Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Artykuly, wywiady, info
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Seriale polskie / Kryminalni
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zdzicha:]
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 3700
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opalenica - ok. Poznania

PostWysłany: 14:23:36 25-10-05    Temat postu: Artykuly, wywiady, info

Magda Schejbal

Żeby zagrać w "Kryminalnych", zrezygnowałaś z dyplomu w szkole teatralnej. Tak się chyba nie robi?
Stanęłam przed wyborem: albo jadę do Warszawy, wynajmuję tu mieszkanie i zaczynam pracę, albo zostaję w szkole. W produkcji powiedziano mi: "Albo wóz, albo przewóz". Ultimatum było jasne - albo przyjeżdżam natychmiast, albo...
...pani już dziękujemy. I nie wiadomo, kiedy taka szansa znowu się pojawi.
No i stanęłam przed wyborem. Były rozmowy z profesorami, z kolegami. W końcu koleżanka zrobiła za mnie zastępstwo na egzaminie.
Ale czy tak się robi?
Znam wiele osób, które rezygnowały ze szkoły i na czwartym roku szły dalej gdzieś w świat. Myślę, że koledzy nawet się cieszyli, że mnie nie ma.
Dlaczego?
Jestem ciężka we współpracy, bo bywam bardzo stanowcza. Wiem, czego chcę, jestem ambitna, mam dużo pomysłów. Jestem kreatywna, a to nie zawsze się w grupie sprawdza. Grupa czuje się silna w jedności, a indywidualności są raczej niemile widziane. Dlatego z tymi dyplomami to nie jest tak, że komuś zrobiłam krzywdę czy postąpiłam nieładnie. No po prostu tak się w życiu zdarza - ja idę swoją drogą, oni idą swoją.
Czego byś nigdy nie zrobiła dla aktorstwa? Gdzie jest granica, której nie przekroczysz na pewno?
Myślę, że kiedy stanęłabym przed wyborem: dzieci i dom albo wielkie kino, wielki film - to myślę, że rodziny nigdy bym nie poświęciła
I wyobrażasz sobie taką sytuację, że mówisz na planie: "Koniec, fajnie było, ale teraz jadę do domu, bo muszę wykąpać dziecko"?
Nie ma tak drastycznych wyborów. Moi rodzice przecież wychowali dwie córki i byli czynnymi aktorami. Moja mama urodziła mnie i siostrę, wychowywała nas i grała. Spełniła się jako matka i jako aktorka. Chociaż z drugiej strony łatwo mi teraz o tym mówić, ale w sumie nie wiem, jak się zachowam, gdy stanę przed takim wyborem.
Mogłabyś przynajmniej szkołę aktorską porządnie skończyć, bo ze wszystkich poprzednich się Ciebie pozbywano. Byłaś aż takim rozrabiaką?
Dziwnie się nosiłam.
Czyli jak? Byłaś punkiem?
Nie. To był nieokreślony styl, mój własny, wykreowany, pieczołowicie wystylizowany. Wtedy byłam dziwną postacią. Wyobraź sobie Magdę Schejbal siedzącą w pierwszej ławce, ubraną skromnie w stanik, prześwitującą czarną koszulkę z delikatnego pięknego materiału, długą spódnicę, ciężkie glany czy Bóg wie co i nastroszone rudo-żółte potargane włosy. I tak zasiadłam w pierwszej ławce do lekcji łaciny. Musiałam więc wstać i wyjść na prośbę profesora. Więc wyszłam i już nie wróciłam.
Co było takiego w Tobie, że jednak nie wpadłaś w niebezpieczne klimaty?
Wpadłam, i to parokrotnie...
To opowiedz o tym...
O nie. Nikomu nigdy nie będę opowiadać o moich "obsuwach".
To wtedy chciałaś zostać korespondentką wojenną?
Dziennikarzem, reportażystką, korespondentem wojennym. To musiał być aktywny zawód. Byłam przekonana, że muszę robić coś, żeby dać upust swojej energii. Praktycznie w ogóle nie przebywałam w domu. W tamtym czasie dużo pisałam: wiersze o miłości, o nieszczęśliwej miłości. Byłam cierpiącą dziewczyną. Rodzice się ze mnie śmiali, że chodzę wiecznie nieszczęśliwie zakochana.
Nieszczęśliwie zakochana?!
Jak się zakochiwałam, szłam wyznawać miłość i śpiewać serenady pod oknem, a chłopcy w tym czasie robili "myk" i już ich nie było. Teraz to im się nawet nie dziwię.
Jakiego typu faceta nigdy nie zaakceptujesz?
Takiego, który mnie krępuje. Który siedzi w domu i ciągle pyta, gdzie jestem, co robię. Wysyła tysiące sms-sów.
Może powiedz wprost, że niepotrzebne Ci są związki, że lubisz tęsknić za tą wymyśloną miłością, a naprawdę wystarczy Ci aktorstwo.
Nie!!! Potrzebuję miłości, bo potrzebuję czuć się potrzebna, chcę się czuć piękna.
Nie wystarczy być piękną dla reżysera, autora zdjęć?
Nie, nie wystarczy. Fajnie jest, kiedy ktoś na ciebie czeka w domu z kolacją, z pościelonym łóżkiem, z włączonym telewizorem.
Wyobrażasz sobie bycie z aktorem?
Jasne. Ale już wiem, że są to trudne związki. Aktor to inny gatunek człowieka. U podstaw tego zawodu jest wielka potrzeba zademonstrowania swojej inności. W szkołach teatralnych większość studentów to ludzie z miejsc, których nie umiemy wskazać na mapie. Później muszą się jakoś adaptować w "wielkim świecie" i bardzo często przeżywają rozczarowanie. Dlatego, że goniąc za marzeniami, wyrzekają się siebie, za bardzo się też napinają.
Znałaś ludzi, którzy przeżyli tragedię w związku z wyborem tego zawodu?
Wielokrotnie spotykam na swojej drodze aktorów, którzy mają za złe światu, czują się niespełnieni. Niektórzy są w strasznej depresji.
Stresujesz się przed wejściem na scenę, przed kolejnym ujęciem?
Tak, potwornie się denerwuję.
Łykasz środki uspokajające przed spektaklem?
Nie. Nigdy się sztucznie nie uspokajałam. Natomiast doprowadzam się do takiego stanu, że już jestem sinozielona. Zawsze o pustym żołądku. Nie wycieram nosa. Nie chodzę też do toalety. Potem zejście ze sceny wygląda cudnie. Jakby się zdobyło szczyt.
Mówisz, że ciągle cierpisz z miłości. Najgorsza rzecz, jaką Ci mężczyzna zrobił?
Zawiódł moje zaufanie. Kiedy kocham, ufam bezgranicznie.
Zostałaś zdradzona?
Nie, zdradzona nie. Zostałam okradziona. Finansowo obrobiona. To była wielka miłość. Byłam zapatrzona w niego jak w obrazek. Wiersze mi pisał, uwielbiał mnie. Ale okazało się, że robi różne głupie rzeczy.
Jakie?
No, miał problemy ze sobą... Okazało się, że to jakieś totalne bagno. Nie wiedziałam, z kim jestem.
Jak to się okazało?
Sprawdzam konto pewnego dnia. Było puste.
Ale chciałaś go ratować?
Tak. Gdyby mnie zdradził, to bym pewnie do niego nie wróciła, ale wybaczyłabym mu i dalej kolegowalibyśmy się. Uznałabym, że ktoś mu się bardziej podoba. Natomiast kiedy okrada się ukochaną osobę, to już jest coś nie tak. Jak mieć potem z takim człowiekiem dzieci, dom? Ostatnio mam wrażenie, że trafiła mi się "czarna seria" i znowu wielkie uczucie okazało się fikcją.
Czyli, grając Magdę w "Wojnie polsko-ruskiej" Masłowskiej, znałaś te klimaty?
To była praca nad tekstem, o którym wiedziałam, że napisało go życie. Tacy jesteśmy, tacy są młodzi ludzie, taka jest Polska. Myślę, że Wrocław charakteryzuje się takim przekrojem społeczeństwa: od studentów, poprzez dresiarzy, do skinheadów, którzy mają silną reprezentację na Dolnym Śląsku. To także zagłębie polskiego hip hopu, alternatywy punkowej. W czasach, gdy chodziłam do liceum, Wrocław był nazywany "zagłębiem narkotykowym". Pod tym względem to miasto wolne i dzikie. "Wojna polsko-ruska" jest mi bliska, bo tkwiłam w takich klimatach bardzo głęboko.
Ale się nie stoczyłaś.
Myślę, że to zasługa mojego domu rodzinnego. Czułam, że trzeba szanować to, co się ma, i to miejsce, w którym się urodziłam, tych ludzi, którzy mnie wychowali, że chyba nie warto się ładować w takie historie...
A może teraz dla Ciebie "narkotykiem" jest aktorstwo?
Jest moim narkotykiem, moją miłością, moim szaleństwem, moim lustrem. Przeglądam się w swoich rolach i widzę różne Magdy.
Uważasz się za ładną kobietę?
Tak, lubię siebie, choć czasami mówię o sobie "mupet", "dziwoląg". Lubię w sobie to, że nie mam typowej urody i cała jestem poskładana z różnych dziwnych kawałków - aktorka charakterystyczna.
Dlaczego właściwie zostałaś aktorką?
Pierwszego impulsu nie pamiętam. Teraz aktorstwo jest dla mnie ucieczką. Im bardziej świat mnie rozczarowuje, tym bardziej uciekam w pracę. Aktorstwo to taki alternatywny świat, mój matrix.
Z czym masz najwięcej kłopotów, grając w "Kryminalnych"?
Kiedy trzeba biegać po dachach, zakładać kajdanki, trzymać na muszce i żeby to dobrze w kamerze wyglądało. Ale sobie radzę.
Nie żałujesz czasami, że grasz w serialu, zamiast być w Iraku jako korespondentka wojenna?
Czasami sobie myślę: "Po co ja to wszystko robię?" I patrzę na swoich rodziców. Myślę, że właśnie dlatego, że rodzice od lat zajmują się aktorstwem i ani przez chwilę nie żałowali, wiem, że to ma sens. Oni mają dystans do tego zawodu. Mama zadzwoniła, gdy dostałam nagrodę w Gdyni, i mówi: "Patrz, my z tatą od tylu lat jesteśmy w zawodzie i Gdynia nas nie fetowała, a dziecko po raz pierwszy pojechało i od razu nagroda!" Myślę, że byłam w jakimś sensie na ten zawód skazana. Moje pierwsze wspomnienie jest przecież z nim związane - pamiętam, jak siedzę w pierwszym rzędzie na "Kandydzie" i nagle widzę, że na scenie mama całuje się z obcym mężczyzną. Zaczęłam tak się drzeć, że musieli mnie wynieść.
Wyjedziesz gdzieś odpocząć trochę, korzystając z przerwy w serialu?
Oj, nie! Chcę z siostrą przygotować jakąś fajną niespodziankę dla rodziców na 25. rocznicę ślubu! Marzy mi się taka miłość, jak ich.
A co? Znowu jesteś nieszczęśliwie zakochana?
Nic ci nie powiem, bo szczęście się ode mnie odwróci... Na razie na paluszkach chodzę własnymi drogami...
Styczeń, 2005
Rozmawiała Anna Struss
Zdjęcie Szymon Szcześniak & Agata Kuboń
Stylizacja Łukasz Pycior
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosiaczek
Idol
Idol


Dołączył: 22 Maj 2005
Posty: 1990
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Polski, ze Śląska, z Tychów

PostWysłany: 13:55:39 26-10-05    Temat postu:

"Kryminalni" w Krakowie: Pojedynek brunetki i blondynki


Ekipa "Kryminalnych" niedawno zakończyła zdjęcia do kilku nowych odcinków w Krakowie.

Filmowcy zawitali m.in. do Sukiennic i do kościoła Mariackiego. Trafili nawet na słynną wieżę kościoła, by nakręcić scenę odgrywania hejnału. Co prawda nie w samo południe, a kilka godzin później, ale trębacz, trąbka i wieża byli autentyczni.

Podczas zdjęć ekipie towarzyszyły tłumy turystów i fanów. Gdy reżyser Piotr Wereśniak szukał 30 statystów, zgłosiło się... ponad 300 chętnych. W przerwach między ujęciami, na głównych aktorów – Marka Włodarczyka, Magdalenę Schejbal i Tomasza Karolaka (starszy aspirant Żałoda) – czekały kolejki chętnych po autografy.

Na planie "Kryminalnych" jak zwykle, nie zabrakło też gwiazd występujących gościnnie. Tym razem w śledztwie wzięli udział Tomasz Kot (jako znany już widzom komisarz Grudziński) i Violetta Kołakowska (policjantka Olga). Ta ostatnia zagrała w odcinku, który prezentować będzie pojedynek dwóch pięknych kobiet: ognistej brunetki (w tej roli Kołakowska) i blondynki Schejbal. Scenarzyści wymyślili skomplikowane śledztwo, w czasie którego "kryminalni" z Warszawy proszą o pomoc kolegów z Krakowa, m.in. komisarza Grudzińskiego (Kot). Tak serialowa Basia poznaje Olgę – koleżankę z grodu Kraka. I już po chwili rozmowy okazuje się, iż pań nie połączy nić sympatii. Obie policjantki zaczynają ze sobą ostro rywalizować.

Przygody "kryminalnych" w Krakowie poznamy w odcinkach 33 i 34
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zdzicha:]
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 3700
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opalenica - ok. Poznania

PostWysłany: 14:16:25 26-10-05    Temat postu:

Magdalena Schejbal
Każda styczność z graniem to kolejny szlif

Wrocławianka Magdalena Schejbal po dwóch filmowych rolach, po raz pierwszy zagra na scenie teatralnej. Obsadzono ją w roli Magdy w spektaklu "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku
Ilona Niebał: Kiedy przeczytała Pani "Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną"?
Magdalena Schejbal: Myślę, że mniej więcej rok temu. Dowiedziałam się z "Polityki", że wyszła taka książka.
Wokół książki Doroty Masłowskiej jest wiele kontrowersji. Jaka jest Pani opinia o książce?
To nie jest książka wakacyjna, to nie jest czytadło. Jej język brzmi tak jakby się słuchało ludzi siedzących w knajpie. Jeden mówi przez drugiego, a z tego za wiele nie wynika. Masłowska jest świetnym obserwatorem. Ta książka oddaje to, co dzieje się teraz. Ludzie żyją szybko, język pospolicieje. Jesteśmy z tego samego pokolenia - ja mam dwadzieścia trzy lata, ona dwadzieścia. Mojej mamie trudniej niż mnie przekopywało się przez tę zbieraninę myśli, zupełnie jej taki styl nie odpowiadał. Mi było łatwiej, bo "Wojna polsko-ruska" jest dla mnie znakiem tego, co sama zdążyłam już poznać. Czytając ją, czułam się, jakbym wróciła do niektórych sytuacji, jakbym czytała o ludziach, których kiedyś widziałam.
"Wojna polsko-ruska" dokumentuje dzisiejszą rzeczywistość, czy ją krytykuje?
To bardzo subiektywne. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, aczkolwiek to nie jest lekka historia. Mam nadzieję, że nam uda się pokazać widzowi, że ta historia jest tu i teraz. Nie dzieje się w roku 1982 czy w 1996. Wydarzy się tak, jakbyśmy nie wchodzili do teatru, jakbyśmy szli ulicą, jakbyśmy siedzieli w knajpie. Rzadko przyglądamy się rzeczywistości, a temu właśnie chyba "Wojna polsko-ruska" ma służyć. Gdy rodzice obejrzą spektakl, to może się zorientują, w jakich środowiskach mogą się obracać ich dzieci.
W książce są całe ciągi krótkich scen. Czy w adaptacji reżyserka Agnieszka Lipiec-Wróblewska dokonała wielu skrótów?
Agnieszka zostawiła ciągi myślowe i monologi. Zachowała język, właściwie nie zmieniając tekstów. Spektakl potrwa około 1,5 godz. Pracowaliśmy nad nim dwa miesiące. Właściwie wszystko jest już gotowe. Cykl produkcyjny jest już zamknięty. I właśnie w piątek 5 września, mamy pokaz wewnętrzny. Zagramy taką sceniczną pigułę z książki.
Gra Pani Magdę. Jaka to postać?
Wredna istota. W prawdziwym życiu nie chciałabym nią być. To jedna z lasek, które istnieją naprawdę. Takich Magd, Andżeli, Natasz jest multum. Nie znamy jej historii - nie wiemy, skąd jest, ile ma lat, kim są jej rodzice. Jest człowiekiem znikąd - ćpunem, nie ma ambicji ani aspiracji. Jest niedobra dla Silnego - głównego bohatera.
To Pani debiut w teatrze, a w dodatku w wyjątkowym repertuarze. Jakie są Pani wrażenia z tej pierwszej pracy?
Przede wszystkim to niesamowite przeżycie. Repertuar rzeczywiście wypełnia pewną niszę w teatrze polskim. Nikt nie opisuje rzeczywistości "tu i teraz". Zdarza się to w tekstach brytyjskich, amerykańskich, ale bardzo rzadko w polskich. Pracowało się dziwnie. Trudne zadanie miał Silny. Eryk Lubos obsadzony w tej roli jest bohaterem, narratorem, komentatorem. Z siebie, z telewizji, ze znajomych trzeba było dać naszym postaciom bardzo wiele. Mają być wyraziste, a nie piękne. Trzeba było więc zmagać się z tym, żeby zejść na jak najniższy poziom. Kiedy na próbę przyszedł dyrektor, mówił, żebyśmy nie starali się czyścić naszych postaci, upiększać ich. Mój warsztat jest jeszcze bardzo skromny. Miałam problemy z emisją głosu, z tym, żeby po prostu było mnie widać i słychać.
Czy rodzice - aktorzy udzielali Pani rad?
Rodzice są dla mnie dużą podporą, ale kiedy pracuję, zawsze są daleko. Gdy grałam w "Superprodukcji" - byłam w Warszawie. Teraz jestem w Gdańsku. W pracy jestem otwarta - czerpię z prób, z obserwacji. Zawsze jest reżyser, są doświadczone koleżanki i koledzy. Ale gdy mam merytoryczne problemy, dzwonię do rodziców.
Godzi Pani pracę zawodową z zajęciami w szkole aktorskiej. Czy doświadczenia z filmu, reklamy i teatru uzupełniają szkolną edukację, czy pomiędzy szkołą i praktyką zachodzi sprzeczność?
Nasze sesje są może bardziej praktyczne, ale studia nie różnią się aż tak bardzo od innych kierunków. Też żyjemy od egzaminu do egzaminu. Uczelnia jest takim miejscem bezpiecznym, przechowalnią. Granie już podczas studiów jest bardzo cennym doświadczeniem. To tak, jakby ktoś dodał skrzydeł, rozpędu. Szkoła bardziej uzupełnia granie niż na odwrót. Każda styczność z graniem to kolejny szlif. Trzeba łapać swoje bycie na scenie. Dla mnie dwa miesiące w Gdańsku, brak wakacji, ciągłe próby, właściwie bez wychodzenia na zewnątrz to największa szkoła. Chcę, żeby "Wojna polsko-ruska" była moim pierwszym z dwóch dyplomowych spektakli. Mam nadzieję, że profesorowie we Wrocławiu się na to zgodzą.
Rozmawiała: Ilona Niedbal
Gazeta Wyborcza Wrocław
4 września 2003
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zdzicha:]
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 3700
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opalenica - ok. Poznania

PostWysłany: 20:04:15 26-10-05    Temat postu:

Marek Włodarczyk
Ukończył studia na Wydziale Aktorskim w Łódzkiej Szkole Filmowej. O tym, że zostanie aktorem decyduje już los w dniu jego urodzin, gdyż, jak sam mówi, przyszedł na świat w kinie. Mieszkanie jego rodziców przylegało do sali projekcyjnej i świat filmu obecny był w życiu rodziny od samego początku.
Po studiach pragnie zdobyć świat i wyjeżdża do Ameryki. Jednak tęsknota za ukochaną kobietą sprowadza go po 6 miesiącach do kraju. Dużo podróżuje po Polsce w poszukiwaniu swojego miejsca. Na dwa lata zagrzewa miejsca w Katowicach. Zaczyna pracę w tamtejszym teatrze u Michała Pawlickiego. Tam też poznaje kolejną miłość, z którą spędza 12 lat swojego życia. Po 2 latach wyjeżdża do Łodzi, gdzie pracuje rok, by wreszcie trafić do Warszawy. W 1981 roku wybiera się w podróż do Berlina Zachodniego. Stan wojenny krzyżuje jego plany i Święta, które pragnął spędzić w Polsce spędza na obczyźnie. Jego pobyt za granicą przedłuża się. Aktor podejmuje pracę w berlińskim teatrze. Już w styczniu 1984 roku występuje w premierowym spektaklu, a jego rola zbiera znakomite recenzje. I tak zaczyna się 10 letnia przygoda na scenach niemieckich, a jedną z głównych ról, jakie sobie aktor wyjątkowo ceni, jest rola Kowalskiego w sztuce „Tramwaj zwany pożądaniem”. Co raz częściej nadchodzą kolejne propozycje pracy, aż w 1991 roku następuje przełom kinowy. Do dnia dzisiejszego zagrał w ponad 100 filmach. W międzyczasie wykłada w Berlinie i Salzburgu. Uczy tam młodzież sztuki aktorskiej.
Obecnie wraz z rodziną mieszka w Hamburgu. Ale po przyjęciu propozycji zagrania głównej roli w serialu „Kryminalni”, jego życie toczy się jak zwykle „w drodze”. Tysiąc kilometrów dzieli jego dom rodzinny od planu zdjęciowego.
Tam też kończy studia na Wydziale Aktorskim w Łódzkiej Szkole Filmowej. O tym, że zostanie aktorem decyduje już los w dniu jego urodzin, gdyż, jak sam mówi, przyszedł na świat w kinie. Mieszkanie jego rodziców przylegało do sali projekcyjnej i świat filmu obecny był w życiu rodziny od samego początku.
Po studiach pragnie zdobyć świat i wyjeżdża do Ameryki. Jednak tęsknota za ukochaną kobietą sprowadza go po 6 miesiącach do kraju. Dużo podróżuje po Polsce w poszukiwaniu swojego miejsca. Na dwa lata zagrzewa miejsca w Katowicach. Zaczyna pracę w tamtejszym teatrze u Michała Pawlickiego. Tam też poznaje kolejną miłość, z którą spędza 12 lat swojego życia. Po 2 latach wyjeżdża do Łodzi, gdzie pracuje rok, by wreszcie trafić do Warszawy.
W 1981 roku wybiera się w podróż do Berlina Zachodniego. Stan wojenny krzyżuje jego plany i Święta, które pragnął spędzić w Polsce spędza na obczyźnie. Jego pobyt za granicą przedłuża się. Aktor podejmuje pracę w berlińskim teatrze. Już w styczniu 1984 roku występuje w premierowym spektaklu, a jego rola zbiera znakomite recenzje. I tak zaczyna się 10 letnia przygoda na scenach niemieckich, a jedną z głównych ról, jakie sobie aktor wyjątkowo ceni, jest rola Kowalskiego w sztuce „Tramwaj zwany pożądaniem”. Co raz częściej nadchodzą kolejne propozycje pracy, aż w 1991 roku następuje przełom kinowy. Do dnia dzisiejszego zagrał w ponad 100 filmach. W międzyczasie wykłada w Berlinie i Salzburgu. Uczy tam młodzież sztuki aktorskiej.
Obecnie wraz z rodziną mieszka w Hamburgu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zdzicha:]
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 3700
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opalenica - ok. Poznania

PostWysłany: 10:52:45 29-10-05    Temat postu:

Marek Włodarczyk
400 mil do nieba
W Ameryce porównywano go z Marlonem Brando. W Niemczech grał wyłącznie czarne charaktery. W Polsce jest symbolem seksu na miarę Jamesa Bonda. Życie prywatne komisarza Zawady z serialu Kryminalni nie przypomina jednak historii agenta OO7, który co chwila ma inną dziewczynę. MAREK WŁODARCZYK od 15 lat jest wierny ukochanej, aktorce KAREN FRIESICKE. Dla niej gotów jest złamać swoją zasadę numer jeden. Wziąć ślub.
Rzadko zdarzają się w Polsce takie kariery. Pięćdziesięciolatek, o którym nikt nie słyszał przez 20 lat, nagle staje się najseksowniejszym polskim aktorem, który bije na głowę komisarza Halskiego i Borewicza razem wziętych. A nic nie zapowiadało sukcesu. 25 lat temu niemal prosto z planu serialu Daleko od szosy wyemigrował do USA. Wrócił na chwilę, dla kobiety. Kiedy złamała mu serce, poszukał nowej miłości i tym razem wspólnie wyjechali do Niemiec. Ona pracowała w luksusowej dyskotece, on w warsztacie samochodowym. Wkrótce udało im się zawalczyć o karierę aktorską, na świat przyszedł syn Patryk, wszystko układało się pomyślnie. A jednak nie udało się uratować tej miłości. ? Przypłaciłem to chorobą psychosomatyczną. Kilka razy wydawało mi się, że umieram, lądowałem na pogotowiu z ciśnieniem 210/120 - wspomina. Ostrożnie angażował się w kolejny związek z wyższą o głowę i młodszą o 10 lat aktorką Karen Friesicke. Odniósł sukces, jest szczęśliwy, doczekał się jeszcze dwóch synów, gra za granicą z pierwszoligowymi aktorami. Zarabia nieporównywalnie większe pieniądze niż w Polsce, pracując czasem przy 12 produkcjach rocznie. Największą karierę zrobił, grając czarne charaktery. "Przystojny bandzior" - piszą o nim niemieckie magazyny. Od dawna chciał zaistnieć w Polsce. Przypadkiem trafił na casting do Pasikowskiego. W Kryminalnych po raz pierwszy gra "tego dobrego". Polki kochają się w komisarzu Zawadzie. On się opiera i co weekend gna do domu w Hamburgu, do rodziny. Tym razem to Karen przyjechała do Warszawy. Warto było poczekać na spóźniony samolot, żeby zobaczyć rozmarzony wyraz twarzy komisarza Zawady, kiedy na Okęciu witał swoją kobietę.
GALA: Dałeś komuś w zęby za podrywanie Karen?
MAREK WŁODARCZYK: Raz. W Prowansji. Pojechałem odwiedzić Karen na planie w pewnym klasztorze. Wkurzyłem się i trochę mnie poniosło.
KAREN FRIESICKE: Byłam dumna, że mam takiego namiętnego faceta, ale i trochę zażenowana.

GALA: Teraz twój mężczyzna jest w niebezpieczeństwie. W Polsce wygrywa rankingi na ideał faceta, jest samotny, a ty spokojnie siedzisz w Hamburgu. Może też będziesz musiała walczyć.
KAREN: Ta rozłąka to najtrudniejsza próba naszego związku. Sukces czyni człowieka seksownym, wiem, że Marka otaczają atrakcyjne kobiety, a on jest wrażliwy na piękno.
MAREK: Lubię flirtować, ale znam granice.
KAREN: I tak jestem zazdrosna.

GALA: Co robisz, żeby utrzymać go przy sobie?
KAREN: Szukam wewnętrznej siły, żeby nie stać się podejrzliwą babą. Życie na odległość to dla nas szansa, żeby coś zyskać w związku lub stracić. Na przykład zaufanie. Pięknie jest tak mocno tęsknić. Codziennie prowadzimy długie wieczorne rozmowy przez telefon.

GALA: Czy to dobry czas w waszym życiu?
KAREN: Bardzo trudny i wspaniały jednocześnie. Niełatwo być kobiecie samej, podejmować decyzje, stawiać naszym synom granice, które stawiał ojciec. Muszę być harda.
MAREK: Obawiałem się rozłąki jak typowy facet, ale okazuje się, że ja wcale nie mam zamiaru zrywać się ze smyczy. Takich aniołów jak Karen nie ma na świecie. Przychodzę wieczorem z planu i nikt na mnie nie czeka. W sypialni brak zapachu kobiety. To substytut związku, ale tym bardziej tęsknię za naszym "normalnym życiem" w Hamburgu. Moje niebo jest 850 km stąd, niecałe 400 mil, kilka godzin.

GALA: Co czyni waszą miłość tak wyjątkową?
KAREN: Jesteśmy bardzo różni.
MAREK: Karen jest blondynką, ja szatynem. Ona jest wysoka, ja średni. Ona ma niskie ciśnienie, ja bardzo wysokie. Ale łączą nas namiętne dusze. Kiedyś widziałem w niej niemiecką silną babę z charakterem, a to bardzo delikatne stworzenie. Wprowadziła spokój do mojego życia. Pamiętam, jak po raz pierwszy przywiozłem ją na święta do Łodzi. Moja siostra od świtu do nocy siedziała w kuchni. A Karen dziwiła się: "Przecież mamy się bawić i odpoczywać. Nieważne 12 potraw, ważne, żeby pobyć ze sobą".
KAREN: Marka przytłaczają emocje. Ma słowiańsko-południowy temperament. Jest jak byk, który widzi czerwoną płachtę. Krzyczy, podnieca się, wścieka. Wystarczy przejechać się z nim ? samochodem. Klnie po polsku jak szewc: ?Co ty, baran, robisz?!?. To mnie pociąga, bo Niemcy są jak zimne ryby. Moi znajomi zazdroszczą nam, bo sami godzinami rozmawiają, zamiast raz na jakiś czas porządnie się pożreć.
MAREK: Tak jak czasem my. Wciąż jest między nami silna chemia i namiętność. Czasem sobie nawet czymś rzucimy.
KAREN: Mam wciąż śliczną czerwoną lampę naftową, którą Marek mi kupił, bo poprzednią rozbił o ścianę. U nas bywa jak w górskiej kolejce.

GALA: Marku, co się dzieje, kiedy w twoim życiu nie ma kobiety?
MAREK: Nigdy nie byłem singlem, zawsze nawet między tymi kilkoma poważnymi związkami ktoś był. Myślę, że bym oszalał. Tu nie chodzi o kontakt fizyczny, ale o świadomość, że jest kobieta, którą kocham.

GALA: Wiele ich było?
MAREK: Dżentelmen delektuje się tym tematem i milczy.

GALA: Jak się poznaliście?
MAREK: Byłem już w Niemczech ponad 10 lat. Pracowałem pełną parą jako aktor. Poznaliśmy się w teatrze w Berlinie w sztuce Mistrz i Małgorzata. Kiedy zobaczyłem te 181 cm wzrostu, wielkie oczy, pomyślałem: "Hmm... niezła". Miałem okazję lepiej się przyjrzeć, bo Karen przez 20 minut była naga na scenie. To nie mogło pójść w niepamięć. Flirtowaliśmy, potem spojrzeliśmy sobie w oczy i hormony zaczęły działać.
KAREN: Zobaczyłam Marka podczas próby i powiedziałam do siebie: "Spędzę z tym facetem kawałek życia", choć byłam wtedy jeszcze związana z greckim aktorem.
MAREK: W lutym minęło 15 lat od naszego pierwszego pocałunku za kulisami.
KAREN: To było w moim mieszkaniu.
MAREK: Nie, kochanie, to było po pożegnalnym spektaklu, dokładnie 8 lutego 1990 roku.

GALA: Dlaczego nigdy nie wzięliście ślubu?
MAREK: Zostawiłem sobie taki margines. Artysta to jest człowiek wolny i jestem w tym konsekwentny. Nie wiem, czy słusznie. Gdybym ożenił się z Karen, to może byłaby krzywda dla Grażyny, mojej poprzedniej partnerki. Boję się, że po ślubie coś się zepsuje.
KAREN: Nie żartuj, że chodzi o strach. Myślę, że oboje wynieśliśmy negatywne wzorce z domu. Moi rodzice nie byli ze sobą szczęśliwi. Twoi się rozwiedli. Małżeństwo kojarzyło nam się z napięciami, frustracją, samotnością. Nie byłam fanką tej instytucji. Nie podniecałam się zaręczynami, wieczorami panieńskimi. Nie rozumiałam, jak można zadeklarować: "Tak, przez 50 lat będziemy szczęśliwi". Ale teraz, po 15 latach,
zaczynam wierzyć w to. Może nam się uda.
MAREK: Może jak opowiemy o tym w prasie, nie będę miał wyjścia.

GALA: A wasze dzieci nie chcą, żebyście się pobrali?
KAREN: Starszy Vincent bardzo na to czeka, byłby szczęśliwy. Powiedział kiedyś: "Tata nie ma odwagi poprosić cię o rękę". Dla młodszego Simona to abstrakcja.

GALA: Kiedykolwiek się oświadczyłeś?
MAREK: Jeszcze nie miałem przyjemności.

GALA: Ale kobiety potrzebują takiego zobowiązania.
MAREK: I po 15 latach to Karen podjęła ten temat. Nie oświadczyła mi się, ale coraz częściej pyta: "Kiedy?". Nawet padł pomysł ślubu w maju, w Danii, gdzie zawiera się ślub jak w Las Vegas, ale ja nie bardzo mam czas.
KAREN: A może Marek boi się, że wyjdę za niego, żeby rok później zabrać cały majątek.

GALA: Przecież możecie podpisać intercyzę.
MAREK: To nie w naszym stylu.
KAREN: Jestem romantyczna. Dziś kobiety są niezależne, a ja potrzebuję mężczyzny, który w trudnej chwili nie powie: "Masz swoją niezależność, nie licz na mnie". Ale konta mamy oddzielne.
MAREK: Na mnie działa to, że Karen nie staje się uzależnioną od faceta kurą domową, a jednocześnie nie jest chorobliwą Zosią samosią.

GALA: Co okazało się najtrudniejsze przez te 15 lat?
MAREK: Najtrudniejsza jest teraz rozłąka. Mówiłem, znalazłem anioła, dotychczas nie wpadliśmy na mieliznę.
KAREN: A ja myślę, że trudne chwile nadeszły po urodzinach naszego pierwszego synka. Nie potrafiłeś się mną dzielić.
MAREK: Na szczęście ty zdawałaś sobie z tego sprawę i pomogłaś mi.
KAREN: Nie zapomnę, jak po kolejnej nieprzespanej nocy skakałeś z kilkutygodniowym Vincentem na gumowej piłce, bo tylko wtedy mały był spokojny. Ale byłeś wkurzony. Poza tym ciężkie chwile zdarzają się, kiedy Marek zbyt koncentruje się na sobie. To generalnie problem wszystkich facetów. Albo gdy jest zazdrosny i mi nie ufa.
MAREK: Gdybyś mnie zostawiła, miałbym złamane serce, choć jestem już doświadczonym facetem.

GALA: Marek po prostu angażuje się całym sobą. Mówiliście, że kiedy rodził się wasz pierwszy syn, omal nie rozniósł całego szpitala.
KAREN: Miałam bardzo trudny poród, męczyłam się dwie doby. Marek postawił cały szpital na nogi. W końcu dopadł ordynatora, który okazał się Polakiem.
MAREK: "Kobieta drze się wniebogłosy, a wy nic nie robicie?"- krzyczałem. Za chwilę lekarz pojawił się z półmetrową igłą.
KAREN: I nagle Marek zzieleniał.

GALA: Dzielny komisarz Zawada przestraszył się?
KAREN: Jak cholera. A potem pan komisarz się rozbeczał ze szczęścia. Przy drugim porodzie było tak samo. Marek niemal nie przegapił narodzin Simona. To był jedyny raz, kiedy w rozmowie z nim rzuciłam słuchawką.
MAREK: Boże, byłem zaspany. Czuwałem przy tobie 17 godzin i nic. A jak pojechałem się zdrzemnąć, zaczęłaś rodzić.
KAREN: A ty beztrosko zapytałeś, czy mogę poczekać, bo śpisz.
MAREK: Ale zdążyłem i tak ci pomagałem przy porodzie, że miałaś całe plecy w siniakach.

GALA: Będziecie mieć jeszcze dziecko?
KAREN: Tylko jedno? Jestem z licznej rodziny.
MAREK: Chcieć można dużo, ale to wymaga poświęcenia, czasu, boję się, czy za 18 lat będę miał coś do przekazania poza kontem.

GALA: Jesteś fajnym tatą?
MAREK: Tęsknię teraz za tymi porankami, kiedy o siódmej rano wyprawiam ich do szkoły. Nie jestem niedzielnym tatą. Vincent jest podobny do Karen ? spokojny, wrażliwy, skoncentrowany. Dożo czyta, maluje, gra na skrzypcach. Nie interesują go komputery. Najstarszy Patryk i najmłodszy Simon to jestem ja. Będą chłopaki potrzebowali anioła stróża.

GALA: Idą w ślady porywczego ojca?
MAREK: Najstarszy Patryk z poprzedniego związku mieszka z mamą w Wiedniu. Fajny facet, tylko impulsywny. Niedawno wygrał prestiżową nagrodę na mistrzostwach kickboxingu. Buzują w nim hormony. Dyskotekowe prowokacje traktuje sportowo. Może wyrośnie, kiedy pójdzie na studia, na prawo międzynarodowe. Ostatnio odbyliśmy męską rozmowę. Miał kłopoty w szkole z zachowaniem, musiał zmienić gimnazjum. Na 18. urodziny chce samochód. Postawiłem ultimatum: "Będzie bardzo dobra średnia, to dostaniesz samochód". Sprężył się.

GALA: Sporo w twoim życiu relacji na odległość. Jednego syna wychowujesz w Wiedniu, dwóch następnych w Hamburgu. Żonę widujesz raz w tygodniu. Przegrałeś już kiedyś miłość, bo wyjechałeś do USA. Twoja ukochana znalazła już innego.
MAREK: A słała telegramy, że kocha i czeka.

GALA: Gdyby dziś Karen poprosiła: "Zostaw Kryminalnych, bo zawali nam się związek, jeśli nie wrócisz". Rzuciłbyś wszystko?
MAREK: Stać mnie na to, ale na razie Karen przyjedzie do Polski z chłopcami.
KAREN: Nigdy bym o to nie poprosiła. Nigdy.

autor: Marta Bednarska
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosiaczek
Idol
Idol


Dołączył: 22 Maj 2005
Posty: 1990
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Polski, ze Śląska, z Tychów

PostWysłany: 12:48:29 11-11-05    Temat postu:

Nowa bohaterka "Kryminalnych"

W 35. odcinku "Kryminalnych" (emisja 12.11) do zespołu komisarza Zawady dołączy śliczna policjantka Zuzanna Ostrowska
Nową bohaterkę zagra Ewa Kutynia. Wcześniej widzowie mogli ją już zobaczyć z policyjną odznaką w serialu "Na dobre i na złe". W Leśnej Górze pojawiła się jako tajemnicza podkomisarz Elwira - współpracując z mecenasem Depczykiem rozpracowała jedną z grup mafii. Teraz zobaczymy ją w "Kryminalnych".

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zdzicha:]
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 3700
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opalenica - ok. Poznania

PostWysłany: 13:18:55 11-11-05    Temat postu:

Ooo, ciekawie moze byc Ciekawe jaka bedzie ta nowa policjantka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kindybol(ka)
Idol
Idol


Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Myślenice k. Kraka

PostWysłany: 15:53:35 11-11-05    Temat postu:

no będzie fajnie i baska bedzie zazdrosna. Czytałam też gdzieś, że to jakaś znajoma Zawady
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mOnia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 2809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: T-ów

PostWysłany: 16:31:36 11-11-05    Temat postu:

ładnie wyszła na tym zdjęciu , jest ładniejsza od baśki Baśka mi się szczerze za bardzo nie podoba...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kindybol(ka)
Idol
Idol


Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Myślenice k. Kraka

PostWysłany: 16:35:57 11-11-05    Temat postu:

mOnia napisał:
ładnie wyszła na tym zdjęciu , jest ładniejsza od baśki Baśka mi się szczerze za bardzo nie podoba...


Mi tez się zabardzo nie podoba, ale co tam ważne że film jest zajefajny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mOnia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 2809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: T-ów

PostWysłany: 16:39:45 11-11-05    Temat postu:

najładniejsze aktorki to te z telenowel
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kindybol(ka)
Idol
Idol


Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Myślenice k. Kraka

PostWysłany: 16:40:54 11-11-05    Temat postu:

mOnia napisał:
najładniejsze aktorki to te z telenowel


Zgadzam się w 100%
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zdzicha:]
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 3700
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opalenica - ok. Poznania

PostWysłany: 22:06:57 11-11-05    Temat postu:

Kindybol(ka) napisał:
mOnia napisał:
najładniejsze aktorki to te z telenowel


Zgadzam się w 100%

W koncu w Ameryce Pd. jest "fabryka modelek"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosiaczek
Idol
Idol


Dołączył: 22 Maj 2005
Posty: 1990
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Polski, ze Śląska, z Tychów

PostWysłany: 15:44:56 04-12-05    Temat postu:

prawdopodobnie bedzie 4 seria Kryminalnych jak ja sie ciesze
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zdzicha:]
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 3700
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opalenica - ok. Poznania

PostWysłany: 16:39:25 04-12-05    Temat postu:

Oy napewno bedzie, w koncu nie zdaza tylu watkow dokonczyc
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Seriale polskie / Kryminalni Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin