Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Interesowna Miłość(Zepeda&Mariorie)22.06.15 Rozdział 8
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:11:54 12-06-15    Temat postu:

Zapraszam na kolejny odcinek:)

Rozdział6

Siedziała na swoim łóżku z laptopem na kolanach kiedy usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziała cicho i zdziwiła się widząc Jose Ignasia wchodzącego do jej pokoju. - co cię do mnie sprowadza braciszku
- Chciałem zapytać czy w końcu zdecydowałaś się jechać z nami w niedzielę do cioci Pauli i wujka Martina na ich rocznicę ślubu na pewno było by im bardzo miło cię zobaczyć
- Wiem Jose Ignacjo ale jednak nie pojadę mam inne plany a skoro nasza rodzina jedzie w pełnym składzie nikt nie zauważy mojej nieobecności kiedyś om to wynagrodzę- powiedziała po chwili namysłu. Wolała ten czas spędzić np. z Damianem a skoro nikogo nie będzie to też nikt nie będzie pilnował karego jej kroku i w końcu będzie mieć trochę swobody.
- Jak uważasz skoro masz jakieś plany to ciocia na pewno nie będzie robić ci wyrzutów - powiedział Jose Ignacjo i zamienił z nią jeszcze kilka zdań po czym zostawił ją samą na co dziewczyna tylko czekała. kiedy upewniła się że jest już na pewno sama i nikt jej nie podsłucha.
- Witaj Damianie - powiedziała kiedy chłopak odebrał telefon. Młody Granado najpierw wziął jej telefon za złą wróżbę po czym jednak się ucieszył. to że do niego dzwoniła o tak późnej porze mogło znaczyć tylko jedno że nie jest jej obojętny- czy nie przeszkadzam ci dzwoniąc o tak późnej porze.
- Oczywiście że nie piękna bardzo się cieszę że mogę cię usłyszeć- powiedział Damian unosząc się nieco na swoim łóżku. - czemu zawdzięczam ten miły telefon?
- Chciałam zaproponować byś wpadł do mnie w niedzielę - powiedziała bijąc się z myślami i mając jednocześnie nadzieję że się zgodzi.
- Jest ku temu jakaś szczególna okazja? - zapytał odpalając papierosa. Oczywiście że miał zamiar się zgodzić na to spotkanie musiał się godzić na każde jakie by mu nie zaproponowała i uwodzić ją aż całkowicie ją zdobędzie.
- Rodzina jedzie na rocznicę ślubu mojej cioci i zostaję sama pomyślałam że mógłbyś mi potowarzyszyć- stwierdziła uśmiechając się na samą myśl tego jaki to będzie wspaniały dzień jeśli ten przystojniak się zgodzi.
- O której mam przyjść? - zapytał
- Moi jadą z samego rana ..jedenasta odpowiadała by ci Luisa zrobi dla nas jakiś dobry obiad a ja nie lubię jeść w samotności - powiedziała Marina nabierając powietrza w usta i zaciskając usta żeby się nie roześmiać z radości że się zgodził.
- Jasne będę punktualnie o jedenastej słoneczko - obiecał
- W takim razie będę czekać - powiedziała i odłożyła słuchawkę nie chcąc dłużej zawracać mu głowy.

Damian był bardzo zadowolony z tego że jak dotąd wszystko idzie po jego myśli i z tego powodu tryskał dobrym humorem do końca tygodnia. W niedziele wstał wcześniej niż zwykle wziął zimny odżywczy prysznic później założył białe lniane spodnie i błękitną koszulę i punkt jedenasta dzwonił do drzwi rezydencji Navarro. Jakież było jego zdziwienie gdy drzwi otworzyła mu sama Marina ubrana w białą koronkową sukienkę włosy tym razem miała pozostawione rozpuszczone a makijaż jak zwykle bardzo delikatny.
- Mam coś dla ciebie Marino- powiedział wręczając jej jedną różę - biała tak niewinna jak ty.
- Nie wiem czy jestem tak niewinna jak ci się wydaje - zażartowała dziewczyna całując go w policzek po czym wpuściła do środka - napijesz się czegoś?
- Na razie dziękuję - powiedział rozglądając się po hallu był w tym domu wcześniej tylko dwa razy i nadal zachwycał się jego przepychem. - mówiłem ci już że pięknie mieszkasz?
- nie mówiłeś ale powiem że sama nie przepadam za willą jest dla mnie zbyt duża co mnie przytłacza sama wolę domek letniskowy moich rodziców w Acapulco to tam najchętniej spędzam czas wolny- przyznała
- Nie wiedziałem że macie domek w Acapulco - powiedział z zachwytem chętnie się kiedyś tam z nią wybierze na weekend ale to dopiero jak poznają się już bliżej
- Tak kiedyś cię tam zaproszę - powiedziała co mu się spodobało. Wtem rozległo się poszczekiwanie i odwrócił się w stronę z której biegł w ich stronę malutki kudłacz
- To Lala moja ulubiona sunia rasy York - powiedziała biorąc ulubienicę na ręce i przytulając ją. Damian uśmiechnął się tylko krzywo sam nie znosił yorków uważał że to żywe zabawki a nie psy. Na miano psa zasługiwały u niego tylko te pasterskie i myśliwskie silne i waleczne a co najważniejsze obdarzone inteligencją zwierzaki.
- Miło mi cię poznać Lalo- wysilił się na pogłaskanie psa ale Lala tylko zaszczekała i uciekła z podkulonym ogonem.
- Dziwne nigdy się tak nie zachowuje - zdziwiła się Marina na co Damian zaśmiał się tylko nerwowo - nie zna cię jeszcze ale oswoi się na pewno i polubi cię.
- Mam nadzieję - powiedział myśląc w duchu że jeżeli ten psiak będzie mu utrudniał życie to będzie musiał się go pozbyć po ślubie z Mariną w zamian ofiaruje jej dwa labradory które na pewno umilą jej życie dużo bardziej niż ten rozwydrzony szczekacz.
- Jak spędziłaś ten tydzień bo ja powiem ci szczerze że zdążyłem się za tobą stęsknić- powiedział Damian pochylając się nieco nad nią i muskając jej usta swoimi.
- Dobrze u nas zawsze dużo się dzieje Esperanza zaczęła terapię i ma zamiar razem z Armando starać się o adopcję - wyznała.
- Nie mogą mieć własnego dziecka? - zatem nie będzie dziedzica Navarro to była doskonała nowina ponieważ to oznaczało że nikt nie stanie mu na drodze Gabriela zapewne nie będzie mieć dzieci wcale a Jose Ignacjo jeśli wszystko pójdzie po jego myśli ożeni się z Libią w której rodzinie rodzą się praktycznie tylko dziewczynki i musiał by mieć prawdziwego pecha gdyby dziewczyna miała syna zatem tylko on i Marina dadzą rodzinie prawdziwego dziedzica.
- Niestety nie co Esperanzę popchnęło w szpony alkoholu stąd ta cała terapia teraz trzeba zrobić wszystko by przestała pić bo tylko w ów czas będzie możliwa adopcja - zwierzała się Marina a Damian uważnie słuchał i starał się wszystko dokładnie zapamiętać nie wiadomo w którym momencie i jaka informacja może okazać się przydatna. - ja proponowałam im in vitro ale nie wiadomo jak to się dalej potoczy.
- In vitro bym odradzał- powiedział Damian nabierając powietrza w ust.
- Dlaczego? - zdziwiła się dość mocno tym co powiedział- to bardzo duża szansa na to by mieć własne dziecko więc cię nie rozumiem
- Po co Esperanza ma się męczyć skoro tyle maleństw czeka by ktoś je przygarnął? - zapytał używając tych samych argumentów którymi zawsze posługiwał się Armando a ona nie mogła z tym się nie zgodzić i tylko wzruszyła ramionami.- a co u Jose Ignacja i Margaret
- Kłócą się jak dzikie kocięta Margaret podejrzewa że Jose Ignacjo kogoś ma i jeśli nawet jeszcze jej nie zdradził to na pewno ma to w planach- pożaliła się na co Damian ani nie mrugną. Istotnie zdradzi go z Libią i nawet zostawi ją dla mojej kuzynki ale ty moja droga nie powinnaś się martwić o to co nieuniknione a co ciebie bezpośrednio nie dotyczy - pomyślał i przez chwilę się zastanowił co powiedzieć.
- Nawet jeśli tak się stanie to będzie to oznaczać tylko że nie są sobie pisani lepiej że teraz niż gdyby miało do tego dojść po ich ślubie i nie zawracaj sobie tym swojej ślicznej główki - zamiast tego myśl o mnie pomyślał w duchu i się do niej uśmiechnął.
- Może masz rację Jose Ignacjo na pewno najlepiej wie co robi ale jak dotąd był z Margaret szczęśliwy- stwierdziła wzruszając ramionami.
- Nie rozmawiajmy o tym - powiedział biorąc między palce kosmyk jej włosów. Siedzieli na sofie w salonie jej rodziców i udawali że oglądają jakiś film z którego tak naprawdę nie wiele wiedzieli.
- A o czym chciałbyś porozmawiać? - zapytała dziewczyna zakładając kosmyk swych niesfornych włosów za ucho
- O nas - powiedział patrząc jej w oczy- chciałbym w końcu porozmawiać o nas rozumiem że martwisz się o całą swoją rodzinę kochasz ich i rozumiem to ale pomyśl też o mnie
- To znaczy? - zapytał nie bardzo wiedząc co konkretnie ma na myśli
- Chciałbym wiedzieć na czym stoję spotykamy się od jakiegoś czasu i podobasz mi się i może czas zacząć spotykać się tak bardziej oficjalnie- powiedział patrząc jej z żarem w oczy. Czuł że musi ruszyć z kopyta niby sprawy toczyły się cały czas do przodu od dwóch tygodni krążyli w okół siebie ale nic nie zostało otwarcie powiedziane a on chciał w końcu postawić kropkę nad i.
- W sensie że chcesz prosić mnie o chodzenie ? - zapytała z szerokim uśmiechem na ustach.
- Dokładnie Marino Navarro czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał patrząc jej w oczy przy czym wziął jej obie dłonie w swoje i uniósł do swych ust. Marina pomyślała tylko przez chwilę że to trochę szybko zostawać czyjąś dziewczyną po dwóch tygodniach znajomości ale zależało jej na nim i postanowiła się zgodzić.
- Tak Damianie zgadzam się - powiedziała cicho a on posadził ją na swoich kolanach i zaczął bardzo namiętnie całować w usta aby przypieczętować związek. Marina wplotła palce w jego włosy i delektując się jego zapachem przywarła do niego całym ciałem. całowali się dobrą chwilę nim Damian oderwał ją od siebie i posadzi obok siebie.
- Słodka jesteś kwiatuszku - powiedział na co uroczo się uśmiechnęła. Zostanie jego żoną to jedyne o czym w tej chwili marzyła, podobnie jak on pragnął by była jego żoną aczkolwiek oboje z zupełnie rożnych pobudek tego pragnęli. nie wychodzi przez całe popołudnie z domu gdyż na dworze rozpadał się deszcz a kiedy zadzwonił wieczorem telefon Marina szybko odebrała połączenie
- Mamo coś się stało..a wracacie..za ile będziecie ..za dwie godziny ..każę przygotować dla was coś ciepłego żebyście mogli posilić się po podróży - słyszał tylko to co mówiła Marina ale zdołał wywnioskować że dzwoniła Delfina aby poinformować córkę że już wracają a wiec zostały im die godziny zanim będzie musiał się zmyć. Spojrzał na zegarek była godzina dwudziesta z jednej strony wcześnie z drugiej próżno wolał aby rodzina Mariny nie zastała ich w domu samych nie wiadomo jak by to odebrali a wolał nie podpaść.
- A więc zostały nam tylko dwie godziny kochanie- powiedział obejmując ją od tyłu gdy odłożyła słuchawkę telefonu - lepiej żeby mnie tutaj nie było gdy wrócą twoi rodzicie.
- Wiesz co masz chyba rację po co mamy podpadać- powiedziała zgadzając się z nim - ale mam nadzieję że jak najszybciej oznajmimy mojej rodzinie tę wesoła nowinę że jesteśmy razem.
- Ja też mam taką nadzieję - zgodził się z nią i wziął ją na ręce po czym zaniósł do jej sypialni i położył na łóżko a później sam w ubraniu położył się obok niej. Wtuliła się w niego po chwili zasypiając wtedy wyszedł z jej pokoju i wrócił do siepie pozwalając jej spokojnie spać.
- Ach co za dziewczyna czuję że się w niej naprawdę zakochuje- powiedział z uśmiechem na ustach wracając ciemną nocą do własnej posiadłości. Ogromnej pustej posiadłości która wcale go nie cieszyła tak bardzo jak to chciał innym pokazać.
- Co ty tutaj robisz- zapytał wchodząc do mieszkania i zastając w swym łóżku Libię w samym szlafroku
- Czekam na ciebie? - powiedziała puszczając mu oczko - jak poszło.
- Bardzo dobrze ale teraz jestem zmęczony i chciałbym położyć się spać więc jeśli mogła byś być tak miła i iść do sypialni gościnnej- poprosił delikatnie i z taktem
- A nie mogę zostać z tobą ..dowiedziałeś się czegoś o Jose Ignacjo ?- zapytała bo strasznie nurtowało ją to co słychać u młodszego z braci Navarro
- Nie tym razem chce spać sam a co do młodszego Navarro to drze koty z swoją panną zdaje się o ciebie - powiedział na co wyraźnie się ożywiła trzęsąc swoimi lokami
- Zobaczysz on będzie mój puści ją kantem dla mnie - zaśmiała się melodyjnie.
- Mam nadzieję - powiedział przy tym ziewając- a teraz dobranoc.
- Dobranoc- odpowiedziała i wyszła z jego sypialni po czym sama pożyła się w gościnnej myśląc o Jose Ignacjo.


________
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:21:36 20-06-15    Temat postu:

Zapraszam na kolejny odcinek


Rozdział 7

- Armando mów spokojnie i powoli - powiedział Jose Ignacjo słysząc roztrzęsionego brata po drugiej stronie słuchawki. Siedział w biurze przeglądając raporty sprzedaży wody i robiąc bilans dochodów.
- Esperanza próbowała popełnić samobójstwo podcinając sobie żyły znalazłem ją w wannie dzisiaj rano - powiedział Armando na tyle powoli by brat mógł go zrozumieć.
- O cholera jasna - zaklął Jose Ignacjo- a było już tak dobrze nie rozumiem co się jej stało czy ona nie zdaje sobie sprawy z tego że próba samobójcza skomplikowała wam tylko plany dotyczące adopcji - powiedział Jose Ignacjo wyłączając służbowego laptopa.
- Wiem ale ona najwyraźniej nie myślała o tym. Jakże musi być zdesperowana skoro to zrobiła! Ja już nie wiem co mam robić - Armando był bardzo zdesperowany nigdy nie podejrzewał by ukochanej żony o taki czyn. Jak Esperanza mogła w ogóle coś takiego zrobić to było nie do pomyślenia.
- Już tam jadę - powiedział Jose Ignacjo wydając sekretarce dyspozycję aby odwołała wszystkie jego spotkania - mam coś zabrać dla niej z domu?
- Tylko podstawowe rzeczy takie jak piżama,szczoteczka do zębów itp - powiedział Armando - zajął bym się tym osobiście ale nie chcę jej zostawiać w tej chwili samej
- Rozumiem i dla mnie to żaden problem - powiedział kose Ignacjo odjeżdżając w pośpiechu z pod firmy. Pędził do domu na złamanie karku jednocześnie dzwoniąc do Mariny.
- Słucham?- odebrała telefon w ogrodzie w którym przebywała razem z Gabrielą i matką. Kiedy usłyszała od Jose Ignacja co zrobiła szwagierka aż pobladła co nie umknęło uwadze Delfiny.
- Co się stało? - zapytała patrząc na przerażoną córkę spodziewając się jak najgorszej odpowiedzi.
- Esperanza próbowała się zabić Armando znalazł ją w wannie z podciętymi żyłami - powiedziała Marina i pobiegła szybko pakować najpotrzebniejsze rzeczy szwagierki aby Jose Ignacjo miał je już przygotowane kiedy podjedzie.
- O mój Boże - powiedziała matka zakrywając usta dłonią - jak mogło do tego dojść biedna Esperanza
- Ty jej jeszcze żałujesz mamo - oburzyła się Gabriela przewracając oczyma - powinni zamknąć tę wariatkę w szpitalu dla umysłowo chorych nie wiadomo co może przyjść jej jeszcze do głowy
- Gabrielo - powiedziała matka kręcąc z dezaprobatą głowa - Esperanza wróci do domu nigdzie nie będzie jej tak dobrze jak tutaj pod naszą opieką...ona cerpi zrozum
- I mamy może pilnować ją 24/7 w tygodniu jakbyśmy nie mieli własnych spraw na głowie - Gabrieli bardzo nie podobał się pomysł matki. Najlepiej by zamknęli szwagierkę w psychiatryku i byłby święty spokój a teraz przyjdzie im jeszcze niańczyć biedną Esperanzę - jeśli matka myśli że ona Gabriela przyłoży do tego ręki to jest w grubym błędzie.
- Jeśli taka będzie potrzeb to właśnie tak będzie - matka powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu na co Gabriela nie odpowiedziała już nic myśląc sobie swoje.

Jose Ignacjo podjechał pod wille przy schodach której oczekiwała na niego matka z Mariną
- Wiadomo już coś o Esperanzie synku - zapytała matka która bardzo martwiła się o synową . Starała się zrozumieć jak Esperanza musi cierpieć nie mogąc mieć dziecka ale samobójstwo było dla niej zupełnym ciosem
- Nie wiem jeszcze nic mamo jadę prosto z biura i jak na razie wiem tylko tyle że doszło do próby samobójczej - stwierdził podchodząc do mamy i przytulając jej wątle ciało- Armando prosił abym przywiózł jej najpotrzebniejsze rzeczy zaraz jadę do szpitala
- Jak czegoś się dowiesz daj zaraz znać- poprosiła matka z zbolałą miną
- oczywiście zadzwonię do was mamo i poinformuję - powiedział Jose Ignacjo przytulając mocniej matkę która się rozpłakała
- Nie płacz mamo na pewno wszystko będzie dobrze- powiedział głaszcząc ją po jej pięknych długich blond włosach
- Miejmy nadzieję za jakie grzech tak cierpi ta dziewczyna - powiedziała sama do siebie.
- Jakaż jest biedna ta Esperanza żałujmy jej wszyscy- parskneła Gabriela- a tak naprawdę ma nie po kolei w głowie
- Co ty mówisz- oburzyła się Delfina a Jose Ignacjo spojrzał na siostrę z niechęcią.
- A kto każe jej pić potrafi się tylko użalać nad sobą ..szybsza popełnić samobójstwo niż wziąć się w garść jak by miała trochę oleju w głowie już dawno przeszła by zabieg in vitro lub starała się o adopcje ale nie Esperanza potrafi się nad sobą tylko użalać- powiedziała Gabriela bogato gestykulując przy tym - ja wcale jej nie żałuję nie żałuje głupich ludzi
- Zamilcz- krzyknęła na nią matka którą córka już wystarczająco wyprowadziła z równowagi- nie sącz więcej jadu ..w kogoś ty się wdała ani ojciec ani ja nie mamy razem wzięci tyle nienawiści w sobie co ty sama.
- Trudno mamo taka już po prostu jestem i tyle- powiedziała Gabriela i poszła do domu z wysoko uniesiona głową.
- Nie przejmuj się mamusiu tą żmiją - powiedziała Marina podchodząc do matki - jest bardziej nieszczęśliwa niż zdajemy sobie z tego sprawę
- Na własne życzenie jest nieszczęśliwa Marino - powiedział Jose Ignacjo żegnając się czule z matką i siostrą

- Armando jestem już - powiedział Jose Ignacjo podchodząc do brata niosąc w ręku torbę z rzeczami szwagierki - co z Esperanzą?
- Stan stabilny ale nie jest dobrze może fizycznie nie doszło do najgorszego ale jej psychika jest na skraju wyczerpania - powiedział Armando opierając się o ścianę i się rozpłakał. Jose Ignacjo po raz pierwszy widział swojego silnego na co dzień brata w takim stanie.
- Powinniście na jakiś czas wyjechać z dala od domu Esperanza szybciej dojdzie do siebie niż tutaj przy wiecznie dokuczającej jej Gabrieli - powiedział obwiniając starszą siostrę za całe zajście. Doskonale zdawał sobie sprawę że Gabiela nie przepuściła najmniejszej okazji żeby dokuczyć żonie Armando nazywając ją alkoholiczką a także niejednokrotnie naśmiewała się z jej bezpłodności.
- Niestety doskonale zdaję sobie z tego sprawę nie wiem czy nie będą chcieli na jakiś czas zostawić Esperanzy na oddziele psychiatrycznym ale jeśli nie to mam dwie możliwości jechać z nią do Franci gdzie mógłbym kierować naszą Francuską filią wytwórni albo zostać tutaj gdzie była by pod stalą opieka nas wszystkich - Armando zastanawiał się nad tym już dobrą chwilę i nie wiedział co lepsze.
- Oba rozwiązania mają plusy i minusy niestety weź ją do Acapulco zróbcie sobie wakacje nacieszcie się sobą może dzięki temu dojdzie do siebie a i może tam w bezstresowych warunkach zostanie poczęty nowy członek naszej rodziny- doradził Jose Ignacjo poruszając przy tym śmiesznie brwiami
- Może to jest jakaś myśl takie wakacje by się jej przydały – zgodził się Armando - zadzwonię później do Cristiny żeby przygotowała dom.
- Wydaje mi się że to najlepsze rozwiązanie- powiedział Jose Ignacjo poklepując brata po plecach. Oboje siedzieli na korytarzu czekając na jakieś wieści o Esperanzie.

Tym czasem po drugiej stronie miasta młody Granado oglądał tv kiedy usłyszał głośne brzęczące dzwonienie do drzwi.
A kogóż tam licho niesie - pomyślał i wstał aby otworzyć drzwi natrętowi. Kiedy dochodził do drzwi dzwonek rozbrzmiewał po raz piąty. Damian przekręcił klucz w zamku i aż jęknął na widok przybysza otworzywszy drzwi.
-Nie cieszysz się na mój widok? - usłyszał głos brata który stał oparty o futrynę drzwi.
- Nie spodziewałem się po prostu ciebie tutaj Juan- powiedział Damian otwierając szerzej drzwi - spodziewałem się że jesteś w europie środek semestru powinieneś być w szkole
- Szkoła mi się znudziła postanowiłem odwiedzić ciebie - powiedział Juan rozglądając się po mieszkaniu brata- fajne to twoje mieszkanko
- Też byś mógł kiedyś takie mieć gdybyś pilnował szkoły- stwierdził Damian wzruszając ramionami.
- Nasze siostry się nie uczą i nikt nie ma do nich pretensji że są zwykłymi pomywaczkami u bogatych pańć - parsknął Juan na co brat tylko zrobił grymas.
- Doskonale wiemy co nasz ojciec myśli o kształceniu się kobiet też byś był zwykłym poganiaczem bydła gdyby nie moje ciężkie pieniądze które wykładam na twoją edukację więc szanuj to braciszku - powiedział Damian patrząc mu prosto w oczy. Nie podobało mu się że brat opuszcza zajęcia w ciągu semestru i nie krył tego.
- Oj tam oj tam małe wagary jeszcze nikomu nie zaszkodziły nudziłem się to przyjechałem do ciebie - powiedział Damian właśnie zwrócił uwagę na dwie walizki stojące obok brata i zaklął perliście w duchu.
- Czyżby cię wylali?- milczenie brata odebrał jako odpowiedz twierdzącą i zaklął na głos. - zawsze potrafisz spierdolić sprawę spodziewam się że rodzice o niczym nie wiedzą i chcesz zostać u mnie bo do nich nie maż odwagi wracać?
- Jak dobrze ty mnie znasz braciszku- powiedział Juan ze spuszczoną głową.
- Od kołyski cię znam i wiem co z ciebie za ziółko - stwierdził Damian- idź do pokoju gościnnego i zostaw swoje bagaże potem wróć pewnie jesteś głodny?
- Jak wilk a co masz? - zapytał Juan przystając na schodach Damiana pocieszał tylko jeden fakt że Juan zdarzył skończyć 6 semestrów prawa a to zawsze coś i nie zostanie na lodzie bez pracy.
- Lasagne - powiedział brat zaglądając do mikrofalówki gdzie czekało na niego gotowe danie do odgrzania
- Ty robiłeś? - zapytał młodszy Granado patrząc na brata wymownie
- Nie Martina - powiedział Damian śmiejąc się z miny brata który doskonale wiedział że starszy brat nawet wodę na kawę potrafi przypalić
-To dobrze- powiedział Juan oddychając z ulgą - zaraz wracam.
- I co ja mam z tobą braciszku zrobić - pomyślał Damian kiedy Juan był już na górze- przecież nie odprawię cię do rodziców ojciec by cię zabił.

Kilka minut później Juan zszedł do kuchni usiadł przy stole i w błyskawicznym tempie pochłaniał lasagne.
- Zrobiłem ci herbatę - powiedział Damian stawiając przed młodszym bratem kubek z napojem.
- Dzięki - odrzekł Juan z pełnymi ustami jedzenia.- muszę powiedzieć że twoja gospodyni przepysznie gotuje
- Doskonale o tym wiem - uśmiechnął się Damian na pochwałę swojej gospodyni z której był bardzo zadowolony.
- Więc co tym razem przeskrobałeś? - zapytał Damian siadając naprzeciw niego
- Dlaczego od razu musiałem coś przeskrobać żeby przyjeżdżać do ciebie - zapeszył się Juan.
- Błagam cię nie obrażaj mojej inteligencji- powiedział Damian- więc gadaj o co chodzi?
- Elena zaszła w ciąże - stwierdził z kamienną miną.
- To twoja dziewczyna? - chciał się upewnić Damian czy dobrze zrozumiał.
- Mniej więcej ale dziecko jest moje - przyznał się Juan ze skruszoną miną.
- No cóż to pozostaje ci się tylko teraz z nią ożenić - powiedział Damian rozkładając dłonie. Nie widział innego rozwiązania za swoje czyny należy brać odpowiedzialność jeśli się jest gotowym na spłodzenie dziecka to trzeba liczyć się z konsekwencjami. - co zamierzacie zrobić?
- Oboje nie jesteśmy gotowi na to dziecko -powiedział Juan ze skruszoną miną - najlepszym rozwiązaniem była by adopcja kiedy naszym dzieckiem zajęła by się jakaś dobra przyzwoita rodzina.
- Powiadasz że chcecie oddać dziecko do adopci - powtórzył za bratem Damian w którego głowie zaświtała pewna myśl - znam pewne małżeństwo które bezskutecznie stara się o dziecko jednak z adopcją mogą mieć pewien kłopot gdybyście się dogadali to może mogli byście dojść do jakiegoś porozumienia.
- Umówisz mnie z nimi? - zapytał Juan.
- Najpierw sam porozmawiam z Armando i zorientuje się czy są zainteresowani jeśli tak będzie zaczniemy działać- stwierdził Damian który chciał by to wszystko przebiegło jak najdelikatniej.
- Zgoda daj znać jak się czegoś dowiesz- powiedział Juan.
- Oczywiście ale teraz muszę jechać na spotkanie służbowe - powiedział Damian żegnając się z bratem który nieco się zdziwił
- Myślałem że porozmawiamy tak dawno się nie widzieliśmy- marudził
- Później teraz obowiązki mnie wzywają- Damian poklepał brata po plecach włożył swoją marynarkę zabrał teczkę i wyszedł z domu.
Spotkanie było bardzo udane kontrahent wynajął sześć koni na dwa sezony co da mu niezłą sumkę po podliczeniu plus dodatkową prowizję za wygraną konia jeśli do takiej dojdzie. Jechał swoim służbowym srebrnym BMW kiedy policka poinformowała go że jego granatowe cabrio uległo wypadkowi. Widocznie Juan postanowił pożyczyć jego auto i nieco zaszaleć.
- Czy mojemu bratu coś się stało? - zapytał z ledwie wyczuwalną troską w głosie.
- Złamana noga wyliże się z tego - powiedział policjant. Damian odetchnął z ulgą jak to dobrze że tylko na tym się skończyło.
- Wiadomo już jak to się stało? - Damian chciał zdobyć nieco więcej informacji. Brat zawsze jeździł jak szalony ale nie mógł mu tego wypominać bo sam nie był leszy. Obojga rajcowała szybka jazda i pisk opon i matka zawsze powtarzała że prędzej czy później dojdzie do jakiejś katastrofy tak jak w przypadku jej najmłodszego brata Edmundo który zginą w wypadku samochodowym lata temu.
- Wpadł w poślizg niestety auto nadaje się tylko do kasacji - Damiana to nie obeszło zbytnio najważniejsze że bratu nic się nie stało,samochód zawsze można kupić nowy. Zmienił kierunek jazdy jadąc prosto do szpitala i mając przy tym nadzieję że rodzina Mariny o niczym się nie dowie.
Kiedy wszedł do sali brata w pierwszej chwili nie mógł go poznać było znacznie gorzej niż przypuszczał. Lekkie poturbowanie- to zbyt lekkie słowo na określenie tego co tutaj zastał. Opuchnięta posiniaczona twarz, prawy łuk brwiowy rozcięty podobnie jak warga. Na lewej ręce bandaż i obie nogi w gipsie.
- Pięknie się urządziłeś braciszku nie ma co- powiedział Damian z dezaprobatą kręcąc głową.
- Pan Damian Granado - usłyszał za sobą głos młodej kobiety w okularach
- Tak.
- Jestem doktor Doris Martinez- przedstawiła się - chciałabym z panem omówić sytuacje zdrowotną pańskiego brata mogę prosić do mojego gabinetu?
- Oczywiście - powiedział i poszedł za panią doktor
- Pański brat ma ogromne szczęście w prawdzie wygląda jak siedem nieszczęść ale to tylko obrażenia powierzchowne. Wewnętrznych urazów brak dzięki Bogu- opisała sytuację Juana Doris.
- A co z jego nogami - zapytał z troską Damian.
- W tej kwestii miał najmniej szczęścia każda kończyna połamana jest w kilku miejscach - powiedziała pani doktor.
- Długo u was zostanie? - chciał się dowiedzieć Damian gdyż nie był wstanie poświęcić bratu zbyt wiele czasu.
- Około tygodnia później może pan go zabrać- powiedziała - dobrze by było gdyby wynajął pan dla niego pielęgniarkę
- Taki właśnie miałem zamiar.
- Mogę podesłać którąś z pielęgniarek - Zaproponowała doktor Martinez.
- Zastanowię się nad tym - powiedział Damian mając na uwadze Margaret narzeczoną Jose Ignacja która także była świetną pielęgniarką to byłby doskonały sposób na odciągnięcie jej od narzeczonego co mogło by ułatwić sprawę Libii. Damian wrócił do sali chorego i staną u szczytu łóżka. Brat spojrzał na niego ze stropiona miną i nieśmiało cicho powiedział.
- Z pewne tym razem słowo przepraszam nie wystarczy.
- Mogło by wystarczyć gdyby było powiedziane szczerze- stwierdził Damian - ale znam cię Juan ty nigdy niczego nie żałujesz
- Tym razem jest inaczej kiedy wydarzył się ten wypadek życie stanęło mi przed oczyma i postanowiłem się poprawić - stwierdził i o dziwo zabrzmiało to szczerze.
- Teraz to nie jest ważne w każdym razie przez pewien czas będziesz wymagał fachowej opieki niemal całodobowej ja nie jestem w stanie się tobą zająć ale wynajmę dla ciebie pielęgniarkę - oznajmił Damian składając dłonie w piramidkę.
- Chcesz żebym został u ciebie? - zapytał Juan zarazem z niedowierzaniem i nadzieją
- Oczywiście a gdzie mógłbyś iść indziej? - zapytał Damian na co Juan tylko wzruszył ramionami. Prawda była taka że nie miał dokąd iść a Damianowi to doskonale pasowało. - właśnie ..w takim razie zostajesz u mnie.



...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:16:58 20-06-15    Temat postu:

Przepraszam że dopiero teraz komentuje ale wcześniej nie miałam kiedy .
Gabryjele oczywiście szlak jasny trafia na widok Damiana i Mariny .. no ale cóz chyba musi się pogodzić z tym faktem . Noo a Damian cóz ma ten swój urok i nie dziwne że Marina mu sie poddaje. Armando tooo bardzo dobry facet, bardzo dba o Esperanze , ja mam nadzieje , że wizyty u psyhologa jej pomoga i osiagnie spokój. Marina jednak nie jest taka nie winna , gdy tylko wyczuła moment , że może mieć dom tylko dla siebie skorzystała z tego i zaprosiła Damian, noo ja osobiscie myślałam że do czegoś dojdzie pomiędzy nimi . No ale jak widać juz teraz oficjalnie zostaną parą ;p Ooo matko co ta Esperanza musiała czuć , ze próbowała popełnic samobójstwo... nooo dramat. Nooo Damiana brat tu się okazuje niezłym ziółkiem.. i to nawet bardzo niezłym , ciekawe czy naprawdę cos sie zmieni .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:17:05 22-06-15    Temat postu:

Dziękuję Justynko za komentarz:) Gabi trafi szlag to prawda i w sumie się jej nie dziwię pomimo tego że jak twierdzi adoratorów ma na pęczki to nadal jest samotna i coraz to bardziej zgorzkniała a Marina z chwili na chwilę coraz to bardziej zakochuje się w Damianie i chyba nawet z wzajemnością bo ona też coraz to bardziej go intryguje co do Espe również mam nadzieję że w końcu będzie szczęśliwa i postaram się by tak było ..a teraz zapraszam na kolejny odcinek

Rozdział 8
Damian całe przedpołudnie spędził na rozmowach z lekarzami. Wcale nie uśmiechało mu się to że musi zabrać Juana do siebie pocieszał go jedynie fakt, że brat będąc w stanie w jakim się właśnie znajdował nie był w stanie rozbić już żadnego z jego pozostałych samochodów jak również uszkodzić innych jego ekskluzywnych drogich gadżetów. Jeśli Juan chciał wyzdrowieć jego jedyne wstawanie z łoża powinno ograniczyć się do załatwiania potrzeb w toalecie. Znając Juana doskonale może i był egoistą ale zdawał sobie sprawę że nie brakuje mu rozumu.

Było już dobrze po południu kiedy w końcu uporał się z tymi wszystkimi formalnościami. I gdy szedł do windy by w końcu opuścić ten cuchnący środkami sterylizującymi budynek ktoś go zaczepił. Ze zdziwioną miną obejrzał się i zobaczył Marinę którą w pierwszym odruchu miał ochotę uścisnąć i pocałować ale nie chciał narażać jego przyszłej narzeczonej na krytykę publiczną.
- Witaj Damianie – powiedziała zadowolona z jego widoku – co tutaj robisz? Przyszedłeś odwiedzić Esperanzę? Nie sądziłam że Armando powiadomił o jej stanie komukolwiek spoza rodziny.
- Esperanza jest tutaj? - zapytał marszcząc ze zdziwieniem czoło – czy to coś poważnego?
Marina spojrzała na niego i przez chwilę się zastanowiła czy w ogóle powinna mówić Damianowi o prywatnych sprawach Armanda. Co prawda byli z sobą blisko ale Armandowi mogłoby się nie spodobać że o tym mówi.
- Trafiła tutaj rano w dość poważnym stanie – powiedziała Marina przemilczając jednocześnie powód dla którego bratowa znajdowała się teraz w szpitalu.
- Tak mi przykro kochanie – powedział i przytulił dziewczynę do siebie zamykając ją w opiekuńczym uścisku. - mam nadzieję że wszystko będzie w porządku.
- Damianie nie będzie przynajmniej dopóki Espe nie będzie mieć upragnionego dziecka – powiedziała z rezygnacją Marina – ona tak bardzo pragnie macierzyństwa że wręcz wariuje z tego powodu.
- Ale przecież wspominałaś coś o adopcji czy Armando jeszcze się tym nie zajął – zapytał Damian.
- Teraz sprawy trochę bardziej się skomplikowały powiem ci chociaż wiem że nie powinnam tego robić – powiedziała nabierając powietrza w usta. Komuż jak nie własnemu narzeczonemu powinna ufać i czy był jakikolwiek powód by nie mogła się zwierzyć ukochanemu – Esperanza próbowała popełnić samobójstwo dlatego jest teraz pod stałą opieką lekarzy a jej stan psychiczny jest krytyczny
- O Boże to straszne – powedział Damian bez nawet najmniejszego cienia fałszu w głosie. Współczuł Esperanzie. Dlaczego miałaby nie mieć upragnionego dziecka kobieta która tak bardzo go pragnie a ta która je ma chce się go pozbyć. To idealna szansa by pomóc Esperanzie i jednocześnie mieć swojego bratanka lub siostrzenicę blisko siebie skoro jego niedojrzali rodzice go nie chcą. - chciałbym porozmawiać z Armandem mam dla niego pewną propozycję.
- Przekażę mu żeby do ciebie zadzwonił – powiedziała Marina – a ciebie co tutaj sprowadza.
- Mój znajomy – skłamał sprytnie nie chciał żeby Marina wiedziała że leży tutaj jej brat jeszcze zechciała by go poznać a to nie był najlepszy moment. - miał wypadek ale to nic aż tak poważnego na szczęście teraz muszę już uciekać bo mam mnóstwo czekających na mnie spraw w biurze a i nie zapomnij pozdrowić ode mnie Espranzy powiedz że życzę jej szybkiego powrotu do zdrowia.
- Dobrze zaraz przekażę jej twoje pozdrowienia aczkolwiek na pewno ucieszyła by się gdybyś odwiedził ją osobiście – powiedziała na co Damian tylko spojrzał na zegarek i uśmiechnął się – myślę że mam jeszcze na tyle czasu by zajrzeć do niej na chwilę
- To chodźmy do niej – powiedziała Marina biorąc go pod ramię i poszli w głąb korytarza.

Armando krążył po korytarzu przed pokojem żony kiedy usłyszał za sobą stukot szpilek. Odwrócił się i posłał zbolałą minę zbliżającej się w jego stronę Marinie uwieszonej ramienia Damiana.
- Armando tak mi przykro - powiedział Damian podchodząc do niego i poklepując po ramieniu przyjacielskim gestem – jak ona się czuje mogę ją odwiedzić?
- Na razie jest u niej lekarz stan fizyczny się poprawia ale jej stan psychiczny.. - chciał jeszcze coś powiedzieć ale jego głos się załamał i nie był w stanie nic powiedzieć. Usiadł na krześle pod salą i spuścił głowę załamany. Nie płakał ale chyba tylko dlatego że brakowało mu już łez..nie mógł nadal zrozumieć motywacji Esperanzy
- Chciałbym z tobą porozmawiać Armando – powedział Damian spoglądając przepraszająco na Marinę – to dość delikatna sprawa.
- Może chodźmy do kawiarni mi przyda się kawa a ty mi wszystko wyjaśnisz – powedział Armando wstając.
- W takim razie ja pójdę do Esperanzy – powiedziała Marina wchodząc do sali chorej aby mężczyźni mogli spokojnie porozmawiać.
- Damianie? - powedział Armando patrząc pytająco na bruneta
- Słyszałem że staracie się o adopcję i przypuszczam że teraz wszystko może bardzo się skomplikować dlatego ja mam dla ciebie propozycję – powedział Damian delikatnie
- Niestety to prawda – westchnął Armando – ale jaką ty możesz mieć dla mnie propozycję w związku z tym wszystkim?
- Znam pewną ciężarną dziewczynę ma jednak dopiero szesnaście lat i ani ona ani jej partner - przemilczał że jest nim jego brat - nie są gotowi na to dziecko dlatego pomyślałem że może wy byście wychowali to dziecko jako swoje
- Ale jak? - zapytał z zainteresowaniem Armando – czyje to dziecko ..chyba nie twoje?
- Oczywiście że nie Armando – powiedział Damian szybko – to moi młodzi znajomi są jeszcze młodzi i nie są gotowi by podołać takiemu obowiązkowi jak wychowywanie dziecka
- Chcą je oddać? - postanowił upewnić się Armando
- Właśnie to rozważają i doszedłem do wniosku że możesz być tym zainteresowany możemy to załatwić między sobą mam znajomego lekarza który nam na pewno w tym pomorze w końcu tu chodzi o życie i dobro dziecka – powedział Damian – chciałbym żebyście to wy stworzyli dom temu maleństwu ..pomyśl o szczęściu Esperanzy..
- Zastanowię się nad tym i spotkamy się aby omówić szczegóły kiedy podejmę już decyzję – powiedział Armando
- Doskonale przyjacielu - powedział Damian – teraz już się pożegnam za chwilę mam spotkanie biznesowe pozdrów ode mnie żonę i przekaż Marinie że do niej zadzwonię
- Przekażę – powiedział Armando dopijając swoją kawę – i myślę że zdzwonimy się już wkrótce
- Mam nadzieję Armando – powiedział Damian wychodząc. Zrobię wszystko by dziecko w którego płynie krew mojego brata wychowywał się blisko mnie. Wchodząc do windy spotkał wysoką zgrabną brunetkę o egzotycznej urodzie w czerwonej sukience i wysokich szpilkach która obrzuciła go przeciągłym spojrzeniem i poszła dalej.

- Armando – usłyszał za sobą tak dobrze znajomy sobie głos. Odwrócił się w jego stronę biegła Amalia. Tylko ona potrafiła biec nawet w 15 centymetrowych szpilkach chociaż tak na oko te miały tylko z 11 centymetrów.
- Amalia co ty tutaj robisz? - zapytał ze zdziwieniem podchodząc do dziewczyny
- Chciałam sprawdzić jak miewa się twoja ukochana żona Armando – powiedziała podbiegając do niego i całując go w policzek. To była doskonała okazja by zbliżyć się ponownie do Armando teraz kiedy był załamany stanem zdrowia Esperanzy potrzebował wsparcia i pocieszenia jak mało kiedy.
- Mamy kłopoty ale nie musisz się martwić poradzimy sobie – powiedział odsuwając się aby zachować dystans. - poza tym skąd dowiedziałaś się o Esperanize
- Gabriela zadzwoniła do mnie w środku nocy – powiedziała Amalia - powiedziała że potrzebujesz pocieszenia więc jestem
- Gabriela powinna pilnować własnych spraw ja doskonale sobie z swoimi radzę sam i NIE POTRZEBUJĘ POCIESZENIA jak ona to ujęła – podział z irytacją w głosie. Właśnie w tym momencie obecność jego byłej narzeczona działała mu na nerwy.
- Ojej Armando nie rozumiem czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie z twojej strony – powiedziała robiąc minkę zranionej małej dziewczynki – chciałam tylko być przy tobie w tej trudnej sytuacji
- Lepiej nie Amalio – odpowiedział odprowadzając ją do windy – i proszę nie nie gniewaj się ale wolałbym żebyś nie przychodziła już tutaj więcej.

Postanowił odwiedzić ją wieczorem. Tego dnia i tak musiał zwolnić mieszkanie gdyż Libia zaprosiła na kolację Jose Ignacja i wolał nie przeszkadzać w jej próbach usidlenia młodszego z braci Navarro. Jedynym problemem był Juan ale ten będąc w gościnnym pokoju nie stanowił aż tak wielkiego kłopotu będąc pod stałym dozorem ich gosposi w której chyba obudził się jakiś instynkt macierzyński względem jego brata i teraz zajmowała się Juanem wręcz z matczyną troską.
-Mam nadzieję że ten gówniarz twój braciszek nie pokrzyżuje naszych planów – powiedziała Libia wchodząc do jego sypialni kiedy kończył zapinać guziki swojej szafirowej koszuli.
- Dlaczego miałby to zrobić? - spytał Damian z przekąsem podchodząc do swojej toaletki i kropiąc się obficie ulubionymi perfumami Mariny.
- Ponieważ jest cały czas w pobliżu i nie wiadomo co mu strzeli do głowy – powiedziała kładąc rękę na jego ramieniu. Miała na sobie dopasowaną czerwoną krótką sukienkę z dość głębokim dekoltem i czarne pantofle na koturnie. Włosy upięła wysoko odsłaniając tym swój kark i długą szyję którą zdobił złoty łańcuszek wysadzany maleńkimi szmaragdami.
- Nie martw się na zapas i życzę ci udanego spotkania z Jose Ignacjo – powedział całując ją w policzek i wychodząc z pokoju. Libia jeszcze przez chwilę stała przeglądając się w lustrze jego toaletki.
- Obyś miał rację Damianie – powiedziała sama do siebie.

Damian podjechał pod dom Mariny i z pewną dozą niepewności zadzwonił do drzwi. Otworzyła mu drzwi gosposia do której uśmiechnął się przymilnie i poprosił żeby wpuściła go bez zapowiedzi. Kobieta która początkowo nie chciała się zgodzić skutecznie została przekonana kiedy posłał jej jeden ze swoich czarujących uśmiechów.
- Chciałbym zrobić panience niespodziankę – powedział wchodząc za kobietą która poprowadziła go prosto do pokoju Mariny. Marina która właśnie siedziała w swoim ulubionym fotelu przy kominku i czytała książkę popijając pyszną herbatę z sokiem z leśnych malin zdziwiła się kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Mogę wejść? - zapytał otwierając drzwi i stając na progu. Rozejrzał się po pokoju musiał powiedzieć że ten kto go urządzał wykazał się doskonałym gustem. Podszedł do niej i objął od tyłu składając delikatnie muśnięcie na jej szyi z której uprzednio odgarnął włosy.
- Nie spodziewałam się ciebie tutaj o tak późnej porze – powiedziała odwracając się w jego stronę. Zmarszczył czoło czy to oznaczało że nie chciała go tutaj teraz spodziewał się raczej że się ucieszy na jego widok.
- Jak chcesz to sobie pójdę – powedział robiąc krok do tyłu jednak ta szybko złapała go za rękę zatrzymując tym samym. Absolutnie nie chciała by wychodził pragnęła by został.
-Więc chcesz żebym został?- zapyta przesuwając opuszkami palców po jej ramieniu. Dotyk ten był bardzo delikatny lecz w niej wywołała palący dreszcz.
- Oczywiście – powiedziała.
- Nawet teraz? - zapytał odgarniając jej włosy i delikatnie całując ją w szyję. Poczuła ciarki na całym ciele nogi zrobiły się jak z waty – oczywiście że nie chciała by wychodził wolała żeby został i nie przestawał doprowadzać jej do słodkiego szaleństwa- Nigdy nie czuła takiego podniecenia takiego przeszywającego ją na wskroś żaru.
- Wspominał może Armando coś o rozmowie ze mną? - zapytał Damian składając na jej karku czułe delikatne muśnięcia.
- Tak ale nie powiem ci co sam ci musi powiedzieć – powiedziała poddając się jego pieszczotą niczym bezwolna marionetka.
- To pozostanie tylko między nami więc uchyl rąbka tajemnicy – powedział nie przestając jej całować
- Obiecujesz? - zapytała z naciskiem na co odwrócił ją w swoją stronę.
- Tak obiecuję mogę ci to nawet przysiąc – powedział muskając jej usta.
Nie mogła mu nie powiedzieć. Doprowadzał ją do takiego obłędu że bez zająknięcia wyznała by mu wszystko o co tylko by ją zapytał.
- Tak Armando jeszcze zastanawia się nad twoją propozycją ale myślę że jest jej przychylny o cokolwiek chodzi – powedziła gdyż nie do końca była wtajemniczona w sprawy jakie łączyły brata z jej chłopakiem.
- To doskonale naprawdę bardzo się cieszę – powedział ewidentnie zadowolony z takiego obrotu spraw. Spodziewał się że Armando skorzysta z takiej szansy ale nigdy nie mógł być tego pewny. Teraz jednak cieszył się jak zwykle z tego że wszystko jak zawsze poszło po jego myśli. - tak sobie pomyślałem że może usiądźmy na sofie na pewno było by nam dużo wygodniej niż tutaj na tym fotelu..
- Hmm bez wątpienia było by wygodniej – powiedziała ale jednocześnie dużo gorzej było by się jej oprzeć jego pieszczotą a nie miała najmniejszej wątpliwości że chłopak nie przestanie jej kusić.
- Gdyby chodziło tylko o buziaki to owszem ale kusisz mnie Damianie do czegoś bardzo złego – powiedziała Marina rozmarzając się.
- Nawet nie wiesz jak mi trudno jest utrzymać ręce przy sobie ale postaram się – powedział biorąc ją na ręce i niosąc na sofę na której posadził sobie ją na kolanach. Westchnęła. Oparła głowę o jego pierś i wsłuchała się w bicie jego serca.
- Ne myśl że mi jest prosto najchętniej zdarła bym teraz z ciebie tę koszulę – powiedziała sama myśl o jego doskonale umięśnionym ciałku wprawiała ją w niemałe podniecenie. - gdyby tak miała pewność że nikt teraz tutaj nie zajrzy bez wahania pozbawiła by go tej zbędnej części garderoby.
- Mogę ją zdjąć jeśli chcesz – powiedział i zaczął rozpinać powoli guziki drażniąc się z nią
- Nie bo nie będę mogą się opanować i stanie się to co nie powinno jeszcze się stać ..przynajmniej nie teraz i nie tutaj ..zrozum ja chcę to przeżyć inaczej najlepiej żebyś zabrał mnie gdzieś gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał a ta chwila stanie się najpiękniejszą w moim życiu – powiedziała wtulając się w ukochanego.
- Może Paryż kiedyś mówiłaś że chciała byś go zobaczyć – podsunął jej pomysł – tydzień w Paryżu przyda mi się urlop a w twoim towarzystwie to będzie wręcz raj na ziemi
- Było by super nie wiem tylko czy Armando się zgodzi – powiedziała zachwycona jego pomysłem.
- Myślisz że Armando pozwoli ci samej jechać ze mną na tak długo? - zapytał zabawnie poruszając brwiami – myślę że on doskonale wie co może się wydarzyć w Paryżu
- Przepraszam Armando to nie powinno się wydarzyć – powiedział Damian chcąc się usprawiedliwić. Był wściekły sam na siebie że naraził się przez własną głupotę.
- Nie przepraszaj – powedział Armando śmiejąc się – jestem przekonany że to był pomysł mojej siostrzyczki zgadza się?
Damian zaniemówił nie wierząc w słowa Armanda. Spodziewał się Navarro wkurzy się i to dość mocno na niego ale nic takiego się nie stało.
- Myślisz że nie znam Mariny ona tylko wygląda tak niepozornie – powiedział pieszczotliwie mierzwiąc ukochanej siostrze – to dobra dziewczyna ale strasznie uparta i krnąbrna. Zawsze zrobi wszystko by postawić na swoim a ja liczę że ty nad nią zapanujesz i odrobinę poskromisz zanim całkiem wejdzie ci na głowę.
- Czyli ta jej niewinność i nieśmiałość to czysta ściema – pomyślał Damian - hmm robi się coraz zabawniej z chwili na chwilę intrygujesz mnie coraz bardziej moja słodka panno Navarro.





...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:33:04 22-06-15    Temat postu:

Damian złożył propozycje Armando , zresztą tak jak sie i spodziewała ... wydaje mi się że Armando raczej będzie na tak , tylko co na to Espernaza, a tak po za tym to najpierw musi dojść do siebie , żeby móc podejmować takie decyzje. Oj Marine kusi Damian kusi .. z wielką ochotą by chciała iść z nim do łóżka , no ale jak na wrażliwą dziewczynę przystało , chciała by żeby to była wyjątkowa i romantyczna chwila
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:08:34 22-06-15    Temat postu:

Każda dziewczyna chce wyjątkowego pierwszego razu a zwłaszcza tak delikatna istotka jak nasza Marina a co do propozycji Damiana ..Esperanza bardzo pragnie dziecka ale własnego nie wiadomo czy będzie gotowa na adopcję

Ostatnio zmieniony przez tulipanowa dnia 1:12:20 28-06-15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin