Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Klon -Rede Globo- Zone Romantica
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38, 39, 40, 41  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paro
Generał
Generał


Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 9826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:43:24 20-04-09    Temat postu:

No telka się skończyła. Czas na podsumowanie ostatniego odcinka. Jak dla mnie mogli się bardziej postarać, bo wiele wątków pozostało otwartych. Trochę odbiegli od typowych zakończeń, ale przynajmniej było trochę realniej. Najbardziej mi szkoda, że tak mało pokazali Jade i Lucasa. Mogli pokazać ich ślub. I szkoda, że córka Jade z nią nie zamieszkała. I żal mi było Albieriego i Leo to chyba najbardziej. Świetny chłopak, a tak się tułał. A jego matka była taka smutna. No i jak dla mnie to tak dziwnie pozakańczali te wątki. Ale scena na końcu, jak Jade biegnie do Lucasa, była piękna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kakashi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 19464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Aguilehouse
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:13:16 20-04-09    Temat postu:

Ostatni odcinek był świetny.
Bardzo podobało mi się wesele Zoraide i Alego, kocham gdy te Marokanki robią tak językami "lululu" .
Fajnie, że Mel wyszła z nałogu, bo miałem już dość patrzenia na jej sceny, pod wpływem narkotyków.
Ale wkurzyłem się, że nie pokazali czy Telminha się z kimś związała czy nie. No i smutne było to, że Deusa tak cierpiała czekając na Lea.
Będzie mi brakować "Klona". Ale może "Duszny raj" też mi się spodoba .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:11:14 22-04-09    Temat postu:

W ramach rozstania z serialem „Klon” postanowiłem przygotować coś na kształt recenzji, a jednocześnie rozprawki z tematyką „Klona”. Pozwoli ona zapoznać się z tematem osobami, które nie widziały telenoweli, i zachęcić ich do obejrzenia, kiedy nadarzy się taka możliwość.

KANA MAKTUBEN

Od 5 maja 2008 roku do 17 kwietnia 2009 roku „Klon” święcił triumfy na naszych ekranach. Skrojona na bagatela 250 odcinków historia, pomimo swojej otoczki – rasowego tasiemca, z owym klasycznym tasiemcem miała niewiele wspólnego. Nieoczekiwanie szeroko reklamowana telenowela, która zdobyła popularność w ponad 60-ciu krajach świata dotarła na nasze ekrany i stała się kolejnym kamieniem milowym w historii hitów telewizyjnych.

ZERWAĆ Z BAŚNIĄ, A PORWAĆ SIĘ REALIZMOWI:
Kiedy przeczytałem na stronie romantici o mozole pracy scenarzystów przy zachowaniu realiów scenariusza, nastawiłem się na coś wyjątkowego. I nie zawiodłem się. Twórcy uparcie pragnęli odbiec od klasycznych stereotypowych historyjek dla spragnionych kur domowych świata rodem z harlequinów. Im bardziej wgłębiamy się w tematykę telenoweli bajka przestaje być bajką. Rodzi nam się telewizyjne widowisko z wyższej półki.

PRZEŻYĆ PRÓBĘ HIOBA:
Nie od dziś wiadomo, że światem telenowel rządzi pewna prawidłowość. Prawidłowość polegająca na stworzeniu fantastyki przy zachowaniu rzeczywistości, jednak tylko w sensie otoczenia, bo to co dzieje się na ekranie w życiu bohaterów, przypomina wielką próbę wiary z jaką zetknął się biblijny Hiob (Job). Czego my tu nie mamy? Nasze główne bohaterki nieoczekiwanie tracą wzrok, stają się kryminalistkami, bo przez przypadek znalazły się na miejscu zbrodni, a ich głupota sprawia, że biorą w łapsko broń zostawiając odciski swoich niewinnych, dziewiczych paluszków. Od czasu do czasu muszą przeżyć także spotkanie z czymś ciężkim, dzięki czemu stracą na jakiś czas pamięć, aby nasz drogi Pedro nie miał szans na odzyskanie serca swej ukochanej. W tym samym czasie wpadnie w sidła podstępnej Rosalii, która już szykuje się na gorącą noc bez użycia prezerwatywy… A co dalej? Można się domyślać.
Ale na tym nie koniec. Nasze bohaterki, powinny także mieć bogatą przeszłość, lub ściślej 24-karatowo-złote korzenie, o których wiedzą jedynie trzecioplanowe postaci akuszerek, czy starszych służących. Niestety złośliwa opatrzność sprowadza na nie wylew, by te nie mogły przemówić i wyjawić prawdy.

GDY NIE WIADOMO O CO CHODZI, CHODZI O PIENIĄDZE:
Kiedyś światem rządził pieniądz. Podobno dzisiaj forma masowej amerykańskiej zieleniny odchodzi w zapomnienie, nie tylko z powodu spadku wartości dolara, ale w skutek propagowania plastikowych panienek ubranych w różowe szaty, które zdobywają popularność umiejętnościami wszelakiego rodzaju, jak i skuteczna promocja nagich klat prezentujących fizyczną, męską tężyznę, świat powoli kręci się nie wokół pieniędzy, a mówiąc prościej wokół sfery seksualnej.
„Zachód kręci się wokół d**y, za przeproszeniem. Toż to haram!!” – zawołałby zblazowany wuj Abdul wymachując rękoma.
Oczywiście nikt na razie na chama nie pcha tej nowości na telewizyjne ekrany, przez co ciągle oglądamy historię, gdzie stary Don Gonzalo się przekręca i zostawia atrakcyjny spadek, o który stoczy bój liczna rodzinka.

Tymczasem zaprezentowane wartości, nijak mają się w przypadku „Klona”, który zdobył masową popularnosć. Jak to możliwe? Przecież większość znanych nam tytułów to już kultowe pozycje? Może mój wywód w tym dopomoże.

Otworzyłem ci drzwi mojego domu, a ty na mnie naplułaś! - wuj Ali o Jade

U PROGU REALNOŚCI:
Bohaterowie:
Kiedy zaczyna się „Klon” widzimy Jade wysiadającą z autobusu na jednym z ulic Rio de Janeiro, w tym samym czasie jej matka powoli żegna się z tym światem. Dziewczyna trafia pod opiekę do wuja Alego w Maroku, tam też poznaje Lucasa w którym zakochuje się bez pamięci.
Pierwsze odcinki jednej z przełomowych telenowel są dosyć sztampowe. Przygotowane wedle ściśle określonego szablonu. W kadrze kręci się blondwłosa atrakcyjna Yvete, która jeszcze nieraz namąci w życiu bohaterów, a później zapewne wtrąci się w życie Lucasa i Jade, by ich rozdzielić. Jakie jest nasze zaskoczenie, kiedy wypychana przez Dioga za drzwi, Yvete przezwana „zdzirą” robi wszystko, aby złączyć naszych bohaterów? Ja byłem mile zaskoczony i usatysfakcjonowany tym zaskakującym rozwiązaniem. Warto zastanowić się zatem kim właściwie jest Yvete? Jaką ma rolę do spełnienia na ekranie, jako postać drugiego planu? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale jestem niemal pewny, że bez Yvete „Klon” to już nie „Klon”. Yvete wypełnia pewnego rodzaju lukę. Roznosi światło w tej częściowo smutnej historii (o czym mowa poniżej).

Z kolei im dalej w las, tym wyraźniejsze atuty inności „Klonu”. W arabskim Maroku pjawią się postacie Saida, wuja Abdula, Lary Naziry. Bohaterowie, którzy wydawać by się mogło, będą nam uprzykrzać życie przy delektowaniu się arabsko-brazylijską mieszanką. Nic bardziej mylnego.
Wuj Abdul to zapatrzony w Koran tradycjonalista, który czułby się wspaniale, gdyby przenieść go do czasów epoki wiktoriańskiej, gdzie konwenanse były podstawą do prawidłowego życia. Jednocześnie może denerwować nas jego nadmierne przywiązanie do tradycji, a tym samym padamy ze śmiechu, kiedy niemal dostaje apopleksji, na widok świętujących karnawał Brazylijczyków, kobiet ze stanikiem na wierzchu, czy widoku telewizora (narzędzie szatana) w domu Mohameda.

Zaś Said Rachid, postać, która od pierwszego wejrzenia pożerała Jade wzrokiem zamieniła się na naszych oczach (stopniowo) w zniewolonego jej urokiem pantoflarza, który bezradnie próbuje ratować upadające małżeństwo. Pierwsze moje skojarzenie, po niespodziewanej nocy poślubnej Jade i Saida, było takie, że Said stanie się wielkim, despotycznym małżonkiem. Osobą, która zamieni życie Jade w piekło. Obiecywał mścić się za wszystkie krzywdy, równocześnie przyrzekał Jade wspaniałą przyszłość, za bycie idealną żoną, a jak się domyślamy, jak to w telenoweli serce Jade będzie biło do Lucasa, więc nie ma szans na bycie przykładną małżonką. Said zgodnie z obietnicą rzeczywiście nieraz uderzył i wyklął Jade. Jednak wystarczyło, że piękna muzułmanka, wyciągnęła strój do tańca brzucha, i nasz srogi mąż stał się woskiem w jej rękach. Pantoflarstwo i pewnego rodzaju opętanie urokiem Jade, nie pozwoliło Saidowi na rozstanie się z nią. Nawet małżeństwo z Ranyą, nie było na tyle owocne. Ma się wrażenie, nawet gdyby nasłać na niego kilka tuzinów sklonowanej Ranyi, nie byłby do końca szczęśliwy. Jade go zniewoliła. W ten sposób po rozwodzie z pierwszą zoną, zaczął szukać „łóżkowego uzupełnienia” u Maysy. Jednak był to tylko przelotny romans, któremu udało się obejść bez echa.

Wszyscy będziecie się smażyć w piekle, niegodziwcy! - Nazira o braciach robiących wszystko, aby nie wyszla za mąż.

Z wymienionego wyżej arabskiego tria pozostaje nam jeszcze Lara Nazira. Stara panna, która poprzysięgła zemstę na braciach za nie danie jej szansy wyjścia za mąż. Obietnicy tej nigdy nie spełniła.Poznajemy ją jako surową, wyniosłą Arabkę, która wydaje się nieco namącić w przyszłości. Okazuje się, że za bardzo męczyła ją wizja staropanieństwa, iż nie miała czasu na telenowelowe intrygi. Z każdym następnym odcinkiem zamiast zgorzkniałej, irytującej 40-stki, przeobraża się w komiczną sprzedawczynię ze sklepiku na rogu, która robi wszystko, by jakiś stały klient sklepiku stał się łasy na jej wdzięki. Dopełnieniem do postaci Lary Naziry są jej baśnie, które opowiada dzieciom Saida i Mahomaeda. Są egoistyczne, na ekranie stanowią wielką zemstę na rodzinie, która nie pozwala Nazirze znaleźć ukochanego. Jednocześnie mają bardzo komiczny wydźwięk, kiedy widzimy Jade, Latiffę, czy Zoraide, jako bozlitosne czarne charaktery z „Kopciuszka”. Nazira zaczynając jako etatowa złośnica, przechodzi metamorfozę i staje się zabawna w swojej kobiecej bezradności. Jednak los będzie dla niej łaskawy. Nazira żyjąc w świecie egocentrycznych księżniczek i przystojnych książąt, stanie się w końcu bohaterką jednej ze swoich opowieści niczym Bella z „Pięknej i Bestii” i pofrunie na rumaku do krainy Baśni z tysiąca i jednej nocy ze swym wybrankiem.

Nie masz pojęcia, ile musi się nacierpieć żona najprzystojniejszego męża na ziemi! - Lidianne o Tavinhu

W brazylijskim Rio de Janeiro. Zetkniemy się z takimi postaciami jak Maysa, Albieri, Mel, Odete, Deusa, Jura, Alicinha czy Leo.
Maysa awansowała społecznie wchodząc w małżeństwo z Lucasem. Zanim została jego żoną, była dziewczyną jego brata Dioga, zanim ten nie zginął. Zapatrzona we wspomnienie o Diogu zobaczyła w Lucasie jego lustrzane odbicie. To spontaniczne zauroczenie okazało się być pomyłką, do której z czasem przywykła. Miną lata, a małżeństwo Maysy i Lucasa przyjmie formę żartu, którym nikt nie będzie się przejmował. Lucas zdradzał Maysę, Maysa zdradzała Lucasa, przy okazji rujnując jego karty kredytowe, wydając fortunę na drogą biżuterię.
Zawsze wyniosła, egocentryczna, wierząca w swoją wyższość nad biedniejszymi, nie zaakceptowała Xande, wybranka córki Mel. Zawsze powtarzała, że matka wie najlepiej. Szkoda tylko, że nigdy nie była dobrą matką. Ma się wrażenie że uczyniła z Mel, to kim stała się w przeciągu „Klona”. Zawsze namawiała ją, aby była chlubą rodziny, aby się malowała, aby nosiła biżuterię, aby błyszczała, była atrakcyjna dla mężczyzn, jednym słowem by stała się jej próżnym odbiciem.

Tymczasem Mel zwykła się buntować. Czuła, że dusi się w tym środowisku. Ciągło ją do mniej zamożnych sfer Rio de Janeiro. Nie chciała być kojarzona z kasiastą wnuczką Leonidasa Ferraza. Ta nieumiejętność pogodzenie się z byciem bogatą Mel, a próbą akceptacji matki jej własnego „ja” zaprowadziło ją w końcu do radykalnego kroku. By uciec od rzeczywistości zaczęła od marihuany, potem była kokaina, aż w końcu uzależnienie.

Odważyłeś się rzucić wyzwanie Allahowi?! - Ali po spotkaniu z klonem Lucasa

Kolejną niezwykle ważną postacią jest Albieri, wydaje się być zbędnym w tym środowisku. Wręcz przeciwnie. Jest jedną z najważniejszych „postaci” w „Klonie”. Nie bez parady nazwisko aktora umieszczono na samym końcu napisów w czołówce. Albieri to wyniosły, próżny naukowiec, którego chęć zjednania się z Bogiem, zaprowadziła w końcu do nieuchronnej klęski. Z jednej strony zawsze dusił się, z powodu swojej niemożności ukazania swego geniuszu całemu światu. Popularny naukowiec w rodzimej Brazylii. Ale czemu nie znany na całym świecie brazylijski geniusz? Kiedy mu się to udało, stchórzył. Próba samobójcza, jest tego znakomitym przykładem. Scenarzyści zostawili nam niedomknięte drzwi w związku z jego postacią, możemy teraz jedynie domyślać się, jakie będą jego dalsze losy. Rzucając wyzwanie stwórcy, Albieri musiał przyjąć też pewne prawidła, z jakimi zetknął się chociażby i stwórca – doktor Frankenstein z powieści Mary Shelley. Dzieło Albierego – w postaci Lea, poprosiło o to, o co prosił upiór Frankensteina, a w myślach biblijny Adam – o towarzyszkę dla siebie. Tego było już dla Albierego za wiele…

Następną równie istotną postacią jest Deusa i jej wyprodukowany genetycznie syn Leo. Leo będąc żywym klonem Lucasa sprzed dwudziestu laty nie ma z matką, nic wspólnego, nawet odnośnie koloru skóry. Te dziwne bariery szybko wyszły na jaw powodując w obu bohaterach wielkie zmiany. Deusa to usposobienie kochającej matki, kobiety, która jedynie chciała mieć dziecko. Niczego nie pragnęła bardziej. Tymczasem nie dość, że Leo będzie buntownikiem i zawsze będzie umykać jej oku, to jeszcze cały świat będzie pragnął wmówić jej że syn, którego przecież urodziła, nie jest w obliczu nauki jej synem. Nietypowe dla telenoweli, która nigdy nie krzywdzi w finale dobrych bohaterów (pomijając zapchajdziury, które poświęcają się na końcu, aby para głównych bohaterów mogła się pobrać), tutaj wykreowała nam coś zupełnie innego. Największą ofiarą tej historii stała się Deusa. Nigdy nikomu nie wyrządziła nic złego. Ale bezlitośni scenarzyści ugodzili ją najbardziej. Będzie musiała oczekiwać powrotu Lea, który wyruszył z Albierim na życiową krucjatę. Prawdopodobnie nigdy już z niej nie powróci. Afrykańskie pustynie kryją wiele tajemnic.

Nie jestem klonem! Nie jestem robotem! - Leo o swoim pochodzeniu

A sama postać Leo? Tutaj aktor – Murilo Benicio miał ułatwione zadanie. Klon człowieka – to w definicji postać fantastyczna. Więc miał zapewnioną pełną improwizację względem swojego bohatera. Leo to robot, choć nim fizycznie nie jest. Bywa naiwny, przez co posłuszny większości naszych bohaterów. Wrodzone instynkty Lucasa i Dioga, na których bazie powstał pozwala mu się buntować. Jednak zaledwie tylko matce. Przed Albierim czuje respekt, przed Yvete również. Gdy widzi Dalvę, od razu pada w jej ramiona. To bohater na pograniczu fantastyki i świata rzeczywistego. Czyżby Albieremu udało się stworzyć człowieka mającego ograniczoną wolną wolę?

Na koniec tego podrozdziału pozostaje nam jeszcze widok wszechobecnego cwaniactwa, z jakim człowiek się po prostu rodzi. Jednym kłamstwo uda się wyperswadować w dzieciństwie, niektórych da się zepsuć. Taka jest właśnie Alicinha. Młoda, ambitna manipulatora, która zrobi wszystko, by dostać się na wyżyny sławy. I nie da się ukryć, że ma do tego predyspozycję. Jest odwzorowaniem makiawelistycznego modelu człowieka – dojść do celu po trupach. Nawet nie da się jej skrytykować, bo wszystko co robi, robi dobrze! Parzy znakomitą herbatę i kawę, jest pomocna w domu, zawsze posprząta tam, gdzie jest taka potrzeba. Przy niej wszystko wydaje się poukładane i praktyczne. Jednak genialna otoczka gospodyni to nie kres jej możliwości. To zaledwie początek długiej drabiny po jakiej się wspina. Zaglądnie wszędzie gdzie zwęszy szansę na awans, będzie uparcie kłamać i mącić. Słowem mamy telenowelową żmiję. Czy aby na pewno? Ależ skąd. Postać Alicihni to odwzorowanie tego co nas otacza. Pełno jest takich ludzi. Pseudoprzyjaciół, którzy grzebią wszędzie, gdzie mają ku temu korzyści. Wygrzebałaby nam kozy z nosa, gdybyśmy mieli w wewnątrz złote monety!
Ktoś taki jeśli inteligentnie rozegra swoją partyjkę, spadnie na cztery łapy. I tak też jest z Alicinhą. Choć została pokonana przez brudy z przeszłości, zaczyna od nowa, jako podrzędna sekretarką. Nie mamy wątpliwości, że wrodzone zapędy pozwolą jej ponownie wspiąć się na wyżyny. Globo nie zamierza naiwnie strugać moralizatorstwa, jakby to zrobiły inne wytwórnie. Jad Alicinhi jest zbyt prawdziwy. I tutaj od razu nasuwa mi się skojarzenie ze słynną już "Rubi". W przypadku tego hitu Televisy pani Mori wydaje się być nieprawdziwa i przerysowana. Chociaż porównywanie Rubi z Alicinhą, jest nie na miejscu. W końcu Televisa to iście bajkowy świat.

KOBIETA WULKAN, ratuj się kto może! - Raposao o Odete
Głupie prostaki. Poczekajcie. Już niedługo nie będe musiała was oglądać. - odpowiada Odete


Zupełnie inaczej cwaniactwo prezentuje się w przypadku praktycznej pani Odete, która nie może pogodzić się z tym, że jej piękna córka Karla – wyjęta niczym z okładki Playboya, mieszka w podrzędnej dzielnicy Rio de Janeiro, nie mając bogatego chłopaka. Pani Odete, z zawodu cyrkowy dziwoląg, przezywany „KOBIETA WULKAN”, usilnie stara się zaistnieć w telewizji. Czyżby syndrom Nataszy Urbańskiej? Kiedy to nie pomaga wspólnie ze znajomą organizuje sposób na „sztuczne zapłodnienie” córki nasieniem wytwornego, zamożnego prawnika.
Choć nie do końca pomysł się udał, Odete spróbuje ponownie i dopnie swego. I tutaj Globo nie moralizuje jej cwaniactwa, choć sama Odete na chama pchająca się na salony jest niezwykle komiczna. Nie jest taka jak Alicinha. Cicha i stonowana. Odete to taki awanturniczy Kononowicz czy Lepper.

Nie wpoiłaś swojej córce, żadnych wartości, Latiffo! - Mohamed o buntowniczym charakterze Samiry

Kiedy dorosnę, wyjdę za bogatego narzeczonego, który obsypie mnie złotem! - Khadija śni o swojej przyszłości

Protagoniści:
Nadszedł czas na podsumowanie najważniejszej części – tj. protagonistów. Każda telenowela ma swoich głównych bohaterów. Jako, że to głównie filmy o miłości, musi być jeden mężczyzna i jedna kobieta. Czasami dobrani lepiej, czasami gorzej. Ich najważniejszym zadaniem jest przekonanie widza o prawdziwości swojego uczucia, wytworzenie pewnej chemii, która będzie sygnalizować, że naprawdę do siebie pasują. Chemia między Giovanną Antonelli (Jade) a Murilo Benicio (Lucas) jak najbardziej istnieje, jednak nie ona odgrywa tutaj pierwsze skrzypce.
Początkowe odcinki dogłębnie budują nam głównych bohaterów, później zostaną oni zepchnięci w cień na rzecz wielowątkowego scenariusza, który nabierze rozpędu po 60-tym odcinku. Zarówno Jade jak i Lucas ze swojego zadania się wywiązali, jednak w moim odczuciu, jest to jedna z najbardziej kontrowersyjnych par w historii telenoweli.


Pozwój mi wrócić. Obiecuję, że będę żoną o jakiej zawsze marzyłeś. - Jade błaga Saida, by ten przyjął ja z powrotem, by mogła być przy córce

Jade – to bunt. To odwaga, to perfidia. To przebiegłość. To wdzięk. To egoizm. Altruizm to dla niej bardzo odległe pojęcie. Jade zanim pomyśli o konsekwencjach, poczyni jakieś głupstwo, co czyni ją nieco roztrzepaną, przez co autentyczną. Popełniła masę błędów. I co ciekawe ma na swoim koncie ofiary. Tak, ofiary! Said stał się właśnie taką ofiarą! Wstępując w związek małżeński z Saidem, Jade również nie rozważyła dobrze tej decyzji, szybko zaczęła szukać wyjścia z sytuacji na mało szczęśliwy związek. Chcąc rozstać się z Saidem zaczęła uprzykrzać mu życie. Zaczynając na perfidnym przypalaniu żelazkiem koszul przez przesolenie jagnięciny, aż po publiczne upokorzenie. Said w rzeczywistości wiele się w tym związku nacierpiał. Jade umiejętnie pojęła, gdzie tkwi środek na ugłaskanie gwałtownej natury Saida i kiedy poczuła, że jest jej potrzebny perfidnie wykorzystała wszystkie sztuczki, aby mucha złapała się na jej miłosny lep. Stała się jego narkotykiem. Będąc muzułmanką, wyrzuciła wszystkie nauki Allaha do kosza, za co została ukarana. Córka Khadija, co prawda zawsze była dla niej ważna, jednak nie tak jak wolność i własne zdanie. Walcząc o swoje musiała pogodzić się z pewną stratą. Do córki nigdy praw nie odzyska, zresztą jej rozwiązłość, nie byłaby dla tradycyjnie wychowanej Khadijy dobrym wzorem.

Przypatrz mi się dokładnie. Będziesz taki sam za dwadzieście lat. Zgorzkniały i samotny! - Lucas przy pierwszym spotkaniu z Leo

Lucas – w przeciwieństwie do Jade, zawsze myślał rozsądnie, zanim coś zrobił, dobrze się zastanowił, przez co stracił u Jade kredyt zaufania. Nigdy nie był idealny. Tak jak Jade popełnił masę błędów. Daleko mu do idealnego ojca. Prawdę mówiąc więź Mel z ojcem jest tylko symboliczna. Być może ma na to wpływ pewna alienacja, z jaką musiał walczyć za młodu Lucas. W końcu zawsze był cieniem bliźniaczego brata. Trudno mu było grać solo, a z tego zadania się nie wywiązał. Zwłaszcza kiedy na horyzoncie pojawiła się zaraza w postaci Lea, który ukradł mu wszystko. Lucas znienawidził Lea, choć nigdy tego otwarcie nie powiedział. Jak na protagonistę Lucas jest wielkim tchórzem. Zawsze skory do sentymentalizmu, słaby wydaje się całkowitym przeciwieństwem Jade. Ale w końcu miłość nie wybiera. Więc nie ma się czego czepiać. Ale co do radosnego happy endu – w związku z Jade, spodnie Lucasa nie przyjmą przywódczej barwy.

To ten zły dżin. Boję się, że zamieni mnie w ropuchę! - Zoraide po spotkaniu z Albierim, kiedy dowiedziała się, że podjął się klonowania

Tematyka:
Każda telenowela ma swoją tematykę. Większość toczy się wokół tajemnic z przeszłości, zaginionych dzieci, łakomego spadku, miłosnych gier, machlojek rodzinnych itp. Tymczasem „Klon” poszedł o kilka szczebli dalej. Scenariusz telenoweli opiera się na 4 zasadniczych elementach:
Pierwszy, wykorzystany w kilkudziesięciu początkowych odcinkach, wątek miłości Jade i Lucasa. Mocno podkreślany, przez co wiemy jak ważne są główne postacie.

Drugi, to kontrowersyjny problem klonowania, który co prawda został przedstawiony bardzo pobieżnie. Bo powiedzmy sobie szczerze, gdyby sklonowanie człowieka było tak proste jak w przypadku Albierego, na egzaminy wysyłalibyśmy do szkoły swoje wychodowane sobowtóry. Ukazano różnorodne spojrzenia na tę tematykę, i tutaj szczególne brawa dla odtwórców ról Albierego i Lea. Ale nie zabrakło też uznania dla odtwórcy roli Alego. Ta przepaść poglądowa, silne przywiązanie dzieła do swojego stwórcy. Niesamowity klimat.

Insh’Allah - słynne zawołanie Khadijy
Nao brinquedo nao - słynne powiedzenie Jury
Leozinho - pieszczotliwe zdrobnienie od Leonidasa, które wypowiada Yvete


Trzeci element to ukazanie kultury arabskiej w świecie zachodu. Przepaść pomiędzy myśleniem Brazylijczyków, a Arabów, jest sygnalizowana niemal w każdy odcinku. Ciągłe kłótnie, nieporozumienia w sensie pewnego nazewnictwa, pożywienia, obyczajów, strojów, czy samego sposobu życia. Oczywiście nigdy nie dojdzie tu do wielkiej wojny słownej, bo tak czy siak obie narodowości sąsiadujące ze sobą na jednej ulicy potrafią znaleźć wspólny język.

Straciłem dom, samochód, rodzinę. Przez prochy straciłem wszystko! - Lobato przy swojej pierwszej sesji u psychiatry

Czwarty, a zarazem najważniejszy element podtrzymujący fundamenty „Klona” to problem pogłębiającej się na świecie narkomanii. Po tematykę narkotyków sięgało już wiele wytwórni. Wdrążanie ich do świata telenoweli nie jest niczym nowym, jednak umiejętnie ukazanie tego problemu stało się dla „Klona” elementem rozpoznawczym. Problem ten rozpatrzony na przykładzie paru postaci:
- Mel – zamożnej wnuczki Leonidasa Ferraza. Cichej i zamkniętej w sobie.
- Nando – średniozamożnego syna sekretarki i naukowca, wiecznie niespełnionego w życiu.
- Regininhy – dziewczyny, która już na samym wstępie historii przegrała swoje życie.
- Lobato – który w przeszłości przez prochy stracił wszystko, teraz stara się pozbierać uzmysławiając czym jest nałóg narkotykowy.
Scenarzyści nie wykładają prostej kawy na ławę. Proces uzależnienia będzie przebiegał bardzo powoli. Młodzi bohaterowie, będą sięgać po narkotyki początkowo z ciekawości, a później z powodu psychicznego dołu. Kiedy ten etap zostanie już zrealizowany, uzależniony narkoman będzie brał już z obowiązku. Po prostu będzie musiał, nawet jeśli nie będzie mu to dawało satysfakcji. Miłość do narkotyków będzie wyjątkowo silne. Będzie przybierała na sile, aż do całkowitej destrukcji.
Wystarczy spojrzeć na przemianę, jaką przejdą Mel czy Nando. Widząc ich w końcowych odcinkach, nie potrafimy sobie odmówić współczucia dla ich osoby. Są zniszczeni, zrujnowani psychicznie i fizycznie. Spoglądając na Mel, widzimy wyraźne przygnębienie na jej twarzy, już nigdy nie odzyska dawnego uśmiechu i optymizmu. To odeszło w zapomnienie i już nigdy nie wróci. I najważniejsze – Mel nie wyszła z narkotykowego nałogu. Z niego się po prostu nie wychodzi. Można z nim walczyć, ale nie da się go pokonać. Od tej chwili, już zawsze będzie skazana na terapeutyczne sesje, mające jej pomóc stanąć na nogi. Wiele straciła, i wiele już nie odzyska. Przecież to była wielka miłość. Miłość, z piekła rodem. Jednak wielka miłość, gotowa na wszystko, miłość aż po grób.
Nałogowy brud wyziera coraz bardziej, szczególnie ze wspomnień Lobato i ludzi z ośrodka dla uzależnionych. Do tego dodajmy jeszcze ponurą, melancholijną muzykę. Przygnębienie wydostaje się z każdego zakamarka.

Tato, stwórz dla mnie kogoś! - Leo do swojego stwórcy

ZWIĄZKI „KLONU” Z BAŚNIOWYM KLIMATEM TELENOWEL:
Choć „Klon” zrewolucjonizował brazylijską telenowelę, to i w pewnych momentach zahacza o elementy niemal bajkowe. Nie mam na myśli tutaj oczywiście wątku klonowania, bo ten jak na science-fiction został oddany bardzo realnie. Przede wszystkim mam na myśli obyczaje arabskiej, bajkowe Maroko, dom Alego, przypominający pałac. Służba, kobiety wystrojone niczym księżniczki, wystawne uroczystości, przypominające bale. Bajkowość Maroka przenika przez widza. Wędrujemy z Jade i Lucasem przez klaustrofobiczne, marokańskie uliczki. W końcu znajdujemy się starych ruinach zachaczajacych o klimat opowieści Szeherezady. Maroko pomimo swojej realności jest takie nierealne. Na przykład ślub Alego z Zoraide, tak wiernej mu służącej. Wreszcie książę zauważył nieszczęsnego kopciuszka. W końcu sen się ziścił. Czy zatem „Klon” jest telenowelą pomimo swojej dusznej małoszczęśliwej otoczki? Jest. Przecież pozwala marzyć. A każdy chciałby przeżyć taką marokańską przygodę jak Jade i Lucas.

Wyrzekam się ciebie... wyrzekam się ciebie... ...wyrzekam się ciebie! - Said tym samym zrywa z Jade

I na koniec jeszcze jedna rzecz, mojego chyba najdłuższego wywodu jaki napisałem w życiu na jakimkolwiek forum. Ostatnia sprawa to bardzo przekonywująca charakteryzacja. Wszyscy aktorzy zostali najpierw odmłodzeni, a później odpowiednio postarzeni. Widać tę wielką przepaść pomiędzy Lucasem a Leem, gdy widzimy ich razem. To 20 lat różnicy rzeczywiści można spostrzec. Warto zwrócić również uwagę na twarz Mel z wcześniejszych odcinków z ta z finału. Jest wyraźna różnica. Narkotyki ją wyniszczyły.

Nie udawajcie niewiniątek. Już ja wiem, że wszyscy z was to ćpuny! Wszyscy coś bierzecie! - Mel pod wpływem narkotyków

To wszystko na dziś. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić wszystkim „Klona”, jako wykwintną rozrywkę i pouczającą lekcję życia. Tak jak mówiłem kiedyś główna bohaterka nagrodzona za rolę Jade, ma u mnie pełny kredyt zaufania. I z pewnością, jeśli tylko nadarzy się okazja, obejrzę jeszcze jakąś produkcję z jej udziałem.

Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 16:57:44 23-04-09, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Merlinamujer
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 28 Lip 2007
Posty: 10286
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:43:35 25-04-09    Temat postu:

Ślimak pięknie to napisałeś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OldMusic
Generał
Generał


Dołączył: 07 Lis 2007
Posty: 8410
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:34:41 26-04-09    Temat postu:

Zgadzam się, piekne podsumowanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 8:09:48 02-05-09    Temat postu:

Jak ja bym chciał mieć romcię O obejrzeniu KLONA marzę już od czterech lat, a recenzja napisana przez Ślimaka, tylko podsyciła mój apetyt...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:18:01 03-05-09    Temat postu:

Ja dopiero teraz sciągnęłam i obejrzałam ostatni odcinek, późno bo późno, ale jednak
To było takie piękne ;D Prawie wszyscy szczęśliwi... najbardziej żal mi było Albieriego i Leo
Ale wszystko poza tym wręcz wymarzone... tylko tak trochę mi smutno, że już nie ma w telewizji Klona:(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nutty24
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:44:12 06-05-09    Temat postu:

wreszcie udało mi się obejrzeć ostatni odcinek "Klona" także postanowiłam też coś od siebie dodać chociaż oczywiście nic nie pobije recenzji Ślimaka, z którą się również zgadzam

telka wciągnęła mnie od samego początku, aż naraz obejrzałam chyba ze trzy pierwsze odcinki, bo miałam nagrane na kasecie. naprawdę był tam świetny klimat w tych domach, samym Fezie i ogólnie ich stroje, taniec brzucha... chociaż czasami wkurzało mnie, że tak rozwlekają akcję z tym pojawieniem się klona, to jednak całokształt uważam za świetny moim zdaniem telenowela różniła się od pozostałych tym, że bohaterowie byli bardziej realni, tzn. ani do gruntu źli, ani też do końca dobrzy, bo przecież nikt nie jest idealny. do tej pory mam w głowie słowa tego księdza, który powiedział, że człowiek dobry, to taki, który potrafi zdusić w sobie zło do tego stopnia, by go nie zdominowało. co wcale nie znaczy, że się go wyzbędzie, ono zawsze będzie w nim tkwiło - i zgadzam się z tym. chciałabym też coś powiedzieć o bohaterach, co ja o nich sądzę

Jade chwilami mnie denerwowała, kiedy przez jej lekkomyślność no i samolubstwo cierpieli na tym inni. i tak miała więcej szczęścia, niż rozumu, że w końcu została z tym swoim facetem, mogła widywać córkę i pogodziła się z wujem Ali. ogólnie postać główna znacznie różniąca się od większości protagonistek

Lucas to jak dla mnie totalna porażka! owszem, może i zachowywał się, jak niektórzy faceci, których to nic nie obchodzi i po prostu sobie żyją, choć wokół mnóstwo problemów, ale zdecydowanie za dużo płakał gdybym ja była Jade, to nie wiem, czy bym jednak do niego wróciła, bo skoro zrobił, jak zrobił w przeszłości, to znaczy, że może tak być już zawsze. ale tak, czy inaczej myślę, że nie był sztuczny, jak większość facetów w telach, czyli przesadnie dobry, troszczący się o wszystkich dookoła, doskonały tatuś - wręcz przeciwnie, o córce przypominał sobie, jak coś zrobiła i tylko pogrążał się w swoim świecie Maroka. krótko mówiąc samolub, ale niektórzy ludzie właśnie tacy są

Albieri, największy próżniak, dostał za swoje, co szczerze mówiąc, trochę mnie rozbawiło bawił się w Boga, aż w końcu okazało się, że przerosło go jego własne dzieło. morał dla mnie z tego taki, że nikt nie jest przecież Stwórcą, nie wie wszystkiego i nie powinien uważać się za niewiadomo kogo, bo pycha poprzedza upadek

Leo był moim zdaniem dziwny, jakby rzeczywiście nie z tego świata, a zwłaszcza tego jego ruchy głową bez swojego zdania, można nim było wodzić, jak szmacianą kukłą. chwilami miałam wrażenie, że faktycznie nie zależy mu na matce i w sądzie powie, że wcale nie chce być jej synem. zaskoczył mnie też fakt, iż nie znosił się z Lucasem. w wyobraźni widziałam to tak, że się pogodzą i stworzą nowy duet braci bliźniaków, a tu proszę. tak, czy inaczej myślę, że ów wątek i tak został dobrze poprowadzony, bo w życiu nie ma przecież samych happy endów. ogólnie mówiąc moim zdaniem Leo to takie połączenie Lucasa z Diogo, z domieszką niewiadomo czego

najzabawniejszymi postacami byli dla mnie Mohammed i Nazira, kiedy zaczynali się ze sobą sprzeczać, a w tle słychać było adwekatny do tego podkład do tego ta jej obsesja na punkcie wyjścia za mąż, w wyniku czego mogłaby pójść za kimkolwiek ale ten pegaz na końcu akurat jak dla mnie jest przesadzony, chociaż to przeboleję, bo nie mam nic przeciwko niesamowitym zdarzeniom w telach, o ile nie wpływają na fabułę w jakiś nazbyt znaczący sposób (w rodzaju, że Nazira sobie odlatuje w odc. 141, a potem przylatuje sobie do rodziny na pegazie, kiedy tylko zechce), na sam koniec serialu można to sobie podarować ogólnie wuj Abdul (trochę za bardzo przesadny, ale ukrywający się ze swoją słabością do Jury, co mnie zawsze bawiło, kiedy tańcowała dla niego z tym swoim tłuszczykiem), Latiffa, jaka chyba jednak za bardzo pobłażała córce i właśnie Mohammed, mdlejący w obliczu ważnych wydarzeń wiele wnieśli do tego serialu, tworząc ciekawy klimat, kiedy przenosiliśmy się do ich domu

Mel, jako narkomanka, to dla mnie produkt braku zainteresowania i stawiania sobie za wysokich wymagań, jakie narzucała jej matka. po części myślę, że Maysa miała trochę swojego udziału w wpędzeniu ją w nałóg, bo stawała jej na przeszkodzie z Xande i w rezultacie ta wpadała w doły, które zasypywała prochami... oczywiście nie usprawiedliwiam jej zachowania, bo kiedy jesteśmy smutni, to wcale nie znaczy, że trzeba od razu brać. w pewnym sensie Mel trochę mnie przypominała swoim charakterem i reakcjami na różne sytuacje, dlatego, dopóki nie zaczęła ćpać, widziałam w niej siebie. tylko do wtedy, gdyż ja nigdy nie tłumiłabym w ten sposób negatywnych emocji - przez branie prochów. cała trójka, Mel, Nando i ich koleżanka, tworzyła, moim zdaniem, bardzo realistyczny wątek, gdyż w rzeczywistości takie uzależnienia są długotrwałe, wyniszczające i zawsze można wrocić do tego samego, jak Lobato. trzeba się pilnować przez całe życie, a i nieraz się zawali, jak to bywało w ich przypadku. z normalnych ludzi zmienili się w dzikie bestie, które na końcu stały się bezbronnymi zwierzętami - to powinno być dla wszystkich ostrzeżeniem, jak może się skończyć przygoda z prochami... wczuwałam się w bezradność Mel i dzięki temu mogę sobę wyobrazić, jak ciężko jest znaleźć się w sytuacji bez wyjścia

zgadzam się z tym, co napisał Ślimak, że Ivette była wyjątkową postacią. też na początku sądziłam, że będzie czarnym charakterem, który będzie mącić do końca serialu. widziałam ją, jaką tą, która będzie się dostawiać do Lucasa, to znów Leo dlatego jej nie polubiłam, bo i jej zachowanie na samym początku też nie należało do najlepszych. ale stopniowo okazało się, iż tak naprawdę, to zwykła kobieta, która pozwoliła wodzić sie Leonidasowi za nos przez calutkie 20 lat. aż później się na niego chwialami denerwowałam, że ją tak bezlitośnie wykorzystuje, zabawiając sie z innymi dodam, że potem ją polubiłam i śmieszyło mnie, gdy okładała go torebką, to znów przebijała opony, czy naciągała na koszta w związku "z poniesionymi stratami moralnymi" Ivette, to taka typowa materialistka, ale jakże pełna uroku

Deusa, to dla mnie tragiczna postać, ale jakże również prawdziwa - sprawdziło się na niej, iż nie możemy mieć wszystkiego w życiu i tak, jak bardzo pragnęła dziecka, właściwie nigdy go nie miała. co do Edny, to nie zdziwiło mnie, że w końcu postanowiła szukać Albierego, bo tak naprawdę, to nie mogła bez niego żyć, była od niego uzależniona i wcale nie uważam, że dławiła męża, który jej to wyrzucał, ona po prostu chciała jego dobra, ale skoro nie słuchał jej dobrych rad, bo wiedział lepiej, dostało mu się, czego chciał

Escobar to totalny idiota, który na sam koniec chyba zaś wpakował się w to samo... strasznie mnie wkurzył, że zamiast ratować swoje małżeństwo, ślepo poszedł za Alicinhą. dobrze mu tak, jak mu wyrządziła, bo sobie zasłużył. uważam, że scenarzyści dobrze poprowadzili jego wątek, iż nie wrócił do żony, gdyż ta była już z innym. to też swego rodzaju realizm, gdyż tak w prawdziwym życiu bywa - ludzie się rozchodzą i nie ma już możliwości powrotu, podczas, gdy w wielu innych telciach nieraz tacy ludzie się schodzą. Escobar zniszczył wszystko, co mogło ich łączyć i w rezultacie został z niczym, bo nowa miłostka z pewnością też wykrzesze z niego, co tylko możliwe... Alicinhi też się w pewnym sensie dostało i cieszę się z tego, gdyż jej nie lubiłam, była najbardziej wkurzającą, moim zdaniem, postacią. najgorzej denerwowało mnie to, że wierzyli jej wszyscy mężczyźni... dobrze, że Ivette w porę zareagowała i nie omotała sobie wokół palca Leonidasa, bo tego się obawiałam

Zein postąpił, jak większość namiastek facetów, do których wzdycha główna bohaterka - odpuścił sobie, ale widać było, że wcale mu to nie w smak, co jednak nie było dla mnie żadną nowością, zwykle tak kończą się wątki takowych postaci. za to Leo już mnie zdziwił, iż tak łatwo poszedł sobie za "ojcem", ale, z drugiej strony, czy można się dziwić, skoro każdy nim wodził? Said zaś wreszcie dał sobie spokój z Jade, co jest całkiem normalnym i rozumiem go - kto by chciał taką żonę? z drugiej jednak strony zaskoczył mnie, że poślubił tą tam Zulejkę (nie wiem, czy tak się pisze), w ten oto sposób i tak weszła do rodziny Rachid, a koszmar Saida zaczął się od nowa, gdy to musiał słuchać wzajemnych wyzwisk jaki z tego morał? tylko JEDNA żona, bo więcej wprowadza zamęt! o czym przekonał się zresztą wuj Ali, jaki jednak w końcu , jak się domyślałam, dostrzegł tą, z którą powinien był się ożenić już dawno. Ali z Zoraide tworzyli, jak dla mnie, unikatową parę - zawsze razem, rozumieli się, wspierali. niezwykła przyjaźń, jaka przez długie lata nie owocowała czymś więcej

co do Maysy, to rozumiem ją, że chwilami miała dość zachowania Mel, ale jednocześnie próbowała jakoś uratować ich wzajemne relacje, które po części sama zepsuła swoim brakiem zainteresowania i próżnością. na sam koniec serialu z zołzy, jaką byłaby w innej telenoweli, gdzie to psułaby szyki głównej parze bohaterów, stała się zwyczajną kobietą z problemami, nieszczęśliwą i tak realną, która jednak w końcu znalazła namiastkę szczęścia

właśnie dzięki temu wszystkiemu uważam ten serial za bardziej realny od wszystkich, pouczający, gdzie na szczęście nie było porzuconych, osieroconych dzieci, ślepoty, paraliżu, itd. czegoś tak oklepanego, co widziałam już wiele razy. to było po prostu życie, choć na sam koniec skończyło się w niektórych wątkach niemalże, jak bajka (no, a w przyapdku Naziry dosłownie). być może scenarzyści chcieli w ten sposób przekazać, że jeśli się postara, zmieni to, co trzeba, to można spełnić marzenia? nie wiem, ale bywa i tak

jeszcze jedno, do czego skłonił mnie "Klon", to zastanowienie się na upływem czasu, który tam przepłynął przecież, niczym woda między palcami. świadomość tego, że my też się postarzejemy, zmienimy... i z pewnością do tych zmian, jak i czasu odnosiła się końcowa scena, w której Jade i Lucas biegli do siebie. niesamowite oglądać, jak się zmieniali od nastolatków, do ludzi w wieku średnim. to wręcz nawet teraz skłania mnie do refleksji, jak to tak trochę głupio, że z młodych musimy w końcu przeistoczyć się w ludzi, którym rzekomo pewne rzeczy już nie wypadają... tak, czy inaczej końcowa scena jak dla mnie świetna

na tym kończę mój, również najdłuższy post w życiu i chyba jeszcze wiele razy powspominam sobie "Klona", bo na tak "bajkową" telę w sensie wnętrz i tych wszystkich przyjęć, czy strojów, już chyba nie trafię a muzyka, jak i podkład niezapomniana
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OldMusic
Generał
Generał


Dołączył: 07 Lis 2007
Posty: 8410
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 8:21:40 07-05-09    Temat postu:

nutty24 też wspaniała recenzja.


nutty24 napisał:
w pewnym sensie Mel trochę mnie przypominała swoim charakterem i reakcjami na różne sytuacje, dlatego, dopóki nie zaczęła ćpać, widziałam w niej siebie. tylko do wtedy, gdyż ja nigdy nie tłumiłabym w ten sposób negatywnych emocji - przez branie prochów.


Ja miałem dokładnie takie same odczucia względem Mel, dlatego zawsze była i pozostanie moją ulubioną postacią w serialu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diablo
Generał
Generał


Dołączył: 17 Cze 2007
Posty: 7551
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 17:57:54 19-08-09    Temat postu:

Jeżeli ktoś jest zainteresowany piosenką z Klonu to tu jest link


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dario
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 21037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Starogard Gdański
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:44:47 19-08-09    Temat postu:

Dzięki za piosenkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dario
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 21037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Starogard Gdański
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 0:14:55 24-10-09    Temat postu:

Powtórka po "Córka ogrodnika".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:08:01 24-10-09    Temat postu:

O, tak szybko powtarzają? godzina taka sobie, ale moze czasem będę zerkac
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wronka
Idol
Idol


Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 1696
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:00:18 24-10-09    Temat postu:

Lilibeth napisał:
O, tak szybko powtarzają? godzina taka sobie, ale moze czasem będę zerkac


A o której jest Córka Ogrodnika?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:06:43 24-10-09    Temat postu:

17, 9 i jeszcze jakos w nocy chyba. Niby nienajgorsze pasmo, ale ja o 17 inne rzeczy oglądam, więc mi nie pasuje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38, 39, 40, 41  Następny
Strona 37 z 41

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin