Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

,,Zakazany Owoc " Los A (+18) Rozdział 26 NEW !!!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Charrito
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Kwi 2011
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:34:16 06-05-11    Temat postu:

Świetny odcinek, ostatnia scena najlepsza. Czekam na więcej ;**.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GrzesioPeru
Obserwator


Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:48:37 06-05-11    Temat postu:

Fajny film.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 6:46:50 09-05-11    Temat postu:

ROZDZIAŁ 7

,,Nie dziewczynką,a kobietą!"

W poprzednim rozdziale.
Dlatego nawet nie usłyszał jak ktoś wchodzi do jego mieszkania dopiero gdy poczuł jak ta osoba go przytula zrozumiał ,że to Karen. Poznał ja po zapachu jej perfum. Chciał wyrwać się z objęcia ale nie pozwoliła mu przytuliła go jeszcze bardziej i powiedziała;
- Ja cię kocham i nie zostawię cie ani teraz ani nigdy Pablo.Rozumiesz bo kocham cię mój ty nieokrzesany macho.
*******************
Chodził po pokoju w tej i z powrotem nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony chciał za nią pobiec i przeprosić za tyle przykrych słów jakie rzucił pod jej adresem ale z drugiej. No właśnie z drugiej strony uznał iż tak będzie lepiej dla nich obojga. Lepiej kiedy ona go znienawidzi i o nim zapomni ,a on wróci do swojego życia. Tego samego w którym nie było miejsca na sentymenty , uczucia czy też litość.Przy tej dziewczynie po woli dostawał kręćka. Było w nim tyle sprzeczności czy też nie wyjaśnionych uczuć.Raz miał ochotę ją tylko zaliczyć tak jak każdą pannę jaką napotkał na swojej drodze a innym razem chciał by była z nim na stałe. Bywały chwile iż chciał ją rozszarpać bo tak bardzo go wkurzała ,a innym razem miał chęć się nią opiekować , tulić ,całować ,mieć ją tylko dla siebie.Wkurzało go ,że nie mógł przestać o niej myśleć,że przy niej jego serce biło 1000 razy szybciej niż powinno,a w brzuchu czuł dziwne łaskotanie. Drażniło go gdy widział ją z innym kolesiem choć sam chciał by o nim zapomniała. Nie rozumiał czemu jej łzy wzbudzają w nim współczucie. Coś czego jeszcze nigdy nie czuł przy innej dziewczynie.Tak samo z seksem. Gdyby inna laska wyznała mu,że jest dziewica lub rzuciła by się na niego chcąc się z nim bzyknąć. Nie powstrzymał by ani jej ani siebie. Skorzystał by z okazji i nie miał by potem za grosz wyrzutów sumienia.Nie martwił by się ani faktem iż była dziewicą a już na pewno nie tym,że po skończonym stosunku wygnał ją z domu jak zwykła dziwkę. No właśnie a Karen.Co z nią?Czemu wobec niej zachował się inaczej?Czemu odmówił?Dlaczego jej łzy oraz wyznanie powstrzymały go?Każdy głupi się domyśli. To z miłości.Kochał ją ,tak właśnie Pablo czy też jak kto woli Cygan zakochał się w blondynce.Tyle ,że sam nie chciał tego przyznać przed samym sobą. A czemu ? Proste!Ze strachu. Bał się kolejnego odtrącenia, zranienia wolał nadal udawać twardziela który nie potrzebuje ani miłości. Tylko czy samo udawanie wystarczy ,czy dzięki temu wyrzuci ją ze swojego serca? Wątpię on jednak ma taką nadzieję.Szczególnie po tym co jej powiedział. Uważał też,że związek z 16 latką nie ma sensu na powodzenie. Nie wiem jak wy ale ja uważam,że to nie wiem a miłość i osoby żyjące w danym związku decydują czy ma on powodzenie czy jest z góry spisany na straty. Przecież jeśli dbamy o związek, o rozwijajcie się uczucie, ufamy sobie i mocno się kochamy to wiek nie ma znaczenia. Tak samo kultura,religia kolor skóry czy też status społeczny nie ma znaczenia jak długo potrwa nasz związek.My sami musimy zadbać by pokonać każdą burzę ,każdy piorun , powódź ,pożar czy wybuch wulkanu.No ale wróćmy do bruneta.Czuł się z tym źle ale nie zamierzał jednak za nią biec odczekał aż dziewczyna odejdzie jak najdalej a sam po kilku minutach wsiadł na motor i pojechał do ich stałego miejsca relaksu upić się i zabawić.To miał być początek powrotu do normalności i wykreślenia Karen ze swojego życia.Tym czasem nasza słodka blondynka wracała taksówką do szkoły. Całą drogę myślała o słowach usłyszanych od Pabla. ,,Kochasz mnie?Dziecko przecież ty nawet nie wiesz co to znaczy!A zresztą nawet gdybyś wiedziała to i tak bym się nigdy z tobą nie związał. Ja nie gustuję ani w dzieciach ani w małych dziewczynkach!Pocałowałem cię kilka razy ale to nie znaczy ,że na ciebie lecę a już na pewno,że cię kocham. Ja nikogo nie kocham i nie zamierzam nikogo kochać.Powiedziałem już kobiety to dziwki ,wredne , przebiegłe dziwki!Nic więcej. Z nimi się sypia ale żadnej się nie kocha. Myślisz ,że ty Karen jesteś wyjątkiem!Że skoro nie zaliczyłaś jeszcze nikogo to jesteś inna?Teraz może i jesteś niewinna ale zobaczysz będziesz taką samą suką jak wszystkie laski.Najpierw jednak dorośnij dziewczynko!" Myślała i myślała. Owszem zabolały ją słowa bruneta ale nie płakała. Bo im dłużej analizowała całe zajście w jego mieszkaniu oraz to co powiedział tym bardziej była przekonana ,iż zrobił to specjalnie.Znała go już na tyle by się przekonać ,że nie tylko jej zależy na nim ale jemu na niej też. to wyznanie o matce potwierdziło tylko ,że on po prostu boi się uczuć. Ale ona nie zamierzała tak łatwo rezygnować.Ani z niego ani z tej miłości. Zbyt dużo rzeczy poświęciła już w swoim życiu by zadowolić innych tym razem nie zmierzała się poświęcać.Chciała choć raz zawalczyć o swoje.I miała już nawet plan jak zdobyć naszego nie złomnego księcia. Jak tylko taksówka stanęła pod szkołą zapłaciła i szybko pobiegła do pokoju Santosa.Wpadła jak szalona i jednym tchem powiedziała;
- Potrzebuję twojej pomocy.Nie odmawiaj bo nie biorę nawet takiej opcji pod uwagę! Ubieraj się wychodzisz ze mną na imprezę po drodze powiem ci co masz mówić i robić!
- Karen czy ty zwariowałaś?Może usiądź i opowiedz mi wszystko na spokojnie.
- Nie ma czasu Santos. Masz ubieraj się a ja jak skończę się szykować wpadnę po ciebie.
I nim chłopak zdążył zaprotestować jej już nie było.Wpadła do swojej sypialni i zaczęła grzebać w szafie. Po odnalezieniu stroju szybko wskoczyła w nowe ubranie a następnie poszła zrobić makijaż i fryzurę. Już [link widoczny dla zalogowanych] pobiegła po Santosa. Na jej widok chłopak o mało co nie zemdlał.
- Ty masz zamiar w tym wyjść ? - zapytał zszokowany.
- Tak. - odparła stanowczo.
Po czym złapała go za rękę i wyprowadziła ze szkoły.
*******************
Andre wraz z Erin i całą resztą siedzieli i bacznie przyglądali się jak ich szef a jednocześnie przyjaciel na chama próbuje się upić.Niestety widać to nie był jego dobry dzień bo choć sam wypił już litra kieliszek za kieliszkiem nadal był trzeźwy. Nikt jednak nie odważył się zapytać co takiego się stało.Widać było ,że był nieziemsko wkur.wiony dlatego by czasem nie zarobić w szczenę każdy siedział cicho. W końcu on sam odezwała się pierwszy.
- No i co się kur.wa tak gapicie?!Puno przynieść coś dużo mocniejszego bo to nie wódka tylko jakieś cholerne siki! - krzyknął wściekły.
- Jasne !Ale najpierw powiedz o co chodzi? - powiedział kumpel.
- Nie zdawaj pytań tylko leć bo alkohol. - rzekł mierząc go srogim wzrokiem.
Nie chcąc wszczynać bójki i to z własnym przyjacielem czekoladowooki poszedł posłusznie do baru.Kilka minut później Cygan siedział i nadal bezskutecznie próbował się upić. Erin wyciągnęła zaś Andre do tańca by spokojnie zastanowić się jak mu pomóc i co może być przyczyną takiego zachowania.Nie minęło dużo czasu jak zobaczyli bruneta podążającego w stronę kibla z dwoma blond panienkami. Wiedząc co się święci doszli do wniosku,iż koledze zły humor ustąpił.Zadowolenie usiedli i zajęli się sobą.Jack i Iwan poszli w ślady Cygana i też po upolowaniu pięknych pań opuścili lokal. W wiadomym celu.Za nim Pablo opuścił toaletę Karen dotarła na miejsce. Skąd wiedziała,że go tu znajdzie? No cóż kobieca intuicja, spryt a może po prostu tak dobrze znała bruneta.Blondynka weszła dumnym krokiem kręcą przy tym dość znacznie biodrami i z wypiętym do przodu dość ewidentnie biustem do wnętrza baru. Nie minęła chwila jak wszystkie męskie wzroki powędrowały w jej stronę.Nawet Puno który przed chwilą był usilnie zajęty całowaniem Kocicy spojrzał na owa piękność. Zadowolona z uzyskanego efektu podeszła do baru a obok niej dumny jak paw kroczył Santos. Zamówiła drinka narażając siebie na upicie się i usiadła na w prosty stolika przy którym siedziała paczka Pabla.A raczej cząstka jego bandy.Ani Erin ani Andre nie poznali jej. 10 minut po tym jak zielonooka wtargnęła do klubu przy jej stoliku pojawiła się kolejka mężczyzn proszących ją do tańca.Dla złapania większej odwagi wypiła jednym haustem swojego drinka i ruszyła na parkiet z dwoma przystojniakami. Inni zaś stali śliniąc się na jej widok i czekają na swoją kolejkę bezustannie wlepiając w nią swój dość wytrzeszczony wzrok.Tańczyła jak najwybitniejsza tancerka tańca erotycznego bez rozbierania się oczywiście i rurki.Ale za to klejąc się do owych panów tak by nie tylko wzbudzić coraz większe zainteresowanie męskiej części publiczności.Ale też wzbudzić zazdrość w tym najważniejszym i największym przystojniaku który właśnie opuścił wc i z uwieszoną nowa panną tym razem brunetką wracał do stolika.Skąd ją wziął i gdzie podziały się blondynki ? No cóż brunetkę napotkał wychodząc z toalety a blondynki próbowały się jeszcze zabawić same ze sobą i dlatego zostały tam gdzie zaprowadził je brunet. Zadowolony usiadł przyciągnął do siebie długonoga piękność i pocałował a potem kazał spadać. Niepocieszona dziewczyna odeszła ze spuszczoną głową. Nie widział Karen ona jednak widziała go doskonale z parkietu. Pocałunek którym obdarował brunetkę tez zauważyła.Po tym ruszyła do swojej kolejnej części planu. Czyli. Wróciła do stolika i usiadła Na przeciw Cygana. On zaś jak tylko nalał sobie do kieliszka rozsiadła się wygodnie i dopiero ją dostrzegł. Jego reakcja przebiła wszystkich panów znajdujących się na sali.Zaczął się dusić ,krztusić na widok pół nagiej Karen puszczającej do niego oczko i popijającej drinka z papierosem w ręku. Przez sekundę sądził iż ma omamy. Ale gdy zobaczyła u jej boku Santosa był pewny ,że to jego Karen.Jak tylko udało mu się przestać kasłać wstał wściekły i podszedł do niej.
- Co ty kur.wa wyprawiasz ?! Wiesz jak ty wyglądasz?!
Wstała przybliżyła się do niego jak najbliżej tak by nie tylko poczuł zapach jej perfum ale też poczuł jak ociera się o jego ciało i powiedziała;
-Oczywiście kociaku. Wyglądam jak dzi**a i kobieta. Czy nie tego chciałeś ?
Zatkało go.Po raz pierwszy go zatkało nie wiedział co powiedzieć. I nie dość ,że w nim kipiało to jednocześnie czuł jak rośnie w nim podniecenie na widok jej smukłego ponętnego ciała.Karen wykorzystała to i wpiła się w jego usta zarzucając mu ręce na szyję i przywierając do niego jeszcze bardziej.Jej pocałunek był pełen namiętności i słodyczy. Zapomniał, iż własnie wszystkie oczy są teraz skierowane na nich.A także o tym co jej wcześniej powiedział po prostu najzwyczajniej w świecie się zatracił.Gdy poczuła,że ma go w garści puściła go. I z uśmiechem na twarzy powiedział;
- A teraz zapamiętaj Pablo.Już nie jestem dziewczynką a KOBIETĄ! Jasne? A teraz możesz odejść i poszukać lepszej dziwki i kobiety. Żegnam jeszcze tyle panów czeka w kolejce do mnie.


Rozdział taki sobie błędy nie sprawdzone bo nie miałam na to czasu przepraszam więc za nie. A jeśli jesteście ciekawi reakcji Cygana na słowa Karen. Zapraszam na kolejny rozdział
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P@Tk@
Idol
Idol


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:50:32 10-05-11    Temat postu:

dawaj szybko następny jak można w takim momencie przerywać
nie musiał mówić jej takich słów skoro i tak wie że sąone nie prawdą
nie moge doczekać się reakcji Cygana
czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charrito
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Kwi 2011
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:17:55 12-05-11    Temat postu:

Ejj ! Nie kończ mi, w takim momencie ! Czekam na new. Ciekawa reakcja Cygana .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:12:24 13-05-11    Temat postu:

ROZDZIAŁ 8

,,Moje na wierzchu!"

W poprzednim rozdziale
- Co ty kur.wa wyprawiasz ?! Wiesz jak ty wyglądasz?!
Wstała przybliżyła się do niego jak najbliżej tak by nie tylko poczuł zapach jej perfum ale też poczuł jak ociera się o jego ciało i powiedziała;
-Oczywiście kociaku. Wyglądam jak dzi**a i kobieta. Czy nie tego chciałeś ?
Zatkało go.Po raz pierwszy go zatkało nie wiedział co powiedzieć. I nie dość ,że w nim kipiało to jednocześnie czuł jak rośnie w nim podniecenie na widok jej smukłego ponętnego ciała.Karen wykorzystała to i wpiła się w jego usta zarzucając mu ręce na szyję i przywierając do niego jeszcze bardziej.Jej pocałunek był pełen namiętności i słodyczy. Zapomniał, iż właśnie wszystkie oczy są teraz skierowane na nich.A także o tym co jej wcześniej powiedział po prostu najzwyczajniej w świecie się zatracił.Gdy poczuła,że ma go w garści puściła go. I z uśmiechem na twarzy powiedział;
- A teraz zapamiętaj Pablo.Już nie jestem dziewczynką a KOBIETĄ! Jasne? A teraz możesz odejść i poszukać lepszej dziwki i kobiety. Żegnam jeszcze tyle panów czeka w kolejce do mnie.
************************
Przez dłuższą chwilę brunet stał na wprost niej wpatrując się w jej oczy.Był zły ale po chwili jednak zmienił wyraz twarzy tak jak i taktykę i powiedział;
- Ok! Spadam lalka ,usiądę sobie ,,tam" i popatrzę jak bawisz się w KOBIETĘ! Jestem bardzo ciekawy jak daleko się posuniesz i ile masz odwagi. - rzekł na koniec i z triumfalnym na twarzy uśmiechem wrócił do swojego stolika.
Teraz to Karen była zdziwiona ,ale nie dała tego po sobie poznać.Takiej reakcji z jego strony się nie spodziewała. Była prawie pewna,że kiedy pół naga zjawi się w klubie i pozwoli kręcić się mężczyznom kolo siebie Cygan nie wytrzyma i w końcu przyzna się do swoich uczuć.Rzecz jasna jednocześnie chciała udowodnić mu ,ze potrafi wyglądać ja kobieta i zachowywać się jak osoba dojrzała.No to teraz miała problem bo jej plan nie do końca poszedł tak jak tego oczekiwała.Zastanowiła się jednak chwilę i ponownie zaczęła swoją grę. Tym czasem on siedział i razem ze swoją paczką przyglądali się jej wyczynom.Panowie legli do niej jak do miodu. Co chwili wymieniali się w tańcu Pablo jednak siedział i uśmiechał się cwaniacko. Znał ją za dobrze wiedział,iż długo nie wytrzyma takiej zabawy. Już miała odpuścić sobie ten cyrk i przełknąć swoją porażkę ,ale nagle wpadła na jeszcze bardziej szalony pomysł. Co prawda zastanawiała się czy temu podoła postanowiła jednak zaryzykować.Wskoczyła na jeden ze stolików jak najbliżej bruneta i zaczęła tańczyć seksownie poruszając biodrami i wyginając się najbardziej erotycznie jak potrafiła.Po chwili naokoło stołu stali już chyba wszyscy mężczyźni z dyskoteki. Cygan jednak siedział niewzruszony. Tak przynajmniej wyglądało bo tak na prawdę kipiało w nim jak w najgorętszym wulkanie który za chwilę miał wybuchnąć i to z ogromną siłą.Powstrzymywał się jednak resztkami sił. Nie chciał pokazać jak bardzo jest zazdrosny o blondynkę już raz popełnił ten błąd nie zamierzał tego powtarzać. Chciał by nadzieję które sobie narobiła prysły jak bańka mydlana.Może i mu się podobała i cholernie go do niej ciągnęło.Nie mógł i nie chciał jednak się z nią związać.Raz ,że była stanowczo za młoda jak dla niego ,poza tym oboje pochodzili z innych światów przez co kiedyś to zaczęło by przeszkadzać. No i ostatnia kwestia nie chciał się angażować by znowu spotkało go rozczarowanie. Nie potrafił zaufać tak naprawdę żadnej kobiecie,nawet takiej niewinnej istotce jak Karen.Nie umiał uwierzyć ,iż mogła go pokochać szczerze i ,że nigdy go nie zostawi. Takie młode dziewczyny jak ona kiedy się po raz pierwszy się zakochają zawsze tak mówią.A potem ? Potem i tak zostawiają cię dla kolejnego.Takiego który jest albo bogatszy albo przystojniejszy czy też lepszy w łóżku.Nie chciał by porzuciła go jak psa.Sam też nie uważał się za odpowiedniego partnera dla niej.Bo co on takiego mógł jej zaoferować małe mieszkanko,motor i kasa ze sprzedaży koki i broni ? Nie !Taka dziewczyna jak ona zasługiwała na coś lepszego. Na kogoś lepszego , bogatego i z ustabilizowanym życiem.A nie chuligana który nie ma nic do zaoferowania.Ale czy aby nie było za późno na takie przemyślenia ?Przecież gdyby nic do niej nie czuł to nie był by zazdrosny, nie szukał by pretekstów do tego by ją zobaczyć, nie przejmował by się czy jest dla niej odpowiedni czy nie.I przespał by się z nią bez żadnych skrupułów wtedy u niego w domu gdy tego chciała.Gdyby nic kompletnie, nic do niej nie czuł.To jej pocałunki czy dotyk nie działały by tak na niego. Jego serce nie biło by jak szalone za każdym razem gdy ją widzi a w brzuchu i na całym ciele nie czuł by przyjemnego mrowienia.Nie myślał ani nie śnił by o niej o każdej porze dnia i nocy. Czy to oznacza ,że ją kocha? Sam nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie ale jednego był pewny Karen już nie była mu obojętna.Z rozmyślań wyrwał go głos Erin.
-Ej ta laska chyba ma zamiar się rozebrać ! Kurcze myślałam,że to taka grzeczna dziewczynka a tu proszę takie zaskoczenie!No ...no ...
Jak tylko trafiły do niego jej słowa natychmiast spojrzał na blondynkę i zerwał się na równe nogi chciał już podejść i ściągnąć ją z tego stolika ale poczuł jak Puno łapie go za bluzę.
- Zostaw !Przecież to nie twoja sprawa co robi ta głupia lalka.
Spojrzał na na kumpla srogim wzrokiem i rzekł przez zaciśnięte zęby.
- Puszczaj ! I nie wpier.dalaj się ok?!
Po czym ruszył do stolika ściągając po drodze z siebie bluzę.Wskoczył szybko na blat i okrył dziewczynę.
- Koniec przedstawienia !Idziemy do domu!
Stwierdził i szybko zeskoczył a następnie wziął ją na ręce i zaczął wychodzić z klubu. Ona z uśmiechem na twarzy powiedziała;
- No to moje na wierzchu ! - i wyszczerzyła się jeszcze bardziej.
- Nie bądź tego taka pewna lalka. - skwitował
- I znowu ta lalka! -powiedziała przewracając oczami z niezadowolenia. - Dobra nie ważne!No to gdzie jedziemy i co masz mi do powiedzenia?
Nie odpowiedział i jak tylko opuścili salę posadził ją na motor podał kas i sam siadł za nią przylgnął do jej pleców i odpalił silnik. Już miał ruszyć kiedy nagle ona odwróciła głowę i musnęła jego usta.Raz a potem drugi aż w końcu rozchylił wargi i pozwolił zanurzyć jej język by po chwili całować już jej słodkie usta. Ich języki wirowały na wzajem się o siebie ocierając a pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.Całowali się dość długo zapominając o Bożym świecie.Żadne z nich nie miało ochoty tego przerywać szybko bijące serca był słyszalne tylko dla nich. Dziwne motylki latające w brzuchu obydwojga sprawiały im radość. Chwila była magiczna. Niestety nic nie trwa wiecznie i w końcu cudowny moment przerwał im głos Andre.
- Cygan wracasz do środka?
Z miny przyjaciela wnioskować by można ,iż nie był zadowolony z widoku tulącej się pary. Pablo jednak darował sobie komentarz i rzekł tylko;
- Wrócę później teraz mam coś do załatwienia!
Chwilę potem byli już w drodze. Blondynka wciąż nie wiedziała dokąd jadą bo brunet nie raczył jej odpowiedzieć. Dlatego kiedy znaleźli się przed szkołą wkurzyła się i oburzeniem zapytała;
- Po cholerę mnie tu przywiozłeś?!Myślałam ,że...
- Co myślałaś Karen ?Że cyrk który odstawisz wystarczy bym wyznał ci to samo co ty mi kilka dni temu?!Sądziłaś,że skoro cię stamtąd zabrałem a potem odwzajemniłem pocałunek to teraz będziemy parą?Jeśli tak,to przykro mi bardzo ale nic z tego! I zrozum wreszcie nie KOCHAM CIĘ ! I nie pokocham ,bo nie chcę,bo nie potrafię ,bo oboje jesteśmy z innej bajki.Ty masz swoje życie ! A ja swoje i niech tak zostanie. A teraz wybacz kumple czekają!
Nie odpowiedziała ,ani razu mu nie przerwała tylko słuchała z uwagą a z każdym słowem w jej oczach pojawiły się łzy.Jej serce rozpadało się na miliardy kawałków a dusza paliła straszliwym bólem. Jej nadzieja zniknęła.Dotarło do niej ,że jego pocałunki i zazdrość odebrała inaczej niż powinna.Widać sama wmówiła sobie,że on może coś czuć do niej ale teraz była pewna,iż tak nie jest a to były tylko jej nadzieje.Widok jej łez znowu poruszył jego serce już chciał je otrzeć ale powstrzymał się by znowu nie odebrała to za doby znak.Odwróciła się i zaczęła odchodzić patrzył jak się oddala.Nagle w połowie drogi stanęła odwróciła się powoli i spojrzała w jego oczy.Choć były zimne podbiegła do niego i ujęła jego twarz w swoje dłonie.
- Dla ciebie jestem gotowa wyrzec się swojego świata.Ale skoro uważasz ,że nie pasuję do twojego trudno pogodzę się z tym. Nie żądaj jednak bym przestała cię Kochać. - po tych słowach musnęła po raz ostatni jego usta i weszła do środka szkoły.Jak tylko blondynka zniknęła ruszył z piskiem opon miał zamiar ruszyć do klubu,ale jednak sam nie wiedząc jak znalazła się w swoim ulubionym miejscu. Usiadła na trawie i rzucał kamyki do stawu w jego głowie wciąż brzmiały jej słowa. A przed oczami widział jej łzy.Ból w sercu nie mijał a stawał się coraz to większy największym jednak zdziwieniem dla niego samego były łzy które teraz w tej chwili spływały po jego policzkach.Nie rozumiał tego czemu płacze ?I to przez dziewczynę. Słowa Karen uświadomiły mu ,że po mimo dzielących ich różnic on nie chce tak naprawdę jej stracić. Że dla niej tez był gotowy na zmiany,a łamanie zasad !Przecież to miał we krwi.Wierzchem dłoni otarł ostatnią łezkę i szybko wsiadł na motor jak już dotarł pod szkołę natknął się na Santosa.
- Hej małolat! - krzyknął do niego.
Ten odwrócił się powoli w jego stronę i zapytał ;
- Co jest ?
-Zawołaj Karen! - rozkazał.
Ten tylko kiwnął głową i wbiegł do wewnątrz budynku Pablo tym czasem oparł motor o jego ściankę i zaraz sam wszedł do środka.Usiadła w tym samym miejscu w którym po raz pierwszy ją pocałował. I czekał! Minęło kilka minut nim dziewczyna się zjawiła niosła w dłoniach bluzę o której zapomniał. A raczej ona zapomniała mu oddać. Gdy Santi powiedział jej,że Cygan czeka na nią na dole była pewna,że po ową rzecz się wrócił.Podała mu ją i bez słowa ruszyła z powrotem na górę.Podbiegł do niej i złapał za rękę;
- Zaczekaj! - poprosił łagodnym tonem ale dość głośno.
- Po co ?!Byś po raz kolejny uświadomił mi ,że jestem nic nie wartą gówniarą! Byś po raz setny powtórzył,że nic do mnie nie czujesz?!Nie trzeba! Już to zrozumiałam! A teraz daj mi spokój i zniknij mi z oczu raz na zawsze!
Potem wyrwała rękę i ruszyła na schody lecz ponownie ją złapał i przyciągnął w swoją stronę by po chwili wpić się w jej usta.Z zaskoczenia odwzajemniła pocałunek ,ale łzy spływały jej po policzkach po raz kolejny tego wieczoru. Jak tylko brunet zakończył pocałunek Karen zapytała;
- Dlaczego to robisz?Dlaczego najpierw mnie odtrącasz a potem mnie całujesz?Lubisz mnie ranić,chcesz bym cierpiała?Sprawia ci to przyjemność Pablo ?No powiedz sprawia? - pytała głosem przepełnionym bólem i dławiącymi ją łzami.
Spojrzała w jej zapłakane oczy i w jego one też się zaszkliły.
- Nie Karen!Nie sprawiam mi to przyjemności.Wręcz przeciwnie sprawia mi to ból taki sam jak tobie.Jes...
- A więc czemu ...
- Ciii...Jestem głupcem !Największym idiota pod słońcem,do tego nie okrzesanym chuliganem. Nie umiem ładnie mówić i zbyt dobrze postępować z kobietami.Nigdy nie kochałem i cholernie się tego boję!Dlatego!Ale...dla ciebie !Dla ciebie chcę zaryzykować.Nie chcę cię stracić ,nie mogę!Nie ciebie!
- Czy to znaczy...
- Tak aniołku zależy mi na tobie.
Nie musiał dwa razy powtarzać zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała. Może nie powiedział,że ją kocha ,ale to co powiedział też wystarczyło.Widać on potrzebował więcej czasu by zrozumieć czym jest miłość i zdobyć się na wyznanie. Ale dzisiejsze słowa świadczyły o tym ,iż jest na dobrej drodze.Oboje szczęśliwi przez dłuższy czas się całowali nie zważając na miejsce.Potem wziął ją za rękę i razem pojechali do niego. Została u niego na noc.Następnego dnia jednak czekała ją ostra przeprawa z ojcem bo jak tylko Cygan podwiózł ją pod szkołę natknęła się na niego. Jego wyraz twarzy uzmysłowił jej,że wpadła w tarapaty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P@Tk@
Idol
Idol


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:03:22 14-05-11    Temat postu:

Karen wie czego chce i potrafi dużo zaryzykować żeby osiągnąć swój cel
pogodzeni zakochani i szczęśliwi ale czy na pewno
czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charrito
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Kwi 2011
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:22:36 14-05-11    Temat postu:

O Kurczę ! Z jej Ojcem nie ma żartów ! Czekam na new.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:22:48 11-06-11    Temat postu:

ROZDZIAŁ 9

,,Potrafisz być miły"

Kiedy się obudził nie mógł oderwać od niej wzroku.Spała tak słodko,a jej twarz była spokojna.Miał wrażenie jak by trzymał anioła wtulonego w swoje ramiona.Po raz pierwszy w życiu ,spał z kobietą w jednym łóżku nie uprawiając z nią seksu i o dziwo czuł się z tym wspaniale.Żal mu, aż było wstawać ,a tym bardziej jej budzić. Jednak blondynka musiała iść do szkoły,a on pojawić się bazie.Trącił więc ją lekko.
- Karen czas wstawać.
Powoli otworzyła zaspane oczy i spojrzała na niego. Po chwili uniosła się delikatnie na łokciu i pocałowała w usta.
- Dzień dobry.
Przywitała się z uśmiechem na twarzy.
- To jednak nie był sen ? - zapytała po chwili.
- Nie aniołku. - odpowiedział uśmiechając się.
- To świetnie bo już się bałam. - odpowiedziała wstając leniwie z łóżka.
Pierwszy raz nie miała ochoty iść do szkoły.Jednak gdyby ,się nie pojawiła jej rodzice od razu by o tym wiedzieli. Poza tym dziś miała egzamin z anglika i nie mogła go opuścić.Wzięła szybki prysznic w czasie kiedy brunet zrobił kawę.Właśnie miała z pod niego wyjść, gdy otworzyły się drzwi do łazienki i staną w nich Pablo z dwoma kubkami kawy.
- Zaparzyłem kawę mam nadzieję,że pijasz takie coś. - ni to zapytał,ni stwierdził.
Spojrzała na niego zasłaniając ręcznikiem i powiedziała;
- No więc pijam tylko mleko.I tak na marginesie.Jak nie chcesz znowu oberwać szamponem lub czymś ciężkim, opuść lepiej to pomieszczenie w trybie natychmiastowym. - powiedziała poważnie,ale na widok jego zdziwionej miny zaczęła się śmiać.
- Dobrze się bawisz,nabijając się ze mnie? - zapytał unosząc znacząco brwi.
- Yhym... - rzekła zalotnie.
- Lepiej tak nie rób. - ostrzegł udając powagę.
- Ale jak ? - zapytała symulując zdziwienie.
- Nie prowokuj mnie,ani nie kokietuj bo źle się to dla ciebie skończy.
- A jak? - zapytała trzepocząc rzęsami.
- Chcesz się przekonać ? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.
Zastanowiła się chwilę i powiedziała;
- Tak.
Postawił więc kubki na szafce i wszedł pod prysznic w ubraniu.Szybkim ruchem ręki przyciągnął ją natychmiast do siebie i namiętnie wpił się w jej usta.Przylgnęła do niego całym ciałem jedną ręką przytrzymując ręcznik by jej nie opadł. Kiedy przeniósł pocałunki na jej szyję poczuła przyjemny dreszczyk ,odsunęła go więc od siebie i patrząc w oczy powiedziała;
- Zrozumiałam przesłanie,a teraz wychodzimy bo spóźnię się do szkoły.
Wzdychnął i nie chętnie wyszedł z kabiny.Zaraz za nim ona. Szybko wypili kawę i 10 min później byli już w drodze do szkoły.
- Cygan.
- Tak aniołku ? - zapytał z czułością w głosie.
- Spotkamy się dziś ?
Nie odpowiedział bo sam nie był tego pewny. Owszem chciał ją jeszcze dziś zobaczyć,ale miał tyle spraw,iż nie chciał jej nic obiecywać. Karen zobaczywszy,że brunet milczy posmutniała myśląc,że po raz kolejny nie potraktowała jej poważnie.Gdy tylko podjechali pod szkołę zsiadła szybko z motoru ,zdjęła kask i z zawiedzionym oraz z smutnym wyrazem powiedziała;
- To cześć.
I ruszyła do budynku Pablo jednak złapał ją za rękę;
- Hej!A dokąd to,nie zapomniałaś o czymś ? - zapytał uśmiechnięty.
Spojrzała zdziwiona i zapytała;
- O czym ?
- A buziak dla mnie to gdzie ? - zapytał obejmując ją w tali.
Musnęła go w usta,to jednak mu nie wystarczyło więc sam pocałował ją drugi raz zagłębiając swój język w jej malinowych wargach,a gdy nasycił się pocałunkiem powiedział;
- Dobra ja spadam. O 20.00 przyjadę po ciebie aniołku. - rzekł na koniec puszczając do niej oczko.
Po czym zapalił motor i odjechał ,szczęśliwa odwróciła się z zamiarem wejścia do szkoły i wtedy dopiero dostrzegła ojca.Po jego minie wiedziała,że już ma przechlapane. Jak tylko oboje znaleźli się w jej pokoju wziął ją w ogień pytań. Pierwsza sprawa jaka go zainteresowała był fakt gdzie spędziła noc,potem przesłuchanie zaczęło się na temat owego kolegi który ją podwiózł.Wiedząc jak zareagował by na prawdę okłamała go. Jednak nie we wszystkim dało się skłamać bo niestety Jorge widział pocałunek którym obdarzył ją Pablo. Tak więc ,tu kłamać nie mogła i nawet nie chciała. Kochała Cygana i nie zamierzała się go wypierać.Wzięła więc dwa głębokie oddechy i z dumnie podniesioną głową powiedziała;
- To mój chłopak tato.
Ojciec spojrzał na nią srogo po czym powiedział;
- Karen ja mam nadzieję,że to żart, a ten ,,epizod" który widziałem był chwilowym zaćmieniem umysłu. Jeśli jednak mówisz poważnie to żądam byś natychmiast przestała spotykać się z tym ,,kimś"! - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Ale... - chciała zaprotestować jednak nie pozwolił na to.
- Żadne ale!Spróbuj tylko zignorować moje słowa ,a wyśle cię do Europy i tam dokończysz szkołę.Jasne?! - zapytał mierząc ją surowym wzrokiem.
Chcąc nie chcąc powiedziała,że rozumie.Jednak nie miała najmniejszego zamiaru słuchać ojca.Cygan był dla niej zbyt ważny by na rozkaz rodzica rezygnowała z niego.Od zawsze słuchała ich rozkazów,spełniała zachcianki i robiła to czego sobie życzyli.Nawet z własnych marzeń wielokrotnie musiała rezygnować by tylko ich zadowolić.Teraz przyszedł dzień kiedy miała tego dość. Postanowiła tym razem walczyć o swoje marzenia jak i sprawy.Po rozmowie z ojcem poszła na lekcje.Przez cały czas zastanawiała jak uniknąć kłopotów z rodziną i jednocześnie móc spotykać z ukochanym.Nic wielkiego nie wymyśliła jak tylko poprosić Mari by za każdym razem ją kryła. Nie lubiła kłamać,tak naprawdę nigdy nie skłamała. Dziś jednak zrobiła to po raz pierwszy wmawiając ojcu ,że noc spędziła u koleżanki.Początkowo było jej z tym,źle,ale potem sumienie przestało ją gryźć. Co więcej teraz musiała przywyknąć do myśli,iż coraz częściej będzie musiała kłamać o ile nadal ma zamiar spotkać się z Pablo. A takowe zamiary miała. Po zajęciach poszła szybko odrobić lekcje by potem cały wieczór mieć wolny.Gdy skończyła naukę ,zadzwoniła do Mariany by umówić się z nią na spotkanie. O 16.00 siedziały już w kawiarni popijając cappuccino.Karen opowiedziała brunetce o wczorajszym zajściu w klubie ,jak i o nocy spędzonej u bruneta ,a na koniec o rozmowie z ojcem. Jak tylko skończyła zapytała przyjaciółki czy ta pomoże ją kryć. Reakcja brunetki była taka jaką przewidziała blondynka.
- Ty chyba oszalałaś ?Przecież jak Miguel się dowie,a nie daj Boże twój ojciec to razem z Tobą ja będę miała przerąbane! - rzekła oburzona.
- Mari proszę!Przecież wiesz jak mi zależy. - powiedziała błagalnym tonem.
- Powiedz mi Karen co ty do cholery w nim widzisz ? No fakt jest przystojny ,ale poza tym on nie ma ci niczego do zaoferowania,na dodatek jest...
- Mari ! To nie ważne jaki jest i co ma ,a czego nie. Najważniejsze jest to,że go kocham.I tylko to się liczy. - rzekła stanowczo i przekonywająco.
- Kochana ,ale miłość czasem nie wystarczy. - skwitowała brunetka.
- Ty i Miguel też nie mieliście łatwo na początku ,a jednak jesteście ze sobą.Wyobraź sobie co by było gdybyś go straciła.
- Mała ja i twój kuzyn to inna bajka.
- Wcale nie. On też jest od ciebie starszy.
- Tylko w twoim przypadku nie tylko chodzi o wiek.Dobrze wiesz,że twój ojciec nigdy nie akceptuje gościa z niższej klasy społecznej. Który nie ma pracy,kasy,wykształcenia. Ten facet nie ma nic.Więc jak ty to sobie wyobrażasz?Nawet nie wiesz czym on się zajmuje,gdzie chodzi ,jakich ma przyjaciół,czy ma rodziców.Ty sama go jeszcze dobrze nie znasz ,a mówisz o miłości. To chore.
- Dobra nie chcesz pomóc ok!Poradzę sobie jakoś sama! - powiedziała na koniec i wstała od stolika by wyjść.
Przyjaciółka jednak ją zatrzymała. Kiedy blondynka ponownie usiadła brunetka powiedziała;
- Dobra pomogę ci.Ale...ale przysięgam jeśli ten facet cię skrzywdzi osobiście oberwę mu jaja.
- Kocham cię wiesz! - rzekła uradowana rzucając się jej na szyję i całując ze szczęścia.
- Ja ciebie też szalona kobieto.
Siedziały jeszcze jakiś czas w kawiarni rozmawiając o różnych sprawach o 18.00 jednak się rozstały. Karen chciała się przebrać przed spotkaniem z Cyganem ,a przyjaciółka zaś spieszyła się na spotkanie ze swoim ukochanym.Tym czasem Pablo załatwił kilka najważniejszych spraw ,a resztą kazała zająć się kumplom. Żaden z nich nie protestowała poza Puno. Który już od rana był zły na bruneta.Miał mu za złe,że wczoraj tamten nie wrócił do klubu,a dziś był prawie nieobecny. Za każdym razem gdy Andre coś do niego mówił ten go nie słuchał bujając w obłokach. Takie ignorowanie wyprowadziło w końcu szatyna z równowagi.Zdenerwowany ostatnim rozkazem Cygana nie wytrzymał i wybuchł;
- Co ty kur.wa odpier.dalasz? Wczoraj wolałeś tą blond dzidzię ,a dziś choć jesteś na bazie olewasz wszystkich myśląc o ch.uj go wie czym! Przez ta smarkulę zaczynasz odpływać zaniedbując przy tym obowiązki! - krzyczał wzburzony.
Wściekły Pablo spojrzała na Puno i powiedział;
- Po słuchaj no!To ja tu kur.wa jestem szefem,nie ty! I jeśli ze chcę całą robotę zwalę na was!Jasne?!A jeśli chodzi o Karen to radzę ci byś zmienił do niej nastawienie.Bo jeśli nie, zapomnę ,że jesteś moim kumplem i obiję ci gębę! - zagroził na koniec.
Erin widząc,iż atmosfera się zagęszcza weszła po między nimi i powiedział;
- Dobra koguciki spokój.Puno rób co każe Cygan ,a ty siadaj i nie zwracaj uwagi na jego głupie gadanie. - rozkazała obu panom.
- Bronisz go ? - zapytał z niedowierzaniem Andre.
Kocica spojrzała na niego i już chciała odpowiedzieć kiedy to z ust szatyna padły kolejne słowa.
- Jasne,że go bronisz,pewnie wciąż się w nim podkochujesz!Tak więc życzę szczęścia Erin bo ten typ już wybrał tą małolatę zamiast nas. - rzekł z kpiną i żalem w głosie.
- Kur.wa Puno nie przeginaj! Czepiasz się ch.uj go wie czego.Skoro ktoś spier.dolił ci dzień to idź i się na nim wyżyj,a ode mnie wara! - uniósł się brunet.
- Ty spier.doliłeś mi dzień bo zacząłeś uganiać się za ta smarkulą zapominając o obowiązkach! - rzekł na koniec z wyrzutem.
Pablo nie wytrzymał złapał go za bluzę i z wściekłością w oczach jak i w głosie powiedział;
- O niczym kur.wa nie zapomniałem!A nawet jeśli to w końcu ja tu rządzę nie ty!I jeszcze raz przyczepisz się do mojej kobiety to ci mordę obiję jasne?!!! A teraz spier.dalaj do roboty za nim całkiem stracę cierpliwość! - rozkazał.
Jak tylko brunet go puścił ten chciał go uderzyć jednak Erin zatrzymała go i zaciągnęła do środka bazy.Natomiast wkurzony na maksa Cygan wsiadł na motor i pojechał do domu.Musiał ochłonąć przed spotkaniem z blondynką.Sprawa z Andre wyprowadziła go z równowagi nie bardzo rozumiał zarzuty kolegi. Owszem przez cały dzień był dziś bardzo zamyślony,ale nie zaniechał spraw które do niego należały.Najbardziej jednak nie mógł pojąć czemu tak bardzo Puno uczepił się Karen.Miał nadzieję jednak,że był to jednorazowy epizod bo jeśli nie to cienko widział ich dalszą współpracę.Nie zamierzał z niej rezygnować tylko dlatego bo Andre miał co do niej zastrzeżenia.Nie pozwoli też by ktoś kontrolował jego życia.W domu trochę się uspokoił boksując.Gdy wybiła 19.00 poszedł pod prysznic ,a potem zaczął się szykować na spotkanie z nią. Założył białą koszulkę i dżinsy oraz narzucił na siebie granatowo - czerwoną kamizelkę. Nigdy się nie stroił ,ani nie pacykował kilka minut i był gotowy. Punkt 20.00 czekał już pod szkołą. Jej szykowanie zajęło dużo,dużo dłużej przez godzinę wybierała w co ma się ubrać problem z ubiorem wynikał z tego,iż nie wiedziała dokąd jej ukochany zamierza ją zabrać. Po wielkich poszukiwaniach doszła do wniosku jak założy białą krótką koszulką i czarną bluzę oraz spodnie dżinsowe.Potem lekki makijaż ,poprawa fryzury i gotowe.Jak tylko zjawiła się w drzwiach szkoły na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Podbiegła szybko do niego i dała mu buziaka.
- Hej!Jak minął dzień ? - zapytała szczęśliwa.
- Cześć aniołku.Siadaj jedziemy w pewno miejsce tam sobie pogadamy.
Nie pytając o szczegóły zrobiła co kazał.Wtuliła się w niego i ruszyli po 15 min byli już na miejscu.To było to samo [link widoczny dla zalogowanych] w które lubił przychodzić kiedy miał zamiar coś przemyśleć lub odpocząć od życia.To właśnie tu doszedł do wniosku,że nie może stracić Karen.Jak tylko zsiedli wziął ją za rękę i zaprowadził na sam koniec mostku potem objął ją w tali wtulając się w jej drobne ,delikatne ciałko i powiedział;
- Tęskniłem.
Odwróciła się w jego stronę i [link widoczny dla zalogowanych].
- Ja też tęskniłam. - powiedziała jak tylko nacieszyła się pocałunkiem.
- Pięknie tu.Skąd znasz to miejsce ? - zapytała.
On siadł na brzegu mostka ,a ona koło niego po sekundzie zmienił miejsce siadając za nią i tuląc do siebie.
- Przyjeżdżam tu od dawna.Znalazłem to miejsce przypadkiem ,spodobało mi się i odtąd tu zaglądam. Lubię tu przebywać,łatwiej mi się wtedy myśli oraz odpoczywa.Teraz to także twoje miejsce,o ile na prawdę ci się podoba.
- No jasne.Tu jest bosko.Wiesz co jak chcesz to potrafisz być miły i zaskakujący. A kto jeszcze tu przychodzi z Tobą ? - zapytała sądząc ,iż cała paczka pewnie tu czasem przebywa.
-Zaskakujący to ja jestem zawsze.No i czasem zdarza mi się być miłym. - powiedział uśmiechając się do niej,po czym dodał. - Nikt.Ty jesteś pierwszą osobą która wie o tym miejscu. - rzekł poważnie patrząc jej prosto w oczy.
Po tym wyznaniu poczuła się naprawdę ważna dla niego.Może nie był zbyt wylewny ,ale rozumiała czemu.Własna matka go nie chciała raniąc go przy tym dlatego teraz nie dziwiła się ,iż bał obdarzyć uczuciem kogokolwiek.Była ciekawa jego życia jednak bała się zapytać.Z drugiej zaś strony to był jedyny sposób by poznać go lepiej tak więc postanowiła zaryzykować i podpytać go trochę uważając jednak na zadawane pytania.Wtulony w nią siedział i patrzył na zachodząc słońce ten widok był piękny choć on sam nie był romantykiem to jednak tu czuł się najlepiej patrząc na okolicę i jej piękno.A ten zachód słońca lubił najbardziej sam nie wiedział dlaczego,ale tak było.To była jego oaza spokoju kiedyś przysiągł sobie,że tylko on będzie miał prawo do tego miejsca jednak teraz siedząc tu z Karen nie żałował decyzji zabrania jej tu. Przy niej to miejsce wydawało mu się jeszcze bardziej magiczne.Mógłby tu siedzieć bez końca oby tylko ona była blisko.Znali się krótko i praktycznie nic o sobie nie wiedzieli ,ale jednak zdążyła udowodnić mu,że ona jako jedyna naprawdę go kocha.On sam pragną móc kiedyś powiedzieć jej to samo.Na dzień dzisiejszy jednak był pewny tylko tego ,iż też jest dla niego ważna.Sam nie był pewny czy to miłość ,bo niby skąd skoro nigdy nie był zakochany.To,że serce biło mu szybko na jej widok,że myśli nie dawały mu spokoju ,a każde spotkanie z nią przynosiło mu dużo radości nie oznaczało jeszcze ,iż ją kocha.Te oznaki nie wystarczyły by mógł wyznać jej miłość. Zresztą wciąż panicznie bał się zaangażowania. Myśl o tym,że mogła by go zostawić ,porzucić dobijała go.Teraz gdyby po raz kolejny ,ktoś potraktował go jak, nic nie wartego śmiecia załamał by się na pewno.Może i sprawiał wrażenie twardziela bez serca ,ale prawda była inna. Miał serce i to wielkie tylko bał się je otworzyć przed kolejnym zranieniem.I dlatego do tej pory,żył w ten sposób.Matka która powinna nauczyć go szacunku do kobiet ,sama sprawiła,że je znienawidził i nie potrafił im ufać. Jednak przy blondynce czuł się inaczej.Ona sama była inna.Inna niż te wszystkie które poznał do tej pory.Młoda fakt,ale jak na swój wiek bardzo dojrzała.Jej delikatność oraz niewinność sprawiał,że chciał się nią opiekować i nie wyobrażał sobie by mógłby ją skrzywdzić ,zadać ból w jakikolwiek sposób.Wcześniej może nie był dla niej za miły,bo uświadomiwszy sobie jak na niego działa przestraszył się i za wszelką cenę próbował się bronić.Takiej istotce jak Karen jednak nie można było się oprzeć.Ona miała coś takiego w sobie,że bez jej towarzystwa ,uśmiechu człowiek wariował.No on na pewno wariował.Wtulił się w nią jeszcze bardziej by czasem mu nie zniknęła i wtedy usłyszał jej głos;
- Pablo czy mogę o coś zapytać ? - zapytała niepewnie.
- Jasne aniołku. - odpowiedział lekko się uśmiechając.
- Jeśli nie ze chcesz nie odpowiadaj. - zaznaczyła od razu. - Co się stało z twoim ojcem ?
Po tym pytaniu poczuła jak jego mięśnie się naprężyły.Chciała już się wycofać jednak po chwili usłyszała odpowiedź.
- Zmarł.Gdyby nie jego śmierć pewnie teraz żył bym inaczej. - powiedział ze smutkiem.
- To znaczy ?
- No na pewno nie uciekł bym z domu,uczył bym się ,a może nawet pracował w jakieś dobrze płatnej pracy i legalnej. Nie był bym takim chamem i prostakiem oraz skur.wysynem.
Gdy to mówił w jego głosie było słychać ból i gniew nie mogła znieść głupot które wygadywał na swój temat odwróciła się więc w jego stronę i objęła za szyję po czym powiedział;
- Nie mów tak. Nie jesteś taki. Znam cię krótko ,ale wiem,że tak naprawdę bardzo dobry z ciebie facet. - powiedziała ujmując jego twarz w swoje dłonie.
- Nie sądzę. - skwitował od razu.
- A ja tak.To,że tak myślisz i zachowujesz się tak wynika z ran które wciąż tkwią w twojej głowie i sercu.A skoro tak cię to dotknęło to znaczy,że masz uczucia.Wielkie serce które teraz po prostu krwawi i dopóki ktoś go nie uleczy ,będziesz tak myślał.Nie znałam twoje matki,ciebie tez znam krótko ,ale wiem,że odrzucając cię popełniła błąd.Spróbuj jednak spojrzeć na to inaczej,gdyby cię nie porzuciła nigdy byś mnie nie poznał.
Zastanowił się nad jej słowami i musiał przyznać,iż miała rację gdyby nie to,że matka wybrała nie jego ,a swojego faceta oni prawdopodobnie by się nie poznali.Bez słowa pocałował ją,a ona bardzo chętnie odwzajemniła [link widoczny dla zalogowanych].Zawsze kiedy ją całował jego smutki,czy problemy znikały przy niej czuł jedynie spokój i błogie szczęście.Serce które teraz biło stosunkowo za szybko ,aż rwało się do niej.Jak tylko się od siebie oderwali powiedział;
- Cieszę się,że cię poznałem aniołku.I obym nigdy cię nie stracił. - rzekł całując ją w policzek.
- Nie stracisz. - podsumowała.
- No dobra ,a teraz może ty coś opowiesz mi o sobie ? - zapytał.
Co prawda tak jak on nie lubiła opowiadać o sobie uważała,że nie ma za bardzo o czym jednak nie miała wyjścia.Zaczęła więc opowiadać o swoich zamiłowaniach do tańca i śpiewu,o znajomych,przyjaciołach dopiero na końcu o rodzicach.Słuchał jej z uwagą nie przerywając.Potem leżeli patrząc w gwiazdy co chwila oddając się przyjemnym pocałunkom.O 24.00 pojechali do niego i zmęczeni po szybkiej kolacji [link widoczny dla zalogowanych].Tym czasem Erin siedziała naburmuszona nie mniej niż Puno.Żadne się do siebie nie odzywało tylko co jakiś czas mierzyli się wzrokiem zabójcy.W końcu on nie wytrzymał i podszedł do niej.
- Erin słonko przepraszam. - rzekł chcąc ją przytulić.
- Spadaj idioto! - burknęła.
- Gniewasz się bo powiedziałem temu palantowi kilka słów prawdy ? - zapytał zły.
- Posłuchaj no!Pablo to nasz szef i ma prawo robić co chce i spotykać się z kim chce czy nam się to podoba czy nie! Jest w końcu dorosły!Nie wiem też czemu naskoczyłeś na niego przecież zrobił co do niego należało.Może ty jesteś zazdrosny o tą małolatę ?Może sam chciałbyś ją zaliczyć ?I dlatego tak się ciskasz! - krzyczała wściekła.
- Mnie dzieci nie interesują wolę kobiety ,a poza tym mam ciebie.Choć teraz to już nie jestem tego taki pewny. - skwitował rozkładając przy tym ręce.
- Co masz na myśli ? - zapytała mrużąc oczy.
- A to ,że ty chyba wciąż do niego wzdychasz,bo bronisz go tak.Powiedz kochasz go nadal ? - zadał pytanie chcąc rozwiać wątpliwości.
Teraz to ją wkurzył swoimi wątpliwościami.Miała zamiar zaprzeczyć jednak była tak zła za wygadywanie przez niego głupot,że powiedziała;
- Tak Puno wzdycham do niego!
Zbladł. Był zły,kłócili się dziś już po raz drugi ,ale miał nadzieję,że to chwilowe ,a jego podejrzenia są wytworem wyobraźni.Jednak kiedy usłyszał jej odpowiedź zszokowała go.Chociaż poczuł dziwny ból w okolicy serca zapytał;
- A co ze mną ? Kim ja byłem dla ciebie ?
- Byłam z tobą dla zabicia czasu głąbie! - krzyknęła wściekła,że znowu jej uwierzył.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P@Tk@
Idol
Idol


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:24:34 12-06-11    Temat postu:

odcinek świetny
Karen i Pablo zakochani i szczęśliwi
nie wiem czy Erin postapiła słusznie tak raniąc Puna
czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajemnicza
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:10:24 28-06-11    Temat postu:

Zapraszam do mnie na http://www.telenowele.fora.pl/nasze-telenowele,51/zakazane-uczucie,21764.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:28:57 06-08-11    Temat postu:

ROZDZIAŁ 10




W poprzednim rozdziale
Teraz to ją wkurzył swoimi wątpliwościami.Miała zamiar zaprzeczyć jednak była tak zła za wygadywanie przez niego głupot,że powiedziała;
- Tak Puno wzdycham do niego!
Zbladł. Był zły,kłócili się dziś już po raz drugi ,ale miał nadzieję,że to chwilowe ,a jego podejrzenia są wytworem wyobraźni.Jednak kiedy usłyszał jej odpowiedź zszokowała go.Chociaż poczuł dziwny ból w okolicy serca zapytał;
- A co ze mną ? Kim ja byłem dla ciebie ?
- Byłam z tobą dla zabicia czasu głąbie! - krzyknęła wściekła,że znowu jej uwierzył.
************************
Popatrzył na nią swoim czekoladowymi oczami i choć łzy cisnęły mu się pod powieki, z całych sił je powstrzymał.Odwrócił się napięcie i zaczął iść w stronę motoru,jednak daleko nie uszedł jak podbiegła i złapała go za rękę. Przystanął ,ale się nie odwrócił w jej stronę.
- Puno! Ja,przepraszam.To nie tak,to nieprawda,nie wzdycham do niego ,już nie!Kocham ciebie i tylko ciebie. - powiedziała wtulając się w jego plecy. - To co powiedziałam,było w złości ,bo zacząłeś wygadywać głupoty.Przepraszam,nie chciałam cię zranić.
- Ale,zraniłaś. - odpowiedział odwracając się w jej stronę. - Erin powiedz ,czemu ty go tak bronisz? - zapytał łapiąc ją za ręce i spoglądając w oczy.
- Bo dużo mu zawdzięczam,przecież wiesz.Poza tym,jest naszym przyjacielem,twoim też i zamiast drzeć z nim koty, powinieneś uszanować jego decyzję.Co nam, do tego z kim on się spotyka ? - zapytała już spokojniej.
- Tobie może nic,ale dla mnie ma to znaczenie.Nie wiem czy zauważyłaś,ale on pod wpływem tej dziewczyny bardzo się zmienił.Zaczął mięknąć,wciąż chodzi zamyślony i ciągle znika. A,to Erin nie rokuje dla nas dobrze. - rzekł marszcząc brwi.
- To znaczy ? - zapytała nie bardzo rozumiejąc.
- Bo jeśli kiedyś tak dziunia zażąda od niego by porzucił gang ,on gotowy zrobić to dla niej.A,bez niego jesteśmy nikim ,dobrze wiesz o tym skarbie. - powiedział tuląc ją do siebie.
- Andre mimo wszystko ,ja uważam,że powinniśmy się nie wtrącać.Zresztą,lepiej zakończmy ten temat,nie chce kolejny raz się pokłócić. - rzekła całując go w usta.
Odpuścił tak jak prosiła ,ale swoje miał zamiar zrobić.Za dużo miał do stracenia by pozwolić na utratę tego przez jakąś małoletnią blondynkę.Już knuł plan jak ich rozdzielić ,wiedział jednak,że musi to zrobić bez wiedzy Erin.Kochał ją,ale wiedział,że nie poparła by jego planu.Dlatego ,dla dobra gangu musiał ją oszukać.Resztę wieczoru ,spędzili grając w karty z chłopakami lub drocząc się ze sobą ,obsypując pocałunkami. Następnego dnia Pablo jak zwykle odwiózł Karen do szkoły,a potem pojechał do bazy.Humor jaki miał od rana ,opuścił go jak tylko zobaczył Andre. Wspomnienie wczorajszej kłótni wróciło,jednak nim podszedł do budynku szatyn staną przed nim i zaczął przepraszać.Wysłuchał więc kumpla i przeprosiny przyjął,chwilę później zajęli się obowiązkami.Tym czasem blondynka zaraz po zajęciach ,poszła do pokoju się pakować,dziś rodzice zabierali ją do domu na weekend.Kiedyś cieszyła się na takie dni,ale teraz ten pomysł jej się nie podobał,bo to oznaczało,że nie spotka się z Cyganem.Sprzeciwić się jednak nie mogła,tym bardziej po ostatnich groźbach ojca.30 minut później spakowana zeszła na dół ,stojąc przed budynkiem czekała na szofera. Jak nigdy spóźniał się,usiadła więc na schodkach ,wyciągnęła telefon i włączyła muzykę by umilić sobie czas oczekiwania. Nie minęło 10 minut jak pod szkołą zjawił się brunet.
- Cześć aniołku! - powiedział schodząc z motoru.
- Pablo !A ,co ty...
- Przyjechałem się pożegnać,w końcu nie będę widział cię ,aż dwa dni. To dłuuuuuuuugo! - rzekł wchodząc jej w słowo i obejmując ją w tali i przyciągając do siebie, by złożyć pocałunek na jej wargach.
Z przyjemnością odwzajemniła pocałunek.Chwila przyjemności jednak nie trwała długo,bo zaraz podjechała limuzyna z której wysiadł Juan.Podbiegł ,szczerząc się od ucha do ucha ,do całującej się pary i nie zważając na bruneta ,odepchnął go od Karen, po czym sam się do niej przytulił.Wściekły Pablo, złapał go za kołnierz eleganckiej koszuli i odciągnął od dziewczyny,po czym zacisnął dłoń na chłopaka szyj i gniewnie wysyczał;
- Jeszcze raz ,mnie odepchniesz czy popchniesz ,zabiję cię pieprzony gówniarzu!A,od mojej dziewczyny lepiej trzymaj się z daleka ,bo zamiast lekkiej śmierci!Zafunduję ci, tortury i będziesz zdychał w męczarniach czy to jasne ?!!!
- Nie strasz śmieciu ,bo...
Zaczął blondas jednak nie zdążył dokończyć zdania ,ponieważ brunet wyjebał mu z główki prosto w twarz.Juan padł jak długi na ziemię,wkurzony złapał się za nos z którego zaczęła sączyć się krew.
- Zapłacisz mi za to śmieciu!!! - krzyknął patrząc z piorunami w oczach na ukochanego blondynki.
Cygan słysząc to,chciał ponownie przyłożyć blondasowi jednak Karen go powstrzymała;
- Nie Pablo,nie rusz go!To syn przyjaciół ,moich rodziców jeśli go pobijesz, ja i ty będziemy mieli kłopoty.
Gdyby nie fakt,że i blondynka miała by nie przyjemności,chętnie by go pobił,nie zważając na konsekwencję swoich czynów,jednak dla jej dobra odpuścił.Objął ponownie w tali, dał buzi i na odchodne szepnął;
- Będę tęsknił.W razie kłopotów dzwoń, przyjadę nawet na koniec świata, jeśli będziesz mnie potrzebowała lub zatęsknisz.
Po tych słowach ostatni raz zatopił się w jej malinowych ustach i po skończonym pocałunku odjechał.Całą drogę, do domu musiała słuchać narzekań Juana ,ale kiedy zaczął obrażać Pabla nie wytrzymała i strzeliła go w łeb.
- Zamknij się wreszcie!I posłuchaj,to mój facet ,wkurzyłeś go to oberwałeś!A jeśli lubisz mnie choć trochę ,to nie powiesz o tym nikomu i przestaniesz go obrażać ,bo nie życzę sobie tego ,jasne!!! - krzyknęła mu prosto w twarz.
Choć był wkurzony ,nie odezwał się już tylko odwrócił głowę w drugą stronę.W domu przywitała ją nie tylko jej rodzina,ale też rodzice blondyna którzy zostali zaproszeni na obiad.Złamany nos,Juana wytłumaczyli tym,że chłopak wpadł na drzwi wchodząc do szkoły.Wyglądało na to,że wszyscy uwierzyli.Jednak wieczorem do jej pokoju weszła matka z niezbyt zadowoloną miną.
- Karen,musimy porozmawiać ! - powiedziała zimnym i poważnym tonem.
- Tak, mamo o co chodzi ? - zapytała siadając na łóżku na którym chwilę temu leżała zamyślona.
- Nie powiedziałam o tym ojcu,bo uznałam,że sama to załatwię,jednak jeśli nie posłuchasz mojej rady,doniosę na ciebie.Tak więc ,masz w tej chwili przestać spotykać się z tym wyrzutkiem,który pobił dzisiaj naszego Juanita,jeśli nie zrobisz tego.Powiem o wszystkim ojcu,a wtedy on...
- Pablo nie jest wyrzutkiem,a Juan zasłużył sobie na to,bo...
Próbowała bronić siebie i Cygana jednak matka wymierzyła jej siarczysty policzek nie dając skończyć zdania.Dziewczyna złapała się za policzek,a w jej oczach natychmiast pojawiły się łzy.
- Milcz gówniaro!To ja decyduję z kim i kiedy możesz się spotykać,nie pozwolę byś przyniosła wstyd rodzinie spotykając się z jakimś skazańcem!Tak więc, zapomnij o nim i dla własnego dobra weź się za Juana.Jeśli nie,wyjedziesz stąd jak najdalej od tego łajdaka! - krzyknęła na koniec i wyszła z pokoju.
Zdenerwowana położyła się i skulona płakała jak małe dziecko. ,,Debil,jednak doniósł na mnie!" powiedziała uderzając pięścią w poduszkę.Była wściekła i załamana,myśl,że cały weekend spędzi w towarzystwie tego debila i rodziców, którzy będą się jej czepiać o Cygana dobijała ją jeszcze bardziej. Nie wiele myśląc spakowała kilka rzeczy do plecaka i tylnym wyjściem wyszła z domu,jak tylko minęła bramę zaczęła biec.Przystanęła gdy znalazła się kilka metrów od domu.Wciąż płacząc zadzwoniła do bruneta. Nie minęło kilka sekund jak odebrał;
- Pablo...przyjedź po mnie.Potrzebuje cię. - rzekła zapłakana pociągając nosem.
- Podaj adres,będę najszybciej jak się da. - powiedział czując,że z nią dzieje się coś złego.
Po telefonie do ukochanego usiadła pod drzewem i płakała ,wciąż mając w głowie sprzeczkę z matką. Miała dość tego,że zawsze dyktowali jej co ma robić ,by tylko nie przynieść wstydu rodzinie.W dodatku próbowali zeswatać ją na siłę z Juanem który potwornie działał jej na nerwach. Po tym ją wszystko wygadał matce,jeszcze bardziej go znienawidziła. Miała już dość,bycia grzeczną i posłuszną,bolało ją ,że jej właśni rodzice interesowali się nią tylko wtedy gdy przynosiła im wstyd.Zdaniem blondynki spotykanie się z Pablem nie było wstydem ,jednak dla nich tak. I dlaczego ? Bo nie miał pieniędzy ,pozycji ,bo był starszy. Dla niej to nie miało znaczenia,najważniejsze,że poświęcał jej więcej czasu niż oni,po mimo tego,iż nie należał do ludzi wylewnych uczuciowo.Bywał agresywny,narwany ,ale mimo wszystko słodki i bardzo kochany.Za żadne skarby świata nie zamierzała z tego rezygnować,choć wiedziała,że ani ojciec ani matka nie ułatwią jej tego.Miała dość siedzenia ,tym bardziej,że czas dłużył się niemiłosiernie ,wstała więc i zaczęła chodzić po trawie w te i we te,nagle luną deszcz ,z powrotem schroniła się pod drzewkiem.Było jej zimno,a ubranie przemoknięte do suchej nitki coraz bardziej jej ciążyło przylegając do ciała.Już miała wyciągnąć komórkę by ponownie zadzwonić do bruneta,ale po chwili schowała go do kieszeni widząc nadjeżdżający motor. Podbiegła szybko i wsiadła,wtulając się w ukochanego.Nie pytał o nic,tylko ruszył z piskiem opon.Półtorej godziny później, wchodzili już do jego domu.Szybko poszedł do łazienki i przyniósł jej ręcznik oraz suchą koszulkę, której czasem używał do spania ,w chłodne dni.Sam poszedł do łazienki by się przebrać ,kiedy wrócił dziewczyna siedziała skulona na kanapie.Usiadł obok niej i przyciągnął do siebie,obejmując ramieniem. Przytuliła głowę do jego klatki piersiowej i objęła w pasie.
- Aniołku,co jest ? Chcesz o tym pogadać ? - zapytał zatroskany.
- Dziś wolę nie, gniewasz się ? - zapytała unosząc głowę by spojrzeć mu w oczy.
Uśmiechną się do niej,po czym wziął delikatnie pod brodę i pocałował,natychmiast odwzajemniła pocałunek.Przyciągnął ją do siebie i posadził na kolanach,jak tylko oderwał się od jej warg powiedział;
- Aniołku,jeśli nie chcesz możemy w ogóle o tym nie rozmawiać,tylko proszę ,nie smuć się już.Hym...?
- Wiesz,obawiam się,że nie unikniemy tej rozmowy. - powiedziała spuszczając głowę w dół.
- To pogadamy o tym,ale jutro.A ,dziś skupimy się na sobie. - powiedział uśmiechając się do niej.
Natychmiast uniosła głowę i spojrzała na niego z zaciekawieniem,w jego oczy dostrzegła blask.
- Co masz na myśli skarbie ? - zapytała mrużąc oczy i odkręcając się w jego stronę by siąść na nim okrakiem.
Odgarnął, jej wilgotne włosy do tyłu,po czym zanurzył w nich dłoń i lekko przyciągnął do siebie.Czując gorący oddech na swoich ustach i policzku, dostała gęsiej skórki.A kiedy jego druga dłoń dotknęła jej uda i zaczęła sunąć się ku górze zadrżała.Jego ciepła ręką delikatnie głaskała jej udo,jego spojrzenie z każdą minutą ją hipnotyzowało.Zrobiło się jej dziwnie gorąco,a serce łącznie z oddechem strasznie przyspieszyło.Jego zapach wdzierający się do jej nozdrzy ,przyprawiał o zawrót głowy.Nic nie mówił, tylko nagle musnął delikatnie jej usta,raz potem drugi,a gdy rozchyliła wargi wtargnął do ich wnętrza w poszukiwaniu jej języka. Gdy tylko się odnalazły, zaczęły współgrać ze sobą we wspólnym tańcu.Całował tak słodko i namiętnie,że podniecenie rosło w niej z prędkością światła,nie wiele zastanawiając się nad tym co robi ,zaczęła ściągać z niego koszulkę.Brunet zaraz po tym jak odzież wylądowała na podłodze ,położył ją na kanapę kładąc się na nią,a pocałunki przeniósł na jej szyję ,wsuwając dłoń coraz śmielej pod jej koszulkę.Ona coraz bardziej rozpalona,odwzajemniała pieszczoty składając pocałunki na jego szyj,policzkach,ustach czy silnych ramionach ,gładząc przy tym umięśnione plecy chłopaka.Jego męskość coraz bardziej ,uwierała go w spodniach,a przyjemne ciarki wywołane pieszczotami, wzmagały z każdą sekundą jego podniecenie.Już chciał sięgnąć do jej stanika, w poszukiwaniu zapięcia ,gdy usłyszeli pukanie do drzwi.Spojrzeli na siebie,po czym Cygan podniósł się z kanapy klnąc;
- Kur.wa !Czy my, nie możemy przez chwilę być sami ?! Kogo ,do licha tam niesie?! - mówił ubierając na siebie koszulkę.
- Idę do łazienki ,ubiorę się w coś odpowiedniego na wszelki wypadek. - rzekła wstając i ruszając w stronę brązowych drzwi.
Nim odeszła,złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nawet nie wiesz, jak ja marzę,zostać z tobą sama na sam,bez przeszkadzania. - rzekł całując ją po raz kolejny,jednak zaraz oderwał usta słysząc kolejne natarczywe walenie w drzwi. - Ale to chyba,nigdy nie będzie nam dane!
- Będzie.Obiecuję,że od jutra będziemy tylko Ty i Ja ! - powiedziała mrugając do niego oczkiem i odchodząc w stronę łazienki.
Wściekły, na gościa za drzwiami podszedł i je otworzył.Na widok owej osoby złość ,go opuściła a na twarzy pojawił się szok.


Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia 1:31:59 06-08-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P@Tk@
Idol
Idol


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:29:14 09-08-11    Temat postu:

odcinek świetny
nie wiem czy to była słuszna decyzja ze strony Karen że uciekła z domu
kto jest tajemniczym gościem
czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:36:55 10-09-11    Temat postu:

To jest po prostu za****ste! Pisz to dalej! BŁAGAM! TE ICH TEKSTY MNIE ROZWALAJĄ! Hasła przepiękne tu padają!! BŁAGAM CIĘ PISZ TO DALEJ!!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:03:11 12-09-11    Temat postu:

ROZDZIAŁ 11


,,Chwile warte grzechu"

Ledwo otworzył drzwi,a w jego ręce padł zakrwawiony Jack.Złapał go i wciągnął do mieszkania,ułożył na kanapie.Chłopak miał, liczne rany na twarzy,silnie pocięty brzuch, co było widać przez porwaną koszulkę.Mówił coś,ale Cygan nie bardzo rozumiał ,bo mowa Jacka nie była najlepsza przez rozwaloną szczękę.Jednak nie to było teraz najważniejsze,teraz liczyło się doprowadzenie go jakoś do zdrowia.Rozerwał mu całkiem koszulkę ,po czym pobiegł po apteczkę i zaczął go opatrywać.Zaraz z łazienki wyszła blondynka,spojrzała na leżącego szatyna i przeraziła się.
- O Boże ,co mu się stało ? - zapytała kucając przy kanapie.
- Kotek ,mam prośbę zaopiekuj się nim ja muszę wyjść ,ale zaraz przyślę Ivana.Zawiezie go, do szpitala.
- A ty ? - zapytała z troską oglądając rany poszkodowanego.
- Ja muszę coś załatwić. - rzekł podając jej apteczkę.
- Dobrze zostanę z nim ,tylko uważaj na siebie ,ok ? - rzekła przeciągając dłonią po jego policzku.
- O mnie się nie martw,dam sobie radę. - powiedział wyjmując kaskiet i broń z szuflady.
Zrobił to jednak tak dyskretnie by Karen nie zauważyła.Nie chciał jej martwić ,a poza tym dziewczyna wciąż tak naprawdę nie wiedziała czym brunet się zajmuje. Nigdy oto nie pytała ,a i on nie widział potrzeby spowiadania się.Narzuciła na siebie skórzaną sportową kurtkę ,ucałował ją i wyszedł.Nim doszedł do motoru zadzwonił po chłopaków. Tym czasem blondynka opatrywała Jacka,na koniec dała chłopakowi proszki przeciwbólowe,a gdy przysnął zadzwoniła do Mariany.
- Hej! Mari mam sprawę. - powiedziała jednym tchem.
- Nie wiem gdzie jesteś,ale twoja matka już tu wydzwaniała.Jest cholernie wściekła.Lepiej, jak wrócisz do domu. -rzekła brunetka chcąc przemówić jej do rozsądku.
- Cholera ! - zaklęła zaciskając oczy.- Dobra mniejsza z tym,dzwonię bo chcę, byś pożyczyła mi klucze od domku w Acapulco. - wyrzuciła z siebie przegryzając dolną wargę.
-Zwariowałaś ! Po cholerę ci ? - krzyknęła Mari.
- Chcę wyjechać, na kilka dni.Muszę wszystko, sobie przemyśleć i pobyć z Pablem. - wyrzuciła jednam tchem.
- O nie !Nie ma mowy,ty sama z nim w Acapulco !Zapomnij! - powiedziała niezadowolona z jej prośby.
- Cholera Mari, to tylko kilka dni ,nie zrobię nic głupiego obiecuję.
- Ale Karen ,jak dam ci klucze to Miguel mnie zabije. - tłumaczyła jak dziecku.
- Kochana no proszę,błagam !Tylko kilka dni.
Cisza która zapanowała wydawała się trwać wiecznie ,ale po chwili usłyszała;
- Dobra ,jutro rano pod centrum mody.
- Aaaaaaaaaaaaaaa!Kochana jesteś ,dzięki ! - powiedziała skacząc z radości i całując telefon.
- Dobra już dobra,uspokój się bo ogłuchnę.
Ledwo odłożyła komórkę jak w drzwiach pojawił się Ivan. Wziął szatyna na ramię i razem z nią zeszli do samochodu. Gdy tylko ułożyli rannego na tylnym siedzeniu .blondynka chciała siąść z przodu.Zimny głos bruneta zatrzymał ją;
- A ty gdzie ?! Cygan kazał czekać ci w domu ! - zaraz potem wsiadł i odjechał.
Nie zbyt zadowolona wróciła na górę.Włączyła sobie film, by jakoś czas oczekiwania na ukochanego, minął szybko.
*******************
Zsiadł z motoru , a za nim Puno,Erin.Reszta chłopaków wysiadła z samochodu który prowadził Serek . Stanął na środku chodnika biegnącego wzdłuż ceglastej kamienicy i zaczął krzyczeć;
- Zigi śmieciu wyłaź z tej swojej nory ! Choć szczurze ,zabawimy się ! - wrzeszczał dotąd ,aż gościu nie wyszedł na zewnątrz.
- Czego, cwelu szukasz na moim terenie ?!!! - zapytał wściekły wychodząc z kamienicy. - Dawno nie oberwałeś ?!
Cygan puścił mimo uszu słowa chłopaka.Złapał go za szmaty, zaciskając mocno pięści na jego bluzie i przycisnął do ściany.
- Posłuchaj, frajerze !Jeszcze raz ty, lub któryś z twoich szmatławych chłoptasi tknie kogoś ode mnie zabiję was ,jasne?!!!
- Nie strasz,taki cwel...
Zigi nie dokończył jednak swojej wypowiedzi ,bo w tym momencie poczuł silne kopnięcie prosto w żołądek,następnie pociągnął go z kolanka w twarz po czym złapał za kark mocno ściskając.
- Dwa razy,nie powtarzam ch*ju !Więc mniej się kur.wo na baczności !!! - wysyczał przez zaciśnięte zęby.- Erin czyń honory. - dodał posyłając jej uśmiech.
Czerwonowłosa zadowolona wyciągnęła z samochodu kanister z benzyną.Podeszła do stojących motorów należących rzecz jasna do wrogów i polała każdy z osobna. Nim jednak to zrobiła, jeden z ludzi Zigiego rzucił się do niej ,jednak Puno był szybszy. Przyłożył tak mocno chłopakowi w szczękę ,że ten od razu się wyłożył.Reszta, chciała się rzucić ,jednak Pablo ,wyciągnął broń i strzelił pierwszemu z brzegu w nogę.
- Nie radzę ,bo wystrzelam was jak kaczki ! - wysyczał ,po czym przystawił broń do skroni trzymanego wciąż Zigiego. - Widzisz szczurze,jak pobić jednego biednego Jacka, to mieli odwagę,ale na widok gnata drżą.To tchórze,a nie gangsterzy. rzekł śmiejąc się cwaniacko. - Kicia podpalaj ! - dodał na koniec i cała paczka zaczęła się śmiać gdy tylko ogień zaczął trawić sprzęt.
Brunet pchnął Zigiego w ręce jednego z ludzi ,wsiadł na motor i odjeżdżając krzyknął;
- Miłego ogniska fiucie !
Po zakończonej akcji czerwonowłosa razem z chłopakami wrócili do bazy ,a brunet do siebie.Miał nadzieję,że skończą z Karen, to co zaczęli nim odwiedził go poobijany Jack. Niestety gdy wszedł do sypialni ,zobaczył skuloną w kłębek dziewczynę.Spała. Okrył ją więc kocem i sam położył się obok niej wtulając się w jej drobne ciało.Następnego dnia blondynka wstała pierwsza,ucałowała ukochanego i zaraz po prysznicu, zrobiła śniadanie. Miała zamiar już go obudzić ,ale w momencie kiedy stawiała kawę na stół wszedł i obejmując w tali ucałował jej szyję.
- Dzień dobry kochanie.
- Dzień dobry śpiochu. - odpowiedziała odwracając się do niego i całując w usta.
- Świętujemy coś ? - zapytał na widok nakrytego stołu.
- Tak wiem,jesteś zdziwiony ,ale przy mnie choć raz możesz zjeść śniadanie jak człowiek czyli przy stole.
- Ok. Dziękuję.
-Dobra macho nie gadaj tyle tylko wcinaj ,bo mamy mało czasu.
- To znaczy ?
- Za półtorej godziny będziemy w Acapulco ,no więc jedź i nie gadaj.
- Jak to w Acapulco?Niby jak ,po co ?
- Wczoraj chciałeś byśmy pobyli trochę sami,bez przeszkadzania,no więc mamy ku temu okazję.Pojedziemy do domku mojego kuzyna i spędzimy tam trochę czasu,zadowolony ? - zapytała uśmiechając się.
- Nie bardzo. Nie rozumiem jak mogłaś zacząć coś załatwiać bez ustalenia tego ze mną.Po pierwsze, nie lubię gdy ktoś mówi mi co mam robić.Po drugie ,ja nie mogę teraz zostawić chłopaków i jakby nigdy nic wyjechać ! - powiedział wzburzony uderzając pięścią w blat i podnosząc się od stolika.
Reakcja bruneta zaskoczyła ją,jednocześnie sprawiając przykrość. Była pewna,iż on się ucieszy a tym czasem był wściekły.Czując jak zbierają się jej łzy w oczach udała się do sypialni.Spakowała swoje rzeczy do plecaka i ocierając spływająca łzę ruszyła ku drzwiom wyjściowym.Chłopak, stojąc przy oknie nie zauważył jak wyszła.Dopiero trzaśnięcie drzwiami, uzmysłowiło mu co się stało. Nie patrząc na swój strój ,a raczej jego brak wybiegł za nią.
- Słoneczko zaczekaj ! - krzyknął łapiąc ją za ramię.
- Po co ?Nie chcesz ze mną jechać ,ok. Wrócę do domu,a ty sobie spokojnie załatwiaj.Te swoje sprawy! I wybacz ,że chciałam mieć cię choć przez chwilę na wyłączność ,ale ludzie zakochani tak mają.A teraz wybacz ucieknie mi autobus ! - powiedziała wyrywając się z jego uścisku.
- Cholera, Karen nie zachowuj się jak rozkapryszone dziecko! - krzyknął zbiegając za nią po schodach.
- Skoro jestem dzieckiem, to po co lecisz za mną ,wracaj na górę i daj mi spokój ! - krzyknęła zatrzymując się na pół pietrze.
Podszedł do niej ,objął w tali i patrząc w oczy powiedział;
- Przepraszam.Wiem, przesadziłem chciałaś dobrze ,a ja ...ja tego nie doceniłem.Przepraszam. I jeśli mi wybaczysz ,pojadę z Tobą nawet na koniec świata.Tylko nie gniewaj się już ,proszę. - powiedział łagodnie całując ją w usta. Spojrzała w jego zielono brązowe oczy i z uśmiechem na twarzy powiedziała;
- Wybaczam,a teraz choć na górę bo jak cię ktoś zobaczy w tej bieliźnie... - nie skończyła ,bo wszedł jej w słowo.
- Mam to gdzieś,lepiej mnie pocałuj kobieto !
Rzekł wpijając się w jej usta.Przylgnęła do niego całym ciałem ,zarzucając ręce na szyję.Całowali się długo i namiętnie i gdyby nie nadchodzący sąsiad pewnie robili by to dalej.Spojrzał na nich, jak na ufoludki z czułkami po środku głowy,prychnął niezadowolony.Pablo już chciał coś powiedzieć.Jednak blondynka skutecznie go powstrzymała, ponownie zatapiając w nim usta.Wziął ją na ręce i zaniósł z powrotem do mieszkania.W czasie kiedy on się pakował, Puno wraz z Erin i chłopakami odwiedzili Jacka. Później każdy zajął się swoimi sprawami,telefon od bruneta o informacji ,że wyjeżdża zezłościł jednak szatyna który zaczął wyżywać się na wszystkich łącznie z Kocicą.Czerwonowłosa znosiła jego humory ,ale do czasu.Kiedy kopnął w jej motor wkurzyła się ,podbiegła do niego i zaczęła okładać pięściami.Początkowo zszokowany nie wiedział co się dzieje,ale w końcu ogarnął się i złapał ją za nadgarstki.
- Odbiło ci ?! - zapytał mierząc ja wściekłym wzrokiem.
- To tobie odbiło orangutanie,cały dzień się wściekasz ch*j go wie czemu ! Co ci kur.wa ten motor zawinił?! - zapytała próbując się wyswobodzić.
- To było przypadkiem. - wytłumaczył przytrzymując jej dłonie.
- Przypadkiem, to zrobię z ciebie mielonkę!Jak się zaraz nie uspokoisz. - wysyczała zła. - Powiesz mi o co chodzi ? -zapytała już spokojniej.
- O to co ostatnio,o Cygana! - krzyknął puszczając jej dłonie.
- Co znowu ? - zapytała zakładając ręce na piersi.
- Wyobraź sobie,że nasz szefunio wyjechał sobie na urlop z tą małolatą ,w czasie gdy Zigi jak widać próbuje nas wykończyć ! - powiedział zły rozkładając ręce.
- Kur.wa Andre nie zaczynaj.I przestań, się tak przejmować tym deklem, dobrze wiesz ,że nie ma czym.Bez Pabla też damy sobie radę z tymi osłami.Daj mu pobyć trochę z ta laską ,tym bardziej ,że długo to wszystko raczej nie potrawa. - powiedziała przekonana swoich racji.
- A ty znowu go bronisz!Wiesz co ,chyba jednak ci nie przeszło,nadal pewnie się w nim bujasz,a mną się tylko bawisz. - rzekł zły patrząc na nią surowo.
- Ta jasne!I co jeszcze,może zaraz powiesz,że liczę iż wpadnie w moje ramiona gdy ta lalka go rzuci?! - krzyknęła zła słysząc jego słowa.
- Wiesz, nie myślałem tak o tym ,ale ...ale może właśnie tak jest. - powiedział marszcząc brwi.
- Ty cholerny debilu wątpisz w moje uczucia ?Skoro tak ,to rwij się!Miedzy nami koniec! - krzyknęła i ruszyła w stronę motoru,łzy które pojawiły się w jej oczach zaczęły spływać po policzkach.
Wciąż wkurzony szatyn podbiegł nagle do niej wziął na ręce i zaniósł do środka.
- Chłopaki ,jak chcecie to możecie iść do domu! - krzyknął zamykając za sobą drzwi.
Jak tylko postawił ją na podłodze ,zaczęła szarpać drzwi by się wydostać.
- Otwórz to!Słyszysz ,otwieraj! - krzyczała szarpiąc za klamkę.
- Nie,pogadajmy. - powiedział spokojnie podchodząc do niej.
- Nie ma o czym,już drugi raz zwątpiłeś !Skoro mi nie ufasz, to ten związek nie ma sensu ! - powiedziała zalewając się łzami.
- Erin ,posłuchaj. - rzekł próbując ją objąć.
- Powiedziałam nie! - krzyknęła wściekła. - Otwórz te pieprzone drzwi ! - krzyczała kopiąc w nie, raz za razem z całej siły.
Jego słowa bolały ją ,szczególnie ,że nie miał racji.I choć nie chciała tego robić to nie widziała sensu bycia z nim skoro tak mało miał do niej zaufania. Owszem broniła bruneta ,ale z całkiem innych pobudek niż ubzdurał sobie szatyn. Widząc ,że on jej nie puści dobrowolnie postanowiła wyjść oknem. Podbiegła do jednego z nich i otworzyła ,jednak jak tylko znalazła się na parapecie Puno złapał ją w tali i ściągnął z niego lądując tym samym z czerwonowłosą na podłodze. Spojrzał w jej czekoladowe oczy i otarł spływające łzy.
- Przepraszam,przepraszam jestem idiotą.Wybaczysz? - zapytał głaszcząc jej policzek.
- Nie! - powiedziała spychając go z siebie.
Załapał ją jednak ponownie i jak tylko znowu znalazł się na górze wpił się w jej usta.Chwilowo broniła się i szamotała ,jednak jego słodkie natarczywe zarazem usta, które wciąż napierały na jej wargi z czasem doprowadziły do odwzajemnienia pocałunku.Z każdą sekundą stawał się on coraz bardziej namiętny. Ręce Andre zaczęły błądzić po tali smukłych nogach dziewczyny,kierując się ku górze. Zadrżała czując jego ciepłą dłoń pieszczącą jej wnętrze uda ,a potem dotyk na jej wilgotnej już muszelce.Wsunął delikatnie palce pod jej koronkowe majteczki i pieścił jej guziczek, doprowadzając do coraz to większej rozkoszy.Ona nie chcąc pozostać bierna, szybko pozbyła się jego koszulki i dżinsów,a kiedy leżał na niej prawie nagi wsunęła dłoń pod bokserki. Jęcząc mu do ucha, zaczęła pieścić jego członka ściskając w dłoni i poruszając nią to raz w górę raz w duł.Czując ,że dziewczyna zaraz dojdzie wyjął rękę i rozpiął jej kłusa bluzeczkę oraz stanik ,następnie przyssał się do jej sterczących sutków ,zsuwając w tym czasie swoje gatki.Czerwonowłosa wiedząc co zaraz nastąpi, rozchyliła szerzej nogi ,by ukochany mógł posiąść ją całkowicie.Puno nie czekając dłużej,będąc już w pełni gotowy, wszedł w nią jednym zdecydowanym ruchem i zaczął powoli poruszać się w jej wnętrzu.Wiła się pod nim ,jęcząc coraz głośniej z powodu zbliżającego się orgazmu. Ich nagie ciała, ocierały się o siebie ,oddechy były coraz szybsze i głośniejsze ,serca biły szybko ,ale jakby w jednym rytmie. W powietrzu unosiła się aura namiętności i pożądania.Jeszcze kilka ruchów,pocałunków złożonych na jej rozgrzanym ciele i oboje zaczęli szczytować.Zapominając o wszystkim i zatracając się w świecie, będącym tylko ich azylem.Zmęczeni opadli kilka minut później na podłogę.Przygarnął ją do siebie i przytulając do swojej klatki piersiowej powiedział;
- Kocham cię i obiecuję już nigdy nie zwątpić.
********************
Acapulco
Zaraz jak tylko się rozpakowali,udali się na plażę.Tam szaleli w wodzie jak małe dzieci,biegali ,ścigali się robiąc przerwy na pocałunki. Po całodniowym szaleństwie usiedli sobie na brzegu po zjedzonej kolacji i patrzyli na poruszające się fale.Dopiero tu zrozumiał,że tego właśnie było mu trzeba,odpoczynku od codziennego życia.Chwili gdzie będzie mógł zapomnieć o tym kim jest i co w życiu przeszedł.Dzięki Karen chociaż przez jeden dzień czuł się jak ktoś wyjątkowy,a nie chuligan z pod ciemnej gwiazdy.Okazywała mu tyle miłości,była czuła i opiekuńcza. Przy niej czuł się jakby zaczynał życie od nowa.Wciąż nie widział czy uczucie jakim ją darzy to miłość ,ale jednego był pewny.Bez niej, jego świat jest niczym.Jej uśmiech sprawiał mu ogromną radość ,czułość z jaką się do niego zwracała sprawiał ,iż czuł dziwne ciepło w okolicy serca. Nie zamienił by tych chwil za nic w świecie. A i ona choć wiedziała ,co czeka ją po powrocie do domu,chętnie powtórzyła by to jeszcze raz. Może bywał czasem szorstki,wybuchowy,ale kiedy był z nią stawał się czuły i kochany.Wciąż nie wyznał jej miłości,nie powiedział kocham,ale ona czuła ,że mu zależy i to wystarczyło.Spędzili cudowny dzień biegając po plaży czy też wściekając się w wodzie.Niby nic szczególnego ,jednak dla niej każda chwila z nim była cenna.Uciekając z domu popełniła grzech,ale chwile z brunetem były tego warte. Przynajmniej dla niej.Wtuliła się bardziej w jego ramiona i zamykając oczy wsłuchiwała się w szum fal.
- Kocham cię ,mam nadzieję ,że nie żałujesz...
- Nie żałuję, kochanie.Ani trochę, nie żałuję. - powiedział przerywając jej wypowiedź i całując w policzek tuląc do siebie mocniej.
Jeszcze chwilę delektowała się tym spokojem,jednak potem chcąc nie chcąc opowiedziała mu o zajściu z matką. Na koniec zapewniając,że mimo jej sprzeciwów, nie zostawi go.Uśmiechnął się tylko i pocałował. Po godzinie wrócili do domku i zmęczeni od razu udali się spać. CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin