Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tajemnice seksu +18 NEW 7.11
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:54:04 25-07-10    Temat postu:

oo ja ale to jest boskie:)
Val nie ma zbyt dobrze w życiu;/
czkema na newsika;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:33:47 28-07-10    Temat postu:

Nie miałam w planach szybkiego newsa, jednak dopadła mnie wena. Dziękuję za wszystkie komentarze, są moim motorem napędowym. Pozdrawiam i życzę miłego czytania :*


Gabriela POV

- Uważam, że nie powinniście jechać. – spojrzałam na matkę ze strachem w oczach.
W nocy źle spałam. Obudziłam się zalana potem. W mojej głowie kłębiły się czarne myśli. Wiem, że to chore, ale nie chciałam, żeby wyjeżdżali. A przynajmniej nie dzisiaj.
- Kochanie. – mama pogłaskała mnie po twarzy. – Uważam, że przesadzasz. Wiesz, jakie to dla nas ważne, ledwo wiążemy koniec z końcem. Mercedes i tak za bardzo nam pomaga, nie chcę obarczać jej naszymi problemami. To pewnie przez tą zmianę pogody. Rozbolała Cię głowa i wygadujesz głupoty. – uśmiechnęła się ciepło.
- To żadne głupoty. Spójrz na burzę za oknem. To niebezpiecznie wychodzić z domu, a tym bardziej wsiadać za kółko. Poza tym, już Ci mówiłam, że mam złe przeczucia. – podskoczyłam, słysząc trzask za oknem.
- Obiecuję Ci, że zadzwonię, jak tylko dojedziemy. – pocałowała mnie w czubek głowy. – Przestań myśleć o głupotach, tylko zajmij się rodzeństwem, będą Cię teraz potrzebować.
- Ale mamo... – wciąż byłam pełna obaw i wątpliwości. Jak poradzę sobie z czwórką rodzeństwa i wciąż narastającym strachem?
- Ufam Ci, córeczko. Wiem, że sobie poradzisz.


- Słucham? – podniosłam słuchawkę. Zdziwił mnie telefon o czwartej nad ranem.
- Czy dodzwoniłem się do domu państwa Montes?
- Tak, mówi Gabriela Montes. Rodziców nie ma w domu. W czym mogę służyć?
- Przykro mi, Twoi rodzice nie żyją. Zginęli jakieś pół godziny temu w wypadku drogowym.
Roześmiałam się histerycznie.
- Nie wiem, kim do cholery jesteś, ale Twoje żarciki wcale mnie nie śmieszą! Udław się! – rzuciłam słuchawką.
Twoi rodzice nie żyją – dźwięczało mi w uszach. To niemożliwe, pomyślałam. To tylko jakiś głupi żart. Mama obiecała, że zadzwoni, jak tylko dojadą. To nie prawda. Oni kłamią, kłamią do cholery – nawet nie zdałam sobie sprawy, że wypowiadam te słowa na głos.
Obraz zaczął mi się rozmazywać przed oczami. Z braku sił osunęłam się po ścianie i ukryłam twarz w dłoniach.


- Nie płacz, kochanie, to nic nie da. – ciocia Mercedes mocno tuliła mnie do siebie. – Musisz być silna.
- Jak mam być silna, co? Właśnie straciłam rodziców. Nie mam pieniędzy, żeby się utrzymać. Jak ja o tym powiem dzieciom? Cristobal i Teresita są jeszcze mali, ale Juana i Manuel doskonale rozumieją, czym jest śmierć. Powiedz mi, jak ja mam im o tym powiedzieć? Jak wziąć na swoje barki ich ból, dźwigając go razem ze swoim?
Czułam, że grunt wali mi się pod nogami. Co prawda byłam dojrzała ponad wiek, poznałam czym jest ciężka praca, poznałam smak prawdziwego życia, ale czy byłam wstanie zmierzyć się z dorosłością, mając zaledwie szesnaście lat?
- Właśnie ze względu na nich powinnaś być silna. Wierzę w Ciebie. Wierzę, że sobie poradzisz.
- Mama też wierzyła. – szepnęłam, po czym nastała cisza. – Ale chyba jednak mnie przeceniła... – dodałam po chwili.
- O nie, nie, nie, moja panno. – ciocia ujęła mój podbródek, zmuszając mnie, żebym spojrzała jej w oczy. – Co to, to nie. Nie wolno Ci w siebie wątpić. Nigdy, rozumiesz? Nawet przez chwilę.
- Jestem tylko dzieckiem. – szepnęłam. – Doświadczonym ciężką pracą, ale wciąż dzieckiem.
- Wiem, kochanie. – ciocia starała się udawać silną, jednak w jej oczach widziałam, że również nie radzi sobie z nową sytuacją. – Dlatego masz mnie. Cokolwiek by się nie stało, będę przy Tobie, przy Was.
- Dziękuję. - wydusiłam tylko przez ściśnięte gardło.
- Nie ma za co, skarbie. – ciocia przytuliła mnie do siebie. Czasami tak bardzo przypominała mi mamę, chociaż w rzeczywistości bardzo się różniły.


- Wyprowadzam się. – oznajmiłam cioci tydzień po moich osiemnastych urodzinach.
Na myśl o zostawieniu rodzeństwa pękała mi dusza, ale nie widziałam innego wyjścia. Przez te dwa lata ciężko pracowałam. Jednak to, co mi płacili nie wystarczało na nasze utrzymanie. Ciocia przeprowadziła się do nas, żeby pomagać mi w domu. Wciąż brała dodatkowe zlecenia i zarywała noce. Ja również nie sypiałam. Mimo wszystko nie chciałam zostawiać szkoły. W dzień harowałam, w nocy się uczyłam i tak w kółko. Miałam dość takiego życia. Miałam dość, że mój ciężki wysiłek i najszczersze chęci były na marne.
Mercedes wpatrywała się we mnie zdziwiona. Widziałam, jak biła się z myślami. W końcu z jej ust wydobyły się słowa :
- Chyba nie mówisz poważnie, Gaby? Co Ci też do głowy strzeliło, dziecko?
- Dziecko. – powtórzyłam z kpiną. – Już dawno przestałam nim być. Życie zbyt szybko odebrało mi dzieciństwo. Nie chcę tego samego dla moich braci i sióstr. – sprecyzowałam.
- Aha. Dlatego przyszedł Ci do głowy ten przewspaniały pomysł? – spytała z ironią.
- Nie kpij. – odparłam oburzona. – Dobrze wiesz, że oni są dla mnie najważniejsi. Dlatego zdecydowałam się na ten krok. Jestem pewna, że kiedyś to zrozumieją i będą mi wdzięczni.
- Możesz mi wreszcie powiedzieć, do jasnej ciasnej, o co w tym wszystkim chodzi? – ciocia nie widziała żadnej logiki w mojej decyzji.
- Jadę do stolicy. Tam znajdę pracę godną fatygi. Co miesiąc będę wysyłać Wam pieniądze na utrzymanie. – wyjaśniłam.
- Kochanie. – ciocia położyła swoją dłoń na mojej. – To nie jest koniecznie. Radzimy sobie.
- Nie mów mi, co jest konieczne, a co nie. – wyrwałam dłoń z jej uścisku. – Na litość boską, ciociu, jakie „radzimy sobie” ? Przepracowujesz się, nie sypiasz po nocach. Ja z resztą też. Tak się nie da na dłuższą metę, po prostu się nie da. – rozłożyłam ręce w geście bezradności.
- Obiecaj mi przynajmniej, ze to przemyślisz.
Odetchnęłam z ulgą. Ostatnie, czego teraz potrzebowałam, to rodzinne kłótnie. Chociaż nie powiedziała tego głośno, widziałam po niej, że rozważa słuszność mojej decyzji.
- Kocham Cię, ciociu. – rzuciłam jej się na szyję.


Zakwaterowałam się w małym pensjonacie. Co prawda warunki tutaj nie były rewelacyjnie, ale wzięłam ze sobą niewielką ilość pieniędzy, więc nie było mnie stać na nic lepszego. Starałam się jednak podejść do tego optymistycznie. Niedługo będzie mnie stać na hotel pięciogwiazdkowy, pomyślałam.
Zaczęłam z samego rana. Zjadłam śniadanie w bufecie i kupiłam dzisiejszą gazetę z ogłoszeniami. Byłam pełna nadziei, nadziei na lepsze jutro. I nie, wcale nie myślałam o sobie. Wszystko co robiłam, robiłam z myślą o nich. Przez ostanie dwa lata byłam dla nich kimś więcej niż siostrą, stałam się dla nich matką. Nic nie dawało mi więcej radości, jak uśmiech na ich słodkich twarzyczkach. Nadawali sens memu życiu.
Niestety, nie wszystko poszło z płatka, tak jak tego oczekiwałam. Wszędzie odsyłali mnie z pustymi rękami. Brakowało mi doświadczenia i kwalifikacji.
- Zły dzień, co? – zagadnęła mnie jakaś dziewczyna, siadając obok mnie na ławce.
Obrzuciłam ją spojrzeniem. Ładna, szczupła, wysoka szatynka. Miała w sobie coś, co sprawiało, że nie dało się jej nie polubić. Pewnie to sprawka tego przesympatycznego uśmiechu, jakim mnie obdarzyła.
- Można tak powiedzieć. – wysiliłam się na uśmiech.
- Szukasz pracy? – rzuciła okiem na gazetę spoczywającą na moich kolanach, otwartą na stronie z ogłoszeniami.
- Chyba nie mam w sobie tego czegoś, bo wszędzie zamykają mi drzwi przed nosem. – odparłam z przekąsem.
Rozbawiła ją moja odpowiedź. Zadziwiające. Kiedy się śmiała, wszystko wokół jaśniało.
- Chyba wiem, jak mogę rozwiązać Twój problem.
- Naprawdę? – w moim głosie pojawiła się nutka nadziei.
- Elizabeth. – wyciągnęła do mnie dłoń, którą z radością uścisnęłam.
- Gabriela, w skrócie Gaby, jak wolisz. – uśmiechnęłam się, tym razem szczerze.
- Chodź, pokażę Ci miejsce, w którym pracę dostaniesz od ręki, no chyba, że się rozmyśliłaś. – droczyła się ze mną.
Dałam jej sójkę w bok.
- To chyba znaczy, że nie, więc chodźmy. – objęła mnie ramieniem.
Nie wiedziałam wtedy, że moje szczęście przeobrazi się w najgorszy koszmar mojego życia. Nie wiedziałam, że zawarłam pakt z diabłem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:47:38 28-07-10    Temat postu:

ale dziewczyna ma w życiu:(
tak się martwiła o rodziców zeby im się nic nie stało a tu się dowiaduje że oni nie żyją, nie dziwne że nie chciała nawet tego przyjąsc do wiadomości
mam nadzieje że jakoś jej pójdzie w tej stolicy, Gabi jest slina, da radę jakoś
boski cinek;*
czekam na newsa:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:50:21 02-08-10    Temat postu:

Hmmmm;D czytam od początku, ale jakoś ostatnio brakuje mi czasu na komentowanie więc wybacz ;d

Gabriela słusznie nie chciała pozwolić rodzicom na ten wyjazd. Szkoda, że jej nie posłuchali, ale zawsze tak jest. Wydaje nam się, że nic złego nas nie spotka. Prędzej sąsiada czy kogoś innego, ale nie nas. Słyszy się o tych wypadkach. Uważa się, że można było temu zapobiec, a jednak sami robimy inaczej ;D bo przecież nam się nic nie stanie. Współczuję tylko Gabrieli i jej rodzeństwu. Co innego jak rodzice są chorzy i umierają, a co innego jak powodem śmierci jest wypadek.... głupi wypadek, a boli chyba dwa razy bardziej... Tak mi się przynajmniej wydaje.

Pomijając to, że przecież Gabi musiała tak szybko dorosną i zając się rodzeństwem.

Świetny odcinek czekam na nowy ;****
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:12:50 03-08-10    Temat postu:

no i nareszcie doczekałam się tego odcinka !
no i kolejna wpadła w pułapkę diabła hm ... Gaby naprawdę przeczuwała co się wydarzy i szkoda mi tego , że jej rodzice jej nie posłuchali . Przecież nic by się nie stało gdyby odczekali chwilkę ... przecież mogli by wyjechać z samego ranka . Tak ? Niestety los chciał , że zginęli w wypadku . Gabriella naprawdę źle to zniosła Dobrze że była z nimi ich ciocia ... ale i tak i ona i jej ciotka musiały bardzo ciężko pracować . Gabriela pracowała nocą i dniem się uczyła , a to naprawdę musiało być czymś ciężkim dla 16nastolatki potem podjęła jeszcze gorszą decyzję , wyniosła się z domu by szukać jakiejś dobrej pracy ... wiadome , że robiła to dla rodzeństwa bo byli oni dla niej bardzo bardzo ważni ! ale co zyskała ? nikt nie chciał przyjąć takiej dziewczyny , a ona znalazła zatrudnienie w samym piekle ! widzę , że spotkała Elizabeth z pierwszego odcinka . Czyli dalej wiemy co ją czeka ? A przynajmniej możemy się domyślać


czekam na new !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:37:01 22-08-10    Temat postu:

Dodaję kolejne, a zarazem ostatnie POV. Życzę miłego czytania


Catalina POV

Obudziła mnie sahara w ustach. W pokoju unosił się zapach chary. Przetarłam oczy i rozciągnęłam się rozkosznie, powoli je otwierając.
Gdzie ja jestem?, spytałam w myślach. Nie nowością było, że po ostrym melanżu budziłam się nie wiadomo gdzie. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju. Obok mnie spał chłopak, obydwoje byliśmy nadzy. Poczułam lęk. Bałam się, że mogłam, to znaczy mogliśmy zapomnieć o zabezpieczeniu.
Wstałam powoli i postawiłam stopy na zimnym parkiecie. Pragnienie i uczucie mdłości były nie do zniesienia. Udałam się do kuchni w poszukiwaniu czegoś do picia, niestety niczego nie znalazłam.
Kiedy wróciłam chłopak spał jak zabity, pochrapując głośno. Ten dźwięk doprowadzał mnie do szału, ale byłam wdzięczna losowi, że sprawy nabrały taki obieg. Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy.
Pozbierałam swoje rzeczy i po cichutku udałam się do wyjścia, uważając, żeby go nie obudzić.


Samochody rodziców stały zaparkowane pod domem. Westchnęłam żałośnie. Wiedziałam, co mnie czeka. Nie mieściło mi się w głowie, jak mogli być tacy bezczelni. Jak mogli robić mi jakiekolwiek wymówki po tym, jak zjawiali się w domu raz na miesiąc. Nie interesowało ich to, jak ja się z tym czuję. Jak radzę sobie z samotnością. Mieli to głęboko w nosie.
Zdjęłam szpilki i przekręciłam klamkę, wchodząc prawie bezszelestnie do środka. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju i odpocząć. Niestety, starzy wyszli mi na przywitanie.
- O której to się wraca do domu? – ojciec podszedł do mnie blisko, zbyt blisko, bo natychmiast się skrzywił. Wyczuł alkohol. – Znowu piłaś! – zamachnął się nade mną, chcąc wymierzyć mi siarczysty policzek, jednak stara go powstrzymała.
- Nie, nie tak, Emiliano. Przemoc do niczego nie prowadzi. – na te słowa ryknęłam śmiechem.
- Dziecko, spójrz na siebie! Wyglądasz jak ostatnia...
- No, śmiało, tatusiu. Dokończ. Co chciałeś powiedzieć? Że wyglądam jak ostania k***a? Ale nie musiałeś tego mówić. Wiem doskonale, co o mnie myślicie. – odparłam spokojnie. Nie miałam siły i ochoty na kłótnie. Marzyłam o gorącej kąpieli.
Ojciec zamilkł. Matka spojrzała na niego karcącym wzrokiem. Postanowiłam być tą, która przerwie ciszę.
- Na ile tym razem wróciliście? Na godzinę? I po co? – zadawałam im pytania, przechodząc się po przedpokoju. – Aha, już rozumiem. Pewnie znowu dzwoniła nasza ukochana pani sąsiadka, wymyślając stek bzdur na mój temat. Przyszliście zobaczyć, czy nie robię Wam wstydu. No, bo chyba nie do mnie. To oczywiste. – zaśmiałam się jadowicie.
- Kochanie... – zaczęła delikatnie moja rodzicielka. – Tyle razy Ci tłumaczyliśmy, że...
- Skończ. – przerwałam jej. – Nie kończ. Nie zauważyłaś, że nie interesuje mnie to, co masz do powiedzenia?
I powiedziała coś jeszcze. Tyle, że ja już jej nie słuchałam. Rozmawiali między sobą, kłócąc się i chyba prawili mi kazanie. Stałam tak, odwrócona do nich plecami i czekałam, aż skończą. Nie doczekałam się.
- Skończyliście już? – spytałam, lekceważąco żując gumę do żucia.
- Od dzisiaj koniec z zachciankami! – zarządził ojciec. – Możesz pożegnać się ze swoją kartą kredytową.
- Wysraj się swoimi pieniędzmi! – krzyknęłam na do widzenia i pobiegłam po schodach na górę do swojego pokoju.


Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam im zaufać? Oszukali mnie, zranili, odrzucili – po raz kolejny. Obiecali, że przyjadą. Obiecali mi to. Przygotowałam kolacje, upiekłam torta, nakryłam do stołu... a teraz siedzę przy nim sama.
Nie mogłam na to pozwolić. Nie dam im się zniszczyć – nie w moje urodziny. Wykręciłam numer do Ines i umówiłam się z nią za godzinę.
Pojechałyśmy do klubu. Ines zaprosiła wszystkich znajomych, połowy z nich nawet nie znałam. Dziś klub był tylko dla nas. Znajomy ojca Ines był współwłaścicielem, więc nie było z tym większych problemów. Zalałam się w trupa i zrobiłam striptiz na stole. Do tego piguła i już całkowity odlot...
Obudziłam się o czwartej nad ranem na środku autostrady. Znajdowałam się w ciężarówce z dwójką nieznanych mi mężczyzn.
- Spójrz, stary, cipeczka się obudziła. – jeden z nich obrócił się przez ramię i spojrzał w moją stronę. – Jak się czujesz, mała?
- Gdzie jedziemy? – odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. Miałam karuzelę w głowie.
- Do Los Angeles, na największą przygodę Twojego życia. – odparł, przechylając butelkę, którą miał w ręce. – Chcesz się napić, mała?
- Dzięki. – wzięłam od niego butelkę i przychyliłam ją, wypijając jej zawartość jednym duszkiem.
- Niezły spust, dziunia. – po raz pierwszy odezwał się kierowca ciężarówki.
Nie wiedziałam, co jest grane, ale cieszyłam się, że jadę daleko od domu. Może w końcu moi starzy odrobinę się za mną stęsknią, pomyślałam. Miałam taką nadzieję.
Kilkanaście minut później, znów pijana do granic możliwości zabawiałam się z jednym z tych facetów. Był może o dziesięć lat starszy ode mnie, dobrze zbudowany i bardzo, bardzo przystojny.
- Dobrze się bawisz, mała? – spytał, gdy kołysaliśmy się w rytm piosenki.
- Yhm. – mruknęłam, wpatrując się w jego nieziemską klatę.
W odpowiedzi złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Delikatne pieszczoty sprawiły, że miałam ochotę na więcej. Zachęciłam go do tego, zaciskając swoją drobną dłoń na jego pośladu.
- Igrasz z ogniem, maleńka. – szepnął zmysłowo, biorąc w ręce moje dwa, nie chwaląc się, duże skarby.
Nie był pierwszym, ani zapewne ostatnim mężczyzną w moim życiu. Chwilę później leżeliśmy już wyczerpani na oponach, popijając alkohol.
- Wiesz, co? – wybełkotałam z ledwością.
- Co? – odpowiedział pytaniem na pytanie, całując mnie po szyi.
- Dobrze mi z Tobą było. – odparłam, czując, że znów robię się wilgotna.
Nie musiałam nic więcej mówić. Zaczął całować moje piersi, schodząc niżej i niżej, aż w końcu doszedł do punktu G i penetrował go językiem. Jęknęłam rozkosznie i wygięłam się w łuk. Nie pozostałam mu dłużna i opowiedziałam na jego pieszczotę. Chwyciłam jego członka, doprowadzając go do granic wytrzymałości. W końcu ułożyliśmy się w pozycji 69, obydwoje sprawiając sobie przyjemność.


Spałam do późnego popołudnia. Gdy się obudziłam, moja nowa zdobycz wstała z fotela pasażera i przywitała mnie mokrym całusem na dzień doby. Zdziwił mnie ten gest z jego strony.
- Dzień dobry, kochanie. Jak się spało?
- Dobrze. – mruknęłam.
Miałam ochotę roześmiać mu się w twarz. Nic nas nie łączyło za wyjątkiem jednej nocy, a on mi już wyjeżdża z „kochanie”.
- Daleko jeszcze? – spytałam.
- Nie, za jakąś godzinę będziemy na miejscu. – odparł chłopak siedzący za kierownicą, po czym dodał. – Ale wczoraj jęczeliście głośno, nie mogłem się skupić na drodze.
Poczułam, że oblewa mnie rumieniec. Było mi cholernie głupio, zawsze tak było. Postanowiłam więc wrócić na swoje opony.
Rozłożyłam się wygodnie i rozmyślałam nad tym, co teraz będzie. Zdałam sobie sprawę, że nie mam przy sobie torebki. Świetnie. Kilka tysięcy, karty kredytowe i telefon komórkowy poszły się paść. Teraz to nie mam już po co wracać do domu.
- O czym myślisz? – zagadnął mnie mój wczorajszy facet.
Prychnęłam w myślach.
- O niczym, zupełnie o niczym. – odparłam. – Jak to się stało, że znalazłam się z Wami w ciężarówce? – spytałam z czystej ciekawości.
- Tańczyłaś na środku ulicy...
- Co?! – przerwałam mu, zaskoczona.
- Tak. – odparł rozbawiony moją reakcją. – Musieliśmy zatrzymać samochód, żeby poprosić Cię o zejście z drogi. I wiesz, co wtedy zrobiłaś?
- Jezusiu. – zakryłam usta dłonią. – Chyba nie chce wiedzieć.
- Poprosiłaś, żebyśmy zabrali Cię ze sobą. – rzekł, nie zwracając uwagi na to, co powiedziałam.
- Naprawdę? – spytałam, niedowierzając.
- I uznaliśmy, że to najlepsze wyjście. – kontynuował. – Nie chcieliśmy zostawiać Cię samej takiej nawalonej, a nie wiedzieliśmy gdzie mieszkasz, nie miałaś przy sobie dokumentów... żadnej torebki, nic, co mogłoby nam coś podpowiedzieć, nawet telefonu komórkowego.
- Byłam na imprezie z okazji moich siedemnastych urodzin. – zaczęłam, ni stąd ni zowąd, zdziwiona, że w ogóle dałam się wciągnąć w tą rozmowę. – Za dużo wypiłam i straciłam kontrolę. Nie pamiętam, jak wyszłam z imprezy. Ani co się stało z moją torebką...
- Odwieźć Cię do domu? – spytał nagle.
Byłam zaskoczona jego pytaniem. Po tym, co zaszło wczoraj byłam pewna, że mnie wykorzystał, a on tymczasem naprawdę się o mnie martwił.
- Nie. – odparłam natychmiastowo, kiedy oswoiłam się z pytaniem. – Nie mam do kogo wracać.
- Wybacz, ale nie wyglądasz na kogoś, kto nie ma się gdzie podziać.
- Jedyna rzecz, którą w życiu otrzymałam, to pieniądze. – był chyba jedyną osobą, z którą rozmawiałam tak szczerze. – Dla rodziców nic nie znaczę... nie obchodzę ich, ani trochę. Jedyna rzecz, która ich obchodzi to to, żebym nie narobiła im wstydu. Tylko to... – spuściłam wzrok.
O nic już więcej nie pytał. Bez zbędnych słów przytulił mnie do siebie. I znów mnie zaskoczył...
- Nie zostawię Cię samej, zamieszkamy razem. – rzekł ot tak, żeby dodać mi otuchy. – Wiesz, co?
- Co?
- Jesteś piękna. – tym akurat nie byłam zaskoczona. Byłam przyzwyczajona do komplementów... – I świetna w łóżku.
Spłonęłam rumieńcem. Zauważył to.
- Wczoraj nie byłaś taka wstydliwa. – stwierdził ze śmiechem.
- Wczoraj byłam pijana...
Zraniły go moje słowa. Ale chciałam być z nim szczera, tak jak on ze mną. Czy to możliwe, że naprawdę mu na mnie zależało?
- Więc tylko tyle dla Ciebie znaczę? Jedną noc? – spytał z wyrzutem.
- A czego Ty się do cholery spodziewałeś?! – wybuchłam. – Nawet się nie znamy! Z resztą czego się spodziewałeś po dziewczynie, która uprawiała z Tobą seks zupełnie Cię nie znając?!
Nie wiedziałam, że kiedyś to powiem. Ale nie byłam święta i wiedziałam o tym.
- Masz rację, pomyliłem się co do Ciebie. – odparł beznamiętnie i przeszedł do przodu, zostawiając mnie samą.
Miałam małe wyrzuty sumienia, że go tak potraktowałam, ale zasłużył sobie. Nie powinien sobie robić nadziei co do mnie.


Na moje cholerne szczęście przed wjazdem do miasta wylegitymowała nas policja.
- Gdzie pani dokumenty? – zapytał jeden z funkcjonariuszy.
- Nie mam, a bo co? – burknęłam.
- Radzę zmienić ton, rozmawia pani z funkcjonariuszem policji. – upomniał mnie. – Przykro mi, ale pojedzie pani z nami na komisariat, a panom rację nie opuszczać miasta, bo jeżeli okaże się, że ta pani jest nieletnia, to będą panowie mieli nie małe kłopoty.
- Nigdzie nie jadę! – zbuntowałam się. – Nie możecie mnie zabrać wbrew mojej woli!
- Radzę się uspokoić, bo będziemy musieli zakuć panią w kajdanki. Lepiej, jak pójdzie pani po dobroci.
- Świetnie. – mruknęłam.


Nigdy nie pomyślałam, że odważę się na coś takiego, ale nie mogłam pozwolić, żeby mnie zabrali i zrujnowali wszystkie moje plany.
Otworzyłam drzwi od kabaryny i wciągnęłam nosem świeże powietrze. Wahałam się przez chwilę, ale w końcu się odważyłam i wyskoczyłam z pędzącego samochodu.
Poobijana, ale cała i zdrowa przeczołgałam się na chodnik. Bolały mnie wszystkie kończyny.
- Wszystko w porządku? – zagadną mnie jakiś mężczyzna w wieku mojego ojca.
- Nie, nic nie jest w porządku. – odparłam z przekąsem. – Czy pomógłby mi pan wstać?
Nie musiałam powtarzać dwa razy. Podszedł do mnie i jak na dżentelmena przystało, podniósł mnie, zupełnie jakbym była lekka jak piórko.
- Dobrze się pani czuje? Może zadzwonić po pogotowie?
- Nie! – krzyknęłam i poruszyłam się gwałtownie, co sprawiło, że syknęłam z bólu.
- Spokojnie. W takim razie odwiozę panią do domu. Mam niedaleko zaparkowany samochód...
- Dobrze. – zgodziłam się.
Odprowadził mnie do swojego samochodu i kiedy wsiedliśmy, przekręcił kluczyk w stacyjce, pytając mnie o drogę.
- Chodzi o to, że ja... chwilowo nie mam się gdzie zatrzymać. – odparłam zawstydzona.
Zrobił taką minę, że wydawało mi się, że ucieszyła go moja odpowiedź.
- Oh, rozumiem. – powiedział tylko. – Jeżeli pani chce, może się pani zatrzymać u mnie. Serdecznie zapraszam. – dodał, świdrując mnie wzrokiem.
Nie podobało mi się to, jak na mnie patrzył, ale nie miałam innego wyjścia.
- Dobrze. – zgodziłam się. – Bardzo panu dziękuję...
- Podziękujesz później. – rzucił, spoglądając na mnie wymownie.
Otworzył mi furtkę na lepsze życie. Tak było na początku. Jednak jak zawsze mawiała moja babcia, za wszystko w życiu przyjdzie nam słono zapłacić... nie myliła się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:15:32 23-08-10    Temat postu:

Valeria - oj biedna dziewczyna w tym wieku stracić rodziców i przejąć opiekę nad młodszym rodzeństwem to się dopiero nazywa tragedia.Dobrze ,ze jeszcze miała ciotkę która jej pomagała. Nie dziwie się jej ,że chciała lepszego życia dla swojego rodzeństwa ale teraz przyjdzie jej słono płacić ze szczęście innych. Jednak czego nie robi się dla rodziny tym bardziej jeśli się ją tak kocha. Życzę jej jednak by wyszła z tego bagna w które obecnie postanowiła się wpakować.

Catalina - no to z tej dziewczyny nie złe ziółko jak widzę. Starzy się nią nie interesują to postanowiła poszukać sobie miłości gdzie indziej sypiając z kim popadnie Oj nie dobry wybór. No ale teraz trafi tam gdzie będzie miała tych facetów na pęczki tylko z ta różnicą ,że tu już nie będzie mogła sobie sama wybrać towarzysza do łóżka.

Jesteś cudowna uwielbiam twoje opoka są takie prawdziwe ,rzeczywiste
Wciągają jak nic, Dlatego mam nadzieję ,że szybko pojawi się next.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:47:30 23-08-10    Temat postu:

i nareszcie doczekałam się odcinka!
na wstępie powiem, że w tym twoim opowiadaniu piszesz wspaniałe odcinki, długie, wyczerpujące i bardzo wciągające!

A więc zacznę od początku... w sumie rozumiem Catalinę, ma ciężkie życie. Jej rodzice prawie jej wcale nie zauważają, no i dają jej tylko pieniądze i nic więcej. Dziewczyna dlatego czuje się pokrzywdzona i pewnie przez to się taka zrobiła, gdyby rodzice poświęcali jej więcej czasu i otoczyli ją miłością jestem pewna, że byłaby inną kobietą! Catalina nieźle baluje, wiadome czemu, a potem jak się budzi na nieszczęście nic nie pamięta, więc zostaje jej tylko, żeby się zmyć i wrócić do domu. Tak zrobiła i tym razem, ale niespodzianka, rodzice wrócili i niezbyt miło ją przywitali, ale ona miała całkowitą rację! A ojciec miał czelność jeszcze chcieć podnieść na nią rękę, jednak matka go powstrzymała. Dziewczyna jednak postanowiła mimo całej afery iść na kolejną imprezę z okazji swych siedemnastych urodzin, tak? Jak zwykle dała czadu, co ona tam nie robiła? Piła, striptiz i jeszcze wylądowała pod koniec na ulicy tańcząc! Znaleźli ją jacyś faceci. Dziewczyna nie potraktowała jednego z nich na poważnie, bo była pijana, co jest jasne Przespała się z nim dla przyjemności. Z samego ranka gdy się obudziła facet pytał się jej czy aby na pewno nie chce wrócić do domu, ona jednak wolała jechać dalej. Jednak zraniła go tym, że powiedziała, że to co wczoraj między nimi zaszło to był dla niej tylko seks i nic więcej, a na dodatek była wtedy pijana... No powiedziała prawdę, ale zraniła jego uczucia, bo on coś do niej poczuł, chyba...
Potem nie miłe spotkanie z glinami, jednak udało jej się uciec. Ale czy to na pewno było najlepsze wyjście z sytuacji? Niestety dziewczyna niezbyt fajnie, bo pewnie na tego samego faceta co poprzednie dziewczyny... Teraz dziewczynę czeka prawdziwe piekło, a przynajmniej tak myślę. Więc, co dalej?



czekam na nexta!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:01:35 23-08-10    Temat postu:

Dziękuję za komentarze dziewczyny ;*

Maite. dzięki za tak wyczerpujący komentarz, uwielbiam je! Co do Cataliny -w odróżnieniu od pozostałych dziewczyn - nie miałam kompletnie koncepcji. Po prostu zaczęłam pisać, a mnie jak fantazja poniesie, to różne rzeczy z tego wychodzą
Jeżeli chodzi o tego chłopaka, to też mi się wydaje, że coś do Caty poczuł. Niestety, ich drogi zostały rozdzielone, ale być może jeszcze kiedyś się spotkają
Nie jest powiedziane wprost, kim jest "wybawiciel" dziewczyny, aczkolwiek można się tego domyślić. Jak jeszcze nie teraz, to niedługo napewno I mylisz się, mówiąc, że tego samego
Elizabeth wpadła na pewnego młodzieńca, Valeria na pracowników La Factoria, Gaby na Elizabeth, a Cata na faceta, którego wzrokowo oceniała na równego wieku jej ojca

Ale nic już więcej nie powiem, nie będę tu spilerować Mogę tylko powiedzieć, że pierwszy odcinek mam już napisany i jeżeli chcecie, to mogę go jutro wstawić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:19:07 23-08-10    Temat postu:

No w końcu doczekałam się odcinka

Jak to mówią - pieniądze szczęścia nie dają i Catalinę przekonała się o tym na własnej skórze. Miała wszystko oprócz miłości rodziców, chociaż wydaje mi się, że jednak kochali ją na swój sposób, być może uważali, że dzięki pieniądzom będzie szczęśliwa, będzie mogła mieć, co tylko zechce. Niestety, ona chciała tylko ich miłości i odrobiny uwagi.
Mimo, że jej postać, jak się okazuje, stworzona na zupełnym spontanie, to wyszła świetnie. Swoją drogą niezłe ziółko Ci wyszło
Szkoda, że nie chciała zaprzyjaźnić się z chłopakiem z ciężarówki, bo on chyba naprawdę szczerze chciał jej pomóc. Mam nadzieję, że ich drogi jeszcze kiedyś się skrzyżują Może to właśnie on wyciągnie ją z piekła, w jakie właśnie, chyba jednak nieświadomie, wpadła?

Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:36:25 26-08-10    Temat postu:

Dziękuję za komentarze. Wstawiam pierwszy odcinek i liczę, że się spodoba. Życzę miłego czytania


Odcinek 1

Los Angeles. Miasto aniołów. Ale czy na pewno? Czy ludzie żyjący tu zasługują na to miano?
Jak trafne okazuje się powiedzenie : „Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzecznie mają raj na ziemi”. Takie właśnie były one. Żyły chwilą, uwielbiały się bawić.
Seks? A dlaczego nie? Bardzo prosta i przyjemna robota. Tak. Wyobraźcie sobie, że to, na co oni ciężko pracowali cały miesiąc, one zdobywały z łatwością w jedną noc.
Ale wszystko ma swoją cenę. Wśród nich były też takie, które wcale tego nie chciały. Zostały do tego zmuszone. Wydawało im się, że wybrały właściwą drogę, ale przecież nie mogły przewidzieć, że będą musiały robić rzeczy zupełnie inne niż zamierzone...

Elizabeth zaparkowała na parkingu swoim srebrnym porsche. Mężczyzna w czarnym garniturze ruszył w jej kierunku i jak na dżentelmena przystało, otworzył jej drzwi.
- Dziękuję, Walter. – rzuciła i wysiadła z gracją, poprawiając burzę swoich jasnobrązowych loków.
- Dużo dzisiaj ludzi, pani Carter.
Lisa fuknęła i wściekle stuknęła obcasem o asfalt, jak mała dziewczynka, której odmówiono wymarzonej lalki.
- Tyle razy Ci mówiłam, żebyś zwracał się do mnie po imieniu. Cholera, Wal, czy naprawdę uważasz, że jestem taka stara, będąc zaledwie o cztery lata starsza od Ciebie?
Chłopak o posturze kulturysty wybuchnął śmiechem.
- Niech mi pani wybaczy, ale cóż ja mogę poradzić, skoro tak mi każą. – wzruszył ramionami.
Elizabeth prychnęła.
- Słuchaj, bodyguardzie od siedmiu boleści. Jak jeszcze raz zwrócisz się do mnie per pani, to zapomnę, jak bardzo Cię lubię i zrobię z Ciebie piure, czy to jasne?! – krzyknęła i wściekła ruszyła w kierunku drzwi, pozostawiając rozbawionego do bólu Waltera na parkingu.


Don Tito przekręcił klucz w zamku i wszedł do swojej rezydencji. O niczym tak nie marzył jak o gorącej kąpieli i ciepłym łóżku. Dom był jedynym miejscem, w którym mógł odizolować się od świata i pracy, a przynajmniej tak mu się wydawało.
W drzwiach przywitała go służąca. Była to kobieta w średnim wieku, zaniedbana i nieco przygarbiona, wyglądająca na znacznie więcej, niż na swój wiek. Jednego nie można było jej zarzucić. Była bardzo pracowita. Zawsze wywiązywała się ze swoich obowiązków, jakimi były m.in.: sprzątanie, pranie, gotowanie, co było nie lada wyzwaniem, biorąc pod uwagę niezliczoną ilość pokoi gościnnych, ogromny salon, łazienkę, kuchnię, jadalnię, jacuzzi i innych, o których zapomniałam.
- Doby wieczór, szefie. Właśnie podałam kolację. Zrobiłam to, co kochany szef najbardziej lubi. – uśmiechnęła się serdecznie.
- Rosołek z kurczaka? Nie, nie mówisz poważnie? – uradowany Tito ucałował kobietę w czoło. – Jesteś niezastąpiona, wiesz?
- Wiem, wiem. Nie musi szef dziękować, zrobiłam to z przyjemnością.
- Jak zwykle skromna. – mężczyzna zmrużył oczy. – Jakby ktoś dzwonił to nie ma mnie dla nikogo, choćby się waliło i paliło, czy to jasne?
- Jasne jak słońce, szefuniu. – odparła posłusznie kobieta. Tito skręcił w kierunku swojego gabinetu. – A dokąd to? Rosołek wystygnie.
- Laura. – zaczął podniesionym tonem. – Zrobisz mi tę przyjemność i znikniesz mi z oczu, zanim krew mnie zaleje?!
- Niewdzięcznik. – rzuciła i posłusznie się oddaliła, dodając coś jeszcze do siebie pod nosem.
Mafiozo westchnął głęboko i wypuścił ustami powietrze. Laura czasami doprowadzała go do szewskiej pasji, ale musiał przyznać, że nienagannie wywiązywała się ze swoich obowiązków, a poza tym była jedną z niewielu osób godnych jego zaufania. Ze względu na życie, jakie prowadził nie mógł sobie pozwolić na liczną służbę, dlatego Laura sama zajmowała się prowadzeniem domu. Pracowała dla Don Tita od wielu lat, udając, że nic nie wie o przekrętach i czarnej liście. Jednak czasami patrzyła na niego w ten sposób, że mężczyzna mógłby przysiąc, że zna go jak własną kieszeń.
Wszedł do gabinetu, zamykając za sobą drzwi. Nalał sobie szklaneczkę whisky i usiadł wygodnie, starannie czyszcząc rewolwer.
- Zdrowie króla, zdrowie Don Tito! – rzucił dumny jak paw, błyskawicznie opróżniając szklankę z trunkiem.
Był dumny z siebie i dumny z tego co robił, jak daleko zaszedł. Ojciec zawsze powtarzał mu, że jest nieudacznikiem, w czasie kiedy on jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie i upływa w dostatku, a staruszek był marnym nauczycielem w wiejskiej podstawówce.
- Nie warto o tym rozmyślać, to było dawno temu. – wyrwał się z rozmyślań i energicznie potrząsnął głową. – Mam nadzieję, że przewracasz się w grobie, Gabrielu. Twoje zdrowie. – teatralnie stuknął kieliszkiem w powietrzu, śmiejąc się przy tym diabelsko.


- Jasna cholera! – Lisa zaklęła. – Co jest z tym pieprzonym tuszem? Za pięć minut wychodzę!
- Spokojnie, przyjaciółko, pożyczę Ci swój. Łap! – Gabriela rzuciła w stronę dziewczyny wodoodporną mascarę.
- Dzięki, Gaby. – dziewczyna odwróciła się przez ramię i posłała przyjaciółce ciepłe spojrzenie, po czym w pośpiechu zaczęła tuszować swoje długie rzęsy.
Lisa i Gaby przyjaźniły się od czasu, kiedy Elizabeth znalazła dziewczynę załamaną i bezbronną na jednej z osiedlowych ławek. Tak, to ona ją w to wciągnęła. Dlatego czasami obarczała się winą za to, jaką kobietą stała się Gabriela. Ale nie mogła tego przewidzieć. Nie mogła przewidzieć, że Don Tito i Dario zmuszą ją do tego, żeby się sprzedawała. Jej się udało. Miała w sobie wystarczająco siły i odwagi, żeby im się przeciwstawić i pokazać swoje miejsce. Była jedyną tancerką w La Factoria, która nie oferowała swoich usług mężczyznom. Ale i tak to ona najwięcej zarabiała. Była tu królową. Klienci chcieli oglądać tylko ją. Oglądać jej zmysłowe, pełne gracji ciało ruszające się w rytm muzyki. Od dziecka uwielbiała taniec. Jaka szkoda, że nie mogła się rozwijać w tej dziedzinie.
- Lisa, mówię do Ciebie! – podirytowana Catalina stanęła nad koleżanką, podpierając się pod boki. Lisa nadal tuszowała rzęsy, zapatrzona w jeden punkt. – Lisa, do kurwy nędzy!
Panna Carter podskoczyła.
- Pojebało Cię, młoda? Chcesz, żebym ogłuchła do reszty?!
- Cata! – zripostowała. – Mam dość, że wszyscy tutaj traktujecie mnie jak dziecko, którym dawno nie jestem!
- A czego się spodziewałaś? – wtrąciła Val spokojnym tonem. – Dam tu, dam tam i jestem dorosła?
- Przeklęta suka! – Cata rzuciła się na dziewczynę i zaczęła nią szarpać.
Lisa i Gaby wymieniły spojrzenia, po czym ruszyły w kierunku dziewczyn w celu odciągnięcia ich od siebie.
- Nie dotykaj mnie, Carter! – Catalina wyrwała się z objęć Elizabeth. – Za kogo Ty się uważasz? Za pępek świata? Myślisz, że wszystko Ci wolno, bo łajdaczysz się z synem szefa? – spojrzała po zszokowanych twarzach dziewczyn, po czym dodała. – No co? Przecież to nie tajemnica. Wszyscy wiedzą, że masz podwójną twarz.
Lisa bez słowa zamachnęła się i wymierzyła nastolatce siarczysty policzek tak, że dziewczyna wpadła na toaletkę.
- Ostrzegałam Cię, że potrafię być miła, ale do czasu. – rzuciła lodowatym tonem i wyszła, mocno zatrzaskując za sobą drzwi.


Dario ściskał i całował jędrne piersi skaczącej po nim blondynki. Uwielbiał robić to na jeźdźca. Czuł, że za chwilę będzie szczytował.
- Jestem Twoją kobietą, Dario. Tylko Twoją. – szepnęła mu do ucha, drażniąc płatek czubkiem języka.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Lisa. – jęknął między pocałunkami.
Kobieta natychmiast wstała i zaczęła się ubierać.
- Co robisz? – spytał zniecierpliwiony.
- Jak to co? Wychodzę. Nie pozwolę się poniżać. – odparła oburzona.
- O co Ci do cholery chodzi?
- Dario, na miłość boską, właśnie nazwałeś mnie Lisą!
- Lisą? – mężczyzna sam nie zdał sobie sprawy ze swojej pomyłki. – Kotku, coś Ci się przesłyszało. Dlaczego miałbym nazywać Cię Lisą? – musnął zwilżonymi wargami jej nagie ramię.
- Nie udawaj kretyna! Dobrze wiem, co słyszałam! – odskoczyła od niego.
- Mam dość Twoich chorych zazdrości! – teraz to Dario się zdenerwował. – Myślę, że będzie lepiej, jak to zakończymy!
- Nie, tylko nie to. – przykleiła się do jego nagiego torsu. – Wybaczam Ci. Zapomnijmy o tym, dobrze, kotku? Zrelaksuj się. – schyliła się i chwyciła jego przyrodzenie. Dario odpłynął.


- Wszystko w porządku? – Valeria nachyliła się nad koleżanką.
- Nie dotykaj mnie! – Cata wstała impulsywnie, przez co zakręciło jej się w głowie.
Val błyskawicznie znalazła się przy dziewczynie i objęła ją ramieniem, doprowadzając do kanapy.
- Połóż się i odpocznij chwilę. Idę po wodę. – blondynka odwróciła się na pięcie i wyszła, zostawiając Catę samą.
- Ta suka mi za to zapłaci, przysięgam. Albo nie nazywam się Catalina Silva. – wycedziła przez zęby nastolatka.


Don Tito właśnie odprężał się w swoim jacuzzi. Parne powietrze i relaks sprawiły, że poczuł mrowienie w okolicy krocza. Żałował, że nie było przy nim teraz żadnej kobiety. Ale był pewien, że jak dotrze do domu, to padnie jak skarpeta i zaśnie kamiennym snem.
Miał już sobie ulżyć, kiedy zadzwonił jego telefon.
- Jasna cholera! – zaklął. – Rickman. – przeczytał na wyświetlaczu. – Mówiłem, żeby mi nie przeszkadzać! Oby to było coś ważnego, bo inaczej zrobię z Ciebie gów*o!
- Przepraszam, że szefowi przeszkadzam, ale to sprawa nie cierpiąca zwłoki. – odparł Rickman przymilnie. – Nie zgadnie szef, kogo tutaj mam? – uśmiechnął się szeroko i zerknął na przywiązanego do krzesła mężczyznę.
- Nie wk****aj mnie, Rickman! Do brzegu!
- Dobrze, jak sobie szef życzy. Z resztą, co ja będę szefowi mówił. Niech się szef sam przekona. – uśmiechnął się ironicznie. – Robertson, chcesz się przywitać z szefem?
Skinął na dwóch facetów, którzy mu towarzyszyli. Jeden z nich, łysy, oderwał mężczyźnie z impetem taśmę, którą miał zaklejone usta. Uszu Don Tito dobiegł przeraźliwy krzyk. Drgnął aktorsko, po czym uśmiechnął się wesoło. Właśnie dlatego uwielbiał swoją pracę. Mógł rozkoszować się cierpieniem innych. Mógł patrzeć na nich z góry, tak jak to zawsze na niego patrzył nędzny, ba, żałosny nauczyciel z San Cristobal.
- Wspaniała robota, Rickman, zasłużyłeś na premię.
- Co mamy z nim zrobić, szefie?
- Znęcajcie się nad tym szczurem tak długo, aż wyśpiewa całą prawdę. Pożryjcie go żywcem.


Val wróciła do garderoby ze szklanką wody i podała ją Catcie.
- Nie musiałaś się wysilać. – rzuciła szorstko Cata.
- Dlaczego taka jesteś, co? – Val spojrzała na dziewczynę z wyrzutem.
Cata wywróciła oczami.
- Powiem szczerze, nie lubię Cię.
- I vice versa, Catalina Silva. – odgryzła się Valeria. – Chciałam tylko pomóc. Nie jestem taka zimna jak Ty.
Cata poczerwieniała na twarzy, ze złości lub wstydu.
- Co Ty wiesz, Garibay? – dziewczyna upiła parę łyków wody, po czym wstała i postawiła szklankę na toaletce.
- Mówię to, co widzę.
- To nie patrz, do cholery! – Silva cisnęła szklanką o podłogę. – Mam dość, że wszyscy traktujecie mnie jak powietrze i latacie za tą kretynką!
- O kim mówisz? – spytała niby od niechcenia Garibay. Miała dość humorów Silvy, ale to, co powiedziała teraz, zaintrygowało ją.
- No jak to o kim? – Cata nerwowo przystępowała z nogi na nogę. – O królowej tego miejsca! Tej, która nic nie robi, a zawsze zbiera laury! – mówiąc to gestykulowała energicznie rękami. – Tej, która rucha się z Dariem Rosalez, w czasie kiedy my grzejemy łóżko starym prykom! – jej twarz przybrała odcień ciemnego purpura.
Val zamilkła przez chwilę. Musiała przetrawić słowa Silvy.
Odkąd znalazła się tutaj, przysięgła sobie, że już nikomu nie zaufa. Historię z Omarem traktowała jak surową lekcję życia. Dzięki niej dorosła. Dzięki niej zdała sobie sprawę, że świat składa się z mniej lub bardziej egoistycznych istot ludzkich. Nie ufała im, ale potrafiła wykorzystać ich do własnych celów.
Catalinę Silvę uważała za bezczelną, rozpieszczoną przez rodziców smarkulę, której wydawało się, że jest pępkiem świata. Zaśmiała się w myślach. Nigdy by nie pomyślała, że kiedyś w czymś zgodzi się z tą małą.
Elizabeth Carter. Lisa. Pupilka szefa. Miała wszystko to, czego ona nie miała. Dlatego nienawidziła jej od pierwszego dnia w La Factoria. Uśmiechnęła się ironicznie na wspomnienie ich pierwszego spotkania.
- Cześć. – Lisa przywitała ją promiennym uśmiechem. – Ty jesteś ta nowa?
- Tak. Valeria Garibay. – wyciągnęła rękę w jej kierunku.
Ale Elizabeth nie uścisnęła jej. Zamiast tego zrobiła coś innego. Zanim się zorientowała, była już w jej ramionach.
- Bardzo mi miło. Mam nadzieję, że przypadniemy sobie do gustu, Valerio.
- Dwulicowa suka. – te słowa Val wypowiedziała już na głos.
- Słucham?
- Masz we mnie sprzymierzeńca, Catty. Przyjaciółki? – wyciągnęła dłoń w kierunku dziewczyny, zmuszając się przy tym do sztucznego uśmiechu.
- Przyjaciółki. – Cata uścisnęła dłoń dziewczyny, uśmiechając się przy tym triumfalnie.
Nie lubiła tej nadętej szmaty, jak nazywała ją w myślach, ale żeby zniszczyć Lisę, była gotowa zawrzeć sojusz z najgorszym wrogiem.


Taniec był całym jej życiem. Jedyną rzeczą, którą kochała naprawdę. Złotym lekiem na zapomnienie. Kiedy poruszała się zmysłowo w rytm swoich ulubionych kawałków, słysząc ostre vivaty swoich widzów, wszystkie problemy świata znikały. Nikt inny, tylko ona w świetle reflektorów. Występy z dziewczynami też lubiła, ale nie tak, jak te solowe. Wtedy z nikim nie musiała się dzielić swoją pasją.
I nagle zobaczyła jego. Stał nieco dalej, przy barze i sączył whisky. Ich spojrzenia się spotkały. Serce zaczęło jej kołatać jak szalone. Nadal działał na nią tak samo, jak wtedy, kilka lat temu. Był pierwszym mężczyzną w jej życiu. Oddała mu się bezwarunkowo, niczego nie żądając w zamian. I choć następnego ranka było jej wstyd, bo znała go zaledwie od kilku godzin, nie żałowała. Obudził w niej uczucia, których nie zaznała nawet w najśmielszych snach. Uczynił ją w pełni kobietą.

Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym odcinkiem. Ale jak to się mówi, od czegoś trzeba zacząć. Obiecuję następnym razem się bardziej postarać.


Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 22:43:55 26-08-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:35:53 27-08-10    Temat postu:

Kobieto! To jest coś wspaniałego! Naprawdę podoba mi się najbardziej! Niewiem jak wpadłaś na ten wspaniały pomysł? Coś idealnego do czytania, od zawsze szukałam czegoś takiego! Opowiadanie typu "Twarz Analiji", ale tu przynajmniej mamy szczęście poznać więcej takich kobiet, nawet niewiem jak mogę je nazwać, bo nie wszystkie są zadowolone ze swojej "pracy"

Myślę, że po 2,3 odcinku z tych ogólnych będę mogła wytypować dziewczynę, która najbardziej przypadnie mi do gustu Narazie mogę wydać tylko mało znaczą opinię o każdej z nich ...
Elizabeth - Widzę, że ona tutaj została królową! A także z tego co widać tylko Gaby ją polubiała. Kobieta wydaje się być taka wyrachowana, nie daje się obrażać, co udowodniła uderzając Caty, ale znając jej przeszłość nie mogę jej ocenić źle, dużo przeszła i wiadome, że życie ją doświadczyło... Jednak mi jej postać bardzo się spodobała, ale nie sądzę, że sypia z tym człowiekiem... Chyba, że się mylę i coś mi się poplątało? Bo coś mi się wydaje, że Dario ma jakąś obsesję na punkcie tej kobiety i dlatego ona ma przywileje, ale jednak nie może jej mieć Czyżbym miała rację, a może się mylę?
Gabriella - O niej dużo się dziś nie dowiedzieliśmy, ale mam nadzieję, że z czasem bardziej ją poznam Jednak myślę, że ona bardziej spokojna będzie... I chyba nie jest zadowolona bardzo z tego co robi?
Valeria - Trochę taka, trochę taka. Nie mam do niej żadnych zastrzeżeń, ale widać, że nie lubi Lisy Jakoś nie bardz spodobała się jej od samego początku, wydała się jej byc fałszywa! Jednak kobieta nie ma całkiem racji, może jednak kiedyś się przekona !
Catalina - Ta dziewczyna to burza energii! Ona to dopiero nienawidzi, ani Elizabeth, ani Valerii! Strasznie fałszywa się zrobiła, to przez to, że rodzice nie poświęcali jej uwagi... Chciałabym, żeby dziewczyna się zmieniła Mam nadzieję, że jej się uda! Jednak widać, że jej serce przepełnione jest zemstą, zrobi wszystko by zniszczyć Lisę!

Poza głównymi bohaterkami, Dario widać, że ma obsesje na punkcieee Lisy, ooooooo! zapowiada się ciekawie! lubię coś takiego, zły chłopczyk. Tak? Jednak wiadć, że umie też manipulować! Czyżby po ojcu? Jego ojciec to kompletna ruina! Żal na niego patrzeć! Odrazu widać, że to villan! Pewnie już wiele grzeszków ma na sumieniu ;> Czyżby?
Zaciekawił mnie też koniec, o którą kobietę chodziło? ;>


przepraszam odrazu za obszerny komentarz, ale tak mnie wciągnęło, że musiałam wystawić dużą opinię!
czekam na nexta!
pozdrawiam ; *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:29:03 27-08-10    Temat postu:

Doskonale odgadłaś Elizabeth Ale oprócz tego, co zauważyłaś, potrafi być również przesympatyczna dla tych, którzy na to zasługują. Jak sama zauważyła, potrafi być miła, ale do czasu. Jest także wylewna. To taka mieszanka wybuchowa
Gaby tak, to będzie raczej taka spokojna postać. Jak zauważyłaś, wszystkie trzy mają charakterek, więc któraś musi być normalna
Valeria ma swoje powody, żeby nienawidzieć Elizabeth, ale wszystko w swoim czasie
Cata z kolei została tak wychowana, że wszystko jej się należy. Ma się za pępek świata i uwielbia, kiedy wszystko kręci się wokół niej. Dlatego właśnie Lisa jej się naraziła

Dziękuję Ci za taki meeeeeeegaa długi komentarz! I oczywiście, że mi to nie przeszkadza. Cieszę się, że Ci się podoba i jeżeli o mnie chodzi, możesz wystawiać komentarze na całą stronę!
Na ten pomysł wpadłam ot tak sobie, bardzo dawno temu, ale dopiero teraz zdecydowałam się wstawić

Dodam potem resztę obsady, bo doszło kilka nowych postaci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:00:21 27-08-10    Temat postu:

No to już mi się podoba! Coś mi się zdaje, że polubię Elizabeth, a także uwielbiam spokojne postacie, jak Gaby więc też pewnie ją polubię Choć może i ona kiedyś pokaże pazurki ? ;>
Jak narazie najmniej przekonuje mnie Catalina, ale poczekam z czasem może wyrobię sobie o niej lepsze zdanie...

Nie dziękuj, tak jakoś samo z siebie wyszło
Okej, to ja czekam na resztę obsady!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:54:54 29-08-10    Temat postu:

Przepraszam za skromny komentarz ale nie bardzo mam do tego głowę na razie.
Rozdział jak zwykle cudowny uwielbiam to co piszesz i jak to piszesz.
ja tez jeszcze nie wiem która z dziewczyn najbardziej przypadnie mi do gustu z czasem zdecyduje.
Jak na razie podoba mi się Valeria ale to oczywiście może się z czasem zmienić.
Czekam na szybki next.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 3 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin