Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

GETTO - Śmierć żydom *101* 23.05.2010
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 58, 59, 60, 61  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:13:43 06-09-09    Temat postu:

Podziękowania dla Ślimaka, BlackFalcon i Ligii

Odcinek do getta wstawiam teraz, a do BB postaram się jak najszybciej napisać.

Odcinek 95

Obserwowała piękne kwiaty. Jednak zamiast ich uroku widziała jak odbijają złość, nienawiść i cierpienie…
Życie jest walką, a każdy dąży do tego, żeby przetrwać.
Ale tak właściwie to, po co to wszystko? Nie lepiej poddać się i zanurzyć się w bezkresnej radości? Ludzie potępiali takie zachowanie. Ona sama niekiedy również. Jednak obserwowanie rzeczywistości budziło w niej zwątpienie. Przestawała widzieć jakikolwiek sens tej nieustającej walki, tej przepełnionej wzajemną nienawiścią zabawy w ludziki… Nie tego pragnęła jej dusza.
Nagle Miriam zdała sobie sprawę, że nie jest sama w ogrodzie. Odwróciła się i ujrzała zarumienioną twarz Mateusza. W rękach trzymał czerwoną różę, którą prawdopodobnie przed chwilą zerwał z ogrodu.
Pomyślała o nim jak o natręcie. Nie miała ochoty rozmawiać, ani z nim, ani z nikim innym. Po prostu zwątpiła w jakikolwiek sens.
Mateusz wyglądał jednak tak, jakby każde złe słowo z jej strony zadało mu olbrzymi cios.
Dlatego Miriam postanowiła milczeć.
Natomiast Mateusz zaczął…
Nie było to dla niego przyjemne. Zdecydowanie wolał, gdy druga strona pierwsza wydobywała z siebie głos. Niestety Miriam nie wykazała takiej inicjatywy.
- Ładnie wyglądasz – rzekł. Nie mógł przecież od razu przejść do konkretów.
- Dziękuję – odpowiedziała Miriam głosem pozbawionym emocji.
Mateusz chwilę zastanowił się nad tym, co teraz zrobić. Po chwili przypomniał sobie o róży w jego rękach.
- To dla ciebie – powiedział.
- Dziękuję.
W jej głosie znów nie było słychać emocji. Mateusz zaczynał się denerwować.
- Posłuchaj, widzę, że naprawdę jesteś taka samotna… żal mi ciebie…- mówiąc te słowa, palił się ze wstydu. Wiedział, że już popełnił błąd. Jednak milczenie Miriam budziło w nim dezorientację.
- Ech, Miriam pamiętasz o obietnicy? – postanowił jednak przejść do konkretów.
- Pamiętam – odrzekła Miriam, krzywiąc się.
- Tak więc?
- Dobrze, wyjdę za ciebie – odpowiedziała Miriam.
Było jej wszystko jedno. Bill prawdopodobnie nie żył, Henryk, Maja, Maria, Adam również… Przestała widzieć jakikolwiek sens. Więc niby, dlaczego nie ma uszczęśliwić tego młodzieńca? Przecież nie ma już nic do stracenia.
- Wiedziałem, że się zgodzisz! Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy! Zobaczysz, będziemy najpiękniejszym małżeństwem w dziejach świata! – zawołał uradowany Mateusz. Miał ochotę skakać ze szczęścia. Radość, która wypełniała jego serce była zbyt wielka, aby mógł ją udźwignąć.

***

Amelia patrzyła z nienawiścią na powiększający się brzuch. Roman myślał, że to jego dziecko. Ona również chciałaby w to wierzyć. W końcu istniało takie same prawdopodobieństwo, że ojcem jest Roman jak i Henryk. Mimo to cały czas jej serce było gnębione myślą, że nosi w sobie potomka Żyda. Koszmary senne wciąż nie dawały jej spokoju. Często widziała kołyskę i uśmiechniętą twarz Henryka, która zabawiał jej dziecko… twierdząc, że jest jego ojcem.
Pół roku temu obiecała mu, że go uwolni. Obietnicy tej nie dotrzymała, choć Henryk trzymał usta zamknięte na kłódkę. Nikomu nie zdradził ich tajemnicy.
Amelia cieszyła się z jego naiwności. Przecież trzeba być prawdziwym „durniem”, żeby pozwolić się oszukać w ten sposób. Typowa cecha dla ludzi „dobrych”. Dlatego Amelia zawsze wolała stać po stronie ciemności.
Mimo to, ostatnim razem, gdy była w więzieniu, Henryk krzyczał groźby w jej stronę. Nawet komuś tak łagodnego i cierpliwemu jak on w końcu puściły nerwy. Amelia nie reagowała, patrząc na niego jak na wariata. Mimo to w jej sercu rozwijała się złość i nienawiść.
Pewnego dnia stwierdziła, że nie może już dłużej znieść tego, że Henryk żyje.
- Romanie, zabijmy go – rzekła do swojego towarzysza, który teraz był jej narzeczonym.
Zdziwiony Romek spojrzał na nią i odrzekł:
- Jesteś pewna? Nie będziemy mieli, z kogo się zbijać.
- Ech, po świecie chodzi milion innych sierot! Hitler jeszcze nie zamordował wszystkich… A ja nie mogę dłużej tego znieść! Ten podgatunek człowieka działa mi na nerwy. Oszczędź mi ich, Romku. Przecież wiesz, że będąc w ciąży powinnam się oszczędzać.
- W sumie to mi jest obojętne czy Henryk żyje czy nie. Możemy go zamordować.
Gdy tylko wypowiedział te słowa, Amelia uśmiechnęła się z satysfakcją.

Zastali go zamyślonego i zapatrzonego przed siebie. Henryk żył w swoim własnym świecie i jak zwykle bujał w obłokach.
„Taki człowiek i tak nigdy nie nadawał się do życia” – Amelia próbowała pocieszyć się tą myślą. Mimo, iż pragnęła jego śmierci, bała się. Nie widziała nic złego w morderstwie, ale do tej pory nikogo nie zabiła. Trudna sytuacja sprawiła, że jej system wartości (a raczej jego brak) ulegał unicestwieniu w wyniku, czego budziły się w niej (ludzkie?) uczucia.
- Ty go zabij – rzekła do Romana, podając mu nóż.
- Jak sobie życzysz, królewno.
Roman wziął od niej nóż i podszedł do Henryka. Zaczął coś do niego mówić. Z pewnością były to szyderstwa i obelgi.
„Ciekawe, czy on również ma wyrzuty sumienia” – zastanawiała się Amelia. Nie widziała jednak w jego oczach strachu, lecz… obłęd. Ten sam obłęd i fascynację, z którą wykonywał wszystkie czynności życiowe. Czyżby teraz również uważał, że wypełnia jakąś przysługę Hitlerowi?
Roman wyciągnął z kieszeni nóż. Z pewnością już za chwilę wbije go w samo serce Henryka…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:20:32 06-09-09    Temat postu:

Początek podobny do moich przemyśleń czasami, tylko, że ja nie myślę o oddaniu się radości, a czemu innemu, jak mam zły humor. Walka, życie to ciągła walka i to męczy, tak straszliwie czasem męczy...Miriam chce chociaż - skoro już straciła w swym mniemaniu wszystko - dać szczęście Mateuszowi - ale czy w ten sposób na pewno go uszczęśliwi?

Nie wierzę, że Roman zabije Henryka, z całą pewnością Amelia na to nie pozwoli, być może jej też się coś przy tym stanie. Mimo wszystko kryją się w niej lepsze uczucia, niż w Romku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:26:05 06-09-09    Temat postu:

Miriam myślała o oddaniu się radości związanej ze śmiercią
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 10:13:42 07-09-09    Temat postu:

Kolejny wspaniały odcinek. Opłaciło się czekać. Choć mam nadzieję, że jednak BB pojawi sie równie szybko, bo ucichło tam ostatnimi czasy i to bardzo .
Miriam już nic nie cieszy. W końcu co ma do stracenia. I tak rzeczywistość w jakiej żyje pozwala jej się cieszyć myślą o śmierci. Trochę mało optymistyczna perspekltywa życiowa, ale w takim środowisku to jedna nadzieja. Przecież to jest koszmar na jawie.

Cytat:
Nie widziała nic złego w morderstwie, ale do tej pory nikogo nie zabiła. Trudna sytuacja sprawiła, że jej system wartości (a raczej jego brak) ulegał unicestwieniu w wyniku, czego budziły się w niej (ludzkie?) uczucia.


Świetne zdanie. Dokładnie tak. Każdy ma jakiś system wartości. Czasami można go określić Antysystemem. Ciekawie to opisałaś, nie dałaś nam dokładnei do zrozumienia co myśli Amelia. Zupełnie jakby autorka nie była świadoma losu swojego bohatera. Wspaniałe.
No i przerwać w takim momencie! Oby szybko newik się pojawił, choć ja też jak poprzedniczka stawiam na to, że Henryk jednak przeżyje.

Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 10:14:01 07-09-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:21:13 02-10-09    Temat postu:

Podziękowania dla BlackFalcon i Ślimaka

Odcinek 96

Roman przyłożył nóź do serca Henryka. Od zamordowania Żyda dzieliły go tylko chwile.
Nagle poczuł przerażający zapach spalenizny. Zaniepokojny , oddalił ostre narzędzie od Henia i spytał Amelii:
- Czy czujesz to, co ja?
- Coś tu nieładnie pachnie – usłyszał w odpowiedzi. - Tak jakby się paliło… Pójdę się rozejrzeć.
Powiedziawszy to, Amelia zniknęła z pola widzenia Romana. Męzczyzna znów przyłożył nóż do serca Żyda. Tym razem również coś mu przeszkodziło.
- AAA! Pożar! – usłyszał przerażony krzyk Amelii.
Roman poczuł jak paraliżuje go strach. Śmierć w płomieniach była najgorszą rzeczą, jaka mogła spotkać człowieka. Panika spowodowała, iż zupełnie zapomniał o zabiciu Henryka. Postanowił, czym prędzej uciec z więzienia, zanim budynek zmieni się w płonącą pochodnię.
Henio został sam. Nie zależało mu na własnym życiu. Martwiły go jedynie losy Amelii, która znajdowała się w olbrzymim niebezpieczeństwie. Wykorzystał to, że Roman zostawił otwartą celę więzienną i wybiegł na korytasz w poszukiwaniu zagrożonej kobiety.
Ujrzał Amelię otoczoną wianuszkiem ognia. Pomimo, iż często denerwowała go, teraz widział w niej same zalety. Nie mógł znieść myśli, iż pożar mógłby zmienić tę piękną kobietę w proch.
Postanowił uratować Amelię, póki ogień nie jest duży. Ku swemu zdziwieniu niczego się nie bał. Twierdził, że jego życie i tak już jest przegrane i był w stanie poświęcić je dla kogoś innego.
Podbiegł do wianuszka ognia, który osiągał wielkosć dwudziestu paru centymetrów. W każdej chwili jednak mógł gwałtownie powiększyć swoje rozmiary.
Wyciągnął dłoń w stronę Amelii i zawołał:
- Złap się mojej ręki! Zobaczysz, wszystko będzie dobrze!
- Boję się! – zawołała przerażona kobieta.
Niewiele myśląc, Henryk przeskoczył przez ogień, sprawiając, że Amelia wydała okrzyk przerażenia, a zarazem zachwytu.
- Co ty robisz? Przecież to niebezpieczne!
- Twoje życie jest ważniejsze od mojego –odrzekł Henryk. Następnie wziął Amelię na ręcę i ponownie przeskoczył przez ogień, który teraz podniósł się do wielkości w granicach czterdziestu centymetrów.
- Dziękuję… to cud, że nic ci się nie stało – rzekła zszokowana Amelia.
Henio uśmiechnął się. Był z siebie dumny. Jednak po chwili zorientował się, że Amelia nie miała racji. Poczuł przeszywający ból w prawej nodze. Spojrzał na dół i zorientował się, że nogawka od spodni płonie.
Czym prędzej postawił kobietę na podłodze i począł kopać nogą w ścianę, próbując ugasić ogień. Płomyk po chwili zniknął. Mimo to ból nie ustawał. Widocznie płomienie zdołały zranić jego skórę. Jednak nie to było w tej chwili najważniejsze. Musiał jak najszybciej znaleźć się razem z Amelią na zewnątrz.
Na szczęście nie okazało się to trudną rzeczą, ponieważ strażnicy byli zbyt przejęci pożarem, aby pilnować porządku.
Na zewnątrz wreszcie poczuli się bezpieczni. Amelia jednak długo nie mogła dojść do siebie. Patrząc na tę biedną, trzęsącą się ze strachu istotę, Henio przytulił ją. Jednak po chwili uświadomił sobie, co zrobił i odsunął się od kobiety. Ona jednak ku jego zaskoczeniu rzekła:
- Wolę się do ciebie przytulić.. .Dziś nie przeszkadza mi to, że jesteś Żydem.
Zdziwiony Henryk pozwolił jej zanurzyć się w jego objęciach.
- Dziękuję za wszystko. Uratowałeś mi życie – rzekła Amelia.
- Jakże mógłbym postąpić inaczej? – usłyszała w odpowiedzi.
- Przepraszam za to, że nie pomogłam ci wcześniej, mimo, iż obiecałam… Teraz mi jest naprawdę głupio.
- Nie musisz przepraszać. Mam nadzieję, że teraz jestem wolny?
- Oczywiście, że tak – Amelia uśmiechnęła się. – I tak nie wiem, czy cokolwiek zostanie z tego więzienia…
- Pożar wcale nie był wielki, to tylko jedno skrzydło budynku…Pech chciał, że akurat się tam znalazłaś. Choć podobno nic nie jest dziełem przypadku…
- Tak myślisz? – słowa Henryka zaintrygowały, a zarazem przeraziły Amelię. Czy to znaczy, że to, co stało się między nią a Heniem również miało jakiś cel? Mimo, że już nie uważała Henia za podkategorię, wciąż nie potrafiła myśleć o nim jak o ojcu swojego dziecka.
Wewnętrzny głos podpowiadał jej, żeby powiedziała Henrykowi o swojej ciąży. Jednak nie miała ochoty go słuchać.
- Skoro już wszystko jest dobrze, wracam do swojego pokoju w hotelu. A ty jesteś wolny i możesz iść, gdzie chcesz – po tych słowach odwróciła się. Po zrobieniu kilku kroków, zatrzymała się tak, jakby sobie o czymś przypomniała.
- Nie wiesz, co stało się z Romanem? – spytała.
- Uciekł, gdy tylko usłyszał twój krzyk. Myślę, że jest bezpieczny.
- To dobrze. W takim razie żegn… - Amelia chciała powiedzieć „żegnaj”, lecz z nienanych sobie powodów ugryzła się w język i powiedziała – Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – odrzekł mile zaskoczony Henryk.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:01:11 02-10-09    Temat postu:

Coś mi się wydaje, że Amelia poczula coś cieplejszego do Henia - nie mówię, że miłość, ale jakże nie chciała powiedzieć mu ostatecznego "Żegnaj", tylko "Do zobaczenia", jakby zostawiała sobie jeszcze pewnośc, że go kiedyś zobaczy. A on to w ogóle bohater, nie tak, jak ten tchórz, Roman, nie rozumiem, po co się Amelia jeszcze nim przejmuje, skoro ją zostawił.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:53:46 02-10-09    Temat postu:

Hehe... wykrakałem co nieco o Amelii i Heniu. Bo jakby niepatrzeć dwa całkiem odmienne światy, ale kiedy pojawi sie okazji, różnice zaczynają zanikać, za to pojawiają sie podobieństwa. Z Amelii jeszcze coś będzie. Tymczasem z Romcia - to już chyba ostatecznie stracona dusza.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vampirellaxD
Cool
Cool


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:13:03 05-10-09    Temat postu:

fajnie się zapowiada
a można prosić ją na e maila ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:06:23 06-10-09    Temat postu:

Jasne Witam nową czytelniczkę

Tylko podaj mi maila i nie przeraź się poziomem początkowych odcinków, ta telka jest stara.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vampirellaxD
Cool
Cool


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:14:22 06-10-09    Temat postu:

Bloody napisał:
Jasne Witam nową czytelniczkę

Tylko podaj mi maila i nie przeraź się poziomem początkowych odcinków, ta telka jest stara.



[link widoczny dla zalogowanych]
ps oprócz tej można prosić i inne telki na ten e mail ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:57:02 13-10-09    Temat postu:

Sorki za opóźnienie. Jestem w klasie maturalnej.

Dziś dostaniesz na maila moje telki ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vampirellaxD
Cool
Cool


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:17:27 13-10-09    Temat postu:

Bloody napisał:
Sorki za opóźnienie. Jestem w klasie maturalnej.

Dziś dostaniesz na maila moje telki ;]



dzięki wielkie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:25:26 16-10-09    Temat postu:

Już wysłałam Mam nadzieję, że doszło wszystko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:01:29 15-11-09    Temat postu:

Podziękowania dla BlackFalcon, Ślimaka oraz VampirellixD

Odcinek 97

Miriam i Mateusz chcieli wziąć ślub przed powstaniem warszawskim. Wiedzieli, że zbliża się ryzykowny okres dla ich życia. Mateusz, będąc żołnierzem zdawał sobie sprawę z tego, iż naraża swoje życie i chciał poślubić swoją ukochaną jak najprędzej.
Przygotowania trwały dwa miesiące. W końcu dnia 31 lipca odbyła się skromna uroczystość w małym, drewnianym kościółku podczas której Miriam i Mateusz wyznali sobie nawzajem miłość oraz obiecali, że nie opuszczą siebie, aż do śmierci.
Po ślubie odbyła się mała uroczystość. Miriam zawsze marzyła o wielkim weselu, jednak teraz nie mogła zrealizować swoich pragnień ze względu na niskie dochody oraz niewielką ilością gości (Większość znanych jej osób zaginęło podczas wojny).
W końcu nastał czas upragnionej przez Mateusza nocy poślubnej.
Leżąc pod ciepłą kołdrą, dotykał miękkiej i delikatnej skóry swojej młodej żony. Chciał zanurzyć się w niej i sprawić, aby ich ciała stały się jednością. Miriam jednak sprawiała wrażenie zimnej i niedostępnej.
- Kochanie, to nasza noc poślubna! Teraz możesz mi się oddać – szepnął Mateusz do jej ucha.
- Tak, tak, postaram się.. Ale wiesz… to mój pierwszy raz – odrzekła Miriam. Wypowiedzenie tych słów sprawiło jej ból. Liczyła na to, że tę chwilę spędzi razem z Billem, a nie z innym mężczyzną. Poczuła, że jej oczy wypełniają się łzami. Na szczęście dookoła panowała ciemność, oświetlona jedynie srebrzystym blaskiem księżyca. Mateusz nie był w stanie dostrzec jej smutku, co było dla niej bardzo komfortowe.
Nagle obydwoje usłyszeli huk.
- Już się zaczyna? – spytała Miriam.
- Nie, nie mogą mi tego zrobić, nie teraz! – ubolewał Mateusz.
W tym momencie do pokoju wszedł Józef, który zawołał:
- Musimy uciekać! Powstanie wybuchło i zaczynają się bombardowania!
- Jeszcze chwilkę – odrzekł Mateusz i zatopił swe usta w ciele Miriam.
- Nie mamy chwili do stracenia! Chyba , że chcesz się zmienić w zgniecioną dżdżownicę!
- No dobra, ale teraz nie wstanę. Wyjdź stąd.
Gdy Józef wyszedł, Mateusz, już nie będąc narażonym na utratę intymności wstał i ubrał się. Miriam zrobiła to samo. Następnie obydwoje się spakowali i spotkali z Anną, Dorotą, Zofią i Józefem na korytarzu. Na zewnątrz słychać było huki.
- Po co oni tak rujnują to miasto? – pytała Anna. - Nie dałoby się jakoś walczyć o niepodległość bez przemocy? Przecież…
- Nie zadawaj głupich pytań – przerwał jej Józef. – Jest wojna i nikt nie myśli o pokoju, miłości i tych sprawach… które teraz są bez znaczenia.
Ostatnio słowa zabrzmiały, niczym wyrocznia.
Pokój i miłość są bez znaczenia…. Anna nie mogła na to pozwolić. Czuła, że musi zrobić coś z tym ogromem zła, który niszczył całe społeczeństwo. Terror sprawiał, że bali się o własne bezpieczeństwo i nawet nie przychodziły im do głowy myśli o sprawach wyższych, wzniosłych, mistycznych… Ona jedna doświadczyła tego stanu i widziała, jak bardzo on różni się od tego, co ją otacza. Tamten stan był niebem, a ziemia jest piekłem. Wiedziała, że świat można zapełnić niebieską wonią, jeśli człowiek zrezygnuje z rozlewu krwi. Niestety ludzkie zachowania nie wskazywały na to, aby cokolwiek miało iść ku lepszej przyszłości.
W przeciwieństwie do innych nie wierzyła w sens powstania. Wiedziała, że nic, co jest zdobyte przemocą, nie przyniesie pozytywnego skutku.

***

Anna miała rację. Polakom nie udało się odzyskać suwerenności. W trwających 63 dni walkach zginęło wielu niewinnych ludzi. Wciąż słuchać było huki. Czołgi zupełnie zniszczyły piękną, starą, zabytkową Warszawę zmieniając ją w kupę gruzów.

***

Przytulona do Billa Berenika nie mogła uwierzyć w to wszystko. Ona i jej ukochany pragnęli wziąć ślub i żyć długo i szczęśliwie. Walki i pociski zniszczyły jednak ich plany. Kamienica, w której mieszkała rodzina Schmittów została nieco zniszczona, choć w porównaniu z pozostałymi domami była w bardzo dobrym stanie. Mimo to wszystkie oszczędności poszły na remont domu. Dotychczas bogatej, niemieckiej rodzinie zabrakło pieniędzy na wyprawienie eleganckiego wesela dla ich syna.

***

Tymczasem Wileccy, Dorotka, Miriam i Mateusz ukrywali się po starych piwnicach. Pewnego dnia młode małżeństwo poszło poszukać czegoś do jedzenia.
Miriam i Mateusz szli ulicą, rozglądając się po ruinach dawnych mieszkań. Poszukiwali jakiegoś słoika ogórków, który możnaby zjeść na obiad. O znalezieniu sklepu nie było mowy.
Nagle usłyszeli bombardowanie.
- To walki nadal nie ustały? – skrzywiła się Miriam.
Tymczasem jej mąż przytulił ją do siebie i pobiegł w stronę najmniej zniszczonej kamienicy. Obydwoje schowali się przed pociskami.
Nagle usłyszeli czyjeś kroki. Początkowo wystraszyli się. Dopiero, gdy ujrzeli młodą dziewczynę i mężczyznę, uświadomili sobie, że nic im nie grozi. Oni widocznie również chcieli schować się przed bombardowaniem. Stali przytuleni do siebie. Zapewne byli w sobie bardzo zakochani.
Nagle mężczyzna odwrócił wzrok. Wtedy Miriam go poznała.
Zbladła.
- Co się stało, kochanie? – spytał zmartwiony Mateusz.
- To…to… on
- Kto?
- Bill…

Tymczasem jej ukochany przypatrywał jej się wzrokiem pełnym zdziwienia. Widok tej opalonej kobiety obudził w nim dawne wspomnienia. Nie mógł jej rozpoznać. Wiedział jednak, że Żydówka która stoi w pobliżu niego była kiedyś dla niego bardzo bliska.
Tak… Przecież to była tajemnicza dziewczyna z jego snów…



[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:07:23 16-11-09    Temat postu:

Bałam się, że Mateusz jednak doprowadzi do nocy poślubnej, ale widać nawet los jest po stronie tych prawdziwych zakochanych. Ciekawe, czy potem do czegoś doszło, ale szczerze mówiać, wątpię. Swoją drogą, wspaniale ukazałaś nieśmiałość chlopaka - najpierw pożąda dziewczyny, a potem prosi, żeby ta się odwróciła, kiedy on chce wstać.

I wreszcie doszło do spotkania - jak zwykle urwałaś w najlepszym momencie, mam więc nadzieję, że kolejny odcinek szybciutko. Trochę mi żal Mateusza, ale co ma zrobić chłopak...pewnie zginie, bo przecież Miriam należy się ślub kościelny ze swoim wybrankiem.

Nie wiem, jak ustosunkować się do zdania Anny - niby ma rację, że powinien zapanować pokó, jednakże z Niemcami nie dało się wtedy rozmawiać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 58, 59, 60, 61  Następny
Strona 59 z 61

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin