Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W kręgu tajemnic odcinek 7.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
akane saotome
Cool
Cool


Dołączył: 14 Mar 2014
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:33:19 23-06-14    Temat postu: W kręgu tajemnic odcinek 7.

Oto początek nowej telki i pierwszej w moim autorstwie. Mam nadzieje że początek tej historii wam się spodoba i zaintryguje was. Jestem otwarta na wszelkie propozycje.
"W kręgu tajemnic"

Adam i Martin są braćmi bliźniakami choć sami o tym nie wiedzą gdyż ich matka zmarła przy porodzie i jeden trafił do rodziny zastępczej jako niemowlę a drugi został w sierocińcu. Adam wychował się w bogatej rodzinie i jako dorosły mężczyzna zakochał się w kobiecie o imieniu Anna lecz jego rodzice sprzeciwiali się temu związkowi gdyż miał on poślubić inną. Gdy planowali wspólną ucieczkę auto Anny rozbiło się ponieważ ktoś majstrował przy hamulcach. Marii, jej siostra ślepo wierzy że to Adam zaplanował to by pozbyć się kochanki dlatego porywa go i wywozi do Meksyku. Nie wie że porwała Martina który wypiera się wszystkiego i nie wie o co chodzi. Przez długi czas Marii nie wierzy Martinowi uważając że to tylko gra potem jednak gdy zaczyna się między nimi rodzić uczucie orientuje się że jej nie okłamał. Powoli również wychodzą na jaw rodzinne tajemnice...


Sebastián Zurita jako Adam/Martin

Elizabeth Gutiérrez jako Marii

Angie Cepeda jako Anna

Humberto Zurita jako Edwardo

Helena Rojo jako Violetta


Ostatnio zmieniony przez akane saotome dnia 14:49:05 26-07-14, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akane saotome
Cool
Cool


Dołączył: 14 Mar 2014
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:34:44 23-06-14    Temat postu:

Prolog
- Kocham cię – szepnęła Anett i wtulił się w ramiona mężczyzny który pogłaskał ją delikatnie po brzuchu.
- To już niedługo – odparł.
Anett miała na sobie zieloną suknie ciążową, jej brązowe włosy były upięte w kok a na szyi wisiał złoty medalik z rubinem wewnątrz którego znajdował się wizerunek Matki Boskiej. Na palcu zaś znajdował się pierścionek zaręczynowy z tego samego kompletu. Były to prezenty od jej ukochanego który teraz wpatrywał się w nią z miłością i oddaniem.
- Wiesz – powiedziała – gdy nasi chłopcy się urodzą nazwijmy ich Adam i Martin, po twoim i moim ojcu.
- Dobrze – odparł.
Za oknem zapadła już noc ale on wiedział że już za chwile będzie musiał wyjść do pracy, był stróżem nocnym i choć bardzo martwił się o Anett wiedział że nie może teraz wziąć urlopu. Nie przypuszczał nawet że ich zwykłe codzienne pożegnanie będzie ich ostatnim pożegnaniem.
Około północy, gdy był już daleko od domu Anett nagle zaczął mocno boleć brzuch, w pierwszym odruchu nie wiedziała że oto zaczęła już rodzić dopóki po jej nogach nie zaczęła płynąć krew. Wtedy już była pewna że to co się dzieje jest złe. Nie zdążyła dobiec do telefonu gdy nagle upadła na podłogę i nie mogła się już podnieść. Zwijając się z bólu krzyczała ale było już za późno. W domu nie było żywej duszy a ona była za słaba i a jej glos za cichy by ktokolwiek usłyszał jej cierpienie.
Sąsiadów nie obudziły niepokojące odgłosy i nawet ich pies nie zaszczekał ani razu.
Gdy mężczyzna rankiem jechał autobusem miał przy sobie kwiaty i czekoladki, które zamierzał dać Anett. Dziś wszystko było tak piękne jak nigdy przedtem. To był dzień jej urodzin więc już od tygodnia planował dla niej przyjęcie niespodziankę. Zaprosił wszystkich przyjaciół, wystarczyło tylko wysłać Anett na kilka godzin na zakupy by wszystko posprzątać i udekorować salon. Ach, nie mógł się już doczekać jej słodkiego uśmiechu.
Dojechał do domu i otworzył sobie drzwi kluczem, nie chciał jeszcze obudzić Anett, najpierw zamierzał zrobić jej tosty i jajka na miękko tak jak to lubiła. Nagle usłyszał płacz dziecka. Nie rozumiał co to, w końcu do terminu porodu zostało jeszcze kilka tygodni.
- Anett! Serduszko! Anett! – zawołał i poszedł za odgłosem płaczu. Tam zobaczył widok którego się nie spodziewał. Anett leżała bez ruchu na podłodze, wokół niej była kałuża krwi, a z boku leżały dwa niemowlaki, zupełnie bezbronne maleństwa.
- Nieee! - podbiegł do ukochanej i poklepał ją po policzkach lecz było już za późno, nie oddychała. Szybko wykręcił numer na pogotowie ratunkowe lecz lekarz stwierdził zgon. Mężczyzna tulił do siebie nieruchome ciało Anett i nie spojrzał nawet na chłopców którzy byli już umyci i zawinięci w kocyki przez pielęgniarkę. Jego serce było puste, nie mógł na nich spojrzeć. Ból ze straty kobiety jego życia był dla niego zbyt silny. Gdy lekarz odjechał pozostawiając mu jakieś informacje na temat tego jak ma się zaopiekować dziećmi teraz gdy ich matka nie żyje ale on nie mógł tego słuchać.
Patrzył na swoje dzieci w obojętny sposób, o ironio czekał na nich tak długo ale teraz nie potrafił się cieszyć ich drobnymi paluszkami i pyzatymi buziami. Położył obok nich dwie róże i rzekł:
- Są czerwone jak rubiny i krew.
W końcu nadszedł dzień pogrzebu, wszystko było tak uroczyste. Za trumną podążali ich przyjaciele którzy teraz zamiast na urodziny dostali zaproszenia na pogrzeb. Mężczyzna płakał i zdjął jej z szyi medalik i pierścionek z palca.
Po ceremonii wrócił do domu, wszystko wokół wydawało mu się teraz czarne jak smoła. Cisza jaka panowała dookoła przerażała go i przerastała. Wziął synów na ręce i wyszedł z nimi. Wsiadł do autobusu i zatrzymał się dopiero w innym mieście gdzie poszedł pod bramy sierocińca. Do jednego nosidełka włożył medalik, do drugiego zaś pierścionek. Po czym napisał krótki list:
„ Ci dwaj chłopcy to bracia. Mają na imię Adam i Martin, ich matka nie żyje a ja nie mam siły ich wychować. Niech wiedzą że byli kochani, te rubiny to pamiątki po ich matce, niech ich nigdy nie zdejmują.”
Zadzwonił do drzwi i ukrył się za drzewem.
- I niech Bóg mi wybaczy – pomyślał i otarł z oczu łzy. Potem odszedł i udał się na cmentarz wyznając co zrobił Anett. Spakował swoje rzeczy i zdecydował wyjechać z kraju i nigdy nie wracać. To był dla niego początek nowego życia. Postanowił całkowicie zapomnieć o szczęściu które wydawało mu się wieczne jeszcze tydzień wcześniej. Wiedział już że uczucie miłości nie było mu przeznaczone i że jeśli umrze nie trafi wraz z Anett do nieba. Po tym co zrobił uważał że należy mu się jedynie piekło ale nie potrafiłby patrzeć na dorastających synów w których twarzy widziałby ciągle tragiczną śmierć jedynej kobiety która rozjaśniała jego dni.
Po około piętnastu minutach od chwili w której do drzwi sierocińca, na zewnątrz wyszła pracownica sierocińca i zobaczyła ich. Byli otuleni w ciepłe kocyki i mieli osobne nosidełka. Jeden z nich głośno płakał trzymając w zaciśniętej piąstce pierścionek, drugi zaś siedział cichutko.
- Biedne maleństwa – pomyślała i wzięła ich do środka.
Tego samego dnia do placówki zajechał inny mężczyzna. Był dobrze ubrany a jego samochód był niezwykle drogi.
- Witam, chciałbym adoptować syna jednak zależy mi na tym by był to noworodek. – wtedy dziewczyna która znalazła ich rzekła
- Dziś z samego rana znalazłam dwóch nowonarodzonych chłopców, nie powiadomiłam o tym jeszcze nikogo ale proszę złożyć papiery jeśli pan zechcę i postarać się o Adopcje.
- Nie! Nie mam czasu potrzebuje go od razu! – krzyknął, widać było że mówi poważnie. – Skoro jeszcze nie zgłosiła pani ich znalezienia to może odstąpi mi pani jednego, powiedzmy… za niewielką opłatą.
- Ale… - wtedy mężczyzna wyciągnął portfel i wyjął kilka tysięcy gotówką. To wystarczyło by kobieta zamknęła usta i uśmiechnęła się chytrze – cóż, co to komu szkodzi?
Zaprowadziła go do pokoju gdzie leżeli bliźniacy.
- Może weźmie ich pan obu, w końcu to bracia? – zaproponowała.
- Nie, potrzebuje tylko jednego. – odparł – Mają jakieś imiona?
- Tak, w liście kazano ich ochrzcić jako Adam i Martin, proszono też by nigdy nie zdejmowali tych rubinów, to pamiątki po ich matce.
- Hm… - spojrzał na nich – wezmę tego po prawej, ten drugi wygląda mi na słabszego. Nie potrzebuje u siebie w domu słabeusza. – Drugi chłopiec rzeczywiście zdawał się o wiele słabszy, nie płakał i ledwo się poruszał drugi natomiast miał w sobie coś co wróżyło potęgę. Trudno było to jednoznacznie określić.
Mężczyzna wziął na ręce chłopca i pierścionek z rubinem. Spojrzał na niego.
- No to będziesz się nazywał Adam. Ciekawe, ojciec mojego kuzyna miał tak na imię… - Już miał wychodzić gdy dziewczyna zatrzymała go przy drzwiach.
- Coś za coś, pan pomoże mi napisać nowy lis tak by nikt niczego nie podejrzewał gdy zaniosę drugiego chłopca do przełożonej.
I tak list został przepisany tak by nikt nigdy nie dowiedział się o Adamie. Martin zaś trafił pod opiekę pracowników sierocińca.
Tymczasem mężczyzna wrócił do swego domu gdzie czekała na niego z niecierpliwością żona.
- I co Edwardo? Odebrałeś naszego syna ze szpitala? – zapytała. Urodziła dwa miesiące za wcześnie więc jej kochany synek musiał spędzić dużo czasu w szpitalu, sama była tak osłabiona po porodzie że nie miała go okazji nigdy zobaczyć.
- Oczywiście, Violetto. – odparł – Wiesz, nazwijmy go Adam, co ty na to?
- Cudowne imię – uśmiechnęła się – ale teraz daj mi go wreszcie, muszę go przytulić
Wzięła Adama w ramiona i mocno pocałowała
- Już nikt mi ciebie nie zabierze – powiedziała – Adasiu, mój syneczku
Edwardo nie potrafił jej powiedzieć że gdy pojechał do szpitala usłyszał okropną wiadomość. Właśnie dlatego postanowił kupić dziecko, miał wielkie szczęście i liczył że to co zrobił nigdy nie wyjdzie na jaw. Patrzył na żonę i nagle przypomniał sobie o pierścionku.
- Ach, kochanie, mam dla ciebie prezent. Lubisz rubiny, prawda? – podał jej pierścionek i ucałował. Violetta nigdy nie była równie szczęśliwa w całym swoim życiu, bała się przecież o życie ich pierwszego dziecka a teraz wiedziała już że jest bezpieczny w jej ramionach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec odcinka 1
I co wy na to?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akane saotome
Cool
Cool


Dołączył: 14 Mar 2014
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:26:32 23-06-14    Temat postu:

A oto mały plakat do serii jaki zrobiłam. Mam nadzieje że wam się podoba


Ostatnio zmieniony przez akane saotome dnia 18:28:33 23-06-14, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akane saotome
Cool
Cool


Dołączył: 14 Mar 2014
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:58:22 24-06-14    Temat postu:

Martin miał już 8 lat i przytulał się do ramienia starszej, otyłej pani. W palcach bawił się rubinowym medalionikiem. Choć nigdy nie poznał swych rodziców wiedział że nie wolno mu go nigdy zdjąć. Czasem tylko myślał o tym gdy napadała go złość na samotność. Nie miał kolegów gdyż inne dzieci wyśmiewały się z jego chuderlawej postury i słabowitości, nie nadawał się ani do gry w zbijaka ani koszykówki. Nagle podeszła do niego dziewczynka z ciasteczkiem na talerzyku w kropki.
- Martin? Chcesz ciasteczko? – zapytała i usiadła obok.
- Dziękuje – chłopiec rozpromienił się
Mabel, bo tak było dziewczynce na imię była jedyną która zwracała na niego uwagę, była młodsza o dwa lata i nosiła warkocze. Martin nie rozumiał czemu akurat ona jest dla niego tak miła ale też na to nie narzekał w końcu lubił ciastka.
Przełożona zaczęła im w tym czasie czytać bajkę o księciu i żebraku a Martinowi przyszło na myśl jak fajnie byłoby mieć kogoś identycznego. Tak, największym marzeniem Martina była nie tyle rodzina, lub brat czy siostra. Marzył mu się brat bliźniak. Druga połówka jabłka z którą tworzyłby jedność. Ktoś kto by go uzupełniał.
Martin zawsze był typem marzyciela, zawsze można było go spotkać z nosem w książkach. Choć „Książe i żebrak” był jego ulubioną bajką to kochał również „Kopciuszka”. Myślał że miło by było gdyby znalazła się dla niego słodka, delikatna księżniczka z którą codziennie mógłby tańczyć do świtu. To również był jeden z powodów dla których inni chłopcy niespecjalnie się z nim dogadywali.
Jego brat, Adam był zupełnym przeciwieństwem. W domu swoich zastępczych rodziców wszędzie go było pełno. Skakał po drzewach, figlował i biegał. Chodził nawet na jazdę konną (na 5 urodziny dostał konia i nazwał go Rubin) a także na szermierkę. Co więcej był najlepszy w grupie.
Rzadko myślał co by było gdyby i naprawdę to nie myślał specjalnie o niczym. Violetta musiała gonić swą pociechę po całym domu nim łobuz wreszcie zgodził się łaskawie wskoczyć do wanny z pianą.
- Aj, Adasiu co ja z tobą mam – powiedziała Violetta i pogłaskała syna po głowie gdy ten w odpowiedzi wziął w łapki mnóstwo wody z pianą i oblał nią matkę. Ten wybryk spowodował że wchodzący do łazienki Edwardo poślizgnął się i upadł.
- ADAAAAAM!!! – krzyknął mężczyzna.
- A mogłem wziąć tego cichego – przeszło mu przez myśl
Po zakończonej kąpieli Adam położył się w swoim łóżku, matka usiadła obok i spojrzała na półkę z książkami.
- Powiedz kochanie, co ci poczytać?
Chłopiec zastanowił się chwile i odparł:
- Księcia i żebraka!

Koniec odcinka 2

Na razie cały czas trwa wstęp do historii ale w 3 odcinku Adam i Anna się już poznają
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:26:36 24-06-14    Temat postu:

Ten wstęp to wcale nie taki sobie wstęp, bo dzieje się naprawdę dużo. Cieszę się, że Sebastian Zurita przypadł Ci do gustu na tyle, by wziąć go na protka .

Jak dla mnie, z miejsca skreślony jest Edwardo. Facet, który nie potrafi powiedzieć żonie, co się naprawdę stało z ich dzieckiem, tylko idzie i kupuje (!) inne, jest po prostu potworem i mam nadzieję, że żona się go pozbędzie, jak tylko się dowie.

Ogólnie odcinki mi się podobają i mam już swojego ulubieńca (Martin. Zdecydowanie. Sama lubię książki, a o ile mam swoje momenty szaleństwa, to jednak Adam jest chyba...nazbyt szalony, jak dla mnie . Widać, że motywem przewodnim są rubiny, bo i jeden brat i drugi mają co jakiś czas do czynienia z tym kolorem, w takiej, czy w innej postaci.

Tylko czegoś mi brakuje...Hm. Może. Troszkę za szybko lecisz z akcją...ale może tylko mi się tak wydaje, bo ja kocham długie historie i sama piszę już 258 odcinek .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akane saotome
Cool
Cool


Dołączył: 14 Mar 2014
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:41:26 24-06-14    Temat postu:

Jeśli uważacie że akcja jest trochę za szybka mogę jeszcze trochę napisać o ich dzieciństwie i dopiero później zapoznać Anne z Adamem. Nie wiem jeszcze ile odcinków będzie mieć ta telenowela. Jak będę mieć jakieś pomysły to będę pisać, lubię też czytać komentarze więc wiecie co macie robić z klawiaturą
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:00:00 24-06-14    Temat postu:

Zaczyna się ciekawie i jak dla mnie to nie mam nic przeciwko żeby Anna i Adam poznali się w 3 odcinku nawet bym była zadowolona.Czekam na kolejny odcinek i pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:55:08 25-06-14    Temat postu:

Erm...Nie do końca o to mi chodziło, ale jak wiadomo, ja mam problem z wyjaśnieniem tego, co mi leży pod czaszką .

Na przykład tutaj -

akane saotome napisał:
Edwardo nie potrafił jej powiedzieć że gdy pojechał do szpitala usłyszał okropną wiadomość.


My wiemy, jaką. Ale warto by to napisać. "Okropną wiadomość. Jego syn zmarł tuż po urodzeniu."

Albo tutaj:

akane saotome napisał:
Właśnie dlatego postanowił kupić dziecko, miał wielkie szczęście i liczył że to co zrobił nigdy nie wyjdzie na jaw. Patrzył na żonę i nagle przypomniał sobie o pierścionku.


"Miał wielkie szczęście, kiedy tamta kobieta zgodziła się sprzedać mu chłopca".

Po prostu trochę rozszerzyć pewne opisy i będzie ok . A poza tym, czemu ostatni odcinek był tak, krótki, hę? .

akane saotome napisał:
Jak będę mieć jakieś pomysły to będę pisać, lubię też czytać komentarze więc wiecie co macie robić z klawiaturą


Ja też uwielbiam je czytać . Zarówno u siebie, jak i w telkach, które czytam. O. Masz może ochotę na nadrobienie mojej historii? Ale ostrzegam, jest...erm, "trochę" długa .


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 8:55:46 25-06-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akane saotome
Cool
Cool


Dołączył: 14 Mar 2014
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:09:29 25-06-14    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
Erm...Nie do końca o to mi chodziło, ale jak wiadomo, ja mam problem z wyjaśnieniem tego, co mi leży pod czaszką .

Na przykład tutaj -

akane saotome napisał:
Edwardo nie potrafił jej powiedzieć że gdy pojechał do szpitala usłyszał okropną wiadomość.


My wiemy, jaką. Ale warto by to napisać. "Okropną wiadomość. Jego syn zmarł tuż po urodzeniu."

Albo tutaj:

akane saotome napisał:
Właśnie dlatego postanowił kupić dziecko, miał wielkie szczęście i liczył że to co zrobił nigdy nie wyjdzie na jaw. Patrzył na żonę i nagle przypomniał sobie o pierścionku.


"Miał wielkie szczęście, kiedy tamta kobieta zgodziła się sprzedać mu chłopca".

Po prostu trochę rozszerzyć pewne opisy i będzie ok . A poza tym, czemu ostatni odcinek był tak, krótki, hę? .

No właśnie nie chciałam być zbyt oczywista wyjaśniając wszystko tak mocno, jak ktoś jest rozgarnięty to sam się domyśli że dziecko Violetty i Edwardo umarło. No ale postaram się rozszerzać opisy. Tylko mnie nie zatłucz bo akcja przenosi się o 20 lat w 3 odcinku.
A co do długości 2 odcinka... cóż uznajmy że to był specjalny odcinek 20 minutowy
BlackFalcon napisał:

akane saotome napisał:
Jak będę mieć jakieś pomysły to będę pisać, lubię też czytać komentarze więc wiecie co macie robić z klawiaturą


Ja też uwielbiam je czytać . Zarówno u siebie, jak i w telkach, które czytam. O. Masz może ochotę na nadrobienie mojej historii? Ale ostrzegam, jest...erm, "trochę" długa .
[/quote]
Mogę spróbować nadrobić twoją telenowele, jak się nazywa?

No to zapraszam na 3 odcinek. Martina w nim nie ma ale jest dużo Adama


Odc. 3

20 lat później
Panowała piękna złota jesień. Adam jechał na swoim ukochanym koniu Rubinie. Był ubrany w niebieski struj do jazdy konnej. Bryczesy były białe a buty czarne. Matka kazała mu się tak ubierać gdy wychodził gdzieś z Rubinem. Uważała że wygląda szykownie. Adamowi nie przeszkadzałby mniej oficjalny strój, z drugiej strony łatwiej mu było wyrywać na ten panienki. Choć mogło mieć to więcej wspólnego że był szczęśliwym posiadaczem fortuny niż z nim samym. Popijał właśnie wodę z butelki nie uważając na polną drogę gdy Rubin nagle spłoszył się na widok szczekającego psa. Zaczął szaleńczo galopować. Adam starał się powstrzymać go lecz niewiele to dawało.
-Prry! Prrry! – wołał łapiąc za lejce.
- AAAAAAAA!!
Nagle koń wywrócił się, o mało nie tratując młodą dziewczynę która szła przez te polną ścieżkę z torbą pełną zakupów.
- Moje jajka!! – krzyknęła – Ty pacanie, jak jedziesz!? – spojrzała na Adama z nieukrywanym wyrzutem.
- To nie ja, to koń! – próbował się wytłumaczyć a także wywlec się spod jego brązowego cielska. – Co ty kobieto nie widzisz że nie zależało mi na niszczeniu jajek przypadkowym przechodniom!?
Dziewczyna która nadal postanowiła robić obrażoną minę nie wytrzymała patrząc na młodzieńca uwalniającego nogę spod głowy naburmuszonego zaistniałą sytuacją konia.
- Pomóc ci? – dziewczyna wstała z ziemi i otrzepała spodnie
- Och, myślisz? Nie no, co ty lepiej zobaczy co z innymi zakupami. Mogłem złamać nogę jasne, ale co to ma za znaczenie w porównaniu z tym czy twoja kiełbasa przeżyła – prychnął
- Dobrze, przepraszam za tego pacana – uśmiechnęła się i podała mu rękę.
Adam wziął za rękę i nareszcie przyjrzał się trochę dziewczynie. Miałą długie włosy o jasnobrązowym kolorze, na uszy naciągniętą białą czapkę i puszysty biały golf. Spodnie, niebieskie dżinsy nadal były pokryte ziemią i resztkami jajek. W tym momencie zrobiło mu się trochę przykro widząc jak ją wybrudził i wystraszył.
Koń wstał już i otrzepał grzywę
- To ja przepraszam – odparł i również uśmiechnął się do niej. – Rubin też cię przeprasza. Rubin powiedz że ci przykro nie bądź taki – Rubin machnął głową tylko nie wiadomo czy to nie przypadkiem z powodu reszty błota w grzywie a nie z żalu. Jednak na potrzeby tej opowieści uznajmy że miał wyrzuty sumienia z powodu jaj.
- Jestem Adam – powiedział i wyciągnął rękę na powitanie
- Anna – ona również wyciągnęła rękę do niego
- Może pójdziemy do mnie? – zaproponował.
W tym momencie Anna skrzywiła się i puściła szybko rękę Adama
- Słucham!? – na jej twarzy znów zagościła złość a ręką już leciała w stronę twarzy Adama. Jednak on zdążył ją chwycić tuż przed tym jak już dosięgnęła jego policzka
- By się umyć! - powiedział szybko – wyglądamy jak kogel-mogel wymieszany z błotem i końską sierścią!
- Potrafię się sama umyć – stwierdziła – Jak chcesz mi pomóc to odwieź mnie do mojego domu
Wsiadł na konia i widząc że wyraz twarzy znów zmienił się na weselszy wciągnął ją na Rubina. Popędzili razem w stronę domu Anny.
Anna zaśmiała się wesoło i nagle najwyraźniej przyszło jej coś niewłaściwego na myśl bo powiedziała
- Tylko niczego sobie nie wyobrażaj
- Wole działać niż siedzieć i wyobrażać sobie różne rzeczy – odparł i obrócił do niej głowę.
Gdy koń jechał napotkali na drodze przewrócony pień drzewa, koń przeskoczył go szybkim kłusem a wystraszona Anna odruchowo przytuliła się mocno do pleców Adama. W tym momencie Adam znów odwrócił się do Anny a ich oczy spotkały się. Ona miała piękne piwne oczy, on natomiast spoglądał na nią swymi pełnymi chęci przygody zielonymi oczami. Przez te krótką chwile nie mogli oderwać od siebie wzroku.
- Jesteś p… - zaczął Adam ale Anna odwróciła głowę by ukryć rumieńce na policzkach – p… poczciwa – dokończył również czując się skrępowany.
- Co się ze mną dzieje? – zapytał sam siebie w myślach – przecież nie pierwszy raz podwożę dziewczynę na Rubinie.
- Co ze mną? – pomyślała Anna – To tylko chłopak, nie ma się czym ekscytować. – Ukryła policzki pod kołnierzem swojego golfa
- eee, jest mi zimno – wyjaśniła swój gest – Wysiądę już. – powiedziała i poklepała Rubina po zadzie by się zatrzymał. – Było… miło cię poznać?
- Cześć – opowiedział Adam nie bardzo wiedząc co jeszcze może rzec. Anna zsiadła i odeszła szybkim krokiem ukradkiem zerkając w stronę Adama. On również zawrócił w celu powrotu jednak i on nie odmówił sobie zerknięcia jeszcze raz na Annę. Ich wzrok nie spotkał się już ponownie.
- Nawet nie spojrzał już na mnie – pomyślała Anna
- Nawet się nie obróciła – pomyślał Adam
- Czuje ulgę czy zawód? – pomyśleli oboje

koniec odcinka 3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 7:53:13 26-06-14    Temat postu:

No no zaczęło iskrzyć już przy pierwszym spotkaniu,ciekawe jakie będzie drugie i w jakich okolicznościach spotkają się kolejnym razem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:19:50 26-06-14    Temat postu:

Wiem, że się domyśli . Ale to był tylko przykład, czasem warto tak napisać coś oczywistego, żeby uwypuklić dane wydarzenie. Ale może ja się czepiam .

Moja telenowela to "Pogarda i miłość", link jest w moim podpisie, ale ostrzegam, to jest naprawdę długie i wciąż w fazie tworzenia.

Ich rozmowa jest genialna! W ogóle cała sytuacja i fakt, jak to opisałaś, strasznie mi się podoba. A przy "poczciwa" wybuchnęłam śmiechem na całe gardło .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akane saotome
Cool
Cool


Dołączył: 14 Mar 2014
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:00:38 30-06-14    Temat postu:

Zapraszam na 4 i 5 odcinek, przez jakiś czas nie będę niczego pisać bo będę zajęta dlatego daje dwa na raz. Miłego czytania

Odc. 4
Anna wróciła do domu i zamknęła za sobą drzwi.
-Anka, jesteś już? – z salonu dobiegł głos jej siostry
- Jestem Marii! – Krzyknęła
Jej siostra wyszła i dopiero wtedy zobaczyła katastrofę jaka odbyła się na spodniach Anny.
- Co ty robiłaś na tych zakupach!? Wyglądasz jak siedem nieszczęść!
- Jeździłam na Rubinie – odpowiedziała tonem który miał chyba wyjaśnić wszystko.
- Słyszałaś kiedyś o czymś takim jak mózg? Wiesz, powinnaś go kiedyś użyć – mruknęła złośliwie Marii
Jednak Anna nawet nie zareagowała na zaczepkę siostry. Poszła do łazienki tanecznym krokiem.
- Adam – pomyślała – kim jesteś?
Tymczasem Adam podjechał do swojej letniej posiadłości w której spędzał czas wolny od pracy, piwne oczy Anny tkwiły w jego pamięci jak dwa ogniki. Czemu ta dziewczyna tak zawróciła mu w głowie. Zsiadł z konia i zaprowadził go do zagrody.
- Wiesz, mały, wychodzi na to że częściej powinieneś biegać po polnych drogach – powiedział
------------------
Martin siedział w fotelu czytając książkę. Był to jeden z tych tanich romansów jakie można kupić w kiosku. Martin miał do nich dziwną słabość. Nagle do pokoju w którym przebywał weszła jego stara koleżanka z dzieciństwa, Mabel. Miała na sobie czerwoną sukienkę która nie sięgała jej nawet do kolan. Martin poprawił okulary na nosie i tylko pokręcił głową patrząc jak Mabel nakłada sobie na usta krwistoczerwoną szminkę. Mężczyzna szybkim ruchem schował za siebie książeczkę.
Mabel tylko się uśmiechnęła
- I tak wiem że jesteś mniej więcej tak męski jak troskliwe misie – prychnęła
- Martek, idę na randkę. Słuchaj, może mnie nie być do późna więc nie przejmuj się mną i zjedz sam. – powiedziała
- Nie uważasz że wyglądasz w tym jak jakaś… - zaczął i zawahał się.
- I o to chodzi. – odparła klepiąc go po głowie – ale dla ciebie każda laska na mieście powinna ubierać się jak Jane z Tarzana Disneya, co? – mrugnęła do niego i zaśmiała się
Martina bolało zachowanie Mabel, pomimo że wychowali się razem w jednym sierocińcu a nawet zdecydowali się razem zamieszkać gdy osiągnęli pełnoletność nie byli w związku. Mabel podkochiwała się w nim jako brzdąc teraz jednak nie przypominała mu już siebie z danych lat. Martin nie wiedział skąd brało się jego zmartwienie jej zachowaniem.
- Wiesz, nie zaszkodziłoby ci odrobine klasy. – odparł po chwili.
- A tobie odrobinę luzu. – stwierdziła.
- Ja po prostu wiem jak powinien zachowywać się dżentelmen i dama. Kobiety powinny być delikatne jak róże a nie takie … takie… - wskazał na Mabel palcem.
- Nudny już z tym jesteś, może ty urodziłeś się w złej epoce ale ja nie. Idę na pizze i zamierzam ubabrać się keczupem i beknąć a ty nie możesz nic z tym zrobić.
- Gdzie się podziały prawdziwe kobiety? – pomyślał a jego całe niezadowolenie na świat odzwierciedlało się na jego twarzy.
- Pewnie znowu oglądałeś za dużo Luz Marii – spojrzała na niego z politowaniem.
- Dobra, dobra – odpowiedział poirytowany
Gdy Mabel wyszła Martin rozejrzał się po ich mieszkaniu. Było dosyć małą kawalerką z dwoma oddzielnymi pokojami, kuchnią i łazienką. Nie zarabiali dużo, Martin pracował praktycznie za darmo pomagając jako opiekun w sierocińcu w których dorastał. Gdzieś w sercu liczył że pewnego dnia odkryje tajemnice swego pochodzenia i pozna ojca. Dzięki listowi jaki był przy nim przy urodzeniu wnioskował że on musi żyć. Był jak sam siebie określał, niepoprawnym romantykiem i wierzył głęboko że kiedyś spełni się każde marzenie jakie nosi się głęboko w sercu.
Jego kolejnym marzeniem jak już tu zostało powiedziane była prawdziwa dama, porcelanowa księżniczka z którą mógłby spędzać każdy swój dzień. Mabel zdecydowanie nie pasowała mu do tej roli dlatego dzielnie szukał swej róży. Kogoś kto jak on byłby „wyjęty z minionej epoki”. Nie wiedział nawet co szykuje dla niego los.

Odc. 5
*BUM*
Ze strzelby wydobył się huk. Młoda kobieta przeładowała swoją broń i przymierzała się do kolejnego strzału. Na uszach miała słuchawki ochronne. Miała długi kręcone włosy w kolorze jasnego brązu. Szybkim ruchem poprawiła grzywkę.
- Oficer Rosa!
- Tutaj! Oficer Marii Rosa, sir! – odparła kobieta prostując się i salutując nadchodzącemu w jej stronę starszemu człowiekowi z pokaźnym brzuchem. Był to komendant jednostki policji w której pracowała Marii. Kochała swoją prace ponad wszystko. Liczyła się dla niej jedynie sprawiedliwość i była gotowa na wszystko by ją wymierzyć.
- Mieliśmy zgłoszenie o włamaniu. – powiedział – Na ulicy klonowej okradziono mieszkanie Ortezów.
Marii zapakowała strzelbę i udała się na parter. Po wyjściu z budynku wsiadła do radiowozu. Nacisnęła na pedał gazu i popędziła w stronę klonowej.
Gdy dotarła na miejsce zobaczyła wielki budynek, willę jaką można znaleźć w filmie. Przy wejściu były ustawione dwie marmurowe kolumny, posadzka była wykonana z najwyższej jakości kamienia. Na środku salonu do którego właśnie weszła leżał zbity kryształowy wazon. Na ścianach wisiały portrety rodowe. Wszystko było tak pełne przepychu że obecnie pusta przestrzeń, zdecydowanie spowodowana włamaniem i kradzieżą pasowała tu jak pięść do nosa.
- Ale się odstrzelili – przeszło jej przez myśl
- Pani policjantko! – w jej stronę popędziła kobieta w średnim wieku ubrana w garsonkę. – Pani policjantko! Tutaj!
- Proszę się uspokoić i powiedzieć co dokładnie zginęło.
- Telewizor, złote sztućce, klejnoty z sejfu, kryształowe wazony, radio, dvd… - zaczęła szybko mówki kobieta
- Spokojnie! Nie tak szybko.
Gdy Pani Ortez spokojniejszym tonem zaczęła wymieniać już co dokładnie zniknęło z posiadłości zakończyła te relacje niespodziewanym tonem
- Dobrze że złodzieje wzięli tak mało, strach pomyśleć co by było gdyby włamali się do głównej posiadłości. – westchnęła.
Na to zdanie Marii zamrugała z niedowierzaniem, nie znosiła takich zarozumiałych milionerów i mimowolnie znów pomyślała:
- należało im się. – szybko jednak opamiętała się i wróciła do profesjonalnego toku myślenia.
Po zakończeniu akcji kobieta znów wsiadła do radiowozu, by powrócić na komisariat. Od kilku lat ciągle przypadała jej ta niewdzięczna papierkowa robota. Pragnęła być policjantką z prawdziwego zdarzenia, wielką bohaterką jednak ktoś zrujnował jej to marzenie. Uznano ją za zbyt agresywną i narwaną by „nadawać się” do akcji. Nie rozumiała tej opinii, od pokoleń w jej rodzinie każdy pierworodny zostawał wielkim stróżem prawa. Wcześniej pierworodnymi zawsze byli mężczyźni, ona pierwsza i jedyna była córką która postanowiła pełnić te rolę. Bycie policjantem było więc dla niej czymś więcej niż pracą. To ona była prawem, jednak ludzie zredukowali ją do zwykłej posterunkowej gdzie jak uważała nie mogła się wykazać. Z furią walnęła o pulpit samochodu
- K*wa – wymknęło jej się a po policzku popłynęła łza.

koniec odcinka 4 i 5


Ostatnio zmieniony przez akane saotome dnia 7:11:55 01-07-14, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:51:01 01-07-14    Temat postu:

Dwa, ale jakie krótkie ;P.

O i proszę, Adam i Anna coraz częściej o sobie myślą...Szkoda, że ich historia nie skończy się dobrze, bo stanowiliby naprawdę fajną parę.

Martina lubię coraz bardziej, on nawet czyta to samo, co ja (w moim przypadku są to sagi skandynawskie, ale zawsze .

Żal mi Marii...Może faktycznie jest dosyć impulsywna, ale mam nadzieję, że kiedyś weźmie udział w prawdziwej akcji i spełni się jej marzenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akane saotome
Cool
Cool


Dołączył: 14 Mar 2014
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:18:14 19-07-14    Temat postu:

Zapraszam na 6 odcinek. Miłego czytania

Odc. 6
Anna wstała tego ranka o wiele wcześniej niż zwykle. Weszła pod prysznic i obmyła się waniliowym mydełkiem. Później wyszła spod prysznica i popsikała się ulubioną wodą kwiatową. Rzadko przykładała do porannej toalety tak wielkie znaczenie dziś jednak coś podpowiadało jej by wyjść z domu. Ubrała się w sukienkę do kostek która miała na sobie wzór w lilie i założyła buty na nie za wysokim obcasie.
Delikatnie zatrzasnęła za sobą drzwi tak by nie budzić Marii po czym wyszła na ścieżkę. Coś ciągnęło ją do miejsca w którym tak niedawno poznała aroganckiego, ale zarazem uprzejmego i bardzo przystojnego młodzieńca. Nawet nie wiedziała na co liczy idą w stronę drzewa pod którym jeszcze wczoraj niefortunnie straciła swoje jajka.
-„A może i fortunnie? Kto wie co szykuje dla mnie przyszłość?” – pomyślała i zaraz potrząsnęła głową.-„Idiotka z ciebie, to nie możliwe”.
Stanęła w cieniu złotych liści gdy jeden spadł jej na czubek głowy. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
-„Wiedziałam że nie przyjdzie, bo i po co?”- Już miała iść dalej gdy nagle usłyszała za sobą męski głos pełen radości.
- To ty? – Adam nie wierzył w to co widzi. Piękna jak z obrazka dziewczyna która zdawała się czekać tu właśnie na niego patrzyła na niego przenikliwie, swymi oczami w których rysował się zarówno popłoch, szczęście i zażenowanie. W ręku trzymała złoty liść, który przed chwilą strzepnęła z włosów.
- Jesteś tym chłopakiem ze wczoraj… Adam, prawda? – zapytała niby to obojętnym głosem starając się ukryć rumieńce które pojawiły się na jej policzkach.
- Czy ty też nie mogłaś zasnąć? – Zapytał zamiast odpowiedzieć na to pytanie. Już wiedział że ona również poczuła w głębi coś co nie pozwoliło jej chociażby nie sprawdzić czy znów uda im się spotkać.
- Ja… - rumieńce na policzkach nie dawały się już ukryć, Anna spojrzała w dół. – Tak. –przyznała w końcu.
- Może się przejdziemy? – Zapytał Adam. Czuł się jakby trafił do nieba. Nie wiedział czemu ale naprawdę pragnął lepiej poznać Annę. Było w niej coś niewinnego i słodkiego.
Adam zaoferował jej ramie a dziewczyna w odpowiedzi objęła je mocno. Czuła że choć nie znają się jeszcze zbyt dobrze może mu zaufać.
- Gdzie pójdziemy? – spytała – Kawiarnie nie jest jeszcze otwarta.
- Nie szkodzi. – odparł. – Mam tu domek letniskowy. Niedaleko jest piękny staw.
Szli powoli patrząc sobie w oczy i rozmawiając.
- Więc nie mieszkasz tu? – zapytała.
- Nie, jestem tu tylko w trakcie urlopów, gdy mam ochotę odetchnąć wiejskim powietrzem.
- Hmm, to rzeczywiście wspaniała wieś. – powiedziała. – Rzadko co się tu dzieje i ja też przyjechałam tu niedawno.
- Tak? Gdzie mieszkasz? – spytał.
- Niedaleko. Moja siostra ma tu dom a ja wprowadziłam się do niej bo miałam już dość zgiełku i spalin miasta.
Rozmowa trwała dalej a gdy doszli gdy nagle Adam powiedział:
Zamknij oczy, zaraz zobaczysz coś niezwykłego.
Anna dała sobie zasłonić oczy jego dłońmi. Szli w ten sposób jeszcze kawałek
- Mam nadzieje że to będzie tego warte – powiedziała.
Zatrzymali się. Dam odsłonił jej oczy i ujrzała piękny staw na którego tafli odbijało się poranne słońce.
- Lubię tu przychodzić i rozmyślać. – Powiedział Adam.
- Tu jest cudownie! – Anna mocno przytuliła się do Adama i od razu odsunęła się z zażenowaniem. Nadal jednak splatali się ramionami. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Ich wargi drżały a po policzkach Anny znów przebiegł rumieniec.
- To ty jesteś cudowna. – odpowiedział Adam, zahipnotyzowany jej wzrokiem. Nie mógł się już oprzeć tym oczom. Ich usta powoli zbliżyły się do siebie. Gdy ich wargi spotkały się ze sobą poczuli na całym ciele dreszcze. Był to delikatny pocałunek którego żadne z nich nigdy wcześniej nie doświadczyło. Niezapomniana chwila uniesienia i spontanicznego porywu uczuć.

Koniec odcinka 6.

Mam nadzieje że wam się podobało
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:33:59 19-07-14    Temat postu:

No, nareszcie! . Już myślałam, że zrezygnowałaś z pisania tej teli. Odcinek mi się podobał, byl taki romantyczny...Bardzo fajnie opisałaś pierwsze budzenie się miłości i tą nieśmiałość, która ogarnęła ich oboje na swój widok. Szkoda tylko, że niedługo to wszystko i tak się zawali....

Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 12:34:19 19-07-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin