomocy w walce ze złym światem i ludźmi. Twierdził, że wszyscy są przeciwko niemu i chcą go skrzywdzić, a Ines chciał mu wierzyć, mimo wątpliwości jakie nią targały. Żenujące były jego kłamstwa o planie schwytania Patricio, którego niby to wynajął Humberto w celu pozbycia się biednego i niewinnego Santiago. Manipulował faktami, próbował jej wmówić, że ocalił jej życie podczas akcji w kanciapie. Co za typ! "Miałaś szczęście, że zjawiłem się w porę i zdążyłem go powstrzymać, bo byłabyś już martwa". Szkoda, że Ines nie zapytała się go co w takim razie w jego uroczym gniazdku robiła ściana ze zdjęciami Santy i ołtarzyk z kotem oraz dlaczego postrzelił niewinną agentkę nieruchomości. Zastanawiałam się czy górę wziął u niej instynkt samozachowawczy (nie chciała go prowokować) czy głupota i naiwność. Obstawiam to drugie.
Oglądając ten odcinek po raz pierwszy jeszcze się łudziłam, że Ines wyda Santiago policji albo Sancie, ale po tym jak w wynajętym hotelowym pokoju zdjął przed nią ręczniczek (super ujęcie ) byłam już pewna, że tego nie zrobi. Uległa jego manipulacjom i zapewnieniom, że mają tylko siebie. Instynkt macierzyński pod wpływem tych słów i wydarzeń Ines szybko zagłuszyła. Cała ona, zmienna jak chorągiewka na wietrze. Nie nadaje się na matkę.

Cóż za ironia losu, że to akurat Willy pocieszał Franciscę w szpitalu, gdy czekali na wieści o stanie zdrowia Barbary. Brakowało tylko żeby się przytulili! Trzeba przyznać, że Willy zachował się z klasą. Mimo krzywd jakie doznał ze strony Canów w przeszłości wspierał Franciscę.
Widok Barbary z twarzą pokrytą bandażami przygnębiający. To straszne co ją spotkało. Była jaka była - próżna egoistka, ale oszpecenie tej wagi to dla niej koniec świata, trauma na całe życie. Daniela kolejny raz wsparła matkę mimo tego, jak Barbara swego czasu ją potraktowała. Chciała ją wesprzeć i pocieszyć. Zachowała się dojrzale. Miłe ze strony Liseth, że przyjechała do szpitala razem z nią.
Słowa Francisci jakże wymowne: "jeśli Barbara przejrzy się w lustrze popełni samobójstwo". Sama uciekła z sali, gdy zobaczyła córkę bez bandaży. Daniela i Liseth też były przerażone.

Urocza scena, gdy Humberto przytulił matkę w szpitalu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:10:54 05-09-16    Temat postu:

Dzis odniose sie tylko do Santiago

Ines zrozumiala, że Santiago wroci do koscioła, szkoda, że ksiadz nie zdązył powiedzieć tego policji. Akurat Elisa musiala zawracac gitare wiadomo, że gdyby zabraklo niedomowien to nie było by fabuły.

Ines już na samym poczatku powiedziała Santiago, że widziala jak Santa kochała sie z Humberto, jednak jego to nie obeszło... Nie dotrzymala slowa.. Wyglądalo to tak jakby nadal miała nadzieje, ze Santiago ją pokocha.

Lineczka napisał:
Santiago odwrócił kota ogonem, zrobił z siebie ofiarę, która potrzebuje pomocy w walce ze złym światem i ludźmi. Twierdził, że wszyscy są przeciwko niemu i chcą go skrzywdzić, a Ines chciał mu wierzyć, mimo wątpliwości jakie nią targały. Żenujące były jego kłamstwa o planie schwytania Patricio, którego niby to wynajął Humberto w celu pozbycia się biednego i niewinnego Santiago. Manipulował faktami, próbował jej wmówić, że ocalił jej życie podczas akcji w kanciapie. Co za typ! "Miałaś szczęście, że zjawiłem się w porę i zdążyłem go powstrzymać, bo byłabyś już martwa".

Santiago jako psychopata potrafi manipulowac i oszukiwac bez mrugnięcia okiem a gdy zostal przyłapany na klamstwie umiejetnie przekształcił fakty na swoją korzyśc. Zrecznie zrobił z siebie ofiare która szuka sojusznika w Ines.

Lineczka napisał:
Szkoda, że Ines nie zapytała się go co w takim razie w jego uroczym gniazdku robiła ściana ze zdjęciami Santy i ołtarzyk z kotem oraz dlaczego postrzelił niewinną agentkę nieruchomości. Zastanawiałam się czy górę wziął u niej instynkt samozachowawczy (nie chciała go prowokować) czy głupota i naiwność. Obstawiam to drugie.

Trudno powiedziec... mysle że to i to

Lineczka napisał:
Najciekawsze w tym odcinku były sceny ze wspomnieniami Santiago z psychiatryka. Aż ciarki przechodziły po plecach. Pierwsze ujęcie mocne w odbiorze - przerażony Santiago, związany pasami, agresywny, chyba znajdował się w jakiejś psychozie. W ogóle się nie kontrolował, opluł doktora Murraya, który chciał mu pomóc, uspokoić go. Swoją drogą wyglądało to obrzydliwie.

Nie widzialam tego wczesnej, nie zwróciłam uwagi

Lineczka napisał:
W kolejnym wspomnieniu zobaczyliśmy Santiago nafaszerowanego lekami, tępo wpatrującego się w sufit, nadzwyczaj spokojnego. Odwiedzająca go Francisca miała nietęgą minę i w sumie nie ma co się jej dziwić. Jednak odniosłam wrażenie jakby wstydziła się syna. Byłoby to jak najbardziej w jej stylu, w końcu u Canów liczą się głównie pozory.
Podobał mi się myk scenarzystów, czyli zmiana ujęć. Najpierw wspomnienie, później przeskok do teraźniejszości i zamyślony Santiago pod prysznicem. Fajnie to wyszło.

Masz racje, tak to wlasnie wyglądało. Konsekwencja w postac Francisci, rewelacyjny montaz


Lineczka napisał:
Oglądając ten odcinek po raz pierwszy jeszcze się łudziłam, że Ines wyda Santiago policji albo Sancie, ale po tym jak w wynajętym hotelowym pokoju zdjął przed nią ręczniczek (super ujęcie ) byłam już pewna, że tego nie zrobi. Uległa jego manipulacjom i zapewnieniom, że mają tylko siebie. Instynkt macierzyński pod wpływem tych słów i wydarzeń Ines szybko zagłuszyła. Cała ona, zmienna jak chorągiewka na wietrze. Nie nadaje się na matkę.


W hotelu zamiast sie zastanawiac to z 10 razy zdązylaby wysłac sms z adresem. Prysznic troche mu zajął, jeszcze rozmyślal Scena watpliwosci Ines pokazała, że ona jednka chciala to zrobić...
A pózniej na widok Santiago to wiadomo, znał jej slaby punkt... haha w sumie to nie dziwi mnie to... Uwierzyla, że jeszcze moga byc razem. Dala sie omamić, w ich przypadku wspólna noc nic nie znaczyla. Santiago skorzystał z okazji a glupia myslała niewiadomo co.
Rano kiedy dzwonił tel pomyslalam, że Santioago obudzi sie od tego hałasu. Kiedy pierwszy raz to ogladalam mówiłam: odbierz w końcu.
Ujęcie lepsze niz to w domu Santy i wzrok Ines...

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 345, 346, 347 ... 362, 363, 364  Następny
Strona 346 z 364

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin