Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Przywróć mnie do życia" - ODCINEK 28 (4.11.12)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:42:42 28-12-11    Temat postu:




ODCINEK 2

Segundo wrócił do domu niezwykle zmęczony i rozgniewany po ciężkim dyżurze. Miał szczerą nadzieję, że w korytarzu nie spotka swojej żony i uda mu się po cichu skierować od razu do swojego gabinetu, w którym miał kanapę, na której od dłuższego czasu spał, omijając sypialnię. Pech jednak chciał, że kobieta właśnie wychodziła z łazienki, owinięta zielonym, frotowym szlafrokiem.
-Wróciłeś, Kochanie.- rzuciła mu się na szyję i obdarowała go z zaskoczenia pocałunkiem.
-Daruj sobie, Danielo, proszę. Dobrze wiesz, że nas już nic nie łączy. Nic poza papierkiem.- odepchnął ją delikatnie, starając się oswobodzić z jej objęć i uniknąć jej lamentu.
-Wszystko jeszcze da się naprawić. Obiecałeś, że dasz mi jeszcze jedną szansę. Obiecałeś! Słyszysz? Obiecałeś!- do jej oczu napłynęły łzy.
-Obiecałem, ale obawiam się, że to jest ponad moje siły.- odparł, trąc dłonią o swoją brodę, czując przy tym odbijający już zarost.
Skierował się do swojego gabinetu, ale kobieta poszła za nim, nie dając tym samym za wygraną...
-Błagam, porozmawiajmy!- poprosiła go, ale mężczyzna nawet na chwilę nie złagodniał, a jego czoło było zmarszczone, sugerując jego niezadowolenie.
W tej chwili usłyszeli, że nadeszła wiadomość faksowa. Daniela chwyciła kartkę, zanim Segundo w ogóle zdążył wyciągnąć rękę.
-Oddaj mi to, proszę.- powiedział stanowczo, ale spokojnie, spoglądając na nią przy tym srogo.
Kobieta pomimo prośby męża, spojrzała na kartkę i zaczęła czytać na głos.
-Fundacja „Pomóżmy Afryce”. Potwierdzenie przyjęcia zgłoszenia p. Segundo Girona na półroczny wyjazd do...- nie mogła dalej czytać, bo głos zaczął jej drżeć, a ręce się trzęsły. -Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć, co?!- krzyknęła, spoglądając na niego pytająco, z ogromnym wyrzutem.
-Yyyy... Zamierzałem Ci o tym powiedzieć, ale jeszcze wszystko nie było pewne. Jak widać, dopiero teraz dostałem potwierdzenie. Nie mogłem przecież informować Cię nie mając pewności, czy mnie przyjmą.- rzucił chłodno do żony, siadając w fotelu i rozprostowując obolałe nogi.
Widział jej reakcję i ból malujący się w jej oczach, ale mimo wszystko nie potrafił zachowywać się inaczej. Od dawna próbował wybaczyć jej zdradę, ale nie mógł się przemóc, mimo usilnych prób. Uznał więc, że wyjazd będzie najlepszym rozwiązaniem. Ucieknie od problemów, od niewiernej żony, a przede wszystkim pomoże potrzebującym ludziom w Afryce. Zawsze miał serca dla ludzi i chciał nieść pomoc, tym którzy tego potrzebowali.
-Nie możesz mi tego zrobić! Nie wyjedziesz!- krzyczała zdruzgotana Daniela, mając chęć podrzeć papier w drobny mak.
-Zawsze o tym marzyłem. Chciałem pomagać ludziom.- powiedział, unikając kontaktu wzrokowego.
-Pomagać ludziom? A co ze mną? Mi nie chcesz pomóc!- poirytowała się, bezdusznością męża tylko dla niej.
Wolał on bowiem zbawiać cały świat, niż postarać się, aby ich małżeństwo odżyło, jak kiedyś.
-To już postanowione. Przykro mi. Za 3 miesiące wyjeżdżam, a teraz wybacz, ale muszę wziąć prysznic i odświeżyć się po ciężkim dyżurze.- zakomunikował, wstając z fotela i wymijając ją szybkim ruchem, tak by nie zdołała go zatrzymać.
Poszedł prosto do łazienki, zostawiając poddenerwowaną Danielę w gabinecie. Kobieta była niezwykle wściekła. Nie dość, że mąż jakiś czas temu nakrył ją z kochankiem w ich sypialni, to teraz chce ją opuścić, mimo iż wcześniej obiecał, że da jej jeszcze jedną szansę i spróbują naprawić swoje małżeństwo. Grunt zaczął jej się sypać pod nogami. Miała tyle do stracenia. Nie tylko męża, ale i większość majątku.
-Po cholerę podpisywałam tą intercyzę! Teraz zostanę z niczym! Bez męża, bez pieniędzy...- syczała ze złości, tłukąc przy okazji wazon znajdujący się w gabinecie męża. -Zaraz mnie szlag trafi!!!- powiedziała sama do siebie.
Usiadła zatroskana na kanapie, nerwowo ugniatając poduszkę i tupiąc nogą.
-Nie wyjedziesz! Po moim trupie!- schowała ręce w dłoniach, starając się wymyślić coś, co zatrzyma lekarza w kraju.

&&&

Sergio Velasquez dotarł do szpitala i skierował się od razu w stronę poczekalni. Ujrzał siedzącą w niej Ivian, a widok ten krajał mu serce na tysiące małych kawałków. Wyglądała niczym siedem nieszczęść. Cała we łzach, z tępym spojrzeniem i ogromnymi workami pod oczami. Ciągle patrzyła tylko w jeden punkt, zupełnie go nie zauważając. Dopiero, gdy usiadł obok niej, oparła głowę na jego ramieniu i cicho zaszlochała.
-Dominic nie żyje.- jęknęła.
Wiadomość ta wstrząsnęła Velasquezem, jednakże nie mógł tego dać po sobie poznać. Chociaż na usta cisnęło mu się wiele pytań: „Jak?” i „Dlaczego?” , postanowił zachować milczenie, aby nie męczyć załamanej dziewczyny. Pogładził ją po głowie i pocałował w sam jej czubek.
-Cii, Maleńka...- powiedział spokojnym głosem, ojcowskim, czując ogromny ból.
Nie dość, że jego ukochana Ivian tak cierpiała, to jeszcze stracił mężczyznę, który był jego rodziną i którego tak bardzo cenił, za to jaki był i jak kochał jego podopieczną.
Sergio wychował Ivian, której rodzice zginęli w katastrofie lotniczej, gdy ta była jeszcze mała. Był bratem jej matki, Anity oraz ojcem chrzestnym. Odpowiedzialność, jaka na niego spadła, była ogromna i trudna, gdyż w momencie przejęcia prawa opieki nad małą Ivian, był dopiero co po studiach i zaczynał pracę naukową. Poświęcił Ivian całe swoje życie i kochał ją, jak własne dziecko. Od zawsze była dla niego najważniejsza i nigdy nie założył swojej własnej rodziny, w obawie, że jego partnerka, mogłaby mieć problem z zaakceptowaniem dziewczynki. To właśnie on zaraził Sarcos wielką pasją do biologii, pokazując jej przy tym piękno świata oraz fascynujące jego elementy składowe, od morfologi, aż po samą budowę molekularną. Wspierał ją od początku w jej drodze naukowej, dając przykład oraz pomoc. Cieszył się, że poszła w jego ślady. Teraz czekała go kolejna ciężka misja, która w tym momencie go dosłownie przerażała. Musiał swojej „małej dziewczynce” pomóc po śmierci męża. Kiedy oddawał ją w jego ręce, czuł duży spokój i pewność, że właśnie z tym mężczyzną będzie szczęśliwa. Nie mógł jej jednak uchronić przed zaistniałą sytuacją, chociaż gdyby potrafił, to zrobiłby wszystko, aby przywrócić Dominicowi życie.
-Zabierz mnie do domu...- wystękała cichym głosem, unosząc swoją głowę i spoglądając na niego.
-Oczywiście.- odpowiedział, pomagając jej wstać i chwytając za rękę. -Musimy pojechać najpierw po Twoje rzeczy.
Dziewczyna jedynie kiwnęła głową. Po niedługim czasie dotarli do domu jej i Dominica. Weszli do niego razem. Ivian rozejrzała się po mieszkaniu. Wszystko w nim wyglądało, jak zwykle. Jakby ten potworny wypadek, był jedynie koszmarem i nigdy nie zdarzył się naprawdę. Na krześle wisiała koszula Dominica, pod drzwiami stały jego kapcie, a w kuchni na stole jego ulubiony kubek ubrudzony po porannej kawie oraz talerze po ich wspólnym śniadaniu. Szła niczym zahipnotyzowana, wprost do garderoby, aby jak najszybciej wziąć kilka swoich rzeczy i wyjść z domu, w którym wszystko kojarzyło jej się jedynie z nim. Otworzyła drzwiczki od szafy i cicho zapłakała, ujmując w dłonie sweter Dominica i zaciągając się jego zapachem.
-Zostaw to.- powiedział z żalem Sergio, zabierając jej go i kładąc z powrotem na półce. -Kiedy już się otrząśniesz, zajmiemy się jego rzeczami, a teraz, weźmy tylko to, co najpotrzebniejsze.- zaczął pakować do walizki jej rzeczy. -Gotowe. Idziemy.- zakomunikował, pociągając ją za rękę.
Ivian przechodząc obok sypialni, chciała do niej wejść, ale Sergio mocniej ją pociągnął.
-Jeszcze nie czas.- przytulił ją
-Masz rację, jeszcze nie czas. Tylko, czy kiedyś odpowiedni czas nadejdzie?
-Na pewno, Skarbie.- odpowiedział, obejmując ją ramieniem.
-Wiem, że nie...- powiedziała cicho.
Zamknęła drzwi na klucz i wrzuciła je do torebki.
-Możemy jechać?- zapytał, spoglądając na nią?
-Tak, możemy.- odpowiedziała, biorąc w samochodzie kolejną dawkę leku na uspokojenie, który po kilkunastu minutach ponownie ją otępił.- Musimy zająć się pogrzebem.- powiedziała anemicznym głosem, związując włosy niedbale w kucyk.
-Zajmę się tym.- zapewnił.
-Dziękuję.- wykrztusiła z siebie.
-Niczym się nie martw, a teraz połóż się do łóżka.- poprosił, odprowadzając ją po powrocie do sypialni, która niegdyś należała do niej, zanim jeszcze wyszła za mąż.
Kiedy się położyła, przykrył ją kocem i delikatnie pocałował w czoło.
-Będę czuwał przy Tobie całą noc.- zapewnił, mając nadzieję, że dziewczynie uda się w końcu usnąć, chociaż domyślał się, że nie przyjdzie jej to zbyt łatwo. Głaskając ją po włosach przypominał sobie chwile, gdy czytał jej bajki przed snem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:24:22 28-12-11    Temat postu:

Muszę przyznać, że bardzo przyjemny odcinek Przypuszczałam, że Maritza odegra tutaj rolę villany (w końcu jest do nich stworzona), ale nie sądziłam, że będzie akurat żoną Segunda. Fakt ten cieszy mnie jednak, bowiem utrapienie z kobietą, z którą związanym się jest węzłem małżeńskim jest dużo większe, niż z dziewczyną, czy narzeczoną. A Daniela kreuje się na zdesperowaną babeczkę, która za nic w świecie nie chce stracić przystojnego męża i jego pieniędzy.

Czytając zaś o Ivian, człowiekowi momentalnie serce się kraje, będąc świadkiem jej bólu i cierpienia. Całe szczęście, że ma oparcie w Sergiu, który jest dla niej, niczym rodzony ojciec. Cudowny człowiek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:47:01 28-12-11    Temat postu:

Odcinek bardzo smutny z powodu rozpaczy Ivian. Świetnie ukazałaś jej tragedię, czytając miałam wrażenie, że tam jestem i widzę ją we łzach... Przykro mi z jej powodu, ale cieszę się, że ma przy sobie Sergia, który pomoże jej w tych trudnych chwilach

Daniela jest niesamowita. Świetnie potrafi omamić człowieka. Na początku jak zaczęłam czytać ten odcinek, myślałam, że jest to kolejna kobieta, którą mąż się znudził. Ale w trakcie czytania zrozumiałam, że jest przebiegła i kryje swoje prawdziwe oblicze Do tej roli dobrałaś odpowiednią aktorkę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:10:31 28-12-11    Temat postu:

Dziękuję Wam bardzo za przychylne komentarze

Monika, dobrze zauważyłaś, ze Daniela odegra tutaj rolę villany Myślę, że zrobi ona wszystko, aby zatrzymać przy sobie męża.
Sergio jest naprawdę cudownym człowiekiem. Nie wiadomo, jakby wyglądało życie Ivian, gdyby nie dobroć i poświęcenie jej wuja.

Dudziak, cieszę się, że wpadłaś Jest mi niezwykle miło czytać, że wczułaś podczas czytania Odnotuję to jako mój mały sukces, który na pewno napędzi mnie do pracy
I ja uważam, że Maritza pasuje do tej roli genialnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:57:07 28-12-11    Temat postu:

Maritzę kojarzę tylko z ról właśnie takich kobiet, więc dla mnie nie będzie trudne wyobrazić ją sobie w roli intrygantki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:32:22 29-12-11    Temat postu:

Dudziak napisał:
Maritzę kojarzę tylko z ról właśnie takich kobiet, więc dla mnie nie będzie trudne wyobrazić ją sobie w roli intrygantki


Maritza to bardzo dobra aktorka. Ja pisząc jej kwestię również sobie wyobrażam ją, jak to odgrywa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:18:58 03-01-12    Temat postu:



ODCINEK 3

Pochmurny dzień, rozległy cmentarz, tłum ludzi ubranych w ciemnym kolorze, a wśród nich ona... Niby taka sama, jak każdy, a skupiała na sobie widok wszystkich dookoła, jak gdyby była inna niż oni. Wpatrywała się smutnymi zapłakanymi oczami w dębową trumnę, dotykając ją jedną dłonią, sama nie wiedząc, co się wokół niej dzieje i nie mogąc przyjąć do siebie tego, co za chwilę się stanie. Wirowało jej w głowie od rozpaczy oraz nadmiaru środków uspokajających, których wzięła tego dnia więcej niż zwykle. Była niczym zahipnotyzowana. Nie zauważała ludzi wokół siebie, jakby ich w ogóle nie było. Jej oczy skupiły się jedynie na złotym napisie na trumnie: „Dominic Hilton. Żył lat 35. Zginął śmiercią tragiczną”.
-To nie może być prawda...- jęknęła cicho sama do siebie, wciąż zaprzeczając teraźniejszości. -To wszystko, to zły koszmar.- dodała, drżąc.
-Ciii.- szepnął jej na ucho Sergio ojcowskim, zatroskanym głosem, chwytając ją mocniej za rękę, nawet na chwilę jej nie wypuszczając z uścisku.
-Błagam, powiedz mi, że to nie dzieje się naprawdę! Proszę! Obudź mnie z tego koszmaru.- błagała wuja, który czuł się w tej chwili całkowicie bezradny.
Rozpacz Ivian, spowodowała szepty wśród tłumu.
-”Biedna dziewczyna”, „Bardzo jej współczuję”, „Nie może się biedaczka pozbierać”- mówili między sobą.
-Chcę go ostatni raz zobaczyć.- powiedziała, przerywając księdzu przemówienie i powodując, że zapadła głucha cisza wśród zebranych.
Duchowny spojrzał na nią miłosiernie i przerwał nabożeństwo. Ivian podeszła do drewnianej trumny, a wuj pomógł jej uchylić wieko. Po policzkach kobiety spłynęło kilka łez, które powędrowały wzdłuż jej policzków i skapnęły wprost na twarz zmarłego, gdyż była nad nim pochylona.
-Żegnaj ukochany. Zawsze będę Cię kochać.- wyszeptała, spoglądając ostatni raz męża, wkładając do jego trumny, tuż obok twarzy, białą różę. -Możemy kontynuować.- wydusiła z siebie ledwo, opadając bezwiednie na krzesło, gdyż zakręciło jej się w głowie od emocji, dając jednocześnie ręką znak Velasquezowi, aby zamknął wieko oraz księdzu, że może kontynuować mszę żałobną.
-Czas złożyć ciało naszego brata, Dominica do grobu na wieczny spoczynek.- zakomunikował ksiądz, na co Ivian aż zadrżała.
Chwilę później złożono jego ciało do ziemi. Ivian chwyciła w dłoń garstkę żółtego piasku i sypnęła ją na trumnę, a chwilę później uczyniła to reszta zebranych, a w nich rodzina, przyjaciele oraz wykładowcy uczelni. Nie zabrakło również jego studentów, którzy niezwykle go cenili, za jego wiedzę oraz talent pedagogiczny. Wynajęta ekipa zasklepiła grób oraz ułożyła kwiaty.
-Tak mi przykro.- powiedział znajomy Dominica, podchodząc do Sarcos i ją obejmując.
Dziewczyna nie była w stanie powiedzieć nawet jednego słowa, a przyjmowanie kondolencji było ponad jej siły. Wolała więc schronić się w ramionach wuja, tak jak w dzieciństwie, kiedy zawsze bronił jej przed całym światem.
-Zabierz mnie do domu.- szepnęła mu na ucho po prawie dwóch godzinach stania nad grobem, na co on oczywiście się zgodził.
Skierowali się w stronę wyjścia.
-Ivian...- usłyszała za swoimi plecami znajomy głos, odwróciła się i ujrzała przed sobą ciemnowłosą, niebieskooką kobietę z dużą walizką.
-Jovita? Nie wiedziałam, że przyjedziesz z tak daleka.- wydukała Ivian.
-Musiałam. Nie mogło mnie tutaj nie być. Chociaż spóźniłam się, bo lot miałam opóźniony o kilka godzin.- powiedziała z żalem kobieta, obejmując wdowę po swoim kuzynie, a zarazem jedną z najlepszych przyjaciółek, jeszcze z lat studenckich. - Chciałam się przywitać, zanim pojadę do hotelu.
-Możesz się u nas zatrzymać. Będzie Ci lepiej, niż w hotelu.- zaproponowała Ivian, na co kobieta się uśmiechnęła lekko i zgodziła, ale nie ze względu na wygodę.
Czuła, że powinna być teraz przy niej, gdyż Sarcos nie wyglądała dobrze. Widać było, że nie spała od wielu godzin oraz prawie przedawkowała z lekami na stres. Sergio odczuł pewnego rodzaju ulgę, gdyż wiedział, że w opiece nad Ivian przyda mu się kobieca ręka.

&&&

Daniela siedziała na łóżku, jedynie w koszulce nocnej i piłowała sobie paznokcie, aby nadać im kwadratowy kształt. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Założyła więc szlafrok oraz kapcie i ruszyła w stronę drzwi wejściowych.
-Kogo to licho niesie?- powiedziała z niezadowoleniem, nie mając najmniejszej ochoty na niczyją wizytę. -Czyżby Segundo czegoś zapomniał?
Otworzyła drzwi, a do pomieszczenia wpadł przystojny brunet i zanim zdążyła zareagować, złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
-Aaaa, co Ty tutaj robisz?!- obruszyła się kobieta, poprawiając nerwowo szlafrok. -Tyle razy Ci mówiłam, abyś tutaj nie przychodził!
-Ciiii...- zamknął jej usta kolejnym pocałunkiem. -Stęskniłem się.- wyszeptał, między całusami.
-Przestań, proszę! Segundo dopiero wyszedł i może czegoś zapomnieć i się wrócić!- odepchnęła go lekko, bojąc się, że mąż drugi raz złapie ją na gorącym uczynku .
-Przecież to pracoholik. Będzie siedział w pracy tak długo, jak się da, więc przynajmniej na dobę mamy go z głowy. On zawsze stawia pracę na pierwszym miejscu, a Ty nie możesz być zaniedbana. Potrzebujesz mężczyzny.- jego oczy zaświeciły się, wyrażając jego pożądanie.
Nie mógł więc oprzeć się położeniu swojej dłoni, na jej udzie i przywarciu jej do zimnej ściany. Ustami zaczął całować jej dekolt oraz smukłą szyję, powodując, ze nogi zaczęły jej mięknąć. Wyczuwając narastające w niej pożądanie oraz wzmożony oddech, rozsunął delikatnie poły jej szlafroka i wsunął swoją dłoń w okolice jej kobiecości, zaczynając coraz odważniejsze pieszczoty. Daniela nie mogąc już dłużej wytrzymać, zaczęła powoli rozpinać jego koszulę, uwidaczniając rozgrzaną klatkę piersiową.
-Pragnę Cię.- powiedział, spoglądając jej w oczy.
-Ja Ciebie również.- odpowiedziała, nie mogąc już dłużej oszukiwać swojego ciała.
Słowa kobiety były dla niego znakiem, że najwyższa pora zabrać ją na łóżko. Pochwycił więc ją na ręce i zaniósł do sypialni. Pomieszczenia, które jeszcze jakiś czas temu, dzieliła ze swoim mężem. Nie przeszkadzało mu to jednak, a wręcz podsycało jego pożądanie, powodując większy dreszczyk emocji. Daniela pospiesznie rozpięła jego spodnie oraz zsunęła stopą jego bokserki. Kiedy był już całkowicie oswobodzony, mógł w nią wejść i rozkoszować się nieziemskim seksem. Gdy obydwoje osiągnęli upragnioną rozkosz, opadli bezsilnie na łóżko z dużymi uśmiechami zadowolenia na twarzach.
-Brakowało mi tego.- zaśmiała się. -Ale zdarzyło się to ostatni raz.- dodała po chwili.
-I tak wiem, że kłamiesz. Nie umiesz mi się oprzeć, moja piękna.- przyznał, kładąc dłoń na jej brzuchu. -Powinnaś odejść od męża.- powiedział bez ogródek.
-Przecież wiesz, że od niego nie odejdę. Mam zbyt wiele do stracenia.- odpowiedziała już o wiele poważniej, nakrywając się prześcieradłem.
-Dobrze wiesz, że ze mną byłoby Ci lepiej.
-Być może.... Ale nie utrzymałbyś nas ze swojej pensji fotografa.- powiedziała z niezwykłą szczerością.
-Możesz więc obskubać z kasy swojego męża, a potem wpaść w moje ramiona.
-Jak mam go oskubać, skoro podpisałam intercyzę.
-To był Twój największy błąd.- przyznał. -Jednakże nie wiem, jak długo będę zadowalał się jedynie mianem Twojego kochanka.
-Myślę, że dość długo, bo Segundo postanowił wyjechać na pół roku.- wypaliła ze złością.
-Słucham?! Czym sobie zasłużyłem na tak wspaniałą nowinę- zapytał, nie kryjąc zadowolenia.
-Robert, tutaj nie ma się z czego cieszyć! On chce rozwodu... A ja nie mogę mu go dać i koniec! Straciłam przy nim zbyt wiele lat. Zresztą nie zamierzam wrócić do posady pielęgniarki! Nienawidziłam tej pracy!
-Już cicho.- zamknął jej usta pocałunkiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:40:44 03-01-12    Temat postu:

Ajj biedna Ivian - serce się kraje, będąc świadkiem jej rozpaczy, smutku i bezsilności. Przykro mi, że straciła miłość swojego życia i wcale nie dziwi mnie fakt, że tak ciężko jest przyjąć ją jej do wiadomości. Cieszę się jedynie, że ma u boku już nie tylko opiekuńczego Sergia, ale także przyjaciółkę Jovitę - dla której również wiele znaczy

Z kolei akcja pomiędzy Danielą, a Robertem bardzo zacna - poznaliśmy kobietę od tej diabelskiej strony, która nie potrafi oprzeć się urokowi kochanka. Swoją drogą faktycznie myślałam, że Segundo przyłapie ich na harcach, ale tak się jednak nie stało. Dla mężczyzny może to i lepiej - przeżyłby kolejne rozczarowanie swoją żoneczką
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:55:35 03-01-12    Temat postu:

Niestety kobieta nie ma teraz lekko. Po takiej tragedii ciężko się otrząsnąć.

Daniela ma w sobie dużo w diablicy, a z czasem będzie jeszcze gorzej :] I faktycznie ma słabość do kochanka, jak zauważyłaś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:57:32 08-01-12    Temat postu:



ODCINEK 4

Segundo po skończonej operacji, usiadł w poczekalni z kubkiem zimnej wody i rozprostował ramiona. Wszystko go bolało, bo spędził przy stole operacyjnym prawie 5 godzin. Dopiero po chwili odpoczynku zdecydował się pójść do szefa chirurgii, aby mu powiedzieć o swojej decyzji. Spodziewał się niestety, że przełożony może nie być zadowolony z faktu, że przez pół roku, będzie nieobecny w szpitalu. Podszedł pod drzwi jego gabinetu i zapukał.
-Segundo, co tam Cię sprowadza?- zapytał szef, podając mu rękę.
Bardzo lubił doktora Girona, gdyż był on jednym z najlepszych specjalistów w jego zespole, a zarazem jego byłym studentem, który od zawsze zapowiadał się na świetnego fachowca w tej dziedzinie.
-Chciałem z Tobą porozmawiać, ale ostrzegam, że możesz nie być zadowolony.- przyznał Segundo z niepewną miną.
-Mów śmiało.- ponaglił go.
-Wyjeżdżam za 3 miesiące.- wyrzucił z siebie wreszcie Giron.
-Rozumiem, ale gdzie i na jak długo?- zapytał, myśląc, że Segundo wybiera się na urlop.
-Myślę, że na pewno na pół roku.- powiedział zdecydowanie, mając jednak nadzieję, ze szef nie wybuchnie.
-Na ile?! Czy Ty mówisz poważnie?!- zapytał, robiąc wielkie oczy.
-Niestety tak.
-Ale gdzie Ty się wybierasz?
-Do Afryki.- wyznał, a w tym czasie sekretarka przyniosła im po filiżance mocnej, świeżo parzonej kawy.
-Co Cię tam niesie?! Nie rozumiem. Źle Ci w moim szpitalu? Zachciało Ci się wakacji? Nie wierzę, że mi wykręcasz taki numer.- poirytował się.
-Nic nie rozumiesz, Fernando. Jadę tam na misję pomocy tamtejszej ludności. Dostałem się do programu „Pomóżmy Afryce”, gdzie poszukiwani są młodzi, silni i odważni lekarze.
-Nie schlebiaj sobie dobrze?- skomentował mężczyzna. -Zawsze miałeś ogromne serce i wiedziałem, że prędzej, czy później oczy poniosą Cię gdzieś daleko. Wiem niestety, że nie mogę Cię zatrzymywać, chociaż bardzo bym chciał, bo jesteś jednym z moich najlepszych lekarzy. Będziemy musieli sobie jakoś bez Ciebie poradzić i mieć nadzieję, ze prędzej czy później tutaj wrócisz.
-Na pewno wrócę.- zapewnił. -Czuję jednak wewnętrzną potrzebę, aby tam jechać.
-Staram się zrozumieć. Naprawdę.- przyznał Fernando. -Jednakże obawiam się, ze za Twoim wyjazdem stoi coś więcej, niż jedynie wewnętrzna potrzeba.
-Nie. Wszystko jest w porządku.- zapewnił. -Zawsze przecież powtarzałem, ze prędzej, czy później pojadę na misję.
-Tak, tylko, że wtedy byłeś jeszcze smarkatym studentem, którego nie mogłem utemperować.- zaśmiał się przełożony. -Byłeś młody i przede wszystkim nie miałeś żony.- dodał. - A właśnie, co na to Daniela?- zapytał.
-Oczywiście nie jest zachwycona.- powiedział z przekąsem.
-Nie powinieneś jej zostawiać. Pół roku, to szmat czasu i może to wpłynąć destrukcyjnie na Wasze małżeństwo.- powiedział, gdyż jego pierwsze małżeństwo rozpadło się przez karierę.
-Fernando, błagam nie ojcuj mi tutaj.- starał się zażartować Segundo, aby zmienić temat.
-Czasem muszę...- zaśmiał się znajomy. -Co by nie było, zawsze możesz liczyć na moje wparcie i wiedz, że jestem z Ciebie bardzo dumny, chociaż przyznam, że trochę zły, że mnie opuszczasz i to na tak długo.- podał mu dłoń i mocno uścisnął. -Ale cóż... Grunt, abyś się realizował. Wiem, że mimo iż będzie Ci tam ciężko, to poradzisz sobie.
-Dziękuję. Nawet nie wiesz, ile znaczą dla mnie Twoje słowa, szefie.- uścisnął go.
-Przestań, Segundo, bo się jeszcze rozkleimy.- zażartował. -Na to przyjdzie czas za 3 miesiące, a teraz zawalę Cię robotą, abyś odpracował ten czas, w którym Ciebie nie będzie.
-Nie ma sprawy.- zaśmiał się młody lekarz. -Czas na mnie. Zaraz mam następny zabieg, więc muszę się przygotować.- zakomunikował i wyszedł z gabinetu i skierował się do dyżurki, gdzie wziął prysznic, przebrał się w nowy, świeży kitel i popędził do swoich obowiązków.

&&&
3 miesiące później
&&&


Ivian ciągle nie mogła pogodzić się ze śmiercią męża. Każdego dnia odwiedzała jego grób, przesiadując na ławeczce godzinami. Przeprowadziła się do wuja na stałe, a dom swój i Domica wystawiła na sprzedaż za dość niekorzystną cenę. Chciała się go jak najszybciej pozbyć, mając nadzieję, że pomoże jej to szybciej się pozbierać i zacząć życie od nowa. Od dnia wypadku, jeszcze w nim nie była, a wszystkie rzeczy jej zmarłego męża były spakowane do kartonów przez Sergia i Ivian miała je posegregować dopiero wtedy, gdy będzie na to gotowa... Tego dnia była umówiona z pierwszym potencjalnym kupcem w tajemnicy przed wujem. Sama myśl, że musiała pojechać pokazać mu dom, przyprawiała ją o dreszcze i ból głowy. Czuła nawet, że ma gorączkę, choć było to jedynie jej złudzenie. Ubrała się, wypiła kawę i wsiadła za kierownicę, aby pojechać na miejsce. Gdy zaparkowała pod domem poczuła, że serce wali jej niczym młot.
-Nie wysiądę! Cholera, nie wysiądę!- mówiła sobie, kurczowo trzymając się kierownicy.
Dopiero po chwili zebrała się w sobie i wyszła z auta. Otworzyła furtkę i podeszła do drzwi, w które wpatrywała się od dobrych 5 minut. Wyjęła klucze i powoli otworzyła zamek, a następnie delikatnie je pociągnęła, by jej oczom ukazał się korytarz. Zrobiła krok i przestąpiła próg, przypominając sobie w tej chwili, jak przenosił ją przez niego Dominic, tuż po ich ślubie. Łzy napłynęły jej do oczu, ale szła dalej. Niemalże podskoczyła, gdy drzwi zamknęły się z impetem przez przeciąg, robiąc ogromny hałas.
-O Boże!- krzyknęła i dopiero po chwili doszła do siebie.
Nie mogła oprzeć się chęci wejścia do ich sypialni, chociaż obawiała się, że może tego żałować. Pomieszczenie wyglądało niemalże tak samo, jak w dzień wypadku. W oczy rzuciło jej się natychmiast ich wspólne zdjęcie, które stało na małym regaliku. Ujęła je w dłonie i usiadła na łóżku, zalewając się przy tym łzami. Opuszką palca wskazującego gładziła po twarzy ukochanego, nie mogą wciąż uwierzyć, ze jego już nie ma. Osunęła się delikatnie na łóżko przytulając się do poduszki. Była to poduszka, na której zawsze spał Dominic. Wydawało jej się nawet, że czuje jego zapach.
-To przecież niemożliwe. Minęły już 3 miesiące.- westchnęła, mocząc ją łzami.
Tak bardzo pragnęła, aby ją teraz przytulił, pogłaskał po głowie, powiedział kilka miłych słów. Przywoływała go w duszy, licząc chociaż na jeszcze jedno spotkanie. Nie mogła przecież się nawet z nim pożegnać, gdyż odszedł tak niespodziewanie. Wyszedł z domu, jak każdego, innego dnia. Miał wrócić, ale... nie wrócił. Chwilami nawet chciała się na niego gniewać, gdyż nie rozumiała, jak mógł ją zostawić samą, zwłaszcza, że przysięgał jej, że nigdy jej nie opuści i zawsze będzie przy niej. Na dobre i na złe. Kupiec się spóźniał, a Ivian przytulona do poduszki, pogrążona w rozmyślaniach, w końcu zasnęła głębokim snem.


Ostatnio zmieniony przez Dull dnia 21:57:37 08-01-12, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:27:16 08-01-12    Temat postu:

Ajj, Segunda to ja już uwielbiam! Jest po prostu uroczy i koniec kropka! Podobała mi się jego rozmowa z przyjacielem - bo choć nie do końca szczera (mam na myśli temat tabu w postaci jego małżeńskich problemów), to widać, że panowie są w komitywie i świetnie się porozumiewają

A Ivian po raz kolejny przyprawiła mnie jedynie o smutek - brak mi już czasem słów, by wyrazić jak strasznie mi jej żal. Cieszy mnie jedynie fakt, że upłynęły 3 miesiące, a i ona i Segundo wyruszą w końcu na misję
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:00:10 12-01-12    Temat postu:

Monika, domyślam się, że smutek Ivian czasami potrafi być męczący, ale pisząc jej kwestię, wiem, że nie da się tak razu przejść do porządku dziennego, a pogodzenie się ze stratą bliskiej osoby bywa trudne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:46:43 13-01-12    Temat postu:

Fernando to na prawdę fajy facet i szef Sama chciałabym mieć takiego, z racji, że też chciałabym zostać lekarzem i taki szef byłby spełnieniem marzeń Miły, pomocny, martwi się o pracowników.. Już go polubiłam
A Segundo od początku wydawał się być świetny i tak jest nadal Czekam na jego spotkanie z Ivian, która nadal nie może się pogodzić ze śmiercią Dominica. I ciekawe kim jest ten kupiec domu, to będzie jakaś ważniejsza rola?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:55:24 15-01-12    Temat postu:

Dudziak, dziękuję bardzo za odwiedziny. Fernando, to faktycznie wymarzony szef i szkoda, że tacy zdarzają się rzadko
Do spotkania protów jeszcze trochę czasu.

A teraz nowy odcinek:







ODCINEK 5

Segundo zaczął się pakować. Jutro miał wreszcie wylecieć w podróż swojego życia, a raczej ucieczki od rzeczywistości. Do walizki wsadzał wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, upychając je tak, aby jak najwięcej się zmieściło. Daniela robiła wszystko, aby go zatrzymać.
-Proszę Cię, nie wyjeżdżaj.- powiedziała, spoglądając na niego zapłakanymi oczami. -Jeżeli wyjedziesz, to nie przetrwamy tego. Przysięgałeś mi! Przysięgałeś!
-Nie ja zdecydowałem o tym. To Ty dopuściłaś się zdrady, pokazując tym samym, jak mało dla Ciebie znaczy ta przysięga, bo jeżeli dobrze pamiętam, w formule była też wierność.- głośno zaakcentował ostatnie słowo.
-Segundo! Zbłądziłam.... To była tylko jedna noc.- skłamała.
Nie mogła przecież wyznać mu prawdy, że sypia z Robertem nadal.
-A skąd ja mogę wiedzieć, że to była tylko jedna noc? Być może miałaś z nim romans, albo i nadal masz.- stwierdził, nie przestając się pakować.
-Nie traktuj mnie tak!- krzyknęła, nie mogąc już znieść jego cierpkich słów.
-Człowiek jest tak traktowany, jak na to zasługuje.- przyznał z charakterystyczną dla niego oschłością w głosie. -Tej nocy pogrzebałaś nasze małżeństwo, rozumiesz? Wszystko skończone.
-Nie wiesz, że należy wybaczać? Dać szansę? Każdy może zbłądzić, ale najważniejsze jest to, że żałuje i okazuje skruchę. Nie widzisz tego, jak bardzo pragnę twojego przebaczenia?!
Segundo w tej chwili oderwał się od pakowania i spojrzał na nią.
-Czy Ty nie rozumiesz, że nie o wybaczenie tutaj chodzi? Tutaj chodzi o coś więcej...- powiedział z bólem serca. -Nie ufam Ci już. Chociaż nie wiem, jak bardzo bym chciał, to nie potrafię. Zdradziłaś mnie i teraz już zawsze będę widział Cię w ramionach innego, podejrzewając Cię o niewierność. Zwariowałbym! Będę sobie to wmawiał i w końcu popadnę w obłęd.- wyznał, nieco delikatniej, jednakże z ogromnym wyrzutem w głosie, świadczącym o tym, że to co zrobiła, ogromnie go zabolało, uderzyło w jego honor i zmieniło jego spojrzenie na nią.
-Segundo...- jęknęła szlochając. -Proszę daj mi szansę. Ostatnią...
Mężczyzna złapał się za głowę i przeczesał palcami swoje kruczoczarne włosy.
-To mnie przerasta... Dlatego ten wyjazd, to najlepsza decyzja, jaką mogę podjąć.- powiedział z powracającą wyższością w głosie.- A teraz proszę, nie przeszkadzaj mi, bo w końcu okaże się, że nie spakowałem czegoś ważnego, a w Afryce nie pójdę sobie do sklepu i nie kupię.- zrobił głupią minę przy końcówce zdania.
-Nie traktuj mnie tak. Dość już Twojej oziębłości!- krzyknęła i w akcie desperacji niemalże rzuciła się na niego, wpijając w jego usta swoje.
Mężczyzna na początku zdezorientowany, odwzajemnił w końcu pocałunek, przyciągając ją bliżej do siebie.
-Przestań proszę.-wychrypiał, choć bliskość pięknej kobiety wzmogła w nim pożądanie.
-Nie przestanę.-szepnęła, pociągając go za sobą do sypialni.
Chwilę później znaleźli się w łóżku. Segundo działał pod wpływem impulsu. Zrzucił z niej wszystko, co miała na sobie i zaczął pieścić najpierw jej szyję, później okrągłe piersi. Zaczął chłonąć jej ciało niczym wygłodniałe zwierzę. Daniela nie pozostawała mu dłużna. Rozpięła jego koszulę oraz spodnie.
-Pragnęłam tego od bardzo dawna.- wystękała, jednakże mężczyzna nic nie odpowiedział.
Nie przedłużając, wszedł w nią szybkim ruchem i zaczął się kołysać. Był to ich pierwszy seks od bardzo dawna, a mianowicie od czasu, gdy przyłapał ją z kochankiem. Podczas stosunku zapomniał całkowicie o wszystkim. Gdy doprowadził ją do spełnienia, chwilę później sam wzniósł się, a następnie opadł na jej nagie ciało. Kobieta była niezwykle szczęśliwa z przebiegu wypadków, bo nie sadziła, że uda jej się jeszcze kiedykolwiek wykrzesać ogień z męża.
-Zostaniesz?- zapytała, będąc pewna, że to co się między nimi zdarzyło, wpłynie na decyzję mężczyzny.
-To był tylko seks.- przyznał podnosząc się i odczuwając dziwne uczucie, jakby nie kochał się z własną żoną, tylko prawie nieznajomą kobietą.
Nie wkładał w to bowiem w ogóle uczucia, a jedynie zaspokojenie ludzkich instynktów. Kobieta podniosła się i usiadła na łóżku.
-Proszę, przestań być już taki oschły. Dość tej kary. Ja naprawdę żałuję tego, co zrobiłam.- zapewniła, ciągle myśląc, ze mężczyzna nadal jedynie się zgrywa.
-Pamiętasz, co powiedziałam po tym, jak Cię z nim przyłapałem.- spojrzał na nią. -”To był tylko seks”.- zacytował.
-Jestem Twoją żoną! Małżeński seks to coś więcej.
-Danielo, wyjaśnijmy coś sobie. To co wydarzyło się przed chwilą nie zmienia mojej decyzji. Jutro wyjeżdżam.- powiedział, dopinając spodnie i unikając kontaktu wzrokowego.
-Jak możesz mi to robić?!- zapytała z wyrzutem.
-Przepraszam. Muszę dokończyć pakowanie walizki.- powiedział, opuszczając pokój.
-Segundo Giron, bądź przeklęty!- powiedziała sama do siebie, rzucając za nim poduszką.
Segundo zamknął się w swoim gabinecie i usiadł na kanapie.
-Boże wskaż mi drogę i pokaż jak mam nią iść, bo przysięgam, że się pogubiłem.- załamał ręce, opierając się o oparcie.
Stosunek z Danielą pogmatwał jego myśli jeszcze bardziej, niż wcześniej. Czuł się podle, zupełnie jakby ją wykorzystał. Jedno było jednak niestety pewne. Jego uczucia wobec niej zmieniły się. Wygasły?

&&&


-Widziałaś Ivian?- zapytał Sergio Jovitę od razu po przyjściu z uczelni do domu.
-Chyba gdzieś wyszła.- zakomunikowała kobieta.
-Może to i dobrze.- usiadł obok niej. -Może powoli wraca do siebie i już wkrótce zacznie normalnie żyć.
-To co ją spotkało, nie powinno przytrafić się żadnej kobiecie, a zwłaszcza jej. Najpierw straciła rodziców, a teraz męża. Każdy na jej miejscu by się załamał, więc myślę, że jeszcze długo będzie jej ciężko. Chociaż dobrze wiesz, ze zrobiłabym wszystko, aby jej pomóc.
-Wiem o tym... Ja zawsze chciałem jej zastąpić rodziców, ale wiem, ze to nie było możliwe.
-Myślę, że Ci się to udało. Kocha Cię, jak ojca i niczego w życiu jej nie brakowało.- uśmiechnęła się i poklepała go po ramieniu. -Męża niestety jej nie zastąpisz.- dodała.
-Wiem.- przyznał ze smutkiem. -Ta dziewczyna zasługuje na wszystko, co najlepsze i gdybym tylko mógł, to przychylił bym jej całe niebo.
-Ona o tym wie...- powiedziała z uśmiechem. -Myślę, że najlepiej by było, gdyby rzuciła się w wir pracy. Przecież ona od zawsze była zapalonym naukowcem, czym mnie niemal przerażała.
-Masz świętą rację. Chociaż nie wiem, czy jest na to gotowa.
-Kiedyś będzie musiała.- westchnęła ze smutkiem Jovita. -Dopóki jednak nie dojdzie do siebie, nie wyjadę.- przyznała. -O ile oczywiście Ci to nie przeszkadza.
-Oczywiście, że nie. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że pomagasz mi czuwać nad nią.- przyznał. -Tylko, gdzie ona podziewa się tak długo?
-Masz rację. Powinna już być w domu. Zadzwonię do niej.- chwyciła telefon i wybrała numer, ale abonent był niedostępny.
-Zaczynam się martwić.- powiedział Sergio, od razu myśląc o czymś złym.
Był on bowiem bardzo opiekuńczy w stosunku do chrześnicy.

&&&

Ivian pogrążona w głębokim śnie poczuła nagle czyjś oddech nad sobą.
-Dominic, to Ty!-krzyknęła radośnie, podrywając się momentalnie z miejsca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:54:28 15-01-12    Temat postu:

Grrr, Segundo przespał się z Danielą Na szczęście to w żaden sposób nie wpłynęło na jego decyzję w sprawie wyjazdu do Afryki i małżeństwa. Segundo to mężczyzna, który nie toleruje zdrady i nie potrafi przebaczyć niewierności. Natomiast Daniela potrafi świetnie udawać niewiniątko Najpierw uprawia seks z kochankiem, a potem rozpaczliwie błaga męza, by z nią został i zapewnia, że tylko raz go zdradziła. Do takiej hipokryzji trzeba mieć talent
Jovita i Sergio bardzo martwią się o Ivian. Sergio jest wspaniałym opiekunem. Tak w ogóle to on miał żonę, dzieci? Chyba, ze coś przeoczyłam O Jovicie też mało wiem, ale myślę, ze trochę uzupełnisz jej biografię...
Ciekawe kto obudził Ivian, czyżbyś w swoim opowiadaniu miała zamiar umieścić ducha Dominica?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 13, 14, 15  Następny
Strona 2 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin