Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Blask Bursztynu-odc 8
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:47:16 05-04-09    Temat postu:

Naprawdę zrobiłaś duże postępy w pisaniu. Piszesz ślicznie, tak książkowo

Powiem, że lubię Christiana. Jest w nim coś tajemniczego...

Końcówka zaintrygowała mnie... Widzę, że muszę martwić się o Kyle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:46:08 05-04-09    Temat postu:

Supcio odcinek
Dla Christiana musiało być strasznym szokiem to, że John jego przyjaciel z dzieciństwa zabił Allana.
Końcówka mnie zaintrygowała. Czekam na dalszą część.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
green_tea
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 4736
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 8:35:45 07-04-09    Temat postu:

Z dedykacją dla mili~*~, bloody i Luisa_Fernanda

3

Deszcz, który spadł tego dnia zmył świeżą krew, pokrywającą leśną ziemię. Nie mógł jednak zrobić tego samego z dłońmi, siedzącego na trawie Christiana, pokrytymi zaschniętą, czerwoną mazią. Człowiek, do którego owa krew należała, leżał zaledwie kilka metrów od niego. Jeszcze żył, jednak były to jego ostatnie minuty na ziemi. Oddech miał słaby i nierówny, co kilka chwil z jego ust dało się słyszeć jęk bólu. Twarz konającego była tak zmasakrowana, że trudno było uwierzyć, że należy w ogóle do człowieka. Była jedną, wielką, jarzącą się raną. Ironią było to, że większość znajdujących się na niej i nie tylko na niej bo także i na reszcie jego ciała blizn, zostało zadanych przez sztylet, który niegdyś sam wykonał. Najpiękniejszy nóż jaki udało mu się zrobić. Parę lat temu wręczył go Christianowi w podzięce za uratowanie życia. Kto by wtedy pomyślał, że to właśnie od owego sztyletu przyjdzie mu umrzeć.
Wymawiając cicho słowa modlitwy, starał się nie patrzeć w dół, na swoje ciało, które wyglądało tak, jakby zaatakowało je dzikie zwierze.
-Modlitwa ci nie pomorze – Odezwał się zza jego pleców głuchy głos. – Nic ci już nie pomorze.
-Nie szukam wybaczenia, a wybawienia.
-Żadnego z nich nie dostaniesz. Jeśli coś takiego jak piekło istnieje pójdziesz wprost do niego. Choć nie potrafię sobie wyobrazić by istniało gdzieś miejsce wystarczająco złe, byś do niego pasował.
-Jeśli ja trafię do piekła- wysyczał mężczyzna- To gdzie pójdziesz ty? Człowiek, który z zimną krwią zakatował najlepszego przyjaciela?
Christian milczał chwilę, patrząc na wyłaniające się powoli zza chmur słońce.
-Nie mogę dostać się tam gdzie już jestem- odparł chicho.- Przez ciebie każda sekunda na tym świecie jest dla mnie piekłem. Powiedz mi tylko dlaczego? Dlaczego ich zabiłeś?
-Kogo? – zakpił w swym ostatnim tchnieniu- Allana, Kyle’a, a może twoją najdroższą Charlotte?
Ciałem Christiana wstrząsnął nagły dreszcz, który nie miał jednak nic wspólnego z panującym dookoła chłodem.
-Dlaczego?- powtórzył przez zaciśnięte zęby.
-A dlaczego innego? Dla władzy. Władzy, którą mógł dać mi król Godryk, a której ty nigdy nie będziesz posiadał.
-Byliśmy przyjaciółmi- stwierdził z bólem młodzieniec.
-To prawda. Byliśmy przyjaciółmi póki nie znalazłeś osoby, z którą zaprzyjaźniłeś się bardziej ode mnie. Tej dziwki, której ufałeś bardziej niż mnie, swojemu...
Jakkolwiek brzmieć miał ciąg dalszy, swych ostatnich słów nigdy nie dokończył. W powietrzu mignęło srebrne ostrze, które przecięło gardło mordercy.
Lilian stała nad dławiącym się mężczyzną przyglądając mu się z obrzydzeniem.
-Czemu to zrobiłaś?- spytał Christian, gdy wokół nich rozległa się cisza.- Mógł się jeszcze trochę pomęczyć.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, wycierając rękawem zakrwawione ostrze i chowając je do pochwy.
-Miałam dość biadolenia tej świni. Z resztą słuchając jego jęków nie tylko on się męczył. Ty również.
Chłopak ponownie odwrócił głowę by spojrzeć na niebo. Słońce było już całkiem wyraźne, z nieba zniknęły chmury. Nastał nowy dzień.
-Może powinienem.
-Musisz z tym skończyć Christianie - stwierdziła stanowczo siadając przy nim- Wbrew twoim wierzeniom ból nie dodaje ci siły. W twoim przypadku osłabia. Charlotte jest twoim słabym punktem. Im dłużej będziesz rozpaczać nad jej stratą tym trudniej będzie wygrać tę wojnę. A przecież o to właśnie chodzi. Dlatego zginęła. A raczej dlatego zginęli. Nie pozwólmy by ich śmierć poszła na marne. Błagam, Christianie. Bądź człowiekiem, którego potrzebujemy.
Pierwszy raz odkąd zakopał Charlotte pod ziemią, przed jego ozami pojawiła się twarz inna niż jego ukochanej.
Chudy rudzielec uśmiechał się do niego, wycierając pot z twarzy. W ręku trzymał miecz, który był dla niego o wiele za duży. W pewnej chwili chłopiec zamachnął się i ledwo udało mu się ustać na nogach. Mimo to nie poddawał się. Ćwiczył dalej, a z jego ust wciąż nie schodził uśmiech.
Lilian miała racje. Gdyby nie szukał odpowiedzi, gdyby nie pojechał spotkać się z królową Eleonorą, tylko został na miejscu, z ludźmi, którzy go potrzebowali, Kyle by nie zginął.
Wciąż jeszcze ćwiczył by razem z Allanem, a jego rodzice nie musieliby opłakiwać teraz straty syna.
Tylko czy był jeszcze człowiekiem, w którego oni wierzyli? Którego potrzebowali?
-Nie potrafię, Lil- powiedział w końcu- Nie potrafię tego tak zostawić. Ja...muszę ja odnaleźć. To jedyna rzecz, o której mogę myśleć. Muszę to zrobić. Dla niej i dla siebie. Tylko to da mi spokój.
-Na litość Boską! – krzyknęła blondynka, tracąc powoli panowanie nad sobą- Musimy zabić króla Godryka i odzyskać należne nam miejsce! Tylko to się liczy. Ta dziewczyna nic nie znaczy! Przykro mi z jej powodu, ale sam pomyśl kto jest ważniejszy? Ona czy nasi ludzie?
-Nasi ludzie- odparł bez namysłu.- I właśnie dlatego muszę odnaleźć dziewczynę. Nie będę w stanie im pomóc póki nie pomogę samemu sobie.
Lilian westchnęła, kręcąc głową z dezaprobatą. Znała brata na tyle by wiedzieć, że on już podjął decyzje i nic nie zmusi go do zmiany zdania.
-Dlaczego tak ci na niej zależy? Nie wiemy nawet jaka ona jest. Co jeśli nie stanie po naszej stronie? Jeśli przyłączy się do Godryka?
-Wtedy zginiemy.
-Właśnie. I naprawdę wierzysz, ze ta cała Anyia warta jest tego ryzyka?
-Charlotte uważała, ze tak.
-To nie jest odpowiedź, Christianie.
-Dla mnie jest. Charlotte chciała ją chronić. Wierzyła w nią. Ja wierzę w w Moją Miłość. Dlatego właśnie muszę ją ratować.
-Dobrze w takim razie. Wciąż uważam, ze to misja samobójcza, ale niech ci będzie. Jedźmy na ratunek księżniczce.
Chłopak uśmiechnął się i objął ją ramieniem.
-Na ratunek księżniczce.- powtórzył, patrząc na złotą tarcze słońca i zastanawiając się czy tak samo wyglądać będzie ono w Hiszpanii.


Ostatnio zmieniony przez green_tea dnia 8:38:04 07-04-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 12296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:30:48 07-04-09    Temat postu:

Piekny odcinek ale... Christian jest bardzo zaślepiony swoja miłoscią. Nie wiem czy wyjdzie mu to na dobre
No i jak to bedzie jak znajdzie ta dziewczyne
Scena umierania pięklnie opisana dziękuje za dedykacje :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mila851
Idol
Idol


Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: (^o^)/*
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:47:20 08-04-09    Temat postu:

Odcinki piękne.
Biedny Christian. Stracił ukochaną, zdradził go najlepszy przyjaciel, a teraz sam musiał wymierzyć mu karę Wydaje mi się, że Lilian zabiła Johna, nie żeby mu ulżyć, ale żeby nie dokończył zdania. Może on i Christian byli jakoś ze sobą spokrewnieni Ale to tylko moje przypuszczenia
pozdrawiam i czekam na new.


Ostatnio zmieniony przez mila851 dnia 12:48:36 08-04-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:08:32 09-04-09    Temat postu:

Powiem, że Lilian wydaje mi się ciekawą osobą.

Piękna scena... Naprawdę wspaniale opisana.

Żal mi Christiana. Strata ukochanej jest najgorszą rzeczą jaka może się przytrafić.

Zaciekawiło mnie, że chcą wciągnąć Anyię... Czuję, że rozkręca się ciekawy wątek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
green_tea
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 4736
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:06:31 13-04-09    Temat postu:

Christian ma swoje racje, ale jest zaslepiony checia zemsty, co niekoniecznie wyjdzie mu na dobre. Nie słucha rad siostry i moze zle przez to skonczyc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:19:01 14-04-09    Temat postu:

Bardzo dziękuję za dedykację
Odcinek wspaniały. Piękna scena umierania, tak ślicznie opisana. Z wrażenie aż nie wiem co napisać.
Żal mi Christina. Stracił ukochaną. To bardzo smutne. Teraz jego życie jest podporządkowane chęci zemsty. Obawiam się, że może to się źle dla niego skończyć.
Lilian wydaje mi się być intrygującą postacią. Odwodzi brata od odnalezienia księżniczki, ale on jest uparty i jej nie słucha.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
green_tea
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 4736
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:58:23 15-04-09    Temat postu:

Z dedykacją dla Patryka:*

4

Tego roku lato w Hiszpanii było wyjątkowo upalne. Nawet dla rodowitych mieszkańców tego kraju było stanowczo za gorąco. Dzieci chłopów, pracujące zwykle równie ciężko jak rodzice na polach, tym razem nie miały na to dość sił. Kąpały się więc w jeziorach i sadzawkach, przypominając sobie przynajmniej na tę krótką chwilę, że są dziećmi. Ich szczęście nie miało jednak trwać długo. Wystarczyło by temperatura spadła o kilka stopni, a znów wróciłyby do niewolniczej pracy.
Nic dziwnego, że dla przyzwyczajonych do dużo chłodniejszego klimatu Christiana i Liliany, podróż do Barcelony nie była łatwa. Wyczerpani, głodni i spragnieni jechali dzień i noc, nie zważając na zmęczenie.
Niewiele mówili. Koncentrowali się na podróży i na tym by dotrzeć do celu w jednym kawałku. Oboje jednak nie mieli pojęcia co jest ich celem. Królowa Eleonora pamiętała tylko tyle, że Beatrice pochodziła z niewielkiej wsi, w okolicach Barcelony. Jednak tam wsi nie brakowało, a oni nie wiedzieli gdzie zacząć poszukiwania. Błądzili więc po omacku i oboje zdawali sobie z tego sprawę. Nawet gdyby przeszukali wszystkie wsie, nie mieli pewności czy księżniczka znajduje się, w którejś z nich. Istniała przecież możliwość, że dawna służąca Eleonory nie wróciła do miejsca, gdzie została wychowana, że postanowiła wychować Anyie gdzieś indziej. W takim wypadku byli zgubieni. A przynajmniej Christian był.
Nie wiadomo jak skończyła by się misja naszych bohaterów gdyby nie zwykły przypadek. A może to było przeznaczenie?
-Koniec. – Lilian zsiadła z konia, klepiąc z czułością grzywę zwierzęcia- Aris nie przejedzie ani mili więcej.
-Nie możemy się zatrzymywać. Jesteśmy już niedaleko Barcelony. Jeśli dopisze nam szczęście dojedziemy tam przed świtem.
-Słyszałeś co powiedziałam? Aris. Nie. Przejedzie. Ani. Mili. Więcej.
-Będzie musiał- warknął chłopak zaciskając ze złości zęby.- Odpocznie gdy dojedziemy na miejsce. Nie wcześniej.
-A gdzie to miejsce jest według ciebie?!
-Nieważne gdzie. Nie zatrzymamy się póki go nie znajdziemy.
Lilian wyglądała tak jakby dostała policzek. Miała serdecznie dość władczego tonu Christiana i tego, że odkąd tylko opuścili Anglię wciąż jej rozkazywał. Nie była jednym z podległych mu ludzi, by mógł rozstawiać ją po kątach. Co to to nie. Była jego siostrą i należał jej się szacunek. Jak on śmiał traktować ją tak po tym wszystkim? Po tym, jak ją zostawił, jak zostawił ich wszystkich samym sobie, goniąc za duchem Charlotte? Po tym, jak zgodziła się towarzyszyć mu w tej bezsensownej wyprawie, która co, co wielce prawdopodobne, mogła zakończyć się jej śmiercią? Czy nie straciła wystarczająco dużo? Równie dużo co Christian? Czy jak on nie straciła kochających rodziców, domu, pozycji, miłości? Oczywiście, dla jej wspaniałego brata to się nie liczyło. Jego interesował bowiem wyłącznie koniec jego własnego nosa. Czy przez jego widzimisię miała teraz stracić również ulubionego konia? Na pewno nie.
-Świetnie- odparowała, siadając na trawie i krzyżując nogi- Życzę miłej podróży.
Brat popatrzył na nią ze szczerym zdumieniem.
-Co ty robisz?
-A nie widać? Daje sobie i mojemu koniu chwilę wytchnienia. –uśmiechnęła się kpiącą, przymknęła oczy i odrzuciła głowę do tyłu.
-Lilian- w głosie Christiana pobrzmiewały gniew i ostrzeżenia.
-Nie waż się mówić do mnie takim tonem, Christianie Cooler! – krzyknęła, zrywając się na równe nogi- Nie masz do tego absolutnie żadnego prawa!
-To nie zachowuj się jak dziecko!
-To nie ja zachowuję się jak dziecko, lecz ty! Za kogo się uważasz by mi rozkazywać? Chcesz jechać? Droga wolna! Ja zamierzam znaleźć tu jakiś wodopój, owoce i spędzić tu noc! Wyjechałam z Anglii, nie pożegnawszy nawet w odpowiedni sposób człowieka, który mnie wychował, który był dla mnie praktycznie jak ojciec! Nie jadłam i nie spałam od 4 dni, zachowując nieustanną czujność, mój koń pada ze zmęczenia, jadę z tobą na koniec świata w poszukiwaniu córki mojego największego wroga i to nie po to by ją zabić, a po to by ją chronić, a ty jeszcze śmiesz wydawać mi rozkazy? Ha! Za kogo do diabła się uważasz?!
Po raz pierwszy od miesięcy, może nawet lat usłyszał w jej głosie furię, bliską szaleństwu. To zamknęło mu usta. Tak bardzo zajęty był skupianiem się na swoim cierpieniu, że nie pomyślał nawet o tym co czuje Lilian. Tak dobrze maskowała swe uczucia przed światem, ze nawet on przestał zauważać jak krucha w rzeczywistości była jego siostra.
Nie powiedziawszy już niczego zsiadł z konia, przywiązał go do najbliższego drzewa i usiadł przy dziewczynie. Nie odezwał się ani słowem. Nie uściskał jej, nawet nie złapał jej za rękę. Lilian znała go jednak na tyle by wiedzieć, że jest to jego forma przeprosin. I, że są one szczere.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mila851
Idol
Idol


Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: (^o^)/*
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:44:36 16-04-09    Temat postu:

i fajnie nareszcie mu wygarnęła i dzięki temu postojowi odnajdą Anyie
już nie mogę się doczekać następnego odcinka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:19:25 02-05-09    Temat postu:

Hehe Liliana to bardzo fajna dziewczyna:) Ciekawe, która mi bardziej przypadnie do gustu - Anya czy Liliana? Jak na razie o tej pierwszej jest mało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 12296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 8:51:04 03-05-09    Temat postu:

Dopiero teraz przeczytałąm ale jednak!!
genialne!!
Wiesz co! Kocham ksiązki nhistoryczne i opowiadania tez :p moja miłośc zaczęła sie na twojej teli i rośnie!
Genialne p[ostacie stworzyąłś
No cóz nasze rodzeństwo szuka i szuka troche sie kłucą ale sie kochają więc będzie dobrze ja to wiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
green_tea
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 4736
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:23:53 12-05-09    Temat postu:

5

Świtało już kiedy się obudził. Zdezorientowany zerwał się na równe nogi, chwytając w tym samym czasie za swój miecz. Schował go dopiero kiedy zobaczył za sobą rozbawioną Lilian.
-Patrzcie no, oto ten co nie potrzebuje odpoczynku- rzuciła sarkastycznie.
Nie odpowiedział jej. Kiedy jego oczy padły na parę owoców leżących na ziemi, był już zgubiony.
-Częstuj się braciszku- powiedziała podążając za jego wzrokiem.
-Dzięki.
Czuł się zmieszany i winny. Źle traktował Lilian, jednak nic nie mógł na to poradzić. To, że była dla niego tak wyrozumiała, że sama nie spała, choć to on powinien stać w nocy na warcie, a później przygotowała jeszcze dla niego śniadanie, sprawiało, że czuł się jak ostatni drań.
-I słusznie- mruknęła dziewczyna, odczytując jego myśli. Prawie się uśmiechnął. Bezbłędnie potrafiła odczytać jego emocje, było tak jakby była w stanie zajrzeć w głąb jego głowy. Zawsze tak było. No może nie zawsze. Dopiero po tamtym dniu...Po pożarze. To on tak ich do siebie zbliżył. Więź łącząca ich była wyjątkowa, ponieważ już od najwcześniejszych lat byli zdani tylko na siebie. Musieli na sobie polegać i ufać sobie wzajemnie. Nigdy się nie rozstawali, trwali przy sobie na dobre i na złe. Dzielili nawet wspólny pokój, co gorszyło niektórych. On jednak miał to gdzieś. Prawda była taka, że, choć nigdy by się do tego nie przyznała Lilian bała się spać sama, on zaś bał się spuścić ją z oczu choć na chwilę. Bał się, że jeśli tak się stanie, więcej już jej nie zobaczy.
Przed oczami stanęła mu scena sprzed lat. Mała dziewczynka leżała nieprzytomna na swym wielkim łożu, nieświadoma otaczających jej płomieni. Mimo upływu lat wciąż nie wiedział jak udało mu się ją stamtąd wynieść. Był tylko chudym dziewięciolatkiem, drżącym o życie swoje i swoich najbliższych, a jednak w tamtej chwili, w chwili kiedy zobaczył jej nieruchome, kruche ciało wszystko inne przestało mieć znaczenie. Nie mógł pozwolić by zginęła. Sprzeciwił się więc przeznaczeniu. Tamtej nocy, 15 lat temu zginąć mieli wszyscy Callilowie. Cała dynastia prawowitych władców miała odejść na zawsze.
Spiskowcy, którzy podłożyli ogień, mieli wszystko dokładnie zaplanowane. Komnaty króla i królowej zapaliły się w tym samym momencie co pokoje ich dzieci. Mały Edward, Caroline, Thomas i Catherine nie mieli żadnych szans. Wszyscy mieli zginąć we śnie, spaleni żywcem. Proszki wsypane im do jedzenia poprzedniego wieczora, skutecznie zapobiec miały ewentualnemu przebudzeniu się dzieci.
Przeznaczeniem Lilian było podzielenie losu braci i sióstr. Tamtej nocy powinna była zginąć, a potem połączyć się w niebie ze swą rodziną. On zaś powinien biec na pomoc swojej matce, trzymającej w ramionach jego nowo narodzonego braciszka. Tak powinno było się to skończyć. Gdyby tak właśnie postąpił całe jego życie potoczyło się inaczej. Jednak widok umierającej na jego oczach dziewczynki zmienił wszystko.
Nie zważając na ogień podbiegł do jej łóżka i spróbował ją obudzić. Nic z tego. Przerażony szarpał ją za ramiona, a po jego twarzy spływały łzy. W pewnym momencie wydało mu się, że dziewczynka otworzyła oczy i wyszeptała:
-Pomóż mi.
Nie był jednak pewien czy zdarzyło się to naprawdę, czy był to tylko wynik jego wyobraźni. W każdym razie te słowa dały mu dziwną siłę. Wziął dziewczynkę na ręce, mimo, że kolana mu się uginały pod jej ciężarem. Wyniósł ją przez kuchnię. Na zewnątrz panowało straszne zamieszanie, wszyscy krzyczeli i biegali w poszukiwaniu swoich rodzin. Nikt nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi.
Każdy kolejny krok był ogromnym wysiłkiem. Czuł, że zaraz nie wytrzyma, ze upadnie i umrze tam, zadeptany przez uciekający tłum. Jednak choć sam gotów był przyjąć śmierć, nie mógł pozwolić na to by ona też zginęła. Szedł więc dalej. Szedł i szedł, aż przed jego oczami nie pojawiła się pobliska wioska, która była jego celem. Zapukał do pierwszego napotkanego domu, a kiedy otworzył mu wysoki mężczyzna o owalnej twarzy wepchnął mu ciało dziewczynki w ramiona i wykrztusił:
-Pomóż jej.
Potem nastała ciemność.
Obudził się dwa dni później.
Omal nie krzyknął ze zdumienia gdy kilka centymetrów nad swoją twarzą zobaczył parę ogromnych zielonych oczu, patrzących na niego z uwagą.
Dziewczynka o twarzy aniołka uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i przemówiła swoim melodyjnym głosem, który słyszał do tej pory jedynie przy podawaniu jej i jej rodzinie posiłku.
-Uratowałeś mnie. Dziękuję.
Chciał jej cos odpowiedzieć, jednak w gardle miał tak potwornie sucho, że z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk.
-Pani Anno! Panie Allanie! – zawołała w głąb domu- On się obudził!
Prawie natychmiast nadbiegł ów wysoki mężczyzna o owalnej twarzy, i jego żona, niska kobieta o szczerym uśmiechu.
-Jest i nasz mały bohater- powiedział uśmiechając się do Christiana- Anno przynieś mu wody i chleba. Na pewno jest strasznie głodny.
Opróżnił cały garnuszek wody jednym haustem, a kiedy gospodyni nalała mu drugi uporał się z nim równie szybko.
-Dziękuję- wychrypiał gdy skończył.
-Nie masz za co dziękować, dzielny chłopcze- odpowiedziała mu Anna.- Wykazałeś się wielką odwagą.
-Uratowałeś mnie- powtórzyła dziewczynka.
-Czy...- zwrócił się do mężczyzny stojącego nad nim- Czy ktoś jeszcze...
Odpowiedziało mu zapłakane spojrzenie dziewczynki.
Później tego dnia, gdy zostali sami, a Lilian wciąż nie odrywała od niego swych mądrych oczu, po raz pierwszy, lecz nie ostatni jej słowa wyprzedziły jego myśli.
-Żałujesz, że mnie uratowałeś?
Wiedział, ze jest jej winien prawdę, zastanowił się wiec chwilę nad tym pytaniem. Czy żałował? Czy żałował tego, ze poświęcił własną rodzinę za życie tej istoty?
-Nie.- odpowiedział cicho, wbijając wzrok w łóżko.- Nie żałuję księżniczko.
Delikatnie podniosła mu głowę i zmusiła go by spojrzał jej w oczy.
-Mam na imię Lilian.
Potem położyła się koło niego i mocno się do niego przytuliła. Tamtej nocy nie zmrużył oka. Wsłuchiwał się w rytmiczny oddech dziewczynki, zastanawiając się co teraz zrobi. Nie miał ani domu, ani rodziny, ani nawet pieniędzy. Wszystkim co miał była pięcioletnia blondynka, która od tamtej chwili zawsze już miała mu towarzyszyć. Miała stać się jego najlepszym przyjacielem, jego kompanem, jego siostrą, jego powierniczką.
W tamtym pożarze oboje stracili wszystko. Zyskali jednak coś co od tamtej pory dla obojga było najważniejsze. Zyskali siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:07:50 12-05-09    Temat postu:

Pożar to naprawdę okropna rzecz... Nie chciałabym się zamienić z tym dwojgiem miejscami.

Strata rodziny..brrr... okropne. Nawet nie chcę o tym myśleć.

Ale to bardzo romantycznie wyglądało... Stracił wszystko, ale za to ocalił tę pięcioletnią dziewczynkę.

Pewnie będzie między nimi wielki romans:D

A kiedy główna bohaterka wkroczy do akcji?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
green_tea
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 4736
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:38:41 12-05-09    Temat postu:

Anyia pojawi sie już niedługo:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin