Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Po moim trupie rozdział 13 (31.12)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lena_Any
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:30:44 11-07-14    Temat postu:

Ja kciuki trzymałam, to teraz chwal sie jak poszło
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Debson
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:14:20 12-07-14    Temat postu:

obroniona na 5.0 i dalsza propozycja współpracy lepiej być nie mogło
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lena_Any
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:59:42 15-07-14    Temat postu:

Wiedziałam, że nie może być inaczej Graaaaaatulacje ;d Trzeba to opić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Debson
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:53:08 15-07-14    Temat postu:

dziękować opić koniecznie tylko jak to nie mam pojęcia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Debson
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:32:58 21-07-14    Temat postu:

Zapowiedź rozdział 11

1) Gej radar
2) Ofiara przemocy
3) Czym różni się spódnica od sukienki?
4) Potrzebny psycholog

Rozdział się pisze więc mam nadzieję, że już niebawem będę mogła się nim z Wami podzielić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lena_Any
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:13:09 22-07-14    Temat postu:

Czym szybciej, tym lepiej Czeeeeeeeekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Debson
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:59:48 23-07-14    Temat postu:

Niestety jakoś 4 punktu z zapowiedzi nie udało mi się ująć w tym rozdziale. Na kolejny o ile uda mi się go szybko napisać prawdopodobnie zaproszę Was na bloga, gdyż wyjeżdżam na dwa tygodnie, a tam mam możliwość automatycznego publikowania

Co do tego rozdziału standardowo przepraszam za błędy

Rozdział 11

- Nie ma co, pierwsze wrażenie zrobiłaś powalające – westchnęła Debora przyglądając się przyjaciółce, która siedziała obok na krześle. Razem oczekiwały na lekarza, który obecnie zajmował się opatrywaniem poszkodowanego Beniamina.– nie wiem, czy Ciebie w piwnicy chowano? – spytała z nieskrywanym oburzeniem nie spuszczając wzroku z kumpeli. Chciała tym wzbudzić w niej chociaż minimalne wyrzuty sumienia, które nakłoniły by ją do przeprosin Bena za zaistniałą sytuację. – koniecznie trzeba to jakoś odkręcić – dodała niemal natychmiast zagryzając przy tym nerwowo wargę. Obmyślała już cały scenariusz: kwiaty, świeczki, romantyczna kolacja, spacer w świetle księżyca, a w wersji ekstremalnej mały schowek na miotły – miejmy nadzieję, że Ben wyznaje zasadę drugiego pierwszego wrażenia…
- Debs – jęknęła Megan chcąc powstrzymać się od wszczynania kłótni w miejscu publicznym. Poza tym pulsujący ból w nadgarstku osłabiał jej chęć do jakiejkolwiek dyskusji, a tym bardziej na temat jej małżonka. Wzięła głębszy oddech starając się uspokoić skołatane nerwy, a czując świdrujące ją spojrzenie niebieskich oczu przyjaciółki odparła – odpuść, żadnego drugiego pierwszego wrażenia nie będzie – a dostrzegając kątem oka chęć sprzeciwu przyjaciółki oznajmiła kategorycznie – on jest gejem i koniec kropka.
- Co ty pleciesz!- rzuciła głośniej niż zamierzała zwracając przy tym uwagę pozostałych pacjentów oczekujących na swoją kolej. Orientując się, że znalazła się w centrum zainteresowania, grzecznie skinęła głową tym samym przepraszając współtowarzyszy za zaistniałe poruszenie i nachyliła się w stronę Meg – to nie możliwe, mój gej radar nic takiego nie wykrył…
- Bo działa na odwrót tak samo jak cała Ty – westchnęła szatynka przewracając oczami po czym spojrzała na drzwi do gabinetu za którymi znikł jej małżonek – ile można się cackać z głupim nosem, tu ludzie umierają…
- On nie może być gejem – odparła z zacięciem Debs ignorując złośliwą uwagę przyjaciółki – dam sobie głowę uciąć, że nie wie czym się rożni spódnica od sukienki… - dodała z przekonaniem uderzając jednocześnie zaciśniętą pięścią w kolano - Skąd masz takie informacje…
- Powiedzmy, że mój gej radar jest bardziej rozgarnięty – odpowiedziała spoglądając na nabrzmiały nadgarstek – cholera, jak nic dwa tygodnie z życia wyciągnięte… - westchnęła, a czując wibrujący telefon w kieszeni spodni niezdarnie go wyciągnęła z małą pomocą Debory – Vivi dzwoni – oznajmiła spoglądając na wyświetlacz komórki – i co mam jej powiedzieć? – rzuciła z ironią patrząc przy tym znacząco na blondynkę. Liczyła na minimum przyzwoitości z jej strony. W końcu to ona w głównej mierze przyczyniła się do tego całego zamieszania, tak więc nadszedł czas aby wypić nawarzone piwo.
- Daj – odparła bojowo Debs porywając jej telefon z ręki. – Cześć Vivi – rzuciła jak zwykle wesoło z uśmiechem. – co tam słychać? Afrodytka jest cała? – Meg wpatrywała się z osłupieniem w przyjaciółkę zastanawiając się jednocześnie czy zgrywa ona idiotkę czy też naprawdę nią jest.
- Daj mi natychmiast Megan – powiedziała groźnie ignorując pytania przyjaciółki Vivi. – natychmiast Dic – powtórzyła stanowczo zerkając w między czasie do książki poświęconej wychowaniu przedszkolaka w której to znajdował się „Dekalog dobrego rodzica”. Książkę zakupiła z myślą o wychowaniu swojego synka, w końcu pierwsze dziecko to nie przelewki, jednak nie podejrzewała, że wykorzysta ją również w rozmowie z przyjaciółkami. Zdawała sobie sprawę, że stać je na wiele, a ich wyobraźnia nie zna granic, ale tym razem przegięły i jak to pisało w książce, czas wyciągnąć konsekwencje.
- Chyba masz kłopoty – szepnęła Debs zakrywając mikrofon telefonu. Morderczy wzrok Megan nie robił na niej wielkiego wrażenia, w końcu przy takiej częstotliwości można się przyzwyczaić – lecę po kawę – wskazała palcem na drugi koniec korytarza i nim Megan zdążyła cokolwiek powiedzieć zniknęła za zakrętem.



- Miał Pan szczęście – odparł lekarz przyglądając się uważnie otrzymanemu przez pielęgniarkę zdjęciu rentgenowskiemu – nie widzę tu pęknięcia, ale okłady z lodu będą wskazane – dodał wracając do biurka – zapiszę Panu jeszcze maść na stłuczenia i myślę, że do jutra obrzęk zmaleje… - mówiąc to rzucił okiem na nos Bena – żona, prawda? – szatyn spojrzał mocno zaskoczony pytaniem, a może stwierdzeniem lekarza. Czyżby na czole miał wytatuowany napis „jestem żonaty” – przepraszam, że pytam – dodał pośpiesznie, jednak wcale nie udawał zmieszanego swoją ciekawością. Natomiast ściszonym, ale dość poważnym tonem powiedział – zdaję sobie sprawę, że będąc mężczyzną trudno przyznać się do bycia ofiarą przemocy…
- Przepraszam Pana Doktora – odparł Beniamin na tyle grzecznie na ile pozwalały mu resztki męskiej dumy i godności. Tylko tego mu brakowało do całego kompletu, aby został wzięty za ofiarę przemocy ze strony własnej żony – ale skąd takie wnioski? Przecież mówiłem, że uderzyły mnie drzwiczki od szafki…
- Ehhh… – westchnął lekarz i wziął się za wypisywanie recepty – dziś drzwiczki od szafki, jutro upadek z drabiny – mamrotał – a za tydzień niech ma Pan na względzie, że może być za późno…
- Myśli Pan, że ja… – mówiąc to z nieskrywaną irytacją, wymierzoną w siedzącego naprzeciw niego mężczyznę i wskazał dłońmi na swoją osobę –… mógłbym być ofiarą przemocy? Jestem strażakiem z brązowym pasem karate. Poza tym skąd przypuszczenia, że jestem żonaty? Mam to wypisane na czole? – wypowiadając ostatnie słowa wskazał w kierunku głowy.
- Szanowny Panie – odparł doktor odrywając się od wypisywania recepty patrząc prosto w oczy szatyna – widziałem już nie jednego, który zarzekał się jak Pan. – akcentując ostatnie słowo wymierzył palcem w Bena – Popisywali się umiejętnościami wschodnich sztuk walki, ale w obliczu swoich żon stawali się bezradni… a potem było już tylko gorzej… niech mi Pan wierzy od tego wszystko się zaczyna…



Debora krążyła przy automacie do kawy od kilku dobrych minut, przeklinając swoje roztrzepanie – jak można iść kupić kawę bez pieniędzy – jęknęła przystając przed maszyną. Zaczęła uważnie się jej przyglądać, jak swojemu potencjalnemu wrogowi z którym miała stoczyć bitwę o ostatnią parę czerwonych szpilek Prady na promocji. Założyła ręce na klatce, a tupiąc nogą rozglądała się za potencjalnym fundatorem napoju. Aczkolwiek jak na złość w pobliżu nie było żywej duszy. – jeśli głupi ma szczęście, to ja muszę być cholernie inteligentna… - wówczas nie wiedząc skąd nagle rozległ się męski śmiech. Debs na jego odgłos momentalnie odskoczyła od automatu i zmierzyła „intruza” z lekkim oburzeniem. – nie wiesz, że nie wypada się tak skradać… - rzuciła pouczająco w dalszym ciągu go obserwując – Peter, prawda?
- We własnej osobie – odparł uprzejmie wyciągając rękę – przez to całe zamieszanie nie mieliśmy okazji się przedstawić… Peter Parker, dla znajomych Pet… - dodał szczerząc się jak nastolatek. Nie rozumiał tego, ale kąciki ust przy tej blondynce same unosiły mu się do góry. Dawno nie czuł się tak dziwnie przy kobiecie. Ostatnią, która wywoływała w nim taką reakcję była mama Mikiego.
- Debora Dic – odpowiedziała zagłębiając się w ciemnoczekoladowym spojrzeniu – lub po prostu Debi… - dodała będąc na skraju kolokwialnego „odpłynięcia”, jednak szare komórki pomimo zwolnionego trybu pracy zarejestrowały jeden, ale jakże istotny szkopuł, a mianowicie nazwisko bruneta - co powiedziałeś? – rzuciła potrząsając delikatnie głową, tym samym chcąc przywołać się do porządku.- Parker? – nie czekając na przytaknięcie z jego strony spytała z lekką obawą w głosie - Czym się różni spódnica od sukienki?
- Czy to pytanie zaliczasz do podchwytliwych? – spytał zdezorientowany i jednocześnie rozbawiony - Jeśli tak, odmawiam odpowiedzi. – dodał ponownie posyłając swój uśmiech numer pięć, co powoli zaczęło go to irytować. - Kawy? – zaproponował wyciągając z tylnej kieszeni ciemnogranatowych spodni brązowy skórzany portfel.
- Wiesz czy nie? – rzuciła niespokojnie nie spuszczając z niego wzroku - Krótka piłka… - dodała zdecydowanie mrużąc przy tym oczy, które miały dodać srogości jej osobie, aczkolwiek patrząc z boku wyglądała bardziej komicznie niżeli groźnie.
- A czyżbyś miała problem z ich rozróżnieniem? – odpowiedział zaczepnie wskazując na automat - jaką chcesz?
- Latte z syropem kokosowym i odrobiną cukru brązowego – odburknęła strzepując niewidzialny pyłek z ramienia – i wiedz, że wiem czym się różni spódnica od sukienki – dodała z lekkim oburzeniem, które wewnętrznie skręcało jej żołądek – pytanie czy ty wiesz? – spojrzała na niego znacząco unosząc jedną brew do góry.
- Tak, wiem –rzucił wkładając kolejne monety do automatu nie patrząc tym samym na towarzyszkę – zadowolona? – dodał po chwili zadowolony, że zaspokoił ciekawość Debs. Ta jednak poczuła jakby dostała obuchem w głowę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Debson
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:00:48 23-07-14    Temat postu:

dubel

Ostatnio zmieniony przez Debson dnia 13:05:59 23-07-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lena_Any
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:26:46 23-07-14    Temat postu:

Hahahahahhahahaha To się Debi delikatnie zdziwiła Nie ma to jak wyciąganie pochopnych wniosków, skąd ja to znam Leniej się domyślać niż zapytać
Teraz jeszcze będzie, że Peter i Ben adoptowali dziecko
Czekam na nowy odcinek na blogu i życzę udanego wypoczynku
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:56:47 04-08-14    Temat postu:

kiedy kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Debson
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:10:03 10-08-14    Temat postu:

Kochane właśnie wróciłam do domku więc mam nadzieję że niebawem zacznę pisać rozdział póki co gorąco pozdrawiam i proszę o jeszcze troszkę cierpliwości
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lena_Any
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:45:28 14-08-14    Temat postu:

Kochanie lecisz sobie w kulki...
Gdzie jest rozdział ?!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Debson
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:42:52 29-08-14    Temat postu:

Cześć Kochani:)

Z miejsca przepraszam za tak długą przerwę, ale jakoś zebrać się w sobie nie mogłam.

Ten rozdział powstał tylko i wyłącznie przy dopingu ze strony kilku osób, a przede wszystkim dzięki Asi, która, nie mogąc doczekać się rozdziału sama go napisała i podzieliła się nim ze mną, a ja po naniesieniu kilku poprawek w tym momencie dzielę się nim z Wami. Mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu i wielkie brawa dla Asi bez której nie byłoby tego rozdziału


Miłej lektury



- Meg! – krzyknęła Debora wbiegając do poczekalni, gdzie wcześniej zostawiła swoją przyjaciółkę. - Meguch! - powtórzyła ciszej orientując się, iż ponownie skupiła na sobie całą uwagę obecnych tam osób tylko nie szatynki. Już miała ponownie zawołać ją, ale czując gromkie i srogie spojrzenia starszych ludzi, gotowych ją zlinczować za zakłócanie ciszy, zrezygnowała, a odległość dzielącą ją od Megan postanowiła przebyć najciszej jak to możliwe nie robiąc przy tym zbędnego zamieszania. Niestety niebotycznie wysokie szpilki nie ułatwiały jej tego i mimo najszczerszych chęci jej pokraczny sposób przejścia wzbudził jeszcze większe zainteresowanie i rozbawienie. – Nigdy więcej szpilek – powtórzyła pod nosem i przysiadła obok kumpeli. – jest źle... – wyrzuciła z siebie po chwili, zastanawiając się nad doborem odpowiednich słów. - Boże, jak ja mam Ci to powiedzieć… - ciągła z jawnym przejęciem. Meg natomiast jak gdyby nigdy nic siedziała dalej spokojnie na krześle z przymkniętymi oczami. – Miałaś rację… - powiedziała szybko i nie zwracając uwagi na brak reakcji ze strony przyjaciółki mówiła dalej – ale pamiętaj – chwyciła ją za rękę chcąc udzielić jej tym gestem swojego wsparcia – świat ma różnych lokatorów i to, że Twój mąż jest mężem innego, o niczym nie świadczy…
- Mówiłaś coś? – spytała zdezorientowana szatynka wyciągając słuchawki z uszu.
- To ja się produkuję, żeby w jak najłagodniejszy sposób przekazać Ci wiadomość, że Twój mąż jest gejem, a ty mnie tak słuchasz? – odparła prawie na jednym wydechu oburzona i nie minęła sekunda kiedy dotarło do niej, że informację, którą chciała przekazać najdelikatniej jak potrafiła, wykrzyczała ją prosto w twarz przyjaciółki – Meg – jęknęła przykładając dłoń do ust, oczekując jednocześnie histerii ze strony szatynki, jednakże ta niewzruszona dalej siedziała na krześle uważnie się w nią wpatrując - Wszystko będzie dobrze - dodała łagodnie – Naprawdę… uwierz mi… - ciągła prawie szeptem, a widząc dalszy brak reakcji ze strony Meg, postanowiła obrać metodę ataku –Zapłaci za to, obiecuję Ci – rzuciła zawzięcie zaciskając dłonie w pięści - Teraz masz ten rozwód w kieszeni – ciągła energicznie, prawie podskakując na krześle, a tym samym w ruch wprowadzając krzesło Megan - I nie masz co już panikować! Wszystko się ułoży i będzie po staremu… Ty jako stara panna z tuzinem samochodów, a ja z tuzinem kotów, ale nie płacz mi tu, zniesiemy to z godnością… Obiecuję, będziemy sobie w weekendy chodzić na dancingi do Mozaiki, tylko nie martw mi się tak już… - mówiła dalej nie zwracając już większej uwagi na kumpelę. - Tak, wiem… - westchnęła zaczerpnąwszy oddech - Miałaś rację, przyznaję otwarcie, a ja jak zwykle Ci nie wierzyłam. Ale teraz przyrzekam, na słowo honoru skautki katarynki, wszystko się zmieni… - zamilkła na chwilę, po czym dorzuciła z lekką dozą tajemnicy wpatrując się w oczy Meg - I pamiętaj, możesz liczyć na mnie w każdej kwestii, a zemsta najlepiej smakuje na zimno…
- Deboro Dic! – zabrała w końcu głos Megan. Miała ochotę wybuchnąć śmiechem na wygłoszone przemówienie przez psiapsiółkę. Jednak zawziętość i powaga w jej głosie ostatkiem sił powstrzymała ją przed tym. - Po pierwsze jeśli jeszcze tego nie spostrzegłaś jestem oazą spokoju, w porównaniu z Tobą – mówiąc to wskazała na dygoczącą się nogę blondynki – po drugie o jakiej tym zemście mówisz? – spytała chowając słuchawki do kieszonki w koszuli
- Ty jeszcze śmiesz się mnie pytać? – rzuciła zszokowana Debs – ten Twój pożal się Boże mąż jest gejem – rzuciła kierując przy tym rękę na drzwi do gabinetu lekarza gdzie znajdował się szatyn – a tamten, jak mu było… a Peter! Jawnie mnie zwodził i uwodził – wyciągnęła rękę w drugą stronę wskazując na automat, który znajdował się za ścianą. – tacy zasługują na kastrację w męczarniach…
- No z tej strony to muszę przyznać, nie znałam Cię… - odezwała się Meg głosem pełnym uznania– byłabyś genialna w kierowaniu ruchem albo w robieniu za drogowskaz… tu, tam, poćwicz jeszcze w terenie i myślę, że możesz kandydować na kierującego ruchem ulicznym… - a na sam koniec wybuchła śmiechem głośniejszym niż planowała, zwracając tym samym ponownie uwagę pozostałych pacjentów.
- Śmiej się, śmiej… -prychnęła Debs opuszczając ramiona i założyła je sobie pod biustem. – Wiedz tyle, że mnie to nie bawi – dodała naburmuszona - To smutne i straszne zarazem…
- Zgadzam się w pełni – odparła z udawaną powagą – a jeszcze przypomnij mi, co potwierdza moją tezę? I kim jest Peter?
- Proste, ale jakże podchwytliwe pytanie – powiedziała dumnie Debs potrząsając swoimi blond lokami, jednocześnie prostując przy tym swoją sylwetkę na krześle – mianowicie, na czym polega różnica między sukienką a spódnicą…- Kennedy spojrzała na nią jak na kretynkę, ale darowała sobie wszelkie złośliwe uwagi. Znajdowały się w miejscu publicznym, a i tak czując liczne spojrzenia siedzących wokół ludzi, miała wrażenie, że ich konwersacja nabrała rangi publicznej debaty. – nie patrz się tak, to jest naukowo udowodnione…
-Zapewne – westchnęła Meg przewracając oczami - tak samo jak to, że kiedy Bóg rozdawał mózgi, ty stałaś w kolejce po włosy…
- Mów sobie co chcesz, ja wiem swoje i ot, co – rzuciła urażona wygładzając brzeg sukienki na kolanie– a ty wierz sobie w co chcesz, a teraz wróćmy do sedna sprawy…
-A to było jakieś sedno? – spytała z ironią, której nie mogła pohamować - ok mów dalej – rzuciła unosząc dłonie ku górze w geście poddańczym.- słowem się nie odezwę…
- akurat- mruknęła pod nosem ale postanowiła wrócić do głównego tematu rozmowy - Peter’a miałyśmy okazję poznać podczas feralnego incydentu z Tobą i Benem w roli głównej….
-Uściślijmy to ten wysoki co Cię łapał? –spytała dla pewności Meg, gdyż nie raz zdarzało się im mówić o dwóch różnych osobach, przez co dochodziło do wielu nieporozumień.
- Tak dokładnie to ten przystojny, wysoki książę z bajki– potwierdziła i nie przejmując się znaczącym spojrzeniem przyjaciółki ciągła dalej – spotkałam go przy automacie…
- Yyyyyyyy… ok, a co jedno ma wspólnego z drugim... – wtrąciła Megan starając się nadążyć za myśleniem blondynki, jednak jej skróty myślowe czasami były nie do przeskoczenia, tak jak w tym o to momencie.
- Meguch i święci pańscy!- jęknęła wznosząc wzrok do sufitu - A mi zarzucasz brak rozumu! – wskazała na siebie - A dlaczego niby Peter – wyciągnęła jedną dłoń przed siebie, symbolizując nią bruneta - i Ben – następnie zrobiła to samo z drugą, która miała przedstawiać szatyna - mają takie samo nazwisko? – spytała łącząc obie dłonie ze sobą obie
- O tym fakcie nie wspominałaś- odparła podniesionym głosem Meg nie przejmując się już tym że po raz kolejny ściągają na siebie uwagę innych pacjentów.
- No przecież teraz Ci mówię- powiedziała z rozbrajającą szczerością Dic.
- Ale jesteś tego pewna że Peter to Peter Parker? – zapytała dla pewności, a kiedy blondynka kiwnęła twierdząco głową ciągła dalej – W takim razie skoro Peter i Beniamin mają to samo nazwisko to znaczy, że musieli wziąć ślub… I że są małżeństwem… A skoro wzięli ślub to jakim cudem ja jestem żoną Bena?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:22:58 31-08-14    Temat postu:

Już jestem przeczytałam wczoraj ale brakło mi czasu na komentarz.Teraz to dopiero dziewczyny zamieszały rozbawił mnie szczególnie ten ich pomysł ze ślubem Bena i Petera.A swoją drogą to ciekawa jestem w jaki sposób się dowiedzą że Ben i Peter nie są gejami i czekam na kolejny odcinek mam nadzieję że pojawi się szybko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Debson
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 11 Wrz 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:22:15 01-09-14    Temat postu:

Dziękuję Ci dulce245 za komentarz
A w tajemnicy powiem Ci, że sama nie wiem jak to się wyjaśni jeszcze na takim spontanie żadnego swojego opowiadania nie pisałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin