Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

`DALEKO OD SIEBIE JEST NAM LEPIEJ!! +18 (ZAWIESZAM)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:12:53 29-01-10    Temat postu:

Z dedy dla czytających ;**


Odcinek 3

Daniel był wściekły! Georgia Ferrer posłała go do diabła! Nie, żeby coś do niej czuł. Nie, żeby mu na niej zależało. Ta mała była dobrym towarem. Mógł się przed nią pochwalić kolegom a przede wszystkim, rodzice ją uwielbiali. Nie wiedział, co widzieli w tej kretynce. Naiwnej, słabej, tchórzliwej... tak łatwo było ją zranić.
- Jeszcze mnie popamiętasz idiotko! Lepiej, żeby Ci przeszły fochy, bo gorzko tego pożałujesz maleńka. – mówił do siebie.


Był jednak ktoś, kto miał na ten temat zupełnie inne zdanie. Pragnął zemścić się na Gutierrezie i zniszczyć jego związek z uroczą panienką Ferrer. Kto to taki? Nikt inny, jak jego „przyjaciółka”, Nikki Brown.
- Wiedziałam, że kiedyś mi się przydasz! – sięgnęła po kamerę, podłączyła do DVD i puściła nagranie.
Film przedstawiał Nikki i Daniego, w niedwuznacznej sytuacji. Bardzo pikantny film porno. Szeroko rozwinięta gra wstępna i ostre piepszenie. W finale, chłopak wytrysnął wprost w usta dziewczyny.
- Ciekawe, co powie na to Twoja dziewczyna, Gutierrez? – zaśmiała się szyderczo.


Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko do własnych myśli.
- Chodźmy do gabinetu mojego ojca, tak nikt nie będzie nam przeszkadzał. – Diana pociągnęła Marcosa za rękę.
Marcos zatrzymał się, nie puszczając ręki Di. Nie wiedział dlaczego, ale ten gest bardzo mu się podobał i mógł jej na to pozwolić.
- A Twój tata, Diano?
Machnęła ręką.
- Wyszedł. O tej porze zwykle jest na siłowni.
Weszli do gabinetu, wciąż trzymając się za ręce. Diana spojrzała na ich splecione dłonie, potem na Marcosa. Pan Ferrer odkrył to, czego nie zauważył wcześniej. Diana, prócz bycia zaj*biście seksowną kobietą, miała również piękne oczy i delikatną, opaloną cerę.
Dianis jako pierwsza puściła dłoń Marcosa. Od trzymania go za ręce zdecydowanie, wolała coś innego. Wyobraziła sobie, jak pieści jego penisa, od czego zrobiła się jeszcze bardziej podniecona.
- Marcos. – szepnęła namiętnie. – Nie musisz się niczego bać, po prostu daj się poprowadzić...
Nie no. Teraz to k***a przesadziła!
- Wkur*iła mnie. Zaj*biście mnie ku*wa wku*wiła! Czy ona myśli, że jestem jakimś zniewieściałym prawiczkiem tylko dlatego, bo nie chce jej piepszyć?! Zaraz jej pokaże, jaki ze mnie prawiczek! Wezmę ją tu i teraz, na tym ku*wa zaje*istym biurku!
Odepchnął ją mocno od siebie tak, że straciła równowagę.
- Uraziły Cię moje słowa? Jeśli tak, to przepraszam. Zapomnijmy o tym... – rzekła skruszona.


Udała się do domu Bożego, do kościoła. Uklękła i przeżegnała się. Następnie skierowała swoje kroki do konfesjonału.
- Niech będzie pochwalony
- Na wieki wieków
Wzięła głęboki oddech. Wyznanie tego, co trapiło jej dusze było dla niej nie lada wysiłkiem. Czuła wstyd nie tylko przed samą sobą ale i przed księdzem, który miał ją wyspowiadać.
- Ojcze, zgrzeszyłam... i nie wiem, czy mam prawo prosić Pana o wybaczenie...
- Córko, grzeszyć jest rzeczą ludzką. Jeśli jednak głęboko żałujesz swoich grzechów, uzyskasz przebaczenie. Nie zapominaj, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym.
- Nie wiem, od czego zacząć.
- Najlepiej od początku.


- Ku*wa, zrozum w końcu, że nigdy nie dotknę Cię chociażby palcem. Nie podobasz mi się ani trochę, Montenegro!
Lodowaty ton jego głosu i ostre słowa zraniły ją. Jaką była idiotką. Myślała, że będzie ją kochał a tymczasem on najzwyczajniej w świecie chciał ją poniżyć!
- Ah, tak. – szepnęła. – Więc po jakiego grzyba chciałeś ze mną rozmawiać?!
Zranił ją. Zauważył to. W jej lazurowych oczach, które jeszcze przed chwilą płonęły pożądaniem dostrzegł smutek. A dobrze jej tak!
- Chciałem zakończyć ta głupią, bezsensowną wojnę między nami. Z Tobą jednak nie można jak z człowiekiem.
- Proponujesz mi przyjaźń? – roześmiała się szyderczo. – Nie szukam przyjaciela!
Znów wyprowadziła go z równowagi. Nie mógł znieść jej towarzystwa. Wywoływała w nim mieszane uczucia. Z jednej strony miał ochotę się z nią pieprzyć, z drugiej mocno jej przyłożyć. Nie mógł jednak zapomnieć, że była kobietą.
- Diana, do jasnej cholery!! – potrząsnął nią mocno. - Skoro mamy przebywać pod jednym dachem 12 godzin, wypadałoby dojść do jakiegoś porozumienia, dla dobra nas wszystkich!! Nie uważasz?!
- Chcesz mieć przyjaciółkę, będziesz miał przyjaciółkę! Prędzej czy później będziesz mnie błagał na kolanach, żebym była Twoja!
- Masz rację, niech Ci będzie. Zatem, przyjaciele? – wyciągnęła ku niemu rękę.
Uścisną jej dłoń. To był błąd. Przeszył go dreszcz. Poczuł narastające podniecenie. Zauważyła jego zdenerwowanie. Uśmiechnęła się figlarnie, oblizała wargi. Miał ochotę się na nią rzucić. Jego ręce zatrzymały się nad jej piersiami, jednak w ostatniej chwili zdążył się powstrzymać i niemal wybiegł z gabinetu. Diana zaśmiała się triumfalnie.


Georgia usłyszała dzwonek do drzwi.
- Wynoś się, Daniel! Nie chcę Cię oglądać, parszywa gnido!
Osoba, stojąca za drzwiami uśmiechnęła się pod nosem.
- Pójdzie mi łatwiej, niż sądziłam – pomyślała.
Panienka Ferrer widząc jednak, że nieproszony gość nie ma zamiaru odstąpić, odetchnęła głęboko i podeszła do drzwi. Otworzyła je.
- Ty?
Była naprawdę zdziwiona. Nicola Brown nie należała do osób, które wzbudzały jej sympatię. Z resztą, w życiu zamieniła z nią zaledwie kilka zdań.
Dziewczyna uśmiechnęła się fałszywie.
- Co jest, Gia? Nie cieszy Cię wizyta koleżanki z roku?
Co za kretynka. Gia miała ochotę wyrzucić ją z domu, jednak nie należała do osób, które okazują komuś brak szacunku.
- Nie, po prostu mnie zdziwiłaś. Wejdź proszę. – gestem zaprosiła ją do środka.


- Wiele lat oszukiwałam własną siostrę. Zdradzałam ją z jej własnym mężem, kiedy ona dała mi dach nad głową i nigdy nie oczekiwała niczego w zamian. Nie pracowałam, wszystko miałam podane na tacy... Chciałam wyznać jej prawdę, jednak nie potrafiłam się na to zdobyć. Kiedy w końcu się odważyłam było już za późno... ona odeszła. – szlochała cicho Olga.
- Dzisiaj nie otrzymasz ode mnie rozgrzeszenia. Czujesz skruchę, jednak to za mało. Musisz odpokutować swoje grzechy. Wróć tu, gdy się nawrócisz.
- Dziękuję, ojcze.


- Co Ci jest, przyjaciółko? Ktoś zrobił Ci coś złego? – Nikki z udawaną czułością pogłaskała Gię po głowie.
- Daj spokój, Nikki. Lepiej powiedz mi, po co przyszłaś? Chyba nie po to aby pytać o moje samopoczucie, hę?
Georgia z natury była naiwna, jednak w tej dziewczynie było coś co sprawiało, że nie darzyła jej zaufaniem.
- Nie musisz nic mówić, znam prawdę.
- Ah, doprawdy? Nie mów. – Gia przekręciła oczami.
Ta dziewczyna zaczynała grać jej na nerwach. Jakim, cholernym prawem wtrąca się do jej życia? Za kogo się uważa?
- Ten powód ma imię. Daniel Gutierrez.
Gia spojrzała na towarzyszkę zdziwiona. Nie było tajemnicą, iż była dziewczyną Daniela, jednak skąd Nikki miała wiedzieć o ich problemach?
- Zdziwiona? Zanm go lepiej, niż Ci się wydaje. Daniel Gutierrez nie należy do osób, którym można ufać. Nie zasługuje ani na Ciebie, ani na żadną inną kobietę...
- Do czego zmierzasz, Nicol? Przyszłaś prawić mi morały? – Gia była coraz bardziej zdenerwowana i nie ukrywała tego.
- Spokojnie kochanieńka, złość piękności szkodzi. – panienka Brown uśmiechnęła się głupkowato. – Mam dla Ciebie przeuroczy filmik, który na pewno Ci się spodoba. – mrugnęła.


Marcos zamknął się w swoim pokoju i rzucając na łóżko, westchną głęboko. Nie mógł przestać myśleć o Dianie. Ta dziewczyna była jego zgubą, po trochu zaczynała być także jego obsesją. Tak blisko, a tak daleko. Cóż, nie dla psa kiełbasa. Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie, pierwszą kłótnię...


Dopiero teraz spostrzegła, że nie są sami. W drugim końcu salonu stał mężczyzna, ubrany w czarny garnitur. Przyglądał się wiszącym na ścianie, obrazom Van Ghoga.
Wpatrywała się w niego dłuższą chwilę, aż w końcu odwrócił się i ich spojrzenia się spotkały.
- Co za dziwaczka. –pomyślał.
Dianis miała na sobie czarny płaszcz do kostek, czarną chustkę i ciemne, przeciwsłoneczne okulary. No tak, nie mogła pozwolić, aby przypadkiem ktoś ze znajomych ją rozpoznał. Przecież wystawiłaby się na pośmiewisko.
- O ja pierdole! Grecki Bóg! Nie miałabym nic przeciwko, gdyby przeleciał mnie na tylnym siedzeniu. –Dianie zrobiło się gorąco na samą myśl.
Usiłowała sobie wyobrazić, jak wyglądałby bez tego sztywnego wdzianka. Natomiast Marcos próbował rozgryźć, dlaczego ta dziwna istota tak mu się przygląda.
-Czy ja k***a, wyglądam jak debil?
Mierzyli się wzrokiem. Wojnę spojrzeń przerwał głos Edwarda. Dopiero teraz odwrócił się w ich stronę.
- Diana! Co Ty masz, kurde blaszka na sobie?! – Edward był na tyle zdziwiony, co przerażony.
- Tatku, wiesz doskonale... – ucięła, spoglądając przez ramię na Marcosa.
Stał tuż za nią, niemal czuła na policzku jego gorący oddech. Znów uderzyła ją fala gorąca.
-No, dobrze już. – westchnął ciężko. – Marcosie, poznaj moją córkę – zwrócił się do mężczyzny.
Diana odwróciła się w jego stronę.
- Diana Maria Eleonora Montenegro – wyciągnęła ku niemu dłoń.
- Diana Maria Eleonora Montenegro? Czy ją k***a, pojebało? A myślałem, że wehikuł czasu nie istnieje! O losie! To dziewczyna rodem ze średniowiecza!
Skrzywił się lekko.
- Marcos Ferrer – uścisnął delikatnie jej dłoń.



- Co Ty, do licha wyprawiasz?! Masz natychmiast przestać, bo inaczej będę zmuszony powiedzieć o wszystkim Twojemu ojcu!
- Nawet się na waż! – warknęła. – Jeśli to zrobisz powiem, że mnie napastowałeś. Ciekawe, komu uwierzy?
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca.
- Ta bezczelna smarkula za dużo sobie pozwala! Ma k***a szczęście, że jest kobietą. Cwaniara.

Diana postanowiła sobie odpuścić, na razie. Marcos odpalił silnik i ruszył. Żadne z nich nie odezwało się przez całą drogę. Głos zabrała Diana, dopiero wtedy, kiedy Marcos zatrzymał się na parkingu.
- Przyjedź po mnie! – rozkazała.
- Wykonuję polecenia Twojego ojca, nie Twoje. – odparł spokojnie Marcos, chociaż w środku aż się w nim gotowało.
Nie chciał przez tą małą stracić pracy. Posada szofera zapewniała mu byt a co najważniejsze, jako szofer nie wzbudzał podejrzeń...
Diana prychnęła i wyszła z samochodu, trzaskając drzwiami.
- Masz tupet, maleńka – Marcos zachichotał.



Gia nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Jeśli śmierć za życia jest możliwa, to ona była już martwa. Wszystko to, co się działo napływało do niej z prędkością światła i uderzało z niewiarygodną siłą w jej wrażliwe serduszko. Jak kretynka wierzyła w jego puste słowa, mówiące o miłości, o spędzeniu reszty życia właśnie z nią. Właśnie płaciła za swoją dobroć i naiwność. Jak bardzo go nienawidziła. Jak bardzo nienawidziła Nicoli Brown, która miała tupet przyjść tu i pokazać jej ten film. Nie myśląc wiele, rzuciła się na dziewczynę. Chociaż nie należała do osób, które uciekają się do przemocy, to w tej sytuacji musiała dać
upust wszystkim złym emocjom, które się w niej nagromadziły.
- Ty k***o! Jak mogłaś?! Jesteś zwykłą, szmatą! – wyrywała jej włosy, wbijała paznokcie w skórę. – Na dodatek miałaś czelność tu przyjść, zabije Cię zdziro!
Wymierzyła jej kilka ciosów w nos, po czym zakrwawioną wyrzuciła z mieszkania. Rzucała wszystkim, co miała pod ręką. Tłukła wazony, porcelanę, talerze... a kiedy wyładowała całą złość, opadła na podłogę i zwinęła się w kłębek. Ogarnęła ją fala bólu... nie miała nawet siły, by płakać. Potem była już tylko ciemność...zatopiła się w jej otchłani...

Oj, nie wyszło tak, jak trzeba Uznajcie tamto, za zapowiedź 4 odcinka


Zapowiedź odcinka IV

Marcos poczekał, aż Diana zniknie za zakrętem. Nie zastanawiając się dłużej wyszedł z auta i podążył za nią. Zniknęła za rogiem, zupełnie nie wiadomo gdzie. Jakby wiedziała, że pójdzie za nią. Była to uboga dzielica, na obrzeżach miasta. Nie było tu żywej duszy. Nagle jego wzrok utkwił w jednym punkcie. Nieco dalej, stała grupka młodzieży. Budynek, przed którym się znajdowali był duży i ekskluzywny. Przypominał jakąś dyskotekę. Pan Ferrer podążył szybkim krokiem w kierunku tego obiektu.


- Lubisz to?!
- Co?
- Kiedy jakiś facet obmacuje Twój tyłek!
- Aaa! To tu Cię boli! Przyznaj się, jesteś zazdrosny!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowitka001
Komandos
Komandos


Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Monterey
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:36:22 29-01-10    Temat postu:

Odcinek 3
Świetny!! Po prostu niesamowity!
Nie wiem co napisać!
Kurcze aż chce wiedzieć co będzie w czwartym!
Kiedy new?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:52:11 29-01-10    Temat postu:

Trudno mi powiedzieć, kiedy znajdę czas i kiedy sie zmobilizuję
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowitka001
Komandos
Komandos


Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Monterey
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:12:23 29-01-10    Temat postu:

No to się mobilizuj bo ja tu czekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:38:23 01-02-10    Temat postu:

jutro może dodam odcinek, jak dam radę xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:29:28 09-02-10    Temat postu:

moja kochana ;DD
ta twoja telka to istne cudo;D
odcinki przepiękne;D
czekam na newsika tylko nie wiem kiedy sklomentuje;/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:56:54 09-02-10    Temat postu:

Justyś ; * xD Jo dziękować xD Już myślałam, że nikt nie czyta tak pustką wieje xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:47:50 11-02-10    Temat postu:

Robuś pewnie że czytam jak tylko mogę, ale wiesz jak to jest z komentami, jak jestem u kumpeli to ledwo zdanżam zeby wasze tele przeczytać, a na komentowanie już nie stety nie mam czasu;(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:59:37 12-02-10    Temat postu:

Justynko, ja mówiłam ogólnie Doskonale Cię rozumiem i współczuję, masz nieciekawie...a co z tym Twoim netem, kiedy już będzie ok?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 2:06:02 14-02-10    Temat postu:

już jest ok:)
mam już w końcu necika;D
a ty wstawiaj cinka;DD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:59:39 15-02-10    Temat postu:

koleżanko a może koleżanka by tak dodała odcinek;DD co ile można czekać ja tu ciekawa jestem co będzie dalej;p
i zapraszam do siebie:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:26:52 19-02-10    Temat postu:

Z dedy dla Justyśki, za to, że jest wierną czytelniczką mojego opowiadania : **


Odcinek 4


- Rozumiesz? Ja już nie wiem, co mam robić. – żaliła się przyjaciółce Diana.
Cynthia siedziała na krześle obrotowym przy biurku i malowała paznokcie. Przewróciła oczami i odwróciła się w stronę dziewczyny.
- Widocznie za mało się starasz, przyjaciółko. Postaw wszystko na jedną kartę. Zrób tak, żeby nie mógł Ci odmówić.
- Że niby jak? – Diana leżała na sofie i masowała sobie skronie. – Jeżeli to, że usiadłam mu okrakiem na kolanach pół naga nie pomogło, to ja już nie wiem co mam robić.
- Pierwszy raz widzę, żeby facet był tak niedostępny. Musisz posunąć się dalej, kochanie. Jeżeli to nie pomoże, to po prostu daj sobie spokój. Ten facet musi być idiotą, jeżeli kobieta pcha mu się do łóżka, a on ma to gdzieś. A może... może on jest gejem?
Diana zerwała się na równe nogi.
- Przestań, CA! Nawet tak nie mów, bo zwariuję! Kiedy zasugerowałam, że jest prawiczkiem, to się na mnie obraził! Wykrzyczał mi prosto w twarz, że go nie pociągam! Oh, ja przez niego oszaleję! Zachowuję się jak jakaś erotomanka! – Di krzyczała jak opętana. – Cholera, Cyn, gdybyś go tylko zobaczyła! To istny bóg!
Panienka Dominguez wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- Nie pie*dol? Powiedział Ci, że go nie pociągasz? A Ty dalej coś sobie próbujesz? – teraz już tarzała się po podłodze ze śmiechu.
- Naprawdę, bardzo, bardzo... auć!
CA podeszła do „przyjaciółki”.
- Di? Dobrze się czujesz? – spytała z „troską”.
- Cholernie rozbolała mnie głowa. – odparła dziewczyna z przekąsem.
- Połóż się.
Ułożyła dziewczynie poduszkę pod głową. Następnie podała tabletkę i szklankę wody.
- Weź to i popij, powinno Ci pomóc. – uśmiechnęła się sztucznie.
Diana po chwili zasnęła, a jej towarzyszka zaczęła rozglądać się uważnie po pokoju. Wrzuciła kilka drobnych świecidełek do torebki. Następnie zaczęła przeglądać szafy z ubraniami. Di się przebudziła.
- CA? – otworzyła oczy. – Co robisz?
Cynthia porwała jakąś sukienkę i zaczęła przykładać ją do siebie.
- Aj, przyjaciółko. Nigdy nie widziałam Cię w tej sukience, jest piękna.
Diana przeciągnęła się i ziewnęła.
- Szczerze mówiąc, nigdy jej nie lubiłam. Jest Twoja. – uśmiechnęła się.
- Dzięki, Di. – Cynthia przytuliła dziewczynę.


- Gia? – Marcos dobijał się do mieszkania siostry.
Miał mętlik w głowie. Przeklęta, cholerna, piepszona Montenegro nie dawała mu żyć! Nie dosyć, że tak go irytowała to jeszcze nie mógł wymazać jej z pamięci. Czasami wolałby zapomnieć o wszystkim, stracić grunt pod nogami i po prostu ją posiąść! Czuł, że jeśli nie będzie jego, nie będzie normalnie funkcjonował. Była jego fantazją seksualną, największym w życiu obiektem pożądania, a do tego nieosiągalnym!
Zniecierpliwiony zwłoką siostry, zaczął szukać w kieszeniach spodni kluczy. Przekręcił klucz i wszedł do środka. To, co zobaczył przeraziło go nie na żarty.
- Gi, siostrzyczko! – podbiegł do siostry i wziął ją w ramiona. – Moja maleńka... co się stało? Georgia, otwórz oczy! – złapał ją za ramiona i mocno potrząsnął.
Widząc, że dziewczyna nie reaguje, wyciągną z kieszeni spodni telefon i zadzwonił na pogotowie.


Diana, pogrążona w głębokim śnie, z szerokim uśmiechem na ustach, przewróciła się na drugi bok. O czym śniła? Nietrudno się domyślić.

- Diana? Kochanie? – Marcos obsypywał śpiącą dziewczynę pocałunkami.
- Mhm – mruknęła jak kotka, zadowolona i przeciągnęła się.
- Dobrze Ci ze mną było? – uśmiechną się figlarnie.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo – oblizała wargi.
- Może to powtórzymy, co? – wgryzł się w jej szyję, wziął w ramiona i zanurkował pod kołdrą.


- Oh! – jęknęła w śnie dziewczyna.
- Diana? Co Ty robisz? – do pokoju dziewczyny wszedł Edward. Odezwał się na tyle głośno, że dziewczyna przebudziła się.
- Tatuś – podskoczyła. Czyżby mówiła przez sen? Usłyszał to?
- Że niby co robię?
- Nie wiem. Jęczałaś.
Spłonęła rumieńcem.
- Coś Ci się przesłyszało. Niby dlaczego, miałabym jęczeć? Czasami jesteś taki zabawny. – uśmiechnęła się ironicznie. – Co Cię do mnie sprowadza?
- Cynthia mówiła, że męczą Cię bóle głowy.
- Ah, to. Wzięłam tabletkę i mi przeszło.
- Cieszę się, nie widziałaś może Marcosa?
Diana spoważniała.
- Marcosa? Nie, niby dlaczego?
Edward usiadł obok córki na sofie. Diana podkuliła nogi i okryła się kocem.
- Ah – westchnął. – Wy dwoje, nie przepadacie za sobą. Zauważyłem to. Może i jestem stary, ale nie głupi.
- Masz rację... z resztą, co mnie obchodzi Twój od siedmiu boleści szoferuniu! – fuknęła.
- Nie denerwuj się, córeczko. Mój? To Ty nic nie wiesz?
- Nie rozumiem, do rzeczy tato. – westchnęła, znudzona. Rozmowy na temat Ferrera były dla niej uciążliwe.
- Otóż, doszedłem do wniosku, że on bardziej przyda się Tobie, niż mnie.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Od dzisiaj, Marcos jest na każde Twoje zawołanie. Będzie Cię zawoził, kiedy i gdzie tylko zechcesz.
- Serio? Dziękuję tatku, tego właśnie było mi trzeba! – rzuciła się Edwardowi na szyję i cmoknęła w policzek.


- Co z nią będzie? Wyjdzie z tego? – Marcos rozmawiał z lekarzem, który przyjął jego siostrę.
- Myślę, że to nic poważnego. To znaczy, zależy, z której strony na to spojrzeć. Pańska siostra ma się dobrze fizycznie, czego nie można powiedzieć o jej psychice. Czy pani Georgia miewa stany depresyjne?
- Ależ skąd! To najszczęśliwsza, najbardziej optymistyczna osoba, jaką znam!
- Dziwne. Nie wygląda to najlepiej. Niech odpoczywa, jutro może zabrać ją pan do domu. Radziłbym umówić ją z psychologiem. Depresja może doprowadzić do prób samobójczych.
- Tak, wezmę to pod uwagę. Mogę się z nią zobaczyć?
- Oczywiście, proszę jednak zważać na to, co pan mówi. Pacjentka nie powinna się denerwować.


- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Czyżbyś wróciła do tatusia?
W drzwiach Gutierreza stanęła panienka Brown. Daniel powitał ją z szyderczym uśmiechem na ustach, gestem zapraszając do środka.
- Nie kpij. Zobacz, co mi zrobiła ta mała suczka. – rzekła poirytowana dziewczyna, zdejmując okulary przeciwsłoneczne.
Daniel wybuchnął śmiechem.
- No nieźle, maleńka. Kto Cię tak urządził?
- Twoja przyjaciółeczka.
- A mianowicie?
- Georgia Ferrer.
Chłopak poczerwieniał ze złości.
- Co jej powiedziałaś, suko?! Mów! – szarpnął nią.
- Prawdę!
- dzi**a! – wymierzył jej siarczysty policzek. – Stąpasz po kruchym lodzie!
- Nie ważne! Teraz jesteśmy kwita!
- Ty zdziro! – zamachnął się, chcąc uderzyć ją po raz kolejny.
- Chwilunia, złotko! Nie dotykaj mnie, bo nie ręczę za siebie! – ścisnęła jego rękę.
- Wyp*erdalaj! – pociągnął ją za włosy, kopną w tyłek i wyrzucił za drzwi.


- Mała, zobacz, co Ci przyniosłem. – Marcos wszedł na salę, w której leżała jego siostra. – Niebieskie, Twoje ulubione. – postawił bukiet niebieskich róż w wazonie.
Nie zauważyła nawet, jak wszedł. Była nieobecna. Martwym wzrokiem patrzyła w ścianę.
Chłopak usiadł przy łóżku siostry. Ujął jej dłoń, muskając ją delikatnie wargami.
- Co się stało, kochanie? – odgarnął kosmyk jej włosów za ucho. – Dawniej mówiłaś mi o wszystkim. Jestem tutaj z Tobą i wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wyjdź!
- Co?
- Wyjdź proszę, Marcosie. Chcę zostać sama. – spojrzała na niego pusto.
Wyszedł. Zrobił to, o co go poprosiła. Cholera, ten doktorek miał rację... z jego małą siostrzyczką było źle, naprawdę źle. Nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Jej śliczne, zielone oczy nie śmiały się tak, jak zawsze. Teraz gościł w nich ogromny smutek, ból i nostalgia...


Kilka godzin później, dom państwa Montenegro...
Pan Ferrer leżał na łóżku, w swoim pokoju, rozmyślając o Gii. Usłyszał ciche pukanie do drzwi.
- Proszę. – rzucił od niechcenia.
W progu stanęła panienka Montenegro. Wyglądała pięknie, zjawiskowo. Miała na sobie obcisłą, małą czarną. Sukienka była tak kusa, że ledwo zasłaniała pośladki. Zdobił ją szeroki, złoty pasek. Do tego wiązane, złote sandałki, na 10-centymetrowym obcasie.
- Diana. – westchnął.
- Też się cieszę, że Cię widzę, Marcosie. – wparowała, jak burza do pokoju, trzaskając drzwiami. – Mógłbyś tu przewietrzyć od czasu, do czasu. Śmierdzi stęchlizną...
- Daruj sobie te złośliwości. Nie jestem w nastroju.
- Guzik mnie to obchodzi, Ferrer. Wychodzimy.


Milczeli całą drogę. Marcos zatrzymał się we wskazanym przez Dianę miejscu.
- Można wiedzieć, co Ci jest? – cieszę przerwała Di. – Wyglądasz, jakby Ci stara kopnęła w kalendarz.
- Czy mogłabyś chociaż raz się przymknąć, wredna małpo?
- Nie no, to już jest szczyt bezczelności! Człowiek się martwi, a co dostaje w zamian?
- Moja siostra jest w szpitalu, pusta idiotko! To dla Ciebie takie zabawne?
- Boże mój! Marcos, nie widziałam. Przykro mi, naprawdę. Mogę Ci jakoś pomóc? – położyła swoją dłoń, na jego dłoni.
- Zostaw. – strzepnął jej dłoń, ze swojej dłoni. – Powinnaś już iść.
- Nie życzysz mi udanej zabawy?
- Miłej zabawy, Di.
- Dziękuję... i nie martw się już, wszystko będzie dobrze. – musnęła jego policzek i szybko wyszła z samochodu, bojąc się jego reakcji.
Marcos poczekał, aż Diana zniknie za zakrętem. Nie zastanawiając się dłużej wyszedł z auta i podążył za nią. Znikła za rogiem, zupełnie nie wiadomo gdzie. Jakby wiedziała, że pójdzie za nią. Była to uboga dzielica, na obrzeżach miasta. Nie było tu żywej duszy. Nagle jego wzrok utkwił w jednym punkcie. Nieco dalej, stała grupka młodzieży. Budynek, przed którym się znajdowali był duży i ekskluzywny. Przypominał jakąś dyskotekę. Pan Ferrer podążył szybkim krokiem w kierunku tego obiektu.
- Dziwne – mruknął.
Wszedł do środka, rozejrzawszy się dokładnie. No tak, teraz wszystko było jasne. Nielegalny biznes. Małolaty tańczące na rurach, schody prowadzące do raju...burdel. Był w niebie. Miał teraz okazję wyładować swoje napięcie seksualne, żeby przestać tyle myśleć o Dianie. Właśnie. Diana. Zupełnie o niej zapomniał... co ta mała znowu wykminiła?
Dostrzegł ją w tłumie tańczącej młodzieży. Z resztą, trudno było jej nie zauważyć. Iskrzyła... lśniła, niczym diament. Nieco nieoszlifowany, jednak diament. Przyciągała tłum napalonych mężczyzn, niczym magnez. Podszedł bliżej. Tańczyła z jakimś typem... ale jak tańczyła! On trzymał rękę na jej pośladku! Nie wiele myśląc, sprzedał facetowi pniaka. Diana złapała go za rękę i pociągnęła za sobą przez tłum.
- Co tu robisz?! – krzyknęła w jego stronę.
- Co?!
- Pytam, co tu robisz?! – wrzasnęła mu do ucha.
- Spokojnie, nie musisz się tak wydzierać! Śledziłem Cię!
- Cooo?! – prychnęła.
- Byłem ciekaw, dokąd idziesz, z tyłkiem na wierzchu!
- O czym Ty, do jasnej cholery mówisz, Ferrer?!
- Lubisz to?!
- Co?!
- Kiedy jakiś facet obmacuje Twój tyłek!
- Aaa! To tu Cię boli! Przyznaj się, jesteś zazdrosny!
- Nie bądź śmieszna! Po prostu nie mogę patrzeć, jak się kurwisz!
Chciała uderzyć go z pięści w nos, jednak on złapał ją mocno za nadgarstek i pociągnął na parkiet.
- Teraz my sobie zatańczymy!
Diana, zła na Marcosa, trzymała się od niego z dystansem. Żeby zrobić mu na złość, uwodziła innych mężczyzn. Przyciągną ją do siebie jednym, stanowczym ruchem. Spojrzeli sobie w oczy, walcząc na spojrzenia. Nie miała szans, był silniejszy. Przywarł do niej całym ciałem, ocierając się o nią w tańcu. Poczuła jego nabrzmiałą męskość. Teraz to ona była górą.
Nie wytrzymał narastającego podniecenia. Wplótł palce w jej włosy i naparł na jej wargi swoimi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:54:45 20-02-10    Temat postu:

oo ja jest cinek a nie zaóważyłąml./ no ale na szczęcie juz wiem że jst;p
hhah jęki przez sen no nieźle;D się tatus ździwił;D ale teraz bedzie miała Marcosa na zawołanie;d
jaa no śledził no i wyśledziła;D haha zazdrosny;D i dobrze;D
mnimm pocałunek;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:55:36 20-02-10    Temat postu:

aa no i cinek boski;D
czekam na newsa:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:01:12 21-02-10    Temat postu:

Może jutro, nie wiem nie wiem xD
biedny Marcos, już nie potrafi nad sobą panować xD w nast. odcinku wyjdzie, co przeskrobał xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 6 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin