|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:59:59 20-08-08 Temat postu: |
|
|
O Kevinie będzie jeszcze sporo, spokojnie. Rozumiem, że go polubiłaś Teraz poznamy sekret Denise, poczytamy trochę o Sam i Oliverze, a także o Anne
ODCINEK 56
Nauczycielka przytuliła dziewczynę i oświadczyła, że może spać w jej namiocie. Nakazała wszystkim wracać do siebie, a Kevin otrzymał za polecenie przenieść jej rzeczy, ponieważ stał najbliżej namiotu, a Claire nadal szlochała w koszulkę Olivera.
- Masz rację, tak będzie lepiej. – powiedział Whitmann, zszokowany agresywnym zachowaniem dziewczyny. – Porozmawiaj z nią. – szepnął koleżance po fachu do ucha i trzymając się na dystans, odprowadził obie panie do namiotu opiekunki.
Denise nie przestawała płakać. Złość, żal i ból wybuchły w niespodziewanym momencie i nie była w stanie ich opanować. Dolores delikatnie objęła ją ramieniem i głaskała po włosach.
- Już dobrze… Chyba rozumiem, co się wydarzyło, że masz taki wstręt do wszystkich mężczyzn. – powiedziała łagodnym głosem. – Kto ci to zrobił?
Dziewczyna nie chciała powiedzieć, ukryła twarz w dłoniach. Bardzo cierpiała.
- Mnie możesz powiedzieć wszystko. Przeżyłam niedawno coś podobnego. Craig Cooper zgwałciłby mnie na pewno, gdyby nie przechodził tamtędy Oliver. Codziennie dziękuję Bogu za interwencję tego chłopaka.
- Pani nie rozumie. Przy mnie nie było żadnego Olivera. Nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc…
- Kto ci to zrobił? – ponowiła pytanie nauczycielka. – Ulży ci, kiedy podzielisz się tymi bolesnymi wspomnieniami.
- Nie sądzę.
- Uwierz mi. Kiedy wreszcie doniosłam na Coopera, poczułam się znacznie lepiej.
- Nikt by mi nie uwierzył. On był nauczycielem, ja zwykłą uczennicą.
- To Craig?! – krzyknęła Dolores, a kiedy na dźwięk znienawidzonego imienia, Denise wybuchła jeszcze rzewniejszym płaczem, przytuliła ją do siebie mocniej. – Nie miałam pojęcia… Dziecko, jak ty musiałaś cierpieć! Kiedy to się stało?
- W zeszłym roku. Zasiedziałam się w bibliotece do późna. Szkoła była prawie pusta. Zaczepił mnie, kiedy chciałam iść do domu. Chciał poważnie porozmawiać… tak mówił.
- Nie musisz opowiadać, jeśli nie chcesz. Chcę, żebyś się nie obwiniała. Jest draniem, zawsze nim był. Nawet Glenda w końcu pożałowała romansu z trenerem, który ma swoje za uszami.
Kevin, który właśnie przyniósł rzeczy dziewczyny z namiotu Claire, przystanął, nasłuchując. Słowa, które Dolores wypowiedziała na końcu, a które on usłyszał, wyraźnie wskazywały na to, że Denise miała romans z Cooperem. Odchrząknął nieznacznie i wszedł do namiotu. Dziewczyna siedziała zapłakana na posłaniu, nauczycielka obejmowała ją ramieniem.
- Przyniosłem twoje rzeczy. Już nie przeszkadzam. – powiedział i wyszedł zastanawiając się nad słowami profesor Dolores.
- Powinnaś się przespać. – stwierdziła nauczycielka, głaszcząc uczennicę po włosach. – To ci pomoże.
- Dziękuję. – powiedziała cicho.
- Nie masz za co dziękować. Zawsze masz we mnie wsparcie, bo doskonale cię rozumiem. I pamiętaj, że nie wszyscy mężczyźni są tacy sami.
Dolores zostawiła Denise samą. Wiedziała jednak, że minie sporo czasu, zanim dziewczyna przekona się do jej słów.
Samantha leżała na swoim posłaniu. Bójka dziewczyn całkowicie podkopała możliwość spędzenia spokojnej nocy. Do tego nie dawała jej spokoju sprawa z Oliverem. Nigdy nie interesowała się żadnym chłopakiem, ale przy nim promieniowała radością, stawała się kimś zupełnie innym. Próbowała wybić sobie kapitana drużyny z głowy, był przecież dla niej niedostępny, on należał do popularnych, ona – wręcz przeciwnie.
Starała się skupić na zaśnięciu, chociaż na chwilę, ale było to trudno, a chrapiąca Samarie nie ułatwiała sprawy.
- Pssst! – usłyszała nagle i aż podskoczyła.
- Co ty robisz? – spytała szeptem Olivera, który zajrzał do namiotu. – Chcesz, żeby cię nakryli?
- Muszę ci coś pokazać. – oświadczył chłopak, wyciągając do niej rękę. Niepewnie pozwoliła mu wyciągnąć się przed namiot.
- Co takiego? – spytała z nieukrywanym lękiem. – Co chcesz mi pokazać?
- Gwiazdy. Spójrz, jak ich wiele. – Oliver wskazał palcem w górę, a Sam podniosła głowę. Serce waliło jej jak oszalałe, kiedy był przy niej. Starała się uspokoić i skupić się na niebie pełnym gwiazd.
- Pięknie… - powiedziała cicho.
- Tak sobie pomyślałem, że nie możesz zasnąć po tej… bójce. Chyba tylko Eddie był zafascynowany widząc Claire i Denise targające się za włosy. – uśmiechnął się. – Wiesz może, co ugryzło Denise?
- Nie mam pojęcia.
- Ale to twoja koleżanka, tak?
- Tak… pobiły się, bo zwyczajnie się nie lubią i starają się sobie uprzykrzyć życie. Z tego, co usłyszałam, chodziło o jakieś tabletki.
- Miałem raczej na myśli, co stało się Denise, że zaczęła wyrywać się Whitmannowi. Czy ona się go boi?
Samantha spuściła głowę, bo nie znała odpowiedzi na to pytanie.
- Denise mi się nie zwierza. Nie zwierza się nikomu. Nie wiemy, co w niej siedzi.
- Raczej nie chodzi o to, że profesor cały czas zwraca jej uwagę przy wszystkich?
- Wątpię. To musi być coś poważniejszego. Denise jest twarda i nie załamuje się z byle powodu. – powiedziała Sam, ponownie wpatrując się w rozgwieżdżone niebo i unikając wzroku Olivera, który coraz bardziej ją onieśmielał.
- Za to Claire przeciwnie. Rozpaczała i kleiła się do mnie jak rzep, użalając się na swój los. – chłopak skrzywił się na to niezbyt miłe wspomnienie.
- Nie powiesz mi chyba, że ona ci się nie podoba?
- Nie jest w moim typie. Zresztą, sama widziałaś, jak wyglądała zaspana. Jak potwór!
Oboje zaśmiali się, Sam zakryła usta ręką, nie chciała obudzić Samarie, to była jej chwila i zamierzała sama się nią cieszyć.
- Szkoda, że nie rozmawialiśmy ze sobą wcześniej. – odezwał się Oliver. – Straciliśmy sporo czasu.
- Tak…
- Postaram się go odrobić. – powiedział chłopak, całując koleżankę w policzek na pożegnanie i zostawiając ją, kiedy z oddali rozległy się kroki profesora Whitmanna, który po raz kolejny upewniał się, czy wszystko jest w porządku.
ODCINEK 57
Anne Williams złapała się za głowę, widząc co zatrudnieni przez Petera Boyle’a ludzie wyczyniają w jej domu. Spora ekipa cateringowa zajmowała się przygotowywaniem jedzenia, liczni kelnerzy kręcili się w kółko, dostawcy kwiatów cały czas donosili strojne kosze. Gdyby kobieta wiedziała, na co się pisze, nie zgodziłaby się na zorganizowanie bankietu u niej w domu.
Jean Paul wydawał się być zadowolony. Z uśmiechem na twarzy degustował przystawki i kierował pracami.
- Jesteś ze mną, czy przeciwko mnie? – spytała Anne, odciągając go na bok. Przełknął koreczek serowy i odpowiedział.
- Z tobą. Ale to jedzenie jest takie pyszne… Muszę wziąć numer firmy cateringowej. Są świetni.
- A co, zamierzasz zorganizować jakiś bankiet? – spytała z sarkazmem.
- Nie. Ale przyda się mała odmiana od popcornu.
Kobieta złapała się za głowę i otworzyła drzwi mężczyznom, którzy przywieźli białe płócienne namioty, które mieli rozstawić w ogrodzie.
- Róbcie, co chcecie! – krzyknęła ze złością i zwróciła się do przyjaciela. – Rozmawiałeś już z ludźmi?
- Z ludźmi? Cały czas z nimi rozmawiam.
- Wiesz, o co mi chodzi.
- Tak, wiem. Oczywiście przyjdą. Darmowe jedzenie, do tego na takim poziomie… Jak mogliby odmówić?
- Jesteś pewien, że nie będą potrafili się zachować?
Francuz zachichotał. Zazwyczaj pada odwrotne pytanie, Anne jednak chciała za wszelką cenę zepsuć przyjęcie snobom z South Great Falls. Zapowiadała się niezła zabawa.
- Wybrałem odpowiednich ludzi. Jeśli to ma być zemsta na twoim wspólniku, to mogę ci obiecać, że będzie słodka.
- Co będzie słodkie? – spytał mężczyzna, który właśnie wszedł do domu.
- Nic takiego. Rozmawiamy o przystawkach. – wyjaśniła ogólnikowo kobieta, starając się zachować jak najbardziej oficjalny ton. Jean Paul chichotał i musiała go raz po raz kłóć łokciem w bok, żeby nie zdradził ich chytrego planu.
- Przyszedłem sprawdzić, jak sobie radzicie, ale widzę, że nie jestem tutaj potrzebny. – powiedział z uśmiechem mężczyzna. Anne ze złością stwierdziła, że coraz bardziej jej się podoba ten samolubny macho, który bez jej zgody urządza przyjęcie w jej domu.
- Dobrze widzisz. – powiedział sucho, odwracając się na pięcie i znikając, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
Następnego dnia wszyscy po śniadaniu mieli stawić się przy obozowisku grona pedagogicznego. Denise zasnęła dopiero nad ranem, ale obudziła się z nową energią i uśmiechem przywitała nauczycielkę, która podała jej kubek z herbatą z melisy.
- To pomoże ci się uspokoić. – powiedziała.
- Już jestem spokojniejsza, ale dziękuję. Dziękuję za to, co pani dla mnie zrobiła. Potrzebowałam szczerej rozmowy.
- Cieszę się, że mogłam pomóc.
- Mam prośbę.
- Tak?
- Czy… czy to, o czym wczoraj rozmawiałyśmy mogłoby zostać między nami? – spytała nieśmiało Denise, łykając herbatę.
- Oczywiście. Nie musisz się martwić.
Przed namiotem słychać już było ożywione głosy witających się ze sobą przyjaciół. Claire rzuciła się w ramiona Joyce i ponownie uskarżała się na swój los. Samantha unikała wzroku Olivera, a kiedy ten żywo do niej pomachał, odwróciła się, udając, że nie zauważyła. Wolała skupić się na słowach profesora Whitmanna.
- Moi drodzy! Pewnie ucieszy was wiadomość, że na dzisiaj macie wolne. Możecie wykorzystać czas, w jaki sposób macie ochotę. Wieczorem spotkamy się tutaj na ognisku podczas którego nastąpi rozwiązanie zadań z listy.
Wszyscy byli zadowoleni z obrotu sprawy, rozległy się chichoty, niektórzy już planowali, co będą robić. Nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że to może być kolejna próba. Wrócili do swojego stałego towarzystwa, zapominając o integracji.
- Oni się chyba nigdy nie zmienią… - westchnął mężczyzna i wrócił do swoich zajęć z nadzieją, że nie wszystko jeszcze stracone. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Rose Idol
Dołączył: 27 Lip 2007 Posty: 1287 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:10:17 21-08-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinki! Nie spodziewałam się, że Denise spotkała taka tragedia i to z rąk tego... oh, nienawidzę Coopera!
Sam i Oliver No, no! Coraz lepiej Whitmann jest załamany, że jego plan nie przynosi rezultatów. Ja mam nadzieję, że uczniowie jednak się zmienią
Anne kombinuje z Jean Paulem, uwielbiam tę parkę, ciekawe, jak będzie wyglądał bankiet |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:53:04 21-08-08 Temat postu: |
|
|
Jasne, ze polubilam Kevina .
Biedna Denise...Widze, ze Craig lowil na kazdym jeziorze...
Widok gwiazd...Mm, jak romantycznie. Ja tez tak chce .
Mam dziwne przeczucie, ze stanie sie coz zlego, co wszystkichz wiaze - czy sie myle? |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:40:39 21-08-08 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że polubiłaś postać Kevina, sama go lubię (choć chyba nie powinnam, bo to odbija się na jego przygodach w opowiadaniu). Jeszcze o nim będzie, dowiecie się, jaki ma talent, jaką tajemnicę ukrywa no i w jego życiu niebawem pojawi się pewna dziewczyna.
Craig Cooper... nie będzie pojawiał się często, ale na pewno konretnie. Postaram się o nim nie zapomnieć, ale też nie dopuścić, by "znowu coś złowił" choć nic nie obiecuję, nie wiem, gdzie zaprowadzi mnie moja chora wyobraźnia.
Las i gwiazdy, rzeczywiście romantyczna sceneria, szkoda tylko, że gdzieś w krzakach czaił się Paul Whitmann No i że Sam jest taka nieśmiała
Coś złego? Potrafisz wszystko wywęszyć. Paul Whitmann zbierając wszystkich przed ogniskiem i oczekując rozwiązań zadań tygodniowych nie podejrzewa, że zapoczątkuje łańcuszek niezbyt ciekawych wydarzeń, które będą mogły się skończyć tragicznie.
Co do Anne i Jean Paula, to rzeczywiście wybuchowy duet. Zrobią niezłe zamieszanie, jak to wszystko będzie wyglądało, przekonacie się niebawem.
Bardzo dziękuję Wam za komentarze! Jesteście motorem do pracy, opowiadanie przekroczyło już setkę odcinków i nadal nie mogę przestać! Pojawią się nowe postaci, więc na pewno będę miała o czym pisać. Niektóre z postaci na pewno Was zaskoczą, ale nie zdradzę, czy pozytywnie, czy negatywnie
Pozdrawiam i zapraszam do czytania. Tym razem jeden odcinek, bo długi
ODCINEK 58
Wieczór nadszedł niespodziewanie szybko. Oprócz Sienny i Daniela, którzy doskonale czuli się w swoim towarzystwie, wszyscy podzielili się na grupki zgodnie z przynależnością do popularnych i niepopularnych uczniów. Samarie nie chcąc oglądać już Claire, która coraz bardziej działała jej na nerwy, nieśmiało dołączyła do grupy Samanthy. Oliver postanowił poświęcić czas Chrisowi, który ostatnimi czasy zmarkotniał, widząc go na okrągło z Tadem.
Niechętnie wezwani na czas uczniowie, zaczęli się zjawiać wokół rozpalonego przez profesora Sheffera ogniska i siadać na okalających go pniach drewna.
- Mam nadzieję, że dobrze spędziliście wolny czas. – powiedział nauczyciel.
Wszyscy zgodnie skinęli głową, że tak było w istocie. Nawet Denise, rozmawiając ze swoimi koleżankami, zapomniała o swoich lękach i problemach. Znowu była sobą: zwykłą, odrobinę bardziej złośliwą niż inni dziewczyną.
- A teraz pora wrócić do obowiązków. – głos przejął Whitmann. – Wasze zadanie tygodniowe czeka na rozwiązanie.
- O nie… - powiedziała Joyce, z pogardą spoglądając na swojego partnera od pary. – Znowu się zaczyna…
- Chyba nie myśleliście, że ominie was sprawdzenie? Muszę wystawić oceny.
Denise smętnym wzrokiem spojrzała na Kevina. Miała nadzieję, że zapamiętał cokolwiek o niej i nie zaprzepaści szansy na zdobycie dobrej oceny. On wydawał się mieć wszystko w nosie, grzebał coś przy swoim aparacie i nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem.
Sam znowu coś zakłuło w serce, tym razem nie przez najpopularniejszego chłopaka w szkole, ale przez fakt, że po raz kolejny musi usiąść koło Mishy. Whitmann zarządził, by pogrupowali się parami według wykonywanych zadań. Niechętnie zmienili miejsca.
- Jest może ktoś, kto chciałby zacząć? – spytał Paul, spoglądając na skwaszone miny uczniów. Na nic takiego się nie zanosiło, ale wtedy Sienna, żywiołowo podskoczyła na swoim miejscu i ciągnąc Daniela za rękę, wykrzyknęła.
- My możemy!
Chłopak był do tego mniej entuzjastycznie nastawiony, bo nie wiedział, na czym ma polegać rozpoczęcie. Poddał się jednak dziewczynie i już wkrótce dowiedział się, że będą musieli odpowiadać na pytania, dotyczące ich samych.
- Jesteście gotowi? – upewnił się nauczyciel, a kiedy skinęli głowami na znak potwierdzenia, wskazał im miejsca, na które mieli usiąść i zaczął zadawać pytania. - Ulubiony film Sienny?
Daniel nie potrzebował czasu na zastanowienie, spędził z dziewczyną tyle czasu, że wiedział o niej prawie wszystko, łącznie z tym, ile słodzi herbatę i ile godzin snu potrzeba jej, by odpocząć.
- „Titanic”. – odpowiedział, nasłuchując odpowiedzi swojej koleżanki na to samo pytanie. Również bez zająknięcia podała jego ulubiony film.
- „Szeregowiec Ryan”.
Denise złapała się za głowę. Razem z Kevinem skupili się na zupełnie innych informacjach. Praktycznie nie wiedzieli o sobie nic, poza tym, że on grał w piłkę, a ona należała do kółka astronomicznego.
- Jaki jest twój ulubiony film? – spytała szeptem, przysuwając się do niego. On odsunął się delikatnie i wzruszył ramionami, nie przestając zajmować się swoim aparatem.
- Taka z tobą robota! – powiedziała z wyrzutem, a po chwili zastanowienia, zaczęła mu opowiadać o swoich ulubionych filmach, książkach, piosenkach i innych szczegółach.
Whitmann widząc to, gestem ręki przerwał Siennie, która właśnie streszczała historię dzieciństwa Daniela i zwrócił się do dziewczyny.
- Denise, chciałaś może o coś zapytać?
- Ja… nie… - spuściła głowę. - Chciałam tylko przeprosić za te krzyki wczoraj. Nie wiem, co mnie ugryzło.
Dolores spojrzała na nią porozumiewawczo, a Kevin prychnął złośliwie, ale tego dziewczyna nie słyszała. Paul uśmiechnął się do niej, zadowolony, że dziś czuje się lepiej i ponownie udzielił głosu Siennie. Musiał przyznać, że ta para spisała się bardzo dobrze, chociaż mieli mniej czasu, to rzeczywiście spędzili go na integracji i tym samym postawili poprzeczkę dość wysoko.
- Chciałbym teraz posłuchać, co do powiedzenia na swój temat mają Denise i Kevin…- dziewczyna na dźwięk swojego imienia zamarła. Zdążyła powiedzieć kilka rzeczy swojemu partnerowi, ale nie wiedziała prawie nic o nim. Całe szczęście, że Whitmann zaczął wypytywać najpierw chłopaka. Kevin, co prawda niedbale i bez entuzjazmu, ale wyrecytował to, co wiedział, łącznie z informacjami, jakie dostarczyła mu Denise przed chwilą. Ona siedziała jak na szpilkach, bo nie posiadała tyle wiedzy. Wybrawili ją Chris i Steven, którzy zaczęli się kłócić o to, czy rozmawiali o książkach, czy nie. Sprzeczka była tak głośna, że nauczyciel przerwał uczennicy wstęp, w którym opowiadała o piłce nożnej, podziękował jej i Kevinowi, a potem zaprosił kłócących się chłopaków do podzielenia się wiedzą. Wszystkie pary z mniejszym lub większym entuzjazmem przyłożyły się do zadania. Wyniki były nawet zadowalające, nie licząc wypowiedzi Claire, która opowiadała więcej o samej sobie niż o Emmie.
Kiedy wszyscy się już wypowiedzieli, Sheffer zarządził krótką przerwę, ale nakazał im stawić się za dziesięć minut w tym samym miejscu. Wiedzieli więc, że czeka ich dalszy ciąg sprawdzania.
- Wzięłam prezent, który dla mnie wykonałaś? – spytała Sam, podchodząc do Mishy. Nie miała takiego zamiaru, ale uciekając przed onieśmielającym ją Oliverem Farisem, zderzyła się z dziewczyną.
- Tak. I ten, który sobie kupiłyśmy, też wzięłam. I włożyłam tam moje zdjęcie, możemy się zaraz wymienić.
- Zaraz? Myślę, że możemy to zrobić potem. Ja sprawdzałam kilka razy, czy mam wszystko, najbardziej martwiłam się o kwitek z sekretariatu, świadczący o wpłacie pieniędzy ze zbiórki. Jest taki mały, łatwo go zgubić.
Chris, widząc jak jego najlepszy przyjaciel w wolnej chwili zagaduje Tada, najprawdopodobniej w celu omówienia kolejnych zadań, podszedł do profesora Whitmanna.
- Ma pan chwilkę?
- Oczywiście. – odpowiedział nauczyciel, odkładając kiełbaskę, którą właśnie zdjął z ogniska. – O co chodzi?
- O nocleg. Czy obowiązuje podział taki jak wczoraj?
- Dlaczego pytasz?
- Chciałbym się przygotować psychicznie na wypadek, gdybym miał trafić do namiotu na przykład z… Denise. – wyjaśnił, krzywiąc się na wspomnienie opętanej paniką dziewczyny.
- Rozumiem, że chciałbyś wiedzieć. Miała to być dla was niespodzianka, ale skoro już pytasz, to mogę w tajemnicy zdradzić ci, że jeśli chcecie, możecie się między sobą na dziś wymienić. Tylko nie chce słyszeć, że ktoś został bez namiotu nad głową.
- Jasna sprawa, profesorze. – Chrisowi od razu poprawił się humor. – Mam nie mówić reszcie?
- Wolałbym sam ich o tym poinformować, kiedy tylko zjem kiełbaskę. – powiedział Paul Whitmann z szerokim uśmiechem, sięgając po kij, na którym zatknął swoją kolację.
- Przepraszam, już nie przeszkadzam.
Kiedy Chris się oddalił, a nauczyciel dokończył posiłek, zebranym wokół ogniska uczniom mógł powiedzieć, co zaplanował na dzisiejszą noc. Wszyscy z uśmiechem przyjęli możliwość, jaką dostali. Misha podeszła do Samanthy.
- Sam…
- Tak?
- Chciałabym spytać, czy może mogłybyśmy dzisiaj dzielić ze sobą namiot. – żeby nie spłoszyć dziewczyny, bez zająknięcia kontynuowała. – Żebyśmy były przygotowane na jutro. Może profesor wymyśli jakieś zadanie, może będziemy musiały zdać jakieś sprawozdanie i…
- W porządku.
- Tak po prostu?
- Tak. Liczyłaś na odmowę?
- Nie liczyłam, ale spodziewałam się jej. Po tym, co się stało między nami nie zdziwiłabym się, gdybyś posłała mnie w diabły.
- Nigdy czegoś takiego nie robię. Nawet najgorszym wrogom. – powiedziała Sam na odchodnym i podeszła do Emmy i Glendy.
- Czego ona od ciebie chciała? – spytała Emma spode łba.
- Zaproponowała, żebyśmy były razem w namiocie. – wyjaśniła obojętnie dziewczyna.
- Chyba się nie zgodziłaś?
- Właśnie, że się zgodziłam.
- Oszalałaś?
- Nie. Chcę dać jej szansę. Może się zmieni?
- Ona nie zasługuje na szansę! Za bardzo cię skrzywdziła! – uniosła się Emma, a Sam spojrzała na Mishę, która usiadła na pieńku z dala od wszystkich i czekała na dalszy ciąg prezentacji zadań tygodniowych.
- Każdy zasługuje na szansę. – powiedziała i więcej już o nic nie pytały.
Ostatnio zmieniony przez monioula dnia 18:02:02 21-08-08, w całości zmieniany 6 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:41:38 21-08-08 Temat postu: |
|
|
Znowu! Za każdym razem, gdy edytuję post, dodaje mi się kolejny, zaczynam mieć tego dość...
A teraz plakat reklamujący kolejny sezon "Samanthy"
Ostatnio zmieniony przez monioula dnia 18:24:16 21-08-08, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:42:38 21-08-08 Temat postu: |
|
|
Wypowiedź powtórzona - do usunięcia.
Ostatnio zmieniony przez monioula dnia 18:24:39 21-08-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:43:38 21-08-08 Temat postu: |
|
|
Wypowiedź powtórzona - do usunięcia.
Ostatnio zmieniony przez monioula dnia 18:25:08 21-08-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Rose Idol
Dołączył: 27 Lip 2007 Posty: 1287 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:42:40 22-08-08 Temat postu: |
|
|
Śliczny odcinek! Sam i Misha pomału dochodzą do porozumienia Sprawozdanie zadan było bardzo ciekawe, ciekawe, jak przebiegnie ciąg dalszy. Zostały jeszcze do przedstawienia prezenty, będzie ciekawie
Czwarty sezon zapowiada się imponująco, jak widzę Śliczny plakat. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:17:41 22-08-08 Temat postu: |
|
|
monioula napisał: | Cieszę się, że polubiłaś postać Kevina, sama go lubię (choć chyba nie powinnam, bo to odbija się na jego przygodach w opowiadaniu). Jeszcze o nim będzie, dowiecie się, jaki ma talent, jaką tajemnicę ukrywa no i w jego życiu niebawem pojawi się pewna dziewczyna. |
Tak, znam to uczucie, kiedy lubi sie jakas postac i trudno jest dac jej "zle" przygody". Ale swietnie udaje Ci sie zrownowazyc wszystkich bohaterow, wiec sie nie martw. Dziewczyna? A Denise?
monioula napisał: | Craig Cooper... nie będzie pojawiał się często, ale na pewno konretnie. Postaram się o nim nie zapomnieć, ale też nie dopuścić, by "znowu coś złowił" choć nic nie obiecuję, nie wiem, gdzie zaprowadzi mnie moja chora wyobraźnia. |
Nie zapomnisz, nie boj sie. Na pewno wymyslisz cos ciekawego.
monioula napisał: | Las i gwiazdy, rzeczywiście romantyczna sceneria, szkoda tylko, że gdzieś w krzakach czaił się Paul Whitmann No i że Sam jest taka nieśmiała |
Ano szkoda ).
monioula napisał: | Coś złego? Potrafisz wszystko wywęszyć. Paul Whitmann zbierając wszystkich przed ogniskiem i oczekując rozwiązań zadań tygodniowych nie podejrzewa, że zapoczątkuje łańcuszek niezbyt ciekawych wydarzeń, które będą mogły się skończyć tragicznie. |
Dzieki . Tak wlasnie czulam, ze cos wisi w powietrzu.
monioula napisał: | Co do Anne i Jean Paula, to rzeczywiście wybuchowy duet. Zrobią niezłe zamieszanie, jak to wszystko będzie wyglądało, przekonacie się niebawem. |
Juz sie ciesze ).
monioula napisał: | Bardzo dziękuję Wam za komentarze! Jesteście motorem do pracy, opowiadanie przekroczyło już setkę odcinków i nadal nie mogę przestać! Pojawią się nowe postaci, więc na pewno będę miała o czym pisać. Niektóre z postaci na pewno Was zaskoczą, ale nie zdradzę, czy pozytywnie, czy negatywnie |
Nie ma za co, a Ty jestes takim dla mnie. Wiesz, ja tez mam mase pomyslow i boje sie, czy nie dojde do 200 odcinkow - tez nie moge przestac . Ale o ile ja w koncu znudze swoja historia, to Ty pisz, pisz, prosze!
monioula napisał: | Pozdrawiam i zapraszam do czytania. Tym razem jeden odcinek, bo długi |
A czemu nie dwa dlugie? .
monioula napisał: | - Każdy zasługuje na szansę. – powiedziała i więcej już o nic nie pytały. |
Dokladnie, tez tak uwazam. Ale tylko, jesli naprawde chce sie poprawic i robi wszystko, zeby mu wybaczono. A odcinek super, znam takie na gwalt powtarzanie informacji . |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:18:29 22-08-08 Temat postu: |
|
|
Dubel - do usunięcia.
Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 22:23:56 22-08-08, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Rose Idol
Dołączył: 27 Lip 2007 Posty: 1287 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:44:03 23-08-08 Temat postu: |
|
|
Coś wisi w powietrzu? To ja już się boję! Mam nadzieję, że nikomu nic się nie stanie. Czekam na odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:09:20 26-08-08 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, ale ostatnio nie mam za dużo czasu, sporo się dzieje...
ODCINEK 59
Po przerwie, kiedy uczniowie zdążyli uzgodnić, z kim się zamienią, Whitmann ponownie przemówił, tym razem informując, że jeszcze tego wieczora podzielą się informacjami o hobby swoich partnerów od zadań. Było sporo zaskoczeń, nikt nie spodziewał się, że dziewczyna pokroju Mishy zajmuje się projektowaniem i szyciem ubrań. Wszystkie pary przeprowadzały mniejsze lub większe prezentacje, demonstrowali to, czego nauczyli się od partnerów. Mimo niechętnych min niektórych, a w szczególności Claire i Joyce, zabawę można było zaliczyć do udanych. Whitmann cieszył się, że jego pomysł przyniósł rezultaty, niewielkie, ale zawsze.
Następnego dnia po śniadaniu, mimo pogarszającej się pogody, opiekunowie zorganizowali biegi w lesie. Narzekaniom pustych lal nie było końca. Claire Davis dodatkowo nie chciała się dać przekonać, aby jeszcze raz przejść ponad zabłoconą dolinę. Niemiłe wspomnienia z niedalekiej przeszłości zniechęciły ją do tego stopnia, że odwiązała się od pozostałych i wróciła sama do obozu. Nikt oprócz Joyce nie próbował jej zatrzymać, bo wszystkim zaczynały działać na nerwy humory królowej. Wrócili zmęczeni i głodni, ale w większości zadowoleni. Pod wieczór ponownie zebrali się przy ognisku, by sprawdzić resztę zadań z listy.
Czekając na profesora Whitmanna, skorzystali z okazji, by porozmawiać ze sobą. Omawiali ostatnie szczegóły, nerwowo sprawdzali, czy mają wszystko przy sobie. Eddie zauważył, że Mike jest jakiś nieobecny.
- Co jest, stary? – spytał, przysiadając się do kumpla. – Jesteś jakiś markotny przez cały czas, jak tu jesteśmy.
- Bo mam powód. – odpowiedział smętnie chłopak.
- Chcesz o tym pogadać?
- Właściwie to nie ma o czym. Sam siebie oszukuję, mając nadzieję, że była szansa, by na mnie spojrzała.
- By kto na ciebie spojrzał?
- Sienna. – wyjaśnił wskazując dziewczynę, która w najlepsze zaśmiewała się u boku Daniela.
- Aaaa… zauroczyła cię, tak?
Mike skinął głową w odpowiedzi, a Eddie poklepał go po ramieniu.
- No to masz problem. Ona wygląda na bardzo zainteresowaną, a on naprawdę jest świetnym kolesiem.
- Właśnie to mnie martwi. Gdyby spotykała się z jakimś dupkiem, byłoby mi łatwiej.
- Ale jej by nie było. Życzysz jej źle?
- Nie. Życzę jej jak najlepiej.
- Ale wolałbyś, żeby to „jak najlepiej” było u twojego boku? – zachichotał Eddie, a Mike obojętnie pokiwał głową.
- Kiedy to się zaczęło?
- Jakiś czas temu. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że mi się podoba. Dopiero incydent w łazience…
- Incydent w łazience? – zdziwił się Eddie.
- Tak…Wolałbym o tym nie wspominać, ale dopiero wtedy zrozumiałem, ile ona dla mnie znaczy.
- Stary, masz poważny problem. –zakończył Eddie, odchodząc do swojej pary, by poczynić ostatnie przygotowania do prezentacji prezentów.
Denise kręciła się w pobliżu Kevina, nie wiedząc, jak zacząć rozmowę, by znowu nie wybuchnąć. W ręku zgniatała kwitek z sekretariatu, który opiewał na zadawalającą sumę, zważywszy, że zbiórki pieniędzy musiała dokonać sama. Spojrzała na niego i przypomniała sobie, jak jeszcze niedawno miała problemy z domyciem imienia Kevina z dłoni. Plama na twarzy Claire była nadal żywa w jej pamięci i nadal poprawiała jej humor ilekroć nachodził ją zły nastrój.
- Dobra, raz kozie śmierć. – powiedziała w końcu sama do siebie i podeszła do Kevina, który szybko ukrył coś w plecaku. – Możesz mi pokazać, jaki prezent dla mnie zrobiłeś? – spytała.
- Nie. – bąknął obojętnie.
- Hmmm… a co tam chowasz?
- Nic.
- Małomówny jesteś. Ja naprawdę chcę zaliczyć to zadanie, więc byłabym wdzięczna gdybyś…
- Zaliczysz.
- Dobra, już o nic nie pytam, z tobą nie idzie normalnie rozmawiać. – machnęła na niego ręką i odeszła do Samanthy, która wpatrywała się w Olivera. Kapitan drużyny razem z Tadem dokonywali ostatnich oględzin swoich skarpetek i śmiali się tak samo jak podczas ich zakupu.
- O matko… Ty się zabujałaś w Farisie! – powiedziała Denise, uderzając się otwartą dłonią w czoło. Sam szybko uciszyła koleżankę.
- Skąd ci to przyszło do głowy?
- Cały czas się na niego gapisz! Nawet idiota by zrozumiał…
- Nie myślałam, że to aż tak widać. – zatroskała się Sam.
- Czyli to prawda?!
- Nie jestem do końca pewna, ale przy nim po prostu wariuję.
- No to mamy sprawę jasną. – oznajmiła Denise i odciągnęła Sam na stronę. – Trzymaj się od niego z daleka, on złamie ci serce.
- Ja wiem, że nie możemy być razem. Na nic takiego nie liczę.
- Więc na co liczysz?
- Nie wiem. Chcę po prostu być szczęśliwa.
Rozmowę przerwał głos Whitmanna, który poprosił wszystkich o dowody wpłaty do sekretariatu, a wszystkie zebrane kwity podał pozostałym nauczycielom, którzy mieli zając się wyłonieniem najlepszych.
- Pora na prezentację waszych prezentów. – oznajmił uczniom. – Myślę, że żeby nie robić zamieszania, tym razem zaczniemy od mojej prawej i będziemy posuwać się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Emma podskoczyła jak oparzona. Wstydziła się pokazać prezentu, jaki kupiły sobie nawzajem z Claire, do tego kolaż, jaki wykonała pozostawiał wiele do życzenia, składał się z niedbale przyklejonych do różowego serduszka zdjęć kapitan cheerleaderek i wstydziła się prezentować go wszystkim. Nauczyciel wyręczył ją, niepostrzeżenie podnosząc pracę do góry.
- Nie! – krzyknęła, ale zdusiła krzyk równie szybko, jak zdołał się on wydobyć z jej gardła, w rezultacie czego uczniowie usłyszeli coś na kształt niezrozumiałego pisku.
Claire zakupiła w jakimś tanim sklepie sweter i poprzyszywała do niego powycinane z innego materiału gwiazdki. Wszyscy poddali pod wątpliwość fakt, czy zrobiła to samodzielnie, ale zapierała się, że przyłożyła się do szycia. Kajdanki z puszkiem niewątpliwie zrobiły furorę, nikt inny nie robił zakupów w sex shopie.
Problem nastąpił, kiedy Paul Whitmann poprosił o jakieś zdjęcia, jako dowód, że zakupy były zrobione razem. Nastało małe zamieszanie, bo Claire nie mogła znaleźć swojego telefonu, ale w końcu wszystko udało się wyjaśnić.
Misha ponownie zszokowała wszystkich tym, że samodzielnie uszyła dla Samanthy bluzkę. Dziewczyna natomiast przyniosła ze sobą butelkę wina, które robiła krok po kroku już od dawna. Surowe spojrzenie Sheffera zostało złagodzone przez Dolores Lanz, która oznajmiła, że wiedziała o wszystkim i wyraziła na to zgodę. Ramki do zdjęć zostały przyjęte bardzo entuzjastycznie jako nietypowy pomysł, żeby nie tracić czasu, Paul tylko zerknął na zdjęcia potwierdzające to, że zakupów dokonały razem.
Zabawa była świetna, dopóki Joyce oznajmiła, że nie przygotowała nic. Jej partner gorączkowo prezentował to, co samemu udało mu się zrobić, ale i tak miał świadomość, że ocena będzie znacznie zaniżona.
Chris rozśmieszył wszystkich swoim prezentem dla Stevena. Było to zdjęcie kujona sprzed kilku lat, kołyszące się na sprężynie i przytwierdzone do czegoś w rodzaju małego globusa. Sheffer krzywił się trochę, widząc prezerwatywy, jako przedmiot zakupu.
- Nie powiesz mi chyba Dolores, że i na to wyraziłaś zgodę. – powiedział ciężko obrażony, ale nikt nie przejmował się jego słowami.
A już najmniej Denise, która zacierała ręce na myśl, jaką furorę zrobi jej prezent dla Kevina. Ich kolej przyszła szybko, wbrew słowom Whitmanna dziewczyna upierała się, by pokazać swoje dzieło jako pierwsza. Puściła w obieg laleczkę voodoo z przyklejonym zdjęciem Kevina w miejscu twarzy. Według przypuszczeń wszyscy zaśmiewali się do rozpuku, Eddie nawet chciał wbijać igiełki, ale Whitmann uspokoił wszystkich z dezaprobatą spoglądając na uczennicę. Przyszła kolej na Kevina, który przez cały czas, kiedy prezentowała ośmieszającą go lalkę, miał spuszczoną głowę. Denise siedziała na miejscu, wyczekująco wpatrując się w chłopaka. Była pewna, że nie przebije jej pomysłu. Niebawem okazało się, jak bardzo się myliła… |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:07:10 26-08-08 Temat postu: |
|
|
Ech, jakos mi sie zrobilo przykro na koniec. Chociaz ostatnie zdanie brzmi bardzo interesujaco.
Biedny Mike... |
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Rose Idol
Dołączył: 27 Lip 2007 Posty: 1287 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:39:23 28-08-08 Temat postu: |
|
|
Mike faktycznie ma przerąbane. Biedaczek zadłużył się w Siennie, a ona wzdycha do Daniela. On musi ją naprawdę kochać, skoro chce, żeby była szczęśliwa.
Sam zakochana w Oliverze? No, coraz więcej się dzieje
A końcówka nie wróży nic dobrego. Co takiego mógł zrobić Kevin, żeby przebić laleczkę voodoo zrobioną przez Denise?
Nie trzymaj nas w niepewności i dawaj new |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5839 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:52:03 05-09-08 Temat postu: |
|
|
Jeny jak ja się zaniedbałam w czytaniu! Właśnie nadrobiłam! Kurcze, ale sie dzieje! Whitmann to ma łeb do tych zadań. kazał im iść przez cały las związanym w dwóch drużynach. O Jezu, tyle się dzieje! Już nie mogę sie doczekać następnego odcinka!!! Denise dała Kevinowi laleczkę voodoo, a on jej pewnie coś gorszego. Ale biedny, wszyscy juz i tak są na niego źli za to, ze kiedys próbował im przeszkodzić w wydaniu Coopera, a teraz sie z niego śmieją ;( A tak w ogóle to Denise została zgwałcona przez Coopera?! Jaka bidulka, co za łajdak! A Kevin pewnie myśli, ze ona tak jak Glenda wdała się z nim w romans! Co za kretyn! O Boże, tyle mnie ominęło! Moniu, dawaj wiecej, bo sie niecierpliwie! A to już teraz będzie czwarty sezon? Las Vegas? No to zapowiada się ciekawie Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|