Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Nie zapomnij o mnie"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Blondi.
Cool
Cool


Dołączył: 07 Maj 2009
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:40:43 10-12-09    Temat postu:

Madziunia_(Rob);p napisał:

- Co to za dzungla
- Może to bomba
- Białe róze z kąd wiedział???


czekam na dżunglę...
i bombę oczywiście
dwa? super nie mogę sie doczekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szeherezada
Generał
Generał


Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 8888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z miejsca, którego nikt nie zna...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 2:30:22 14-12-09    Temat postu:



12

Cristina wkońcu dotarła do domu cała przemoczona, weszła do salonu rzuciła torebke na kanepe, buty w kąd, zobaczyła szpilki Mad i zaczeła iść w strone pokoju tak aby ta jej nie zobaczyła w takim stanie. Pech chciał, że stała oparta o szafe w korytarzu.
- Co ci się stało - spytała czerwonowłosa, przyglądając się podejrzliwie, bo kto wraca o piątej nad ranem, cały mokry do domu, w środku lata w dodatku gdy nie pada.
- Lepiej nie pytaj, to długa historia - nie miała ochoty o tym teraz rozmawiać o swojej gigantycznej głupocie, dlaczego ona wogóle to zrobiła, ach tak już wie, niestety.
- Idz się przebrać przeziębisz się - dlaczego jak ludzie nie chcą o czyms powiedzieć mówią, że to długa historia czy to ma zmusić do tego, żeby nie chcieli jej słuchać - zastanawiała się.
Blądynka właśnie ją mineła kiedy przed dzwiami swojego pokoju zatrzymała się i odwróciła wpatrując się w nią przenikliwym spojżeniem, wypaliła prosto z mostu.
- A możesz mi powiedzieć co tu robił Alex - Mad odwróciła się w jej strone.
- Alex - próbowała udać zdziwienie, ale marnie jej to wyszło - jaki Alex - powtórzyła ponownie z marnym skudkiem.
- Nie udawaj głupiej widziałam jak wychodził niedawno z kladki, a uwierz mi jeszcze dobrze widze.
- Okey - poddała się -ja nie będę się ciebie pytać jak to się stało, że jesteś cała mokra a ty zapomnisz, że widziała Alexa.
- Dobra umowa stoi - i znikneła za dzwiami pokoju.
Po dwudziestu minutach przebrana w dress udała się do kuchni przez to wszystko strasznie zgłodniała. Gdy Madeleine zobaczyła wchodzącą blądynke spytała się jej.
- Napijesz się czekolady zaraz będzie gotowa.
- Pewnie - podeszła do szafki i wyciągneła dwa kubki
- Cristina, dlaczego wróciłaś do domu cała mokra - zagadneła, ciekawość wzieła góre, nalała gorącego napój.
- Mamy umowe - stwierdziła pewnie, jak niby miała jej to wszystko wytłumaczyć i musiała by się przyznać przednią do swoich uczuć a na to nie była gotowa. Samej jej uświadomienie sobie tego zajeło sporo czasu a co dopiero powiedzenie tego nagłos.
- No dobra nie wytrzymam, ciekawość mnie zje żywcem, ja ci powiem co tu robił Alex a ty mi opowiesz co ci się stało - miała nadzieje, że może to ja skłoni do rozmowy, sama czuła potrzebe powiedzenia komuś o tym co się stało.
- Niech będzie - sama była ciekawa co robił tu syn jej szefa, juz troche zdążyła go poznać i wiedziała, że jak upqatrzy sobie "zdobycz" to prędzej czy później ją zdobywa, zawsze było to prędzej.
Usiadły do niewielkiego stolika w kuchni- ale ty pierwsza - zakomunikowała Cristina.
- Nie ty jesteś starsza.
- Nie życze sobie wypominania mi mojego wieku - uśmiechneła się - skoro tak to ja mam prawo wyboru, starszym się nie odmawia.
Madeleine wziela łyk czekolady parząc sobie język, zaczeła opowiadać co się wydazyło na przyjęciu i kogo tam spotkała.
- Co zrobiłaś - Cristinie ze zdziwienia omało co kubek nie wyleciał z reki, a twarz przybrała mine zdziwiena - możesz powtozyć - wszystkiego się spodziewała, wiedziała, że ma zwariowane pomysły ale to było już przesadą.
- Udawałam, że jestem pijana - powtórzyła już troche mniej pewna.
- I on się na to nabrał - ciągle to do niej nie docierało, nie mogł uwierzyć, że się na to nabrał, uważała go za inteligentnego człowieka mimo wszystko.
- Pewnie świetnie mi to wyszło, w sumie wypiłam dwa kieliszki wina, i co jakiś czas specjalnie pokazywałam się z drinkiem przynajmniej pewnie on tak myślał a na koniec troche się spryskałam jakimś alkoholem, aby było bardziej realistycznie.
- Nie wierze, że to łyknął, ale mów dalej - była ciekawe tego co dalej się wydazyło.
- Ja też - Madeleine opowiadała dalej, jak ją odwiózł do domu i co wydarzyło się po drodze - położył mnie na łożku - spuściła głowe i patrzyła w kubek jak by było w nim coś ciekawego.
- Próbował ci coś zrobić jak tak to juz nieżyje..
- Nie, nie - przerwała koleżance - to raczej ja popłynełam na całej lini - Cristi przyglądała się jej z zaciekawieniem - złapałam go za koszule, przyciągnełam i pocałowałam - każde kolejne słowo wypowiadała coraz ciszej, nie odrywając wzroku od kubeczka.
- Coś ty zrobiła - jej oczy powiększyły się dwukrotnie, Mad zauważyła w oczach przyjaciólki przerazenie, złość i strach.
- Wiem, że nie powinnam - probowala sie tłumaczyć - ale to tak samo jakoś wyszło, a potem udałam, że zasneła w końcu byłam pijana - zrobiła mine niewiniątka mając nadzieje że to pomorze, bladynka nie odzywała się w dalszym ciągu - wiem, że jesteś wściekła ale...
- Nie kończ w sumie po tym co sama zrobiłam to nie powinnam mieć do ciebie o nic pretęsji.
- To ma związek z twoim stanem w jakim wróciłaś do domu.
- Tak - streściła wszystko co wydarzyło się nad basenie.
- Nieźle, nawet ja bym na coś takiego nie wpadła - teraz to ona nie mogła uwieżyć w wyczyn wspólokatorki.
- Sam nie wiem jak to się stało wkurzyłam się i poniosło mnie troche.
- Tak troche - pusciła oczko - ale co ty mu powiesz w poniedziałek w pracy ja się zawsze moge wykpić, że się upiłam i nic nie pamiętam.
- Nic mu nie powiem bo nie będzie mnie w pracy.
- Jak to, przecież nie będziesz go unikać do końca życia w końcu będziecie musieli o tym porozmawiać.
- Wyjeżdzam na szkolenie i nie mam zamiaru mu niczego wyjaśnisć - powiedziała z pewnością w głosie jakiej Mad jeszcze u niej nie słyszała.
- Nie możesz tego tak zostawić.
- A własnie, że moge i sończmy tą bezsensowną dyskusje.
Ale wkońcu z tamtąd wrócisz i wtedy sobie porozmawiacie coś mi się zdaje, że on tak łatwo nie odpuści pomyslała Madeleine
Cristina poszła się położyć, Madeleine nie pozostało nic innego jak zrobić to samo. Zamkneła oczy i ułożyła się na łóżku tak aby jak najlepiej czuć i wdychac jego zapach który ciagle było obecny w pomieszczeniu.

Madeleine siedziała na wygodnej kanapie przerzucając od niechcenia strony jakiegoś beznadziejnego czasopisma o modzie, zadzwonił dzwonek do dzwi wstała wściekła jeśli to znowu ten ... urwała widząc wspólokatorke za dzwiami.
- Zapomniałam kluczy - weszła do środka zamurowało ją, nie było jej tylko 5 dni a salon nie przypominał go wogóle. Co tu się stało.
- Co to za dżungla? - wybełkotała, bo jak inaczej mogła nazwać to co zobaczyła. Patrzyła to na bukiety, to na przyjaciólke z otwartą buzią ze zdziwuenia.
- To nie dżungla tylko kwiety.
- Kwiaty - powtórzyła bezwiednie - to chyba cała kwieciarnia, skąd one wogóle się tu wzieły.
- Kurier przyniósł - Madeleine nie bardzo wiedział jak ma to wyjaśnić dziewczynie.
- Madeleine możesz mi to wszystko jaśniej wytłumaczyć, a najlepiej od początku.
- Bardzo bym chciała, ale sama nie wiem o co chodzi.
- Jak to nie wiesz, a kto ma wiedzieć.
- Ten kto je wysyła, po tym jak wyjechałaś w poniedziałek zadzwonił dzwonek myślałam, że to ty się wróciłaś bo czegoś zapomniałaś, a to był kurier z kwiatami i tak codziennie do dzisiaj znaczy się każdego dnia dostawałam ich więcej.
- Więc te bukiety są dla ciebie, wszystkie - spytała zdziwiona, ale Mad nie odpowiedział tylko skineła głową co miało oznaczać tak.
- A wiesz od kogo, może się domyślasz - z tego wszystkiego usiadła na kanapie, a czerwonowłosa oboki niej.
- Nie mam zielonego pojęcia do każdego bukieciku dołączono liścik a wśrodku jest namalowana zawsze ta sama róża. - podała jej karteczke leżący na stoliku.

- Może to jakiś psychopata - blądynak sama nie wiedziała co myśleć, bo kto normalny przysyła tyle bukietów i się nie podpisuje.
- Nie mam pojecia, sama zaczynam sie troche bać, a najgorsze, że tan cały kurier co je przynosi nie chciał mi nic powiedzieć.
- To ile ich dostałaś?
- Pierwszego dnia tylko pięć, a dzisiaj dopiero dwadziścia dwa w sumie 65.
Sześdzisiąt pięć ogromnych bukietów porostawianych po całym salonie. Nie których kwiatów nigdy nie widziała na oczy, ba nie miała pojęcia nawet, że takie są. Każdy bukiet był inny i nie było w nim nigdy żadnej roży co po pewnym czasie przykuło jej uwage.
- No nieźle facet dla ciebie wykupił kwiaciarnie, albo jest jej właścicielem.
- Na początku to było miłe, ale teraz...
Zadzwonił dzwonek do dzwi - Nie to znowu kurier, prosze cię otwórz i powiedz, że mnie niema, albo że kosmici mnie porwali błagam - nie wiedziała co się dzieje a nie znosiła niewiedzy.
Cristina wstała i przedostała się przez kwiaty, otworzyła dzwi młody meżczyzna uśmiechał się do niej a w ręku tzrymał niewysokie, prostokątne pudełeczko owiniete papierem.
- Tak słucham - spytała ochoczo odwzajemniając się tym samym przyjaznym gestem.
- Dzień dobry - przywitał się grzecznie - pani Madelein Domingez mam przesyłke dla pani.
- Nie, ale moge odebrać.
- Niestety musze dostarczyć do rąk własnych.
- Mad do ciebie - zawołała.
Jeśli to kolejny bukiet kwiatów bez podpisu to ten kto je wysyła niech zacznie uciekać bo ona dorwie go predzej niź zdąży powiedzieć jej imie. Podeszła do dzwi kurier prosił o dokument tożsamości, musiał potwiardzić, że to ona, po podpisaniu dostała niewielki pakunek, wzieła i rzyciła na kanape.
- Nie otworzysz, nie jesteś ciekawa co to jest - zdziwiła sie Cristina.
- To pewnie od tego tajemniczego, nie interesuje mnie to, mam dosyć albo się ujawni albo niech spada na drzewo.
- To może bomba.
- Co? - wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.
- Bomba, czy ja mówie nie wyrażnie, skoro chciał mieć pewność, żebyś ją odebrała.
- Tak najpier wysyła mi kwiaty, a potem usiłuje zabić.
- Wiesz jak to jakiś psychol to wszystko możliwe.
- Sprawdz czy tyka - Cristina przyłożyła pudełeczko do ucha - Buuuu - wrzasneła Mad a ta, aż podskoczyła, ze strachu.
- Zwariowałaś - zwróciła się do niej, na co ta zaczeła się śmiać - I naprawde nie jesteś ciekawa co jest w środku ja bym była.
- Jak chcesz to sprawdz.
- A moge - Madeline nic nie powiedział poszła do kuchni strasznie zgłodniała od tej gadaniny. Cristina przez dłuższy czas przyglądała się niepewnie paczuszce, odwineła szary papier i otworzyła kartonik w środku było aksamitne pudełeczko, wyciągneła je ostrożnie i delikatnie uchyliła by spojrzeć na zawartość.
- Aaaaa - wrzasneła.
Madeleine tak się przeraziła wrzasku, że wypuściła talerz z reki który rozkruszył sie na malutkie kawałeczki nie zwracając na to uwagi znalazła się koło przyjaciólki
- Co sie stało co tak wrzeszczysz? - spytała zdziwiona.
Cristina przekneła głośno śline - Sama zobacz - wyciągneła ręke z pudełeczkiem w jej strone, a ona nie pewnie je wzieła i uchyliła wieczko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chochlik
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 4045
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdzie muzyka tkwi w duszy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:40:50 14-12-09    Temat postu:

Hahhah udawanie pijanych zdecydowanie z łatwością nam kobietom przychodzi. Mi się zdarzyło ze dwa razy i zawsze wychodziło na moim i pomimo, iż się później przyznawałam to mój facet i tak nabrał się po raz drugi
Jestem u Mad ciekawa co ona chciała tym osiągnąć? Może jednak ciągnie ją do Alexa,a nie potrafi mu na trzeźwo tego uświadomić
Cały salon w kwiatach? Musi wyglądać bosko Tylko kto jest tym wspomnianym przez dziewczyny psycholem no i co jest w pudełeczku?
Czekam na newsika
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szeherezada
Generał
Generał


Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 8888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z miejsca, którego nikt nie zna...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:20:10 15-12-09    Temat postu:



13

Szybkim ruchem zamknęła pudełeczko i odłożyła na stolik, aż z wrażenia usiadła na kanapie obok przyjaciółki.
I co ty na to - spytała Cristi widząc jej zdziwienie na twarzy, Madeleine nie mogła powiedzieć ani słowa, poprostu najzwyczajniej w świecie zatkało ją - to nie wszystko - ciągneła dalej, podała jej białą koperte wielkości wizytówki - Mad wzieła ją trzęsącymi się rękama, bała się tego co tam może się znajdować, przeczytała. Cały czas milczała nie miała siły nic mówić, a nawet gdyby miała to co niby miała by powiedzieć. Po pieciu minutach Cristina w końcu się odezwała - I co tam jest napisane - była ciekawa co wywołało w niej taką reakcje, cały czas patrzyła się w jeden punkt jej twarz była bez wyrazu, nie wiedziała co się dzieje z przyjaciółką. Madeleine wzieła głeboki oddech i zaczeła czytać...
" Mam nadzieje, że kwiaty się podobały,
Nie wiem jakie lubisz, więc przysłałem wszystkie.
Możemy to naprawić i zdradzisz mi ten sekrecik i nie tylko.
Ps: Mam nadzieje, że prezent przypadł ci do gustu "

Tu zrobiła pałze i ledwo słyszalnym trzęsącym się głosem powiedziała - Alex
Cristina po wypowiedzianym przez współlokatorke ostatniego słowie zamarła, jej szew to znaczy syn jej szefa Alexander Mendiola wysłał te wszystkie kwiaty, nie to nie możliwe przecież on nigdy nie wysłał żadnej kobiecie kwiatów, a tym bardziej takich prezetów jedyną kobietą która dostwała od niego jakie kolwiek prezęty była jego własma mamtka.
Madelein schyliła się otworzyła pudełko wpatrując się w jego zawartość.[link widoczny dla zalogowanych]
- Czy to jakiś żart - bardziej pytała samą siebie niź koleżanki - tak napewno chce się odegrać za to co się stało.
- Nie sądze - Cristina przyglądała się koli z azpartym tchem była przepiękna nogdy wcześniej takiej nie wiedziała - ty wiesz co to jest i ile to kosztuje.
- Wiem nie rób zemnie idiotki, zaraz przecież to on robi ją zemnie.
- I wydawał by na to tyle forsy, są tańsze sposoby odgrywania się, a zresztą Alex nie wydaje kasy na niepotrzebne rzeczy mimo wszystko jest rozsądnym człowiekiem.
- Jak nie - podniosła głos, sama nie wiedząc dlaczego - a jak to racjonalnie wytłumaczysz co? - nadal mówiła podniesionym głosem - żaden facet nie wysyła takiego prezentu dziewczynie której niezna, on poprostu chce sobie zemnie zakpić, pewnie myśli, że w ten sposób sobie mnie kupi. Bukiecik kwiatów, drogi prezent potem będzie kolacja, łózko i narazie. paninka zaliczona i odstawiona- nie wiedząc kiedy wstała - nie pozwole mu się uwieść i wykorzystać, nie ma mowy jestem Madeleine le Burn wnuczka swojego dziadka prędzej oddam winnice niź mu na to pozwole.
- Ulżyło ci.
- Nie - opadła na kanape, zakrywając twarz rękami - nie rozumiem - wyszeptała - o co mu chodzi, czego on chce, czy nie może dać mi spokoju.
- Ja też - położyła ręke na ramiani przyjaciółki - ale wiem jedno...
Poraz kolejny dzwonek przerwał im rozmowe, Madeleine machinalnie wstał do dzwi otwierając je na oścież, przed nią stał najwiekszy kosz białych róż jaki kiedy kolwiek widziała, jej ukochanych kwiatów, przykucneła wyciągneła czerwoną karteczke zapisaną białym atramentem " Kojarzą mi się z toba Alex" wpatrywał się w bukiet z nie dowierzaniem skąd on wiedział, a może mu zależy, jem najwiekszemu pleyboyowi w całym Mexico City to jest jak Mission Impossible.
- Podobają ci się - przytakneła twierdząco, po chwili dotarło do niej, że to nie jest gołs Cristiny, powoli podniosła głowe, przednią stał nie kto inny jak Alex we własnej osobie z biała roża w reku, wstała patrzyła jak oniemiała, z stanu otumanienia wyrwało ją trzaśnięcie dzwi które się zamkneły.
- Nic nie powiesz - spytał nie pewnie.
- A co chcesz usłyszeć.
- Może dziekuje - odrzekł nie pewnie, czuł się jak na jakimś egzaminie jak by od jego wyniku zależała cała jego przyszłość po częsci tak było.
- Dziękuje - patrzyła się na bukiet, nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy - nie musiałeś.
- Ale chciałem.
- Ale dlaczego? - musiała to wiedzie po prostu musiała wiedzieć.
- Nie domyslasz się - uśmiechnął się diabelsko - to chyba oczywiste.
- Uważasz, że jestem idiotką - wypaliła patrząc mu prosto w oczy.
- Nie, skąd to pytanie.
- To dlaczego mnie tak traktujesz po co to wszystko kwiaty, kolia, nie musisz się tak wykosztowywać, żeby zaciągnać mnie do łóżka bo chyba o to ci tylko chodzi.
- Tak myślisz.
- Tak, tak właśnie myśle, ba jestem tego pewna...
- Od kiedy wiesz co ja myśle - o co jej chodzi, nie mógł jej rozgryść patrzyła w oczy w nadzieji, że coś z nich wyczyta, ale były bez wyrazu.
- Tobie tylko jedno chodzi po głowie a jeżeli myślisz, że możesz mnie kupić to się grubo mylisz nie mam zamiaru być twoją panienką na jedną noc i nigdy nie związała bym się z takim kretynem z przerośniętym ego, żeby być zemna musiał byś być mężczyzną a nie gówniarzem który nie ma pojęcia o życiu i myśli, że może sobie kupić każda.
Wściekł się chciał je tylko pokazać, że mu zależy, że jest dlaniego kimś wiecej niź głupią panienka na jedną noc a ona go nie nawidzi i pewnie gdyby nie była pijana to do niczego by nie doszło - Ty myślisz, że ja z toba - zaczął się śmiać choć niechciał tego - nie rozśmieszaj mnie do mojego łóżka wchodza tylko prawdziwe kobiety a nie smarkule takie jak ty, poprostu się założyłem i własnie wygrałem 100 peso ty i tak nie jesteś warta nawet tyle. - Patrzyła na niego z pogardą i smutkiem tego drugiego się nie spodziewał.
Chciała go spoliczkować, ale złapał jej ręke - Nie nawidze cię - czuła jak łzy napływają jej do oczu, ale za żadne skarby nie pozwoli żadnej się wydostać, nie ma mowy - Wynoś się z tąd - wrzasneła, puścił jej ręke i ruszył do wyjścia złapał kosz i rzuciła w niego - Nigdy wiecej nie chce cię widzieć.
Dopiero kiedy odwróciła się w kierunku dzwi uwolniła łzy które spływały po jej policzkach, nie starła ani jednej. Wbiegła do domu chwiciła pudełko z kolią, złapała jeszcze jakiś bukiet, otworzyła balkon, właśnie wychodził - zapomnałeś tego - wrzasneła i rzuciła w niego pudełkiem trafiła, oberwał w ramie wziął je i ruszył w kierunku parkingu, wyrzuciła jeszcze bukiet ale był już za daleko. Wbiegła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko, zaczeła szlochać. Jak mogła pomyśleć, że on może coś do niej czuć, ale jak ją całował, to nie był zwykły pocałunek czuła to była tego pewna widziała to w jego oczach, a może jej się to poprostu wydawałlo. Jak mogło jej się wydawać to że ją pożada, że chce z nia być. Nigdy nie była w prawdziwym związku miała co prawda paru chłopaków a Alex jest mężczyzną wiec jak mógłby jej pożadać dlaniego jest pewnie dzieckiem. Tak bardzo chciała żeby zaprzeczył temu co mu powiedziała. Już nigdy więcej go nie spotka załatwi jutro sprawy z tym całym derektorem i już nic nie będzie jej łączyło z nim ani, firmą jego ojca.

Wszedł do mieszkania trzaskając dzwiami, miał ochote się napić, nalał sobie drinka, przypominając że nie może przecież rano będzie prowadził, a jak zacznie to nie skończy się na jednym. Na samą myśl o tym złość a właściwie wściekłość owładneła go całego, a wszystko to przez jedną głupią małolate. Jak mógłem być takim idiotą, jak wogóle mogłem pomyśleć, że to co zrobie mogło się jej spodobać, a niby jak miałem jej to okazać, że mi zależy, cholera naprawde zależy. Jest pierwszą kobietą o której nie myslał, żeby tylko zaciągnąć ją do łóżka. Wiedział, że ją zranił widział to w jej oczach, ale wściek się poprostu miał ochote jej dopiec za to jak ona go zraniła. Tak poraz pierwszy poczuł to co pewnie czuły te wszystkie kobiety które znim były. Z nią wszystko jest pierwsze, wszystko czego wczesniej nie doświadczyłem, inne i właśnie się skończyło, to się nawet jeszcze nie zaczeło, więc jak mogło się skończyć idiota.


Chochliczku dzięki za kome ;p
Mad chciała dopiec Alexowi ale nie wyszło po jej myśli.


Ostatnio zmieniony przez Szeherezada dnia 0:23:17 15-12-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chochlik
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 4045
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdzie muzyka tkwi w duszy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:21:39 16-12-09    Temat postu:

Bardzo smutaśny ten odcineczek
W sumie wole myśleć, ze ona nie chciała go urazić, a tylko bronić się przed nim. Nie zna go jeszcze na tyle, by móc mu zaufać i dlatego jego starania odebrała zbyt omylnie Szkoda, bo on naprawdę się starał...
Alex...Z nim samym jest już jest trochę gorzej...Zamiast jej wszystko wytłumaczyć i przekonać, iż darzy ją na prawdę szczerym uczuciem zabrnął w kłamstwo. Potraktował ją przedmiotowo i zdaje mi się, ze powinien za to zapłacić, gdyż jego słowa, były o wiele okrutniejsze niż Mad!
Czekam na newsa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vondyk
Cool
Cool


Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:49:50 17-12-09    Temat postu:

hej...
nie wiem czy komentowalam... ale skomentuje...
matko ale sie poplatalo.... ile on jej kwiatow kupil i ta kolia.... ona boi sie ze ja skrzywdzi i sie po prostu bronila i niechcacy skrzywdzila jego...
cos mi sie zdjae, ze to dopiero poczatek ... ale na pewno nie koniec ich znajomosci...

a to dobre udawlaa, ze sie narypala?? ahhaha to mnie tez nabrala aaaaaaaahahahahhaha xD
keidy nasytepny... mzoesz wstawic juz?? nie moge sie dovczekac!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szeherezada
Generał
Generał


Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 8888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z miejsca, którego nikt nie zna...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:00:26 17-12-09    Temat postu:

Vondyk ty to czytasz normalnie szok przezyłam.
I jeszcze ci sie podoba
Odcinek sie pisze jak sie napisze to wstawie

A tak przyokazji niedośc ze pozbawiłas mnie mojego ulubionego boya hotelowego to jeszcze kolekcjonera zawiesiłaś

Chochlik dokładnie o to mi chodziło co prawda kombinowalam zeby on jej az tak nie zranił ale nic innego do głowy mi nie wpadło, wyszło jak wyszło.

Dziewojki dzięki za komy ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chochlik
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 4045
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdzie muzyka tkwi w duszy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:12:21 17-12-09    Temat postu:

Nie jak dla mnie świetnie to przedstawiłaś...Zrobiło się naprawdę ciekawie Zastanawiam się tylko jak on z tego wybrnie, bo to iż coś już do niej czuje to wiemy, tylko jak sobie poradzi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vondyk
Cool
Cool


Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:27:33 17-12-09    Temat postu:

Madziunia_(Rob);p napisał:
Vondyk ty to czytasz normalnie szok przezyłam.
I jeszcze ci sie podoba
Odcinek sie pisze jak sie napisze to wstawie

A tak przyokazji niedośc ze pozbawiłas mnie mojego ulubionego boya hotelowego to jeszcze kolekcjonera zawiesiłaś

Chochlik dokładnie o to mi chodziło co prawda kombinowalam zeby on jej az tak nie zranił ale nic innego do głowy mi nie wpadło, wyszło jak wyszło.

Dziewojki dzięki za komy ;*


ahahaha jaki tam szok moja skromna osoba czyta od samego poczatku twoja telke tylko kurde nie za bardzo mialam czas komentowac wszystko co czytam ahahaha xD
wybacz mi to
taaaa... pozbawilam cie boya hotelowego... ale wroci do lask na swieta bo juz mam pol napisane... tylko musze ogarnac sie z chemia ktora mecze drugi rok i wroce do pisania obu opowiadan

cczekam dzisiaj na odcinek jak worce od dentysty ma byc!! hahahaha... bede mialaopuchnieta gebe wiec badfz tak mila i zrob cos dla cierpiacego vondyka... aaaaahahahahaha
besos:*:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szeherezada
Generał
Generał


Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 8888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z miejsca, którego nikt nie zna...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:41:00 18-12-09    Temat postu:

Vondyk wybaczam
Kometarze nie są wazne najważniejsze ze czytasz i jest mi miło nawet bardzo miło z tego powpdu.
No dziś juz nie wstawie, i nie planowałam wstawiac niczego do świąt no, ale skoro tak cierpisz to jutro cos się tam się pojawi.
A zapomniałam tak sie ciesze ze moja moda na sex wróci Już doczekać się nie moge

Chochlik Alex nie będzie musiał ze dużo kombinować, to raczej sytułacja mu pomorze wiecej nie zdradze.


Ostatnio zmieniony przez Szeherezada dnia 0:44:39 18-12-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vondyk
Cool
Cool


Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:18:17 18-12-09    Temat postu:

Madziunia_(Rob);p napisał:
Vondyk wybaczam
Kometarze nie są wazne najważniejsze ze czytasz i jest mi miło nawet bardzo miło z tego powpdu.
No dziś juz nie wstawie, i nie planowałam wstawiac niczego do świąt no, ale skoro tak cierpisz to jutro cos się tam się pojawi.
A zapomniałam tak sie ciesze ze moja moda na sex wróci Już doczekać się nie moge

Chochlik Alex nie będzie musiał ze dużo kombinować, to raczej sytułacja mu pomorze wiecej nie zdradze.



oooooo jeah taaak to aj czekam.... aaaach scierpie katusze wiec jutro musi byc odcinek!! siii... dobranos buenas noches... good night ahaha xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zesiulaaaa
Detonator
Detonator


Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ełk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:40:30 18-12-09    Temat postu:

super telka czekam na newsa:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szeherezada
Generał
Generał


Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 8888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z miejsca, którego nikt nie zna...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:37:42 18-12-09    Temat postu:



14

Miała czekać na tego całego dyrektora Mendez Lopeza na parkingu przed wytwórnią, mieli jechać do jakiejś wioski nad morzem gdzien znajduje się Philippe Bossuet by podpisać ostateczną wersje umowy. Następnego dnia wrócić do Mexico City, a potem już nigdy więcej nic nie będzie jej łączyło z tą firmą. Położyła walizke i usiadła na niej czekając na tego który się spóźniał miał być o dziewiątej a już dziesięc po, co on sobie wyobraża, już ona nagada mu do słuchu jak się zjawi.
- Idziemy
Usłyszała głos za swoimi plecami, jeszcze mówi jej co ma robić nie dość, że się spóźnił to jeszcze jej rozkazuje - Posłuchaj ty nędzna podróbko - zaczeła wstając i odwracając się - dyre.. - zamarła była pewna, że już nigdy więcej nie będzie musiała oglądać jego paskudnej buźki - co ty tu robisz - wydukała.
- Przyszedłem po ciebie - starał się na nią nie patrzeć.
- Słucham coś ci się pomyliło ja czekam tu na dyrektora a nie idiote.
- Czekasz na mnie.
- Nie, już ci mówiłam, że na dyrektora Mendez Lopeaz czy jak mu tam.
- Ja jestem derekrorem - nie wytrzymał spojrzał prosto w jej oczy.
- Tak a ja wieżą Eiffla, twój ojciec na zebraniu przedstawił mi dyrektora i on napewno nie wygladał tak jak ty.
- Bo mnie zastępywał, ale dyrektorem jestem ja, więc przestań się kłucić i jedziemy.
- Nigdzie z toba nie jade - skrzyżowala ręce na piersi - nie ma mowy nie spedze z tym kretynem ani mimuty dłużej i niech w końcu przestanie świdrować mnie tymi swoimi boskimi oczkami.
- A właśnie, że jedziesz - zaczeła wyprowadzać go powoli z równowagi.
- Nie ma mowy, nie będziesz mi rozkazywał, narazie - chwyciła walizke i chciała odejść, złapał ją za ramie i obrucił w swoją strone.
- Do kąd się wybierasz - nie ma mowy nigdzie się stąd nie ruszy, nawet siłą zaciągne ją do auta.
- Do domu, nie mam zamiaru z tobą nigdzie jechać - jak on śmie jej rozkazywać.
- Ja też z tobą nie, ale niestety musze cię zcierpieć, bierz walizke i idziemy.
- Nie mam mowy nie zmusisz mnie - i ruszyła w strone wyjscia, wściekła jak osa.
- Ja nie - krzyknął za nią - ale powiem ambasadorowi, że nie wywiązałaś się z umowy jestem ciekwy co mu powiesz - uśmiechał się, wiedział że to był cios poniżej pasa, ale inaczej nie ruszyli by się z tąd do wieczora.
- Yyyyy niech cię szlag Alexsie Mendiolo jeszcze pożłujesz obiecuje ci to - obdażyła go pogardliwym spojrzeniem i ruszyła w strone samochodu.
Jechali już dobre dwie godziny w ciszy żadne się nie odzywało Madeleine mieła dosyć włączyła radio zaczeła szukać jakiejś ciekawej stacji.
- Możesz w końcu coś ustawić.
- Szukam czegoś ciekawego jak byś nie zauważył.
- To znajdz szybciej.
Nie odpowiedziała nie miała zamiaru zagłębiać się w nie potrzebną dyskusję, w końcu znalazłamiła słuchowisko na temat "Jak pozbyć się oszustów ze swojego życia i otoczenia" - o widzisz to coś o tobie może wkońcu się dowiem jak się ciebie pozbyć.
To oczywiście Alexowi nie przypadło do gusto włączył płyte, na co Madeleine przałączyła na radio - słuchałam tego.
On zrobił to samo - już nie słuchasz - stwierdził.
Coraz bardziej ją irytował - byłam pierwsza - znowu grało radio, które po chwili przełączył.
- Ale to mój samochud.
- Co z tego - mało ją to obchodziło, nie będzie słuchać jakiegoś badziewia - nie mam zamiaru tego słuchać - właczyła przełącznik.
- Ale będzisz musiała - uśmiechnął się złośliwie wyączając piosenke.
- Nic nie musze.
- A własnie, że tak.
- Już ci mówiłam byłam pierwsza.
- A ja mówiłem, że nic mnie to nie obchodzi.
- Imbecyl
- Idiotka
- Orangutan
- Małpa
- Wariatka
- Kretyn
Madeleine nie wytrzymała nikt bezkarnie nie będzie jaj obrażał, wyciągneła płyte z otwarzacza i przełamała na pół.
- Co ty robisz - wrzasnął.
- Ratuje swoje uszy - ponownie włączyła radio.
On jej tego nie daruje zniszczyła jego płytę, wyciągnął panel i schował do kieszeni
- Oddawaj - krzykneła.
- Nie skoro ja nie moge słuchać to ty też nie - spojrzał na nią - jesteś mi winna nową płyte.
- Tak na pewno już lece ci kupić.
Znowu zapadła błoga cisz, ale tylko na momęt.
- Uważaj jak jedziesz, wjechał byś w samochud przed nami.
- Nie wjechałbym - odparł krótko.
- A własnie, że tak.
- Nie i daj mi prowadzić w spokoju.
- Jak byś umiał prowadzić to bym się nie czepiała.
- Umiem - miał ochote wysadzić ją na środku drogi - ale prosze jak jesteś taka mądra to moge oddac ci kierownice.
- Pewnie, ale mam europejskie prawko które tutaj jest nie ważne.
- Taa - warknął.
- Zwolnij jedziesz za szybko - przyspieszył jeszcze bardziej na złość jej - Zwolnij bo będziesz bulił mamdat.
- To ja będę nie ty.
Zaczeła się podejżanie uśmiechać do swoich myśli.
- Kiedy będzie stacja benzynowa.
- Co chce ci się śusiu nie ma mowy nigdzie się nie zatrzymuje.
- Nie musisz za niedługo ałto samo się zatrzyma.
- Co ty gadasz tankowałem do pełna - spojrzał na kontrolke, miała racje jak zaraz nie będzie staci to daleko nie zajadą.
- Niedość, że nie umie prowadzić to jeszcze nie zatankował - zaczeła się śmiać, nie mogła się powstrzymać.
Miał dość zachamował z piskiem opon zatrzymując się na poboczu, wysiadł z samochodu i trzasnął dzwiami. Zabije ją, normalnie nie wytrzymam, udusze gołymi rękami zakopie w lesie nawet mnie nie wsadzą tylko dadza medal za przysługe społeczeństwu. Był tak wściekły, że czuł jak pięści zaciskają się coraz mocniej a krew przestake dopływa do palców.
Postanowiła, że poczeka aż ochłonie chyba troche przegiełam po jekiś pięciu minutach wysiadła z samochodu i podeszła do niego.
- Przeszło ci już - nic nie mówił nawet na nią nie spojrzał - możesz mi chociaż powiedziec kiedy ci przejdzie bo nie mam zamiaru tkwić na tym pustkowiu z tobą.
- To będziesz musiała bo dopuki się nie zamkniesz nigdzie z toba nie pojade.
Patrzyła na jego plecy, ze zdziwieniem - może troche przesadziłam ale nalezało mu się, pomyślala - dobra niech ci będzie obiecuje że już się nie odezwe do końca podróży tylko już jedźmy.
Podszedł do dźwi nie raczac jej swoim spojrzeniem pociądnął za klamke, ale dzwi nie dgrneły, pociągnął jeszcze raz i zero reakcji, zablokowane. Ona podeszła do swoich to szmo złapała za tylnoe dzwi nie drgnały.
- Otwórz dzwi.
- Nie moge.
- Dlaczego?
- Zostawiłem kluczyki w aucie.
- Nie masz zapasowych.
- Mam są w torbie w bagażniku.
- Ty chyba żartujesz nie jesteś aż takim idiotą, żeby zatrzasnąć kluczyki w samochodzie.
- Trzeba był mnie nie wkurzać to do niczego by nie doszło.
- Że to niby moja wina, - zaczeła krzyczeć - jak byś umieł prowadzić.. - przerwał jej.
- Zamknij się w końcu - walnął piescią w auto miał dość doprowadzała go do białej goraczki - to nic nie pomorze.
- Yyyyy - on mnie wykończy jak nic będzie na mojim grobowcu napisane piekna i młoda Madelein zmarła w wyniku wykończenia nerwowego przez najwiekszego idiote świata. zaczeła oddychać głęboko i zbierać myśli - Co teraz zrobimy - powiedział doś spokojnie, nie chciał aby znowu się na nią wydarł.
- Nie mam pojęcia - próbował zebrać myśli i coś wymyślić ale nic mu nie przychodziło go głowy, pierwszy raz znalazł się w takiej sytułacji i to jeszcze z nią, tą która doprowadzała go do szału i przyktórej nie mógł się na niczym skupić.
- Trzeba wybić szybe.
- Chyba zweriowałaś - poraz pierwszy spojrzał się na nią.
- A niby jak chcesz wyciągnać kluczyki.
- Nie wiem, ale nie wybije szyby.
Podeszła w głab lasu gdy wróciła po dość długim czasie, nie zauważył jej obecności a tym bardziej, że trzyma coś w ręce podeszła do auta - ty nie ale ja tak - powiedział i trzepnała kamieniem z całej siły w szybke drugich dzwi od strony kierowcy. Nie zdążył jej powstrzymać gdy zjawił się koło niej już było po wszystkim wypchneła szybe, wsadziła ręke do środka i odblokował dźwi, miała gdzieś, że alarm się włączył. Weszła do środka wyłączyła go, Alex stał jak zamurowany - mam ci wysłać zaproszenie - wróciła na swoje miejsce a on wsiadł miali farta nie daleko była stacja, zatankowali i jechali dalej nie odzywając się, Mad wolała dotrzymać słowa miała dość kłutni, ale nie wytrzymała i wkońcu się odezwała.
- Nie wściekaj się za tą szybe nie było innego wyjścia.
- Nie wściekam się.
Zatkało ją, jak to się nie wścieka przecież wybiła szybe w jego cudeńku każdy facet ma fioła na punkcie swojego wozu, wiedział, że on nie jest wyjądkiem.
- To nie moje auto - nie patrzył na nią, ale miał ochote się rozesmiać widok jej miny był dla niego najlepszą nagrodą za te katusze.
Zrobiła jeszcze bardziej zdziwioną mine jeśli wogóle jest to możliwe - jak nie twoje - wyjąkała.
- Wiesz jak wygląda moje porsche którym o mało cię nie przejechałem i wielka szkoda nie musiał bym się teraz z tobą meczyć, jest w warsztacie na przeglądzie więc ambasador zaproponował, że pożyczy mi swój.
- Jaki ambasador - dokonale wiedział nie musiała się pytać, ale wolała się upewnić.
- Nicolaz Cortez
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to nie twój samochud.
- Nie pytałaś - spojrzał się na nią z perfidnym uśmieszkiem.
- Zrobiłeś to specjelnie.
- Udowodnij.
Zrobił to specjelnie, była tego pewna, teraz to może już się pakować do domu nawet dziadek jej nie pomorze, Cortez jej tego nie daruje i nawet Juan Pablo jej nie uratuje. Właśnie skończyła swój staż i przez co, przez jakiggoś idiote. Ambasador w życiu mi nie uwieży, wkońcu przyjaźni się z jego ojcem ale moim dziadziem też to moż mnie oszczędzi. Tak po tym wybryku na przyjęciu wywali mnie jak nic, nawet jak bym coś wymyśliła to ten idiota mnie wyda i będzie się napawał swoim sukcesem. Dlaczego ja nie myśle musze sobie jakiś przeszczep muzgu zafundować.


Odcinek może i długi ale beznadziejny i nic nie wnisi.
Brawa dlatych któzy przez niego przebrneli.
Postaram się zeby nastepne były ciekawsze, wkońcu MyA będą nad morzem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney
Detonator
Detonator


Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ck
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:17:46 18-12-09    Temat postu:

On coś do niej czuje, a ona go tak potraktowała...
Ale ona jest upierdliwa. Dziwię się jemu, że do końca nie wybuchł.
Czekam na dalsze wydarzenia Daj jak najszybciej!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chochlik
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 4045
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdzie muzyka tkwi w duszy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:37:39 18-12-09    Temat postu:

Jak dla mnie bomba, odcineczek
Oni oboje zachowują się jak przekupki na targu...Ani jedno, ani drugie, chyba nie ustąpi.
Wydaje mi sie, czy Aleks chyba jest o wiele bardziej cierpliwy niż Mad. Ona faktycznie ma charakterek i potrafi zdenerwować człowieka podczas jazy i nietypowych sytuacji
Ciekawe ile on jeszcze z nią wytrzyma i jak "skończy" się jej praca
Może jednak ktoś odpowiedni się za nią wstawi
Czekam na newsa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 4 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin