Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Samantha
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 57, 58, 59, 60, 61, 62  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5775
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:42:38 22-09-09    Temat postu:

Jean Paul to bardzo zabawna postać Zawsze potrafi ożywić krepującą sytuację
Eric przesadza! Przecież nie musi tak dużo czasu spędzać z córką! No dobra, chce się do niej zbliżyć, ale jest zbyt nachalny!!!
Daniel to super kumpel, zawsze można na niego liczyć. Mam nadzieję, że kara nie będzie zbyt surowa.
Trochę brakowało mi wątku zemsty na Hamilton'ie, ale rozumiem, że musisz pisać o wszystkich

Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 16:43:33 22-09-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:26:14 23-09-09    Temat postu:

Dziękuję za komentarze :*

ODCINEK 138 

Rachel Davis siedziała przed toaletką w swojej ogromnej sypialni i z niepokojem przyglądała się kolejnej zmarszczce, które mimo licznych liftingów, nadal szpeciły jej twarz. Nie zauważyła, że nie jest w pokoju sama. Podskoczyła, kiedy usłyszała głos syna.
- Od tego naciągania oczy masz niemal na czole. – powiedział, tłumiąc chichot i z pokorą przyjmując pogardliwe spojrzenie matki.
- Nie powinieneś być już na uniwersytecie? – upewniła się kobieta, szczotkując farbowane włosy, które obficie sypały się na perski dywan, zdobiący podłogę.
- Aj, mamo, mamo. W ogóle się mną nie interesujesz i nie wiesz, że tymczasowo pracuję jako zastępca nauczyciela angielskiego w szkole Claire.
- Co takiego?! Mój syn, który miał być wziętym prawnikiem pracuje jako jakiś podrzędny nauczyciel? – spytała kobieta ze złością, unosząc się z miejsca i podchodząc do Matta. Przyjrzała mu się uważnie. Znacznie różnił się od jej kanonów piękna, ale musiała przyznać, że od jakiegoś czasu wyglądał nieco lepiej. Zaczął o siebie dbać i poniekąd zastanawiało ją, co jest tego przyczyną.
- Mamo, to tylko tymczasowa praca. Dyrektor nie miał nikogo innego, więc ja…
- Oh, jakiż ty wspaniałomyślny! Ciekawe po kim, bo chyba nie po ojcu. – kobieta skrzywiła się i spojrzała w lustro, by dokonać oględzin swojego makijażu. Po chwili zastanowienia, spytała: - Ale nie zamierzasz tu zostać na zawsze, prawda?
- Nie, możesz być spokojna. Niedługo nie będziesz musiała mnie już oglądać. – Matt uśmiechnął się, ale zdawał sobie sprawę, że robi dobrą minę do złej gry. Zapomniał, po co wszedł do sypialni matki. Zamierzał porozmawiać z nią o Claire, ale nie chciał tam wracać.
Westchnął ciężko, włożył ręce do kieszeni i udał się do swojego pokoju. Zaraz po nim wyszła też Rachel, która mimo swojego wieku nie zamierzała rezygnować z uroków życia.

Niezręczna atmosfera zapanowała w budynku, kiedy to Peter razem ze swoim synem i Samanthą natknęli się na Roxy i jej matkę. Dziewczyna spuściła wzrok, widząc chłopaka z koleżanką ze szkoły, którą miała już okazję poznać. Czuła się niewyobrażalnie głupio, stając przed nim po tym, co miedzy nimi zaszło. Kiedy opanowała wstyd, starała się robić dobrą minę do złej gry. Chciała nawet zagadnąć, ale matka odciągnęła ją od towarzystwa, pod nosem powtarzając coś o demoralizacji i sprowadzaniu na złą drogę. Nie chciała robić żadnej awantury, zresztą, co mogła powiedzieć Danielowi? Otrząsnęła się, kiedy zostali poproszeni na salę sądową.
- Sto godzin prac społecznych!
Wyrok był nieodwołalny. Na nic zdały się wyjaśnienia o imprezie, Justin Hamilton wszystkiemu zaprzeczył. Skłamał pod przysięgą i dlatego sąd wziął Roxy i Daniela za włamywaczy. Na korzyść działał fakt, że nigdy nie byli karani. Zdaniem adwokatów, mieli szczęście, że trafili tylko na roboty społeczne. Mieli odrobić ten czas w domu starców w South Great Falls. Razem, co szczególnie nie podobało się Roxy.
Daniel nie miał okazji z nią porozmawiać, bo zaraz po rozprawie, matka zabrała ją do auta i odjechały z piskiem opon. Wiedział jednak, że będą musieli się zobaczyć w szkole, a jeśli nie w niej, to po południu w pracy. Westchnął i spojrzał na Sam. Nadal nurtowało go, po co ta dziewczyna pojawiła się przed sądem. Miał przeczucie, że miało to związek z jej ojcem. Nie chciał rozmawiać przy Peterze, więc uśmiechał się tylko przez całą drogę i odpowiadał lakonicznie na pytania Sam i ojca, którzy prowadzili zażartą dyskusję na temat wina. Zapowiadały się pracowite dni. Po szkole musiał stawiać się na trzy godziny w ośrodku, a w sobotę spędzać miał tam niemal cały dzień. Wolne pozostawały tylko niedziele i wieczory. Jednak najbardziej martwiła go sytuacja z Roxy. Desperacko potrzebowali porozmawiać i miał nadzieję, że będą mieli ku temu okazję.
 
Zoey była tak zadowolona ze swojej pracy, że nie zauważyła, która to godzina. Jej mama krzyczała pod drzwiami pokoju, żeby wyłączyła komputer i kładła się spać. Dokonała ostatnich poprawek na stronie i posłusznie spełniła polecenie, jednak nie mogła zasnąć. Wpatrzona w sufit rozmyślała nad całym swoim prostym a jednocześnie tak złożonym życiem. Kobieta, z którą mieszkała, mimo iż ją tak nazywała, wcale nie była jej biologiczną matką. Kochała ją jednak niemal tak samo. Miała dwanaście lat, kiedy została osierocona. Jej matka utopiła się, kiedy wypadła za burtę małego wycieczkowego statku, którym płynęła na urlop. Od wtedy Zoey panicznie bała się wody. Mieszkała z ojcem, jego żoną i przyrodnim bratem, Davidem, swoim rówieśnikiem. Jej rodzice nigdy nie byli małżeństwem. Choć mieszkali w tym samym miasteczku, od razu zrozumieli, że po prostu do siebie nie pasują. Ojciec poznał Karen, z którą szybko się ożenił. W następnym roku został podwójnym ojcem. Zarówno matka Zoey, jak i Karen urodziły zdrowe dzieci.
Dziewczyna przerwała wspomnienia, bo jej uszu dobiegł hałas z pokoju obok, który należał do jej brata. Domyślała się, że w ten sposób chłopak woła ją do siebie. Wygramoliła się z łóżka i poczłapała w stronę drzwi, które uchyliła cicho i już po chwili zaglądała do sąsiedniego pokoju.
- David, coś ty zrobił z włosami?! – spytała, widząc chłopaka, który jak gdyby nigdy nic, siedział przy swoim biurku i szczerzył się do niej. – Pofarbowałeś je na zielono?!
- Miał być seledynowy, ale na moich ciemnych włosach…
- David!
Zoey rozłożyła bezradnie ręce, widząc, że brat nic sobie nie robi ze swojego nieudanego zabiegu fryzjerskiego. Ba, był nawet zadowolony z efektu, o czym świadczył szeroki, niemal głupkowaty uśmiech.
- Wyglądasz jak idiota. – powiedziała, podchodząc do chłopaka i łapiąc kosmyki jego przydługich włosów w dłonie. – Powiedz, że to nie farba.
- Nie, użyłem szamponu koloryzującego. Nie jestem głupi.
- Tak, nie wątpię. – wykrztusiła Zoey, krzywiąc się na widok uśmiechu Davida, który nie schodził z jego twarzy, choć normalny nastolatek najpewniej załamałby się, widząc u siebie takie włosy.
- Naprawdę wyglądam jak idiota? – spytał, aby się upewnić.
- Nawet gorzej. – nie pozostawiła mu żadnych złudzeń, więc szeroki uśmiech przerodził się w niewinny uśmieszek.
- Pomożesz mi to zmyć, prawda?
- Tylko, jeśli obiecasz mi, że więcej tego nie zrobisz.
Nie przerywając rozmowy ruszyli do łazienki.
- Oczywiście, że nie. Są jeszcze inne odcienie farb: niebieski, czerwony… ciekawe, jak wyglądałbym jako platynowy blondyn. – Dave udał, że się nad czymś zastanawia, więc Zoey nie tracąc czasu złapała za prysznic i skierowała na niego zimny strumień wody.
- Zwariowałaś?! – oburzył się, a ona wybuchła śmiechem.
- To nie ja mam zielone włosy!
- No tak, racja.
Zaczęli się ze sobą szamotać, chichocząc raz po raz. Czuli się ze sobą niebywale swobodnie, mimo dziwactw, które każde z nich posiadało. Zoey cieszyła się, że rodzice nie wzięli ślubu na siłę. Gdyby tak się stało, nie miałaby tego wspaniałego, dwa miesiące młodszego braciszka, który był na tyle głupi, by farbować włosy na zielono, byle tylko zwrócić na siebie uwagę w szkole. A do czego ona była zdolna?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:04:38 23-09-09    Temat postu:

Ile oni wyroku dostali? I to za takie nic? Rany, Hamilton ma u mnie przechlapane do końca zycia. Mam nadzieję, że plan Zoey się powiedzie i będzie z nikm spokój!

A Zoey jest bardzo sympatyczną osobą i ma miłą rodzinkę. Lubię też jej brata i jakoś mam wrażenie, że pomoże jej w planie pogrążenia Hamiltona. Tylko mam małe pytanie, bo ja jak zwykle szukam czegoś, czego nie ma - jej prawdziwa matka płynełą sama , czy z kimś?

Rachel Davis nie zauważa, że tak naprawdę dawno już straciła dzieci i to oboje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:19:40 23-09-09    Temat postu:

Ciekawa ostatnia scenka, bardzo mi się spodobal opis zycia Zoey - dziewczyna jest w domu szczęśliwa, a że w szkole uchodzi za szarą myszkę - cóż, bywa...
Daniel i Roxy będą spędzac więcej czasu razem, super! Teraz proszę tylko o kogos dla Sienny I oby juz Samantha się do nich nie mieszala ;-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5775
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:31:22 23-09-09    Temat postu:

Współczuję Matt'owi... Matka wstydzi się go, bo jest... no... przeciętny (żeby nie powiedzieć, że jest ofermą). Mam nadzieję, że Rachel zrozumie swoje błędy i zacznie szanować swoje dzieci, a nie dbać tylko o swój wygląd
Daniel i Roxy powinni porozmawiać sam na sam, ale jakoś nie mają ku temu okazji... Zresztą, pewnie nie wiedzieliby co sobie powiedzieć. Daniel jest zdziwiony swoim zachowaniem po pijaku. Oczywiście lubi Roxy, ale nie tak, jak ona by sobie tego życzyła.
Przybliżyłaś nam trochę sylwetkę Zoey. Fajnie, że nawiązała tak mocną więź z macochą. I braciszek jest bardzo śmieszny. Próbuje zwrócić na siebie uwagę w szkole zielonymi włosami. jest zupełnym przeciwieństwem Zoey, która woli się nie wyróżniać.
"A do czego ona była zdolna?". No właśnie? Bo na razie wydaje mi się, że jest zdolna do ośmieszenia szkolnych gwiazd: najpierw Claire Davis, później Justin Hamilton. Kto następny?

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:34:58 23-09-09    Temat postu:

A takie małe pytanko - dlaczego niby Matt jest oferma, czym to się przejawia? . Bo wszyscy go tak w opowieści nazywają, a on jak na razie świetnie sobie radzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:23:59 23-09-09    Temat postu:

Nie da się ukryć, że ta "oferma" radzi sobei zdecydowanie najlepiej. Omiajają go praktycznie wszystkie problemy. W swojej roli brata, syna, prawnika, szwagra no i oczywiście tymczasowego nauczyciela spisuje się nadzwyczaj dobrze, nigdy nie przekracza też dozwolonych granic. Powiedziałbym, że wszystko traktuje z chłodnym profesjonalizmem, choć ten profesjonalizm nie jest dla nikogo krzywdzący. Matt jest bardzo przystępny.
No to zaskoczyłaś mnie drugą twarzą Zoey. Dotychczas jawiła się tylko i wyłacznie jako żadna taniej sensacji psychopatka . Trzeba jednak przyznać, że jest bardzo dobra w tym co robi. No właśnie. Kto następny? Coś czuje, że jeszcze się komuś oberwie? Może Glenda - była wspólniczka?

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:09:12 23-09-09    Temat postu:

Ostatnio zaniedbałam Samanthę, co do komentarzy. Ale Ty wiesz, że ja wszystko czytam z odcinka na odcinek. I mam pytanie: ile planujesz odcinków tutaj?
Pozdrawiam!.


Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 21:06:41 23-09-09, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:26:02 23-09-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
A takie małe pytanko - dlaczego niby Matt jest oferma, czym to się przejawia? . Bo wszyscy go tak w opowieści nazywają, a on jak na razie świetnie sobie radzi.

myslę, że chodzi o "ofermowatosc" wyglądową - czy ja wiem...?
i taką w usposobieniu )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:35:50 24-09-09    Temat postu:

Weług wielu Matthew Davis może być ofermą. Nie potrafi się ubrać, ma niezbyt ciekawą fryzurę i nosi okulary. Do tego dochodzi jego "ofermowatość towarzyska", na studiach nie ma zbyt wielu kolegów, a wszyscy to tzw. "jajogłowi". W kontaktach z płcią przeciwną pozostaje nieśmiały, a kolejne niepowodzenia podkopują jego wiarę w siebie (patrz: nieudana randka z Mishą). Ja osobiście nie widzę w nim ofermy, ale dla ludzi pokroju Rachel i Claire Davis - sami rozumiecie.

menny;) - jasne, niczym się nie przejmuj Planowałam 200 odcinków, ale są dwa problemy. Pierwszy: mam sporo pomysłów i nie zdążę ich zrealizować (choć akcja opowiadania rozgrywać się będzie tylko do końca szkoły średniej) oraz drugi: nie mogę skończyć na takiej liczby, gdyż "Samantha" jest podzielona na sezony, więc liczba nie będzie równa. Myślę, że coś koło 250. A co, już masz dość?

BlackFalcon - prawdziwa matka Zoey płynęła w rejs sama. Z początku miałam inne założenie, ale nie chciałam sobie życia komplikować (i Wam), bo za dużo wątków i ciężko się w nich połapać

ODCINEK 139
 
Samarie nieudolnie próbowała spławić Eddie’go, który kręcił się wkoło niej cały czas, czyniąc jej różne propozycje, które sprowadzały się do jednego. Początkowo jej się to podobało, ale z czasem stał się natrętny i zaczęło ją to denerwować. Już zamierzała ochłodzić jego zapał kilkoma dobitnymi przekleństwami, które cisnęły jej się do ust, kiedy podbiegła do nich Sienna.
Zajęcia jeszcze się nie zaczęły. Na korytarzu spotkać można było pojedyncze osoby, które z takich lub innych powodów przybyły do szkoły wcześniej. Dziewczyny zajmowały się przygotowaniami do naboru do drużyny, a Eddie pojawiał się ostatnio wszędzie tam, gdzie Samarie.
- Słuchajcie… - wysapała Sienna, zginając się w pół i próbując złapać oddech. – Nie uwierzycie!
- Co się stało? – zaciekawiła się jej koleżanka, marszcząc brwi.
- Wywiesili właśnie listę kandydujących do samorządu uczniowskiego i… i…
- I co?! – spytali jednocześnie Eddie i Samarie.
- Jest dwójka z naszego rocznika. To… to…
- Na pewno Claire. I kto jeszcze?
- Nie uwierzycie… to… to… - wysapała z wysiłkiem. – Denise!
- Co?! Ta Denise? – spytała zszokowana Samarie, łapiąc koleżankę za ramiona. – Musiała zajść pomyłka, ona jest…
- Ofermą. – dopowiedział Eddie, a Sienna rzuciła mu mordercze spojrzenie.
- W każdym razie, nigdy nikt z naszego rocznika nie decydował się na konkurowanie z Claire. A ona to zrobiła! Odważna dziewczyna!
- I głupia. – skwitował wszystko Eddie. – Porywa się z motyką na słońce. Nie ma szans ze szkolną gwiazdą. To tylko…
Tym razem ton głosu Sienny zdradzał niemałe zdenerwowanie. Nie lubiła podziałów i szufladkowania ludzi.
- Przestań to ciągle powtarzać!
- Dobra, już dobra.
- Ostatnio Claire straciła na popularności przez te krążące plotki. Sami wiecie: te zdjęcia w gazetce, rzekoma grzybica stóp… Sporo tego było.
Zarówno Eddie jak i Samarie byli zaskoczeni nowiną. Nie spodziewali się, że tego dnia może ich coś bardziej zaskoczyć.
Do zebranych podszedł Mike.
- Wiecie co to za zbiorowisko w głównym hallu? – spytał, witając się po kolei z wszystkimi.
- Zbiorowisko? Nie…
- Pewnie dlatego, że jesteście tu od jakiegoś czasu. Ledwo przecisnąłem się do schodów, tylu uczniów się tam zebrało.
Spoglądali na siebie zdziwieni, ale nic nie przychodziło im do głów, więc postanowili przekonać się, o co chodzi i udali się do głównego hallu. Pokaźny tłumek właśnie się rozchodził, a każdy z uczniów trzymał w dłoniach żółtą ulotkę.
- Co to takiego? – spytał sam siebie Eddie, rozpychając się łokciami i popychając młodszych uczniów. – Przejście dla wujka Eddie’go! – krzyczał przy tym, ale nikt nie słyszał jego słów w tym zamieszaniu. – Gdzie te ulotki?! – wrzeszczał.
- Stary, stale po nich depczesz. – powiedział jakiś chłopak z młodszej klasy, spoglądając na Eddie’go jak na kogoś niedorozwiniętego.
Członek szkolnej drużyny dopiero teraz zauważył, że ktoś musiał rozrzucić ulotki z pierwszego piętra. Spadając, pokryły niemal całą powierzchnię głównego hallu, ale szybko znikały, bo każdy uczeń chciał mieć swoją.
Nachylił się i podniósł kilka żółtych papierów. Kiedy wrócił do swoich towarzyszy, z rozczarowaniem stwierdził, że zdążyli się już zapoznać z treścią.
- Cholera! – zaklął na głos, po czym wczytał się w napisy na ulotce. – Co u licha? Jakaś plotkarska strona? Bzdety… - zgniótł papier w kulkę i wyrzucił ją za siebie. Ku swojemu zdziwieniu stwierdził, że Samarie, Sienna i Mike czytają z zainteresowaniem całość, podczas gdy on poprzestał na nagłówku. – Pogrzało was? – spytał, wyrywając im ulotki.
- Eddie, wiesz, co to jest? – Sienna zamachała chłopakowi żółtym papierem przed oczami.
- Bzdury, bzdury, jeszcze raz bzdury!
- Niezupełnie. Wydrukował to ktoś, kto najwyraźniej nas nie lubi.
- Mnie lubią wszyscy.
- Najwyraźniej nie. Tu jest napisane, że na tej stronie każdy znajdzie coś, co go skompromituje. A to mi się nie podoba.
- Może ten ktoś wie, że noszę aparat korekcyjny? – przeraziła się Samarie, a Eddie odskoczył od niej zdegustowany.
- A tak jest?!
- Nie… no coś ty! Tak tylko mówię. – tłumaczyła się zawstydzona dziewczyna. – Nie chcę, żeby ten obrzydliwy szpieg pisał o mnie!
Zapamiętali adres strony i wyrzucili ulotki na stertę innych, pozostawionych w hallu. Idąc za przykładem kolegów i koleżanek ze szkoły, rozeszli się. Do dzwonka pozostało mało czasu, więc korytarz szybko opustoszał. Na placu boju pozostała tylko trójka sprawców bałaganu: Kevin, Chris i Zoey.
- Posprzątajmy to, zanim dyrektor zobaczy! – zakomenderował Kevin i wszyscy wzięli się do roboty.
Nie łatwo było pozbierać przydepnięte i mokre od błota papiery, ale uporali się szybciej, kiedy Chris skorzystał ze swoich kluczy do schowka i przyniósł „sprzęt” jak to sam określił.
- Czasem taka robota się przydaje. – powiedział z uśmiechem, wrzucając ostatnią ulotkę do śmietnika i przykrywając wszystko folią.
Cała trójka odetchnęła z ulgą. Podczas sprzątania mijało ich kilkoro uczniów, którzy przybyli na ostatnią chwilę, ale nikogo nie obeszli sprzątający. Byli przekonani, że robią dobry uczynek dla szkoły. Oliver chciał nawet pomóc, ale zbyli go, twierdząc, że sobie poradzą.
- Proszę, proszę. Cohen tak ci się spodobało sprzątanie, że robisz po godzinach? – usłyszeli głos, który od razu rozpoznali.
- Hamilton, szkoda, że przychodzisz tak późno! Spóźniłeś się na taką zabawę! – odgryzł się Chris, rzucając rywalowi pogardliwe spojrzenie. – Wybacz, że pożyczyłem twojego ulubionego mopa, po prostu nie mogłem się oprzeć.
Zoey zachichotała, a Justin zmarszczył brwi, widząc, jak jego kumple, którzy mu towarzyszyli, a nie mieli o niczym pojęcia, robią duże oczy ze zdziwienia.
- Chodźmy! – kiwnął na nich i minął Chrisa szerokim łukiem. – Muszę poszukać Denise… - rzucił na odchodnym i gdyby nie Kevin, Chris niechybnie rzuciłby się na Hamiltona po raz kolejny.
- Daj spokój, nie warto. Oberwie, kiedy wszyscy przeczytają artykuł na stronie.
- Masz rację. Oby się po tym nie pozbierał, bo inaczej… Inaczej będę musiał się nim zająć sam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:53:18 24-09-09    Temat postu:

Ja dość? No coś Ty. Martwiłabym się, gdybyś napisała mniejszą liczbę odcinków.
Szybko i sprawnie to tej trójce poszło. Każdy był ciekawy tymi ulotkami. Zobaczymy jak zareagują, gdy przeczytają te plotki na stronie. Justin na pewno nie będzie zadowolony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:02:55 24-09-09    Temat postu:

Boję się tylko, czy się nie domyśli, czyj to pomysł. Ale cieszę się, że wszyscy tam zajrzą. Bardzo groźnie zawiało na końcu, kiedy Kevin wypowiedział te słowa o zajęciu się Hamiltonem - aż tak boi się o Denise? .

Hm, czyli jednak dobrze wyczułam, że na początku to miało być morderstwo . W sumie szkoda, że rezygnujesz z pewnych wątków, bo wiadomo, że opisałabyś je jak zawsze doskonale .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:16:41 24-09-09    Temat postu:

Reklama robi swoje. Kampania marketingowa wrze i tak już niedługo niejedna osoba zajrzy na tajemniczą stronkę, i trafi na rewelację dotycząca pana Hamiltona. Coś jednak czuję, że to nie powstrzyma pana Hamiltona. Co więcej z pewnością Kevin osobiście będzie musiał się za niego wziąć. Jeśli dobrze myślę, to już nie mogę się doczekać .

A co do odcinków. Dla mnie mogłoby być nawet 1000 , a i tak bym się nie wynudził, bo za dużo ciekawych wątków. I masz rację, im więcej watków, tym historia nabiera większego rozpędu i jeszcze trzeba się będzie rozpisać (wiem coś o tym ).

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:17:57 26-09-09    Temat postu:

Dziękuję za komentarze :* Zbliźamy się do końca sezonu "Plotka", po którym najprawdopodobniej nastąpi przerwa w emisji "Samanthy".

ODCINEK 140
 
Korzystając z tego, że lekcje chemii zazwyczaj nie są zbyt zorganizowane, każdy z uczniów zajmował się swoimi sprawami. Niektórzy prowadzili zażarte dyskusje, inni odrabiali zaległe zadania domowe, ale nikt nie zwracał uwagi na Beansa, który próbował poprawnie wykonać chociaż jedno doświadczenie.
Najbardziej nieobecna ze wszystkich wydawała się być Misha. W rękach obracała żółtą ulotkę, którą nie obeszła się tak, jak wszyscy. Nie interesowało ją, co też znajduje się na tej stronie, bo miała swoje problemy na głowie. Wciąż myślała o Ryanie, a im bardziej starała się przestać, tym częściej jej się to zdarzało.
Sytuacji nie polepszał fakt, że nie miała do kogo się odezwać. Claire Davis miała przynajmniej Joyce, ona nie miała nikogo. Co prawda Sienna czasem się do niej uśmiechnęła i zamieniła kilka zdań, ale widać było, że robi to tylko z grzeczności. Eddie również zagadywał, ale zdarzało się to niezmiernie rzadko. Podczas przerwy na lunch siedziała przy stoliku z cheerleaderkami, ale każda z nich zajmowała się swoimi sprawami. Wspólnym tematem był tylko nowy nabór. Misha nie chciała rezygnować z członkostwa w drużynie, bo dawało jej to szansę na stypendium. W zeszłym roku była bliska rezygnacji, ale zrozumiała, że nie może pozwolić, by Claire postawiła na swoim. Tak więc jedyną osobą, z którą rozmawiała codziennie, był Matt.
Stała się bardziej aktywna na lekcjach angielskiego, dyskutowała z nowym „nauczycielem” i przykładała się do zajęć domowych. Zostawała też na kilka minut po lekcjach, bo naprawdę lubiła brata Claire. Żałowała, że nie może przestać myśleć o Ryanie, bo wtedy na pewno by się nim zainteresowała.
- Znowu fartuch mu się pali! – zawołał podekscytowany Eddie, wskazując na przerażonego Beansa, który biegał w kółko i próbował ugasić fartuch, zamiast natychmiast zrzucić go z siebie.
Jak na zawołanie w drzwiach stanął dyrektor Green, który zareagował natychmiast. Kazał uczniom udać się do sali komputerowej, a sam spróbował opanować sytuację. Mały pożar został szybko opanowany.
- Jeśli te pożary się nie skończą, będziemy musieli się pożegnać. – powiedział dyrektor, klepiąc nauczyciela po ramieniu. – Posprzątaj tutaj, później masz wolne. Uczniowie zajmą się przez jakiś czas sami. Dopilnuję ich.
Green nie miał pojęcia, jakie poruszenie wywołuje, kierując uczniów do pracowni informatycznej. Ulotki poszły w ruch i już po chwili prawie wszystkie komputery otwierały stronę internetową. Chris zagryzał wargi, obserwując reakcję swoich kolegów i koleżanek, Kevin dla niepoznaki otwierał stronę, by nie dawać innym powodów do podejrzeń.
- O mój Boże! – krzyknęła Joyce, widząc zdjęcie na stronie głównej, które przedstawiało Justina Hamiltona i jakiegoś chłopaka w trakcie czułego objęcia.
- Czy to fotomontaż? – spytała Claire, przyglądając się fotografii bliżej.
- Nie sądzę. – odpowiedział od niechcenia Kevin. – Znam się trochę na tych rzeczach. – wskazał na aparat, który cały czas nosił przy sobie.
- W takim razie jestem w szoku. Przeczytajcie, co jest pod zdjęciem!
Zaległa chwila ciszy, uczniowie wzrokiem przeglądali tekst i dziwili się coraz bardziej. Wszystkich nurtowało, kto też stoi za tym artykułem. Najgorsze wydawało się to, że według ulotki, ten ktoś miał materiały kompromitujące ich wszystkich.
Chris zerknął na Denise, która wydawała się nie być przejętą artykułem. Zmarszczył brwi. Przecież ona była jednym z powodów, dla którego tak mu zależało na jak najszybszej publikacji strony.
- Ciekawe, który koleś za tym stoi! – odezwał się Mike, a Sienna spojrzała na niego zdziwiona.
- Koleś? A skąd wiesz, że to chłopak? Od kiedy „Invisible Eyes” chłopak?
- No dobra… całkiem możliwe, że to dziewczyna. Wy wszędzie wtykacie swoje nosy. – większość chłopców zachichotała, Sienna prychnęła w odpowiedzi i powróciła do przeglądania strony.
- Ciekawe, jakich jeszcze rzeczy się dowiemy…
- Green idzie! – zawołał Chris, który siedział najbliżej oszklonej ściany i mógł dostrzec dyrektora na końcu korytarza.
Wszyscy momentalnie zmienili widoczne strony na coś naukowego. Samuel Green był dumny ze swoich uczniów, którzy wykorzystywali każdą chwilę, aby się dokształcić. Pochwalił ich i ruszył do wyjścia, od niechcenia zerkając w stronę Chrisa. Na jego monitorze dostrzegł co prawda jakąś naukową stronę, świadczyły o tym probówki i wzory chemiczne, ale była to strona po francusku, a był niemal pewien, że chłopak nie znał tego języka.
- Ach, ta młodzież… - westchnął pod nosem i ruszył do swojego gabinetu, by zająć się swoimi sprawami.
W oddali dostrzegł Dolores Lanz i przyspieszył kroku, żeby ją dogonić. Uśmiechnęła się na powitanie i chciała iść do pokoju nauczycielskiego, ale zatrzymał ją na chwilę.
- Jak zdrowie? – spytał.
- Zdrowie? – zdziwiła się.
- No tak. Byłaś przecież chora.
- Dziękuję, już lepiej.
- To dobrze. Mam nadzieję, że Paul szybko się wyliże i wróci do nas. Prawda?
- Tak…
- Słyszałem, że byłaś u niego. – zagadnął Green, patrząc na Dolores spode łba.
- Utrzymujemy ze sobą kontakt. – wyjaśniła, zachowując obojętny ton głosu. Dyrektor nie był jednak głupi, domyślił się, co jest na rzeczy, a swoje podejrzenia potwierdził poprzedniego dnia w szpitalu.
- Czy to zbieg okoliczności, że ty i Paul zachorowaliście w tym samym czasie?
- Słucham?
- Dolores, ja wiem. Widziałem was wczoraj. – powiedział, przypominając sobie widok czułego pocałunku, który miał okazję obserwować, kiedy chciał złożyć Paulowi wizytę. Ostatecznie zrezygnował z tego, by nie przeszkadzać zakochanym. – Wiesz, że tak nie powinno być.
Kobieta spuściła głowę. Miała świadomość tego, że romanse wśród współpracowników nie były mile widziane. Gdyby uczniowie się o tym dowiedzieli, byłyby z tego same problemy. Skinęła lekko głową na znak, że zna zasady. Green uśmiechnął się życzliwie i objął ją ramieniem.
- Widziałem jak na niego patrzysz od dawna. I on tak samo patrzy na ciebie, uwierz mi. To niewątpliwie jest coś wyjątkowego. Życzę wam wszystkiego, co najlepsze, ale w szkole zachowajcie dystans. Rozumiesz?
Ponownie skinęła głową. Green był wspaniałym człowiekiem i zawsze to wiedziała.
- Jestem twoim przyjacielem i ode mnie nikt się nie dowie. Ale jeśli któryś z uczniów was zobaczy i powie o tym rodzicom, mogą być problemy. Nie chcę stracić dwójki wspaniałych nauczycieli.
- Możesz być spokojny. – Dolores posłała dyrektorowi najpiękniejszy ze swoich uśmiechów, po czym pożegnała się i ruszyła do pokoju nauczycielskiego. Jeden z ciężarów spadł jej z serca. Pozostawała sprawa z Craigiem Cooperem. Bała się zeznawać, bała się, że wszystko zacznie się od nowa. Miała jednak świadomość, że Denise boryka się teraz z większym problemem. Jeśli chciały, by ten koszmar się skończył, musiały się same do tego przyczynić. Ten przestępca słono zapłaci za to, jak je skrzywdził.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:47:16 26-09-09    Temat postu:

Mialam jednoodcinkową zaleglosc, ale nadrobilam ;-)
Matt i Misha spędzają ze sobą sporo czasu, może jednak coś z nich będzie? Ona kiedys przestanie myslec o Ryanie, takie niepielęgnowane przez obie strony uczucie wygasa samo z siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 57, 58, 59, 60, 61, 62  Następny
Strona 58 z 62

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin