Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Ustami otrzeć twoje łzy" - Odcinek 34
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34, 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:03:45 08-02-12    Temat postu:

No to czekam na odcinek:) Musze przyznać, że jestem strasznie ciekawa ich dalszych losów
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:05:23 08-02-12    Temat postu:

Bardzo się cieszę, Kasiu, i mam nadzieję, że cię nie zwiodę ;**
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:02:02 08-02-12    Temat postu:

Contigo napisał:
Wciąż jest w produkcji, ale postaram wstawić go jak najszybciej - na pewno dzisiaj, ale nie mam pojęcia o której godzinie.


Nie ważne o której, ważne że dzisiaj, cieszę się że będzie bo już się za nim stęskniłam, uwielbiam to opowiadanie. Jest jednym z najlepszych na tym forum ;-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:41:07 09-02-12    Temat postu:

Wybaczcie mi te spóźnienie, ale zwyczajnie nie mogłam się wyrobić, choć bardzo się starałam. Poza tym usiłowałam dodać go już od kilku godzin, ale non stop wyskakiwał mi błąd i nic nie dało się z tym zrobić. Dziękuję więc za wytrwałość, piękne komentarze i wasze nadzieje, które wiążecie z tym opowiadaniem - to dla mnie na prawdę ważne, że tak je polubiłyście. Jesteście moją motywacją, kocham was

ODCINEK 34


Angelica pokonała kilka kolejnych schodów, by stanąć pod wpółuchylonymi drzwiami mieszkania nr 5. Zastygła bez ruchu, zastanawiając się, czy jest sens doń zapukać. Wychyliła się nieco, spoglądając w tamtą stronę, gdy jej do jej uszu doszła przepiękna, delikatna i melancholijna melodia, której dźwięk prawdopodobnie wydawała gitara akustyczna. Uniosła brew z zaciekawieniem, powoli i cicho zagłębiając się w czeluściach mieszkania. Widok, który stanął jej przed oczami w dziwny sposób rozlał przyjemne ciepło na jej sercu. Wzięła głęboki wdech. Rafael siedział przy otwartym balkonowym oknie, z nienaruszonym spokojem i naturalną sobie tajemniczością spoglądając w niebo, co chwilę przymykając powieki, by w pełni rozkoszować się powiewem wiatru na skórze. Oddychał głęboko, delikatnie smagając palcami struny, które drgały pod jego sprawnymi, męskimi dłońmi i unosiły wspaniałe dźwięki po całym pokoju. Po chwili odłożył gitarę na sekundę, by chwycić kartkę papieru, na której ołówkiem zapisywał całe linijki nieznanego jej tekstu, część kreślił stanowczo, wpisując nowe słowa. Utkwiła wzrok w drugiej kartce, na której napisał nuty, jednak zmiął ją i stanowczo odrzucił od siebie, gdyż gra z nut była dla niego niemal jak jedzenie pizzy nożem i widelcem - cała radość z faktu uciekała gdzieś. Bez słowa ruszyła w jego kierunku i przycupnęła obok niego po turecku. Widok ten niemal ją zaczarował, sprawił, że poczuła w sobie jakieś nieznane dotąd, piękne uczucie. Wzięła głęboki wdech.
- Przepięknie grasz.
Rafael uniósł spojrzenie, widocznie zaskoczony jej obecnością. Zacisnął palce na instrumencie i skinął powoli głową. Czuł się okropnie skrępowany faktem, jak potoczyły się losy ich dotychczasowej znajomości - najpierw zachował się względem niej wręcz bezwzględnie, a później ona pomogła mu podczas ataku. Zdając sobie sprawę, że wie o jego problemach z alkoholem, o jego największej słabości... Nie mógł powstrzymać swojej obawy i uprzedzeń.
- Dziękuję. - powiedział cicho, choć w rzeczywistości w jego słowach tkwił ukryty podtekst, który natychmiast zrozumiała. Nie dziękował jej tylko i wyłącznie za komplement odnośnie jego gry, a za wszystko, co dla niego zrobiła. Posłał jej wymowne, wręcz przepraszające spojrzenie, a ona odwzajemniła mu tylko ciepłym, szczerym uśmiechem, tak dla niego niepojętym.
- Mógłbyś więc... - zaczęła, spoglądając z ciekawością na kartkę z tekstem, którą trzymał w ręku. - ... coś jeszcze zagrać? Na przykład to, co teraz piszesz... Bo to twój tekst, prawda?
- Tak, mój... - zmierzwił ciemne włosy dłonią. - ...Ale nie jest jeszcze dopracowany, rozumiesz...
- Nie ważnie. - powiedziała, kręcąc głową przecząco. - Chętnie posłucham. Oczywiście jeśli tylko będziesz chciał to zagrać, nie chcę naciskać.
Bez słowa ponownie chwycił gitarę i przejechał placami po kilku strunach, chcąc sprawdzić, czy są odpowiednio nastrojone. Brzmiały idealnie. Nie lubił uzewnętrzniać się z czymś tak intymnym, jak emocje, które wkładał w pisanie piosenek, ale musiał choć w najmniejszym stopniu odwdzięczyć się jej za dobroć, którą mu ofiarowała. Nie mógł więc odmówić, choć nadal nie był pewny, czy dobrze postępuje.
Wystarczyła sekunda, a pokój zabrzmiał od przepięknych dźwięków wychodząc spod jego palców, tak spokojnych i ujmujących, jak słowa, które miała zaraz usłyszeć. Utkwiła wzrok w tym wspaniałym widoku, dokładnie analizując każdy gest, który wykonywał.

- Czekam na anioła
aby zaniósł mnie do domu
Mam nadzieję że wkrótce przyjdziesz się ze mną zobaczyć
Bo nie chcę iść sam,
nie chcę iść sam...

Jego melodyjny, zaskakująco ciepły głos uderzył prosto w jej serce, niczym najmocniejszy sztylet, jednak ból, który niósł za sobą przyjmował postać cudownej radości i spokoju, która teraz tak dogłębnie ich wypełniała. Oddychali spokojem.

- Więc aniele nie przyjdziesz po mnie,
Aniele usłysz moje wołanie.
Weź moją dłoń unieś mnie
abym mógł odlecieć z Tobą
abym mógł odlecieć z Tobą...


Znaleźli się już na tyle blisko siebie, by jej wzrok padł na kartkę, którą odłożył, śpiewając z pamięci, maksymalnie skupiając na tym wszystkie zmysły. Chwyciła kartkę w dłonie, zupełnie nie mogąc się powstrzymać i zaczęła śpiewać wraz nim głosem iście anielskim, sprawiając tym samym, że w zadrżał od wewnątrz. Ich głosy, tak idealnie się ze sobą zgrywające, tak pasujące do siebie, rozbrzmiały w jednym, delikatnym jak poranny wietrzyk śpiewie.

- I czekam na anioła
i wiem że to nie zajmie długo.
Aby znaleźć się w spokojnym miejscu
w ramionach mego anioła,
w ramionach mego anioła...

Więc bądź dobry dla nieznajomych
bo nigdy nie wiesz
to może być anioł.
Pukający do Twych drzwi,
pukający do Twych drzwi...


Gdy zamilkli, ich spojrzenia, nawet nieco przerażone i zaskoczone, spotkały się ze sobą. Rafael zastygł z wrażenia, jednak nie odezwał się słowem, jak miał w zwyczaju. Nie spuszczali z siebie wzroku ani na sekundę, jak gdyby poznawali się nim dogłębnie, szukali w swoich oczach prawdy na temat siebie.
- To... naprawdę niesamowita piosenka...
Skinął głową, przymykając powieki i odłożył instrument na bok, nadal nie spuszczając wzroku z jej jasnej, rozpromienionej twarzy. Miał wrażenie, że od niej całej bije jakieś nieznane mu światło i jasność.
- Powiedz mi o sobie... coś więcej. - powiedział cicho, oddychając głęboko.
Angelica przysunęła się w jego stronę, opierając o głowę o ścianę, jednocześnie poddając się podmuchom wiatru i promieniom słońca, które padały na jej twarz. I zaczęła mówić, rozmarzonym, ściszonym, lecz pewnym głosem, który sprawił, że nie potrafił przestać słuchać jej nawet na sekundę.
- Ostatni rok spędziłam w Buenos Aires, zajmowałam się tam fundacją niosącą pomoc dla ludzi Ameryki Południowej i zrozumiałam, że sensem mojego życia jest pomaganie innym, że zostało dane mi tak wiele, a inni nie mają nawet jednej pary butów, czy podkoszulka... Dzisiaj jestem tutaj, w Meksyku, by ratować to co zostało jeszcze z mojej rodziny, ale kiedyś zamierzam wyjechać na długą podróż po całym świecie, chce być w każdym zakątku tej planety, aby móc zobaczyć wszystko co tylko jest do zobaczenia, aby wycisnąć życie do ostatniej kropli, aby umierając wiedzieć, że zrobiłam absolutnie wszystko, co chciałam zrobić... Kiedyś, gdy pracowałam jako wolontariuszka po raz pierwszy, miałam najwyżej 20 lat, na ulicy zaczepiła mnie pewna kobieta i powiedziała mi, że żyję po to, by obdarzać blaskiem swojego życia najbardziej zaciemnione, zranione dusze tego świata, bo tylko to przyniesie mi kiedyś spełnienie. To moje motto, Rafaelu, treść mojego życia...
Mężczyzna słuchał z uwagą, spijając każde słowo z jej ust jak życiodajny nektar. Mówiła w ten sposób, że światło paliło się w jego duszy, może i ciemnej i zranionej. Gdy skończyła, nie musiała już prosić go, by cokolwiek mówił, on czytał to z jej szczerych oczu.
- Muzyka to moja miłość, daje mi moc, by codziennie wstawać i odkrywać sens siebie, własnego życia. Daje mi siły, bym wygrał z tym, co najsilniejsze, bym wygrał z samym sobą. Pomaga mi uzdrawiać siebie, dostrzegać w sobie dobre cechy, których na co dzień w sobie nie widzę. A moją pasją są konie, one uzdrawiają duszę lepiej niż najlepsze lekarstwo, one znają moje emocje. Przez wyjazdem z Meksyku cztery lata temu zajmowałem się tutaj hipoterapią, pracowałem z dziećmi cierpiącymi między innymi na autyzm. Ta forma leczenia przynosiła większe skutki, aniżeli jakakolwiek inna. Konie uzdrawiają ciało i duszę, ale znają również emocje, a gdy kumuluje się w tobie zbyt wiele złych emocji, konie stają się osowiałe, niekiedy nie pozwalają się dosiąść. Ze mną było już tak wielokrotnie, gdy...
Rozmowa przenosiła się na tysiące innych torów, rozmawiali z coraz większym zapałem, wymieniając się tysiącem spostrzeżeń, zafascynowani sami sobą. Przy dźwiękach gitary ich słowa coraz częściej zamieniały się w muzykę dla ich serc, która sprawiła, że nagle stali się sobie znacznie bliżsi, pozostając tak skrajnie różnymi.

***

Jej wysokie szpilki uderzały o chodnik, gdy szybkim krokiem zmierzała w tylko sobie znanym celu ulicami Meksyku. Co krok dostrzegała na sobie tysiące spojrzeń - kobiece, zdegustowane i piorunujące oraz męskie, pełne pożądania i zainteresowania. Wzniosła oczy ku niebu, uśmiechając się ironicznie i pewnie pod nosem. Mimo, że jej długie, gęste włosy nie zobaczyły dzisiaj szczotki do włosów, a powieki pokrywała warstwa nierówno nałożonego z powodu porannego pośpiechu, ciemnego cienia, oni spoglądali na nią przeszywająco. Stwierdziła, że jednak nie są wystarczająco przystojni i pociągający, ażeby odpowiedzieć im tym samym, więc ignorowała ten fakt, pewnym krokiem zmierzając przed siebie.
- Rita!
Męski, znany na pamięć, niski głos wybudził ją z zamyślenia, jednak w dalszym ciągu zmierzała przed siebie szybkim tempem, nie chcąc dać mu najmniejszej satysfakcji. Zasługiwał na jeszcze mniej, niż owi adoratorzy, którzy próbowali zwrócić na siebie jej uwagę.
- Rita, zatrzymaj się do cholery, nie udawaj, że mnie nie słyszysz!
Ani drgnęła, jednak już po sekundzie silna ręka zacisnęła się na jej ramieniu, dynamicznie obracając ją w swoją stronę, nie pozostawiając wyboru. Manuel, dzisiaj być może jeszcze przystojniejszy niż na co dzień, palcami ścisnął jej podbródek, głęboko spoglądając w jej oczy. Natychmiast usiłowała go odepchnąć, ale na nic były jej starania.
- Wybierasz się gdzieś? - uniósł brew ku górze, lustrując ją wzrokiem od stóp do głów. Miała na sobie czarną, krótką sukienkę, która w imponujący sposób eksponowała jej piękne nogi. - Wyglądasz jak prostytutka. - stwierdził, marszcząc ciemne brwi.
- Oo, doprawdy? - Rita śmiała uniosła brwi, uśmiechając się pewnie i szyderczo. - W takim razie musisz być rozczarowany, bo ta prostytutka nie należała tej nocy do ciebie, a do kogoś bardziej interesującego. Poza tym... ty już chyba znalazłeś sobie własną dziwkę. - z trudem wysiliła się na cyniczny śmiech.
- Hmm... A to jest nawet ciekawe... Jesteś więc zazdrosna, a to oznacza tylko jedno...
-... To nic nie oznacza, pojmij to wreszcie! Zupełnie nic. A ja nie znam poczucia zazdrości, nie wiem czym ona jest. A wiesz co jest dowodem na to, że gdzieś mam twoje seksualne podboje? - odrzuciła włosy na plecy. - Fakt, że wracam właśnie z nocy spędzonej w ramionach fantastycznego mężczyzny, który spełnił moje najskrytsze fantazje seksualne, a o których istnieniu ty dotąd nie masz nawet pojęcia...
Jego ręka mocno zacisnęła się na jej nadgarstku i siłą ruszył z nią w niewiadomym Ricie kierunku.
- Chodź, kochanie, przejedziemy się kawałek... - szepnął ironicznie, kręcąc głową na boki, a oczom kobiety ukazał się jego czarny land rover.
- Chyba śnisz, kochanie, nigdzie z tobą nie jadę... - warknęła, wyrywając się z jego objęć.
- A i owszem, jedziesz! - krzyknął, ponownie chwytając ją w talii i natychmiast wpijając się w jej usta, jak gdyby miało być to potwierdzenie faktu, iż ma ją w garści, iż jednym gestem może sprawić, że będzie tylko i wyłącznie jego. Przez chwilę był już pewien swojego zwycięstwa, gdy jej pełne, gorące, umalowane czerwoną szminką usta odwzajemniały żarliwie jego pocałunek, jednak po chwili poczuł palący ból w stopie, która stała się ofiara jej potężnego obcasa. Syknął z bólu, jednak będąc do niego przyzwyczajonym, nie pozwolił jej nawet na sekundę satysfakcji i dłonią powędrował w stronę jej pośladków, mocno opierając ją o samochód.
- Więc mówisz, że było ci dobrze... - wyszeptał zmysłowo, nie odrywając wzroku od jej ust. - Kłamiesz. Dobrze wiem, co tkwi w twoich pięknych oczach, gdy odczuwasz spełnienie... Teraz widzę tylko pustkę i jeszcze coś... Masz na mnie potężną ochotę, przecież to oczywiste...
Gdy ich usta niemal już się stykały, wyślizgnęła się spod niego zręcznie i szybkim krokiem ponownie ruszyła chodnikiem. Zacisnęła powieki, bo zgasić w sobie pragnienie.
- Być może w takim razie nigdy w pełni mnie nie zaspokoiłeś... - parsknęła ironicznym śmiechem, nie zatrzymując się nawet na chwilę, mimo, iż słyszała, że znów jest tuż za nią.
- Nie myśl, że będę cię błagać o wybaczenie... - rzucił chłodnym tonem, w myślach przywołując scenę z przed kilku dni, gdy to rzeczywiście, po raz pierwszy od długich lat, ukorzył się przed kimkolwiek, a tą osobą była właśnie ona. Przygryzł dolną wargę z niesmakiem. - ... Ja nigdy nikogo nie błagam. Tylko dlaczego tak bardzo cię to zdenerwowało, skoro czujesz do mnie tylko nienawiść, ewentualnie często bardzo chcesz, bym cię zaspokoił... Co też tam może dziać się jeszcze w twojej chorej głowie. Może ty... po prostu zakochałaś się we mnie, hmm? - uniósł brwi pytająco ze śmiechem, gdy dostrzegł, że stanęła w miejscu jak wryta. - I może właśnie to tak cię boli, bo przez całe życie wyznawałaś zasadę, że ten kto się zakochuje przegrywa? Czyżbyś... zakochała się w takim przystojnym, nieczułym chamie...?
Dynamicznie odwróciła się w jego stronę. Manuel spodziewał się silnego uderzenia w twarz, jednak nic takiego nie nastąpiło. Utkwił w niej baczne, pytające i zaintrygowane spojrzenie.
- Żyjesz w świecie iluzji, kochanie. - szepnęła. - Ktoś taki jak ja nigdy się nie zakochuje, jeszcze tego nie pojąłeś? Jeśli szukasz miłości, to trafiłeś pod zły adres, skarbie... bo jej we mnie nie ma i nigdy nie było. Nie znajdziesz jej we mnie. Szukaj jej gdzieś indziej. A ... i jeszcze coś. Ja nigdy nie przegrywam.



Przystojny, wysoki i postawny stał oparty o biurko, nie zdający sobie sprawy z jej obecności w gabinecie, pogrążony w uważnej rozmowie telefonicznej. Powietrze wypełniał zapach jego perfum, które uaktywniały jej zmysły jeszcze mocniej, aniżeli wówczas gdy poczuła je po raz pierwszy. Zakradła się od tyłu i dłońmi zasłoniła mu oczy, stając na palcach, by złożyć ciepły pocałunek na jego pachnącej szyi. Powoli odwrócił się w jej stronę, obdarzając ją najpiękniejszym uśmiechem jaki tylko mogła sobie wymarzyć. Nadal rozmawiał, udzielając cennych wskazówek zapewne jednemu ze swoich pracowników, tym samym ani na sekundę nie spuszczając z niej rozemocjonowanego wzroku, którym tak dogłębnie ją śledził. Obdarzyła go wymownym, radosnym spojrzeniem, ledwie powstrzymując się, by nie objąć go mocno i ucałować, wtulając się w niego. Po chwili Max rozłączył się, położył telefon na biurku i bez uprzedzenia chwycił ją w ramiona, z energią całując jej usta na przywitanie, wplatając dłoń w jej włosy. Sprawiła mu ogromną radość faktem, że odwiedziła go w firmie.
- Jesteś dziś jakaś... inna. - szepnął zmysłowo, dogłębnie lustrując wzrokiem jej anielską twarz i każdą zmianę, która na niej zachodziła. - Zdecydowanie. Masz mi coś do powiedzenia, aniołku?
Laura posłała mu szeroki uśmiech i jeszcze mocniej wtuliła się w jego ramiona, chcąc zaznać jak najwięcej ciepła, które w nim tkwiło. Czuła się jak mała dziewczynka, którą on mógł obronić przed całym złem tego świata. Znał ją wręcz zaskakująco dobrze - mógł wyczytać z jej oczu każdą emocję.
- Dostałam pracę, znów będę fotografować. Mam absolutnie wszystko, czego mi potrzeba, będę się spełniać, zaczynam życie od początku, gdy siedziałam bezczynnie w domu szlag mnie trafiał, a teraz... Jestem tak szczęśliwa, że to wręcz dziwne, po prostu głupie. Nie wiem nawet, czy możliwe...
- Cicho... - przyłożył palcem wskazujący do jej miękkich ust i pokręcił głową przecząco. - Zasługujesz na szczęście, zasługujesz na wszystko, co cię w życiu spotyka. A ja częściej chcę widzieć na twojej twarzy ten zniewalający uśmiech, on daje mi tyle radości...
- Postaram się częściej cię nim obdarowywać... - odpowiedziała, uśmiechając się przy tym. Uwielbiała sprawiać mu radość, to był niczym miód na jej serce. Maximiliano chwycił ją delikatnie i usiadł w fotelu, jednocześnie sadzając ją na swoich kolanach i odgarniając jej jedwabiste, hebanowe włosy na plecy, by móc ustami wędrować po jej szyi, skroniach i policzku, co jakiś czas muskając czule jej wargi.
- Masz dużo pracy, prawda...? - uniosła spojrzenie ze śmiechem, otulając go dłońmi wokół szyi.
- Już nie. - wyszeptał, w przerwie między smaganiem każdego odkrytego centymetra jej ciała.
- Na pewno? - kobieta uniosła brwi ze śmiechem, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Mój pracoholizm nie osiągnął jeszcze tak wielkiego pułapu... - zaśmiał się rozkosznie, kręcąc głową na boki. - Sądzisz, że wybrałbym pracę i zrezygnował z ciebie... Zabawne, nie mam tak silnej woli...
Odchyliła głowę do tyłu ze śmiechem, gdy jego męskie dłonie poczęły delikatnie ją łaskotać. Mogłaby tak trwać bez przerwy, ten stan przynosił potężne ukojenie po ostatnich wydarzeniach. Po chwili, ku jego wyraźnemu rozczarowaniu, ześlizgnęła się z jego kolan.
- Wpadnę jeszcze na chwilę do Marii, będę tam na ciebie czekać. Zabieram cię na lunch, kochanie. - powiedziała, puściła mu oczko i posłała buziaka w powietrzu, na co natychmiast odwzajemnił tym samym.
- Uwielbiam, gdy tak mówisz.
- „Tak”, to znaczy jak? - spytała z niekrytym zaciekawieniem.
- Tak stanowczo i pewnie. Zresztą, co ja mówię... całą cię uwielbiam, kochanie.
- Z wzajemnością. - rzuciła mu radosne, pełne miłości spojrzenie i zniknęła zza drzwiami.

***

Elizabeth Fernandez szybkim krokiem przemierzała korytarzami firmy, by znaleźć się w gabinecie swojego syna. Jej myśli zajmowało teraz tysiące spraw, w których najistotniejszą rolę odgrywał właśnie Maximiliano i jej synowa. Ostatnimi czasy tak bardzo zamartwiała się ich kłótniami i sporami, że nie miała czasu, by przez chwilę pomyśleć o czymkolwiek innym. Gdy do jej uszu dobiegł głos ich sekretarki wypowiadający imię, które od dłuższego czasu budziło w niej nieprzyjemne odczucia, zastygła bez ruchu, by po chwili przyśpieszyć i znaleźć się tuż za zakrętem. Jej oczom ukazały się dwie kobiety, z czego jedną była właśnie Maria, a drugą owa „Laura”. Czarne włosy opadały jej łagodnie na plecy, a bystre, ciemne oczy śledziły z uwagą sekretarkę, słuchając tego co ma do powiedzenia. Elizabeth zacisnęła usta. Pewna myśl uderzyła w nią jak grom z jasnego nieba, nie pozostawiając ją obojętną. I wspomnienie dzisiejszego poranka, który tak wyprowadził ją z równowagi - słowa wnuczki opowiadającej o wrażeniach z wieczoru spędzonego u Laury, „przyjaciółki tatusia”, która była dla niej tak dobra i o... Marii, jej współlokatorce, która zabrała ją na spacer, bo Max i Laura mogli ze sobą porozmawiać...
- To ty... Jak śmiesz się tutaj pokazywać, bezwstydnico?! - krzyknęła, a jej głos echem potoczył się po korytarzu. - Tak, do ciebie mówię!
Laura powoli odwróciła się przez ramię, unosząc brwi ku górze i skupiając na niej wzrok. Twarz Marii pobladła natychmiast, a ciało wydawało się zesztywnieć z wrażenia, jakie wywołało w niej spotkanie się oby kobiet w tak nieodpowiedniej sytuacji.
- A pani to... - zaczęła, marszcząc czoło, nadal wpatrując się w nią zdezorientowanym wzrokiem.
- Doskonale wiesz, kim jestem, nie udawaj! - zamaszystym krokiem ruszyła w jej kierunku, mrożąc ją wzrokiem. - Jestem matką Maximiliana, a on nie chce mieć z tobą nic wspólnego, rozumiesz?!!
Laura zacisnęła usta w wąską linię, biorąc głęboki wdech. A więc właśnie nastąpiła chwila, którą tak bardzo chciała opóźnić... Utkwiła w niej beznamiętne spojrzenie.
- Nie sądzę. - wypaliła, prychając cicho. - Zakończmy tę dyskusję, zanim powiem coś niemiłego, z reguły mam szacunek do starszych i staram się powstrzymywać.
Kobieta zdawała się w ogóle jej nie słuchać, tym razem świdrując wzrokiem Marię, która instynktownie zacisnęła palce na jej nadgarstku.
- A więc ty jesteś jej przyjaciółką... Pomagasz jej, zatrudniłaś się w tej firmie, żeby pomagać jej omamić mojego syna!! Chcecie zgarnąć nasze pieniądze, już dobrze znam takie jak wy... A ty wynoś się stąd, już tutaj nie pracujesz!
- Nie ma pani prawa mnie wyrzucić, może to zrobić tylko Max. - Maria zmrużyła powieki. - Poza tym nie ponoszę winy za to, że pani syn zakochał się w mojej przyjaciółce...
- Doskonale wiedziałaś od samego początku, że ta dzi**a chce zaczaić się na mojego syna, na jego małżeństwo i milczałaś! Zobaczymy, kto bardziej tego pożałuje... Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się stąd, natychmiast zejdź mi z oczu!
- Niech pani lepiej nie próbuje karać ludzi wokół siebie i wydawać osądy, bo prędzej czy później sama zostanie pani osądzona. - spokojny ton Laury dziwił nawet ją samą, ale wewnątrz siebie czuła jakąś potężną siłę, która pomagała jej walczyć ze złymi emocjami. - Maria tutaj zostanie, ponieważ jest świetnym pracownikiem, a Max jej nie wyrzuci. A ja nie zamierzam się sprzeczać, dlatego wolę wyjść i poczekać na ukochanego na zewnątrz, niż zostać tutaj i zniżać się do pani poziomu.
Elizabeth zamarła, czując jak zalewa ją fala wściekłości. Najbardziej irytował ją jednak fakt, że owa Laura wydawała się być całkiem inteligentną kobietą, a nie tak jak sobie wyobrażała - niezbyt rozgarniętą i wulgarną. Zastygła w bezruchu, mrożąc ją wzrokiem.
- „Ukochanego?!” Pff... nigdy więcej nie mów tak o nim w mojej obecności, jesteś tylko i wyłącznie ... Właściwie zupełnie nie rozumiem co on w tobie widzi. Ma problemy małżeńskie, jest zdesperowany i to właśnie dlatego wziął sobie pierwszą lepszą, która uwiodła go słodkimi słówkami, a w rzeczywistości tylko czyha na jego pieniądze...
- W sumie zupełnie nie dziwię się, że tak broni pani Alicii. Jest pani dokładnie taka sama, jak ona - macie obsesje na punkcie pieniędzy i sądzicie, że cały świat kręci się wokół nich. To smutne, bo przez to jesteście ubogie, ale duchowo. I bardzo nieszczęśliwe. Okropnie mi pani żal. - szepnęła i odwróciła się na pięcie, by skierować się do wyjścia, jednak ręka kobiety zacisnęła się boleśnie na jej ramieniu. Natychmiast wyrwała się z jej uścisku, rzucając ciche „Proszę mnie nie dotykać”.
- Nazywam się Elizabeth Fernandez i zabraniam ci rozbijania naszej rodziny, rozumiesz?! Trzymaj się z daleka od Maxa i nie zbliżaj się do mojej wnuczki, bo inaczej gorzko tego pożałujesz. Nie próbuj zastępować jej matki, bo jest nią Alicia i to ona już na zawsze zostanie przy boku mojego syna, ja już o to zadbam!
- Nie zamierzam zastępować Clarze matki, bo się do tego nie nadaję, jasne? - wysyczała, piorunując ją spojrzeniem. - Ale sądzę, że ta idiotka, Alicia, powinna zacząć chociaż trochę się nią interesować, skoro zdecydowała się nią posłużyć jako formą zaklepania sobie miejsca w waszej szanownej familii. I wie pani co...? Jest mi jej szkoda, bo to pani rozbija rodzinę własną zaborczością. A najbardziej żal mi jest właśnie Maxa, bo go kocham. Tak, kocham. I nigdy nie przestanę.
- Jeszcze raz wypowiesz to w mojej obecności, a przysięgam...
- Mamo! - kobiecy głos zabrzmiał w ich uszach. Laura uniosła wzrok. Angelica była już przy nich i ramieniem zasłaniała Caballero, jak gdyby chciała pokazać, iż jest po jej stronie i gotowa jest walczyć o to, by nic jej się nie stało, nawet z własną matką. - Jak możesz zachowywać się w ten sposób, nawet tutaj... - rozglądnęła się uważnie po korytarzu, na którym część pracowników powoli zaczęła się zbierać, z uwagą przyglądając się temu przedstawieniu.
- A jak mam się zachowywać, kiedy ta bezwartościowa suka przychodzi tutaj jak gdyby nigdy nic...
- Przestań! - rzuciła zimnym tonem, spoglądając kobiecie głęboko w oczy. - Przestań, gdzie jest ta miłość do Maxa o której ciągle mówisz, no gdzie?! Przecież ty go nie kochasz, o tym świadczą twoje czyny. Jeśli nigdy nie kochałaś mnie tak jak matka kocha własną córkę, to dlaczego nie możesz kochać i szanować choć syna i jego wybory... - powoli odwróciła się w stronę Laury, spoglądając na nią przepraszająco, po czym szepnęła cicho. - Nie zwracaj na to uwagi, ja... nie wiem, co się nią dzieje...
- To ty lepiej zważaj na słowa, Angelico! Co ktoś taki jak ty może wiedzieć o matczynej miłości... ty wciąż nie masz dzieci, nie masz nawet męża... Dlaczego ją bronisz?! Tylko na nią spójrz, ona jest bezwartościową kochanką, złym wyborem mojego syna, a ty jesteś naszą córką, w tobie płynie krew Fernandezów...
- Zamilcz, mamo. - Max pojawił się znikąd i objął Laurę w talii, jak gdyby tym gestem chciał pokazać, że należą do siebie. Elizabeth zamarła, wpatrując się w dłonie syna, które obejmowały tą jakże obcą, kobietę, której nawet kobietą nie chciała nazywać. - Jeszcze jedno słowo, a zniknę ci z oczu, żeby nie prowokować podobnych sytuacji. Przysięgam, że wyprowadzę się i szybko mnie nie zobaczysz.
- Oszalałeś. Jesteś szaleńcem, Maximiliano, wybierasz ją zamiast rodziny. Rozbijasz naszą rodzinę. Ale rób to, co uważasz za stosowne. A ja zrobię to, co ja uważam za stosowne - odbiorę ci prawa rodzicielskie bez najmniejszego trudu, twój ojciec już nie będzie się za tobą wstawiał jak to robił dotychczas. Wybieraj więc. Albo kochanka... albo twoja córka. Wybór należy do ciebie.
Nagle oczy zarówno Maxa jak i jego siostry wypełniły się potężną pustką - zrozumieli, że ich matka właśnie dokonała osobistego wyboru, choć nieświadomie.
- Tymi słowy... - zaczęła Angelica, splatając dłoń z dłonią Laury. - Właśnie straciłaś dwójkę swoich dzieci. W moim przypadku... bezpowrotnie.
- Milcz, Angelico, nie wypowiadaj się za brata, on na pewno ma inne zdanie... Ja okazuje jedynie matczyną miłość i on doskonale o tym wie...
- Ty go szantażujesz!
- Powiedziałam, żebyś się nie odzywała... Powiedz mi, synku... jakiego wyboru teraz dokonasz?
- ... Tutaj toczy się tak ekscytująca dyskusja, a wy mnie nie zaprosiliście..?! - Rita z trudem przebrnęła przez grupę pracowników, która śledziła tę sytuację z namiętną uwagą. - Niewdzięcznicy... Przecież doskonale wiecie, że uwielbiam takie ekscesy!
Cała piątka utkwiła w niej zdezorientowane spojrzenia, jednak tylko Elizabeth dostrzegła w owej kobiecie coś, czego nie zauważył nikt inny.
- Ja cię znam... - wzrokiem zlustrowała ją dogłębnie, marszcząc czoło. - To ty powiedziałaś mi o fakcie, że mój syn ma kochankę... To ty mi o niej powiedziałaś!
Max zamarł, mocniej zaciskając dłoń na ramieniu ukochanej, która nie mrugnąwszy nawet powieką utkwiła przerażone spojrzenie w Ricie Salgado.
- Szanowna pani pozwoli, że uchylę się od odpowiedzi ze względu na zaistniałą sytuację i dość gęstą atmosferę, która tutaj zapanowała... - Rita skłoniła się nieco z kpiącym wyrazem twarzy, a na jej twarzy pojawił się ironiczny uśmiech pełen satysfakcji.
- Kimkolwiek jesteś, nie waż kpić sobie ze mnie... - Elizabeth zacisnęła usta, kręcąc głową z zdegustowaniem. - Jesteś zapewne tego samego pokroju co ta tutaj... - zmierzyła Laurę złowrogim spojrzeniem. - Tamta zresztą też. - dodała, rzucając krótkie spojrzenie Marii.
- Radziłabym, abyś trzymała się z daleka od Laurity, Elizabeth, bo postaram się, abyś mocno tego pożałowała... a ja zawsze dotrzymuję słowa. Ja i Laura jesteśmy nienaruszalne, rozumiesz? - chwyciła dłoń Laury i skierowała ją w stronę wyjścia z firmy stanowczym ruchem. Tamta wcale się nie sprzeciwiała. - Żegnam.

***

- W pewnym momencie myślałam, że uderzę ją w twarz... - opowiadała, gdy znalazły się z dala murów firmy Maxa. Wizja spędzonego razem lunchu oddaliła się od niej, pozostawiając za sobą tylko i wyłącznie pustkę. - Daj mi papierosa. - powiedziała, gdy dostrzegła, że Rita wyjmuje paczkę i odpala własnego.
- Ależ proszę bardzo, kochanie. - uśmiechnęła się wymownie pod nosem, wyciągając paczkę w jej stronę, tym samym zaciągając się głęboko w płuca własną porcją uzależniającej nikotyny. - Ostatnio więcej palisz, wcześniej tego nie robiłaś.
- Ja nigdy nie paliłam, po prostu robię to gdy mam ochotę. Łagodzę nerwy.
- Musisz się potężnie denerwować, maleńka. - utkwiła spokojne spojrzenie w błękitnym niebu. - Nie warto.
- Ty wydałaś mnie matce Maxa?!
- Ech tam, zaraz „wydałaś”... po prostu powiedziałam jej coś, żeby nieco uświadomić kobietę co do sytuacji... Kochanie... czasem należy podkręcić atmosferę, bez tego byłoby zbyt nudno, nie uważasz? Satysfakcjonuje cię związek bez przeszkód? Porzygalibyście się od tej wiecznej miłosnej sielanki, taka osoba jak ja po prostu nadaje waszemu życiu kolorytu, to wszystko. Jestem niezastąpiona.
- Mam więc być zachwycona i wdzięczna, bo ty tylko uatrakcyjniasz moje życie, tak?
- Dokładnie, skarbie. Dokładnie tak. Wyobraź sobie jak bardzo byłoby ono puste i małą ekscytujące, gdyby nie ja? To przerażająca wizja, nieprawdaż?
- Tak, strach się bać... - Laura syknęła z przekąsem, jednak czyjś głos nie pozwolił jej dokończyć zdania.
- Ej, ty! Stój, Caballero! - nagle tuż przy nich znalazła się Alicia odziana w idealnie skrojoną suknię, imponującą suknię od najlepszego projektanta. Była wysoka, a jej monstrualnie wielkie szpilki dodawały jej dodatkowo co najmniej 14 centymetrów. - Zapamiętaj sobie jedno... Jeśli ja nie zdobędę Maxa, to nigdy w życiu nie pozwolę na to, byś to ty miała go na własność, zwłaszcza ty... i zrobię to, chociażby dla własnej satysfakcji. Kiedyś drogo zapłacisz za wszystko, co mi odebrałaś, przysięgam ci!
- Ej, ej, ej, księżniczko... - Rita utkwiła w kobiecie cyniczny wzrok, który mógł należeć tylko i wyłącznie do niej. - Spokojnie, nie unoś się zanadto, bo fryzurka ci się zepsuje. Lepiej zrobisz, jeśli nie będziesz jej grozić, w innym wypadku postaram się, byś to ty pożałowała każdego słowa wypowiedzianego w jej stronę.
- A kim ty znowu jesteś? - Alicia spojrzała na nią wyniośle niczym na najgorszą istotę na świecie.
- A na kogo ci wyglądam, na ulicznego tragarza? - mocno zaciągnęła się tytoniowym dymem i chuchnęła nim w jej stronę w geście całkowitej ignorancji. - Inteligencja poniektórych osobników doprowadza mnie do szewskiej pasji... Myślę, że powinnaś wrócić tam gdzie twoje miejsce - z dala od nas. Byłbym ci wdzięczna, bo twoja irytująca osoba odziana w drogie ciuszki i skropiona podróbką perfum Chanel coraz mocniej zaczyna mnie drażnić...
Alicia zamarła, zupełnie nie wiedząc jakiego kontrargumentu użyć w tym momencie - owa kobieta miała w sobie coś, co nawet w niej blokowało wszelką pewność, której przecież tak wiele w sobie posiadała. Parsknęła jedynie usilnym śmiechem.
- Drażnić, doprawdy?! Ja nie mam pojęcia kim ty jesteś, ale znając życie kimś pokroju tej wywłoki - tak więc trzymajcie się z dala od mojego męża i naszych pieniędzy, w innym wypadku...
- Co „w innym wypadku”? - Laura uniosła brew ku górze, rzucając papierosa i gasząc go butem. - Mów, jestem ogromnie ciekawa.
- Nie wygrasz ze mną, Caballero. Ja będą o niego walczyć. - rzuciła wyniosłym tonem, mrużąc złowrogo oczy.
- „Walczyć”?! Ciekawa jestem z kim... ja nie zamierzam z tobą o nic walczyć. Nie jestem tak głupia jak ty, uwierz - nie będę walczyć o coś, co jest już moje, bezgranicznie mi oddane. Max jest mój. Cokolwiek byś nie robiła, już go utraciłaś.
- Zobaczymy. Jeszcze się przekonamy. - wypaliła, kręcąc głową sceptycznie, po czym zniknęła im z oczu. Laura wzięła głęboki wdech, podziwiając samą siebie za anielską cierpliwość, po chwili utkwiła zaskoczone spojrzenie w Ricie, która z zafascynowaniem nadal spoglądała w miejsce, w którym zniknęła Alicia.
- Co jest? - szepnęła Laura, patrząc na nią podejrzliwie, gdy w oczach przyjaciółki nagle dostrzegła coś nieznanego, całkowicie odmiennego od tego, co widziała w nich na co dzień. - Idziemy...?
- Majestatyczna uroda, nieprawdaż? Ta Fernandez jest... przepiękna.



*** piosenka nazywa się "Waiting on an angel" i nie jest mojego autorstwa - poniżej link, jeśli ktoś jest chętny zapraszam do słuchania
http://www.youtube.com/watch?v=drV9pxElZJE


Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 1:41:38 09-02-12, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:55:18 09-02-12    Temat postu:

Jak zaczęłam czytać to nie wiem jak to się stało, ale był tekst tylko od - „Ukochanego?!” Pff... ale jak odświeżyłam stronę to mnie miło zaskoczyło, że odcinek jest taki długo
Zacznę od początku bo tak będzie mi łatwiej napisać wszytko co chcę. Angelica i Rafael stanowią idealną parę. Bardzo podoba mi się jak napisałaś całą scenę. Użyłaś takich słów, że czułam się choćbym była w tym pomieszczeniu. Angelica dla Rafaela stała się tym Aniołem z piosenki. Te zwierzenia... wszytko takie dobre i łagodne. Muzyka nadaje Rafaelowi sens życia.
Rita...oj ta Rita. Tą kobietę nie idzie konkretnie skomentować. Każde słowo wydaje się nie odpowiednie z tym jaka jest Rita. Rita i Manuel stanowią wybuchową parę. Choćby chcieli być razem, ale większą satysfakcję sprawia im dogryzanie sobie. Tym momentom kiedy jest Rita i Manuel towarzyszą tak skrajne uczucia, że nie idzie tego tak łatwo opisać. Świetny pomysł z tą dwójką Jeśli jeszcze chodzi o Ritę to ona nadaje takiej adrenaliny i atrakcyjności temu opowiadaniu. Jak sama stwierdziła bez niej byłoby nudno:)
Laura chyba zaczyna w pewnym sensie zmieniać. Pragnie ponad wszystko uszczęśliwić Maxa. Na początku opowiadania nie spodziewałam się, że Laura jest taką kobietą. Oni są tacy szczęśliwi kiedy są razem. Jedno uszczęśliwia drugiego. Wszytko jest takie powiązane. Takie mocne.
No i Elizabeth. O niej nie mam zamiaru się długo rozpisywać bo jej do końca nie rozumiem i nawet nie chcę zrozumieć. Jest egoistyczną kobietą która dba tylko o pieniądze i nawet jej nie obchodzą własne dzieci. A szczególnie Angelica.
I na koniec Alicja. Rita pozbawiła ją pewności siebie. Co jest trochę dziwne. chociaż przy Ricie każdy by ja stracił. Stara się walczyć o Maa chociaż wie, że już nie ma o co walczyć bo Max jest Laury.
Ostatnie zdanie bardzo ciekawe..
Czekam na następny odcinek


Ostatnio zmieniony przez Kaśka3001 dnia 12:18:06 09-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka623
Idol
Idol


Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 2:50:20 09-02-12    Temat postu:

Odcinek cudowny, zresztą jak zawsze!

Rafael i Angelica, niby tacy różni a pasują do siebie idealnie. Ona taka radosna, zawsze uśmiechnięta i otwarta na ludzi, a on wręcz przeciwnie, poważny i skryty w sobie do niedawna nie mający ani trochę chęci do życia. Dlatego uważam, że oni wspaniale się uzupełniają, a Angelica na pewno uleczy poranioną duszę Rafaela.

Manuel ma rację, że Rita się w nim zakochała, ale ona wolałaby umrzeć niż się do tego przyznać. Gdyby się do tego przyznała to by przegrała i byłby koniec gry.

Laura i Max było tak pięknie, ale pojawiła się Elizabeth. W ogóle to mi się podobała ta cała akcja w biurze ;D. I biednej, Bogu ducha winnej Marii się dostało bez powodu. Elizabeth w ogóle nie myśli o Maxie i nie bchodzi ją to, że on kocha Laurę a z Alicią jedyne co go łączy to Clara. I spodziewałam się, że ktoś użyje Clary do szantażu, ale prędzej myślałam, że to będzie Alicia a nie Elizabeth. Matka Maxa powinna bliżej przyjżeć się swojemu małżeństwu to może by zauważyła, że jej mąż zdradza ją na prawo i lewo. A może ona już to wie i dlatego tak usilnie broni Alicii, żeby ta nie cierpiała tak jak ona. Choć wiadomo, że żona Maxa z tego powodu nie cierpi, jak już to jej urażona duma, że Laura po raz kolejny jej coś odebrała. Na Angelicę zawsze można liczyć. Podobała mi się jej postawa i to, że powiedziała matce kilka słów prawdy. Wejście Rity było mocne . Ciekawe po co przyszła do firmy, bo chyba nie bez powodu.
Czyżby Alicia spodobała się Ricie? Jedna biseksualistka, druga nimfomanka, no, no mogłoby być ciekawie

Sylwuś uwielbiam Cię i czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:40:49 09-02-12    Temat postu:

Kocham to jak piszesz i wyrażasz uczucia postaci, z dnia na dzień twoje opowiadanie nabiera coraz bardziej kolorystyki, wciąga w siebie jak nikotyna, jest wykonane na miare miestrza. Najbardziej podobała mi się ta scenka w biurze, chociaż inne nie były także jej bierne. Zatraciłam się w tym opowiadaniu, zaprawde mówiąc po całości, jednego dnia nie mogę doczekać, do tej dawki uśmiechu na mojej twarzy - gdy pojawiają się coraz to lepsze, kolejne odcinki. Ten był na prawdę długi, ale czytało się lekko, było zwięźle i na temat, choć bardzo konstruktywnie, to trwało dla mnie zaledwie kilka sekund, nie więcej. Zaczynając od pierwszego wątku, zacznę opisywać twoje dzieło. Rafael w końcu się otworzył, dowiedzieliśmy się że kiedyś był hipoterapeutą, widać że zaufał Angelice, cieszy mnie to niezmiernie, chociaż są tacy różni, tym czasem są tacy sami, znaleźli już swoje tematy do pogawędek, myślę że ta piosenka była o niej, o jego aniele którym była panna Fernandez, pozwolę sobie zacytować, jeden wers piosenki ,, Więc bądź dobry dla nieznajomych , bo nigdy nie wiesz to może być anioł. Pukający do Twych drzwi, pukający do Twych drzwi... " I nagle wspomniena z poprzednich odcinków niczym huragan powróciły do mnie, gdy to zobaczyli się po raz pierwszy, a on ją od siebie odepchnął, teraz między nimi jest idealnie, dopełniają się sobą w jedność. A opis wersu sprawił, że choć raz mogłam poczuć się na miejscu z tymi bohaterami, był opisany tak rzeczywiście. A u Maximiliana i Laury - słodko. Gdy czytałam tą scenkę, na moje serce wylał się miód słodyczy, widać że bardzo się kochają i mnie to cieszy niezmiernie, widać że chłopak jest w niej po całości zatracony, a ta animacja z nimi jest cudowna, gdy ją zobaczyłam na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech, gdyż ukazuje ona stare, dobre czasy - CCEA, który wydaje mi się, był przez Willa świetnie wykonany. Teraz przejdźmy do mojej ulubionej scenki, Laura i Maria sobie w najlepsze gadały, a tu pojawiła się Elizabeth i się zaczęło, matka młodych Fernandezów zauważyła że Laura nie jest taka, na jaką sobie wyobrażała, że jest inteligentna, chociaż i tak jej nie akceptuje, Laura dobrze jej dogadywała, i niech tak trzyma, nauki Rity nie poszły na marne, duża Rita, to dorastająca Laura. No to teraz szybko ostatnie, też wywarło na mnie ogromne wrażenie, nie lubię Alicii od samego początku, Rita nieźle jej dogadała, jest nawet nią zauroczona, niech się ta Alicia w niej zakocha i da spokój Maxiowi ; - D albo niech zobaczy że całuje się z biseksualną Ritą, Max albo ta Elizabet, niech zobaczy jaka ta jej synowa jest i w końcu się jej pozbędzie , a zaakceptuje Laurę. Przepraszam cię że dzisiaj tak mało, ale wczoraj miałam bardzo nieprzyjemny dzień i dzisiaj wychodzą ze mnie wszystkie skutki uboczne, nastepnym razem obiecuję że postaram się bardziej uszczęśliwić się długaśnym komentarzem, na koniec skomentuje całość : tak więc już wiesz że to opowiadanie jest dla mnie więcej niż idealne, a ten odcinek cudowny, z rozdziału na rozdział idzie ci coraz lepiej . Mam nadzieje na szybkiego next'a jeśli nie to trudno, postaram się przeżyć. Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia . ; - D aha, i z góry przepraszam za błędy jeśli jakieś się pojawiły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:43:02 09-02-12    Temat postu:

Kocham to jak piszesz i wyrażasz uczucia postaci, z dnia na dzień twoje opowiadanie nabiera coraz bardziej kolorystyki, wciąga w siebie jak nikotyna, jest wykonane na miare miestrza. Najbardziej podobała mi się ta scenka w biurze, chociaż inne nie były także jej bierne. Zatraciłam się w tym opowiadaniu, zaprawde mówiąc po całości, jednego dnia nie mogę doczekać, do tej dawki uśmiechu na mojej twarzy - gdy pojawiają się coraz to lepsze, kolejne odcinki. Ten był na prawdę długi, ale czytało się lekko, było zwięźle i na temat, choć bardzo konstruktywnie, to trwało dla mnie zaledwie kilka sekund, nie więcej. Zaczynając od pierwszego wątku, zacznę opisywać twoje dzieło. Rafael w końcu się otworzył, dowiedzieliśmy się że kiedyś był hipoterapeutą, widać że zaufał Angelice, cieszy mnie to niezmiernie, chociaż są tacy różni, tym czasem są tacy sami, znaleźli już swoje tematy do pogawędek, myślę że ta piosenka była o niej, o jego aniele którym była panna Fernandez, pozwolę sobie zacytować, jeden wers piosenki ,, Więc bądź dobry dla nieznajomych , bo nigdy nie wiesz to może być anioł. Pukający do Twych drzwi, pukający do Twych drzwi... " I nagle wspomniena z poprzednich odcinków niczym huragan powróciły do mnie, gdy to zobaczyli się po raz pierwszy, a on ją od siebie odepchnął, teraz między nimi jest idealnie, dopełniają się sobą w jedność. A opis wersu sprawił, że choć raz mogłam poczuć się na miejscu z tymi bohaterami, był opisany tak rzeczywiście. A u Maximiliana i Laury - słodko. Gdy czytałam tą scenkę, na moje serce wylał się miód słodyczy, widać że bardzo się kochają i mnie to cieszy niezmiernie, widać że chłopak jest w niej po całości zatracony, a ta animacja z nimi jest cudowna, gdy ją zobaczyłam na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech, gdyż ukazuje ona stare, dobre czasy - CCEA, który wydaje mi się, był przez Willa świetnie wykonany. Teraz przejdźmy do mojej ulubionej scenki, Laura i Maria sobie w najlepsze gadały, a tu pojawiła się Elizabeth i się zaczęło, matka młodych Fernandezów zauważyła że Laura nie jest taka, na jaką sobie wyobrażała, że jest inteligentna, chociaż i tak jej nie akceptuje, Laura dobrze jej dogadywała, i niech tak trzyma, nauki Rity nie poszły na marne, duża Rita, to dorastająca Laura. No to teraz szybko ostatnie, też wywarło na mnie ogromne wrażenie, nie lubię Alicii od samego początku, Rita nieźle jej dogadała, jest nawet nią zauroczona, niech się ta Alicia w niej zakocha i da spokój Maxiowi ; - D albo niech zobaczy że całuje się z biseksualną Ritą, Max albo ta Elizabet, niech zobaczy jaka ta jej synowa jest i w końcu się jej pozbędzie , a zaakceptuje Laurę. Przepraszam cię że dzisiaj tak mało, ale wczoraj miałam bardzo nieprzyjemny dzień i dzisiaj wychodzą ze mnie wszystkie skutki uboczne, nastepnym razem obiecuję że postaram się bardziej uszczęśliwić się długaśnym komentarzem, na koniec skomentuje całość : tak więc już wiesz że to opowiadanie jest dla mnie więcej niż idealne, a ten odcinek cudowny, z rozdziału na rozdział idzie ci coraz lepiej . Mam nadzieje na szybkiego next'a jeśli nie to trudno, postaram się przeżyć. Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia . ; - D aha, i z góry przepraszam za błędy jeśli jakieś się pojawiły. Kocham to jak piszesz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:38:23 09-02-12    Temat postu:

Wróciłam kochana i już nadrabiam zaległości. Będę czytać na bieżąco i komentować a więc:
Odcinek 32
Maria i Alberto razem Początkowo przyjaźń a teraz miłość. Cieszę się bo pasują do siebie. Rafael i jego nałóg - to robi się coraz bardziej niebezpieczne. Na szczęście ma przyjaciół i nie musi czuć się sam bo może na nich liczyć. No i Max zazdrosny o Laurę, ale tak bardzo ja kocha, że nie potrafi się na nią gniewać
Odcinek 33
Ojciec Maxa jest... kurcze nawet nie wiem jak określić jego zachowanie bo jak można się zabawiać z kochanką w biurze syna? Rafael wziął się za siebie i chce wygrać z nałogiem a Maria i Alberto cieszą się swoim uczuciem, aż miło na nich patrzeć. Max pragnie by Laura zbliżyła się do jego córeczki, po reakcji Laury widać, że coś się w niej rusza
Odcinek 34
Angelica z całych sił chce pomóc Rafaelowi. Rita jest za dumna by przyznać się do uczucia do Manuela, ale ten nie jest głupi dobrze zdaje sobie sprawę, że Rita go kocha. No z i znowu do akcji wkroczyła matka Maxa, niech ona lepiej zajmie się sobą i swoim mężem!
Czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
levyrroni
Idol
Idol


Dołączył: 05 Cze 2011
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:28:46 09-02-12    Temat postu: Rafael otworzył się przed Angelicą i dobrze ;)

Rafael otworzył się przed Angelicą i dobrze
Wydaje mi się ,że właśnie ona mu pomoże dojść do siebie !
Czyżby Rita zakochała się w Manuelu ?Ale nawet jeśli nie przyzna się do tego

Sceny miedzy Laurą a Maxem zawsze wywołuja na mojej twarzy uśmiech
Sa takie niby zwykłe ale naprawde są magiczne i cudowne
Bardzo się kochają i to widać nie mogą wytrzymać bez siebie nawet chwili

No i Matka Maxa poznała Laure i ich spotkanie nie należało do przyjemnych !
Dobrze ,że Angelica i Max staneli za Laurą
No i szanowna pani Elizabeth straciła córke ciekawe co z Maxem?
Jak mogła do tego mieszać Clarite ? Nie lubie tej kobiety
Dobrze Laura powiedziała Alici
A Ricie chyba spodobała się Alicia ?!

Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miki152
King kong
King kong


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 2872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:57:15 10-02-12    Temat postu:

Kurdę ! Ależ długie ! Ale podobało mi się bo twoje opowiadania mogła bym czytać cały czas

No więc Laura i Max Jak już wcześniej pisałam uwielbiam ich każdą scenę. Bo chociaż każda inna jest tak bardzo magiczna. Ta magia między nimi jest cudowna.. Oni po prostu nie mogą bez siebie żyć są tak od siebie uzależnieni. Co jest na prawdę piękne !

Matka Maxa nie rozumiem jej.. Powinna stać po stronie syna a nie synowej.. I to na dodatek takiej synowej jaką jest Alicia.. No ale cóż mam nadzieje, że przejrzy na oczy i w końcu zaakceptuje Laure.

Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka623
Idol
Idol


Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:44:48 11-02-12    Temat postu:

To znowu ja ;D Wiem, że odcinek dopiero co był, ale będąc na forum nie mogę przejść obojętnie obok mojego ukochanego opowiadania i muszę zapytać chociaż o przybliżony termin nowego odcinka. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Buziaki ;**
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:20:10 11-02-12    Temat postu:

Łaaa, uraczyłaś nas naprawdę piękną sceną pomiędzy Rafaelem, a Angelicą. Jestem coraz bardziej przekonana do ich duetu, który mimo licznych przeciwieństw tak cholernie się przyciąga. Na swój sposób oboje należą jednak w jakimś stopniu do nieszczęśliwych ludzi - Angie nie zaznała nigdy matczynej miłości, co chociażby Elizabeth pokazała i w tym odcinku, a Rafa popadł w alkoholizm, z którego niezwykle ciężko będzie mu się wydostać. Wydaje mi się zatem, że oboje mają okazję pomóc sobie nawzajem. On może obdarzyć ją szczerą i wyjątkową miłością, a ona swoją siłą i determinacją może stworzyć mu odpowiednie warunki, do zwalczenia nałogu. Liczę zatem na równie zacne akcje pomiędzy nimi

Niezwykle ucieszyła mnie, choćby drobna wzmianka na temat Rity i Manuela. Moja miłość do ich pary jest po prostu nie do opisania! Mimo uczucia, które ich połączyło, nie przestają mnie zadziwiać w swoich oschłych zachowaniach względem siebie, w swoich nieprzemyślanych komentarzach, czy ironicznych wypowiedziach. Trzeba bowiem przyznać, że osoba blondyneczki z baru, przyczyniła się do największego kryzysu w dziejach tej pary. Z drugiej jednak strony, uświadomiła im łączące ich uczucie, do którego przynajmniej Rita nie będzie chciała się w żaden możliwy sposób przyznać. Czekam więc na kolejną, emocjonującą scenę z ich trio

Elizabeth stanęła w końcu oko w oko z kochanką syna. Obawiam się jednak, że może spełnić swoje groźby i uczynić wszystko, byle by tylko pozbawić go praw rodzicielskich...

Pozdrowienia;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:11:26 13-02-12    Temat postu:

Jak na razie przeczytałam 19 odcinek, ale jakoś na dniach doczytam, a przynajmniej postaram się doczytać do samego koniuszka. Muszę kiedyś wkońcu przebrnąć przez te wszystkie długie odcinki, ale muszę przyznać, że opowiadanie czyta się lekko i przyjemnie, a to oznacza, że to bardzo dobry znak!!
I mam nadzieję, że moim komentarzem na temat tego co mi się podoba, a co nie (ale takich rzeczy chyba akurat nie znajdę w twoim dziele) nie zakłócę porządku dziennego.

Po pierwsze moje zauroczenie parą - Laura&Max przechodzi ludzkie pojęcie!!!! Jestem w początkowej fazie, a już muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona tak zgranym i dobrze opisanym duetem.
Najbardziej chyba urzekło mnie to, że bez względu na wszystko połączyło ich tak piękne uczucie!! Dla Laury nie miało znaczenia to, że mężczyzna jest żonaty. Ich związek (o ile można go tym nazwać) jest taki spontaniczny, że aż nie mogę uwierzyć w ich ogromne uczucie jakim się darzą oboje. Ona kocha go bezgranicznie, a to jest piękne. Jednak sielanka może w każdej chwili się skończyć, bo o ile na początku wszystko było takie szalone i piękne to o tyle teraz wszystko zaczyna się komplikować i to przez Ritę, której nie mogę znieść (i to chyba tylko ona tak bardzo mnie irytuje). Kobieta za wszelką cenę chce mieć Lauritę tylko dla siebie, a to jest zdecydowanie egoizm. Dlaczego gdy najpierw sama spiknęła ją z Max'em teraz chce to wszystko niszczyć?? I widzę, że sprawia jej to wielką przyjemność. Pierwszym krokiem było poinformowanie Elizabeth o związku i "kochance" swojego syna. Nie ładne posunięcie, bo Elizabeth na pewno nie spocznie nim nie zniszczy tej miłości, która z dnia na dzień jest coraz silniejsza. Ciekawe co teraz Rita wymyśli by im uprzykrzyć życie? Najgorsze jest chyba to, że ona wmawia Laurze, że to wszystko jest dla jej dobra. Chce zrobić z niej swoją kopię czyli chce by była taką bezuczuciową suką jak ona!! Przykro mi, że to powiem, ale taka jest właściwie Rita. Laura ją akceptuje, jak i Maria, ale ja nigdy nie potrafiłabym żyć w otoczeniu z taką osobą. Eh.. Jedynie Manuel poznał prawdziwe oblicze kobiety. Na dodatek zna jakąś tajemnicę związaną z nią i z tym co ona robi... Ciekawa jestem o co w tym wszystkim może chodzić i jaka jest cała ta przeszłość i tajemnica Rity. Wszystko jest bardzo interesujące.
Do tego pojawienie się nowych bohaterów ubarwiło jeszcze bardziej twoje opowiadanie!! Szczególnie spodobała mi się Angelica. Cieszy mnie fakt, że to właśnie Silvia Navarro odgrywa jej rolę, bo naprawdę uwielbiam tą aktorkę. Jest wspaniała, jak i świetnie gra!!! Angelica zaś jest fantastyczną siostrą dla Maxa. Rozumie go i nie ma zamiaru niszczyć ani szkodzić jego związkowi z Laurą, podoba mi się również radość i poczucie humoru!! Wspaniała jest!!
Poznaliśmy też Alberto i Rafaela, choć tego drugiego jeszcze ja nie zdołałam poznać, zapewne w 20 odcinku poczytam o nim coś więcej. Alberto widać, że żałuje tego, że zostawił Laurę. I tutaj kolejny raz wtrąca się Rita, która była głównym powodem tego, że Alberto zostawił Laurę, bo to ona go o to poprosiła. Eh, nie lubię jej ani troszeczkę. Mimo wszystko polubiłam nowego bohatera. Podoba mi się to, że Laura bezwarunkowo postanowiła pomóc swoim przyjaciołom, którzy są dla niej niczym bracia.

A teraz zabieram się za dalsze czytanie i wrócę jak skończę. Pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka623
Idol
Idol


Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:34:07 14-02-12    Temat postu:

Sylwuś, kiedy będzie nowy odcinek?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34, 35, 36, 37  Następny
Strona 33 z 37

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin