Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bajm
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Muzyka / Zespoły
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Luimelia
Moderator
Moderator


Dołączył: 31 Maj 2013
Posty: 55406
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:07:22 12-06-13    Temat postu:

Blondynka jest super nutką ale Bajm ma super kazda piosenke
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ines_
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Lut 2012
Posty: 917
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:29:11 28-06-14    Temat postu:

Mój głos, moja siła - Beata Kozidrak.


27 czerwca 2014.

Piosenkarek jest wiele, ale Beata jest jedna. Żadna inna wokalistka nie potrafi tak zaczarować publiczności jak ona. – Bo scena jest dla mnie miejscem magicznym, a rytm piosenki czuję jak bicie swojego serca – mówi Beata Kozidrak.




Prowadziłam cygańskie, zwariowane życie, ale nie wyobrażałam sobie innego - wyznaje Beata Kozidrak/Zuza Krajewska /Pani.








Beata Kozidrak przychodzi na spotkanie punktualnie. Dżinsy, koszula w kratę, buty na obcasie. Mimo że nie zamawiałyśmy niczego do kawy, na stole lądują ciasteczka - to znak, że obecność gwiazdy została dostrzeżona. Piosenkarka uwagę przyciągała od zawsze, od pierwszych kroków na scenie i piosenki "Piechotą do lata" (tekst napisała w ostatniej klasie liceum!), z którą Bajm zajął drugie miejsce w kategorii debiuty podczas Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu (1978). Z roku na rok przybywało przebojów, które nuciła cała Polska: "Józek, nie daruję ci tej nocy", "Dwa serca, dwa smutki" (lata 80.), "Szklanka wody" (2000). Kiedy na swoje trzydziestolecie w 2008 r. zespół wydał drugą część "Ballad", promująca album "Krótka historia" utrzymywała się na Liście Przebojów Trójki przez prawie pół roku.

Sukcesy można by wyliczać w nieskończoność: złote i platynowe płyty, Fryderyki, Superjedynki, Bursztynowy Słowik... Koncerty z okazji 35-lecia grupy w 2013 roku cieszyły się takim powodzeniem, że zespół kontynuuje je w tym roku. Dziś Bajm to już marka, i to dochodowa, bo wokalistka jest najlepiej zarabiającą gwiazdą polskiego show- -biznesu. Z pierwszego składu zespołu zostało tylko ich dwoje - Beata i Andrzej Pietras, od 36 lat jej mąż, menedżer, producent koncertów, architekt wspólnego sukcesu.

Podczas wywiadu dzwoni dwukrotnie. "Andrzejku, jestem w trakcie rozmowy, wszystko w porządku" - mówi Beata do słuchawki. Po chwili: "Agasiu, nie mogę teraz" - to do młodszej córki. Odkłada telefon w czarnym etui nabijanym ćwiekami. Uśmiecha się przepraszająco, tłumacząc, że czeka na jeszcze jedną rozmowę. Podczas spotkania często żartuje. - Nie przepadam za artystami, którzy są strasznie serio, nie mają dystansu do siebie. Miło jest się pośmiać, nawet z własnej osoby - dodaje.

Z czym się pani nigdy nie rozstaje w trasie?

Beata Kozidrak:
- Zawsze zabieram kosmetyki, lokówkę, suszarkę do włosów, a jak lecę do Stanów, to nawet adapter-przejściówkę, żeby móc podłączyć się do prądu. Taki nawyk, dzięki temu mam poczucie bezpieczeństwa. Własna suszarka to jest to!

Fani oczekują, że pani Beata...

- ...Beata - mówią do mnie po imieniu, ale to jest przyjemne, nie przeszkadza mi...


Cytat:
“Przyjemność sprawiają mi też prozaiczne sytuacje, kiedy Andrzej powie na przykład, że zrobiłam pyszny obiad. „Jak zwykle” – dodaje.”




...że Beata, bez względu na okoliczności, zawsze będzie na scenie radosna.

- Przed występem staram się wyciszyć, zrelaksować, zebrać siły. Niekoniecznie potrzebuję wtedy towarzystwa. Pomagają mi ciepła atmosfera, miłe niespodzianki... Gdy przyjeżdżam do hotelu i w pokoju czekają na mnie kwiaty czy owoce, to jest to bardzo przyjemne. Myślę wtedy o koncercie i koncentruję się na tym, żeby przekazać publiczności dobrą energię. Wierzę, że będzie wspaniale.

Nadal kolekcjonuje pani prezenty od swoich wielbicieli?

- W mojej 80-metrowej garderobie jest ich mnóstwo... Obrazy, portrety, rysunki, zarówno od młodych ludzi, jak i od tych, którzy pamiętają początki zespołu. Nasza muzyka i moje teksty - mam przynajmniej taką nadzieję - łączą pokolenia.

Jedna z fanek pokusiła się nawet o wynotowanie najczęściej powtarzanych słów w pani piosenkach. Na pierwszym miejscu tej listy są "miłość" i "kocham".

- Często w moich tekstach ich używam, bo uważam, że generalnie za rzadko mówimy sobie nawzajem "kocham", zapominamy o tym, żeby obdarowywać się prostymi słowami i uśmiechem.

"Zaufać"...

- Ludzie w tej chwili są bardzo ostrożni, nawet w stosunku do najbliższych, z którymi też nie potrafią szczerze rozmawiać. Z jednej strony, pokazują na Facebooku swoje zdjęcia z różnych stron świata, chcą wiedzieć, co inni sądzą na ich temat: czy zrobili mądrą czy głupią minę? Czy ciastko, które jedli, było dobre? Czy ich buty są od Louboutina, czy to podróbka? Z drugiej strony, nie umieją usiąść z partnerem czy partnerką i powiedzieć: "Mamy problem w związku". Wolą zapłacić za wizytę u terapeuty.

"Czekam"...

- Na tym polega życie, żeby gonić króliczka. W przypadku moich piosenek jest podobnie - kiedy nagram płytę, to potem czekam kilka lat, żeby napisać kolejne teksty. Zależy mi na tym, żeby emocje, które staram się przekazać, pozostały w pamięci na dłużej. Uwielbiam na przykład obserwować. Przyglądając się ludziom, nawet na plaży, dostrzegam ich charaktery, analizuję zachowania. To skarbnica wiedzy, a niekiedy gotowe teksty piosenek. Może wzbudzam zaufanie, bo przychodzą do mnie listy, czasami tak grube jak książki, w których niejednokrotnie opisane są bardzo osobiste sprawy. Mam do ich autorów wielki szacunek.

Myśli pani o sobie w kategorii pocieszycielki?

- Tak, i przyznam, że czerpię z tego wiele radości i satysfakcji. Zdarza się, że ludzie podchodzą do mnie na ulicy i pytają: "Czy to naprawdę pani?". Odpowiadam: "Tak, jeśli dobrze domyślam się, kogo ma pani (pan) na myśli, to jestem ja". "Nie, to niemożliwe... To znaczy, że moje plany dziś się zrealizują!". Albo: "Jest pani fantastyczną osobą, ma w sobie taki blask". Nawet nie wiedzą, jakie to dla mnie miłe. Na koncertach jubileuszowych, akustyczno-elektrycznych, które były hitem ubiegłego roku (graliśmy dwa razy dziennie, aż pięć godzin na scenie!), ludzie zadawali mi pytania z widowni.

Panowała niezwykła atmosfera, bo występowaliśmy w filharmoniach albo teatrach, było od ośmiuset do tysiąca osób, taka kameralna impreza... Mówiłam wtedy: "Macie niepowtarzalną okazję, żebyśmy sobie pogadali". Cisza. Wreszcie ktoś się odważył: "Beata, my cię tak kochamy, ty tylko śpiewaj dla nas!" (śmiech). Niezapomniane chwile: mnóstwo wzruszeń, łez. Pierwsza część akustyczna, a potem na ostro. Uwielbiam perkusję i bas. Jak jest dobry bit, jak bębny zagrają, to czuję taką muzykę jak bicie własnego serca.

Recenzenci pisali o pani "polska Madonna".

- Zawsze mówię, że Beata jest jedna, niepowtarzalna.

"Z poprockowego wampa wyrosła na rasową rockerkę".

- Słyszałam takie określenia, ale teraz już każdy wie, jak śpiewam. Zawsze zależało mi na tym, żebym była oceniana przez recenzentów pod kątem muzycznym, a nie czy wyszedł wamp, czy lwica...

..."lwica o zranionym sercu", bo takie sformułowanie też znalazłam.

- Pantera, wilczyca, kocica (śmiech).

Zawdzięcza pani takie określenia swojemu temperamentowi scenicznemu?

- Scena to moje miejsce i nikt mi go nie odbierze. Mój głos właściwie nigdy mnie nie zawiódł. Mimo że nie dbam o niego tak, jak powinnam, to jest ze mną na dobre i na złe. To moja siła.

A co powinna pani robić dla niego, czego nie robi?

- Dziewczyny się rozśpiewują, nie piją zimnego piwa, stosują różne ograniczenia, jedna nie kocha się przed koncertem, bo kumuluje energię... (śmiech). Ja uważam, że seks jest dobry na wszystko. A w takim gatunku muzyki, jaki reprezentuję, zimne piwo nie przeszkadza, tylko dodaje fajnej chrypki. Nie muszę śpiewać czystym, perłowym głosem jak Céline Dion. Dlatego nikt mi nie odbierze przyjemności wypicia zimnego piwa.

Ominął panią rockandrollowy styl życia m.in. dlatego, że rok po maturze urodziła pani córkę?

- Ale ja wcale za nim nie tęskniłam. Co to znaczy "rockandrollowe życie"? Pić do bladego świtu i o tym opowiadać? Czy wyjść na scenę pod wpływem alkoholu albo narkotyków? To się zdarza artystom na całym świecie. Ja nigdy nie potrzebowałam i nie potrzebuję używek.

----
Dzwoni telefon. Beata udziela wywiadu przed koncertem w Chełmie. - Oprócz muzyki będzie mnóstwo pozytywnej energii, która jest w nas od wielu lat i którą chcemy zarażać ludzi - zachęca.
----



Jest pani symultaniczna.

- Raczej chaotyczna, ale to mi nie przeszkadza, a nawet jest fajne (śmiech).

Bałaganiara?

- Już nie, ale jako nastolatka - tak. Kiedy mama sprzątała mój pokój, prosiłam: "Zostaw, to mój bałagan i ja się w nim doskonale orientuję. Zobaczysz, przyjdziesz kiedyś do mojego domu i będzie porządek". I tak się stało, życie mnie tego nauczyło, bo szybko zostałam mamą i musiałam każdy dzień zaplanować wcześniej, żeby znaleźć czas i dla dziecka, i dla domowych spraw, i dla zespołu, i przygotować się do trasy koncertowej, i zadbać o siebie. G

Graliście wtedy po 50 koncertów miesięcznie - tyle, ile dzisiaj przez cały rok - nawet po kilka dziennie.

- Wszystkie zespoły, które odniosły sukces w latach 80., funkcjonowały na podobnych zasadach.

Córka jeździła z wami w trasy?

- Szkoda w ogóle o tym wszystkim opowiadać, nie było komórek, słoiczków z jedzeniem, pieluch. Kasia miała swoją walizkę ze spakowanymi rzeczami. Miałam to szczęście, że moja matka chrzestna mieszkała w Stanach, więc przysyłała mi pieluszki jednorazowe, które były wtedy luksusem. Prowadziłam cygańskie, zwariowane życie, ale nie wyobrażałam sobie innego. Przyjeżdżałam do domu i miałam tydzień na sprawy rodzinne i domowe, wszystko robiłam w locie. Mam wrażenie, że lata 80. bardzo szybko mi przemknęły. Dopiero w 90. się uspokoiło.

Czy połowa lat 90. była dla Bajmu przełomem?

- To był przede wszystkim przełom dla Polski na jej drodze do demokracji i wolności. Wszyscy na to czekaliśmy, artyści również. Udało się nam wejść w lata 90. z albumem "Biała armia", na którym do dziś wzorują się młodzi wokaliści. Piękna, dojrzała, poprockowa płyta. Kiedy prezentowaliśmy ją w Stanach, producenci amerykańscy byli zachwyceni, że w Polsce można osiągnąć takie brzmienie. Kolejna płyta "Płomień z nieba" - hity jeden za drugim, przepiękne piosenki, które przeszły do historii polskiej muzyki, szturmowały listy przebojów, jak "Ta sama chwila". Teraz 15 tysięcy egzemplarzy gwarantuje status złotej płyty, tymczasem moja solowa płyta osiągnęła nakład 200 tysięcy. Album "Szklanka wody" to już przejście w nowe tysiąclecie, kolejny wielki sukces Bajmu.



Jestem raczej chaotyczna, ale to mi nie przeszkadza, a nawet jest fajne/Zuza Krajewska /Pani.





Chętnie pani wspomina tamte czasy?

- Niekoniecznie. Dużo ważniejsza jest dla mnie teraźniejszość i przyszłość.

Muszę jednak zapytać: kto to jest brejdaczka?

- (śmiech) Dorastałam z tym określeniem w Lublinie. Brejdak - brat, brejdaczka - siostra.

"Mam brejdaczkę, która ładnie śpiewa" - tak powiedział pani brat do swojego kolegi, czyli Andrzeja Pietrasa, pani przyszłego męża. Nieźle panią zareklamował!

- Jak to brejdak! O pięć lat starszy, przychodził do mnie do pokoju z gitarą, a ja śpiewałam. Był zafascynowany muzyką Beatlesów, która dla mnie szybko stała się za miękka. Z kolei Andrzej dał mi do słuchania Led Zeppelin i to było dopiero mistrzostwo świata! Do tej pory uważam go za jeden z najlepszych zespołów w historii show-biznesu, podobnie jak The Police. Sting nigdy nie przestanie mnie fascynować... Jarek często przynosił gotowe piosenki, kompozycje do wierszy np. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, miał doświadczenie sceniczne, grał też z moją starszą siostrą w zespole. Nikt nie myślał, że zostanę piosenkarką, bo najpierw fascynował mnie balet. Wszyscy byli zaskoczeni, że w wieku 16 lat występowałam z bratem na studenckich imprezach. Ale co już wtedy zauważyłam? Że przyciągam uwagę ludzi i że coś chyba musi być w moim głosie, skoro mnie słuchają. A poza tym poznawałam mnóstwo ludzi, podglądałam życie studenckie, chłonęłam tamtą atmosferę.

Jak pani wtedy wyglądała?

- Byłam bardzo szczupła, miałam ciemne włosy, zaczęłam się lekko malować, oczywiście wszystko musiałam zmywać, jak przyjeżdżałam do domu, bo tata nie tolerował makijażu (śmiech). Wtedy były modne kombinezony i pamiętam, że znajoma mamy uszyła mi taki, jaki sobie wymarzyłam.

Muzyka była obecna w pani domu rodzinnym?

- Mama bardzo ładnie śpiewała w kościelnym chórze, dziadek robił instrumenty, jakąś gitarkę, mandolinę, a tata śpiewał przy goleniu (śmiech). Toczyliśmy dziwne rozmowy przy stole - my na tematy muzyczne, a tata o tym, co właśnie buduje. Był budowlańcem z krwi i kości. Jak dorosłam, to zrozumiałam, że to, co po nim odziedziczyłam, to pasja i przekonanie, że trzeba oddać wszystko temu, co się kocha.

A jednak powiedział kiedyś, że kaktus mu na dłoni wyrośnie, jak zostanie pani znaną piosenkarką.

- Tata trzymał nas dość krótko, ale ja miałam swój pomysł na siebie. Teraz, kiedy jestem matką, rozumiem, że obawiał się, że pójdę w złym kierunku. W czasach komunistycznych artysta kojarzył się negatywnie - z nałogami, ciemnym światem, brakiem stabilizacji. Tata wolał, żebym została lekarzem, prawnikiem. Ale kiedy przyjechałam po festiwalu w Opolu, rodzice byli tak wzruszeni, że mieli łzy w oczach. Tata mnie wyściskał i powiedział, że jest ze mnie bardzo dumny, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nigdy nie zaakceptował mojego stylu ubierania się, makijażu, tego, że chciałam zmienić kolor włosów. Ale ja zawsze byłam trochę niepokorna. Chciałam być sobą, realizować się tak, jak tego pragnę, być kobietą niezależną. Szybko opuściłam dom.


Cytat:
“Prowadziłam cygańskie, zwariowane życie, ale nie wyobrażałam sobie innego.”




Bardzo szybko! Ślub był tuż po maturze.

- Kiedy poznałam Andrzeja, wiedziałam, że to TEN mężczyzna.

Ryzykowne połączenie - życia zawodowego z prywatnym.

- Bardzo. Na początku mi to przeszkadzało, ale już się przyzwyczaiłam, że zdarza się nam rozmawiać o sprawach zawodowych o godzinie 22, bo akurat Andrzej odebrał mejla w ważnej sprawie. Związek polega na kompromisach. Najpierw jest zakochanie, miłość, sielanka, a później przychodzi teraźniejszość i cudownie jest krzesać z niej piękne chwile. Ja w Andrzeju mam przyjaciela, mogę w trudnych chwilach wypłakać mu się na ramieniu i on mnie zrozumie. On jedyny, bo był ze mną wtedy, kiedy nie byłam TĄ Beatą, tylko Beatką, zwyczajną dziewczyną, która miała swoje marzenia. I Andrzej zrobił wszystko, żebym mogła je zrealizować.

Jakie komplementy ze strony męża sprawiają pani przyjemność?

- Mam to szczęście, że mnie komplementuje i jako kobietę, i jako artystkę. Lubię, jak po superkoncercie powie: "Dzisiaj to był majstersztyk". Usłyszeć to z ust człowieka tak wymagającego to duża satysfakcja. Ale przyjemność sprawiają mi też prozaiczne sytuacje, kiedy Andrzej powie na przykład, że zrobiłam pyszny obiad. "Jak zwykle", dodaje.



Beata Kozidrak/Zuza Krajewska /Pani.





Ważne kobiety w pani życiu?

- Mama, to naturalne. Mam dla niej wielki szacunek za to, że poświęciła swoje życie nam, dzieciom. Moja teściowa była wspaniałą kobietą, wspierała mnie i pomagała mi, kiedy urodziła się Kasia. Z sentymentem wspominam nauczycielkę śpiewu w szkole podstawowej, bo byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem, a ona zawsze stawiała mnie za przykład, namawiała na pierwsze konkursy piosenki w Lublinie. W szóstej czy siódmej klasie powiedziała, że ze swoim głosem mogę spokojnie wyjść na scenę, ale jeśli chciałabym śpiewać w operze, to musiałabym jeszcze go szkolić. Nie zapomnę tego, bo poczułam się taka dowartościowana - miałam problemy z ortografią, matematyka mi wtedy nie szła... Uznałam, że moje życie pójdzie w kierunku artystycznym.

Pamięta pani pierwszą ekstrawagancję, na jaką mogła pani sobie pozwolić za zarobione pieniądze?

- W Rembertowie pod Warszawą był targ z zachodnimi ciuchami i tam za niewyobrażalne wówczas pieniądze kupiłam marynarkę w kolorowe kwiaty, można ją obejrzeć w teledysku do piosenki "Dwa serca, dwa smutki". Kupowałam tam skóry, megafajne buty za kolana.

Buty są ważne na scenie?

- Bardzo ważne. Nie chodzi przecież o wyjście na 10 minut podczas festiwalu, na przykład w Opolu, ale o półtorej, dwie godziny na scenie. To jest fizyczna praca, więc buty muszą nie tylko atrakcyjnie wyglądać, ale i być wygodne. Moje są zwykle za kostkę, żeby ją utrzymać i żeby nie zrobić sobie krzywdy, muszę mieć swobodę ruchu na scenie. Kiedyś przed wakacjami poszłam do sklepu, w którym często robię zakupy, i powiedziałam, że potrzebuję balerinek. Sprzedawczynie spojrzały na mnie ze zdziwieniem: "Pani?! To niemożliwe!".

Przez tyle lat uzbierało się sporo kreacji. Co się z nimi stało?

- Mam do nich ogromny sentyment i z wieloma do tej pory nie umiem się rozstać. To śmieszne, bo na przykład tzw. panterka co kilka lat jest modna, o poszarpanych dżinsach już nie wspomnę. Skóry pokochałam na początku mojej kariery i są moim znakiem rozpoznawczym.

Córki zaglądają do pani garderoby?

- Zwłaszcza młodsza, Agata, która zajmuje się modą. "O, to jest super, nigdy mi tego nie pokazywałaś... Tylko nie wyrzucaj tych rzeczy!", prosi. Kiedy mam chwilę oddechu, robię sobie z córkami wypady. Bierzemy na cel jakieś miasto w Europie i zwiedzamy, robimy zakupy, poznajemy kuchnię. Ostatnio byłyśmy w Paryżu.

Kiedy pojedzie pani na wakacje?

- Cały czerwiec jestem w trasie, potem też dużo koncertów, może w lipcu lub sierpniu polecimy na parę dni na wybrzeże Costa Blanca. Kiedy tam jestem, lubię oglądać z mężem mecze piłki nożnej. Hiszpanie tak się nią ekscytują, że nic innego się wówczas nie liczy. Wspaniały klimat, miejsca... Trzy godziny lotu. Moja mama za każdym razem mówi: "No i gdzie ty znowu lecisz? Będę się denerwować, zadzwoń, jak już będziesz na miejscu".

W 1994 roku o mało nie rozbił się samolot, którym pani wracała z turnée po Stanach.

- Myślałam, że spada! Byłam wtedy z Andrzejem, córki zostały w Polsce. Trzymałam się kurczowo fotela, nie byłam w stanie wstać nawet wówczas, kiedy wszystko było już w porządku. Podeszła do mnie stewardesa i zapytała, czy chciałabym coś do picia. "Tak, whisky", poprosiłam. "Z lodem?". "Nie - powiedziałam, w dalszym ciągu trzymając się kurczowo fotela. - Podwójną!". Pamiętam, że wówczas myślałam o dzieciach i przeszło mi przez myśl: "Szkoda, bo jeszcze chciałam chociaż jedną płytę nagrać" (śmiech).

Powiedziała pani kiedyś: "Teraz już wiem, że istnieje siła, która nami rządzi, kieruje, i że poza naszym życiem ziemskim istnieje coś więcej".

- Każdy człowiek ma w sobie potencjał, zdolność wytwarzania energii - są ludzie, którzy mają więcej siły, i tacy, którzy nie potrafią jej z siebie wykrzesać. Doświadczam tego na każdym koncercie. Zdarza się publiczność, która od razu szaleje, a bywa i taka, która najpierw obserwuje, wczuwa się w nastrój, aż w końcu śpiewam ostatni utwór i udaje się nam ją tak rozbujać, że woła o kolejny bis, nie chce się z nami rozstać. Wracam wtedy do garderoby, szybko poprawiam makijaż, zanim znowu wybiegnę na scenę, i myślę sobie, że to jest szczęście. Że ten wielotysięczny tłum nie chce wracać do domu, tylko usłyszeć jeszcze jedną piosenkę, żeby te magiczne chwile trwały jak najdłużej.

PANI 7/2014.

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ines_
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Lut 2012
Posty: 917
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:33:10 28-06-14    Temat postu:












Agata Pietras, Beata Kozidrak, Katarzyna Pietras.





Ostatnio zmieniony przez Ines_ dnia 21:09:44 28-06-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luimelia
Moderator
Moderator


Dołączył: 31 Maj 2013
Posty: 55406
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:36:25 29-06-14    Temat postu:

Beata pieknieje z roku na rok : ) Fantastycznie sie trzyma
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aisha
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2012
Posty: 14067
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:22:29 10-08-14    Temat postu:

Super wygląda i świetnie śpiewa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iva
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 28 Paź 2010
Posty: 11130
Przeczytał: 6 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: MX
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:25:24 10-03-18    Temat postu:

Wspaniale śpiewa. Na scenie wulkan pozytywnej energii. Jej solowa płyta jest super.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luimelia
Moderator
Moderator


Dołączył: 31 Maj 2013
Posty: 55406
Przeczytał: 14 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:58:36 11-03-18    Temat postu:

Zgadzam sie, ona ma otatnio najlepsze piosenki cały czas słucham
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Muzyka / Zespoły Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin