Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Pogarda i miłość" - El desprecio y amor - odc.262
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 144, 145, 146 ... 155, 156, 157  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:48:27 09-12-15    Temat postu:

Znając moje dzikie pomysły Ricardo może nawet umrzeć .
Ha, zobaczysz .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:58:11 19-01-16    Temat postu:

Przepraszam , ze tak długo mnie nie było , ale świeta , sesja i te sprawy ;p

Matko co oni robią naszemu Ricardo:( Dziady jedne .!!!! On traci świadomosc przez te świństwa, żeby tylko od tego nie zwariował ;/ Sonya świetnie udaje , jakoby to wszytko ją już nie obchodziło , alee nie wszyscy jak widzę w to wierzą . Nooo ale hahah aż sie zaśmiałam gdy tak dowaliła Gregoriowi o jego przesłości ;D A to Aby sie wszyscy pogodzili to raczej nie realny i każdy z nich o tym wie ;p Andrea to mnie normalnie denerwuj coraz coraz bardziej , jeszcze tu będzie knuła z Felipei to jak knuła . Powiedziała mu o Ricardo i to jakie oni mają plany to jest obrzydliwe. !!!! Mam nadzieje , że dziecka Sony nie odbiora , ze cos im w tym przeszkodzi. Szkoda , że Sony nie usłyszała wcześniejszej cześći rozmowy a tak to Felipe jej taki bzdur naopowiadał , że no mam ochotę go walnąć .! Ta dwójka sie domyśla , że Sonya udaje , czy oni wszytko muszą wiedzieć .? Carlos sie nieźle wkurzył na Andre, nooo i teraz jeszcze sie narobiło z tym wypadkiem .;/ No i Juan nie żyje .? ooo matko tylko nie to ;/
Może hehe da się go na nowo przywrócić ? No chyba że to Carlos ale wątpie . Eduardo w dalszym ciagu to postać wzbudzajaca pozytwne emocje No i pomaga Sony Bo jak na razie dziewczyna nie może zaznać ani trochę szczęscia ;( Szkoda , ze reszta sie dowiedziała o udawanej postawie obojetności na Ricarda ;/ Carlos ma sie całkiem dobrze , Andrea niby tak sie martwi o niego , ale ja to zaczynam sie zastanawiać czy to nie jest udawan .. po niej to się teraz można wszystkiego spodziewac. Coś mi sie wydaje że Sonyę znienawidzi Andrea jeszcze bardziej ,tym bardziej że uważa że to jej wina , aż sie boję :(Noo ale Carlos widzę , ze tu podejżewa jakoby coś miało być pomiędzy Andreą a Felipe. Noo ciekawe co wyniknie z tego , ze Graciela sie wprowadziła do rezydencji .. pewnie będzie się dużo działo zreszta jak zawsze w Twoim opowiadaniu ;D Jestem przy 176 W miarę możliwości oczywiście jak zawsze będę czytac
Pozdrawiam
a swoja drogą skąd ty bierzesz pomysł na takie ciekawe i zagmatwane wątki ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:14:08 20-01-16    Temat postu:

Hej . Nic się nie stało, ja sama byłam zajęta i trochę zaniedbałam nie tylko czytanie opowiadań, ale i ich komentowanie i pisanie moich własnych historii. Swoją drogą, na forum jest już kilka odcinków mojego nowego dzieła, do przeczytania którego bardzo Cię zapraszam .

Co do Ricardo, to faktycznie trudno będzie mu zachować zdrowy rozsądek po tym, co mu robią...Być może okaże się, że nie da się już go wyleczyć, gdyby coś mu się stało...O ile oczywście Rodriguez w ogóle przeżyje tortury, bo u mnie, jak wiesz, nie ma nic pewnego .

Felipe i Viviana to bardzo sprytne bestie i niestety nie cofną się przed niczym, jak widzisz, potrafią nawet spiskować przeciwko córce Viviany, która jest również bratanicą Felipe. A co najlepsze, oni się świetnie przy tym bawią...

Nie, Juan jest martwy i już nie wróci, niestety.

Eduardo to pozytywna postać, więc o to możesz być spokojna .

A Graciela namiesza jeszcze bardziej, niż jest do tej pory .

Skąd biorę pomysły? Nie wiem, same mi sie jakoś lęgną w mojej głowie . Poza tym czasem siedzę i myślę nad powiązaniami moich bohaterów, nawet robię notatki co jakiś czas. I oczywiście dużo czytam i oglądam - nie znaczy, że ściągam od kogoś pomysły, ale to naprawde rozwija wyobraźnię .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:43:01 21-01-16    Temat postu:

Ooo matko cieszę się , że Ricardo udało się wyrwać . Tylko czy on wróci do normalności .? Czy znów będzie taki jak dawniej .? Boje się , że nie Antonia dręczą koszmary .. i to nie byle jakie, widać , że strasznie sie męczy, z tego wychodzi że to on zabił Veronice ... matko kochana noo nie ciekawie w takim razie. Ja nie wiem czy to dobry pomysł , żeby Andrea i Carlos mieli dziecko... boje się , że ona może być zła matką. Felipe się wściekł gdy się dowiedział prawdy o dziecku ... wie , że to nie jego dziecko i nie popuści tego Vivianie , aż się boje co może zrobić .;p
Hahaha a dobrze tak , ze Antonio nie chce sypiać z Gracielą , bardzo dobrze jej tak Hhaha te ich plany są żałosne i cos mi się wydaje , że nic nie wyjdzie bo skoro on nie chce z nią sypiać nawet jak jest pijany to cos tu musi być nie tak haha ;D Czytam czytam i mam nadzieje , że tak nie jest ... nie jest tak że Ricardo przez to wszystko stał się jak zwierzę ...
Jestem przy 179 odcinku Oj dzieje sie tutaj w dalszym ciagu ;p i Czuje , że będzie sie działo jeszcze bardziej ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:42:56 21-01-16    Temat postu:

Ricardo ma, delikatnie mówiąc, przechlapane w tym momencie. Powiedzmy, że to, co się do tej pory wydarzyło, to dopiero początek jego kłopotów.

Dokładnie, bardzo prawdopodobne jest, że to właśnie Antonio zabił swoją własną matkę.

Felipe...on kocha z pasją, ale i nienawidzi z taką samą pasją. A może i nawet mocniej.

I faktycznie, teraz, to dopiero będzie się działo .


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 21:43:21 21-01-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:21:17 27-04-16    Temat postu:

Przepraszam z góry za długą nieobecność

Dopiero co zaczęłam czytać a tu już od raz się tyle dzieje

Spotkanie Raula z Ojcem boskie :p Nieźle się zdziwili oboje , no ale to normalne w takiej sytuacji . Widać , że Raul teraz z matką trzyma dobrą sztamę . Raul dalej nie może odpuścić Andrei tego co mu zrobiła , czyżby szykował jakaś zemstę ? I to nawet teraz chyba ją planuje z Tatusiem . Coś czuje że jak tych dwoje sie zgada to ten ślub Andrei i Carlosa może nie wypalić . Ta akcja z tym nożem tooo masakra. No ale to zrozumiałe że Ricardo ma takie myśli o Velasguezie , tak jak napisałaś to jego oprawca ;/Wydaje mi się , że Pablo to się może nieźle ździwić , bo ja to czuje , że coś będzie między nią a Edwardem znowu
Felipe jaką skruchę okazał w stosunku do Viviany i uklęknął , przeprosił i do tego wszytkiego poprosił o rękę . Tylko ja się boje , że to może być tylko cześć intrygi Felipe ... i wcale on sie nie zmienił , tylko jeszcze bardziej coś kombinuje. Viviana nie powinna tak łatwo mu dać się podejść. Rodrigo i Sonya jak zawsze mają pod górkę .. ja to aż się boje czy kiedykolwiek oni będą szczęśliwi, a na cmentarzu już byli tak blisko siebie. Widać że Sonya tutaj złapała kontakt z Natalią , tak mi się wydaje czytając ich rozmowe Matko Andrea to jest nienormalna jak ona wgl mówiła do Carlosa... przesadziła !
Może do tego ślubu między Andreą a Carlosem wcale nie dojdzie i to nie z pojawienia się Raula ... tak się żrą ostatnio i kłócą że aż iskry się sypią . Carlos widzi , że się zmieniła i to bardzo . Czepia się o wszystko i robi problem tylko. Ło matko z tym Ricardem to się dzieje .. tym bardziej teraz jak chyba jest rozpoznany . Wgl ja czekam na to az to się wszystko ułoży do kupy w końcu Bo momentami aż trudno mi się połapać hahah ;D Jestem przy 183
Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Justyśka dnia 21:23:55 27-04-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:51:03 05-05-16    Temat postu:

Nie przejmuj się, tak czasem bywa, że nie wie się, w co ręce włożyć.

183, ha, to jesteś przy jednych z najgorętszych okresów w historii mojej opowieści...Chociaż powiem Ci, że jest jeszcze jeden, który będzie jeszcze bardziej gorący od tego, przy którym właśnie jesteś.

Faktycznie, Ricardo został rozpoznany, ale to z pewnością nie wystarcza, żeby mu pomóc, bo sama wiesz, w jakim jest stanie...W ogóle jest pytanie, czy uda mu się wrócić do normalności, bo to wcale nie jest takie pewne...

Cała sprawa z Carlosem, Monicą, Andreą i Raulem pogmatwa się jeszcze bardziej, ale nie mogę nic powiedzieć, nie robiąc Ci spoilerów. Oops, chyba nie będziesz w takim razie zadowolona, skoro mówisz, że Ci się już miesza, sorry .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:08:40 05-06-16    Temat postu:

O matko kochana too co Sonyę spotkało w nocy to jakaś masakra ... jeszcze tak to opisałaś , że sama trochę chyba strach odczuwałam ;p podziwiam ją , ze tak to zniosła ja to bym sie darła w niebo głosy ze strachu ;D Ale ona w ogóle sie nie domyśla ktoo to może być, aaa ta Rosa to jest naprawdę jakaś walnięta... i strach sie jej bać ;/ Andrea niech sie lepiej boi tego co jej Raul zgotuje .. ale jakoś wcale mi jej nie szkoda. Nawet Carlos widzi to jak bardzo ona się zmieniał , to jaka teraz jest okropna. Tylko go odstrasza swoim zachowanie .. on sie coraz bardziej od niej odsuwa. Nooo ale to , ze on z Monicą tooo mnie to mega źdwiło Tego to bym się nie spodziewała a tu proszę , czyżby romansik ;d ? Carlos potrzebuje czułości , której ni cholery nie moze zaznać od Andrei.
To życie Ricarda to jest jedna wielka masakra , taka akcja tam sie działa , że szczęka mi opadła;p Ricardo , nie zabił go chyba celowo... no nie chciał ... no ale kurde w takiej akcji jaka tam sie działa , różnie sie mogło stac no i się stało;/ Chciała bym , żebym wrócił stary Ricardo , zeby z nim wszystko było w porządku , bo to co teraz sie dzieje too jest jakis szok. Nie jest obecnie teraz sobą , więc jego czyny można usprawiedliwić
Sony na pewno pójdzie na te całe skałki ... ona nie zdaje sobie sprawy jak okropne rzeczy moga ją czekać gdy tam pójdzie. Niech by szlag tą walniętą Rosę . Viviana może lepiej niech tak nie kombinuje z tym Felipe bo się może na nim bardzo szybko przejechać .. De La Vega onn to też ma swoje przeżycia... Nie wiem po co ten Carlos chce sie tak szybko żenić z Andreą skoro między nimi jest coraz gorzej.. Nooo umiesz po prostu wstrzymać oddech Ci powiem , już byłam pewna , że Sonya tam zginie na tych skałach , a tu proszę mimo wszystko dała radę sie uratować . To bardzo silna dziewczyna naprawdę . A Rosa niech się w tyłek całuje !!! I najlepiej niech spada do psyhiatryka ;p Jestem przy odcinku 187

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:10:00 05-06-16    Temat postu:

O matko kochana too co Sonyę spotkało w nocy to jakaś masakra ... jeszcze tak to opisałaś , że sama trochę chyba strach odczuwałam ;p podziwiam ją , ze tak to zniosła ja to bym sie darła w niebo głosy ze strachu ;D Ale ona w ogóle sie nie domyśla ktoo to może być, aaa ta Rosa to jest naprawdę jakaś walnięta... i strach sie jej bać ;/ Andrea niech sie lepiej boi tego co jej Raul zgotuje .. ale jakoś wcale mi jej nie szkoda. Nawet Carlos widzi to jak bardzo ona się zmieniał , to jaka teraz jest okropna. Tylko go odstrasza swoim zachowanie .. on sie coraz bardziej od niej odsuwa. Nooo ale to , ze on z Monicą tooo mnie to mega źdwiło Tego to bym się nie spodziewała a tu proszę , czyżby romansik ;d ? Carlos potrzebuje czułości , której ni cholery nie moze zaznać od Andrei.
To życie Ricarda to jest jedna wielka masakra , taka akcja tam sie działa , że szczęka mi opadła;p Ricardo , nie zabił go chyba celowo... no nie chciał ... no ale kurde w takiej akcji jaka tam sie działa , różnie sie mogło stac no i się stało;/ Chciała bym , żebym wrócił stary Ricardo , zeby z nim wszystko było w porządku , bo to co teraz sie dzieje too jest jakis szok. Nie jest obecnie teraz sobą , więc jego czyny można usprawiedliwić
Sony na pewno pójdzie na te całe skałki ... ona nie zdaje sobie sprawy jak okropne rzeczy moga ją czekać gdy tam pójdzie. Niech by szlag tą walniętą Rosę . Viviana może lepiej niech tak nie kombinuje z tym Felipe bo się może na nim bardzo szybko przejechać .. De La Vega onn to też ma swoje przeżycia... Nie wiem po co ten Carlos chce sie tak szybko żenić z Andreą skoro między nimi jest coraz gorzej.. Nooo umiesz po prostu wstrzymać oddech Ci powiem , już byłam pewna , że Sonya tam zginie na tych skałach , a tu proszę mimo wszystko dała radę sie uratować . To bardzo silna dziewczyna naprawdę . A Rosa niech się w tyłek całuje !!! I najlepiej niech spada do psyhiatryka ;p Jestem przy odcinku 187

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:43:17 07-06-16    Temat postu:

Słusznie Rosa jest walnięta, jak to ładnie określiłaś . Albo może raczej po prostu bardzo zrozpaczona. Co nie zmienia faktu, że może być bardzo, ale to bardzo niebezpieczna, jak zresztą widziałaś.

Uwielbiam Twoje komentarze w stylu "ni cholery" i tak dalej . Aaa, bo całej sprawy ze ślubem jeszcze nie było.... To powiem tak - będą jaja i to spore .

Ricardo jasne, że nie zabił Saula celowo...W końcu nie panował nad sobą i w ogóle nie ma pojęcia, kim jest. A na odpowiedź na pytanie, czy Ricardo wróci do siebie i czy będzie taki, jak dawniej, będziesz musiała jeszcze troszkę poczekać...

Przy 187? To już wiesz, kto uratował Sonyę, prawda? .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:09:18 12-08-16    Temat postu:

Pytanie do osób będących na bieżąco - czy kontynuować pisanie "PIM"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:37:19 12-08-16    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
Pytanie do osób będących na bieżąco - czy kontynuować pisanie "PIM"?

Zdecydowanie tak!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:40:41 04-02-17    Temat postu:

Pytam na razie tylko z ciekawości - czy ktoś kupiłby "PiM", gdyby wyszło drukiem, albo jako ebook? .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:16:38 21-02-17    Temat postu:

Zapraszam serdecznie!

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:41:25 08-12-17    Temat postu:

Odcinek 262

Nie miał pojęcia, co jej powie, kiedy wreszcie ją znajdzie. Teraz, gdy o tym myślał, miał ochotę nią potrząsnąć, jak jeszcze nigdy w życiu. Ricardo Rodriguez nigdy nie używał przemocy względem kobiet. Sonia Santa Maria obudziła w nim jednak coś mrocznego. Sam nie wiedział jak miałby to nazwać, określić. Mimo tego co uczyniła, mimo krzywdy, jaką mu wyrządziła, on skrzywdzić jej nie chciał. Bo jakżeby mógł. Oddała dla niego wszystko, tyle lat walczyła o jego miłość, aż w końcu podbiła jego serce. A kiedy oddał się jej w całości, ciałem i duszą, każdym nerwem, kiedy nareszcie Bóg zlitował się nad nimi i dał im szansę by mogli być razem, dzielić wspólną przyszłość i razem wychowywać dzieci, Marco i Raquel - ona odeszła.

Nie znał tego motocykla, nie prowadził go pewnie, maszyna mogła go zawieść w każdej chwili. Nie miał jednak wyjścia, jego własny pojazd leżał rozbity w pył na drodze. Co zrobi, kiedy nagle braknie mu benzyny? Co uczyni, kiedy jednoślad odmówi posłuszeństwa?

Dobrze wiedział. Zsiądzie z bezużytecznej maszyny i rozpocznie poszukiwania na własnych nogach. A potem zakończy je sukcesem - choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką uczyni w życiu.

Wyhamował przed domem Viviany, złapał oddech, bo zaczęło mu się kręcić w głowie i...zrozumiał, że nie da rady zsiąść z jednośladu. Po prostu. Ze złamaną nogą mógł sobie co najwyżej posiedzieć na maszynie i popatrzeć na budynek, udając, że chłonie świeże powietrze. Sięgnął do kurtki i z ulgą skonstatował, że jego telefon jakimś cudem przeżył wypadek. Dopiero teraz dotarło do niego, że mógł po prostu zadzwonić do Viviany i wypytać o Sonyę, zamiast szaleńczo ryzykować życie, ale kiedy odkrył, że dziewczyna zniknęła, po prostu przestał myśleć jasno, ba, on w ogóle przestał wtedy myśleć. Wybrał numer matki narzeczonej i poczekał, aż Viviana odbierze telefon.

- Halo? Jest tam może Sonya?

- Nie - odparła mu zdziwionym głosem kobieta. – Przecież mieliśmy się do was wybrać. Po co miałaby tu jechać? I Ricardo...wszystko w porządku? Jesteś jakiś dziwny.

- Ona zniknęła. Pedro również. O ile szofer opuścił rezydencję wcześniej, bo się pokłócił z moją ciotką to Sonya...O Boże, ja już nic nie wiem...- przerwał na moment, sam nie wiedząc, czy z powodu zawrotów głowy, czy przygniatającego wrażenia, że traci jedną bliską mu osobę po drugiej.

- Czekaj, jak to zniknęła? – Ricardo usłyszał, jak była żona Santa Marii wciąga powietrze, próbując się uspokoić. - Przecież jest niewidoma. Enrique ją zawiózł, a ty nie wiesz, gdzie? Może spytaj go i...

- Zawiózł. Tutaj. Bo tak mu kazała. Ale jej tu nie ma.

- Tu, to znaczy? Gdzie ty w ogóle jesteś?

Streścił jej w dwóch zdaniach to, co się ostatnio stało i otrzymał wyraźny rozkaz zaczekania na zewnątrz. Za moment Viviana wyszła poza budynek i sama, osobiście – co dawniej było zdecydowanie nie do pomyślenia – pomogła mu wejść do środka i usadowiła na wygodnym fotelu.

- Boże, jak ty wyglądasz! – przeraziła się na widok ran i złamanej nogi. – Ja jej poszukam, a ty odpocznij. I ani słowa więcej! Nie zamierzam patrzeć, jak umierasz tylko z powodu tego, że moja córka jest szalona.

- Nic mi nie będzie – mruknął, nieco onieśmielony niespodziewaną opieką. W końcu była to Viviana Santa Maria, która dawniej tak bardzo go nienawidziła!

- To już stwierdzi Jimmy. Doktor Novak – poprawiła się, czerwieniąc lekko. – Zaraz do mnie wpadnie, to przy okazji cię zbada – przynajmniej tak, jak się da to zrobić tutaj, w domu – i zdecyduje, czy zawieźć cię do szpitala, czy też nie.

- Żadnych szpitali! – wymamrotał, po czym zwymiotował na dywan.

***

Sonya została związana jakąś śmierdzącą liną i siłowo zmuszona do usiądnięcia na równie brudnej podłodze. Mężczyzna nie zawiązał jej ust, gdyż wiedział, że nawet, jeżeli ktoś usłyszałby jej krzyki, to i tak nie przejąłby się nimi zbytnio. Tak samo nie przesłonił jej oczu, ponieważ wiedział, że dziewczyna jest niewidoma, a więc nie ucieknie.

- Rodzina będzie mnie szukać – wymamrotała, czując, jak strach coraz bardziej ściska jej gardło.

- Gdybyś miała jakąkolwiek, nie łaziłabyś sama po takim miejscu, jak to - odparł tamten i nie przerwał czynności, którą właśnie się zajmował – czymkolwiek ona by nie była. – A może ty po prostu udajesz taką niedostępną, a w gruncie rzeczy po prostu przyszłaś tutaj do mnie na zarobek, co? – zaśmiał się gardłowo.

- Nie ja...- zamilkła. Po co ma się tłumaczyć komuś, kto i tak nie zrozumie? W jednej chwili zapragnęła znaleźć się w ciepłych ramionach Ricardo, zamknąć oczy i zostać z nim na zawsze, wiedziała jednak, że to niemożliwe i to z jej własnej winy. Sama zniszczyła wszystko, co było piękne między nimi i to przez jedną, krótką chwilę zapomnienia, której potem żałowała przez cały czas. Tak naprawdę tylko ich ciała i umysły uratowały się z płonącej Isla Negra. Była również miłość, wciąż trwała, nierozerwalna, niemożliwa do zniszczenia, jednakże na wyspie umarła ich wspólna przyszłość.

Sonya spojrzała niewidzącymi oczami na swoje ręce, jakby doszukując się na nich nieistniejących plam krwi. Była morderczynią, to ona zabiła wszystko, co mogłoby ją jeszcze kiedykolwiek połączyć z Rodriguezem.

- Masz może ochotę na małe pocieszenie? – mężczyzna skończył to, co zajmowało go przez ostatnie kilka minut i przysiadł się bliżej do córki Viviany, po czym ostrożnie odsunął fragment koszulki, tak, aby móc dotknąć ustami nagiego ramienia. Dziewczyna wzdrygnęła się, ale nie mogła nic zrobić, nie mogła się poruszyć, nawet lina nie była potrzebna, tak strasznie sparaliżował ją strach i wspomnienia tego, co zrobił jej niegdyś Mario.

- Taka miękka...Słodka...- mamrotał do siebie owładnięty żądzą mieszkaniec podrzędnej dzielnicy, nie przestając całować Sonyi. Zdecydował się ostrożnie i powoli posunąć się wyżej i brudnym językiem polizał jej szyję. Jedna z jego rąk powędrowała na jej pierś, druga przysunęła się do jej pleców, ale nie po to, by je pieścić, a by przytrzymać przy nich nóż.

- Siedź spokojnie, to nic ci się nie stanie – szepnął jej prosto w ucho, pocałował jego płatek i przysunął usta do jej warg.

***

Ricardo jednakże nie mógł – i nie chciał czekać. Z ledwością wstał, gdy tylko Viviana opuściła pokój, by przynieść coś do posprzątania podłogi i – przytrzymując się najpierw fotela, a potem ścian, dotarł do wyjścia, ciągnąc za sobą złamaną nogę. Cicho otworzył drzwi i sycząc z bólu wsiadł z powrotem na maszynę czekającą przed domem.

- Dlaczego nam to robisz? – szepnął sam do siebie, nie potrafiąc już powstrzymać łez. W pewnym momencie coś w nim pękło i jedyne, na co miał ochotę, to przytulić się do ukochanej kobiety i odpocząć...spać dobrych kilka dni, a może nawet i tygodni, wiedząc, że wszystko, co złe, już się skończyło. – Nigdy nie zamierzałem cię odrzucić, ja po prostu...

Sam już nie wiedział, czy bardziej wini ją za to, co zaszło, czy raczej samego siebie za szczerość do Valerii. A może jedno i drugie po trochu. Odpalił motocykl i odjechał spod domu byłej żony Santa Maria, obrzucając przepraszającym spojrzeniem postać matki Sonyi. Kobieta wybiegła, słysząc silnik pojazdu, ale było już za późno, żeby powstrzymać syna Cataliny.

***

Szkło. Rozbite szkło walało się wszędzie. Na podłodze, w kącie pod ścianą, na którą właśnie spojrzał załzawionymi oczami, nawet na jego rękach – co odczuł dość boleśnie, kiedy próbował wstać i okazało się, że jest na to zbyt słaby – podparł się dłonią, wbijając w sobie maleńkie okruchy...czego? Kieliszków? Szklanek? Szyb okiennych? Nie był pewien, co to było, w zasadzie, to niczego nie był pewien. Głowa bolała go tak, jakby wypił z dwanaście butelek mocnego alkoholu za jednym zamachem, żołądek domagał się opróżnienia, strasząc nudnościami, a na palcach...Na palcach widniały ślady krwi. Ciekłej, lepiącej się do jego skóry i co chyba najbardziej przerażające - świeżej.

Po jakimś czasie udało mu się wreszcie wstać i rozejrzeć dookoła, ale to, co zobaczył, prawie sprowadziło go ponownie do parteru. Na podłodze, tuż obok niego, kilka kroków przy miejscu, gdzie tak niedawno spędził sporo czasu, nieprzytomny, leżało ciało.

Martwa Diana.

Z jakimś irracjonalnym szlochem – bo przecież jej nie kochał! – dopadł do bezwładnej kobiety i próbował tchnąć w nią życie, wiedząc jednak, że wszystko, co robi, jego wysiłki, są najzwyczajniej w świecie bezcelowe. Diana nie żyła i nic nie mogło już tego zmienić. A co gorsza, wyglądało na to, że to właśnie on, Gabriel Abarca, był jej zabójcą.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

Ricardo czuł się chory i tak potwornie zmęczony! Nie miał najmniejszego pojęcia, czy jego noga zrasta się prawidłowo, a prywatna klinika, w której umieściła go ciotka po wypadku, kojarzyła mu się jedynie z więzieniem. Nie dlatego, że panowały w niej złe warunki, bo to akurat byłoby kłamstwo, ale dlatego, że po prostu nie za bardzo mógł stąd wyjść. Był na to za słaby.

Przeczesał ręką włosy, marząc tylko o jednym – żeby jego ból się skończył. Miał już dosyć, chciało mu się płakać i w ogóle zastanawiał się, czy warto było zmieniać swoje życie i pakować się w to wszystko, w co los rzucił go ostatnio. Wiedział jednak, że nie miał wyboru, to się po prostu działo, a potem…potem, kiedy już poznał Sonyę, to serce nie pozwoliłoby mu odejść. Mimo, że tak wiele razy przecież już próbował.

Tyle, że tym razem, to ona odeszła. I to chyba na zawsze, skoro od tylu dni nie mogli jej znaleźć. Miał dziwne wrażenie, że dziewczyna po prostu nie chce być znaleziona, chce na zawsze odciąć się od rodziny, przyjaciół – a w szczególności od niego. Na ile była to prawda, sam nie wiedział, ale czuł, że jego przyszłość z nią nie ma najmniejszych szans na spełnienie się. Jedyne, czego w tej chwili chciał, to tylko wiedzieć, że jest bezpieczna.

Nie miał pojęcia, że w tym samym czasie jego ciotka, Valeria Guardiola, wpatruje się w pomiętą kartkę papieru, jaką równie obdarty chłopak wcisnął pod drzwi jej rezydencji i uciekł. A przynajmniej tak to się właśnie odbyło według relacji majordomusa Enrique.

- Nie masz pojęcia, kto jest autorem, prawda? – spytała dla pewności.

- Ja? – Służący podniósł brew, zszokowany samym podejrzeniem. – Oczywiście, że nie. Musiał to jednak być ktoś pochodzący z nizin społecznych, gdyż…

- Tak, wiem…- mruknęła na wpół sama do siebie na wpół do niego.

Drżącą ręką wygładziła świstek, wahając się, czy pokazać go swojemu siostrzeńcowi, czy też nie. W końcu nie odzyskał jeszcze pełni zdrowia, a coś takiego z pewnością mu nie pomoże. Jednakże powinien wiedzieć. Chociażby ze względu na to, co dawniej łączyło go z Sonyą.

Zanim jednak zdążyła się w pełni zdecydować, zorientowała się, że jej majordomus właśnie otwiera komuś drzwi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że gość nie tylko rozkłada szeroko ramiona, ale i kroczy do niej z tak szerokim uśmiechem, jakby był jej od dawna nie widzianym mężem. A może nawet i kochankiem.

Koniec odcinka 262
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 144, 145, 146 ... 155, 156, 157  Następny
Strona 145 z 157

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin