Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Este es amor/To jest miłość , !!!Odcinek 11!!! :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
piotrek__zgr
Motywator
Motywator


Dołączył: 22 Wrz 2010
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zgierz k.Łodzi
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:52:50 23-11-10    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Odcinek 11


Leonardo miał ochotę rzucić się na Santiaga i zrobił by to, gdyby Elena go nie powstrzymała.
-Miej trochę godności i szacunku do mnie i naszego dziecka! Nie widzisz, że ona cię nigdy nie kochała? Pewnie chodziło jej o szybki awans,o twoje pieniądze-powiedziała Elena, która w łaśnie z tego powodu za wszelką cenę próbowała zatrzymać męża przy sobie
-Masz rację Eleno - rzekł Santiago i w tym momencie Elena go pocałowała.
W tym momencie Santiago powiedział do Viviany:
-Skarbie, czy to nie ten Fonseca, dla którego tak straciłaś głowę? Widzisz, nie było warto, on chciał się zabawić, a tak to jest z żoną.
Viviane zabolał ten widok, ale starała się usprawiedliwiać Leonardo.
-Będzie miał z nią dziecko i...
-I co z tego? Gdyby naprawdę cię kochał płacił by na dziecko, rozwiódł z żoną i walczył o ciebie, nawet jeśli ty powiedziałaś mu, że tego nie chcesz.
-Masz rację Santi...mam pomysł. Podejdźmy do nich

Carla siedziała w domu i rozmyślała o wszystkim, co się wydarzyło. Nie spodziewała się, że Milagros tak zareaguje, że zachowa się tak dojrzale. Teraz martwił ją tylko Roberto i reakcja jego córki. Usłyszała pukanie do drzwi, podeszła i otworzyła - był to Roberto. Kompletnie zaskoczona, ale i szczęśliwa wpuściła go do domu.
-Witam, ale miał pan dać znać jutro...
-Pani Carlo, jeśli zgodzi się pani, możemy przejśc na ty?
-Oczywiście, sama miała zaproponować, niech pan...to znaczy siadaj. Napijesz się kawy i porozmawiamy - uśmiechnęła się Carla

Gdy Raquel weszła do swojego mieszkania była wstrząśnięta. Wszystko było zalane. Od razu wezwala administratora mieszkania.
-Niestety, wszystkie rury poszły, usuwanie awarii potrwa kilka dni, plus - jeśli oczywiście zechce pani, a sądzę że na pewno wyremontować mieszkanie potrwa to zdecydowanie dłużej. Proponuje znaleźć jakiś hotel.
-Dobrze, proszę to wszystko ponaprawiać i dać mi znać, kiedy będę mogła wezwać ekipę remontową.
-Dam pani znać-uprzejmie odpowiedział administrator
"No ładnie, i gdzie ja się teraz podzieję?"-rozmyślała Raquel

Santiago nie zdążył nic powiedzieć, gdyż Viviana bardzo szybko złapała go za rękę i razem podeszli do stolika Eleny i Leonarda.
-Witajcie - złośliwym uśmiechem powitała ich Viviana
-O Viviana, cześć - ironicznie odpowiedział Leonardo
-Możemy się przysiąść?-zapytała Viviana
-Ależ, oczywiście -zgodziła się Elena
-Co tam słychać? Widzę że świętujecie - niepewnie zaczął rozmowę Santiago
-Taak, jesteśmy tacy szczęśliwi, układa nam się w związku, wiecie , dziecko scala związek.
-Właśnie - zwrócił się Leonardo do Viviany - Może i Ty ze swoim chłopakiem o tym pomyślicie
-Nie mam chłopaka, Leo - odpowiedziała Viviana, - To mój narzeczony, już wkrótce się pobieramy
Leonardo bł kompletnie zaskoczony i smutny, ale nie dał po sobie poznać tego, co poczuł - bólu,wściekłości i smutku.
-Gratuluję, życzę wszystkiego co najlepsze, postarajcie się o dziecko - to naprawdę wspaniały dar, prawda kochanie?-zapytał Eleny, która potwierdziła jego słowa, następnie Leonardo pocałował żonę. Viviana, choć serce jej krwawiło, również udawała, że wszystko jest w porządku.
-My już będziemy się zbierać - rzekłą Viviana, spokojnego wieczoru - odpowiedziała i z trudem tłumiąc łzy, pożegnała się z Leo i Eleną i wyszła z Santiagiem.
-Widzisz, kotku? Wszystko się układa. Viviana wychodzi za mąż, my będziemy mieli dziecko.
-Tak, wszystko się układa- powiedział jakby nieobecny Leonardo. Cały czas myślał o Vivianie, o tym,co właśnie mu powiedziała i o słowach Eleny.Czyżby jej naprawdę chodziło o pieniądze?

-Tak właśnie zareagowała-skończył opowiesć o rozmowie z córką Roberto
-Nie wiem co powiedzieć, bardzo mi przykro...
-Trudno - powiedział Roberto, ona jest już duża, musi zrozumieć, że jestem dorosły i nie muszę się jej tłumaczyć. Wyjadę,czy jej się to podoba czy nie, jeśli oczywiście, nadal chce pani ze mną wyjechać.-uśmiechnął się Roberto
-Jesteśmy na ty-przypomniała mu Carla.-Oczywiście, chcę z panem wyjechać.
-Nie wiem, co się stało, ale od odejścia mojej żony, nie czułem tego, co właśnie się ze mną dzieje.
-Ja też nie Roberto, ja też...
To powiedziawszy zbliżyli się do siebie i zaczęli namiętnie całować.

Alejandro siedział w swoim domu, był już lekko pijany i śmierdział alkoholem na kilometr.
-Nie Alejandro, nie pozwól, by ona odebrała ci dziecko, by on ci je odebrał. Odebrał Ci Elenę, nie zrobi tego z dzieckiem. Taak...muszę iść do niego i wyznać całą prawdę, choćby przestał mi ufać i zerwał ze mną współpracę...

Santiago i Viviana wracali z restauracji, przez całą drogę Viviana nie powiedziała ani słowa. Santiago szanował to - wiedział, że cierpi, ale wiedział też, że bardzo ją kocha i nie może jej stracić. W końcu Viviana przemówiła.
-Santiago, wybacz, dalej pójdę sama, potrzebuję samotnego spaceru. Idź do domu.
-Na pewno? Nie chcę by coś ci się stało..
-To spokojna okolica, nic mi nie będzie -pożegnała Santiaga i poszła dalej.
"Cholera jasna, pieprzony samochód i to w takim momencie, co za złom."-usłyszała krzyki, z ciekawości podeszła do krzyczącej osoby
-O, Viviana! - ucieszyła się Raquel
-Co tu robisz o tej porze, z tymi walizkami?-zerknęła Viviana na zawartość bagażnika samochodu.
-Zalało mi mieszkanie, nie wiem ile potrwa naprawa i remont. Musze dostać się do jakiegoś hotelu, nie znasz jakiegoś wygodnego i blisko?
-Znam, zapraszam do mnie. Jeśli oczywiście chcesz. Możesz mieszkać, ile potrzebujesz.-Viviana sama była zaskoczona, nie znała tej dziewczyny, ale czuła z nią jakaś więź.
-Naprawdę? To nie będzie kłopot?
-Żaden. I tak mieszkam sama, zawsze jakieś towarzystwo będzie mile widziane. Wezwijmy taksówkę, nie będziemy tachać tych bagaży - powiedział Viviana i zadzwoniła po Taxi.

Roberto i Carla całowali się przez dłuższą chwilę, w końcu przerwali.
-Carlo ja...
-Ciii...nic nie mów. Ja też tego chciałam, bardzo i to od dawna...
Znów zaczęli się całować.
-Myślisz, że...że my...mielibyśmy szansę na szczęście, na stworzenie związku?
-Oczywiście, ja cię kocham od początku, od pierwszego wejrzenia, od tej żałosnej kłótni w obronie naszych córek. Ale dopiero teraz zdaje sobie z tego sprawę.
-Ja Ciebie też, ja Ciebie tez-znów zaczęli się całować. Gdy jednak Roberto próbował rozpiąć bluzkę Carli, ta go zatrzymała.
-Nie, tutaj jest Milagros, nie chce by...Roberto nie pozwolił jej dokończyć, znów ją pocałował.
-Chodźmy do hotelu, potrzebuję Cię...pragnę...-powiedział Roberto. Carla nie musiała odpowiadać, od razu wstała i razem wyszli.

Alejandro zataczał się, ale w końcu doszedł domu Eleny i Leonarda, zadzwonił,drzwi otworzył mu właśnie jego wspólnik.
-Ohhh...dobrze, że jesteś stary...ja...-Alejandro nie mógł się wysłowić.
-Co ci jest Alex? -zapytał zaniepokojony Leo
-Ja...dłużej nie mogę...ja...muszę wyznać ci, muszę wyznać całą prawdę. Teraz, dowiesz się jaki jestem naprawdę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin