Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rubi...La descarada2
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:25:39 25-03-07    Temat postu:

Odcinek 146

Rubi otworzyła szeroko oczy ze ździwienia.
-No,nie patrz tak-zaśmiał się Alejandro.-Kocham cię i chcę,abyś została moją żoną-dodał.
-Ja też cię kocham i chcę zostać twoją żoną-rzekła słodko Rubi.-A co z Maribel?
-No,jak to co?-spytał.-Przecież się z nią rozwiodłem-powiedział.
Rubi ździwiła się.
-Napewno ci już na niej nie zależy?-spytała zmieszana.
-Oczywiście,że nie-powiedział i pocałował ukochaną kobietę.
-Ucieknijmy gdzieś-powiedziała pełna entuzjazmu Rubi.
-Ale gdzie?-spytał Alejandro.
-Gdzieś,gdzie moglibyśmy być tylko we dwoje-mówiła Rubi.
-Mam pewien pomysł-rzekł Alejandro z uśmiechem.
Tania patrzyła na przyjaciółkę karcąco.
-Jak mogłaś?!-wykrzyczała Fernandzie prosto w twarz.
-O co ci chodzi?-spytała z politowaniem Fernanda.
-Jak to o co? O Hectora!-kontynuowała Tania.-Przecież jesteś z Carlosem!
-Z Carlosem?-spytała z ironią Fer.-On niczego mi nie zapewni,a Hector...-ciągnęła.
-Fer tak nie można!-zdenerwowała się Tania.
-Przestań mi prawić morały-powiedziała kpiąco Fernanda.-Lepiej przyznaj,że ci się podoba...
-Tak,podoba mi się i będę o niego walczyć!
-Nie rośmieszaj mnie-śmiała się Fer.-Kto by zwrócił na ciebie uwagę?-spytała z nutką ironi w głosie i zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu.
-Wiesz co?-spytała z wyrzutem Tania.-Claudia miała rację,jesteś podła!-dodała i ze łzami w oczach odeszła.
-Kretynka-powiedziała pod nosem Fernanda.-Claudia miała rację,jesteś podła-pokrzywiała się.
Fernanda weszła do sali.Tania i Claudia zmierzyły ją wzrokiem.
-Co się tak gapicie łajzy?!-spytała zdenerwowana.
-Fernando usiądź na swoim miejscu i nie sprawiaj problemów-przywołał ją do porządku wykładowca.
-Nie pozwolę się obrażać!-krzyknęła Fernanda.
Lorena i Maribel rozmawiały.
-Jeszcze dziś się od ciebie wyprowadzę-wtrąciła Maribel.
-Daj spokój,możesz tu mieszkać ile chcesz-powiedziała Lorena.
-Dziękuję ci Lore,ale nie mogę tu dłużej mieszkać-mówiła Maribel.
-Rób co chcesz-powiedziała Lore.-Pamiętaj jednak,że drzwi tego domu zawsze będą stały dla ciebie otworem-dodała i przytuliła przyjaciółkę.
Rubi i Alejandro omawiali szczegóły wyjazdu.
-Jedźmy do Vegas-wtrącił Alejandro.-Pamiętasz,spędziliśmy tam dużo pięknych chwil
Rubi zamyśliła się,z czułością wspominała tamte czasy.
-To wspaniały pomysł-rzekła uśmiechając się.
Fernanda skończyła zajęcia.Odebrała telefon.
-Słucham-powiedziała.
-Witaj Fer,to ja Hector-przywitał się chłopak.
Fernanda zagryzała dolną wargę.
-Cześć Hector-powiedziała.
-Spotkajmy się-zaproponował chłopak.
-Nie mam nic przeciwko-powiedziała Fer.
-Dzisiaj wieczorem o 20.00 w restauracji "Esperanza"
-Dobrze-odrzekła.-Do zobaczenia
-Do zobaczenia-chłopak rozłączył się.
Po chwili odebrała drugi telefon.
-Cześć kochanie-usłyszała głos Carlosa.
-Witaj Carlosie-przywitała się.
-Spotkamy się dzisiaj?-spytał mężczyzna.
-Wiesz,muszę ci coś powiedzieć-zaczęła z trudem.-To nie ma sensu,nie kocham cię i nie możemy być już dłużej razem...
-Jak to?
-Tak to,spotykałam się z tobą dla rozrywki...-ciągnęła z bólem.-Żegnaj na zawsze-dodała i w pośpiechu rozłączyła się.
Fernanda bezsilnie zsunęła się na ziemię,łza spłynęła jej po policzku.


Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 17:31:40 25-03-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:18:51 25-03-07    Temat postu:

Dzieki,dzieki...dwie osoby dołączają do obsady;p

Ernesto Navarro/Miguel Pizarro

Kierowca Fernandy.Jest bardzo pozerny,lubi młodsze od siebie kobiety.

Sonia Mori/Marlene Favela

Dobra,szczera i wdzięczna kobieta.Każdemu zaróci w głowie,podoba jej się Carlos.

PS.Pisałam o niej chyba w którymś z pierwszych odcinków,zaproponowała Carlosowi spotkanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:57:13 26-03-07    Temat postu:

Odcinek 147

-Jedźmy nawet zaraz-powiedziała Rubi.
-To wspaniały pomysł-rzekł Alejandro i pocałował Rubi.
Marco wszedł do gabinetu Alejandra.
-Co ona tu robi?-spytał.
-Coś ci nie pasuje idioto?-spytała ze złością Rubi.
-Tak,ty mi nie pasujesz-powiedział Marco.
-Nie kłóćcie się-powiedział Alejandro.-A ty Marco masz szanować Rubi
-No właśnie-poparła kobieta.-Przyzwyczaj się,już niedługo zostanę żoną twojego najlepszego przyjaciela-powiedziała i pokazała mu pierścionek szyderczo się uśmiechając.
-Nie wiesz co robisz-zwrócił się do Alejandra i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Idiota-powiedziała Rubi.
-Nie przejmuj się nim,chodźmy już-rzekł mężczyzna i wyszli.
Następnie zwrócił się do recepcjonistki.
-Wyjeżdżam na parę dni-powiedział.
Dolores weszła do salonu.
-O czym myślisz Cristino?-spytała.
-O Rubi-odpowiedziała krótko Cristina.
-O Rubi?
-Tak,muszę pani o czymś powiedzieć-zaczęła.-Rubi wróciła i znowu jest z Alejandrem...
-Co?!-Dolores nie wierzyła własnym uszom.-A co z jej bliznami?
-Nie wiem-odrzekła Cristina.-Nie widziałam jej...
W tym momencie ktoś wszedł do domu.
-Witajcie-przywitała się kobieta.-Wyjeżdżam,więc wpadłam po parę rzeczy...a że mieszkam nie daleko posanowiłam się przywitać-dodała.
Dolores i Cristina nie był w stanie wydusić z siebie słowa.
-Rubi co zrobiłaś ze swoim ciałem?-spytała po chwili Cristina.
-Długa historia-odparła Rubi.-Wiecie,że ja zawsze dostaję czego chcę...
Nastał wieczór.Fernanda szykowała się na kolację z Hectorem.
-Dzięki tobie zapomnę o nim-powiedziała sama do siebie.
Kwadrans później Fernanda weszła do restauracji.
-Cześć Hector-powiedziała i pocałowała go w policzek.
-Mam coś dla ciebie-powiedział chłopak i wręczył Fernandzie kwiaty.
-Dziękuję-odrzekła dziewczyna.
W kwiatach znajdowało się średniej wielkości pudełko.Fer otworzyła prezent.
-Piękny dziękuję-powiedziała z uśmiechem i wyjęła naszyjnik.-Pomożesz mi?
Hector nałożył jej na szyję piękny naszyjnik z białych pereł.
-Wiedziałam,moja intuicja mnie nie zawiodła-powiedziała w myślach.-Ten chłopak ma kupę hajsu-dodała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:30:01 27-03-07    Temat postu:

Odcinek 148

-Mam nadzieję,że ma pieniądze na własność-myślała dalej Fer.-Nie miałam zamariu czekać,aż Carlos do czegoś dojdzie,to na tego palanta też czekać nie zamierzam...
-O czym myślisz?-spytał Hectror.
-O tobie-odparła krótko dziewczyna.
Hector uśmiechnął się.
-Cieszę się,że prezent ci się podoba-powiedział.
-Z pewnością był bardzo kosztowny-wtrąciła Fernanda.
-Mam nie mały spadek po dziadkach-rzekł Hector.
Fernanda uśmiechnęła się szeroko.
-Nareszcze zdobędę to,czego chcę-powiedziała w myślach i pocałowała Hectora.
Całowali się namiętnie przez dłuższą chwilę.
-Podobało ci się?-spytała Fer,zagryzając wargę.
-Nawet bardzo-odparł chłopak.-I wiesz co? Mam ochotę do powtórzyć!
Maribel spakowała swoje rzeczy.
-Dziękuję za wszystko kochana-powiedziała i uściskała przyjaciółkę.-Narazie zatrzymam się w jakimś hotelu,do póki nie uzbieram na mieszkanie-dodała.
-Na mnie zawsze możesz liczyć-powiedziała Lorena.-Nie mam zawiele,ale dla ciebie zawsze coś się znajdzie-mówiła dalej.
-Naprawdę wspaniała z ciebie przyjaciółka,najlepsza pod słońcem-rzekła Maribel.
-Ale gdybym przyjęła od ciebie jakiekolwiek pieniądze,było by to nadużyciem z mojej strony...nie daj,że siedziałam ci na głowe przez dwa tygodnie,to jeszcze miałabym brać od ciebie pienieniądze...
-Daj spokój...potraktuj to jako pożyczke
-Pożyczka czy nie,nie przyjmę jej-powiedziała Maribel i wzięła do ręki walizki-No,to na mnie już czas...
Rubi i Alejandro dotarli do Vegas.
-Jeden apartament proszę-rzekł Alejandro do obsługi hotelu.
Po chwili weszli do swojego apartamentu.Rubi zaczęła rozpakowywać walizki,lecz Alejandro przeszkodził jej.
-Zostaw to-powiedział.-Teraz idziemy na kolację...-dodał i wziął ukochaną za rękę.
Poszli do najbliższej restauracji,znajdowała się ona drugim piętrze jakiegoś budynku.Możnabyło wyjść na taras i popatrzeć w niebo.
-Dwa kieliszki czerwonego wina i specjalność wieczoru-zwróciła się Rubi do kelnerki,siadając przy stoliku.
Niedługo potem kelnerka przyniosła zamówienie.
-Wznieśmy toast za nasze szczęście-rzekł Alejandro i uniósł kieliszek.
-I za naszą przyszłość-dodała Rubi i popatrzyła ukochanemu w oczy.
Spędzili miły wieczór tańcząc i dobrze się bawiąc.Około godziny 3 nad ranem wrócili do hotelu.
-To najpiękniejszy wieczór w moim życiu,od ostatnich dwudziestu lat-mówiła kobieta.
-Tak bardzo na to czekałem-dodał Alejandro i zaczął rozbierać kobietę swojego życia.
Zerwali z siebie ubrania i namiętnie się kochali,tak bardzo tego pragnęli.
Rankiem Rubi obudziła się wtulona w Alejandra.
-Już nigdy nikt mi cię nie odbierze...nie pozwolę na to,bo za bardzo cię kocham-wyszeptała.

PS.Komentujcie Amor O Deseo i Soló tu,będę wdzięczna:*
PS2.Jak wam się podoba mój nowy podpis i avatarek?;d
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:59:47 30-03-07    Temat postu:

Odcinek 149

-Dzień dobry kochanie-rzekł Alejandro.
-Dzień dobry-odpowiedziała Rubi i pocałowała przyszłego męża na powitanie.
Hector zbliżył swoje usta do ust Fernandy,jednak dziewczyna odsunęła się.
-Co za dużo,to nie zdrowo-powiedziała i uśmiechnęła się szyderczo.-Zrobiło się późno,więc muszę się zbierać-dodała i wstała.
-Odwieść cię do domu?-spytał chłopak.
-Będzie mi miło-odpowiedziała dziewczyna i wyszli.
Maribel dotarła do hotelu.
-Dobry wieczór-przywitała się.-Chciałabym zamówić pokój...
-Zajmie pani pokój 410-usłyszała w odpowiedzi.
Maribel weszła schodami na górę,po czym weszła do pokoju hotelowego.
Położyła walizki i położyła się na duże,wygodne łóżko.
-Dlaczego wciąż o tobie myślę?-pytała sama siebie.-Tak mnie skrzywdziłeś,a ja wciąż cię kocham...
Lorena siedziała w salonie,podszedł do niej mąż.
-Gdzie Maribel?-spytał.
-Wyprowadziła się-odpowiedziała kobieta.
-Gdzie ona się teraz podzieje?-spytał.
-Narazie zamieszka w hotelu-odparła Lorena.
-Wiesz,nie spodziewałem się tego po Alejandrze-rzekł z wyrzutem Paco.
-Ja też nie-odparła szczerze Lorena.-Mam nadzieję,że ty mi nie zrobisz takiego świństwa-dodała.
-Nie,bo za bardzo cię kocham-powiedział Paco i przytulił żonę.
Cristina wyglądała przez okno,w pewnej chwili zobaczyła parkujący pod domem samochód.
-Kogo niesie o tej porze?-spytała sama siebie.-To pewnie Fer-dodała i zeszła na dół.
Fernanda wysiadła z samochodu Hectora.
-Dziękuję za podwiezienie-powiedziała i pocałowała go w policzek.
-To ja powinienem ci dziękować za tak wspaniały wieczór-powiedział mężczyzna i zbliżył się do Fer.
-Cała przyjemność po mojej stronie-rzekła Fernanda,zagryzając wargę.
Hector spojrzał jej głęboko w oczy.
-Jesteś wyjątkowa-powiedział i pocałował ją.
-Zby późno wracasz Fernando-usłyszeli za sobą.
-A co ty tu robisz mamo?-spytała Fer.
-Czekam na ciebie-odrzekła Cristina.-Kim jest ten mężczyzna?
-Hector Ferrer-przedstawił się chłopak i pocałował dłoń Cristiny.
Cristina przeraziła się.Mężczyzna był łudząco podobny do Hectora,którego kiedyś znała i nosił to samo nazwisko.
-Cristina,matka Fernandy-odpowiedziała zamyślona.
-Jeszcze raz dziękuję ci za podwiezienie Hectorze,dobranoc-powiedziała Fernanda i pocałowała mężczyznę w policzek.
-Dobrej nocy-odpowiedział Hector i wsiadł do swojego ałta.
Cristina i Fernanda weszły do domu.
-Zabraniam ci się spotykać z tym chłopakiem-powiedziała przerażona Cristina.
-O co ci chodzi mamo?-spytała Fernanda,podejrzewając o co może chodzić matce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:36:42 31-03-07    Temat postu:

No,ładnie...coraz mniej komentów

Odcinek 150

-Znam cię nie od wczoraj kochanie i wiem,że jesteś interesowna-zaczęła powoli Cristina.-Ten człowiek jest synem męża twojej ciotki i wiem,że opływa się w luksusach-dodała Cristina.
-Kim jesteś żeby mnie osądzać?-spytała Fer.-Będę spotykać się z kim chcę,a ty niczego nie możesz mi zabronić-powiedziała z wyrzutem i poszła na górę.
Nastał ranek.Maribel wybrała się z wizytą do swojej przyjaciółki Loreny.
-Witaj Lore-powiedziała i pocałowała przyjaciółkę w policzek.
-Miło cię widzieć-rzekła Lorena.
Lorena i Maribel usiadły w salonie.
-Napijesz się kawy?-spytała Lore.
-Bardzo chętnie-odpowiedziała Maribel.
Carlos siedział w swoim mieszkaniu i myślał o swojej ukochanej Fernandzie.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał.-Dlaczego mnie zostawiłaś? Przecież było nam dobrze...
Postanowił zadzwonić do kobiety,bez której jego życie nie miało największego sęsu.
Fernanda leżała na łóżku i rozmyślała.
-Tak bardzo za tobą tęsknie Carlosie-powiedziała ze smutkiem.-Ty już pewnie o mnie zapomniałeś-dodała,a łza pociekła jej po polczku.
Zadzwoniła jej komórka.Dziewczyna była pewna,że to Hector,więc odebrała.
-Cześć-powiedziała.
-Cześć...-usłyszała po drugiej stronie.-Tak bardzo za tobą tęsknie,bez ciebie jestem wrakiem-mówił męski głos.
Fernanda rozpłakała się,słysząc te słowa.
-Dlaczego mnie zostawiłaś?-spytał.-Przecież mnie kochasz i byłaś ze mną szczęśliwa...
Fernanda zdobyła się,by coś powiedzieć.
-Mylisz się Carlosie-powiedziała.-Nigdy cię nie kochałam,byłeś tylko moją nową zabawką-mówiła z trudem powstrzymując płacz.
-Nie,to nie możliwe...
-A jednak,skrzywdziłam cię,więc zapomnij o mnie-rzekła.
-Nie mógłbym o tobie zapomnieć...-mówił Carlos.-Ale wiesz co? Brzydzę się tobą,jeszcze nikt nigdy nie zrobiłmi takiego świństwa!-wykrzyczał.
Fernanda rzuciła telefonem o ściane i rozpłakała się jak małe dziecko,któremu odebrano zabawkę.
Lorena i Maribel siedziały w salonie popijając kawę.
-Czuję się taka samotna-powiedziała smutnie Maribel.
-To dlaczego nie zamieszkasz z synem?-spytała Lore.
-Nie chcę,by wiedział,że ja i Alejandro rozeszliśmy się-zaczęła Maribel.-Miałby mu to za złe...-dodała.
-Carlos jest już dorosły i na pewno zrozumie...
-Co zrozumie? Że jego ojciec mnie zdradził?! Nie zapomni mu tego do końca życia!
-Przepraszam,masz rację-rzekła Lore.
-Niech zostanie jak jest,dobro syna jest dla mnie najważniejsze...
Lore spojrzała na przyjaciółkę,z której jakby uszło życie.Przytuliła ją mocno do siebie.
-Wiesz,że na mnie zawsze możesz liczyć-pwiedziała.
Maribel spojrzała na nią tak,jakby chciała powiedzieć dziękuję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:58:02 01-04-07    Temat postu:

Odcinek 151

Hector próbował dodzwonić się do Fernandy.
-Dlaczego ma wyłączony telefon?-spytał.-Mój boże,mam nadzieję,że nic jej się nie stało-dodał ze strachem.
Postanowił,że pojedzie do Fernandy.Dziesięć minut później stał już pod jej domem i dzwonił do drzwi.
-Co pan tu robi?-spytała Cristina,która otworzyła mu drzwi.
-Przyszedłem do Fernandy,jest w domu?-spytał Hector.
-Nie możecie się spotykać i nie wracaj tu więcej-powiedziała ostro kobieta.
-Dlaczego ma pani do mnie takie nastawienie? Czy ja coś pani zrobiłem?-dopytywał
się mężczyzna.
-Tu nie chodzi o pana,lecz o moją córkę-odpowiedziała Cristina.
-O Fernandę?-spytał Carlos.-Nie rozumiem-dodał.
-I nie musi pan-odpowiedziała szorstko kobieta.-Przepraszam-dodała,zamykając mu drzwi przed nosem.
Fer właśnie schodziła ze schodów i ujrzała swoją matkę,zamykającą dzrzwi swojego domu przed Hectorem.
-Nawet się nie waż mamo!-krzyknęła i zbiegła ze schodów.
-Powiedziałam ci wczoraj,że nie możesz się z nim spotykać-powiedziała łagodnie Cristina.
-Bo co? Wyrzucisz mnie z domu?-spytała ironicznie Fer.-A teraz wybacz,śpieszę się-dodała i trzasnęła za sobą drzwiami.
-Nie mogę uwierzyć,że mam taką córkę-powiedziała z żalem Cristina i łzy spłynęły jej z oczu.
Carlos zadzwonił do swej matki,Maribel.
-Witaj mamo,musimy porozmawiać-zaczął.-Jesteś mi teraz bardzo potrzebna,
musimy się zobaczyć-dodał.
-Co się stało?-spytała z troską Maribel.
-To nie jest rozmowa na telefon-odpowiedział mężczyzna.-Przyjdę do was,to porozmawiamy...
-Lepiej ja przyjdę do ciebie-wymigała się kobieta.
-Nie,dawno nie widziałem was obojga
-Nie możemy się spotkać w domu twojego ojca Carlosie,bo ja już tam nie mieszkam...
-Jak to?
-Twój ojciec i ja rozwiedliśmy się-wydusiła z trudem Maribel.
-Co?! I nic mi o tym nie powiedzieliście?! Jak mogliście?!-krzyczał Carlos.
-Synku,my nie...Carlos? Proszę cię nie rozłanczaj się...
Fernanda i Hector rozmawiali.
-Przepraszam,moja matka już taka jest...do każdego ma uprzedzenia-powiedziała Fernanda.
-Nic się nie stało,wiesz co? Twoja matka wypowiedziała słowa,których nie rozumiem...
-Co ci powiedziała?!-spytała z przerażeniem Fernanda.
-Spokojnie kochanie,nie denerwuj się-rzekł Carlos.-Powiedziała,że nie możemy się spotykać i to ma coś wspólnego z tobą,co ona miała na myśli?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:54:14 02-04-07    Temat postu:

Odcinek 152

-Nie wiem-odpowiedziała szybko Fer.-Mówiłam ci już,że do każdego ma uprzedzenia,a ten błachy powód wymyśliła na poczekaniu-dodała.
-Dobrze,nie mówmy już o tym-rzekł Hector.-A tak wogóle dlaczego masz wyłączony telefon? Martwiłem się o ciebie...
-Mam zepsuty aparat,bo wpadł mi do wody-powiedziała kobieta na poczekabiu.
-To dobrze,bo na poważnie się zmartwiłem...-odetchnął z ulgą mężczyzna.-Chciałbym cię o coś spytać...czy chciałabyś być ze mną?
Fernanda właśnie to chciała usłyszeć,lecz wahała się nad odpowiedzią.Cały czas myślała o Carlosie,jednak nie on był dla niej teraz najważniejszy.
-Oczywiście,że tak kochanie-odpowiedziała i przytuliła go.-A teraz wybacz,śpieszę się na zajęcia...
-Nie ma sprawy,podwiozę cię-rzekł Hector.
Maribel leżała na łóżku.
-Czuję się taka samotna,teraz nawet syn nie chce mieć ze mną nic wspólnego-powiedziała smutnie.-Muszę znaleść pracę,bo już nie mam za co żyć-dodała i wyszła z pokoju hotelowego.
Poszła do kisku na rogu,aby kupić sobie gazetę.Usiadła na ławce i zaczęła przeglądać ogłoszenia.
-Myślę,że warto spróbować-rzekła,czytając jakieś ogłoszenie.
Znalazła ogłoszenie,w którym szukali kogoś z wyższym wykształceniem.
Mianowicie chciała się ubiegać o posadę sekretarki szefa.Szybko zadzwoniła pod podany numer.
-Dzieńdobry,ja z ogłoszenia-zaczęła.
-Proszę przyjść jutro o 17.35 i przynieść ze sobą odpowiednie dokumenty-usłyszała.
Eduardo odwiedził Carlosa w jego mieszkaniu.
-Witaj kumplu,co u ciebie?-spytał.
Wdziąc zmartwioną minę Carlosa zadał mu pytanie.
-Coś ci się stało,Fernanda złamała ci serce?-spytał rozbawiony Edu.
-To wcale nie jest śmieszne,co z ciebie za przyjaciel?!-krzyknął Carlos.
-Dobrze już,przepraszam i nie denerwuj się-starał się załagodzić sytuację Erdu.-Może właśnie dlatego się nie zakochałem,bo bałem się rozczarowania?
-Zerwała ze mną,tak poprostu-powiedział załamany Carlos.-Powiedziała,ze byłem jej zabawką i nigdy mnie nie kochała...Ale wiesz co? Ja w to nie wierzę!
-Przykro mi stary,ale musisz się z tym pogodzić-rzekł Eduardo i poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Kiedy nie potrafię...
Fernanda i Hector zatrzymali się na parkingu,pod uczelnią.
-Kochanie zadzwoń,to przyjadę po ciebie-powiedział mężczyzna i pocałował Fernandę.
Fernanda weszła do budynku,po drodze natknęła się na Tanię i Claudię.
-Nie mogę uwierzyć,już masz kolejnego?-spytała z pogardą Claudia.
-Zamknij się szmato!-krzyknęła Fer i rzuciła się na kobietę.
Kobiety po raz drugi pobiły się.
-Dajcie już spokój-próbowała rozdzielić kobiety Tania.
-Niby dla czego?-spytała Claudia.-Dostanie to na co zasługuje!
-Nie! Przestaniesz,bo ja cię o to proszę!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:14:57 04-04-07    Temat postu:

Odcinek 153

Lorena przyszła z wizytą do Maribel.
-Witaj-powiedziała i pocałowała ją w policzek.
-Cześć-odpowiedziała kobieta.
-Jak ci się wiedzie?-spytała Lore.
-Nie jest źle,jutro mam rozmowę w sprawie pracy...
-Nie rozumiem,dlaczego odeszłaś z pracy,jeżeli teraz nie znajdziesz drugiej,za co będziesz żyć?
-Przyjmę każdą pracę,nawet mniej płatną-odpowiedziała Maribel.-Bardzo lubiłam moją pracę i dostawałam za nią solenne wynagrodzenia,ale zrozum,że ja nie chcę go widywać
-Rozumiem-odpowiedziała Lore i pogłaskała przyjaciółkę po ramieniu.
Cristina i Marco rozmawiali.
-Kochanie,boję się o Fernandę-rzekła wystraszona kobieta.-Jest taka podobna do...-zaczęła,lecz mąż jej przerwał.
-Rubi-dokończył Marco.
-Ja już nie wiem co robić-Cristina załamała się.
-Musisz pilnować,aby nie zrobiła czegoś głupiego...
-Jak ty to sobie wyobrażasz?! Nie mogę jej pilnować na każdym kroku...Nie będę za nią chodzić krok w krok!
Fernanda skończyła zajęcia,jak obiecała zadzwoniła do Hectora.
-Witaj skarbie,skończyłam już zajęcia-powiedziała.
-No,to czekaj na mnie-powiedział Hector i rozłączył się.
Tania podeszła do Fer.
-Przepraszam za Camile-zwróciła się do przyjaciółki.
-Nie przepraszaj,nic się nie stało-powiedziała zdenerwowana kobieta.-Po prostu znalazłaś sobie nową przyjaciółkę-dodała.
-Nie zaczynaj znowu-rzekła znudzona Tania.-Z tobą nie da się przyjaźnić,ty kochasz tylko siebie-dodała i odeszła.
Fernanda stała tak przez chwilę.
-Nie,to nie prawda!-wykrzyczała w złości.
Carlos i Edu siedzieli w milczeniu.
-Pojadę po nią na uczelnię-powiedział Carlos po chwili.
-Zwariowałeś? Upokorzyła cię,a ty chcesz się z nią zobaczyć?
-Nie zostawię tak tego,muszę z nią porozmawiać...
Hector przyjechał po Fernandę.
-Cześć kochanie-powiedział.
-Witaj-odpowiedziała kobieta.
-Może wybierzemy się gdzieś razem?-zaproponował Hector.
-Może być całkiem miło-powiedziała Fernanda i pocałowała Hectora.
Nie byli sami,ktoś inny obserwował ich w ukryciu.
-Więć to dlatego mnie zostawiłaś-usłyszeli za plecami.-Uważaj,zabawi się tobą,a później cię zostawi-zwrócił się do Hectora.
Fernanda poczuła,że łzy napływają jej do oczu.
-Carlos...to nie tak-wyszeptała.
-A jak?!-spytał załamany Carlos.
-Gdybyś tylko był kimś innym!-wykrzyczała płacząc Fernanda i pobiegła przed siebie.
-Widzisz,co narobiłeś idioto!-krzyknął Hector w stronę Carlosa.-Fer zaczekaj!
-Dajcie mi wszyscy święty spokój!

PS.Sorry,że wczoraj nie pisałam.Nie miałam neta
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:14:00 06-04-07    Temat postu:

Odcinek 154

Hector pobiegł za Fernandą.
-Fernanda!-krzyczał.
Całemu zajściu z uwagą przypatrywały się Camila i Tania.
-Dobrze jej tak-stwierdziła Camila.
-Nie mów tak,ja nikomu bym nie życzyła czegoś takiego-powiedziała Tania.
-A właściwie dlaczego ona płacze?-zaciekawiła się Camila.-Czyżby się dowiedzieli,że spotykała się w tym samym czasie z nimi oboma?-zaśmiała się Camila.
-Fernanda nie spotykała się z obydwoma na raz-stwierdziła Tania.-Mój boże,co tam się stało-zmartwiła się.
Podeszła do Carlosa.
-Co się stało Carlosie?-spytała.
-Nic!-krzyknął Carlos.-Twoja przyjaciółka zabawiła się moim kosztem!-dodał i wsiadł do swojego samochodu.
Tania zdenerwowała się.
-Co się między nimi wydarzyło?-zastanawiała się Tania.
-Nie zadręczaj się-rzekła Camila i przytuliła Tanię.-Masz złote serce,jak możesz się tak o nią martwić,po tym,jak cię skrzywdziła-stwierdziła.
-Ale jest moją przyjaciółką i wiele jej zawdzięczam-rzekła Tania.
Camila posmutniała.Tak wiele zrobiła dla Tani,a dla niej wciąż przyjaciłką była Fernanda.
Hector dogonił Fer i złapał mocno za nadgarstek.
-Co się stało kochanie-spytał i przytulił ją mocno do siebie.
-Carlos i ja byliśmy kiedyś parą,ale on bardzo mnie skrzywdził-skłamała Fer.
-Zapomij o tym-powiedział Hector,głaszcząc Fernandę po włosach.-Teraz jesteśmy razem,a ja niemógłbym cię skrzywdzić-dodał.
-Gdybym tylko potrafiła cię pokochać-powiedziała w myślach Fer.
Maribel wybrała się na rozmowę w sprawie pracy.
-Dzień dobry-przywitała się.-Oto moje referencje-powiedziała i wręczyła mężczyźnie papiery.
Mężczyzna przejżał dokumenty.
-Ma pani tę pracę-uśmiechnął się.-Jest pani wykształconą osobą,więc kto wie,może z czasem dostanie pani wyższe stanowisko-dodał.
Maribel uśmiechnęła się słysząc te słowa.
-Dziękuję panu bardzo-powiedziała.
-Nie ma za co-odpowiedział mężczyzna.-To sama przyjemność pracować z tak miłą i śliczną kobietą-dodał z uśmiechem.
Maribel zarumieniła się lekko.
-Od jutra pani zaczyna,będzie pani pracowała od ósmej do dwudziestej drugiej-rzekł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:06:33 08-04-07    Temat postu:

przepraszam,ale nie mogłam wczoraj napisać.Dzisiaj 2

Odcinek 155

Nastał kolejny dzień.Rubi i Alejandro wrócili do kraju.Fernanda postanowiła odwiedzić Carlosa i prosić,aby więcej jej nie nachodził.Carlos otworzył jej drzwi.
-Co ty tu robisz?-syknął.
-Przyszłam powiedzieć ci,żebyś dał mi święty spokój!-odpowiedziała Fer.
Carlos jednym ruchem ręki przyciągnął ją do siebie.
-Nigdy,rozumiesz? Nigdy! Bo kocham cię jak wariat-rzekł i pocałował ją.
Całowali się przez chwilę.W końcu Fernanda przerwała pocałunek.
-To nie może trwać! Nie może!-rzuciła ze łzami w oczach i wybiegła.
-Nie pozwolę ci odejść!-krzyczał Carlos i pobiegł za nią.
Fernanda przebiegła przez ulicę.Carlos pobiegł za nią,rozpędzony samochód uderzył go.Fernanda zatrzymała się.
-Mój boże-krzyknęła przerażona i podbiegła do Carlosa.
Carlos leżał cały zakrwawiony.Fernanda rozpłakała się.
-Kochanie ja tego nie chciałam-powiedziała płacząc i pocałowała go czule.
Z samochodu wyszedł kierowca.Fernanda spojrzała na niego z nienawiścią.
-Co ty zrobiłeś bydlaku?!-krzyknęła i zaczęła bić mężczyznę pięściami w jego klatkę piersiową.
-To nie moja wina! Sam rzucił mi się pod koła! Niech się pani uspokoi!-krzyknął mężczyzna i łapiąc Fernandę za ramiona mocno nią potelepał.
-Co pan tak stoi!?-wrzasnęła Fer.-Niech pan dzwoni po pogotowie!
Maribel poszła do firmy,w której miała zacząć pracę.
-Dzień dobry-przywitała się.
-Dzień dobry-odpowiedział mężczyzna.-Oto pani biuro-rzekł i wskazał na dzrzwi.
Maribel weszła do biura,które byłoi stosunkowo duże.Na biórku leżał telefon.
-Pokażę pani jak go obsługiwać-rzekł mężczyzna i pokazał Maribel parę niezbędnych rzeczy.
Karetka dojechała do szpitala.Carlosa natychmiast przewieziono na salę operacyjną.Alejandro był załamany wieścią o wypadku syna.Fernanda i mężczyzna,który go potrącił,nerwowo czekali na wyjście lekaża z sali.
Podeszło do nich dwóch mężczyzn.
-Komenda społeczna policji,jak doszło do tego wypadku?-spytał jeden.
-Ja...-odezwał się niepewnie mężczyzna.-Potrąciłem go...-dodał.
-A kim jest,była pani obecna przy tym wypadku.
-Jestem...jestem...dziewczyną poszkodowanego,byłam przy tym wypadku-wyjaśniła Fer.
-Pojadą państwo złożyć zeznania-rzekł drugi.
-Ale ja...nie mogę tu tak zostawić-wyjąkała Fernanda.
-Dobrze,to pan pojedzie a pani ma się stawić na komisariacie za godzinę-powiedział pierwszy i cała trójka wyszła.
Fernanda wciąż płakała.
-Mój boże,żeby tylko nic mu się nie stało,bo sobie tego nie wybaczę-powiedziała.

Odcinek 156

Lekarz wyszedł z sali.
-Co z nim?-spytała Fernanda.
-Jest pani kimś z rodziny?-spytał lekarz.
-Nie-odpowiedziała krótko kobieta.
-To kim pani jest?-zapytał po raz drugi.
-Jego dziewczyną-odpowiedziała Fer.-Co z nim?
-Jest w stanie krytycznym,nie wiemy,czy z tego wyjdzie-odpowiedział lekaż.
Fernanda rozpłakała się jak małe dziecko.
-Mój boże,to wszystko moja wina! Ale dlaczego on?-lamentowała.
Maribel świetnie czuła się w nowej pracy.Do biura wszedł jej pracodawca.
-Świetnie sobie pani radzi-powiedział z uśmiechem.
-A,dziękuję-odpowiedziała również z uśmiechem Maribel.
Cristina nie mogła dodzwonić się do Fernandy.
-Mój boże,a jeżeli coś jej się stało?-pytała odchodząc od zmysłów.
Dolores uspokajała ją.
-Napewno nic się nie stało-zapewniła.-Fernanda to Fernanda,jak nie chce obierać,to nie odbiera-dodoała.
-Jeszcze nigdy tak nie zrobiła,mam złe przeczucia-powiedziała przerażona.
-Uspokój się,na pewno zaraz wróci i wszystko ci wyjaśni.
Maribel odebrała telefon od Alejandra.
-Maribel,nie wiem,jak ci to powiedzieć-zaczął załamany.
-Coś się stało? Dziwnie mówisz...powiedz wreszcie!
-Carlos miał wypadek i jest w stanie krytycznym-odpowiedział z trudem mężczyzna.
Maribel rozpłakała się.
-Co się stało?-spytał mężczyzna.
-Moje dziecko...jest w szpitalu...-wydukała Maribel i wybiegła z biura jak oszalała.
Szybko dojechała do szpitala.Pod salą zastała Alejandra,który czekał na lekarza.
-Co mu się stało?-spytała zdruzgotana Maribel.
-Potrącił go samochód-odparł Alejandro.
-Dlaczego akurat on?-spytała płacząc.
Alejandro przytulił ją do siebie,było mu jej żal.W końcu podszedł lekarz.
-Możemy go zobaczyć?-spytali jednocześnie obydwoje z rodziców.
-Przykro mi,ale w sali może przebywać tylko jedna osoba-rzekł lekarz.
-Ja pójdę-zdecydowała Maribel.
-To nie możliwie,bo w sali już ktoś jest
-Kto?-spytała zaciekawiona Maribel.
-Jego dziewczyna-odparł lekarz.
Lekarz odszedł.Maribel i Alejandro zastanawiali się,kim jest dziewczyna jego syna.
-Pójdę zrobić sobie kawy-odezwała się Maribel.-Tobie też przynieść?-spytała.
-Tak-odpowiedział krótko Alejandro.
Fernanda czuwała przy ukochanym.
-To wszystko moja wina-mówiła głaskając go po policzku.-Mam nadzieję,że mi to wypaczysz-dodała i znów się rozpłakała.-Jeżeli coś ci się stanie to...to sobie tego nie wybaczę.Kochanie,ja nie potrafię żyć bez ciebie-dodała i spojrzała na zegarek.
Zorientowała się,że czas jej odwiedzin miną.Pocałowała ukochanego i z bólem serca wyszła z sali.Alejandro był zdziwiony,widząc ją wychodzącą z sali,gdzie lażał jego syn.
-A co ty tu robisz Rubi?-spytał.
Fernanda zmieszała się.
-Przyszłam odwiedzić twojego syna,martwię się o niego-odparła Fer.
-Lekaż powiedział,że w sali jest jego dziewczyna
-Musiałam coś mu powiedzieć,kiedy spytał,czy jestem z rodziny-rzekła.-Powiedziałam to,co mi akurat przyszło do głowy-dodała.
Alejandro był pod wrażeniem postawy "Rubi".Przytulił ją mocno do siebie.
-Dziękuję ci kochanie-wyszeptał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:41:39 10-04-07    Temat postu:

Odcinek 157

Maribel wróciła pod salę.To co ujrzała nie podobało jej się.
-Co ona tutaj robi?!-syknęła.
-Uspokój się-powiedziała spokojnie Fernanda.-Jest mi szkoda twojego syna i martwię się o niego-dodała.
-Ty martwisz się tylko o samą siebie-burknęła kobieta.-Lepiej trzymaj się od mojego syna z daleka-zagroziła.
Fernanda nie miała siły,aby się z nią kłócić.Pocałowała Alejandra w policzek i odeszła bez słowa.Maribel popatrzyła na Alejandra z wyrzutem.
-Nawet w takiej chwili musisz myśleć o tej łajdaczce-rzekła i weszła do sali,w której leżał Carlos.
Czule pogładziła go po policzku.
-Mój boże,dlaczego akurat ty synku?-spytała,a łzy ciekły jej po policzku.
Fernanda weszła do domu,w drzwiach przwitała ją Cristina.
-Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? Odchodziłam od zmysłów-lamentowała.-Co się stało kochanie?-spytała,gdy spojrzała na córkę.
-Nic mamo,nie mam ochoty o tym rozmawiać-powiedziała Fernanda po czym udała się do swojej sypialni.
Położyła się na łóżko i ukryła zapłakaną twarz w poduszce,nadal płakała.
Wspominała wszystkie piękne chwile spędzone z Carlosem.
-Dlaczego?!-spytała.-Gdybyś był kimś innym nie doszło by do tego,życzę ci śmierci Alejandro,wtedy ja i Carlos wreszcie będziemy mogli być szczęśliwi!
Cristina weszła do gabinetu męża.
-Muszę z tobą porozmawiać-oznajmiła.
-Porozmawiamy później,muszę zobaczyć się z Alejandrem,jego syn miał ciężki wypadek i jest w stanie krytycznym-zakomunikował.
Cristina przeraziła się.
-Mój boże,pójdę z tobą-rzekła Cristina i oboje wyszli.
Maribel czuwała przy synu.W końcu Carlos obudził się.
-Fernanda-wyszeptał.
Maribel pogłaskała go po policzku.
-O kim ty mówisz synku?-spytała.
Mężczyzna znów zasnął.Maribel usiadła na krześle obok niego i zastanawiała się kim może być tajemnicza Fernanda.
-To pwnie ta dziewczyna,o której wspomniał lekarz-domyślała się.
Marco i Cristina podeszli do sali.Mężczyzna usiadł obok przyjaciela i poklepał go po ramieniu.
-Wszystko będzie dobrze-powiedział.
Cristina mocno go przytuliła.
-Zobaczysz,za nim się obejrzysz Carlos znów będzie stał,tak jak teraz my-powiedziała.
-Dziękuję wam-rzekł Alejandro.
Cristina i Marco wymienili spojrzenia.Było im żal przyjaciela,mieli jednak nadzieję,że Carlos wybrnie z tego.Po chwili wrócili do gabinetu Marca.
-To o czym chciałaś mi powiedzieć?-spytał.
Kobieta spojrzała na niego z zakłopotaniem.
-Chciałabym porozmawiać z robą o mojej,to znaczy naszej córce-zakomunikowała.
-Co zrobiła tym razem?-spytał.
Cristina spojrzała na niego karcąco.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:30:50 10-04-07    Temat postu:

Odcinek 158

-Przestań!-skarciła go.-Po prostu martwię się o nią,wczoraj nie odebierała telefonu i wróciła do domu cała zapłakana-dodała.
-Jak zwykle przesadzasz-przyznał Marco.-Może pokłóciła się z przyjaciółką,co ty nigdy nie płaczesz?
-Jesteś okropny!-krzyknęła Cristina i wyszła trzaskając drzwiami.
Mijały dni.Carlos powracał do zdrowia.W końcu nadszedł dzień jego wypisu.
Do sali wszedł lekarz.
-Wieczorem może pan wyjść do domu-rzekł.
Carlos uśmiechną się.Lekarz wyszedł z sali,do której wszedł Alejandro.
-Jak się czujesz synu?-spytał.
-Dobrze-odpowiedział.-Dzisiaj wychodzę-dodał.
Alejandro ucieszył się.
-Nawet nie wiesz,jak bardzo się cieszę-powiedział.-Na razie zamieszkasz u mnie-zdecydował.
-Daj spokój tato,poradzę sobie-zapewniał Carlos.
-Ale...
-Żadnych ale-rzekł Carlos.
Cristina siedziała w salonie,Marco usiadł obok niej.
-Kiedy przestaniesz się na mnie boczyć kochanie? Jeszcze raz cię przepraszam,po prostu miałem zły dzień...
-Ale nie musiałeś wyżywać się na mnie-wtrąciła wciąż obrażona kobieta.
-Wiem,wiem kochanie...przepraszam-rzekł Marco i objął żonę ramieniem.
Nastał wieczór.Carlos spakował swoje rzeczy.Alejandro wszedł do sali.
-Odwiozę cię do domu-zakomunikował,po czym wyszli.
Nastał wieczór.Marco zadzwonił do Alejandra.
-Cześć,może wpadłbyś do nas na kolację?-zaproponował.
-Nie mam nic przeciwko-odpowiedział mężczyzna.
-To do zobaczenia-rzekł Marco.
-Do zobaczenia...
Kwadrans później.Alejandro idzie na kolację do Marca i Cristiny i zabiera ze sobą syna.Cristina nie mówi córce,że na kolacji będzie Alejandro.Wszyscy zasiadają do kolacji.Fernanda była przerażona na widok mężczyzny.
-To moja córka Fernanda,bardzo się zmieniła od waszego ostatniego spotkania-powiedziała z lekkim śmiechem Cristina.
Alejandro był wstrząśnięty i zawiedziony.Już chciał wykrzyczeć Fernandzie co o niej myśli,lecz do domu ktoś wszedł.
-Dzień dobry-rzekła rozpromieniona kobieta,lecz na widok zgromadzonych przy stole mina jej zrzedła.
-Alejandro...-wyszeptała ze łzami w oczach.
-Jak mogłyście to zrobić,jesteście podłe i wałszywe!-wykrzyczał i wybiegł.
-Co tu się dzieje?!-spytał Carlos.
Fernanda i Rubi ukryły twarz w dłoniach,wiedziały co je teraz czeka.Carlos wybiegł za ojcem.Kobiety próbowały dodzwonić się do swoich mężczyzn,lecz żaden nie odbierał.Pojechały też do ich mieszkań,lecz nikogo nie zastały.Były w totalnej rozsypce i nie wiedziały co dalej począć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:10:40 11-04-07    Temat postu:

Odcinek 159

Alejandro opowiedział synowi o całej przeszłości z Rubi.Carlos był wstrząśnięty,nie wiedział co powiedzieć.W końcu jednak odezwał się.
-Jak mogłeś tak skrzywdzić mamę,wiedząc kim jest ta kobieta?!-krzyknął.
-Proszę wybacz mi synu,tak naprawdę nigd nie przestałem jej kochać.Wydawała się taka inna,nawet była u ciebie w szpitalu...-mówił.
-Rubi? Jestem pewien,że była to Fernanda-wyznał.
-Fernanda? Co cię z nią łączy?-zadał pytanie Alejandro.
-Byliśmy razem,ale ona mnie skrzywdziła-wyznał ze smutkiem Carlos.
-Fernanda jest identyczna jak Rubi,nie tylko zewnętrznie,ale i wewnętrznie-przyznał
Alejandro.
-Z kąd możesz być tego pewien?
-Domyśliłem się.Kiedy Fernanda była jeszcze małą dziewczynką,ona i Rubi przypadły sobie do gustu.Jestem pewien,że były z sobą w kontakcie przez te lata-stwierdził.
-I pomyśleć,że się w niej zakochałem-załamał się Carlos.
Alejandro przytulił syna.
-Przykro mi,ale teraz jestem pewien,że na początku spotykałem się z Fernandą
-Jak ona mogła mi to zrobić,czy do czegoś między wami doszło?
Alejandro nie odezwał się,nie chciał by jego syn cierpiał.Jednak po chwili stwierdził,że nie może tego przed nim ukrywać.
-Spaliśmy ze sobą-odpowiedział krótko.
Carlos odeszedł,Alejandro nie potrafił go powstrzymać.Zatrzymał się w hotelu,na wypadek gdyby Fernanda próbowała go odszukać.Zatopił smutki w butelce wisky.
Alejandro również zatrzymał się w hotelu.Nie mógł wytrzymać tego bólu,jednak nie sięgnął po butelkę.Przeklinał dzień,w którym poznał Rubi.
Nastał kolejny dzień.Alejandro wybrał się do pracy,do gabinetu wszedł Marco.
-Co się wczoraj stało?-spytał.-Fernanda nie chciała nic powiedzieć-dodał.
-Fernanda i Rubi ukartowały przeciwko mnie spisek!-krzyknął Alejandro.
-Co?! To nie możliwe!
-A jednak.Spotykałem się z Fernandą myśląc,że spotykam się z Rubi!
-Nie masz dowodów-upierał się przy swoim Marco.
-Ale czuję to,nie wierzysz mi?-spytał Alejandro.
-Wybacz,ale nie-odparł Marco i wyszedł z gabinetu.
Carlos nie czuł się najlepiej.Maił ogromnego kaca i pił tony wody.Alejandro martwił się o niego,więc postanowił zadzwonić.
-Gdzie jesteś synu?-spytał.
-Jestem w hotelu Amontonado-wyjaśnił Carlos.
Alejandro jak najszybciej pojechał do syna.Gdy zobaczył bałagan i pustą butelkę po wisky na podłodze,załamał się.
-Synu-rzekł.
-Nic nie mów tato-powiedział Carlos.
Alejandro usiadł obok niego.
-Pamiętasz te pieniądze,które wypłacałeś z mojego konta?-spytał.
-Tak-odparł krótko Carlos.
-Dla kogo one były?
-Dla Fernandy...

Jak widzicie tela zbliża się do końca,nie miałam już pomysłów.W końcu jest to kontynuacja czegoś,co było wymyślone przez kogoś innego(mówię tu o Rubi,którą oglądaliśmy w telewizji).Ukarze się gdzieś tak do 5 odcinków,nie więcej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:24:47 15-04-07    Temat postu:

Nie martwcie się,mam w planach kolejne;p m.in."Muchacha en venta"-"Dziewczyna na sprzedaż;p

Odcinek 160

-Z pewnością były na operację Rubi-stwierdził Alejandro.
-Jak mogłem dać się tak omotać-rzekł załamany Carlos.
Rubi i Fer były załamane.Postanowił udać się do szpitala,do Alejandra.
Tymczasem ten wyszedł z mieszkania syna i pojechał do pracy.Po paru minutach wszedł do gabinetu,gdzie czekał na niego Marco.
-Witaj-rzekł na powitanie.-Musimy porozmawiać.
-O czym? O dowodach na spisek Fer i Rubi? Mam je!-wykrzyknął.
Marco był wystraszony i zdumiony.Bał się tego,co usłuszy od przyjaciela i jak przyjmie to jego żona.
-Mój syn wypłacał niedawno z mojego konta sumę...nie byle jaką sumę,a po kilkunastu dniach pojawiła się Rubi-rzekł Alejandro.
-To nie ma związku...
-Owszem ma! Te pieniądze były dla Fernandy!
Marco był zdruzgotany.Bał się jak przyjmie to Cristina.
-Mój boże-powiedział.
Alejandro poklepał go po ramieniu.
-Poradzisz sobie-powiedział.
Marco wyszedł z gabinetu i natychmiast pojechał do żony.Cristina była zmartwiona zachowaniem córki,która przerażona wybiegła z ciotką w trakcie wczorajszej kolacji.Marco wszedł do domu.
-Dzień dobry kochanie-przywitał się i pocałował ją w policzek.-Musimy porozmawiać...
-O czym?
-O Fernandzie-oznajmił krótko.
Spojrzał na żonę ze smutkiem i opowiedział po krótce całą historię.Cristina była wstrząsnięta łzy bez opamiętania spływały jej po policzku.
-Moja mała córeczka-wyszeptała.

Sorry,że taki krótki;p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin