Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Pogarda i miłość" - El desprecio y amor - odc.262
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 155, 156, 157  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:11:52 02-02-09    Temat postu:

A ile Pedro ma lat, co? . Poza tym on wlasnie ucieka z wiezienia - a moze zginie? Albo...o rany, ale mam pomysl...Znowu dzieki Tobie, to juz chyba 2. Ale baaaaaardzo podly dla jednego z bohaterow, az mi glupio go wykorzystac...bo ktos na tym by ucierpial i to bardzo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:06:43 02-02-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
A ile Pedro ma lat, co? .

Nie wiem
Ale Pablo Montero, który go gra, wygląda tak na 30, moze troszkę więcej ;D

BlackFalcon napisał:
Poza tym on wlasnie ucieka z wiezienia - a moze zginie? Albo...o rany, ale mam pomysl...Znowu dzieki Tobie, to juz chyba 2. Ale baaaaaardzo podly dla jednego z bohaterow, az mi glupio go wykorzystac...bo ktos na tym by ucierpial i to bardzo.

Alejandro Villar?

Miło, że podsunęłam Ci jakiś pomysł
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:09:18 02-02-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
A ile Pedro ma lat, co? .


Lilibeth napisał:
Nie wiem
Ale Pablo Montero, który go gra, wygląda tak na 30, moze troszkę więcej ;D


A Sonya 18 .

BlackFalcon napisał:
Poza tym on wlasnie ucieka z wiezienia - a moze zginie? Albo...o rany, ale mam pomysl...Znowu dzieki Tobie, to juz chyba 2. Ale baaaaaardzo podly dla jednego z bohaterow, az mi glupio go wykorzystac...bo ktos na tym by ucierpial i to bardzo.


Lilibeth napisał:
Alejandro Villar?

Miło, że podsunęłam Ci jakiś pomysł


Nie . Nie Villar akurat. A pomysl jest dobry dla telki, nawet bardzo...ale podly dla kogos...nie wiem, czy go wykorzystam. Fakt faktem, to juz 2 dzieki Tobie .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:18:52 02-02-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:


A Sonya 18 .

Ricardo miał 45-46 i jakos jej to nie przeszkadzalo


Kiedy będzie nowy odcinek?
Bo do tego z moim pomysłem to chyba jeszcze trochę zostało
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:52:19 02-02-09    Temat postu:

Lilibeth napisał:
Ricardo miał 45-46 i jakos jej to nie przeszkadzalo


Kiedy będzie nowy odcinek?
Bo do tego z moim pomysłem to chyba jeszcze trochę zostało


Hm...Ale Pedro moze .

Nowy odcinek...Mam teraz taki jakis nastroj...akurat na emisje odcinka...Tego odcinka.

-----------------------------------------------------------------------

Odcinek 133

Rodzina Perezów od zawsze trzymała się razem, było to zgodne i szczęśliwe małżeństwo. Dlatego też i dziś razem stali przed Vivianą i Felipe Santa Maria oraz Antoniem de La Vega. Tym razem to Sandra zaczęła mówić:

- Zaufaliśmy wam, oddaliśmy Luisa pod opiekę i niedługo po tym musimy się martwić, czy chłopak w ogóle żyje. Obiecuję wam, szanowni państwo Santa Maria i tobie, de La Vega, że jak tylko nasz syn - bo jest naszym synem, nie kogoś innego! - się odnajdzie, złożymy w sądzie sprawę o to, by Antonio nie mógł się zbliżać do Luisa. Chłopak jest naszym synem i tylko dzięki naszej dobrej woli mieszkał tutaj. Może nasz dom jest skromny, ale bezpieczny, nie zdarzają się w nim morderstwa, nikt z niego nie ucieka, nic złego się nie dzieje. Zapamiętajcie sobie, że żadne z was więcej nie spotka się z Luisem - już my tego dopilnujemy.

- Sandro, posłuchaj - odezwała się Viviana. - Jesteśmy teraz wszyscy zdenerwowani, porozmawiamy spokojnie, gdy tylko dzieci się odnajdą. Zauważ, że i moja córka zniknęła i ona również jest narażona na niebezpieczeństwo.

- To tylko dowodzi tego, że oboje - i Sonya i Luis - nie powinni tu mieszkać - wtrącił się Hector. - Nie mam prawa odzywać się w sprawie Sonyi, może to tylko Gregorio Monteverde, ale uważam, że dzieci jak najszybciej powinny się stąd wyprowadzić. O ile wiem, Soya straciła dziecko i to w bardzo dziwnych okolicznościach. Sądzę, że to przez ciebie, Viviano.

- Hector, nie mieszaj mojej córki do porachunków, to są sprawy tylko między nią i mną i nie zamierzam...

- Wiesz, co ja zamierzam? - przerwała im Sandra. - Ukarzę cię za to, że nie potrafiłaś dopilnować mojego chłopca.

- Dopilnować? - odezwał się z drwiną Felipe. - On nie dał się okiełznać, cudem było z nim rozmawiać, któregoś dnia krzyczał, że nie pójdzie do Carlosa, swojego prawdziwego ojca, bo ma gdzieś to, co mówi Antonio. Luis zachowywał się conajmniej po chamsku.

- Bo już wtedy był przesiąknięty złem tego miejsca!

- A może...- nie wytrzymała Viviana -...może to wy nauczyliście go, że nie należy słuchać starszego de La Vegi? Przecież to ty sama za wszelką ceną chciałaś odseparować chłopaka od Antonio, pamiętam, jak się źle wyrażałaś o obecnym panu tego domu. A teraz śmiesz zarzucać nam, że źle się opiekowaliśmy swoimi dziećmi?

- Luis nie jest twoim dzieckiem - odparowała Sandra.

- Powinien. Wtedy przynajmniej nie miałby za przybraną matkę idiotki, która dopuściła, by Luis wymyślił kłamstwo o śmierci Antonia. W ogóle kiedy u was mieszkał, zaszczepialiście w nim dziwne zachowania - prawie bandyckie!

W sekundę później Sandra wymierzyła policzek Vivianie. Użyła całej swojej siły, dlatego na twarzy żony Carlosa pojawiła się czerwona plama. Felipe już miał skoczyć bronić ukochanej, sama Viviana też chciała oddać cios, ale nie zdążyła. Odezwała się komórka Felipe. Mężczyzna podniósł rękę, by wszyscy umilkli - jego prośba została spełniona, bo spodziewano się wiadomości od policji. Istotnie, dzwonił komisarz.

Brat Carlosa chwilę posłuchał, zadał kilka pytań, a potem skończył rozmowę i obrócił się z uśmiechem do zebranych.

- Możecie przerwać wojnę - powiedział. - Pościg się zacieśnił, niedługo złapią naszego ptaszka i dowiemy się, gdzie ukrył dzieci.

- Ktoś go widział? - spytała z nadzieją Viviana.

- Lepiej. Jeden z mundurowych zauważył podejrzanego Rodrigueza co prawda z daleka, ale jest pewien, że to był on. Zdarzyło się to podczas próby kradzieży produktów z zamkniętego sklepu spożywczego. Pewnie bandyta był głodny. Ale nie to jest najważniejsze - otóż ten policjant zauważył, że ktoś włamuje się do środka, więc zaczął biec - odległość była dość duża. Krzyknął również "Stój, bo strzelam!", ponieważ złodziej zaczął uciekać. Nic to nie dało, przestępca zerwał się tylko nie dokonując kradzieży - bo nie zdążył - do ucieczki. Dzielny mundurowy pobiegł za nim i powtórzył ostrzeżenie. Ponieważ nie przyniosło skutku, wystrzelił. Pierwszy strzał nie trafił, za to drugi owszem. Uciekający zachwiał się, z pewnością ranny, niestety policjant nie jest pewien, gdzie dokładnie trafił. Jednak bandycie udało się zbiec.

- I to nazywasz dobrą wiadomością? - zdziwił się Hector.

- Tak. Bo o ile na razie złodziej uciekł, to stróż prawa podczas pościgu zauważył zwiększające się plamy krwi. Oczywistym jest, że postrzelony jest ciężko ranny.

- W takim razie dlaczego zdołał uciec?

- W pewnej chwili policjant przestał widzieć krew, plamy nagle zniknęły, być może jakimś cudem bandyta zdołał na moment czymś zatamować krwotok. Ale takiej rany nie wyleczy się szmatami i igłą ze śmietnika. Panie i panowie, za kilka godzin powinniśmy zakończyć tą ponurą sprawę. Znajdziemy go - żywego lub martwego.

- Mam tylko jedno pytanie - wtrącił się już spokojniejszy Antonio. - Mundurowy nie widział z bliska uciekającego. A jeśli to nie był Ricardo Rodriguez?

- Był. Bo policjant znalazł coś jeszcze. Obok jednej plamy leżała kartka. Rysunek wykonany ołówkiem. Przedstawiał jakąś starszą kobietę. Zidentyfikowano ten obraz jako przedstawiający Catalinę Rodriguez, matkę poszukiwanego. Lekarze ze szpitala, w którym swego czasu leżał morderca, są zgodni - rysunek został wykonany jego ręką.

Ta wiadomość uspokoiła wszystkich do tego stopnia, że za moment zgodnie pili kawę w salonie, rozmawiając o tym, czy Luis powinien nadal mieszkać w rezydencji de La Vega - ale tym razem była to juz rozmowa spokojna i całkowicie pozbawiona wrogości.

- Może niech on sam wybierze, gdzie woli przebywać? - zaproponował Hector.

- To dobry pomysł - zgodziła się Viviana. - Albo niech część dni spędza u was, a część u nas.

- Jak tylko wróci, porozmawiamy z nim o tym.

W międzyczasie Natalia Rojo, nieświadoma tego, co się dzieje i że tym poszukiwanym przez wszystkich przestępcą - bo i ona śledziła wiadomości - jest jej własny brat, udała się na zakupy. Ojciec, Diego, również z napięciem czytał wszelakie dzienniki i oglądał informacje, czekając tylko na wiadomość o śmierci znienawidzonego syna. Z całej duszy kibicował policji, z całego serca pragnął, by mundurowi wykonali swoją robotą i zabili Ricardo - mieli do tego prawo, gdyby stawiał opór. Dlatego też z tak radosnym sercem słuchał policjanta po drugiej stronie słuchawki, gdy odebrał telefon:

- Pan Rodriguez, jak mniemam?

- Tak, a o co chodzi?

- Jest pan proszony o przyjście na komisariat. Musi pan zidentyfikować podejrzanego o zabicie Veronici de La Vega.

- Mam tylko nadzieję, że on nie będzie mnie widział - skrzywił się Diego, jeszcze nie znając szczegółów.

- Panie Rodriguez...Tu nie chodzi o rozpoznanie przez weneckie lustro. Kilkadziesiąt minut wcześniej jeden z naszych ludzi postrzelił zbiega bardzo podobnego do pańskiego syna. Jakiś czas potem ponownie natrafiono na trop rannego, tym razem jednak...znaleziono go martwego. Musi pan tu przyjść i powiedzieć nam, czy zmarły jest naprawdę Ricardo Rodriguezem.

- Zaraz tam będę. - Diego odłożył szybko słuchawkę, by policjant nie zdążył wyczuć w jego głosie radości. Obyż to było ciało tego nędznika!

Zostawił kartkę córce, że zaraz wraca i maskując zadowolenie pojechał na policję.

Wkraczał powoli na posterunek, starając się ukryć to, co buzowało w jego sercu - czyżby nareszcie uwolnił się od tego czterdziestopięcioletniego przekleństwa? Nie zabił go osobiście tylko dlatego, iż uznał, że nie warto iść do więzienia za coś takiego. A dziś być może wreszcie uzyska ukojenie!

Wszedł do kostnicy i w milczeniu czekał, aż mundurowy odsłoni trupa. Kiedy policjant wykonał już swoją pracę, spojrzał na Diego i spytał:

- Panie Rodriguez, czy to jest pański syn?

Skórzana kurtka koloru niebieskiego. Dłoń ściskająca coś, co okazało się zwitkiem papierów, kartkami z rysunkami różnych osób, miejsc. Piwne oczy, krótkie czarne włosy, zburzone zapewne ucieczką - ciało zostało położone w takim stanie, w jakim je znaleziono.

- Gdzie otrzymał postrzał? - zapytał Diego zamiast odpowiedzi na pytanie.

- W plecy, ale strzał był na tyle skuteczny, że przebił płuco i ranny po prostu się wykrwawił, przy okazji plując krwią. Panie Rodriguez, nie powiedział pan jeszcze, czy potwierdza tożsamość zmarłego?

Nabrał tchu. A potem odpowiedział.

Juan nie miał najmniejszego pojęcia o przeżyciach don Conrado, był tak zadowolony z faktu, iż nie stracił pracy, że aż w pewnej chwili zaczął sobie podśpiewywać. Była to stara piosenka, pamiętał, jak śpiewała mu ją matka, by zasnął. Zaczynało mu się coraz bardziej podobać w tym domu i gdyby nie to, jak traktował go majordomus, Juan byłby po prostu szczęśliwy. Oczywiście nie zależało mu na sympatii "zimnego pingwina", jak ochrzcił go brat Andrei, ale stanowczo wolałby, by stosunki układały się chociażby poprawnie. Po co stwarzać sobie kłopoty?

W międzyczasie Eduardo Abreu zadecydował, iż umili sobie oczekiwanie na przejażdżkę rozmową. Intrygowała go postać nowego szofera, wyczuwał, że chłopak się nadaje, ale chciał też zasięgnąć opinii u kogoś bardzo ważnego w jego życiu. Dlatego też wstał z fotela i udał się do tego samego pomieszczenia, w którym znajdował się szef służby.

- Widzę, że i ciebie interesuje postać Juana Orta? - spytał właściciel budynku już od wejścia.

Conrado, jak można się było spodziewać, w żaden sposób nie okazał, czy wejście jego pana zaskoczyło go, czy też słyszał kroki wcześniej. Obrócił się przodem do Eduardo, spuszczając z oka obiekt obserwacji.

- To nowy człowiek w tym domu, panie Abreu. Oczywistym jest, że zamierzam dokładnie zbadać jego osobę i dowiedzieć się, jak wykonuje swoje obowiązki.

- Jak na razie niczym mi się nie naraził, wręcz przeciwnie - przyznał się do czegoś, co zrobił.

- Upomniałem go, by zachował swoje komentarze dla siebie, zasugerowałem też, by natychmiast się zwolnił, ale rozumiem, że uzyskał pańskie wybaczenie.

- Nie chciałbym stracić dobrego pracownika - a na takiego zapowiada się Juan - z powodu jednego, nieistotnego zachowania. Ach, pytał też o twoje imię. Odpowiedziałem, że może nazywać cię "don Conrado".

- Z całym szacunkiem, ale wolałbym, aby to określenie stosował tylko pan, panie Abreu.

- Przekaż więc Juanowi swoje zalecenia - uśmiechnął się Eduardo, ale jakoś tak delikatnie, że zmiana wyrazu twarzy była prawie niezauważalna. Udaję się na małą przejażdżkę, przy okazji sprawdzę, jak prowadzi nasz nowy szofer. Zajmiesz się wszystkim podczas mojej nieobecności?

- Jak zawsze, panie Abreu.

- Doskonale. Wiem, że na tobie mogę zawsze polegać, don Conrado. Tak naprawdę to ty zachowujesz się jak właściciel, masz nad wszystkim pieczę, ja tu tylko jem i sypiam.

- Pozwolę sobie zaprotestować, panie Abreu. Jedynym właścicielem jest tutaj pan.

- Jak zwykle uprzejmy, Conrado, jak zwykle. Aha, mam prośbę - traktuj trochę cieplej Juana Orta, widać, że chłopak jest nieco przestraszony i...jakby to powiedzieć...przygnieciony atmosferą panującą w tym domu. Wiem, że tego nie okazuje, ale nie rozumie wszystkiego, co tu się dzieje i śmiem twierdzić, że im dalej, tym więcej rzeczy będzie go dziwić.

- Panie Abreu...On nie musi wiedzieć wszystkiego.

- Oczywiście, don Conrado. Ale pewnych rzeczy nie da się ukryć. Najczęściej te najbardziej skrywane tajemnice najszybciej wychodzą na światło dzienne.

Abreu wyszedł, nie zauważając czegoś bardzo rzadko spotykanego u don Conrado - zmiany wyrazu twarzy.

- Obyś się mylił, obyś nie miał racji, bo jeśli pewne tajemnice wyjdą na wierzch, to nie zaznamy spokoju ani pan, ani ja, panie Eduardo Abreu...

Koniec odcinka 133
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenni R.
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:59:51 02-02-09    Temat postu:

Ochotą jestem wręcz przepełniona, tylko przeraża mnie ilość odcinków... Ale obiecuję, że kiedyś się za Twoją telę zabiorę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:04:41 02-02-09    Temat postu:

Dlaczego Viviana nie zdążyła oddać? Nie lubię już Sandry, w ogóle od początku Perezowie wydawali mi się w tej teli niepotrzebni

Ricardo nie żyje?

Relacja Eduardo & don Conrado przypomina mi nieznacznie dwóch bohaterów z innej teli.. Nawet w obu sytuacjach postacie skrywają tajemnicę ;D
Czyli jednak Conrado nie jest prawdziwym imieniem majorka! Skoro tylko pracodawca tak się do niego zwraca.. hm, a ciekawe jak mowil do niego Ricardo? "Francisco"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:10:23 02-02-09    Temat postu:

Lilibeth napisał:
Dlaczego Viviana nie zdążyła oddać? Nie lubię już Sandry, w ogóle od początku Perezowie wydawali mi się w tej teli niepotrzebni


Mam ich wykosić? . Nie zdążyła, bo ją komórka zatrzymała, a czekała na wiadomość o dziecku.

Lilibeth napisał:
Ricardo nie żyje?


Spytaj Diego. A Ty jak sądzisz, czy tym trupem był RR?

Lilibeth napisał:
Relacja Eduardo & don Conrado przypomina mi nieznacznie dwóch bohaterów z innej teli.. Nawet w obu sytuacjach postacie skrywają tajemnicę ;D


Kogo?

Lilibeth napisał:
Czyli jednak Conrado nie jest prawdziwym imieniem majorka! Skoro tylko pracodawca tak się do niego zwraca.. hm, a ciekawe jak mowil do niego Ricardo? "Francisco"?


Ech, to moje pisanie...Conrado chodziło o to, że tylko Abreu może się zwracać do niego "don". Ale, ale...Co do pytania...może .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:29:38 02-02-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:


Mam ich wykosić? .


Na pewno nie ze względu na jakąś caprichosa czytelniczkę
BlackFalcon napisał:
A Ty jak sądzisz, czy tym trupem był RR?

No ja właśnie nie wiem.. niby wszystko wskazuje na to, że tak, ale.. co, gdyby Diego odpowiedział "nie"? Albo, co gorsza, gdyby potwierdził, a to była nieprawda?

BlackFalcon napisał:


Kogo?

Sługę od żeberek i jego pana ;D

BlackFalcon napisał:


Ech, to moje pisanie...Conrado chodziło o to, że tylko Abreu może się zwracać do niego "don". Ale, ale...Co do pytania...może .

Nie Twoje pisanie, tylko moje rozumienie
Ale ja chcę jeszcze Juana Będzie opisana jego rozmowa z Eduardem podczas przejazdzki?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:39:02 02-02-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
Mam ich wykosić? .


Lilibeth napisał:
Na pewno nie ze względu na jakąś caprichosa czytelniczkę


Ostatnio uwielbiam słowo "caprichosa", tak mi się jakoś przemiło kojarzy ). Hm...Ta Czytelniczka dała mi dwa pomysły, z których jeden właśnie real...ej, Black, cicho .

BlackFalcon napisał:
A Ty jak sądzisz, czy tym trupem był RR?


Lilibeth napisał:
No ja właśnie nie wiem.. niby wszystko wskazuje na to, że tak, ale.. co, gdyby Diego odpowiedział "nie"? Albo, co gorsza, gdyby potwierdził, a to była nieprawda?


Bo wygląd i te rysunki w ręce, prawda? Diego marzy o śmierci syna i nie potwierdzi jego zgonu, gdyby był nieprawdziwy, bo zależy mu na złapaniu - i ewentualnym uśmierceniu RR. Więc powie prawdę. Jakakolwiek ona nie jest.

BlackFalcon napisał:
Kogo?


Lilibeth napisał:
Sługę od żeberek i jego pana ;D


A, tą dwójeczkę . Właśnie idę zrobić sobie obiad, może nakarmić "sługę od żeberek" przy okazji? . Tak żartem mówiąc, to czemu wszyscy widzą MP jako lokaja? Bo zobacz - w telci ("ADCLG"), Ty (oczywiście nie mam do Ciebie pretensji, śmieję się tylko z tego , Adelcia w swojej telci "Bez strachu"...

BlackFalcon napisał:
Ech, to moje pisanie...Conrado chodziło o to, że tylko Abreu może się zwracać do niego "don". Ale, ale...Co do pytania...może .


Lilibeth napisał:
Nie Twoje pisanie, tylko moje rozumienie

Ale ja chcę jeszcze Juana Będzie opisana jego rozmowa z Eduardem podczas przejazdzki?


Moje pisanie! . Podczas przejażdżki...kogoś spotkają.


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 19:39:53 02-02-09, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:20:09 02-02-09    Temat postu:

Mi się jednak wydaje, że skoro "Nabrał tchu i odpowiedział", to jest jakaś nadzieja.. dla fanek Ricarda oczywiście, bo ja tymczasowo się do nich nie zaliczam

Bo Miguel swietnie się na lokaja nadaje! Ale np. w "Rubi" lokajem nie był, tylko chyba projektantem?

Realizujesz wlasnie jeden z moich pomyslow? Jak milo

Czy Juan i Eduardo spotkają Sonyę z Luisem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:04:01 02-02-09    Temat postu:

Lilibeth napisał:
Mi się jednak wydaje, że skoro "Nabrał tchu i odpowiedział", to jest jakaś nadzieja.. dla fanek Ricarda oczywiście, bo ja tymczasowo się do nich nie zaliczam


Ewentualnie nabrał tchu i powiedział: "Tak, to ciało mojego syna".

Lilibeth napisał:
Bo Miguel swietnie się na lokaja nadaje! Ale np. w "Rubi" lokajem nie był, tylko chyba projektantem?


Owszem, projektantem, ale tylko raz .

Lilibeth napisał:
Realizujesz wlasnie jeden z moich pomyslow? Jak milo


A i owszem . Ale dobrze, że nie wiesz, który, bobyś odgadła pewną rzecz, która na razie jest tajemnicą ;D.

Lilibeth napisał:
Czy Juan i Eduardo spotkają Sonyę z Luisem?


Może tak...a może nie ;P.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:49:06 02-02-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:


Owszem, projektantem, ale tylko raz .

Był jeszcze pielęgniarzem w Białym Welonie i chyba lekarzem w Dziedziczce?

BlackFalcon napisał:


A i owszem . Ale dobrze, że nie wiesz, który, bobyś odgadła pewną rzecz, która na razie jest tajemnicą ;D.

Nie każ mi długo czekać na te odcinki z pomyslem podsuniętym przeze mnie A powiesz mi, który to odcinek w 1% procencie "mój"?

BlackFalcon napisał:


Może tak...a może nie ;P.

Ewentualnie natkną się na Ricardo, zakladając, że on nie leży właśnie w kostnicy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:12:55 03-02-09    Temat postu:

Lilibeth napisał:
Był jeszcze pielęgniarzem w Białym Welonie i chyba lekarzem w Dziedziczce?


...I szoferem w "Luz Clarita". Oraz szefem grupy przestępczej w "El Pantera" ;D. Ty, to on ma wykształcenie medyczne ;D.

Lilibeth napisał:
Nie każ mi długo czekać na te odcinki z pomyslem podsuniętym przeze mnie A powiesz mi, który to odcinek w 1% procencie "mój"?


Jeśli go wykorzystam, to niedługo...Ale mam być aż taka podła dla mojego bohatera...? . To będzie naprawdę dlań okropne ;(. Ale strasznie mnie to kusi! . Twój nie w 1%, a w wielu, jeśli mówisz o tym, co już się dzieje. Jak Ci powiem, zorientujesz się w czymś. Właśnie zresztą przypominam sobie Twojego posta, gdzie to napisałaś (oj, jak dawno to było, aż znaleźć nie moge, ale wiem, że to był Twój pomysł i widzę, co z tego wyszło....

Lilibeth napisał:
Ewentualnie natkną się na Ricardo, zakladając, że on nie leży właśnie w kostnicy.


Albo na kogoś jeszcze innego.

Ej! Zobacz, co znalazłam, szukając posta, gdzie mi podsunęłaś ten pomysł, co go właśnie realizuję! Post z 11-10-08:

Lilibeth napisał:
Jak dla mnie Pizarro na kazdym wygląda jak gej ;DD albo raczej jak stereotyp geja


Dzięki .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:08:48 03-02-09    Temat postu:

Skończyłam czytać na 129 odcinku, ale może w końcu skomentuję, bo niewiadomo kiedy nadrobię odcinki, w bardzo szybkim tempie umieszaczasz nowe (Ale to dobrze, najwyżej będę opóźniona;))

U Sonyi i Ricardo działo się wiele ciekawego... Bardzo podobała mi się scena, w której Ricardo opowiadał Sonyi i o swoich smutkach... Wyglądało to tak trochę, jak obrona homoseksualistów No i poznaliśmy jego przeszłość.
Wiedziałam, że Mario im przeszkodzi, ale na szczęście szybko się z nim uporali. I tak do akcji wkroczył Gregorio, którzy szkrzywdził Francisco [ nawiasem mówiąc cały czas mam wrażenie, że Francisco ożyje i wróci, a Julio będzie się ukazywał, jako duch Vivianie (uż cośtam ją straszyło)]
I teraz wydawałoby się, że wszystko będzie dobrze, ale Andrea, Viviana i Felipe wszystko zepsuli.
Andreę kiedyś lubiłam, ale ostatnio działa mi na nerwy. Lubie jakieś tajne spiski czyniące zło, ale dlaczego musi to być spisek przeciwko Ricardo??
Przynajmniej Sonya zaprzyjaźniła się z Luisem i teraz pobiegli do chatki:)
Carlosa ostatnio zaniedbałaś. Ale on ównież działa mi na nerwy, bo nie lubi Ricardo! Mimo to, życzę biedakowi, żeby opuścił więzienie.
Szkoda, że mama Antonio umarła


Ostatnio zmieniony przez Bloody dnia 9:09:37 03-02-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 155, 156, 157  Następny
Strona 51 z 157

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin