Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Liso Sensual Celestial - Proste Zmysłowe Niebiańskie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:44:22 04-08-08    Temat postu:

Odcinek 5

— Cześć, tato — dobiegł ich nagle rozbawiony głos.
Spojrzenie Nicka zwróciło się ku niewysokiej, jasnowłosej dziewczynce stojącej w dole schodów. Zdawała się tonąć w jego za dużej flanelowej koszuli w szarą kratę. Zawsze kiedy robił porządek w swojej szafie i odkładał stare ubrania do wyrzucenia, Annie zabierała któreś z nich. Jak większość przyjaciółek lubiła ubierać się w luźne, zniszczone łachy.
— Emma mówiła, że masz gorączkę — powiedział Nick, przeszedł przez wyłożony dywanem korytarz i przyłożył dłoń do czoła córki.
— Nie jest tak źle — powiedziała Annie.
— Jak to nie? — Odgarnął niesforne kosmyki z jej policzków. — Czoło masz gorące, jesteś blada...
Nie spuszczał z niej troskliwego spojrzenia. Annie z każdym dniem staje się coraz bardziej podobna do Beth, jej matki, pomyślał i poczuł przykre ukłucie w okolicy serca. Ale czy to źle? Beth była wyjątkowo piękną kobietą. Szlachetne rysy twarzy, nieskazitelna cera, falujące blond włosy, przenikliwe niebieskie oczy... Dobrze że przynajmniej charakter miała Annie lepszy.
Jej matka była nieufna, chorobliwie krytyczna wobec wszystkich oprócz siebie, pełna nieznośnej podejrzliwości. Annie stanowiła jej przeciwieństwo — otwarta, szczera, gotowa stawić czoło każdemu problemowi, czasami zbyt impulsywna. To prawda, pod względem charakteru bardziej przypominała ojca. W każdym razie z czasów, gdy był jeszcze młody i beztroski, bo teraz...
Teraz miał wiele obowiązków i bardzo mało czasu. I jeszcze mniej oleju w głowie... Boże, to idiotyczne ogłoszenie!
Annie nie przysparzała mu większych kłopotów. Może tylko zbyt często go męczyła, by — jak mówiła — brał więcej z życia, czyli — mówiąc wprost — umawiał się na randki. 0, tak! Ona bez wahania poparłaby pomysł umieszczania anonsu matrymonialnego w gazecie!
— Co się stało? — zapytała Annie, spostrzegłszy nagły grymas niezadowolenia na twarzy ojca.
— Nic, dziecinko. — Uścisnął ją lekko. — Zupełnie nic. Połóż się grzecznie, a ja obiecuję, że prosto z sądu wrócę do domu. Ach, nie... Poczekaj, zapomniałem, że muszę się spotkać z nowym klientem.
— Spoko, tato. Tylko przestań się martwić powiedziała Annie zakatarzonym głosem. — Nic mi nie będzie.
Nie był tego pewien.
— Odpadnie ci nos.
Uśmiechnęła się. Jego uśmiech. Typowy uśmiech Nicka Xantiego.
— Dobrze, to pójdę go poszukać.
Uspokoił się trochę i potargał jej włosy.
— Zadzwonię do was, kiedy będziemy mieli przerwę — zawołał, stojąc na progu z teczką w ręku.
Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, Annie i Emma spojrzały po sobie znacząco.
— Mówi, że jestem blada. — Annie pokiwała głową z wyrozumiałym uśmiechem. - Ciekawe, czy przejrzał się dziś w lustrze?
Ojciec wrócił do domu bardzo późno, a dzisiaj musiał wyjątkowo wcześnie wstać — gospodyni próbowała ratować sytuację.
Annie przewróciła oczami.
— Emmo, nie jestem dzieckiem. On miał kaca.
— Kaca? To bzdura. Co też ci, na miłość boską, przyszło do głowy? Czy kiedykolwiek widziałaś, aby ojciec pił cokolwiek...? Choćby... cocktail?
— Nigdy — wesoło przytaknęła Annie. — Ale to był sylwester, a tata był ze starymi kumplami. Pewnie zalewali swoje smutki.
— A jakie to niby miałyby być smutki?
— Ocli, daj spokój, Emmo. Gdybym była super przystojnym mężczyzną i nie miała nawet z kim pójść na sylwestra...
— Jestem pewna, że gdyby tylko chciał się z kimś umówić, miałby wiele propozycji — Emma walecznie broniła honoru swego chlebodawcy.
— Wiem. — Annie skinęła głową. — Ale na tym właśnie polega cały problem: on boi się kobiet.
— No nie! To nonsens. Ma wiele klientek...
— E, tam. Większość to mężczyźni — spierała się Annie. — Od czasu, kiedy rozstali się z mamą, tata broni się tylko, żeby ktoś znowu nie złamał mu serca.
— Znowu zaczynasz zachowywać się jak Joanna d’Arc walczysz — odpowiedziała Emma złośliwie.
— A przecież — mówiła Annie, puszczając uwagę mimo uszu — samotne życie to dla niego najgorszy koszmar.
— Twój tata wcale nie jest samotny — oznajmiła Emma, ścierając kurz z półek z książkami. — Ma ciebie, Ethana, zajmującą posadę w sądzie..
— Nie wiesz, o co mi chodzi?
Emma zniecierpliwiła się.
— No, już. Może opróżnisz za mnie kosz na śmieci i wskoczysz wreszcie do łóżka? Przyniosę ci filiżankę gorącej herbaty, jak tylko skończę.
Annie wydęła policzki i szybkim ruchem podniosła wiklinowy kosz stojący przy drzwiach. Kiedy przechodziła przez foyer, zauważyła, że z kosza wypadł kawałek zmiętego papieru. Schyliła się, żeby go podnieść, i w tym momencie, gdy zamierzała już wrzucić go z powrotem, jej wzrok padł na odręcznie napisane słowo „Walentynki”. To było pismo jej ojca!
— Nie rozumiem tego — powiedział Ethan, siadając z zafrasowaną miną na brzegu łóżka Annie.
Annie wyrwała pognieciony papier z rąk brata.
— Czego nie rozumiesz? — spytała niecierpliwie, po czym kolejny raz odczytała głośno z kartki: — „Prawnik, rozwiedziony, z dwojgiem dzieci, poszukuje ciepłej, przyjacielskiej, inteligentnej towarzyszki na walentynkowy wieczór. Jestem zagorzałym domatorem, ale myślę, że moglibyśmy odwiedzić razem jakąś galerię, zjeść kolację, albo pójść do kina” — przerwała na chwilę, spojrzała na brata i dokończyła: — Podpisano:
„,Po prostu miły facet.”
— No i co? Dlaczego tata to napisał?
— Czy to nie jest jasne?
— Wyrzucił kartkę. Może był to zwykły żart.
— Och, Ethan. Nie rozumiesz? Tata chciał to wydrukować w gazecie, w rubryce matrymonialnej, tylko się przestraszył. — Jej niebieskie oczy zaiskrzyły się. — I całe szczęście. Wyobrażasz sobie, jakie dostałby odpowiedzi?
Ethan zacisnął usta. Naprawdę nie był w stanie sobie tego wyobrazić. Nawet nie zamierzał próbować.
— To się po prostu nie nadaje — powiedziała Annie stanowczo. — Kompletne dno. Nie rozgłasza się od razu wszystkiego. Rozwiedziony, z dwójką dzieci... Na takie rzeczy jest czas, gdy rybka złapie już haczyk.
— Co za haczyk?
— Och, Etan, rusz głową! Wysil wyobraźnię!
— OK Skoro jesteś taka mądra, sama powiedz, co powinno być w tym ogłoszeniu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:11:08 04-08-08    Temat postu:

Super odcinek.
Nick ma fajną córkę coś mi się wydaje że to ona napisała to ogłoszenie za tate.
Czekam na kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julcia
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 7059
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:16:28 04-08-08    Temat postu:

No, no takie dzieci to prawdziwy skarb, zwłaszcza córka mu się wyjątkowo udała, coś czuje pismo nosem ze jak ta dwójka napisze ogłoszenie matrymonialne to tatuś nie opędzi się od kobiet!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roszpunka92
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 3724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:23:32 04-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek
Bardzo polubiłam dzieci Nicka w
w szczególności jego córkę
Ciekawe czy to Annie napisała ogłoszenie
matrymonialne za tatusia
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monisia645
Detonator
Detonator


Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.dolnośląskie :):)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:03:12 05-08-08    Temat postu:

dopiero teraz zaczełam czytać twoja telece jest super czekam na następe odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:48:34 05-08-08    Temat postu:

Odcinek 6

Pół godziny później, opuszczając gabinet dentystyczny, Tristan uśmiechnął się do siebie. Kto wie, czy najbliższa przyszłość nie przyniesie jakichś zasadniczych zmian w jego życiu?
— Alli, znalazłam go. Idealnego dla ciebie faceta. Allison Parker obróciła się na krześle i spojrzała na swoją koleżankę. Zajmowały w pracy sąsiednie biurka i łączyła je przyjaźń.
— Jazz, nie szukam nikogo takiego.
— Wiem. I dlatego wzięłam to na siebie.
Allison westchnęła. Odkąd Jazz zaręczyła się, opętała ją idea znalezienia męża również i dla niej. Jak na razie jednak jedynym rezultatem tych poszukiwań były zszarpane nerwy samej zainteresowanej. Nawiasem mówiąc, aktywność Jazz wzrastała w miarę zbliżania się Dnia Zakochanych.
— Ma trzydzieści trzy lata i żadnych żon, z którymi by się rozwiódł, ani dzieci, które by porzucił. — Wbiła w przyjaciółkę swój płonący wzrok, oczekując jej reakcji.
Allison spojrzała na fotografię i skrzywiła się.
— Stokrotne dzięki. Jak na mój gust, zbyt atletycznie zbudowany.
— Większość kobiet lubi, gdy mężczyzna ma klatę — odparła Jazz, biorąc się pod boki.
Allison wzruszyła ramionami.
— Cóż, właśnie uświadomiłaś mi, że nie zaliczam się do tej większości. -Jazz machnęła ręką.
— Gdybym nie mała cię tak dobrze, pomyślałabym, że masz zamiar spędzić Walentynki, stawiając sobie pasjansa.
— W każdym razie nie mam ochoty na randkę. Allison zebrała część leżących na biurku papierów i włożyła je do brunatnej koperty, którą z kolei schowała do szuflady.
— Dlaczego?
— Ponieważ do Walentynek nie przykładam większej wagi. Nie traktuję tego dnia jako jedynej szansy w roku.
— Jak to? Organizujesz innym wszystkie te romantyczne spotkania, a nie chcesz żadnego dla siebie?
Faktycznie, była w tym jakaś ironia. Allison kojarzyła ze sobą pary i była dobra w tej robocie, lecz jeszcze nigdy nie wykorzystała swych zawodowych umiejętności dla siebie.
— Chcesz wiedzieć, co myślę o tym wszystkim? — Jazz nie czekała na odpowiedź. — Myślę, że jesteś jak ta pracownica z fabryki czekolady, której już żaden łakoć nie będzie smakował. Żaden mężczyzna nie wywrze na tobie wrażenia.
— Mylisz się. — Allison kontynuowała sprzątanie biurka.
— Czyżby? Zrobiłaś się zbyt wybredna i grymaśna.. Czekasz na rycerza na białym koniu, który cię porwie, zanim zdążysz pomyśleć, czy istotnie zasługuje na to, żebyś zamieniła z nim dwa zdania.
— Trudno rozmawiać, trzęsąc się na grzbiecie szkapy.
Jazz groźnie zmarszczyła czoło.
— Bądź poważna!
— Nie mogę. Przynajmniej nie wtedy, gdy mowa mężczyznach, Temat jest zbyt przygnębiający.
— Wiem, że ostatnio nie odnosisz jakichś oszałamiających sukcesów, ale...
— Oszałamiających? — Allison uniosła wzrok ku górze. — Bądźmy szczere, nie odnoszę żadnych sukcesów!
-Bo nie szukasz mężczyzny i nie jesteś otwarta na spotkanie. Odkąd zerwałaś ze Juanem, zamknęłaś się w sobie zupełnie. Tym bardziej powinnaś odpowiedzieć na ogłoszenie tego faceta — upierała się Jazz. — Przynajmniej sprawdź, czy jest w twoim typie.
— Nawet jeżeli będzie miał ochotę umówić się ze mną, to jeszcze wcale nie znaczy, że zechce się ze mną ożenić — odpowiedziała Allison z cynicznym uśmieszkiem.
— Alli, zaczynasz działać mi na nerwy. Gdzie się podział twój optymizm? Czyżbyś już nie wierzyła, że ludzie są z góry sobie przeznaczeni i jedyny problem tkwi w odszukaniu tej drugiej osoby, z którą spędzi się resztę życia?
— Przyznaję, że trochę zbyt długo patrzyłam na świat przez różowe okulary.
— Po prostu żaden z tych facetów, z którymi miałaś dotąd do czynienia, nie był tym przeznaczonym tobie.
— Wątpię, żeby tym razem zanosiło się na coś innego.
— I tu nie masz racji. Przemawia przez ciebie gorycz. Tymczasem musisz wyjść z tej skorupy, w której się schroniłaś, i rozejrzeć się wokół siebie.
— Wolałabym, żeby to on mnie znalazł — powiedziała Allison z miną upartej dziewczynki.
— Gdzie twoja wyobraźnia? Czy pomyślałaś już, co powiedzą twoi klienci, kiedy jakimś sposobem dowiedzą się, że ich mistrzyni od spraw erotycznych spędziła Walentynki w kapciach, w szlafroku i przed telewizorem?
— Powiedz że zmęczona staraniami, żeby inni spędzili ten dzień możliwie najprzyjemniej i najowocniej, została w domu, żeby odpocząć.
Jazz aż sapnęła ze złości.
— Jesteś niemożliwa. Za każdym razem, kiedy pcham cię w kierunku jakiegoś mężczyzny, wynajdujesz tysiące argumentów, usprawiedliwiających twoją bierność. — Spojrzała na zegarek. — Muszę pędzić. Umówiłam się z Tobym w chińskiej restauracji. Zjesz z nami?
Allison podziękowała. Wzięła z domu kanapki i nie chciała, by się zmarnowały. A poza tym nie miała najmniejszej ochoty na gapienie się, jak Jazz i jej narzeczony będą robić do siebie słodkie oczy nad potrawką z kurczaka.
— To przynajmniej obiecaj mi, że dokładnie przemyślisz to ogłoszenie — nalegała Jazz.
Allison niechętnie kiwnęła głową kiedy zaś została sama, ponownie rzuciła okiem na mężczyznę na zdjęciu. Facet był naprawdę świetnie zbudowany. Nie mówiąc już o jego zaraźliwym uśmiechu i oczach pełnych zmysłowego blasku. Lecz przecież Juanowi też nie można było niczego zarzucić, a jednak okazał się niewypałem. Westchnęła i odłożyła zdjęcie.
Jazz niech się zachwyca mięśniami, ona woli u mężczyzny rozum i inteligencję. Przykładała też ogromną wagę do szczerości, bezpośredniości i spontaniczności zachowania. Brzydziła się udawaniem. Unikała też mężczyzn, którzy w kontakcie z kobiet która odniosła zawodowy sukces, tracą poczucie humoru.
Oczywiście natychmiast pojawiało się pytanie, czy ktoś taki w ogóle istnieje?
Westchnęła. Być może Jazz ma rację. Być może ona, Allison, rozgląda się za nieosiągalnym ideałem?
Tak czy owak, nie trafiła jeszcze wśród swoich klientów na takiego mężczyznę. Zresztą większość z nich to ludzie żonaci. A poza tym, czy ktoś taki zwracałby się do niej o pomoc? Cóż ona mogłaby radzić komuś, kto sam zgłębił tajniki flirtu i uwodzenia?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:25:06 05-08-08    Temat postu:

Fajny odcinek.
Alison szuka rycerza na białym koniu i może niedługo go znajdzie.
Jej przyjaciółka jest nieugięta ale to dobrze bo chce żeby Alli była szczęśliwa.
Czekam na nowy odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roszpunka92
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 3724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:31:40 05-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek
Ciekawa rozmowa Alison i Jazz
Mam nadzieję,że Alison w końcu znajdzie
swojego rycerza na białym koniu
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monisia645
Detonator
Detonator


Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.dolnośląskie :):)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:22:41 05-08-08    Temat postu:

świetny odcinek czekam na następny najbradziej ze wszystkich podoba mi się Alan
Fajnie że przyjaciółka tak dba o to żeby pomóc Alison w znalezieniu tego ,,rycerza na białym konu,,
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meg
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 5914
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Zielona Góra
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:02:15 05-08-08    Temat postu:

Ominęły mnie 3 wspaniałe odcinki ;/
Ale już je nadrobiłam.
Podoba mi się Elizabeth, już jako mała dziewczynka wiedziała czego chce i trzeba przyznać, że już wtedy miała dobry gust, Alan ciacho.
Anne to boski dzieciak. Gdyby Nick jej pozwolił przejąć inicjatywę już dawno stałby za drzwiami jego domu wianuszek wielbicielek. Tak trzymać mała.
Allison jest strasznie uparta, ale w końcu trafi swój na swego.
Czekam na odcinek ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:57:36 06-08-08    Temat postu:

Wiem że wczoraj dałaś nowy odcinek ale czy mogłabyś być tak miła i dać też dzisiaj? Proszę ale to bardzo. Nie mogę sie doczekać tego co sie wydarzy u Alana.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:44:55 06-08-08    Temat postu:

Może dodam po Zbuntowanych, ale nic nie obiecuje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:49:01 06-08-08    Temat postu:

Cieszę się. Teraz żyję nadzieją że dodasz odcinek będę czekała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meg
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 5914
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Zielona Góra
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:04:06 06-08-08    Temat postu:

Chciałabym aby udało Ci się dodać news po Zbuntowanych
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:29:57 06-08-08    Temat postu:

Odcinek ze specjalną dedykacją dla Olki21.02 i Meg

Odcinek 7

Zaparkowała przed domem obok kilku potężnych białych zasp, naciągnęła na oczy wełnianą czapkę, owinęła twarz szalikiem i ruszyła w stronę drzwi.
Zaledwie kilka kroków od celu poślizgnęła się na oblodzonym chodniku i wylądowała w zaspie.
— Niech to szlag! — mruknęła, wygrzebując się ze śniegu. Nawet nie próbowała się oczyścić. Odwrócona plecami do wiatru dokuśtykała do drzwi, łamiąc przy tym
obcas.
Włożyła klucz do zamka frontowych drzwi, otworzyła je i powoli weszła do środka.
Gio wychylił głowę z kuchni, skąd rozchodził się smakowity zapach smażonej cebuli.
— Elizabeth? Co ty tu robisz? Przecież miałaś lecieć do tego kurortu.
- Odwołali samolot - powiedziała, kichnęła i ruszyła w stronę kuchni — w stronę jedzenia i ciepła.
Dokładnie w chwili, kiedy znalazła się obok Gio, otworzyły się drzwi wiodące z kuchni na pokryty śniegiem taras. Elizabeth zdębiała na widok osoby, która wnosiła właśnie talerz z gorącymi hamburgerami.
— Alan... — wydusiła z siebie, otwierając usta ze zdumienia. Co on tu robi? Dlaczego właśnie dziś, gdy ona swoim wyglądem przypomina śniegowego bałwana?
— Elizabeth? Czy to naprawdę ty jesteś pod tym wszystkim? Jasne, że tak. Twoje oczy poznałbym wszędzie.
— To ja. — Pociągnęła nosem i znowu kichnęła. Zastanawiała się, dlaczego tak dziwnie się jej przygląda. I o co mu chodzi z tymi oczami? Podobają mu się? Pewnie jak zwykle sobie z niej żartuje, nadal uważając ją za małą siostrzyczkę Gio, a nie dojrzałą osobę.
— Lepiej zdejmij te mokre łachy i weź gorącą kąpiel — poradził Gio.
Elizabeth, wdzięczna bratu za pomoc, schroniła się w swoim pokoju. Potem weszła do łazienki i puściła gorącą wodę do wanny, ciągle mając przed oczami Alana stojącego w kuchni. Oczywiście, śledziła rozwój jego kariery. Ale ta krótka chwila, kiedy zobaczyła go wreszcie po tych wszystkich latach, wywarła na niej duże wrażenie. Był tak przystojny, jak w jej wspomnieniach. A może bardziej?
Nie miał na sobie niczego szczególnego — szary sweter, dżinsy, adidasy i kurtkę klubową Dodgersów. Każdy, podobnie do niego ubrany mężczyzna, wyglądałby przeciętnie, ale nie on.
Elizabeth zanurzyła się w ciepłej wodzie. Zamknęła oczy, poruszając nogami, żeby woda muskała ją delikatnymi falami. Przeszył ją rozkoszny i nieprzyzwoity dreszcz — wyobraziła sobie siebie z Alanem w sąsiednim pokoju. Przez drzwi słyszała rozmowę obu mężczyzn. Rozróżniała głosy, ale nie rozumiała poszczególnych słów na tyle dobrze, by wiedzieć, o czym mówią.
Szybko skończyła kąpiel i zaczęła się ubierać. Wyobrażała sobie, że znowu jest tą małą dziewczynką, która jeździ na niebieskim rowerku wystrojona jak księżniczka, tym razem jednak nie zamierza się stroić. Postanowiła sprawić wrażenie zupełnie zaniedbanej i jeśli włoży na siebie byle co, Alan nie będzie mógł zbyt wiele powiedzieć o kobiecie, na którą wyrosło tamto dziecko.
Kiedy weszła do kuchni, Gio spojrzał na nią, odrywając wzrok od żółtego notatnika, w którym właśnie coś pisał.
— Czyż nie wyglądasz uroczo? — zażartował, uśmiechając się krzywo do Alana siedzącego do niej plecami.
Elizabeth nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Podeszła do kredensu i przygotowała sobie hamburgera, nałożyła na talerz sałatkę ziemniaczaną a potem usiadła przy okrągłym stole obok obu
— I co teraz zamierzacie, skoro obaj znowu mieszkacie w tym samym mieście? — zapytała w końcu.
— Na razie piszemy ogłoszenie — wyjaśnił Gio.
— Szukacie kogoś do drużyny?
— Niezupełnie. Piszemy ogłoszenie do rubryki towarzyskiej w „Riyer City Cali”.
— Chcesz dać ogłoszenie w rubryce towarzyskiej?! — Elizabeth aż zachłysnęła się wodą mineralną.
— Nie ja. Alan.
Teraz musiała na niego spojrzeć.
Kiedy to zrobiła, okazało się, że i on na nią patrzy. Wzrok Alana wędrował po niej z typowo męskim zainteresowaniem. Strój zdołał ukryć wszystko z wyjątkiem jej kształtów, które obecnie szacował... Odniosła dziwne wrażenie, że Alan ma dar widzenia przez ubranie. Jego oczy zalśniły dziwnym blaskiem, gdy zaproponował:
— Może powinniśmy napisać też drugie w twoim imieniu?
No dobra, może trochę przesadziła, próbując ukryć się przed nim do czasu, kiedy przeistoczy się w bóstwo. Nie na wiele się zdał ten jej pomysł, jeśli błysk w oczach Alama coś znaczył.
Czuła się trochę głupio, siedząc naprzeciwko niego, ubrana w szlafrok matki w wyszywane kordonkiem kłosy zbóż, w kapciach-zajączkach, które nosiła jeszcze jako nastolatka, z wałkami wielkości puszek po soku we włosach i zielonej, twardniejącej już maseczce na twarzy.
Jeśli się uśmiechnie, maseczka pokryje się siecią drobniutkich linii, a Alan odkryje, jak jego dawna koleżanka będzie wyglądała na starość.
Świetny pomysł.
— Przestańcie się mnie czepiać. Miałam naprawdę zły dzień. Powinnam być teraz w hotelu w kurorcie i jeść kolację w towarzystwie przystojnego szefa kuchni, a nie tkwić tutaj i pomagać wam szukać dziewczyny z ogłoszenia.
— A nie mówiłem, że ona nam pomoże? — odezwał się Gio, biorąc do ręki długopis.
— Ale... — Elizabeth patrzyła to na jednego, to na drugiego, lecz najwyraźniej nie zamierzali pozwolić jej się z tego wywinąć. — No dobrze, pomogę wam pod warunkiem, że pozmywacie po kolacji.
— Przecież my ją szykowaliśmy! — sprzeciwił się Gio.
-To ja dyktuję warunki — nie ustępowała Elizabeth
— Pozmywamy — zgodził się Alan.
— W porządku. To co już macie? — Elizabeth dokończyła hamburgera, a następnie odstawiła pusty talerz do zlewu, żeby mogli od razu zabrać się do pracy.
Gio spojrzał na swoje notatki.
— Na razie doszliśmy do tego, że szuka skrzyżowania pani Cleayer ze szczeniakiem.
- Co?
— Nie zwracaj na niego uwagi, nie jestem aż tak pedantyczny. Kobieta moich marzeń musi, oczywiście, interesować się sportem. Być wielbicielką drużyny Cardinais, a nie Cubs. Nie zaszkodziłoby, żeby sama też uprawiała jakiś sport. Dobrze by było, gdyby rano można było z nią porozmawiać o czymś więcej niż na temat kawy.
A ponieważ nie narzekam na brak pieniędzy, nie będzie musiała pracować. Chcę kobiety, która zgodzi się na moją opiekę.
— Chciałeś powiedzieć: na twoją dominację — przerwała mu oschle Elizabeth. — Wydawało mi się, że szukasz dziewczyny na randkę, a nie żony.
— Nigdy nie wiadomo. Po prostu jasno określam, jakiej kobiety szukam.
— I tu właśnie popełniasz błąd. Nikt nie odpowie na takie ogłoszenie.
— Dlaczego? — wtrącił Gio.
— Bo koncentrujesz się tylko na tym, czego ty chcesz i czego ty potrzebujesz. Czy wy, mężczyźni, nie moglibyście choć raz spojrzeć na świat inaczej? To pewnie dlatego role kobiece w firmach są coraz słabsze, a my nieustannie toczymy z wami wojny.
— Zaczyna się gimnastyka umysłowa — odezwał się Alan z niedowierzaniem. — Wcale nie powiedziałem, że szukam kobiety doskonałej. Nic z tych rzeczy.
— A właśnie, że tak. — Gio spojrzał na swoje notatki.
— Mam to zapisane w punkcie piątym.
— To chcecie mojej pomocy czy nie? — zapytała Elizabeth , Kawałek maseczki odkleił się i wylądował na stole. Obaj mężczyźni ponownie wybuchnęli śmiechem.
Elizabeth spojrzała na nich jak na niegrzeczne dzieci.
— Dobrze już, dobrze. Powiedz nam, co powinniśmy napisać. Obiecujemy się nie śmiać
— Przede wszystkim zastanów się, co do niej przemówi, a nie, czego konkretnie szukasz. Każda kobieta chce się czuć kimś wyjątkowym. Pokaż, że jesteś wrażliwy na jej potrzeby.
— Poradź nam coś, Elizabeth. Nie mam zielonego pojęcia, jak się do tego zabrać — nalegał Alan
— Zaraz, zaraz. — Elizabeth przyjrzała im się podejrzliwie. — Jeszcze mi nie powiedzieliście, dlaczego w ogóle chcecie zamieścić to ogłoszenie...
— Tristan i Nicholas, kumple Alana ze studiów, zmusili go do tego — odpowiedział za kolegę Gio.
— W takim razie wycofuję się. Nie przyłożę ręki do zawodów o to, który poderwie ciekawszą kobietę — zaprotestowała Elizabeth, wstając od stołu. — Sami sobie napiszcie takie ogłoszenie.
Wykorzystała uwagę uczynioną przez brata, żeby móc wreszcie wrócić do siebie i zmyć z twarzy maseczkę stwardniałą już niemal na kamień,
— To nie tak...
Błagania Gio trafiły w próżnię.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 5 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin