Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Ustami otrzeć twoje łzy" - Odcinek 34
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32 ... 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
miki152
King kong
King kong


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 2872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:17:36 31-01-12    Temat postu:

W końcu udało mi się Nadrobiłam dwa odcinki. I jestem pod wrażeniem.. Każde twoje kolejne opowiadanie jest coraz lepsze ! Jesteś wspaniała w tym co robisz. Dziękuję Ci za to.

Laura i Max Brakuje mi słów.. Tak wspaniale opisujesz ich wspólne relacje.. To co się między nimi dzieje jest cudowne. Nawet dnia nie mogą bez siebie wytrzymać. Te ich pocałunki.. ajj..
Max jaki zazdrosny.. nie dziwie się mu jest szalenie zakochany w Laurze i nie chce jej stracić.. A już widok jakiegoś mężczyzny obejmującego jego ukochaną..

Co do Angelicy to po raz kolejny powiem, że jest wspaniała !

Maria i Alberto między nimi zaczyna dziać się poważnie W sumie cieszy mnie to

Czekam kochana na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka623
Idol
Idol


Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 1055
Przeczytał: 20 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:39:47 31-01-12    Temat postu:

Odcinek jak zawsze wciągający do granic możliwości, nim się obejrzałam a już był koniec.
Strasznie żal mi Rafaela. Czeka go długa walka z tym okropnym nałogiem, ale wierzę, że z takim wsparciem pokona chorobę. Laura i Maria były przerażone i nie bardzo wiedziały co mają robić, ale na szczęście zjawił się nasz anioł. Angelica od razu wiedziała jak mu pomóc i mam nadzieję, że Rafa to doceni i zauważy jaką kobietę los postawił na jego drodze. Nie wiem czemu, ale czasem mam wrażenie, że Rafael nie darzy Laury czysto braterskim uczuciem, ale czymś więcej. A może to tylko moja wybujała wyobraźnia.
Cieszę się, że Laura zaczyna się przekonywać do Angelici, zresztą Angel nie można nie lubić i chyba są na dobrej drodze, żeby się zaprzyjaźnić .

Rita jednego dnia potrafi człowieka wzruszyć do łez, a następnego sprawia, że ma się ochotę ją zabić. Jest chyba najbardziej nieszczęśliwą postacią w tym opowiadaniu i postanowiła zatruć życie wszystkim dookoła.

Maria i Alberto tu mi pachnie miłością na kilometr . Mam nadzieję, że szybko zdają sobie sprawę ze swoich uczuć i przynajmniej oni będą w pełni szczęśliwi.

No i moi ulubieńcy Mogłabym o nich czytać bez końca! Ajj ten Max nie potrafi się wściekać na Laurę. Taki facet to marzenie. Widać, że oni są dla siebie całym światem, kochają się pomimo wszystko, a jeden dzień rozłąki to o jeden dzień za dużo. Reakcja Maxa na Rafaela dość gwałtowna. Szkoda, że przy tym nie było Rity, bo pewnie miałaby ubaw po pachy. Wkońcu chodzi jej o to, żeby Max odsunął jak najbardziej Laurę od Rafy i Alberta, tylko jeszcze nie wiadomo jaki ma w tym cel i jaka wiąże się z tym tajemnica.

Sylwuś błagam Cię o szybki next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
levyrroni
Idol
Idol


Dołączył: 05 Cze 2011
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:39:38 31-01-12    Temat postu:

Odcinek cudowny jak zawsze
Rafael dostał padaczki alkoholowej Maria z Laurą się przestraszyły !
Na szczęście przyszla Angelica i wszystkim się zajeła
Wydaje mi się ,że Laura i Anelica się polubiły !
A co do Mari i Alberto to też mi pachnie miłościa !Lubie to pare
No i teraz czas na moją ulubioną pare czyli Maxa i Laure
Widać ,że bardzo się kochaja nie umieją bez siebie wytrzymać nawet jednego dnia !Max nie umie się gniewać na Laure
Max zazdrosny o Rafaela !Wcale się mu nie dziwie !
Ciekawe czy Laura będzie zła o to na Maxa ?
Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:12:28 01-02-12    Temat postu:

To było boskie, boskie i jeszcze raz boskie, nie wiem czy to pierwszy raz ale nie ważne, w praktycznie każdym wątku, działo się coś i to mi się strasznie podobało, cała akcja dopiero się zapewne rozkręca, więc mam nadzieje że takiego czegoś będzie jeszcze więcej, w końcu sporo odcinków przed nami, napisałaś że planujesz do 80 dojść, ale nie jest to jeszcze potwierdzone, tak więc będę czekała, jeśli ma być tyle odcinków, to jeszcze do połowy nie doszłaś : D Tak więc teraz zacznę od opisu, tego cudownego jak dla mnie idealnego odcinka - mówiłaś że nic nie jest idealne, ja do tej pory myslałam tak samo, ale gdy zauważyłam to opowiadanie, to uznałam je za taki ' cud ' no oprócz tego że w jednym odcinku nie było moich protków . ;-) Pierwsza część była cudowna, zupełnie jak całość, podobała mi się ta akcja z Rafaelem, Laurą i Marią, biedak popadł w padaczkę alkoholową, ale dobra, mam nadzieje że z tego nałogu wyjdzie szybko i będzie cieszył się pełnią życia. Maria zadzwoniła do Alberta, a ten szybko pobiegł do niej, gdy usłyszał w słuchawce jej przerażony głos, no i się stało, pocałowali się pierwszy raz, inny na tym łóżku to by się zapewne na nią rzucił, ale nie nasz kochany Alberto, każdy marzy o takiej miłości z filmów, bo tam jest wszystko po królewsku i w ogóle. No ale wrócę jeszcze do tego wątku z Rafaelem, Laura praktycznie wszystko załatwiła, ale przybiegła Angelica która zna się na takich rzeczach i postarała się o to by było lepiej, z jakiejś strony rozumię Laure, że wcale nie jest potrzebna, patrzy się z boku - ja też tak mam nieraz. To teraz odwołuję się do tej rozmowy między moimi kochanymi - Laurą i Angelicą, Laura pewnie zaczyna się do niej przekonywać, i dobrze, może ona coś pomorze w tym wszystkim, do przekonania Laury, by się nie bała. Jest bardzo dobrym przykładem. Wspaniała scena między Maxem i Laurą,mm .. Ale się za sobą stęsknili, co za wariaci, a ostatnia scenka powiem ci że mnie strasznie wnerwiła, mój biedny Alfonsik, nieźle mu się dostało, na miejscu Laury też bym się zdenerwowała i to nieźle, że mój chłopak pobił mojego przyjaciela, którego kocham jak brata :c Czekam na nest i cieplutko pozdrawiam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:28:10 01-02-12    Temat postu:

Dziękuję wam kochane za piękne komentarze, jesteście cudowne

Kasiu, Max i Laura nie potrafią wytrzymać bez siebie jednego dnia, a przyjdzie taki okres, gdy będą zmuszeni wytrzymać z dala od siebie o wiele więcej, co będzie koszmarem dla ich dwójki. Jak na razie chciałam właśnie przedstawić sprzeczność ich charakterów - on chcę mieć ją na własność, a ona ucieka od angażowania się, chce odczuwać wolność. I jak to zazwyczaj bywa, cierpienie pomoże im dojrzeć do kompromisu, zrozumieć pewne sprawy i spojrzeć na nie z innej strony. Ale na to trzeba jeszcze trochę poczekać

Moniś, Rafael dostrzeże jej wspaniałość z czasem i to właśnie ona, niczym prawdziwy anioł, uzdrawiać będzie jego duszę, zarówno z uzależnienia jak i wielu innych złych emocji, ale niejednokrotnie będą wystawiani przez los na trudne próby, wydawałoby się, że nie do przeskoczenia.

Miki, dziękuję ci za takie piękne słowa <33 one tylko dodają mi motywacji i pozwalają w pełni rozwijać moje pisarskie skrzydła
Max to prawdziwy zazdrośnik i wiedziała o tym nawet Rita, która sprowadziła do ich mieszkania Rafaela i Alberta, których bynajmniej nie darzy dobrym uczuciem, by tamten swoją zazdrością oddalił ich od Laury. Cóż, czy jej się to uda... wkrótce się zobaczy W każdym razie Max często będzie wykazywał na tyle dużą porywczość, że wiele innych osób jeszcze na tym ucierpi.

Sylwuś, kochana, co do twojego wrażenia odnośnie niekoniecznie braterskich uczuć Rafaela względem Laury, to nie zaprzeczam ani nie przytakuję, choć coś na pewno jest na rzeczy Za jakiś czas prawda będzie wychodzić na jaw, bez obaw ;] Zaś między Laurą, a Angelicą narodzi się wspaniała przyjaźń, to mogę ci obiecać.
Rita... cóż, tak właśnie chciałam ją wykreować - pełną skrajności, niestabilną w uczuciach, grającą na nerwach i emocjach. I przede wszystkim skrywającą wiele bardzo bolących tajemnic z przeszłości, które oddziałują na jej teraźniejsze zachowania. Tak, to bardzo nieszczęśliwa kobieta, nawet bardziej niż może ci się wydawać.
Gdy zastanawiałam się nad związkiem Marii i Alberta, to nasunęło mi się na myśl, że będą właściwie jedyną w pełni spełnioną miłością w tym opowiadaniu ) Oboje są rodzinnymi, ciepłymi, wrażliwymi, dobrymi ludźmi i postanowiłam stworzyć z nich parę nie tylko zakochanych, ale również wspaniałych przyjaciół, którzy oddaliby wszystko za siebie i za swoich najbliższych. Dlatego też oni najdłużej będę cieszyli się swoim nieprzerwanym, rodzinnym szczęściem ;]

levyrroni, cieszę się, że polubiłaś Marię i Alberta. Oni tacy właśnie mieli być - wywoływać uśmiech na waszych twarzach, budzić sympatię A Laura chyba nie potrafi być zła na ukochanego, zresztą z wzajemnością

Karolinko, dziękuję, kochanie, za ten wspaniały komentarz <33 Sądzę, że jeśli będzie trzeba to nawet wydłużę ilość odcinków, bo mam duszę perfekcjonistki i chcę zakończyć tą telenowelę w taki sposób, żeby pod koniec być z siebie cholernie zadowolona ;D
Rafael jeszcze będzie cieszył się pełnią życia, ale potrzeba mu czasu na rehabilitację. Alberto - Ooo tak, dokładnie, cieszę się, że zauważyłaś tą jego "królewskość" i wyrafinowanie. To bardzo szlachetny i wrażliwy człowiek - raczej nie w głowie mu takie zachowania, wykorzystywanie sytuacji, zwłaszcza, że ogromnym szacunkiem darzy Marię, która jak na razie wciąż pozostaje dość... hmm, niewinna i niedoświadczona ) Dlatego sądzę, że są odpowiednio dobrani, bo się dopełniają ;]
Max to wyjątkowo zazdrosny człowiek, a jeśli w grę wchodzi temat Laury, to już w ogóle, dlatego nawet Rafael nie uchował się przed jego zazdrością. I jeszcze nie raz dobitnie ją na sobie odczuje


Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 9:30:07 02-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka623
Idol
Idol


Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 1055
Przeczytał: 20 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:44:09 02-02-12    Temat postu:

Sylwuś nie chcę być natrętna, ale kiedy planujesz kolejny odcinek? Bo ja się nie mogę doczekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:57:50 03-02-12    Temat postu:

Twoja niecierpliwość, kochana, może mnie tylko cieszyć )
Mam już plan odcinka i część napisaną, ale mam też jeszcze wiele spraw do załatwienia zarówno tutaj na forum, jak i prywatnych, związanych z rodziną, dlatego nie mogę wystawić żadnego terminu, żeby cię potem nie rozczarować. Ale na pewno uda mi się jeszcze w tym tygodniu ;]


Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 13:01:28 03-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:30:39 03-02-12    Temat postu:

Ja kocham to opowiadanie, wciągnęło mnie już do końca . < 3
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. A może zdradzisz tak troszkę,
co w nim będzie ? Albo kto będzie, a kogo nie będzie, hahah ;D
Pozdrawiam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka623
Idol
Idol


Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 1055
Przeczytał: 20 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:01:59 03-02-12    Temat postu:

W takim razie będę czekać, tyle ile trzeba i jak zawsze z wielką niecierpliwością ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:21:05 04-02-12    Temat postu:

Karolinko, kończę już pisać więc dowiesz się kogo wątki w nim zawarłam, ale mogę powiedzieć, że będzie Rafael, Maria i Alberto, Angelica i główna para na deser ;D

Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 11:21:30 04-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:53:25 04-02-12    Temat postu:

ODCINEK 33


Kostką lodu zaciśniętą w palcach powoli i dokładnie smagała obolałe, lekko opuchnięte miejsce, które chwilę temu stało się celem zaciśniętej pięści Maxa. Westchnęła ciężko, w myślach dokładnie analizując tę scenę.
Rafael syknął cicho z bólu, odsuwając się na centymetr, gdy zbyt mocno nacisnęła siniaka, który pojawił się na jego policzku.
- Wybacz. - szepnęła, siląc się na delikatność ruchów, jednak w duszy wcale nie za to go przepraszała. - Przepraszam cię za niego... Zbyt wiele sobie pomyślał, wcale nie chciał cię...
- Nie ma sprawy. - Rafael uciął dyskusję chłodnym tonem, wyjmując kostkę lodu z jej rąk, by zająć się tym osobiście. - Nie musimy o tym rozmawiać, to już nie ważne. - chwycił jej dłoń, zmuszając tym samym, by usiadła na białej, skórzanej kanapie. - Jak się poznaliście?
Laura uśmiechnęła się mimowolnie do własnych myśli. Te wspomnienia sprzed długich miesięcy miały w sobie coś niesamowicie magicznego, ale były jednocześnie tak odległe, jak gdyby od tamtej chwili minęły już lata. Ona, uciekająca z Miami, stająca w drzwiach swojego mieszkania, gdzie po raz pierwszy od dwóch lat dostrzega Ritę, która rozgryza ją w sekundę.
- Po powrocie do Meksyku Rita uwikłała mnie w ciąg wydarzeń, który już na zawsze zostanie w mojej pamięci. Czasem myślę, że zbiegiem okoliczności był fakt, że to właśnie jego samochód Rita roztrzaskała swoim obcasem, że to tylko przypadek, iż później odnalazł mnie, stanął w moich drzwiach jak gdyby nigdy nic, a ja od pierwszego momentu poczułam to palące przyciąganie między nami... a później wydaje mi się, że jednak ktoś nade mną czuwał i wiedział, kogo posłać mi za anioła stróża. Anioła, który jeszcze dodatkowo namieszał w moim życiu, ale w jakże bajeczny sposób, bo chociaż od życia oczekujemy czegoś całkiem innego, a on ma żonę, córkę, toksyczną rodzinę i pieniądze, zbyt wiele pieniędzy... to pokochałam go, na śmierć i życie. I chyba do dziś nie potrafię tego w pełni zrozumieć.
Rafael zastygł bez ruchu, wpatrując się w ich splecione dłonie, jednocześnie myślami będąc już całkiem gdzieś indziej, z dala od tego świata, w zakamarkach swojego skomplikowanego umysłu. Laura utkwiła w przyjacielu swoje baczne, ciemne oczy. Doskonale wiedziała, że powinna w końcu zapytać go o jego samopoczucie po wczorajszych wydarzeniach, jednak zdawała sobie sprawę, że wówczas igrałaby z ogniem.
- Życzę wam szczęścia. - odparł krótko, odwracając spojrzenie. - Zaprzyjaźniłaś się z jego siostrą, prawda? - na samą myśl o tej pięknej, imponującej kobiecie chcąc nie chcąc, na jego twarzy pojawił się blady uśmiech.
- Nie jestem pewna, czy tak szybko można mówić o jakiś stosunkach między nami. Ja potrzebuję o wiele więcej czasu, by ją zaakceptować, jednak na pewno jestem jej bardzo wdzięczna za to, co dla ciebie wczoraj zrobiła, nie oczekując nic w zamian...
Mężczyzna zacisnął wargi, żałując, że rozpoczął ten temat. Wczorajszy wieczór był bowiem tematem tabu, ostatnią rzeczą o której chciał myśleć, to powracanie do godzin, w których sam dobrowolnie obdarł się z ludzkiej godności. Nie pierwszy raz zresztą. Milczał, zupełnie nie wiedząc co ma mówić.
- Nie chcę ci nic sugerować - Laura kontynuowała, wyjątkowo mocno skupiając się na tym, by odpowiednio ubrać w słowa własne myśli. - Ale powinieneś skontaktować się z odpowiednim lekarzem, Rafaelu, Alberto może już nam nie wystarczyć. I powinieneś pójść tam nie tylko ze względu na to, co wydarzyło się wczoraj, ale również po to, by sprawdzić ogólny stan twojej wątroby i nerek...
-... Wychodziłaś gdzieś, prawda? - przerwał jej pytaniem, by zmienić temat, jednak było ono raczej retoryczne. - Wychodziłaś do salonu fotograficznego kilka przecznic dalej. Więc idź, proszę, wolę zostać sam.
Laura westchnęła ciężko, natychmiast rezygnując ze swoich planów. Opcja pozostawienia go samego sobie po tym, co wydarzyło się wczoraj, wcale nie wydawała się jej mądra.
- Odłożę to na kiedy indziej. - powiedziała, nerwowo odrzucając włosy na plecy. Rozglądnęła się po pomieszczeniu, skupiając wzrok na barku, który po brzegi wypełniony był wszelkiego rodzaju trunkami, w myślach powtarzając sobie, że musi jak najszybciej się ich stamtąd pozbyć.
Rafael milczał przez chwile, przeszywając ją wzrokiem niczym promieniami rentgena.
- Jestem ci wdzięczny za troskę, którą mi okazujesz... - zaczął wreszcie pod dłuższej chwili milczenia. - ... Ale zapamiętaj sobie, że ja nie pozwolę się kontrolować, bo albo wyjdę z tego z twarzą, jak mężczyzna, z siłą i pewnością, albo nie wyjdę z tego w ogóle i umrę, w końcu zdejmując ciężar mojej osoby z waszych barków. Bo tysiąc razy wolę właśnie tą opcję, aniżeli wyjście z nałogu jak życiowy przegrany, opierając się na ramieniu przyjaciół, którzy czują się zobowiązani pomagać mi, dobrowolnie rezygnując ze swojego życia na mój koszt. - pochwycił w dłonie jej podbródek, głęboko zaglądając w tak dobrze mu znane oczy, po czym bez słowa zsunął się z kanapy, ruszając szybkim krokiem do przedpokoju.
- Wychodzisz? - Laura wychyliła się w jego stronę, unosząc brwi ku górze. Jego ton był tak stanowczy i pewny, że odczuła na sobie, iż ma w sobie wielkie pokłady siły, którą wykorzysta do walki z nałogiem.
- Tak, na ulicę. Będę grał, żeby chociaż po części zarobić na czynsz. Nie pozwolę się utrzymywać, nawet jeśli Alberto będzie machał mi przed nosem swoją świeżutką pensją lekarza. Nigdy. - dodał, gdy pojawiła się obok niego. Ucałował ją w czoło na pożegnanie i wyszedł, w biegu chwytając swoją ukochaną gitarę.

***

Zaskakująco szybkim krokiem przemierzał korytarze firmy, ignorując przywitania kierowane zewsząd w jego stronę. Nie miał siły, by odpowiadać, myślami był teraz całkowicie gdzieś indziej. Miał za to mętlik w głowie, a niepokój nie opuszczał go ani na sekundę, dając się we znaki wszystkim jego zmysłom.
- Dobrze, że szef już jest, mam wspaniałą wiadomość! Kontrahent ze Stanów Zjednoczonych chce podpisać z nami umowę dotyczącą sprzedaży linii mebli salonowych...
- Później, dobrze? - zbył wymownym spojrzeniem swojego asystenta, Oskara, nie zatrzymując się ani na sekundę. - Mam teraz ważniejsze sprawy na głowie, takie propozycje rozważam pod koniec każdego miesiąca...
- ... Panie prezesie, mam bilans miesięczny, według zaleceń wykonałam go przed czasem... - Elena, główna, piękna księgowa pojawiła się znikąd i ręczyła mu kartkę z wykazem majątku Art Fernandez i źródłem ich finansowania. - Mamy więc czasu, żeby go dokładnie przeanalizować i ustalić dalszą formę zakupu materiałów i sprzedaży gotowych produktów...
Przebiegł po niej wzrokiem i z cichym „dziękuję”, ruszył w stronę swojego gabinetu, uśmiechając się z grymasem. Miał tak wiele obowiązków, taki natłok pracy, a kobieta, która wciąż tkwiła w jego głowie skutecznie uniemożliwiała mu każdy ruch. Nie miał z tym szans, ciągle w jego głowie tkwił obraz Laury obejmowanej przez owego „przyjaciela”, który teraz przybierał coraz to nowe twarze, wyprowadzając go z równowagi.
Z impetem wpadł do swojego gabinetu, jednak to, co ujrzał za jego drzwiami sprawiło, iż stanął w miejscu, czując jak złość zalewa go od stóp do głów. Jego ojciec i Rosita Flores, której rola pełniona w tej firmie od dłuższego czasu nie była nikomu znana, dobierali się do siebie na jego biurku, nie zdając sobie sprawy z jego obecności. Zacisnął usta z gniewem i trzasnął drzwiach najmocniej jak tylko mógł, ujawniając im swoją obecność. Paulo oderwał się od „sekretarki” z pytającym spojrzeniem, jednak ujrzawszy syna, natychmiast na jego twarzy pojawił się uśmiech satysfakcji.
- Co do ma, do cholery jasnej, znowu znaczyć!?! - warknął, uderzając otwartą dłonią w stół, by rozładować kumulujące się w nim złe emocje. - Wiem, że ona pozostała tu tylko i wyłącznie dla twoich prywatnych usług seksualnych, chcesz ją sponsorować... nie ma sprawy! Ale, k***a mać, nie w mojej firmie i nie w moich gabinecie!!
Paulo utkwił w nim rozbawione spojrzenie, kręcąc głową z cichym śmiechem, jednocześnie zapinając swoją bladoróżową koszulę.
- Rosi, kochanie, zapnij proszę bluzeczkę i idź pogawędź z koleżankami, albo przypiłuj paznokcie, mocno mnie dziś podrapałaś... - po raz ostatni przejechał dłonią po talii kobiety, której wyraz twarzy wykazywał samozadowolenie. Gdy zamknęły się za nią drzwi, Max spojrzał z odrazą w stronę ojca.
- Nie rób nic pochopnego, synku. - w głosie mężczyzny wciąż tkwiła wyraźna ironia. - Byłbyś głupcem, gdybyś wydał mnie komukolwiek, zdecydowanie...
- Nie twój interes, co zrobię i jak postąpię. Jesteś dla mnie niczym, zupełnym zerem. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. - rzucił, czując gorzki smak tych słów w swoich ustach.
- Nie denerwuj się tak, mój drogi... W końcu jesteśmy tacy sami, nie dostrzegasz tego? Płynie w nas ta sama krew, masz moje geny. Oboje zdradzamy swoje zrzędliwe żony z pięknymi, młodymi kobietami, ponieważ te „nasze” nie potrafią nas zaspokoić...
- Zamknij się! - Max krzyknął, tracąc nad sobą wszelką kontrolę. - To dwie różne sprawy, nie waż się ich porównywać, nie waż się porównywać Laury do tej dziwki! Ja jestem zakochany, a moja żona liczy wyłącznie na pieniądze i moje nazwisko, do tego ma za nic nasze dziecko, którego użyła jako broni mającej mnie przy niej zatrzymać... A wiesz jak jest z tobą? Szukasz dodatkowej rozrywki, a moja matka to dobra osoba, tylko potrzebuje męskiego oparcia, którego już dawno nie otrzymała, dlatego zżera ją zazdrość i niespełnione ambicje względem mnie i Angelici! To wszystko twoja wina, rozumiesz?! Ty zbudziłeś w niej tą zgorzkniałość...
- Ciii... dobrze ci radzę... - Paulo syknął cicho, przerywając mu chłodno, rozglądając się wymownie po gabinecie. - Nie rób mnie swoim wrogiem, bo źle na tym wyjdziesz, zaufaj mi. Póki co jestem po twojej stronie, jesteś moim pierworodnym synem, uspokajam matkę gdy histeryzuje jakże to okropna rzecz się stała, że syn znalazł sobie kochankę, że jest głupi i młody i musi się nim zająć... nikt inny nie ma nad nią takiej władzy, zawsze mi ulegała i bezgranicznie wierzyła... Dlatego tłamszę w zarodku często jej głupie pomysły względem ciebie, nawet nie wiesz jak wiele już narodziło się ich w jej główce... Gdyby nie ja, być może ta firma nie należałaby już do ciebie, zostałbyś na lodzie, a my łaskawie przyjęlibyśmy cię pod nasze rodzicielskie skrzydła, wiesz, że marzeniem Elizabeth jest, byś nigdy nie oderwał się od jej matczynej spódnicy... Dlatego dobrze ci radzę - bądź ostrożny w swoich osądach względem mnie, bo nawet nie wiesz jak na tym stracisz... Póki co możesz cieszyć się naprawdę dużą swobodą działania, nikt jeszcze nie zabronił ci spotykania się ze swoją kochanką, więc zostaw w spokoju moją. Albo raczej wszystkie moje.
- Nigdy, ale to nigdy niczego mi nie zabronicie, rozumiesz?! I jeśli zaistnieje taka potrzeba - rzucę wszystko, oddam wam dobrowolnie zarówno firmę jak i wszystkie zyski, które uzyskała za mojej prezesury, by się od was raz na zawsze uwolnić! Ale nie oddam jednego - mojego dziecka.
- Oo, dobrze, że wspomniałeś o naszej uroczej wnusi... - parsknął cichym śmiechem. - Pomysł z szantażowaniem cię Clarą również należał do twojej matki, ale był jednym z tych mniej szalonych, podobnie jak usilne zeswatanie cię z tą piękną, choć okropnie irytującą Alicią... Dlatego możesz spodziewać się tylko gorszego, jeśli nie staniesz po mojej stronie.
- Sądzisz... - Max uniósł brwi ku górze w charakterystycznym dla siebie geście, mierząc go ironicznym spojrzeniem. - ... że Rosita, podobnie jak wiele innych, chciałaby cię, gdybyś nie spał na pieniądzach? Jesteś facetem, który nigdy nie pogodził się z faktem, że jest już starym dziadkiem, a nie młodym kawalerem, do tego dotkniętym kryzysem wieku średniego...
- Póki ja nie zaglądam do twojego łóżka, ty nie zaglądaj do mojego, synku. Nawet nie wyobrażasz sobie jak barwne życie erotyczne prowadzę z tymi wszystkimi pięknymi paniami...
- Jesteś odrażający. - zacisnął usta, kręcąc głową z niesmakiem. - Bo krzywdzisz moją matkę. Ona ma wiele wad, ale kocha cię, choć zupełnie nie rozumiem co może widzieć w takim śmieciu, jak ty... Dlaczego po prostu nie rozstaniesz się z nią i przestaniesz ją oszukiwać? Co cię przy niej trzyma?!
Na jego twarzy Maximiliano dostrzegł zawahanie, które jednak po kilku sekundach ustąpiło miejsca tajemniczemu uśmiechowi.
- Synu, musisz zrozumieć... że to jest mi na rękę. Jestem usatysfakcjonowany takim życiem. Po prostu. Gdybym rozstał się z Elizabeth, mógłbym robić co mi się żywnie podoba, ale... całkiem bezkarnie, do woli. A to nie przynosiłoby już takiej satysfakcji, uwierz mi.
Max z szybkością światła odwrócił się na pięcie i wyszedł z gabinetu bez słowa, pędząc przed siebie, samemu nawet nie wiedząc w jakim kierunku. Chciał uwolnić się od tego wszystkiego. Jego rodzina rozsypała się jak domek z kart, a on odczuwał do głębi, że już nic nie jest w stanie tego zmienić.
- Ej, ej, przystojniaku, gdzie tak pędzisz... - rozbawiony głos Angelicii wybudził go z zamyślenia. Siostra stała przed nim, przypatrując się mu z szerokim, pięknym uśmiechem, za rękę ściskając jego córeczkę, która natychmiast z utęsknieniem wtuliła się w ojca. Poczuł jakąś ogromną ulgę, gdy dostrzegł je dwie, takie uśmiechnięte i szczęśliwe. Ktoś mógłby pomyśleć, iż Angelica była jej matką, obydwie obdarzone były takimi samymi, kręconymi, złotymi lokami i figlarnym, uroczym uśmiechem, na widok którego niezależnie od sytuacji robiło się cieplej na sercu. - Wybrałam tą małą księżniczkę z przedszkola, ale ona uparła się, żeby przyjechać tutaj, do ciebie, widocznie bardzo się stęskniła...
- Z wzajemnością. - mocno objął Clarę i obsypał jej twarz krótkimi całusami. - I to się bardzo dobrze składa, że ją przywiozłaś, bo mam względem nas pewne plany do zrealizowania.
- Pojedziemy na lody, tatusiu? - oczy dziecka stały się okrągłe niczym dwie, lśniące monety.
- Nie, kochanie, to będzie coś o wiele ciekawszego...
Zamilkł, gdy ponownie dostrzegł ojca obok siebie. Mężczyzna podszedł do Angelicii, która posłała mu radosny uśmiech i ucałowała w policzek.
- Mój aniołku... - szepnął z jakąś dziwną czułością, której nigdy nie okazywał nikomu innemu, i złożywszy całus na jej czole, odszedł korytarzem, nucąc pod nosem.
- Cholerny hipokryta... - syknął Max, kręcąc głową w złości.
- Znów stało się coś, o czym nie wiem? - Angelica uniosła brwi ku górze, jeszcze raz spoglądając w stronę Paula, który znikał właśnie za rogiem. - Znów się pokłóciliście?
- Nie, my się po prostu nigdy nie pogodziliśmy. I to się nie zmieni, nigdy.
- Nie mów tak... - kobieta spojrzała na niego prosząco, przygryzając dolną wargę. Nawet nie wiedziała od ilu lat tak wyglądały ich rodzinne stosunki. Prawdopodobnie już od najmłodszych lat ich życia Paulo faworyzował i ubóstwiał swoją córeczkę, syna niemal ignorując, a matka wychodziła ze skóry i emocjonowała się każdym słowem i czynem swojego syna, ją traktując jak powietrze, jak gdyby nigdy nie dostrzegała w niej tego, co zobaczyć chciała. Nie dostrzegała w niej siebie. - Jestem pewna, że gdy nadejdzie odpowiednia pora, pogodzicie się i zrozumiecie nawzajem...
- Nie będę o nim rozmawiał, mój dzień jest już wystarczającą porażką... Rano uderzyłem Rafaela, przyjaciela Laury, a teraz jeszcze to...
- Rafaela?! - na dźwięk tego imienia Angelica stanęła jak wryta. Nie miała pojęcia dlaczego, ale całą noc nie dawała jej spokoju myśl, że tak młody człowiek ma już na koncie tak okropne doświadczenie, jak uzależnienie od alkoholu. - Dlaczego to zrobiłeś?
- Wtedy jeszcze... ehh... - nerwowo zmierzwił włosy, uśmiechając się z przekąsem. -... nie wiedziałem, że on, to on. Byłem u niej, rozmawialiśmy, a właściwie nawet więcej niż tylko rozmawialiśmy... a później wyszedłem, i gdy wróciłem by jeszcze o czymś jej wspomnieć, on przytulał ją do siebie, i to jeszcze w taki sposób, że ... Grr, myślałem, że szlag mnie trafi. I uderzyłem, po prostu. A on chyba nie należy do wytrwałych, bo upadł i nim wyszedł jeszcze się nie podniósł... - dostrzegłszy jej złowrogie spojrzenie, wzruszył niewinnie ramionami. - ... Ale wcale nie uderzyłem go jakoś nadzwyczajnie mocno, tylko... Taka zazdrość mnie przepełniała, że miałem ochotę... Właściwie, to sam nie wiem na co. Kocham ją tak mocno, że gdy myślę, że jakiś inny mężczyzna mógłby mi ją odebrać...
- Zaufanie, Max. - szepnęła Angelica, obejmując go w pasie. - Odpowiedzią jest zaufanie. Ty mieszkasz pod jednym dachem z tą zołzą Alicią, a ona nie robi ci wymówek. Bierz z niej przykład.
- Ależ ja jej ufam, bezgranicznie... Tylko nie ufam reszcie świata, mam wrażenie, że każdy chce mi ją odebrać, chyba jeszcze... nie przyzwyczaiłem się do faktu, że naprawdę zostało mi darowane takie szczęście. Poza tym, Laura nie ma w sobie takich pokładów zazdrości, jak ja, nie jest tak porywcza. Dlatego muszę pójść jeszcze dziś do jej mieszkania, przeprosić ją... i muszę zabrać ze sobą Clarę.
Angelica uniosła brew ku górze, przyglądając mu się z podejrzliwością, gdy Clara zaklaskała rączkami, wyśpiewując imię ukochanej swojego ojca.
- Wiesz, że to... nie jest najlepszy pomysł.... Zważając na okoliczności, w których oboje zostaliście postawieni, a zwłaszcza ona.
- Nigdy nie będzie dobrego momentu. - powiedział stanowczo. - Nigdy nie będzie lepszego. Muszę zaryzykować. Im większy dystans wytworzy się między Laurą, a perspektywą pokochania mojej córki jak własnej, tym gorzej dla nas, dla całej trójki. Dla naszej wspólnej przyszłości.
- Nie wymagaj od niej cudów, Max, jeszcze nie... Powinieneś dać jej czas, by przyzwyczaiła się do faktu, że jej nieznośna rywalka jest teraz żoną najbliższego jej człowieka na świecie... Na pewno nie jest jej łatwo, zważaj na to.
- Wiem, że nie jest jej łatwo, ale czas tylko je od siebie oddali. Nie jestem tak cierpliwy jak ty. Chcę coś zrobić, muszę ruszyć do przodu, nie mogę stać w miejscu. Muszę je zbliżyć do siebie, a jeśli nie teraz, to kiedy? Nie potrafię odkładać tego na później, bo owego „później” może już nie być.
- Dobrze. - Angelica przytaknęła, ujmując przystojną twarz brata w dłonie. - Rób, co uważasz za stosowne. Ja jestem z tobą, bez względu na wszystko. Zawsze jestem po twojej stronie.
- Dziękuję... - powiedział, ucałowawszy jej czoło. - Codziennie dziękuję Bogu za to, że cię mam. Jesteś moim darem od losu, siostrzyczko i nic tego nie zmieni. Nigdy.

***

-... Tak, mamo, na pewno będę pamiętać, żeby zadzwonić jutro wieczorem. - Maria z telefonem w dłoni kolejne minuty spędzała na rozmowie ze swoją troskliwą, ukochaną matką i resztą członków jej licznej rodziny. Laura mocno objęła swoje nogi, dobrze okrywając się ciepłym kocem, jednocześnie bez zainteresowanie przerzucając kanały w telewizorze. Nie mogła skupić się na żadnej konkretnej rzeczy, na niczym. Jej myśli błądziły wokół Rity, która zniknęła wczorajszego wieczoru i dotąd nie wróciła, wokół Rafaela, który cały dzień spędził na zewnątrz, również dotąd nie wróciwszy. I wokół Maxa, gdy w myślach przywoływała wyjazd do Acapulco, przepełniony po brzegi emocjonującymi chwilami i niesamowitymi doznaniami. Kochała w nim wszystko, od umięśnionych nóg, po hipnotyzujące oczy. Gdy tylko przymykała powieki, widziała jego niebywale przystojną twarz, tak dobrze poznane ciało, czy te charakterystyczne dla niego, ujmujące, urocze gesty. Odrzucając te wspomnienia, by nie pobudzić się zanadto, skupiła wzrok na Marii, która to, rzucając coraz to nowymi imionami należącymi zapewne do całej familii Lozada, uśmiechała się od ucha do ucha. Rodzina. Ona ją miała, miała coś, czego Laura nigdy nawet nie poznała. Co z tego, że kochała Esperanzę jak własną matkę, a za Rafaela i Alberta byłaby w stanie oddać życie. Nikt nie nauczył jej, jaki smak ma rodzinna miłość, jaką miłością darzą się jej członkowie, jak matki kochają swoje dzieci, jak żony kochają swoich mężów. Była pozbawiona wszystkich tych doświadczeń i dlatego nie potrafiła wcielać je we własne życie.
Maria rozłączyła się po dłużej chwili, przez moment wpatrując z miłością w telefon, po czym utkwiła w niej ciepłe spojrzenie i wskoczyła pod jej koc, przytulając ją do siebie. Laura uśmiechnęła się, mrużąc powieki. To, że Lozada mieszkała teraz z nimi, również miało być przypadkiem, a jednak nie mogła wyobrazić sobie jej teraźniejszego życia bez przyjaciółki.
- Lauro, jestem taka szczęśliwa... - Maria westchnęła lekko, układając głowę na jej ramieniu. Po tym, jak opowiedziała jej o wczorajszym wieczorze i swoich wspaniałych odczuciach z nim związanych, czuła się wspaniale spełniona, zwłaszcza, że Laura okazała wielką radość z tego faktu. - To takie niesamowite, pojawiło się znikąd, nagle... On jest chyba takim... wymarzonym ideałem, od początku miał w sobie coś, co przyciągnęło mnie do niego. Jest wrażliwy i czułam się przy nim tak bosko bezpieczna, radosna... Pokochałam go jak przyjaciela, uratował mi życie, ale teraz czuje coś znacznie większego, jak gdyby na plecach wyrastały mi bajecznie kolorowe skrzydła...
Laura spojrzała na nią z uśmiechem, odsuwając brązowy kosmyk włosów z jej twarzy. Ogromna radość ją przepełniała, gdy widziała ten uśmiech na jej twarzy i dostrzegała, jak bardzo zbliżyli się do siebie tak bliscy jej ludzie.
- Bo wy jesteście dwoma elementami układanki, idealnie do siebie pasujecie. Znam Alberta od najmłodszych lat, jest dla mnie bratem i wiem... że dla bliskich byłby w stanie rzucić się w ogień. Jestem pewna, że wam się uda.
Maria ułożyła się wygodniej na kanapie, zagłębiając w pięknych marzeniach, jednak natychmiast przerwał je dźwięk kluczy przekręcających się w drzwiach od zewnętrznej strony.
- To on! - zapiszczała niczym kilkuletnia dziewczynka, zrywając się z sofy, na co Laura tylko parsknęła śmiechem, spoglądając w tamtą stronę i oczekując rozwoju wydarzeń. Maria wręcz biegiem ruszyła do przedpokoju, by przywitać go od progu. I pojawił się, poszczególne jasnobrązowe kosmyki w zawadiackim geście opadały mu na twarz, a zbyt szeroką koszulę rozpiął pod szyją. Natychmiast odwzajemniła przepiękny, najszczerszy uśmiech, którym ją obdarzył i mocno wtuliła się w jego ramiona, skrywając twarz w jego torsie. Pachniał wiatrem, wodą toaletową i świeżością, od której zakręciło się jej w głowie.
Po chwili Alberto odsunął ją od siebie delikatnie, ujmując jej twarz w dłonie, śledząc wzrokiem jej błyszczące, zielone oczy, których nie miał dla niego nikt inny na świecie.
- Mario... - zaczął, uśmiechając się mimowolnie, gdy nie spuszczała z niego wzroku i patrzyła nań z taką błogą i piękną ufnością. - W zasadzie jedna rzecz dręczyła mnie przez cały dzień i nie dawała mi skupić się na niczym innym... Pozwolisz, że o coś cię spytam?
- Taak... - szepnęła, kiwnąwszy delikatnie głową, ani na chwilę nie spuszczając z niego spojrzenia. - Zamieniam się w słuch.
- Zastanawia mnie... - zaczął, biorąc głęboki wdech, wzrokiem powoli spacerując po jej pełnych, miękkich niczym płatki róż ustach. - Czy chciałabyś kogoś takiego jak ja, czy sądzisz, że mogłabyś... pokochać mnie choć trochę? Bo ja... nawet na chwilę nie potrafię wyrzucić cię ze swojego umysłu.
Czując, jak radość zalewa ją od stóp do głów, zamknęła mu usta pocałunkiem, będącym w istocie najlepszą odpowiedzią, której mogła mu udzielić.

(...)

Woda w czajniku zagotowała się dokładnie w tym samym momencie, w którym całe mieszkanie wypełnił dźwięk dzwonka do drzwi. Laura już miała ruszyć w tamtą stronę, sądząc, że Alberto i Maria wystarczająco zajęci są sobą, by zwracać uwagę na tak przyziemne rzeczy jak niezidentyfikowane osoby za drzwiami, jednak głos Alberta i jego zapewnienie „Otworzę!” przywróciły ją do tej wcześniejszej pozycji. Wystarczył jednak inny głos, tak dobrze jej znany i przeszywający, by natychmiast odwróciła się na pięcie i pędem ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Widok, który stanął jej przed oczami był miodem na jej serce. Maximiliano już od wejścia niósł za sobą zapach swoich perfum, ubrany był w garnitur, w dłoni trzymał bukiet czerwonych róż, które zgrywały się kolorystycznie z jego czerwonym krawatem. Wzięła głęboki wdech, odczuwając, że brakuje jej tlenu. Wówczas zza mężczyzny wyłoniła się dziewczynka o tym samym, figlarnym uśmieszku i błyszczących, wielkich oczach. Zastygła bez ruchu, wpatrując się w Clarę, która natychmiast rzuciła się w jej ramiona, mocno ją obejmując i obsypując słodkimi całusami. Zamrugała miarowo powiekami, czując jak przeszywa ją jakieś nieznane jej dotąd, całkowicie obce i dziwne uczucie. Delikatnie pogłaskała dziewczynkę po włosach, mimowolnie szukając podobieństwa do jej matki. Miały tylko te same, kręcone włosy, w pozostałości była wierną kopią swojego tatusia. Nie wiedzieć czemu, sprawiło jej to dużą ulgę. Alberto przyglądał się z niekrytym podejrzeniem owej scenie, unosząc pytająco brwi ku górze, gdy Maria pojawiła się przy jego boku i taktownie ścisnęła jego dłoń. Zrozumiał przekaz i podał Fernandezowi dłoń na przywitanie, uśmiechając się przy tym. Max ścisnął ją krótko, nie mogąc na dłuższą chwilę odwrócić wzroku od dwóch najpiękniejszych kobiet w jego życiu.
- Tatuś ma coś dla ciebie, widzisz? - dziewczynka posłała jej szeroki, szczery uśmiech i chwyciła rękę ojca, by przybliżyć go do nich. - Są takie ładne, jak ty...
Laura wzięła głęboki wdech, wpatrując się w Maxa, który przykucnął obok nich i wręczył jej wspaniały bukiet róż składający się co najmniej z 25 sztuk.
- Clara ma absolutną rację. - szepnął cicho, chwytając dłoń ukochanej i całując ją czule. Nie mógł się opanować, chciał znów posmakować jej ciała, ciągle pozostawał nienasycony, bo ona była taką wodą, która nigdy nie gasiła jego pragnienia, a wciąż jedynie je wzmagała... Musiał jednak zachowywać pozory, by nie budzić w córce zbyt wielu podejrzeń i emocji, musiał działać spokojnie i bez pośpiechu, co przychodziło mu w końcu z takim trudem.
- Dziękuję. - powiedziała Laura, wdychając intensywny zapach kwiatów. - Są naprawdę piękne. - ponownie utkwiła wzrok w Clarze, która patrzyła na nią z jakąś ogromną fascynacją. Rzeczywiście, była małym aniołkiem, nie mogła temu zaprzeczyć. Grzeczna, słodka i przyjazna. Max patrzył na Laurę z takim oczekiwaniem i nadzieją, że miała wręcz nieodpartą potrzebę zadowolenia go, pogłębienia tego uśmiechu na jego twarzy. Chwyciła więc rączkę dziewczynki i posłała jej, wciąż dość niepewny, uśmiech. - Chodźmy do salonu.
Mężczyzna spojrzał na nią z wdzięcznością i układając dłoń na jej talii, ruszył tuż obok, przyglądając się temu, z jak potężnym entuzjazmem Clara dzieli się z Laurą wrażeniami z dzisiejszego dnia spędzonego w przedszkolu, jak bez przerwy dotyka jej włosów, czy twarzy, badając strukturę tego innego, kobiecego ciała. Dobrze wiedział, co było tego przyczyną i sprawiało mu jednocześnie ogromny ból - jego córka odczuwała brak delikatnej, kobiecej ręki, brak matki, której w tym wieku tak potrzebowała. Laura też to dostrzegła. Dziewczynka ani na chwilę nie chciała zejść z jej kolan, mocno ją obejmując, jak gdyby bała się, że ktoś jej ją odbierze. Słuchała więc dokładnie tego, co mówi, jak gdyby była to najświętsza rzecz na świecie, gdyż Maxowi i Clarze sprawiało to najwidoczniej wyjątkową przyjemność.
-... - Nie męcz już Laury, kochanie. - powiedział mężczyzna po dłuższej chwili, wpatrując się w nie z radością, jednak gdy starał się przechwycić dziewczynkę w swoje ramiona, tamta ani drgnęła.
- Ale ja jeszcze nie opowiedziałam Laurze o mamie! - powiedziała, jeszcze mocniej uwieszając się wokół jej szyi. Max zamarł, zupełnie nie wiedząc jak powstrzymać córkę przed nietaktownymi słowami. Maria wychyliła się zza progu, z nadzieją, że jakoś uratuje sytuację zabierając małą do drugiego pokoju, jednak Laura pokręciła głową stanowczo, chcąc wysłuchać co dziewczynka ma jej do powiedzenia. - Mama wróciła z pracy i babcia kazała jej zamieszkać z nami, choć tatuś nie chciał, bo zdenerwował się na nią, że była tak daleko od nas i już przestała nas kochać...
- Claro, wystarczy już... - Max rzucił spojrzeniem pełnym obawy na Laurę, ta jednak wydawała się w ogóle nie zwracać na niego uwagi. W głębi duszy poczuła taki żal i pustkę, której nie potrafiła nawet opisać słowami. Ona i córka Maxa były... takie same. Obydwie nigdy nie poznały czym jest matczyna miłość i szukały jej gdzieś indziej. Zacisnęła usta w wąską linię, by powstrzymać emocje.
- Mama krzyczała na tatusia, że już jej nie chcemy, ale to ona pierwsza przestała nas kochać, teraz już mnie nawet nie lubi, bo powiedziała, że jestem taka sama jak tatuś... - po dziecięcym policzku spłynęło kilka łez, gdy wtuliła twarz jej ciemne włosy. Laura zastygła bez ruchu, czując jak po jej własnym policzku spływa łza. Uniosła zaszklone spojrzenie, patrząc jak Maximiliano również stara się uciec od emocji, z marnymi skutkami. Dłoń otarł jej łzę i przystawił do swoich ust, składając na niej delikatny pocałunek. Clara uniosła spojrzenie ku górze, na co Laura, nie mogąc się powstrzymać, starła jej dziecięce łezki z policzków. - Ale ja teraz wolę ciebie, niż moją mamę, bo ty jesteś dla mnie milsza i mnie przytulasz, wiesz...?
Emocje, które targały Laurą, były dla niej tak obce, że gdyby jeszcze dzień wcześniej ktoś powiedział jej „obdarzysz pozytywnymi uczuciami jakiekolwiek dziecko”, wyśmiałaby go w twarz. A teraz uśmiechała się do samej siebie, gdy mocno tuląc do siebie dziewczynkę, czuła dłonie Maxa ściskające ją do siebie w wyrazie jakiejś potężnej ulgi i radości. I czuła, że mogłaby trwać tak wiecznie, bez względu na wszystko.
-... Claro, kochanie... - Maria pojawiła się przy nich nagle i pochyliła nad dzieckiem, uśmiechając się do niej radośnie. - Wychodzimy z Albertem na dłuuugi spacer, może poszłabyś z nami? Tata i Laura porozmawiają sobie nieco, a później na pewno do nas dołączą. - wymownie mrugnęła w stronę Laury, posyłając jej uśmiech.
Clara pochwyciła wyciągniętą dłoń Marii i ucałowawszy Laurę i ojca w policzki, zniknęła za rogiem, a pod dłuższej chwili zamknęły się za nimi drzwi mieszkania. Nie czekali nawet sekundy, spragnieni padli sobie w ramiona, składając na swoich ustach gorączkowe, pełne emocji pocałunki, które były potwierdzeniem tego jak wielką miłością się obdarzyli, miłością, która pojawiła się znikąd i właśnie dlatego zawładnęła nimi bezgranicznie. Mężczyzna z szybkością zrzucił z siebie czarną marynarkę i pochwycił kobietę swojego życia w ramiona, w kilka sekund transportując do jej sypialni i z rozpierającą go energią kładąc na łóżko. Laura w spontanicznym geście natychmiast rozluźniła jego krawat i odrzuciła za siebie, tym samym z siłą chwytając jego koszulę i bez żadnego uprzedzenia sprawiła, że wszystkie jej guziki oderwały się od niej i rozsypały po podłodze. To nie miało żadnego znaczenia, a jedynie zbudziło jeszcze dodatkowe emocje w Maximilianie, który już zwinie ściągał z niej czerwony podkoszulek, pragnąc jej jeszcze więcej, jeszcze bardziej.
- Zauważyłaś... - zniżył głos do zmysłowego szeptu, który roztapiał ją od wewnątrz, dłońmi zawzięcie wędrując po jej pięknym, delikatnym, kobiecym ciele. - ... Jacy śmieszni i nieprawdziwi jesteśmy z dala od siebie... do takiego stopnia, że ma ochotę nigdy nie puszczać jej nawet na sekundę, że gdy cię przy mnie nie ma, w rzeczywistości wciąż jesteś w mojej głowie... Że szaleję z zazdrości, gdy obejmuje cię ktoś inny...
- Cicho... - objęła ustami jego ciepłe, idealnie wykrojone wargi. -... Jestem twoja. I zawsze będę, bez znaczenia, czy jesteś obok mnie, czy cię nie ma. Ty i ja to jedno.
Max przez sekundę bez słowa przypatrywał się jej zdumiewająco pięknej twarzy spowitej w ciemność pokoju. Taka była najpiękniejsza, ukryta w jego ciepłych ramionach, z włosami w artystycznym nieładzie rozrzuconymi wokół twarzy, patrząca na niego błyszczącymi oczyma. Czym byłoby jego życie, gdyby został jej pozbawiony? Nie wiedział.
- Przyszedłem tutaj z myślą, by przeprosić cię za poranek i by wyżalić ci się, że moja rodzina się rozsypuje, że czuję się w niej taki samotny... - odchylił jej podbródek ku górze, na czubku jej nosa składając czuły, delikatny pocałunek. - ... Ale przyszedłem tutaj i zrozumiałem, że to wy... jesteście moją rodziną. Ty i Clara, bo to was kocham nad swoje życie. A wtedy, gdy ją objęłaś, tak jak Alicia jeszcze nigdy dotąd... Poczułem się tak błogo szczęśliwy i zrozumiałem, że mam już wszystko, czego trzeba mi do szczęścia, że nie muszę dłużej go szukać, bo wszystko jest na swoim miejscu. Bo kocham i jestem kochany, pieprzyć resztę, ignorować problemy.
Laura wtuliła go mocno w siebie, gdy ułożył głowę na jej piersi, wsłuchując się w równy rytm jej serca. Ucałowała kilkakrotnie jego skroń, dłoń wplatając we włosy. Miał rację. Nic więcej nie potrzebowali już do szczęścia.
- Bez względu na wszystko masz mnie. Nie przejmuj się drobnostkami, ciesz się życiem, bo... to dar. - była pewna, że słowa, które wypowiada po raz pierwszy w życiu padają z jej ust. - A ty jesteś moim życiem. I chcę odczuć na sobie tę bezgraniczną miłość.
- Pozwól mi więc... - odszeptał, swoim ciepłym oddechem smagając jej szyję. - Kochać cię jeszcze bardziej, z zdwojoną siłą, bo ta miłość to sens mojego życia. Dla ciebie się urodziłem i z tobą kiedyś umrę.


Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 1:11:45 08-02-12, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:08:15 04-02-12    Temat postu:

Rodzina Maxa się już całkiem rozsypała ;( Jego ojciec jest okropny. Dość, że nie zwraca na niego uwagi to jeszcze zabawia się z swoją kochanka w jego gabinecie. Nie dziwię się Maxowi, że go nienawidzi. I jeszcze te słowa które powiedział. Angelica jest dla niego prawdziwym wsparciem na które może liczyć. Zazdrość Maxa jest do nieopanowania. Nie potrafi się kontrować kiedy widzi Laurę z innym mężczyzną.
Maria to bardzo uczuciowa, miła i dobra kobieta. Martwi się o rodzinę. Która jest dość liczna. Miłość pomiędzy Marią i Albertem jest taka czysta, idealna, bezgraniczna. Pasują do siebie. Oboje są dobrzy i zależy im na dobru drugiej osoby. Cieszę się, że są razem:)
Bardzo zaskoczyła mnie i ucieszyła reakcja Laury kiedy przytuliła Clarę. Ta mała dziewczynka potrzebuje matki, tak samo jak potrzebowała jej Laura. W ogóle to cała scena była cudna i magiczna. Wtedy gdy mała jej mówiła o sobie i matce. Myślałam, że Laura nie będzie chciała tego słuchać a jednak się pomyliłam Na szczęście
Max i Laura bardzo silnie na siebie oddziałują. Jak magnez i metal. Bardzo silnie się przyciągają. (wiem, że mam dziwne skojarzenia, ale co poradzić ? )
Ogólnie cudowni i interesujący odcinek
Czekam na następny:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:23:10 04-02-12    Temat postu:

Teraz to żeś nam tego dała, bardzo długi odcinek, bardzo mi się to podoba, dopiero czytam tak więc stopniowo będę opiniowała to wszystko, Laura jest wspaniałą przyjaciółką, widać że bardzo kocha i jest związana z Rafaelem, on zaś jest wartościowym człowiekiem, moje serce by zdobył od razu, nie chce by ktokolwiek troszczył się o niego i go utrzymywał, gdyż jest ' silny ' chociaż na razie nie wydaje się taki poprzez nałóg, ale jestem świadoma że jest jednak taki, mało jest na świecie mężczyzn jego pokroju - chce sam na siebie zarobić grając na gitarze, i nie chce wtrącać się w życie swoich przyjaciół i ich życiowych partnerów, to bardzo wspaniałe z jego strony, właściwie szanuje Laure, jest przyjacuelem na medal, chyba każdy by chciał mieć takiego kompana przy sobie, normalnie brak mi słów co do tego pierwszego wątku, chciałabym się o nim wysłowić jeszcze konstruktywniej, aczkolwiek jestem cholernie zmieszana i nie wiem co mogłabym do tego jeszcze dopisać, więc mam nadzieje że takie epitety wystarczą, iż scenka jest : dobra, wspaniała, cudowna, nieziemska, idealna. Co do sceny drugiej, strasznie mnie zaskoczyła, zarówne spodobało mi się zapewne jak każda scena z opowiadania, którego uraczyłaś nas swoimi 33 wspaniałymi odcinkami. Zapewne Max pomyślał najgorsze rzeczy o swoim staruszku, co prawda to nie jest nowość, aczkolwiek nie wiedziałam że Paulo będzie miał romnas z Rositą : D zaskoczyłaś mnie tym , a może zapomniałam jaka ona jest, nieważne. Jeszcze do tego, wyprawiali dzikie orgie w biurze Maximiliana, śmiać mi się chce, ale ten jego ojciec to napaleniec, o rany boskie < 3 Fajne było to gdy Paulo powiedział że są z tej samej krwi, mają te same geny - ogólnie są tacy sami, gdyż zdradzają swoje zrzędliwe żony z pięknymi, młodymi kobietami, tu bym się zgodziła, aczkolwiek Max i Laura to nie jest jakiś tam romans, tylko miłość, a te obie rzeczy bardzo ale to bardzo się od siebie różnią, pod każdym względem. Ten Paulo to jest głupi, każe niezadzierać ze sobą synowi, bo źle na tym wyjdzie, o co by mogło mu chodzić ? . No, Maximiliano przecież wie, że jego ojciec przechodzi kryzys wieku średniego, ale nie daje mu to nic do zrozumienia postawy Paula. Ich rodzina się rozsypała, no cóż, ważne że chłopak ma poparcie w swoijej córeczce i siostrze Angelici , A własnie, może Angelica jest matką Clary, skoro są takie same? hehe, nie no, żartuję oczywiście, mała musiała to odziedziczyć. Uwielbiam strasznie te scenki między Maxem a Angelicą, mała zapewne cieszy się że pójdzie z ojcem do Laury. Mrr, nasz Mxio ma umięśnione nogi . : D Laura się zamartwia o Ritę i Rafaela, oni, a raczej on, przeżył chyba najwięcej przeciwności losu, widać także że Maria ma dobre kontakty ze swoją matką, ma wielką rodzinę której brakowało Laurze, tak więc tej od razu pojawia się uśmiech na twarzy, gdy słyszy wszystkie wymienione przez psiółę imiona familii Lozadów, Maria patrzała z miłośćią w telefon, czyżby nowy wybranek? chodzi mi o ową rzecz. Maria strasznie kocha Alberta, i to ze wzajemnością, oby im się dobrze układało jako parze. W ostatniej scenie normalnie się zakochałam, cudowne było to gdy Max z Claritą przyszedł do Laury, podarował jej kwiaty i te słodziuteńkie slówka dziewczynki. A scena lóżkowa, bardzo mi się podobała, z odcinka na odcinek jest coraz lepiej, na prawdę . Teraz to wszystko jak dla mnie jest powyżej poziomu idealnego. Lubię jak piszesz i ani jednego dnia nie mogę wytrzymać bez tego opowiadania, a gdy widzę że jest już nowy, jakaś nowe energia rozpiera mnie. Przepraszam że komentarz ten nie był taki długi jak ten odcinek, ale na prawdę nawciskane nie wygląda najlepiej,Przepraszam za wszelkie błędy, ale nie piszę na 100 procentowym widoku. Tak więc z ogromną, przeogromną niecierpliowścią czekam na next'a i ciepło pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:00:48 04-02-12    Temat postu:

Ajj, czuję się, niczym na odwyku - to już drugi odcinek z rzędu bez Rity i Manuela

Nawiązując jednak do treści tego ostatniego to przyznaję bez bicia, że tak bezczelnego i zuchwałego samca, jakim jest Paulo już dawno nie widziałam. Jego brutalne słowa mroziły człowiekowi krew w żyłach, a ręce automatycznie zaciskały się w ramach odczuwanej złości. Nie wiem nawet, czy kogoś tak wyzutego z pozytywnych emocji można w ogóle nazwać człowiekiem. Ba, on ma za nic - żonę, dzieci i ich uczucia. Żyje sam dla siebie, niczym pieprzony egoista, szukając coraz to nowszych doznań z obcymi sobie kobietami...

Maria i Alberto cieszą się sobą, a Rafael próbuje walczyć z uzależnieniem. Podobały mi się jego słowa wystosowane względem Laury, w których kryje się 100% prawda. Człowiek musi wygrać z godnością, a nie jako wrak, posilający się jedynie dobrymi chęciami przyjaciół. Liczę zatem na to, że siłą woli i determinacji powróci na właściwą drogę w swoim życiu, na której jeszcze niejednokrotnie stanie Angelica. Tak strasznie brakowało mi bowiem również sceny ich duetu, który lubię coraz bardziej i bardziej

Max zaś stara się przekonać Laurę do swojej córki i wydaje się, że pierwszy krok w tym kierunku można uznać za milowy. Kobieta zdaje się bowiem dostrzegać w malutkiej Clarze, samą siebie, sprzed lat, co jeszcze bardziej powinno je do siebie zbliżyć.

Pozdrawiam Sylwuś;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
levyrroni
Idol
Idol


Dołączył: 05 Cze 2011
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:20:18 04-02-12    Temat postu:

Odcinek cudowny
Rafael poznał historie początku związku Laury i Maxa
Sam chcę się dokładać do czynszu
A ojciec Maxa jest egoistą myślącym tylko o sobie i o swoich kochankach !
Myśli ,że jest nie wiadomo kim !Nie lubie go ! A jego zachowanie w tym odcinku było obrzydliwe i dla mnie nie do pojęcia !
Max dobrze mu powiedział .
Dobrze ,że Max ma wsparcie w Anelice i Clarze
Maria i Alberto bardzo do siebie pasują !
Dobrze ,że Laura wysłuchała Clary ona tego bardzo potrzebowała
Bardzo lubie te małą jest tak słodka
Mam nadzieje ,że ich stosunki będa coraz lepsze a nie odwrotnie
No i końcowa scena Laury i Maxa

Czekam na next


Ostatnio zmieniony przez levyrroni dnia 20:23:02 04-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32 ... 35, 36, 37  Następny
Strona 31 z 37

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin