Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co obecnie czujecie?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Uczucia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Leyla
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 48284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:22:33 29-05-14    Temat postu:

Po Twoich wypowiedziach nie widać żeby było coś nie tak z Twoim charakterem, wręcz przeciwnie, bardzo miło się z Tobą rozmawia i na pewno nie tylko ja mogę to powiedzieć.
Hm trochę siebie widzę? jeśli mowa o szkielecie, ja całe życie miałam dużą niedowagę co w połączeniu z moim 178cm nie wyglądało filigranowo i uroczo xD mimo że nigdy przenigdy nie byłam na żadnej diecie, taka się urodziłam. Ale ludzie tego nie rozumieją, dla nich chyba każdy rodzi się gruby a potem się odchudza. Od dziecka w szkole czułam się odludkiem, ale najmocniej odczułam to w technikum. Było mnóstwo sytuacji, które bym mogła przytaczać cały dzień. Ale główne. Raz kolega z klasy którego lubiłam, pisał do drugiego kolegi i ten mi pokazał tą rozmowę że "nienawidzi je*anych anorektyczek i brzydzi się na mnie patrzeć" jak ja do cholery żadną anorektyczką nie byłam. Jadłam tak jak inni a nawet więcej. Raz idąc z boiska do budynku szkoły z któregoś okna usłyszałam krzyk "eeej anoreksja idzie!!" gdzie ja w ogóle nie znałam tych ludzi byłam rozpoznawana w całej szkole, szkoda że tak negatywnie, przez chudość i brak biustu, o którym słyszałam już milion obraźliwych tekstów, że mnie nie można kijem dotknąć nawet. A na lekcji polskiego jak omawialiśmy slang to oczywiście było "ABC - absolutny brak cycek, o to Renia" (moje imię, również sprzyjające żartom) "SS - same sutki, to też Renia" normalnie przy nauczycielce dopiero pod koniec 4 klasy było trochę lepiej, gdy chodziliśmy na wino, część chłopaków zaczęła mnie lubić, bo poznali mój charakter. Ale było już za późno, więcej się nie spotkaliśmy i nie przyćmiło to przeszłości. Nigdy się mocno nie załamałam, zawsze mimo wszystko starałam się o siebie dbać, malować, chodzić do fryzjera, żeby nie dawać powodów do kolejnych żartów.
Ludzie są okropni. Trochę przytyłam, ale nadal często słyszę od koleżanek, że taka chuda jestem. Że same kości. Dlatego nikt mnie nigdy nie chciał xD dopiero w pracy było lepiej, oczywiście zdarzają się komentarze ale nie tak nasilone, pracowałam w zespole 40 i 50+ więc trochę rozumu mieli i sam szef się mną zachwycał, że jakie to mam nogi, jaką talię (gdzie on ją widzi to nie wiem xD) i że w ogóle modelką powinnam być a potem są teksty że każdy tylko za mną lata więc to naprawdę nie z nami jest coś nie tak, tylko z ludźmi których spotykamy. Istnieją jeszcze tacy, którzy patrzą na inne cechy, nie na wygląd. Bo sami idealni nie są
No a wzrost, jak to powiedziała babcia Lizzie, przynajmniej nie trzeba mnie szukać w pościeli xD i mam nadzieję że kiedyś uda nam się z Tobą spotkać to się przekonasz że wcale nie jest tak źle i na pewno masz wiele zalet jak każda z nas. My też miałyśmy wiele obaw przed spotkaniem, ale okazało się że mamy wiele wspólnych tematów, takie same poglądy, trochę dziwne, ale nieważne xD miło spotkać ludzi podobnych do siebie. Tak samo dziwacznych xD
Z zębami też mam problemy, mam zgryz krzyżowy przez co się one strasznie powykrzywiały, a jak sobie z tym radzę, po prostu zawsze się uśmiecham z zamknętymi ustami przez co sprawiam wrażenie wiecznie ponurej xD albo zasłaniam usta ręką xD
Nie piszę to po to, żeby pokazać że mam gorzej, bo tak nie jest, tylko po to żebyś wiedziała, że dobrze rozumiem Twoje problemy i chcę Ci poradzić, żebyś nie przejmowała się tym co myślą inni, na świecie są miliardy ludzi których możemy poznać, i gdy Ty widzisz w sobie konia, to część z nich może myśleć o Tobie jak o ideale, bo każdy człowiek ma inną wizję swojego ideału. I ktoś zobaczy w Tobie inne zalety, jak włosy, oczy, inteligencja, bo na pewno coś godnego uwagi masz. To ostatnie na pewno
Więc lej na to, co myślą o Tobie inni. Czy oni sami są takimi ideałami? Nie powiedziałabym.
Tak mam facebooka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:33:03 30-05-14    Temat postu:

Dziękuję . Ale obawiam się, że gdybyś mnie spotkała na żywo, to byś zmieniła o mnie zdanie. Potrafię być wredna, złośliwa i się kłócić, ale...chyba tylko wtedy, jak ktoś mi naprawdę zajdzie za skórę. Jest na przykład jedna osoba, z którą nie pokłóciłam się jeszcze nigdy (pewnie dlatego, że nie spotkałyśmy się osobiście , tylko raz była trochę na mnie zła, bo się za bardzo dopytywałam o pewien szczegół z jej życia (czułam, że coś jest nie tak, a chciałam wiedzieć, żeby pomóc i ta osoba nie była z tego powodu szczęśliwa, bo nie chciała o tym mówić). Tyle, że...skoro jestem tak miła, jak mówisz, to czemu mam przyjaciół tylko w necie? Chyba jednak jest w tym trochę prawdy, że kiedy poznać mnie bliżej, to wszystko znika i zostaje tylko moja wredność .

Ja mam 170 cm wzrostu, przy wadze...dawno się nie ważyłam, ale ostatnio było to 50 kg. Nigdy jakoś grubsza nie byłam, może wtedy, jak byłam dzieckiem, na jedzeniu też jakoś strasznie nie oszczędzam...wyglądam, jak wyglądam i tyle, ale przy mojej twarzy na pewno mi to uroku nie dodaje. Widzę, że zarówno mnie, jak i Ciebie, oceniano głównie po wyglądzie, co jest jedną z rzeczy, która mnie najbardziej irytuje w ludziach - dlaczego niby mam kasować kogoś tylko dlatego, że nie podobają mi się...nie wiem, jego oczy, albo kształt ciała, kiedy może być tak naprawdę cudowną osobą?

Ja sama przeżyłam - i przeżywam sporo rzeczy z tego, co opisujesz, przez mój wygląd wielokrotnie byłam wyśmiewana w szkołach - i to nawet liceum i wyżej - tak samo na ulicy, ludzie nawet dzisiaj wołają za mną pewne epitety, kiedyś nawet, kiedy byłam młodsza, jakieś dwie dziewczyny "raczyły" skopać mnie po nogach w tramwaju i iść za mną, śmiejąc się (jak już wysiadłam) spory kawałek po ulicy tylko z powodu mojego wyglądu.

Zalet, to raczej u mnie nie ma...Wiem przecież, jaka jestem, i znam swoje wady. Chyba, że zaletą nazwiemy totalne wariactwo w głowie, ale cóż, podążam za filozofią jednego z moich ulubionych aktorów, Mishy Collinsa - "Death to normalcy" ("Śmierć normalności" . Ale nikt nie jest tak zwariowany, jak on .

Żebym ja mogła się uśmiechać z zamkniętymi ustami, to byłoby dobrze...Ale to, co ja mam w ustach, to jest rozpacz normalnie - dwa wystające przednie zęby, poza tym te pozostałe (nie wszystkie, rzecz jasna) rosnące po dwa razy (!), wobec czego często zachodzące na siebie, jeden ułamany po badaniu spirometrii (rurę się wkłada do ust i mocno dmucha), kilku nie ma, bo mi wyrwali z powodu zaplanowanej operacji na ten krzywy zgryz (nigdy nie przeprowadzonej, a na naprawę pozostałych, uszkodzonych zębów, jakoś nigdy nie mam pieniędzy).

Ja i ideał...Mało możliwe . Choć kiedyś ktoś dla mnie bardzo ważny powiedział, że mam piękne oczy i że strasznie lubi moje włosy... (Ale, jak zwykle, ten ktoś musi być strasznie daleko... ).

Niby leję. Ale to też zależy, jaki mam nastrój, bo jak mam dołka z jakiegoś powodu, to takie rzeczy potrafią zepsuć humor jeszcze bardziej.

[Tak sobie teraz myślę, że być może przez moje własne przejścia główny bohater mojej telki jest człowiekiem wiecznie odrzucanym przez innych z powodu pewnej odmienności - innej, niż moja, ale jednak - i nie do końca wierzy, że w ogóle zasługuje na jakiekolwiek szczęście..To jednak święta prawda, że często w swoich bohaterów wstawiamy samych siebie..].

To dodaj mnie, jeśli oczywiście chcesz . Ale uprzedzam, ponieważ ja jestem walnięta , to mogę tam publikować bardzo dziwne treści (w tym trochę...eee...no nie ma się czego wstydzić...jestem shipperem - zwolennikiem - pewnej pary w serialu, która parą nie jest, ale być powinna - te spojrzenia, wszystko, co dla siebie zrobili, pewne gesty...I obaj są facetami, więc się nie zdziw....


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 8:34:00 30-05-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leyla
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 48284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:45:22 30-05-14    Temat postu:

Kto wie jakby było każdy ma jakieś wady, ja nawet tym znajomym w necie dopiekam trudno jest być ciągle miłym w tych czasach. Niektórzy ludzie są nieznośni. No i jeśli same jesteśmy źle traktowane to niełatwo mieć dobry humor i każdego kochać. Ja też mam przyjaciół w necie a w realu zwykłych znajomych ludzie mnie irytują, i znajomi i nieznajomi niewiele osób znajduję o tym samym światopoglądzie a jak już, to w necie co chwilę realni znajomi mnie denerwują, nawet ostatnie sytuacje, jedna koleżanka z którą pracowałam pisze smsy że ona jest niewyspana, nagle z tym wyskakuje gdy przez 3 tygodnie nie pisałyśmy i nawet nie zapyta co u mnie i czy żyję. Druga raz na parę dni pisze "siema. co tam?" gdzie ja nienawidzę takich pytań bo nie wiem co odpowiadać ("siedzę."? ) i z resztą to jest koleżanka której wcześniej nie znałam, pracowałyśmy razem tylko 3 miesiące więc tematów wspólnych już nie ma. Więc w kółko mnie ktoś denerwuje i nie odpisuję więc pewnie ze mną też jest coś nie tak xD

Ludzie są niesprawiedliwi i powierzchowni, nigdy nie zrozumiem jak można być tak okrutnym i poniżać kogoś tylko dlatego że jest wyższy/chudszy/grubszy niż przeciętny człowiek rozumiem Twój ból, trudno czuć się dobrze gdy nawet nieznajomi o nas źle mówią. Ja parę lat temu zostałam zaczepiona na ulicy przez starszych chłopaków którzy powiedzieli "ale jesteś brzydka" nie wiedziałam co odpowiedzieć więc poszłam dalej to też nie było miłe.

Wariaci są fajni mnie denerwują ludzie przesadnie poważni, którzy wszystko uważają za niestosowne, że zamówienie innego rodzaju pizzy jest dziwne i szalone, że nawet niewielkie wyjście poza schemat jest bardzo złe. Mnie też rodzina uważa za trochę szurniętą, gdy jeździłam na mecze w Polsce to słyszałam jak mama każdemu się żaliła, że jestem taka niepoważna i w głowie mi tylko głupoty. Jakie głupoty skoro to moja pasja i to mi sprawia radość? Dla niej powinnam iść utartą ścieżką jak każdy inny człowiek, studia, ślub, dzieci i to najlepiej jak najszybciej nawet dziś się z mamą pokłóciłam, ale szkoda gadać A nie myślałaś może o zmianie miejsca zamieszkania? albo chociaż zmianie osiedla? żeby oderwać się od sąsiadów, poznać nowych ludzi? Wiem, że często finanse na to nie pozwalają, ale może znalazłaby się jakaś opcja? może jakaś dorywcza praca poza miastem?
Mi dobrze robi, gdy co jakiś czas zmienię środowisko, mieszkam z rodzicami ale średnio co rok zmieniam miasto w którym się uczę, koszta nie są duże gdy dojeżdża się pociągiem, ale wtedy odrywam się od starych ludzi, poznaję nowych i mogę kreować się na kogo chcę. Mogę udawać mega sympatyczną lub poważną, którą trzeba bliżej poznać. Zaczynam wszystko od zera. Pracę też w miarę możliwości próbuję zmieniać lub dorywczo czegoś szukać, żeby nie tkwić ciągle w tym samym miejscu.

A nie próbowałaś podpytać ile kosztowałaby korekta Twoich zębów? jakoś tak częściowo jakby dało się je naprawić.. może wtedy nie byłby taki duży koszt. Bo wiadomo że jednorazowy zabieg to dużo kosztuje. Ale jakoś na raty może byłoby taniej

No widzisz jednak są takie osoby a przynajmniej jedna która zauważyła w Tobie zalety więc chyba nie jest aż tak źle

Często tak jest, ale musisz uwierzyć że na to szczęście zasługujesz, każdy zasługuje bo w końcu wszyscy są równi, mimo że życie pokazuje inaczej. Dlaczego ktoś za ścianą miałby na nie zasługiwać a Ty nie? co to on z innej gliny ulepiony? gdzieś tam istnieją wartościowi ludzie którzy Cię docenią prędzej czy później. Musisz w to wierzyć, w końcu tylu ludzi jest na świecie

Zaprosiłam przestań! to nie problem każdy ma swoje słabości mój profil jest śmieszny bo 1/3 znajomych to znajomi z neta i z forum więc tylko oni komentują mój profil więc nie daj się zmylić, że ja niby taka towarzyska jestem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:17:30 31-05-14    Temat postu:

Nie można być ciągle miłym, nawet, jakby sę bardzo chciało. Myślisz, że mi się nigdy nie zdarzyło coś tam odburknąć, czy być po prostu niemiłym dla kogoś, bo miałam zły humor, czy jakieś problemy? Nie mówię, że to dobrze, ale po prostu mi się zdarza i fajnie jest, jak druga osoba to zrozumie, potem ja ja potraktuję w ten sam sposób i wybaczę, jak coś mruknie, bo na przykład miała zły dzień. Ale z drugiej strony też nie można przesadzać i warczeć na niewinne osoby zbyt często...Mam wrażenie, że mi się to właśnie zdarza...być może dlatego, że ja często mam zły humor/dołek - za dużo pracy, nie tylko tej normalnej, której akurat nie mam na razie - nie zapłacili mi za wykonanie jej, więc już tam nie pracuję - ale i tej domowej, obowiązków zwyczajnych. I za dużo problemów.

Ee? Może to jej sposób na zaczepienie się i na początek rozmowy, ale jakby mi ktoś napisał po 3 tygodniach, że jest niewyspany, to moją pierwszą myślą - i zapewne odpowiedzią - byłoby "To idź do łóżka?". A to "Siema", to pewnie też na zasadzie "A, pogadałabym z kimś, ale nie wiem, jak mam zacząć, bo tematów nie mam". Dlaczego niby z Tobą ma być coś nie tak? Ja mam taką znajomą, na Twitterze (i FB też ma tam konto), z którą dawniej grałam w taką grę tekstową opartą na jednym z moich ukochanych seriali wyobraź sobie, że po angielsku, ja, z moją szczątkową jego znajomością...!). I póki grałyśmy, to się nam dobrze rozmawiało, potrafiła do mnie pisać przez cały dzień i to co chwila, ja jej odpisywałam i tak dalej. Nawet mi kartki na święta wysyłała! Kiedyś się na mnie - nie do końca zasłużenie - wściekła i przestała ze mną grać, ale znajomość przetrwała i wszystko było OK. Tyle, że tej znajomej co jakiś czas wali i wkurza się na wszystkich wokoło . Więc humory swoje ma. I tak jakoś od pewnego czasu zauważyłam, że niby wszystko jest OK, rozmawiamy normalnie, ale ona do mnie pisze jednym zdaniem (ale dawno już się pogodziłyśmy), ja jej odpowiadam jednym, dwoma...Ale nie zawsze od razu, bo czasem po prostu...mi się nie chce. Za to z innymi gadam jak najęta (ona tego nie widzi, bo przecież nie wie, kiedy ja czytam/piszę wiadomości na PW do innych osób). Czuję sie tak, jakby tak naprawdę żadna z nas nie miała sobie za dużo do powiedzenia. Ona się rozgaduje tylko wtedy, jak trzeba mi opowiedzieć o goścu, który jej się podoba.... Ale uczciwie mówię, że jak napisała, że coś jest nie tak - status na FB - to się zapytałam, czy wszystko OK. A dawniej mnie siostrą nazywała...

Znam uczucie zaczepiania przez innych i wyzwisk...Do tej pory jak widzę grupkę ludzi, nawet w wieku pierwszych klas podstawówki, to staram się przejść jak najszybciej i zamknąć usta - ja, osoba 35 - letnia, uciekam przed dziećmi w wieku 7-8 lat...Tak, żeby nie było widać, oczywiście.

Że jak? Zamówienie innego rodzaju pizzy jest dziwne? A niby dlaczego mam jeść pizzę, która mi nie smakuje? Bo inni ją jedzą? A co ja, ich klon jestem? W ogóle nie rozumiem też Twojej rodziny, przepraszam, a co w tym złego, że oglądasz mecze? Hę? . W ogóle, to mecze czego? Dla mnie nie ma różnicy, zaraz zrozumiesz, czemu się pytam - ja mianowicie oglądam mecze piłki noznej nie wszystkie, oczywiście, tylko te, co mnie interesują). I co z tego? Wolno mi? Wolno. W gry komputerowe też gram. Pamiętam, jak babka mojego ex wyzywała mnie od chłopaków, bo oglądam mecze i gram w gry. I co z tego? Co to, podział jakiś mamy? .

A jak jej wnuczek coś ugotował, to dobrze było ;P.

Na razie moje sytuacja nie pozwala mi zmieniać zamieszkania...A i w nowych miejscu byłoby dokładnie tak samo. Było w starym, jest tutaj, byłoby i w nowym. Ej, kreować się? Bądź sobą, po prostu. Na pewno znajdą się ludzie, który polubią Twoje prawdziwe ja (bo jest fajne . A kreowanie na siłę w końcu męczy.

A propos wychodzenia poza schemat - akurat dzisiaj wrzuciłam na forum fotkę jednego z ulubionych aktorów, który odnawiał przysięgę małżeńską. On był ubrany w suknię ślubną, ona w garnitur. Przysięgę odnowili. I fajnie im było .

Hm...To ja mam inne pytanie - dlaczego miałabym zasługiwać? W końcu ja to szarak jestem i jest wiele osób bardziej zasługujących na szczęście ode mnie a też życie ich wali w kość...).

Praktycznie 99% komentujących (o ile w ogóle są tacy ludzi u mnie to ludzie z neta . I zaakceptuję, jak tylko się tam zaloguję .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leyla
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 48284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:28:19 31-05-14    Temat postu:

Współczuję Ci z tą pracą, sami oszuści na tym świecie teraz trafić na kogoś uczciwego to naprawdę szczęście. Wiadomo że mając problemy nie da się być miłym i tryskać szczęściem skoro w środku jest się bardzo rozdrażnionym i smutnym. Stres robi swoje.
Ja już wolę gdy ktoś pisze smsa gdy czegoś chce, a nie z głupim pytaniem "co tam?" (czytaj: nudzi mi się, popiszemy o głupotach?) lub zaczynając rozmowę od narzekania na niewyspanie. To jakbym ja Tobie nagle napisała ni z gruchy ni z pietruchy, że spać mi się chce kogo to obchodzi tak naprawdę trzeba mieć wyczucie a nie pisać byle co a potem się dziwić że ktoś nie odpisuje.
To widzę że to naprawdę fajna znajomość, skoro nawet kartki były (swoją drogą uwielbiam pocztówki dostawać i wysyłać, albo pisać listy) Wiesz czasami jest tak, że nawet jeśli kogoś bardzo lubimy, to nie czujemy potrzeby pisania non stop. Że czasem potrzebny jest jakiś krótki odpoczynek. Żeby przybyło tematów do rozmów. Moja "niewyspana" koleżanka ma podobnie, jeśli piszemy lub rozmawiamy to o sobie strasznie nawija, o swojej pracy, o swoim synku i chłopaku, powie każdy szczegół. A gdy coś napomknę o sobie to jest "aha" albo dosłownie kilka słów lubię słuchać, ale czasami tego jest po prostu za dużo. Wiadomo że koleżanki powinny siebie słuchać, ale nie zawsze to działa w dwie strony. Szkoda, że czasem te znajomości się wypalają z biegiem czasu.
Wcale się nie dziwię, również ze względu na to, że te dzisiejsze dzieci są nieznośne i złośliwe, jak słyszę te ich śmiechy i piski to nigdy nie wiadomo z czego akurat się śmieją. W rodzinie jakiś czas temu miałam dzieci w tym wieku i wiem do czego są zdolne, potrafiły rzucać we mnie długopisami mimo że jestem kilkanaście lat starsza nie ma co oczekiwać po takich kultury...
Nawet Lizzie opowiadała mi taką sytuację, że jej współlokatorki były zdziwione i stwierdziły że jest szalona gdy zamówiła inny smak pizzy Ja również nożna i też zawsze byłam bardziej chłopięca, jako dziecko zamiast lalkami to się samochodami bawiłam po prostu bardziej mnie to interesowało, również dlatego że praktycznie samych chłopaków miałam w rodzinie. Napatrzyłam się na nich i mi zostało powinno się robić co się lubi, a nie że z góry się narzuca że kobiety to tylko gary, fryzjer, kosmetyczka a facet mecze, samochody i gry. A gdzie miejsce na pasje? Dziś koleżanka z klasy mi opowiadała że jej chłopak lubi różowy kolor, nie znosi piłki nożnej i mają samochód w Hello Kitty (rzeczywiście, widziałam ) i że to właśnie w nim kocha, bo ona jest trochę szurnięta, on też więc się dobrali
Kto wie, ja zmieniając szkołę odczuwałam różnicę, gdy pozbyłam się przeszłości, gdy nikt nie wiedział co wcześniej robiłam, co mnie spotykało. Z tym kreowaniem chyba trochę niefortunnie się wyraziłam, nie chodziło mi tak całkiem dosłownie, tylko po prostu podrasowanie charakteru, że w nowym miejscu mogę być bardziej pewna siebie niż zawsze, bardziej sympatyczna niż zawsze lub bardziej tajemnicza. Co chcę, i tak nikt mnie nie znał wcześniej więc nie wie czy byłam szarą myszką czy supergwiazdą. Jestem jaka chcę być. Przeszłość się za mną nie ciągnie. Nie pokazuję, że całe życie byłam ofiarą, którą każdy obrażał. W mojej klasie jest dużo babeczek nawet w wieku 50+. Przychodzą bo szukają odmiany w życiu, chcą poznać nowych ludzi. To całkiem fajne, bo są darmowe kierunki (żaki, cosinusy), można zdobyć zawód i poznać ciekawych ludzi. Przychodzą tam nawet ludzie po studiach i doktoratach. Nikt nikomu w życiorys nie zagląda. Nie ma wygórowanych ambicji, bo każdy pochodzi z innych stref, jest na innym etapie życia.
Ale fajnie! dasz link do tego tematu? chętnie obejrzę bo mnie to zaciekawiło, sympatyczna sprawa
Jest wiele osób bardziej zasługujących ale i wiele takich, którzy nawet w najmniejszym stopniu na nie nie zasługują (zdradzają, kłamią, oszukują, są interesowni itd itd) a jednak to szczęście dostają, są kochani, zakładają rodziny. Nawet jeśli to nie jest uczucie obustronne, to jednak miłość dostają. Bo ktoś jest w nich ślepo zakochany. Więc czemu Ty miałabyś nie zasługiwać? dużo gorsi mają miłość, przyjaźń, otaczają się wspaniałymi ludźmi. Mimo że naprawdę nie zasługują. Moja bratowa to wcielenie zła, ale każdy (oprócz mnie) mimo wszystko ją wielbi. Moja mama gotuje jej obiadki do pracy (mi nie ), ma męża od 5 lat, dwójkę dzieci, które siadają jej codziennie na kolanach. Mimo że jest zła, na każdego pluje jadem i nienawiść aż z niej kipi. I co z tego, skoro każdy ją kocha.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Leyla dnia 20:46:42 31-05-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:10:53 01-06-14    Temat postu:

Jakbym wczoraj odpisywała na tego posta, napisałabym, że mam konkretnego doła i jednak miałam rację, że zasługuję tylko na złe rzeczy, skoro tylko takie mnie spotykają, a co do mojego wyglądu, to i tak mi nic nie pomoże...Ale dzisiaj mam zupełnie inny nastrój i mam całkiem niezły, dosyć relaksujący dzień, przynajmniej jak na razie. Jak to się zmienia...

Co do mojej pracy, to jest jeszcze lepszy numer, bo okazuje się, że nie tylko ich strona nie działa (to była zdalna praca, przez Internet), ale również nie działa już ich mail - a ja spędzałam sporą część swojego "urlopu" w Zakopanem, ślęcząc nad pisaniem monotonnych tekstów na jeden temat tylko po to, żeby osiągnąć wymaganą sumę i otrzymać wypłatę...;/.

Dokładnie, a jeśli ktoś przez cały czas żyje w stresie, to trudno mu się dziwić, że się nie uśmiecha. Ale dla niektórych osób to jest mało zrozumiałe i wymagają, żeby cały czas mieć uśmiech na twarzy, za to sami nie mają problemów z warczeniem na innych jak coś jest u nich nie tak.

To była dobra znajomość...Ale ta osoba już miała tak wielokrotnie, a przynajmniej ja wiem o jednym razie, bo byłam tego świadkiem, że najpierw jest wszystko ok, wielka przyjaźń, a potem z jednej małej rzeczy robi się wielkie bum - brzmi to nawet jak szukanie pretekstu na zerwanie znajomości - i wielka afera, a pokrzywdzoną osobą jest oczywiście zawsze moja znajoma...Wiesz, to było tak, że ona mi napisała, że na razie nie może ze mną grać w tamta grę, bo ma problemy rodzinne - napisała mi dokładnie, jakie. Powiedziałam, że ok, że po prostu na razie będziemy sobie tylko gadać jak dwie osoby, a pogramy kiedy indziej. Ale potem co ja wspomniałam tylko naszą grę, tak sobie, nie pytając, kiedy do niej wrócimy, tylko w ogóle zahaczając o dany temat, to ona się robiła wściekła jak osa. Więc jak się ludzie pytali, co i jak z tym (bo to mogą inni czytać też), to im mówiłam, że osoba, z która gram, już raczej do gry nie wróci - bo miałam takie wrażenie. A ona któregos dnia weszła na Twittera i to zobaczyła i jak na mnie pojechała, że ja kłamię, że przecież mi mówiła, że wróci, że miała matkę w szpitalu i tak dalej. Wydarła się na mnie tak potwornie, że mi bardzo przykro się zrobiło. A ja byłam przekonana, że nie wróci po tym, jak się taka zła robiła, kiedy tylko o tej grze wspominałam. Mówiłam, że to nieporozumienie i tak dalej, a ta się darła na mnie dalej. W końcu powiedziała, że mi wybacza (po tym, jak mnie wielokrotnie zwyzywała od kłamców i nie tylko), a jeśli chcę dalej z nią kontynuować znajomość, to mam do niej napisać, ale do tego i tego terminu, a jak nie, to ona uzna, że to koniec. I chyba od tego czasu się coś zaczęło psuć, w sensie, że nasze rozmowy zaczęły totalnie zanikać - tyle, że momentami jest z powrotem normalnie, jak ma jakiś temat o sobie do opowiedzenia...

W ogóle kiedyś zapytała, co u mnie, to jej odpisałam, że jestem zmartwiona i w ogóle coś jest nie tak. Wiadomość na FB przeczytała, ale odpisała po paru dniach i to zupełnie na inny temat...

Nie, nie jest szurnięta. Jest dokładnie normalna, tak samo, jak Ty, jak Lizzie i jak ja. Bo to właśnie jest normalne, żemy robimy to, co lubimy i nie dalejmy się przekonać, że na przykład oglądanie piłki nożnej przez kobiety (Juventus górą jest czymś złym, czy nienormalnym, bo wcale nie jest. Gary, fryzjer...potem się rodzą tacy mężczyźni, którzy uważają, że kobieta urodziła się tylko po to, żeby siedzieć w kuchni, a wychodzić z niej tylko po to, żeby im służyć. Albo takie puste laski, które owszem, potrafią się umalować, ale nic poza tym.

Ja zrobiłam coś podobnego, jak dostałam się do Liceum Dla Dorosłych w Krakowie. Zawsze byłam szarą myszką, zastraszoną i w ogóle. Postanowiłam to zmienić i jak przed rozpoczęciem 1 roku przysiadła się do mnie na ławce w holu Justyna i zaczęła ze mną rozmowę (fakt, ona zaczęła), to jej odpowiedziałam i zaczęłam z nią normalnie rozmawiać, zamiast marzyć o tym, żeby jak najszybciej stamtąd uciec.

Zobacz sobie Misha Collins w Aktorach zagranicznych, tam jest więcej takich fotek .

Co do Twojej bratowej, to mnie zaskoczyłaś. Dalczego tak jest? Wszyscy ci ludzie nie widzą, jaka ona naprawdę jest?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leyla
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 48284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:16:50 01-06-14    Temat postu:

Każdy ma czasem gorsze momenty, ale warto się cieszyć chociaż z małych rzeczy, że pogoda ładna, że coś fajnego kupiłyśmy.. Rozumiem, że możesz być zła i smutna, przez całe życie spotykając się tylko ze złem ze strony ludzi. Ale jeszcze drugie tyle życia przed Tobą, przynajmniej, więc nikt nie powiedział że całe życie będzie źle musisz optymistyczniej patrzeć w przyszłość, bo kto wie co będzie jutro lub pojutrze. Każdy prędzej czy później szczęścia w swoim życiu doświadcza. Chyba warto poczekać...

a nie można tych ludzi gdzieś zaskarżyć? do inspekcji pracy? Praca przez internet to też praca, tam też obowiązują prawa i obowiązki. Masz przecież swoje teksty, korespondencję z nimi... To mógłby być dowód w sprawie. Czasem warto powalczyć o swoje. Nie można pozwolić, żeby ludzie się tak zachowywali.

To rzeczywiście ta znajoma nie postąpiła rozsądnie. Tym bardziej, że przecież nie naciskałaś na nią z tą grą. Każdy ma problemy, Ty to zrozumiałaś, zrozumiałaś ją. Miałaś prawo tak napisać, bo przecież nie wiedziałaś czy wróci czy nie, czasem życie tak pochłania że nie ma się czasu na inne rzeczy. Nie wiem jak bym postąpiła na jej miejscu, ale raczej bym tak nie wybuchła, nie mam takiego charakteru. Raczej starałabym się wyjaśnić na spokojnie to nieporozumienie. I najgorsze że po tym wszystkim ona zrobiła z siebie ofiarę mimo że to nie Ty na nią krzyczałaś i ją wyzywałaś. I jeszcze dostałaś warunek, że masz napisać do tego i tego dnia, jakbyś to Ty coś bardzo złego zrobiła i teraz musiała błagać o wybaczenie. Widać, że wszystko od tego czasu się popsuło. Że to już nie jest to co kiedyś.

Nie myślałaś o tym żeby znów pójść do takiej szkoły? na nią nigdy nie jest za późno, a może poznałabyś jakichś fajnych ludzi. Zawsze można zrezygnować bez jakichś kar, gdyby było coś nie tak. Tak jak mówiłam, u mnie w klasie są kobitki w wieku mojej mamy i naprawdę fajnie się zrobiło, mimo że na początku nie byłam przekonana. A teraz tak mi smutno że semestr się już kończy, bo z wieloma dziewczynami się zżyłam. Okazały się fajne, mimo że nie są ideałami z wysokimi ambicjami, każda z nich ma wady, każda coś w życiu przeszła i to jakoś łączy ludzi.

Przeglądnęłam cały ten temat, naprawdę świetna fotka z tego odnowienia przysięgi, nietuzinkowy i pozytywnie szalony pomysł widać że facet ma dystans do siebie i nie jest bucem

Powiem Ci, że dla mnie to pewnie będzie zagadka do końca życia. Ona jest naprawdę zła, mojego brata wykańcza, oskarża go że jest niby narkomanem, alkoholikiem, wzywa bezpodstawnie policję, kradnie mu pieniądze które on zarobi (tak wykończyła swoich dwóch poprzednich mężów) a on nadal z nią siedzi. Ona moją mamę też na każdym kroku wykorzystuje, od zawsze przyprowadzała do nas swoich synów i moja mama zamiast pracować to siedziała z nimi i odrabiała lekcje, bo matka miała gdzieś ich edukację i chciała się wyspać. A ja na tym cierpiałam, bo jednak trudno było mi się skupić na nauce. Dlatego po gimnazjum wyjechałam do szkoły z internatem, żeby mieć spokój od rodziny, a po drugie oderwać się od przeszłości, ludzi którzy mnie dręczyli. I moja mama nic na to nie mówi, zawsze przytakuje, daje jej wszystko z działki lub przetwory, gotuje obiadki. A przecież powinna stać po stronie swojego syna, a nie synowej. Kiedyś nawet podczas kłótni usłyszałam od mamy, że jestem 100x gorsza od tej baby gdzie uważam się za dobrą córkę, imprez nie lubię, nigdzie nie wychodziłam będąc nastolatką, była tylko nauka. Szybko poszłam do pracy, zdobywając w międzyczasie jakieś wykształcenie. Ale zawsze jestem ta najgorsza ostatnio nawet powiedziałam, że ciekawe co by ona zrobiła, mając dziecko które ćpa, znika na całe tygodnie z domu, albo jakbym zaszła w ciążę mając 14 lat lub była ulicznicą. To znów dostałam ostry opieprz że wymyślam jakieś głupoty, że znowu zaczynam i mam nie po kolei w głowie. Więc nie zrozumiem nigdy fenomenu mojej bratowej. To ona jest tą złą, a każdy ją kocha. I taka szczęście ma, każdy ją kocha. Oprócz mnie, bo mnie od zawsze trafia szlag jak ją widzę, to już jakieś 7 lub 8 lat. A ona i mnie nie szczędzi, twierdzi ciągle że jestem bezużyteczna i nic nie umiem zrobić, nadaję się tylko na kasę w Tesco bo nawet nie umiem posprzątać, mimo że mając 2X lat pracowałam w większej ilości prac niż ona przez całe życie. Siedzi w sklepie z pieczywem i zadowolona. Więc co ona mi może mówić o pracy i umiejętnościach?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:29:56 02-06-14    Temat postu:

Ja mam wiele rzeczy, które sprawiają mi radość - są to zazwyczaj rzeczy drobne, takie, jak kupno nowej książki, czy znalezienie czegoś w necie, czego albo długo szukałam, albo w ogóle nie spodziewałam się znaleźć i samo mi wlazło w ręce. Ale zazwyczaj taka radość trwa krótko, a potem dzieje się coś, co zdecydowanie tą radość przyćmiewa i stres jest dużo większy. Tak, jakbym musiała poczwórnie płacić za każdą, nawet najdrobniejszą chwilę radości.

Ot, choćby dzisiaj - zapowiadał się całkiem fajny dzień, miałam sobie posiedzieć przed kompem, pooglądać telenowele, popisać swoją telkę, ale oczywiście musiało się zdarzyć coś, czym się martwię - i martwić będę, bo to trochę dotyczy mojego zdrowia. I tak jest ciągle - jak coś mi sprawi radość, to za moment dzieje się coś, co mi tą radość praktycznie całkowicie zabija.

Korespondencji akurat z nimi nie mam, bo byli na tyle sprytni, że jeśli jakiś tekst został zaakceptowany, to po prostu przysyłał mi o tym informację automat. Raz tylko napisali coś "po ludzku", jak im mailowo zadałam pytanie, czemu nie mogę wygenerować na stronie umowy, skoro zarobiłam już wystarczającą liczbę pieniędzy. Zaskarżyć ich można, ale sporo by było z tym zachodu, a oni mi się winni 200 złotych...Chociaż dla mnie to jest naprawdę bardzo duża suma.

Ja się zastanawiam, czy to nie było po prostu tak, że ona wcale nie chciała ze mną już potem - z jakichś powodów - grać i przez to zareagowała silniej, niż powinna, żeby mieć wymówkę. A z tym powrotem - że niby miałam wrócić do grania ze mną akurat dokładnie w ten dzień, kiedy mi taką awanturę zrobiła - to też mi się wydaje nieprawdą. Pewnie wcale nie miała zamiaru, albo nie w ten dzień, tylko mi chciała przykrość zrobić. Nie wiem, nie chcę wiedzieć, czasem jej coś odpiszę i tyle.

Wiesz, ja taką szkołę skończyłam . Liceum dla dorosłych to było. Najpierw zaczęłam w jednym mieście, a potem - po przeprowadzce - dokończyłam w drugim, więc to tak jakby coś w tym stylu, co mi radziłaś, wyszło . A na zakończenie, już tutaj, "dorobiłam" sobie studium policealne, czy jak to się nazywa i obecnie jestem technikiem informatykiem . A znajomi...cóż, pamiętali o mnie w trakcie nauki (bo dobrze było mieć kogoś, kto przynajmniej wie, o co w tym wszystkim chodzi i rozumie coś - zarówno w przypadku LO, jak i tego studium...), a potem nagle zniknęli powoli i z nich czasem - ale bardzo rzadko - kontaktują się ze mną dwie osoby. Obie "oczywiście" mają już dzieci i mężów (czasami już nie pierwszych). A młodsze są ode mnie.

Dystans do siebie i do wielu innych spraw . Widzę, że coś napisałaś w jego temacie, bardzo się z tego cieszę! Chętnie przybliżę jego postać, bo Misha, to człowiek, którego naprawdę wiele osób lubi (albo i nienawidzi...uwierz mi, zupełnie bez powodu, bo nawet dziennikarze go aniołem nazywają!). I sporo - jeśli tylko ma taką okazję - idzie nawet do niego z problemami - fanów! - bo wie, że jak tylko ma czas, da radę, to chętnie wysłucha i pomoże.

Kompletnie nie rozumiem tej całej sprawy z Twoją bratową, a jeszcze bardziej Twojej mamy. Nie chcę Cię nastawiać przeciwko niej, ale co to za argumentacja, że "wymyślasz głupoty"? Niby jakie? Że zadałaś całkiem sensowne pytanie, próbując zrozumieć coś, czego nie rozumiesz?

Na kasę w Tesco...A co niby, kasjerka to jakieś gorsze stworzenie czy coś, to tak swoją drogą? I hm, mam takie pytanie...czym się różni kasjerka w Tesco od sprzedawania w piekarni? . Rozumiesz, o co mi chodzi, prawda? Że w innym budynku siedzą? Bo przecież obie robią to samo, a ta w Tesco ma gorzej, bo ma więcej rodzajów towarów do skasowania i jej praca jest przez to nawet bardziej skomplikowana, więc więcej umiejętności wymaga .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leyla
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 48284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:04:59 04-06-14    Temat postu:

To dobrze, że cieszą Cię drobne rzeczy czy z radością czy bez, i tak działoby się coś złego. Każdego to spotyka. Więc ważne, że masz chociaż czasem powody do uśmiechu i to pozwala chociaż na sekundę zapomnieć o tym co złe.

To może najpierw wybadaj teren i zorientuj się jakie masz szanse i co mówią specjaliści załóż tu temat na dziale prawo pracy i opisz anonimowo swoją sytuację. Może ktoś miał podobne doświadczenia i Ci doradzi, co zrobić i czy w ogóle jest sens. forumprawne.org/ coś widzę wali się stronka ale warto poczekać, ja tam zadawałam pytania gdy miałam problemy w pracy, gdy za darmo i bezprawnie musiałam pracować na nocne zmiany i liczne nadgodziny. Może ktoś miał tam doświadczenie już z Twoją firmą. Trzeba walczyć o swoje, bo ten oszuka na 200, ten na 500, ten na 1000, a ludziom nie warto odpuszczać.

Widocznie tak było, może tylko szukała pretekstu, żeby przestać grać. Nie miała odwagi powiedzieć tego wprost, a ta kłótnia wydała jej się idealnym pretekstem. Niektórych znajomości nie warto na siłę ciągnąć.

Ale takie studium zawodowe po którym ma się egzamin zawodowy i tytuł technika, można robić w nieskończoność ja skończyłam technikum, potem poszłam do jednego studium a teraz jestem w drugim gdy to wszystko doprowadzę do końca będę miała 3 zawody. A potem może wybiorę się na coś kolejnego, jeśli spodoba mi się jakiś kierunek. Uważam że takie przekwalifikowanie jest korzystne i na pewno daje dużo możliwości no i dobrze wygląda w CV, tak profesjonalnie, gdy ma się kilka dyplomów studia to nie są, ale zawsze coś. Z tymi kontaktami niestety tak jest, ludzie przychodzą i odchodzą... i teraz trudno się zgadać ze starą klasą, mimo że wspólną naukę zakończyliśmy rok temu, każdy albo nie odpisuje albo kombinuje żeby tylko się nie spotkać a co do wczesnego macierzyństwa to dla mnie głupota. Moja znajoma z technikum w wieku 22 lat miała już trójkę dzieci. Z tym, że dwójkę jej zabrano do domu dziecka bo nie umiała sobie z nimi poradzić.

W tych czasach mnie już nic nie zdziwi, z ludzi aż kipi nienawiść i nie umieją nikogo uszanować, po każdym jadą. Bardzo podziwiam, gdy artyści, aktorzy, dbają o swoich fanów. Część z nich jak już spocznie na laurach to poniża fanów. Ot taki Bieber, na początku tak ich kochał i wielbił, a jak znalazł się na szczycie to pluł na nich z balkonu. Potrzebował ich tylko po to, żeby być sławnym, żeby zyskać rozgłos.

Mam takie samo zdanie jak Ty niestety z mamą nie mogę się dogadać przez całe życie. Mam do niej szacunek, czasem jest nawet fajnie, ale bardzo często odczuwam że jest dla mnie zupełnie obcą osobą. Jest mi przykro, gdy mnie nie docenia lub traktuje jak ostatnie zero, mimo że uważam się za dobrą i pracowitą osobę. A z tym Tesco to oczywiście rozumiem bo mam takie samo zdanie "przyganiał kocioł garnkowi" jak to się mówi, taka kasa w Tesco lub Biedronce wcale nie jest taka łatwa, to trudna praca, ludzie nie przychodzą tylko po 4 bułki, tylko robią zakupy na setki złotych, trzeba być szybkim i opanowanym. A potem przyjąć towar na magazynie, dźwigać te skrzynki, wykonywać inwentaryzacje (sama kiedyś na takowych byłam i to naprawdę trudne, mnóstwo liczenia, mnóstwo towarów a dwa z pozoru te same batoniki mają dwa kody kreskowe i jak tego się nie dopilnuje to całe liczenie idzie na marne).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:51:35 06-06-14    Temat postu:

Wróciłaś! . Jakoś długo Cie tutaj nie było .

Czasem zdarzają się takie dni, gdzie nic mnie nie cieszy, a czasem podskakuję z radości przez dobrą godzinę, ale radości te związane są raczej z dobrymi wiadomościami na temat moich przyjaciół, czy odnalezieniem na przykład długo szukanego video w necie, nie są to radości związane z tym, że znalazłam pracę, czy coś takiego. W sumie poza tego typu rzeczami nie mam powodów do radości, jakoś nic dobrego się poza nimi w moim życiu nie dzieje. Ale masz rację, skoro i tak dzieje się coś złego, to czemu mam sobie odmawiać nawet sekundy radości, nieważne, z czego ona się bierze?

Chyba faktycznie tak zrobię, bo jednak prawie 200 złotych to dla mnie dużo. A na razie wróciłam do pracy na tych samych zasadach, tyle, że w innej firmie - znów piszę teksty na zadany temat, otrzymuję za nie ocenę i od tego zależne jest, ile dostanę za dany tekst. Jak na razie oceny mam najwyższe . Znam już tą firmę, bo wcześniej też dla nich pisałam, tylko mieli trochę nudne tematy, dlatego przerzuciłam się na tą, co mi nie zapłacili. Teraz wróciłam do tej starej i jakieś 10 złotych dziennie dałoby się wyciągnąć, jeśli nadal będzie o czym pisać i przestaną mnie boleć oczy - bo znowu zaczęły ostatnio, co skutecznie mi utrudnia pisanie. Z tego, co wiem, ta firma normalnie płaci, bo mój ex tam pracuje i jeszcze nie zdarzyło się, że wypłaty nie dostał, ja też otrzymałam kiedyś to, co pisałam, więc...

Wiesz, ja jej odpisuję już teraz tylko po to, żeby się mnie nie czepiała, że nagle zrywam znajomość. A jak jej kiedyś napisałam, czemu pisze po 1-2 zdaniu, to mi tylko napisała "Sorry". Więc po prostu klepię coś czasem do niej dla świętego spokoju, nic mnie to nie kosztuje, bo odpisuję w ten sam sposób .

W sumie racja, ma się wtedy sporo kwalifikacji, tylko...Na to potrzeba kasę - której nie mam - i czas, którego również nie mam. Bo muszę zajmować się domem, wykonywać wszelakie obowiązki tutaj i nie mówię, że beze mnie dom by się zawalił, ale kto by uprał, poszedł na zakupu, ugotował i posprzątał, załatwił setkę innych rzeczy, które nam nie spadły, bo pracuję w domu?

Myśmy po podstawówce też sobie obiecali, że nie zerwiemy kontaktu i zobacz, co z tego wyszło. Ale cóż, przynajmniej widać, komu zależało, a komu nie. Jedna dziewczyna w sumie do tej pory wysyła mi kartki elektroniczne na święta...szkoda tylko, że na tym się kończy, bo kiedyś mieszkała w sąsiednim bloku i można to było nazwać prawie przyjaźnią, więc...

Bieber...Ugh, szkoda mi klawiatury na niego. Jeśli chcesz sobie poprawić humor, to zdecydowanie zapraszam ponownie do tematu Mishy Collinsa . On naprawdę kocha swoich fanów, ludzi w ogóle i ma tak zakręcony humor, że każdemu potrafi poprawić nastrój. A i tak cicho szepnę, że jest i inny człowiek, którego kocham miłością fanowską i strasznie podziwiam za to, jaki jest mimo tego, co przeszedł. Bardzo wartościowy, kochany i skromny człowiek... Nie chcę Cię zamęczać moimi idolami, więc szepnę tylko, że to pan z avka, ten, co tak tańczy w pewnym momencie . Ale pewnie już o tym wiesz, bo prawie wszystkich tutaj na forum nim meczę .

Ja miałam z ojcem podobnie...a nawet gorzej. Wciąż powtarzał, jak to bardzo mnie kocha i w ogóle, ale dotrzeć w ogóle do mnie niem potrafił. Jak chciałam z nim porozmawiać o czymś, co interesowało mnie, a nie jego, po prostu zasypiał. Rozumiem, że można być zmęczonym,, ale coś takiego?

Dokładnie. Ja nigdy nie byłam na kasie, ale miałam przez moment praktyki w supermarkecie, to wiem coś na ten temat.


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 9:52:51 06-06-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leyla
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 48284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:33:45 06-06-14    Temat postu:

Obowiązki, trochę pielęgnuję mój interes, coś na kształt e-sklepu odzieżowego a poza tym jestem typowym wędrowniczkiem, który ciągle gdzieś jest, teraz szkoła, za tydzień jadę nad morze, od początku roku już tysiące kilometrów pokonałam, zdążyłam się wykąpać w morzu śródziemnym więc moja natura to pojawianie się i znikanie

Dokładnie tak jak mówisz, trzeba się cieszyć nawet z drobnostek, nie ma sensu ciągle się martwić, skoro istnieją jakieś drobiazgi które wywołują u nas uśmiech.

Cieszę się że wróciłaś do dawnej firmy, skoro wiesz że jest sprawdzona i wypłaca pieniądze to możesz być już spokojna. Więc trzymam kciuki żebyś pisała jak najlepsze teksty i zarabiała na tym

Też mam kilka takich osób z którymi piszę, bo wypada. Nie chcę być niemiła, więc odpisuję raz na jakiś czas i ten kontakt jako tako się wlecze.

Ja na szczęście zawsze wybieram darmowe kierunki są płatne, ale te darmowe są równie atrakcyjne. Płacę tylko za dojazd, zależnie od miasta dystans 60-100 km A jak ktoś mieszka w dużym mieście to już ma całkiem darmo Wystarczy przyjść na kilka godzin dwa razy w miesiącu. Potrafiłam pogodzić to z pracą na zmiany, nie było źle więc naprawdę nie trzeba dużo żeby pójść do takiego studium. Zajęcia są raz na dwa tygodnie, czasem raz na trzy.

Dobra i ta kartka elektroniczna, mnie to by rozczulało, że ktoś po tylu latach ma taki nawyk i pamięta o starych znajomościach, nawet jeśli jest daleko.

A ta druga osoba ma swój temat na forum?

Współczuję, że miałaś taki kontakt z ojcem. To strasznie przykre, gdy coś Cię fascynuje i nikt tego nie chce słuchać. Tak bliska osoba, która powinna podzielać nasze pasje mój tata był alkoholikiem ale teraz się zmienił, czasem gadamy ale to jest taki kontakt na dystans, pogadać na neutralne tematy, pomóc w czymś, pogadać o pogodzie lub polityce nuda


Ostatnio zmieniony przez Leyla dnia 18:34:22 06-06-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:06:10 06-06-14    Temat postu:

Wiesz co, ja Cię podziwiam. Już pomijam fakt, że znajdujesz na to wszystko czas, ale...że Ci się chce. Ja jakoś często nie mogę w sobie znaleźć energii, być może na forum wydaje się, że mam sporo siły wewnętrznej i w ogóle 1000 rzeczy do zrobienia, ale...Właśnie. Jest sporo spraw, za które chciałabym się zabrać - i mam tu na myśli nie tylko kurs gotowania i tego typu sprawy, ale również rzeczy, które chciałabym zrobić dla siebie, jak chociażby kontynuacja nauki hiszpańskiego i...jakoś nie mogę. Nie mam na to siły. Nie wiem, może to moje zdrowie, bo ciągle coś mi tam jest, szczególnie w żołądek, a może mam po prostu depresję przez to wszystko, co się u mnie działo wcześniej? Tak, czy siak, chciałabym mieć tyle energii, co Ty.

Pewnie, że tak. Szkoda, że sporo osób tego nie potrafi (o, a teraz, to się sama wychwalam, że ja niby taka mądra, bo to umiem...;/) i nie potrafi znaleźć radości w drobiazgach, przez co chodzą wiecznie nieszczęśliwi.

Dzięki . Jak na razie dzisiaj udało mi się naklepać tekstów za 12 złotych - nie brzmi to może zawrotnie, byłoby tego więcej, ale ciągle powtarzał mi się temat staników, więc miałam dość po którymś tam razie .

U mnie tak samo jest z tą osobą, czuję się, jakbym to ja miała na siłę wymyślać tematy. Jakoś jak rozmawiam z tą osobą, którą już tu kiedyś wspomniałam (co jest daleko...a chciałabym, żeby była bliżej...), to mi nawet bariera językowa nie przeszkadza, a tutaj - mimo że to ten sam język, w obu przypadkach angielski - czasem łapię się na tym, że mi brakuje słów, jak chcę coś powiedzieć, dziwne.

Ależ mnie kusisz tym studium. Brzmi naprawdę fajnie, ale...Może właśnie o to chodzi, co napisałam już wyżej...coś mi się wydaje, że po prostu nie mam w sobie tego ognia, zachęty, siły...

Szkoda tylko, że nie odpisuje, jak napiszę coś więcej...ale fakt, kartka to miła sprawa.

Ma! . Ale uprzedzam, nie wiesz, w co się pakujesz Ja o nim mogę rozmawiać 24 godziny na dobę. O Mishy w sumie też, ale tutaj...nie wiem, może przez to, co przeżył, ale jakoś...jakbym miała wybierać, to pojechałabym napierw spotkać tego pana -> [link widoczny dla zalogowanych] , a potem dopiero Mishę...

To nawet nie chodziło o pasję, tylko o wszystko po trochu. Mój ojciec, cóż...Gdyby był inny, to pewnie zostałabym w domu, zamiast w ciągu 1 dnia przenosić się do mojego byłego już chłopaka i praktycznie uciekać z domu. Ale skoro mówimy o kims, kto już po niecałych sześciu miesiącach od śmierci mojej Mamy pytał się, co ja bym powiedziała na jego ślub...

A Twój, hm...Może po prostu stracił wiele podczas okresu, kiedy pił i teraz nie wie za bardzo, jak do Ciebie podejść, bo musiałby Cię na nowo poznawać?


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 23:10:15 06-06-14, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leyla
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 48284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:33:34 08-06-14    Temat postu:

Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że trzeba mieć motywację i coś robić bo kto wie ile jeszcze pożyjemy? może jutro na pasach potrąci nas samochód... a życie jest tylko jedno... wczoraj w pociągu spotkałam niewidomego pana, podróżował sam. Ale był strasznie zaradny, sam sobie otworzył drzwi, nie potrzebował nawet psa przewodnika, po prostu wszystko dotykał, miał białą laskę. I w tym momencie zachciało mi się płakać, bo co to za życie? spotkało nas ogromne szczęście że mamy dobrze działające zmysły.. co to za życie gdy nie możemy zobaczyć jak ludzie się uśmiechają? jak dzieci beztrosko się bawią? jaki sens mają podróże gdy nigdy nie zobaczy się błękitu wody, palmy, złotego piasku? Gdy nigdy nie przeczytamy tradycyjnej książki lub czasopisma? Gdy nigdy nie zobaczymy uśmiechu ukochanej osoby? naprawdę mamy ogromne szczęście, że mamy szansę poznać cały świat wszystkimi zmysłami, relaksować się i podziwiać piękno natury, zwykłego motyla lub kolorową biedronkę.. niektórzy nigdy tego nie doświadczą.

Trudno być wiecznie szczęśliwym w tym kraju, gdzie jest taka trudna sytuacja, brak pracy a jak już się ją dostanie to oszukają... gdy nie ma pieniędzy żeby założyć rodzinę a ludzie są fałszywi i zakłamani... gdzie politycy to złodzieje, gdzie całe życie płaci się składki a na starość dostanie 700zł emerytury a mieszkanie kosztuje 800..... dlatego ważne jest cieszenie z małych rzeczy. Bo od takich małych może zacząć się większe szczęście.

O staniki no ale kaski już zarobiłaś a to najważniejsze. Dziś zarobiłaś tyle, następnego dnia więcej.

Ludzie są różni, z każdym jest inaczej. Jeżeli ktoś nas zrani albo zawiedzie to potem można odczuć, że coś się zmieniło, coś pękło.

Jest dużo opcji, Żak, Cosinus, pewnie jest jeszcze więcej ich ale ja się nie orientuję bo u mnie jest niewiele dużych miast i mniejsze możliwości. Ja nie żałuję takiego wyboru, szczyt ambicji to nie jest, znajomi studia pokończyli ale mnie niestety na takowe nie stać. A tu też poznałam bardzo fajnych ludzi, wczoraj nawet byliśmy na piwie i było całkiem sympatycznie. Każdy w innym wieku no ale się dogadujemy. I jeszcze spotkałam nauczyciela, który mnie uczył w 2012/13 i bardzo mnie rozczuliło gdy rozmawialiśmy i pamiętał gdzie mieszkam, że egzaminy zdałam, to było miłe bo nie sądziłam że będzie mnie po roku kojarzył tym bardziej że niczym szczególnym się nie wyróżniam.

E tam, chętnie pokomentuję te tematy kto wie, może ich spotkasz zbieraj pieniądze na samolot hehe

Jeju, to bardzo przykre. Sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji, ale dla mnie zostanie wdową oznacza już koniec życia uczuciowego. Nie potrafiłabym, tym bardziej tak szybko, zamiast wspierać swoje dziecko, zastanowić się nad swoim życiem, to rozglądać się za kimś innym i już planować kolejny ślub... to tak jakby zdrada.

Może i nie wiem czy te czasy kiedykolwiek nadejdą. Jak to ma być wszystko na siłę, takie zbliżanie się do siebie, to wolę żeby było tak jak jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:10:52 09-06-14    Temat postu:

Nie wiem, co mi się stało, ale najpierw przez kilka dni miałam coś w rodzaju dołka, wiedząc, że wszystko to, czego się podejmę i tak nie ma szans na powodzenie - czy to w kwestii poprawy mojego wyglądu, zdolności gotowania, bycia z osobą, na której mi zależy, spotkania pewnych osób - idoli i nie tylko, czy wielu innych rzeczy. Na dodatek mój szacowny ex uparł się, żeby ostatnio być bardziej nieprzyjemnym, niż normalnie i tak mi się jakoś wszystko nałożyło, że dziś rano miałam jeszcze gorszy humor, niż przez ostatnie kilka dni. Teraz w sumie jest lepiej, ale pewnie długo to nie potrwa i moje poczucie własnej wartości znowu spadnie ze stanu +1 na -100 w skali 50-stopniowej...

I być może mi właśnie tej motywacji brakuje, bo i tak nie widzę efektów, niezależnie od tego, jak bardzo się staram i tak nic z tego nie wychodzi, jakby po prostu miało tak być, że to się nie zdarzy, tego nie będę umieć i tak dalej.

A teraz napiszę coś, co może będzie dziwnie wyglądać w zestawieniu z tym, co właśnie napisałam na swój temat, ale wydaje mi się, że nawet wtedy, gdy straci się jeden ze zmysłów, można nadal cieszyć się życiem. Znasz może Andreę Bocellego? Jeśli tak, to zapewne wiesz, co mam na myśli, jeśli nie, daj znać, chętnie opowiem Ci - zaraz sprawdzę, czy nie tu już takiego tematu, tak swoją drogą - o tym niewidomym muzyku o boskim, przecudownym głosie.

Wiesz, wydaje mi się, że wszędzie znajdą się ludzie, którzy oszukują mniej, lub bardziej. I jedyne, co możemy zrobić, to starać się, aby mimo trudnej sytuacji umieć znaleźć w sobie powód do uśmiechu...bo to daje siłę, nadzieję.

Tak, dzisiaj "uparli się" na snowboard i rzeczy do wędkowania . Jakoś mi poszło pisanie, co prawda przez weekend nic nie zarobiłam, bo miałam inną pracę (przepisywanie nagrania ze słuchu na komputer - koszmar, mówię Ci, jedno nagranie było złej jakości i strasznie długie, musiałam najpierw poprawić mu jakość, a potem je przepisać, co razem zajęło mi 3 godziny...a potem było jeszcze drugie, na szczęście nieco krótsze). Razem, za oba nagrania, dostanę "kiedyś tam" (bo to przysługa dla kogoś) 30 złotych. Dzisiaj więc - bo zdecydowałam sobie, że codziennie napiszę tekstów za minimum 10 złotych - napisałam więcej, niż normalnie, za 16, żeby to sobie wyrównać.

Zgadzam się. Ale jeśli obu osobom zależy na przyjaźni (i pisaniu więcej, niż "OK", "Ohh" i tak dalej...), to wszystko, co było złe, da się wymazać, to zanika. Przypomniał mi się dzisiaj ktoś, kto nazywał się moim przyjacielem (poznany przez neta). Miał na imię Piotrek. Rozmawialiśmy długo o wielu rzeczach, miał nawet chyba mój numer komórki, ale dzwonił bodajże tylko raz. Wszystko rozmawialiśmy przez neta, kiedyś nawet pamiętam, że spędziłam całą noc, siedząc przy kompie, bo dowiedział się, że dziewczyna, w której był totalnie zakochany, traktuje go tylko jak przyjaciela i nigdy z nich nic nie wyjdzie. Zarówno ja, jak i taki inny jego przyjaciel siedzieliśmy długo na necie, żeby być pewnym, że P sobie nic nie zrobi, bo nam zaczął w pewnym momencie bardzo dziwne teksty pisać. Niezłą minę miał rano mój ojciec, jak wstał o 7 rano do pracy, a ja właśnie gasiłam kompa . A po pewnym czasie P przyznał się, że nie przeżywał rzeczy, które mu opowiadałam- a były dla mnie ważne - tak, jak to opisywał...Nie mamy już ze sobą kontaktu i...chyba to dobrze.

Studia są drogie i...bardzo nudne momentami, pociesz się . Mój ex chodził na studia, szło mu bardzo dobrze (bo ja mu się pomagałam uczyć ;P), ale pewne przedmioty były takie, że oboje chcieliśmy o tym jak najszybciej zapomnieć. Ja też chodziłam z nauczycielami na piwo po zakończeniu roku . Oczywiście nie ze wszystkimi i to zaledwie kilka razy, ale w sumie nic dziwnego, skoro rok się kończy, a oni są dorosłymi ludźmi, kilka osób z mojej klasy również i ja. Chociaż wątpię, żeby któryś z nich mnie teraz pamiętał. Chyba, że przez moje zęby .

Jak już mówiłam na początku, to się nie zdarzy.... Już mam przedsmak tego, że się nie wydarzy, skoro wiele osób obiecuje mi wiele i nic z tego nie wynika. W przypadku Mishy już ze 4 osoby miały mu powiedzieć o mnie, jak go spotkają podczas konwentu i gadały z nim o wszystkim (jak tylko miał czas na to, oczywiście), ale jak o mnie miały wspomnieć, to ich "zatykało z wrażenia". Ja wiem, że przy Mishy może zatkać, ale o innych sprawach, to nie miały problemu z nim rozmawiać ;P. A przy Miguelu to jeszcze bardziej boli, bo ja "pukałam" do 1000 bram, nawet dokopałam się na necie do osób, które się uczyły/uczą w jego szkole, do osób, które z nim pracują, które go znają osobiście, które mają go "pod nosem" i za każdym razem kończyło się na obietnicach i kontakt się urywał. Nawet mi się udało napisać do kobiety z Televisy, która obiecała mu przekazać moje życzenia urodzinowe (2 razy) i w pewnym momencie po prostu nagle zamilkła. Nie mam pojęcia, czy życzenia dotarły, czy nie, szczerze w to wątpię przy moim "szczęściu". Tylko jedna, jedyna osoba, która pracuje w takim portalu na temat telenovel, obiecała mi, że spróbuje mi pomóc i poszła i się zapytała koleżanki z pracy, czy nie ma telefonu do MP, żeby się dowiedzieć, jak fan może złapać z nim kontakt. Ale Miguś ma telefon oznaczony jako prywatny, więc guzik z tego wyszło. Ale ona przynajmniej dotrzymała swojego słowa.

Wiesz, mam wrażenie, że on już wcześniej miał - albo myślał o kimś - kogoś. Pewne jego zachowania były bardzo dziwne, a moi rodzice nie spali nawet w jednym pokoju, odkąd pamiętam.

Pewnie, że na siłę, to by nie miało najmniejszego sensu. To byłoby jak posiadanie dziecka na siłę, bo "taka jest moda", więc tu by "wypadało mieć dobre stosunki z córką". Za to jakby to miało być szczerze, to tak.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kangaroo.1990
Obserwator


Dołączył: 13 Cze 2014
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:43:19 13-06-14    Temat postu:

Zmęczenie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Uczucia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin