Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przeznaczenie czy przypadek?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 32, 33, 34  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy Mark i Sabrina będą razem?
Tak
88%
 88%  [ 37 ]
Nie
9%
 9%  [ 4 ]
Nie wiem
2%
 2%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 42

Autor Wiadomość
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:18:07 01-11-08    Temat postu:

Odcinek 1

Czwartkowy wieczór, a właściwie noc w Nowym Yorku. Dla większości osób mieszkających w tej metropolii dzień już się skończył. Dorośli już dawno wrócili z pracy, dzieci odrabiają lekcje lub siedzą przed komputerem. Zwykła szara rzeczywistość. W tym ciągłym biegu przez życie prawie nikt nie zatrzyma się, by zastanowić się nad swoim życiem. Ciągle tylko praca, praca, praca ni i czasami rodzina. Ludzie stali się zwykłymi maszynkami do zarabiania pieniędzy. Mogłoby się wydawać, że nikt nie myśli o miłości. A jednak znalazłoby kilka osób myślących o tym uczuciu. Na szczęście od każdej reguły są wyjątki. Wśród nich jest młoda dziewczyna i chłopak. Ona siedziała w swoim mieszkaniu w Brooklynie i czytała kolejny romans. Bardzo by chciała żeby ją też kiedyś spotkała taka miłość jak w tych powieściach. On spędza ten wieczór w biurze ojca. Ktoś mógłby zapytać po co? Tego chyba nawet do końca on sam nie wiedział.
- Mark chyba skończymy na dziś- powiedział ojciec chłopaka kiedy na zegarze wybiła północ. Sądzę, że i tak już za dużo zrobiliśmy.
- Ja w ogóle nie rozumiem po co zakładasz kolejną firmę. Masz już kilka dobrze prosperujących. Przecież nie robisz tego dla pieniędzy. Więc dlaczego?
- Posłuchaj synu. Ja uwielbiam wyzwania. Tamte firmy dobrze sobie radzą więc chcę założyć kolejną.
- Ty chcesz, a ja muszę harować- powiedział z wyrzutem chłopak.
- Jeśli ten pomysł wypali i mój przyjaciel zgodzi się zawiązać ze mną spółkę to już do końca swojego życia nie będziesz musiał martwić się o pieniądze.
- A ja się o to nigdy nie martwiłem. Mi wystarczy tyle co mam, więcej mi nie potrzeba.
- Ale posłuchaj tego co mam ci do powiedzenia. Zamknij oczy i pomyśli. Gdy umrę zostawię ci wielką fortunę i nie będziesz musiał nic robić. Będziesz leniuchować.
- Tak tylko, że do tego czasu zdążysz założyć jeszcze z tysiąc firm, bo wpadniesz na genialny pomysł. A szkoda żeby się zmarnowało. Ja będę musiał ci pomagać. I naharuje się tyle że mi na trzysta lat wystarczy. Tak więc tato daj sobie spokój. Pieniądze nie są najważniejsze.
- W takim razie co? Jeszcze niedawno uważałeś, że pieniądze są najważniejsze.
- Tato ale kiedy to było? Ja miałem wtedy pięć lat.
- Czyli nie tak dawno.
- Nie wcale. Niech pomyślę. Ile to lat? No tak jedynie siedemnaście.
- To niemożliwe- powiedział załamany Alan.
- Co się stało?
- Właśnie zdałem sobie sprawę, że jestem stary.
- To no tato ty mnie rozbrajasz.- powiedział Mark ledwo powstrzymując się od śmiechu.- Nie jesteś wcale stary.
- Jak to nie? Mój syn mam 23 lata. O swoim wieku już nie wspomnę . Właśnie uświadomiłem sobie, że powinienem być już dziadkiem.
- Kim? Przepraszam bo chyba nie dosłyszałem co powiedziałeś.
- Powinienem być już dziadkiem. Ja w twoim wieku to już miałem dwójkę dzieci.
- Tato chodźmy już stąd lepiej, bo widzę, że to miejsce źle na ciebie wpływa
- Ale zobacz. Ilu twoich kolegów ma dzieci?
- Żaden.
- Zadajesz się z jakimiś fujarami czy co?
- Zauważ, że ja też jestem tą ,,fujarą’’.
- No tak. Czasami zastanawiam się czy ty jesteś moim synem. Ja to w twoim wieku miałem tyle za sobą. A ty? Nic. Zero doświadczeń, nie to co ja.
- Chyba nie chcę wiedzieć jakie to doświadczenie.
- Powiem ci jedno. Sądzę, że twoja żona będzie miała z tobą ciężkie życie. No oczywiście jeśli któraś z kobiet cię zechce. Bo mi się wydaje, że normalna, zdrowa na umyśle kobieta nie chciałaby takiego lenia jak ty. Zanudziłaby się przy tobie.
- No dzięki tato. Teraz wiem co o mnie tak naprawdę myślisz. Ale chyba nie będzie tak źle skoro taka wspaniała kobieta jak mam wybrała ciebie. Takiego młokosa jak ty. Mnie tym bardziej któraś weźmie,
- No chłopcze uważaj na słowa.
- Dobra już dobra tylko się nie obrażaj.
- Ale ty uważaj na słowa.
- Dobra tatusiu. A teraz już stąd chodźmy.
**********************

Sabrina siedziała na parapecie przy otwartym oknie. Uwielbiała czytać w taki sposób. Dlaczego? Bo czuła się wtedy wolna. Uwielbiała czuć na sobie podmuchy wiatru. Do mieszkania weszła Gabriela. Zaczytana dziewczyna nie zauważyła nawet przybycia przyjaciółki. Od swojego zajęcia nie odciągnął by jej nawet koniec świata. Jak już coś robiła to musiała dokończyć wykonywaną czynność.
- Jak tam nasza marzycielka?- zapytała Gabriela. Nikt jej nie odpowiedział. Zdenerwowana dziewczyna podeszła do przyjaciółki i potrząsnęła nią.
- Ej! Co jest?- zapytała zaskoczona Sabrina.
- Gdyby okradli nam mieszkanie ty byś tego nawet nie zauważyła. Co ja mówię oni by ciebie wynieśli, a ty byś nadal czytała.
- Nie nabijaj się ze mnie. Nie moja wina, że się zaczytałam.
- Tylko, że ty się tak zaczytujesz prawie codziennie. Znajdź sobie faceta to będziesz mogła z nim przeżyć taką historie, a nie czytasz.
- Jak ja mam go znaleźć?
- No tak zapomniałam. Ty przed każdym facetem udajesz lesbijkę i do tego wciągasz mnie w tą całą intrygę.
- No, bo jak mam udawać lesbijkę? Sama? Nikt mi nie uwierzy. Zastanów się. Powiem, że jestem lesbijką to mi nie uwierzą, a jak pokazuję na ciebie, że jesteś moją dziewczyną to od razu się odczepiają.
- Odczepiają się nie tylko od ciebie ale też ode mnie. Nie ma szans żebym i ja spotkała chłopaka swoich marzeń, bo każdy patrzy się na mnie dziwnym wzrokiem.
- Nie wiedziałam, że ci to przeszkadza. Nigdy nic mi nie mówiłaś. Myślałam, że nie masz nic przeciwko temu. Ale skoro tak to już więcej nie będę tego robiła. Przepraszam.
- Nie o to chodzi. Ja już się przyzwyczaiłam. Przecież wiesz, że ja nie lubię mężczyzn.
- To po co gadałaś te bzdury?
- No bo inaczej nie porozmawiałybyśmy. Ty wsadziłabyś nos w tą książkę a ja siedziała sama jak palec póki Andrea nie wróci nie wiadomo skąd.
- No jak zawsze jestem wam potrzebna tylko do bezsensownego gadania. Teraz wiem dlaczego zabieracie mnie na imprezy.
- No dawaj. Dlaczego?
- Bo jakby mnie tam nie było to kto by robił zamieszanie?
- No właśnie nie wiem. Nasze życie bez ciebie byłoby nudne.
- Teraz to się przymilasz. A wcześniej to co? Tylko do towarzystwa byłam wam potrzebna.
- Przecież wiesz że tak nie myślę.
- Wiem ale to nie zmienia faktu, że się obraziłam na ciebie.
- A co powiesz na imprezę w ramach przeprosin?
- Może się skuszę, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Nie będziesz już się śmiała z moich romansów.
- Dobra. Tylko już się nie gniewaj. Nie lubię jak tak robisz. Ja teraz idę spać a ty sobie siedź i rób co chcesz tylko się nie obrażaj.- Gabriela poszła do swojego pokoju i zostawiła swoją koleżankę samą.
- A co jeśli Gabi ma racje? Jeśli swoim zachowaniem tylko odstraszam mężczyzn. Chyba nigdy nie znajdę tego mojego jedynego? Sabrina o czym ty myślisz? To nie jest prawda. Znajdziesz tego jedynego i będziesz z nim szczęśliwa. Ty zawsze osiągasz cel. Nawet nie próbuj myśleć inaczej.- mówiła sama do siebie Sabrina. Później wróciła do swojej lektury.


Ostatnio zmieniony przez Bebe dnia 23:54:17 01-11-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:34:59 01-11-08    Temat postu:

Dubel

Ostatnio zmieniony przez Bebe dnia 13:36:01 02-11-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:39:25 01-11-08    Temat postu:

Dubel

Ostatnio zmieniony przez Bebe dnia 13:40:20 02-11-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FANKI
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:56:10 04-11-08    Temat postu:

Nadrabiam.
A więc tak. Pomysł bardzo mi sie podoba. Świetna fabuła. Obsada dośc nietypowa, ale ważne, że jest Ucker. To mi wystarczy.
Co do odcinków, są świetne. Ciekawe i zabawne.
Sabrina - uwielbia książki i jest marzycielką. Chciałaby tak jak każda znaleśc księca na białym koniu. Jest szczera, spontaniczna i kocha zabawy. Udaje lesbijkę. A to ciekawe.
Mark - chłopak który non stop wpada w tarapaty. Tak jak ja. Zawsze coś wyjdzie nie po tej mysli. Przemowa przed profesorem, wow. Miał chłop odwagę. Jak czytałam to ledwo z krzesła nie spadłam.
Ciekawe co spłata im los. Mam nadzieje, że się jakos połączą.
Czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:18:15 04-11-08    Temat postu:

Magda już nigdy więcej nie zobaczysz mojego zeszytu!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:33:55 05-11-08    Temat postu:

Pomysł bardzo intrygujący
Połączenie Zoraidy i Uckera na pewno nie spotykane. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie.
Co do I odcinka jest zabójczy.
Ojciec Marka zabawny, a Mark hmmm... 23 - letni chłopak wpadający w kłopoty, który według swojego ojca powinien już mieć dzieci
Sabrina ma ciekawą osobowość. Jest marzycielką zaczytującą się w romansach, a w dodatku udaje lesbijke. Ciekawe
Teraz czekam na równie dobry odcinek numer 2
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:47:31 07-11-08    Temat postu:

Odcinek 2
Odcinek dedykowany mojej najdroższej, najlepszej, najładniejszej(oczywiście po mnie), najszczuplejszej, najmądrzejszej, najwybitniejszej, najzdolniejszej, najbardziej przyjacielskiej, najbardziej opiekuńczej mamusi(Magdzie)

Nastał nowy dzień. Niby normalny, ale było w nim coś innego. Dziś miał się zmienić świat dwojga ludzi. Czy na lepsze? Tego nie wiem. Można powiedzieć, że dziś jest najważniejszy dzień w ich dotychczasowym istnieniu. Miało nastąpić cos ważnego, a oni zachowywali się najnormalniej w świecie. On już od dawna biegał od sali do sali po uniwersytecie. Jak zawsze nie wiedział o niczym. Zmienili rozkład zajęć, a on nie została o tym poinformowany. Co prawda kilka osób próbowało się z nim skontaktować i przekazać wiadomość, ale on miał rozładowany telefon. Ona nadal spała. Położyła się wczoraj, a właściwie dziś mianowicie o godzinie czwartej. Co robiła przez ten czas? Czytała. Nadchodziła dziesiąta. Promienie słońca wreszcie przedostały się do pokoju Sabriny. Dziewczyna przebudziła się. Po godzinie była już ubrana. Weszła do kuchni gdzie czekały na nią koleżanki.
- Na reszcie nasza śpiąca królewna wstała.- zaśmiała się Gabriela
- Naprawdę boli zrywać. Miałaś się już ze mnie nie nabijać.
- Miałam się nie nabijać z twoich książek, ale nie było mowy o tobie nie było mowy.
- Wiesz, co? Jesteś niemożliwa.-powiedziała Sabrina.
- Wiem i za to mnie kochacie.-zaśmiała się Gabriela.
- Tak, tak, ale jak nadal będziemy się tak ,,kochać’’ to nas wywalą z uczelni.- oświadczyła Adriana.
- Dlaczego?- zapytał chórek składający się z Gabrieli i Sabriny.
- Bo ile razy można się spóźniać na zajęcia?
- Możemy i milion razy. Nic nam nie grozi. Zatrzepoczemy tylko rzęsami, ładnie się uśmiechniemy i po sprawie. Tak już jest, My kobiety panujemy nad mężczyznami.-oświadczyła Gabi.
- Ja wolę się nie spóźniać i później nie trzepotać tymi rzęsami. Jeszcze wszyscy się domyślą, że nie jestem lesbijka i co? Będę musiała się tłumaczyć i jeszcze jakiś chłopak się do mnie przyczepi. Zamieszka ze mną i co?
-Tego bym nie chciała, bo jeszcze ten idiota sprowadziłby facetów. A wiesz, że ja nie lubię mężczyzn. No może lubię w nich tylko jedna rzecz. Ale chwila przyjemności nie jest warta takiego poświęcenia, jakim jest życie z nim. No, chociaż może gdyby był dobry w tych sprawach, to, kto wie.
-Gabriela!!!! – krzyknęły dziewczyny.
-No, co? Mówię, co myślę. Sabrina szuka swojego rycerzyka, Adriana szuka, właściwie to nie wiem, czego. Chyba jej wystarczy bratnia dusza, a ja nie mam się, czego wstydzić, szukam tylko i wyłącznie seksu. To jedyna rzecz, do której te męskie kreatury są potrzebne i na czym się znają. Co prawda nie wszyscy, ale to szczegół.
Podczas tego monologu Sabrina i Adriana przyglądały się z niedowierzaniem na swoją przyjaciółkę. W pewnym momencie wstały i ruszyły w stronę wyjścia.
-Ej dziewczyny gdzie idziecie?
-Poszukać naszej przyjaciółki, bo ty nią na pewno nie jesteś.-powiedziała Adriana.
-Nie przesadzajcie. Ja mówiłam prawdę.
-To zachowuj ja lepiej dla siebie, ja nie mam zamiaru słuchać.
-Dobra jak sobie chcecie, ale przyznajcie i rację.
-Gabriela, Gabriela – powtórzyła Sabrina i popchnęła koleżankę do wyjścia.

*****************************************************************

Po półtoragodzinnych poszukiwaniach Mark wreszcie znalazł sale, w której już od dawna trwał wykład. Grzecznie zapukał, a gdy usłyszał magiczne,,Proszę`` wszedł.
-Dzień dobry panie profesorze. Przepraszam za spóźnienie, ale były korki.
-Chociaż raz moglibyście wymyślić coś innego. A w twoim wypadku to ta wymówka jest bardzo śmieszna. Liczyłem, że tak inteligentny chłopka jak ty, znajdzie inne wytłumaczenie.
-A, dlaczego niby? Nie mogę stać w korkach? Wszyscy mogą, a ja nie? – Zapytał oburzony Mark
-Po pierwsze nie takim tonem, po drugie możesz, a po trzecie trudno jest stać w korkach mając motor.
-A no tak. Mark przecież ty masz motor – pomyślał chłopak – A pan skąd o tym wie?
-Czyżbyś zapomniał. Tyle razy ci mówiłem, że masz jeździć wolno jak wybierałeś się gdzieś z moją córką. Ale dość tej dyskusji. Siadaj i już nie przeszkadzaj.
-Stary cep – powiedział Mark idąc na swoje miejsce.
-Słyszałem to.-powiedział profesor Song
-Nie dość, że stary to jeszcze się czepia. Takich ludzi to się powinno wywozić na Syberię. Do końca a życia będzie mi wypominał, że się spóźniłem – skarżył się kolegom na uczelni.
-Nie dość, że się spóźnił to jeszcze przeszkadza. Takich ludzi nie powinno się przyjmować na uczelnie. A co do tego, że będzie ci to wypominał to masz rację to masz rację. A teraz wynocha z moich wykładów. Nie potrzebuję tu takich jak ty.
Wściekły Mark wstał i gdy był już przy drzwiach nagle odwrócił się.
-Teraz już wiem, dlaczego zerwałem z Brendą. Przez pana ciągłe narzekanie i kontrole. Zajmuje się pan życiem innych zamiast swoim. Sadzi pan, że pańska córka to aniołek. Ja jednak oświecę pana, to jest diabeł wcielony. Tylko udaje taką świętą. Gdy pan znika z pola widzenia, zmienia się w bestie. – tymi słowami zakończył swoją wypowiedz i wyszedł. Wszyscy studenci utkwili oczy w zaszokowanego profesora. Można by było pomyśleć, że Mark już skończył. Jednak to nie była prawda. Młody mężczyzna po kilku chwilach otworzył drzwi, aby przekazać bardzo ważną nowinę.
-Jeśli pan myśli, że pana córka jest nadal dziewicą, to grubo się pan myli. Wiem coś o tym. Nie była wcale taka najgorsza, chodź miewałem lepsze w swoim łóżku.
To było o trzy zdania za dużo. Profesor nie wytrzymał. Rzucił się w pogoń za swoim studentem. Mark uciekał ile sił w nogach. Wydawało mu się, że zgubił starucha, ale dla pewności schował się za zasłonkę do okien.

*******************************************************************

Dziewczyny dotarły na uniwersytet. Jednak okazało się, że pierwszy wykład został odwołany. Wykładowczyni źle się poczuła i postanowiła wrócić do domu. Gabriela i Adriana, nie ukrywały, że się cieszą z takiego potoczenia sprawy. Natomiast Sabrina przejęła się tym. Profesor Scott była jej bliska. Wykładała literaturę amerykańską i jako chyba jedyna na tym świecie rozumiała Sabrinę.
-Dziewczyno, czemu się martwisz?
-A, jeżeli to coś poważnego? Jeśli coś jej się stało?
-Słyszałaś sekretarkę. To zwykłe przeziębienie. Nic jej nie będzie. – pocieszała koleżankę Adriana.
-Zadzwoń do niej to się przekonasz. – rzuciła pomysł Gabriela.
-To świetny pomysł, zaraz do niej zadzwonię.
-A masz numer? – zapytała Adriana
-Tak, kiedyś mi dała i powiedziała, że jak będę miała problem to mam do niej zadzwonić – oświadczyła Sabrina i odeszła od koleżanek.
-Z, kim my się zadajemy? – zapytała z niedowierzaniem Gabi.
-Jak to, z kim? Z nasza Sabriną. Niepoprawną romantyczką.
-Nie ma takiej drugiej jak ona. Ona z jednej skrajności popada w drugą. U niej wszystko jest kontrastowe.
-Ona już taka jest, ale przecież za to ja kochamy.
-No tak. Ja to nawet jestem jej dziewczyną – zaśmiała się Gabriela.
-Już jestem – powiedziała Sabrina podchodząc do przyjaciółek.
-I jak? – Zapytała Adriana.
-Wszystko w porządku. Rozbolała ja głowa i brzuch, więc postanowiła wziąć wolne.
-Mówiłam żebyś się nie przejmowała – mówiła Adi
-Wiem. Teraz martwi mnie, co innego.
-Co znowu? – zapytała Gabriela
-Martwię się o tatę. Jakoś ostatnio się nie odzywa. To do niego nie podobne. Zawsze dzwonił, co najmniej 3 razy dziennie. A teraz nic. Milczy.
-To zabawne – rzuciła Gabi
-Co jest zabawne?
-Udajesz lesbijkę przed wszystkimi chłopkami, żeby ich odstraszyć, a ciągle o nich gadasz.
-Nie ciągle.
-No tak czasami wspominasz o pani Scott
-Jesteś okropna.
-Wiem, nie jesteś pierwszą i ostatnią, która mi to mówi. Ale jakoś muszę z tym żyć.
-Lepiej chodźmy już na te zajęcia. Nie chce się spóźnić. Poza tym Gabriela mnie przeraża. Może wreszcie się uspokoi.- powiedziała Adriana.
-Tez mam taka nadzieje. Bo to, co ona od rana wygadują mnie przeraża.- stwierdziła Gabriela.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:05:22 07-11-08    Temat postu:

dubel

Ostatnio zmieniony przez Bebe dnia 22:26:05 19-11-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:56:42 22-11-08    Temat postu:

Odcinek dedykowany moim trzem wariatkom(Magdzie, Adze i Karolinie). Dziękuje, że ze mną wytrzymujecie. Wiem że to jest bardzo, ale to bardzo trudne, ale jakoś dajecie rade. Dziękuje wam za to. Dziwie się tylko że nie zbzikowałyście przebywając ze mną. Moje idiotyczne pomysły, krzyki, moje ‘’piękne’’ śpiewanie, głupoty jakie codziennie wygaduje, obrażenie się co pięć minut(ale wiecie, że to tylko na żarty nie wytrzymałabym bez was i naszej paplaniny dłużej niż kilka godzin), a i jeszcze do tego dochodzi moje codzienne marudzenie, wiem że czasami nic mi się nie podoba ale taka już jestem. Ostatnio zauważyłam, że zaczynacie przejmować moje nawyki, stajecie się do mnie podobne. Już sobie wyobrażam cztery wariatki w jednej szkole. Wiem, że ten odcinek t za mało na podziękowanie i do tego taki marny ale wiecie, że wasza wariatka nie ma talentu do niczego no nie licząc wygadywania głupot.


Odcinek 3
Może poranek nie zapowiadał, że dziś coś się zmieni. No może poza tym, że Mark będzie miał przechlapane. No, ale on zawsze wpada w kłopoty. To jest już naukowo udowodnione, że on nigdy nie ma szczęścia i codziennie musi coś zmalować. Dla nic ten dzień był zwyczajny. Jak na razie jeszcze taki był. Ale przecież to dopiero początek. Do końca dnia może się jeszcze dużo wydarzyć. Nikt nie zdaje sobie sprawy ile tak naprawdę sytuacji może ulec zmianie wciągu tych kilku godzin. Najszczęśliwszy człowiek na ziemi może stać się najbardziej ponurym, najbogatszy zostać najbiedniejszym i odwrotnie. Ale dość już tego nudnego wprowadzenia. Sprawdźmy, co dzieje się u naszych bohaterów. Ona siedziała właśnie na wykładach. A on? Postanowił nie wracać już do uniwersytetu w obawie przed profesorem. Usiadł przy stoliku jednej ze swoich ulubionych kawiarni. Po pewnym czasie dołączyli do niego jego przyjaciele.
- No stary teraz to pojechałeś po bandzie. Niezły był ubaw.-powiedział Kamil.
- Ty się ubawiłeś, a ja teraz będę musiał cierpieć. Ciekawe co ten stary cep wymyśli. Mam nadzieję, że nic poważnego.
- Nie no, co ty. Najwyżej cię obleje, ale nie ma się, czym przejmować. Zdasz poprawkę i po sprawie. No chyba, że da ci jakieś arcytrudne zadania to wtedy nie wiem czy zdasz. Jak widzisz nie ma się czym martwić.- pocieszał kolegę Kamil.
- Na ciebie zawsze można liczyć. Gdyby nie ty to bym się załamał. Powinieneś zostać zawodowym pocieszycielem.-powiedział z ironią w głosie Mark.
- Mówisz prawdę czy żartujesz?
- A jak myślisz?- zapytał Mark.
- Ej nie odpowiada się pytaniem na pytanie. To jest niegrzeczne.- powiedział zadowolony Kamil. Ale gdy Mark potraktował go zimnym spojrzeniem. Od razu uśmiech zszedł mu z twarzy.- No, co nie można sobie pogadać?
- Jak masz gadać takie głupoty to się lepiej zamknij. Nie widzisz, że on jest załamany. Nie wie, co z nim będzie, a ty sobie żartujesz. Daruj sobie!!!- krzyknął Danny
- Nie rozkazuj mi. Nie moja wina, że on zawsze musi się pakować w tarapaty. Ja nie kazałem mu wszczynać tych dyskusji. Mi też nie jest wesoło. Teraz profesorek uweźmie się nie tylko na niego, ale też na nas.-powiedział z rozpaczą w głosie Kamil.
- No i teraz pokazałeś, że jesteś egoistą. Ciągle martwisz się tylko o siebie. O koledze nie pomyślisz. Ważne żeby tobie było dobrze.- powiedział Danny
- Właśnie, że nie. Ty chyba mówisz o sobie. Ja się zawsze o niego się martwię i staram się mu pomagać.- wyjaśnił Kamil
- A ja niby nie?- zapytał Danny
- No wiesz nie powiedziałbym, że zawsze go wspierasz. Nie zawsze stoisz za nim murem.
- Niby, kiedy nie stałem?- zapytał Danny
- Mam ci przypomnieć? Jeśli tego pragniesz to proszę bardzo. Nie powiesz mi, że gdy wybuchłą ta afera z tymi dwiema dziewczynami to go broniłeś?- zapytał Kamil
- Może i nie, ale miałem ku temu powody.
- Ciekawe, jakie? Nic cię nie usprawiedliwia. Nie wierzyłeś kumplowi. Co więcej sam jeszcze go oskarżałeś.- powiedział Kamil
- Ale on sam nie był pewny czy tego nie zrobił. Jak miałem go bronić nie wiedząc czy to nie on to zrobił. – wyjaśnił Danny
- No tak lepiej wierzyć w to, co mówią inni. A gdy on wyjaśniał wszystko to ty mu nie uwierzyłeś. Chociaż był w 100% pewny, że on tego nie zrobił.
- Zamknijcie się obaj!- wrzasnął Mark- Wcale mi nie pomagacie. A wręcz przeciwnie dołujecie mnie tylko. Mieliśmy już nie wspominać o tamtych sprawach, a wy ciągle do tego wracacie. Czasami zastanawiam się czy dobrze zrobiłem wyjaśniając tamto.
- O czym ty w ogóle mówisz? Dobrze, że to zrobiłeś-powiedział Kamil.
- A może nie? Teraz przynajmniej miałbym żonę i dziecko. Nie musiałbym szukać a tak to nie wiem czy kiedyś sobie kogoś znajdę. Z każdym dniem wątpię w to coraz bardziej.
- Dobrze się czujesz? Ty kogoś nie znajdziesz? To, co ja mam powiedzieć? Na ciebie każda leci. Młody, przystojny, inteligentny, masz gadane i masz wszystkie inne rzeczy które w facecie szukają kobiety.- powiedział Kamil.
- No właśnie. A to, że wszystko wyjaśniłeś to dobrze. W końcu czy byłbyś szczęśliwy z którąś z nich? Szczerze w to wątpię. Ty musisz znaleźć ta jedną jedyną. Tą, którą będziesz kochał do końca życia, bo inaczej nie będziesz szczęśliwy.- powiedział Danny
- Dobra skończmy ten temat. Na samą myśl o tym wszystkim robi mi się smutno.
- To może cos na rozluźnienie. Słyszałem, że dziś będzie świetna impreza.
- Dla ciebie każda impreza jest świetna.
- No, bo każda jest taka. Żadna nie jest taka sama. Zawsze wydarzy się coś nowego i nieprzewidywalnego. Niby nie wiesz, co innego strzeli do głowy.
*********************************************************

Dziewczyny wróciły do domu. Gabriela i Adriana od razu wbiegły do swoich pokoi szykować się do wyjścia. Jedynie Sabrina nie śpieszyła się. Usiadła na parapecie, otworzyła okno i wycisnęła numer swojego ojca.
- Cześć tatusiu.
- No cześć moje słońce. Jak tam u ciebie? Na uczelni wszystko w porządku?
- Na uczelni tak, ale ty się chyba na mnie obraziłeś.
- Kochanie, co ty mówisz? Ja na moją gwiazdeczka nie mógłbym się obrazić. Jak to mogło przyjść mojemu skarbowi do główki?
- A no, bo nie dzwonisz, nie dajesz znaku życia to, co miałam pomyśleć?
- Oj no, bo ja mam teraz strasznie dużo zajęć. Przepraszam cię królewno. Nie chciałem żeby moja córcia się o mnie zamartwiała. Teraz nie mam nawet czasu pomarudzić Samowi.
- O jeśli nie masz czasu marudzić nawet jemu to rozumiem.
- A jak tam twoje kochanie?
- Jakie kochanie?- zapytała zdziwiona Sabrina.
- Jak to, jakie? Czy masz jeszcze inne kochanie niż Gabriela?
- A no tak przecież on nie wie, że to podpucha- pomyślała dziewczyna.- A te kochanie. To wszystko w porządku. A dlaczego pytasz?
- Nic tak z ciekawości rybko.
- Nie mów mi tylko, że chcesz mieć zięcia. Przecież wiesz, że ja nie zmienię zdania i tego, co czuje. Nie masz, po co zaczynać nawet rozmowy.
- Oj, wiem. Ale ty też wiesz, że ja chcę mieć wnuczka.
- No to mogę z Gabrielą adoptować jakiegoś małego dzieciaczka. Jak ci tak bardzo zależy.
- Wy już zostawcie biedne dziecko. Możecie namieszać mu w głowie i później wyrośnie na jakiegoś niezrównoważonego psychicznie człowieka albo na cos innego. Wasz związek toleruje, bo ty wiesz, czego chcesz, ale zostawcie tego małego biedaka.
- Tato, ale ja o wszystko rozumiem, tylko już nie mów mi o wnukach.
- No dobrze niezapominajko.
- Obiecaj mi coś jeszcze.
- Co znowu kwiatuszku?
- Nie będziesz się przepracowywał i weźmiesz wolne.
- Oj dobrze cukiereczku. Jak tylko podpisze kontrakt to zrobię sobie tydzień wakacji.
- No tak już lepiej.
- Kochanie chodź mi pomóc. Nie mogę zasunąć suwaka!- krzyknęła Gabriela.
- Przepraszam cię tato, ale muszę już skończyć. Gabi mnie woła, a za godzinę mam wyjść na miasto.
- Rozumiem, zabawa. Leć już do swojego kochania. Tylko uważaj na siebie wróżeczko.
- Dobra tatusiu.- zakończyła rozmowę Sabrina. W pokoju stała już Gabriela z rozsuniętą sukienką.
- Kochanie czy zasuniesz mi w końcu tą kieckę?
- Spadaj i idź z tym do Adriany.
- Mam się poskarżyć teściowi jak jego słoneczko się odzywa do swojego kochania.
- Daj mi już spokój.
- No, co? Ja uwielbiam te wasze rozmowy i to jak twój tato nas nazywa. Może czasami przesadza, ale to jest słodkie. Ostatnio nazwał mnie miodkiem.
- Chodź tu i cię zasunę, a ty dasz już spokój nazwom mojego taty.
- Nie denerwuj się tak tulipanku, bo ci się zrobią zmarszczki, a ja nie chce żeby mój kwiatuszek miał zmarszczki.
- Gabriela przestań, bo zaraz dostaniesz!!!
- Uważaj, bo się boje.
- Zaraz się obrażę.
- Tak i za dwie minuty będzie nadal tak jak było. Zawsze tak jest.- powiedziała rozbawiona Gabi.
- No teraz to przesadziłaś.-zdenerwowała się Sabrina.
- No już uspokój się żartowałam.
- Mam nadzieje.
*********************************************************

Mark i chłopaki od dwóch godzin ubierali się. Po kilkanaście razy zmieniali stroje, ciągle biegali do łazienki i z powrotem. Każdy stał przed lustrem po kilkadziesiąt minut. A podobno tylko kobiety spędzają tyle czasu nad doprowadzeniem swojego wyglądu do perfekcji. Jednak jak widać pozory mylą, faceci też potrafią okupować łazienkę. Po tych dwóch godzinach żaden nie był w pełni zadowolony ze swojego wyglądu. A to fryzura była zła, a to koszula się pogniotła, a to znowu buty się zabrudziły. No ale cóż nie można mieć wszystkiego. Mniej lub bardziej zadowoleni ruszyli do wyjścia. Nagle w mieszkaniu rozległ się okropny głos śpiewającego mężczyzny.
- Co to za piski?- zapytał Kamil łapiąc się za głowę.
- Nie poznajesz swojego pięknego śpiewy?- zapytał rozpawiony Danny
- Mój śpiew? Mark ty idioto miałeś usunąć to usunąć-krzyknął wściekły Kamil.
- Chłopie spokojnie. Wyluzuj. Nie ma się czym przejmować, to tylko żarty.- powiedział rozbawiony Danny.
- Łatwo ci powiedzieć to nie ty zostałeś nagrany jak śpiewasz pod prysznicem, a później to nagranie ustawił sobie twój kumpel jako dźwięk dzwonka w telefonie
- Nie dzwonka to po pierwsze tylko przypomnienia, a po drugie pianie Danego też mam ale zostawię je na później.- powiedział spokojnie Mark.
- Że co? Przepraszam bardzo ale niczego nie będziesz zostawiał!!! Na tych miast masz to usunąć!!!
- ,,Chłopie spokojnie. Wyluzuj. Nie ma się czym przejmować, to tylko żarty.’’- przedrzeźniał kolegę Kamil.
- Zamknij się idioto!
- To ty zamknij pysk.
- Zamknijcie się obaj. Nici z naszego wyjścia. To znaczy wy możecie iść ale ja nie.
- Jak to? Przecież mieliśmy się rozerwać?- dopytywał się Kamil.
- Ale muszę iść jutro z ojcem na ważne spotkanie. Że też musiałem ustawić sobie to przypomnienie.
- A na którą musisz tam byś?- zapytał Danny.
- Na 11.
- No to zdążysz. Wrócimy wcześniej i po sprawie.- zaproponował Kamil.
- Masz racje. No to dobra chłopaki wychodzimy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:06:37 22-11-08    Temat postu:

Odcinek dedykowany moim trzem wariatkom(Magdzie, Adze i Karolinie). Dziękuje, że ze mną wytrzymujecie. Wiem że to jest bardzo, ale to bardzo trudne, ale jakoś dajecie rade. Dziękuje wam za to. Dziwie się tylko że nie zbzikowałyście przebywając ze mną. Moje idiotyczne pomysły, krzyki, moje ‘’piękne’’ śpiewanie, głupoty jakie codziennie wygaduje, obrażenie się co pięć minut(ale wiecie, że to tylko na żarty nie wytrzymałabym bez was i naszej paplaniny dłużej niż kilka godzin), a i jeszcze do tego dochodzi moje codzienne marudzenie, wiem że czasami nic mi się nie podoba ale taka już jestem. Ostatnio zauważyłam, że zaczynacie przejmować moje nawyki, stajecie się do mnie podobne. Już sobie wyobrażam cztery wariatki w jednej szkole. Wiem, że ten odcinek t za mało na podziękowanie i do tego taki marny ale wiecie, że wasza wariatka nie ma talentu do niczego no nie licząc wygadywania głupot.


Odcinek 3
Może poranek nie zapowiadał, że dziś coś się zmieni. No może poza tym, że Mark będzie miał przechlapane. No, ale on zawsze wpada w kłopoty. To jest już naukowo udowodnione, że on nigdy nie ma szczęścia i codziennie musi coś zmalować. Dla nic ten dzień był zwyczajny. Jak na razie jeszcze taki był. Ale przecież to dopiero początek. Do końca dnia może się jeszcze dużo wydarzyć. Nikt nie zdaje sobie sprawy ile tak naprawdę sytuacji może ulec zmianie wciągu tych kilku godzin. Najszczęśliwszy człowiek na ziemi może stać się najbardziej ponurym, najbogatszy zostać najbiedniejszym i odwrotnie. Ale dość już tego nudnego wprowadzenia. Sprawdźmy, co dzieje się u naszych bohaterów. Ona siedziała właśnie na wykładach. A on? Postanowił nie wracać już do uniwersytetu w obawie przed profesorem. Usiadł przy stoliku jednej ze swoich ulubionych kawiarni. Po pewnym czasie dołączyli do niego jego przyjaciele.
- No stary teraz to pojechałeś po bandzie. Niezły był ubaw.-powiedział Kamil.
- Ty się ubawiłeś, a ja teraz będę musiał cierpieć. Ciekawe co ten stary cep wymyśli. Mam nadzieję, że nic poważnego.
- Nie no, co ty. Najwyżej cię obleje, ale nie ma się, czym przejmować. Zdasz poprawkę i po sprawie. No chyba, że da ci jakieś arcytrudne zadania to wtedy nie wiem czy zdasz. Jak widzisz nie ma się czym martwić.- pocieszał kolegę Kamil.
- Na ciebie zawsze można liczyć. Gdyby nie ty to bym się załamał. Powinieneś zostać zawodowym pocieszycielem.-powiedział z ironią w głosie Mark.
- Mówisz prawdę czy żartujesz?
- A jak myślisz?- zapytał Mark.
- Ej nie odpowiada się pytaniem na pytanie. To jest niegrzeczne.- powiedział zadowolony Kamil. Ale gdy Mark potraktował go zimnym spojrzeniem. Od razu uśmiech zszedł mu z twarzy.- No, co nie można sobie pogadać?
- Jak masz gadać takie głupoty to się lepiej zamknij. Nie widzisz, że on jest załamany. Nie wie, co z nim będzie, a ty sobie żartujesz. Daruj sobie!!!- krzyknął Danny
- Nie rozkazuj mi. Nie moja wina, że on zawsze musi się pakować w tarapaty. Ja nie kazałem mu wszczynać tych dyskusji. Mi też nie jest wesoło. Teraz profesorek uweźmie się nie tylko na niego, ale też na nas.-powiedział z rozpaczą w głosie Kamil.
- No i teraz pokazałeś, że jesteś egoistą. Ciągle martwisz się tylko o siebie. O koledze nie pomyślisz. Ważne żeby tobie było dobrze.- powiedział Danny
- Właśnie, że nie. Ty chyba mówisz o sobie. Ja się zawsze o niego się martwię i staram się mu pomagać.- wyjaśnił Kamil
- A ja niby nie?- zapytał Danny
- No wiesz nie powiedziałbym, że zawsze go wspierasz. Nie zawsze stoisz za nim murem.
- Niby, kiedy nie stałem?- zapytał Danny
- Mam ci przypomnieć? Jeśli tego pragniesz to proszę bardzo. Nie powiesz mi, że gdy wybuchłą ta afera z tymi dwiema dziewczynami to go broniłeś?- zapytał Kamil
- Może i nie, ale miałem ku temu powody.
- Ciekawe, jakie? Nic cię nie usprawiedliwia. Nie wierzyłeś kumplowi. Co więcej sam jeszcze go oskarżałeś.- powiedział Kamil
- Ale on sam nie był pewny czy tego nie zrobił. Jak miałem go bronić nie wiedząc czy to nie on to zrobił. – wyjaśnił Danny
- No tak lepiej wierzyć w to, co mówią inni. A gdy on wyjaśniał wszystko to ty mu nie uwierzyłeś. Chociaż był w 100% pewny, że on tego nie zrobił.
- Zamknijcie się obaj!- wrzasnął Mark- Wcale mi nie pomagacie. A wręcz przeciwnie dołujecie mnie tylko. Mieliśmy już nie wspominać o tamtych sprawach, a wy ciągle do tego wracacie. Czasami zastanawiam się czy dobrze zrobiłem wyjaśniając tamto.
- O czym ty w ogóle mówisz? Dobrze, że to zrobiłeś-powiedział Kamil.
- A może nie? Teraz przynajmniej miałbym żonę i dziecko. Nie musiałbym szukać a tak to nie wiem czy kiedyś sobie kogoś znajdę. Z każdym dniem wątpię w to coraz bardziej.
- Dobrze się czujesz? Ty kogoś nie znajdziesz? To, co ja mam powiedzieć? Na ciebie każda leci. Młody, przystojny, inteligentny, masz gadane i masz wszystkie inne rzeczy które w facecie szukają kobiety.- powiedział Kamil.
- No właśnie. A to, że wszystko wyjaśniłeś to dobrze. W końcu czy byłbyś szczęśliwy z którąś z nich? Szczerze w to wątpię. Ty musisz znaleźć ta jedną jedyną. Tą, którą będziesz kochał do końca życia, bo inaczej nie będziesz szczęśliwy.- powiedział Danny
- Dobra skończmy ten temat. Na samą myśl o tym wszystkim robi mi się smutno.
- To może cos na rozluźnienie. Słyszałem, że dziś będzie świetna impreza.
- Dla ciebie każda impreza jest świetna.
- No, bo każda jest taka. Żadna nie jest taka sama. Zawsze wydarzy się coś nowego i nieprzewidywalnego. Niby nie wiesz, co innego strzeli do głowy.
*********************************************************

Dziewczyny wróciły do domu. Gabriela i Adriana od razu wbiegły do swoich pokoi szykować się do wyjścia. Jedynie Sabrina nie śpieszyła się. Usiadła na parapecie, otworzyła okno i wycisnęła numer swojego ojca.
- Cześć tatusiu.
- No cześć moje słońce. Jak tam u ciebie? Na uczelni wszystko w porządku?
- Na uczelni tak, ale ty się chyba na mnie obraziłeś.
- Kochanie, co ty mówisz? Ja na moją gwiazdeczka nie mógłbym się obrazić. Jak to mogło przyjść mojemu skarbowi do główki?
- A no, bo nie dzwonisz, nie dajesz znaku życia to, co miałam pomyśleć?
- Oj no, bo ja mam teraz strasznie dużo zajęć. Przepraszam cię królewno. Nie chciałem żeby moja córcia się o mnie zamartwiała. Teraz nie mam nawet czasu pomarudzić Samowi.
- O jeśli nie masz czasu marudzić nawet jemu to rozumiem.
- A jak tam twoje kochanie?
- Jakie kochanie?- zapytała zdziwiona Sabrina.
- Jak to, jakie? Czy masz jeszcze inne kochanie niż Gabriela?
- A no tak przecież on nie wie, że to podpucha- pomyślała dziewczyna.- A te kochanie. To wszystko w porządku. A dlaczego pytasz?
- Nic tak z ciekawości rybko.
- Nie mów mi tylko, że chcesz mieć zięcia. Przecież wiesz, że ja nie zmienię zdania i tego, co czuje. Nie masz, po co zaczynać nawet rozmowy.
- Oj, wiem. Ale ty też wiesz, że ja chcę mieć wnuczka.
- No to mogę z Gabrielą adoptować jakiegoś małego dzieciaczka. Jak ci tak bardzo zależy.
- Wy już zostawcie biedne dziecko. Możecie namieszać mu w głowie i później wyrośnie na jakiegoś niezrównoważonego psychicznie człowieka albo na cos innego. Wasz związek toleruje, bo ty wiesz, czego chcesz, ale zostawcie tego małego biedaka.
- Tato, ale ja o wszystko rozumiem, tylko już nie mów mi o wnukach.
- No dobrze niezapominajko.
- Obiecaj mi coś jeszcze.
- Co znowu kwiatuszku?
- Nie będziesz się przepracowywał i weźmiesz wolne.
- Oj dobrze cukiereczku. Jak tylko podpisze kontrakt to zrobię sobie tydzień wakacji.
- No tak już lepiej.
- Kochanie chodź mi pomóc. Nie mogę zasunąć suwaka!- krzyknęła Gabriela.
- Przepraszam cię tato, ale muszę już skończyć. Gabi mnie woła, a za godzinę mam wyjść na miasto.
- Rozumiem, zabawa. Leć już do swojego kochania. Tylko uważaj na siebie wróżeczko.
- Dobra tatusiu.- zakończyła rozmowę Sabrina. W pokoju stała już Gabriela z rozsuniętą sukienką.
- Kochanie czy zasuniesz mi w końcu tą kieckę?
- Spadaj i idź z tym do Adriany.
- Mam się poskarżyć teściowi jak jego słoneczko się odzywa do swojego kochania.
- Daj mi już spokój.
- No, co? Ja uwielbiam te wasze rozmowy i to jak twój tato nas nazywa. Może czasami przesadza, ale to jest słodkie. Ostatnio nazwał mnie miodkiem.
- Chodź tu i cię zasunę, a ty dasz już spokój nazwom mojego taty.
- Nie denerwuj się tak tulipanku, bo ci się zrobią zmarszczki, a ja nie chce żeby mój kwiatuszek miał zmarszczki.
- Gabriela przestań, bo zaraz dostaniesz!!!
- Uważaj, bo się boje.
- Zaraz się obrażę.
- Tak i za dwie minuty będzie nadal tak jak było. Zawsze tak jest.- powiedziała rozbawiona Gabi.
- No teraz to przesadziłaś.-zdenerwowała się Sabrina.
- No już uspokój się żartowałam.
- Mam nadzieje.
*********************************************************

Mark i chłopaki od dwóch godzin ubierali się. Po kilkanaście razy zmieniali stroje, ciągle biegali do łazienki i z powrotem. Każdy stał przed lustrem po kilkadziesiąt minut. A podobno tylko kobiety spędzają tyle czasu nad doprowadzeniem swojego wyglądu do perfekcji. Jednak jak widać pozory mylą, faceci też potrafią okupować łazienkę. Po tych dwóch godzinach żaden nie był w pełni zadowolony ze swojego wyglądu. A to fryzura była zła, a to koszula się pogniotła, a to znowu buty się zabrudziły. No ale cóż nie można mieć wszystkiego. Mniej lub bardziej zadowoleni ruszyli do wyjścia. Nagle w mieszkaniu rozległ się okropny głos śpiewającego mężczyzny.
- Co to za piski?- zapytał Kamil łapiąc się za głowę.
- Nie poznajesz swojego pięknego śpiewy?- zapytał rozpawiony Danny
- Mój śpiew? Mark ty idioto miałeś usunąć to usunąć-krzyknął wściekły Kamil.
- Chłopie spokojnie. Wyluzuj. Nie ma się czym przejmować, to tylko żarty.- powiedział rozbawiony Danny.
- Łatwo ci powiedzieć to nie ty zostałeś nagrany jak śpiewasz pod prysznicem, a później to nagranie ustawił sobie twój kumpel jako dźwięk dzwonka w telefonie
- Nie dzwonka to po pierwsze tylko przypomnienia, a po drugie pianie Danego też mam ale zostawię je na później.- powiedział spokojnie Mark.
- Że co? Przepraszam bardzo ale niczego nie będziesz zostawiał!!! Na tych miast masz to usunąć!!!
- ,,Chłopie spokojnie. Wyluzuj. Nie ma się czym przejmować, to tylko żarty.’’- przedrzeźniał kolegę Kamil.
- Zamknij się idioto!
- To ty zamknij pysk.
- Zamknijcie się obaj. Nici z naszego wyjścia. To znaczy wy możecie iść ale ja nie.
- Jak to? Przecież mieliśmy się rozerwać?- dopytywał się Kamil.
- Ale muszę iść jutro z ojcem na ważne spotkanie. Że też musiałem ustawić sobie to przypomnienie.
- A na którą musisz tam byś?- zapytał Danny.
- Na 11.
- No to zdążysz. Wrócimy wcześniej i po sprawie.- zaproponował Kamil.
- Masz racje. No to dobra chłopaki wychodzimy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julcia
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 7059
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:23:46 22-11-08    Temat postu:

odcinek cudowny
chlopaki dają Markowie ogromne wsparcie, tylko iść i sie powiesić normalanie
rozmowa Sabriny z ojcem była słodka, jak on ją kocha
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julcia
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 7059
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:25:16 22-11-08    Temat postu:

odcinek cudowny
chlopaki dają Markowie ogromne wsparcie, tylko iść i sie powiesić normalanie
rozmowa Sabriny z ojcem była słodka, jak on ją kocha teściem
Mark ma sliczne dzwonki w telefonie
Oj juz czekam na tą impreze
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:07:38 21-12-08    Temat postu:

Odcinek 4
W obsadzie zaszła niewielka zmiana w postać Sabriny wcieliła się Dulce Maria.


Chłopaki już od jakiegoś czasu siedzieli w jednym z nowojorskich pubów. Kamil i Dany już dawno znaleźli sobie obiekty westchnień. Od razu wyruszyli na polowanie. Zarzucali przynęty ale żadna zwierzyna nie brała. Jednak oni byli silni nie poddawali się. Po za tym co mieli innego do roboty? Jeśli mieli podpierać ściany to oni już woleli się trochę powyłupiać. Wiadomo może jakąś dziewczyna złapie się na ich tandetne i stare sztuczki. I tak nie mieli ni c do roboty więc nie zaszkodziło spróbować. W tym samym czasie gdy oni chodzili za dziewczynami Mark siedział przy barze i pił. Po co to robi? Chyba on sam tego nie wie. Może po to by się od stresować? Może po to by zapomnieć o dzisiejszym feralnym dniu? Może dlatego że lubił? Chodź w to wątpię. Zawsze gdy dużo pił następnego dnia miał wielkiego kaca i obiecywał sobie że to ostatni raz. A może robił to specjalnie by zdenerwować ojca. Pokazać mu, że nie wszystko musi być tak jak on chce. Że Mark nie jest tylko jego chłopcem na posyłki. Sam chciał cos w życiu osiągnąć a nie tylko odziedziczyć firmy po ojcu. Tylko co chciał pokazać przez to, ze się upije i nie przyjdzie na spotkanie? Pokaże tylko, że jest nieodpowiedzialny. No ale kto zrozumie mężczyzn? Na pewno nie ja. Dochodziła już jedenasta w nocy. Mark nadal siedział przy barze. Ciągle pił ale alkohol wcale dziś na niego nie działał. Odkręcił się w stronę sali. Jego wzrok przykuła dziewczyna. Już ją kiedyś widział. Znał ją. Takich twarz się nie zapomina. Jego wzrok ciągle skierowany był na nią. W pewnym momencie doszli do niego koledzy.
- Jak tam Mark? – zapytał Kamil. – Dobrze się bawisz?
- Tak, bardzo.
- Na co się tak patrzysz? – zapytał Danny.
- Tak, bardzo.
- Czy ty w ogóle nas słuchasz? – zapytał Kamil
- Tak, bardzo.
- Kamil on nas lekceważy. Czuje się zignorowany.
- Daj spokój. Chłopak się pewnie zapatrzył na jakąś ślicznotkę.
- No ale żeby od razu zapominać o kumplach? – powiedział zły Danny.
- Nie udawaj dziecka. Zachowuj się jak człowiek.
- Ale wiesz co to można wykorzystać.
- Niby jak? – zapytał Kamil.
- O mój Boże jaki ty jesteś głupi. Normalnie. Poproś go o coś. – oświadczył Danny.
- Mark oddasz mi swój telefon? – zapytał Kamil.
- Tak, bardzo.
- Nie tak idioto. – ochrzanił go Danny.
- To jak mądralo?
- Zaraz ci pokażę. Patrz się na mistrza.
- Mistrza? A gdzie on jest? Nie widzę go.
- Kamil ty nie pajacuj , bo zaraz zarobisz. – zagroził koledze Danny
- Dobra ,,mistrzu’’ pokazuj co potrafisz.
- Patrz się i ucz.
- No patrzę i nic nie widzę.
- Zamknij się, bo zaraz zobaczysz moją pięść.
- Dobra już nic nie mówię. – powiedział Kamil.
- To się wreszcie zamknij.
- A czy ja coś mówię.
- Tak idiota właśnie w tym momencie mówisz.
- Właśnie, że nie mądralo bo wtedy to ty mówiłeś. – powiedział Kamil, a Danny tylko machnął ręką.
- Mark czy z miła chęcią oddasz mi swój nowy telefon?
- Tak bardzo.
- Nie no stary nie musiałeś się godzić ale dzięki – powiedział Danny i poklepał Marka po plecach. W tym momencie młody Brown dopiero się ocknął.
- Co jest chłopaki?
- Jak to co? Właśnie oddałeś swój nowiuteńki, wypasiony telefon Dannemu. Dlaczego nie mogłeś mi oddać? – powiedział z żalem w glosie Kamil.
- Ja nic nikomu nie oddałem. O czym wy gadacie.
- Jak nie, jak tak. Danny zapytał się czy z chęcią oddasz mu swój telefon, a ty dopowiedziałeś tak, bardzo. – wytłumaczył koledze Kamil
- Ale ja nie wiedziałem co mówię.
- Zauważyłem, ale słowo się rzekło wiec musi być wypełnione. – oświadczył Danny.
- Ale ja się zapatrzyłem.
- A to już nie moja wina. – powiedział Danny.
- Tak nie może być. – powiedział Mark.
- Jest i nic na to nie poradzisz. A swoją droga na co się tak zapatrzyłeś? – zapytał Danny.
- Nie ważne.
- Ważne. Chce wiedzieć dzięki komu zyskałem telefon.
- Nic nie zyskałeś.
- Zyskałem, no chyba że twoje słowo nic nie znaczy.
- Znaczy i to bardzo dużo.
- Tak więc telefon jest mój. A teraz mów na kogo się gapiłeś?
- Na tą dziewczynę. – powiedział Marki i wskazał na czerwono włosą dziewczynę stojącą na końcu sali.
- Na tą lesbijkę? – zapytał bez zawahania Kamil.
- Skąd pomysł, że ten pomysł? Dlaczego mówisz że to lesbijka?
- Każdy to wie. Ona nazywa się Sabrina, a ta blondynka to Gabriela, jej dziewczyna. Jeszcze nigdy nie widziałam żeby którakolwiek z nich była z jakimś facetem. Co prawda gadają z różnymi ale to wszystko. – oświadczył Kamil.
- A ja się mogę założyć, że ją poderwę. – powiedział Mark.
- Ty się dobrze czujesz? To lesbijka i do tego twarda. Wszyscy mówią, że jest uczuciowa i wrażliwa ale jak przychodzi co do czego to jest ostra.
- Kamil nie tłumacz mu. Jak chce się założyć to niech się zakłada. Ona nigdy z nim nie pójdzie. Jest do szaleństwa zakochana w swojej dziewczynie. – powiedział Danny
- A ja ją poderwę. Nie chcecie to nie wierzcie ale ja ją poderwę. Będzie moja.
- Jak chcesz. Ale raczej ci się to nie uda. – mówił Kamil.
- Zostaw go. Jak chce się przejechać to niech to robi. Ale wiecie co ja mam pomysł. Załóżmy się. Jeśli ja poderwie to telefon jest jego, ale jeśli da mu kosza to telefon jest mój. – zaproponował Danny
- Ale przecież ten telefon i tak jest mój. Więc nie wiem po co ten zakład?
- Nie jest już twój. Powiedziałeś, że mi go oddasz. Tak więc jest mój. Ale skoro jesteś pewny że ją poderwiesz to co ci szkodzi? Telefon na pewno będzie twój.
- Dobra niech ci będzie. – powiedział Mark i podał rękę swojemu koledze. – Kamil przetnij.
- Ale jesteście tego pewni?
- Tak . – powiedzieli jednogłośnie Mark i Danny. Kamil będąc pewnym czy to dobry pomysł niechętnie przeciął zakład.
- No to teraz Mark pokaż nam co potrafisz. – powiedział zadowolony z siebie Danny.
- Poczekaj jeszcze nie czas. Muszę jeszcze pomyśleć jak zacząć. – oświadczył Mark.
- Masz cykora i tyle. Wiedziałem, że tak będzie. – zaśmiał się Danny.
- Wcale, że nie. – powiedział Mark
- W takim razie idź do niej.
- Zaraz, zaraz. Barman daj mi tu szybko dziesięć setek – poprosił młody Brown. Barman szybko przyniósł zamówienie.
- Proszę bardzo. – powiedział barman i postawił na stole dziesięć kieliszków. Mark wypił jeden za drugi i szybkim krokiem ruszył w stronę stojącej dziewczyny.
- Jak myślisz co z tego wyjdzie? – zapytał Kamil
- Nie wiem ale nic dobrego. Może będzie się z czego pośmiać.
- Daj spokój ja się o niego martwię. I to nie na żarty
- Przestań nic mu nie będzie. Przecież ona nic mu nie zrobi. – powiedział Danny.
- Ale ja się martwię.
- To przestań lepiej chodź popatrzymy na jego wyczyny. Na pewno będzie niezła akcja. – powiedział Danny i zaciągną kolegę w stronę którą poszedł Mark.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola9626
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Paź 2008
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Głąbolandu[071]
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:29:29 21-12-08    Temat postu:

tak się zastanawiam... JAKIM CUDEM JA WCZESNIEJ TEGO CUDEŃKA NIE ZAUWAŻYŁAM?!?!?!
super talka i czekam na następny odcinek, który mam nadzieję że już nie długo
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:27:02 29-12-08    Temat postu:

Odcinek 5

To właśnie tego wieczoru ma się zmienić życie dwojga ludzi. Już niedługo ich losy się połączą. Bez względu na to czy im się to podoba czy nie będą złączeni ze sobą. Mówią że człowiek jest panem swojego losu. Jednak w tym przypadku tak nie będzie. Ani ona, ani on nie będą mieli wpływu na to co się niedługo wydarzy. Co prawda będą musieli się do siebie w jakiś sposób zbliżyć, ale to można też podpisać pod zasługi losu. W końcu to on ich połączy. Jedna noc jedna impreza może tyle zmienić. On siedział w barze. Ona tańczyła wraz z koleżankami.
Mark niepewnym krokiem zbliżał się do czerwono włosej dziewczyny. Nie wiedział jak ona zareaguje na niego. Nie wiedział, że to co teraz zrobi wywróci jego świat do góry nogami. Jedna sytuacja, jedna rozmowa, a skutki gigantyczne. No ale nie uprzedzajmy jeszcze faktów. Na razie jeszcze nic się nie wydarzyło jeszcze wszystko przed nami. Zdenerwowany Mark podszedł wreszcie do dziewczyn. Ale teraz nastąpił następny problem. Jak zagadać? Mark umiał oczarować dziewczyny. Wychodziło mu to z łatwością. Zazwyczaj to nie on musiał starać się o dziewczynę tylko ona o niego. Ale czy w tym wypadku będzie tak samo? Nie sadzę. Sabrina szuka księcia na białym koniu. Który będzie o nią dbał, szanował, starał się o nią, a przede wszystkim kochał. Jeśli żadne z nich nie będzie się starało o to żeby być z drugim to czy w ogóle los ich połączy? Jeszcze się przekonamy. Mark nie wiedząc jak ma zacząć rozmowę zaczął od zwykłego:
- Cześć. – po tym słowie chłopaka trzy dziewczyny momentalnie się odkręciły.
- Mówisz to do nas? – zapytała Gabriela.
- Tak.
- A my się w ogóle znamy? – zapytała ponownie Gabriela.
- Osobiście nie ale z widzenia na pewno. Przyszedłem naprawić ten błąd. – oświadczył Mark.
- A niby skąd my się znamy? Że niby z widzenia ale skąd? Gdzie? – zadawała pytanie za pytaniem .
- Z uniwersytetu. Wy studiujecie filologie amerykańska, a ja biznes. – oświadczył Mark.
- Sporo o nas wiesz. Śledzisz nas? – tym razem zapytała Andrea.
- Dajcie mu spokój. – powiedziała Sabrina – Cześć jestem Sabrina.
- Mark miło mi.
- Mi równie jest miło. To jest moja przyjaciółka Andrea, a to moja dziewczyna Gabriela.
- Dziewczyna? – zapytał Mark udając zdziwienie.
- Nie chłopak. Nie widać, że jestem dziewczyną? Jak nie to lepiej sobie kup okulary. – powiedziała zła Gabi.
- Ale. – Mark nie dokończył gdyż przerwała mu Sabrina.
- Gabi nie bądź nie grzeczna. Jemu nie chodziło o to że nie wyglądasz jak dziewczyna tylko o to, że jesteś moją dziewczyną. – wyjaśniła Sabrina
- A co on ma coś do lesbijek? – zapytała Gabriela i podeszła do Marka chcąc go walnąć. Jednak w porę zatrzymała ją Sabrina.
- Daj mu spokój on na pewno nie ma nic do lesbijek. Prawda?
- Nie, nie ma. Po prostu się dziwię, że tak piękne kobiety są razem.
- Ty już nie czaruj. Lepiej się zamknij, bo zaraz ci coś zrobię. – ostrzegła Gabriela.
- Gabi teraz to już przesadziłaś. – powiedziała Andrea. – On chce być miły a ty tak do niego wylatujesz. Zachowuj się dziewczyno jak należy. Nie wszyscy są przeciwko tobie.
- No tak jak zawsze to moja wina. Wy sobie tu z nim zostańcie, a ja sobie pójdę. – powiedziała Gabriela i szybko podążyła do wyjścia.
- Gabi czekaj. Nie o to chodziło. – powiedziała Andrea i pobiegła za przyjaciółką.
- Fajnie się gadało ale jak widzisz problemy. Muszę ich pogodzić. Miło było cię poznać. Pa – powiedziała Sabrina i szybkim krokiem wyszła z pomieszczenie.
- Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. – powiedział Mark, ale Sabrina nie mogła już tego usłyszeć. Chłopak stał jeszcze chwile w tym samym miejscu, gdy podeszli do niego kumple momentalnie się ockną.
- No i co stary dostałeś kosza. Tak więc telefon jest mój. – zaśmiał się Danny
- Nie tak szybko młody. Ja jeszcze nie skończyłem. – oświadczył Mark.
- Weź przejrzyj na oczy. Ty jej nigdy nie zdobędziesz. Ile razy jeszcze mam ci powtarzać to że ona nie jest lesbijką żebyś to w końcu zrozumiał? – zapytał Danny.
- Możesz mi to powtarzać nawet i do końca świata. Ja i tak w to nie uwierzę. – powiedział Mark.
- Uwierzysz czy nie to telefon i tak jest mój. – Oświadczył Danny.
- Właśnie że nie. Zakład się jeszcze nie skończył.- powiedział Marki i ruszył w stronę wyjścia.
- Ej stary co ty kombinujesz? Zakład się już skończyła. Dała ci kosza. Oddawaj telefon on jest już mój. – krzyczał Danny podążając za swym przyjacielem. A Kamil stał nadal w miejscu zastanawiając się co ma teraz zrobić. Chwilę później wyruszył w poszukiwaniu swoich towarzyszy.
*********************************

Mniej więcej w tym samym czasie, na jednej z ulic Nowego Yorku można było spotkać trzy śmiejące się od ucha do ucha dziewczyny.
- Widziałyście jego minę? – zapytała Gabriela.
- No. A jak on próbował być miły i uprzejmy. Normalnie myślałam, że wymiotuje od tych jego uprzejmości. – powiedziała Sabrina.
- Ta jasne. Ja to nie mogłam patrzeć na ciebie. ,, Cześć jestem Sabrina.’’ ,, Dajcie mu spokój.’’ ,, Mi równie jest miło’’. – przedrzeźniała koleżankę Gabriela. – Normalnie żenada.
- Ej przestań. Nie było aż tak źle. – broniła się Sabrina.
- Nie wcale. Byłaś słodka jak cukierek.
- Cukierki potrafią być gorzkie i kwaśne, a nie tylko słodkie. – oświadczyła Sabrina.
- No wiem. A ty pokazałaś, że potrafisz być tylko słodka. A szczerze mówiąc to w tobie jest więcej kwasu i goryczy niż słodyczy. – zaśmiała się panna Sinclair.
- Gabi przestań, bo zaraz ci się dostanie. – zagroziła Sabrina.
- Już się boję. A co mi moje kochanie zrobi?
- Dziewczyny przestańcie natychmiast. Obie jesteście okropne, ale za to was kocham. – powiedziała Andrea i przytuliła przyjaciółki. – No, a teraz kochane powiedźcie gdzie idziemy. Bo chyba nie zamierzamy wracać już do domu?
- Na pewno nie. – powiedziała Gabi.
- Nigdy w życiu. – wyparła się Sabrina.
- No to dziewczynki kolejny przystanek ,,Landrynka’’? – zapytała Andrea.
- Oczywiście, że tak. – powiedziały zgodnie dwie dziewczyny. Zaczęły iść w stronę swego celu, który był niedaleko. W pewnym momencie Gabriela sobie coś przypomniała.
- Wiecie co dziewczynki. Może i on był zbyt miły i za słodki i w ogóle taki nie w moim typie jeśli chodzi o zachowanie. Ale jedno musicie przyznać niezłe ciacho to z niego jest.
- Wiesz co Gabi jak by się tak głębiej zastanowić to był całkiem, całkiem. – powiedziała Andrea.
- Nie całkiem, całkiem tylko niezłe ciacho z niego. Aż chciałoby się schrupać. Dlaczego my w ogóle wyszłyśmy z tego baru? – zapytała Gabriela. – A zapomniałabym. Wyszłyśmy, bo nasza kochana przyjaciółka udaje lesbijką. A ja jej w tym pomagam. No i przez to wszystko takie ciasteczko mi uciekło.
- Gabi daj jej spokój. Spotkasz jeszcze większego przystojniaka niż on.
- Ale ja chce tego. Sabrina a ty co nic nie mówisz? Tobie też podoba się tan przystojniak czy raczej nie za bardzo?
- Ja bym go tam przystojniakiem raczej nie nazwała. Chłopak jak chłopak. Ani on ładny ani brzydki. Taki jakiś nijaki. Raczej przeciętny.
- Nie mów tak o moim cukiereczku. – przerwała koleżance Gabriela. – To że tobie się nie podoba nie oznacza, że jest brzydki.
- Dobra. A czy ja coś mówię? Nie mój typ i tyle.
- No tak. Twój typ to rycerz na białym koniu. Ale przykro mi złotko tacy faceci nie istnieją. Już dawno wymarli. – ironizowała Gabriela.
- Jeszcze zobaczymy. – powiedziała Sabrina.
- Dziewczyny przestańcie. Już dochodzimy do celu, a wy nadal się kłócicie. Drugi raz w ciągu niecałej godziny. Dorośnijcie wreszcie i nauczcie się ze sobą rozmawiać! – krzyknęła Andrea.
- Spoko mała. Po co się tak złościć? – zapytała Gabi wchodząc do klubu.
**********************************

Mark chodził od klubu do klubu w poszukiwaniu nieznajomej, a raczej nowej znajomej. Za nim chodzili jak cień Kamil i Danny. Nie wiedzieli co się dzieje z ich przyjacielem. Zastanawiali się czy przypadkiem nie oszalał, ale doszli do wniosku, że on oszalał już bardzo dawno więc nie ma się czego bać. Na pocieszenie w każdym klubie dostawali od Marka po drinku. W pewnym momencie doszło do tego, że panowie byli już nieźle wstawieni ale to nadal nie przeszkadzało im w odnalezieniu Sabriny.
- Dobra chłopaki jak jej tu nie znajdę to Danny telefon jest twój. – oświadczył Mark i wszedł do ostatniego Klubu.
- Oby jej nie było oby jej nie było. – powtarzał ciągle Danny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 32, 33, 34  Następny
Strona 3 z 34

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin