Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

La Sangre de Color Rosa /Levyrroni/ R.6
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
CzarnaLilia
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z chmurki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:15:58 06-02-12    Temat postu:



Rozdział 3

- Co znowu takiego zrobiła? Znów muszę ją wyciągać z więzienia? – zapytałam rozdrażniona
- Nie tym razem – odpowiedział wymijająco Ramon
- Człowieku nie denerwuj mnie i mów wreszcie o co chodzi? – warknęłam do telefonu
- Dostaliśmy na nią zlecenie – powiedział w końcu Ramon
- Że co? – wstałam z ławki jeszcze bardziej wściekła niż wcześniej
- Nie wiemy kto wydał to zlecenie ale Szef postawił na nogi całą agencję. Już go szukamy – dodał mężczyzna
- Jak się czegoś dowiesz zadzwoń do mnie. Jak znajdę tego skur*wiela to własnoręcznie go uduszę i wypatroszę – powiedziałam rozłączając się
- Problemy w pracy? – usłyszałam za moimi plecami. Myślałam że blondyn sobie poszedł ale myliłam się. Siedział na swoim poprzednim miejscu i patrzył na mnie z zaciekawieniem.
- Gorzej. O wiele gorzej – powiedziałam i usiadłam na moim poprzednim miejscu.
- Nosisz broń? – zapytał wskazując na moją kaburę przypiętą do paska.
- Noszę i co z tego? – zapytałam zdziwiona
- Nic, nic – odpowiedział wymijająco i włożył na nos czarne okulary przeciwsłoneczne. Popatrzyłam na niego chwilę i coś mi się przypomniało
„Pamiętał tylko że miał blond czuprynę i czarne okulary przeciwsłoneczne” Zabrzmiał mi w myślach głos Ramireza. Przyjrzałam się Sebastianowi jeszcze raz i zauważyłam zaczepkę przy jego pasku. Zaczepkę do kabury.
- To byłeś ty! Oczywiście że to byłeś ty! – wykrzyknęłam wstając z ławki. Nareszcie wszystkie elementy układanki ułożyły się w jednolitą całość.
- O co ci chodzi? – zapytał Sebastian udając niewiniątko
- Ty… ty jesteś jednym z nas – powiedziałam patrząc na niego spod przymrużonych powiek
- Ale kim? – zapytał znowu
- Nie udawaj idioty. Dobrze wiesz o czym mówię – warknęłam celując w niego oskarżycielsko palcem
- No już dobra ale jak się skapnęłaś że to ja? Przez prawie 4 miesiące żyliście sobie w błogiej nieświadomości że ktoś odwala całą robotę za was tyle że za darmo – zaśmiała się Sebastian
- Mylisz się. Przez prawie 4 miesiące odkąd zaczęły znikać nasze zlecenia śledziłam każdy twój ruch. Niedawno odkryłam jaką bronią się posługujesz. – powiedziałam dotykając mojej kabury
- Proszę tylko mi nie mów że znasz się na broni? Spotkałem mnóstwo lasek takich jak ty ale dla nich to była zwykła pukawka – powiedział ironicznie
- Owszem znam się. Posługuję się taką samą bronią jak ty – powiedziałam wyciągając mój pistolet – z tą tylko różnicą że siedzę w tym dłużej niż ty. – dodałam.
- Naprawdę? A nie wyglądasz – powiedział z kpiną w głosie
- Posłuchaj no cymbale z palcem na cynglu. Siedzę w tym dłużej niż ty i wiem więcej niż sobie możesz wyobrażać. Od 4 lat zabijam ludzi zawodowo. Wyszkolił mnie sam założyciel agencji w której pracuję więc nie wciskaj mi tu kitu że w naszym fachu jesteś lepszy ode mnie – powiedziałam chwytając go jednocześnie za kołnierz koszuli
- Mam nadzieję że moje słowa dotarły do tej twojej pustej mózgownicy – powiedziałam i zostawiłam go samego. Z tylnej kieszeni jeansów wyciągnęłam kluczyki do mojego auta. Odpaliłam silnik i pojechałam do domu by wszystko sobie dokładnie przemyśleć.
***
Do domu przyjechałam pół godziny później zahaczając po drodze o parę sklepów. Weszłam do domu i odłożyłam wszystkie siatki na blat w kuchni. Włączyłam radio i zaczęłam rozpakowywać zakupy.
- Dlaczego ja się tym tak przejmuję? – powiedziałam sama do siebie. W myślach cały czas miałam twarz Sebastiana. Jego uśmiech… oczy…
- Nie no ja zwariowałam – pokręciłam głową by odgonić myśli
- Rose ,Camila. Myśl teraz o Camili i o tym co się może stać – opieprzyłam się w duchu. Podeszłam do okna patrząc na dzieci sąsiadów bawiące się na ulicy. Nie wiedziałam że wszystko potoczy się tak nie po mojej myśli. Nagle usłyszałam trzask drzwi. Odwróciłam się gwałtownie. W wejściu do mojej kuchni stał mężczyzna. W ręku trzymał pistolet skierowany prosto na mnie . Nagle pociemniało mi przed oczami. Ocknęłam się dopiero po chwili. Przede mną leżał ten sam człowiek który próbował mnie zabić. Na jego koszuli widniała teraz wielka czerwona plama w miejscu serca. Zabiłam go. Przez chwilę patrzyłam tępo na ciało mężczyzny. Uświadamiając sobie że on już nie wstanie i nie uda mu się mnie skrzywdzić odetchnęłam z ulgą. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu z moich oczu popłynęły słone łzy. Płakałam po raz pierwszy w życiu. Z kieszeni wyciągnęłam telefon i wybrałam pierwszy lepszy numer.
- Tak słucham? – usłyszałam po chwili głos Ramona
- Proszę przyjedź do mnie – łkałam do telefonu
- Już jadę Rose – usłyszałam i rozłączyłam się. Wstałam z podłogi i wyszłam z kuchni mijając trupa. Poszłam do salonu i roztrzęsiona usiadłam na kanapie. 5 minut później usłyszałam pukanie do drzwi i do mojego domu wpadł Ramon. Widząc mnie zapłakaną nic nie powiedział. Podszedł do mnie i przytulił mocno. Wtuliłam twarz w jego koszulę wybuchając głośnym płaczem.
- Ćśśś… nie płacz mała – szeptał Ramon głaszcząc mnie po włosach. Zaczęłam się uspokajać. Stopniowo powracał mi spokojny oddech.
- A teraz powiedz mi co się stało – powiedział Ramon biorąc moją twarz w obie dłonie
- Po tym jak zadzwoniłeś wściekłam się i pojechałam do domu. – zaczęłam
Ramon przyjrzał mi się uważnie.
- Jak skończyłam rozpakowywać zakupy to odwróciłam się do okna. Nagle usłyszałam trzask drzwi i jak się odwróciłam to w wejściu do mojej kuchni stał jakiś facet z bronią w ręku i celował nią we mnie. Potem zrobiło mi się ciemno przed oczami i ocknęłam się na podłodze jak facet już nie żył. Zabiłam go. – zrelacjonowałam cale zdarzenie.
- Gdzie trup? – zapytał Ramon
- Leży na posadzce w kuchni – odpowiedziałam patrząc mu w oczy. Przez cały ten czas twarz Ramona zaczęła się przybliżać. Teraz nasze usta dzieliły dosłownie minimetry. Wiedziałam że jeśli zaraz czegoś nie zrobię stracę nad sobą wszelką kontrolę i popełnię największą głupotę w życiu. Jednak moje ciało zdawało się nie mieć nic przeciwko temu pocałunkowi. Ramon popatrzył mi przez chwilę w oczy jakby szukając w nich pozwolenia i wpił się w moje wargi całując czule i namiętnie. Pod wpływem chwili odwzajemniłam pocałunek obejmując Ramona za szyję. Nagle uświadomiłam sobie co robię. Oderwaliśmy się od siebie.
- Rose błagam nie odtrącaj mnie – szepnął Ramon ukrywając twarz w moich włosach. Nie wiedziałam co mogłabym mu odpowiedzieć. Przecież to był mój przyjaciel. Najlepszy kumpel.
- Ramon doskonale wiesz że nie chcę cię krzywdzić – zaczęłam
- Ale robisz to odrzucając mnie. Przecież doskonale wiesz co do ciebie czuję. Nie potrafię już tego dłużej ukrywać. To jest silniejsze ode mnie – wpadł mi w słowo.
- Właśnie o to chodzi że nie wiem. Do tej pory byłeś dla mnie najlepszym przyjacielem. A teraz już sama nie wiem. Moje uczucie do ciebie … owszem zmieniło się ale sama nie potrafię go teraz nazwać. – powiedziałam ukrywając twarz w dłoniach.
- Rose już od dawna wiedziałem że cię kocham. Na początku kochałem cię jak siostrę ale potem … moje nastawienie do ciebie zmieniło się. Zacząłem postrzegać cię jako kobietę i zanim się zorientowałem zakochałem się … w tobie . Już od dawna nie jesteś dla mnie obojętna. Kiedy widzę jak patrzą na ciebie niektórzy mężczyźni mam ochotę ich pozabijać. – powiedział Ramon a mnie zamurowało
- Zawsze kiedy widzę cię smutną mam ochotę podejść do ciebie i mocno przytulić. – kontynuował a mnie znów zebrało się na płacz
- Ramon boję się … boję się że to zniszczy naszą przyjaźń. Nie chcę żebyśmy się stali wrogami gdy nam się nie uda – powiedziałam unikając jego wzroku
- Kochanie błagam… chociaż spróbujmy – odpowiedział i znów mnie pocałował.


Ostatnio zmieniony przez CzarnaLilia dnia 23:29:16 06-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:32:37 06-02-12    Temat postu:

Aduś skarbie, nieładnie!!! Jesteś na forum, a nie ma Cię na gg!!!!! Ja czekam!!! Także wejdź Skomentuje trochę później
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:28:08 07-02-12    Temat postu:

Aduś skarbie, jestem!
Muszę Ci kochanie powiedzieć, że odcinek bardzo interesujący. Ramon widać, że kocha Rose... No ale cóż... Musi swoje wycierpieć. Rose odkryła prawdę o Sebastianie. Pozdrawiam, Ewuś.


Ostatnio zmieniony przez CamilaDarien dnia 10:26:14 07-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:16:12 07-02-12    Temat postu:

Odcinek interesujący W sumie jak każdy bo zawsze coś się dzieję.No to Rose już odkryła kim jest koleś który kradnie im zlecenia. Oj Ramom się na serio w niej zakochał.
Czekam na następny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:21:48 07-02-12    Temat postu:

Odcinek bardzo interesujący. Ciekawa jestem co teraz zrobi Rose. Czy da im szansę ?

Czekam na kolejny odcinek.

P.S Weź sobie inny banerek wstaw do podpisu bo ten się nie pokazuje. tak samo i ja miałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CzarnaLilia
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z chmurki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:14:49 09-02-12    Temat postu:




Rozdział 4


Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę zatracając się w pieszczotach. Kiedy się od siebie oderwaliśmy oboje mieliśmy przyspieszony oddech.
- Zdajesz sobie sprawę z tego że będziemy musieli się ukrywać? – zapytałam przytulając się do niego. Ramon objął mnie w talii i przytulił swoją twarz do mojego policzka.
- Nie przeszkadza mi to. Ważne że my o tym wiemy – wymruczał
- Szef pewnie zrobi nam awanturę. Sam wiesz że przed nim nic się nie ukryje - powiedziałam zatroskana.
- Nie martw się tym. – szepnął Ramon i znów pocałował. Oderwaliśmy się od siebie chwilę potem przypominając sobie o moim niedoszły zabójcy który dalej leżał w moje kuchni.
- Zawiozę go do kostnicy i wracam do ciebie – obiecał Ramon. Pomogłam mu zawlec zwłoki do jego samochodu. Stanęłam w drzwiach mojego domu i patrzyłam jak odjeżdża. Postanowiłam się rozluźnić i poszłam do mojej sypialni. Wzięłam do ręki ręcznik i poszłam do łazienki. Nalałam sobie ciepłej wody do wanny i zanurzyłam się w niej. Włączyłam Mp3 i przymknęłam oczy. Odprężająca kąpiel zrobiła swoje. Wyszłam z wanny i owinięta ręcznikiem wróciłam do sypialni przebrałam się w piżamę. Byłam zmęczona więc postanowiłam się położyć. Napisałam do Ramona że jestem zmęczona i spotkamy się jutro. Położyłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
***
Następnego dnia budzik obudził mnie równo o 6. Ubrałam się w dres i poszłam pobiegać. Gdy wróciłam zjadłam śniadanie, wzięłam prysznic , ubrałam się i pojechałam do agencji. Gdy dotarłam na moje piętro Melisa od razu kazała mi iść do konferencyjnej. Weszłam do sali i zauważyłam mnóstwo nowych twarzy. Stanęłam obok Summer.
- Co się dzieje? – spytałam szeptem.
- Ramirez zwerbował nowych i Szef ma przydzielić kogoś do ich szkolenia – odszepnęła w odpowiedzi.
- Zwerbował ich więcej niż przypuszczałam – powiedziałam szeptem. Wśród zebranych zauważyłam Sebastiana. A obok niego stała jakaś dziewczyna o czarnych włosach która patrzyła na niego z uwielbieniem.
- Żałosne – skomentowałam i wyprostowałam się bo do sali wszedł Szef a za nim Ramon, Ramirez i Carter.
- Witam nowych członków agencji. Witamy w naszych skromnych progach – zaczął Szef a my się zaśmialiśmy.
- Zapewne wiecie dlaczego to akurat was wybraliśmy. Jednak rutynowym badaniem czy nie pomyliliśmy się w wyborze jest szkolenie. Podzieliliśmy was na małe grupy. Przed wami na stole leżą karteczki z waszymi imionami i nazwiskami. Po drugiej stronie jest numerek do której grupy będziecie należeć. W tym roku szkolenie przeprowadzą: Grupa pierwsza Ramon Martinez, grupa druga Martin Carter, grupa trzecia Summer Carmon i grupa czwarta Rose Black – obie z Summer przeszłyśmy przez salę i zajęłyśmy miejsca po obu bokach Szefa.
- Odwróćcie teraz swoje kartki i niech każdy z was podejdzie do swojego „opiekuna” – powiedział Szef. Wszyscy odwrócili swoje kartki i zaczęli do nas podchodzić. W mojej grupie znalazła się ta czarnulka która podrywała Sebastiana jak i również sam Sebastian.
- Cześć Black, nie spodziewałem się ciebie tutaj – powiedział kpiąco.
- A ja nie spodziewałam się że trafisz do mojej grupy – westchnęłam. Podeszły do mnie jeszcze dwie osoby. Dziewczyna i chłopak. Jak na moje oko byli trochę wystraszeni.
- No i czego się boicie? Nie ugryzę was przecież – zaśmiałam się
- Pójdziecie teraz do naszej sekretarki i ona wszystko wam powie. Gdzie i kiedy odbędzie się szkolenie. Chciałabym jeszcze uczulić was że przed ukończeniem szkolenia nie wolno wam zabijać – spojrzałam znacząco na Sebastiana
- A teraz przepraszam ale muszę wracać do moich obowiązków. Wasze gabinety pokaże wam Ramirez. – dodałam i podeszłam do Szefa.
- Czy to jest dobry pomysł żeby aż tylu ich przyjmować? – zapytałam
- A co Black boisz się kogoś z twojej grupy? – zapytał z ironią Carter
- Posłuchaj no kretynie bez mózgu. Ja w przeciwieństwie do ciebie mogę poszczycić się tytułem najlepszej w swoim fachu. Bardzo dużo brakuje ci do mojego poziomu więc z łaski swojej zamknij dziób gdy starsi rozmawiają – powiedziałam spokojnie i popatrzyłam znacząco na Ramona.
- Spokojnie Rose. Przecież go znasz – powiedziała Summer kładąc mi rękę na ramieniu.
- Połowa z nich odpadnie przy pierwszej próbie podczas szkolenia – uspokoił mnie Ramirez.
- No to moi drodzy skoro już wszystko załatwione to wracamy do pracy – powiedział Szef. Wszyscy za jego przykładem opuścili salę konferencyjną i rozeszli się do swoich gabinetów. Wyszłam z Sali jako ostatnia. Poszłam do mojego gabinetu. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się Ramon siedzący na moim fotelu.
- Cześć kochanie – przywitał się ze mną
- Ramon mówiliśmy o tym wczoraj. W agencji zachowujemy się jak normalni przyjaciele – powiedziałam krzyżując ręce na piersi
- Zostawię cię jak mnie pocałujesz – powiedział z cwaniackim uśmiechem.
- Dobrze siedź sobie tu a ja idę – powiedziałam wychodząc z gabinetu. Odebrałam od Melisy zlecenia i poszłam do gabinetu Szefa. Zapukałam i weszłam do środka.
- Rose, co cię do mnie sprowadza? – zapytała Szef podnosząc wzrok znad jakichś papierów.
- Chciałam się zapytać czy mogę dziś zrobić sobie wolne i dowiedzieć się która grupa odbędzie szkolenie pierwsza, gdzie dokładnie będzie odbywać się szkolenie, kiedy i ile ma to zająć – powiedziałam siadając na fotelu przed biurkiem.
- A tak racja – powiedział Szef i przez telefon kazał przyjść wszystkim którzy mieli wyszkolić nowych. Nie minęło pięć minut a wszyscy byli w gabinecie.
- Moi drodzy grupa numer cztery i trzy oraz grupa numer jeden i dwa odbędą szkolenia w tym samym czasie ale w dwóch różnych miejscach. Grupa numer cztery i trzy wybierze się nad morze natomiast grupa druga i pierwsza w góry. Macie tydzień na to przy w pełni przeprowadzić szkolenie. Gdy wrócicie zdacie mi sprawozdanie i wtedy pomyślimy z kim będziemy musieli się pożegnać. – powiedział Szef a ja i Summer uśmiechnęłyśmy się do siebie.
- Możecie wracać do pracy. Rose nie ma sprawy możesz zrobić sobie wolne w końcu jutro wyjeżdżacie – dodał Szef i wrócił do papierkowej roboty.
- Sam masz coś teraz do roboty? – zapytałam dziewczynę
- Kompletnie nic – odpowiedziała
- No to zapraszam cię na zakupy w końcu trzeba jakoś wyglądać podczas szkolenia – powiedziałam i uśmiechnęłam się. Wyszłyśmy z agencji i pojechałyśmy do centrum. Ogarnęło nas zakupowe szaleństwo. 3 godziny później wracałyśmy zadowolone. Podwiozłam Summer do domu. Pożegnałyśmy się i pojechałam do domu. Zaparkowałam na wjeździe i wysiadłam z samochodu zabierając ze sobą wszystkie torby. Przed drzwiami do mojego domu stał blond włosy mężczyzna.
- A ty co tu robisz? Nie przypominam sobie żebym podawała komuś mój adres – zdziwiłam się widząc Sebastiana
- Zbajerowałem Melisę żeby mi go dała poza tym chciałem się zapytać czy masz może jedno dodatkowe miejsce w aucie bo moje pożyczył kumpel i skasował wczoraj.
- Jasne, możesz się ze mną zabrać. Podjadę po ciebie – powiedziałam
- Nie trzeba. Przyjdę z samego rana – powiedział na odchodne
- Jak tam sobie chcesz – odpowiedziałam i otworzyłam drzwi kluczem
- No to do jutra – powiedział patrząc mi w oczy
- Do jutra – odpowiedziałam i weszłam do domu zamykając za sobą drzwi. Od razu poszłam do sypialni i spakowałam wszystkie nowe rzeczy do dużej sportowej torby. Zapakowałam jeszcze parę drobiazgów i uznałam że jestem gotowa na wyjazd. Zeszłam na dół i usiadłam przed telewizorem. Zaczęłam skakać po kanałach próbując odgonić jednocześnie od siebie myśli dotyczące Sebastiana.
- Dlaczego ja ciągle o tobie myślę do cholery – powiedziałam sama do siebie ukrywając twarz w dłoniach. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Nikogo za nimi nie było.
- Dziwne – powiedziałam rozglądając się. Na progu dostrzegłam kartkę. Wzięłam ją do ręki i otworzyłam. Cała strona była wyklejona literami wyciętymi z gazety.
- Ale się musieli napracować wyklejając całą kartkę pogróżką – zaśmiałam się i przeczytałam na głos.
„ Ten wczorajszy atak nie był przypadkowy, jednak myliliśmy się co do stopnia trudności. Następna próba zaboli cię bardziej a potem zginiesz „
- Jasne, jasne, a za oknem czeka wielki facet w masce chcący mnie zabić. Większych bzdur już nie mogli napisać – skomentowałam i odłożyłam kartkę na stolik. Wiedziałam kto wysyła te pogróżki. Wzięłam do ręki komórkę i wybrałam numer do siedziby Loży. Po dwóch sygnałach ktoś wreszcie odebrał.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie bo nie mam zamiaru powtarzać. Mam gdzieś wasze pogróżki. Wcale się was nie boję. Myśleliście że nie wiem kim był ten wczorajszy idiota który próbował mnie zabić? Jeśli nie chcecie żeby agencja powybijała was jak kaczki to trzymajcie się lepiej z daleka wstrętne parszywe kundle – powiedziałam i rozłączyłam się. Kiedy chcę potrafię być naprawdę groźna. Wyłączyłam telewizor i poszłam spać.


Ostatnio zmieniony przez CzarnaLilia dnia 21:15:42 09-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:40:01 10-02-12    Temat postu:

Jestem pierwsza!!!! A już się bałam!!!

No proszę, proszę... Sebastian jest w grupie Rose! Zresztą to było do przewidzenia! Niby jest z Ramonem, ale myśli o Sebastianie.
Ale się cieszę, że Ramon będzie na szkoleniu w górach, a Rose nad morzem!!! Przynajmniej może będą jakieś ciekawe scenki między nią a Sebastianem!


Ostatnio zmieniony przez CamilaDarien dnia 8:41:02 10-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:10:44 10-02-12    Temat postu:

Odcinek bardzo ciekawy. Rose i Ramon ... Hmm.. No i Sebastian jest w jej grupie. Ciekawa jestem co bd się działo dalej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:30:47 11-05-12    Temat postu:

Chciałam się zapytać, czy będzie kontynuowała to opowiadanie ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CzarnaLilia
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z chmurki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:07:54 05-12-12    Temat postu:



Rozdział 5

- Sam czy twoja grupa ma jakiś transport? – zapytałam przyjaciółkę przez telefon. Od rana szalałam po domu sprawdzając czy wszystko zabrałam.
- Tak wszystko jest już zorganizowane. Pojedziemy na dwa auta. Ty i ja pojedziemy twoim a moja grupa zabierze też parę osób z twojej. – usłyszałam.
- Wspaniale. Bo to tylko dwie osoby z mojej. Pozostałe dwie zabieram ja. – odpowiedziałam przeliczając dokładnie.
- Ok. no to ja idę teraz do ciebie powinnam być za jakieś 15 minut – powiedziała Summer i rozłączyła się. Wzięłam moją torbę i wyszłam z domu. Obok mojego auta czekał już Sebastian.
- A gdzie twoja koleżanka? Myślałam że będzie chciała jechać razem z tobą – powiedziałam pakując torbę do samochodu.
- Marisa powiedziała wczoraj że zabierze się razem z Paulem i Maggie – odpowiedział mężczyzna lokując z tyłu swoją torbę.
- No to wspaniale. Czekamy jeszcze tylko na Summer i możemy jechać – spojrzałam na niego przez ciemne okulary.
- Siadasz z przodu czy z tyłu? – zapytałam sprawdzając światła.
- Z przodu – odpowiedział i wsiadł do auta.
- Sam ładuj się bo nasi już jadą – powiedziałam do przyjaciółki która właśnie przyszła. Summer wsiadła do tyłu a ja przekręciłam kluczyk w stacyjce i wyjechałam z podjazdu. Wyjechałam z mojego osiedla i wjechałam na autostradę.
- No i co robisz debilu – warknęłam na kierowcę jadącego przede mną.
- A żeby cię tak policja złapała na pierwszym zakręcie – przeklęłam go i wyprzedziłam. Jechaliśmy teraz przez jakąś wieś.
- Przed nami pół godziny drogi, chcecie zrobić postój? – zapytałam jakiś czas później.
- Nie trzeba – odpowiedzieli jednocześnie Sebastian i Summer. Wcisnęłam pedał gazu i zmieniłam bieg. W bocznym lusterku zauważyłam czarnego mercedesa siedzącego mi na ogonie.
- Chcesz się po ścigać? Proszę bardzo – mruknęłam.
- Lepiej zapnijcie pasy – powiedziałam do blondyna i Sam. Bez szemrania wykonali moje polecenie. Wcisnęłam pedał gazu i przyspieszyłam. 10 minut później było już po wszystkim.
- Czy to ktoś z Loży? – zapytała Summer
- Tak. Wczoraj dostałam od nich list z pogróżką a przed wczoraj ktoś miał mnie zabić. Na szczęście ubiegłam go i wylądował w kostnicy – odpowiedziałam beznamiętnym tonem.
- Ale przecież mieli nie tykać naszych terenów. Obiecali to Szefowi i podpisali ugodę – powiedziała Summer patrząc na mnie z obawą.
- Wiem o tym bo przecież byłam obecna jako świadek przy podpisywaniu tej ugody – westchnęłam zdejmując ciemne okulary.
- Moje drogie panie czy któraś z was mogłaby mi wyjaśnić o co chodzi i co to jest Loża? – wypalił Sebastian przypominając nam o swojej obecności.
- Loża to odwieczny wróg naszej agencji. Kiedyś zanim Szef stworzył agencję. W Meksyku była tylko jedna siedziba płatnych morderców – Loża Sprawiedliwych. Szef należał do niej przez dłuższy czas dopóki coś się nie spieprzyło i go nie wykopali. Potem założył naszą agencję i zajął się werbowaniem i szkoleniem pierwszych płatnych zabójców. 4 lata temu zwerbował mnie i osobiści zajął się moim szkoleniem. Potem znalazł innych: Rafaela, Ramona, Martina i Summer. Kiedy zaczęło nam się dobrze powodzić w nasze życie wtrąciła się Loża żądając by agencja „ Ostatni raz” została zamknięta. Szef oczywiście się nie zgodził i zapowiadało się że niedługo rozpęta się istne piekło. Na szczęście jako pośrednik pomiędzy skłóconymi agencjami wyszłam z inicjatywą by obie strony podpisały ugodę. Loża i nasza agencja będą trzymać się wyznaczonych terenów i żadna ze stron nie przekroczy wyznaczonej granicy. W przeciwnym wypadku będziemy walczyć do tond aż nie zginą wszyscy z przeciwnej agencji. Na dwa lata był spokój a teraz znów im coś odwaliło i zaczęli na mnie polować. Na szczęście jest nas wystarczająco dużo by odeprzeć ich ataki – skończyłam opowiadać i wjechałam na plac naszej posiadłości. Dom był ogromny.
- Ulala – usłyszałam za plecami pełen podziwu głos Sebastiana. Uśmiechnęłam się i wyjęłam z auta swoją torbę. Weszłam do domu jak gdyby nigdy nic. Summer poszła do swojej sypialni a ja usiadłam w salonie by poczekać na resztę. 10 minut później usłyszałam jak samochód wjeżdża na podjazd. Wyszłam z domu i przywitałam grupę Summer oraz moją. Weszłam razem z nimi do salonu.
- Może nie będę się bawić jakieś przemowy. Czeka was tygodniowe szkolenie które pokaże nam kto z was jest najlepszy i kto z was odejdzie z agencji. Pierwsze zajęcia odbędą się jutro rano. Na piętrze panowie mają sypialnię po lewej panie po prawej. Dziś jesteście wolni – powiedziałam i poszłam do swojej sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi i położyłam torbę na fotelu. Z za paska wyciągnęłam broń i sprawdziłam czy jest naładowana. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Otwarte – powiedziałam celując w drzwi które się otworzyły i wyjrzała z za nich twarz Sebastiana.
- Czego? – zapytałam opuszczając broń.
- Niczego. Chciałem się zapytać czy nie poszłabyś ze mną na spacer – odpowiedział spokojnie.
- Bardzo chętnie, pozwól tylko że się przebiorę – powiedziałam chowając pistolet do kabury.
- Poczekam na ciebie w salonie – uśmiechną się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wyjęłam z torby lekką sukienkę, przeczesałam włosy i wyszłam.
- Możemy iść – powiedziałam wchodząc do salonu.
- Kochanie gdzie idziesz z tą… idiotką – usłyszałam za moimi plecami. Na schodach stała Marisa.
- E lalka licz się ze słowami – warknęłam na nią.
- Wiesz może faktycznie zostań tu z nią. Ale nie podchodź zbyt blisko bo jej głupota może przejść na ciebie – dodałam i wyszłam z domu. Przeskoczyłam przez płot i znalazłam się na plaży. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Blondasa kłócącego się z tą cizią. Pokręciłam tylko głową i zaczęłam biec. Biegłam przed siebie nie zwracając na nic uwagi. 15 minut później zatrzymałam się przy jakimś konarze. Dom miałam daleko za sobą. Usiadłam na konarze i patrzyłam na morze. W myślach ciągle miałam twarz Sebastiana.
- Dlaczego ciągle cię widzę? – zapytałam sama siebie potrząsając głową by odgonić od siebie myśli o nim. Nagle za plecami usłyszałam trzask. Ktoś się do mnie zbliżał. Zamknęłam oczy i poczekałam na odpowiedni moment. Gdy poczułam dotyk na ramieniu zadziałałam z prędkością błyskawicy i powaliłam przeciwnika na ziemię siadając na nim okrakiem i uniemożliwiając mu jakiekolwiek ruchy. Otworzyłam oczy i spojrzałam na mojego niedoszłego napastnika.
- Sebastian? – zamrugałam widząc twarz mężczyzny
- A kogoś się spodziewała. Mieliśmy przecież pójść na spacer – powiedział oburzony
- Nie zaserwowałabym ci takiego powitania gdyby się nie skradał z tyłu – zeszłam z niego i pomogłam wstać .
- Chciałem tylko… zresztą już nie ważne – powiedział dalej wzburzony. Popatrzyłam na niego przez chwilę i stanęłam na przeciwko niego.
- Sebastian przepraszam. Myślałam że to ktoś z Loży. Wybacz że zareagowałam tak gwałtownie. Ja naprawdę nie chciałam – powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- No dobrze wybaczam ci – powiedział uśmiechając się szeroko.
- Wiesz na spacer jest już troszkę za późno ale możemy usiąść tutaj i popatrzeć na zachód słońca – powiedziałam siadając na konarze. Sebastian usiadł obok mnie i razem zaczęliśmy podziwiać piękny zachód słońca. Zaczynało robić się zimniej więc pozwoliłam Sebastianowi się przytulić . Słońce już zaszło a my dalej siedzieliśmy na starym konarze. Czułam się tak jakby czas się zatrzymał.
- Musimy wracać – powiedziałam otrząsając się tego dziwnego stanu.
- Ja muszę wrócić do swoich obowiązków , a ty do tej histeryczki – dodałam wstając.
- Nie muszę wracać do nikogo. I wcale nie jestem z Marisą – odpowiedział Sebastian
- Ale najwyraźniej ona uważa inaczej – powiedziałam spuszczając wzrok. Sebastian się zatrzymał i szarpnął mnie za rękę. Pod wpływem gwałtownego szarpnięcia wylądowałam w jego objęciach. Moje serce zaczęło bić szybciej.
- Ale ja wiem swoje. Nigdy nie byłem i nie zamierzam być z Marisą. Mam na oku kogoś innego – powiedział z cwaniackim uśmiechem.
- Aż się boję zapytać kogo. – powiedziałam próbując się wyszarpnąć.
- A dochowasz tajemnicy jak ci powiem? –popatrzył mi w oczy
- Oczywiście że nie. Od razu polecę do Summer i wszystko jej wygadam – pacnęłam go w ramię.
- A idź blondasie. Oczywiście że nikomu nie powiem – szepnęłam mu do ucha i wykorzystując jego zaskoczenie wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Dogonisz mnie? – zapytałam i zaczęłam biec. Sebastian biegł tuż za mną wyciągając ręce żeby mnie złapać. Przyspieszyłam i nagle znalazłam się na ziemi.
- Ej to jest nie fair – jęknęłam przygnieciona przez Blondyna
- A kto ci tak powiedział? – zapytał śmiejąc się
- Złaź ze mnie – warknęłam próbując się uwolnić. Sebastian przybliżył swoją twarz do mojej.
- Co robisz? – zapytałam otwierając szeroko oczy.
- Nic – odpowiedział i pocałował mnie. Ale to nie był taki zwykły pocałunek. To było coś zupełnie innego. Poczułam tysiące motylków które wirowały wewnątrz mojego brzucha. Nagle uzmysłowiłam sobie co robię i w myślach pokazała mi się twarz Ramona. Natychmiast odsunęłam od siebie Sebastiana i wymierzyłam mu siarczysty policzek.
- Nie wolno nam – powiedziałam lodowatym tonem próbując się z pod niego uwolnić. Sebastian popatrzył tylko na mnie i znów pocałował tyle że ze zdwojoną siłą. Zaczęłam tracić już jakiekolwiek hamulce. Nie szarpałam się tylko po prostu objęłam go za szyję i oddałam pocałunek . Sebastian całował mnie coraz namiętniej. Kiedy zaczął całować mnie po szyi opamiętałam się.
- Sebastian złaź ze mnie bo nie jesteś wcale lekki – jęknęłam próbując go od siebie odsunąć
- A co jak tego nie zrobię? – zapytał z figlarnym uśmiechem na ustach
- Jak nie zejdziesz to nie dostaniesz więcej całusów – powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- No dobrze niech ci będzie – powiedział i zszedł ze mnie. Uśmiechnęłam się i podniosłam. Otrzepałam się z piasku i raźnym krokiem ruszyłam w kierunku domu. Nagle poczułam że tracę grunt pod nogami. Sebastian wziął mnie na ręce i zaczął nieść w kierunku domu.
- Postaw mnie wariacie – powiedziałam śmiejąc się
- A co za to dostanę? – zapytał patrząc mi w oczy. Pocałowałam go w usta.
- To może być? – zapytałam kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Owszem może – odpowiedział i postawił mnie na ziemi. Byliśmy już przed domem. Weszliśmy do salonu. Marisa rzuciła się na szyję Sebastianowi.
- Kochanie gdzie ty byłeś. Tak się o ciebie martwiłam – powiedziała patrząc na niego z czułością. Sebastian oderwał ją od siebie patrząc na mnie przepraszającym wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Skarbie co robisz? Czyżbyś już zapomniał o naszej wczorajszej upojnej nocy? – Zapytała Marisa nagle uświadamiając sobie że ja stoję obok.
- A ta szma*a co tu robi? – zapytała patrząc na mnie groźnym wzrokiem.
- Uważaj do kogo mówisz lalka - warknęłam zaciskając pięści.
- Dobrze wiem do kogo mówię. Ale co ty w ogóle robisz? Miejsce ścierek jest w kuchni – powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem.
- No czyli twoje więc nie rozumiem co ty tutaj jeszcze robisz. Szoruj do kuchni bo pewnie rodzice się o ciebie martwią. Mopie – warknęłam głośno i poszłam do swojej sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi z głośnym trzaskiem. Ukryłam twarz w dłoniach opierając się plecami o drzwi.
- Dlaczego to właśnie ja trafiam na takich facetów – jęknęłam cicho. Za moimi plecami rozległo się pukanie.
- Odejdź – powiedziałam do drzwi.
- Rose pogadajmy – usłyszałam głos blondyna.
- Dla ciebie panno Black i nie mam o czym z tobą gadać – warknęłam i przekręciłam klucz w drzwiach zamykając je na zamek.
- Rose jeśli nie otworzysz to wywalę ci je z zawiasów – powiedział głośno Sebastian. Otworzyłam drzwi.
- Czy ty nie rozumiesz że nie chcę teraz rozmawiać? Tak trudno pojąć że chcę być sama? – zapytałam patrząc na niego beznamiętnym wzrokiem.
- Posłuchaj ta noc z Marisą nic dla mnie nie znaczyła. Naprawdę – powiedział poważnie.
- Kochany nie obchodzi mnie to czy noc z tą szmatą coś dla ciebie znaczyła czy nie. Mam to w nosie. Dotarło ?- zapytałam unosząc brwi


Ostatnio zmieniony przez CzarnaLilia dnia 23:14:08 05-12-12, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:34:53 05-12-12    Temat postu:

Rozdział tu?!!! Toż to normalnie szok!
Jak wyjdę z szoku dam koma.
Ale wiedz skarbie ,że ucieszyłam się widząc ,że tu coś wstawiłaś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CzarnaLilia
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z chmurki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:09:22 06-12-12    Temat postu:

Ciesze się że udało mi się zrobić niespodziankę. Pod wieczór następny rozdział. Ostatnio zaczynam mieć wenę tylko wtedy kiedy mam uczyć się na klasówkę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CzarnaLilia
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z chmurki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:13:40 28-12-12    Temat postu:

Rozdział 6
Chyba dotarło bo Sebastian uśmiechnął się lekko i popatrzył na mnie figlarnym wzrokiem.
- Dobra pogadamy jutro bo teraz jest już późno a rano zacznie się szkolenie – powiedziałam i wróciłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i uśmiechnęłam się lekko. Podeszłam do mojej torby i wzięłam z niej krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Poszłam pod prysznic. Ciepłe strugi wody spływające po moim ciele przynosiły mi ulgę i odprężały. Mogłam teraz spokojnie przemyśleć wszystko to co zdarzyło się dziś. Nie wiem jak rozwiązać wiele spraw ale za to jednego jestem pewna : Nie mogę przestać być czujna bo licho nie śpi. I przede wszystkim nie wolno mi stracić nad sobą kontroli. Zwłaszcza przy Sebastianie. Nie wiem dlaczego ale mam co do niego dziwne przeczucia. Bardzo chciałabym żeby to było przewrażliwienie. Moje samotne przemyślenia pod prysznicem przerwało pukanie do drzwi.
Owinęłam się w ręcznik kąpielowy. Na moje ramiona opadła czarna kaskada mokrych włosów. Otworzyłam. Za drzwiami stał nie kto inny jak Sebastian i najwyraźniej bardzo zaskoczył go mój wygląd.
- Czego? – zapytałam ignorując jego pożądliwe spojrzenie
- Summer przysłała mnie tu żeby ci… powiedzieć… żebyś zeszła na kolację – powiedział plątając się trochę .
- Powiedz jej że zejdę jak się ubiorę i niech tym razem nie przesadzi z chili – powiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. No Rose czas się za siebie wziąć. Wysuszyłam włosy i założyłam na siebie sukienkę z cekinów. Zeszłam na dół . Całe towarzystwo zamarło na mój widok. Pozwoliłam sobie na lekki uśmiech i weszłam do kuchni.
- Rose wybierasz się gdzieś? – zapytała Summer siadając przy stole.
- Tak, zamierzam wybrać się do klubu potańczyć – odpowiedziałam zabierając swój talerz i siadając na blacie.
- A zamierzasz zabrać kogoś ze sobą? – odezwał się Sebastian a Marisa rzuciła mu wściekłe spojrzenie .
- Nie wiem zastanowię się jeszcze – odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Kolacja była naprawdę dobra. Widać że Summer się postarała. Zjadłam kolację i pozmywałam po sobie.
- No to ja lecę. – powiedziałam i złapałam w locie klucze od auta którymi rzuciła we mnie Summer. Odpaliłam silnik i pojechałam w stronę miasta. Zatrzymałam się przed jednym z klubów. Wysiadłam z auta i podążyłam w stronę wejścia.
- Czy mogę prosić o pani dowód osobisty? – zapytał jeden z goryli pilnujących wejścia.
Wyjęłam dokument z torebki i podałam mu go.
- Panna Black nie spodziewaliśmy się pani przybycia. – odezwał się z szacunkiem goryl
- Uczestniczę w szkoleniu i postanowiłam się dziś trochę zabawić – odpowiedziałam
- W takim razie stolik już na panią czeka – usłyszałam po czym weszłam do klubu. Zamówiłam sobie drinka i usiadłam przy moim stoliku. Wystarczyła chwila a już zostałam otoczona przez facetów śliniących się na mój widok.
- Zatańczysz piękna? – wyszeptał mi jeden z nich do ucha
- Bardzo chętnie – odpowiedziałam i pozwoliłam zaprowadzić się na parkiet. Tańczyłam z tym napaleńcem pokazując na co mnie stać. Zostałam obdarowana wieloma komplementami. W głowie szumiało mi od alkoholu, czułam się wspaniale. Facet bardziej ośmielony wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę łazienki. Kiedy zamkną drzwi od kabiny oprzytomniałam.
- Wypuść mnie – zażądałam
- Dopiero jak się zabawimy – odpowiedział z ohydnym uśmiechem na twarzy. Po moich plecach przeszły ciarki.
- Masz natychmiast otworzyć te drzwi! – krzyknęłam odpychając go od siebie
- Mała nie bądź taka ostra przecież widzę że tego chcesz – powiedział przyciągając mnie do siebie.
- No to najwyraźniej jesteś ślepy – wysyczałam i walnęłam nogą w drzwi z całej siły. Drzwiczki wypadły z zawiasów i uderzyły o pobliską ścianę z wielkim hukiem. Pobiegłam do drzwi łazienki lecz nie mogłam ich otworzyć. Były zamknięte.
- Otwórzcie drzwi!! – krzyczałam waląc w nie pięściami. Nagle zostałam przyciśnięta do ściany po przeciwnej stronie.
- Zostaw mnie bo pożałujesz – warknęłam próbując odsunąć się od mężczyzny. Na szyi poczułam obleśne pocałunki. Jego ręce były dosłownie wszędzie. Próbowałam się wyswobodzić ale nie udało mi się. Nagle drzwi do łazienki otwarły się z hukiem i staną w nich Sebastian. Nie obchodziło mnie co tu robi i dlaczego mnie śledzi. Wyrwałam się z objęć zdziwionego mężczyzny i powaliłam go na ziemię jednym celnym kopniakiem.
- Wszystko w porządku? – zapytał Sebastian obejmując mnie.
- Tak już wszystko ok. – odpowiedziałam wtulając się w jego koszulkę. Blondyn wziął mnie na ręce i wyniósł z lokalu. Posadził na tylnym siedzeniu mojego wozu i zabrał mi kluczyki.
- Tak właściwie to jak się tu znalazłeś? – zapytałam
- Biegałem po okolicy i naszło mnie dziwne przeczucie że jesteś w tarapatach i nie myliłem się – odpowiedział odpalając silnik.
- Dzięki za uratowanie skóry – powiedziałam i opadłam na siedzenie. Gdy dojechaliśmy do naszej kwatery wysiadłam z samochodu i poszłam do sypialni. Przebrałam się w spodenki i bluzkę na ramiączkach. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
***
Następnego dnia wstałam z potwornym bólem głowy. Nie ma co od dziś Rose staje się abstynentem. Nie zakładając nawet szlafroka czy kapci zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i złapałam butelkę z wodą. Z apteczki wyjęłam aspirynę i usiadłam na blacie. Spojrzałam na zegarek była 5.05.
- Nie ma to jak być rannym ptaszkiem – westchnęłam i wyszłam na taras. Słońce zaczęło wschodzić. Usiadłam na leżaku i patrzyłam na chmury. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu podglądacza. Na balkonie pobliskiego domu stał mężczyzna. Uśmiechnął się uwodzicielsko widząc że mu się przyglądam. Przewróciłam oczami i położyłam się wygodniej na leżaku. Z wnętrza domu zaczęły dochodzić typowe poranne odgłosy. Weszłam do kuchni i zaparzyłam kawę dla wszystkich domowników. Zrobiłam na śniadanie grzanki i udekorowałam stół. Jako pierwszy do kuchni zawitał Sebastian, potem Marisa, Maggie , Paul i grupa Summer a na końcu sama Summer.
- Wyspałaś się? – zapytał Sebastian spokojnym tonem
- Tak a teraz smacznego – odpowiedziałam i wyszłam z kuchni. Zamknęłam z sobą drzwi do mojej sypialni i zadzwoniłam do Melisy by przysłała mi zlecenia faxem. Zaczęłam się ubierać. Kiedy już skończyłam i uczesałam się wzięłam do ręki kartkę ze zleceniami i przebiegłam po niej wzrokiem. Sami faceci w dodatku wszyscy po 20 lat. Gdybym nie była tym czym jestem to może nawet było by mi ich żal. Z uśmiechem na ustach naładowałam cały magazynek i schowałam mój pistolet do kabury. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Wlazł – powiedziałam głośno zakładając na dłonie czarne skórkowe rękawiczki bez palców.
- Wybierasz się gdzieś? – usłyszałam męski głos za plecami
- Owszem – odpowiedziałam odwracając się twarzą do Sebastiana
- A mogę wiedzieć gdzie? – zapytał marszcząc brwi
- Na randkę – palnęłam i wyminęłam go. Zeszłam na dół i poszłam do mojego auta. Odpaliłam silnik. Drzwi od strony pasażera otwarły się.
- Chcę jechać z tobą – usłyszałam
- Nie ma mowy. Robotę muszę wykonać sama więc spadaj zanim wysiądę i ci walnę – warknęłam groźnie
- A mówiłaś że na randkę jedziesz – powiedział Sebastian naburmuszony
- Nie czepiaj się słówek. A teraz bierz dupę w troki i jazda do domu! – krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Z piskiem opon wyjechałam na drogę i popędziłam w kierunku miasta. Bardzo szybko uporałam się z moimi zleceniami więc nie zostało mi już nic innego jak napić się porannej kawy.
- Jak to wspaniale jest móc wstać wcześniej rano a potem patrzeć jak inni co zaspali chcą się zabić na ulicy – westchnęłam siadając przy jednym ze stolików w małej przytulnej kawiarence. Zamówiłam sobie kawę. Wyciągnęłam komórkę i napisałam Szefowi że wykonałam zlecenia. Nie zauważyłam jak do mojego stolika dosiadł się jakiś mężczyzna.
- Pan coś chciał? – zapytałam podnosząc oczy znad komórki
- Mieszkamy obok siebie. Pani musiała się wprowadzić wczoraj prawda? – wyjaśnił facet ze zniewalającym uśmiechem
- Aaa to pan mi się przyglądał dziś rano – w końcu zakapowałam co to za koleś
- Eee… tak – zaśmiał się mężczyzna a ja mu zawtórowałam.
- Mam na imię Simon a pani? – zapytał gdy w końcu się uspokoiliśmy
- Jaka tam pani mów mi Rose – powiedziałam podając mu rękę którą pocałował szarmancko
- Bardzo miło mi cię poznać Rose. Wprowadziłaś się już na stałe w te okolice? – zapytał zamawiając sobie kawę.
- Właściwie to jestem tu tylko na trochę. Mieszkam w stolicy a tutaj przyjechałam odpocząć – skłamałam. Przecież nie mogłam mu powiedzieć że jestem płatnym mordercą który właśnie ma przeprowadzić szkolenie następnych.
- Czyli niedługo wyjeżdżasz? Szkoda – powiedział robią smutną minę
- Może jeszcze kiedyś tu wpadnę - pocieszyłam go
- No to czym się zajmujesz Rose? – zmienił temat
- Eee…- kurczę co ja mam mu powiedzieć? Przecież nie mogę palnąć że zabijam ludzi za kasę.
- Nie masz pracy? – zapytał . Głupia, głupia, jestem najgłupszą dziewczyną jaka może być.
- Ależ skąd. Pracuję w restauracji jako kelnerka – powiedziałam szybko. No Rose raz się żyje. Odetchnęłam w duchu.
- W Meksyku? – zainteresował się
- Tak. To taka mało znana knajpka – skłamałam
- Aha. A jak się nazywa? Może jak będę kiedyś w stolicy to wstąpię – powiedział upijając łyk kawy z filiżanki które nam właśnie przyniesiono.
- Black Rose – powiedziałam już bez zająknięcia
- Na pewno ją kiedyś znajdę – uśmiechnął się i dopił kawę.
- Ja muszę się już niestety zbierać – westchnęłam patrząc na zegarek
- A dałabyś mi swój numer telefonu? Zadzwoniłbym kiedyś do ciebie – złapał mnie za rękę przytrzymując. Popatrzyłam na niego i zastanawiałam się czy się nie odwinąć i mi nie przywalić ale opanowałam tą myśl i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Jasne – powiedziałam i zapisałam mu mój numer na serwetce
- No to do zobaczenia Rose. Cieszę się że cię poznałem – powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Mnie również jest miło – odpowiedziałam i wyszłam z kawiarni. Wsiadłam do samochodu i odjechałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:40:02 28-12-12    Temat postu:

Rozdział 5
Na początek dziękuję ,że nareszcie się tu coś pojawiło. Zaskoczyłaś mnie!
Przeczytałam i wkurza mnie jak nic ta cała Marisa. Przykleiła się do Sebastiana jak rzep do psiego ogona. On mnie z deka też irytuje , bo powinien temu ,,mopowi" jak to powiedziała Rose jasno i wyraźnie powiedzieć ,że ma ją głęboko w nosie. Scenka na plaży między Sebą a Rose boska ja chcę więcej takich pocałunków i pięknych chwil między nimi. Tylko najpierw muszę wykombinować jak zlikwidować z ich życia Marisę , która nie daje żyć Sebastianowi. Przez nią Rose jest zła na Sebka.
Rozdział 6
Sebastian chciał pogadać z Rose ,ale oczywiście nie wyszło im to. Potem czarnulka wzięła prysznic , zjadła kolację ze wszystkimi i pojechała do baru się zabawić. Tam zaś Rose wpadła w tarapaty bo jakiś napalony kolo chciał ją bzyknąć chociaż ona nie chciała. Na szczęście zjawił się Sebastian i dzięki temu Rose nic się nie stało. Następnego dnia Rose poznaje Simona , który wcześniej przyglądał się jej z balkonu. Nie wiem czemu ,ale owy Simon już mi się nie podoba. Oby ta ,,znajomość" się nie zacieśniła. Czekam na nexta Buziaki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin