Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dr. Quinn
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Forum Zagraniczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ustronianka
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 3402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: 17:35:22 12-11-17    Temat postu:

Z tym, że dostał od Kathrin pocałunki to było głupie, bo Michaela przecież też go całowała. No i tak powierzchownie podeszli do Sully'ego- chociaż też nie ma co ukrywać, że chłop jak to chłop, swoje potrzeby ma. Ale z tym czasem to całkiem możliwe, chociaż według mnie Sully żadnego pociągu do niej nie czuł, jedynie chciał jej pomóc i tyle.

No Hank wiedział na pewno, bo to stary wyjadacz, wiele dziewczyn przewinęło się przez jego saloon I myślę, że sobie tam swego czasu plotkował z innymi.

Tak, to też. Na pewno był zły i na samego siebie, i na Mike, że coś czuje, bo to tak jakby zdradzał Abigail. Musiał przejść przez ten proces akceptacji i tak jak mówisz, pokazali to na końcu, jak złapali się za rękę. A przy tej toalecie to fakt (specjalnie załączyłam tą scenę), nie mógł oderwać wzroku do Michaeli i jak się "otrząsnął" to się wkurzył na samego siebie i dlatego był taki oschły

Jeszcze nie obejrzałam Póki co się uczę, bo jutro mam zaliczenie, więc obejrzę go późnym wieczorem, żeby nic mi nie przeszkadzało
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:41:55 12-11-17    Temat postu:

Jak dla mnie to Kathrin spodobała się Sullemu, przechodził chwilową fascynacje, oczywiscie nie wspomniał, że ma dziewczyne. Widział, że Kathrin zaczyna sie w nim zakochiwać, widział, że ma ochote go pocałowac i nic nie zrobił aby temu zapobiec. A później w rozmowie z Michaela odwracał kota ogonem mówiac, że to wszystko przez nią bo ona nie ma dla niego czasu. A dlaczego to ona miała powiedzieć, Kathryn, że sa para.. wth przesadził, jak on to sobie wg wyobrażał..? Pierwsza rysa na wizerunku Sullego po tym odcinku. Szkoda mi było Michaeli, zwłaszcza na końcu, po tym jakby "pożegnaniu" bardzo smutna scena

Póżniej był odc "pociąg sierot"a nastepnie wszystko sie uspokoiło. Zauważyłam, że w relacji Michaela - Sully niewiele sie zmieniło, on nadal sie stołował u Mike, wspierał ją i był w pobliżu. Zdażały sie przytulasy wynikające z troski a nie z pożądania i może w tym aspekcie dr Quinn czuła sie "bezpieczna", nie było tez powodów do sporów , że nie ma czasu jak kiedy byli razem.

Obejrzyj na spokojnie, nic na siłę, podziwiam osoby które sie ucza i maja czas na seriale/telki. Mam tu na mysli też zdystansowanie bo jak ja czymś sie zafascynuje to juz na nauce nie potrafiłabym sie skupic.
Co studiujesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ustronianka
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 3402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: 20:09:30 12-11-17    Temat postu:

Hmm, to tutaj chyba jednak różnimy się w opinii. Nie wiem, może dlatego, że ja po prostu sama jestem bardzo "zakochana" w postaci Sully'ego i raczej widzę go w superlatywach, a to Michaeli się ode mnie "dostaje". Być może nie jestem do końca obiektywna


Paulina27 napisał:
Co studiujesz?


...


Medycynę

Dlatego tak często podkreślam ile ten serial dla mnie znaczy i że "pojawił się" w moim życiu w idealnym momencie (rozmyślałam porzucenie studiów). Nie wiem w sumie jak to się stało, pewnego dnia, nie wiedzieć czemu, przypomniałam sobie o Sullym i Michaeli, z czasów, gdy za bajtla oglądałam tv, włączyłam sobie YT i wyskoczył mi odcinek pilotowy. Włączyłam "na chwilę" i jak widać zostałam na dłużej

Idę oglądać Nie wiem czemu, ale czuje się jakby to był ostatni odcinek! Pewnie przez ten ślub... chociaż to na pewno będzie koniec jakiejś ery
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:56:01 12-11-17    Temat postu:

Ja też jestem 'zakochana' w Sullym mój nr jeden i cięzko bedzie go przebić. Tamtą sytuacje to można wytłumaczyć ludzką naturą, ja mu to wybaczylam po "porwaniu". Michaela tez ma u mnie pare minusów jeszcze o tym wspomne.

Podejrzewalam, że studiujesz medycyne, bo używalaś medycznej terminologii.. Jestem pod wrażeniem Bardzo dobrze, że przypomniałaś sobie o tym serialu, niesamowicie wciąga i inspiruje.

Twórcy serialu mieli rożne pomysły, niektore były bardzo słabe i dobrze, ze ich nie zrealizowano. Np chcieli slub zrealizowac dopiero na koncu i tu pojawil sie problem ciązy Jane. Aktorka była w ciąży niemal w tym samym czasie co jej serialowa bohaterka. Były pomysły aby rozwiazac to przez gwałt
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ustronianka
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 3402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: 0:43:33 13-11-17    Temat postu:

Myślę, że trafienie na ten serial było poniekąd mi przeznaczone, bo otworzyło mi oczy na wiele spraw i pomogło wyjść z dołka. Heh, wiem, że znowu brzmię patetycznie, ale nie wiem czy bym nie porzuciła studiów, gdyby nie ten serial.

Serio Gwałt?! O rany ale durnota... dobrze, że tego nie zrobili...


Ok a teraz

ŚLUB

Był przepiękny. Naprawdę. Piękny odcinek. Łzy mi pociekły jak stali przy tym ołtarzu, przeszedł moje oczekiwania!

Nawet w ciągu oglądania zapisywałam sobie na telefonie wątki, żeby nic nie przeoczyć przy komentarzu Ale przerwałam od momentu ceremonii, bo wzroku nie mogłam oderwać

A teraz od początku:
Rozwaliło mnie jak Hank zaczął żartować o Sullym, że w końcu mu się spełni wiadomo co I akurat Brian się wstrzelił z komentarzem, że on prosi o braciszka Ten dom Michaeli i Sully'ego jest śliczny Taki przestronny i jasny! I kolejna scenka- S. mówiący do Mike, że on będzie jej rodziną, a ta do niego, że będzie jego najlepszym przyjacielem Oczywiście nie mogło się obejść bez kłótni Michaela nie jest konwencjonalną osóbką, o czym już od zawsze wiemy A Sully wkurzony, bo nie chce nosić obrączki, z czego z resztą później nabijał się Hank Ale Michaeli chodziło o coś innego, nie chciała zmieniać nazwiska. Byron Quinn W sumie może dobrze, że tak zostało, bo Sully to dla mnie jak imię, a nie nazwisko Nawet ksiądz przy ołtarzu mówił "Michaela i Sully" Zirytowała mnie trochę Ingrid tym swoim biadoleniem o domu, to nie był najlepszy moment na rozwiązywanie jej problemów z Matthew Bardzo efektywna scena przyjazdu pani Quinn i sióstr Na początku byłam wkurzona na Marjorie, ciągle marudziła Ale później ją zrozumiałam i zrobiło mi się jej żal. Tu na coś się przydał Hank, który ją zdiagnozował, kiedy Michaela nic nie zauważyła Kłótnia sióstr była mega mocna! Faktycznie Marjorie przesadzała, nie znała praktycznie Sully'ego i albo złośliwie, albo przez własne doświadczenia zaczęła podpuszczać Mike, że Sully na pewno zwiał. No i Mike ostro pojechała: On by mnie nie zostawił dla jakiejś dziwki (ciekawe jakie określenie zostało użyte w wersji oryginalnej) czym sobie zarobiła ostrego plaskacza od siostry Ale finalnie tak, żal mi było Marjorie- zostawienie to chyba najmniejszy problem przy tym, że mąż ją zmuszał do współżycia, dręczył i jeszcze zaraził jakąś chorobą weneryczną, a ta nawet ze wstydu nie mogła pójść do lekarza.. Dobrze, że poruszyli ten wątek. Na STD może zachorować każdy i to nie jest żadna stygmatyzacja, tylko choroba jak każda inna. Hahah no i Michaela poprosiła Dorothy o wskazówki Dorothy to stara wyjadaczka A pani Quinn no cóż.. Ona ma po prostu inne patrzenie na świat, jest przyzwyczajona do innych zwyczajów. Chciała, żeby ceremonia wypadła jak najlepiej- a w jej mniemaniu najlepsza była porcelana, kwartet i suknia z Londynu. Ona i Michaela nie mogą się dogadać, bo po prostu jest zbyt duża różnica charakterów, nie dlatego, że się nie kochają. Sully i jego "rozstanie" z Abigail. Myślę, że rozmowa z Tańczącą chmurą mu pomogła znaleźć spokój. Abigail na zawsze zostanie w jego pamięci, ale pora ruszyć dalej. Podobała mi się też scena, w której Michaela budzi się i tak ściska pierścionek A wracając do "ucieczki" Sully'ego to Michaela chyba się faktycznie przestraszyła, bo jak Sully wrócił to popędziła do niego z przeprosinami Już się bałam, że ten łajdak Kaster go zatrzyma To straszne, że ten morderca łazi sobie wolno i korzysta z życia, a Tańcząca Chmura, który jest dobrym człowiekiem, uznawany jest za zbiega Podobały mi się też sceny z wieczorem kawalerskim, no kto by pomyślał
Bray się trochę zreflektował rozmawiając z Elizabeth.
No i ślub
Michaela w całym odcinku wyglądała przepięknie, ale na ślubie wyglądała po prostu cudownie I Sully w tym indiańskim stroju, nie mogło być inaczej Haha nawet Jake! Jakie się postawił i przywalił Kasterowi Cała ceremonia była śliczna, tak samo jak wesele Ta miłość biła z ekranu!
A noc poślubna Bardzo romantyczna scena Chemia między tą dwójką jest niesamowita! Haha Sully jak od razu ruszył do akcji Michaela w końcu nie oponowała Mało było pokazane, ale to specyfika tej produkcji, a mimo to, w tych kilku czułościach oddali całe emocje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:49:51 13-11-17    Temat postu:

Na dobre i na złe
Tak scena na rynku z chłopami tez mnie rozbroiła. Sully jaka powaga, po dłuższym zastanowieniu mysle, ze to najlepsza reakcja - ignorancja. Przecież dżentelmeni... Hank wiedział, że Michaela nigdy wczesniej i nie miał watpliwości, ze przetrzyma Sulego aż do ślubu. Brian sie udał haha (użyto tego samego tłumaczenia co wcześniej) a pastor na to, że Hank zna inną wersje tej historii. Można powiedzieć, że Hank "przewidział" dalsze wydarzenia. Jak bys przetłumaczyła najciekawsze kwestie? Zwłaszcza te które mówił Hank?

Tak ta scenka protów na schodach ładna, nie bez powodu występuje w czołowce.
Ja nawet nie wiedziałam, ze w tamtch czasach chłopy nie nosili obraczki, reakcja Sullego jest zrozumiała Dziwnie to wyszło, jakby Michaela chciała wszystko po swojemu, i nic dziwnego, że późnej było jeszcze spięcie odnosnie tego, że Sully ofiarował dom Matthew a jej nic nie powiedział. Mike za bardzo się wtrąca i chce o wszystkim decydować. A tak wg to czy ten posag dla najstarszego nie jest zbyt duzy? Dostał juz przeciez bydło, może to nie od rodzicow ale już coś ma.

Spodziewałam się, ze pociągiem przyjedzie ktos wyjątkowy. Złosć Marjorie Hank wytłumaczył zazdrością, tak najprościej i wcale sie nie mylił. Kobieta od samego poczatku była złosliwa, już w Bostonie a wtedy nawet nie miała Micheli czego zazdroscic. A tu już naprawde przesadziła, najchetniej odrazu wrzuciła by wszystkich mężczyzn do jednego worka. W wersji pl uzyto zwrotu : ladacznica. Michaela musiała sie przecież jakos bronić a za chwile sie zastanawiałam czy biegnie za siostra aby wyjaśnić sprawe czy aby jej oddać
Czy ja wiem..? mąż ją zmuszał? Ja zrozumiałam, że zaraziła sie przy okazji.

Tak Michaela prosiła Dorothy o jakies rady, hmmm odnosnie tego tematu pare rzeczy przychodzi mi na myśl. Po pierwsze to szkoda, ze nie pociagneli bardziej tego tematu i finalnie nie było juz żadnej rozmowy. Ew. Mike mogłaby porozmawiać z matką albo siostrą. W ksiażce odpowiedz Dorothy była żałosna. A tak wg to wychodzi na to, ze ,Michaela nie jest aseksualna (mam tu na mysli orientacje bo rozważałam taką możliwosc) ona chce dobrze wypaść przed swoim mężem. A czy myle sie mówiac, że w tamtych czasach niewiele sie mówiło o przyjemnosci dla kobiet wynikajacych ze zblizenia, miała być ona poddana mężowi i służyc w łóżku do zaspokojenia jest potrzeb.

Zarowno Pani Quinn i jak i Michaela chciałby by postawić na swoim, taki typ wiec nic dziwnego, że były tu zgrzyty, ale to przeciez wesele Michaeli i ta cała Bostońska oprawa zupełnie nie pasuje do CS.

Też zwróciłam uwage na scene w której Michaela sie budzi. (swoją droga to oni w filmach nigdy nie maja problemu aby wstać i nie są zaspani, wstają bez zawrotów głowy ) To tak jakby myślała - to ten dzień, ostani raz budze sie w tym łózku, sama... a późnej kiedy Mike jedzie z dziecmi powozem jest wspaniałe ujecie pełne radości i przygotowań. Miasteczko zaangażowane w ogranizację slubu i przyjecia, pani doktor jest dla niech kims naprawde ważnym.

Odnosnie "ucieczki" Sullego to mam mieszane uczucia, jak Mike mogła wg pomyśleć, że jej ukochany ja opuści,(?!) po tym wszytkich co sobie powiedzieli (!) Oj ten niesmak pozostanie.
Caster to wg ma tupet, zatrzymuje pana młodego i pozbawia go środka transportu a potem jak gdyby nigdy nic pakuje sie na ślub.

"Wieczór kawalerski" kto by pomyslał, chłopy podziwiają Sullego, którys powiedział, że bierze za żone piekielna kobiete. Nie ma to jak piła w prezencie slubnym (to chyba nie przypadek . ) A tak wg to Sully najpierw mówi, ze nie pije a za chwile sam polewa?
Michaela też rozpakowywała prezenty, spodziewałam się, że dostanie bielizne (zmarnowany potencjał ;/)

Bray.. właśnie tą sytuacje miałam na myśli pare postów temu. A tak wg to on nigdy nie miał z tym problemu, że jego ziec żeni sie z inna.

Tak Michela ślicznie wyglądała, te włosy i suknia. Sulle poprostu musiał po swojemu, ale dziwnie wygladał ogolony. Podobało mi się, że chopy z miasta zajeli sie Casterem. Solidarnośc osób które zawsze byly obojętne bądz nieprzychylne.

Ceremonia była przesliczna, az trudno uwierzć, ze tych dwoje tak różnych sobie ludzi wkońcu staneło przed ołtarzem, dobry montaż ujeć twarzy dzieciaków i reszty. Póżniej wesele..( w wersji tvp wycieli scene pierwszego tańca ) uśmiech nie schodził z twarzy gł bohaterom
Póżniej podjechali do pociagu, najbliźsi jeszcze zobaczyli "dzieło" Briana, takie to troche... hmm wszyscy juz wtedy mysleli tylko o jednym, zwłaszcza Sully. Pamiętam przez mgłe to ujecie kiedy stoja w strojach weselnych i żegnają sie z gośćmi, to z czołówki.
Noc poślubna to wisienka na torcie Ilez to razy wracałam do tej sceny. Pozwól wiec, ze rozłoże ją na czynniki pierwsze. Tu problemem było pokazaznie czegokolwiek ze wzgledu na status serialu, a i tak uwazam , że nieźle z tego wybrneli. Sully juz od "progu" bardzo powazny w przeciwieństwie do Michaeli ktorej nadal usmiech nie schodził z twarzy. ( ha ha do czasu ) Męzczyzna z jednej strony niecierpliwy, jednoczesnie niechciał niczego zepsuć. Nie wyobrażam sobie aby pokazano Sullego inaczej w końcu tak długo czekał na tą chwile. Michaela zaprotestowała kiedy mąż rozwiązał jej gorset w oryginale jest to dosyc efektowne, ma taki piszczacy głosik. Od tamtej chwili Sully zaczyna się uśmiechać, cudowny facet zrobi wszystko aby jego kobieta czuła sie komfortowo. Ona śmiechem próóbowała ukryc swoje skrępowanie. Świetne ujęcie - Sully przybliza sie do Michaeli i im jest bliżej tym jego cień coraz bardziej ja ogarnia/ jednoczesniej jakby w pomieszczeniu robiło sie coraz ciemniej, ona spogląda na niego zdenerwowana, wie, ze juz nie ucieknie przed przeznaczeniem. Następnie Michaela-perfekcjonistka wyrywa sie aby zasłonic ostatnia kotare, jej słowa i zainicjowanie pocałunku odbieram jako pełna zgodę i gotowość. Wcześniej Sully dominował a Michaela wygladąła jak spłoszone zwierze które ma zostać oddane w ofierze. Tym spojrzeniem pelnym milosci kobieta daje znak,że jest gotowa sie oddac. Niewiem czy taki był zamysł twórców, ale fajnie to wyszło i wszystko do siebie pasuje. Następniej jest fajny moment jak Sully "rzuca" Michaele na łóźko i bez namysłu całuje, a póżniej tak słodko sie usmiecha kiedy ona "szuka" jego ust a on lekko sie podnosi. Fajnie zakończyli scene z oddaleniem. Dla mnie najlepiej zakończony sezon
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ustronianka
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 3402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: 21:58:25 13-11-17    Temat postu:

Sully już któryś raz w taki sposób zignorował zaczepki Hanka- nie jest typem, który uważa, że takie tematy są przedmiotem do dyskusji i to jeszcze z osobami, które mają zupełnie inne poglądy Ale prawda, Hank wiedział, że do ślubu nic nie będzie
"Sully ma inne rzeczy na głowie niż pociąg" Hank: "Na przykład noc poślubna" Brian: Ja obstawiam braciszka! Ten moment był świetny Dzieciak włączający się w rozmowę chłopów Potem Sully odchodzi, Hank: Co się dzieje z Sullym, powinien się cieszyć, bo w końcu będzie mógł... I Brian mówiący, że mama już mu wytłumaczyła kwestie życiowe (hiszp) Pastor: No ale chyba nie w wersji Hanka A potem Hank przyjmował zakłady, że Sully nie dociągnie do końca, ale nie miałam wątpliwości, że chodzi o sam ślub, a nie o wiadomo co
Ja nie wiem czy Michaeli w ogóle zależało na tej obrączce czy to był bardziej pretekst do tego, że nie chce zmieniać nazwiska i zrobić jak zwykle po swojemu A Horace i Robert nie noszą obrączki? Muszę kiedyś zwrócić uwagę. Co do tego posagu dla Matthew to ja nie uważam tego za jakiś niestosowny prezent. Brian i Colin są póki co mali i będą mieszkać z nimi, a Sully sam przyznał, że nie zniesie patrzenia na to jak dom, który wybudował dla Abagail, zamienia się w ruinę. Skoro ma mu ułatwić start to czemu nie?

Mi się wydaje, że Marjorie już w Bostonie zazdrościła Michaeli. A nawet dużo wcześniej. Zaraz do tego wrócę, ale najpierw sprawa z jej mężem.
Marjorie wyznała to wykorzystywanie w scenie, w której Michaela oznajmia matce, że Dorothy razem z Rebeką będą jej świadkami. Potem zaczęła się kłótnia między Rebeką i Marjorie i Marjorie powiedziała, że wolałaby aby jej mąż umarł, bo wtedy zostałaby wdową, a ludzie by ją szanowali. Matka zaczęła ją uciszać, a ta wtedy odparła, że to prawda, że ten jej mąż był podłym kanalią, który zmuszał ją do bycia uległą i nie mogła znieść sposobu, w który domagał się powinności małżeńskiej i wchodził do jej łóżka (jak dla mnie to jest to jasne, że facet po prostu ją gwałcił). Gdy tylko to powiedziała to matka ją uciszyła i zakazała o tym mówić. I o to tu właśnie chodzi. Że Marjorie była ofiarą tego typa, cierpiała i nic z tym nie mogła zrobić, bo tego wymagało od niej środowisko, w tym jej własna matka. I wydaje mi się, że to tego najbardziej Marjore zazdrości Michaeli. Bo Michaela ma odwagę stawić czoła wszystkim i robić to co ona uważa za słuszne, w sposób jaki ona chce. Ma stery nad własnym życiem, nie zważając na matkę. Jest wolna, kiedy Marjore jest zamknięta w klatce. I dlatego szuka argumentów, dla samej siebie, że Michalea ma "gorzej". Że ma brzydki dom, że gada jak wieśniak, że chłop ją zostawi itp. itd., gdy w głębi bardzo jej tego wszystkiego zazdrości.

Wydaje mi się, że Michaela wolała porozmawiać o tych sprawach z Dorothy, ma do niej największe zaufanie, a poza tym widać, że Dorothy jest bardziej otwarta w tych sprawach niż siostry czy matka I właśnie od nich pewnie dostałaby poradę, że ma zaspokoić męża, a Dorothy to jest jedna z tych kobiet, która potrafi czerpać przyjemność ze współżycia (pamiętam jak opowiadała Michaeli, że może być w ciąży, bo kiedy mąż wrócił ją przeprosić to się różne rzeczy podziały i też swego czasu się dobierała do Jake'a ). No szkoda, że nie pociągnęli tej sceny, ale z drugiej strony... Dorothy pewnie dała Michaeli wskazówki dla początkujących, co robić, jak, gdzie Ja tam nie uważałam Michaeli za aseksualną, dla mnie to ona ewidentnie była speszona całą sytuacją, bo nie miała doświadczenia. Jest osobą, która uwielbia mieć nad wszystkim kontrolę, lubi mieć solidną wiedzę, a na tej płaszczyźnie kuleje, bo nawet jakby przeczytała wszystkie książki świata, to nic jej to nie da (przypomina mi się tekst Sully'ego, że nie wszystkiego można się nauczyć z książek). No i wracamy do tematu jej kompleksów- pewnie też miała sporo obaw do samej siebie, że może nie jest idealna, że nie spodoba się Sully'emu itp.

No tak, wesele Michaeli, ale Elizabeth jest przyzwyczajona do innych rzeczy i ciężko jej przeskoczyć fakt, że nie wszyscy muszą się do nich stosować. Ona jest konserwatywna, w dodatku pochodzi z elity i chce, żeby jej córka miała właśnie takie elitarne wesele.

Michaela raczej wiedziała, że Sully wróci, ale wiesz jaka ona jest, ciągle krytyczna względem siebie, w dodatku te komentarze matki i siostry swoje zrobiły.

Drugą część posta skomentuje jutro, bo dzisiaj już muszę lecieć A co do dalszego oglądania to robię sobie trochę przerwy, może w weekend obejrzę odcinek, ale nie wiem. Korci mnie jak nie wiadomo co, ale nie chcę za szybko skończyć serialu, a jestem już w połowie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:37:02 14-11-17    Temat postu:

Sully nawet sie nie zająknął Robert to też człowiek z zasadami, widać, ze równez nie zamierzał uczestniczyc w tego typu dyskusjach. Wejście Briana najlepsze Pamietam w wersji pl .. w końcu bedzie mógł/w koncu mu sie uda... a ostatnia kwestie Hanka przetłumaczono dosyć dziwnie i w pierwszej chwili pomyślalam właśnie, że nie chodzi o slub - ......Sully spęka...
Ps, w ksiazce nie ma tej sceny.

Dzięki za wyjaśnienie sprawy z Marjorie, w wersji pl nie przetłumaczono tego dobrze. Masz racje z motywami jej postepowania.
Tak Dorothy jeszcze pokaże jaka jest otwarta na te sprawy, a odnosnie tej poprzedniej rozmowy Dorothy z Michaela kiedy ta pierwsza sadzila, ze jest w ciązy, to ja pomyślałam, ze z Lorenem. To było przed czołowka, taki klimat zrobili haha. Co do rad to tez zastanawialam sie co byloby odpowiednie dla Michaeli chyba, ze kiedy nadejdzie ta chwila to intuicja podpowie jej co robić i to wszystko bedzie naturalne a pozatym to powinna zaufac Sullemu.

Porada Dorothy Jennings (z ksiązki D. Laudan)
...- Muszę ci powiedzieć Dorothy, że w takiej chwili bardzo chciałabym mieć przy sobie starszą siostrę - Twarz Michaeli spoważniała. - Tak mi jakoś brakuje... sama nie wiem... pewnosci siebie. Sully zachowuje się tak dziwnie. Ale może to ja jestem tą, która... - zamilkła. - Dorothy, potrzebuję Twojej rady. We wszystkim!
Przyjaciółka spojrzała na nia nieco zbita z tropu.
- Ach, Michaelo, wierz mi, nie ma w tym nic niezwykłego, jesli przed postawieniem najwazniejszego kroku w zyciu człowiek jest podenerwowany. Dotyczy to zarówno ciebie jak i Sully'ego. A jesli czegoś nie wiesz, powiem ci wszystko, co sama wiem. Ale bądz spokojna, sprawa jest równie łatwa jak spadanie z drzewa.
- Ale ja jeszcze nie... nie spadlam z zadnego drzewa - zauwazyła
- Pozwól wiec sobie powiedzieć - odpowoedziała z kpiacym usmiechem Dotothy, biorac przyjaciółkę pod ręke - że nim człowiek obejrzy, już jest na dole...


Dziekuje za takie rady

Analizowałam postac Michaeli i przeszła mi przez myśl ewentualnośc, że moze być aseksualna. W wolnej chwili rozwine ten temat.

Michaela niby wiedziala, ze Sully wroci ale cień watpliwości był


I coś na dobranoc:

Seria książek : Lekarka z powołania
Z ksiazek na temat Dr Quinn 5 autorstwa Dotothy Laudan zostało wydanych w Polsce.
Zasascynowana serialem wziełam sie za czytanie jednak książki nie spelnily moich oczekiwań, spodziewałam się rozwinięcia niektórych kwestii, dopowiedzenia jakichs sytuacji zwłaszcza tych miedzy scenami, a może jakichś zupełnie innych epizodów z ich życia. A najbardziej liczyłam na rozterki wewnętrzne gł bohaterki dotyczące uczuc/emocji wobec Sullego i tych wszystkich spraw. Tymczasem w książce nie ma nic wiecej, stanowi jakby scenariusz serialu. Napisana jest w 3 os, wiec jest mniej wymagająca dla autorki a treść oparta jest na wybranych często kluczowych odcinkach, Sceny urywają sie w tych samych momentach co w serialu i nie ma nic pozatym.
Cała akcja toczy sie wokół Michaeli np 1 odc pilotowy opisany jest dokładnie scena po scenie, każde ukratkowe spojrzenie protów, lekkie wzmianki o tym co myslała Michaela na temat Sullego itd ale niezbyt wylewnie. (ale nie na odwrót) A skoro znam niemal na pamięć pierwszy odc wiec nawet dialogi sa te same, brakuje np wzmianki o tym, ze Michaela spadła z konia pod domem Sullego i on nie zakpił z tabliczki tylko stwierdził, ze mosiądz nie pasuje to tej chałupy.
W ksiazce gł bohaterowie są na "pan/pani" jakie to dziwne, nawet po pierwszym pocałunku, to ulega zmianie dopiero przed operacją Briana kiedy Michaela szuka wsparcia w ramionach Sullego. Opis pierwszego pocałunku pozostawia wiele do życzenia, coś w stylu ..a ich stęsknione wargi wreszcie sie spotkały, ale tylko na krótka chwile.. Jednocześnie w tym fragmecie brak jest opisu jakichkolwiek emocji towarzyszącym gł bohaterom. Podałam jako przykład, i dodam jeszcze, że niektóre zostały pominięte. Co do innych problemów to autorka stara sie wyjaśnić zachowanie Michaeli, jej myśli ale ma w tym nic wiecej czego nie odgadł by zafascynowany serialem czytelnik.
Wracajac cała akcja toczy sie wokół Michaeli, a, że nie jest to jej punkt widzenia to opisane sa tez inne wątki ale tylko jako wzmianka np kiedy przyjezdza pani Quinn jest wzmianka o humorzastej Colin ale pominieta jej rozmowa z Elizabeth tylko póżniej kobieta rozmawia z Michaeli, scena z kapielą tez jest pominieta. Ze względu na wybrane epizody autorka uprościła niektóre sprawy np Sully dostał robote bo wygrał konkurs (ale to głupie). Mam tez wrażenie, że ksiazka nie pozwala scharakteryzowac postaci tak jak serial, sa one jakies takie bez wyrazu. Najlepiej byłoby gdyby ksiażki przeczytała os ktora nie wie nic o serialu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ustronianka
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 3402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: 22:09:13 14-11-17    Temat postu:

Dopiero teraz, ale znowu zaczęło mi się urwanie głowy, długie zajęcia plus nauka, mało czasu na co innego

Wieczór kawalerski Sully'ego też był świetny, nie spodziewał się tego Nie pije, ale chyba się skusił w ramach wyjątku, bo specjalna okazja Piła... świetny prezent A ten prezent od matki był bardzo ładny i specjalny... Wiem, że dla Michaeli nie liczy się wartość materialna, zwróciła uwagę na inne prezenty "od serca", ale moim zdaniem mogła być trochę delikatniejsza, bo matce się zrobiło przykro.. Nie zgadza się z jej poglądami oraz sposobem urządzania wesela, ale mogła zauważyć, że jej matka się stara. Plus faktycznie, zmarnowany potencjał A co do Dorothy i jej porad to ta książkowa rzeczywiście beznadziejna! Ja myślę, że dostała porady typu jak to wszystko wygląda, czego się spodziewać itp
Scena pobudki bardzo ładnie wyreżyserowana, bo Michaela spojrzała na bok łóżka, które było puste po raz ostatni.
Nie wiem jak Bray podchodził do sprawy związku M&S, raczej nie miał z tym problemu to fakt, ale myślę, że mimo wszystko jakaś tam nostalgia go dopadła. W końcu Abagail była jego jedynym dzieckiem, a on przez swój głupi upór nie towarzyszył jej w ostatnich momentach jej życia i tak jak powiedział, nigdy sobie tego nie wybaczy.
Suknia była śliczna Wszystko było śliczne! Dobrze, że w tej hiszpańskiej wersji nie wycinają scen.
Sully to ewidentnie chciał już odjechać tym pociągiem i w końcu dostać swój "prezent' Nie ma co, i tak się chłopina ostro wyczekał, pewnie już dłużej nie mógł, hormony szalały plus ten stres weselny
Specyfika serialu masz rację, nie pozwalała na więcej (szkoda ), ale musieli coś zrobić, bo chyba by im widzowie nie podarowali! Sully był taki poważny i od razu przeszedł do akcji, bo się pewnie bał, że Michaela będzie chciała znowu rozmawiać czy coś Wolał do tego nie dopuścić Motyw z gorsetem był świetny, ale Michaela się pospinała, bo zdała sobie sprawę, że to już i nie ma odwrotu A to z zasunięciem ostatniej kotary ja odebrałam jako taki znak, że się na to zgadza i mało tego, chce tego i jest gotowa dodać swoje "trzy grosze", bo potem jak pięknie spojrzała na męża Także zgodzę się z tobą No szkoda, że nie pokazali nam więcej, w telenowelach ostatnimi czasy te sceny są bardziej rozbudowane (nie wszystkie).

A wiem co jeszcze miałam skomentować! Jak Sully wrócił to Michaela powiedziała mu, że chce z nim uciec. W hiszpańskiej wersji użyła sformułowania, że chce być jego "mujer", co owszem można również tłumaczyć jako żona, ale może także znaczyć, że chce zostać jego kobietą Więc fajnie to brzmiało

Dziękuję za opinię książki. Rzeczywiście, w takim razie nie warto jej czytać, skoro to tylko skrypt z serialu. Widocznie pisarka nie poradziła sobie z oddawaniem emocji, więc lepiej nie marnować czasu i oglądać serial, aktorzy zrobili to lepiej Aczkolwiek szkoda, bo faktycznie mogłoby się w niej znaleźć rozwinięcie scen, a przede wszystkim przemyśleń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:20:50 15-11-17    Temat postu:

A mogłabyś napisac jak wyglądaja studia na Twoim kierunku? Na ktorym jestes roku? Na jaka specjalizacje sie wybierasz/jestes? Mam kuzyna na medycynie, odkąd poszedł na studia w 2009 to juz go nie widziałam, a dawniej po kilka razy w roku przyjeżdzał i na wakacje.

Tu Filmik ze slubu, na tym kanale jest ich wiecej, może wyłapiesz jakaś ciekawostkę to napisz.
https://www.youtube.com/watch?v=KxjA3ClJzoc&t=15s

Zmarnowany potencjał... hmmm Elizabeth i siostry mogly by dac Michaeli drugi prezent w domowym zaciszu i tam z nia porozmawiac. A z Dorothy przy innej okazji. Mogli by więc pokazac dwa zupelnie różne poglądy na te sprawy. Jeszcze gdyby Sully się zastanawial to musieliby zrobic 3 godzinny odc. O jego rozterkach to raczej nigdy nie było mowy.
Ps. Mike jednak rozmawiala z matka

Scena nocy poslubnej była jedna z najbardziej wyczekiwanych wiec nie mogo byc inaczej. Ale mnie rozwaliłaś jednym stwierdzeniem, normalnie juz dawno tak sie nie usmiałam

Ustronianka napisał:
Sully był taki poważny i od razu przeszedł do akcji, bo się pewnie bał, że Michaela będzie chciała znowu rozmawiać czy coś Wolał do tego nie dopuścić

Racja ,że Michaela musiała dodac coś od siebie i zasłonila ostatnią kotare, jednoczesnie to by ja dekoncentrowalo.
Zapomniałam o tej scenie z "powrotu" Sullego, coś mi swita, ze w ksiazce rzeczwiscie była ta scena. Michaele chyba na prędce to wymysliła, jak wyobrazala sobie mieszkac bez slubu? Ja to zrozumiałam, ze chciala z nim uciec.. a co z dziecmi i cała reszta? Dr Quinn jednak jest spontaniczna
Obejrzalam w wersji hiszp, ale Mike pędziła

Co do ksiazki to z takich ciekawostek co mi sie przypomniało.
- Nie ma odc 'zła woda' a bardzo na niego liczylam
- brak odc zaraz powrocie z Bostonu o świecie dziękczynienia tylko odrazu przechodza do 'najlepszy przyjaciel' boston tez powycinany.
- ojcowie i synowie jest (ale kluczowa scena bez emocji), bydło bez sceny w lesie i brak biblioteki
- ze względu na brak opisanych odcinków, w rozdziale 'nauk przedslubnych' pewne wydarzenia i doswiadczenia oparte zostaly na innych przykładach a to juz wg porazka.

Jest jedno zdanie na temat tego sie dzialo w epizodzie 'porwanie' od odbicia Michaeli do porannej sceny. Mam jeszcze tę cześc wiec zacytuje:
...Kiedy sie upewnił, ze jednooki nie bedzie walczył, wstał. Uwolnił Michaelę z pęt i bez słowa poniósł na rękach bezsilną kobietę przez ciemnosci i zarosla.
Wędrowali cała noc, przeszli przez rzekę i szeroka równinę, wreszcie znaleźli występ skalny, który mógł im posłużyć za nocna kwaterę.
Michaela ostatniem sił zrzuciła z siebie podartą, brudna spódnicę, połozyła sie na zimnej skale w samej bieliźnie i usneła. Kiedy się obudziła, słońce wstało już wysoko nad horyzontem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ustronianka
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 3402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: 21:07:43 15-11-17    Temat postu:

Ta książkowa Michaela wydaje mi się być jakaś taka... inna! Nasza Mike pewnie tak po prostu tej spódnicy nie zrzuciła! To nie warto ich czytać. Może jak skończę serial to poczytam sobie jakieś fanowskie historie, już patrzyłam i jakieś są napisane (tyle że po angielsku). Kiedyś czytałam takie historie z Harry'ego Pottera i niektóre były całkiem dobre.

No tak tak, ona mu powiedziała o ucieczce, ale powiedziała też o tym, że chce być jego mujer

Haha no to prawda, wiesz jak to jest z Michaelą, ona uwielbia rozmawiać A Sully już się z nią nagadał, całe narzeczeństwo, teraz chciał się z nią w końcu kochać, bo ileż można

No mogły dać te prezenty osobno, bo generalnie tak dziwnie wyszły te sceny z matką. Chyba że specjalnie tak zrobili, żeby finalnie przy ślubie się pogodziły.

A jeśli chodzi o moje studia. Jestem teraz na trzecim roku. Na specjalizację idzie się po studiach, ale szczerze to jeszcze nie wiem co bym chciała robić... Raczej nic zabiegowego. Najbardziej mnie w sumie interesuje medycyna ogólna, ale niestety w polskim systemie zostać lekarzem rodzinnym czy internistą to tak jakby przykuć sobie kulę do nogi... Przy takiej biurokracji więcej czasu spędzałabym na wypisywaniu recept, papierków, skierowań, świadczeń itp niż na badaniu pacjentów. Więc raczej się na to nie zdecyduję. Może reumatologia, a może pójdę w bardzo przyjemne dla kobiet specjalizacje takie jak okulistyka czy dermatologia. Ale nie wiem, jeszcze nie miałam zajęć z tych dziedzin, no i też żeby się dostać na odpowiednią specjalizację trzeba dobrze zdać egzamin. A same studia.. cóż wyglądają inaczej niż w telewizji czy coś. Pierwsze dwa lata są typowo szkolne, a już szczególnie pierwszy rok. Zajęcia trwają zazwyczaj ok. 3 albo 4 godzin, najpierw jest zaliczenie, potem gadanina, potem ćwiczenia. Pierwszy rok to tak jak mówię, taka szkoła, bo oprócz anatomii czy histologii to reszta przedmiotów była przedłużeniem liceum- chemia, fizyka, biologia molekularna, genetyka, historia, socjologia. Wciskano nam też przedmioty do niczego niepotrzebne typu łacina (ok może same słówka się przydają, ale nie wiem po co mi znać zasady gramatyki), francuski (!!!!!! bo "musi być" drugi język [angielski od drugiego roku], co z tego, że nikt z nas nie ma czasu ani ochoty się uczyć francuskiego i w ogóle po co nam to i trwał tylko jeden semestr), statystyka (na kartce papieru, czego się już od dawna nie robi, nawet moja siostra na studiach ekonomicznych takie rzeczy robi w komputerze) czy informatyka. Za dużo tych przedmiotów, szczególnie, że były nieprzydatne. I złościło mnie, że np nie miałam czasu się uczyć anatomii, bo na fizę musiałam wykuć milion wzorów z zasad zachowania energii czy innych pędów, nie wiadomo po co.
Drugi rok był już trochę ciekawszy, chociaż jeśli chodzi o kwestię nauki to było znacznie ciężej. Tutaj na ćwiczeniach głównie pracowaliśmy z mikroskopami, w laboratorium albo na jakiś takich instrumentach służących do wykonania podstawowych badań, czy to krwi, czy też innych. Generalnie te dwa pierwsze lata to mega ciężka harówa i życie pełne stresu. Zaliczenia na każdych zajęciach, co jakiś czas zaliczenia "zbiorcze", sesja to piekło, miesiąc wyjęty z życia. Łatwo usłyszeć, że się nie nadaje do tego zawodu, bo się np. nie umie narysować wzoru chemicznego jakieś substancji czy coś
Od trzeciego roku zaczynają się przedmioty kliniczne. To znaczy zmienia się cały system. Bo wcześniej było tak, że np pon biochemia wtorek fizjologia środa mikrobiologia i tak co tydzień, a od trzeciego roku tylko farmakologia jest co tydzień w poniedziałki, a od wtorku do piątku są "bloki". Czyli naprzykład w jednym tygodniu mam blok z pediatrii, w drugim z patofizjologii i tak co tydzień co innego. Zajęcia trwają znacznie dłużej, ale przynajmniej już zaliczenia są tylko raz na tydzień albo w ogóle (uczysz się bardziej dla siebie). I to jest taka mieszanka, bo trochę mam dalej zajęć szkolnych, a trochę w szpitalu. Do tej pory ze szpitalnych miałam tylko pediatrię i chirurgię. Najpierw ok. 2 godziny zajęć z wykładowcą, który robi jakąś prezentacje, a potem się idzie na oddział do pacjentów. Ale średnio mi się to podoba, bo z reguły każą nam się dzielić na grupy, mówią co mamy robić i se idą. No i niby wiem co mam robić, ale w sumie to tego nie umiem. Bo co mi po tym, że sobie przyłożę stetoskop do klatki piersiowej jak ja nie wiem co mam tam słyszeć? Albo np. ciężko się zbiera wywiad w 5 osób. Wolałabym to robić sama, bo każdy ma jakąś inną wizję i potem robi się bałagan.
Generalnie to wolałabym mieć więcej praktyki, a mniej teorii. Jestem już na 3 roku, a nawet nie potrafię poprawnie zbadać pacjenta. Nie wiem czy byłabym w stanie udzielić pierwszej pomocy, chociaż miałam taki przedmiot, ale wyglądał on tak, że miałam się wykuć na pamięć kilku skryptów, a nawet nie ćwiczyliśmy takiej pierdoły jak zakładania opatrunku. Znaczy wiesz, i tak wydaje mi się, że moje studia są znacznie ciekawsze niż większość innych (z opowiadań znajomych), więc są też fajne momenty. Ale dwa pierwsze lata były bardzo ciężkie i drugi raz już bym przez to nie przeszła. Zobaczymy co będzie teraz. A co byś chciała jeszcze wiedzieć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:31:30 17-11-17    Temat postu:

Dziękuje za wyczerpującą odpowiedz na temat Twoich studiów. Jestem pod wrażeniem, medycyna to powazna sprawa. Mniej wiecej tak to sobie wyobrazałam. (a tu z jakieś 10 lat temu w polskim żalosnym serialu, studentka medycyny na I roku uczyła się kości czaszki) Na I roku przedmioty ogólne dla całego wydzialu - to chyba wszedzie tak jest. Niestety ale trzeba zaśmiecac sobie glowe matematyka czy fizyką która i tak do niczego sie nie przyda, ja na przyrodniczym jeszcze filozofie miałam. Podejrzewam, że na II r był spory przesiew. Ciekawy masz teraz system z blokami, z pewnoscią spotkasz się, ze specjalizacją która Cię zainspiruje. Lekarz rodzinny czy medycyna pracy to rzeczywiscie kiepski wybór w naszych realich. Przerost teorii nad praktyką i pojedyńcze przedmioty za bardzo rozbudowne z których niewiele wynika, to wszystko znam. Podejrzewam , ze pod ta strone już coraz wiecej czasu będziecie spędzac w szpitalu.
A jak myślisz czy dawniej (np w czasach naszego serialu) łatwiej byo się wyuczyć w tym kierunku? Mam na myśli ilośc wiedzy, ale tez inne aspekty.
Studia trwają 5 lat czy 6? Później jest jakis mega egzamin na specjalizację? Ile ona trwa? I wg skąd u Ciebie takie zainteresowania?
Mój kuzyn poszedł w kierunku stomatologii. Znalam jeszcze jednego studenta medycyny, "znalam" to zbyt duze słowo, wynajmowalam z nim mieszkanie. Sporadycznie wydziałam go z ksiązką, tylko komputer i słuchawki, a był na 2 roku - jakis ewenement.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ustronianka
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 3402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: 20:00:09 17-11-17    Temat postu:

Znaczy, żeby nie było z tą kością czaszki, faktycznie na pierwszym roku na anatomii uczymy się takich rzeczy Tak, był dość spory przesiew, ale niestety niesolidny- mam w grupie takiego kolesia, co jechał cały czas na ściągach, nic nie umie, a zdał. Mam nadzieję, że coś mnie zainteresuje, bo póki co to jest słabo. Jeszcze jest inna kwestia i tutaj nawiązanie do serialu. Akcja rozgrywa się w XIX w, a dzisiaj, w 2017 roku nadal jest to aktualnie. Chodzi mi oczywiście o szowinizm. Wiele jest jeszcze ludzi, którzy uważają, że kobiety są głupsze, mniej inteligentne i nie nadają się na dobrych lekarzy. Przykłady: w zeszłym roku był konkurs z fizjologii, z każdej grupy trzeba było wytypować dwóch uczestników. Szły osoby z najwyższą średnią. Ja i dwóch moich kolegów mieliśmy taką samą. Domyśl się wyniku. Na egzaminie na koniec przedmiotu profesor dyskutował z moimi kolegami, a mi powiedział "widzę że jesteś ładniutka, teraz muszę sprawdzić czy nie jesteś głupiutka kochanie". Na to jeszcze mogłam przymknąć oko, bo finalnie wyszłam z najwyższą oceną. Ale często tak jest, szczególnie teraz na chirurgii widać, że pracują same takie buce- dyskusje na zajęciach prowadzą tylko z chłopakami. No, także tego.

Czy było łatwiej? Nie, chyba nie. W sensie, dawniej na medycynę miały szansę tylko osoby bardzo zamożne i w dodatku "dobrze usytuowane". To znaczy pochodzące z rodzin lekarskich. Teraz jednak jest troszkę większa sprawiedliwość. A co do samej nauki to ciężko mi się wypowiedzieć. Z jednej strony teraz wiedza jest nieporównywalnie obszerniejsza niż kiedyś. Jak się nauczyło, że istnieją guzy złośliwe to było dobrze, teraz o guzach wiemy już praktycznie wszystko. Więc teraz jest więcej materiału. No i lekarz nie jest już "nietykalny" jak kiedyś, że mógł sobie próbować na pacjencie. Ale z drugiej strony my mamy praktycznie wszystkie informacje podane pod nos dzięki dostępności internetu. Mechanizacja systemu sprawiła, że coraz mniej myślimy, coraz więcej robimy automatycznie. Trudno powiedzieć.
Studia trwają 6 lat + rok stażu, następnie lekarski egzamin państwowy, co dopiero daje prawo wykonywania zawodu. Specjalizacja to w zależności od typu, mniej więcej 4-6 lat. Potem egzamin specjalizacyjny.
Skąd u mnie zainteresowania? Hmmm moja rodzina się tym zajmuje (moi rodzice nie są lekarzami, są farmaceutami, ale mam bardzo dużo lekarzy w rodzinie i wśród ich znajomych). Ale jakoś niespecjalnie mnie to interesowało wcześniej, dlatego np. poszłam do liceum na profil językowy, a nie biol-chem. Dopiero w połowie liceum jakoś tak zaczęły mnie nachodzić różne myśli.. Sama nie wiem czego szukałam. Zawsze lubiłam pracę z ludźmi, mam przebojowy charakter, łatwo nawiązuje kontakty, byłam zawsze osobą dość empatyczną i lubiłam pomagać słabszym- głupia myślałam, że to przepis na dobrego lekarza )) Życie niestety szybko "zweryfikowało" moje ideały!! I to bardzo szybko, bo jestem dopiero na trzecim roku, a już jestem wypalona. Moja samoocena chyba nigdy nie była tak niska, frustracja sięgnęła apogeum we wrześniu. Samopoczucie na tych studiach ma charakter falowy, jak już trochę poczujesz, że możesz spróbować latać, szybko znajdzie się ktoś kto ci te skrzydła podetnie Nie jestem w stanie zliczyć ile razy słyszałam, że jestem niedouczona, że dzieci w podstawówce to wiedzą, że jestem taka śmaka i owaka (w tym od samej siebie to słyszałam wiele razy). Czasami się zastanawiam jakby wyglądało moje życie, gdybym poszła np. na ekonomię czy inne studia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina27
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 826
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wielkopolska wschodnia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:01:34 17-11-17    Temat postu:

Wracajac do Dr Quinn to myśle, że przelanie na papier serialu w taki sposób jest poprostu niemozliwe. Zawsze czytało sie ksiązki na podstaiwe których powstał film/serial a teraz jest w tę druga strone. Autorka chciała przekazać postacie tak jak w serialu i o ile z Michaela jeszcze jakoś to wyszło, to cała reszta stanowi tło, ktore pojawia sie od czasu do czasu i jest bliżej nieokreślone. Opisy niektórych operacji i wydarzeń tez pozostawija wiele do zyczenia. Chwila moment i po sprawie. Ksiażka jest wciągająca i napisana b. prostym jezykiem czyta się ja o wiele przyjemniej niz niejedną lekturę szkolną, jednak nie zawiera w sobie żadnej głebi. Myślę, ze napisanie powieści w pierszej osobie dało by większe pole do popisu.
Wydano jeszcze wiele ksiazke na temat Dr. Quinn, ale po ang, może kiedyś znajdziejsz chwile i dotrzesz do nich to napisz opinię

Co do finału III sezonu to uważam, że twórcy naprawde sie postarali.. Nasi bohaterowie mogli poprostu zniknąc za drzwiami wagonu, bądz zniknąć w mroku wagonu (już bez żadnego "ale"). Krótka scena a konsekwentnie ukazała podejscie protów do tematu które ogldaliśmy w minionych sezonach,
Niecierpliwy Sully skrępowana Michaela która ostatecznie się zgadza. Te jej "3 grosze" też były wazne; inaczej mozna było by zinterpretowac, że została lekko przymuszona/ uległa męzowi bo to jej obowiązek (jak to bywa w telkach). / bo juz nie było/ odwrotu / bo tak trzeba. Tak wiec powtórze, że niewiem czy taki był zamysł twórców ale wyszło naprawde świetnie.

Oczywiscie, że scene wręczania prezentow zrobili tak a nie inaczej aby jeszcze bardziej pogłęić konflikt Michaeli z matką Myślisz, ze po uwagach Marjorie Mike naprawdę spojrzała na dom i całą resztę przez pryzmat Bostonu? Odniosłam wrażenie, że Sully przesadza.

A wiesz tak sobie wróciłam do pewnej sceny i dostrzegłam niekonsekwencje Odc "człowiek na ksiezycu" Michaela rozmawia z Sullym wieszając pranie. Pruderyjna pani doktor wiesza bielizne bez zadnej krępacji? (ps ona tam miała podejrzewam, ze paski od pończoch, a jak ogladałałam w TV to którys z domownikow krzyknął, że to majtki )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ustronianka
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 3402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: 19:32:53 18-11-17    Temat postu:

Też uważam, że te "3 grosze" Michaeli były bardzo potrzebne. Bo ona wcześniej sprawiała wrażenie, że dla niej takie sytuacje zbliżeniowe są niekomfortowe, że ich wcale nie chce (ale oczywiście nie mówię tutaj o przytulaniu czy pocałunkach). A to, że wstała, zasłoniła tą kotarę i zaczęła całować Sully'ego było znakiem, że ona też tego chce, że chce się oddać mężowi z miłości.

A co do pryzmatu Bostonu to mi się wydaje, że Sully miał rację. Do tamtej pory Michaela raczej nie zwracała na to uwagi, cieszyła się z domu i wszystko jej się podobało. Potem pojawiły się matka i siostry i ich uszczypliwe uwagi. No faktycznie, porównując willę w Bostonie to ten dom wydaje się naprawdę skromny. Ale czy to źle? Gdyby nie te komentarze to Michaela w ogóle by się nad tym nie zastanawiała.

Haha pamiętam doskonale tą scenę z wieszaniem prania i też się dziwiłam, że robi to przy nim

Dzisiaj przyjechałam do Katowic... wiesz co to oznacza? Że zobaczę dzisiaj albo jutro w końcu odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Forum Zagraniczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 15, 16, 17  Następny
Strona 8 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin