Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Światło księżyca / 32 odcinek [29.01]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lizzie
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 25634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:31:58 20-12-09    Temat postu:

Dlaczego tu tak dawno nic nie było? Z okazji świąt powinnaś zasypać nas odcinkami
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:46:31 20-12-09    Temat postu:

Oby tylko Benio nie zamarznął w tej bibliotece .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:29:13 20-12-09    Temat postu:

Benio nie zamarznie, a Aga podsunęła mi nowy pomysł, niech jeszcze tylko wena do mnie przyjdzie, to będzie odcinek )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:12:47 22-12-09    Temat postu:

Zajrzałam do pliku z telkami, a tam scenki, napisane już dawno, z których skleciłam cały odcinek )

Odcinek 29
Jej matka zawsze fascynowała się tym, co niebezpieczne. Uwielbiała szybką jazdę motorem, czytała książki o duchach, wampirach.
Wampiry. Victoria wiedziała o nich prawie wszystko - również to, że nie istnieją. Innej myśli do siebie nie dopuszczała, w przeciwieństwie do matki była realistką. Teraz spała głębokim snem, przykryta ulubioną kołdrą w mieszkaniu dzielonym z Christą i bynajmniej nie śnili jej się przystojni bladzi mężczyźni o wydłużonych kłach.

Z Christianą było podobnie, jeśli nie liczyć tego, że po odnalezieniu w jej pokoju książki o wampirach rodzice wzywali miejscowego księdza, aby odpędził z ich domu złe duchy. W rodzinie san Roman nie było miejsca na takie fantazje, zwłaszcza snute przez dorastającą nastolatkę. Po tym wydarzeniu Christa zachowywała większą ostrożność w czytaniu tego typu książek. Jednak o wampirach, wilkołakach i animagach dziewczyna wiedziała niemal wszystko. Także to, że nie istnieją. Tym się jednak nie przejmowała. A bo to źle, pomarzyć czasem o eleganckim hrabii Draculi rodem z Transylwanii?

Pierwsza przebudziła się Victoria, Zaskoczona słońcem wkradającym się przez okno, zamrugała kilkakrotnie. Jak to, słońce, teraz? Od ładnych paru dni niebo zasnuwały ciemne chmury i co rusz padał deszcz. Jednakże te jasne promienie sprawiły jej radość.
- Christa - potrząsnęła śpiącą koleżanką. - Jaka ty śliczna jesteś - dodała cicho po chwili, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co mówi.
- Eeeem?
- Nic, nic - powiedziała szybko Victoria. - Nie za długo spałyśmy? Jaki w ogóle mamy dzisiaj dzień?
Christiana popatrzyła na nią nieprzytomnie. Różowa koszulka w której zwykle spała, była teraz jakoś dziwacznie przekręcona, a oczy dziewczyny patrzyły tak, jakby współlokatorka spytała conajmniej o dzień końca świata.
- A skąd ja mogę wiedzieć...? - mruknęła, po czym zerknęła na wiszący nad łóżkiem kalendarz. - Wtorek? - spytała niezbyt inteligentnie.
- Nie, nie. We wtorek miałam kolokwium, a to bylo ze... dwa, trzy dni temu?
- Ale co to w ogóle za różnica? Chodź, zrobimy sobie śniadanie - powiedziała jakby od niechcenia, a potem rzuciła poduszką w kolezankę. - Kto ostatni w kuchni, ten zdechła krowa!

Radość i beztroska to emocje, które poznał dopiero jako nastolatek. I gdyby nie asertywność matki w pierwszych latach jego życia, byłby kimś zupełnie innym. Byłby nikim, kolejnym… z nich. Dziedzictwo rodowe odebrało mu wiele, ale nie zastanawiał się nad tym, żył z chwili na chwilę. Kochać nie potrafił, tak przynajmniej sądził. Nie chciał dopuszczać do siebie innej myśli i jak na razie nie było to konieczne. Jednakże pojawienie się w jego życiu – po raz kolejny – gościa z Transylwanii, zdecydowanie pogorszyło mu nastrój i zachwiało pewność siebie.
Do gustownie urządzonej kuchni weszła jasna blondynka, wyraźnie farbowana, o ostrych rysach i jakimś wygłodniałym wyrazie twarzy, ale spokojnych oczach.
- Hugo powiedział…
- Nie chcę o nim słyszeć – zastrzegł ostrym głosem Pablo, odwracając wzrok w kierunku okna.
- A ja nie chcę o nim mówić. Ale muszę, musimy porozmawiać. O przyszłości, synku.

edit.
o, i jeszcze jeden. ten ze szczególną dedykacją dla BlackFalcon, za to, że w ogóle chce jej się jeszcze to czytać i zawsze tak szybciutko komentować

Odcinek 30
Zimno. O tak, było zimno. Benedykt Santa Felicia naciągnął na głowę futrzany kaptur i wypuścił ustami kłąb pary. Nie do pomyślenia, kończył się kwiecień, a on tak marzł!
Przyszedł co prawda na cmentarz, ale postanowił jeszcze nie iść na grób. Czy umarłym czyni to jakąś różnicę, czy zapalimy im świeczkę o szesnastej, czy trzy godziny później? Wcześniej myślał, że tak.
Teraz wiedział, że nie. Zamknął za sobą starą bramę i skierował się za budynek kościoła. Na dywanie świeżej, prawdopodobnie soczystej trawy pasły się dwie owieczki, należące do proboszcza. Wielu ludziom wydawało się dziwnym zjawiskiem, iż nowy, młody ksiądz zdecydował się zająć akurat tę plebanię, wybudowaną tuż przy cmentarzu, gdy mógł osiąść w nowoczesnej willi naprzeciwko domu wójta Luny.
Białe puchate zwierzątka zdawały się delektować zarówno smakiem, jak i aromatem zielonej palety różnobarwnej roślinności. Benedykt uśmiechnął się do nich, po czym usiadł w siadzie skrzyżnym na trawie, w odległości jakichś kilkunastu metrów od owiec. Zapatrzył się w niebo, wyzbywając się w ten sposób wszelkich myśli, zaprzątających mu głowę ostatnimi dniami. Bibliotekarz należał bowiem do ludzi, którzy potrafią wprowadzić się w stan całkowitego skupienia na czymś absolutnie nieważnym i w ten sposób odpędzić z umysłu wiele niepotrzebnych rzeczy. Działanie to uspokajało i nastrajało przygnębionego w ostatnich tygodniach Benedykta. Nie myślał o niczym, nie czuł nic, przymknąwszy oczy rozkoszował się uczuciem niebytu…
- Bracie Benedykcie… Bracie Benedykcie!
Bum! To jak brutalne zbudzenie z najwspanialszego snu. Niech to diabli! Powoli otworzył oczy, rozglądając się nieprzytomnie.
Proboszcz. Na Boga, czemu nazywał go bratem? W ekstremalnym przypadku mógłby być jego synem! Swoją drogą, kto powołuje tak młodego kapłana na proboszcza?
- Nie trzeba dodawać tego brata, ojcze… - wymamrotał. No tak, nazywa ojcem jakiegoś żółtodzioba!
W spokojnych oczach księdza pojawiły się wesołe ogniki.
- Dobrze, Benedykcie. I wybacz mi to gwałtowne obudzenie, widzę, że się koncentrowałeś…
Więc dlaczego, dlaczego mi przerwałeś?! Czy ja nawet na cmentarzu nie zaznam chwili spokoju?
- …ale Molly, moja owieczka, poczęstowała się twoją kurtką. Szkody nie są co prawda porażające, ale…
Przerażony Benedykt sięgnął ręką do kaptura. Cały pogryziony, a połowa gdzieś zniknęła! Przeklęte owce! A on się do nich uśmiechał!
- Nic… nic się nie stało, ojcze – wymamrotał przez zaciśnięte zęby.


//w roli ojca Miguela - Eduardo Victoria //


Ostatnio zmieniony przez Lilijka dnia 17:33:42 22-12-09, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:18:20 22-12-09    Temat postu:

Lilibeth napisał:
również to, że nie istnieją.


Lilibeth napisał:
Jednak o wampirach, wilkołakach i animagach dziewczyna wiedziała niemal wszystko. Także to, że nie istnieją.


To się nazywa kunszt. Obie scenki zakończone podobnym zdaniem, a zakończenie całego odcinka zupełnie temu przeczy. Brawo!

Lilibeth napisał:
bynajmniej nie śnili jej się przystojni bladzi mężczyźni o wydłużonych kłach.


Lilibeth napisał:
A bo to źle, pomarzyć czasem o eleganckim hrabii Draculi rodem z Transylwanii?


Hehe, kolejne dwa genialne teksty. Najlpeszy jest ten pierwszy .

A ogólnie odcinek dosyć spokojny, ale nie nudny. Intrygujący, jak zwykle, szczególnie końcówka. Zapewne ta przyszłość dotyczy obu dziewczyn, ale czy poznamy treść tej rozmowy już teraz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:44:58 22-12-09    Temat postu:

dziękuję, że jeszcze to czytasz! i że mnie chwalisz wciąż )
hehe, to o bladych mężczyznach wymyśliłam jako synonim wampira - żeby nie powtarzać )
A skąd pomysł, że w ogóle przedstawię treść tej rozmowy? ;>

dałam jeszcze jeden, jeszcze spokojniejszy odcinek, którego właściwie mogłoby nie być, bo niczego konkretnego nie zawiera, ale skoro już napisałam, to niech się nie marnuje )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:24:05 22-12-09    Temat postu:

Odcinek! Kolejny odcinek! I to z Edkiem, co mi się rzuciło w oczy, kiedy jechałam na górę odcinka . Mniam!

A czemu mam nie czytać jednej z najlepszych telek na tym forum? Widziałaś może, kto pisze wg mnie najlepsze telki w pewnym plebiscycie? . Zafundowałaś mi - wiem, że z przyczyn niezależnych - przerwę, więc narkoman na głodzie rzuca się na pokarm...a i tak mu mało ;P.

I dedykacja dla mnie! Dziękuję serdecznie!

I jeszcze Benuś! O, jak biedakowi zimno, mogę go ogrzać...Bez sprośnych myśli .

Ale piękny, uspokajający opis tych owieczek i potem zajęcia mojego ulubieńca...Aż poczułam ten spokój...Fakt, zasłużył sobie na coś takiego, ostatnio faktycznie ciągle coś / ktoś mu przypominało tragedię...

Hehe, świetne to było - najpierw się zżyma, że został nazwany bratem, zauważa młody wiek proboszcza, a potem sam nazywa go ojcem. Uwielbiam takie scenki .

O Boże. Wybacz mi, mój bibliotekarzu, ale na końcu parsknęłam śmiechem. Sam fakt, co zrobiła owieczka, a potem jego komentarz - co za świństwo, on się tak ładnie uśmiechnął, a ta mu ubranie zjadła . I te żęby - wyobrażam sobie jego minę ;D.

Pytanie do autorki - czy ojciec Miguel (ale ładne imię odegra jeszcze jakąś rolę? Polubiłam go i to nie tylko za imię ;D.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 15:43:05 23-12-09    Temat postu:

W końcu w końcu bo coś strasznie długi był ten okres nieobecności. Zdecydowanie za długi jak na ciebie. Mam nadzieję, że więcej takich wybryków. Oki?
Spodobał mi się szczególnie odcinek 30. w którym ta mistrzowska rozmowa między "ojcem" a "bratem" była bardzo trafiona i pełna humoru.
Z kolei w odicnku 29. zalecioło mocno wampirkowych zapaszkiem...

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:54:03 24-12-09    Temat postu:

Blacky, myślę, że Miguel ma szansę na nieco dłuższy pobyt w miasteczku la Luna(ale nazwę wymyśliłam - nie wiem co mnie napadło, miejscowość oczywiście fikcyjna).
Ślimak, postaram się, aby odcinki ukazywały się częściej, ale w całej tej bieganinie szkolno-domowej naprawdę trudno mi było o koncentrację i napływ weny... przepraszam, wiem że to źle działa na czytelników. Dziękuję za pochwały i cieszę się, że zapachniało wampirkami, bo taki był cel )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 25634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:39:07 25-12-09    Temat postu:

Przeczytałam jakiś czas temu, ale komentuję teraz i to wiele nie skomentuję, bo nie mam pomysłu na wnoszący coś komentarz ;P
Coraz bardziej ciekawi mnie historia Pabla i z niecierpliwością czekam na jego rozmowę z matką.
W odcinku 30 opisałaś to skupienie Benedykta, tak, że momentami wydawało mi się jakby to on był zakonnikiem ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:14:29 26-12-09    Temat postu:

Lizzie, ważne że czytasz w ogóle, i że choć trochę Ci się podoba : )

na zakończenie świąt, specjalnie dla Was, świąteczny odcinek(co nie znaczy, że nie wrócę do rozmowy Pabla z matką, której jesteście tak ciekawi ):

Odcinek 31
a więc, przenieśmy się kilka miesięcy wprzód...
Bolała ją głowa. Tak, ból był nie do opisania. Jakby ktoś uderzał w nią żelaznym młotem, a potem oblewał zimną wodą. Jednocześnie chciało jej się spać, w ciepłym łóżku, pod ciepłą kołdrą… Solange córka Pierre zapomniała już, jak to jest żyć wśród ludzi i zażywać ich przyjemności. Nie pamiętała też – a może raczej nie wiedziała, bo w jej czasach nie używało się tego zwrotu – że po mocno zakrapianej imprezie należy przewidzieć, jakie będą następstwa. Tak oto właśnie pewnego chłodnego dnia, na brudnej parkowej ławeczce leżała, zwinięta w kłębek, jedna z najniebezpieczniejszych czarownic współcześnie istniejących, w żałosnej, ludzkiej postaci.
I nie przypuszczała, że znajdzie się ktoś, kto ją w tej postaci zastanie.
- Przepraszam… dobrze się czujesz? – Sama nie wiedziała, dlaczego to robi. Ta dziewczyna wyglądała jej na kogoś, kto w swych hulankach spadł niżej niż Christa i jej znajomi z klubów. Kogoś, kto lubi swoje życie takim, jakie jest. I doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego stanu. Nie był to jednak zwykły dzień. A w Wigilię świąt Bożego Narodzenia nikt nie powinien być sam. Nawet jeśli to dopiero ranek.
- Uhm – mruknęła nieobecnie brunetka. – Nie, chyba nie.
- Zimno ci? Czujesz się tak podle, jak jeszcze nigdy?
- Skąd wiesz? – Czyżby w dzisiejszych czasach wszyscy mieli takie upodobania?
- Znam to z innego przypadku… nieważne. Chodź ze mną.
- Gdzie? – wytrzeszczyła oczy Solange. Czyżby ta głupkowato wyglądająca dziewczyna chciała ją uwieść?
- Dam ci ubranie na zmianę, coś do jedzenia i przede wszystkim coś na kaca.
Kac? To musi być ten straszny ból. O, tak! Wszystko, byle tylko się go pozbyć!
- A rodzice nie będą źli, że sprowadzasz do domu nieznajomych?
Na twarzy blondynki wykwitł delikatny uśmiech.
- Nie będą. Mieszkam ze współlokatorką, ale ona wyjechała do swojej rodziny na święta. Tak więc dom jest pusty, nie obawiaj się.
- Dobrze już… dziękuję – mruknęła Sol, po czym dodała – mam na imię Solange.
- Victoria. Victoria Villareal.

W starej chacie pachniało już swiętami. Christa została wyściskana i wycałowana przez matkę i obdarzona ciepłym uśmiechem przez nieco mniej wylewnego ojca. Teraz rozkładała sztućce i pomagała Marietcie przynosić potrawy.
Cóż to za nieznajomy głos rozległ się w sieni? Współlokatorka Vicky przystanęła i zaczęła nasłuchiwać.
- Coś się stało, córeczko? – zaniepokoiła się matka dziewczyny.
- Z kim to rozmawia ojciec, mamy gościa?
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Andreas, prowadząc za sobą niezaprzeczalnie przystojnego mężczyznę w średnim wieku. Wyglądał tak, jak powinien wyglądać typowy wieśniak – kilkudniowy zarost, dłuższe włosy, zwyczajna koszula – ale Christianę coś w nim zastanowiło. Znam go, przemknęło jej przez myśl.
- To właśnie nasza córka – oznajmił radośnie mąż Marietty. – Christiano, bądź miła dla naszego gościa.
- Christa. – Wyciągnęła do niego rękę, a on ją uścisnął.
- Christa… - powtórzył wolno. – Tak, wiem.
No, nic dziwnego, pomyślała rozbawiona dziewczyna. Człowieku, znam cię, ale jak ty się do cholery nazywasz?
Właśnie. Czemu się nie przedstawił? Ale ona go jeszcze zaskoczy, niech no tylko sobie przypomni!
Świąteczny posiłek upływał w przyjemnej atmosferze, co prawda nikt zbyt wiele nie mówił, ale nikomu to nie przeszkadzało. Rocco co chwila zwracał wzrok na córkę swoich gospodarzy. Nieprzeciętnie piękna osoba, myślał. Gdzie ja ją już widziałem?
- Czemu tak mi się przyglądasz, Rocco?
Rocco de la Cruz! Mężczyzna złapał się za głowę. Na Boga, to on!

Tymczasem jego bliscy stracili już nadzieję na odnalezienie głowy rodziny. Z ciężkim sercem musieli pogodzić się z tym, że więcej go nie zobaczą. Zgłoszono rzecz jasna zaginięcie na policji, ale służby porządkowe nie działały w Lunie najlepiej. Poszukiwań zaprzestano.
Tego wieczora nikt się nie śmiał. Ba, nawet się nie uśmiechano. Gro siedziała na kolanach starszej siostry, a sama Lizz wpatrywała się zamyślona w okno. Chłopcy jedli w milczeniu, zaś Maryna dłubała widelcem w marynowanym śledziu.
- Nie dręcz tego śledzia, namęczyłam się nieco przygotowując je – mruknęła starsza z córek.
Twarz matki stężała nieco, lecz jej usta nie wyrzekły ani słowa. Zamiast tego Maryna wstała i poszła do swojej sypialni, którą tak dawno już dzieliła z Rocco. Tam usiadła na łóżku i podciągnęła kolana pod brodę. Drzwi pozostawały przymknięte do połowy.
- Gro – powiedziała cicho Lizz. – Gdzie jest ojciec?
Dziewczynka zamknęła oczy i westchnęła ciężko.
- Nie wiem. Powiedziałabym przecież…
- Spróbujmy razem – ożywił się nagle Matias. Oboje z Alexisem wstali, po chwili to samo zrobiła młodsza córka Rocco. – I tak chyba nikt z nas nie jest głodny…
- Ale jak wy chcecie to zrobić? – spytała trzeźwo starsza siostra.
Dzieci popatrzyły na siebie niepewnie.
- Myślę, że spróbujemy przekazać tacie jakąś wiadomość. Niezobowiązującą, po prostu nawiążemy z nim kontakt – powiedział Alexis. – Na filmach zawsze wychodzi…
Wzięli się za ręce, tworząc mały krąg. Chłopcy przymknęli oczy, Gro patrzyła nieobecnym wzrokiem na ścianę. Ich myśli się połączyły, wspólnie starali się dotrzeć do ojca. Wyczuli jego obecność, zapach zupy ugotowanej przez matkę Christy, ale nie potrafili dotrzeć do umysłu. Zupełnie jakby był zamknięty, a oni nie mieli odpowiedniego klucza. Ba, wydawało się, że sam Rocco go nie posiadał.
Tato, koncentrowali się usilnie. Tato! To my…

- Matias! Gro! Alexis!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:25:37 26-12-09    Temat postu:

Kilka miesięcy do przodu - zrobiłaś bardzo interesujący zabieg, bo teraz będziemy musieli wrócić do przeszłości - czyli teraźniejszości dla nas - i dowiedzieć się, co się stało pomiędzy tamtymi, a tymi zdarzeniami.

Uwielbiam takie spotkania, jak to, które opisałaś. Rocco sobie skojarzył najpierw siebie, a potem własne dzieci (przypomniała mi się tutaj "Wdowa w bieli" . Z tego może wyniknąć coś bardzo ciekawego...Tylko muszę sobie przypomnieć, jak on się zaznajomił z Christą, bo mi umknęło, że oni się znają ;(.

Scenka z Solange zawodowa. Skacowana czarownica - pięknie . I oczywiście kolejne moje ulubione "niespodziewane spotkanie" - kto jej pomógł? Victoria .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:51:29 27-12-09    Temat postu:

Rocco poznał Christę w klubie, tu masz fragment : )
Cytat:
- Co się stało? - Łagodny, męski głos sprawił, że się odwróciła.
- Ta... ta... - Alkohol lubił wiązać supły na języku Christiany, a jeśli pamiętać, że dziewczyna płakała, nie się co dziwić jąkaniu. - Ona, z nim... Ale ja byłam pierwsza!!!
Rocco de la Cruz rzecz jasna niewiele rozumiał z bełkotu nieznajomej. Pojął tyle, że dziewczynie, podobnie jak jemu, tego wieczoru się nie poszczęściło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 15:58:39 27-12-09    Temat postu:

O. Świąteczny odcinek. Jedyny taki wśród autorow których czytam. Co ciekawe posucha była u wszystkich autorów, niekoniecznie mogło to być świąteczne odcinki, ale chętnie bym coś poczytał w świąteczny poranek piątkowy czy sobotni, a tak to troszku lipa ;P
Dziękuję, że u ciebie moge zanotować jakiś newik. Plusujesz dziewczyno .
Wspaniałe. Wiesz co, uwielbiam, jak akcja pędzi nagle wprzód bez wyjaśnienia. Potem następuje zazwyczaj nawiązanie do wydarzeń poprzednich, a odbiorca w czasie toku akcji powoli sam powiązauje fakty z przeszłości z tymi obecnie.
Uwielbiam takie zabiegi w filmach .

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:36:43 27-12-09    Temat postu:

Lili - Aaa, fakt, jestem starą sklerotyczką, dzięki ;D.

Ślimak - Mojego już jest połowa, ale bez świątecznego klimatu .

Więcej tej telki!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 24, 25, 26  Następny
Strona 25 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin