Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Liso Sensual Celestial - Proste Zmysłowe Niebiańskie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
KaSsia23
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 6245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:06:57 11-08-08    Temat postu:

Fajniutkie odcinki czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monisia645
Detonator
Detonator


Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.dolnośląskie :):)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:53:57 11-08-08    Temat postu:

super odcinek
ciekawe co zrobi Alan
kiedy się dowie
że to Elizabeth jest jego
walentynką
czekam na nowy odciek
:*:*:*:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neosha
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:01:47 11-08-08    Temat postu:

Hehe no n ieźle...Alison zazdrosna, Elizabeth ma przeczuciz:D Czekam na newika:D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bronislawa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:19:57 11-08-08    Temat postu:

Czekam na newsik swietne odcinki ..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meg
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 5914
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Zielona Góra
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:37:23 11-08-08    Temat postu:

21.
Sam prawdziwie się poświęca pijąc nie lubianą herbatę, hehe.
Nick jaki troskliwy, niby wychodzić już miał, a gdzie tam on nawet wchodzić nie zamierzał, a tu proszę został i o pocałunku myśli. Nie ma to jak pogawędka o dzieciach i rozwodach, to zbliża, hahaha.
Omlet lekarstwo na zakłopotanie.

22.
Tekst odcinka : Chyba żartujesz sobie. Ta kobieta wygląda na osobę, której szczytem intelektualnych możliwości jest zasuwanie i rozsuwanie błyskawicznego zamka. Po prostu ubaw po pachy.
Kobietka z kasety miała niezły pomysł, choć nie przypadł on do gustu naszym selekcjonerkom.
Coś mi się zdaje, że jeżeli zależałoby to tylko od Allison to za wiele tych kandydatek by ona sama nie wybrała.
Tristan niby przeciętny, ale chyba nie dla niej.

23.
Czekoladowe ciasteczka, które uwielbia Elizabeth? Aha!
Ten tekst też był bombowy : Zachowam się bardzo kulturalnie i zakończę naszą randkę na Gateway Arch. A potem podam jej twój numer telefonu.
A Elizabeth bardzo przeżywała ten otrzymany list.
Panowie jak już coś ustalają, to zawsze jest śmiesznie moim zdaniem.

Bardzo fajne odcinki z niecierpliwością czekam na kolejne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:59:04 11-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek.
Zapowiada się na romantyczną randkę.
Ciasteczka które uwielbia Elizabeth na pewno będą smakowały jego walentynce.
Czekam na kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:27:20 12-08-08    Temat postu:

Odcinek 24

Samantha zeskoczyła z sofy. Ani chybi Jen! Dzwoni, by przekonać się, czy jej uparta siostra zdołała wykręcić się od randki.
— Odbiorę! — krzyknęła za Nickiem, podbiegła do drzwi sypialni, zamknęła je, by móc rozmawiać swobodnie, i dopiero wtedy podniosła słuchawkę.
— Nareszcie! Już chciałem się rozłączyć — po drugiej stronie odezwał się niewyraźny, gburowaty męski głos.
— Jeśli to jakaś wspaniała oferta, promocja, lub coś w tym rodzaju, to...
— Nie jestem akwizytorem, Samantho — przerwał jej nieznajomy głos. — Wiem, że dzwonię w ostatniej chwili, ale po pierwsze zaspałem, a kiedy obudziłem się dwadzieścia minut temu, byłem zbyt chory, żeby oderwać głowę od poduszki. Przepraszam cię. To pewnie grypa...
— Ale... Kto mówi? — spytała zdumiona.
— Jak to kto? — zirytował się mężczyzna — Don Hartman. Ilu spotkań spodziewasz się dzisiaj, Samantho?
Z przerażenia aż ją zmroziło. Czuła się tak, jakby wysypano jej na plecy wiadro lodu.
— Don Hartman — powtórzyła nieprzytomnym głosem. — Z ogłoszenia...
— Ten sam — roześmiał się mężczyzna. — Twój branek jest chory. Wesoło, no nie?
— Wcale mi nie do śmiechu.
— Domyślam się. Strasznie mi głupio i czuję się tak samo fatalnie jak ty. Gorzej. Mam na dodatek trzydzieści dziewięć stopni gorączki.
— Nie rozumie mnie pan — wyszeptała, rzucając nerwowe spojrzenie na zamknięte drzwi sypialni. — To pan powinien być teraz w mojej kuchni i przygotowywać mi omlet...
— No nie, poddaję się.
— . . .to pan powinien być rozwiedziony, mieć dwójkę dzieci i gospodynię, która ukrywa swój wiek, to pan...
— Sekundę — przerwał jej. — Nie mam żadnych dzieci. Nigdy nie byłem żonaty, a moja gospodyni ma czterdzieści siedem lat. Wiem to na pewno.
— O Boże — jęknęła Samantha.
— Chyba... Nie bardzo rozumiem, ale zdaje się, że i dla ciebie ten dzień zaczął się pechowo — odezwał się Hartman po chwili milczenia.
— Na to wygląda — odparła i odłożyła słuchawkę na widełki.
Spojrzała z obawą na zamknięte drzwi sypialni. Za chwilę stanie w nich mężczyzna, który podstępem dostał się do jej mieszkania. Wcale nie Don Hartman, jak myślała, ale ktoś zupełnie inny. Za chwilę wedrze się do jej pokoju, zaatakuje ją i...
Co za pech! Jeden jedyny raz uśpiła swoją czujność i oto teraz jakiś podejrzany gość grzechocze w jej kuchni garnkami i patelniami.
A jeśli jest szaleńcem, który morduje swoje ofiary za pomocą trucizny w omlecie?
Rzuciła niespokojne spojrzenie na telefon. Może powinna zadzwonić na policję? Albo przynajmniej do Jen. To w końcu jej wina. Gdyby Jen nie wrobiła jej w tę randkę, nigdy nie wpuściłaby do domu tego szaleńca.
Boże, dlaczego od razu nie nabrała podejrzeń, kiedy nazwał ją Sandrą zamiast Samanthą? Jak mogła być tak naiwna, żeby uznać to za zwykłe przejęzyczenie? Czy nie było podejrzane także i to, że ten wariat pojawił się w jej drzwiach dokładnie w tym czasie, kiedy spodziewała się kandydata na randkę, tego Hartmana?
— Sam?
Podskoczyła na dźwięk głosu, który dobiegł z kuchni.
- Tak? - odkrzyknęła nerwowo.
— Czy dodać ci ser do omleta? Znalazłem trochę chedara.
Siedząc na brzegu łóżka, Samantha ściskała się za brzuch. Teraz naprawdę czuła, że ma mdłości. Mdłości ze strachu.
— Nie, dziękuję — zawołała, walcząc ze skurczem, który dusił ze strachu jej gardło.
Znów spojrzała na drzwi. Należało wstać, zamknąć je na klucz i natychmiast zadzwonić na policję.
Za późno. W następnej chwili gałka u drzwi obróciła się i sobowtór Kevina Costnera wsunął głowę w drzwi.
— Wszystko w porządku? — zapytał.
— W porządku. — Uśmiechnęła się blado, walcząc z paraliżującym wszelkie ruchy i gesty przerażeniem.
On też się uśmiechnął. Jaki ciepły, ujmujący i delikatny uśmiech. Czy tak się uśmiecha złodziej, gwałciciel albo morderca? A może ten telefon przed minutą był tylko złudzeniem?
— Don? — zwróciła się do niego niezobowiązująco, gdy wyciągnął rękę, by zamknąć za sobą drzwi.
— Słucham? — Zatrzymał się i odwrócił do niej.
— Ja... po prostu zastanawiałam się... jak nazywają cię przyjaciele — wyjąkała.
— Zwyczajnie, Nick.
— Nick. — Skinęła głową w odrętwieniu. A więc ten telefon wcale nie był halucynacją!
— Omlet będzie gotów za kilka minut — powiedział tymczasem Nick i ponownie skierował się w stronę kuchni. Zanim zamknął drzwi, jeszcze na chwilę wsadził
w nie głowę.
— Słuchaj, miałabyś coś przeciwko temu, gdybym zadzwonił szybko do domu? Chciałbym się dowiedzieć, co z Annie.
— Chcesz dowiedzieć się, co z Annie? — zapytała podejrzliwie. Do kogo naprawdę chce dzwonić? Do kumpla z gangu?
Nick spojrzał na nią porozumiewawczo.
— No wiesz, Annie to moja córka. Pamiętasz, mówiłem ci, że się przeziębiła. Chcę sprawdzić, jak teraz się czuje.
Samantha zdobyła się na troskliwy uśmiech, choć w rzeczywistości była przekonana, że Nick kłamie jak najęty.
— 0, tak. Jasne. Zrobiłabym to samo, gdyby... gdyby Bridget była chora. Ale nie jest. Jest ze swoim ojcem.
— Już mi to mówiłaś.
— Tak. Wiem. Słuchaj, czy nie znasz przypadkiem Dona Hartmana? — zapytała, podejmując desperacką próbę zaskoczenia go i zdemaskowania.
Na Nicku jednak to pytanie nie zrobiło większego wrażenia. Zastanawiał się przez chwilę. Miał klienta, który nazywał się Dan Hartford, ale nazwisko Hartman z niczym mu się nie kojarzyło.
— Niestety, przykro mi. A dlaczego pytasz?
— Och, to nic ważnego — machnęła ręką.
— Więc co? Mogę skorzystać z telefonu?
— No jasne — powiedziała Samantha. — Nie krępuj się, dzwoń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:09:01 12-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek.
Nick pomylił adresy?
Jaka Samantha jest podejrzliwa.
Ciekawe jak dalej będzie przebiegała ta randka?
Czekam na kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katriina
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:14:38 12-08-08    Temat postu:

super odc
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monisia645
Detonator
Detonator


Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.dolnośląskie :):)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:20:13 12-08-08    Temat postu:

super odcinek
dziwna sprawa z tym telefoem
ciekawe o co tu chodzi
czekam na następny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:27:30 12-08-08    Temat postu:

Odcinek 25

Jazz raz jeszcze przeczytała ofertę Tristana, tym razem uważniej.
— Wiesz, sama bym chętnie stanęła do rywalizacji o ten dzień i tego faceta.
— Jazz, jak możesz! Przecież jesteś zaręczona i wychodzisz za mąż.
— Nie wiem tylko, czy Toby to sobie uświadamia.
— Coś nie tak?
— Z Tobym nigdy nic nie wiadomo. Nawet nie wiem, kiedy powinnam się martwić, a kiedy cieszyć. Zresztą, znasz go.
Tak, Allison znała Tobiego bardzo dobrze. Znała też Jazz i dlatego do ich małżeńskich planów miała stosunek pełen rezerwy. W jednej minucie zdawali się być upojeni szczęściem, by już w następnej skakać sobie do gardła.
— Sama nie wiem. Może jakaś przygoda na boku mogłaby uzdrowić nasz związek. — Jazz w zamyśleniu wpatrywała się w kolumnę towarzyską.
Allison wyrwała jej z rąk gazetę.
— Nie polecałabym ci tego rodzaju przygód. odtrutki, a możesz znaleźć truciznę.
— Chyba masz rację. — Jazz sięgnęła po jedną z ostatnich paczuszek. Po chwili trzymała w palcach czerwone bikini. — Wprost nie do wiary, że kobieta może wpaść na pomysł przesłania nieznajomemu facetowi czegoś takiego.
Allison pokręciła głową z rozbawieniem.
— Mieliśmy już ciasteczka, prezerwatywy, słodycze i świece, mogą więc być i skąpe majteczki wraz z równie skąpym biustonoszem. One chyba wierzą w jakąś magiczną moc tych upominków.
— Cóż się im dziwić? Tristan przedstawił się jako skostniały z zimna rycerz, chcą więc go rozgrzać na różne sposoby.
Allison zamknęła notes z nazwiskami, a listy i paczki wybranych kandydatek włożyła do tekturowego pudełka.
— Nasza robota skończona. Teraz od niego zależy, z którą z tych kobiet spędzi Walentyuki.
— W takim razie czas zapomnieć o panu Podrywalskim i pooddychać mroźnym powietrzem naszego miasta.
Allison jęknęła.
- Czyżbyś więc nie miała zamiaru zwolnić mnie z obietnicy?
— W żadnym wypadku. Ubieraj się i chodźmy. Za godzinę Toby zaczyna miażdżyć przeciwników.
Był styczeń, środek zimy, i Tristan czuł się jak borsuk zagrzebany w ciepłej norze, oczekujący wiosennych roztopów. W dni wolne od pracy przesiadywał przed kominkiem, najczęściej z książką w ręku, od czasu do czasu rzucając okiem za okno, gdzie szalały zadymki i zawieje lub skrzył się śnieg na dachach w lodowatym słońcu.
Miasto zostało opanowane szaleństwem karnawału, urządzano najprzeróżniejsze imprezy, każdy chciał się bawić i zmuszał innych do zabawy. Otóż firma, w której Tristan pracował, skupiająca czołowych architektów z całego okręgu, tradycyjnie o tej porze roku wystawiała baseballową drużynę przeciwko reprezentacji sieci Benny”s Bar and Grill. Tristana zaproszono do udziału w meczu. Niewiele namyślając się i kompletnie nieświadomy faktu, iż ze względu na warunki pogodowe oraz miejsce spotkania mecz ten będzie bardziej przypominał hokej niż baseballu, Tristan wyraził zgodę.
Istotnie, zawodnicy stawili się na podmiejskim zamarzniętym jeziorze, które na jakiś czas miało przemienić się w boisko, ubrani jak hokeiści. Ich wielowarstwowe kostiumy, zimowe buty i narciarskie czapki nadawały im wygląd trochę pozaziemskich istot. Tristan w swoich buciorach czuł się jak kosmonauta na Księżycu. Jego kolega, Gary Redmund, podał mu zwój specjalnej taśmy, której przeznaczeniem było poprawiać przyczepność
podeszew.
— Masz. Oklej tym spody, to nie będziesz się tak ślizgał.
— Hej, Talbot, stajesz na pozycji odbijającego — powiedział Brian, szef firmy, tutaj zaś z powołania i chęci trener drużyny.
Gracze obu zespołów zajęli wyznaczone stanowiska. Tristan przebiegł wzrokiem po twarzach przeciwników. Uwagę jego przykuł na dłużej mężczyzna we flanelowej koszuli w czerwono-czarną kratę, z podwiniętymi po łokcie rękawami. Dwie kokieteryjnie obszarpane dziury w dżinsach odsłaniały czerwoną skórę jego kolan. Jedyną
oznaką, że facet ma zamiar grać w baseballa, była sportowa rękawica na jego prawej dłoni.
— Co się dzieje z tym chłopem? — zapytał Tristan Garego, szczękając zębami na sam widok nagusa, kąsanego kilkunastostopniowym mrozem. — Czy on myśli, że jest w Australii i poluje na kangury?
— To Toby LaMott. Myślę, że ubrał się tak, żeby uzyskać nad nami psychologiczną przewagę.
Tristan przyjął te słowa niczym wyzwanie. Podniósł swój drewniany kij i, siekąc powietrze, machnął nim kilka razy w obie strony. Nie wyszło to najlepiej. Puchowa, gruba bluza tamowała swobodę ruchów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:41:37 12-08-08    Temat postu:

Znowu piszę to samo ale nie to prawda odcinek wspaniały.
Ten narzeczony Jazz jest salony. W takim ubraniu na taki mróz?
Allison i Tristan się spotkają na meczu.
Czekam na kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bronislawa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:06:10 12-08-08    Temat postu:

swietne odcinki sam jakie podejzenia odrazu daje czekam na czesc elizabeth i alana
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monisia645
Detonator
Detonator


Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.dolnośląskie :):)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:27:36 12-08-08    Temat postu:

super odcinek ciekawe co
powie przyjaciółka alison
jak zobzczy Tristiana
czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaSsia23
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 6245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:28:59 12-08-08    Temat postu:

super odcinki czekam na Newsa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 11 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin