Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Endorfina ODCINEK 8 (06.09)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:48:00 25-01-12    Temat postu:

Od kiedy dowiedziałam się, że Brook będzie miała nie tylko romans z Tomasem ale też z chłopakiem swojej córki Hope, to już nic mnie w tym serialu nie zdziwi Tam naprawdę każdy z każdym, a Ridge i Logan ciągle młodzi ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:50:15 25-01-12    Temat postu:

Czy Tomas to nie syn Ridge'a? a Hope ledwo co się urodziła w jakimś domku w górach przecież? To jaki chłopak?! ;O
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:55:43 25-01-12    Temat postu:

U nas odcinki są lekko do tyłu... Tak, tak Tom, to syn Ridge'a - i tu powiela się wątek, bo przecież dopiero co syn Brook był z Taylor A Hope.. nie wiem, czas w tym serialu jakoś dziwnie biegnie - może za trzy odcinki będzie już nastolatką bliźniaczki Ridge'a też dosyć szybko dorosły .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kate04
Motywator
Motywator


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:57:28 27-01-12    Temat postu:

Bardzo ciekawie sie zapowiada. Nie ujawniasz prawie nic w pierwszym odcinku i może też przez to wszystko staje się tajemnicze i interesujące. Sam tytuł też raczej niewiele mówi, aczkolwiek jest bardzo specyficzny i inny.. Zastanawia mnie czy to nie będzie coś w stylu filmu 'Jestem bogiem' a Endorfiny nie będą wywoływać nadzwyczajnej mądrości tylko radość, a młodzi ludzie będą to kupować, żeby dobrze się bawić na imprezach.. No, ale to tylko moje wywody ciekawi mnie co będzie dalej, więc będę czytać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:03:19 28-01-12    Temat postu:

Kate04, nie oglądałam "Jestem Bogiem", więc trudno mi ocenić, ale sam tytuł ma raczej metaforyczny wydźwięk. Nawet nie wiem, czy bezpośrednio w ogóle się pojawia, trzeba go raczej szukać w innych przypadkach, sytuacjach ;-) bardzo Ci dziękuję, że wpadłaś ;-))

O a to: [link widoczny dla zalogowanych] tak swoją drogą ;-) Według najpopularniejszego źródła jakim jest Wikipedia wygląda to tak, że endorfiny uwalniają się w momencie:
-poczucia zagrożenia
-śmiechu a nawet myślenia o śmiechu
-wysiłku fizycznego
-niedotlenienia
-efektu placebo
-orgazmu
-zakochania

Więc wnioski z tego można wyciągnąć samemu ;-)


Ostatnio zmieniony przez awangarda dnia 11:08:04 28-01-12, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:10:28 28-01-12    Temat postu:

Ty tu tyle nie mędrkuj, tylko wrzucaj lepiej kolejny rozdział
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:16:35 29-01-12    Temat postu:

Odcinek 1:
Czterej muszkieterowie


Niedziela


Michael podniósł z ziemi otumanionego wciąż Chestera i spytał, trzymając go pod pachą:
- Wszystko w porządku?
- Gdzie jest ten, ten…
Chester ledwo wstał i zaczął wymachiwać rękami w różnych kierunkach, jakby bijąc na oślep. Uderzył Brada z całej siły, nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy. Ten zgiął się w pół i przeklął siarczyście, a Mike zaniósł się głośnym gorączkowym śmiechem. Blondyn zdał sobie sprawę, że już nikt go nie atakuje i uspokoił się, chociaż wciąż niewiele widział.
- Stary, ale ty masz sierpowy…- syknął Brad, głaskając się po obolałym brzuchu, który nie przypominał rządku mięśni, a raczej lekko sflaczałą oponkę, która bolała z każdą chwilą coraz bardziej.
Mike puścił na chwilę Chestera i schylił się po potłuczone okulary. Przejrzał się w pękniętych szkłach i przygryzł wargę. W tym momencie, blondyn zwiotczał zupełnie i upadł na ziemię z głuchym odgłosem.
Przyjaciele spojrzeli po sobie, a dopiero później na zbierającego się z chodnika chłopaka.
- Nic mi nie jest! Wszystko ok! – powiedział entuzjastycznie.
- Wszystko w porządku? - Powtórzył pytanie Mike, a Chester założył szkła i wykrzywił twarz w grymasie. - Powiem ci, że w pewnej chwili wyglądało to dość groźnie.
- Kto mnie uderzył? - spytał rozjuszony blondyn, miotając się, jakby miał zamiar tej osobie oddać. Po chwili jednak uspokoił się, gdy na jego rękach pojawiła się gęsia skórka na myśl o silnym uderzeniu w tył głowy. Pogłaskał się po potylicy i poczuł palącego guza.
- Kto to był?
- Stary, nie miałeś szans…- zatwierdzał go Mike, ale ten wydał się być jeszcze bardziej rozgniewany. Zachowywali się, jakby co najmniej Rambo pofatygował się, żeby skopać mu tyłek.
- Kto?
- Cool-T.
Zapadła krótka, niepokojąca cisza. W końcu poszkodowany się odezwał, splatając ręce na piersi:
- Co on tu robił? Widzieliście kto przyszedł odebrać paczkę? – Spojrzał na kumpli lekko zmieszany, a oni kiwnęli głowami. - Jake. Jake chciał prochy. Z niego zawsze był dobry dzieciak.. Wpakował się coś, skoro przyszedł z nim ten drągal.
- Drągal nie drągal, ale nosi niebieską chustkę – odpowiedział Mike. Cała trójka ruszyła w kierunku 9-tej ulicy, na której mieszkał Ches. – Jacob jak tylko zobaczył, że oberwałeś chwycił za paczkę i zwiał.
- Nie widzieliście dokąd?
- k***a! Byliśmy zajęci ratowaniem twojego włochatego zada, pajacu - wtrącił kąśliwie Brad, wciąż masując się po brzuchu.
Noc zapowiadała się spokojnie. Lekki, przyjemny wietrzyk przypominał o sobie, przeczesując delikatnie korony drzew i szumiąc urokliwie. Na wąskich, osiedlowych ulicach robiło się coraz ciszej i ustronniej, ludzie znikali w swoich domach, zwierzęta powoli szukały schronienia, by zapaść w sen.


* * *

Poniedziałek

-Brian, co jest?- spytał Brad machając kumplowi jabłkiem przed nosem.
Wszyscy siedzieli na ławce pod college’u, do którego uczęszczał Mike. Błonia pod Uniwersytetem Kalifornijskim były ulubionym miejscem ich spotkań. Michael, jako jedyny student w grupie przyjaciół, miał najbardziej zagospodarowany czas, dlatego reszta przychodziła do niego, a czasem nawet samotnie siadywali przy tym samym stoliku, jakby był siedzibą klubu.
Przygnębiająca atmosfera unosiła się w powietrzu jak pył, dławiąc wszystkim gardła. Od czasu do czasu spoglądali na siebie z niepokojem, albo chrupali w milczeniu ciastka.
On zamyślonym wzrokiem spoglądał na boisko, na którym grupka ich znajomych grała w koszykówkę. Nie było w tym nic dziwnego - grają codziennie, dlatego zniecierpliwiony Brad wrzasnął:
-B R I A N!!!
Mike spadł z ławki na trawę, a Chester poderwał się do góry gwałtownie. Po chwili obaj wrócili do poprzednich pozycji i z wyrzutem spojrzeli na Stewarda, nie pojmując jego starań. Tylko Brian, błękitnooki brunet z dłuższymi włosami, siedział obok nich niewzruszony i patrzył na nich jak na idiotów.
- Ja, cholera, nie wiem co się z wami dzieje. Od rana zamulacie, jakby MacDonald miał splajtować - żachnął się Brad, naciągając czapkę mocniej na głowę.
- Gang Crips nie wróży nic dobrego. Nie ma z czego się cieszyć - mruknął Michael- Chester, lepiej się zastanów, co przeskrobałeś, że postanowili cię odwiedzić.
Blondyn spojrzał na przyjaciela spode łba i siorbnął colą. Po chwili włożył blanta do ust i powoli się zaciągnął, a cienka bibułka zaskwierczała.
Mężczyzna, który uderzył go jakimś przedmiotem w głowę należał do najpopularniejszego gangu w Los Angeles. Znani byli ze swojej agresywności i impulsywności. Nie mieli litości, a już na pewno nie dla białych ludzi. Charakterystyczne dla nich były niebieskie barwy. W każdym możliwym miejscu ostentacyjnie wyrażali nienawiść do świata i wrogiego gangu Bloods. Zajmowali się rozbojami i handlem narkotykami w brudnych podziemiach miasta, tam gdzie boją się zejść nawet najodważniejsze umundurowane psy.
Fakt, że zainteresowali się Chesterem był bardzo złą wróżbą. Nikt jednak nie wiedział o co chodzi. Nikt poza Chesterem Saviour.
- Spotkamy się z nimi i wszystko wyjaśnimy, a jak nie to dostaną kulkę w łeb. Przecież to takie-k***a-proste! - Brad wstał rozentuzjazmowany, unosząc palec wskazujący do góry, tak jakby nad jego głową zapaliła się lampka.
Jego koledzy milczeli, przyglądając mu się z uwagą. Hałasy dobiegające z boiska przestały być dla nich słyszalne. Byli zamknięci w szczelnej kopule, w której temperatura i poziom zdenerwowania cały czas rósł. W końcu odezwał się Mike, drapiąc się po skroni sugestywnie:
- Czy z twoją głową wszystko w porządku?- Popatrzał z niedowierzaniem na resztę, ostatecznie zatrzymując wzrok z powrotem na Bradzie, który nachylił ucho, udając, że nie dosłyszał. -To nie jest byle gang uliczny… To są Cripsi. Oni nie bawią się kradzieże i przepychanki.
- Stworzymy własny gang - zachęcił Chester. Widać było, że pomysł Brada mu się podoba i chętnie pomógłby mu w realizacji.
-W czwórkę? - odezwał się w końcu Brian. Wyciągnął z kieszeni paczkę złotych Marlboro. - Jesteś naprawdę tępy, jeśli myślisz, że możemy w ogóle z nimi rozmawiać. Tam jest ponad 20 tysięcy członków. A jak wiadomo każdy z nich, żeby trafić do gangu musiał wykonać rozbój z bronią albo kogoś zabić. Załóżmy, że każdy z członków zabił dwie osoby. Pomnóżmy to razy dwa i wyjdzie około 40 tysięcy zabitych ludzi. - Uniósł krzaczaste brwi i zamrugał oczami. - Nie no, gratuluję błyskotliwości, królu spalonego tronu. - Włożył papierosa do ust i odpalił.
- Cienkie pały jesteście. Tyle wam powiem - skwitował Brad i wstał, poprawiając baseballówkę na głowie. Widząc, że do stolika dochodzi Alyson z nową, nieznaną mu koleżanką, ukłonił się bardzo nisko i teatralnie zamachnął się dłonią.
- Witam panie, stópki całuję.
Blondynka poczerwieniała i szturchnęła Chestera mrucząc, by coś zrobił. Ten jednak wciąż myślał nad propozycją kumpla. Stworzenie własnego gangu wydawało mu się sensownym rozwiązaniem, szczególnie wtedy, gdy zaciągał się kolejną dawką trawki.
- Al., jeśli będziemy mieć swój gang, zostaniecie naszymi maskotkami? - zażartował Brad, a Brian uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową.
- Że co? - Dziewczyna zastygła w bezruchu, trzymając jogurt. Zamrugała kilkukrotnie i uniosła brwi.
- Jak zwykle. Konstruktywna odpowiedź - mruknął Brian. - Nigdy nie miała za wiele mądrego do powiedzenia. A ty, zamknij dziób, psie. Chyba, że chcesz wydać swojego przyjaciela przed – zawahał się, by spojrzeć na dziewczynę, po czym powoli i wyraźnie dodał – siostrą.
Przeniosła swój wzrok na niego, bo dopiero w tej chwili go zauważyła. Złość w niej zawrzała, miała eksplodować jak wulkan, paląc ciało O’ Neila w ułamku sekundy. Zadrżała i zacisnęła pięści.
-Ty…
- Al., powinnaś już iść - mruknął Chester, widząc jak jego siostra puchnie ze złości.
- Ty padalcu! - warknęła na odchodne.
Brian przyglądał jej się z lekkim rozbawieniem, ale w milczeniu. Ta obojętność najbardziej ze wszystkiego ją irytowała - brak jakiegokolwiek odwetu.
- Nie wiem jak wy, ale ja spadam.
Mike wstał i odwrócił się, a Brian błyskawicznie ugasił papierosa i pobiegł za kumplem. Po chwili klepnął go po ramieniu i zmienili kierunek, zmierzając na parking. Brian O’ Neil wyciągnął kluczyki, a stojący nieopodal sportowy Mercedes AMG, jak szczeniak, rozpoznający swojego właściciela z daleka, zapalił silnik z przyjemnym dla ucha basem. Wsiedli do samochodu i ruszyli.
Po piętnastu minutach obaj siedzieli na kanapie w penthousie przy Bulwarze Wilshire, popijając zimny browar. Gdy w milczeniu opróżnili butelki odezwał się Mike:
- Dzięki.
- Za co?
- Za propozycję wprowadzenia się.
Brian spojrzał na niego, unosząc brwi i uśmiechając się delikatnie.
- Gdybyś nie był taki oporny to od dawna byś tu mieszkał i balował. Thomas musiał cię wykurzyć z przytulnego domku. A swoją drogą, mówiłeś jeszcze niedawno, że nowy boy od twojej matki jest dla ciebie całkiem miły.
- Chester się chyba nieźle wpakował. - Mike zmienił temat, ignorując uwagę kumpla.
- Powinien zmienić zawód. - Znów wyciągnął papierosa. - Dealowanie w tym rejonie to bardzo słaby pomysł. - Zaciągnął się i spojrzał na Mike’a. Widząc, że chce coś powiedzieć wyprostował się i uprzedził go, kiwając stanowczo dłonią z papierosem. - To nie prawda, że nie ma wyboru, nawet go nie usprawiedliwiaj! Leń śmierdzący. Uhm - mruknął i opadł z powrotem na oparcie. - Czytałeś gazety? Znowu znaleziono ciało jakiejś kobiety. Psychopata jakiś.


* * *


Wieczorem


Przełknął głośno ślinę, wyciągnął z kieszeni telefon i przejrzał się w nim jak w lusterku. Zastanawiał się, czy gdyby wyglądał lepiej nie zdziałałby więcej. Właściwie to było mu wszystko jedno. Miał zamiar ją zerżnąć, a potem okraść ze wszystkiego. Czemu on im to robił? Co te kobiety zrobiły mu, że spotkała je taka kara?
Czasem wyobrażał sobie siebie z kilkoma pięknymi dziewczynami w luksusowej limuzynie. Elegancki krawat, mocno związany pod szyją, garnitur, który porażał swoją czernią i skąpo ubrane panienki, które spoglądają na niego z wyraźnym podnieceniem. Och tak. Był napalony, dlatego gdy przechadzał się nocami po Mieście Aniołów chciał się trochę… odprężyć.
Rozmyślanie przerwało mu dziwne łaskotanie pod brzuchem. Nie mógł się doczekać kiedy zanurzy się w pięknej długonogiej blondynce, która co noc wraca tą drogą z pracy. Kto by pomyślał, żeby właśnie tędy i właśnie o tej godzinie. Ironio losu! Kobieta, która pracowała jako recepcjonistka w hotelu, nie posiadała swojego samochodu., nawet starego gruchota. To wydawało się niemożliwe. Mimo tego, nieźle zalazła mu za skórę. Musiał odpłacić się dziwce.
Po chwili zauważył ją. Szła alejką w kierunku centrum. Ubrana w sztruksowy żakiet i krótką spódnicę. Oj tak, ta kobieta miała wyjątkowo piękne nogi; długie, zgrabne, wyeksponowane wysokimi obcasami. Poczuł ciarki na plecach, a w żołądku rosnące napięcie. Miał wrażenie, że spodnie mu się unoszą do góry, a sam za chwile podfrunie do niej i uderzy ją z całej siły łomem w głowę, tylko po to, by zaspokoić swoje żądze. Ale przecież jemu nie tylko o to chodzi… Musi podtrzymywać statystyki na dobrym poziomie.
Ruszył powoli, prawie bezszelestnie, jakby frunął kilka cali nad ziemią. Szedł tuż za nią, czując nawet zapach jej perfum. Tak, bez wątpienia było to coś drogiego i słodkiego. Przetarł oczy i podbiegł jeszcze bliżej, wyciągając z kieszeni poplamioną jakimś śmierdzącym środkiem szmatkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:26:05 29-01-12    Temat postu:

Brian Uwielbiam gościa ^^ Lubiłam też ten ogień między nim a Al, do czasu... ale przecież wiesz już to wszystko, więc nie będę się powtarzać, a już zwłaszcza, że mogłabym niechcący coś chlapnąć i zepsuć innym radochę z czytania ;P
Będziesz miała coś przeciwko, jeśli korzystając z tego, że mam okazję czytać to od nowa, skopiuję sobie wszystko do Worda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:47:35 29-01-12    Temat postu:

Ja jak na razie jestem zachwycona każdym bohaterem, więc nie będę nikogo wyróżniać do czasu, kiedy poznam głębiej całą czwórkę. Są naprawdę niesamowici, jak ich te pogawędki. Do tego zainteresowałaś mnie także ostatnią scenę.

Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 14:47:57 29-01-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:59:07 29-01-12    Temat postu:

Aguś, nie mam nic przeciwko, ale w miarę wrzucania tego poprawiam to do druku - w Wordzie będzie 10 rozdziałów dłuższych zamiast 32 odcinków, więc jak chcesz ;-) No Brian, Brian to Brian. Trochę mi się rozlazł w 2 części, ale IM GONNA FIX IT!

Menny, to dobrze. Oby ciekawiło coraz bardziej! Dzięki, ze wpadłaś ;-)


Ostatnio zmieniony przez awangarda dnia 15:01:24 29-01-12, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:04:47 29-01-12    Temat postu:

Podział na rozdziały jest mi zupełnie obojętny. Chodzi tylko o to żebym mogła to sobie druknąć i czytać kiedy mi się zachce, bez skakania po forum
I nie muszę chyba mówić, że cieszy mnie, że Brian się rozlazł i z niecierpliwością czekam na tą drugą część
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:22:49 29-01-12    Temat postu:

Jak możesz się z tego cieszyć?! Przecież on już nie jest taki jak powinien ;-( Okropna jesteś, źle mi życzysz... haha ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:25:03 29-01-12    Temat postu:

Myślałam, że rozlazł, w sensie że go tam strasznie dużo Jaki by nie był, moja miłość do niego jest bezwarunkowa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:27:58 29-01-12    Temat postu:

Jest go dużo, ale rozlazł się w tym sensie, że jest zbyt miły ;-( Mówiłam CI już, że Twoja sygnatura mnie rozprasza?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:33:43 29-01-12    Temat postu:

No to zrób coś z tym - wiem, że potrafisz
No cóż... mnie też rozprasza, ale ostatnio, chyba w duże mierze przez pracę nad BWTP, znów mam na niego fazę, więc musisz to jakoś ścierpieć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin