Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Una vez mas - odcinek 4 24.01.15
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:52:30 27-12-14    Temat postu: Una vez mas - odcinek 4 24.01.15

Dobra, to pewnie z mojej strony niezłe szaleństwo, zakładać nowy temat i pisać nowe opowiadanie. Ale musiałam Moniś zrobiła piękne sygnaturki i trzeba było je wykorzystać, no i poza tym ta historia cały czas siedziała mi w głowie, bardzo chcąc wyjść.



Wstęp

Soledad Ferrara od swojego męża dowiaduję się, że ma on kochankę. Dłużej ze zdrajcą mieszkać nie zamierza, wyrzuca więc go z domu. Jednakże skutki jej impulsywne działania są nieprzewidywalne. Zwłaszcza, że jej mąż jest jednym z wpływowych polityków w kraju, a ona sama pochodzi z bogatej rodziny o długiej historii. Gdy w brukowcach wybucha skandal, telefon dzwoni non stop, prasa przesiaduję pod jej domem dzień i noc, a rodzice wyrzucają jej bezmyślne zachowanie i każą zastanowić się na swoim małżeństwem, Soledad ma dość. Kupuję więc pierwszy lepszy bilet do Cancun, chcąc nie tylko uwolnić się od toksycznego miasta, w którym przyszło jej żyć, ale i przeżyć wreszcie swoją szaloną przygodę. O której marzyła od dawna. Jednak los na jej drodze stawia Nicolasa. Zabójczo przystojny, nonszalancki i ... ogromnie irytujący. Już pierwszego dnia daję się Soledad we znaki. A marna nadzieja, że szybko odzyska spokój pęka jak bańka mydlana. Nie tak łatwo wywinie się spod uroku przystojnego nieznajomego.
Soledad odkrywa piękno w cichym echu szpilek na brukowanych ścieżkach. W starych kościołach, które kryją w sobie niejedną zagadkę. W samotnym jedzeniu ulubionych lodów nad brzegiem morza. I - o dziwo dla samej siebie - w błahych rozmowach z mężczyzną, który uaktywnia w niej jedynie zwierzęce instynkty. Tylko, że nic nie jest tak proste jak to się wydaję.

Bohaterowie:




*czyż one nie są cudowne

Prolog
Oparła ręce na szklanym blacie, sądząc, że się przesłyszała.
- Sole zrozum. Ja ją kocham.
Miała ochotę ryknąć szyderczym śmiechem. To jej obiecywał miłość do grobowej deski. To z nią miał dzielić wszystkie dobre i złe chwile. To ona była jego żoną. To ją miał kochać, do cholery! Czuła jak łzy wzbierają pod zamkniętymi powiekami. Policzyła w myślach do trzech, nie chcąc rzucić się na niego z pięściami.
- Chcę rozwodu - powiedziała, odwracając się w jego kierunku, na pozór spokojnym głosem. Jednak chwilę później jej wybuchowy charakter, tłumiony przez te wszystkie lata grzeczną pozę, wyszedł z cienia, w którym znajdował się zdecydowanie za długo. Jak burza wpadła do ich wspólnej sypialni. Gdzie, o zgrozo, co noc przez ostatnie 5 lat wtulała się w niego, wierząc głęboko, że ich życie jest idealne. Spojrzała na całe pomieszczenie z odrazą. A chwilę później wyrzuciła wszystkie jego rzeczy na podłogę i byle jak wciskając to co jej wpadło w ręce, do jego walizki. Nie tracąc ani chwili czasu zgarnęła ją i szyte na miarę garnitury pod pachę i rzuciła mu je prosto w twarz.
- Wynoś się - krzyknęła hardo - Nie słyszałeś?! Wypieprzaj do tej swojej lafiryndy - zmieszany spojrzał jej w twarz, jakby nie poznawał osoby, która przed nim stała. Ale ona nie zamierzała się przed nim kajać. Już nie. Przez lata to jego potrzeby były najważniejsze, to ona zawsze musiała ustępować. Nie istniało coś takiego jak kompromis. To ona musiała nauczyć zachowywać się z klasą, bo żonie Samuela Belmonte nie pasowało zachowanie taniej dziwki z ulicy. I ma na co zasłużyła. Znalazł sobie dokładnie taką.
- Ogłuchłeś?! - krzyknęła znowu, gdy ten nie poruszył się ani o milimetr - Ułatwię Ci sprawę - jednym ruchem zebrała jego rzeczy z podłogi i walizkę. Z początku chyba sądził, że znowu wniesie je do sypialni. Ona jednak wyszła na balkon i wyrzuciła wszystko przez barierkę.
- Oszalałaś?
- Bynajmniej - odparła, śmiejąc się kpiąco - Wreszcie odzyskałam rozum. A teraz bądź tak miły i wynieś się wreszcie z tego mieszkania, bo Twojej fałszywej buźki i tego pieprzonego sztucznego smutku malującego się w oczach dłużej znosić nie zamierzam - dodała na końcu, odwracając się do niego plecami.
I dopiero gdy usłyszała szczęk zamykających się drzwi wejściowych, dała upust złości i smutku, a łzy popłynęły z jej oczu niczym grochy. Do tej pory żyła w przekonaniu, że jej małżeństwo jest wręcz idealne. Zbudowane na dobrych posadach. A teraz okazuję się, że to był jedynie chybotliwy domek z kart, który został zniszczony pierwszym powiewem lekkiego zefiru, tylko ona po prostu tego nie zauważyła.




- Wreszcie! - pomyślała w duchu szczęśliwa, dłonią kurczowo ściskając papiery kończące to pożal się Boże małżeństwo. I teraz wszyscy mogą ją znienawidzić. Rodzice mogą wyrzucać jej do końca życia, że rozstała się z nim, a prasa, przyjaciele, znajomi współczuć jej po kątach, że właśnie została wyrzucona poza krąg elity tego miasta. Ale ona szczerze miała to gdzieś. Czarna walizka stała koło niej i była namacalnym dowodem jej przygody.To ona wreszcie zacznie żyć pełnią życia, czerpać z każdego dnia garściami, nie pozwalać by chwile przelatywały jej przez palce. A oni wszyscy mogą tkwić w tych swoich wielkich pałacach,kąpać się w lśniących basenach, popijając drinki podane przez służbę. Bo to ona wreszcie poczuję smak życia. Zapach wody morskiej, gdy będzie spacerować sama brzegiem morza. Hałas targu, na którym ludzie kupują żywność.A paradoks tkwił w tym, że to jej zdradliwy eks - małżonek zapewnił taką podróż. Obejdzie się bez spotkań towarzyskich na 5 dań, bez brunchów w towarzystwie ledwo mogących unieść kąciki ust pań z wyższych sfer. Bez imprez charytatywnych, w którym główne skrzypce nie gra pomoc potrzebującym, a raczej to kto jest bardziej światowy i na czasie. Obejdzie się bez sukienek Prady, butów Laboutina, drogich biżuterii, klejnotów. Chwyciła mocno rączkę walizki, z szerokim uśmiechem na ustach podążając w stronę odprawy paszportowej.

Był przeszczęśliwa. I miała ogromną nadzieję, że i Samuelowi jej wcześniejszy bożonarodzeniowy prezent się spodoba. Liczyła na to, że razem z nią pośmieją się z wydruków wyrysowanych na bokserkach, które mu kupiła. Choć z nim to nigdy nie wiadomo. Otworzyła kluczem drzwi. Chciała przygotować mu niespodziankę. Jednak już w przedpokoju poczuła jakieś dziwne przeczucie. Jego ubrania były porozrzucane, choć tak zawsze dba o porządek. Chwilę później usłyszała błagania i jęki dochodzące z ich sypialni. Skamieniała w drzwiach, widząc swojego własnego męża, ochoczo wciskającego się w krocze jej przyjaciółki z pasją ssącego jej dorodną pierś. Nawet nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie ważne czy by krzyknęła, rozpłakała się czy cokolwiek innego, ten widok, sapanie obydwojga, jęki zaspokojenia oraz dźwięk skrzypiącego łóżka na zawsze wyryją się w jej pamięci. Wycofała się, więc powoli, siadając na jednym z krzeseł przy stole i spokojnie czekając. Chwilę potem wyszli z sypialni, uśmiechnięci przytuleni. Ona w jej szlafroku, on nagi. W końcu nikomu nie zaszkodzi szybki numerek na blacie w kuchni - skwitowała Soledad kwaśno. I wtedy zobaczyli ją. Ze słodkim uśmiechem przyklejonym do twarzy.
- Nie chciałam wam przeszkadzać - odparła krótko wstając, mając przeogromną ochotę wyciągnąć do wywłokę za włosy z jej mieszkania. Rozdzierając przy tym szlafrok. Policzyła jednak w myślach do 3, uspokajając się na tyle ile mogła.
- To nie tak jak myślisz... - zaczął żałośnie, a jej tubalny śmiech rozszedł się po pomieszczeniu.


Obudziła się zdenerwowana. Nie chciała przeżywać tego jeszcze raz. Ale nie ważne co robiła ten obraz co i rusz pojawiał się w jej świadomości. Oraz te wszystkie dźwięki. Skrzypienie łóżka, ich błagania, jęki, krzyki zaspokojenia. Potem oczywiście próbował się tłumaczyć, aż w końcu przyznał, że zdradzał ją regularnie, bo się zakochał. Do tej pory te dwa słowa, które wypowiedział, rozbrzmiewają jej w uszach niczym dzwony kościelne, przygniatając swoim ciężarem. To w końcu jej obiecywał miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci - zakpiła w myślach. Zdecydowanie powinna przestać o nim myśleć. W końcu dlatego wyleciała z tego miasta. Nie chciała widzieć tych wszystkich litościwych spojrzeń dam z towarzystwa, która same siebie przekonują, że żyją w raju. A ich mężowie pewnie mają tuziny kochanek. Ze dwie na tydzień. A one i tak wesoło zajmują się rozpieszczonymi do granic możliwości dziećmi, zaspokajając męża w każdym słowie, zachowaniu, czynie. Zobacz pozytywne strony. Nie mieliście dzieci - przypomniała sobie słowa Mii, która usilnie starała się ją pocieszyć, przychodząc z 3 butelkami wina i jedną starą whikey, która przyniosła jak sama powiedziała: Gdybyś nie odpadła po 3 winiaczach. Już nawet nie pamiętała co jej bełkotała, zagryzając ostrą whiskey najpierw chipsami, potem orzeszkami, aż w końcu tym wszystkim co wpadło jej w ręce. Bo w tamtym momencie wszystko było dla niej obojętne.
Usłyszała przeraźliwy płacz dziecka i już przypomniała sobie czemu tak uwielbiała latać pierwszą klasą. Ale i z tym sobie poradzi.

Tego właśnie potrzebowała. I może choć swój własny bungalow, był zbyt kosztownym pomysłem, to jednak zdecydowanie najlepszym. Miała teraz swój własny kawałek plaży. I choć tylko na kilkanaście dni to cieszyło to ją niezmiernie. Nie musiała użerać się ze stadem dzieci biegających po piasku, wirowaniem w okół rozłożonych ręczników i leżaków, czy - o zgrozo - szukaniem miejsca by samej rozłożyć swój ręcznik. Mogę się nawet opalać topless - pomyślała wesoło. A dodatkowej pikanterii temu pomysłowi dodawał fakt, że rodzice gdyby ją tak zobaczyli, umieściliby ją w zakonie. O ile tylko nie zeszliby wcześniej na zawał. A Samuel - pieprzony egoista, nie umiejący dochować wierności nędzny dupek - chyba by spalił się ze wstydu i nie pozwalał jej wychodzić przez miesiąc z domu. Czego - warto dodać - kompletnie nie rozumiała. W końcu jej piersi były całkiem w porządku. Może nie specjalnie duże, ale ładne i sprężyste. Choć ona przecież specjalistką w tej dziedzinie nie była. W przypływie przekory - w końcu większość z nas tak właśnie robi - zdjęła górną część kostiumu kąpielowego. Z początku czuła się dziwnie i nieswojo, rozglądając na boki czy aby przypadkiem ktoś nie zdecydował się na dłuższą wycieczkę brzegiem morza ( pomimo faktu, że to był na ten czas jej kawałek plaży, a i godzina z temperaturą nie sprzyjały spacerom). Jednak chwilę później poczuła się odprężona i zrelaksowana. Wreszcie ma szansę odpowiednio opalić swoje ciało. Jednak chwilę później w pobliżu jej leżaka, w niezrozumiały dla niej sposób (to w końcu jej teren) wylądowała piłka plażowa, a zaraz za nią skoczył - bo przecież nie mógł normalnie podbiec - rosły, wysportowany mężczyzna. Sole zapewne by pisnęła ze zdziwienia, gdyby tylko pamiętała, że jej góra od kostiumu wala się gdzieś na dnie torby. Przysłoniła oczy ręką, chcąc zobaczyć choć trochę więcej. Mężczyzna ubrany był jedynie w szorty z hawajskim motywem, kręcone włosy spadały mu na czoło, a wyrzeźbiony, pokryty potem tors lśnił w słońcu. Czuła jak usta bezwiednie jej się otwierają i gapi się na niego z niemal wywieszonym językiem. Co ją jedynie zdziwiło to, że i on trzymając piłkę w rękach, wpatrywał się w nią, z szelmowskim uśmiechem na ustach. I dopiero wtedy przypomniała sobie, że byłą naga. A przynajmniej od pasa w górę.

Jeszcze raz dziękuję Monice za cudowne sygnaturki, w których jestem po prostu zakochana


Ostatnio zmieniony przez Stokrotka* dnia 23:39:39 24-01-15, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:57:08 27-12-14    Temat postu:

Świetne opowiadanie. Już się nie mogę doczekać kolejnej części.
Wytoczyłaś ciężkie działa jak na początek. Te niespodziewane sytuacje, obwiane erotyzmem ehhh
Niezły początek znajomości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:18:34 27-12-14    Temat postu:

Dzięki tak się nakręciłam, że drugi rozdział już zaczęłam pisać, a że mam trochę wolnego to pewnie niedługo skończę
A co do początków znajomości to jednak Nicolas ma wkurzać i irytować Soledad, a nie ma nic gorszego jak facet widział Cię nagą od pasa w górę choć ty w ogóle go nie znasz i jest jeszcze tak bezczelny jak Nicolas dzięki za odwiedziny i komentarz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:15:19 27-12-14    Temat postu:

Cudowne sygnaturki Opowiadanie również. Czekam na kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:52:32 27-12-14    Temat postu:

Zapomniałam dodać, że główna para bardzo mi się podoba, no i po samym zdjęciu promocyjnym wyczuwam chemiczny duet. Masz już kolejną część? bo się nie mogę doczekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:55:49 27-12-14    Temat postu:

Mam połowę także pewnie jutro bądź pojutrze wstawię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:07:03 28-12-14    Temat postu:

No to czekam, choć nie ukrywam, że niecierpliwie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:46:20 28-12-14    Temat postu:

Wiem, że się powtórzę, ale UWIELBIAM Soledad Jej osobowość, charakter, sposób bycia fantastycznie wpasowują się w temperament samej Marii Elisy, dzięki czemu każda scena z jej udziałem jest dla mnie niesłychanie lekka i przyjemna w odbiorze. Na dodatek te wszystkie ironiczne wtrącenia w jej wydaniu momentalnie poprawiają mi humor. Naprawdę wspaniała kreacja bohaterki już od pierwszych linijek odcinka...a właściwie prologu Ostatnia scena - w moim odczuciu - bombowa! Momentalnie miałam przed oczami Gonzala z tym swoim szelmowskim uśmiechem na ustach



P.S. Domagam się zdecydowanie więcej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:52:05 28-12-14    Temat postu:

Ciesze się, że Ci się podoba Moniś trochę więcej uśmiechającego się szelmowsko Gonzala w kolejnym rozdziale
A oto i on, skoro tak chcieliście



Boże . Boże. Sole oddychaj - powtarzała sobie w myślach, gorączkowo szukając rozwiązania z tej nieciekawej sytuacji. W akcie desperacji wyciągnęła ręcznik, na którym siedziała, czując jak piersi podskakują jej niebezpiecznie pod wpływem gwałtownych ruchów, wystawiając się jeszcze bardziej na jego napastliwy wzrok. Szlag. Szlag. Szlag - krzyczało całe jej ciało, gdy okrywała się ręcznikiem. Czuła, że była cała czerwona na twarzy. I to niestety nie od palącego słońca. Nawet nie wiedziała co miałaby mu powiedzieć. Powinna go zwyzywać od zboczeńców i podglądaczy, skopać tyłek i wywalić z jej kawałka plaży. On tymczasem stał na przeciwko niej, uśmiechając się szelmowsko, ukazując tym samym słodkie dołeczki w policzkach.
- Zamierza pan tu tak stać i się gapić?! - rzuciła wściekła, zdenerwowana i zirytowana. A już najbardziej faktem, że stał przed nią jakiś pieprzony adonis, wyjęty prosto z okładki najnowszego magazynu o najprzystojniejszych sportowcach na świecie. Gdzie ona wyglądała raczej jak z magazynu porad dla kur domowych, a jej podobizna na pewno znalazłaby się w numerze o nagłówku: "Zdradzona żona - za co i dlaczego?".
- Widoki są nadzwyczaj ciekawe - odparł swoim pewnym, męskim głosem, tak że dreszcz przeszedł jej mimowolnie po plecach, za co znielubiła go jeszcze bardziej. I już sama nie wiedziała czy ma doszukiwać się w jego słowach jakichś dziwnych podtekstów czy miał taki styl bycia. Pieprzony dupek - przemknęło jej przez myśl, choć nie była raczej wstanie wykrztusić tych 2 słów na głos. Co powodowało, że jej zirytowanie wzrosło jeszcze bardziej.
- A nie może pan wziąć swojej ... piłeczki - odpowiedziała, zagryzając język by nie wyjść na totalną jędzą i nie zwyzywać wszystkiego na około - a potem po prostu pójść. Ktoś chyba na pana czeka - dopowiedziała, widząc jak kolejny facet prosto z okładki Men's Health zbliża się do nich, zachowując się przy tym nadzwyczaj kulturalnie. W końcu co to za "pan", który wchodzi na teren prywatny, a potem bezczelnie patrzy się na jej biust. Jednak owy "pan" tak łatwo się nie poddawał. Z niezwykłą zręcznością odrzucił piłkę do kolegi, a chwilę później zwrócił swoje hipnotyczne oczy w jej kierunku. A cholerne dreszcze znowu przeszły w dół jej lędźwi. To miejsce zaczyna na nią źle działać. A jest tu dopiero kilka godzin.
- Tutaj jest o wiele ciekawiej - powiedział melodyjnie, tak jakby jedynie jego słowa miały owiać jej szyję, niczym słodki pocałunek. Boże - wyrzuciła sobie - O czym ty do cholery myślisz, głupia dziewczyno. Weź się w garść. Przecież aż tak długo w abstynencji nie pozostawałaś. Zdecydowanie powinna z tym skończyć. Może wezwać ochronę - przemknęło jej przez głowę. Spojrzała w jego oczy, w których wesoło tańczyły ciepłe ogniki. Żadnych zmartwień, problemów, rozwodów. Bo jaka kobieta chciałaby rzucić takiego faceta jak on. Zirytowała się na siebie jeszcze bardziej. Przecież nie przyjechała tu żałować swojego idiotycznego małżeństwa czy tego że nie okazywała się zbyt atrakcyjna dla facetów, preferujących raczej smukłe, wypchane w biuście blondynki, nie bardzo kontaktujące z rzeczywistością. Jezu, co ty robisz - jęknęła w duchu, irytując się na samą siebie - Wywal go i nara
- Wie pan co ... - zaczęła po chwili, ledwo wypluwając z ust słowo "pan", mierząc go krytycznym spojrzeniem, mając nadzieję, że to sukces do zniechęcenia niezapowiedzianego przybysza - Jestem pewna, że gdzieś tam - podjęła po chwili, machając ręką w byle jakim kierunku - czeka na Ciebie jakaś laska, która bardzo chętnie pokaże Ci wszystko co ma ukryte - odparła, starając się za bardzo mu nie dogryźć, bo jeszcze gotów tu zostać i się z nią kłócić - Możesz, więc iść i jej poszukać.
- Ałaaa - odpowiedział teatralnie, łapiąc się za pierś w miejscu serca, godnie udając, że jej słowa go zabolały. Nie ma nic gorszego niż mężczyzna rozgrywający dramat - przypomniała sobie słowa Mii, a przed oczami stanęła jej scena, gdy jej ówczesny facet odstawiał niezłe przedstawienie, chcąc przekonać ją, że jest dla niego tą jedyną. A jedyne co wtedy osiągnął to to, że Mia nie wychodziła z domu przez tydzień, bojąc się, że znowu ośmieszy ją na oczach sąsiadów. Uśmiech wkradł się na jej twarz, choć szanowny "pan" nadal stał przed nią i zdaję się, wyglądał jeszcze lepiej niż sekundę temu. A przynajmniej ona miała takie wrażenie.
- Na taki uśmiech warto czekać - powiedział, zbliżając się do niej o krok. A wtedy Soledad kompletnie straciła panowanie.
- A co to?! Jakiś reality show?! Czy może naprawdę tak podrywasz laski na plaży?! - powiedziała, akcentując mocno swoje słowa, wbijając przy tym palec wskazujący w jego klatkę piersiową, która okazała się zadziwiająco twarda, co spowodowało u niej chwilową konsternację - Twoje oczy są hypnotazing?! Czy może coś w stylu taniego podrywacza: Cześć mała, jesteś harcerką, bo właśnie postawiłaś mi namiot?! - wyrzuciła z siebie wściekła, choć ku jej zdziwieniu i wzrastającej irytacji, na jego twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, a w oczach wesoło zatańczyły radosne ogniki.
- Widzę, że masz w tym wprawę - skomentował jej słowa, zabawnym tonem - Ćwiczyłaś już na kimś?! - była bliska wyjścia z siebie. Jeszcze chwila a naprawdę stanie obok i będzie się przypatrywała tej przedziwnej wymianie zdań.
- Do widzenia - powiedziała po tym jak 4 razy liczyła do 10 oraz po 3 głębokich wdechach, modląc się o uspokojenie.
- Czyli zakłada pani, że się jeszcze spotkamy? - spytał, idąc za nią dróżką prowadzącą do jej bungalowu, co spowodowało, że chęć by udusić go własnymi rękami, a ciało zakopać na plaży wzrosła stokrotnie.
- Wręcz przeciwnie - wysyczała zirytowana, nawet nie odwracając się w jego kierunku, tylko szukając kluczy na dnie torby plażowej, by wejść jak najszybciej i zostawić za sobą to całe przedstawienie.
- Ranisz mnie - odparł, chwytając ją za ramię, zanim zdążyła wejść do środka. Pisnęła cicho, zaskoczona obrotem sytuacji, wpatrując się w niego wyczekująco - Powinnaś posmarować się balsamem. To słońce jest zdradzieckie, skóra może Ci poczerwienieć - powiedział spokojnie, łagodnym ruchem gładząc jej nieokryte ramię. Skinął jej głową na pożegnanie, odchodząc w tym samym kierunku, z którego przyszedł. Soledad zamknęła za sobą drzwi, opierając się o nie i oddychając ciężko. Czas wziąć zimną kąpiel - zdecydowała szybko, pakując się pod zimny prysznic, by ostudzić rozpalone ciało.

Pieprzony dupek miał rację - pomyślała wściekle, jak najłagodniej nakładając balsam na dekolt. Był cały zaróżowiony i niestety nie wyglądał zbyt atrakcyjnie. Choć to i tak nic w porównaniu z czerwonymi plecami, które bolały przy każdym kroku. Dźwięk dzwonka rozbrzmiał w całym pomieszczeniu, a ona syknęła zirytowana, bo musiała zrobić kilka kroków, by go dopaść, a spieczone ciało przy każdym nawet najmniejszym ruchu okropnie bolało.
- Co jest Mia? - rzuciła do słuchawki, opierając się przedramionami o blat stołu, barkiem lekko przytrzymując telefon przy uchu, mając nadzieję, że ból niedługo przejdzie.
- To ja się Ciebie pytam - odparła lekko zdenerwowana - dzwoniłam kilka razy i w ogóle nie raczyłaś odebrać - dodała z wyrzutem
- Oj nie obrażaj się, przecież nie umarłam
- Ale mogłaś. I wolałabym o tym wiedzieć - dodała tym swoim profesorskim tonem, który Soledad przypominał nauczycielkę od biologii, której szczerze nienawidziła. Z wzajemnością - Dobra, a teraz mów czy poznałaś jakiś przystojniaków?! - pisnęła wesoło do słuchawki, tak że Sole musiała ją na chwilę od ucha odstawić, co skończyło się bólem skóry na plecach. Zaśmiała się przy tym wesoło, bo właśnie taka była Mia. Zawsze nieprzewidywalna, radosna, pełna energii, wigoru. I ze swoją największą pasją: szukaniem coraz to nowych facetów, jeszcze bardziej idealnych od poprzednich.
- Taaaa. Napatoczył się tu taki jeden, prosto z okładki Men's Health czy Logo - skomentowała krótko, zdając sobie za późno sprawę, że niepotrzebnie w ogóle poruszyła ten temat. Bo nie dość, że Mia wypyta ją o każdy szczegół ich rozmowy, więc na nowo będzie musiała przeżywać to zirytowanie, to jeszcze na dodatek będzie musiała się przyznać, że opalała się topless. Co będzie jej zapewne wyrzucała do końca życia. A już na pewno wtedy, gdy Sole będzie starała się jej przemówi do rozsądku. Szlag - pomyślała kwaśno w myślach, zastanawiając się, jak mogłaby się z tego wykręcić, choć wiedziała, że przy Mii jest to niemożliwe. Jeszcze gotowa tu przyjechać i własnoręcznie zmusić ją do mówienia. Bądź co gorsza znalaleźć tego faceta i od niego się wszystkiego dowiedzieć.
- Heeeeej, ja czekam - odparła zniecierpliwiona, przywołując Soledad z rozmyślań o tym jak zdołałaby zmienić temat, na jakiś korzystniejszy dla niej.
- Ale nie ma o czym mówić - odpowiedziała wykrętnie, decydując się na zastosowanie bardziej radykalnych środków - Piłka mu uciekła, więc przybiegł po nią na mój kawałek plaży. Pozdrowił mnie, przeprosił i poszedł - dodała niepewnie
- Taaa, a Jezus w późniejszych latach swojego życia był rockmenem - skwitowała krótko, z tą charakterystyczną dla siebie wyczuwalną nutką ironii w głosie, która niemal zawsze sprowadzała Sole do defensywy - Złociutka, nie wspominałabyś o nim w ogóle, gdyby Ci czegoś nie zrobił.
- Mils, muszę kończyć - zaryzykowała, wiedząc, że oberwie jej się niemiłosiernie nie tylko przy następnej rozmowie, ale i po jej powrocie
- Sol, bo pożałujesz, że ... - przerwany sygnał, dzwonił jej w uszach
Zdecydowanie mi się dostanie.

Chyba jednak powinna była zostać w domu. Nie dla niej jakieś hotelowe imprezy. Problem w tym, że już tu jednak była i nie mogła wyjść cichaczem przez najbliższą godzinę. Założyła długą, purpurową sukienkę z zapięciem na szyi z odkrytymi plecami. Nigdy by się na nią nie odważyła - sama jej zresztą nie spakowała, to Mia podstępem schowała ją do walizki. Tym razem miała jednak rację. Wolała nie myśleć jaką gehennę przechodziłaby, gdyby musiała założyć cokolwiek innego zapinającego się bądź spoczywającego na niemiłosiernie bolących plecach. Masz za swoje. Nigdy więcej opalania. Chyba powinna iść do apteki i poprosić o coś na poparzenia słoneczne. A może kefir? Ktoś jej chyba kiedyś mówił, że dobrze działa na czerwoną skórę.
- I jednak znowu się widzimy - usłyszała cichy, delikatny niczym skrzydła motyla szept, który owiał jej szyję. Puls przyspieszył, oddech stał się płytszy, a ona musiała policzyć do 3, by nie rzucić się na niego z pięściami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:23:03 28-12-14    Temat postu:

Kolejny cudowny odcinek.
Nie jestem w stanie nawet nic napisać, ponieważ jestem pod wielkim wrażeniem i wciąż jeszcze chyba tkwię myślami w odcinku
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:53:28 28-12-14    Temat postu:

Bardzo fajny odcinek, choć myślałam, że będzie "ostrzej" między nimi.
Zastanawiam się też czy planujesz jakiś wątek dla Mii bo wydaje mi się przesympatyczną i nieco zwariowaną osobą.
A masz jakąś piosenkę do tej historii?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:49:26 28-12-14    Temat postu:

Jestem ciekawa co miałaś na myśli, pisząc "ostrzej" choć ja sama wyszłam z założenia, że nie chcę by Soledad myślała, że Nicolas to jakiś gwałciciel czy coś w tym stylu, a jedynie wakacyjny podrywacz, który nie lubi odpuszczać jak na moje oko wystarczająco ją zirytował
Co do Mii to sama jeszcze nie wiem i muszę się trochę zastanowić czy rozbudować bardziej jej historię, choć na razie właśnie taki jest plan
A co do piosenki to cały czas usilnie myślę, żeby jakąś dopasować
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:00:35 28-12-14    Temat postu:

Po pierwsze to w ogóle zdziwiłam się, że on po prostu sobie stanął i się na nią gapił, nie zważając na jej skrępowanie. Po drugie to myślałam, że może ona wybuchnie pod wpływem jego aroganckiego i zachowania i powie mu do słuchu, a w efekcie się pokłócą i może jakieś iskry polecą... w sensie nie pocałunków tylko jakichś może nawet rękoczynów. W sumie to sama nie wiem na co się nastawiałam. Tak czy inaczej odcinek i ich spotkanie bardzo mi się podobały i czekam na więcej.
A tak w ogóle to świetnie ich dobrałaś. Gonzalo i ta aktorka, której imienia nie pamiętam, bardzo do siebie pasują.
Liczę że jednak rozwiniesz wątek Miii bo jakoś same rozmowy Soledad z nią przez telefon mnie zaciekawiły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:16:04 28-12-14    Temat postu:

Cóż, Nicolas to podrywacz, może myślał, że kobieta, która opala się topless raczej nie będzie czuła skrępowania a rękoczynów nie chciałam dawać, bo jeszcze ten jej ręcznik by się omsknął i wtedy dopiero by się spaliła ze wstydu. A nie chciałam go do niej zrażać
Aktorka to Maria Elisa Camargo i idealnie mi się wpasowała nie tylko do pary do Gonzala,a le i do samej postaci Soledad
A Mie pewnie rozwinę ale trochę później na razie skupię się na Nicolasie i Soledad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:28:25 28-12-14    Temat postu:

No i dobrze, bo ich wątek jest naprawdę interesujący. Już się nie mogę doczekać ich kolejnych scen, ale oczywiście rozumiem, że pisanie pochłania czas, więc postaram się w miarę możliwości cierpliwie poczekać na dalsze części.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin